Hildebrandt Anna dr

dr Anna Hildebrandt – doktor nauk ekonomicznych, specjalistka ds. rynku pracy. Samodzielny pracownik naukowo-badawczy w Obszarze Badań Regionalnych i Europejskich. Ekspert w dziedzinie rozwoju regionalnego. Zajmuje się kwestiami rynku pracy, polityki społecznej, edukacji, jakości życia. Autorka i współautorka wielu artykułów i publikacji w tych dziedzinach. Moderator sieć Edukacja i Wiedza w projekcie Foresight Pomorze 2030 i współtwórca scenariuszy rozwoju pomorskiej edukacji. Aktualnie moderuje panel Pomorskiej Sieci Tematycznej ds. wysokiej jakości kształcenia zawodowego i ustawicznego Pomorskiego Obserwatorium Procesów Adaptacyjnych. Jest członkiem Gdańskiej Rady Oświatowej.

O autorze:

O tym, jakim dana osoba będzie przedszkolakiem, uczniem, studentem czy wreszcie pracownikiem, decyduje się już w najwcześniejszym okresie życia. Z jednej strony ważne są geny, cechy charakteru, predyspozycje, talent, ale z drugiej - otoczenie, w którym dana osoba dorasta i rozwija się. To otoczenie stanowi nie tylko rodzina - solidna "baza", ale - już dla trzylatków - system edukacyjno-wychowawczy, w którym pozostaną przez najbliższych kilkanaście lat. To, czego się dzieci nauczą w pierwszym okresie - w przedszkolu i szkole podstawowej - będzie rzutowało na dalsze ich losy. Podstawowe umiejętności - pisanie, czytanie i liczenie - to nie wszystko. Tak samo ważne są zdolności logicznego myślenia, wnioskowania, dostrzegania i opisywania otaczającego świata oraz umiejętności interpersonalne. Przede wszystkim ważne jest ukształtowanie właściwej postawy na przyszłość - trudno jest przekazać dziecku umiejętności uczenia się i rozbudzić w nim chęci do nauki, ale niezwykle łatwo je do tego zniechęcić. Czy polskie instytucje oświatowe rozwijają predyspozycje jednostki do tego, aby funkcjonowała w dzisiejszym społeczeństwie, czy zniechęcają? Forma własności danej instytucji nie do końca decyduje o poziomie nauczania, choć często w Polsce prywatne przedszkola czy szkoły dysponują większymi zasobami finansowymi, a dzięki temu mogą zapewnić lepsze wyposażenie. Często jednak od samych finansów ważniejsze są pomysł, metoda oraz nastawienie nauczycieli/wychowawców. Warto wykorzystać rozwiązania i pomysły tych, którym się udało osiągnąć sukces w kształceniu młodych ludzi już od najwcześniejszych lat, bo to będzie procentowało w przyszłości. Ciekawe rozwiązania dla najmłodszych oferuje metoda nauczania Marii Montessori, najpierw rozpowszechniona w ośrodkach włoskich, a dziś obecna na całym świecie, także w Polsce. Nauczanie tą metodą opiera się na prostej zasadzie: pomóż mi zrobić to samodzielnie. Zatem dzieci samodzielnie wybierają rodzaj i czas trwania aktywności - jedne uczą się liczenia w trakcie rysowania, a inne - w trakcie gry czy śpiewu. Ważne jest to, że ostatecznie potrafią liczyć i nauczyły się tego, wykonując czynności, które lubią. Podkreśla się w ten sposób indywidualne potrzeby i zdolności dziecka, jego wolność wyboru, a także ćwiczy koncentrację. Wychowawca pokazuje, inspiruje do działania i wspiera. Najważniejszą sprawą jest bezstresowe spędzanie czasu z dala od domu - grupy są zróżnicowane wiekowo - jak w rodzinie - a dzięki temu rodzeństwo może przebywać razem, co dla maluchów jest często bardzo ważne. W takim modelu starsze dzieci pomagają młodszym, uczą się szacunku względem siebie - uczą się społecznych zachowań. Nie ma obowiązkowego, często przykrego dla dzieci leżakowania. Niepokojący jest fakt, iż takich instytucji jest w Polsce bardzo mało - nie chodzi o samo stosowanie wyżej opisanej metody, ale o dostrzeżenie indywidualnych potrzeb dziecka (na przykład w publicznych przedszkolach nie ma miejsca dla dzieci alergicznych, które muszą stosować pewną dietę), zminimalizowanie niepotrzebnego stresu, który się pojawia na początku "kariery przedszkolaka", a który można zminimalizować, chociażby tworząc grupy mieszane wiekowo. Takie zmiany są zależne głównie od dyrektora placówki, nie od wymogów ustawowych, zatem potrzebne są chęci i zrozumienie tego, że dziecko jest podmiotem, a nie przedmiotem. W Polsce coraz częściej prywatne placówki szkolne i wychowawcze oferują lepsze i bardziej różnorodne usługi. Taki stan wynika nie tylko z ograniczonych zasobów budżetowych przewidzianych na szkolnictwo i edukację, lecz także z nastawienia pracowników sfery oświatowej. Czy można poprawić jakość oświaty w placówkach państwowych? Pozytywne wzorce można znaleźć u naszych północnych sąsiadów, Skandynawowie przodują bowiem w rankingach oceniających systemy oświaty i szkolnictwa. W renomowanym rankingu OECD Finlandia została uznana za kraj o najlepszym systemie ogólnego wykształcenia, dostępnym dla wszystkich i dającym solidne podstawy do dalszej nauki lub kształcenia zawodowego. Efekty takiego systemu są namacalne, bowiem Skandynawowie, posiadając tak wysoko wykwalifikowaną siłę roboczą, potrafili ją wykorzystać. Dzięki inwestycjom w sferę B+R rozwinęli branże nowoczesne i przodują wśród najbardziej nowoczesnych i konkurencyjnych gospodarek świata. W europejskim rankingu innowacyjności Szwecja i Finlandia są liderami. W rankingu najbardziej konkurencyjnych krajów świata na pierwszym miejscu, przed USA, jest Finlandia, a zaraz potem - Szwecja i Dania. W ostatnim rankingu PISA (w roku 2003) Finlandia stała się liderem wśród państw europejskich. W 32 krajach przeprowadzono już po raz drugi międzynarodowe, ujednolicone testy sprawdzające kompetencje piętnastolatków (czyli na etapie kończącym obowiązkową naukę) w trzech obszarach: rozumienia tekstu, matematycznego myślenia i myślenia naukowego (przyrodniczego). Wyniki tego testu były niepokojąco słabe dla młodzieży polskiej, ale też niemieckiej, czeskiej i węgierskiej, natomiast bardzo wysokie dla Finów, Koreańczyków i Irlandczyków. W skali matematycznej Finlandia znalazła się na drugiej pozycji., natomiast Polska - dwudziestej czwartej. Co najmniej jedna piąta uczniów z Finlandii radzi sobie biegle z rozwiązywaniem złożonych problemów matematycznych, co w przyszłości może wysoko procentować w dziedzinach opartych o nowoczesne technologie. Odsetek osób pozbawionych podstawowych umiejętności matematycznych jest w Finlandii bardzo niski i wynosi poniżej dziesięciu procent. Udział osób nieposiadających umiejętności rozwiązywania problemów jest w Finlandii również niski i wynosi pięć procent, natomiast w Polsce - aż osiemnaście. W kategorii czytania ze zrozumieniem Finlandia zajęła szóste miejsce, a Polska - dwudzieste pierwsze, natomiast w dziale rozumowania w naukach przyrodniczych Finlandia znalazła się na pozycji pierwszej, a Polska - dziewiętnastej. Różnica pomiędzy umiejętnościami uczniów w różnych szkołach jest również mała w Finlandii i wynosi mniej niż pięć procent, co pokazuje, że polityka edukacyjna stawia na wyrównywanie różnic i na wysoką jakość kształcenia. Podsumowując, odsetek najsłabszych uczniów w Finlandii stanowi tylko pięć procent we wszystkich kategoriach, podczas gdy w Polsce jest to prawie dwadzieścia. Natomiast najlepsi uczniowie stanowią w Finlandii prawie jedną czwartą uczniów - w Polsce tylko około trzynastu procent. Wyniki pokazują, że polscy uczniowie są wprawdzie lepsi od najsłabszych uczniów na świecie, ale, niestety, co niepokojące, często wypadają słabiej od najlepszych uczniów z innych krajów. Istotnym mankamentem nauczania matematyki w polskiej szkole jest problem z samodzielnym, twórczym myśleniem oraz problem z myśleniem abstrakcyjnym. W porównaniu do poprzedniego badania (w 2000 roku) polscy uczniowie wypadli lepiej w czytaniu ze zrozumieniem; ponadto zmniejszyły się różnice pomiędzy uczniami najlepszymi i najsłabszymi. Możliwe, że na taki wynik wpłynęła reforma - kolejne badania PISA przypadały przed i po jej wprowadzeniu. Jednak niewątpliwie wiele jest jeszcze do zrobienia. Co wpłynęło na tak dobre wyniki Finlandii i innych państw skandynawskich? Niewątpliwym atutem Finlandii jest bardzo dobry system wykształcenia podstawowego (decydującego o ukształtowaniu postaw uczniów na dalszej ich drodze kształcenia), opartego na równości szans. Nie ma znaczenia pochodzenie, liczą się tu kwalifikacje, każdy uczy się dla siebie i na własne konto. Obowiązek nauczania, tak jak w większości systemów europejskich, obejmuje dzieci od siódmego roku życia. Nauka w szkole podstawowej trwa dziewięć lat. Przez pierwszych sześć lat jest nauka zintegrowana, a dopiero od klasy siódmej dochodzą zajęcia do wyboru, które poszerzają wiedzę i ukierunkowują młodego człowieka. Jakość nauczania jest tak samo wysoka zarówno w wielkim mieście, jak i na prowincji, wyposażenie w sprzęt w szkołach podobne. Fińska szkoła nie zabija w dzieciach indywidualizmu - wolno nosić różne stroje, jeść na lekcjach czy słuchać muzyki, co nie przeszkadza w wykonywaniu zadań i poleceń nauczyciela. Nauczyciel pomaga i wspiera, nie tylko egzekwuje, a system oceniania wprowadzony jest dopiero na etapie klasy siódmej - do tego czasu nauczyciele oceniają uczniów w sposób opisowy (w Polsce dopiero po reformie wprowadzono system opisowego oceniania, ale tylko dla nauczania zintegrowanego w klasach I-III). Po szkole obowiązkowej następuje nieobowiązkowe trzyletnie gimnazjum (czyli odpowiednik polskiego liceum) albo szkoła profilowana, zawodowa - obie formy pozwalają kontynuować naukę na szczeblu wyższym. Szkoła ogólnokształcąca kończy się egzaminem ocenianym według ogólnokrajowych norm, natomiast w szkołach zawodowych nie ma takiego egzaminu, a tylko obrona prac dyplomowych. Istnieje jednak możliwość wykonywania programu ogólnokształcącego razem z egzaminem w trakcie nauki w szkole profilowanej. Osoby, które nie decydują się na studia, mogą wybrać wyższe szkoły zawodowe. Edukację wyższą w Finlandii zapewniają uniwersytety i politechniki, a podstawowym dyplomem jest dyplom magistra. Średni czas kształcenia wynosi pięć do siedmiu lat. Szkolnictwo prywatne w Finlandii stanowi tylko jeden procent. W wielu przypadkach takie szkoły oferują naukę opartą o specyficzne metody kształcenia albo preferencje religijne. Kluczowym elementem polityki edukacyjnej tego kraju jest wyrównywanie różnic w poziomie kształcenia pomiędzy różnymi szkołami. Równe szanse dla wszystkich dają receptę na zdrowy system kształcenia, a dzięki temu - mądrze wykształconą młodzież. Od najmłodszych lat dziecko w sposób spontaniczny odbiera i poznaje świat. Tylko taka forma poznawcza - spontaniczna, bez przymusu, ale bardziej podpowiadająca, jak to zrobić - daje najlepsze efekty. Dbajmy o to, aby także dalsze etapy nauki przebiegały w podobny sposób - kreatywnie, ale z pewną dyscypliną. Ważnym elementem takiej edukacji jest dobra i szczera współpraca rodziców z nauczycielami. Tylko wówczas młody człowiek jest w stanie sprostać oczekiwaniom współczesnego rynku pracy, gdzie poszukuje się ludzi otwartych, elastycznych, samodzielnych, zdolnych do szybkiego rozwiązywania problemów, pomysłowych, kreatywnych, odpornych na stres. Polski system nauczania jeszcze nie jest w stanie sprostać tym wymaganiom i dlatego wielu absolwentów szkół wyższych znajduje swoje miejsce na listach osób bezrobotnych. Od najmłodszych lat polski system, mimo reform, uczy sztampowo, na pamięć, bez kreatywnego myślenia. Młodzi ludzie po studiach nie potrafią rozwiązywać problemów czy zaprezentować się. To największa słabość. Ponadto nie rozwija "kultury uczenia się" przez całe życie. Takie niedopasowanie systemu edukacyjnego do rynku pracy wywołuje bezrobocie strukturalne - niedopasowanie kwalifikacji do ofert pracy. Polska ma ogromne osiągnięcia w naukach ścisłych, które mogą stanowić doskonałą i mocną podstawę sukcesu w połączeniu z młodym społeczeństwem. Obok zmian systemowych potrzebne są także istotne nakłady na badania i rozwój oraz dalsza liberalizacja gospodarki. Kraje skandynawskie inwestowały w sferę badawczo-rozwojową kilkanaście lat i dzisiaj takie inwestycje procentują. W Finlandii nie zakłada się szkół prywatnych, dlatego że nie trzeba tam zabiegać o wysoki poziom nauczania czy przyzwoite warunki i sprzęt - ksero, drukarkę, komputer z dostępem do Internetu. To wszystko jest w każdej szkole standardem - zarówno w mieście, jak i na wsi. Ponadto do szesnastego roku życia państwo ma obowiązek zapewnienia wszystkich materiałów, książek i sprzętu do nauki oraz jednego ciepłego posiłku dziennie. Polski system edukacyjny wydaje się być zbliżony do systemu skandynawskiego - finansowany z budżetu państwa, o podobnej skali zdobywania wiedzy. Dlaczego nie przejąć od naszych sąsiadów metod nauczania i organizacji?

O autorze:

Edukacja i rynek pracy są nierozerwalnie związane. Dobrze wykształcony człowiek znajduje pracę przynoszącą korzyści jemu i całej społeczności. Pracuje dla siebie, samorealizacji i dla ogółu. Wykształcenie daje mu świadomość jego własnych potrzeb i możliwości, popycha do przodu, poszerza horyzonty. Warto postawić pytanie, dlaczego tak wielu młodych ludzi nie znajduje zatrudnienia? Z jednej strony dlatego, że system edukacyjny nie przygotowuje młodego człowieka do podjęcia pracy, z drugiej strony zaś - pracodawcy, widząc olbrzymi popyt na pracę na rynku, windują wymagania do rozmiarów absurdalnych. Następuje niedopasowanie. Tak na przykład, aby podjąć pracę na stanowisku przedstawiciela handlowego należy posiadać wykształcenie wyższe (najlepiej techniczne), znać co najmniej dwa języki obce, mieć co najmniej pięcioletnie doświadczenie na podobnym stanowisku oraz być dyspozycyjnym. Zmiany, jakim podlega gospodarka we współczesnym świecie, zmuszają do tego, aby przeformułować pewne jej segmenty. Dotyczy to w równym stopniu sfery edukacji - jak wykształcimy młodych ludzi, takich będziemy mieć pracowników - jak i rynku pracy. Jednak obie te sfery są nierozerwalnie ze sobą powiązane i powinny funkcjonować w niezakłócony sposób. Jak bowiem oczekiwać wykwalifikowanej siły roboczej, jeżeli brak podstaw w obszarze oświaty i edukacji? Z drugiej strony, jak dobrze wybrać kierunek specjalizacji, jeśli na przykład to, co nas interesuje, nie spotka się z zapotrzebowaniem na rynku pracy? Z takimi dylematami boryka się aktualnie wiele państw na świecie. Kluczowym staje się właściwy przepływ informacji pomiędzy tymi sferami. Ponadto nieustanne zmiany zmuszają jednostkę do przekształcenia własnego sposobu myślenia. W gospodarce centralnie planowanej praca była "dobrem danym", o które nie zabiegano. Nie było problemu poszukiwania pracy - każdy pracę miał. Dziś jest inaczej. Zmiana ustroju, zmiany demograficzne oraz galopujące wręcz starzenie się społeczeństwa spowodowało, że praca stała się "dobrem luksusowym", i to nie tylko w Polsce. Nie ma pewności, że po studiach zdobędziemy pracę, nie ma też pewności, czy znajdując posadę - utrzymamy ją. Zmiana sposobu myślenia to zmiana przeświadczenia, że musimy w życiu mieć jedną pracę, jedno mieszkanie, jeden samochód. To w pewnym sensie otwarcie horyzontów myślowych na zmiany. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej rynki pracy są elastyczne. Wynika to przede wszystkim ze świadomości mieszkańców, którzy są bardzo mobilni i w swoim życiu zmieniają pracę oraz otoczenie średnio co 3 lata. Oczywiście do tego dostosowana jest cała gospodarka mieszkaniowa, kredytowa, która ułatwia ludziom podejmowanie takich kroków. Przeprowadzenie podobnych zmian w Europie jest nieco trudniejsze, są one jednak nieuchronne. Powoli otwierają się możliwości pracy czy powrotu do pracy dla matek, firmy stopniowo stają się firmami prorodzinnymi, coraz powszechniejsza staje się praca czasowa czy sezonowa. Jednak nadal problemy dostosowawcze rynków pracy, mimo pewnych zmian globalnych (globalizacja wymusza efektywną alokację zasobów, w tym pracy) czy inicjatyw podejmowanych w ugrupowaniach integracyjnych (inicjatywy unijne, takie jak Europejska Strategia Zatrudnienia), pozostaną istotne i niejednokrotnie dotkliwe dla lokalnych (krajowych) rynków pracy. Rodzi to wyzwania i zobowiązania dla władz lokalnych. Niedopasowania wynikają z istotnych różnic na rynkach pracy: zróżnicowanie geograficzne, sektorowe, zawodowe, płciowe, wiekowe, warunków pracy, wreszcie kulturowe - to wszystko odgrywa ważną rolę przy doborze rozwiązań instytucjonalnych na rynku pracy. Dlatego obserwuje się olbrzymią lukę ilościową i jakościową pomiędzy podażą a popytem na rynkach pracy. Takie ilościowe i jakościowe niedopasowania powodują, że pojawia się konieczność wsparcia polityką rynków pracy - ale polityką, która nie byłaby oderwana od rzeczywistości, lecz ściśle powiązana z innymi politykami (np. strukturalną, rozwoju, edukacji, makroekonomiczną). Polityka rynku pracy powinna iść w parze ze zmianami strukturalnymi. Dlatego obok pasywnej polityki znaczenia nabierają aktywne programy rynków pracy, które działają na rzecz lepszej alokacji, większych przychodów i większej zdolności do zatrudniania. Przejawia się to wykorzystaniem następujących instrumentów mających na celu aktywizację rynków pracy:
  • zasiłek wypłacany za uczestnictwo w programach szkoleniowych i programach tworzenia nowych miejsc pracy (pasywna forma to zasiłek wypłacany tylko za chęć poszukiwania pracy),
  • publiczne usługi w sferze zatrudnienia (PES - Public Employment Service), usługi w zakresie wyszukiwania miejsc pracy, dostarczania informacji o rynku pracy, prognozowania wolnych miejsc pracy, profilowania przekwalifikowań i doszkalania,
  • zwiększenie podaży pracy poprzez szkolenia dla bezrobotnych i studentów, dokształcanie kadry pracującej, aby dostosować kwalifikacje do zmieniających się wymogów pracodawców (zapobieganie zwolnieniom), integrację zawodową osób niepełnosprawnych, osób starszych i kobiet,
  • edukacja,
Poniżej przedstawiono wykres pokazujący wydatki publiczne na aktywne i pasywne programy rynków pracy jako procent PKB w krajach OECD. 1 Jak pokazuje wykres, największe wydatki na aktywne programy rynków pracy w 2003 roku ponosiła Holandia i Dania. Te kraje przodują także w całkowitych wydatkach na programy rynku pracy (będących procentem PKB). Wybrane przykłady pokazują, że koncepcje zdolności do zatrudniania, zdolności przystosowywania się, przedsiębiorczości i wyrównywania szans nie są tylko abstrakcją i z powodzeniem mogą być przeszczepione na polski grunt. Dania W 1994 roku Dania przesunęła punkt ciężkości w polityce rynku pracy z form pasywnego wsparcia na rzecz aktywnych programów. Zredukowano okres wypłacania zasiłków dla bezrobotnych z 7 do 5 lat. Osoby, które nie znalazły pracy w ciągu pierwszych 2 lat bycia bezrobotnym, przechodziły tzw. okres aktywizacji, w czasie którego miały jednocześnie prawo i obowiązek przyjęcia oferty szkoleniowej. Przyjęto szereg instrumentów aktywizujących osoby trwale bezrobotne:
  • zwykłe szkolenie zawodowe dające możliwość subsydiowania płacy dla bezrobotnych, którzy są w rzeczywistości gotowi do zatrudnienia do prostej pracy w sektorze prywatnym lub publicznym,
  • indywidualne szkolenie zawodowe dla tych bezrobotnych, którzy nie mogą być zatrudnieni na zwykłych warunkach (indywidualne szkolenie zawodowe może mieć miejsce w firmach prywatnych lub w sektorze publicznym - zwykle w urzędach lokalnych),
  • edukacja (opuszczanie grona bezrobotnych i wkraczanie w szeregi uczących się) uzupełniona lub nie, pobieraniem zasiłków z placówek publicznych.
Zarówno kształcenie, jak i szkolenia zawodowe zaktywizowały siłę roboczą w Danii i w konsekwencji obniżyły bezrobocie. Jednak najlepsze rezultaty osiągnięto poprzez szkolenia zawodowe w sektorze prywatnym, co potwierdza fakt, że firmy prywatne mają większe możliwości kontynuacji szkoleń po okresie wsparcia środkami publicznymi (subsydia na szkolenia). Warto podkreślić, że reforma duńskiego rynku pracy przebiegała pod hasłem indywidualnego podejścia do bezrobotnego. Niektóre osoby otrzymały tzw. "indywidualne plany działania", które konkretyzowały cel zatrudnienia (rodzaj pracy) oraz rodzaj aktywności, którą dana osoba podejmie (kierunek edukacji, rodzaj szkolenia zawodowego itp.), aby osiągnąć status zatrudnionego (uzyskać pożądane stanowisko). W czterech na pięć przypadków cel określony w planie zgadzał się z pragnieniami osoby zainteresowanej znalezieniem pracy, co było szczególnie istotne, biorąc pod uwagę uzyskanie wysokiej motywacji ze strony osoby bezrobotnej do realizacji proponowanego planu działania. Sukces Danii opierał się nie tylko na szkoleniach, ale także na powszechnym uświadomieniu tego, że każdy ma prawo i zarazem obowiązek do pełnej aktywizacji zawodowej, co w konsekwencji budziło wysoką motywację. Aktualnie stopa bezrobocia w Danii wynosi 5,6 procent (2003 r.), a stopa zatrudnienia 75,1 procent (2003 r.). Holandia Holandia jest przykładem udanych reform rynku pracy przeprowadzonych w ciągu dwóch minionych dekad. Oczywiście pewne problemy pozostały nie rozwiązane, ale wzrost zatrudnienia i redukcja bezrobocia są imponujące. W 1983 roku stopa bezrobocia wynosiła 11 procent, a w 2002 roku już 2,7 procent; stopa zatrudnienia w latach 1982-1998 wzrosła o 31 procent (w tym czasie stopa zatrudnienia Niemiec Zachodnich wzrosła tylko o 3 proc.). Zapoczątkowaniem reform było Porozumienie z Wassenaar (1982 r.), określane potem jako "cud holenderski"7. Pod presją wysokiego i rosnącego bezrobocia partnerzy społeczni uzgodnili likwidację indeksacji płac, uśrednienie żądań płacowych, likwidację barier dla pracy tymczasowej i wprowadzenie całkowitej ochrony socjalnej dla osób pracujących w niepełnym wymiarze. Czas pracy uległ skróceniu, jednak nie wpłynęło to na czas funkcjonowania firm. Następnie wprowadzono reformy zasiłków dla bezrobotnych. Nowy system zasiłków, wprowadzony w 1987 roku, doprowadził do istotnej ich redukcji, co uczyniło pracę bardziej opłacalną dla pracowników. Dalsze reformy w 1996 roku "związały" warunki poszukiwania pracy z wymaganiami odnośnie znalezienia pracy "właściwej", tak aby z czasem następowało coraz większe dopasowanie. Kolejne reformy polegały na zamrożeniu płacy minimalnej w latach 80. Płaca minimalna została zredukowana w 1984 roku o 3 procent i zamrożona do 1989 roku. Bardzo istotną zmianą była redukcja obciążeń podatkowych nałożonych na pracę. Od połowy lat 80. wprowadzano kolejne redukcje do 2001 roku, kiedy zainicjowano program kredytu podatkowego. Istotną formą aktywizacji była polityka aktywnych programów rynków pracy - w latach 90. powstało wiele miejsc pracy istotnych z punktu widzenia społecznego. Od 1999 roku stopniowo usuwane są zachęty do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Porozumienie z Wassenaar reprezentuje tak trudny do osiągnięcia konsensus pomiędzy rządem a partnerami społecznymi. Od tego momentu brak sporów na tle przemysłowym (gospodarczym) i społecznym oraz rozwój płac zgodnie z poprawą produktywności były często przytaczane jako główne czynniki poprawy zatrudnienia w Holandii. Obecnie stopa zatrudnienia w Holandii wynosi 74,4 procent (2002 r.). Irlandia Udane reformy rynków pracy przeprowadziła także Irlandia. Irlandia to specyficzny kraj. Jej sukces leży w położeniu kraju, otwartości gospodarczej i stosunkowo jednorodnej sile roboczej. Irlandia zdołała przyciągnąć inwestycje, które przyczyniły się do szybkiego wzrostu gospodarczego, a dzięki temu - stworzenia nowych miejsc pracy. Ponadto mały kraj - to niewielkie społeczeństwo, które jest bardziej podatne dla budowania partnerstwa społecznego. Poczucie wspólnoty ułatwia przeprowadzenie trudnych często reform. Sukces polityki zatrudnienia Irlandii można więc podsumować w kilku punktach:
  • świadome społeczeństwo,
  • znaczący napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych, głównie ze Stanów Zjednoczonych,
  • polityka makroekonomiczna zorientowana na stabilizację, dyscyplina w polityce budżetowej i konsolidacja podatkowa oraz ograniczanie wzrostu płac,
  • reformy rynku pracy i wzrost znaczenia wydatków na aktywne programy (do 30-40 proc. łącznych wydatków na programy rynku pracy), w tym na aktywizację zawodową kobiet, uelastycznienie rynku pracy oraz na zmiany strukturalne,
  • inwestycje w edukację,
  • efektywne wykorzystanie funduszy unijnych.
Austria i Grecja Austria i Grecja prezentują pozytywne przykłady ponownej adaptacji pracowników dotkniętych procesem restrukturyzacji przemysłowej. W 1987 roku w Austrii powołano do życia tzw. Fundacje Pracy (Arbeitsstiftungen) oferujące szereg instrumentów dla osób dotkniętych grupowymi zwolnieniami, restrukturyzacją przemysłu i upadkiem wielu firm. Głównym zadaniem takich fundacji było wypełnienie luki w okresie przekwalifikowania. Chodziło o uniknięcie okresu pozostawania bezrobotnym, gdyż to rodziło obawę bezrobocia długookresowego. Pakiet instrumentów aktywizujących składał się z przewodnika po karierze, aktywnego poszukiwania pracy, szkoleń, kursów i wspierania przy zakładaniu własnych przedsiębiorstw. Fundacje nie były ograniczone tylko do szczebla przedsiębiorstw, ale były też nakierowane na cele regionalne i sektorowe, tak aby swym działaniem objąć kilka firm przechodzących podobne problemy restrukturyzacyjne. Fundacje powstały z inicjatywy firm, pracowników, urzędów pracy, landów oraz komun i otrzymywały wsparcie z funduszy strukturalnych. Uczestnicy programu fundacji otrzymywali zasiłek dla bezrobotnych w formie diet szkoleniowych (maksymalnie przez 3 lata, w wyjątkowych okolicznościach przez 4 lata) oraz tzw. stypendium fundacji. W 1995 roku na wszystkich szczeblach istniały 43 fundacje. Odnotowano również wysoką stopę ponownego zatrudnienia, szczególnie w branży spożywczej (83 procent) i transporcie (73 proc.). Grecja wprowadziła program o podobnym charakterze, który objął osoby grupowo zwolnione w wyniku restrukturyzacji przemysłu. Tzw. Zintegrowany Program Interwencji składał się z szeregu instrumentów, które miały na celu ponowną integrację (poprzez aktywne działania w okresie 37 miesięcy) zwolnionych pracowników na rynku pracy. Program składał się z zasiłków na szkolenia, pracy subsydiowanej oraz grantów na rozpoczęcie własnej działalności. W przeciwieństwie do pasywnych form wsparcia dochodów, które wcześniej były szeroko rozpowszechnione w celu rozwiązania podobnych problemów, nowy program stworzył właściwe warunki do reintegracji bezrobotnych. Hiszpania Skostniały rynek pracy, olbrzymia ochrona zatrudnienia (najsilniejsza wśród krajów OECD), nieelastyczne płace i niski poziom wykształcenia - to cechy hiszpańskiego rynku pracy przed wprowadzeniem reform. Istotne reformy rynku pracy Hiszpania zawdzięcza przystąpieniu do UE. Z jednej strony wysoka stopa bezrobocia była trudnym do uniknięcia rezultatem procesu restrukturyzacji rolnictwa oraz przemysłu stoczniowego, hutniczego i górnictwa węglowego. Z drugiej strony członkostwo przyczyniło się do zwiększenia napływu inwestycji zagranicznych, co wraz z pomocą finansową uzyskiwaną w ramach funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności przyczyniło się do utworzenia nowych miejsc pracy. Pozytywnym efektem akcesji był wzrost zatrudnienia kobiet. Był on bezpośrednim następstwem programów finansowanych m.in. przez Europejski Fundusz Społeczny. Stopa bezrobocia w Hiszpanii systematycznie spada. Według danych Eurostatu bezrobocie wynosi 11,3 procent (2003 r.). Członkostwo we Wspólnotach wpłynęło pozytywnie na jakość życia w Hiszpanii, co w konsekwencji doprowadziło do wyeliminowania zjawiska migracji "za chlebem", a nawet sprawiło, że wielu Hiszpanów powróciło do kraju. Elementy strategii zatrudnienia zapoczątkowanej w pierwszej połowie lat 80. to:
  • program liberalizacji handlu: zmniejszenie barier importowych, zniesienie dotacji do eksportu, zniesienie barier dla BIZ, liberalizacja rynków produktowych,
  • reformy podatków i zasiłków dla bezrobotnych: obniżenie krańcowych stawek podatku od dochodów osobistych, obniżenie składek na ubezpieczenie społeczne, co przyczyniło się do zmniejszenia szarej strefy w sferze zatrudnienia,
  • podniesienie poziomu wykształcenia,
  • zwiększenie elastyczności rynku pracy poprzez: liberalizację stałych umów o zatrudnienie (w całej UE najwyższy wskaźnik zatrudnienia tymczasowego notuje się w Hiszpanii), reformę ustawodawstwa dotyczącego ochrony zatrudnienia (koszt zwolnienia zmniejszono z równowartości 45 do 33 dni, a wysokość maksymalnej odprawy zmniejszono z 42 do 24 miesięcy), eliminacja barier dla zatrudniania w niepełnym wymiarze godzin,
  • aktywne programy rynku pracy (w 2000 r. łączne wydatki na programy rynku pracy wynosiły 2,1 proc. PKB, z czego 42 proc. stanowiły programy aktywne; w 1993 roku ten udział stanowił tylko 13 proc.).
Kolejne reformy rynku pracy w Hiszpanii, oparte na narodowym planie działań14, będą koncentrowały się na: dalszym uelastycznianiu płac, reformie usług publicznych (PES) zdolnych do większej aktywizacji bezrobotnych, niwelowaniu barier dla mobilności pracowników, m.in. poprzez zwiększenie zasobów mieszkaniowych. Wnioski Niezwykle trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na pytanie, jaka jest recepta na "zdrowy" rynek pracy. Layard i Nickell odnotowali, że reformy powinny się koncentrować na systemie zabezpieczeń społecznych i negocjacjach ze związkami zawodowymi (zmniejszeniu ich siły). Natomiast mniej uwagi należy poświęcić ochronie zatrudnienia czy płacy minimalnej. Z kolei Garibaldi i Mauro podkreślają znaczenie niskiej ochrony przed zwolnieniami z pracy i niskiego opodatkowania pracy jako głównych czynników wpływających na wzrost zatrudnienia w państwach OECD. Większość ekonomistów uznaje jednak, że kombinacja różnych typów reform i wykorzystanie różnych instrumentów przynosi najbardziej pożądane efekty. Dopasowanie popytu na pracę do podaży stanowi wyzwanie dla sfery gospodarki i edukacji. Właściwy przepływ informacji pomiędzy rynkiem pracy a oświatą i edukacją spowoduje, że oba segmenty zaczną efektywnie funkcjonować. Organizacja studiów, szkoleń czy praktyk zawodowych oderwanych od prawdziwych potrzeb gospodarki (lokalnej czy krajowej) to marnotrawienie funduszy. Z drugiej strony stałe dokształcanie, poprawianie kwalifikacji, samodoskonalenie ma rodzić się również, a może przede wszystkim, z czystej potrzeby, zainteresowań danej osoby, a nie z konieczności. Obok reform rynku pracy, uelastyczniania, wdrażania nowych instrumentów ważna jest zmiana świadomości i postaw pracowników lub przyszłych pracowników oraz pracodawców. Nie wszystko zależne jest od ustawy czy finansowania. Organizacja firmy jest często sprawą zarządu, prezesa i to od niego zależy, jak będzie zorganizowana praca. Ważne jest jednak porozumienie, komunikacja. Pracownik spełniony w sferze zawodowej przenosi satysfakcję na inne sfery swojego życia. Dobra atmosfera, zrozumienie potrzeb i wyjście im naprzeciw powoduje, że pracownikom zależy na pracy bardziej niż można by to uzyskać w inny sposób. Są zadowoleni, a przez to efektywni.

O autorze:

Działalność zaawansowana technologicznie jest specyficznym rodzajem działalności gospodarczej. Specyficzne będą więc również warunki tworzące, pożądane przez przedsiębiorców środowisko, w którym przyjdzie im prowadzić działalność gospodarczą. Niemniej jednak, oprócz cech charakterystycznych istnieją również te "uniwersalne", kształtujące mikro i makro otoczenie przedsiębiorstwa, zachowujące tę samą wagę bez względu na branżę czy sekcję działalności. Zapewnienie pewnego poziomu tych ogólnych czynników jest warunkiem koniecznym w kontekście tworzenia przyjaznego klimatu dla przedsiębiorczości. Na początku 2006 roku Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową przeprowadził badania wśród przedstawicieli firm z udziałem kapitału zagranicznego, ulokowanych w województwie pomorskim. Celem badań ankietowych oraz wywiadów z przedstawicielami przedsiębiorstw było określenie, które z szeregu czynników wpływających na lokalizację przedsięwzięcia zadecydowały o ulokowaniu inwestycji na Pomorzu, jak również które z elementów w największym stopniu przeszkadzają w prowadzeniu działalności. Jak wynikło z ocen uczestników badania, przykładowym czynnikiem decydującym o szansie przyciągnięcia inwestorów jest otoczenie administracyjne. Tam, gdzie władza lokalna tworzy dobry klimat, tam tworzą się przyczółki dla inwestycji, a jedna dobra inwestycja ciągnie za sobą następne. O ile współpracę z władzami gminnymi uznawano powszechnie za wzorową, o tyle zdecydowanie gorzej przedsiębiorcy oceniali swoje relacje z przedstawicielami administracji (samorządowej, jak i centralnej) wyższego szczebla. Zwracano uwagę na małą wiedzę o przedsiębiorstwach oraz brak informacji o dostępnych ofertach inwestycyjnych. Uznano to za element bierności w zabieganiu o nowe inwestycje. 3 Wysoka wiedzochłonność oraz wartość dodana, jaką charakteryzuje się branża wysokich technologii, zmienia wartość tradycyjnego polskiego atutu w pozyskiwaniu inwestycji z zagranicy w postaci niskich kosztów pracy. Jednocześnie w zdecydowanie większym stopniu niż na przykład w wypadku działalności przemysłowej, czy też usługowej, inwestorzy uwzględniają dostępność pracowników o wysokich kwalifikacjach. Dla przedsięwzięć z branży high-tech jednym z ważniejszych czynników decydujących o lokalizacji jest obecność wyższych uczelni technicznych. Nie wystarczy już kształcić inżynierów. Programy nauczania powinny odpowiadać potrzebom rynkowym. Jest to problem o zasięgu nie tyle regionalnym, ile ogólnopolskim - na wydziałach uczelni technicznych brakuje specjalistycznych kierunków (na przykład mechatroniki), które przygotowałyby kadrę dla firm wysokotechnologicznych już ulokowanych w regionie. Współpraca z uczelniami technicznymi regionu jest mało sformalizowana, jest to raczej działalność czysto projektowa. System edukacyjny nie przygotowuje do rozwiązywania problemów, brakuje logicznego myślenia, brak podejścia systemowego, reakcyjnego, finansowego. Dużym problemem studentów jest nieumiejętność "sprzedania siebie", zaprezentowania, komunikowania. Ale zmiany muszą także nastąpić w sferze myślenia samej kadry nauczającej na uczelniach technicznych. O ile obecnie, w opinii przedsiębiorców, na Pomorzu nie brakuje inżynierów, o tyle trudno postrzegać jako atut strukturę absolwentów szkół wyższych, w której udział kierunków technicznych, przemysłowych oraz związanych z budownictwem kształtuje się na poziomie około 9%. Oznacza to, że w 2004/2005 roku na rynek pracy w województwie wkroczyło prawie 1,7 tys. inżynierów oraz 16,1 tys. absolwentów innych kierunków. W kategorii zagrożeń związanych z przyszłością należy natomiast wskazać na strukturę przedmiotów oraz wyniki egzaminu maturalnego. Niepokoi liczba uczniów zdających egzaminy z matematyki oraz fizyki. W 2005 roku do egzaminu maturalnego z matematyki w województwach pomorskim i kujawsko-pomorskim podeszło 9855 maturzystów (czyli około 30% ogółu). Na wersję rozszerzoną zdecydowało się jednak tylko nieco ponad 1100 zdających. Do egzaminu z fizyki z astronomią w wersji podstawowej podeszło 2127, a w wersji rozszerzonej 2087 maturzystów. Odsetek wybierających matematykę oraz fizykę z astronomią jest nieznacznie wyższy niż przeciętnie w Polsce. Niemniej jednak, z rezultatów egzaminu wynika, iż 23% zdających egzamin w wersji rozszerzonej uzyskało punktację nieprzekraczającą 14% sumy punktów do zdobycia w wypadku fizyki oraz 12% w wypadku matematyki. Pozwala to wnioskować, iż problemu kształcenia kadr na potrzeby przedsiębiorstw sektora high-tech nie da się rozwiązać tylko i wyłącznie poprzez zmiany w szkolnictwie wyższym. Reform wymaga również szczebel niższy. Inwestorzy narzekają, że mało jest instrumentów rzetelnej pomocy ze strony państwa. Brak infrastruktury, przepisów prawnych i chęci polityków do ułatwienia rozwoju firmom wysokotechnologicznym, na przykład informatycznym. Postanowienia, które są, okazują się częstokroć niezbyt trafnie dobrane. Tak jest w przypadku ustawy o Specjalnych Strefach Ekonomicznych. Z jej zapisów wynika na przykład, że warunkiem skorzystania z pomocy publicznej jest zachowanie prawa własności do składników majątkowych, z którymi związane były wydatki inwestycyjne przez co najmniej pięć lat. Tymczasem tempo postępu technologicznego sprawia, iż rzeczywisty okres eksploatacji wielu urządzeń produkcyjnych w przedsiębiorstwach działających w obszarze wysokich technologii może być zdecydowanie krótszy. Z drugiej strony ułatwienie działalności w ramach SSE polega na tym, że przejęły one część decyzji administracyjnych od władz lokalnych, dzięki czemu inwestycje na wielką skalę mogą tam powstawać szybko i bez zbędnych zawirowań proceduralnych. Firmy branż wiedzochłonnych nie dostrzegają polityki promocyjnej Gdańska. To, czego regionowi pomorskiemu brakuje, to liderów kilku kluczowych branż i jednego wiodącego inwestora, który by przyciągnął kolejne inwestycje (jak na przykład Łódź zachęciła do wybudowania fabryki Gillette, a zaraz za nią ulokowało się tam 10 dostawców). W regionie brakuje koordynacji na poziomie wojewódzkim, jeśli chodzi o wspólną wizję, działania promocyjne i proinwestycyjne. Występuje też istotny problem rywalizacji Gdyni z Gdańskiem, co powoduje osłabienie, czy wręcz zaniechanie wspólnych działań na poziomie szerszym. Brak tak zwanego power of one - siły jedności na poziomie lokalnym, integracji. Ponadto miasto powinno pomóc w zatrudnianiu młodych ludzi, w zatrzymaniu ich w regionie. Brakuje dobrej oferty programowej skierowanej tak do pracodawców, jak i młodych ludzi. Wszelkie programy oferowane przez instytucje publiczne są tymczasowe. Badani inwestorzy branż wysokotechnologicznych wskazywali, że istotnym czynnikiem promocyjnym całego regionu jest osobista aktywność ludzi na rzecz Pomorza. Należy promować region na zewnątrz poprzez osobiste kontakty zarówno na szczeblu rządowym, jak i niższym. Z czynników subiektywnych istotne dla firm wysokotechnologicznych są warunki i jakość życia (czystość, bezpieczeństwo, środowisko, czynniki naturalne, atrakcyjność turystyczna), stanowiące bodźce dla pracowników, którzy z powodzeniem mogą znaleźć zatrudnienie w innych miastach bądź krajach, gdzie żyje się lepiej. Aby zatrzymać takich pracowników i przyciągnąć nowych, Pomorskie powinno szczególnie zadbać o atrakcyjną ofertę turystyczną i kulturalną, tym bardziej, że posiada cenne walory naturalne. Jak przyciągnąć inwestora z branży wysokotechnologicznej? Oto kilka propozycji dla władz lokalnych: Po pierwsze, warto opracować i promować jednolitą spójną wizję przyciągania inwestorów z konkretnych kilku branż, które zostałyby uznane za wiodące; należy przy tym podkreślać sukces inwestorów już działających oraz dobrych firm z województwa (na przykład Intel, YDP, Prokom, GE Money Bank), których renoma znaczy wielokrotnie więcej niż komunikaty wysyłane przez władze samorządowe regionu. Potrzebna jest także aktywna promocja regionu zagranicą - organizacja imprez promocyjnych w wybranych krajach (na przykład najważniejszych partnerów handlowych czy krajach pochodzenia największych inwestorów zagranicznych). Po drugie, atutem regionu jest mało promowana, wykwalifikowana siła robocza, która - nie znajdując zatrudnienia w regionie - zmuszona jest do poszukiwania go w innych lokalizacjach Polski i Europy; brakuje inicjatyw i programów, które umożliwiłyby młodym ludziom znalezienie pracy po studiach. To zadanie musi spoczywać na władzach lokalnych. Powinna zostać opracowana wręcz strategia zatrudnienia na Pomorzu - na kształt Europejskiej Strategii Zatrudnienia. Należy aktywizować współpracę uczelni, szczególnie Politechniki, z przemysłem tak, aby dopasować oczekiwania pracodawców i pracobiorców. Jednym z narzędzi w tym zakresie jest wspieranie rozwoju parków naukowo- technologicznych. Parki te będą jednocześnie ciekawą ofertą lokalizacyjną dla inwestorów. Po trzecie, należy przyspieszyć tworzenie ofert lokalizacyjnych (terenów inwestycyjnych) dla potencjalnych inwestorów. Regiony, które nie posiadają wystarczającej liczby i odpowiedniej jakości przygotowanych lokalizacji są bezwzględnie pomijane przez potencjalnych inwestorów. Konieczne jest również instytucjonalne usprawnienie obsługi inwestora w regionie, poprzez stworzenie jednego mocnego centrum obsługi lub wygenerowanie przyjaznej i efektywnej współpracy instytucji już działających. W końcu niezbędne są także poprawa bezpieczeństwa publicznego oraz promocja turystyki i kultury w regionie. Dla inwestorów - zwłaszcza z branż wysokotechnologicznych - coraz bardziej istotne stają się czynniki subiektywne, takie jak: jakość i bezpieczeństwo życia pracowników i ich rodzin, ciekawa oferta rozrywkowa i wypoczynkowa.

O autorze:

"Mikrofinanse są czymś więcej niż łatwym narzędziem pozyskiwania dochodu. Przez bezpośrednie podnoszenie statusu biednych ludzi, szczególnie kobiet, stają się one kluczowym mechanizmem przybliżającym realizację Milenijnych Celów Rozwoju, w szczególności celu obniżenia o połowę liczby osób żyjących w skrajnym ubóstwie i głodzie do 2015 roku." Mark Malloch Bron, UNDP Od początku istnienia handlu mikrokredyty odgrywały istotną rolę w życiu ludzi, doprowadzając do poprawy sytuacji społeczeństwa. Mała pożyczka może przyczynić się do skutecznego rozwoju firmy, wspierając tym samym byt rodziny. Mikrokredyty mają swój udział w rozwoju lokalnej przedsiębiorczości. Międzynarodowy Rok Mikrokredytu 2005 wezwał do tworzenia sektora finansowego dostępnego dla wszystkich. Wzmocnił w ten sposób siłę ducha przedsiębiorczości na całym świecie. Mikrofinanse obejmują pożyczki, wkłady oszczędnościowe, ubezpieczenia, usługi transferowe i inne usługi finansowe przeznaczone dla klientów o niskich dochodach. Mikrokredyty związane są z udzielaniem niewielkiej kwoty pieniężnej przez banki lub inne instytucje. Mogą być oferowane bez dodatkowych zabezpieczeń w postaci indywidualnych lub zbiorowych pożyczek. Dążenia w kierunku zwiększenia rozwoju i dostępności usług finansowych dla ludzi ubogich i o niskich dochodach wiążą się z celami międzynarodowych konferencji i spotkań na szczycie. Mają też związek z Milenijnymi Celami Rozwoju, w szczególności z celem obniżenia o połowę liczby osób żyjących w skrajnym ubóstwie do 2015 roku. Badania nad mikrofinansami wskazują, że [1]: - mikrofinanse pomagają biednym gospodarstwom rodzinnym zaspokoić swoje podstawowe potrzeby; - korzystanie z usług finansowych przez gospodarstwa rodzinne o niskich dochodach prowadzi do polepszenia ekonomicznego bytu społeczeństwa, gwarantuje stabilność i wzrost przedsiębiorczości; - przez wspieranie udziału kobiet w ekonomii mikrofinanse przyczyniają się do podniesienia statusu kobiet, promują równość płci, prowadzą do polepszenia sytuacji gospodarstw domowych; - skuteczność usług w zakresie mikrofinansów zależna jest od okresu ich dostępności. Międzynarodowy Rok Mikrokredytu 2005 dostarczył globalnej społeczności unikalnej okazji do podjęcia wyzwań i rozwiązania problemów dotyczących dostępności do usług finansowych. Tym samym umożliwił osiągnięcie Milenijnych Celów Rozwoju. Międzynarodowy Rok Mikrokredytu wzmocnił wysiłki międzynarodowej społeczności, poparł partnerstwo prywatno-publiczne, promował system finansowy dostępny dla wszystkich, jak również promował zrównoważony sektor prywatny i rozwój przedsiębiorczości. Państwom-członkom, agendom ONZ i głównym partnerom finansowym proponowano współpracę mającą na celu nagłaśnianie znaczenia mikrofinansów, tak istotnych dla poprawy życia ludzi, zwłaszcza tych ubogich. Idea mikrofinansów ma swoje podstawy w stwierdzeniu, że brak dostępu do kredytu oraz innych usług finansowych jest podstawowym ograniczeniem rozwojowym dla osób o niskich dochodach. Osoby takie rozpoczynają często działalność gospodarczą na małą skalę, by zapewnić utrzymanie swoim rodzinom. Owa działalność nie jest finansowana przez sektor bankowy. Termin mikrofinanse obejmuje wiele narzędzi, z których najbardziej rozpowszechniony jest mikrokredyt. Towarzyszą mu coraz częściej specjalne pakiety oszczędnościowe i ubezpieczeniowe, skierowane do osób o niskich dochodach - głównie dla mikroprzedsiębiorców. Ci ostatni to osoby rozpoczynające lub prowadzące działalność gospodarczą na niewielką skalę samodzielnie lub zatrudniające nie więcej niż 10 pracowników. Z reguły podmioty te nie mają dostępu do usług bankowych (ze względu na przykład na brak zastawu, historii kredytowej czy wysokie ryzyko dla banku). Zgodnie z badaniem ENSR [2] 93% spośród 22 milionów europejskich małych i średnich przedsiębiorstw to mikroprzedsiębiorstwa (zatrudniające do 10 pracowników). Każdego roku w Unii Europejskiej powstaje około 2 milionów przedsiębiorstw, z czego 90% to mikroprzedsiębiorstwa, zatrudniające mniej niż 5 pracowników. Około 50% nowych przedsiębiorstw w Unii Europejskiej funkcjonuje nie dłużej niż 5 lat od momentu powstania [3]. Ryzyko porażki jest mniejsze w tych państwach członkowskich, w których dostępne są wysokiej jakości usługi wspierające biznes przed i w trakcie jego tworzenia, szczególnie te wspierające dostęp do zewnętrznego finansowania. Takie usługi są zwykle oparte na partnerstwie publiczno-prywatnym. W ostatniej dekadzie kraje członkowskie wprowadziły przepisy dotyczące mikrokredytów. Rządy państw członkowskich mogą tworzyć sprzyjające środowisko dla rozwoju mikrokredytów poprzez bezpośrednie wsparcie lub/i przyjmowanie odpowiednich zasad (praw) w sferze zabezpieczeń społecznych dla mikroprzedsiębiorstw, w szczególności na rozpoczęcie działalności. W zależności od krajowych tradycji i praktyk w ciągu ostatnich 10 lat rozwinęły się różne instrumenty wspierające mikroprzedsiębiorstwa. Na przykład szwedzka mikropożyczka ALMI oraz belgijska pożyczka Fonds de Participation (FdP) [4] istnieją już od 1992 roku. Hiszpańska pożyczka ICO powstała w 1995 roku, natomiast mikropożyczka Finnvera (skierowana szczególnie do kobiet) [5] dostępna jest na rynku fińskim już od lat 1996-1997. W latach 1998-2000 inne państwa członkowskie przyjęły przepisy dotyczące mikrokredytów. Szczególnie aktywnie podeszły do tego Francja (Pret a la Création d'Enterprise ustanowiona przez BDPME) oraz Niemcy (Startgeld und Mikro-Darlehen oferowana przez KfW - Kreditanstalt für Wiederaufbau, czyli Bank Kredytowania Odbudowy). Niektóre instrumenty finansowe dla MSP skierowane są na rozwój specyficznych sfer, na przykład innowacji czy eksportu. We Francji państwowe subwencje przeznaczone na tworzenie nowych firm o charakterze innowacyjnym otrzymuje co roku ponad 500 przedsiębiorców. W pierwszym etapie pomoc udzielana jest na ekspertyzy i pokrycie kosztów związanych z tworzeniem nowego przedsiębiorstwa, natomiast w przypadku udanego wdrożenia innowacji przedsiębiorca otrzymuje zwrot 50% poniesionych kosztów [6]. Także w Holandii rząd oferuje firmom powstającym w tak zwanych branżach innowacyjnych preferencyjne warunki kredytowania - przyznawane im rządowe gwarancje mogą przekraczać nawet wartość 900 tys. euro. Dopuszczalne jest również przedłużenie gwarancji do 12 lat. Belgijskie przedsiębiorstwa zainteresowane działalnością innowacyjną mogą otrzymać subwencję pokrywającą do 80% kosztów ekspertyz, badań i analiz oceniających rynkowe szanse przedsięwzięcia. Dotacja obejmuje także 80% kosztów związanych z wynagrodzeniem i składkami socjalnymi pracownika zatrudnionego w celu wdrażania danej innowacji. Przedsiębiorstwa zatrudniające od trzech do stu pracowników mogą otrzymać państwową dotację do pensji osób zajmujących się promocją eksportu, a także badaniami i opracowaniem nowych produktów. Z podobnej pomocy finansowej korzystają przedsiębiorcy w rejonie walońskim, jeśli zatrudnią bezrobotnych w ramach eksportowej działalności swych firm. Państwowa subwencja sięga w pierwszym roku nawet do 90% wynagrodzenia i składek socjalnych danego pracownika, 75% w następnym, zaś 50% w trzecim roku. W Austrii [7] wsparcie ze strony państwa jest stosunkowo niewielkie, a pomoc w postaci kapitału początkowego ogranicza się do dość wąskiej grupy tak zwanych przedsiębiorstw innowacyjnych, szybko rozwijających się lub eksportowych. Austriacki państwowy program wspierania eksportu obejmuje między innymi organizowanie doradztwa strategicznego i tworzenie instytucji wspierających eksport (wyszukiwanie partnerów, świadczenie usług analitycznych). W Austrii działa także program zachęcający MSP do kupowania udziałów w przedsiębiorstwach inwestujących w Europejskim Obszarze Gospodarczym - finansowanie obejmuje ryzyko gospodarcze i do 80% gwarancji uzyskanego kredytu. Ciekawym przypadkiem są Niemcy. Wszystkie niemieckie instytucje finansowe i banki mają w swoim zakresie działalności, oprócz zasadniczego zadania, jakim jest prowadzenie operacji finansowych, również wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw. Do czołowych banków zajmujących się przede wszystkim wspieraniem tego rodzaju działalności należą miedzy innymi KfW Mittelstandsbank oraz IBB Investitionsbank Berlin [8]. Większość środków oferowanych z budżetu federalnego dotyczy całego obszaru Republiki Federalnej Niemiec. Część programów ma korzystniejsze warunki we wschodniej części Niemiec niż w zachodniej ze względu na wsparcie gospodarki rynkowej w nowych krajach związkowych. Szczególny charakter nadano nowym inwestycjom, dla których stosuje się zróżnicowane dodatki, szczególne formy odpisów amortyzacyjnych, wsparcie regionalne, czy też specjalne linie kredytowe. Federalne środki pomocowe przeznaczane są generalnie na zakładanie nowych firm oraz wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw. W ostatnim czasie na znaczeniu zyskuje wspieranie innowacyjnych produktów i procesów produkcyjnych oraz, w ramach polityki energetycznej, oszczędność energii oraz ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Pomoc finansowa dla MSP w Niemczech jest ściśle związana z ERP - Europejskim Programem Odbudowy. Początki tego programu sięgają 1948 roku i są związane z planem Marshalla dla Niemiec Zachodnich. W ramach planu rząd amerykański wspierał eksport do Europy Zachodniej, w tym także do Niemiec. Za dostarczane przez Amerykę towary i usługi wpłacano w Niemczech ich równowartość w markach na specjalne konto w banku centralnym, będące własnością państwa amerykańskiego. W 1949 roku władze amerykańskie zdecydowały, że gromadzone na tym koncie pieniądze mogą być przeznaczane na kredyty dla nowo powstających przedsiębiorstw niemieckich. W 1953 roku Amerykanie przekazali to konto z ówczesnym majątkiem w wysokości 6 mld marek władzom niemieckim, z zastrzeżeniem, że środki te mają służyć wyłącznie wspieraniu działalności gospodarczej [9]. Tak zostało do dziś. Konto ERP jest odłączone od innych kont państwa i nie może służyć innej działalności. Środkami ERP administruje Ministerstwo Gospodarki, natomiast bankami operującymi funduszami i udzielającymi kredytów są Bank Odbudowy - Kreditanstalt für Wiederaufbau (KfW) oraz Deutsche Ausgleichsbank. Program ERP oferuje długoterminowe pożyczki z korzystnym stałym oprocentowaniem na wszystkie rodzaje inwestycji o charakterze gospodarczym. Wsparcie mogą uzyskać zarówno firmy produkcyjne, jak i rzemieślnicze, handlowe, czy też świadczące usługi oraz osoby prowadzące działalność gospodarczą w charakterze wolnych zawodów (również medycznych). Ze środków programu może zostać pokryte maksymalnie 75% kosztów inwestycji. Wielkość wsparcia uzależniona jest od wielkości obrotów przedsiębiorstwa. Programy pomocowe z funduszy ERP przeznaczane są na konkretne cele, w tym na: - wspomaganie tworzenia kapitału własnego, - wspomaganie uruchamiania przedsiębiorstwa, - wspomaganie w pierwszej fazie po otwarciu, - pomoc regionalną, - wspomaganie szkolnictwa zawodowego, - udziały finansowe w nowo powstałych firmach, - ochronę środowiska naturalnego, - wspieranie innowacji. Również KfW posiada własne programy kredytowe oraz programy mieszane, w których część środków pochodzi z funduszu ERP, a reszta z zasobów własnych KfW. Obok wspierania przedsięwzięć w zakresie infrastruktury czy gospodarki komunalnej, KfW wspiera także krajowe przedsiębiorstwa prywatne poprzez: - program wspierający inwestycje, - program wspierający innowacje, - program kredytowy dla spółek zapewniających kapitał udziałowy dla przedsiębiorstw, - kredytowanie eksportu oraz przedsięwzięć i projektów zagranicznych. I tak na przykład dla młodych przedsiębiorstw, które bazują na nowoczesnej technologii, stworzono program na dofinansowanie w postaci kapitału udziałowego. KfW dysponuje specjalnymi funduszami "na start", z których zarówno nowo zakładane przedsiębiorstwa, jak i już istniejące mogą otrzymać do 3 mln euro. Szczególne względy mają młode przedsiębiorstwa nowoczesnych technologii, nie posiadające funduszy na realizację swoich pomysłów. Do tej pory oferenci VC (venture capital) ostrożnie angażowali się w inwestycje w przedsiębiorstwa zakładane przez młodych pomysłodawców. KfW ma w swojej ofercie ERP - fundusze na start, aby zapobiec sytuacji, w której tego typu przedsięwzięcia miałyby nie zostać zrealizowane ze względu na brak środków finansowych. Zasada jest jednak taka [10], iż KfW wchodzi do młodego przedsiębiorstwa technologicznego tylko w formie udziału, nie angażuje się w jego zarządzanie. KfW jest udziałowcem obok głównego inwestora, przy czym obydwaj inwestorzy finansują przedsięwzięcie w równej wysokości. Główny inwestor pełni funkcję doradczą we wszystkich sprawach związanych z prowadzeniem i finansowaniem przedsięwzięcia. Przedsiębiorstwo może liczyć na dofinansowanie do 1,5 mln euro ze strony KfW na rozwijanie nowych produktów, procesów i usług. Jeżeli finansowanie podzielone jest na etapy, przedsiębiorstwo może dostać nie więcej niż 3 mln euro. Główny inwestor nie może wymagać gwarancji ani od przedsiębiorstwa, ani od wspólników lub członków ich rodzin. W roli głównego inwestora mogą wystąpić zarówno osoby prawne, jak i fizyczne, w szczególności spółki biorące udział w przedsięwzięciu, jeżeli tylko uzyskają akredytację KfW. We wczesnej fazie programu ERP - fundusze na start - KfW daje do dyspozycji nowo założonego przedsiębiorstwa środki w formie przypominającej kapitał własny, z których można sfinansować stworzenie planu działalności i struktury przedsiębiorstwa oraz rozpocząć proces rozwijania produktów. Wnioski o dofinansowanie mogą składać małe przedsiębiorstwa high-tech na krótko przed założeniem działalności gospodarczej lub przedsiębiorstwa już istniejące, jednak nie starsze niż 6 miesięcy. We wczesnej fazie finansowania udział prywatnego inwestora nie jest konieczny. Przedsiębiorstwa muszą jednak skorzystać ze wsparcia akredytowanego przez KfW mentora, który będzie doradzał jako specjalista w branży i zarządzaniu. Maksymalne zaangażowanie KfW w tej fazie to 150 tys. euro. Kapitał przedsiębiorstwa - program Premium bez zabezpieczeń Warunkiem uzyskania pożyczki w ramach tego programu jest posiadanie odpowiednich kwalifikacji i dobrego pomysłu na przedsiębiorstwo. Program jest skonstruowany w taki sposób, że zaciągnięcie kredytu opłaca się zarówno prowadzącym już istniejące przedsiębiorstwa, założycielom nowych przedsiębiorstw, jak i tym, którzy chcą nabyć udziały w przedsiębiorstwie i wykonującym wolne zawody. Warunkiem uzyskania pomocy jest udział kapitału własnego na poziomie 15% w finansowaniu projektów. Do inwestycji zalicza się wyłącznie środki trwałe: budynki, koszty budowy, wyposażenie biura, maszyny, samochody osobowe, wyposażenie sklepu. Oprócz tego można wykorzystać kapitał na zdobycie rynku i koszty z tym związane. Wniosek kredytowy należy złożyć przed rozpoczęciem przedsięwzięcia i zawarciem umów. Oprocentowanie: rok 1. - 0%, 2. rok - 0%, 3. rok - 3%, 4. rok - 4%, 5. rok - 5%, po upływie 5. roku ustalane jest stałe oprocentowanie na lata 6.-10., a po upływie tego okresu - na następny czas kredytowania, maksymalnie 15 lat. KfW - kapitał na start Jako kredyt dla osób zakładających nowe przedsiębiorstwa, które mają stosunkowo małe zapotrzebowanie na finansowanie, to jest poniżej 50 tys. euro. Pożyczkę o korzystnym oprocentowaniu można zaciągnąć zarówno na inwestycje, jak i bieżące wydatki obrotowe (na przykład wynagrodzenia, reklama, czynsz czy telefon). 80% pożyczki gwarantuje KfW, a przedsiębiorca może ją otrzymać bez dostarczania dalszych zabezpieczeń (banki obsługujące przedsiębiorstwa zwykle ich nie wymagają). Jest to idealna forma pomocy finansowej zarówno dla tych, którzy chcą prowadzić działalność gospodarczą "w pełnym wymiarze godzin", jak i tych, którzy chcą to robić w ramach dodatkowej działalności. Warunki: - udział finansowania: do 100%; - nie jest konieczne wnoszenie kapitału własnego; - nie można łączyć z innymi programami; - okres kredytowania: do 10 lat, z tego spłata kapitału może zostać odroczona do 2 lat; - oprocentowanie stałe, obecnie około 8%; - wniosek należy złożyć przed rozpoczęciem przedsięwzięcia. Szczególną formą mikropożyczki jest "Mikro 10" KfW Mittelstansbank wprowadza wariant mikropożyczek pod nazwą "Mikro 10" - małe kredyty dla założycieli małych przedsiębiorstw. W 2006 roku KfW Mittelstansbank kontynuuje program "Mikro 10", w ramach którego udziela pożyczek na kwoty 5-10 tys. euro założycielom przedsiębiorstw i małym przedsiębiorstwom. Przez rozszerzenie programu mikropożyczek o ten wariant KfW ułatwia dostęp do małych pożyczek tej grupie docelowej i sprawia, że segment kredytów dla małych przedsiębiorstw jest bardziej atrakcyjny dla banków obsługujących te przedsiębiorstwa. KfW wprowadził wariant "Mikro 10" w marcu 2005 roku i od tego czasu program stał się jednym z podstawowych instrumentów wspierania przedsiębiorczości. Program "Mikro 10" skonstruowany jest w ten sposób, że KfW przejmuje na siebie istotne ryzyko związane z udzieleniem pożyczki (podobnie zresztą jak w przypadku innych mikropożyczek). KfW poręcza bankowi udzielającemu pożyczki 80% jej wartości, z tego część jest objęta gwarancjami w ramach Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego. Postępowanie związane z udzieleniem pożyczki w ramach "Mikro 10" jest uproszczone dla banku udzielającego pożyczki. Jest to możliwe dzięki zaangażowaniu doradców specjalizujących się w zakładaniu przedsiębiorstw. Poza tym zaangażowanie doradców pozwala obniżyć koszty zbadania wniosku kredytowego, które byłyby nieproporcjonalnie wysokie ze względu na niewielką sumę kredytu. Filary programu "Mikro 10": - grupa docelowa to założyciele i małe przedsiębiorstwa, które usamodzielniły się w ciągu ostatnich 3 lat; - finansowanie do 100% wartości inwestycji i środków obrotowych; - kwota pożyczki: 5-10 tys. euro; oprocentowanie: efektywnie 8,93% p.a. (według stanu na 28 grudnia 2005); - okres: 2-5 lat; - spłata rozpoczyna się po 6 miesiącach i odbywa się w półrocznych ratach, przy czym bank udzielający pożyczki może zaproponować elastyczne warunki spłaty. Pomysł uruchomienia wariantu "Mikro 10" bazuje na doświadczeniach i wynikach inicjatywy podjętej przez KfW w 2004 roku. Pomysłodawcami inicjatywy byli eksperci z instytucji kredytowych, związków kredytodawców, instytucji doradczych i wspierających przedsiębiorczość oraz ministerstw. Celem inicjatywy była poprawa dostępności małych kredytów w Niemczech. W ramach inicjatywy powstał "Przewodnik po programach współpracy regionalnej między instytucjami kredytowymi, doradczymi i wspierającymi przedsiębiorczość". W przewodniku wymienia się szereg usług świadczonych przez doradców i instytucje wspierające przedsiębiorczość powiązanych z procesem kredytowania przedsiębiorstw. Dzięki współpracy między wymienionymi organizacjami możliwe jest znaczne obniżenie kosztów związanych z udzieleniem pożyczki przez banki obsługujące pożyczkobiorców.

O autorze:

Z perspektywy lat Transport morski pozostaje "kręgosłupem" międzynarodowego handlu i globalizacji, obsługując ponad 80 proc. światowego handlu towarami. Trudno oszacować wartość światowego handlu morskiego w ujęciu pieniężnym, gdyż dotyczące go dane podawane są w tonach lub tonomilach, a zatem nie są porównywalne ze statystykami opartymi na systemie monetarnym. Jednakże Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) szacuje przychody frachtowe statków handlowych na 380 mld dolarów amerykańskich w całkowitej gospodarce globalnej, co stanowi 5 proc. wartości światowego handlu. W 2007 r. flota światowa przetransportowała towary o masie ponad 8,02 mld ton, wykonując pracę przewozową ponad 32 tys. mld tonomil1. Oznacza to wzrost o 4,8 proc. w skali roku2. Faktycznie, w ciągu ostatnich trzech dekad średnia roczna stopa wzrostu światowego handlu drogą morską wynosiła 3,1 proc. Warto zaznaczyć, że dostępne dane nie uwzględniają perturbacji wynikających z międzynarodowego kryzysu gospodarczego. Rysunek 1. Światowy handel morski w latach 1970-2007 w mln ton załadunku. ppg_2_2009_rozdzial_16_rysunek_1 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) W ciągu ostatniego wieku udział handlu morskiego w całkowitej wartości handlu światowego stale rósł. Coraz wieksze uprzemysłowienie oraz liberalizacja gospodarek narodowych zaowocowały zniesieniem barier dla wymiany handlowej oraz rosnącym popytem na dobra konsumpcyjne. Rozwój technologii sprawił, że transport morski stał się bardziej wydajny poprzez wdrożenie nowych metod transportowania towarów. W ciągu ostatnich czterech dekad całkowity handel morski zwiększył się czterokrotnie, z ponad 8 tys. mld tonomil w 1968 r. do ponad 32 tys. mld tonomil w 2007 r. Warto zaznaczyć, że handel morski jest mocno uzależniony od ogólnej koniunktury gospodarczej. Spadek zanotowano w czasie ogólnoświatowej recesji wczesnych lat 80., następnie od początku kolejnej dekady następował stopniowy wzrost, który wyhamował w związku z azjatyckim kryzysem finansowym w końcu lat 90. Natomiast w ostatnich kilku latach wszystkie sektory przemysłu żywo korzystały z globalnego boomu, jako że gospodarcza ekspansja Chin i Indii doprowadziła do rekordowej liczby połączeń handlowych i najdłuższego zrównoważonego okresu zwyżkujących rynków w historii. Obecny kryzys gospodarczy spowodował kolejne negatywne implikacje dla międzynarodowego handlu drogą morską. Niski koszt transportu morskiego W latach 1980-1999 wartość handlu światowego rosła w stosunku rocznym o 12 proc., natomiast całkowite koszty transportu w tym czasie wzrosły tylko o 7 proc., co oznacza malejące jednostkowe koszty transportu, także na trasach oceanicznych. Analizy UNCTAD pokazują, że poziom kosztów frachtowych towarów importowanych systematycznie spada i całkowite koszty frachtowe w handlu światowym reprezentują średnio mniej niż 6 proc. wartości importu (lub ceny gotowych produktów) dóbr konsumpcyjnych. Dzięki temu, że przemysł stoczniowy w ostatnich latach rozwijał się w rekordowym tempie, następowały ciągłe ulepszenia w technologiach i wydajności floty, a koszty transportu dóbr konsumpcyjnych stanowiły od zawsze niski ułamek całkowitej ceny towaru, transport drogą morską pozostaje bardzo konkurencyjny w porównaniu z innymi środkami transportu. Tabela 1. Przeciętne koszty transportu wybranych towarów drogą oceaniczną Azja- USA lub Azja-Europa. ppg_2_2009_rozdzial_16_tabela_1 Źródło: www.marisec.org Udział kosztów transportu w całkowitej cenie produktu różni się w zależności od towaru, jednak zawsze są one marginalne. Warto przedstawić przykłady jaskrawo pokazujące te relacje: * koszt transportu telewizora to tylko 2 proc. jego całkowitej ceny; * koszt transportu kawy to tylko 1,2 proc. detalicznej ceny kawy; * przeciętny koszt transportu ropy z Bliskiego Wschodu dla konsumenta w USA, wyrażony w cenie zakupu benzyny na stacji, to około pół centa amerykańskiego za litr; * przeciętny koszt transportu tony rudy żelaza z Australii do Europy drogą morską to około 12 USD; * przeciętny koszt transportu kontenera o długości 20 stóp z Azji do Europy wynosi tyle samo, co lotniczy bilet klasy ekonomicznej dla jednego pasażera na tej samej trasie. Sytuacja bieżąca Silny popyt na usługi transportu morskiego w ostatnich latach był wywołany wzrostem światowej gospodarki i światowego handlu. W 2007 r. światowy PKB wzrósł o 3,8 proc., podczas gdy światowa wartość eksportu zwiększyła się o 5,5 proc. Wzrost był wynikiem dynamicznego rozwoju wschodzących gospodarek azjatyckich oraz rozwoju gospodarek transformacji. Rysunek 2. Udział poszczególnych grup państw w całkowitym załadunku i wyładunku w 2007 r. ppg_2_2009_rozdzial_16_rysunek_2 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) Największy udział w załadunkach światowego handlu drogą morską mają gospodarki rozwijające się (63,2 proc.), następnie kraje rozwinięte (33,3 proc.) oraz gospodarki transformacji - głównie Europa Wschodnia (3,5 proc.)3. Wśród krajów rozwijających się w załadunku dominują kraje azjatyckie (40 proc.). Z kolei największy udział w światowych wyładunkach mają gospodarki rozwinięte (53,1 proc.), następnie gospodarki rozwijające się (46,2 proc.) oraz gospodarki przechodzące transformację (0,7 proc.). Wyraźnie pokazuje to kierunek światowego handlu drogą morską - z Azji do Europy. Porty i trasy handlowe Zdolności światowych portów kontenerowych systematycznie rosły w ostatnich latach. Światowa przepustowość takich portów zwiększyła się o 11,7 proc., osiągając poziom 485 mln TEU4 w 2007 r. Porty chińskie generują 28,4 proc. całkowitej światowej przepustowości terminali kontenerowych. W 2008 r. Chiny były najlepiej skomunikowanym państwem pod względem handlowych połączeń drogą morską. Około 40 proc. kontenerowców ma na swojej trasie jeden lub więcej portów chińskich. Jeśli brać pod uwagę koncentrację rynków, z powodu fuzji i przejęć w czerwcu 2008 r. istniało średnio o 7,7 proc. mniej firm dostarczających usługi transportowe w przeliczeniu na jedno państwo niż w czerwcu 2004 r. Ten trend może pogłębiać obawy państw o niskim poziomie skomunikowania, że dalszy spadek liczby firm dostarczających usługi doprowadzi do stworzenia oligopolu na rynku. Warto dodać, że region Ameryki Łacińskiej notuje istotny wzrost handlu drogą morską, jednak powiązania tego regionu z resztą świata stanowią istotną barierę dla dalszego rozwoju. Handel kontenerowy jest skoncentrowany wzdłuż trzech głównych kierunków. Są to: trasa transpacyficzna, która łączy Azję z Ameryką Północną; trasa transatlantycka między Europą a Ameryką Północną oraz linie Azja-Europa. Rysunek 3. Główne trasy handlu drogą morską i ruch kontenerowy w 2007 r. (mln TEU). ppg_2_2009_rozdzial_16_rysunek_3 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) W 2007 r. ruch na trasie Azja-Europa przerósł istotnie ruch na trasie transpacyficznej, przez co zyskała ona miano najważniejszego szlaku kontenerowego na świecie (27,7 mln TEU). Przewozy na dominującym kierunku z Azji do Europy były szacowane na 17,7 mln TEU, co oznacza 15-procentowy wzrost w 2006 r. Przewozy z Europy do Azji wzrosły o 9 proc., osiągając 10 mln TEU. Spadek importu USA z Azji był spowodowany przeorientowaniem kierunków handlu (istotny wzrost eksportu z Azji do Europy), co miało związek z rosnącym popytem na tańsze produkty azjatyckie oraz słabnącą pozycją dolara amerykańskiego. Popyt w Europie wzrósł nie tylko w tradycyjnych sektorach przemysłu Europy Północnej. Był związany także z dynamicznym rozwojem wschodnich gospodarek przechodzących transformację, takich jak gospodarka Rosji. Aby sprostać nowym wyzwaniom, firmy The New World Alliance, Hanjin oraz The United Arab Shipping Company wspólnie utworzyły nowy, cotygodniowy serwis, tak by komunikacja między Azją a Morzem Czarnym stała się bardziej dogodna. Rysunek 4. 20 największych na świecie portów kontenerowych i ich przepustowość (mierzona w mln TEU) w 2007 r. ppg_2_2009_rozdzial_16_rysunek_4 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) 20 największych portów świata obsługuje około 48 proc. całkowitego światowego ruchu kontenerowego. Najbardziej dynamiczny rozwój w stosunku rocznym wykazał Guangzhou, którego zdolność obsługi ruchu kontenerowego wzrosła prawie o 40 proc. Porty europejskie odnotowały w tym czasie ponad 10-procentowy wzrost. Spadek zanotowano tylko dla portu w Los Angeles. W 2007 r. na porty rozwijających się krajów azjatyckich przypadało 53 proc. ruchu kontenerowego; na kraje rozwinięte (w tym Europę) - 37 proc.; na rozwijające się kraje Ameryki (głównie Środkowej i Południowej) - 7 proc., a na rozwijające się kraje afrykańskie - 3 proc. Na liście 20 największych portów świata 9 pozycji, z czego cztery pierwsze, zajmują porty chińskie zlokalizowane blisko siebie. Koncentracja geograficzna portów chińskich przyczynia się do ich przewagi nad innymi portami. Wielkość i wydajność światowej floty W 2007 r. odnotowano wzrost światowej floty handlowej o 7,2 proc. Tym samym osiągnęła ona na początku 2008 r. nośność 1,12 mld ton (728 mln jednostek pojemnościowych5). W 2007 r. zamówienia na jednostki pływające były największe w historii, osiągnęły liczbę 10 053 statków o całkowitej nośności 495 mln ton, z czego 222 mln ton stanowiły masowce. Pod koniec 2007 r. te konkretne zamówienia były 12 razy wyższe niż w czerwcu 2002 r.6 W połowie 2007 r. zamówienia na masowce po raz pierwszy w historii wyprzedziły kontrakty na budowę zbiornikowców, dotychczasowego lidera w produkcji stoczniowej. 1 stycznia 2008 r. światowa flota transportowa liczyła 50 525 statków o całkowitej pojemności brutto 728 225 000 jednostek. Rysunek 5. Udział poszczególnych klas statków w całkowitej liczbie statków światowej floty w styczniu 2008 r. ppg_2_2009_rozdzial_16_rysunek_5 Źródło: Lloyd's Register Fairplay, styczeń 2008 r.

Rosnące ceny nowo budowanych statków odzwierciedlają systematycznie zwiększający się popyt oraz wzrost cen stali i kosztów waluty mierzonej w dolarach amerykańskich. Najwyższy wzrost odnotowano w przypadku kontenerowców: np. statek o ładowności 2500 TEU w grudniu 2007 r. kosztował 43,5 proc. więcej. niż rok wcześniej. Masowce także odnotowały w tym czasie rekordowe wzrosty. Przykładowo, masowiec o nośności 170 000 ton kosztował w grudniu 2007 r. 97 mln USD - 39 proc. więcej niż rok wcześniej i 2,4 razy więcej niż w 2000 r. Jest to również pochodną dynamicznego rozwoju rynku towarów masowych w ciągu ostatnich kilku lat. Było to wywołane rosnącym popytem na rudy żelaza, a co za tym idzie, dynamiczną produkcją stali w Azji. Rynek kontenerowców w tym czasie ustabilizował się, mimo presji spadkowej wynikającej z rosnących kosztów paliwa, osłabienia dolara amerykańskiego oraz umocnienia euro i rosnącej podaży nowych statków tej kategorii. Dopiero na początku 2008 r. zanotowano spadek.

Wydajność światowej floty handlowej pozostaje bardzo wysoka. Średnio statek był ładowany całkowicie 7,7 razy w ciągu 2007 r. Wskaźnik globalnej pracy przewozowej do nośności floty światowej osiągnął wartość 31,6, co oznacza, że przeciętnie statek w ciągu roku przepłynął z ładunkiem trasę 31 600 mil (58 500 km). Wskaźnik ten w przypadku zbiornikowców przewożących ropę spadł z 34,2 w 2006 r. do 32,5 w 2007 r., podczas gdy dla masowców w tym samym czasie wzrósł z 28,8 do 29,5. Produktywność pozostałej floty, w tym kontenerowców i drobnicowców, spadła z 36 do 33,1. Odnotowano, że eksploatacja kontenerowców w 2007 r. zmierzała do redukcji prędkości jednostek, a zatem redukcji produktywności floty w zamian za oszczędności na kosztach paliwa.

Kto kim zarządza? W styczniu 2008 r. 20 krajów - właścicieli statków kontrolowało łącznie 87 proc. światowej floty. Dominującą pozycję utrzymuje Grecja, a za nią plasują się Japonia, Niemcy, Chiny i Norwegia. Razem kapitał tych pięciu państw posiada 54,2 proc. tonażu nośnościowego floty światowej.

Jednakże zdecydowana większość statków na świecie pływa pod obcą banderą, głównie z krajów rozwijających się. Panama jest niekwestionowanym liderem w rankingu największych bander świata (22,6 proc. tonażu nośnościowego wszystkich bander na świecie) i pozostaje klasą sama dla siebie. Daleko w tyle, na drugiej pozycji, uplasowała się Liberia (już tylko 10,5 proc. tonażu światowego); trzecią pozycję w styczniu 2008 r. zajęła Grecja (5,5 proc. tonażu światowego). Różnica udziałów między banderami zajmującymi dalsze pozycje nie jest już tak spektakularna. W pierwszej dziesiątce bander wg kolejności znalazły się jeszcze: Bahamy, Wyspy Marshalla, Hong Kong, Singapur, Malta, Chiny i Cypr (ostatni kraj z udziałem 2,6 proc.).

Rysunek 6. 20 największych właścicieli floty i 20 największych bander świata (stan na styczeń 2008) ppg_2_2009_rozdzial_16_rysunek_6

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) oraz Lloyd's Register Fairplay

 

Z fotografii mapy Europy ewidentnie wynika, że na tle rozwijających się gospodarek Azji i Afryki Europa wypada słabo, poza Grecją, Norwegią, Wielką Brytanią, Niemcami i Włochami. Wielkość floty w pozostałych krajach Europy jest na tym tle mało istotna, nie mówiąc już o wielkości floty polskiej.

Rysunek 7. Całkowita flota poszczególnych krajów Europy, stan na styczeń 2008 w mln GT . ppg_2_2009_rozdzial_16_rysunek_7

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD)

Do maja 2008 r. światowa flota kontenerowa osiągnęła ładowność 13,3 mln TEU, z czego 11,3 mln TEU znajdowało się na kontenerowcach komorowych. W skład tej floty wchodziły 54 statki o ładowności ponad 9000 TEU znajdujące się w zarządzie pięciu firm: CMA CGM (Francja), COSCON i CSCL (Chiny), Maersk (Dania) oraz MSC (Szwajcaria). 12 statków miało ładowność przekraczającą 10 000 TEU; dotyczy to ośmiu statków po 15 000 TEU, będących własnością i zarządzanych przez firmę Maersk, oraz czterech jednostek po 10 062 TEU, których właścicielem i operatorem jest COSCON.

Tabela 2. Dziesięciu wiodących operatorów kontenerowych. ppg_2_2009_rozdzial_16_tabela_2

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD)

Zasoby siły roboczej Światowa populacja pracowników zatrudnionych na międzynarodowych statkach handlowych jest szacowana na około 466 tys. oficerów i 721 tys. marynarzy7. Kraje OECD (Ameryka Północna, Europa Zachodnia, Japonia itd.) pozostają najważniejszym źródłem pochodzenia oficerów, choć znacząca ich liczba jest obecnie rekrutowana z Dalekiego Wschodu i Europy Wschodniej. Większość marynarzy pracujących na statkach rekrutuje się z krajów rozwijających się, szczególnie z Dalekiego Wschodu i południowo-wschodniej Azji.

Filipiny i Indie to bardzo znaczące kraje podaży morskiej siły roboczej. Wielu marynarzy pochodzących z tych państw korzysta z możliwości zatrudnienia na zagranicznych flotach zarządzanych przez międzynarodowe kompanie morskie. W Chinach zaobserwowano także istotny wzrost liczby marynarzy, ale obecnie większość z nich obsługuje flotę chińską. Europa Wschodnia stała się ostatnio dynamicznie rosnącym rynkiem podaży marynarzy, zwłaszcza Ukraina, Chorwacja i Łotwa. Inne znaczące kraje dostarczyciele siły roboczej to Grecja, Japonia, Rosja i Wielka Brytania.

Azja jako wzór Handel drogą morską stał się jedną z bardziej opłacalnych działalności. A gdy mowa o opłacalności i wykorzystywaniu przewag cenowych, to mistrzami świata w tej dziedzinie są "azjatyckie torpedy", czyli kraje rozwijające się, które w błyskawicznym tempie zdominowały transport morski - począwszy od stoczni, a skończywszy na usługach transportowych. Niezwykle tania produkcja praktycznie wszystkich towarów musiała znaleźć ujście. Szybka orientacja w obszarach możliwych przewag pozwoliła na ich skuteczne wykorzystanie. Świadczą o tym liczby, świadczą o tym największe bandery świata, świadczy o tym kierunek handlu. Dlatego trzeba zadać sobie trudne pytanie: gdzie w całym tym spektrum znajduje się Polska i w jaki sposób budować pozycję konkurencyjną, biorąc pod uwagę światowe trendy?

  Komentarz Kpt.ż.w. Marek Błuś Ośrodek Szkolenia Ratowniczego Akademii Morskiej w Gdyni

Odległość przestała być barierą dla handlu, jeśli można ją pokonać statkiem, a koszty transportu morskiego stały się pomijalne w znacznej części kalkulacji handlowych. Chiński producent jest niemal tak samo daleko od naszego rynku jak francuski; chilijska winnica podobnie blisko jak hiszpańska. Stało się tak dzięki postępowi w przemysłach morskich (maritime industries), jak je trafnie nazywają "ludy" mówiące po angielsku.

Współczesna żegluga optymalnie wykorzystuje efekt skali, co zawdzięcza stoczniom i metalurgii. Większość ropy naftowej wożą dzisiaj zbiornikowce o nośności około 300 tys. ton, podczas gdy 60 lat temu były to dwudziestotysięczniki. Towary konsumpcyjne przemierzają oceany w ładowniach kontenerowców o nośności ponad 100 tys. ton, a przed 50 laty standardem był dziesięciotysięcznik z dwukrotnie większą niż dzisiejsza załogą. Okrężny rejs z Europy na Daleki Wschód trwał wówczas pół roku - obecnie zajmuje zwykle osiem tygodni.

Ponadto rozwiązano problem, jakim były prace przeładunkowe w portach drobnicowych. Tradycyjne frachtowce, których kadłub przypominał wielopiętrowy magazyn, spędzały przy nabrzeżach więcej niż połowę czasu eksploatacji. Załadunek i wyładunek były podobne do pracochłonnego przekładania towarów z półki na półkę. Kontenery spowodowały, że dzisiaj w portach telewizory nie sprawiają więcej kłopotów niż ruda (a może nawet mniej?) - po prostu w ładowni układa się dziecinne klocki, tylko skala jest inna...

Co ciekawe, wszystko wskazuje na to, że w żegludze postęp ilościowy i jakościowy osiągnęły w XX wieku wszystko, co było do osiągnięcia, a czasem nawet musiały się cofnąć. Kto jeszcze pamięta krótki żywot półmilionowców albo koncepcję statku prawie bezzałogowego (one man ship)?

Aczkolwiek, jeśli koszt jest znikomy, to nie znaczy, że nie będzie dalej malał, choć może tylko "kosmetycznie", a nie o dziesiątki procent, jak jeszcze niedawno. Bardziej ekonomiczne silniki, mniejsze opory kadłuba, lepsza organizacja tu i tam, większe śluzy w kanałach. Rewolucja w żegludze osiągnęła dużo więcej niż planowali jej przywódcy, a to się rzadko rewolucjom zdarza.

Źródło: Lloyd's Register Fairplay, styczeń 2008 r.

Rosnące ceny nowo budowanych statków odzwierciedlają systematycznie zwiększający się popyt oraz wzrost cen stali i kosztów waluty mierzonej w dolarach amerykańskich. Najwyższy wzrost odnotowano w przypadku kontenerowców: np. statek o ładowności 2500 TEU w grudniu 2007 r. kosztował 43,5 proc. więcej. niż rok wcześniej. Masowce także odnotowały w tym czasie rekordowe wzrosty. Przykładowo, masowiec o nośności 170 000 ton kosztował w grudniu 2007 r. 97 mln USD - 39 proc. więcej niż rok wcześniej i 2,4 razy więcej niż w 2000 r. Jest to również pochodną dynamicznego rozwoju rynku towarów masowych w ciągu ostatnich kilku lat. Było to wywołane rosnącym popytem na rudy żelaza, a co za tym idzie, dynamiczną produkcją stali w Azji. Rynek kontenerowców w tym czasie ustabilizował się, mimo presji spadkowej wynikającej z rosnących kosztów paliwa, osłabienia dolara amerykańskiego oraz umocnienia euro i rosnącej podaży nowych statków tej kategorii. Dopiero na początku 2008 r. zanotowano spadek.

Wydajność światowej floty handlowej pozostaje bardzo wysoka. Średnio statek był ładowany całkowicie 7,7 razy w ciągu 2007 r. Wskaźnik globalnej pracy przewozowej do nośności floty światowej osiągnął wartość 31,6, co oznacza, że przeciętnie statek w ciągu roku przepłynął z ładunkiem trasę 31 600 mil (58 500 km). Wskaźnik ten w przypadku zbiornikowców przewożących ropę spadł z 34,2 w 2006 r. do 32,5 w 2007 r., podczas gdy dla masowców w tym samym czasie wzrósł z 28,8 do 29,5. Produktywność pozostałej floty, w tym kontenerowców i drobnicowców, spadła z 36 do 33,1. Odnotowano, że eksploatacja kontenerowców w 2007 r. zmierzała do redukcji prędkości jednostek, a zatem redukcji produktywności floty w zamian za oszczędności na kosztach paliwa.

Kto kim zarządza? W styczniu 2008 r. 20 krajów - właścicieli statków kontrolowało łącznie 87 proc. światowej floty. Dominującą pozycję utrzymuje Grecja, a za nią plasują się Japonia, Niemcy, Chiny i Norwegia. Razem kapitał tych pięciu państw posiada 54,2 proc. tonażu nośnościowego floty światowej.

Jednakże zdecydowana większość statków na świecie pływa pod obcą banderą, głównie z krajów rozwijających się. Panama jest niekwestionowanym liderem w rankingu największych bander świata (22,6 proc. tonażu nośnościowego wszystkich bander na świecie) i pozostaje klasą sama dla siebie. Daleko w tyle, na drugiej pozycji, uplasowała się Liberia (już tylko 10,5 proc. tonażu światowego); trzecią pozycję w styczniu 2008 r. zajęła Grecja (5,5 proc. tonażu światowego). Różnica udziałów między banderami zajmującymi dalsze pozycje nie jest już tak spektakularna. W pierwszej dziesiątce bander wg kolejności znalazły się jeszcze: Bahamy, Wyspy Marshalla, Hong Kong, Singapur, Malta, Chiny i Cypr (ostatni kraj z udziałem 2,6 proc.).

Rysunek 6. 20 największych właścicieli floty i 20 największych bander świata (stan na styczeń 2008)

O autorze:

"The age is running mad after innovation" Boswell's Life of Johnson, vol. IV W ciągu ostatniej dekady szybki rozwój gospodarczy i polityczny w trzech regionach świata zmienił obraz globalnej gospodarki i przyciągnął uwagę i kapitał USA, Europy i Japonii. Chiny, Indie i Europa Centralna stały się najszybciej rozwijającymi regionami świata. Co przyczyniło się do ich sukcesu?Azja to chyba współcześnie najciekawszy dla badaczy region. Obecnie można tam odczuć "powiew ducha optymizmu". Wynika to ze zjawiska poszukiwania przez azjatyckie państwa swoich własnych ścieżek rozwoju. Chiny i Indie - azjatyckie giganty - podążają drogą długookresowego pozytywnego trendu. Ale sukces Azji, to nie sukces pojedynczych państw funkcjonujących osobno, to sukces azjatyckich społeczeństw, które na nowo odkrywają siebie nawzajem. Nowe powiązania handlowe, gospodarcze, polityczne i kulturalne zacieśniają więzi między narodami Azji. Ewidentnym tego przejawem jest jednoczenie Azji Południowo-Wschodniej w blok ASEAN+3, co oznacza większą współpracę pomiędzy Stowarzyszeniem Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) a Chinami, Japonią i Koreą. Jednak współpraca gospodarcza i wymiana handlowa to nie jedyne elementy sukcesu. Istotna zmiana uległa w sferze kontaktów międzyludzkich w Azji. Furorę robi tam obecnie popkultura rodem z Japonii i Korei Południowej. Młodzi ludzie naśladują koreańskie i japońskie gwiazdy, w telewizji promuje się koreańskie potrawy. Minęły czasy, kiedy blond włosy były modne. Azjaci zwiedzają różne rejony własnego kontynentu i odkrywają, że bycie Azjatą jest wartością. Odkrywają, że mają o wiele więcej do odkrycia i nauczenia od kultury, która jest bliżej domu niż Zachód. Można powiedzieć, że w ciągu ostatnich kilku lat w Azji obserwuje się powstawanie (czy budowanie) poczucia wspólnej wartości. Azja odkrywa, że właśnie nadszedł moment doganiania Zachodu. Przykłady różnych rozwiązań wybranych regionów z dynamicznie rozwijających się części świata dają obraz gwałtownych zmian zachodzących w gospodarce światowej. O intensywności pozytywnych przemian decydowały nie tylko względy ekonomiczne, ale i otwartość oraz determinacja ludzi tworzących wspólnoty regionalne. Jednak są przypadki sukcesu czysto ekonomicznego i jednocześnie związanego z porażką społeczną. O ile o pozytywnych zjawiskach mówi się często i stawia się je jako wzorce do naśladowania, o tyle o wzroście ekonomicznym opartym na cierpieniu człowieka się milczy. Dlatego warto rozpocząć właśnie od przykładu rażącego wyzysku, który każdy z nas, kupując produkty "made in China" milcząco aprobuje. Wielka Delta Rzeki Perłowej (Pearl River Delta) w Chinach - wielka fabryka świata Wielka Delta Rzeki Perłowej składa się z Hongkongu, Makao i strefy ekonomicznej Delta Rzeki Perłowej. Hongkong stanowi strategiczną platformę przyciągającą inwestorów do najszybciej na świecie rozwijającego się zagłębia produkcyjnego - Delty Rzeki Perłowej. W opinii wielu ekspertów Delta staje się kolejnym obszarem azjatyckiego "cudu gospodarczego". 25 lat temu ten obszar w prowincji Guangdong był nierozwiniętym terenem rolniczym. Dziś to najszybciej rozwijający się obszar na świecie. Powiązania gospodarcze Hongkongu z Chinami kontynentalnymi pozwoliły na jego szybką transformację z działalności produkcyjnej w kierunku gospodarki opartej na usługach. Pod koniec lat 70. cała działalność produkcyjna została przeniesiona z Hongkongu do cechującej się niskimi kosztami Delty Rzeki Perłowej. Dziś ponad 60 tysięcy firm powiązanych z Hongkongiem zatrudnia około 10-11 milionów ludzi w Delcie Rzeki Perłowej. Wśród znanych firm można znaleźć: Canon, Casio, Dupont, Epson, Fuji Xerox, GE, Matsushita, Motorola, NEC, Nissin Foods, Olympus, Philips, Ricoh, Samsung, Sanyo. Centra takich miast jak Shenzhen czy Guangzhou to nowoczesne ośrodki z drapaczami chmur, gdzie fabryki ulokowano na obrzeżach. Dla wielu inwestorów idealnym sposobem wejścia na rynek chiński jest otwarcie fabryki (rozpoczęcie działalności produkcyjnej) w Delcie, natomiast ulokowanie funkcji finansowych i zarządczych w Hongkongu. Idealne rozwiązanie - z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Jednak ten "cud gospodarczy" okupiony jest wyzyskiem milionów ludzi, którzy w nieludzkich warunkach wytwarzają na czas produkty - elektronikę, sprzęt AGD, sprzęt telekomunikacyjny, zabawki, auta, zegarki, buty, odzież, ceramikę i wiele innych. Jednak praca w fabryce w Delcie to dla wielu Chińczyków z biednych wiejskich regionów szansa na poprawę losu. Chińska Republika Ludowa nie dała swoim rodakom alternatywy. Każdy konsument staje się milczącym świadkiem wyzysku - kupując produkty, godzi się na ich dalsze wytwarzanie. Polskie i zagraniczne firmy lokujące się w Delcie powinny przestrzegać prawa człowieka, prawa pracy, reguły bezpieczeństwa, bo na dłuższą metę takie przedsięwzięcie się nie powiedzie. Sukces tworzą przecież ludzie, a nie tylko wyniki ekonomiczne. Dlatego warto o tym głośno mówić - boom gospodarczy ma różne oblicza. Zjawisku masowego przenoszenia produkcji do Azji często towarzyszą negatywne i nieetyczne zachowania firm nastawionych tylko na zyski. Rygorystyczna kontrola w fabrykach może zapewnić ludziom godziwe warunki pracy. Trzeba o to walczyć, zarówno na gruncie krajowym, jak i wspólnotowym. Bangalore - Krzemowa Dolina Indii Indie, to po Chinach, drugi ważny azjatycki fenomen na gospodarczej arenie świata. Wzrost gospodarczy Indii waha się między 7-8% rocznie. Tak duży skok cywilizacyjny Indii - mimo nadal aktualnych problemów związanych z nędzą i przeludnieniem - jest efektem liberalizacji gospodarki zapoczątkowanej po 1990 r. Obecnie w Indiach najbardziej dynamicznie rozwijają się usługi. Ich udział w PKB w 2000 r. wyniósł 48%. Szybki rozwój usług to efekt postępującej specjalizacji oraz ogromnego potencjału wysokowykwalifikowanej siły roboczej, dla której głównym atutem przyciągającym inwestorów jest powszechna, biegła znajomość angielskiego. Indyjscy fachowcy to światowa czołówka w branży wysokich technologii - od przemysłu informatycznego po genetykę, sprzęt kosmiczny i biotechnologię. To właśnie w Indiach narodziła się druga Dolina Krzemowa - Bangalore. Jaki jest fenomen Bangalore? Bangalore, mieszczące się w stanie Karnataka, to centrum informatyczne. To tu ulokowały się takie firmy, jak: Infosys, Wiaro, IBM, Hewlett Packard, Motorola, Texas Instruments jeszcze w latach 50. - The Indian Telephone Industry, Hindustan Machine Tools, Hindustan Aeronautics czy Bharath Electronics. Bangalore było zawsze bardzo silnym ośrodkiem naukowym. Jeden z najwyższych w Indiach wskaźników alfabetyzacji, jaki odnotowuje się w Bangalore, świadczy o tym, że kształcenie ludzi jest tutaj priorytetem. Tu znajduje się wiele uczelni i laboratoriów naukowych, co szybko zostało wykorzystane przez przemysł lotniczy i kosmiczny. Wielokulturowość i powszechna znajomość angielskiego stały się atutem regionu zachęcającym do inwestowania. Bardzo ważnym czynnikiem decydującym o sukcesie rozwojowym regionu była spójna polityka rządu i samorządu, ale również zaangażowanie przedsiębiorców. Współpraca zaowocowała. Południowy stan Karnataka stał się komputerową stolicą Indii i ośrodkiem wysokich technologii. Przedsiębiorcy zaczynali swoją działalność praktycznie od "zera", ale cechował ich entuzjazm, wiara we własne siły, inteligencja i wyobraźnia. Wiedzieli, że im się uda. Takie przekonanie jest często najważniejsze. Dzisiaj na pytanie, dlaczego pracują w Bangalore, młodzi inżynierowie informatyki odpowiadają, że Bangalore to miejsce, gdzie się coś dzieje, gdzie czuć pewien klimat, aurę w powietrzu. Bangalore posiada bowiem klimat pożądany dla dyfuzji wiedzy i innowacyjnych rozwiązań. Młodzi pracownicy wielkich firm informatycznych spotykają się nie tylko na gruncie zawodowym, ale i towarzyskim - w pubach, klubach i rozmaitych centrach rozrywki tak popularnych w Bangalore. Region Centropa w Europie Środkowej - sukces w różnorodności Centropa to często przedmiot szczególnej uwagi ze względu na swój dynamiczny rozwój, ale też unikalny charakter regionu w Europie, który powstał na styku czterech państw, z czego trzy w momencie powstania Centropy nie należały jeszcze do UE. Celem projektu inicjującego funkcjonowanie Centropy było zacieśnienie współpracy międzyregionalnej i lepsze wykorzystanie potencjału w rejonie mającym przecież wspólną historię. Centropa jest zatem projektem przewodnim, który w "Regionie Europy Środkowej", obok innych inicjatyw międzyregionalnych, tworzy multilateralne, wiążące i długotrwałe podstawy współpracy jednostek terytorialnych, przedsiębiorstw i instytucji społecznych. Oprócz makroregionu Wiedeń region Centropa obejmuje również dwa inne austriackie landy: Dolną Austrię i Burgenland, a ponadto zachodnie Węgry z miastem Györ, południowo-zachodnią część Słowacji wokół Bratysławy oraz południowe Czechy, wokół Brna. Makroregion został ukształtowany na bazie bliskości stolic Austrii i Słowacji, Wiednia i Bratysławy. Odległość pomiędzy tymi naddunajskimi metropoliami wynosi tylko 65 km. Wiedeń i Bratysława są tym samym najbliżej położonymi stolicami w Europie tak geograficznie, jak i historycznie. Takie położenie stwarza regionom Centropy niespotykane możliwości współpracy w zjednoczonej Europie. Wiedeń jest motorem austriackiej gospodarki. W UE zaliczany jest do 10 najlepiej prosperujących miast Europy i do 6 najbogatszych regionów Europy. To pozytywnie wpływa na rozwój Centropy - korzyści "rozlewają się" na inne obszary. Następuje intensywna integracja rynków pracy wewnątrz regionu - Wiedeńczycy dojeżdżają do pracy poza stolicą, natomiast do Wiednia dojeżdża ponad 200 tysięcy osób z regionów należących do Centropy. Można powiedzieć, że region "zrasta" się porównywalnie do powiązań między austriacką stolicą a sąsiadującymi landami - Dolną Austrią i Burgenlandem. W ostatnich latach wszystkie kraje regionu osiągnęły roczne stopy wzrostu PKB zdecydowanie wyższe od średniej unijnej. Regiony należące do Centropy również wobec średniej regionalnej dla każdego kraju wykazywały najwyższy poziom wzrostu. Taka siła procentuje. Centropa bazuje na różnorodności. Różne kraje, różne systemy i poziomy zaawansowania rozwoju gospodarczego, różne języki, ale wspólny cel - rozwój oparty na współpracy. Dzięki napływowi inwestycji zagranicznych oraz funduszy strukturalnych większość barier związanych np. z niedostatkiem infrastruktury, szczególnie w nowych państwach członkowskich, powoli znika. W regionie rozwijają się klastry: biotechnologiczny, transportowy i logistyczny, przemysłu motoryzacyjnego, przemysłu drzewnego i meblowego, turystycznego i elektronicznego. Rozwój branż wysokotechnologicznych nie byłby jednak możliwy bez odpowiedniego zaplecza naukowego. Sukces rozwojowy regionu zależał w dużym stopniu od systemu edukacyjnego. Typową dla Centropy jest bowiem bardzo bogata oferta edukacyjna proponowana przez instytucje edukacyjne i różne placówki nastawione na stałe poszerzanie wiedzy. Ranking "World Competitiveness Report 2003" prezentuje wskaźnik dostosowania systemu edukacyjnego do współczesnej gospodarki. Najwyższą pozycję, ze wskaźnikiem 8,59 (na 10), uzyskała Finlandia, ale następną Austria (7,72). Węgry osiągnęły w rankingu 11. pozycję (wskaźnik na poziomie 6,12), a Czechy - pozycję 12. (6,05). Tak wysokie pozycje krajów Centropy wskazują na wysoką jakość nauczania i szybkość dostosowywania się do potrzeb zmieniającej się gospodarki globalnej. Kluczowym elementem edukacji w regionie jest nauczanie języków obcych, a co za tym idzie - poznawanie innych kultur. Ta wielokulturowość łączy się także z różnorodnymi ofertami spędzania czasu wolnego, co jest istotnym czynnikiem wpływającym na wysoką jakość życia w regionie, ale stanowi też bazę dla rozwoju turystyki, szczególnie uprzywilejowanej, jeśli chodzi o różnorodność krajobrazów i bogactwo zasobów naturalnych na tym terenie. Brak homogeniczności stał się atutem regionu. Różnorodność rodzi bowiem zmiany, a współczesna gospodarka wymaga gotowości do zmian. Przy tych zmianach ważne jest jednak, aby nie zatracić swej tożsamości. Centropa jest tego dobrym przykładem. Zakończenie Dziś siła dynamicznych regionów opiera się na rozwoju wysokich technologii i wykwalifikowanej sile roboczej. W Indiach, które przecież wystartowały z reformami w podobnym okresie, co Polska, elity rządzące postawiły na liberalizację gospodarki, ale nieco wcześniej, bo już w latach 50., zaczęły tworzyć instytuty badawcze nastawione na rozwój nowych technologii. Nieco inną ścieżkę wybrały Chiny. Miejmy nadzieję, że przystąpienie do międzynarodowych organizacji typu WTO (czyli otwieranie się na świat) oraz zacieśnienie współpracy w regionie (CEPA) otworzy Chiny także mentalnie na rozwój społeczny. Jak pokazują wszystkie przykłady, sztuczne granice administracyjne nie są wyznacznikiem decydującym o sukcesie rozwojowym. Istotą jest wspólna wizja, wewnętrzna spójność, jeśli chodzi o cele i wyznaczanie jednolitych kierunków rozwoju danego obszaru. Liczy się duch i kreatywność ludzi tworzących wspólnoty regionalne. Znany badacz geografii ekonomicznej, Richard Florida, podkreśla, że regiony (miasta) cechujące się populacją zróżnicowaną etnicznie i kulturowo, nastawioną na otwartość i tolerancję przyciągają do siebie tzw. klasę ludzi kreatywnych, którzy się tam osiedlają i pracują. Przemysł wysokich technologii kieruje się tam, gdzie "kreatywny kapitał" już jest, czyli gdzie żyje ta właśnie klasa ludzi kreatywnych, otwartych, gotowych wnieść nowatorskie pomysły tak w życie, jak i w biznes. Ta różnorodność daje możliwości rozwoju gospodarczego w regionie, co przyciąga następnych kreatywnych pracowników, gotowych wnosić innowacyjne rozwiązania. Spirala kreatywności wywołuje wzrost w regionie. Tak dziś powstają kreatywne regiony - regiony sukcesu. "Taki sam podstawowy scenariusz rozwoju można odnaleźć w prawie każdym regionie o wysokim potencjale technologicznym. Zanim te regiony stały się "gorącymi punktami", były to miejsca, gdzie kreatywność i ekscentryczność były akceptowane i celebrowane. Boston miał zawsze Cambridge. Seattle było domem Jimi'ego Hendrixa, a potem Nirwany i Pearl Jam tak samo jak firmy Microsoft czy Amazon. Austin było domem Williego Nelsona i jego słynnej sceny muzycznej Sixth Street na długo przed tym, jak Michale Dell wstąpił w progi swojego dziś znanego University of Texas Fraternity. Nowy Jork miał Christophera Streeta i SoHo na długo przed tym, jak powstała Silicon Alley (klaster nowych mediów ulokowany na Manhattanie). Wszystkie te miejsca były najpierw otwarte na różnorodność i kreatywność kulturową. Potem stały się kreatywnymi technologicznie, a następnie dały początek powstaniu nowych wysokotechnologicznych firm i przemysłów." Zatem korzyści aglomeracji to tylko jedna z przesłanek sukcesu. Prawdziwą siłą są ludzie. To oni tworzą więzi między sobą, które potem owocują dobrą współpracą w biznesie. Utalentowani ludzie tworzą nowe rozwiązania - innowacje. Zatem wzrost gospodarczy w danym regionie wynika z decyzji lokalizacyjnych kreatywnych ludzi, którzy wybierają miejsca zróżnicowane kulturowo, gdzie zaproszeniem są tolerancja i otwartość na nowe idee. Kreatywność, czytelna wizja rozwoju, doskonała komunikacja wewnątrzregionalna, ale i wiara w swoje możliwości stały się kluczem do sukcesu rozwojowego dla wielu regionów na świecie. Oczywiście osiągnięcie sukcesu to nie zadanie dla jednostki i nikt tego chyba nie oczekuje od jednej osoby, jednej partii czy jednego samorządu. To zadanie dla wszystkich. Indie - tak przecież pełne kontrastów i zróżnicowań - odkryły ten fenomen. Może i my go odkryjemy. Od nas zależy, czy zbudujemy silne podstawy oparte na zaufaniu, czy będziemy zapleczem dla innych - pod każdym względem (jak Chiny).

O autorze:

Jak to zmierzyć? Odpowiedź na postawione w tytule pytanie - jak mierzyć sukces rozwojowy - wymaga najpierw zdefiniowania pojęcia sukcesu rozwojowego. O ile pojęcie sukcesu wydaje się być dość precyzyjne - oznacza ono pomyślny wynik jakiegoś przedsięwzięcia, bądź osiągnięcie zamierzonego celu - o tyle pojęcie rozwoju, w zależności od punktu widzenia, rozumiane może być bardzo różnie. Dla potrzeb oceny sukcesu rozwojowego przeprowadzonej przez IBnGR przyjęliśmy bardzo ogólną, ale zarazem łatwą w zastosowaniu i interpretacji, definicję rozwoju. Jest on rozumiany jako pozytywna zmiana - przejście ze stanu gorzej ocenianego, mniej pożądanego do stanu wyżej notowanego w hierarchii wartości i oczekiwań. Oczywiście otwartym pozostaje pytanie, czy członków poszczególnych społeczności regionalnych, często bardzo różnych pod względem doświadczeń historycznych i poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego, łączy ten sam system wartości i oczekiwań. Idąc krok dalej - czy dla różnych regionów można wskazać taki sam zestaw celów rozwoju. Krytyka takiego sposobu rozumowania jest w literaturze przedmiotu dość szeroko omówiona i uzasadniona. Uważamy jednak, że dla ograniczonego obszaru i czasu można wyznaczyć, przy pewnym poziomie uogólnienia, uniwersalne cele rozwoju. Jest to również warunek konieczny, aby prowadzić jakiekolwiek badania porównawcze, a ocena sukcesu rozwojowego niewątpliwe do tego nurtu się zalicza. Przyjmując, że rozwój jest procesem przebiegającym w czasie, konieczne jest także wyznaczenie okresu, dla którego analizowany będzie zakres, czy też tempo zmian. Dla oceny sukcesu rozwojowego polskich województw przyjęliśmy, jak nam się wydaje, najbardziej naturalny i oczywisty horyzont czasowy - lata 1999-2004. Jego początek wyznacza wprowadzenie reformy podziału terytorialnego kraju, w wyniku której utworzono nowe województwa, a koniec - rok dla którego dostępny jest szeroki wachlarz danych ilościowych pochodzących z systemu statystyki publicznej. Z uwagi na zróżnicowaną dostępność i cykl ukazywania się poszczególnych danych nie wszystkie zmienne dla roku początkowego i końcowego udało się zgromadzić właśnie dla dwóch wymienionych przekrojów czasowych. W pojedynczych przypadkach wykorzystano dane z sąsiednich lat, względem przekrojów czasowych 1999 i 2004. Należy mieć świadomość, że wybór horyzontu czasowego, z uwagi na zmienną dynamikę procesów rozwoju społeczno-gospodarczego, nie pozostaje bez wpływu na wynik analizy. Jednak w niewielu przypadkach, przynajmniej jeżeli chodzi o polskie regiony, można tak dobrać okres badania, aby był on zupełnie neutralny dla kształtu uzyskanych rezultatów. Pomiar sukcesu rozwojowego wymaga, oprócz określenia horyzontu czasowego, przyjęcia metody pomiaru zmian, jakie nastąpiły w poszczególnych regionach. Najogólniej rzecz ujmując, zastosować można dwa podejścia - bezwzględne i względne. Pierwsze z nich polega na pomiarze przyrostu bezwzględnego, a więc różnicy pomiędzy wartościami mierzonej cechy w momencie końcowym i początkowym. Drugie podejście opiera się na pomiarze dynamiki - czyli ilorazu wartości cechy mierzonej w dwóch wymienionych momentach czasu. Dla oceny sukcesu rozwojowego polskich regionów przyjęto drugie podejście. Obrazują je wskaźniki dynamiki skonstruowane w oparciu o dane dla początkowego i końcowego przekroju czasowego. Podejście to pozwala na ocenę i, co ważniejsze, porównanie zmian, jakie dokonały się w regionach przy uwzględnieniu poziomu wyjściowego badanych zjawisk. Sukces rozwojowy jest więc tożsamy z dynamiką badanych zjawisk mierzoną indeksem dynamiki. Oprócz tego, że sukces rozwojowy rozumiany jest przez nas w kategoriach zmiany, jest postrzegany również kompleksowo. Analizując to zagadnienie, nie ograniczamy się jedynie do kwestii wzrostu gospodarczego. Sukces rozwojowy regionów nie byłby pełen, gdyby nie znajdował odzwierciedlenia w poprawie warunków życia, czy stanu zasobów ludzkich. Wobec tego analizą dynamiki objęto pięć grup zagadnień stanowiących naszym zdaniem istotę rozwoju społeczno-gospodarczego: gospodarkę, infrastrukturę techniczną, kapitał ludzki, warunki życia i funkcjonowanie samorządów. Wybierając wymienione pięć grup wskaźników, dokonano jednocześnie gradacji znaczenia ich wpływu na kształtowanie sukcesu rozwojowego. Jest bowiem jasne, że znaczenie poszczególnych grup wskaźników nie jest równorzędne. Tym grupom przyporządkowano wagi, które uwzględnione zostały w konstrukcji wskaźników sukcesu rozwojowego. W każdej z grup wskaźników wyróżniono również podgrupy składające się najczęściej z około trzech wskaźników podstawowych. Przykładowo w ramach grupy wskaźników "gospodarka" wyróżniono podgrupy: "dynamika PKB", "dynamika wydajności pracy", "dynamika napływu kapitału zagranicznego", "dynamika struktury gospodarki", "dynamika aktywności zawodowej", "dynamika warunków pracy", "dynamika otoczenia biznesu". Łącznie w celu oceny sukcesu rozwojowego w aspekcie gospodarczym posłużono się 18 wskaźnikami podstawowymi. Dla scharakteryzowania wszystkich pięciu aspektów wykorzystano łącznie 77 wskaźników podstawowych. Przygotowany zestaw 77 wskaźników stanowił podstawę obliczenia 25 cząstkowych wskaźników syntetycznych - po jednym dla każdej z podgrup. Wykorzystując nowe dane, obliczono cząstkowe wskaźniki syntetyczne dla pięciu grup, a następnie na ich podstawie syntetyczny wskaźnik sukcesu rozwojowego. W procedurze obliczeń poszczególnych wskaźników wykorzystano więc metodę klasyfikacji pseudojednocechowej. Bezpośrednio konstrukcję wskaźników syntetycznych oparto na średniej ważonej. Do jej obliczenia wykorzystano wskaźniki podstawowe dynamiki w postaci standaryzowanej. W odniesieniu do przyjętej metody zasadnym wydaje się podkreślenie dwóch kwestii. Pierwsza dotyczy relacji sukcesu rozumianego jako dynamika, a wzrostu wartości poszczególnych wskaźników. Otóż w zdecydowanej większości analizowanych wskaźników odnotowano realny przyrost ich wartości w skali kraju jak i wszystkich województw. W takim wypadku za sukces rozwojowy danego województwa uznawano wzrost wyższy od przeciętnej. Były jednak i takie wskaźniki jak np. frekwencja wyborcza, której poziom w badanym okresie spadł we wszystkich regionach. W tej sytuacji za sukces uznawano spadek niższy od przeciętnej. Druga kwestia odnosi się do relacji pomiędzy dynamiką rozwoju a zmianami wartości poszczególnych wskaźników w układzie przestrzennym. Wysoka dynamika odnotowana w większości województw o niskim poziomie analizowanych wskaźników nie oznacza automatycznie zmniejszenia dystansu, jaki dzieli te regiony względem województw o wysokim poziomie rozwoju. Należy pamiętać, że 2% wartości dynamiki osiągniętej z poziomu hipotetycznych 100 pkt. rozwoju społeczno-gospodarczego, w kategorii przyrostu bezwzględnego znaczy więcej niż 3% dynamiki osiągniętej z poziomu 50 hipotetycznych punktów rozwoju. Może zatem mieć miejsce sytuacja, w której region o niskim poziomie rozwoju cechował się wyższą dynamiką, a mimo to różnica pomiędzy poziomem rozwoju tego regionu, a województwa wysoko rozwiniętego mierzona wartościami poszczególnych wskaźników wzrosła. Celem przedstawionego przez nas sposobu badania sukcesu rozwojowego nie jest jednak analiza dywergencji lub konwergencji w rozwoju województw, ale ukazanie zmian, jakie zaszły w poszczególnych regionach w odniesieniu do poziomu wyjściowego. Takie ujęcie zapewnia możliwość porównania skali tych zmian pomiędzy województwami silnymi i słabymi. Na koniec warto wspomnieć o jeszcze dwóch kwestiach. Po pierwsze, województwa są jednostkami dużymi, przez co silnie wewnętrznie zróżnicowanymi. Również sukces rozwojowy, w większości przypadków nie jest udziałem całych regionów, a jedynie ich części. W związku z tym, oprócz oceny sukcesu rozwojowego na szczeblu województw, dokonano również pomocniczej oceny zróżnicowania w układzie podregionów. Pozwala ona na wskazanie, które obszary w poszczególnych województwach rozwijały się najbardziej dynamicznie. Analizy tego aspektu dokonano przy zastosowaniu metody wykorzystanej w ocenie województw. Użyto jedynie mniejszej liczby wskaźników - część z wybranych do analizy wskaźników dostępna była jedynie w układzie województw. Po drugie, naszą intencją nie jest ocena funkcjonowania samorządu szczebla wojewódzkiego. W zasadniczej części analizy nie uwzględniono żadnych danych i informacji odnoszących się bezpośrednio do tego szczebla samorządu mogących stanowić podstawę oceny jego działalności. W ograniczonym, z uwagi na dostępność danych, zakresie przeanalizowano jedynie podstawowe finansowe aspekty funkcjonowania samorządów gminnych. Podkreślamy, że sukces rozwojowy jest efektem wysiłku całej społeczności regionalnej, a nie jedynie działań podejmowanych przez władze samorządowe. Oczywiście, działania te mogą sukcesowi rozwojowemu sprzyjać lub nie, natomiast nie mają tu decydującego wpływu. Niemniej wyniki przeprowadzonego przez nas badania adresowane są w dużej mierze właśnie do samorządów i mogą być pomocne w procesie programowania rozwoju regionalnego i lokalnego. Osiem lat istnienia województw w obecnym kształcie, a co ważniejsze istnienia samorządu wojewódzkiego, jest okresem, który pozwala na kompleksowe opracowania uwzględniające dynamikę rozwoju społeczno-gospodarczego. Polskie województwa 1999-2004: zwycięzcy i przegrani Celem raportu "Sukces rozwojowy polskich województw" była ocena sukcesu rozwojowego województw w latach 1999-2004, a więc funkcjonowania województw w ramach nowego podziału administracyjnego kraju. Sukces rozwojowy został zdefiniowany w kategoriach zmiany, jaka dokonała się w badanym okresie w poszczególnych kategoriach, a nie w ujęciu osiągniętego stanu. Dlatego wyniki mogą zaskakiwać. Okazało się bowiem, że często zmiany następowały szybciej w regionach uznawanych za "słabsze", niż w regionach uznawanych za "silniejsze". Wynika to z faktu, że ten sam przyrost bezwzględny odnotowany w regionach o niskim poziomie rozwoju oznacza wyższą dynamikę rozwoju, niż w regionach o wysokim poziomie rozwoju. Te regiony, które miały niższy poziom wyjściowy rozwoju, zrobiły większy skok, bo było im łatwiej, te natomiast, których poziom rozwoju był wysoki, musiały wykonać często większy wysiłek, aby wykazać postęp. Badając sukces rozwojowy województw, obok kategorii wzrostu gospodarczego, badano również rozwój infrastruktury technicznej, kapitału ludzkiego, poprawę warunków życia i zmiany w funkcjonowaniu samorządów gminnych. Niekwestionowanym liderem rankingu zostało województwo mazowieckie. Swoją pozycję zawdzięcza dynamicznemu, najszybszemu w Polsce rozwojowi gospodarczemu, jak i najszybszemu rozwojowi kapitału ludzkiego. W regionie odnotowano najwyższą w kraju dynamikę PKB. Wysoka dynamika cechowała także wydajność pracy, napływ kapitału zagranicznego czy aktywność zawodową. Sukces na polu gospodarczym spowodował napływ ludności, a w ostatnich latach przyczynia się również do łagodzenia negatywnych trendów demograficznych. Czynniki te w połączeniu z dynamicznie rosnącym poziomem wiedzy i aktywności społecznej były przyczynami sukcesu regionu w zakresie kapitału ludzkiego. Województwo mazowieckie cechowało się również wysoką dynamiką rozwoju infrastruktury technicznej i warunków życia. Jedynie w zakresie funkcjonowania samorządów odnotowano bardzo małe, w porównaniu do innych województw, postępy. Województwo podkarpackie uplasowało się na drugim miejscu pod względem sukcesu rozwojowego. Wysoką pozycję zawdzięcza dynamicznemu rozwojowi gospodarczemu oraz wysokiej dynamice rozwoju infrastruktury. Region był drugi w Polsce pod względem dynamiki PKB. Cechował się także zdecydowanie najwyższą dynamiką napływu inwestycji zagranicznych, które przyczyniły się do przyspieszenia restrukturyzacji gospodarki. Województwo podkarpackie było również obszarem dynamicznych zmian w zakresie rozwoju infrastruktury, w szczególności sieciowej (komunalnej) i ochrony środowiska. Znacznie wzrosła gęstość sieci kanalizacyjnej, a także odsetek ludności obsługiwanej przez oczyszczalnie ścieków. Zmiany w pozostałych aspektach sukcesu rozwojowego nie były już tak szybkie. W przypadku warunków życia i funkcjonowania samorządów dynamika zmian zbliżona była do przeciętnej. Stosunkowo nieduże zmiany odnotowano w przypadku kapitału ludzkiego. Trzecie miejsce w rankingu sukcesu rozwojowego zajęło województwo małopolskie. O sukcesie tego regionu, podobnie jak w przypadku Mazowsza, zadecydowała wysoka dynamika rozwoju gospodarczego oraz kapitału ludzkiego. W rozwoju gospodarczym zaobserwowano dynamiczne przemiany struktury związane przede wszystkim z rozwojem sektora usług. Przyczyniły się one do zdecydowanej poprawy warunków pracy. W województwie bardzo dynamicznie rozwijał się również sektor otoczenia biznesu, który jest jednym z ważniejszych czynników kształtujących warunki gospodarowania. Czynnikami sukcesu w zakresie kapitału ludzkiego była najszybsza w Polsce poprawa sytuacji zdrowotnej, ponadprzeciętny wzrost poziomu wiedzy oraz stosunkowo wolny wzrost sfery wykluczenia społecznego. W zakresie poprawy warunków życia i funkcjonowania samorządów region cechował się dynamiką nieznacznie przekraczającą wartości przeciętne. Powolne zmiany miały natomiast miejsce w zakresie rozwoju infrastruktury technicznej. Pierwszą czwórkę regionów o największej skali sukcesu rozwojowego zamyka województwo wielkopolskie. Na wysoką lokatę regionu złożyła się przede wszystkim wysoka dynamika warunków życia oraz infrastruktury technicznej. Województwo zalicza się do stosunkowo nielicznej grupy regionów, w której nie ubyło lekarzy. Zaobserwowano wręcz przyrost ich liczby. Był on najwyższy w kraju. Województwo cechowało się także bardzo wysoką, jak na polskie warunki, dynamiką wykrywalności przestępstw. Z kolei w zakresie infrastruktury technicznej cechą charakterystyczną regionu okazała się bardzo wysoka dynamika rozwoju infrastruktury transportu, w szczególności gęstości dróg publicznych o nawierzchni twardej. W przypadku pozostałych trzech aspektów sukcesu rozwojowego województwo wielkopolskie nie odbiegało w istotny sposób od przeciętnych wartości dynamiki. Cechowało się więc ono harmonijnym rozwojem. Ranking sukcesu rozwojowego zamyka województwo zachodniopomorskie. We wszystkich z pięciu analizowanych aspektów cechowało się ono bardzo niską dynamiką - w poszczególnych rankingach cząstkowych zajmowało miejsca od 13. do 16. Wyjątkiem było funkcjonowanie samorządów - pod tym względem region zajął 10. lokatę głównie dzięki najniższemu w kraju wzrostowi wydatków na administrację publiczną. Najniższą dynamikę odnotowano w zakresie rozwoju gospodarczego. Był to rezultat najniższej w kraju dynamiki PKB, najmniejszej poprawy warunków pracy i najwolniejszego rozwoju sfery otoczenia biznesu. Z kolei w przypadku warunków życia województwo zajęło 15. miejsce. O tak niskiej lokacie zadecydowała niska dynamika zamożności gospodarstw domowych, ich wyposażenia, a także niska dynamika rozwoju infrastruktury społecznej - szkolnictwa, kultury i bezpieczeństwa powszechnego. Warto podkreślić, że tak naprawdę ranking sukcesu rozwojowego pokazuje nową mapę województw - nie ma tu ewidentnie "wygranych" i "przegranych". Regiony zostały pogrupowane w cztery grupy. Wśród pięciu regionów, w których odnotowano najwyższą dynamikę rozwoju będącą wskaźnikiem skali sukcesu i jednocześnie wysoki poziom rozwoju znalazły się województwa: mazowieckie, małopolskie, wielkopolskie, sląskie i pomorskie. Noszą one miano regionów "silnych i dynamicznych". Na przeciwległym biegunie, wśród regionów "słabych i mało dynamicznych" znalazły się regiony: kujawsko-pomorskie, lubuskie i opolskie. Barierą utrudniającą szybki rozwój tych województw może być brak silnego ośrodka regionalnego. Kategorię "silnych, ale mało dynamicznych" tworzą dwa województwa: dolnośląskie i zachodniopomorskie. Warto odnotować, że w regionach tych w badanym okresie w większym stopniu niż w innych skoncentrowane były negatywne skutki transformacji. Jak widać jednak z postępów czynionych w ostatnim okresie, szczególnie dolnośląskie przełamało tę niską dynamikę. Wśród "słabych, ale dynamicznych" znalazło się najwięcej województw: lubelskie, łódzkie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie oraz warmińsko-mazurskie. Te regiony w badanym okresie charakteryzowały się niższym od przeciętnego poziomem rozwoju i równocześnie ponadprzeciętną dynamiką. Województwo pomorskie na tle kraju - silni i dynamiczni? Przyrodnicze, społeczne i historyczne uwarunkowania sprawiły, że województwo pomorskie zaliczane jest do grupy regionów, jak na polskie warunki wysoko rozwiniętych. Podstawowe dane gospodarcze odniesione do liczby mieszkańców plasują województwo na piątym miejscu w kraju pod względem wartości PKB (w latach 2002-2004), na czwartym w odniesieniu do wartości produkcji sprzedanej przemysłu, na piątym w zakresie nakładów inwestycyjnych. Pod względem wysokości przeciętnego wygodzenia brutto region zajmuje trzecie miejsce w kraju (2004). Porównując zatem pomorskie do pozostałych piętnastu województw, można stwierdzić, że jest ono silne, co potwierdzają także wyniki raportu dotyczącego sukcesu rozwojowego. Przy uwzględnieniu takich kryteriów, jak poziom rozwoju gospodarki, kapitału ludzkiego, warunków życia, infrastruktury, a także finansowych aspektów funkcjonowania samorządów gminnych, region znalazł się na szóstej pozycji wśród wszystkich polskich województw. Również szóstą lokatę zajął on w rankingu sukcesu rozwojowego opisującym nie stan, a dynamikę rozwoju społeczno-gospodarczego w latach 1999-2004 (rysunek 2). Skoro województwo pomorskie można określić mianem "silnego i dynamicznego" do wyjaśnienia pozostaje kwestia znaku zapytania postawionego w tytule. Jak już zauważono, ocena poziomu i dynamiki rozwoju województwa pomorskiego dokonana została w odniesieniu do pozostałych regionów kraju. Na tym tle rodzi się zasadnicze pytanie - czy grupę referencyjną dla oceny zmian zachodzących w naszym regionie tworzy pozostałych piętnaście województw, czy jedynie województwa najsilniejsze, stanowiące dla Pomorza realną konkurencję w zakresie pozyskiwania inwestycji, produkcji i opanowywania rynków zbytu? Niewątpliwie myśląc o spojrzeniu w przyszłość, identyfikując mocne strony i szanse województwa, których świadomość ułatwi programowanie rozwoju regionalnego, skupić się należy na analizie zmian, jakie zaszły na Pomorzu i przekształceń mających miejsce w najsilniejszych regionach. W porównaniach pominąć można województwo mazowieckie - wydaje się, co sugeruje również rysunek 2, że w najbliższych latach pozostanie ono niedoścignione w wielu aspektach rozwoju społeczno-gospodarczego. Niewątpliwie do grupy referencyjnej zaliczyć można województwa: dolnośląskie, małopolskie, śląskie i wielkopolskie. Dołączyć do niej należy także województwo łódzkie, które między innymi dzięki postępom w budowie autostrad A-1 i A-2 polepsza swoją pozycję konkurencyjną, o czym świadczy rosnące zainteresowanie inwestorów zagranicznych. Czy zatem w porównaniu do wybranych pięciu województw Pomorze nadal można uznać za dynamiczne? Formułując odpowiedź, warto przyjrzeć się dynamice zmian notowanych w poszczególnych aspektach sukcesu rozwojowego. W zakresie dynamiki gospodarki województwo pomorskie zajęło dopiero trzynaste miejsce w kraju. Wśród województw z grupy referencyjnej zajęło ostatnią pozycję. Niewiele wyższą dynamiką cechowało się jedynie województwo dolnośląskie. Przyczyną niewielkich postępów była przede wszystkim niska dynamika PKB oraz wydajności pracy. Należy przy tym zaznaczyć, że pozostałe pięć województw w tych aspektach cechowało się bardzo zróżnicowaną sytuacją. Jeszcze niższa dynamika PKB odnotowana została w dolnośląskim. Z kolei w odniesieniu do wydajności pracy rozpiętość dynamiki pięciu województw referencyjnych była wysoka. Województwo śląskie uplasowało się na drugiej pozycji w kraju, a łódzkie - na ostatniej. W stosunku do województw referencyjnych pomorskie cechowało się także najmniejszą dynamiką napływu inwestycji zagranicznych jak i poprawy warunków pracy. Infrastruktura techniczna to kolejna dziedzina, w której województwo pomorskie, w latach 1999-2004 cechowało się bardzo niską dynamiką rozwoju. Wśród szesnastu województw zajęło dopiero piętnastą lokatę, a w grupie referencyjnej - piątą. Niższa dynamika odnotowana została jedynie w województwie dolnośląskim. Województwo cechowało się najniższą dynamiką poprawy infrastruktury transportu. Nieco lepiej (na dwunastej pozycji w kraju i na piątej w grupie referencyjnej) oceniono zmiany w zakresie infrastruktury ochrony środowiska. Pomorskie ulokowało się najwyżej w zakresie zmian w infrastrukturze bytowej. Osiągnęło ósmą lokatę w kraju i drugą, po wielkopolskim, w grupie porównawczej. W zakresie zmian kapitału ludzkiego województwo pomorskie cechowało się wyższą dynamiką, niż w poprzednio opisanych aspektach. Region zajął szóste miejsce w rankingu wszystkich województw i trzecie w grupie regionów referencyjnych. Pozycję regionu wzmacniała najwyższa w kraju dynamika przedsiębiorczości oraz bardzo wysoka (trzecie miejsce wśród wszystkich województw i pierwsze w grupie referencyjnej) dynamika aktywności społecznej mierzona zmianami gęstości instytucji pozarządowych i odsetka członków tych organizacji w regionalnych społecznościach, a także zmianą frekwencji wyborczej. Niska dynamika kapitału ludzkiego odnotowana została natomiast w odniesieniu do przemian demograficznych (jedenaste miejsce w kraju i przedostatnie w grupie referencyjnej) oraz szybki wzrost sfery wykluczenia społecznego (czternaste miejsce w kraju i piąte w grupie referencyjnej). Warunki życia okazały się tym aspektem sukcesu rozwojowego, w którym województwo pomorskie osiągnęło najwyższą dynamikę, zostając liderem rankingu grupującego wszystkie regiony - tym samym zajęło również pierwszą lokatę wśród województw grupy referencyjnej. Ten sukces zawdzięcza ono bardzo dużym zmianom w zakresie zamożności gospodarstw domowych (drugie miejsce w kraju i pierwsze w grupie referencyjnej), najwyższej dynamice zasobów mieszkaniowych, jednej z najwyższych zmian w wyposażeniu gospodarstw domowych (trzecie miejsce w kraju i pierwsze w grupie referencyjnej), bardzo wysokiej dynamice infrastruktury kultury (drugie miejsce w kraju i w grupie referencyjnej) oraz bardzo wysokiej dynamice wykrywalności przestępstw (drugie miejsce w kraju i pierwsze w grupie referencyjnej). Pozytywne zmiany w zasobach mieszkaniowych są odzwierciedleniem głównie bardzo wysokiej dynamiki liczby mieszkań oddanych do użytku oraz stosunkowo wysokiej dynamiki wydatków majątkowych z budżetów gminnych na gospodarkę mieszkaniową. Dynamiczne zmiany w zakresie zamożności gospodarstw domowych wynikają z najwyższej w kraju dynamiki przeciętnego wynagrodzenia brutto. Poprawa w zakresie wyposażenia gospodarstw domowych to rezultat m.in. najwyższego w kraju przyrostu gospodarstw domowych wyposażonych w samochód. Warto też odnotować najwyższy w kraju przyrost liczby miejsc w kinach stałych, bardzo wysoką dynamikę imprez kulturalnych oraz najwyższą w kraju dynamikę wykrywalności przestępstw. Ostatnią opisywaną kategorią sukcesu rozwojowego jest funkcjonowanie samorządów. W tym aspekcie województwo pomorskie cechowało się ponadprzeciętną dynamiką. W skali kraju zajęło piąte miejsce. Województwa grupy referencyjnej również odnotowały wysoką dynamikę w omawianym aspekcie. W związku z tym w klasyfikacji tych regionów Pomorze znalazło się dopiero na czwartym miejscu. We wszystkich trzech aspektach funkcjonowania samorządów - dynamiki samodzielności dochodowej, nakładów inwestycyjnych i wydatków na administrację - województwo zajmuje właśnie czwartą pozycję na sześć ocenianych regionów. Pozycja w syntetycznym rankingu sukcesu rozwojowego jest wypadkową lokat zajmowanych w omówionych powyżej rankingach cząstkowych. Jak wspomniano na wstępie, województwo pomorskie zajęło w nim szóste miejsce wśród wszystkich województw. Natomiast w grupie referencyjnej znalazło się na trzecim miejscu. Na końcową notę regionu wpływ miała pozycja lidera w zakresie dynamiki warunków życia, przeciętne lokaty w odniesieniu do dynamiki kapitału ludzkiego i funkcjonowania samorządów oraz niska dynamika gospodarki i rozwoju infrastruktury. Wracając do postawionego pytania o siłę i dynamikę województwa pomorskiego w odniesieniu do grupy referencyjnej województw, można stwierdzić przynajmniej dwie kwestie. Po pierwsze, w grupie województw silnych pomorskie jest regionem raczej słabym. Na sześć regionów zajmuje piąte miejsce. Po drugie jest regionem o przeciętnej dla tej klasy województw dynamice rozwojowej. Ta konfiguracja pozwala sądzić, że o ile nie zajdą poważne zmiany, w przyszłości województwo pomorskie będzie raczej bronić swojej lokaty niż przesuwać się w górę rankingu rozwoju społeczno-gospodarczego. Nie jest to chyba scenariusz na miarę oczekiwań Pomorzan. Aby go uniknąć, konieczne jest wzmocnienie fundamentów - a więc gospodarki i infrastruktury oraz wykorzystanie atutu, jakim są warunki życia. Wydaje się, że to właśnie one przyciągają do regionu wielu nowych mieszkańców, co ma pozytywny wpływ na kształtowanie kapitału ludzkiego. W innym wypadku z coraz większym niepokojem będziemy zadawać sobie pytanie - jak długo można utrzymać wysoką dynamikę warunków życia przy niskiej dynamice gospodarki? TABLICE
  1. Grupy i podgrupy wskaźników oraz ich znaczenie w ocenie sukcesu rozwojowego województw
  2. Dynamika rozwoju gospodarczego w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  3. Dynamika rozwoju infrastruktury w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  4. Dynamika rozwoju kapitału ludzkiego w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  5. Dynamika warunków życia w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  6. Dynamika funkcjonowania samorządów w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
01_t1 01_t2 01_t3 01_t4 01_t5 01_t6 RYSUNKI
  1. Syntetyczny wskaźnik sukcesu rozwojowego województw w latach 1999-2004
  2. Syntetyczny wskaźnik sukcesu rozwojowego województw w latach 1999-2004 na tle poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego w 1999 r.
01_1 01_2  

O autorze:

Regiony zachodniej i centralnej Europy należą do najbardziej zurbanizowanych obszarów na świecie. Około 80% populacji żyje tam na terenach miejskich. Jednakże poszczególne miejscowości różnią się między sobą wielkością, strukturą i zapleczem ekonomicznym, tworząc szeroki wachlarz kategorii od małych miasteczek o charakterze rolnym do olbrzymich mega-metropolii. Ta charakterystyczna różnorodność stanowi zasadniczą cechę sieci miejskiej w Europie.Największe obszary miejskie nazywane są metropoliami, choć należy podkreślić, że nie ma jednej uniwersalnej definicji metropolii. Prawdziwe jest stwierdzenie, iż każdy rozległy i istotny z gospodarczego punktu widzenia obszar miejski określany jest mianem metropolii. Jej granice geograficzne nie pokrywają się zazwyczaj z obwodem administracyjnym gmin (miast), a raczej składają się z ośrodka centralnego (zwykle jednego, w niektórych przypadkach dwóch lub trzech) oraz pewnej liczby podmiejskich gmin dookoła owego ośrodka. Innymi słowy, metropolia to funkcjonalny obszar urbanistyczny, którego granice wyznaczają tak zwane "funkcje metropolitalne", a nie kryteria geograficzne. Metropolie europejskie stanowią również istotne ośrodki działalności ekonomicznej. Są one wręcz motorami wzrostu gospodarczego w Europie, dostarczając korzyści aglomeracyjnych biznesowi oraz przyciągając najbardziej atrakcyjne inwestycje (najdynamiczniejsze firmy) i najszybciej rozwijające się branże przemysłu. Podstawowym warunkiem rozwoju metropolii jest sprawne nią zarządzanie. Kształtuje się nowy mechanizm wpływu władz publicznych, łączący podejście oddolne (bottom up) z podejściem odgórnym (top down). Problemy, którym trzeba stawić czoła, rozwiązywać należy na drodze negocjacji między licznymi podmiotami. Obszary metropolitalne w Europie stoją przed szeregiem poważnych wyzwań. Należą do nich: globalizacja związana z procesem integracji światowych rynków i powodująca ich przyspieszone przemiany systemowe, wymóg rozwoju zrównoważonego, czyli zarządzania zasobami naturalnymi, spójność społeczna i terytorialna oraz dbałość o satysfakcję z życia mieszkańców. Trudno jest sprostać wszystkim tym zadaniom, dlatego tak ważna jest rozsądna władza. Skomplikowana codzienność to dziś norma w większości metropolii na świecie. Zagrożeniom takim jak przeludnienie, kurcząca się przestrzeń i osamotnienie osób żyjących w miastach można przeciwdziałać. Pozytywny przykład przemyślanego rozwoju i zarządzania metropolią stanowią Helsinki. Intensywny rozwój terenów okołomiejskich i piętrzące się problemy natury metropolitalnej tworzą impuls dla powstawania nowych, silnych koalicji na szczeblu lokalnym i regionalnym. Urzędnicy, korporacje, zrzeszenia charytatywne i stowarzyszenia na rzecz interesu ogólnego, reprezentanci mniejszości oraz najuboższych, stowarzyszenia na rzecz ochrony środowiska, przeciwnicy globalizacji, rolnicy, liderzy religijni i inni - wszyscy są akceleratorami rozwoju we współczesnych metropoliach. Koalicje przez nich tworzone sięgają ponad granice administracyjne miast - działają raczej w obszarach funkcjonalnych. Mogą być zawiązywane z różnych powodów. W niektórych przypadkach działają na rzecz zwalczania ubóstwa w starych przedmieściach, inne walczą o reformy systemu podatkowego dla redukcji zróżnicowań fiskalnych, jeszcze inne zabiegają o rozwój infrastruktury i przyciąganie inwestorów w starszych dzielnicach miast. Wszystkie te koalicje szukają nowych form współpracy w metropolii, zawierają formalne bądź nieformalne umowy dla rozwiązywania problemów leżących często poza granicami administracyjnymi gmin (na przykład spraw związanych z transportem, jakością środowiska naturalnego, zarządzaniem wodociągami, zarządzaniem siłą roboczą czy planowaniem rozwoju gospodarczego). Dlatego w zarządzaniu metropolią coraz większego znaczenia nabiera tak zwany policy mix . Ważną rolę w spójnym rozwoju metropolii regionu Helsinki odgrywa Rada Metropolitalna Helsinek (Helsinki Metropolitan Area Council). Podstawowe zadania Rady dotyczą systemu planowania transportu, założeń odnośnie regionalnego transportu publicznego, zarządzania odpadami i zarządzania jakością środowiska naturalnego na rzecz czterech gmin członkowskich: Helsinki, Espoo, Kauniainen i Vantaa. Rada gromadzi też różnego rodzaju informacje o regionie, tworząc bazy danych oraz przeprowadzając studia i badania dotyczące wielu zagadnień związanych z regionem. Poza gminami członkowskimi Rada służy też pobliskim miejscowościom w ramach odrębnych kontraktów. Sprawy będące w gestii Rady rozpatrywane są przez Zgromadzenie Regionalne (składające się z 22 członków) oraz Zarząd (liczący 14 członków). Helsinki wybierają 11 przedstawicieli, gminy Espoo i Vantaa (po pięciu każda), a Kauniainen - jednego przedstawiciela na każde spotkanie Zgromadzenia Regionalnego. To spotyka się przynajmniej dwa razy do roku. Narada dotycząca budżetu oraz strategii odbywa się jesienią, a sprawy dotyczące finansów omawiane są wiosną. Układ polityczny Zgromadzenia jest zgodny z wynikami ostatnich wyborów lokalnych. Zarząd wybierany jest przez Zgromadzenie zgodnie ze strukturą polityczną obszaru metropolitalnego, która jest rezultatem ostatnich wyborów do władz lokalnych. Zarząd składa się z 7 członków z Helsinek, po trzech z Espoo i Vantaa oraz jednego z Kauniainen. Struktura Zarządu musi też być zgodna z wymaganiami dotyczącymi równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Majorzy gmin członkowskich są jednocześnie członkami-ekspertami. Zgodnie z prawem Zgromadzenie podlega audytowi (Komitet ds. Audytu) w sferze administracji i finansów. Dyrektor Generalny odpowiedzialny jest za zarządzanie operacjami Rady Metropolitalnej, które podzielone są na cztery niezależne sekcje wykonawcze: Transport, Zarządzanie Odpadami, Informacja Regionalna ds. Środowiska oraz Usługi Wspólne. Misją Rady Metropolitalnej jest dostarczanie głównych usług dla mieszkańców Obszaru Metropolitalnego Helsinek w celu promocji przyjaznego, wysokiej jakości środowiska miejskiego. Wartościami Rady są użyteczność, przejrzystość i chęć współpracy, a także zrównoważony rozwój oraz dobre warunki pracy. Zgodnie z pozytywnym trendem dotyczącym liczby odbiorców wyniki finansowe Rady Metropolitalnej były lepsze niż założenia budżetowe. Przychody wyniosły około 235,2 miliona euro, podczas gdy wydatki oszacowano na 216,6 miliona euro. Takie wyniki umożliwiły pokrycie deficytu budżetowego w transporcie, wynikającego z roku poprzedniego oraz zaplanowanie inwestycji w sferze zarządzania odpadami. Rada Metropolitalna jest członkiem (lub współpracownikiem) następujących organizacji międzynarodowych:
  • EMTA - European Metropolitan Transport Authorities - skupia instytucje odpowiedzialne za transport publiczny w głównych miastach europejskich; promuje wymianę informacji oraz dobrych praktyk w dziedzinie organizacji, planowania i finansowania transportu publicznego.
  • UITP - The International Association of Public Transport - światowa sieć branży transportu publicznego; reprezentuje ponad 2700 miejskich, lokalnych, regionalnych i krajowych profesjonalistów zajmujących się mobilnością z ponad 90 krajów na wszystkich kontynentach. UITP obejmuje wszystkie środki transportu - metro, autobusy, tramwaje, trolejbusy, kolej regionalną i podmiejską oraz transport wodny. Aktualnie rozszerza swoją obecność na rynku o sektor taksówek.
  • METREX - Network of European Metropolitan Regions and Areas - sieć praktyków: polityków, urzędników i ich doradców związanych z planowaniem przestrzennym i rozwojem na poziomie metropolitalnym.
  • Metropolis - World Association of Major Metropolises - część sekcji metropolitalnej organizacji UCLG (United Cities & Local Government organization), która wyrosła z połączenia organizacji IULA (International Union of Local Authorities) oraz UTO (United Towns Organization). Misją jest promocja współpracy międzynarodowej i wymiany doświadczeń pomiędzy członkami, na przykład władzami lokalnymi i metropolitalnymi. Metropolis występuje na międzynarodowym forum, broniąc interesów miast zrzeszonych.
  • ICLEI - The International Council for Local Environmental Initiatives - to stowarzyszenie władz lokalnych (szczebla centralnego i regionalnego) na rzecz zrównoważonego rozwoju.
  • ISWA - The International Solid Waste Association - organizacja międzynarodowa, niezależna i non-profit, działająca na rzecz interesu publicznego w celu promocji i zrównoważonego rozwoju zarządzania odpadami na świecie. ISWA jest otwarta zarówno na podmioty indywidualne, jak i na organizacje ze środowiska naukowego, instytucje publiczne, firmy prywatne i państwowe, ze sfery doradztwa i przemysłu zainteresowane zarządzaniem gospodarką odpadami.
  • EUROCITIES - poprzez rozwój wiedzy i jej propagowanie wspiera swoich członków w staraniach o osiąganie wyższej jakości środowiska życia, pracy oraz zrównoważonego rozwoju. Organizacja współpracuje z instytucjami unijnymi oraz z rządami państw, aby zagwarantować pewną implementację na gruncie lokalnym prawa wspólnotowego i różnorodnych programów. Dzięki temu poprawia i rozwija otoczenie miejskie, a jednocześnie chroni środowisko w skali światowej.
W większości krajów europejskich około 30-40% wartości dodanej brutto tworzonej jest w regionach obejmujących stolice państw oraz w obszarach metropolitalnych. W przypadku Finlandii 34% wartości dodanej brutto wytwarza region Helsinek. Jednocześnie trzeba podkreślić, że prawie wszystkie obszary metropolitalne są bardziej produktywne niż państwa, w których się znajdują. Wartość dodana brutto per capita w Helsinkach jest około 50% wyższa niż średnia krajowa. Struktura gospodarcza wpływa istotnie na potencjał gospodarczy miast. Przykładowo, w okresie 1995-2003 gwałtowny wzrost w Dublinie, Helsinkach i Sztokholmie wynikał z szybkiego rozwoju sektora technologii informatycznych i komunikacyjnych. W stolicach nowych państw członkowskich Unii Europejskiej, takich jak Warszawa, Budapeszt czy Praga, inwestycje zagraniczne, sektor budowlany oraz procesy restrukturyzacyjne miały największy wpływ na wzrost gospodarczy. Metropolie państw nordyckich - Helsinek czy Sztokholmu - rozwijają się w bardzo szybkim tempie. Są to obszary nowoczesne i dynamiczne, nieodczuwające problemów natury strukturalnej. Ich gospodarki bardziej nastawione są na wschodzące rynki nowych państw członkowskich, Rosji, Dalekiego Wschodu oraz Ameryki, a mniej zależne od rynków i dużych gospodarek państw "starej Unii". Region metropolitalny Helsinek to jedyny obszar urbanistyczny w Finlandii, gdzie liczba ludności przekracza jeden milion. Ponadto, ze względu na jego wielkość i znaczenie gospodarcze jest to jedyny obszar w kraju o charakterze metropolii. Populacja regionu Helsinek przekracza łączną liczbę mieszkańców sześciu kolejnych pod względem wielkości obszarów miejskich Finlandii. Dla kontrastu, w skali europejskiej region Helsinek jest metropolią o jedynie średniej, a nawet małej wielkości. Badanie przeprowadzone przez konsorcjum ERECO (European Economic Research Consortium) na 45 obszarach urbanistycznych w 27 krajach europejskich plasuje Helsinki na 32. pozycji (1,2 miliona mieszkańców w 2003 roku) pod względem populacji zamieszkującej region. Pierwsze miejsce zajął Paryż, drugie Londyn, a trzecie Madryt. W pierwszej dziesiątce, na pozycji 9. znalazła się Warszawa. Populacja Helsinek stanowi około jedną dziewiątą populacji Paryża. Z punktu widzenia europejskiej sieci urbanistycznej liczona populacją wielkość najpotężniejszych miast Europy daje ciekawy obraz. Są dwie mega-metropolie (Paryż i Londyn) w istotny sposób wybijające się pod względem wielkości i tworzące klasę same dla siebie. Nawet następne w rankingu stanowią rangę o wiele niższą. Wiele miast ma podobną wielkość i stanowią one najliczniejszą grupę. Wskazuje to na istotną cechę sieci miejskiej - Europa nadal składa się w głównej mierze z miast o zasięgu raczej krajowym (bądź niższym) niż globalnym. Drugim kryterium porównawczym wielkości obszarów urbanistycznych jest wielkość produkcji, mierzona wartością dodaną brutto w 2003 roku. Paryż jest bezwarunkowym liderem w tym rankingu, a jego odległość od reszty metropolii jest o wiele większa niż w poprzednich kategoriach. Helsinki uplasowały się na pozycji 21., a Warszawa na 36. Wartość produkcji w Helsinkach stanowi około jedną dziewiątą wartości produkcji Paryża, natomiast porównywalna jest z wartością produkcji w Lyonie, Birmingham, Atenach i Marsylii. Pozycje metropolii nowych państw członkowskich są w tym rankingu istotnie niższe niż w klasyfikacji wielkości populacji. Kolejnym ważnym miernikiem jest udział sektora usług (rynkowych i nierynkowych) w zatrudnieniu w wybranych metropoliach w 2004 roku (wszystkie stolice Europy oraz kolejne po nich największe miasta w największych krajach). Dominacja sektora usługowego jest najwyższa w Amsterdamie, potem w Londynie, Brukseli, Sztokholmie, Rzymie i w Paryżu. We wszystkich tych miastach udział sektora usługowego w zatrudnieniu zawiera się w przedziale 85-90%. Helsinki także należą do grupy miast zorientowanych na usługi, mimo iż ich udział w zatrudnieniu jest nieco niższy i wynosi 81%. Usługi nierynkowe - zdominowane przez administrację publiczną i usługi użyteczności publicznej - zatrudniają najwięcej, bo ponad 37% siły roboczej w Rzymie, Berlinie i w Kopenhadze. Oczywiście stolice, ze względu na swój charakter i koncentrację funkcji rządowych i okołorządowych, mają większy udział w zatrudnieniu w administracji publicznej niż inne wielkie miasta. Dotyczy to szczególnie struktury gospodarczej takich miast, jak Rzym czy Berlin. W Helsinkach i innych stolicach państw nordyckich gminy odpowiadają za edukację, usługi związane z ochroną zdrowia i opieką społeczną, zatem cechują się większą koncentracją pracowników sektora publicznego na szczeblu gminnym niż na szczeblu krajowym. Administracja publiczna szczebla krajowego nie jest zatem tak silnie reprezentowana, jak w większych krajach Unii Europejskiej. Wraz z usługami publicznymi stanowią w Helsinkach udział w zatrudnieniu zbliżony do średniej ze wszystkich metropolii ujętych w badaniu. Wysoki udział sektora prywatnego w zatrudnieniu to wspólna cecha wszystkich metropolii. Średnio połowa siły roboczej zatrudnionej w europejskich metropoliach pracuje w sektorze prywatnym. Najwyższa koncentracja pracy w sektorze usług prywatnych występuje w Londynie i Brukseli (ponad 65%). W Helsinkach udział ten wynosi 53%. W większości stolic Europy Środkowej i Wschodniej sektor usług prywatnych jest nadal mniejszy niż średnia dla wszystkich metropolii. W sektorze usług prywatnych około 32% miejsc pracy tworzy handel hurtowy i detaliczny, natomiast nieznacznie większy udział mają tak zwane inne usługi rynkowe - konsulting, marketing, zarządzanie nieruchomościami czy wynajem. Pozostała część usług prywatnych to hotele i restauracje, transport i komunikacja oraz usługi finansowe. W porównaniu z innymi metropoliami Europy struktura usługowa Helsinek jest całkiem podobna. Warto jednakże odnotować, iż udział miejsc pracy w transporcie i komunikacji w ogólnej liczbie miejsc pracy jest istotnie wyższy w Helsinkach niż średnio w innych metropoliach. Dzieje się tak dlatego, że Helsinki specjalizują się w branżach przemysłu związanych z logistyką i są węzłem transportowym i komunikacyjnym dla całej Finlandii. Udział handlu hurtowego i detalicznego także przewyższa średnią dla wszystkich badanych metropolii, natomiast udziały w hotelach, restauracjach i usługach finansowych są niższe od średniej. Uprzemysłowienie, jakie nastąpiło w XIX i XX w., spowodowało masywny rozwój gospodarczy prawie wszystkich miast, dziś określanych mianem metropolii w Europie. Rozwój sektora usług przewyższył aktualnie rozwój działalności przemysłowej w wielu dużych miastach europejskich. W większości metropolii działalność przemysłowa zatrudnia niższy odsetek siły roboczej. Działalność produkcyjna i budownictwo zatrudniają średnio 20%. W Helsinkach ten odsetek wynosi 19%. Jednak w wielu metropoliach przemysł nadal stanowi istotną bazę w gospodarce - daje pracę dla ponad jednej trzeciej siły roboczej w Barcelonie (1. miejsce) i tylko nieznacznie mniej w Mediolanie, Stutgarcie i Turynie. W miastach tych znaleźć można jeden lub kilka klastrów - w Mediolanie i Barcelonie klaster tekstylny i przemysł maszynowy, w Stutgarcie i Turynie - klaster samochodowy i branż pokrewnych. W szybko rozwijających się metropoliach Europy Wschodniej i Południowej, na przykład w Budapeszcie, Pradze, Madrycie i Atenach, budownictwo tworzy bardzo silny klaster. W rankingu metropolii pod względem udziału w zatrudnieniu w przemyśle Warszawa znalazła się na 6. miejscu spośród 45 badanych metropolii (istotnie powyżej średniej dla badanych miast). Ciekawe jest spostrzeżenie, że liczne miasta o charakterze przemysłowym rozwijają się bardzo dynamicznie i są niezwykle mocne pod względem bazy gospodarczej. Jeśli chodzi o produktywność, istnieje wiele przyczyn jej wysokiego poziomu w metropoliach. Przede wszystkim przemysły kapitałochłonne i wysoko wyspecjalizowane usługi są skoncentrowane właśnie w dużych miastach ze względu na optymalne warunki dla funkcjonowania. Duże korzyści skali oraz konkurencja, a także dostępność wysoko kwalifikowanej siły roboczej obok wydajnego transportu i sieci komunikacyjnych stanowią silne strony metropolii. Ponadto, działalność przemysłowa I sektora, cechującego się niską produktywnością, jest nieobecna w metropoliach. Dwie najbardziej znaczące pod względem ekonomicznym metropolie to Paryż i Londyn (łącznie tworzące około 7% całkowitej wartości dodanej brutto w Unii Europejskiej). Najwyższą wartością dodaną brutto na mieszkańca w 2003 roku cechował się Zurych, a dalej Hamburg, Wiedeń i Bruksela. Na 5. pozycji uplasowały się Helsinki. Warszawa znalazła się na ostatnim miejscu. Wzrost metropolii europejskich w latach 1995-2003 obrazują trzy zmienne: populacja (zmiany mierzone migracją netto oraz przyrostem naturalnym), zatrudnienie oraz produkcja. Pod względem wzrostu populacji w badanym okresie najszybciej rozwijał się Madryt oraz Helsinki, a najwolniej - Budapeszt i Praga. Pod względem wzrostu zatrudnienia przoduje Dublin i Helsinki, a dalej Madryt i Amsterdam. Najsłabiej w badanym okresie rosło zatrudnienie w Wiedniu, Hamburgu i w Warszawie, natomiast zaskakuje fakt, iż zatrudnienie spadło w Berlinie. Pod względem wzrostu produkcji (mierzonego stopą wzrostu wartości dodanej brutto) w badanym okresie 1995-2003 najszybciej rozwijał się Dublin, Warszawa oraz Helsinki, a najwolniej Berlin, Mediolan i Rzym. Zakończenie W zarządzaniu miastem znaczenia nabierają ich menedżerowie. Stare prawdy mówiące, że wzrost gospodarczy to sprawa wyłącznie rządów na szczeblu krajowym, stają się przeszłością. Jest to szczególnie widoczne w zwalczaniu ubóstwa w krajach rozwijających się. Niektóre miasta wykonały o wiele więcej niż inne w rozwinięciu popytu na pracowników, zwiększeniu przychodów i redukowaniu ubóstwa. Jednakże większość menedżerów miast tradycyjnie niewiele wie o gospodarce materii, którą zarządzają, o jej silnych i słabych stronach. Słuszne jest powiedzenie, że wiele osób zna swój własny "kawałek" czy "róg", ale nikt nie zna całego obrazu. W rezultacie "polityka gospodarcza" miasta zredukowana jest tylko do przyciągania inwestorów z zewnątrz przy pomocy różnego rodzaju zachęt, takich jak: ulgi podatkowe czy darmowe tereny pod inwestycje w parkach przemysłowych. Nie przywiązuje się jednak istotnej wagi do analizy mogącej wskazać, czy koszty takich "zachęt" nie są przypadkiem większe od korzyści. Recesje gospodarcze w latach 1973-1974 i 1979-1981, które uwieńczyły 25-letni okres powojennego gospodarczego "prosperity" na świecie, uświadomiły, że taki chaotyczny rozwój miast nie przynosi dobrych rezultatów. W dużych miejscowościach Europy i Ameryki Północnej tradycyjnemu planowaniu rozwoju przestrzennego i zarządzaniu terenami miejskimi towarzyszył wysoki i rosnący poziom bezrobocia (szczególnie wśród ludzi młodych) oraz dewastacja śródmiejskich terenów i obszarów przemysłowych. Specjaliści od planowania byli zatem zobligowani do skierowania swoich wysiłków na regenerację, rewitalizację miast i ich gospodarek, często nasiloną nowymi lub zwiększonymi kompetencjami władz lokalnych. Wcześniejsze plany działań zastąpione zostały scenariuszami rozwoju opartymi na kompromisie. Jednakże rozwój nowych trendów nastąpił dopiero w późnych latach 90. Wówczas zapoczątkowano rozwój konsultacji miejskich jako mechanizmu reorientacji oraz reform władz lokalnych w krajach rozwijających się. Ponadto w 1997 roku nowa strategia Banku Światowego zakładała, że miasta powinny rozwinąć swoje Strategie Rozwoju (Strategie Rozwoju Miasta) w pierwszej kolejności dla opracowania założeń odnośnie walki z ubóstwem, rozwoju gospodarczego, środowiska, zarządzania miastem i finansów. Decentralizacja zmusza władze lokalne, biznes i inne podmioty do współpracy dla plasowania miasta w gospodarce globalnej i określenia, co może poprawić dobrobyt. Dzięki dialogowi ludzie potrafią dokładnie określić swoje potrzeby i wyznaczyć właściwe cele. Rosnąca świadomość i przemyślane zarządzanie władz miejskich stanowią istotny element w podnoszeniu konkurencyjności, a jednocześnie w zwalczaniu ubóstwa i innych "dolegliwości" obszarów miejskich.

O autorze:

"Prawdziwa kultura jest humanizacją, podczas gdy niekultura czy kultury fałszywe dehumanizują. Dlatego człowiek wybierając kulturę, prowadzi grę, w której idzie o jego losy. Kultura nie może być zniewolona przez władzę polityczną czy ekonomiczną, musi być wspomagana przez jedną i drugą, we wszystkich przejawach społecznej i prywatnej inicjatywy, zgodnie z prawdziwym humanizmem, tradycją i autentycznym duchem każdego narodu." Jan Paweł II o kulturze, W dziele kultury Bóg zawarł przymierze z człowiekiem - przemówienie do przedstawicieli świata kultury, Rio de Janeiro, 1 lipca 1980. Język, literatura, teatr, sztuki wizualne, architektura, rzemiosło, kino, audycje radiowe i telewizyjne - te formy wyrażania razem stanowią o różnorodności kulturowej państw budujących wspólnotę europejską. Mimo iż pochodzą z różnych krajów lub regionów, są tworzone przez człowieka i to człowiek jako jednostka sam jest kulturą i przyczynia się do jej kreowania w każdej sferze swojego życia. Ta twórczość potem składa się na wspólne, europejskie dziedzictwo kulturowe. Unia Europejska wyznaczyła sobie cel zachowania i wspierania tej różnorodności oraz udostępnienia jej możliwie najszerszemu gronu odbiorców. Różnorodność językowa jest jednym z takich kulturowych fundamentów. Język nie tylko otwiera drzwi do innych kultur, wzbogaca on również w sposób praktyczny naszą zdolność czerpania korzyści z kontaktów kulturowych podczas podróży po państwach UE lub pracy w nich. Celem długofalowym jest zachęcenie obywateli Europy do nauki dwóch języków obcych. Unia Europejska zaangażowana jest również w ochronę języków regionalnych oraz języków mniejszości na swoim terytorium (język baskijski, bretoński, kataloński, fryzyjski, walijski itd.). Szacuje się, że ponad 40 milionów ludzi w UE posługuje się językiem ojczystym, który nie jest językiem urzędowym kraju, z którego pochodzą[1]. Wsparcie różnorodności językowej jest również jedną z głównych zasad działania UE. Wraz z jej rozszerzeniem w 2004 r. liczba języków urzędowych wzrosła z 11 do 20. Zgodnie z unijnymi wymaganiami jej prawodawstwo musi być dostępne we wszystkich językach, aby mogli się z nim zapoznać wszyscy obywatele UE. Dzięki temu mają oni zagwarantowane prawo komunikowania się z instytucjami lub organami UE w swoich ojczystych językach. Podobnie każdy deputowany do Parlamentu Europejskiego korzysta z prawa reprezentowania swoich wyborców w ich języku ojczystym. Cel zachowania i wspierania różnorodności kulturowej nakreślono w Traktacie z Maastricht w 1992 r., w którym po raz pierwszy formalnie dano wyraz wymiarowi kulturowemu integracji europejskiej. Jednakże inicjatywy kulturalne prowadzono już dużo wcześniej. Na przykład cieszący się powodzeniem program polegający na corocznym wyborze Europejskiej Stolicy Kultury rozpoczęto w 1985 r.[2] Celem programu "Stolice kultury" jest podkreślenie ogromnej różnorodności kultury europejskiej przy równoczesnym zwróceniu uwagi na jej wspólne źródło. Co roku jedno lub dwa europejskie miasta wybierane są jako stolice kultury europejskiej, dzięki czemu kwalifikują się do wsparcia finansowego w ramach programu Culture 2000. Z otrzymanych pieniędzy finansowane są wystawy oraz wydarzenia prezentujące dziedzictwo kulturowe danego miasta i regionu, jak również wiele innych przedstawień, koncertów oraz pozostałych występów gromadzących muzyków i artystów z całej UE. Doświadczenie wykazuje, że programy te mają długofalowy wpływ na rozwój kultury i turystyki w wybranych miastach. Początkowo zakończenie programu "Stolice kultury" planowano na 2004 r., jednakże okazał się on tak popularny, że podjęto decyzję o przedłużeniu jego trwania o kolejne 15 lat. Irlandzkie miasto Cork zostało wybrane na pierwszą stolicę kultury w nowej edycji programu w 2005 r. Następnie w 2006 r. tytuł przekazano miastu Patras w Grecji. Wymiar kulturalny jest elementem wielu innych dziedzin polityki unijnej, takich jak edukacja (łącznie z nauczaniem języków obcych), badania naukowe, wsparcie nowych technologii i społeczeństwo informacyjne oraz rozwój społeczny i regionalny. Z Europejskiego Funduszu Społecznego i z funduszy regionalnych wydaje się około 500 mln euro rocznie na projekty zawierające elementy kultury. Europejski Fundusz Społeczny wspiera, na przykład włoską Fundację Arturo Toscaniniego, która od połowy lat 90. prowadzi kursy dla bezrobotnych muzyków. Takie sesje szkoleniowe mogą polegać na pracy z pełnowymiarową orkiestrą symfoniczną lub na uczestnictwie w warsztatach prowadzonych przez wiodących europejskich i zagranicznych muzyków, nauczycieli i solistów. Fundacja ta oferuje również kursy dla śpiewaków, muzyków i techników ze świata opery z wykorzystaniem nowych technologii i wirtualnej rzeczywistości podczas specjalnych programów nauczania na odległość. We wskazówkach dla funduszu regionalnego Komisja Europejska zachęca rządy państw członkowskich do wspierania rozwoju kulturalnego w biedniejszych regionach, aby pomóc im w zaznaczeniu swojej tożsamości, przyciągnąć turystów i stworzyć miejsca pracy w takich dziedzinach jak usługi online i media. Jeden z głównych programów unijnych temu poświęconych to wymieniony już wcześniej Culture 2000, który trwa już sześć lat dysponując budżetem wynoszącym 236 mln euro. Cele programu Culture 2000 to: przyczynienie się do utworzenia europejskiego obszaru kultury; rozwój twórczości artystycznej i literackiej; propagowanie wiedzy na temat historii i kultury europejskiej w UE i poza nią; tworzenie miejsc ochrony dziedzictwa kulturowego oraz zbiorów kulturowych o europejskim znaczeniu oraz stymulowanie dialogu międzykulturowego. Przykładem inicjatywy wspieranej przez ten program jest międzynarodowa szkoła tańca współczesnego PARTS (Performing Arts Reseach and Training Studios) założona w 1995 r. w Brukseli przez belgijską tancerkę Annę Teresę de Keersmaecker we współpracy z Opera de la Monnaie,[3]. Jest to dowód na wzmacnianie mobilności europejskich artystów i pracowników kultury. Absolwenci tej szkoły, rekrutujący się ze wszystkich państw członkowskich, po czterech latach studiów pod okiem międzynarodowego grona nauczycieli otrzymują dyplom uznawany we wszystkich krajach Unii Europejskiej. W Polsce eliminacje przeprowadza się co dwa lata w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Program Culture zostanie przedłużony o kolejnych siedem lat, tzn. od 2007 do 2013 r. Budżet przeznaczony na ten okres wyniesie ok. 400 mln euro. Program Media, którego celem jest uczynienie europejskiego sektora audiowizualnego bardziej konkurencyjnym, dysponuje jeszcze większym budżetem niż program Culture 2000. Bieżący program, który jest prowadzony do grudnia 2006 r. i na który przeznaczono budżet w wysokości 513 mln euro składa się z dwóch części - Media Plus i Media Training. W ramach tych programów można uzyskać pomoc polegającą na: • organizowaniu szkoleń dla osób zawodowo związanych z sektorem audiowizualnym; - organizowaniu projektów i przedsięwzięć produkcyjnych; - dystrybucji filmów kinowych i programów audiowizualnych; - promowaniu przemysłu europejskiego w UE i na całym świecie; - umożliwianiu dostępu do finansowania przeznaczonego dla małych i średnich przedsiębiorstw działających w sektorze audiowizualnym. Podobnie jak program Culture, program Media również zostanie przedłużony o siedem lat po zakończeniu bieżącego okresu programowania. Budżet na lata 2007-2013 wyniesie ok. 755 mln euro. Wyłącznie dla przedstawicieli sektora kultury powstało europejskie forum CORTEX [4] działające dzięki wsparciu programu Leonardo da Vinci. Jest to internetowa platforma wymiany informacji o wolnych miejscach pracy i dostępnych szkoleniach w sferze kultury. Wśród osób zatrudnionych w obszarze kultury szczególnie dużą grupę stanowią przedstawiciele wolnych zawodów. Poszczególne państwa członkowskie stosują wobec tej grupy różne rozwiązania, panuje jednak przekonanie, że aby poprawić sytuację socjalną artystów wykonujących wolne zawody, należy włączyć ich do powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych albo stworzyć odrębne systemy ochrony, jak to jest w przypadku Finlandii, Francji czy Niemiec5. Ważną rolę mogą tu odegrać związki zawodowe. Bardzo dobrym przykładem takiego działania jest zainicjowany przez europejską sekcję Międzynarodowej Federacji Artystów (EuroFIA) projekt stworzenia Europejskiego Paszportu Tańca. Taki paszport zapewniłby wszystkim członkom związków zrzeszonych w Federacji pomoc i ochronę każdego innego zrzeszonego związku zawodowego w każdym kraju unijnym. Projekt ten jest w fazie przygotowań i dotyczy środowiska tancerzy, dla których praca w innym kraju jest dużo łatwiejsza, niż dla innych przedstawicieli świata kultury - w tym zawodzie nie ma bowiem barier językowych. Ciekawym przykładem realizowania unijnych projektów kulturalnych w Polsce jest program "Polskie regiony w europejskiej przestrzeni kulturowej", którego celem jest zwiększenie roli sektora kultury i dziedzictwa narodowego, jako czynnika rozwoju państwa. Inspiracją Programu jest motto Unii Europejskiej: "Jedność w różnorodności". Program zrodziła potrzeba pokazania pozytywnego obrazu kultury jako dziedziny o znaczącym potencjale, także ekonomicznym. Program realizowany jest przez Narodowe Centrum Kultury pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego [6]. Takich przykładów jest więcej: IMoDaL 2002-2003 Międzynarodowe Spotkania "Dramat i Liturgia" czy, w ramach programu Młodzież, projekt "Z nami czy obok nas? Wielokulturowość mojego regionu" [7]. Kolejnym ciekawym projektem łączącym kilka krajów jest projekt HERMES - Dziedzictwo i Nowe Media na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Regionalnego (HERMES Cultural Heritage and Regional Development), współfinansowany ze środków Inicjatywy Wspólnotowej INTERREG IIIB i zakończony w październiku 2006 r. Do udziału w projekcie zostały zaproszone podmioty publiczne i prywatne aktywnie działające na rzecz rozwoju sektora kultury i mediów, reprezentujące 7 krajów członkowskich Unii tj. Niemcy, Grecję, Chorwację, Węgry, Włochy, Polskę i Słowację oraz kraj kandydujący do UE - Bułgarię. Działania dotyczyły m.in.: prezentacji zabytków kultury za pomocą nowoczesnych narzędzi medialnych (przykłady: przewodniki multimedialne, wirtualne muzea, itp.); restauracji i ochrony zabytków za pomocą nowoczesnych technik (przykłady: centra edukacyjne, internetowe strony turystyczne); transnarodowych badań na temat wspólnych elementów kulturowych w oparciu o ich regionalny wymiar (na rzecz przyszłych Europejskich Szlaków Kulturowych); współpracy serwisów internetowych z 8 krajów CADSES [8] zamieszczających reportaże na temat problematyki dziedzictwa kulturowego, ale także innych projektów UE; promocji europejskich wydarzeń kulturalnych związanych z tematyką dziedzictwa kulturowego (Europa Nostra Heritage Film Festiwal, HERMES Media Bridges); oferty edukacyjnej o tematyce związanej z dziedzictwem kulturowym i zrównoważonym rozwojem regionalnym skierowanej szczególnie do młodych zawodowców z krajów CADSES (Weimar Sumer Courses, New Noblach Talks, itp.) stworzenia sieci HERMES - przyszłego narzędzia komunikacji i współpracy pomiędzy krajami należącymi do struktury CADSES. Zakończenie Słowa Jana Pawła II są dziś tak samo prawdziwe jak wczoraj: Prawdziwa kultura narodu, jego pełna humanizacja, nie mogą rozwinąć się w ustroju zniewolenia. Co więcej, kultura rodzi się wolna, powinna rozwinąć się w ustroju opartym na wolności. Człowiek wykształcony winien zaproponować swoją kulturę, a nie ją narzucić. Przymus stoi w sprzeczności z kulturą, gdyż zaprzecza procesowi wolnej, osobistej asymilacji myśli i miłości, która jest właściwością kultury umysłu. Kultura narzucona stanowi nie tylko przeciwieństwo wolności człowieka, ale jest przeszkodą w procesie tworzenia samej kultury, która w swej złożoności, od nauki do stylu ubierania się, rodzi się ze współpracy wszystkich ludzi.Tylko wolny człowiek może tworzyć kulturę. Wolny w regionie, w kraju i we wspólnocie państw. Wolny w swym wyborze i w różnorodności. Dlatego Unia Europejska nie oznacza zatracenia czy utraty tożsamości kulturowej. Wręcz przeciwnie - we wspólnym działaniu dziedzictwo kulturowe może być jeszcze mocniej utrwalone. Ale tylko w człowieku, przez człowieka i dla człowieka. 1 http://www.regiony.nck.pl. 2 http://www.europa.eu. 3 Kultura, Polacy w Unii Europejskiej, 2003, Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa. 4 http://www.cortex-culturemploi.com. 5 Kultura, Polacy w Unii Europejskiej, op.cit. 6 http://www.regiony.nck.pl. 7 Szerzej na: http://www.zsr.dzierzoniow.pl/eurobuda/index.html. 8 http://www.heritageradio.net.

O autorze:

Problemy rynku pracy nie są oderwane od rzeczywistości lokalnej. I nie są problemami jedynie samych bezrobotnych. Najtrudniej znaleźć pracę osobom, które utraciły styczność z rynkiem pracy. Często są to osoby, które z własnego wyboru nie podejmują pracy - są zniechęcone, przerasta je rzeczywistość, szybkie tempo życia. Barierą może być osobowość lub model rodziny. Jak pomóc takim osobom? Ogólne programy walki z bezrobociem nie przynoszą pożądanego efektu. Coraz częściej potrzebne jest podejście indywidualne czy zainteresowanie wspólnot lokalnych - podmiotów różnych sfer, które na gruncie partnerstwa i dialogu potrafią wypracować pewne metody skuteczne na danym terenie i w określonych warunkach lokalnych. Przyświecają temu hasła: samopomocy - w naszym słowniku źle kojarzonej z poprzednim systemem - oraz przywództwa, współuczestnictwa, współpracy i zaufania. Wspólnoty lokalne Doskonałym przykładem takiej współpracy jest zaangażowanie wspólnoty lokalnej w regionie Ballyhoura w Irlandii. Obszar regionu Ballyhoura jest usytuowany peryferyjnie w środkowo-zachodniej Irlandii. Jest to głównie teren rolniczy, zamieszkały przez 55 tys. osób. Najbliższe ośrodki miejskie to Limerick (82 tys. mieszkańców) i Cork (180 tys. mieszkańców), położone odpowiednio około 40 km i 65 km od Kilfinane, głównej miejscowości regionu Ballyhoura [1]. Podobnie jak kilka innych regionów w Irlandii dotknął go kryzys wsi: kurcząca się gospodarka, ograniczone dochody gospodarstw, wysoka emigracja prowadząca do zmniejszenia populacji, czego następstwem było zmniejszenie oferty podstawowych usług natury handlowej i edukacyjnej oraz przesyłu informacji. Problemy te legły u podstaw zawiązania koalicji społecznych. W 1986 r. główne parafie Ballyhoura w Kilfinane, Genroe i Ardpatrick założyły opartą na społeczności spółdzielnię turystyczną Ballyhoura Fáilte Society Ltd. z pomocą Stowarzyszenia Rozwoju Kilfinane i w odpowiedzi na inicjatywę dywersyfikacji lokalnej gospodarki Macra na Ferime (Stowarzyszenie Młodych Farmerów). Celem przedsięwzięcia było wykorzystanie potencjału turystycznego obszaru poprzez zrównoważony rozwój i współpracę miejscowej społeczności. Na tym etapie turystyka wiejska nie była zbyt rozwinięta. Jednak mimo niewielkich zasobów i doświadczenia starano się zaspokajać potrzeby niewielkiej liczby gości zagranicznych. Wkrótce Ballyhoura stał się pionierem rozwoju turystyki wiejskiej. Pierwsze dwa lata obejmowały głównie fazę uczenia się. W wyniku reorganizacji Towarzystwa Ballyhoura Fáilte Society nastąpiło rozszerzenie obszaru o dodatkowe społeczności, a podkomitet - Zarząd Rozwoju Ballyhoura - przygotował zintegrowany plan rozwoju wsi dla tego obszaru na lata 1989-1994. W skład zarządu weszli m.in. przedstawiciele organizacji gminnych. Uznano, że dla realizacji zadania ożywienia upadającej gospodarki wiejskiej nie wystarczy jedna strategia sektorowa. Każda organizacja i grupa przedstawicieli zawarła elementy planu w swoich własnych programach organizacyjnych. Rozwój turystyki był głównym celem tego pierwotnego planu, a priorytety strategii w innych sektorach ustalono na podstawie ich wkładu w główny cel - zwiększenia rocznych dochodów z turystyki. W 1992 r. zarejestrowano Ballyhoura Development Ltd. - spółkę wiejską, która z Ministerstwem Rolnictwa zawarła umowę mającą na celu administrowanie programem LEADER. Celem Ballyhoura Development Limited jest dywersyfikacja podstaw gospodarki obszaru oraz pomaganie mieszkańcom obszaru w poprawie jakości życia przez rozwój gminny, kształcenie i szkolenia na rzecz rozwoju gospodarczego w dziedzinach takich, jak: działalność wytwórcza, przetwórstwo żywności, technologie informacyjno-komunikacyjne oraz turystyka wiejska [2]. Dotychczasowa siła Ballyhoura polega na podejściu rynkowym, koncentracji na jakości i współpracy z partnerami w zakresie wszystkich inicjatyw oraz szkoleniach zawartych we wszystkich strategiach rozwoju. Aktywność spółki jest oceniana jako najbardziej spektakularne doświadczenie rozwoju lokalnego w Irlandii, bazującego na partnerstwie, promocji "miękkich" form interwencji oraz ogólnym porozumieniu lokalnym odnośnie ustalonej strategii rozwoju [3]. Ballyhoura Development Limited realizuje różne programy i projekty, m.in. LEADER, program włączania społecznego w ramach rozwoju lokalnego, Narodowy Program Rozwoju Wsi, Wiejski Program Społeczny oraz różne inicjatywy na rzecz równości płci Vital Voices Equality Measures. Ta ostatnia inicjatywa warta jest uwagi. Program dociera do grup kobiet w biznesie i przedsiębiorczości, rolnictwie, administracji, sieciach kobiecych, bezrobotnych, z mniejszości, samotnych matek itd. Celem jest zwiększenie szans uczestniczenia kobiet w procesach decyzyjnych poprzez wyszukiwanie kobiet aktywnie zaangażowanych w struktury decyzyjne (gminne, wolontariat itd.), które z różnych przyczyn nie osiągają swojego pełnego potencjału. Szkolenia w ramach programu pomagają kobietom w powrocie do pracy albo w awansie lub rozpoczęciu własnej działalności. Kluczowym czynnikiem sukcesu tego programu jest dostosowanie do potrzeb grupy docelowej. Okazało się, że oczekiwania kobiet na obszarach wiejskich są mocno zróżnicowane. Nie należy zatem zakładać, że mają one takie same problemy, gdyż prowadzi to do uogólnień tak problemów, jak i strategii oraz wdrażania poszczególnych działań. Dotyczy to nie tylko kobiet, ale także innych grup bezrobotnych czy będących w niekorzystnej sytuacji na rynku pracy tak na wsi, jak i w mieście. Przykład Ballyhoura może posłużyć jako model przejmowania dobrych praktyk w zakresie procesu partycypacji i partnerstwa, planowania strategicznego, animacji oraz budowania zdolności absorpcyjnych, nie tylko w dziedzinie zatrudnienia. Społeczność regionu zbudowała silne poczucie tożsamości lokalnej, jasną wizję zaangażowania lokalnego. Rozwinęła właściwą strukturę partnerstwa, której suma, dzięki oddelegowaniu specyficznych zadań do partnerów wiodących, zawsze przynosi pozytywne efekty. Struktura ciała zarządzającego nie jest ograniczona tylko do kilku partycypantów, ale uzupełniona dodatkowymi komórkami zadaniowymi i, w zależności od potrzeb, podkomitetami. Spółka Ballyhoura Development Limited rozwinęła zintegrowane, wieloaspektowe, wielosektorowe, zrównoważone i rynkowe strategie. Zasoby są zagospodarowywane zgodnie z działaniami długofalowymi, przynoszącymi pozytywne efekty i poprawiającymi jakość życia. W regionie nadano priorytet wspieraniu zdolności do przedsiębiorczości poprzez formy "miękkie" - różne sposoby kredytowania. Rysunek 1. Uproszczony model procesu rozwoju lokalnego Źródło: Best Practices in Local Development, OECD. Instytucja trenera Obok zintegrowanego podejścia i aktywizacji całych społeczności na rzecz przeciwdziałania różnym barierom rozwoju danej lokalizacji, szczególnie bezrobociu, dobrym przykładem indywidualnego wsparcia osób wykluczonych jest instytucja "trenera" - tzw. "jobcoaching". Jest to metoda wprowadzania osób na rynek pracy i utrwalania ich obecności na tym rynku, opracowana przez holenderską firmę reintegracyjną Wesseling Groep. Od wielu lat z sukcesami Wesseling Groep stosuje tę metodę w Holandii. W Polsce pełne prawo do korzystania z tej metody posiada Fundacja Pinel Polska [4]. Metoda ta daje bardzo dobre rezultaty w pracy z osobami będącymi daleko od rynku pracy (bezrobotnymi, wykluczonymi społecznie, niepełnosprawnymi), poszukującymi pracy, zagrożonymi utratą pracy. Podejście traktujące każdą z tych osób w sposób zindywidualizowany zwiększa jej szansę na zaistnienie i rozwój. Każda z tych osób ma swojego trenera, który pomaga jej w określeniu własnego miejsca na rynku pracy. Przeprowadza się w tym celu analizę danej osoby (jej kwalifikacje, motywacje, sytuację rodzinną i zdrowotną, wykształcenie, umiejętności zawodowe, interpersonalne itd.) i wspólnie określa jej sytuację na rynku pracy. Trener spotyka się z daną osobą w jej środowisku (miejscu pracy, zamieszkania itp.), a nie u siebie w biurze. Zwiększa to możliwość prawidłowego rozpoznania jej potrzeb i sytuacji. Indywidualne podejście pomaga "otworzyć się" zwłaszcza takiej osobie, która ma trudności z określeniem swoich oczekiwań oraz przyczyn pozostawania bez pracy. Dlatego kluczem do rozwiązania problemów jest indywidualny plan rozwoju, zawierający specyficzne działania integrujące daną osobę z rynkiem pracy - terapie, przekwalifikowania, szkolenia, treningi itp. Plan działania ma na celu stworzenie odpowiedniego nastawienia osoby bezrobotnej do pracy, pomoc w znalezieniu równowagi między życiem prywatnym i zawodowym (w większości przypadków to sytuacja osobista utrudnia bądź uniemożliwia podjęcie pracy - utrwalony model rodziny, własne uwarunkowania psychiczne, przypadki losowe, zniechęcenie itp.). Określenie mocnych stron danej osoby pozwoli na wybór właściwego stanowiska pracy. Często potrzebne są warsztaty rozwijające wiarę w siebie i własne umiejętności w miejscu pracy, zwiększające odporność na stres, uczące zasad komunikacji. Po opracowaniu planu działania zostaje opracowany szczegółowy plan wdrażania poszczególnych punktów. Ten plan jest bardzo ważnym czynnikiem dla wszystkich zainteresowanych osiągnięciem celu. Plan, w którym omówione są zasady wdrożenia danej osoby do pracy podpisuje kandydat, pracodawca oraz trener. Do zadań tego ostatniego należy tu m.in. nadzorowanie działań osoby wdrażanej do pracy, obserwacja jej oraz jej środowiska, a także udzielanie koniecznych wskazówek, wspieranie przy poszukiwaniu pracy, tworzeniu listów intencyjnych, życiorysu, przygotowaniu do rozmowy z potencjalnym pracodawcą, wspieranie w kontaktach z kolegami z pracy i kierownictwem, prowadzenie rozmów podsumowujących. Trener towarzyszy i wspiera daną osobę w realizacji tego planu aż do momentu osiągnięcia celu ostatecznego. Realizacja takich planów trwa średnio około jednego roku, ale może w niektórych przypadkach trwać parę lat, w zależności od dystansu danej osoby wobec rynku pracy. Instytucję trenera wykorzystuje w swym przedsięwzięciu partnerstwo ponadnarodowe Age Alliance - "Sojusz dla wieku", powstałe w ramach współpracy ponadnarodowej IW EQUAL. "Sojusz dla wieku" tworzą cztery partnerstwa: z Polski ("Sojusz dla pracy"), Niemiec (NTI), Austrii (g-p-s) oraz Wielkiej Brytanii (Prime Advantage) [5]. Celem przedsięwzięcia jest zebranie dobrych praktyk w zakresie zatrudniania osób w wieku 45 lat i więcej. Stereotypy związane z tzw. starszymi pracownikami, a jednocześnie obiektywnie niższe kwalifikacje osób w tym wieku są podobne we wszystkich krajach europejskich, niezależnie od stosowanych polityk. Jednocześnie chyba najtrudniejszym wyzwaniem jest zmiana sposobu myślenia pracowników i pracodawców, co do możliwości przekwalifikowania i konkurencyjności w tej grupie wiekowej. To właśnie legło u podstaw inicjatywy szukającej metod wsparcia dla tej szczególnej grupy. Każdy z partnerów wypracował własne, innowacyjne sposoby poprawy sytuacji osób 45+ w zakresie zatrudniania, szkolenia i rozwoju zawodowego. W celu wymiany doświadczeń, a także podsumowania różnic oraz podobieństw stworzono cztery robocze grupy tematyczne. Każde z partnerstw krajowych przewodniczy jednej z grup. Polska jest liderem grupy pod nazwą "Zarządzanie karierą", promującej różne metody tworzenia ścieżek kariery dla osób 45+, np. poprzez wspomnianą już metodologię "jobcoachingu" wypracowaną w partnerstwie "Sojusz dla pracy", zarządzanym przez UNDP [6]. Pozostałe grupy to "Szkolenia" - prowadzone przez Wielką Brytanię, "Zarządzanie wiekiem" - gdzie liderem jest partnerstwo niemieckie oraz "Ocena personelu" - pod przewodnictwem Austrii. Firmy socjalne Inną inicjatywą aktywizującą osoby mające trudności na rynku pracy są tzw. firmy socjalne, podobnie jak "jobcoaching" popularne w Holandii [7]. Firmy socjalne to firmy działające komercyjnie, których celem jest przygotowanie i wprowadzenie na rynek pracy osób długotrwale bezrobotnych. Są to firmy, które wykorzystują swoją działalność gospodarczą, żeby spełnić swą misję społeczną. Firmy socjalne często działają w dziedzinach (niszach), które są mniej atrakcyjne dla innych przedsiębiorstw, dzięki temu są użyteczne społecznie, bo zaspokajają potrzeby na mniej popularne usługi. W trakcie pracy w firmie socjalnej (może to być rok lub dwa) osoby nabywają doświadczenia, a także zdobywają motywację do znalezienia pracy w warunkach rynkowych. Każdy pracownik firmy społecznej otrzymuje wynagrodzenie według stawek rynkowych adekwatnych do wykonywanej pracy, bez względu na jego wydajność. Jedną z najważniejszych cech firmy społecznej jako miejsca pracy jest "wzmacnianie atmosfery pracy", co przyczynia się np. w przypadku osób niepełnosprawnych do wpływu pracy na poprawę ich zdrowia. W firmie społecznej podkreśla się raczej możliwości i zdolności pracownika aniżeli potencjalne problemy i bariery. Dzięki takiemu podejściu zadania i warunki pracy mogą być racjonalnie dostosowane do potrzeb pracownika. Jednak należy podkreślić, że firma społeczna i praca w niej nie dają gwarancji otrzymania oferty na wolnym rynku. Firma socjalna stanowi swoistego rodzaju "inkubator" dla osób w szczególnej sytuacji - potem osoby te muszą same, bądź na początku jeszcze przy pomocy trenera ("jobcoaching"), starać się o pożądaną pracę. Modelowym przykładem firmy społecznej jest holenderska De Lokatie w Amsterdamie zajmująca się zbieraniem używanych rzeczy, które po renowacji są odsprzedawane ("second-hand"). Warto podkreślić, że firmy społeczne mogą korzystać ze wsparcia lokalnego samorządu i jest to wyzwanie dla obszarów, które borykają się z wysokim bezrobociem w grupach będących w szczególnej sytuacji na rynku pracy, a nie dysponują właściwymi narzędziami ich wsparcia. Takim przykładem firmy socjalnej, korzystającej w istotnej mierze ze wsparcia lokalnego samorządu jest również holenderska firma Buurtwerk z Arnhem. Firma zajmuje się m.in. przygotowaniem domów do rozbiórki czy sprzątaniem parkingów przy autostradach. Zadania te wykonują głównie osoby niepełnosprawne umysłowo. Firma częściowo jest subsydiowana, a resztę finansowania zapewnia sobie komercyjną działalnością. Istnieje szereg metod wsparcia takich firm: finansowanie przez początkowy okres działalności, zwolnienia podatkowe czy częściowe finansowanie przez cały czas. Ważne, aby władze lokalne dostrzegły możliwości wykorzystania różnych, podobnych temu przedsięwzięciu narzędzi i podjęły działania ukierunkowane, a nie ogólne - bowiem efektywność tych pierwszych jest znacznie wyższa. Typowo komercyjna firma socjalna EMCO-groep jest jedną z największych w Holandii, zatrudnia około 1800 osób, z czego znaczna część to osoby długotrwale bezrobotne. Jest to przedsiębiorstwo wielobranżowe - zajmuje się m.in. pakowaniem zabawek, produkcją mebli, prowadzeniem szkółek drzew. Obok osób zdrowych firma zatrudnia osoby niepełnosprawne fizycznie i umysłowo, dzięki czemu w naturalny sposób integrują się one ze środowiskiem zawodowym. Warto podkreślić, że wszyscy pracownicy mają tu takie same prawa i obowiązki. Niezbędne jest partnerstwo Przykład Ballyhoura pokazuje, że jednostki często nie są w stanie na własną rękę rozwiązać problemów swoich i swojego obszaru, w związku z czym niezbędne jest partnerstwo. Przy aktywizacji lokalnych społeczności należy pamiętać, że nie można spełnić wszystkich oczekiwań. Do grup i osób wyłączonych ze społeczeństwa należy adresować specyficzne narzędzia i inicjatywy. Doświadczenie Ballyhoura pokazuje, że dzięki turystyce wiele społeczności wiejskich może odmienić swój los, pod warunkiem przyjęcia profesjonalnego podejścia w promowaniu danego obszaru jako regionu turystycznego, a także pod warunkiem niezbędnej zachęty oraz wsparcia ze strony agencji rozwoju, samorządu i różnych właściwych komórek rządowych. Turystyka wiejska utrzymała wiele mniejszych gospodarstw, umożliwiając im zwiększenie całkowitego dochodu poprzez zróżnicowanie produktów oraz lokalne tworzenie wielu miejsc pracy poza rolnictwem: w sklepach z wyrobami rzemieślniczymi, restauracjach i innych przedsiębiorstwach turystycznych [8]. Podziałała jak swoisty katalizator rozwoju obszarów peryferyjnych wobec metropolii, pokazując, że wiejski rynek pracy też może być atrakcyjny. Z doświadczeń takich społeczności mogłyby korzystać peryferyjne obszary województwa pomorskiego, cechujące się niską elastycznością zatrudnienia i borykające się z wysokim bezrobociem wśród osób młodych oraz kobiet. Obok aktywizacji obszarów peryferyjnych województwa pomorskiego poprzez rozwój turystyki wiejskiej, promocję lokalnych zwyczajów i towarów, szczególnie żywnościowych, warto zastanowić się także nad innymi formami aktywizacji obszarów, nie tylko słabiej uposażonych. Region to w końcu ludzie i społeczności go tworzące. Dokładne poznanie przyczyn bierności zawodowej osób z mniejszych lokalizacji czy powodów wysokiego bezrobocia osób starszych w Trójmieście, ułatwi zorganizowanie tak potrzebnej pomocy. Takim narzędziem poznania może być zaangażowanie trenerów osobistych, którzy wyjdą naprzeciw osobom mającym trudności z integracją zawodową. Podobnych narzędzi może być wiele i mogą one być opracowywane i wdrażane zarówno w ramach partnerstwa podmiotów społecznych, jak i przez samorząd. 1 Marie Keane, Doświadczenie Ballyhoura - studium przypadku z Irlandii, materiały z konferencji "Turystyka wiejska - droga do zrównoważonego rozwoju", Ministerstwo Gospodarki, Cedzyń 2003. 2 "Leader+ Magazine", nr 2/2005, Komisja Europejska. 3 Best Practices In Local Development, OECD. 4 Zob. www.sojuszdlapracy.pl. 5 Tamże. 6 Program Narodów Zjednoczonych do Spraw Rozwoju (ONZ). 7 Ziemia Kolbuszowska, nr 10/106, październik 2004. 8 Marie Keane, op. cit.

O autorze:

Gospodarowanie przestrzenią miasta, czyli proces ciągłej i planowanej transformacji przestrzeni w pewien określony stan zależny od celów, jakie ma spełniać dana przestrzeń, jest jednym z najważniejszych wyzwań dla samorządów lokalnych. Bardzo trudno mówić o modelach gospodarowania przestrzenią. Miasta zawsze wychodzą naprzeciw pewnym oczekiwaniom i problemom, spełniają ściśle określone funkcje, są zróżnicowane pod względem granic i otoczenia. Rozwijają się, dojrzewają, przeżywają kryzysy i rozwiązują je w bardzo indywidualny sposób - zależny od historii, społeczności, kultury czy stopnia rozwoju struktur. Dlatego każda metamorfoza, odrodzenie, znalezienie sposobu na przezwyciężenie pewnych ograniczeń, czy wręcz dosłownie - rewitalizacja pewnych terenów - będą jedynie przykładami, godnymi naśladowania, ale tylko w zakresie mechanizmów działania, pewnego sposobu myślenia czy po prostu otwarcia się na nowe rozwiązania i pomysły. Metamorfozy Warto przypomnieć, że odnowa urbanistyczna miast rozpoczęła się w latach 60. ubiegłego wieku. Procesy degradacji starych obszarów zurbanizowanych, będące skutkiem epoki industrialnej i niekorzystnych zjawisk społecznych z nią związanych, w Europie Zachodniej osiągnęły apogeum pod koniec lat 60. Jednocześnie zmiany struktury gospodarczej, zachodzące w gospodarce globalnej - zmiany technologii, ujęcie aspektu środowiskowego, przesuwanie inwestycji i zatrudnienia w kierunku usług - spowodowały zamykanie kopalń, fabryk, przeformułowania funkcji miasta. Wzrosło znaczenie usług kulturalnych i turystycznych. Te siły spowodowały, że aglomeracje musiały przejść swoistą "metamorfozę". Miasto postindustrialne nowej ery samo w sobie generowało zmiany, a z drugiej strony było do nich stymulowane przez rozwój trzeciego sektora. Najważniejsze przeobrażenia dotyczą przestrzeni publicznych oraz poprzemysłowych, które często musiały zmienić swoje funkcje i przeznaczenie. Wówczas też kwestia odnowy przestrzeni miejskiej stała się problemem politycznym. Pierwszym "remedium" była gentryfikacja [1] - często jednak postrzegana jako działanie spontaniczne. Świadoma i planowana odnowa zdegradowanej przestrzeni łączy zaś modernizację, odnowę w sensie dosłownym i ożywienie społeczno-gospodarcze. Zaczęto zatem opracowywać i wdrażać programy rewitalizacyjne, w które zaangażowane były nie tylko władze lokalne, ale i centralne. Model amerykański W Stanach Zjednoczonych rewitalizacją zajmują się instytucje określane mianem Community Development Corporation (CDC) [2] - organizacje o wysokim stopniu profesjonalności i prestiżu społecznym. W ostatnich latach w USA zaobserwowano istotne zmiany w polityce rewitalizacyjnej - odejście od modelu opiekuńczego, pomocy socjalnej do modelu zatrudniania. Nowe wzory amerykańskie koncentrują się na działaniach mediacyjno-moderacyjno- -koordynacyjnych [3]. Zmiany zaszły także w CDC, które obecnie integrują działania czynników umożliwiających rozwiązanie sytuacji kryzysowej danego obszaru. Model amerykański polega zatem na tworzeniu określonego zaplecza zarządzającego, a nie - jak to jest w modelach europejskich - na realizacji programów opracowanych przez sektor publiczny, dających tak wsparcie finansowe, jak i określających warunki realizacji danego przedsięwzięcia. W takim modelu CDC najpierw stawiają diagnozę sytuacji i organizują kooperacyjne koncepcje działań, integrując przy tym wszystkich aktorów, zasoby i dostępne środki. Ważnym elementem działania takich struktur jest też poszukiwanie partnerów zewnętrznych. Działania CDC obejmują: - integrację programów rewitalizacyjnych ze strukturami lobbystycznymi, działającymi na szczeblu rządowym w dziedzinach przydatnych dla realizacji regionalnego czy lokalnego interesu rewitalizacji, - szeroki wachlarz aktywności, sięgający od kontaktów z sektorem rynkowo-komercyjnym do wspierania działań organizacji typu "non profit" w obszarze inicjatyw lokalnych, - organizowanie pozyskiwania pomocy finansowej ze źródeł fundacji narodowych i prywatnych, - profesjonalne zarządzanie działaniami w zakresie rewitalizacji oraz integrowanie do jej programów sił gospodarczych wolnego rynku, - bezpłatne doradztwo dla planistów, architektów, prawników i menedżerów zajmujących się problemami rewitalizacji, - transfer know-how w postaci doradztwa i szkoleń. W ostatnich latach CDC koncentrują swe działania na przygotowywaniu zintegrowanych programów działań rewitalizacyjnych. Programy takie stanowią bazę dla budowy lobbingu politycznego, pozyskiwania środków, nawiązania kontaktów itd. Zwykle takie programy zawierają elementy planowania strategicznego; są ukierunkowane na działania długofalowe, a nie doraźne. Szybkie zmiany gospodarcze i społeczne spowodowały, że dziś działalność CDC w USA to przykład skutecznych rozwiązań w sferze: - wzrostu bezpieczeństwa obszarów kryzysowych, - aktywizacji miejsc pracy i rozwoju kształcenia, - aktywizacji lokalnego kapitału społecznego, - aktywizacji i integracji mechanizmów rynkowych na obszarach kryzysowych. Dlatego CDC są w USA ważnym partnerem administracji lokalnej jako tzw. agentury intermedialne dla działań rynkowych. Są one doskonałym przykładem wspierania rozwoju partycypacyjnej i kooperatywnej samorządności lokalnej [4]. Rewitalizacja śródmieścia w Denver Doskonałym przykładem rewitalizacji śródmieścia może poszczycić się Denver w stanie Kolorado - największy ośrodek miejski i stolica stanu. Zespół miejski liczy 2.581 mln ludności (spis z 2000 r.) [5]. W latach 70. nastąpił tam masowy odpływ ludzi na przedmieścia miasta. Za mieszkańcami przeniosły się sklepy i inne punkty usługowe, co doprowadziło do wyludnienia się śródmieścia. W kolejnych latach procesy degradacji pogłębiały się. Wreszcie na początku lat 90. władze miejskie rozpoczęły proces rewitalizacji, wdrażając rozwiązania systemowe oparte o 10 celów głównych: 1. Osiedlenie ludzi w śródmieściu musi być priorytetem politycznym i biznesowym. W tym celu należało połączyć interesy przedsiębiorców, władz miejskich oraz mieszkańców. Organizowano spotkania i konsultacje, a także stworzono Plan Działania dla Śródmieścia. 2. Śródmieście musi być widoczne - określono granice dzielnicy, zainicjowano zmianę krajobrazu miejskiego, służącą wyróżnieniu tej części miasta od innych. 3. Śródmieście musi być dostępne - poprawiono jakość infrastruktury miejskiej i krajobrazu, zapewniono większe atrakcje potencjalnym mieszkańcom. Na ten cel władze miejskie w 1989 roku wyemitowały obligacje miejskie na kwotę 240 mln dol. Środki zdobyte z obligacji posłużyły na remonty dróg i mostów prowadzących do śródmieścia oraz na inne inwestycje związane z połączeniem śródmieścia ze strategicznymi miejscami w mieście. Te przedsięwzięcia przyczyniły się do znacznych udogodnień w ruchu pieszych. 4. Śródmieście musi posiadać nowe i atrakcyjne udogodnienia przyciągające mieszkańców - w tym celu wyremontowano bibliotekę miejską, powstał nowy teatr, wybudowano park rozrywki, akwarium, boisko do gry w baseball oraz centrum sportowe obejmujące halę do koszykówki i lodowisko. Atrakcje te przyczyniły się do inwestycji drobnych przedsiębiorców otwierających restauracje i puby w pobliżu. 5. Śródmieście musi być czyste i bezpieczne. W 1992 r. Downtown Denver Partnership poczyniło skuteczne kroki do utworzenia w tym obszarze Strefy Rozwoju Biznesu. Strefa ta finansowana jest z podatku od nieruchomości pobieranego z określonej części śródmieścia. Spośród różnych przedsięwzięć tego rejonu do najważniejszych zadań należy usuwanie graffiti i śmieci z ulic dzielnicy. W 1995 r. stworzono nowy policyjny rejon, obejmujący śródmieście i sąsiedztwa. Strefa finansuje między innymi patrole policyjne w śródmieściu, włączając w to patrole rowerowe i konne. 6. Zachowanie i odrestaurowanie starego budownictwa. 7. Wsparcie dla wzrostu osiedlania się w śródmieściu - oznaczało to przede wszystkim zmianę regulacji przeciwpożarowych i budowlanych oraz tych dotyczących gęstości zaludnienia w śródmieściu. 8. Zasoby miasta powinny być przeznaczone na osiedlanie - stworzono Biuro Mieszkalnictwa Śródmieścia (Downtown Housing Office - DHO). Zadaniem tej instytucji było zbieranie informacji o dostępnych nieruchomościach, rynku nieruchomości oraz dostępnych funduszach publicznych. Pierwszym priorytetem DHO stało się poszukiwanie developerów dla pustych budynków. Poza tym uruchomiono Fundusz Kredytowy dla Dolnego Śródmieścia, z którego finansowano restauracje fasad budynków. Innym źródłem finansowym stał się Stanowy Fundusz Historyczny, działający w stanie Colorado. 9. Aktywne sąsiednie dzielnice śródmieścia - śródmieście Denver jest otoczone ośmioma sąsiednimi dzielnicami. Każda z nich oferuje miejsca do zamieszkania, a bliskość śródmieścia pozwala na swobodne przemieszczanie się ludności pieszo. Rozwój śródmieścia przyczynił się pośrednio do rozwoju sąsiednich okolic. W najbiedniejszej części kosztem 26 mln dol. zburzono 286 domów komunalnych, stawiając w ich miejsce 550 nowych budynków. Jedna trzecia z nich została przeznaczona na mieszkania komunalne na sprzedaż, kolejna jedna trzecia dla lokatorów zarabiających mniej niż 60 proc. średniego dochodu rodziny w tej dzielnicy; resztę zaś oddano do sprzedaży na wolnym rynku. 10. Rewitalizacja śródmieścia nie jest jeszcze zakończona - władze miasta mają świadomość, że to proces ciągły, pojawiają się więc nowe problemy, którym trzeba sprostać [6]. Niemiecki model odnowy miast Klasyczna niemiecka metoda rewitalizacji ukierunkowana była na pokonywanie skutków procesu dekapitalizacji przestrzeni miejskich i opierała się o system zabezpieczeń socjalnych mieszkańców oraz realizowała metody uspołeczniania procesów planistyczno-realizacyjnych i zasady ochrony starych struktur miejskich. Stanowiła ona podstawę dla działań aż do końca lat 80. [7] Działania rewitalizacyjne realizowały interes publiczny i były finansowane ze środków publicznych. Ich celem była poprawa warunków życia, mieszkania i pracy poprzez usunięcie deficytów w przestrzeni i sferze budowlanej. Rozwiązania prawne opierały się na: - ograniczeniu na okres rewitalizacji mechanizmów rynkowych i praw własności nieruchomości w celu niwelacji spekulacji i działań sprzecznych z celami odnowy, - dostarczeniu instrumentów planistycznych dla przygotowania, zarządzania i skutecznej koordynacji programu rewitalizacji, - dostarczeniu instrumentów ochrony interesów mieszkańców - osłon socjalnych, - realizacji działalności informacyjnej i partycypacji społecznej w sferze planowania i realizacji programu. Po 1990 r. większość środków przeznaczonych na rewitalizację zostało skierowanych na tereny byłej NRD. Problemy wschodnich landów i procesy globalizacyjne spowodowały konieczność reorientacji strategii i metod rewitalizacyjnych. Trzeba było odejść od odgórnego zarządzania na rzecz kooperacji i partnerstwa społecznego. Powstały wówczas nowe modele i programy: "Przebudowa miast w nowych krajach związkowych" oraz "Miasto socjalne". Pierwszy program odpowiadał na aktualne problemy landów wschodnich - negatywny bilans demograficzny i spadek zapotrzebowania na powierzchnie mieszkalne i użytkowe. Drugi program skupiał się na wyzwaniach społeczno-ekonomicznych. Działania w programie pierwszym skupiają się obecnie na: - poprawie jakości kwartałów miasta, - wspieraniu mieszkalnictwa w centrum i dzielnicach staromiejskich, - koncentracji na modernizacji mieszkań w dzielnicach centralnych i staromiejskich, - wspieraniu tworzenia mieszkań własnościowych w centrum i dzielnicach staromiejskich, dystrybucji środków w oparciu o konkurencyjność projektów, - uruchomieniu linii kredytowych, - podwyższeniu dodatków inwestycyjnych dla rewitalizacji centrum i dzielnic staromiejskich. Warunkiem przyjęcia danej gminy do programu jest stworzenie zintegrowanego planu rozwoju gminy [8]. Wnioski Nie brak naukowej literatury na temat zagospodarowywania przestrzeni, nowych trendów czy zasad rewitalizacji - od dokumentów rządowych, po studia dotyczące licznych dobrych praktyk. We wszystkich jednak materiałach powtarza się to samo: najważniejszy jest pomysł i współpraca jak najszerszego grona aktorów sceny lokalnej. Dziś najważniejsze są strategie społecznego zaangażowania. Tak jak w każdej dziedzinie, tak i w zagospodarowywaniu przestrzeni lokalnej najważniejsze to brać pod uwagę lokalne uwarunkowania - predyspozycje, zaangażowanie, cechy demograficzne danej społeczności - ale i nie rezygnować z tożsamości oraz historii wielu ważnych miejsc. Przypisy: 1 Jednym z ważniejszych procesów odnowy przestrzeni miejskiej jest gentryfikacja - podniesienie jakości lokali, budynków poprzez remonty, zmiany funkcji. W rozumieniu społecznym jest to zaludnianie centrów wielkich miast przedstawicielami klasy średniej. Termin narodził się w latach 60. w Ameryce, kiedy zaobserwowano migrację lepiej sytuowanych, białych mieszkańców miast na przedmieścia. Ich miejsce w dzielnicach centrum zajęli mieszkańcy klas niższych, przez co dzielnice te zaczęły tracić prestiż. Proces gentryfikacji polegał na zachęcaniu obywateli klas wyższych do powrotu do centrum, co miało odwrócić negatywne tendencje. Za: L. Michałowski, Turystyka i sposoby promocji miast, Studia Regionalne i Lokalne, nr 4 (14)/2003. 2 Podręcznik rewitalizacji - zasady, procedury i metody działania współczesnych procesów rewitalizacji, Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, Warszawa 2003. 3 Ibidem, s. 118. 4 Ibidem, s.119. 5 M. Walczyński na podstawie Jennifer Molton, Ten Steps To a Living Downtown. Raport The Brookings Institution, wrzesień 1999, www.dobrepraktyki.silesia.org.pl. 6 Ibidem. 7 Podręcznik rewitalizacji, op. cit., s. 105. 8 Ibidem, s. 111.

O autorze:

Od kilkunastu już lat w komunikacji miejskiej wielu krajów Unii Europejskiej obserwuje się znoszenie monopoli komunalnych. Proces ten następuje poprzez wprowadzanie na rynek prywatnych przewoźników. Możliwe jest to bez koordynacji tzw. organizatora transportu (najczęściej spółki będącej własnością miasta) - takim systemem mogą w Polsce poszczycić się Lublin i Górnośląski Okręg Przemysłowy. Inną, bardziej zachowawczą, metodą jest wprowadzanie tzw. konkurencji regulowanej. W Polsce kilka miast ma już spore doświadczenie w tego typu organizacji transportu publicznego, opartej na komunalnym organizatorze odpowiedzialnym za planowanie oferty oraz na prywatnych wykonawcach usług przewozowych [1]. Dzięki temu wprowadzono inne niż komunalne przedsiębiorstwa do wykonywania usług przewozowych, a firmy te wybierane są w drodze przetargu. Również Gdynia i Gdańsk rozpoczęły procesy demonopolizacji transportu publicznego - Gdynia kilkanaście lat temu wprowadziła model komunikacji regulowanej z elementami konkurencji [2] i obecnie ZKM w Gdyni jest organizatorem komunikacji miejskiej (autobusowej, trolejbusowej i tramwaju wodnego) w Gdyni, Sopocie i okolicznych gminach, natomiast z ZKM w Gdańsku współpracuje tylko w zakresie organizacji transportu na kilku liniach autobusowych. Od 2003 r. również Gdańsk rozpoczął restrukturyzację systemu transportu komunalnego. Oddzielenie funkcji planowania i zarządzania strategicznego oraz organizowania usług od funkcji operacyjnej spowodowało wyłonienie następujących podmiotów działających w imieniu miasta: - Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku, do którego kompetencji należą sprawy z zakresu organizowania gminnego transportu zbiorowego oraz polityki cenowej w transporcie zbiorowym, - Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku, do którego kompetencji należą sprawy z zakresu infrastruktury komunikacyjnej (tory, sieć i przystanki) [3]. - ZKM w Gdańsku świadczy usługi transportu zbiorowego na rzecz mieszkańców Gdańska i gmin, z którymi zawarto porozumienia międzygminne (Żukowo, Sopot, Pruszcz Gdański miasto i gmina, Kolbudy). - Mieszkańcy Trójmiasta nadal liczą na większą integrację systemów transportu publicznego Gdańska i Gdyni w taki sposób, aby - paradoksalnie - transport w Trójmieście nie stanowił bariery w przemieszczaniu się. Wprowadzenie np. wspólnej trójmiejskiej karty podróży [4] czy opracowanie zintegrowanego systemu informacji o komunikacji na terenie Trójmiasta mogłoby w istotny sposób ułatwić mieszkańcom poruszanie się po Trójmieście. Między innymi takie rozwiązania wprowadzono w wielu metropoliach podobnych do Trójmiasta. Dlatego cennym wydaje się promowanie dobrych rozwiązań, które za granicą już się sprawdziły. - Nie pierwszy raz sięgamy po doświadczenia naszych północnych sąsiadów. Jak wspominano w numerze 5/2006 Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego [5], doskonałym przykładem zarządzania metropolią są Helsinki, zarządzane przez Metropolitalną Radę Helsinek (YTV), w gestii której, obok innych zadań, leży organizacja transportu publicznego. Region cechuje przede wszystkim ścisła współpraca miast aglomeracji, co w przypadku powodzenia większości przedsięwzięć jest podstawą działania. Dziś transport publiczny w regionie otrzymuje najwyższe noty w badaniach satysfakcji klientów i w międzynarodowych porównaniach miast. - Uwolnienie rynku przewozów publicznych polegało na wydzieleniu operatora komunalnego systemu kolejki miejskiej i transportu tramwajowego, podziale i częściowej prywatyzacji usług autobusowych oraz wprowadzeniu otwartych procedur konkurencyjnych w dostępie do rynku. - Jak wspomniano, do zadań YTV należy m.in. organizacja regionalnego i międzygminnego systemu planowania transportu. YTV jest odpowiedzialna za organizację regionalnych usług autobusowych oraz za usługi autobusowe w gminach Espoo, Vantaa, Kauniainen i Kerava, a także za organizację przetargów na usługi autobusowe w obszarze metropolii, poza wewnętrznym systemem transportowym Helsinek. Cały transport autobusowy w metropolii jest organizowany w drodze otwartych przetargów. Zwykle jest to około pięciu firm, przy czym ponad 65% udziału przypada firmom sektora publicznego, a 35% firmom prywatnym - Concordia i Connex. - Poszczególne gminy mogą swobodnie organizować swoje usługi wewnętrzne, ale w praktyce to zadanie powierzają YTV (poza Helsinkami). W granicach samego miasta Helsinki transportem publicznym zarządza firma Transport Miejski Helsinki (Helsinki City Transport, HKL) [6]. HKL jest odpowiedzialny za metro i przewozy tramwajowe oraz za organizację przetargów na usługi autobusowe w mieście. - Państwowa firma VR Group, od której YTV kupuje usługi miejskiej komunikacji kolejowej, jest odpowiedzialna za transport kolejowy w obrębie regionu. Na podobnych zasadach HKL nabywa usługi promowe od firmy Soumenlinnan Liikenne Oy. - W obszarze metropolitalnym Helsinek już od 20 lat funkcjonuje jednolita taryfa biletowa. Cena jest zależna od stref wyznaczonych przez granice gmin. Bilet wewnętrzny upoważnia do podróżowania w obszarze jednego miasta. Bilet regionalny upoważnia do podróżowania w obrębie czterech miast (Helsinki, Espoo, Kauniainen i Vantaa). Dwustrefowy bilet regionalny pozwala na poruszanie się w Espoo, Kauniainen, Vantaa, Kerava i Kirkkonummi. Regionalny bilet trzystrefowy upoważnia do odbywania podróży w obrębie całego obszaru metropolitalnego, czyli sześciu miast. 22_1 Rysunek 1. Struktura transportu publicznego w Helsinkach, 2006 Źródło: Opracowanie własne na podstawie: Travel smoothly in Helsinki and its region, 2007, www.ytv.fi Od 2002 r. funkcjonuje wspólna elektroniczna Karta Podróży (Travel Card), która może być doładowywana według kryterium czasowego (bilet czasowy, strefowy) albo kwotowego. Karta może być doładowana w około 300 kioskach i innych punktach sprzedaży. Porównując systemy kart w innych metropoliach Europy, ten w regionie Helsinek okazał się być najbardziej udanym przedsięwzięciem lat 90. [7] Dotychczas sprzedano ponad milion kart. Przedsiębiorstwo HKL było pierwszym na świecie, które wprowadziło zakup biletów przy pomocy telefonów komórkowych (2002 r.). Od tego momentu niezwykle popularne stało się otrzymywanie biletów drogą SMS. Do tej pory tylko bilety na pojedyncze linie, za które odpowiada HKL, są dostępne w tej formie, ale w przyszłości zamierza się rozszerzyć tę usługę. Do końca 2007 r. sprzedano ponad 112 milionów biletów SMS-owych. Przychody z biletów pokrywają ponad połowę całkowitych kosztów transportu publicznego. Koszty transportu publicznego są rozkładane na poszczególne gminy proporcjonalnie do liczby podróży dokonanych w ramach tych gmin. Od niedawna (sierpień 2006 r.) wprowadzono nową linię autobusową Jokeri Line, łączącą Helsinki z sąsiednim miastem Espoo. W autobusach postawiono na wygodę i ekologiczne użytkowanie. Szczególny akcent położono tu na informację dla pasażerów. W autobusach Jokeri wykorzystuje się nawigację satelitarną (GPS) ułatwiającą poruszanie się w godzinach szczytu. Na niektórych przystankach autobusowych podawana jest na bieżąco informacja o godzinie przyjazdu kolejnego autobusu, zgodna z satelitarnym odczytem. Aby wyjść naprzeciw potrzebom podróżnych Jokeri Line działa prawie jak metro, jeśli chodzi o częstotliwość - w godzinach szczytu autobusy odjeżdżają co pięć minut i jeżdżą do późnych godzin nocnych. Za oryginalny design oraz za pomysły w sferze planistyczno- konstrukcyjnej Jokeri Line otrzymała już nagrody The Construction Engineering Work of the Year-prize oraz nagrodę Fennia Prize 2007. Charakterystyczne wzornictwo w kolorystyce niebiesko-zielonej stało się wizytówką pojazdów i przystanków. W porównaniu ze strukturą transportu publicznego w całym obszarze metropolitalnym, udział metra w strukturze transportu publicznego samych Helsinek jest zdecydowanie wyższy (o 10 punktów procentowych), podobnie jak udział połączeń tramwajowych (o 6,1 punktu procentowego). Natomiast w obszarze metropolitalnym, przeważają połączenia autobusowe (50% wszystkich środków transportu publicznego). Jednym z celów strategii ochrony klimatu dla obszaru metropolitalnego Helsinek jest redukcja o jedną trzecią - do roku 2030 - emisji gazu cieplarnianego [8]. Najbardziej efektywną drogą realizacji tego celu jest promocja transportu publicznego. Planuje się, aby w przyszłości system transportu miejskiego w samym centrum Helsinek był obsługiwany przez metro i tramwaje. Już dziś te dwa środki transportu mają ponad 50% udziału w rynku transportu publicznego. Obecnie w Helsinkach działa 11 linii tramwajowych, a tramwaje kursują na 85 km sieci trakcyjnych. Mimo iż jednostkowy koszt transportu tramwajem był w 2005 r. najwyższy spośród wszystkich środków transportu publicznego, korzyści ekologiczne przewyższają ten koszt. Pomimo tego, że w strukturze transportu Helsinek połączenia promowe stanowią niecały 1%, The Suomenlinna Ferry codziennie przewozi do pracy z wyspy Suomenlinna kilkaset osób. Podróż trwa niecałe 20 minut. Wyspę, na której znajduje się wpisana na listę UNESCO twierdza, zamieszkuje około tysiąca mieszkańców, a połączenia promowe są podstawowym łącznikiem między wyspą a lądem [9]. Ze względu na znajdujące się tam atrakcje turystyczne, ruch promowy jest w sezonie letnim bardziej natężony - wówczas prom przewozi dziennie prawie pięć tysięcy pasażerów (w zimowe weekendy ta liczba zamyka się w jednym tysiącu). Rysunek 2. Jednostkowy koszt przejazdu 1 km różnymi środkami transportu publicznego w Helsinkach w 2005 r. 22_2 Źródło: Obliczenia HKL. Dobrze zaplanowany system transportu, zmotywowana i wykwalifikowana kadra, przyjazne dla środowiska środki transportu (przede wszystkim pojazdy szynowe napędzane energią elektryczną), selekcja paliw tworzą podstawy usług transportowych w Helsinkach. Sukces Helsinek opiera się na polityce jakości i systematycznym budowaniu zaufania do klienta. Dziś udział transportu publicznego w całkowitym transporcie metropolii wynosi 42%. Aby osiągnąć założenia strategii zrównoważonego rozwoju regionu i zwiększyć udział transportu publicznego, usługi publiczne muszą być bardziej konkurencyjne od prywatnych środków transportu. Można to tylko osiągnąć bazując na wysokiej jakości usługach, szybkiej reakcji na potrzeby dzisiejszych i potencjalnych pasażerów, wygodzie przyjaznej obsłudze. W Helsinkach wszyscy uczestnicy systemu komunikacji publicznej (od organizatora, poprzez przewoźników, do osób bezpośrednio obsługujących ruch pasażerski), są zmotywowani do świadczenia usług najwyższej jakości na rzecz klienta. Zakłada się [10], że jakość publicznych usług transportowych w przyszłości przewyższy nawet oczekiwania klientów. Przecież to bardzo proste, więc czemu w naszej rzeczywistości ciągle niemożliwe? 1 Ciekawie na ten temat pisze M. Wolański w artykułach: Wprowadzanie konkurencji w transporcie miejskim, Biuletyn Komunikacji Miejskiej, nr 92/2006, Warszawa oraz Model współpracy organizatora transportu publicznego z prywatnymi przewoźnikami autobusowymi w Aglomeracji Kopenhagi, Transport Miejski i Regionalny, nr 5/2006, Warszawa. 2 www.zkmgdynia.pl. 3 www.zkm.pl. 4 Mikroprocesorowa karta miejska została wprowadzona do komunikacji miejskiej w Gdańsku 1 lipca 2006 r. (od momentu jej wprowadzenia nie są wystawiane papierowe legitymacje do biletów okresowych). Do końca grudnia 2006 r. karta miejska zastąpiła tradycyjne, papierowe bilety okresowe. Karta jest nośnikiem informacji, na który można zapisać wybrany przez posiadacza bilet okresowy na komunikację miejską w Gdańsku. 5 A. Hildebrandt, 2006, Jak dogadali się w Helsinkach?, Pomorski Przegląd Gospodarczy nr 5/2006, Gdańsk. 6 www.hel.fi. 7 Travel smoothly in Helsinki and its region, 2007, www.ytv.fi. 8 HKL - sustainable urban transport, www.hkl.fi. 9 Podziemny tunel służy ewakuacji mieszkańców w sytuacji zagrożenia. 10 Vision 2012 and strategic actions 2005-2012, 2005, Helsinki City Transport, www.hkl.fi.

O autorze:

Rozwój lokalny może opierać się na różnych przesłankach. Dobry pomysł, którego realizacja wywołała pozytywne efekty gospodarcze w danej lokalizacji, jest jednak najważniejszy. Impulsem dla ciekawych przedsięwzięć są z jednej strony uwarunkowania naturalne i możliwość ich wykorzystania - jak w przypadku Hotelu Lodowego czy Tatralandii, a z drugiej - tradycja, specyfika danej kultury i mentalność ludzi - przykładem może tu być Festiwal Czekolady w Perugii lub coroczne Paglio di Siena (gonitwa koni) w Sienie. Inny przykład to wykorzystanie marki produktu jako bazy do rozwoju innej działalności - jak w przypadku klocków Lego i opartego na ich sławie centrum zabawy i rozrywki - Legolandu. Takie przedsięwzięcia pokazują, jak - dzięki elastycznemu podejściu - dobry pomysł można przełożyć na produkt, dostosowując się do warunków panujących na ciągle zmieniającym się rynku i wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumenckim. Tu tradycja łączy się z technologią, ale spoiwem zawsze jest człowiek. Specyficzny klimat Hotel Lodowy [1] powstał w małej szwedzkiej wsi Jukkasjärvi na północy kraju, 200 km za Kołem Polarnym. W 1989 roku grupa ludzi wpadła na pomysł, żeby zbudować hotel ze śniegu i lodu i promować go jako turystyczną atrakcję [2]. Sceptycy uważali, że zimą nie będzie tam turystów ze względu na ciemności i chłód, jednak oni zaryzykowali. I udało się. Zainteresowanie było tak duże, że pomysł został opatentowany. W sezonie 2003 w lodowym hotelu przenocowało prawie 7 tysięcy gości, a zwiedziło go ponad 30 tysięcy turystów. W połowie kwietnia hotel spływa do rzeki Torneälv, po czym w grudniu buduje się go od nowa. Zużywa się do tego 30 tys. ton śniegu i 4 tys. ton lodu. Z roku na rok liczba turystów wzrasta. Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów i stale ich zaskakiwać, wymyśla się wciąż nowe atrakcje. W 2003 roku w hotelu otwarta została lodowa kopia londyńskiego teatru Globe Theatre. Od tego momentu każdej zimy wystawiane są tu sztuki Szekspira. Sama budowla ma 60 pokoi, kino, kościół (odbywają się tu śluby i chrzciny), galerię sztuki, w której wystawiane są arcydzieła wyrzeźbione z lodu, bar, gdzie drinki podaje się w lodowych szklankach, restaurację, w której króluje kuchnia lapońska, oparta głównie na mięsie reniferów, rybach i grzybach. Z lodu zbudowana jest recepcja, kolumny podtrzymujące dach, szerokie łoża, obramowania drzwi i prześwitujące tafle imitujące okna, a także bar ze słynnym szwedzkim produktem - wódką "Absolut". Wieczorem w śnieżnym amfiteatrze można obejrzeć film na lodowym ekranie z zorzą polarną nad głową albo wysłuchać koncertu zespołu "Absolut Below Zero Band", grającego na lodowych instrumentach. Z pomysłu wykorzystania surowca naturalnego, jakim jest lód, skorzystali też inni mieszkańcy Skandynawii - na północy Norwegii, w Alcie, powstało igloo, a w Finlandii, w miejscowości Kemi - śnieżny zamek. Pomysłodawcy hotelu lodowego nie zaprzestali aktywności i zamierzają promować zorzę polarną. W ten sposób surowiec naturalny stał się punktem wyjścia dla rozwoju lokalnego biznesu w miejscu - wydawałoby się - odludnym i niedostępnym. Innowacyjny produkt Stolica Umbrii Perugia, leżąca w sercu Włoch, pamiętająca czasy Etrusków i sąsiadująca z Asyżem św. Franciszka, słynie z produkcji wyśmienitych czekoladek "Bacio" firmy Perugina. Ich historia sięga roku 1922, kiedy to jedna z założycielek firmy, Perugina Luisa Spagnoli, zdecydowała się wykorzystać zmielone orzechy pozostałe po produkcji innych wyrobów. W środek czekoladki uformowanej początkowo w kształt zamkniętej pięści włożyła orzech laskowy. Dopiero później Giovanni Buitoni, kolejny właściciel firmy, wymyślił dla nich nazwę, która po latach stała się rozpoznawalna także poza granicami kraju: "Bacio", czyli pocałunek. Czekoladki są zawinięte w małe karteczki z cytatami znanych autorów, co jest charakterystyczną cechą produktu . To prawie jak list w butelce. Mieszkańcy Włoch wręczają sobie "czekoladki z przesłaniem" na każdy dzień i na każdą okazję. Wykorzystując swój słynny produkt, od czternastu lat, co roku w październiku, Perugia jest gospodarzem trwającego kilka dni Festiwalu Czekolady - Eurochocolate Festiwal [3]. Gospodarze imprezy starannie przygotowują się na przybycie tysięcy gości. W programie festiwalu można znaleźć wiele atrakcji, m.in. rzeźbienie w pięciometrowych czekoladowych blokach (tematem tegorocznego konkursu jest "ChocolAge: Era del Cioccolato" czyli "Era czekolady" - przedstawienie wszystkich etapów ewolucji homo sapiens, od szympansa po człowieka współczesnego, żyjącego w erze czekolady). Turyści są zapraszani na wykłady i degustacje na Universita dei Sapori (Uniwersytet Smaków), gdzie na kursach różnego stopnia (dla początkujących, średnio zaawansowanych i zaawansowanych) poznaje się tajniki czekolady. Na odważnych czeka zabawa "Poszukiwacze czekolady" albo wyścigi motocyklowe. Na kilka dni miasto zamienia się w krainę czekolady, gdzie odbywają się targi i biesiady oraz przyznaje się nagrody różnym produktom i ich wytwórcom. Festiwal Czekolady trwa tylko kilka dni w roku, natomiast "Etruscan Chocohotel" - pierwszy czekoladowy hotel na świecie - jest w Perugii otwarty przez cały rok. Produkt stał się w tym wypadku impulsem do rozwoju wielu okołoturystycznych działalności, z których korzyści czerpie cały region. Charakterystyczna firma Firma Lego, założona w 1932 roku, dziś jest symbolem sukcesu i zdobyła zaufanie zarówno dzieci, jak i dorosłych na całym świecie. Historia Lego zaczęła się od małej rodzinnej fabryki z siedzibą w Billund w Danii. Nazwę Lego wymyślił w 1934 roku założyciel firmy, stolarz Ole Kirk Christiansen, a pochodzi ona od duńskich słów "leg godt", co oznacza "dobrze bawić się razem" [4]. 36 lat później niedaleko fabryki powstał park rozrywki Legoland. Od otwarcia w 1968 r. odwiedziło go w sumie 36 milionów osób. To jedno z najpopularniejszych miejsc rozrywki na świecie, które co roku przyciąga tłumy zainteresowanych do różnych tematycznych sfer - Minilandu, Duplolandu czy Krainy Piratów. Budowa Legolandu wymusiła konieczność stworzenia odpowiedniej infrastruktury dla turystów - powstały hotele, restauracje. Aby sprostać oczekiwaniom klientów, w tej niewielkiej miejscowości wybudowano międzynarodowe lotnisko, łączące Billund z większością miast europejskich. Doskonałe połączenia kolejowe i autobusowe, 7 tysięcy miejsc parkingowych - wszystko to ma ułatwić dostęp do Legolandu. Wysoka jakość oferowanych usług oraz marka produktu zaowocowały sukcesem przedsięwzięcia. Kraina Kreatywności, jaką jest Legoland, jest doskonałą wizytówką duńskiej firmy. Ale Lego to nie tylko sprzedaż klocków i parki rozrywki. Firma cały czas rozwija swoje usługi. Sztab pracowników z działu badawczo-rozwojowego współpracuje z międzynarodowymi centrami badań nad rozwojem zabawy i nauki w celu podwyższania standardów produktów i usług. Powstanie wirtualnego świata klocków LEGO.com, gdzie rzeczywiście można poczuć magię kreatywności, jest dowodem na pomysłowość i wszechstronność twórców. Zasoby naturalne Kolejnym godnym naśladowania przykładem doskonałego wykorzystania zasobów natury jest Tatralandia - największy wodny ośrodek rozrywki i wypoczynku na Słowacji. Otwarty 1 lipca 2003 r. Aquapark Tatralandia [5] leży we wspaniałej scenerii gór na północnym brzegu sztucznego jeziora, z pięknym widokiem na Tatry. Oddalona o blisko 2 km od centrum Liptowskiego Mikulasza i niecałe 100 km od Korbielowa, Tatralandia ma dogodne połączenia komunikacyjne. Sercem całorocznego parku wodnego jest źródło termalnej wody, działającej leczniczo na aparat ruchowy i oddechowy. Tatralandia oferuje kąpiele w sześciu całorocznych basenach termalnych (dwa baseny kryte), z leczniczą wodą mineralną o temperaturze 28-39 stopni Celsjusza i mnóstwem innych atrakcji. Każdego dnia odbywają się tu liczne konkursy, ćwiczenia gimnastyczne oraz spływy pontonami. Podczas sezonu letniego działa dziewięć basenów termalnych z atrakcjami wodnymi - są tu tory pływackie, wodna ściana wspinaczkowa, masaże, łóżka wodne, siatkówka i koszykówka wodna, dziecięce ślizgawki. Obok atrakcji sportowych park wodny oferuje ekskluzywne Spa. Atrakcją dla dzieci jest Western City niedaleko Tatralandii. Baseny termalne przez cały rok przyciągają tysiące turystów z zagranicy. Co decyduje o sukcesie tego kompleksu? Przede wszystkim zdywersyfikowany produkt, wysoka jakość usług oraz oferta skierowana do każdej grupy wiekowej. Południowi sąsiedzi Polski posiadają dziesiątki basenów termalnych, często w wielkich, doskonale zagospodarowanych kompleksach (Besenova, Tatralandia, Bojnice, Kovacova, Levice, Nove Zamky, Rajec, Sturovo, Vrbov i inne [6]). Na Słowacji istnieją dwa rodzaje kąpielisk - jedne to uzdrowiska z naturalnymi źródłami termalnymi, nastawione głównie na leczenie sanatoryjne, ale także z niewielkimi kąpieliskami dostępnymi dla wszystkich (Pieszczany, Turciańskie Cieplice). Drugie to wielkie kompleksy rekreacyjne, korzystające z wód termalnych ze sztucznych odwiertów. Baseny termalne mają także niektóre hotele. Wszystko opracowano z myślą o dostarczeniu klientowi usługi, jakiej oczekuje. Wizyta w kompleksie termalnym połączona jest ze zwiedzaniem licznych w tych okolicach jaskiń i zamków. Przykładów lokalnych biegunów wzrostu, czerpiących z własnych zasobów, a nie z "premii sąsiedztwa" metropolii, można znaleźć o wiele więcej. Także na naszym lokalnym podwórku. Warto ich wnikliwie szukać. Podane wyżej przykłady pokazują, że można oprzeć rozwój regionalny na potencjale własnym. Niezbędni są tylko kreatywni i odważni ludzie. 1. www.wikipedia.org 2. G. Micuła, Baśniowa Laponia, www.obiezyswiat.com nr 4, 1/2004. 3. W tym roku festiwal odbywał się w dniach 13-21 października; szerzej na ten temat: www.eurochocolate.com 4. M.Cz. Sorensen, Gdzie zabawa łączy się z nauką, 2.06.2005, www.polonia.dk 5. www.tatralandia.sk 6 Informacja Biura Usług Turystycznych Konfer Sp. z o.o. 6 Informacja Biura Usług Turystycznych Konfer Sp. z o.o.

O autorze:

Najnowsze informacje na temat podmiotów z udziałem kapitału zagranicznego w układzie regionalnym pochodzą z 2005 r. [1]. Według danych GUS [2] w 2005 r. w województwie pomorskim funkcjonowało 1041 spółek z udziałem kapitału zagranicznego. Podmioty te zatrudniały łącznie 56 tys. osób (o 3 tys. więcej niż rok wcześniej), a zainwestowany kapitał zagraniczny wynosił 2,9 mld zł i w stosunku do roku poprzedniego wzrósł o 0,5 mld zł. Szczegółowe dane pozwalają określić pozycję województwa pomorskiego wobec pozostałych województw.
  • Pod względem liczby podmiotów z udziałem kapitału zagranicznego w 2005 r. województwo pomorskie zajmuje 6. pozycję; w porównaniu z rokiem poprzednim województwo uplasowało się o jedną pozycję wyżej.
  • Liczba pracujących w spółkach z udziałem kapitału zagranicznego plasuje województwo pomorskie również na pozycji 6. wśród wszystkich województw.
  • Pod względem liczby podmiotów w regionie dominują firmy mikro (ponad 600 podmiotów z udziałem kapitału zagranicznego), jednak największe zatrudnienie generuje 44 firm dużych - ponad 33,5 tys. pracujących.
  • Wartość zagranicznego kapitału podstawowego w województwie pomorskim w 2005 r. stanowiła 2,6% ogólnej wartości zagranicznego kapitału podstawowego w Polsce i plasowała województwo na pozycji 6. wśród wszystkich województw.
  • Wartość zagranicznego kapitału podstawowego w przeliczeniu na 1 mieszkańca plasuje województwo pomorskie, tak jak w roku poprzednim, na 8. pozycji
  • Wartość zagranicznego kapitału podstawowego w przeliczeniu na pracującego w spółkach z kapitałem zagranicznym w 2005 r. plasuje województwo pomorskie na pozycji 9.
  • Analiza struktury krajów pochodzenia kapitału zagranicznego pokazuje wyraźnie, że województwo pomorskie wykorzystuje tzw. premię sąsiedztwa, szczególnie w przypadku Szwecji, Danii i Wielkiej Brytanii - udziały tych państw w ogólnej wartości kapitału zagranicznego województwa przewyższają udziały ogólnopolskie. Nadal największy strumień kapitału zagranicznego pochodzi z Niemiec.
  • Udział eksportu dokonanego przez spółki z udziałem kapitału zagranicznego w województwie pomorskim w 2005 r. w ogólnej wartości eksportu tych firm w Polsce plasuje region na pozycji 5.
  • Warto podkreślić, że w 2005 r. bilans handlowy spółek z udziałem kapitału zagranicznego w województwie pomorskim był dodatni (2942 mln zł), wobec ujemnego dla całej Polski (-13 347 mln zł). Dla Polski udział eksportu w wymianie spółek z udziałem kapitału zagranicznego stanowił 48%, a dla pomorskiego 58%.
  • Liczba podmiotów importujących w województwie pomorskim stanowiła w 2005 r. 5,7% wszystkich podmiotów importujących z udziałem kapitału zagranicznego w Polsce. Na poziomie wojewódzkim liczba podmiotów importujących z udziałem kapitału zagranicznego stanowiła 48% wszystkich podmiotów z udziałem kapitału zagranicznego.
  • Wartość importu stanowiła 4% ogólnopolskiej wartości importu spółek z udziałem kapitału zagranicznego.
  • Należy podkreślić, że 67% ogólnej wartości importu spółek z udziałem kapitału zagranicznego w regionie to import inwestycyjny - przeznaczony na cele produkcyjne.
  • 58% wszystkich wydatków inwestycyjnych spółek z udziałem kapitału zagranicznego w województwie pomorskim przeznaczono w 2005 r. na inwestycje w nowe środki trwałe. Warto zauważyć, że firmy mikro, zatrudniające do 9 osób, zainwestowały w środki trwałe 90% wartości przeznaczonej na wydatki inwestycyjne, natomiast firmy zatrudniające powyżej 9 osób wydatkowały na ten cel 50%.
Spółki z udziałem kapitału zagranicznego koncentrują się w podregionie Gdańsk-Sopot-Gdynia (63% wszystkich podmiotów z udziałem kapitału zagranicznego w województwie). Wynika to przede wszystkim z metropolitalnego charakteru Trójmiasta - bliskość metropolii przyciąga inwestorów ze względu na wysoki poziom rozwoju gospodarczego i społecznego, korzystne połączenia komunikacyjne, duży rynek zbytu, wysoką podaż wykwalifikowanych pracowników oraz dobrze rozwiniętą infrastrukturę przemysłową i okołobiznesową. Według informacji PAIiIZ najważniejsi inwestorzy zagraniczni na Pomorzu ulokowali swój kapitał w następujących działalnościach:
  • sieci handlowe: Metro Group AG, Tesco Plc, Carrefour, Casino, Auchan SA, OBI Heimwerkermarkt AG; Retail Investment Concepts Inc., Fortum Oy, Rossmann Ost Europe BV, Germanos, IKEA;
  • handel: Bergerat Monnoyeur SAS, Glencore International AG;
  • dystrybucja paliw: BP International B.V., Statoil, Shell Overseas Holding;
  • hotele i restauracje: McDonald’s, Tricon Global Restaurants Inc., Min Hoong Development Co., TelePizza S.A.;
  • produkcja żywności: British Sugar Overseas (BSO) Ltd., Belvedere S.A., Dr August Oetker Nahrungsmittel KG, Michel Marbot, Cloetta Fazer AB, Cordesmeyer Franc, Hemelter Muhle GmbH, FmB & Co. KG, Friedrich Weissheimer Maltzfabrik KG, CEPV, Raiffeisen HaGe, PepsiCo., Marga B.V., Lesaffre Group;
  • pośrednictwo finansowe: Raiffeisen Zentralbank Österreich AG, Provident Financial Plc., Wiener Staedtische Allgemeine Versicherung AG, Royal & SunAlliance Insurance plc, Deutsche Investitions und Entwicklungsgesellschaft GmbH, Alte Leipziger Europa AG, Selective American Financial Enterprises, Unibank A/S, General Electric Corporation (GE);
  • usługi dla biznesu, nieruchomości: Italpol Servizi Fiduciari S.P.A., Intel Europe Inc., Polimeni International;
  • dostawy gazu, energii i wody: Lentjes, Rolls-Royce Power Ventures Ltd, Stadtwerke Leipzig GmbH, Sydkraft AB, Electricite de France Internationale (EDF), Dalkia Termika S.A.;
  • transport: Europort Grain Terminal;
  • usługi pożytku publicznego: SaurInternational, D. Chase Enterprises;
  • konstrukcje: Moeller GmbH, RWE Solutions Frankfurt, King Cross Group SRL, Klif Holding A/S, LLENTAB AB;
  • branża rolna: Agro East Europe BV.
  • W sektorze produkcyjnym:
  • produkcja aparatury elektronicznej i urządzeń: Flextronics International, Plati Elektroforniture Spa, Royal Philips Electronics N.V., HUBER+SUHNER AG;
  • produkcja mebli: Flair Polstermoebel GmbH and Co KG, Schieder Europa Holding GmbH, SFM Beteiligungen;
  • produkcja wyrobów z gumy i plastiku: BM Industria Bergamasca Mobili, Plastiques Du Val de Loire, Wentworth Technologies Co. Ltd., BELBAL, Plastivaloire;
  • produkcja metali i wyrobów metalowych: Superior International Resources Inc., Hydro Central Europe B.V., Pipelife Deutschland GmbH, Franke Deutschland Holding GmbH, MOLEX Inc.;
  • produkcja pozostałych wyrobów niemetalicznych: CBR Baltic BV, Michael Leier, Optiroc Group AG, Saint-Gobain, Wienerberger Ziegelindustrie AG;
  • produkcja sprzętu transportowego: Scania CV AB, B.V. Holding Maatschappij Damen, Delphi Automotive Systems, Eaton;
  • produkcja papieru: IPC, Kappa Packaging;
  • produkcja chemii i wyrobów chemicznych: Eurofoam B.V., Maria Prior-Nowak [3].
Rysunek 1. Liczba podmiotów gospodarczych z udziałem kapitału zagranicznego w 2005 r. 04_1 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS. Rysunek 2. Liczba pracujących w podmiotach gospodarczych z udziałem kapitału zagranicznego w 2005 r. 04_2 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS. Rysunek 3. Zagraniczny kapitał podstawowy według województw w 2005 r. 04_3 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS. Rysunek 4. Kapitał zagraniczny według krajów pochodzenia (udział % w całości) w 2005 r. 04_4 Źródło: Obliczenia IBnGR na podstawie danych GUS. Rysunek 5. Udział województw w ogólnej wartości eksportu dokonanego przez spółki z udziałem kapitału zagranicznego w 2005 r. 04_5 Źródło: Obliczenia IBnGR na podstawie danych GUS. Rysunek 6. Rozkład przestrzenny spółek z udziałem kapitału zagranicznego w podregionach województwa pomorskiego w 2005 r. 04_6 Źródło: Obliczenia IBnGR na podstawie danych GUS. Tablica 1. Spółki z udziałem kapitału zagranicznego według liczby pracujących w województwie pomorskim w 2005 r. 04_t1 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS. Przypisy: [1] Działalność gospodarcza podmiotów z kapitałem zagranicznym w 2005 r., GUS, Warszawa 2006 (wydano w 2007 r.). [2] Dane nie obejmują kapitału zagranicznego w bankowości i instytucjach ubezpieczeniowych. [3] Aktualne dane PAIIZ oraz informacje zawarte w: W. Dziemianowicz, Bezpośrednie inwestycje zagraniczne na Pomorzu, Uniwersytet Warszawski, Warszawa 2005.

O autorze:

" O drodze więcej dowiesz się idąc, niż studiując mapy." Pam Brown Finlandia i Irlandia to dwa najbardziej wyraziste przykłady transformacji gospodarczej, jaka dokonała się w drugiej połowie XX wieku w Europie. Jednakże każdy z tych krajów obrał zupełnie inną ścieżkę rozwoju, opartą na odmiennych postawach wobec inwestorów zagranicznych. Przynajmniej do czasu akcesji do UE w roku 1993 [1] Finlandia blokowała napływ znaczących inwestycji zagranicznych, natomiast Irlandia intensywnie je przyciągała. Restrykcyjna Finlandia Finlandia to jedno z najbardziej rozwiniętych technologicznie państw świata. Łączy rozwój nowoczesnych technologii z rozbudowanym państwem opiekuńczym. Fińskie welfare state zawiera bezpłatną, o wysokiej jakości, państwową edukację od przedszkoli po uniwersytety, powszechne publiczne ubezpieczenia zdrowotne i hojny system społeczny z powszechnymi emeryturami i ubezpieczeniami dla bezrobotnych, który czyni Finlandię państwem z niemal najmniejszą liczbą biednych na świecie. Finlandia obala też tezę o negatywnych skutkach nowych technologii dla rynku pracy i pozycji pracowników. Po pierwsze, jest ona krajem o niemal najwyższym na świecie wskaźniku uzwiązkowienia, sięgającym 80%. Po drugie, zawody związane z technologiami informacyjnymi są o wiele bardziej chronione niż siła robocza w ogóle [2]. Strategia ochrony większości aspektów życia gospodarczego i społecznego przyczyniła się do restrykcyjnej polityki Finlandii wobec inwestorów zagranicznych. Eksperci OECD dokonali obliczeń wskaźnika restrykcji regulacji dotyczących BIZ [3], pod pojęciem tym rozumiejąc wszelkie odstępstwa od zasady narodowego traktowania inwestorów zagranicznych. W takim rankingu Finlandia okazała się jednym z najbardziej restrykcyjnych krajów świata, osiągając wskaźnik 0,180, podczas gdy dla Irlandii wyniósł on 0,078 [4]. Trwałość fińskiego państwa dobrobytu podaje w wątpliwość opinię o malejącej roli państwa we współczesnej gospodarce. Warto zwrócić uwagę, że od początku lat 80. w Finlandii znacząco wzrosły podatki, co nie zaszkodziło fińskiej gospodarce, a poprawiło jej kondycję gospodarczą i jakość życia mieszkańców. Oparcie gospodarki na własnych zasobach, a przede wszystkim wysoki poziom szkolnictwa wyższego oraz wydatków na B+R, pozwolił na rozwinięcie rodzimych firm wysokich technologii. Według danych Eurostat w 2004 r. największe nakłady na badania i rozwój nowych technologii mierzone wskaźnikiem PKB odnotowano właśnie w Finlandii (3,51%) [5]. Jednocześnie najwięcej nakładów pochodzących z inwestycji prywatnych w krajach Unii odnotowano w Luksemburgu (80%) i Finlandii (70%). Postawienie na takie dziedziny jak przemysł kosmiczny doprowadziło do tego, że dziś, według rankingów OECD, Finlandia jest w czołówce najnowocześniejszych gospodarek świata. W tym wypadku państwo narodowe dostosowało się pod względem struktury i działania do nowych technologii, stając się strukturą sieciową. Okazało się, że wszystkie najważniejsze technologie, które przyczyniły się do rozwoju internetu, zostały zainicjowane w instytucjach państwowych, dużych uniwersytetach i ośrodkach badawczych, a nie w świecie biznesu. Wiązało się to ze zbyt wysokim ryzykiem i kosztami, których firmy nastawione wyłącznie na zysk nie chciały podjąć i ponosić. Technologie informacyjne także znajdują zastosowanie w życiu społeczeństwa fińskiego. Strategie rządowe zakładają między innymi usieciowienie wszystkich instytucji edukacyjnych i bibliotek. Internet jest też wykorzystywany do integracji społecznej i angażowania ludzi młodych w sprawy lokalnej demokracji. Należy podkreślić, że w Finlandii również związki zawodowe są zaopatrzone w sieć komunikacji internetowej, co istotnie zwiększa ich siłę przebicia [6]. Otwarta Irlandia Odmienne podejście do inwestorów zagranicznych zastosowała Irlandia. W pierwszych dwóch dekadach członkostwa w UE była ona najsłabiej rozwiniętym krajem, a w wymiarze położenia geograficznego znajdowała się poza obszarem zainteresowania inwestorów zagranicznych, szczególnie z sektorów wysokich technologii, którzy szukali najlepszego otoczenia i chcieli lokować swoje inwestycje w Europie poza strefą tzw. hot banana [7]. Irlandia jest najlepszym przykładem umiejętnego wykorzystania środków wspólnotowych. Początkowo w UE określano ją mianem regionu słabiej rozwiniętego-problemowego. Jednak gospodarka irlandzka w tamtym okresie przyjmowała przedsiębiorstwa zagraniczne i otwierała się na przemysły wykorzystujące nowe technologie. Dziś państwo to w procesie rozwoju społeczno-gospodarczego zbliżyło się do poziomu krajów wysoko rozwiniętych. Jakie czynniki spowodowały, że Irlandia, mimo peryferyjnego położenia w wymiarze geograficznym i gospodarczym, stała się europejskim liderem w przyciąganiu inwestorów do sektorów intensywnych technologicznie? Nie tylko czynniki stricte ekonomiczne zadecydowały o tak dużym strumieniu napływu BIZ do Irlandii. Przede wszystkim była to zasługa polityki w całości zorientowanej na przyciągnięcie właśnie takich inwestycji. Fenomenem irlandzkiej gospodarki na skalę światową był szybki rozwój przemysłu nowoczesnych technologii, który przyczynił się do wzrostu gospodarczego na poziomie 15,8% w najlepszych latach. Szybki wzrost gospodarczy przyciągnął liczne inwestycje zagraniczne, przede wszystkim z sektora zaawansowanych technologii. Jednocześnie rząd irlandzki odmówił ulokowania na wyspie m.in. zakładów motoryzacyjnych, jako że branża ta nie była w kręgu zainteresowań irlandzkich władz. Impulsem do rozwoju gospodarki irlandzkiej z pewnością były zachęty dla prywatnych inicjatyw, jednak rząd pozostawił w swoich rękach podstawowe, kluczowe dla kraju usługi oraz gałęzie gospodarki [8]. Irlandia, dzięki niskim podatkom, stała się centrum produkcyjnym nowych technologii i jednym z największych na świecie eksporterów oprogramowania. Stopa podatku CIT w Irlandii jest najniższa w całej UE i wynosi 12,5% (dla porównania w Polsce - 19%), a dla firm eksportujących produkty wytworzone w Irlandii oraz firm działających na rynkach finansowych CIT wynosi tylko 10%. Należy pamiętać, że niskie podatki zachęcają do wykazywania zysków w danym kraju i stwarzają szansę na dalsze inwestowanie zaoszczędzonych środków. Innym ważnym czynnikiem sprzyjającym lokowaniu w Irlandii inwestycji zagranicznych była dostępność wykwalifikowanych kadr. Dobrze rozwinięty system edukacji [9] zaowocował tym, że dziś prawie połowa wkraczających w życie zawodowe Irlandczyków ma wykształcenie wyższe, szczególnie w dziedzinie nowoczesnych technologii, co jest jednym z kluczowych czynników lokalizacyjnych dla zagranicznych inwestorów. Irlandzka strategia orientacji proinwestycyjnej polegała na:
  • wyborze sektorów rozwojowych, podążających w kierunku rozwoju społeczeństwa informacyjnego: inżynieria, elektronika, technologie informatyczne, farmaceutyka i przemysł medyczny, finanse, usługi międzynarodowe;
  • identyfikacji potencjalnych inwestorów w obrębie danych branż;
  • wprowadzaniu zachęt: niski podatek od osób prawnych, dotacje na rozwój określonych działalności, dostarczenie infrastruktury i wykwalifikowanej siły roboczej;
  • realizacji polityki zarządzania nauką, technologią i innowacyjnością.
Powołano również instytucję odpowiedzialną za przyciąganie wybranych inwestorów - IDA Ireland (Industrial Development Agency) [10]. IDA skupia się na gałęziach o wysokiej wartości dodanej, takich jak: działalność w sektorze B+R, zaawansowana technologicznie działalność produkcyjna czy zarządzanie sieciami. Dzięki temu Irlandia jest obecnie siedzibą takich firm jak: Intel, Yahoo, Adobe, Microsoft, HP, Apple, Google, Amazon.com, Palm. W efekcie konsekwentnej realizacji spójnej polityki przyciągania inwestorów zagranicznych w latach 1987-1997 tempo wzrostu gospodarczego sięgnęło średnio ponad 6% w stosunku rocznym i było jednym z najwyższych w Europie. Takie tempo wzrostu ekonomicznego pozwoliło Irlandii stopniowo zmniejszać dystans do najbardziej rozwiniętych krajów przemysłowych świata. Wybór należy do nas Porównanie tych dwóch różnych przypadków prowadzi do dwóch istotnych wniosków dla naszej gospodarki - zarówno szczebla krajowego, jak i regionalnego czy lokalnego. Pierwszy jest taki, że nie istnieje jedno idealne dla wszystkich krajów czy regionów narzędzie lub polityka wobec inwestorów zagranicznych. Finlandia zbudowała swoją pozycję gospodarczą, stosując prawdopodobnie najbardziej restrykcyjną politykę wobec inwestorów zagranicznych, podczas gdy Irlandia wykorzystała aktywne przyciąganie i współpracę z korporacjami transnarodowymi. Druga kwestia dotyczy tego, że jakkolwiek liberalny jest dany kraj czy region wobec inwestorów zagranicznych, podejście zorientowane na cel i wydajność przynosi większe efekty niż rekomendowana aktualnie przez kraje rozwinięte polityka "hands-off ", czyli "grunt to nie przeszkadzać". Nawet bowiem w przypadku Irlandii od samego początku była stosowana metoda "kija i marchewki" (czyli zachęty, ale tylko dla określonych branż, np. informatycznych, i blokowania innych, np. przemysłu motoryzacyjnego) i tak naprawdę dzięki temu mogła ona wykorzystać inwestycje dla realizacji swojego celu - rozwoju społeczeństwa informatycznego. Warto również zdać sobie sprawę, że analizując różne podejścia, możemy wykorzystać tylko niektóre elementy innych polityk - sytuacja (miejsce i czas), w której się znajdujemy, jest bowiem odmienna, a ścieżka rozwoju nie może być oderwana od specyfiki lokalnej. Niewątpliwie do wysokiego napływu BIZ do Irlandii przyczyniły się następujące czynniki: proinwestycyjna polityka rządu, przejawiająca się przede wszystkim w proinwestycyjnym systemie podatkowym, wysoki poziom kształcenia kadr oraz niskie koszty pracy, co podnosiło konkurencyjność gospodarki irlandzkiej. Dodatkowym wsparciem okazało się przystąpienie do Wspólnoty, gwarantujące obniżkę kosztów transportu, zapewniające korzyści skali i napływ funduszy strukturalnych na rozbudowę infrastruktury. Nie wolno zapominać, że wsparcie wspólnotowe stanowiło czynnik ułatwiający - najpierw jednak pojawiła się wizja, będąca motorem działania. Możemy więc śledzić losy innych i wykorzystywać ich najlepsze metody ale wyboru własnej ścieżki rozwoju musimy dokonać sami. Przypisy: 1 Ha-Joon Chang, 2003, Foreign Investment Regulation in Historical Perspective - Lessons for the Proposed WTO Agrement on Investment, University of Cambridge. 2 M. Castells, P. Himanen, 2002, The Information Society and the Welfare State. The Finnish Model, Oxford w: P. Szumlewicz, 2007, Technika jako polityka prowadzona innymi środkami, "Technologia i Nauka" z 10.04.2007. 3 OECD’s FDI Regulatory Restrictiveness Index 2006; indeks ten może osiągać wartość od 0 pkt (gdy brak jakichkolwiek restrykcji regulacyjnych) do 1 pkt (w sytuacji całkowitego zakazu działalności inwestorów utrzymywały także następujące kraje: Islandia (0,309 pkt), Australia (0,280), Meksyk (0,278), Austria (0,242), Kanada (0,228) oraz Grecja (0,187). 4 M. Szostak, Wpływ państwa na działalność korporacji transnarodowych w ujęciu globalnym, prezentacja pp. 5 Wyprzedziła ją tylko Szwecja (3,7%). 6 Pojawia się możliwość strajkowania w sieci. 7 To strefa podwyższonej aktywności gospodarczej w Europie rozmieszczona między aglomeracjami takimi jak: Londyn, Amsterdam, Bonn, Mediolan i Rzym. Wokół tego obszaru rozciąga się strefa interaktywnego rozwoju, obejmująca północno-wschodnią Francję, Niemcy, Austrię i część Czech. Szerzej: T. Latocha, 2005, Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Unii Europejskiej w świetle teorii rozwoju regionalnego i teorii lokalizacji, Uniwersytet Łódzki, Łódź. 8 Polski przedsiębiorca w UE, www.cie.gov.pl 9 Reformy systemu kształcenia i wychowania rozpoczęły się w Irlandii w latach 60., kiedy zwiększała się pula bezrobotnych i przeprowadzono badania wskazujące na związek pomiędzy bezrobociem a poziomem wykształcenia. Zmiany, które wtedy nastąpiły, polegały na zniesieniu opłat za naukę w szkołach średnich i wyższych. Wspieranie szkolnictwa wyższego przyczyniło się do jego ekspansji, co szybko przyniosło pozytywne efekty - por. T. Latocha, 2001, Lokalizacja produkcji międzynarodowej a procesy integracji europejskiej, Uniwersytet Łódzki, Łódź. 10 www.idaireland.com; IDA Ireland powstała w 1994 r. z przekształcenia the Industrial Development Authority powołanej w 1949 r.

O autorze:

Zdolność oraz skłonność do podejmowania samodzielnych inicjatyw gospodarczych jest zakorzeniona we włoskiej kulturze. To kreatywność i tworzenie z pasją powodują, że dynamicznie rozwija się w tym kraju przedsiębiorczość. Charakterystyczną cechą małych i średnich przedsiębiorstw we Włoszech jest ich terytorialna organizacja w tak zwanych dystryktach przemysłowych. Dystrykt przemysłowy [1] to obszar o dużej koncentracji małych i średnich przedsiębiorstw, których powstanie i rozwój stymulowały silne powiązania społeczne kulturowe istniejące na danym terenie. Pojęcie to pojawiło się po raz pierwszy w 1969 r. [2] w kontekście rozwoju Toskanii, gdzie odkryto, że motorem rozwoju regionu nie są - przeżywające ówcześnie rozkwit - wielkie przedsiębiorstwa, lecz małe firmy działające lokalnie i noszące pewne cechy ściśle związane z danym terytorium.Charakterystycznymi cechami dystryktów przemysłowych są:
  • koncentracja znacznej liczby małych i średnich firm powiązanych związkami nie tylko formalnymi, ale i nieformalnymi [3],
  • wysoka specjalizacja w zakresie rodzaju prowadzonej działalności, oryginalność, unikatowy charakter,
  • zdolność do eksportu pewnej części produkcji,
  • swoista segmentacja procesu produkcyjnego, w związku z czym poszczególne etapy mogą być realizowane w innym przedsiębiorstwie,
  • mechanizmy regulujące współpracę firm, które opierają się na lokalnych wartościach, powiązaniach rodzinnych, zaufaniu, umowach wzajemności i solidarności.
Tablica 1. Geograficzne rozmieszczenie dystryktów przemysłowych we Włoszech 16_t1 Źródło: Distretti industriali e sistemi locali del lavoro 2001, ISTAT. Silna koncentracja zatrudnienia Obszary spełniające kryterium silnej koncentracji zatrudnienia na danym terenie i jednocześnie cechujące się udziałem zatrudnionych w przemyśle na tych obszarach przewyższającym średnią zatrudnienia w przemyśle dla całych Włoch noszą w statystyce włoskiej miano dystryktów przemysłowych. Poniższa tabela przedstawia dane na temat liczby dystryktów przemysłowych i liczby pracujących w podziale na rejony włoskie. Najwyższy odsetek dystryktów przemysłowych (28,8% dystryktów i 27,9% pracujących w przemyśle) należy do branży tekstylnej i odzieżowej, a następnie mechanicznej (24,4% dystryktów i 30,5% pracujących) i produkcji sprzętu AGD (20,5% dystryktów oraz 19,8% pracujących) [4]. Stosunkowo duży odsetek dystryktów znajduje się w branży skórzanej, futrzarskiej i obuwniczej (12,8% dystryktów oraz 9,7% pracujących), nieco niższy - w branży spożywczej (4,5% dystryktów oraz 1,7% pracujących). Pozostałe dystrykty należą do branż: jubilerstwo oraz instrumenty muzyczne i zabawki; branża papiernicza i poligrafia; przemysł gumowy i przetwórstwo tworzyw sztucznych. Sposób współpracy Współpraca firm może przybierać różne formy. We Włoszech bardzo popularne są konsorcja. Ich działalność uregulowała ustawa nr 317 z 5 października 1991 r.[5], tworząca cały system bodźców stymulujących rozwój małej przedsiębiorczości. Ustawa krajowa nie wzięła jednak pod uwagę specyficznych uwarunkowań poszczególnych regionów, zróżnicowanego stopnia koncentracji i rozwoju przedsiębiorstw, różnorodnego stopnia specjalizacji produkcyjnej oraz lokalnego powołania do tworzenia systemów produkcyjnych. Parametry były zbyt sztywne i nie dawały możliwości indywidualnego podejścia do problematyki MŚP, co spowodowało, że w latach 1999-2003 wiele regionów uchwaliło własne ustawy regulujące problematykę zrzeszania się [6]. Impulsem do wprowadzenia zmian stała się przyjęta 15 marca 1997 r. ustawa nr 59, zwana ustawą Bassaniniego [7], która scedowała część odpowiedzialności za politykę przemysłową na włoskie regiony. Od tego momentu część regionów stosuje własne prawo wspierające współpracę w ramach konsorcjów, a część korzysta nadal z prawa krajowego. Ciekawym przykładem współpracy firm jest Konsorcjum Umiar Export, zlokalizowane w regionie Umbria [8]. Konsorcjum, będące największą tego typu organizacją w regionie, skupia dwie grupy: Consorzio Umbria Export - zrzeszające przedsiębiorstwa należące do wielu sektorów oraz Food&Beveridge - skupiające wyłącznie producentów żywności. Konsorcjum Umbria Export powstało w 1974 r. jako stowarzyszenie non profit. Głównym jego celem była promocja i eksport towarów wytwarzanych przez lokalne przedsiębiorstwa i pokonywanie barier, jakie napotykają zwłaszcza małe przedsiębiorstwa rozpoczynające działalność eksportową. Narodziny Konsorcjum były odpowiedzą na te właśnie problemy. Najważniejszym motto działalności jest jednak pielęgnowanie indywidualności, niezależności każdej firmy, co wynika z uwarunkowań kulturowych. We Włoszech drobny przedsiębiorca jest bardzo wrażliwy na punkcie swojej odrębności i wolności, dlatego - co należy podkreślić - niełatwo jest zgrupować kilka takich firm pod jednym szyldem. Ze współpracy wynikają jednak konkretne korzyści - przede wszystkim redukcja jednostkowych kosztów promocji oraz przewaga grupy - wspólna oferta szeroko rozumianych produktów regionalnych, typowych dla lokalnych wielopokoleniowych firm rodzinnych. Podkreśla się przy tym głęboki w tym regionie związek człowieka z ziemią, jej produktami, a co za tym idzie - maksymalne jej wykorzystanie. Dlatego rynek małych firm umbryjskich jest najpierw lokalny, a dopiero potem - regionalny, krajowy i międzynarodowy. Aktualnie Umbria Export zrzesza 151 członków [9], a Food&Beveridge - 40. Dodatkowymi członkami wspierającymi są organizacje i instytucje okołobiznesowe oraz podmioty sektora publicznego: dwa stowarzyszenia przemysłowe działające w powiatach Perugia i Terni - Confindustria Perugia, Confindustria Terni, a także Sviluppumbria, Banca Popolare di Spoleto, Banca Toscana, Kamera di Commercio di Perugia (izba handlowa), Kamera di Commercio di Terni, Cassa di Risparmio di Citta’ di Castello (kasa oszczędnościowa), Cassa di Risparmio di Foligno, Unicredit Banca, Cassa di Risparmio di Spoleto oraz Cassa di Risparmio di Terni e Narni. Obecnie w ramach zrzeszenia realizowana jest strategia promocji firm za granicą. Ponadto istnieje możliwość współpracy między konsorcjami - np. w sferze promocji, zawsze jednak taka działalność oparta jest na współfinansowaniu przedsięwzięć. Możliwe jest również zaproszenie do współpracy partnera publicznego [10], inicjatywa jest jednak zawsze oddolna - pochodzi od przedsiębiorcy. Przedstawicielstwami Umbria Export są biura w: Olsztynie, Warszawie (przy Polsko-Włoskiej Izbie Handlowej), Łodzi, Wilnie, Moskwie, Szanghaju, Bombaju i Brukseli (przy Biurze Powiatu Perugia). Obecnie wielkim zainteresowaniem przedsiębiorstw zrzeszonych w Konsorcjum cieszą się rynki Ameryki Południowej, dlatego stowarzyszenie wkrótce otworzy tam swoje biura. W Umbria Export zrzeszone są firmy następujących branż:
  • produkcja maszyn i urządzeń;
  • przemysł metalowy i mechanika;
  • branża elektryczna i optyczna, elektronika
  • przemysł chemiczny, produkcja wyrobów gumowych i z tworzyw sztucznych;
  • branża papiernicza, działalność wydawnicza i poligrafia;
  • branża drzewna - produkcja drewna i wyrobów z drewna;
  • produkcja gier i zabawek;
  • branża włókiennicza i odzieżowa;
  • branża skórzana;
  • branża obuwnicza;
  • branża turystyczna, gastronomia, hotele;
  • pozostałe usługi.
A oto podstawowe zadania Konsorcjum: 1. Zbieranie informacji.
  • Dostarczanie zrzeszonym przedsiębiorcom ogólnych informacji na temat tego, co dzieje się na innych rynkach. Dotyczy to: podatków, ceł, zezwoleń na prowadzenie działalności gospodarczej za granicą.
  • Dostarczanie informacji ściśle dostosowanych do potrzeb konkretnych firm i branż, dotyczących w szczególności: warunków finansowania przedsięwzięć (konkretne kredyty, możliwość wsparcia publicznego); bieżących danych o zamówieniach publicznych (przetargi, konkursy na wykonanie projektów, w których zrzeszone w Konsorcjum firmy mogą brać udział).
2. Wsparcie techniczne - wspieranie nowych przedsiębiorstw przy rozpoczynaniu działalności eksportowej, ubezpieczenia eksportu.
  • Znajdowanie partnerów lokalnych.
  • Zabezpieczenie warunków finansowych przy konkretnym zamówieniu.
  • Poszukiwanie partnerów na nowych rynkach zbytu UE w celu wykorzystania funduszy strukturalnych.
3. Promocja produktów za granicą.
  • Różne sposoby promocji - głównie uczestnictwo w targach i prezentacja Konsorcjum jako grupy; organizacja wizyt studyjnych zarówno firm włoskich w zainteresowanych regionach potencjalnej ekspansji, jak i firm zagranicznych w regionie Umbria.
4. Szkolenia. Podsumowanie Oto charakterystyka włoskich przedsiębiorstw skłonnych do zrzeszania się w ramach konsorcjów:
  • Są to firmy skoncentrowane lokalnie i wykorzystujące przede wszystkim swą pozycję na rynku lokalnym, a dopiero potem - na krajowym i międzynarodowym.
  • Ich powiązania mają charakter nie tylko handlowy.
  • Cechuje je wysoka specjalizacja i elastyczność.
  • Charakterystyczną cechą włoskiego przedsiębiorcy jest wiara w siłę współpracy i siłę grupy interesu, a także mocne przywiązanie do ziemi i lokalnej produkcji, maksymalne wykorzystanie lokalnych możliwości. Włoski przedsiębiorca posiada pasję.
  • Niezbędna jest troska władz lokalnych o wspieranie przedsiębiorczości, ale to przedsiębiorca jest pierwszym i głównym inicjatorem działań.
  • Ważne jest wykorzystywanie szans wynikających z działalności w grupie - lobbowanie ustaw, poszukiwanie nowych form współpracy i nowych partnerów.
Badania małych i średnich przedsiębiorstw [11] pokazują, że problemy, z jakimi borykają się włoskie i polskie przedsiębiorstwa, są podobne. Dotyczą przede wszystkim: wrażliwości strukturalnej, małej siły przebicia na globalnym rynku, niedoinformowania, braku zdolności finansowej i niskiej wiarygodności finansowej, braku środków i wykwalifikowanego personelu na prowadzenie badań i wdrażanie innowacyjnych rozwiązań. W 2006 r. powtórzono badanie potrzeb i barier, przed jakimi stają włoskie MŚP. Wyniki badań potwierdziły wysoką skłonność MŚP do zrzeszania się. Zauważa się również wzrost zatrudnienia oraz wartości eksportu w firmach zrzeszonych w konsorcjach. Zrzeszając się, przedsiębiorstwa te mają większe możliwości promocji, a co za tym idzie - większe szanse na współpracę z partnerem zagranicznym. Konsorcja są swoistym gwarantem, dają instrument, dzięki któremu siła zrzeszonych firm jest mocniejsza. Włoskiego przedsiębiorcę odróżnia od przedsiębiorcy polskiego wyższy stopień zaufania do drugiego człowieka. Problem braku zaufania stanowi największą barierę współpracy - w każdej dziedzinie i na każdym szczeblu. Może więc warto wreszcie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tego zaufania brakuje? 1 A. Surdej, Polityka państwa wobec sektora małych i średnich przedsiębiorstw we Włoszech, Warszawa, 2000. 2 G. Becattini, Lo sviluppo economico della Toscana: un’ ipotesi di lavoro, IRPET, 1969. 3 Przedsiębiorców często łączą powiązania towarzyskie, rodzinne, przyjacielskie. 4 ISTAT, 2001. 5 Art. 17-25 dotyczą konsorcjów. 6 Informacja Ambasady RP w Rzymie. 7 A. Surdej, 2000, op.cit. s. 28. 8 Materiał powstał na podstawie wizyty studyjnej w regionie Umbria. 9 Każdy z nich płaci składkę członkowską w wysokości 206 euro. 10 Partner publiczny również opłaca składki członkowskie. 11 Badania Federexport, 2004

O autorze:

Estonia to kraj, w którym nastąpiła swoista rewolucja informatyczna. Była republika będąca pod panowaniem sowieckim przerodziła się w jeden z najbardziej zinformatyzowanych krajów Europy. Wszyscy jej obywatele są posiadaczami elektronicznych dowodów tożsamości, które ułatwiają realizację większości spraw urzędowych. W jednej chwili można tu założyć przez Internet firmę, a ponad 86% osób komunikuje się z urzędem podatkowym jedynie za pośrednictwem sieci [1]. Coraz więcej studentów nie musi też pojawiać się na uczelni, aby studiować. Wszystkie informacje o wynikach egzaminów końcowych zapisane są na osobistej karcie identyfikacyjnej, która, będąc jednocześnie dowodem osobistym i paszportem, pozwala na dostęp do konta bankowego i składanie - również drogą elektroniczną - deklaracji podatkowej. Umieszczono na niej także informacje o stanie zdrowia posiadacza. Od niedawna karta umożliwia także głosowanie. W marcu 2007 r. Estończycy, jako pierwsi na świecie, wybierali parlament przez Internet - głos można było oddać ze swojego komputera lub ze specjalnie przygotowanego punktu wyborczego. Możliwe, że w 2009 r. obywatele będą wybierać władze lokalne, głosując za pomocą telefonu komórkowego. Estonia nazywana jest dziś drugą Doliną Krzemową [2]. Jest na podobnym poziomie rozwoju gospodarczego co Polska, ale pod względem rozwoju technologii informatycznych na poziomie Niemiec, które są od niej znacznie bogatsze. Corocznie sporządzany przez spółkę IBM oraz pismo "The Economist" ranking e-gotowości [3]pokazuje, że Estonia od lat przoduje w poziomie dostępu do sieci wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej - w najnowszym, ósmym już rankingu zajęła 28. miejsce. Skandynawia jest co roku w czołówce światowej - Dania zajęła pierwsze miejsce, Szwecja i USA ex-aequo drugie, a Finlandia - dziesiąte. Polska w tej edycji zajęła miejsce 40. (na 69 i przesunęła się o sześć pozycji w dół wobec rankingu zeszłorocznego). Udział użytkowników Internetu w populacji estońskiej z roku na rok dynamicznie rośnie. Wystarczy przytoczyć dane, że w 2000 r. udział ten kształtował się na poziomie 28,2%, a w roku 2007 osiągnął już 57%. Jest to skutek świadomej polityki państwa Estonia postawiła na nowoczesne technologie, przede wszystkim Internet, by promować rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Należy podkreślić, że jest to skutek świadomej polityki państwa. Kiedy w połowie lat 90. osłabieniu uległo ożywienie wynikające z reform, politycy uznali, że w biednej i nieatrakcyjnej Estonii należy rozwijać wysokie technologie. Sprzyjały też temu bardzo bliskie kontakty ze Skandynawią, szczególnie z Finlandią (wspólna historia i podobieństwo kulturowe) [4]. Od tego czasu Estonia przeznacza około 1% budżetu na rozwój technologii informatycznych. W 2003 r. na ten cel wydano 1,2% środków z budżetu państwa i co roku jest on oddzielnym punktem w budżecie, a rząd formułuje plan działania na dwa, trzy kolejne lata. Ważną rolę w informatyzacji kraju odegrały banki i firmy telekomunikacyjne. Rysunek 1. Wykorzystanie Internetu w Estonii i w Polsce (udział w całkowitej populacji) 20_1_s82_imagelarge Źródło: Internet Word Statistics, www.internetworldstats.com Od 2000 r. w estońskiej konstytucji znalazł się zapis, że każdy obywatel Estonii ma prawo dostępu do Internetu. By zapewnić obywatelom możliwość korzystania z tego prawa, w całym kraju stworzono kilkaset publicznych darmowych punktów dostępu. Rząd wspólnie z biznesem oferuje także darmowe kursy obsługi komputera i korzystania z Internetu. Internet a rządzenie Władze ściśle stosują się do reguł przez siebie wyznaczanych. Zgodnie z estońskim prawem, do Internetu muszą trafić wszystkie dokumenty w momencie, gdy zostają wysłane do jakiegoś ministerstwa czy urzędu, np. do konsultacji. Każdy projekt prawa szybko staje się więc dokumentem publicznym, z którym jeszcze na długo przed przyjęciem mogą zapoznać się obywatele. Jednym z pomysłów jest strona internetowa "Teraz ja decyduję", na której obywatele mogą nie tylko komentować projekty ustaw, lecz także zgłaszać własne. Wśród internautów odbywa się dyskusja i jeśli pomysł zostaje poparty przez co najmniej 50 osób, przekazywany jest do odpowiedniego ministerstwa, które ma miesiąc na odpowiedź. W ten sposób zmieniono np. ustawę o posiadaniu broni, tak by tradycyjne bractwa studenckie mogły nosić symboliczne miecze. Internauci wymyślili też, że jedna częstotliwość radiowa w całym kraju musi być wolna dla bezprzewodowego Internetu [5]. Estońska rewolucja informatyczna była możliwa między innymi dzięki e-Governance Academy (Akademii Zarządzania Elektronicznego) [6], założonej w 2002 r. przez władze i organizacje pozarządowe w celu wprowadzenia Internetu do administracji publicznej. Celem szkoleń i konsultacji organizowanych przez Akademię jest pogłębienie wiedzy i umiejętności u wyższych urzędników administracji rządowej i samorządowej, bo rozwój technologii informacyjnych w tej wąskiej grupie gwarantuje rozwój i wykorzystanie ich na szczeblach niższych. Szkolenia prowadzone są także dla urzędników z innych krajów. A jak z bezpieczeństwem? Powszechna informatyzacja państwa musiała w pewnym momencie napotkać trudności. Były to ataki cyberterrorystów, na świecie określane mianem "pierwszej wojny w cyberprzestrzeni" [7]. Ataki DoS [8] sparaliżowały strony rządowe, witryny informacyjne oraz serwisy bankowe. Atakowano z setek różnych sieci, stron, komputerów, prawdopodobnie z terytorium Rosji. Estonia otrzymała wówczas silne wsparcie wielu międzynarodowych organizacji, które starały się bronić cyberprzestrzeni (m.in. NATO). Ponadto po incydencie eksperci z amerykańskiego departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego działającego w ramach US CERT (United States Komputer Emergency Readiness Team) wsparli Estończyków w gromadzeniu i analizowaniu materiału dowodowego, przeprowadzili szkolenia w sferze dodatkowych zabezpieczeń systemów informatycznych, w zakresie kryminalistyki komputerowej oraz reagowania na podobne incydenty. Po ataku rozgorzała dyskusja nad bezpieczeństwem w cyberprzestrzeni i nowymi formami ataków terrorystycznych, zdecydowanie odmiennymi od typowych działań wojennych - cechującymi się m.in. atakami z wielu różnych, trudnych do wytropienia źródeł, co utrudnia szybką i właściwą reakcję obronną. Na blokady serwerów czy wykradanie danych, ich modyfikowanie itd. są narażone wszystkie jednostki i instytucje, które są podłączone do sieci internetowej, dlatego tak trudno się przed atakami ochronić w sposób skoordynowany i zorganizowany. Cyberterroryzm nie ma urzędowych definicji. W książce D. Ronfeldta "Cyberwar is coming!" [9] cyberwojna "odnosi się do przeprowadzenia lub przygotowania do przeprowadzenia militarnych operacji przeciwko zasobom informacyjnym przeciwnika; oznacza to zakłócenie, jeśli nie zniszczenie szeroko rozumianych systemów informacyjnych i komunikacyjnych, włączając w to militarną kulturę […]". Informacja i komunikacja to w dzisiejszym świecie dobra kluczowe, a szybkość ich uzyskania i przekazywania jest najwyższa w sieci. Czy możliwe zatem, aby kolejna wojna światowa odbyła się w cyberprzestrzeni? Państwa i organizacje międzynarodowe starają się walczyć z cyberterroryzmem, wydając konwencje (Rada Europy) w sprawie konieczności zapobiegania cyberprzestępczości (ONZ, 1999), jednak na dzisiejszym etapie najważniejsza jest świadomość istnienia zagrożeń dla bezpieczeństwa informatycznego i stałe informowanie użytkowników sieci, na jakiego typu ataki mogą być narażeni. Najważniejsza jest wola polityczna Wielu [10] uważa, że Estonia odniosła ogromny sukces informatyczny, ponieważ jest krajem niewielkim. Nie to jednak przeważyło. Litwa i Łotwa to także niewielkie państwa, a w porównaniu z Estonią poziom rozwoju technologii internetowych jest tam znacznie niższy. Najważniejsza jest bowiem wola polityczna. Wszystkie estońskie rządy uznały Internet za priorytet. To rząd wyznacza kierunek rozwoju. Konieczne są odpowiednie regulacje prawne, współpraca władzy centralnej i lokalnej z branżą teleinformatyczną oraz grono naukowców łączących wizję z praktycznym zastosowaniem. Ważna jest przy tym świadomość zagrożeń pochodzących z sieci. Przed wszystkimi niebezpieczeństwami się nie uchronimy, ale im wyższa będzie świadomość ich istnienia i ewentualnych skutków dla pojedynczego użytkownika (na początek), tym wyższy może być poziom bezpieczeństwa ogólnego. Chcąc się bronić, musimy się ciągle uczyć, doskonalić własne systemy obronne i przewidywać zagrożenia. Postępu nie zatrzymamy. Czy warto więc czekać? 1 N. Sosin, Uniwersytet dwojga narodów, "Polityka", 14.08.2007. 2 W Estonii Internet jest wszędzie, "Rzeczpospolita", 16.01.2007. 3 The 2007 e-readiness rankings. A white paper from the Economist Intelligence Unit, 2007, The Economist and the IBM Institute for Business Value 4 Jednym z licznych przykładów bliskiej współpracy Estonii i Finlandii jest Program Europejskich Studiów Łączonych, podczas których studenci uczą się jednocześnie na dwóch uniwersytetach bez konieczności uczęszczania na nie. Profesorowie prowadzą wykłady, które transmitowane są przez Internet, a dodatkowo nagrywane na płyty DVD. Materiały naukowe można ściągnąć z serwera uniwersytetu. 5 D. Pszczółkowska, Estonia postawiła na internet, by promować społeczeństwo obywatelskie, "Gazeta Wyborcza", 12.01.2004 6 www.ega.ee 7 Ataki na estońskie zasoby internetowe pojawiły się pod koniec kwietnia 2007 r. i były efektem zaostrzenia konfliktu między Rosją a Estonią (powodem było usunięcie pomnika żołnierzy radzieckich z centrum stolicy Estonii). www.securitystandard.pl 8 Atak typu DoS-Denial of Service jest jednym ze skuteczniejszych sposobów unieruchomienia serwera sieciowego. Głównym celem takiego ataku jest częściowe zablokowanie dostępu do wybranych usług, np. www czy e-mail, lub całkowite unieruchomienie serwera. W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do zupełnego zawieszenia pracy systemu, co wymaga podniesienia takiego systemu poprzez fizyczną interwencję administratora, czyli RESET. Atak ten polega na wysyłaniu w krótkim czasie bardzo dużej liczby pytań do serwera sieciowego. Serwer na wszystkie stara się odpowiedzieć, haker natomiast, nie czekając na odpowiedź, wciąż wysyła kolejne zapytania. Doprowadza to do sytuacji, w której serwer zostaje wręcz "zalany" zapytaniami i nie nadąża wysyłać odpowiedzi. Wzrasta obciążenie systemu i kiedy liczba zapytań przekroczy możliwości obliczeniowe serwera, następuje jego blokada, www.bezpieczna-siec.com. 9 Cytat pochodzi z artykułu: Internet - broń w rękach terrorystów, wwwadomosci24.pl 1.03.2007. 10 Na podstawie wypowiedzi Ivara Tallo, szefa e-Governance Academy, przytoczonej w artykule: W Estonii wszyscy są w Internecie, "Gazeta Wyborcza", 1.09.2006.

O autorze:

Najlepszym rządem jest ten, który nas uczy rządzić się samym. Johann Wolfgang Goethe Sektor publiczny, jak każda dziedzina, przechodzi naturalną ewolucję – od form prostych do bardziej zaawansowanych. Wartymi uwagi próbami odpowiedzi na pytanie „jak rządzić?” są idee nowego zarządzania publicznego (new public management, NPM) oraz rządzenia responsywnego (responsive governance). Pierwszy model opiera się na twierdzeniu, że każdy jest zmotywowany do działania pragnieniem maksymalizacji swoich korzyści. Dzięki antybiurokratycznej filozofii zwiększona jest efektywność działania i właśnie na nią położony jest największy nacisk. Natomiast formuła responsive governance preferuje zarządzanie różnymi grupami interesu i często skonfliktowanymi postawami w kontekście szeroko pojętego interesu publicznego. To również aktywne uczestnictwo w życiu publicznym zarówno obywateli, jak i władz każdego szczebla.
Dla Komisji Zrównoważonego Rozwoju władze lokalne i ich partnerzy są najważniejszymi podmiotami w kreowaniu społeczeństwa zrównoważonego.
Jak teoria przekłada się na praktykę? Przykładem nowego podejścia do rządzenia, łączącego cechy new public management i responsive governance, jest realizacja strategii rozwoju przy aktywnym współudziale społeczności lokalnych w Wielkiej Brytanii. Wspiera je Komisja Zrównoważonego Rozwoju – rządowa, ale niezależna agenda monitorująca, pełniąca rolę strażnika (watchdog). Komisja wydaje opinie i jest ciałem doradczym dla ministrów i polityków, odpowiada na inicjatywy wypływające z rządu, organizuje debaty publiczne na kontrowersyjne tematy, monitoruje prace i wydaje opinie na temat działania władz. Ale najważniejszym jej zadaniem jest motywowanie do działania lokalnych społeczności. Z tego względu Komisja angażuje się na szczeblach zarówno centralnym, regionalnym, jak i lokalnym w inicjatywy wspierające i rozwijające lokalne zrównoważone społeczności. Dla Komisji bowiem władze lokalne i ich partnerzy są najważniejszymi podmiotami w kreowaniu społeczeństwa zrównoważonego – poprzez budowanie elit, współpracę w sferze różnych usług publicznych, zaangażowanie usług publicznych w inicjatywy prywatne itp. Komisja na swojej stronie internetowej zachęca wszystkich do współpracy hasłami: Twój głos – dołącz do sieci, Twoje Studium Przypadku, Co możesz zrobić – wspieramy biznes i administrację publiczną szczebla rządowego i lokalnego. Obszary działań Komisji obejmują wiele sfer, m.in.: ochronę środowiska i racjonalizację gospodarki zasobami, konsumpcję i biznes, edukację, ochronę zdrowia, administrację lokalną, transport. Funkcjonuje również strona internetowa zatytułowana „Financing Local Futures”, zaprojektowana w celu wsparcia osób zaangażowanych w lokalny proces podejmowania decyzji w poszukiwaniu racjonalnych rozwiązań i korzyści wynikających z realizacji strategii zrównoważonego rozwoju. Poniżej zaprezentowano wybrane studia przypadku. Działanie Komisji może odpowiadać cechom responsive governance, natomiast działania lokalne, wykorzystujące zasady rynkowe w realizacji usług publicznych, są charakterystyczne dla new public management. Lokalne Porozumienie w celu wsparcia zrównoważonego zużycia energii w Kornwalii Rada Hrabstwa Kornwalii i jej partnerzy, pracując w ramach Partnerstwa na Rzecz Zrównoważonego Zużycia Energii w Kornwalii (The Cornwall Sustainable Energy Partnership – CSEP), przekształcają gospodarkę energetyczną Kornwalii zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju. Następuje redukcja niedostatków energetycznych, zmniejszenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery i poprawa jakości powietrza, zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego, rewitalizacja społeczna i wzrost zatrudnienia. CSEP to lokalne, międzysektorowe partnerstwo 72 organizacji, zrzeszonych w celu obniżenia energochłonności gospodarstw domowych (szczególnie tych najbiedniejszych) oraz poprawy wykorzystania zasobów odnawialnych na poziomie gospodarstw domowych i budynków użyteczności publicznej. Działalność CSEP finansowana jest m.in. z grantów LAA i LPSA . Inicjatywy Partnerstwa spotkały się z aprobatą lokalnej społeczności – od kwietnia 2006 r. w ramach projektu uzyskano darmowe izolacje dla 757 domów i 119 instalacji do czerpania energii z zasobów odnawialnych. Dzięki projektowi Kornwalia stała się wzorcem dla innych, jak rozwijać rynek energii odnawialnej. Zrównoważony system dostarczania przesyłek w Brighton and Hove W 2005 r. Rada Miasta Brighton and Hove zaproponowała swoim mieszkańcom kurierskie usługi na rowerze „The Bike’s the Business”. Dzięki tej inicjatywie Rada zmniejszyła flotę kurierską, przez co nastąpiła redukcja emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Miasto Brighton and Hove oferowało publiczne usługi pocztowe i kurierskie. W 2005 r. odnotowano istotny deficyt pracowników tych usług i Rada zdecydowała wykorzystać bieżące finansowanie, aby zmodyfikować system i stworzyć usługi „The Bike’s The Business” – usługi kurierskie na rowerze. Wykorzystując mechanizmy kooperacji drobnych przedsiębiorców, Rada zredukowała liczbę pojazdów samochodowych w swojej flocie; zwiększyła również szybkość dostarczania przesyłek. Ta inicjatywa pomogła Radzie Miasta osiągnąć cele założone w Krajowej Strategii Świadczenia Usług Publicznych – realizację planów i zaspokajanie potrzeb gospodarczych, społecznych i środowiskowych społeczności lokalnej poprzez mechanizm dostarczania i wykorzystania usług, z udziałem partnerstwa publiczno-prywatnego (tylko małych lokalnych firm). Stało się to impulsem dla rozwoju lokalnej drobnej przedsiębiorczości. Rada była inicjatorem i początkowym liderem przedsięwzięcia, przez co dała świadectwo troski o zrównoważony rozwój i redukcję zanieczyszczeń środowiska. Rozwinięto jedną wspólną miejską sieć kurierską wspierającą lokalną politykę transportową. Regeneracja gruntów miasta Thurrock W 2002 r. 60 proc. ogródków działkowych należących do Rady Miasta Thurrock było niezagospodarowanych, a wykorzystanie pozostałych spadało rocznie o 10 proc. Wynikało to z niskiego zaangażowania Rady w sprawy działkowe i nieefektywnych konsultacji z użytkownikami działek. Aby to zmienić i zaoszczędzić na wydatkach budżetowych, Rada i użytkownicy gruntów wspólnie ustalili, że działki będą funkcjonować na zasadach samorządności. Użytkownicy działek zawiązali stowarzyszenia, a działki zostały im oddane w dzierżawę. Po wstępnych inwestycjach na kwotę 200 tys. funtów taka transformacja przyniosła Radzie oszczędności rzędu 70 tys. funtów rocznie. Przekształcenia doprowadziły do wielu korzyści, także pozafinansowych,. Aby zredukować zużycie zasobów wody, liczni użytkownicy działek zbudowali na swoim terenie rynny do zbierania deszczówki. Powstały też kompostowniki, a tym samym obniżyły się koszty ponoszone przez Radę na gospodarkę odpadami. Projekt doprowadził do poprawy relacji w obrębie lokalnej społeczności – odnowione i zagospodarowane działki przyciągają teraz osoby w różnym wieku i z różnych środowisk. The Allotment Steering Group jest obecnie częścią Rady Thurrock ds. Usług Dobrowolnych. Grupa Sterująca wspiera Radę w utrzymywaniu i rozwijaniu zielonej przestrzeni miasta. „Samorządność przynosi wymierne korzyści nie tylko Radzie, która może zaoszczędzone fundusze przeznaczyć na inny cel, ale przede wszystkim lokalnej społeczności” – stwierdza Luke Love, menedżer zarządzający ogródkami działkowymi. Poprawa sieci autobusowej w Dundee Dundee to czwarte co do wielkości miasto w Szkocji o populacji liczącej 145 tys. osób, ale będące centrum usługowym dla okolicznych 325 tys. mieszkańców. W ostatnim okresie miasto przechodziło poważną rewitalizację i regenerację. W Dundee publiczny transport jest rzeczą niezwykle istotną, ponieważ ponad połowa gospodarstw domowych nie posiada samochodów. Rocznie autobusy miejskie przewożą 15 milionów osób. Dla 70 proc. pasażerów centrum miasta to punkt docelowy podróży. Wraz z rosnącym poziomem zamożności mieszkańców Dundee wzrosła możliwość posiadania przez nich samochodów, a tym samym pojawiło się zagrożenie utrudnień transportowych wynikających ze wzmożonego ruchu, a także zanieczyszczenia środowiska. Dlatego po konsultacjach lokalnych Rada Miasta uznała za konieczną poprawę jakości sieci autobusowej, tak aby podróż tym środkiem komunikacji stała się alternatywą dla samochodów. Dostarczenie wysokiej jakości usług oraz wiarygodnych informacji na temat rozkładu jazdy miało zadecydować o konkurencyjności transportu publicznego. Przede wszystkim stawiano na bezpieczeństwo i komfort jazdy oraz łatwy dostęp do autobusów w każdym punkcie miasta. Dwie inicjatywy wsparte finansowo przez Scottish Executive oraz SmartBus Initiative miały doprowadzić do osiągnięcia założonych celów. Inicjatywy te obejmowały: modernizację przystanków autobusowych, poprawę dostępu do usług (więcej przystanków, nowe linie), dostęp do elektronicznej informacji autobusowej prezentującej realny, a nie rozkładowy czas jazdy autobusów, czytelną informację z rozkładem jazdy przystosowaną dla osób niewidomych (audio), montaż kamer we wszystkich autobusach Dundee (co zredukowało poziom chuligaństwa o 75 proc.). Mimo że inne miasta również wprowadziły niektóre z elementów poprawiających jakość świadczenia publicznych usług transportowych, wdrożenie pełnego pakietu narzędzi realizujących zrównoważoną politykę transportową w miastach to nadal rzadkość. Dundee jest przykładem miasta bez barier transportowych – nie tylko w sensie fizycznym, ale również w sensie osobistego bezpieczeństwa mieszkańców.
„Bez względu na model rządzenia i szczebel działania najważniejsza jest gotowość do przejmowania odpowiedzialności za samych siebie i za zadania, których się podejmujemy”.
Nie ma jedynej słusznej drogi wskazującej, jak dobrze rządzić. Nie ulega jednakże wątpliwości, że wszystkie strategie muszą opierać się na efektywnych, partycypacyjnych (uczestniczących) systemach rządzenia i instytucjach bazujących na potrzebach, kreatywności i zaangażowaniu wszystkich obywateli. Bez względu na model rządzenia i szczebel działania najważniejsza jest gotowość do przejmowania odpowiedzialności za samych siebie i za zadania, których się podejmujemy. Dotyczy to tak obywateli, jak i urzędników siedzących po drugiej stronie „okienka”, zarówno w małej społeczności, jak i na najwyższych szczeblach władzy, w domu, w szkole, w pracy.

O autorze:

Perspektywa historyczna Wymianę handlową województwa pomorskiego cechuje wysoka dynamika zmian. Są one odzwierciedleniem z jednej strony procesów zachodzących na świecie (umacnianie się złotego, kryzys paliwowy, aktualny kryzys finansowy), a z drugiej – stopniowego otwierania się polskiej gospodarki i gospodarki województwa w procesie integracji europejskiej. Proces ten waży bardzo istotnie na wolumenie i strukturze wymiany handlowej regionu, co doskonale obrazuje szeroka analiza za okres od 2002 r., czyli od momentu ustanowienia przez Polskę pełnej strefy wolnego handlu towarami przemysłowymi z UE. Jednak już w okresie wcześniejszym województwo dyskontowało korzyści wynikające ze stowarzyszenia ze Wspólnotami Europejskimi i wzrostu wymiany handlowej, co świadczy o dużym potencjale produkcyjnym województwa i dynamicznym otwieraniu się na rynki zagraniczne. Zaowocowało to najwyższą wśród polskich województw dynamiką eksportu, przekraczającą w 2003 r. ponad 3,5-krotnie wartość eksportu z roku 1995. Rysunek 1. Dynamika eksportu w latach 1995–2003 na tle średniej dla wszystkich województw ppg_3_2008_rozdzial_1_rysunek_2 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie. W okresie 2003–2005, czyli na rok przed i rok po akcesji, w województwie pomorskim nastąpił wzrost wartości eksportu o 25 proc., a importu o 27 proc. Konsekwentnie w latach 2005–2006 wartość eksportu w Pomorskiem wzrosła o dalsze 22 proc., a importu o 27 proc. Po tym okresie obserwuje się już pewne spowolnienie. W latach 2005–2007 wzrost wartości eksportu i importu w regionie był już niższy niż przeciętnie w Polsce. Rysunek 2. Dynamika eksportu w latach 2005–2007 na tle średniej dla wszystkich województw ppg_3_2008_rozdzial_1_rysunek_2 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie. Rysunek 3. Dynamika importu w latach 2005–2007 na tle średniej dla wszystkich województw ppg_3_2008_rozdzial_1_rysunek_3 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie. Poza wspomnianą liberalizacją handlu, na wzroście znaczenia Unii Europejskiej w stosunkach gospodarczych i obrotach handlu zagranicznego województwa pomorskiego zaważył potencjał ekonomiczny państw członkowskich UE, stwarzający możliwość wszechstronnego rozwoju współpracy w sferze inwestycji, produkcji, handlu oraz technologii. Dotyczy to przede wszystkim państw znajdujących się w bliskim sąsiedztwie z regionem, zwłaszcza Niemiec i krajów skandynawskich. Jednocześnie po 1992 r. zaobserwowano znaczny spadek obrotów z krajami byłego Związku Radzieckiego i Europy Środkowo-Wschodniej – wynikający z urealnienia cen w handlu wzajemnym i przeżywanych przez te kraje trudności płatniczych – oraz przeorientowanie handlu w kierunku krajów zachodnich. Podstawowe informacje Mimo systematycznego wzrostu obrotów handlowych wymianę Pomorskiego cechuje deficyt handlowy. W 2007 r. wartość eksportu w tym województwie wynosiła 7554,7 mln euro, a importu – 8225,4 mln euro. Wskaźnik zrównoważenia wymiany handlowej[1] pokazuje, że eksport tylko w 9 proc. nie pokrywał importu, zatem stopień pokrycia importu eksportem jest stosunkowo wysoki. Należy pamiętać, że deficyt nie musi być postrzegany w kategoriach negatywnych. Jeśli import ma charakter inwestycyjny bądź zaopatrzeniowy, może to w konsekwencji przyczyniać się do wzrostu konkurencyjności gospodarki regionu. Tak właśnie jest w przypadku Pomorskiego. Odnotowany w 2007 r. deficyt był wynikiem wzajemnej kompensacji: z jednej strony korzystnych relacji w handlu z UE-25, z drugiej – gorszego stanu zrównoważenia obrotów z pozostałymi rynkami, zwłaszcza krajami byłego ZSRR. Na dodatnie saldo wymiany z krajami UE wpłynęły korzystne wyniki handlu z Niemcami – głównym unijnym partnerem handlowym regionu. Nadwyżkę odnotowano także w wymianie z krajami kapitalistycznymi oraz z krajami Europy Środkowo-Wschodniej[2]. Wymianę z pozostałymi państwami oraz z krajami byłego ZSRR cechuje deficyt, z tym że deficyt z krajami byłego ZSRR podwójnie przekraczał deficyt z grupą krajów pozostałych. Negatywną wymowę tej tendencji łagodzi dominacja większości tych rynków w regionalnym imporcie podstawowych surowców, zwłaszcza energetycznych. Dotyczy to w szczególności Rosji – głównego dostawcy ropy i gazu. Udział województwa pomorskiego w wymianie ogólnopolskiej systematycznie maleje, a wyprzedzają je województwa śląskie, mazowieckie, dolnośląskie i wielkopolskie. Mogą one mieć bardziej zdywersyfikowaną ofertę eksportową, co stanowi o ich lepszej pozycji konkurencyjnej. Mimo to Pomorskie jest jednym z największych eksporterów wśród polskich regionów i cechuje się bardzo wysokim potencjałem. O jego otwartości na wymianę międzynarodową świadczy jedna z najwyższych w Polsce relacji eksportu do Produktu Regionalnego Brutto. Wartość eksportu w przeliczeniu na mieszkańca w województwie pomorskim jest zdecydowanie wyższa niż średnio w kraju i ta tendencja utrzymuje się od początku lat 90., czyli od momentu liberalizacji handlu z UE. W strukturze geograficznej importu województwa w 2007 r. 40 proc. stanowią kraje UE, jednak w ostatnich latach ich znaczenie maleje na korzyść krajów byłego ZSRR – dostawców surowców energetycznych. Obserwowane w ostatnim okresie perturbacje na rynkach paliwowych przyczyniły się dodatkowo do istotnego wzrostu udziału rynków byłego ZSRR w strukturze geograficznej importu regionu. Udział krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest śladowy. Rysunek 4. Struktura geograficzna importu województwa pomorskiego w 2007 r. ppg_3_2008_rozdzial_1_rysunek_4 [1] Wskaźnik pokazuje relację salda obrotów do wielkości eksportu. [2] Od 2007 r. za kraje Europy Środkowo-Wschodniej uważa się m.in.: Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Serbię i Czarnogórę; do krajów byłego ZSRR należą: Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Ukraina, Uzbekistan; do krajów kapitalistycznych: Watykan, Norwegia, Liechtenstein i Szwajcaria w Europie, USA, Australia, Japonia, Kanada, Singapur, Nowa Zelandia, Wyspy Marshalla itp. Od 1 stycznia 2007 r. Bułgaria i Rumunia są członkami UE. Byłe kraje ZSRR to Rosja i pozostałe kraje powstałe po upadku ZSRR. Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie. Struktura geograficzna eksportu województwa w 2007 r. potwierdza utrzymującą się od lat dominację krajów UE, do których trafia prawie 66 proc. eksportu województwa. Grupa krajów kapitalistycznych jest przede wszystkim reprezentowana przez Norwegię, jednego z najważniejszych partnerów handlowych regionu w obecnym okresie. Ugrupowanie pozostałych krajów umacnia się za sprawą realizacji dużych zleceń związanych z branżą stoczniową. Rysunek 5. Struktura geograficzna eksportu województwa pomorskiego w 2007 r. ppg_3_2008_rozdzial_1_rysunek_5 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie. Główni partnerzy w imporcie w 2007 r. Wymianę handlową z poszczególnymi krajami cechuje silna koncentracja. Na dziesięciu najważniejszych partnerów handlowych w 2007 r. przypadało łącznie ponad 70 proc. importu regionu. Na liście głównych partnerów importowych znajdują się kraje położone w geograficznej bliskości województwa – Niemcy oraz kraje skandynawskie. Świadczy to o wykorzystywaniu przez region premii sąsiedztwa. Struktura produktowa głównych partnerów w imporcie województwa wskazuje na silną koncentrację produktową. Największym importerem regionu jest Rosja. Strukturę produktową importu z Rosji cechuje prawie 100-procentowa koncentracja na surowcach energetycznych. Dotyczy to głównie ropy naftowej i gazu ziemnego. Ważnym partnerem importowym jest Norwegia, z której sprowadzane są głównie komponenty do produkcji jednostek pływających, ryby, filety rybne oraz oleje, frakcje ropy naftowej i gaz. W przypadku Wysp Bahama mamy do czynienia ze 100-procentowym importem komponentów wykorzystywanych w produkcji jednostek pływających[1]. Jak widać, strukturę produktową importu z wymienionych krajów cechuje silna koncentracja produktowa. Nieco niższa dotyczy Finlandii oraz Szwecji. Pozostałe kraje pochodzenia importu regionu cechuje duża dywersyfikacja produktowa. Dotyczy to przede wszystkim Niemiec, które w 2007 r. uplasowały się na drugim miejscu wśród partnerów importowych. Udział najważniejszego towaru importowanego z Niemiec – produktów ropy naftowej – stanowił już tylko 7,5 proc. całkowitej wartości importu z tego kraju. Koszyk towarów importowanych jest zróżnicowany i zawiera: elektroniczne układy scalone, liniowce pasażerskie, aparaturę elektryczną, wyroby z żeliwa lub stali, maszyny i urządzenia, sprzęt elektroniczny, produkty przemysłu chemicznego, tworzywa sztuczne, metale nieszlachetne oraz inne. Dużą dywersyfikacją cechuje się również import z Chin. Najważniejszy produkt na liście towarów importowanych z tego kraju, czyli części nadające się wyłącznie lub głównie do aparatury nadawczej i odbiorczej dla telewizji, radiotelegrafii i radiofonii, stanowił tylko 7,6 proc. całości chińskiego importu. Obok części do aparatury elektrycznej i elektronicznej Pomorskie importuje z Chin odzież, filety rybne, meble, rowery i artykuły z tworzyw sztucznych. Import ma zatem w tym przypadku charakter nie tylko inwestycyjny, ale także zaopatrzeniowy i konsumpcyjny. Dywersyfikacją produktową charakteryzuje się także import z Holandii, Danii i Wielkiej Brytanii. Warto podkreślić, że w wymianie handlowej dominuje handel wewnątrzgałęziowy. Norwegia jest dostarczycielem głównie jednostek pływających do przewozu osób lub towarów i ten sam produkt dominuje również w strukturze eksportu do Norwegii. Dotyczy to także Wysp Bahama, do których w 100 proc. eksportowane są jednostki pływające. Główni partnerzy eksportowi w 2007 r. Eksport województwa cechuje także silna koncentracja geograficzna i produktowa. Na dziesięć najważniejszych krajów przeznaczenia eksportu przypada 70 proc. całkowitej jego wartości. Najważniejszym partnerem eksportowym są Niemcy, a dostawy do tego kraju charakteryzują się stosunkowo dużą dywersyfikacją produktową. Jednak jest ona niższa niż w przypadku importu. Głównym towarem eksportowym jest aparatura odbiorcza dla telewizji, a dalej – liniowce, łodzie pasażerskie, ryby suszone, konstrukcje z żeliwa i stali oraz papier, meble, artykuły z tworzyw sztucznych, nośniki do zapisu dźwięków lub innych sygnałów. Stosunkowo duża dywersyfikacja produktowa cechuje także eksport do Rosji – 20 głównych produktów eksportowych stanowi 62 proc. wartości eksportu do tego kraju, a pierwszy produkt – jachty i łodzie sportowe – to 11,5 proc. całego eksportu. Eksport do pozostałych głównych partnerów cechuje silna koncentracja produktowa. W przypadku Norwegii koncentracja eksportu dotyczy różnego typu jednostek pływających. Poza tym Norwegia jest odbiorcą konstrukcji z żeliwa i stali, olejów bazowych z ropy naftowej, części do aparatury telewizyjnej i cystern. Wielka Brytania to głównie odbiorca liniowców pasażerskich, aparatury odbiorczej dla telewizji i olejów bazowych z ropy naftowej. Szwecja jest odbiorcą przede wszystkim produktów wysokich technologii oraz olejów bazowych z ropy naftowej. Specjalizacja w odbiorze produktów wysokich technologii dotyczy także Francji i Holandii. Najsilniejszą koncentracją produktową charakteryzują się wspomniane już Wyspy Bahama, do których w 100 proc. eksportowane są jednostki pływające. Struktura produktowa eksportu do najważniejszych partnerów świadczy przede wszystkim o tym, że Pomorskie docenia naturalne atuty związane z bliskością morza, a swój eksport opiera na wykorzystaniu nowoczesnych technologii. Procentuje udana transformacja wielu ważnych sfer gospodarki regionu oraz lokalizacja w regionie wielu firm z udziałem kapitału zagranicznego, dzięki którym mamy do czynienia z transferem nowoczesnych technologii do Polski. Wymianę z krajami UE cechuje specjalizacja wewnątrzgałęziowa oraz rosnący eksport produktów wysokich technologii. Hity importowe Region charakteryzuje silna koncentracja produktowa importu. Udział dziesięciu najważniejszych produktów importowanych do województwa pomorskiego stanowi 56 proc. całkowitego importu regionu. Województwo pomorskie specjalizuje się w imporcie towarów związanych z rafinacją ropy naftowej oraz komponentów do produkcji łodzi, statków i innych obiektów pływających. Najważniejsze pod względem udziału są surowce energetyczne. Norwegia to drugi rynek eksportowy i czwarty co do wielkości rynek importowy województwa. Prowadzi ona z regionem wymianę wewnątrzgałęziową głównie w sekcji statystycznej o nazwie: pojazdy, statki powietrzne, jednostki pływające oraz współdziałające urządzenia transportowe. Należy zwrócić uwagę, że dwa spośród dziesięciu najważniejszych towarów importowych to produkty wysokotechnologiczne. Import o charakterze technologicznym przyczynia się do wzrostu konkurencyjności gospodarki regionu, wpływając zarówno na zmianę gałęziowej struktury produkcji, jak i na modernizację tradycyjnych przemysłów, co obserwujemy w regionie. Hity eksportowe Region cechuje silna koncentracja produktowa towarów eksportowych. Udział dziesięciu najważniejszych z nich stanowi 58 proc. całkowitego eksportu regionu. Co ważne, ¼ tego stanowią produkty wysokich technologii. Województwo eksportuje głównie jednostki pływające i współdziałające urządzenia transportowe oraz maszyny i urządzenia mechaniczne, sprzęt elektryczny, urządzenia do rejestracji i odtwarzania dźwięku, urządzenia telewizyjne do rejestracji i odtwarzania obrazu i dźwięku oraz części i wyposażenie dodatkowe do tych urządzeń (towary te stanowią przeważającą część wartości eksportu). Tak silna koncentracja produktowa eksportu do poszczególnych krajów wskazuje na ugruntowaną już specjalizację w dziedzinach tradycyjnie kojarzonych z regionem. Jednak obok towarów branży stoczniowej, tworzyw sztucznych, produktów przemysłu chemicznego, surowców czy wyrobów z drewna na liście hitów znajdują się też towary wysokich technologii, takie jak: sprzęt elektryczny, urządzenia do rejestracji i odtwarzania dźwięku oraz inne związane z nimi. Zestawienie listy hitów eksportowych i importowych województwa potwierdza wewnątrzgałęziowy charakter regionu – to produkcja i eksport sprzętu transportowego, szczególnie statków i usług remontowych oraz produktów energetycznych. Ujęcie miesięczne [2] Aktualne dane na temat handlu zagranicznego województwa pomorskiego pochodzą z lipca 2008 r. Ujęcie miesięczne pozwala na bieżące monitorowanie sytuacji w obszarze wymiany handlowej województwa pomorskiego z zagranicą. Wskazuje także na pewne cechy handlu zagranicznego województwa pomorskiego. Wymianę handlową regionu cechuje relatywnie wysoka, acz silnie zmienna dynamika miesięczna. Wynika to z charakteru wymiany, zdominowanej przez produkty branży stoczniowej. Analiza danych w okresie styczeń–lipiec 2008 prowadzi do wniosku, że dynamiczne comiesięczne „skoki” wartości importu i eksportu to efekt zakontraktowanych zakupów sprzętu transportowego na rynkach zagranicznych, montażu statków w pomorskich stoczniach oraz sprzedaży już gotowych obiektów za granicę. W związku z tym na liście partnerów handlowych pojawiają się np. Wyspy Bahama, Wyspy Marshalla, Panama czy Tajlandia. Struktura produktowa jednak nie ulega istotnej zmianie. Analiza SWOT eksportu województwa pomorskiego Słabe strony: silne uzależnienie eksportu od pojedynczych zamówień o dużej wartości jednostkowej (specyfika branży stoczniowej); województwo jest zatem bardziej narażone na silne załamania gospodarcze w postaci np. znacznego spadku popytu. Malejący udział w ogólnopolskiej wartości eksportu, wynikający z umacniania pozycji innych regionów. Szansą byłaby większa dywersyfikacja struktury produktowej w wymianie z głównymi partnerami – wówczas potencjalne „szoki” nie będą aż tak odczuwalne przez gospodarkę regionalną. Szanse: wzrost popytu na zagranicznych rynkach, szczególnie w branżach kluczowych dla rozwoju gospodarki regionalnej, np. pływającego sprzętu sportowego i rekreacyjnego (jachty to główny produkt eksportowany do Rosji). Z punktu widzenia rozwoju branż wysokich technologii dla regionu szansą będzie dalsze zacieśnianie więzi z kluczowymi partnerami zagranicznymi o zdywersyfikowanej strukturze obrotów oraz dywersyfikacja wymiany z partnerami, których cechuje stosunkowo silna koncentracja asortymentowa, głównie w zakresie surowców i wyrobów nisko przetworzonych – mowa tu o Norwegii i Wielkiej Brytanii. Mocne strony: stosunkowo duży udział dóbr wysokich technologii w eksporcie województwa (co widać na liście najważniejszych produktów eksportowych); lista hitów eksportowych i importowych wskazuje, że województwo importuje półprodukty lub surowce, które po przetworzeniu są eksportowane, co świadczy o bardziej inwestycyjnym niż konsumpcyjnym charakterze importu; bardzo wysoka wartość eksportu per capita (ponadprzeciętna) wskazuje na wysoki potencjał regionu i dalsze możliwości rozwojowe zależne od postępu procesów restrukturyzacyjnych branży stoczniowej, kluczowej dla wymiany międzynarodowej; duży potencjał produkcyjny i wysoka konkurencyjność w zakresie usług remontowych tonażu pływającego. Zagrożenia: załamanie rynków finansowych i załamanie koniunktury na światowych rynkach może mieć negatywny wpływ na realizację dużych kontraktów, szczególnie w branży stoczniowej; zagrożeniem może być koncentracja napływu inwestycji zagranicznych do regionów bardziej atrakcyjnych (Dolny Śląsk, Śląsk), przez co możliwe jest także tzw. wysysanie najlepiej wykwalifikowanych pracowników; rosnąca pozycja konkurencyjna innych silnych polskich regionów może wpłynąć na osłabienie pozycji konkurencyjnej województwa pomorskiego. Komentarz dr hab. Bohdan Jeliński, prof. UG kierownik Zakładu Ekonomiki i Organizacji Handlu Zagranicznego Uniwersytetu Gdańskiego Rozpoczęty w USA kryzys finansowy zaczyna obejmować całą gospodarkę światową, grożąc spowolnieniem jej rozwoju. Bank Światowy ocenia, że strefę euro i Japonię czeka recesja, a Stany Zjednoczone – stagnacja. Zdaniem tegoż banku polska gospodarka nie odczuje w istotnym stopniu negatywnych skutków załamania gospodarczego, gdyż ma silne fundamenty gospodarcze. Dzięki temu tempo wzrostu PKB wyniesie w Polsce 2008 roku około 5,4% i obniży się do 4,0% w 2009 roku. Na 2010 rok przewiduje się generalną poprawę sytuacji w gospodarce światowej, w tym w Polsce. Polska gospodarka i gospodarka województwa pomorskiego nie będą oczywiście całkowicie odporne na konsekwencje światowego kryzysu finansowego i recesji gospodarczej. Jednakże dobra kondycja gospodarki i rozważna polityka makroekonomiczna pozwolą utrzymać polską gospodarkę na ścieżce reform i wzrostu. Pomoże w tym przyjęcie ambitnego planu wejścia Polski do strefy euro 1 stycznia 2012 roku. Powyższe uwarunkowania dotyczą w całej rozciągłości gospodarki województwa pomorskiego, głównie ze względu na duże w niej znaczenie wymiany handlowej z zagranicą. Wprawdzie słabnący złoty sprzyja generalnie eksporterom, ale głównie tym, którzy nie używają do produkcji komponentów z importu. Ponadto, jeżeli kraje Unii Europejskiej będące głównym partnerem w polskim eksporcie (78,7% w 2007 roku) i eksporcie województwa (65,7% w 2007 roku) będą w recesji, to osłabienie złotego tworzy szansę na zmniejszenie polskiego deficytu obrotów bieżących z zagranicą. Eksporterzy muszą też mieć świadomość, że polska waluta w perspektywie najbliższego roku może odrobić obserwowane obecnie osłabnięcie i umocni się, a inflacja spadnie z około 4,2% w roku bieżącym do 3,4% w roku przyszłym. Na perspektywy rozwoju eksportu województwa kładzie się cieniem trudna sytuacja czołowego eksportera – branży okrętowej. Stanowisko Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji Komisji Europejskiej jest zdecydowane. Preferuje ona sprzedaż majątku stoczni w drodze przetargu i powstanie nowych spółek, co nie wyklucza dalszego prowadzenia w pewnym zakresie produkcji stoczniowej. Według Dyrekcji przyznanie stoczni kolejnego wsparcia finansowego przez polski rząd stałoby się bodźcem do próśb o dalsze dotacje. [1] Należy podkreślić, że kraje takie jak Wyspy Bahama są uznane przez Polskę za tzw. raje podatkowe, gdzie chętnie ukrywają swoje dochody armatorzy należący tak naprawdę do innych państw. [2] Dane za rok 2008 pochodzą ze zbioru otwartego, co oznacza, że przez cały rok sprawozdawczy rejestrowane są dane dotyczące wszystkich miesięcy (bieżących i poprzednich w przypadku dosyłania brakujących danych) oraz korekt rejestrowanych za okres sprawozdawczy, którego dotyczą.

O autorze:

Zasoby światowej energetyki Ponad dwie trzecie światowych zasobów ropy naftowej znajduje się na Bliskim Wschodzie (61%) i w Rosji (6,4%) . Na Afrykę oraz Amerykę Południową i Środkową przypada 18,5% zbadanych zasobów ropy. Trzynaście państw posiada własne zasoby o wielkości powyżej 2%. Tylko siedem z tych państw ma własne zbadane zasoby na poziomie 5% . Poza Wenezuelą i Rosją kraje te leżą na Bliskim Wschodzie (Iran, Irak, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Arabia Saudyjska). Światowe zasoby ropy naftowej zwiększały się średniorocznie o 2,4% od początku lat 80. Szacunki brytyjskiej korporacji BP wskazują, że zbadane światowe zasoby ropy pozwolą na 41,6 lat użycia przy założeniu, że bieżąca produkcja nie ulegnie zmianie. Stosunek zasobów do wielkości produkcji jest wyższy dla Bliskiego Wschodu (82,2 lat). Dla Rosji ten stosunek wynosi 21,8 lat. Zgodnie z szacunkami BP, około 41% zbadanych zasobów gazu ziemnego znajduje się na Bliskim Wschodzie. Na koniec 2007 r. na byłych terenach ZSRR znajdowało się ponad 30% całkowitych złóż. W Oceanii i Afryce znajdowało się po 8% zasobów. Także gaz cechuje wysoka koncentracja geograficzna. Tylko siedem państw posiada własne zbadane zasoby gazu na poziomie ponad 2% światowych ilości. Według EIA , Rosja, Iran i Katar mają łącznie 58% światowych zasobów gazu. Zbadane światowe zasoby gazu ziemnego systematycznie rosną od 1980 r. (średnioroczny wzrost na poziomie 3,4%). Wartość zbadanych zasobów gazu naturalnego uległa podwojeniu od tego czasu. Wzrost światowych zasobów wynika z jednej strony z odkryć nowych złóż, a z drugiej z większego wykorzystania już istniejących na Bliskim Wschodzie, w Azji/Oceanii oraz Afryce. Wydaje się, że światowe zasoby gazu ziemnego są znaczące. Niektóre szacunki wskazują, że perspektywy nieodkrytych (ale potencjalnych) złóż gazu mogłyby przedłużyć wykorzystanie gazu do 130 lat przy bieżącej stopie konsumpcji . Światowe zasoby węgla są znacznie bardziej obfite niż zasoby ropy czy gazu. Przy niezmienionym bieżącym poziomie wykorzystania zbadane zasoby węgla wystarczą na 130–150 lat . W przeciwieństwie do zasobów gazu i ropy, zasoby węgla są szeroko dostępne w prawie każdym państwie, z zasobami odnawialnymi w 70 krajach. Ameryka Północna, republiki byłego ZSRR oraz Azja/Oceania posiadają zbliżony udział w zasobach węgla, oscylujący wokół 27–30% całkowitych zasobów światowych. Mimo to ponad 80% światowych zasobów węgla jest skoncentrowanych w następujących lokalizacjach: USA (28,6%), Rosji (18,5%), Chinach (13,5%), Australii (9%), Indiach (6,7%) oraz w Afryce Płd. (5,7%) . Rysunek 1. Zasoby światowej energetyki ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_1 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych z raportu: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Zużycie energii na świecie Wykres 1 prezentuje strukturę zużycia energii pochodzącej z różnych źródeł. Najwyższy udział w światowym zużyciu energii ma ropa naftowa, a dalej – paliwa stałe i gaz ziemny. Udział paliw odnawialnych oscyluje wokół 13%. Struktura wykorzystania poszczególnych źródeł jest nieco odmienna w UE-27. Wprawdzie ropa dominuje, ale kolejnym źródłem energii jest gaz. Udział paliw odnawialnych jest niski i wynosi 7%. Wykorzystanie energii jądrowej jest najwyższe w Japonii (15%), a na drugim miejscu plasuje się Unia Europejska. Rosja jest potentatem, jeśli chodzi o wykorzystanie gazu ziemnego, a w USA dominuje ropa naftowa. Wykres 1. Struktura zużycia energii w zależności od źródeł jej pochodzenia w najważniejszych gospodarkach świata ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_1 Źródło: Eurostat, grudzień 2007 [w:] „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008.   Zasoby energetyczne w Europie Według danych Eurostat za 2006 r., prawie 80% energii zużywanej w Unii Europejskiej pochodzi z paliw kopalnych, tj. ropy, gazu ziemnego i węgla. Energia jądrowa stanowi 14%, a źródła odnawialne 7%. Jednocześnie europejskie zasoby paliw kopalnych, głównie ropy i gazu na dnie Morza Północnego, są znacznie szybciej wyczerpywane niż zasoby ogólne na świecie. Prowadzi to do coraz większego uzależnienia od importu oraz rosnącego niebezpieczeństwa zaburzenia dostaw i braku gwarancji stabilnych cen. Europejski Obszar Gospodarczy (EOG) jest ważnym producentem ropy, zajmując czwartą pozycję pod względem globalnej produkcji. Warto jednak odnotować, że zasoby ropy w EOG są ograniczone i reprezentują niski udział w zasobach światowych, a ich wydobycie od 2000 r. spada. Zasoby ropy są jeszcze bardziej ograniczone, jeśli weźmiemy pod uwagę sam obszar UE. Wydobycie ropy będzie uzależnione od korzystnych uwarunkowań gospodarczych oraz od unowocześnienia technologii wydobycia zasobów znajdujących się na dnie morza. Z kolei udział unijnych zasobów gazu ziemnego w światowych zasobach tego surowca jest bardzo skromny. Zbadane unijne zasoby gazu reprezentują 1,4% światowych zasobów , a udział EOG wynosi 2,7%. Zasoby gazu są skoncentrowane głównie w Norwegii, Holandii, Wielkiej Brytanii i Rumunii. Około 80% unijnych zasobów kopalnych stanowią paliwa stałe (węgiel kamienny i lignit, czyli węgiel brunatny). Zbadane zasoby tych paliw mogą być uznane za znaczące, choć ich udział w światowych zasobach jest niewielki. Według BP, zbadane zasoby węgla stanowią 3,5% światowych zasobów tego surowca. Węgiel kamienny jest przede wszystkim zlokalizowany w Polsce (największe zasoby), Czechach i w mniejszym stopniu w Hiszpanii, na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Zasoby węgla brunatnego rozciągają się od Niemiec do Grecji. Rysunek 2. Krajowe zasoby paliw kopalnych w Europie w 2006 r. ppg_1_2009_rozdzial_24_rysunek_2 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Produkcja energii w Unii Europejskiej W 2006 r. produkcja energii w UE wyniosła 880 Mtoe , w czym największy udział (30%) miała energia jądrowa; następne pozycje zajęły paliwa stałe (22%), gaz (20%), ropa (14%) oraz energia odnawialna (14%). Spadek produkcji unijnej, notowany szczególnie od 2004 r., powoduje, że zależność UE od importu energii stale rośnie. W koszyku wytwarzania energii elektrycznej najwyższy udział mają paliwa stałe oraz energia jądrowa, następnie gaz ziemny i źródła odnawialne. Udział ropy w unijnej produkcji energii elektrycznej stanowił w 2006 r. tylko 4%. Wykres 2. Wytwarzanie energii elektrycznej w UE-27 wg koszyka źródeł w 2006 r. ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_2 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Unijne zużycie energii Zużycie energii w UE-27 uległo stagnacji w ostatnich latach. W 2006 r. całkowite zużycie wyniosło 1825 mln ton oleju umownego (Mtoe), podczas gdy całkowite zużycie finalne , wyłączające dostarczanie do sektora przetwórstwa energetycznego i sektora energetyki, wyniosło 1176 mln ton oleju ekwiwalentnego . Z kolei energochłonność (wyrażona w tonach oleju umownego na 1 mln euro) w gospodarce UE uległa istotnej poprawie w ciągu ostatniej dekady. Największy spadek energochłonności zanotowano w przemyśle, za sprawą unowocześnienia parku maszynowego, wprowadzenia wielu innowacyjnych i energooszczędnych rozwiązań. W transporcie i usługach, gdzie również odnotowano poprawę, spadek energochłonności był nieco mniejszy. Tabela 1. Zużycie energii finalnej w sektorach gospodarki UE-27 i Polski w 2005 r. ppg_1_2009_rozdzial_24_tabela_1 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008.   Kto zużywa najwięcej? Sektor transportowy jest największym finalnym odbiorcą energii. W 2006 r. transport zużył ponad 1/3 energii finalnej, podczas gdy inne sektory 28%, a gospodarstwa domowe – 26%. W przeciwieństwie do innych sektorów, zużycie w transporcie, gdzie paliwa stanowią główny składnik, systematycznie rosło w ciągu ostatniej dekady. Ten trend łączy się z dwoma czynnikami: przystąpieniem nowych państw członkowskich do UE, z przewagą komparatywną w sektorze transportu drogowego (przewoźnictwo), i związaną tym ekspansją transportu drogowego do tych państw (Bułgaria, Czechy, Węgry, Polska, republiki nadbałtyckie). Ponadto w niektórych starych państwach członkowskich nastąpił rozwój sektora transportu, co oznaczało wzrost zużycia energii (Irlandia, Wielka Brytania, Dania, Grecja i Hiszpania). Najwięcej energii finalnej w UE-27 pochłania sektor drogowy, a w dalszej kolejności – lotniczy i kolejowy. Zużycie energii w handlu i innych usługach pozostaje na niezmienionym poziomie. Mimo że sektor usługowy w ostatnich latach przeżywał najsilniejszy wzrost, jeśli chodzi o zatrudnienie i wartość dodaną, zużycie energii pozostało stabilne w wyniku poprawy wydajności energetycznej. Mimo że najwyższy udział w zużyciu energii w tym sektorze ma ogrzewanie oraz klimatyzacja, nastąpiło istotne przesunięcie w kierunku nowych, bardziej nowoczesnych rozwiązań w sferze izolacji budynków biurowych. Jest to szczególnie widoczne w nowych państwach członkowskich. Obok transportu, zużycie energii w przemyśle (bez produkcji półproduktów oraz petrochemii) było względnie stabilne. Restrukturyzacja przemysłu w latach 90., szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej, pomogła uchronić przemysł przed wzrostem zużycia energii. Restrukturyzacja w wielu przypadkach doprowadziła także do istotnych zmian w koszyku energetycznym, zapoczątkowując przesunięcie ze źródeł stałych (paliw stałych) w kierunku wykorzystywania gazu ziemnego oraz innych źródeł. W przypadku gospodarstw domowych zaobserwowano dwa przeciwstawne zjawiska. Z jednej strony rosnąca liczba gospodarstw mniejszych oraz poprawa warunków życia, umożliwiająca posiadanie większej przestrzeni mieszkalnej, większej liczby urządzeń elektrycznych, bardziej komfortowych rozwiązań grzewczych i klimatyzacyjnych doprowadziły do wzrostu zużycia energii. Z drugiej jednak strony nowe urządzenia elektryczne są energooszczędne, a nowe mieszkania (budynki) – lepiej izolowane. Te dwa zjawiska nawzajem „znoszą się”, zatem w ostatniej dekadzie zanotowano tylko nieznaczny wzrost zużycia energii przez gospodarstwa domowe.   Koszyk energetyczny Ropa naftowa to w UE najintensywniej wykorzystywany produkt z całego koszyka energetycznego . W porównaniu z latami 90. udział ropy w całkowitym zużyciu energii spadł tylko nieznacznie – o 1 punkt procentowy, do poziomu 37%. W tym samym okresie udział gazu ziemnego i energii atomowej wzrósł odpowiednio o 6 i 2 punkty procentowe i w 2006 r. udział każdego z tych źródeł wynosił odpowiednio 24% i 14%. Udział paliw stałych skurczył się istotnie (o 10 punktów procentowych) do poziomu 18% całkowitego koszyka energetycznego. Źródła odnawialne zyskały jednocześnie prawie 3 punkty procentowe, osiągając w 2006 r. udział 7%. Połowa tego wzrostu przypada na lata 2000–2006 dzięki efektywnej polityce UE na rzecz redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Mimo to udział paliw odnawialnych pozostaje niski. Według założeń Komisji Europejskiej, w 2020 roku ma on wzrosnąć do 20%. Wykres 3. Koszyk energetyczny dla UE-27 wyrażony w mln ton oleju umownego w 2006 r. ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_3 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Bieżące zużycie zasobów energetycznych jest zróżnicowane w krajach UE. Do pewnego stopnia zależy od krajowych zasobów bądź wzorców produkcyjnych. Wielka Brytania, ważny producent ropy i gazu ziemnego, bazuje głównie na ropie i gazie; Dania, gdzie krajowa produkcja jest zdominowana przez ropę, także zużywa więcej ropy; kraje posiadające zasoby paliw stałych – Polska i Estonia – preferują je w swoim koszyku energetycznym. Udział energii atomowej jest znaczący w krajach, które wybrały to źródło energii; są to: Francja (42%), Szwecja (35%), Litwa (26%), Bułgaria (24%), Słowacja (24%) i Belgia (21%). Rysunek 3. Struktura produkcji energii elektrycznej wg źródeł pochodzenia w 2005 r. w procentach ppg_1_2009_rozdzial_24_rysunek_3 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008.   Zależność od importu Mimo poprawy wskaźnika energochłonności, UE-27 jest importerem netto energii; unijne zasoby wyczerpują się. Ta zależność od importu może nie stanowić problemu, ale – jak pokazują ostatnie perturbacje na rynku energetycznym – wymaga właściwej polityki ze strony całej UE. Unijna produkcja energii zaspokaja mniej niż połowę całkowitego jej zapotrzebowania, wskaźnik zależności od importu energii osiągnął w 2006 r. poziom 54%. Udział poszczególnych źródeł energii w całkowitym imporcie wynosił: 60% dla ropy, 26% dla gazu ziemnego oraz 13% dla paliw stałych. Udział importowanej energii elektrycznej oraz energii ze źródeł odnawialnych stanowił mniej niż 1%. W 2006 r. import ropy do krajów UE stanowił 608 mln ton oleju umownego. Większość ropy pochodziła z importu z krajów OPEC (38%) i Rosji (33%), podczas gdy Norwegia i Kazachstan dostarczyły odpowiednio 16% i 5% ropy. Unia Europejska produkuje mniej niż jedną piątą swojego całkowitego zużycia tego źródła energii. Wykres 4. Dostawcy ropy naftowej do UE-27 w 2006 r. ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_4 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Sytuacja wygląda znacznie lepiej w przypadku sektora gazowego, jako że krajowa produkcja (zlokalizowana głównie w Holandii i Wielkiej Brytanii) zaspokaja około dwóch piątych potrzeb UE. Gaz ziemny jest importowany głównie od czterech dużych dostawców: Rosji, Norwegii, Algierii i Nigerii. Wykres 5. Dostawcy gazu ziemnego do UE-27, 2006 r. ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_5 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Źródła importu węgla są bardziej rozproszone – największe dostawy pochodzą z Rosji, Afryki Płd., Australii, Kolumbii, Indonezji i USA. Wykres 6. Dostawcy węgla kamiennego do UE-27 w 2006 r. w procentach ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_6 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Mimo że import energii w UE jest wysoki i stale rośnie, sytuacja jest zróżnicowana wśród państw członkowskich. Dania jest jedynym krajem, który jest całkowicie niezależny energetycznie. W przypadku Polski i Wielkiej Brytanii stopa zależności od importu paliw jest niska i oscyluje wokół 20%. Na drugim krańcu znajdują się Irlandia, Włochy, Portugalia i Hiszpania, których stopa zależności od importu przekracza 80%. Cypr i Malta (ze względu na położenie geograficzne) oraz Luksemburg to państwa całkowicie zależne od importu. Wykres 7. Zależność państw UE od importu paliw w 2005 r. w procentach ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_7 Źródło: Eurostat, grudzień 2007, [w:] „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008.   Wykres 8. Zależność państw UE od importu paliw stałych w 2005 r. w procentach ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_8 Źródło: Eurostat, grudzień 2007, [w:] „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008. Uwaga: Wartości ujemne wskazują, że kraj jest eksporterem netto. Wartości powyżej 100 proc. są możliwe ze względu na zmiany w zapasach. Zależność od importu = import netto/ (bunkry, w tym morskie+zużycie krajowe brutto)   Wykres 9. Zależność państw UE od importu ropy w 2005 r. w procentach ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_9 Źródło: Eurostat, grudzień 2007, [w:] „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008.   Wykres 10. Zależność państw UE od importu gazu ziemnego w 2005 r. w procentach ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_10 Źródło: Eurostat, grudzień 2007, [w:] „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008.   Zależni – niezależni Jak pokazują zestawienia, Polska jest niezależna od dostaw zewnętrznych pod względem paliw stałych, natomiast jest importerem ropy i gazu ziemnego. Całościowe ujęcie UE nie pokazuje wysokiego stopnia zależności importu od jednego konkretnego dostawcy. Estonia, Łotwa, Litwa, Bułgaria, Słowacja, Irlandia, Szwecja i Finlandia są całkowicie zależne od jednego dostawcy gazu ziemnego. W przypadku Bułgarii, Estonii, Litwy, Łotwy, Słowacji i Finlandii jest to Rosja; w przypadku Irlandii – Wielka Brytania, a w przypadku Szwecji – Dania. Pod względem gazu Dania jest samowystarczalna; jest też jego największym unijnym eksporterem. W koszyku całkowitej krajowej konsumpcji Danii udział gazu stanowił 21% (2006). Rosja jest jednym z największych dostawców źródeł energii, często jedynym. Grecja, Węgry i Austria w ponad 80% są zależne od dostaw gazu z Rosji. Litwa, Węgry, Słowacja i Polska są prawie całkowicie zależne od dostaw ropy z Rosji. Estonia, Łotwa, Litwa i Cypr są z kolei prawie całkowicie zależne od dostaw węgla z Rosji. Obok ropy, w 2006 r. import gazu do Polski pochodził w 67% z Rosji; pozostali dostawcy to: Niemcy (5%), Norwegia (4%), Ukraina (0,04%) i pozostałe kraje byłego ZSRR (23%). Polska, mimo samowystarczalności, importuje węgiel kamienny. W 2006 r. import tego surowca do Polski w 63% pochodził z Rosji, 30% z Czech, 3% z Kazachstanu, 2% z Ukrainy, 1,5% z Kolumbii, 0,19% z Chin i 0,06% z pozostałych państw. Rosyjski węgiel cieszy się powodzeniem nie tylko dlatego, że jest tańszy od rodzimego. Ma mniej siarki i popiołów, przez co spala się lepiej (wytwarza więcej ciepła). Konsumenci coraz częściej zwracają uwagę na jakość, a lepszy węgiel to dodatkowy, obok niższej ceny, argument, aby taki surowiec kupować. Wykres 11. Dostawy ropy naftowej do Polski w 2006 r. ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_11 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „Europe’s current and futures energy position. Demand – resources – investments”, 2008, Commission Staff Working Document, EC, COM (2008) 744, Brussels.   Emisja dwutlenku węgla W 2006 r. UE wyemitowała 5143 mln ton ekwiwalentu CO2, o 7,7% mniej niż w roku 1990 . Emisja CO2 związana z energią stanowiła w 2006 r. 77% wszystkich gazów cieplarnianych emitowanych w UE. Sektor energetyczny wygenerował największą ilość CO2 w 2006 (37%). Kolejnym sektorem generującym najwięcej zanieczyszczeń był transport (23%), a dalej przetwórstwo przemysłowe i budownictwo (15%). W latach 1990–2006 wzrost emisji zanieczyszczeń odnotowano tylko w transporcie. W 2006 r. wśród największych emitentów znalazły się Niemcy (21% emisji CO2), Wielka Brytania (13%), Włochy (11%), Francja (9%) i Hiszpania (8%). Jednakże biorąc pod uwagę intensywność emisji CO2 w relacji do poziomu wytworzonej energii, ze względu na wysoki udział węgla w koszyku energetycznym, wysokie udziały cechowały Maltę, Grecję, Cypr, Polskę, Irlandię, Estonię i Danię.   Czas na bardziej solidarne mechanizmy Bezpieczeństwo energetyczne jest jednym z najważniejszych celów UE. Jak pokazują dane, dla sprostania rosnącemu popytowi energetycznemu UE staje się coraz bardziej zależna od importu. Nawet w przypadku redukcji całkowitego popytu i wielkości importu pozostającej bez zmian zależność od importu będzie rosła. W świetle prognoz, obecna polityka w zakresie energii i transportu zamiast zmniejszać poziom emisji CO2 w UE, doprowadziłaby do jego zwiększenia o około 5% do roku 2030. Według prognoz KE, jeśli nie zmienią się bieżące tendencje i programy polityczne, uzależnienie UE od importu surowców energetycznych wzrośnie w 2030 r. z obecnego, około 50-procentowego poziomu do 65% całkowitego ich zużycia w UE. Taka sytuacja wynika ze spadku krajowej produkcji ropy, gazu i paliw stałych, która nie została zastąpiona krajowymi zasobami źródeł odnawialnych. Warto odnotować, że nadal udział energii elektrycznej pochodzącej ze źródeł odnawialnych wśród krajów członkowskich UE jest niski, przy poziomie unijnym oscylującym wokół 14% W dokumencie „Nowa polityka energetyczna” Komisja Europejska wytycza cel, zgodnie z którym do 2020 roku 20% całkowitego zużycia różnych rodzajów energii pochodziłoby ze źródeł odnawialnych. Wykres 12. Udział zasobów odnawialnych w produkcji energii elektrycznej w krajach członkowskich UE ppg_1_2009_rozdzial_24_wykres_12 Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: „EU energy and transport in figures”, Statistical Pocketbook 2007/2008, EC, 2008.   Wdrożenie „Nowej polityki energetycznej” oznaczać będzie konieczność ogromnego wzrostu we wszystkich trzech sektorach energii odnawialnej, tj. w sektorze elektryczności, biopaliw oraz ogrzewania i chłodzenia. Temu zamierzeniu związanemu z odnawialnymi źródłami energii towarzyszyć będzie realizacja celu minimalnego na poziomie 10% dotyczącego biopaliw. Oczywiście ze względu na indywidualne możliwości każde państwo członkowskie będzie miało inny pułap do osiągnięcia. Obecnie energia jądrowa stanowi 14% zużycia energii pierwotnej w UE i 30% energii elektrycznej. W swoich propozycjach Komisja podkreśla, że decyzja o korzystaniu bądź rezygnacji z energii jądrowej jest suwerenną sprawą każdego państwa członkowskiego. Komisja zaleca, aby w krajach UE, w których poziom wykorzystania energii jądrowej zmniejsza się, wprowadzać w zastępstwie korzystanie z innych źródeł energii niskoemisyjnej. Komisja postuluje również zmniejszenie o 20% całkowitego zużycia energii pierwotnej do roku 2020. Jeśli to się powiedzie, do 2020 r. UE zużywałaby średnio 13% mniej energii niż obecnie, zaoszczędzając każdego roku 100 mld euro i zmniejszając o blisko 780 ton emisję dwutlenku węgla. Komisja proponuje użytkowanie na większą skalę pojazdów o niższym zużyciu paliwa; wprowadzenie bardziej rygorystycznych standardów oraz lepszych informacji i oznaczeń na urządzeniach; zwiększenie wydajności energetycznej budynków w UE, a także poprawę wydajności wytwarzania, przesyłu oraz dystrybucji ciepła i energii elektrycznej. Komisja proponuje również nowe porozumienie międzynarodowe w sprawie wydajności energetycznej. Ponieważ węgiel i gaz stanowią ponad 50% całości dostaw surowców energetycznych w UE i pozostaną znaczącym jej źródłem, Komisja Europejska w „Nowej polityce energetycznej” postuluje wprowadzenie bardziej ekologicznych technologii spalania węgla. Przewiduje się, że do roku 2030 na całym świecie produkować się będzie dwa razy tyle elektryczności z węgla, co obecnie. Stworzy to również nowe możliwości dla europejskiego eksportu . Aby od 2020 r. paliwa kopalne rzeczywiście wykorzystywano w zrównoważony sposób, UE musi ustanowić korzystne ramy regulacyjne dla opracowania tych nowatorskich technologii, a zatem musi więcej i lepiej inwestować w badania naukowe, a także podejmować działania na arenie międzynarodowej. Unijny system handlu uprawnieniami do emisji będzie też musiał w przyszłości obejmować wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla. Nie ulega jednak wątpliwości, że w chwili obecnej najważniejszym zadaniem UE jest opracowanie wspólnych skutecznych mechanizmów, tak by wszystkie państwa członkowskie mogły poradzić sobie z ewentualnym kryzysem w zakresie dostaw energii. Jak pokazały niedawne wydarzenia (konflikt gazowy z Rosją), kryzys energetyczny jest dla Unii zagrożeniem jak najbardziej realnym, dlatego powinna ona wypracować mechanizmy bardziej solidarne. Wspólne stanowisko wobec krajów trzecich będzie sygnałem, że UE przemawia w imieniu wszystkich swoich członków.

O autorze:

Według International Data Corporation (IDC), offshoring (czyli transgraniczny outsourcing działalności przedsiębiorstw do innych, tańszych lokalizacji) w latach 2007–2009 osiągnął globalnie 30 mld USD przychodów, przy jednoczesnym wzroście na poziomie 25 proc. Z punktu widzenia liczby pracujących Europa stanowi ok. 10 proc. rynku światowego, potentatem jest Azja. W samych tylko Indiach, w sektorze usług dla biznesu, zatrudnionych jest ok. 2,5 mln osób. Największym rynkiem europejskim jest pod tym względem Wielka Brytania, gdzie pracuje ok. 100 tys. osób, ponad dwa razy więcej niż w Polsce.   Liderzy są w Azji Według raportu A.T. Kearney Indie, Chiny i Malezja to, mimo kryzysu, trzy lokalizacje dla działalności offshoringowej, które nieprzerwanie od 2004 r. zajmują czołowe pozycje w rankingu. Klasycznie można obserwować odwrotną zależność między kosztami z jednej a otoczeniem biznesu, jakością i dostępnością zasobów pracy z drugiej strony. Jednak zależność ta nie dotyczy tych trzech państw, ponieważ mają one lepsze wyniki w obszarze jakości i dostępności siły roboczej oraz otoczenia biznesu, niż sugerowałaby to sama analiza kosztowa. Efekty kryzysu są jednak widoczne na dalszych pozycjach. Jeszcze do niedawna nowymi rynkami dla offshoringu w ujęciu globalnym były kraje Europy Środkowo­‑Wschodniej, obsługujące przede wszystkim klientów z Europy Zachodniej. W tym roku jednak pozycja Polski, Czech i Węgier spadła z powodu rosnących kosztów pracy. Jednocześnie kraje w regionach o niskich kosztach, takich jak Południowo­‑Wschodnia Azja i Środkowy Wschód, ogromnie zyskały w 2009 r. dzięki dynamicznemu rozwojowi branż usługowych związanych z technologiami informatycznymi oraz wzrostowi eksportu. Dziesięć najlepszych lokalizacji dla działalności offshoringowej to: Indie, Chiny, Malezja, Tajlandia, Indonezja, Egipt, Filipiny, Chile, Jordania i Wietnam. Polska w rankingu uplasowała się na pozycji 38. – za Węgrami, wyprzedając RPA. Ranking 50 najlepszych lokalizacji zamyka Portugalia. Rysunek 1. Atrakcyjność inwestycyjna wybranych krajów dla usług globalnych (offshoring) w 2009 r.* ppg_2_2010_rozdzial_13_rysunek_1 * Global Services Location Index (GSLI), po raz pierwszy skonstruowany w 2004 r., analizuje i klasyfikuje 50 najważniejszych na świecie państw pod względem atrakcyjności dla działalności offshoringowej, w tym usług informatycznych i wspierających biznes, call-centers i outsourcingu usług typu back-office, polegających na obsłudze przez zewnętrznego dostawcę obszarów działalności firmy niewidocznych dla jej klientów. Każdy syntetyczny wskaźnik dla danego kraju powstał na podstawie kombinacji 43 zmiennych, pogrupowanych w trzy kategorie: koszty (tworzące 40 proc. wartości wskaźnika syntetycznego), zasoby pracy (30 proc. wartości wskaźnika syntetycznego) oraz otoczenie (30 proc. wartości wskaźnika syntetycznego). O metodologii więcej w: A.T. Kearney, 2009, Appendix. Źródło: A.T. Kearney, 2009   Konkurencja się zaostrza Indie to nadal największy dostawca usług offshoringowych. Wraz z Filipinami zagospodarowują one 50 proc. światowego rynku BPO (Business Process Offshoring). Podczas gdy pozycja Indii (1. miejsce w rankingu) i Filipin (7. miejsce) jest niezagrożona, konkurencja o przyciąganie inwestycji BPO zaostrza się. Jest to podyktowane głównie rosnącymi aspiracjami krajów europejskich w tym zakresie. Firmy północnoamerykańskie, które nadal zagospodarowują 70 proc. wydatków offshoringowych, pierwsze „wysłały” swe usługi poza granice. Jednak firmy europejskie szybko doganiają firmy amerykańskie – ich wydatki na offshoring rosną szybciej niż wydatki amerykańskich firm. To przesunięcie po stronie popytowej wpływa na globalną mapę działalności offshoringowej. Efektem jest bowiem wzrost znaczenia lokalizacji usytuowanych bliżej Europy, włączając w to również Europę Środkowo­‑Wschodnią, Bliski Wschód oraz Afrykę Północną, w których znaczenie ma znajomość również innych języków europejskich niż angielski. Istotnym trendem obserwowanym na świecie w obszarze lokalizacji usług globalnych jest odchodzenie od captive centers (centra będące własnością korporacji, której świadczą usługi) w stronę wykorzystywania zewnętrznych dostawców usług. Jako że w wielu centrach usługowych, będących własnością korporacji, nie udało się utrzymać kosztów na niskim poziomie, coraz więcej firm decyduje się na kupowanie usług od zewnętrznych dostawców. I tak dla przykładu, w październiku 2008 r. Citibank sprzedał swoje indyjskie centra usługowe indyjskiej firmie Tata Consultancy Services (TCS). Umowa zawierała transfer 12 tys. pracowników i porozumienie, wedle którego TCS będzie dostarczać usługi, które Citigroup „produkowała” w swoich centrach usługowych. Ta transakcja spowodowała, że TCS stało się drugą największą firmą outsourcingową w Indiach, a Citigroup jej największym klientem. W podobny sposób w 2007 r. Philips sprzedał za 250 mln USD firmie Infosys trzy ze swoich centrów BPO, które zatrudniają łącznie 1300 osób. Ta transakcja zawierała porozumienie, zgodnie z którym Infosys będzie dostarczał firmie Philips usługi BPO przez następne siedem lat.   Kapitał ludzki – najważniejszy Podczas gdy koszty stanowią podstawowy motyw decydujący o wynajmowaniu usług w danej lokalizacji, coraz większego znaczenia nabiera jakość zasobów pracy. W związku z tym rządy krajów inwestują w kapitał ludzki, na który jest ogromny popyt ze strony branży offshoringowej. Większą popularnością cieszą się studia wyższe, studia i kursy podyplomowe, rozwija się sektor usług szkoleniowych. Firmy postrzegają obecnie rynek pracy bardziej przez pryzmat globalny i w wielu przypadkach decyzje o offshoringu, o wyższej wartości dodanej (zwłaszcza działalności bardziej zaawansowanych) są następstwem zarówno wyczerpywania się talentów w kraju, jak i redukcji kosztów. Trwa globalna walka o kapitał ludzki. Firmy zorientowane na działalność B+R dynamicznie poszukują „nowych talentów” na wschodzących rynkach, ponieważ ich zasoby lokalne uległy wyczerpaniu. Dlatego w tegorocznym rankingu lokalizacji dla działalności offshoringowej dostępność kapitału ludzkiego jest istotną determinantą. Rysunek 2. Atrakcyjność zasobów pracy wybranych krajów dla usług globalnych (offshoring) w 2009 r. ppg_2_2010_rozdzial_13_rysunek_2 Źródło: A.T. Kearney, 2009 Wskaźnik opisujący zasoby pracy jest definiowany przez pięć zmiennych: odpowiednie doświadczenie, wielkość i dostępność zasobów pracy, wykształcenie, znajomość języków obcych oraz ryzyko odejścia z pracy (attrition risk). Ten ostatni czynnik nabiera coraz większego znaczenia. Im wyższa stopa bezrobocia, tym ryzyko odejścia z pracy jest niższe. Podobnie im mniej rozwinięty sektor BPO, tym niższe ryzyko odejścia. Im wyżej w rankingu, tym większe znaczenie ma kapitał doświadczalny. Pod względem jakości i dostępności zasobów ludzkich dla działalności offshoringowej najwyższą pozycję osiągnęły Stany Zjednoczone, a za nimi w pierwszej dziesiątce znalazły się kraje, w których edukacja (i jej powszechność) miała istotne znaczenie dla rozwoju gospodarczego: Indie, Chiny, Wielka Brytania, Kanada, Niemcy, Francja, Hiszpania, Brazylia i Australia. Polska uplasowała się w tej kategorii na pozycji 21.   Konkurowanie kosztami Sytuacja kryzysowa i spadek wartości dolara spowodowały, że wiele krajów o średnim poziomie dochodów ucierpiało dlatego, że zbliżyły się do poziomu kosztów w państwach wysoko rozwiniętych, szczególnie w zawodach stanowiących część usług globalnych. Klasyczną odpowiedzią na rosnące koszty jest wzrost produktywności oraz poprawa otoczenia biznesowego, zwłaszcza wzrost dostępu do infrastruktury (telekomunikacyjnej) i uregulowanie kwestii własności intelektualnej. To istotnie poprawia konkurencyjność lokalizacji. Mimo rosnących kosztów, w krajach o średnich dochodach nadal istnieje możliwość wykorzystywania przewagi związanej z labour arbitrage , który polega na tym, że dobrze płatne prace w rozwiniętych krajach są wykonywane przez pracowników z krajów rozwijających się za dużo niższe wynagrodzenie. Sytuację tę obrazuje ranking atrakcyjności lokalizacji dla działalności offshoringowej, który uwidacznia rozdział między gospodarkami rozwiniętymi a gospodarkami wschodzącymi pod względem kosztów pracy. Rysunek 3. Atrakcyjność kosztowa wybranych krajów dla usług globalnych (offshoring) w 2009 r. ppg_2_2010_rozdzial_13_rysunek_3 Źródło: A.T. Kearney, 2009 W pierwszej dziesiątce krajów o najniższych kosztach dla działalności offshoringowej znalazły się w kolejności od najtańszej lokalizacji: Ghana, Indonezja, Wietnam, Filipiny, Sri Lanka, Indie, Pakistan, Egipt, Senegal i Tajlandia. Polska uplasowała się w tej kategorii na pozycji 37 z 50. Globalna mapa offshoringu pokazuje, że istotnego znaczenia nabiera Afryka, która wchodzi do gry z ogromnym zapleczem zasobów pracy. O te zasoby już zaczynają walkę kraje azjatyckie.   Ewolucja zjawiska w wydaniu Indii Jak wspomniano, Indie pozostają niekwestionowanym liderem rankingu atrakcyjności lokalizacji dla offshoringu i przewiduje się ich dalszy wzrost w tej dziedzinie. W ciągu jednej tylko dekady Indie przekształciły i przedefiniowały swoją działalność outsourcingową kilkakrotnie, wciąż będąc liderem, a nawet kreując trendy. Rozpoczynając jako lokalizacja niskokosztowa, w której wykonywano rutynowe zadania dla amerykańskich firm informatycznych, nadal utrzymują przewagę w tej dziedzinie. W tym samym czasie Indie dokonały istotnego kroku w kierunku podniesienia jakości. Dlatego dziś prawie każda usługa offshoringowa może być w Indiach wykonywana i podejmuje się coraz to nowsze obszary działalności usługowej. Dotyczą one zarówno rutynowej obsługi baz danych, finansów, księgowości, obsługi klienta, jak i bardziej zaawansowanych usług dotyczących zarządzania wiedzą czy obsługi prawnej. Ponadto indyjskie firmy outsourcingowe zaczynają wchodzić na inne rynki. Największe z nich są już obecne w USA i Europie. Ich zasięg funkcjonowania stale się powiększa, co powoduje, że pozostałe kraje nie są w stanie konkurować z Indiami. Z jednej strony bowiem pochodzące z Indii firmy outsourcingowe zdobywają nowe rynki na świecie, z drugiej obserwuje się stały wzrost offshoringu na terenie samych Indii. Ekspansja zamieniła takie miasta jak Bangalore, Hyderabad i Gurgaon w ośrodki globalnego offshoringu. I tak, Tata Consultancy Services (TCS) obsługuje globalne centra dostawcze w Argentynie, Brazylii, Chinach, na Węgrzech, w Meksyku, Singapurze, USA i Urugwaju, jak również wiele centrów w Indiach. Trend ten daje korzyści nie tylko Indiom, ale też wielu innym nowym państwom włączającym się w rynek usług offshoringowych.   Otoczenie też ma znaczenie Kolejną kategorią opisującą syntetyczny wskaźnik atrakcyjności dla działalności offshoringowej jest otoczenie biznesu. Singapur jest najlepszą lokalizacją w tej kategorii, zostawiając daleko w tyle Niemcy znajdujące się na pozycji 2. W kategorii otoczenia dla biznesu brano pod uwagę ryzyko podejmowania działalności w danym kraju, poziom rozwoju infrastruktury (przede wszystkim telekomunikacyjnej), stopień otwartości kulturowej oraz ochronę własności intelektualnej. Rysunek 4. Atrakcyjność otoczenia gospodarczego wybranych krajów dla usług globalnych (offshoring) w 2009 r. ppg_2_2010_rozdzial_13_rysunek_4 Źródło: A.T.Kearney, 2009 Obok Singapuru i Niemiec pierwszą dziesiątkę tworzą kolejno: Wielka Brytania, Kanada, Francja, Irlandia, Australia, Estonia i Stany Zjednoczone Ameryki. Polska uplasowała się w tej kategorii na pozycji 24.   Szklanka do połowy pełna? Mapa globalnego offshoringu zmienia się w imponującym tempie. Kraje, które święciły triumfy kilka lat temu i nadal przyciągają ogromne inwestycje, mogą nagle stracić swoją pozycję. Relatywnie nieznane lokalizacje mogą z kolei stać się ważnymi miejscami w przyszłości. Liczba państw konkurujących ze sobą o usługi offshoringowe stale rośnie, mnożą się różne nisze rynkowe, które te kraje oferują. Decyzje lokalizacyjne nie są już tak jednoznaczne, jak bywało kiedyś. Jednak nawet jeżeli świat wchodzi w erę nowych wyzwań, a ryzyko i niestabilność są wpisane w naszą rzeczywistość bardziej niż kiedykolwiek w historii, tak samo ogromne są możliwości. Szklanka może być do połowy pusta lub do połowy pełna, zależy to od naszego punktu widzenia. Możemy biernie przypatrywać się rankingom bądź zacząć na ich podstawie zmieniać naszą rzeczywistość. Odkąd globalne zasoby pracy stały się bardziej dostępne, ich jakość stała się kluczowa dla decyzji lokalizacyjnych. W przyszłości zyskają ci, którzy pierwsi będą potrafili wykorzystać tę szansę.

O autorze:

Pokolenie Y, czyli dzisiejsi 15-latkowie i młodsi od nich, nigdy nie pomyślą o problemie zarządzania zmianą. Oni będą się po prostu zmieniać.
Wszyscy staramy się oswoić przyszłość – przewidzieć, co się zdarzy, wyprzedzić ją niejako. Analizujemy, prognozujemy, staramy się na tę przyszłość najlepiej przygotować, aby nic nas nie zaskoczyło. Czy jednak to się nam uda? Przyszłość jest tak naprawdę nie do odgadnięcia. Nasza rzeczywistość już dziś to „rzeczywistość zmiany”. Te zmiany są coraz szybsze – połowa tego, czego uczą się studenci o technologiach dziś, staje się nieaktualna w roku następnym. Nowe pokolenie myśli z prędkością gry komputerowej. Dla niego większość „newsów” starzeje się w ciągu 36 godzin. Oznacza to nową filozofię organizacji i zarządzania pracą. W związku z tym następują szybkie zmiany w każdej dziedzinie. Idzie za tym ogromna luka adaptacyjna, która dotyka lub dotknie wiele pokoleń dziś funkcjonujących na rynku pracy. Obecne pokolenie menedżerów w wielu organizacjach – pokolenie boomu demograficznego – bierze udział w niezliczonych warsztatach nt. zarządzania zmianą, co odzwierciedla fakt, że wielu z nich długo się z nią zmagało i będzie zmagać nieustannie. Oznacza to już dziś przedefiniowanie roli instytucji zaangażowanych w procesy edukacji i integracji na rynku pracy. Pokolenie Y, czyli dzisiejsi 15-latkowie i młodsi od nich, nigdy nie pomyślą o problemie zarządzania zmianą. Oni będą się po prostu zmieniać.   Sieciowy i projektowy charakter pracy Charakter pracy w przyszłości ulegnie zmianom. Nowa gospodarka będzie wymagała partnerstwa; stare modele biznesowe szukały odpowiedzi na pytanie: co możemy zrobić, aby działać skuteczniej? Nowy model pyta: co możemy zrobić, aby naszym klientom, dostawcom i partnerom biznesowym wiodło się lepiej? Partnerstwo będzie udziałem wielu środowisk i działań. Już dziś ludzie łączą się w społeczności, razem wynajmują lokal i razem pracują dla różnych firm lub projektów. Wspólne przebywanie powoduje stałą cyrkulację idei i wymianę doświadczeń. Nowa gospodarka będzie wymagała szybkości działania; należy nauczyć się prowadzić biznes z intensywnością grania w grę komputerową – na szybko zmieniających się rynkach wymagana jest zdolność szybkiej reakcji. Nowa gospodarka to też nowy, empiryczny kapitał – szybkie zmiany wymagają stałego douczania się, redefiniowania wielu aspektów życia; wartością firmy będą przede wszystkim skumulowane doświadczenie i wiedza zespołowa. Wreszcie, nowa gospodarka wymusi kombinację umiejętności – znalezienia sposobu na to, aby zaangażować talenty różnych ludzi. Oznacza to zmianę sposobu myślenia w kierunku zaangażowania do wspólnej pracy ludzi różnych pokoleń, różnych światopoglądów.
U dzieci należy kształtować sposób myślenia, który rozwija zdolności adaptacyjne, elastyczność. Można to osiągnąć poprzez edukację holistyczną, kształtującą zdolność do reagowania na informacje w warunkach ich nadmiaru.
Kompetencje – nie kwalifikacje Dynamicznie zmieniające się warunki funkcjonowania na globalnym rynku pracy, interdyscyplinarność dziedzin i nowy charakter pracy powodują potrzebę nowych kompetencji. Pracownicy przyszłości prawdopodobnie będą zmieniać swoje miejsca pracy kilkanaście razy w ciągu całego życia[1]; normą staje się praca w różnych profesjach oraz odchodzenie od zawodów, które w naturalny sposób przemijają. Największym wyzwaniem jest wyobrażenie sobie, jak będziemy nadążać – za zmianą, za postępem, za tym, co dziś jeszcze niezdefiniowane. Nowe podejście do kształcenia kompetencji – nie kwalifikacji – wymaga zmiany całej filozofii kształcenia. Kompetencje zawodowe to pojęcie szersze od pojęcia kwalifikacji. To zdolność wykorzystywania przez człowieka jego wiedzy, umiejętności, systemu wartości i cech osobowości do osiągania celów, wyników i standardów oczekiwanych w związku z zajmowaniem przez niego określonego stanowiska pracy. Kompetencje zawodowe stanowią kompleksowy i współzależny system, decydujący o typie indywidualnego rozumowania i sposobie funkcjonowania w sytuacji pracy. Są strukturą dynamiczną, co oznacza, że podlegają procesowi uczenia się oraz rozwoju, i odwrotnie – w sytuacji zaprzestania ich stosowania następuje stopniowe obniżenie ich poziomu. Tempo rozwoju kompetencji zawodowych zależy od zmiennych zewnętrznych (możliwości organizacyjnych, informacji płynących z otoczenia) oraz względnie trwałych dyspozycji wewnętrznych człowieka, takich jak: umiejętności poznawcze, poziom intelektualny, zainteresowania czy cechy osobowe[2]. Dlatego etap kształcenia „podwalin”, czyli dyspozycji wewnętrznych, kształtowania cech osobowych oraz kompetencji kluczowych opartych na talencie jest najważniejszy. Szacuje się, że 65 proc. dzisiejszych przedszkolaków będzie zatrudnionych na stanowiskach i w profesjach, które obecnie jeszcze nie istnieją. Warto więc kształtować u dzieci w przedszkolach i szkołach sposób myślenia, który rozwija zdolności adaptacyjne, elastyczność – sposób myślenia, który zawiera gotowość do ciągłej zmiany. Można to osiągnąć poprzez edukację holistyczną, kształtującą zdolność do reagowania na informacje w warunkach ich nadmiaru, bazującą na rozwijaniu cech osobowych od najwcześniejszych lat, to one bowiem stanowią fundament przyszłych kompetencji zawodowych. Edukacja powinna być skoncentrowana na talentach, budując poczucie własnej wartości tak, aby możliwe było sprostanie wyzwaniu ciągłej zmiany. Wreszcie, ważne jest by przekazywała ona umiejętność budowania kompetencji poprzez doświadczenia zdobyte we własnym zakresie już na rynku pracy, po ukończeniu formalnej ścieżki edukacji.   Uczymy się całe życie Wyzwania związane z przyszłością będą wymagały od pracownika bycia bardziej świadomym – swojej wartości, potrzeb, wyzwań, kierunków rozwoju. Jego ścieżka kariery będzie ulegać ciągłym zmianom. W przyszłości pracownicy będą zmieniać swoje miejsca pracy wielokrotnie w ciągu całego życia. Normą stanie się praca równoległa. Edukacja, mając charakter holistyczny, umożliwi całościowe spojrzenie na człowieka nie tylko przez pryzmat wykonywanych przez niego zadań, ale przede wszystkim jego potrzeb w danym momencie egzystencji. Konieczność uwzględnienia całej historii życia danej osoby w procesie edukacji i zatrudniania to ogromne wyzwanie. Wiąże się bowiem z zanegowaniem dotychczasowych metod – rekrutacji (na studia, do pracy), nauczania (indywidualne podejście do osoby, „wysłuchanie” jej historii życia, dopasowanie odpowiednich metod edukacji i pracy, uwzględnienie talentów), sposobów oceniania. Dorosłemu człowiekowi, który trafia dziś na uniwersytet, aby się dokształcać, oferowane są te same formy kształcenia (i ten sam materiał!), co osobom kontynuującym naukę po szkole maturalnej. Co więcej, sposób traktowania osób dorosłych, negujący ich dotychczasowe doświadczenie, uniemożliwia „wbudowywanie” nowych doświadczeń i kompetencji. Warto pamiętać, że wymóg uczenia się przez całe życie, dotyczący pracowników zarówno młodych, jak i starszych, nie może ograniczyć się do zdobycia kwalifikacji potrzebnych w klasycznie jeszcze pojmowanym miejscu pracy. Uczenie się dotyczy wszystkich aspektów, wymiarów życia – uczymy się w miejscu pracy, w domu, w szkole, czytając, spotykając się z ludźmi, bawiąc się; uczymy się od siebie nawzajem – młodzi i starsi. Uznanie zdobytych w taki sposób doświadczeń i właściwe ich uporządkowanie, ukierunkowanie i wykorzystanie pozwoli na sukces osobisty pracownika, a przez to sukces firmy, regionu itd. Jak powiedział Bronisław Geremek, „(…) kształcenie przez całe życie pozostaje w naturalnej opozycji do najboleśniejszego z wykluczeń – wykluczenia z powodu ignorancji. Zmiany, jakim podlegają technologie informacji i komunikowania się, które określa się czasem mianem rewolucji informatycznej, wzmacniają jeszcze to niebezpieczeństwo i wyznaczają kształceniu kluczową rolę w perspektywie XXI stulecia. W konsekwencji, wszelkim reformom edukacji powinna towarzyszyć świadomość niebezpieczeństw związanych z wykluczeniem i refleksja nad koniecznością zachowania spójności społecznej”[3].
Ludzie pokolenia Y posiadają specyficzne umiejętności: adaptacyjność, zdolność do reagowania na zmiany, często większą specjalizację.
Zarządzanie wiekiem W świetle trendów, które będą oddziaływać w przyszłości, wydłużenie trwania życia i wchodzenie w fazę wieku emerytalnego kolejnych pokoleń wyżu demograficznego jeszcze się nasili. Doprowadzi to w konsekwencji do rozwoju modelu organizacji pracy, w którym młodzi i seniorzy będą potrafili najpierw nawiązać kontakt, a w rezultacie skutecznie współpracować. Ludzie pokolenia Y posiadają specyficzne umiejętności: adaptacyjność, zdolność do reagowania na zmiany, często większą specjalizację; brak klasycznej lojalności; świadomość „degradacji” pewnych umiejętności, które trzeba zastąpić szybko innymi; umiejętność odnawialności pewnych umiejętności, które w danym momencie nie są potrzebne; umiejętność rozporządzalności swoimi talentami; zdolność przenoszenia umiejętności z jednego miejsca pracy na inne; umiejętność przekazywania pewnych zdolności innym; umiejętności oparte na wiedzy nie teoretycznej, lecz empirycznej. Często są to osoby komunikujące się nie w sposób bezpośredni, lecz za pośrednictwem komunikatorów. Seniorów cechuje większa zachowawczość, często wycofywanie, pewna trudność z nadążaniem za „nowinkami technologicznymi”. Trudno im zrozumieć Y-ków. Są dla siebie jak obywatele innych planet. Ale seniorzy posiadają ważne cechy, stanowiące uzupełnienie cech ludzi młodych: przede wszystkim doświadczenie, odpowiedzialność, spokój, rozsądek, pewną dojrzałość życiową, której nabiera się z wiekiem.
Problem konfliktu międzypokoleniowego – nie tylko na rynku pracy – może stać się istotnym hamulcem rozwoju.
Jak więc zorganizować wspólną pracę młodej osoby (przedstawiciela pokolenia Y) i seniora? Rozwiązaniem będzie zarządzanie wiekiem – działania mające na celu stały rozwój i aktualizowanie wiedzy i umiejętności pracowników oraz utrzymanie ich w dobrej kondycji i zdrowiu przy równoczesnym podtrzymywaniu ich zaangażowania w rozwój i cele firmy[4]. Ważnym elementem zarządzania wiekiem jest umiejętność kierowania zespołem, przy uwzględnieniu różnic wiekowych poszczególnych pracowników. Kształtowanie komunikacji międzypokoleniowej powinno mieć na celu połączenie potencjału osób młodszych i dojrzałych. Młodsi pracownicy mogą być źródłem nowych idei i inspiracji, natomiast starsi – fundamentem wiarygodności organizacji. Pomiędzy grupami pokoleniowymi powinien zachodzić ciągły transfer wiedzy i umiejętności, co prowadzi do równowagi pokoleniowej, a więc i zrównoważonego rozwoju firmy. W przyszłości starszych ludzi będzie znacznie więcej niż dziś. A problem konfliktu międzypokoleniowego – nie tylko na rynku pracy – może stać się istotnym hamulcem rozwoju.   Kluczowe wyzwania Ze zmianami, nie tylko na rynku pracy, wiążą się korzyści, ale i zagrożenia. Natura ludzka nie lubi zmienności – człowiek szuka poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. Dlatego już dziś pojawiają się pewne negatywne zjawiska związane z wszechobecną zmianą, o których trzeba będzie również pamiętać i im sprostać:
  • Job hopping – przymusowe zmiany miejsca pracy, szczególnie widoczne w korporacjach; narastająca presja – im dłużej ktoś pracuje w jednym miejscu, tym bardziej jest postrzegany przez innych i przez siebie jako osoba, która potrzebuje zmian (w przeciwnym razie będzie narastać frustracja);
  • postawa konieczności otwarcia na zmiany, wywołująca często lęk, stres i korozję charakteru pracownika;
  • zanik identyfikacji z firmą, środowiskiem pracy (nielojalność, niezaangażowanie, dezorientacja, zagubienie); z kolei lojalność staje się nieopłacalna, nie pasuje do ciągłych restrukturyzacji, fuzji itd.;
  • jednoczesne poszukiwanie pracowników elastycznych, nowoczesnych i „łatwych w obsłudze” – bezproblemowych;
  • kultura pośpiechu – aktywność, mobilność, brak zaangażowania powodują brak poczucia bezpieczeństwa, co z kolei przekłada się na choroby obecnie zwane cywilizacyjnymi: lęk, depresja, fobie i inne dolegliwości psychiczne oraz psychosomatyczne;
  • wielofunkcyjność, która w efekcie tak naprawdę nie przynosi dobrych rezultatów, gdyż często następuje „rozmienianie na drobne” – istnieje obawa, że robiąc wszystko, nie zrobi się nic;
  • chorobliwa nadaktywność i tworzenie oraz poleganie na swoim wizerunku, kreowanie innych osobowości – np. na portalach Second Life, Youtube, Facebook.
To od nas samych zależy, jak zareagujemy na zmiany. Truizm „przyszłość leży w naszych rękach” może pociągać albo straszyć. Ważne, aby w każdym momencie życia umieć odnaleźć siebie i sens tego, co robimy. [1] Jim Carroll, Ready, Set, Done: How to Innovate When Faster is the New Fast . [2] M. Nowicki (red.), Pomorska Mapa Zawodów i Umiejętności Przyszłości , IBnGR, Gdańsk 2009. [3] Edukacja – jest w niej ukryty skarb , raport dla UNESCO pod kierownictwem J. Delorsa, 1996. [4] http://www.zysk50plus.pl

O autorze:

Żyjemy w czasach Wielkiej Niepewności. Kryzys finansowy uwidocznił słabość wszelkich prognoz i konkretnych przewidywań, a co za tym idzie, uwypuklił potrzebę wyjścia poza pewne utarte schematy myślenia. Aby tak się stało, należy z większą odwagą podchodzić do zadawania właściwych, często trudnych pytań co do przyszłości. Szczególnie ważne okazuje się to w sferze edukacji, która kładzie podwaliny przyszłego funkcjonowania w życiu. Dlatego przychodzi czas na pytania: po co tak naprawdę się uczymy? Kto ponosi odpowiedzialność za konkretne sfery funkcjonowania rzeczywistości edukacyjnej? Kiedy skończy się mówienie o konieczności zmian, a zaczną się prawdziwe zmiany? Czy zawód nauczyciela będzie w przyszłości w ogóle potrzebny? Zastanawiamy się nad tym, jak może wyglądać edukacja na Pomorzu za 20 lat. Wydaje się, że edukacja w przyszłości zależeć będzie od dwóch kluczowych czynników. Pierwszym punktem ramowym jest kształt sfery instytucjonalnej i finansowej (finansowanie prywatne vs. finansowanie publiczne). Drugim czynnikiem różnicującym jest wizja efektu edukacji, pozostająca w ścisłym związku ze sferą wartości i celami leżącymi u podstaw systemu edukacji (formowanie vs. formatowanie). Na tym tle można kreować scenariusze rozwoju, które z założenia są pewnymi wizjami idealnymi, stanowiącymi jedynie ramy odniesienia. Powstałe w ten sposób cztery scenariusze rozwoju pokazują skrajne podejścia do tego, gdzie i jak będziemy edukować w przyszłości.
Retoryka pozoru w Fabryce Komponentów sprzyja ukrytemu celowi edukacji – utrzymaniu społeczeństwa w „ryzach”. Jest to scenariusz nowoczesnej fabryki, która nowoczesnością „usypia” rodziców. W ten sposób pozornie realizowane są cele utylitarne (skoro wszyscy jesteśmy równi, uczymy się tego samego, daje to poczucie bezpieczeństwa).
Fabryka Komponentów Pierwsza wizja, opatrzona tytułem „Fabryka Komponentów”, to wizja edukacji „upupionej”, jak w „Ferdydurke” Gombrowicza, czy „rzeczywistości procesowej”, jak w „Procesie” Kafki. Fabryka Komponentów oznacza system edukacji na wzór nowoczesnej fabryki, w której następuje proces „formatowania” jednostek, tak aby zdolne były do przyswojenia pewnych określonych kompetencji oraz wykonywania pewnych, zaplanowanych odgórnie przez ekspertów, zadań. Tak naprawdę, niestety, niedaleko nam dziś do tego scenariusza. W wizji tej instytucje edukacyjne mają nadal charakter tradycyjny, jak dziś, i są bardzo zamknięte. Przestrzeń edukacyjna jest zamknięta instytucjonalnie, ale i „zamknięta” pod względem treściowym, ideowym, mentalnym, przez co nie pozwala na rozwój edukacji nieformalnej. Nauka odbywa się w sposób dość bierny, nadal wykładowy, bezrefleksyjny. Charakterystyczną cechą jest nauka wyrwana z kontekstu. Uczniowie uczą się, tak naprawdę nie wiedząc, po co ani dlaczego. Uczą się, bo tak trzeba, bo eksperci, którzy tworzą podstawy programowe, wiedzą lepiej. Cechą charakterystyczną scenariusza jest stosowana retoryka pozoru, zarówno w treściach, jak i w praktykach metodycznych, co sprzyja ukrytemu celowi edukacji, jakim jest utrzymanie społeczeństwa w „ryzach”. Państwo bardzo aktywnie modeluje treści i metody. Jest to scenariusz nowoczesnej fabryki, która nowoczesnością „usypia” rodziców. W ten sposób pozornie realizowane są cele utylitarne (skoro wszyscy jesteśmy równi, uczymy się tego samego, daje to poczucie bezpieczeństwa). Ostatecznie system prowadzi do takiego „sformatowania” jednostek, by przystępując do końcowych egzaminów, spełniały określone przez ekspertów parametry. Nauka nie uwzględnia predyspozycji i możliwości poszczególnych osób, a rozwijanie ich talentów, szczególnie jeśli nie mieszczą się one w ramach dyscyplin naukowych, nie jest celem edukacji. Program nauczania poszczególnych przedmiotów jest tak obszerny, że wymusza rezygnację z jakiejkolwiek indywidualizacji i czasochłonnej metody projektowej oraz innych niestandardowych metod. Dobór treści nauczania należy do ekspertów, uczniów traktuje się jako jeszcze niedojrzałe jednostki, które nie mają możliwości współdecydowania o modelu nauczania i są jedynie odbiorcami wiedzy. Ostatecznie jednostki nie są przygotowywane do funkcjonowania we współczesnym, dynamicznym świecie. W procesie edukacji pomijane są aspekty rozwoju emocjonalnego, duchowego. Te ostatnie są raczej przeszkodą niż atutem. Takie środowisko z jednej strony kształtuje postawy bierne, z drugiej zaś może wywoływać frustracje. Dlatego z czasem system staje się bardziej autorytarny, ale za to bezpieczny. Nauczyciel pełni rolę kontrolera, weryfikatora wiedzy oraz utrzymującego porządek i dyscyplinę. Stawiając na pierwszym miejscu wiedzę teoretyczną, przekazywaną w tradycyjnej formie, edukacja słabo przygotowuje do funkcjonowania w dynamicznie zmieniającym się świecie. Kończąc szkoły, uczniowie przede wszystkim potrafią rozwiązywać testy. Taka edukacja uczy wykonywania prac rutynowych, powielania, kopiowania, działań mało kreatywnych.
Edukacja Instant w warunkach wolnorynkowych kładzie nacisk bardziej na szybki efekt niż na proces: na zdolność do bycia zatrudnionym, dostarczanie uczestnikom procesu uczenia się „pakietów wiedzy”. W związku z tym edukacja ma charakter selektywny, gdyż (pozornie) łatwiej w ten sposób szybko przekazać konkretną informację czy wiedzę.
Edukacja Instant Edukacja Instant symbolizuje świat edukacji, w którym najważniejszy staje się produkt dostarczony w postaci „instant” – łatwej, kompleksowej i szybkiej w obsłudze (jak produkty „3 w 1”). Celem edukacji jest dostarczenie wiedzy i informacji, tak aby łatwo było wykształcić określone kompetencje przydatne na rynku pracy. W tym scenariuszu przestrzeń edukacyjna otwiera się ze względu na wprowadzanie finansowania prywatnego, jednak nadal mamy do czynienia z formatowaniem jednostek w sferze treści i metod. Jednostki, funkcjonując w środowisku „chaosu” informacyjnego, coraz silniejszej technologizacji życia i dynamicznie zmieniającego się rynku pracy, dążą do zdobycia coraz nowszych kompetencji i kwalifikacji potrzebnych do wcześniejszego wejścia i coraz dłuższego funkcjonowania na tym rynku. Mechanizm rynkowy ułatwia szybkie osiągnięcie celu. Liczne instytucje oferują różne kursy, szkolenia, programy, ograniczona jest jednak interakcja z nauczycielem oraz innymi uczestnikami procesu edukacyjnego. Taka edukacja w warunkach wolnorynkowych kładzie nacisk bardziej na szybki efekt niż na proces: na zdolność do bycia zatrudnionym, dostarczanie uczestnikom procesu uczenia się „pakietów wiedzy” (gotowych natychmiast, więc „instant”). W związku z tym edukacja ma charakter wycinkowy, selektywny, gdyż (pozornie) łatwiej w ten sposób szybko przekazać konkretną informację czy wiedzę, łatwiej też dokonać oceny przyswojenia tejże. Na wzór przedsiębiorstw, w których rządzi rachunek ekonomiczny, na rynku edukacyjnym króluje dyktat liczb i temu dyktatowi podporządkowane są treści oraz metody nauczania, jak również metody ewaluacji (jednostek i placówek). Sprzyja to kształtowaniu postaw rywalizujących (między uczniami, nauczycielami, rodzicami, menedżerami placówek edukacyjnych itd.). Aktywnym rodzicom bardzo zależy na tym, aby dzieci zdobyły „właściwy” pakiet kompetencji będący przepustką do właściwej szkoły, uczelni, grupy zawodowej. Zróżnicowania w poziomie edukacji (a dalej – społeczne) pogłębiają się. Nauczyciel w tym scenariuszu jest dostawcą pakietu wiedzy (często wąskospecjalistycznego). Zawód nauczyciela jest stawiany na równi z każdym innym zawodem i nie przybiera misyjnego charakteru. Taka edukacja wspiera rywalizację, nie uczy pracy w grupie i nie uwrażliwia na potrzeby słabszych.
Punktem odniesienia dla Mozaiki Możliwości jest indywidualny potencjał każdego ucznia. Odchodzi się od reprodukowania wiedzy i postrzega człowieka jako autonomiczny i kreatywny podmiot nauczania.
Mozaika Możliwości Kolejny scenariusz odzwierciedla pluralizm wartości propagowanych w systemie edukacji. System jest tworem liberalnym, pozwalającym jednostce odnaleźć swój indywidualny sposób na kształcenie. System edukacji otwiera się instytucjonalnie i treściowo, pozwalając na faktyczną realizację idei całożyciowego uczenia się. Zezwala na funkcjonowanie w systemie całego wachlarza instytucji uczestniczących w procesie kształcenia („otwarta edukacja”, umożliwiająca uczestnictwo w procesie i konkurowanie różnych instytucji, uznająca, obok formalnej, również edukację nieformalną i pozaformalną). W tym scenariuszu następuje decentralizacja decyzji o powołaniu i prowadzeniu placówek szkolnych (edukujących) i o ich finansowaniu oraz polityce programowej. Możliwe są tu rozwiązania hybrydowe, angażujące zasoby publiczne i prywatne na zasadzie różnego rodzaju partnerstw (montaż publiczno­-prywatny). Punktem odniesienia do tego, jak edukować, jest w tym modelu indywidualny potencjał każdego ucznia (dziecka, studenta, dorosłego). Nauczanie jest tak zorganizowane, by wyłapywać, wspierać i rozwijać wszelkie naturalne talenty każdego człowieka. W scenariuszu odchodzi się od reprodukowania wiedzy i postrzega człowieka jako autonomiczny i kreatywny podmiot nauczania. Uczniowie traktowani są jak badacze i odkrywcy samodzielnie, choć z pomocą nauczyciela, poznający świat. Nauczyciel staje się trenerem osobistym, osobą wspierającą. Egzaminy zewnętrzne testują nie samą wiedzę, lecz zdolność jej stosowania. Podstawa programowa i programy nauczania sformułowane są na tyle ogólnie (raczej kładzie się nacisk na rozwijanie określonych kompetencji, a nie określa szczegółowo treści), że nauczyciele wraz z uczniami mogą sami wypełniać je konkretnymi informacjami. Rodzice czynnie uczestniczą w edukacji dzieci, często współfinansując ją. Możliwe, że nauczyciele wraz z uczniami i rodzicami ustalają indywidualne programy pracy dla poszczególnych dzieci w formie „edukacyjnego kontraktu”. Wiąże się to ze wzrostem różnorodności ścieżek edukacyjnych i zastąpieniem kontroli wewnętrzną dyscypliną uczniów (uczeń rozumie, po co się uczy).
We Wspólnocie Ideałów edukacja jest dobrem wspólnym, o które trzeba dbać. Szkoła jest finansowana publicznie, ale otwiera się na lokalne społeczności. Cechą scenariusza jest edukacja „holistyczna instytucjonalnie”. Przestrzeń edukacyjna jest przestrzenią socjalizacji, kształtowania postaw społecznych.
Wspólnota Ideałów Ostatni scenariusz, prezentujący nieco utopijną wizję świata edukacji, to „Wspólnota Ideałów”. To trochę utopijnie, taki konsensus społeczności, który odzwierciedla dążenie do zbudowania lokalnej silnej wspólnoty obywatelskiej, kultywującej tradycje i przekazującej pewne wartości. Świat niejako idealny. W tym scenariuszu najważniejsze jest kształcenie człowieka do bycia odpowiedzialnym i świadomym członkiem wspólnoty obywateli. Jest to scenariusz rozwoju edukacji w społeczeństwie solidarnym, integrującym się (w świetle wyzwań globalnych), w którym dba się o równość szans edukacyjnych. Edukacja jest pewnym „dobrem powszechnym”, dobrem wspólnym, o które trzeba dbać i które trzeba szanować. Szkoła jest finansowana publicznie, ale otwiera się na lokalne społeczności. Cechą scenariusza jest edukacja „holistyczna instytucjonalnie” – szkoła (jako instytucja w szerokim tego słowa znaczeniu) zapewnia wszystkie usługi edukacyjne (kształcenie języków obcych, zajęcia sportowe, opiekę medyczną, opiekę psychologiczną) na każdym poziomie. Przestrzeń edukacyjna jest przestrzenią socjalizacji, kształtowania postaw społecznych. Zarządzanie jakością pracy placówek edukacyjnych traci charakter rynkowy i opiera się na systemie doradztwa wspierającego poszczególne placówki, tak aby mogły one stale eliminować deficyty (nie istnieje opcja eliminacji placówki szkolnej lub oświatowej). Nie ma presji związanej z porównywalnością wyników ich pracy (ocena służy wypracowaniu programu „naprawczego”). W scenariuszu tym nauczyciel staje się mentorem, „przewodnikiem stada” (odrodzenie nauczyciela jako autorytetu, a jego pracy jako profesji prestiżowej). Uczeń, rodzic i przedstawiciel szkoły są partnerami w dialogu. Ponieważ finanse nie stanowią problemu, przestrzeń szkolna (edukacyjna) przestaje być środowiskiem konfliktogennym. Placówki edukacyjne szeroko korzystają z wiedzy i umiejętności osób niebędących kwalifikowanymi nauczycielami (osoby mieszkające w pobliżu szkoły, rodzice, profesjonaliści, artyści, autorytety itd.). Stają się wieloprofesjonalnymi, obywatelskimi wspólnotami. Istniejąca sieć szkolna jest ważnym elementem uczenia się całożyciowego. Holistyczność edukacji w tym scenariuszu polega na całościowym spojrzeniu na edukację jako proces rozwoju (uczenia się) człowieka przez całe życie. Na samym początku procesu nadawany zostaje edukacji jej sens, cel, co gwarantują solidne podstawy filozoficzno­-humanistyczne. To, co charakterystyczne w tym scenariuszu, to przekazywanie i wspieranie pewnych określonych wartości, ważnych ze społecznego punktu widzenia: postawa obywatelska, wspólnotowa, odpowiedzialność, empatia itd. Jednocześnie edukacja kształtuje „człowieka” do bycia odrębną, świadomą jednostką, dla której wspólnota jest ważna. Dlatego cechą charakterystyczną jest edukacja poprzez socjalizację od najmłodszych lat: zajęcia w grupach i podgrupach projektowych, zadaniowych, wyznaczanie ról w celu budowania struktur na wzór struktur społecznych. Spotkania edukacyjne stają się swobodnymi konwersacjami, wymianą spostrzeżeń, doświadczeń. Jest miejsce na krytykę, zadawanie „trudnych” pytań. Sprawdzanie przyswojenia materiału przebiega w sposób nieosłabiający poczucia własnej wartości jednostki.
We Wspólnocie Ideałów edukacja jest dobrem wspólnym, o które trzeba dbać. Szkoła jest finansowana publicznie, ale otwiera się na lokalne społeczności. Cechą scenariusza jest edukacja „holistyczna instytucjonalnie”. Przestrzeń edukacyjna jest przestrzenią socjalizacji, kształtowania postaw społecznych.
Twórzmy wizje przyszłości, pracujmy w teraźniejszości Świat zmienia się w tak szybkim tempie, że możemy jedynie określić pewne mechanizmy, które mogą oddziaływać na edukację w przyszłości. Możemy zastanawiać się nad różnicami w podejściach, projektować konsekwencje pewnych działań, natomiast nie uda się nam szczegółowo opisać wszystkich elementów systemu edukacji w przyszłości. Niemożliwe jest określenie, przykładowo, na jakie konkretnie studia będzie kiedyś zapotrzebowanie, czy przewidzieć, która szkoła zawodowa będzie wiodła prym w regionie, ale możemy już dziś określić pewne tendencje. Zastanawianie się dziś nad przyszłością daje nam przewagę na tyle, że możemy podejmować działania, aby zminimalizować negatywne skutki trendów. Reszta pozostaje w sferze domysłów i jest Wielkim Oczekiwaniem… I nawet jeśli mamy świadomość, że dwa ostatnie scenariusze opisują rzeczywistość, której byśmy sobie w pewnym sensie życzyli, i nawet jeśli jest to trudne do realizacji, może warto zastanowić się, co musiałoby się wydarzyć, aby taką wspólnotę wartości, postaw, wspólnotę myślenia, Wspólnotę Ideałów, tworzyć od podstaw, krok po kroku? Albo przyczynić się do powstania Mozaiki Możliwości? Co musiałoby się zdarzyć? Na ile trudności z urealnieniem tych wizji leżą w nas samych, a na ile w czynnikach zewnętrznych? Jak długo jeszcze będziemy czekać z odpowiedzią?…

O autorze:

Oto krótka historia Samuela Waltona*, człowieka z jednej strony niezwykłego, z drugiej – zupełnie zwyczajnego. Założyciela dwóch amerykańskich sieci sprzedaży detalicznej, Wal­‑Mart i Sam’s Club, określanego mianem najlepszego biznesmena, jakiego Ameryka kiedykolwiek widziała**. Skromnego człowieka z prowincji, który potrafił stworzyć kapitalistyczne imperium. Jego historia to dowód, że często wyśmiewany „amerykański sen” może stać się realny. Samuel nie odziedziczył fortuny i nie wygrał milionów w lotka, ale będąc dojrzałym już mężczyzną, zaryzykował, wierząc, że mu się uda. Wal­‑Mart zawdzięcza swój sukces charakterowi, osobowości i pomysłowości Sama. Walton czynił wszystko z pasją. Kochał to, co robił. Wierzył w swój biznes, który tworzył od podstaw, i w powodzenie – bardziej niż ktokolwiek inny. Zanim dorobił się majątku szacowanego na 28 mld dolarów, początki jego kariery były raczej skromne. Skromne początki Samuel Walton urodził się 29 marca 1918 r. w Oklahomie. Jego rodzina żyła na farmie do roku 1923. Ponieważ takie życie nie przynosiło wystarczających dochodów, ojciec Sama zdecydował się powrócić do wcześniejszej profesji, jaką było doradztwo kredytowe, i przeniósł się wraz z rodziną do Missouri. Przez kilka lat zmieniali miejsce zamieszkania w obrębie tego stanu. To ukształtowało w Samuelu zdolności radzenia sobie w różnych okolicznościach. Sam był bardzo aktywnym chłopcem. Już w szkole podstawowej został najmłodszym w stanie skautem (Eagle Scout), co w późniejszych latach zadecydowało o przyznaniu mu nagrody Eagle Scout Award od The Boy Scouts of America. Dorastał w czasach Wielkiego Kryzysu. Podejmował wiele prac, aby pomóc rodzinie wiązać koniec z końcem. Rodzice mieli krowę, którą Sam doił, a mleko butelkował i dostarczał klientom. Roznosił także gazety. W szkole średniej odnosił wielkie sukcesy w sporcie, grając w koszykówkę i futbol. Był wiceprezydentem, a potem prezydentem kolegium studenckiego. Kończąc szkołę średnią, został uhonorowany tytułem Najbardziej Wszechstronnego Chłopca. Walton ukończył studia I stopnia w dziedzinie handlu w 1940 r. na University of Missouri w Kolumbii. W czasie studiów pracował dorywczo, m.in. jako kelner. Dołączył do bractwa studenckiego Beta Theta Pi i do profesjonalnego bractwa biznesowego Alpha Kappa Psi, którego został stałym prezydentem. Nie kontynuował nauki. Po ukończeniu studiów Samuel rozpoczął staż w sklepie sieci J.C. Penney w Des Moines w stanie Iowa. Rozwój jego kariery przerwała wojna. Wkrótce po przystąpieniu USA do działań wojennych Sam zasilił szeregi armii. Przydzielono go do żandarmerii wojskowej. Jeszcze przed powołaniem, w 1943 r., ożenił się z Helen Robson, którą poznał w Oklahomie. Po wojnie Sam postanowił nie wracać do pracy do Penney’a. Chciał utrzymywać siebie i rodzinę, prowadząc własny interes. Za 5 tys. dolarów i pożyczone od teścia 20 tys. dolarów kupił sklep należący do sieci Bena Franklina, który konkurował z sieciami Woolworth i McCrory w Newport w stanie Arkansas. Dzięki ambicji, wytrwałości i talentowi Sama jego sklep stał się wkrótce najbardziej popularny w okolicy. Od samego początku Sam wdrażał pionierskie metody – oferował szeroką gamę towarów o niskich cenach, przedłużał godziny otwarcia, kupował tanio towary w hurtowych ilościach, aby oferować klientom niższe ceny. Obserwował rynek i potrafił wykorzystać wszystkie nowości, które się na nim pojawiały. W 1950 r. wygasła dzierżawa sklepu, więc Sam przeniósł się do Bentonville, gdzie kupił inny sklep w sieci Bena Franklina. Nazwał go Walton’sFive&Dime. Był to sklep z towarami za 5 i 10 centów. Od tego momentu Sam zaczął tworzyć sieć w sieci. Otwierał nowe sklepy. Przełomowym momentem w jego karierze stało się uzyskanie w 1953 r. licencji pilota. Dzięki temu mógł zakładać nowe punkty w dalej położonych miejscowościach. Podróżował zakupionym przez siebie, używanym samolotem i wyszukiwał najlepsze lokalizacje. Sam bacznie obserwował też konkurencję. Wprowadzał w swojej sieci nowe rozwiązania zastosowane wcześniej przez innych, które podnosiły jakość usług i obniżały koszty. Jednym z nich była samoobsługa. Sam wyznawał zasadę: wciąż próbuj nowych rozwiązań i nie obawiaj się niepowodzenia. Tę maksymę polecał też stosować swoim współpracownikom. W 1952 r. Sam otworzył nowy sklep w Fayetteville w stanie Arkansas. Nosił on tę samą nazwę, czyli Walton’sFive&Dime, ale nie należał już do sieci Franklina. Oczywiście sklep odniósł podobny sukces. Sam przejmował ludzi konkurencji. Rozpuszczał u niej informacje, że szuka dobrych pracowników. W ten sposób zainteresował Willarda Walkera, menedżera sklepu sieci TG&Y. Zawsze pionierski, Sam zrobił kolejną niezwykłą rzecz – zaoferował Walkerowi procent z zysków sklepu, patentując w ten sposób szeroko dziś znane pojęcie „udział w zyskach”.
Samuel Walton zapewniał sobie lojalność pracowników poprzez ich udział w zyskach. Pozwalał menedżerom inwestować w sklepy, które prowadzą, i otwierać nowe.
Wkrótce Sam podjął decyzję, aby przesunąć kasy sklepowe bliżej wyjścia. Klienci mogli teraz za wszystko płacić w jednym miejscu. Udział pracowników w zyskach gwarantował ich lojalność. Sam kontynuował otwieranie sklepów, a pomagali mu w tym brat, teść oraz szwagier. Placówki handlowe były coraz większe, nazywały się teraz Walton’s Family Centre. Właściciel pozwalał swoim menedżerom być partnerami biznesowymi poprzez inwestowanie w sklepy, które prowadzą, i w każde nowe, które otworzą. Chciał dać im motywację do maksymalizacji zysków. Dostrzegając korzyści dla siebie, widział też interes innych. I chciał się z nimi dzielić. Sam i jego brat Bud byli już właścicielami 16 sklepów wielobranżowych w Arkansas, Missouri i Kansas. Sam był bardzo aktywnym członkiem lokalnej społeczności. Został prezydentem miejscowego klubu Rotary, jako prezydent izby handlowej zasiadał w radzie miejskiej Bentonville oraz w zarządzie miejskiego szpitala. Ustanowił program rozwoju małej ligi bejsbolowej. Z wiekiem nie zatracał swojej dziecięcej wszechstronności. Stale się rozwijał 2 lipca 1962 r. Samuel postanowił otworzyć swój pierwszy magazyn dyskontowy w Rogers w stanie Arkansas. Co istotne, w tym samym roku rozpoczęły działalność inne sklepy tego typu – konkurencja dla Wal­‑Martu – Kmart założony przez S.S. Kresgego, Woolco założony przez sieć Woolwortha oraz Target założony przez Dayton Hudson. Wszystkie te firmy odniosły rynkowy sukces, ale żadna nie dorównała potędze Wal­‑Martu. Początkowo Sam realizował koncepcję sklepu dyskontowego, która polegała na tym, że kupuje się towary po niskiej cenie w dużych ilościach, magazynuje, a potem tanio sprzedaje (buy it low, stack it high, sell it cheap). Chciał ten pomysł realizować we współpracy z siecią Bena Franklina, jednak przedstawiciele korporacji odrzucili propozycję, uznając ją za mało realną. Ta sytuacja skłoniła zdeterminowanego Sama do samodzielnego podjęcia ryzyka, ale znów za pożyczone pieniądze. Wzorował się na sieci sklepów S.S. Kresgego „Kmart”, która oferowała swoim klientom „towary po 10 centów”. Nawet nazwa firmy Sama – Wal­‑Mart – była niewielką modyfikacją nazwy Kmart. Istniały jednak różnice między obu sieciami – każda wybrała sobie inny segment rynku. Sieć Kmart powstawała w miastach liczących ponad 50 tys. mieszkańców, sieć Wal­‑Mart – w mniejszych miejscowościach. Sam doskonale zdawał sobie sprawę, od czego zależy jego sukces, na czym ma się opierać jego przewaga na tak silnie konkurencyjnym rynku. Była to zasługa nie tylko dobrej lokalizacji sklepów, bogatego asortymentu towarów, miłej i fachowej obsługi, ale głównie niskich cen. Ich osiągnięcie było możliwe tylko jeżeli ma się najniższe koszty własne. W tamtych czasach było to niewątpliwie bardzo istotne. Sam często mawiał: „Kontroluj swoje koszty lepiej niż konkurenci, gdyż to jest prawdziwe źródło przewagi”. Był kapitalistą z krwi i kości. Uważał, że każdy dolar wydany niepotrzebnie jest pieniądzem kradzionym klientowi, ponieważ wpływa na podniesienie kosztów firmy, a dalej – na podniesienie cen. Wysokie ceny były sprzeczne z filozofią Wal­‑Martu. To dlatego centrala firmy mieszcząca się w małych pokoikach na piętrze magazynu przypominała, zdaniem niektórych, bardziej terminal dworcowy niż siedzibę potężnej korporacji. Pierwszy nowy samolot firma zakupiła dopiero wtedy, gdy jej obroty przekroczyły 40 mld dolarów. W przeciwieństwie do sieci Kmart, która obniżała koszty w miejscach powstawania sklepów, Sam oszczędzał w całym systemie organizacyjnym Wal­‑Martu. O bogactwie i luksusie nikt w firmie nawet nie marzył. Takie podejście do zarządzania firmą jako całością zadecydowało o przewadze konkurencyjnej i pozwoliło na osiągnięcie niebywałego sukcesu. Był innowacyjny Sam miał nowatorskie pomysły i, co ważne, nie bał się ich wdrażać! Dotyczyło to przede wszystkim sposobu zarządzania firmą. Mawiał: „Ignoruj konwencje i rób coś innego niż wszyscy”. Dzielił się więc zyskami z menedżerami sklepów, motywując ich w ten sposób do osiągania coraz lepszych wyników w sprzedaży. Uważał, że należy dzielić się zyskami ze wszystkimi pracownikami i traktować ich w sposób partnerski. W ten sposób każdy sprzedawca firmy Wal­‑Mart miał szansę wykazać się inicjatywą, pomysłowością, kreatywnością. Sam mówił: „Doceniaj i wynagradzaj wszystko, co twoi partnerzy robią dla powodzenia firmy. Staraj się chwalić, jeżeli robią coś dobrze”. Wiedział doskonale, jak motywować innych i jednocześnie osiągać własne cele. Był otwarty. Jeśli więc ktoś wdrożył jakiś szczególnie udany pomysł i w ten sposób zwiększył obroty firmy nawet w niewielkim stopniu (czyli poprawił jej sytuację), był zapraszany do centrali w celu zaprezentowania pomysłu innym pracownikom i menedżerom.
W ciągu 30 lat Samuel Walton stworzył największą sieć detaliczną na świecie, po czym przekazał swoje imperium żonie i dzieciom. Członkowie rodziny Walton stanowili w 2005 r. połowę z dziesięciu najbogatszych ludzi w USA.
Otwartość i szczerość Sam wyniósł z domu. Jego silna więź z bratem Budem Waltonem okazała się dla niego ogromnym wsparciem. To przykład największej przyjaźni między braćmi w historii biznesu. Przyjaźni, o którą wzajemnie dbali i o której opowiadali. Potrafili siebie wspierać i doceniać. Ta otwartość i szczerość powodowała, że Samuela nazywano mistrzem kontaktów osobistych – zarówno jako brata, szefa, jak i usługodawcę. Wyznawał zasadę: „Dostarczaj klientom więcej, niż obiecujesz – daj im to, czego chcą, a nawet więcej. Jeśli popełnisz błąd, nie tłumacz się, ale przeproś”. Wyznawał więc zasady szczerej i otwartej komunikacji, przyznawał sobie i innym prawo do błędu i do jego naprawienia. Był spontaniczny, potrafił śmiać się z samego siebie, nie tworzył dystansu. Potrafił cieszyć się życiem. Miał wiele spontanicznych momentów, jak choćby słynny taniec hula na Wall Street. Dzięki takim zasadom Samowi Waltonowi udało się w ciągu 30 lat stworzyć największą sieć detaliczną na świecie. W tym czasie firma nie wydała ani centa na dekorowanie gabinetów menedżerów, natomiast globalnie stała się najnowocześniejszym przedsiębiorstwem handlu detalicznego – w pełni skomputeryzowanym, korzystającym z łączy satelitarnych. Wal­‑Mart to pierwszy detalista, który wprowadził w 1980 r. system skanowania kodów kreskowych. Innowacyjność umysłu szefa przełożyła się na innowacyjność całej organizacji. Pozostawił po sobie wiele Wal­‑Mart wygrywał w walce konkurencyjnej z drobnymi sklepikarzami, którzy natychmiast po pojawieniu się w okolicy sieci tracili swoich klientów. Sam nie odczuwał dla nich współczucia. W swojej biografii*** napisał: „Prawdą jest, że dopóki tacy ludzie jak my nie wnieśli do handlu czegoś zupełnie nowego, tamci nie dbali o klientów i nie robili niczego specjalnie dobrego. (…) Małe sklepiki były skazane na zagładę – a przynajmniej znaczna ich część – bo tego zażądali klienci, którzy decydują sami, gdzie chcą robić zakupy”. W 1992 r. chory na raka i unieruchomiony na wózku inwalidzkim „król amerykańskiego handlu”, Samuel Walton, otrzymał w rodzinnym Bentonville Medal Wolności od prezydenta USA, George’a Busha. Sukces biznesmena z prowincji został doceniony przez głowę państwa. W tym samym roku Sam Walton zmarł. Wiadomość o jego śmierci przekazano za pośrednictwem satelity do 1960 sklepów korporacji. Sieć sklepów Sama Waltona ma wciąż najwyższe wskaźniki sprzedaży. Każdego tygodnia ponad 40 mln ludzi dokonuje zakupów w sieci Wal­‑Mart w samych Stanach. Sklepy Wal­‑Mart poza USA znajdują się w: Meksyku, Kanadzie, Argentynie, Brazylii, Korei Południowej, Chinach, Niemczech, Puerto Rico i Wielkiej Brytanii. Sam przekazał swoje imperium żonie i dzieciom. Rob Walton przejął stanowisko prezesa zarządu, a John Walton został dyrektorem. Był nim do czasu tragicznej śmierci w wypadku lotniczym w 2005 r. Reszta członków rodziny posiada głównie udziały w firmie. Członkowie rodziny Walton stanowili w 2005 r. połowę z dziesięciu najbogatszych ludzi w USA. Gdyby Sam żył, byłby dziś najbogatszym człowiekiem świata. W 1998 r. The Time Magazine zaliczył Samuela Waltona do 100 najbardziej wpływowych ludzi XX wieku.   *Na podstawie tekstu Wojciecha Rudnego, który ukazał się w „Opcji na Prawo” nr 6/24, informacji zamieszczonych na stronach InvestingValue.com i http://walmartstores.com oraz wypowiedzi Sama Waltona zamieszczonych na tej stronie. **InvestingValue.com ***S. Walton, J. Huey Walton, 1993, Sam Walton: Made in America. My Story, Bantam Books, USA.

O autorze:

Informacje na temat Chin fascynują od zawsze. O ile zwykle emocjonowały nas kwestie natury politycznej, powiązane z demografią czy religią, o tyle ostatnie lata zaskakują imponującymi danymi gospodarczymi. Wynoszący prawie 5 bln dolarów (w cenach bieżących) produkt krajowy brutto plasuje gospodarkę chińską na drugim (po USA) miejscu na świecie, z udziałem w globalnym PKB przekraczającym 8,6 proc.[1] Średnia dynamika wzrostu PKB w latach 2003–2009 osiągnęła 11 proc.[2], a udział w światowym eksporcie wzrósł z 3,5 proc. w 2000 r. do 10 proc. w 2009 r.[3] ppg-2-2011_potega_chinskiego_rynku W powszechnej opinii dopiero od niedawna populację najludniejszego państwa świata zaczęto postrzegać inaczej niż tylko jako tanią siłę roboczą. Ponad 1,3 mld mieszkańców to największy, mierząc liczbą konsumentów, rynek na świecie. Co więcej, jeden z najdynamiczniej rozwijających się. Informacje o wielkości i dynamice rynku chińskiego, w przeciwieństwie do powszechnego odbioru, od dawna były brane pod uwagę przez zarządzających międzynarodowymi korporacjami. Dobrym przykładem jest firma Volkswagen – europejski producent samochodów, który od 25 lat jest obecny w Chinach. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat udział samochodów dostarczonych na rynek chiński w produkcji Volkswagena na rynek globalny wzrósł z 17,4 proc. (2008 r.) do 28,4 proc. (2010 r.). Jest to wartość zbliżona do łącznego udziału rynków Ameryki Północnej, Południowej, Europy Środkowej i Wschodniej oraz Indii[4]. Szef Volkswagena na Chiny, Karl Thomas Neumann, w wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung” stwierdził, że firma nie jest w stanie wyprodukować tylu samochodów, ile mogłaby w Chinach sprzedać[5]. Rzeczywiście, obserwowana w ciągu ostatnich dwóch lat, sięgająca ponad 88 proc. dynamika jest imponująca. Niewykluczone, że już wkrótce rynek chiński stanie się głównym odbiorcą samochodów z Wolfsburga, od zawsze kojarzonych głównie z Europą. Rynek zbytu – struktura Liczebność bogacącej się w szybkim tempie populacji jest najważniejszym czynnikiem determinującym atrakcyjność rynku chińskiego. Co prawda poziom konsumpcji per capita jest wciąż zdecydowanie niższy (blisko 10‑krotnie) od przeciętnej wartości w krajach OECD, jednak przekraczająca 1,3 mld ludność w znacznym stopniu bilansuje powyższą niekorzyść, co potwierdzają dane statystyczne. W 2009 r. wydatki konsumpcyjne chińskich gospodarstw domowych znacząco przekroczyły bilion dolarów (licząc w cenach stałych z 2000 r.). To wartość 7‑krotnie przewyższająca skalę konsumpcji w Polsce, porównywalna z konsumpcją w Niemczech, zaledwie około 5‑krotnie niższa od konsumpcji gospodarstw domowych w Unii Europejskiej oraz 7,5‑krotnie niższa niż w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście profil konsumentów jest silnie zróżnicowany. Chiny należą do krajów o wysokim poziomie nierówności. W wymiarze przestrzennym ponad 2/3 wartości sprzedaży detalicznej dóbr konsumpcyjnych ma miejsce na terenach zurbanizowanych. Natomiast indeks Giniego, pokazujący poziom nierównomierności rozkładu dochodów wśród społeczeństwa, wynosi 0,415[6] i plasuje Chiny powyżej wartości dla każdego z państw UE. Niemniej, pomimo dość wysokiego (choć niższego niż w USA) zróżnicowania dochodowego klasa średnia w Państwie Środka jest stosunkowo liczna. Chińska Akademia Nauk Społecznych określa jej liczebność na 240 mln osób[7], czyli 19 proc. całkowitej populacji Chin. Natomiast najbardziej atrakcyjna rynkowo grupa mieszkańców wielkich miast, dysponująca rocznym dochodem na gospodarstwo domowe w wysokości 30 tys. dolarów, szacowana jest na 50 mln osób. Dynamicznie rosnący poziom nasycenia gospodarstw domowych dobrami trwałego użytku jest nadal, w porównaniu z państwami rozwiniętymi, niski. To kolejny fakt przesądzający o atrakcyjności chińskich konsumentów. Przykładowo, liczba samochodów osobowych przypadających na 1000 mieszkańców jest w Chinach niemal 20‑krotnie niższa niż średnio w Unii Europejskiej. Nic dziwnego, że rynek motoryzacyjny Chin należy do najszybciej rozwijających się. Już w 2009 r. Państwo Środka wyprzedziło pod względem liczby sprzedanych samochodów osobowych USA, stając się największym rynkiem na świecie. Według informacji Stowarzyszenia Producentów Samochodów w Chinach (CAAM – China Association of Automobile Manufacturers) w okresie od stycznia do grudnia 2010 r. sprzedano tam ponad 18 mln pojazdów (w tym 13,8 mln samochodów osobowych), czyli aż o 33,1 proc. więcej niż w roku poprzednim[8]. ppg_2_2011_rozdzial_17_rysunki_1_i_2 W przypadku innych dóbr niskie nasycenie, choć zdecydowanie mniejsze niż w przypadku samochodów, jest również istotne. Dotyczy to np. telefonii komórkowej czy internetu szerokopasmowego. O stosunkowo wysokim nasyceniu możemy natomiast mówić w przypadku sprzętu AGD, a zwłaszcza obecnych niemal w każdym domu pralek, w mniejszym stopniu lodówek czy kuchenek mikrofalowych. Specyficzna sytuacja występuje w przypadku telewizorów kolorowych, będących w posiadaniu niemal każdego gospodarstwa domowego. Z jednej strony obserwuje się wysokie nasycenie, z drugiej zaś okazuje się, że rynek chiński stanowi około 19 proc. globalnego rynku telewizorów LCD. Pozorną sprzeczność tłumaczą rosnące dochody, zachęcające do wymiany odbiorników kineskopowych. Dynamika Oszałamiające tempo zmian to drugi, oprócz rozmiarów wynikających z liczebności populacji, najistotniejszy czynnik determinujący atrakcyjność chińskiego rynku. Według OECD EconomicSurveys CHINA w latach 2003–2008 dynamika konsumpcji gospodarstw domowych sięgnęła niemal 10 proc. rocznie[9]. To ok. 2 pkt proc. więcej niż w okresie poprzednich pięciu lat. Dane dotyczące zmian wydatków konsumpcyjnych chińskich gospodarstw domowych imponują również w dłuższej perspektywie czasowej. W okresie ostatnich dwudziestu lat liczony w cenach stałych w ujęciu rocznym wzrost przekraczał 5 proc. W rezultacie wartość konsumpcji w 2009 r. była 4,5‑krotnie wyższa niż w 1990 r. To ponaddwukrotnie szybsze tempo wzrostu niż obserwowane w analogicznym okresie w Polsce (wzrost 2,2‑krotny) oraz mniej więcej trzykrotnie wyższe od notowanego w Niemczech (1,3), Unii Europejskiej (1,4) czy Stanach Zjednoczonych (1,7). ppg_2_2011_rozdzial_17_rysunki_3_i_4 Obserwacje te potwierdzają dane dotyczące sprzedaży detalicznej. Tempo wzrostu w pierwszej połowie 2009 r., choć niższe od notowanego rok wcześniej (21,4 proc.), sięgnęło 15 proc. Analiza dynamiki w grupach towarowych wskazuje, że najwyższy wzrost sprzedaży cechował meble (28,3 proc.), kosmetyki (17,2 proc.), ubrania (17,0 proc.), biżuterię złotą i srebrną (15,4 proc.). Zdecydowanie niższym poziomem wzrostu odznaczała się natomiast sprzedaż detaliczna artykułów żywnościowych (11,8 proc.) oraz sprzętu RTV i AGD (5,1 proc.)[10]. ppg_2_2011_rozdzial_17_rysunki_5_i_6 Dynamika wydatków konsumpcyjnych koresponduje ze zmianą poziomu nasycenia gospodarstw domowych dobrami trwałego użytku. Ogromny postęp, mierzony w setkach procent, jest widoczny w każdej z analizowanych kategorii. Chiński import Wielkość, struktura oraz dynamika importu to kolejne czynniki wpływające na atrakcyjność chińskiego rynku. Oczywiście tania siła robocza czy koszty logistyczne sprzyjają lokowaniu przedsiębiorstw w Chinach. Ale nawet w przypadku przedsiębiorstw wyłącznie eksportujących mamy do czynienia z olbrzymim importem inwestycyjnym i zaopatrzeniowym. W 2009 r. wartość importowanych do Chin dóbr oraz usług przekroczyła 900 mld USD. To nieco ponad 4,1 proc. więcej niż w roku poprzednim. Analiza dynamiki obrotów handlowych wskazuje, że przed globalnym kryzysem gospodarczym wartość produktów i usług sprowadzanych z zagranicy do Chin rosła rokrocznie o kilkanaście procent, sięgając nawet 30 proc. w latach 2003 oraz 2004. ppg_2_2011_rozdzial_17_rysunki_7_i_8 W strukturze importu dominują towary przemysłowe, z udziałem przekraczającym 64 proc. (w 2009 r.). Pomimo obserwowanego w ostatnim roku wzrostu udział tej grupy produktów w ostatnich latach systematycznie spada. Wyróżniają się wyroby sektora informatycznego i telekomunikacyjnego. Rośnie znaczenie importu paliw, metali i rud metali. Nie zmienia się natomiast udział importu żywności, który oscyluje wokół 5 proc. Polski eksport do Chin Pomijając stosunkowo wysoki udział metali nieżelaznych w obrotach handlowych, struktura polskiego eksportu do Chin odbiega od struktury chińskiego importu. W pierwszych trzech kwartałach 2010 r. prawie 38 proc. importu stanowiła miedź oraz artykuły z miedzi. Na drugiej pozycji znalazły produkty zakwalifikowane do grupy reaktory jądrowe, kotły, maszyny i urządzenia mechaniczne oraz ich części z udziałem przekraczającym 13,2 proc., chemikalia organiczne (11,3 proc.) oraz maszyny i urządzenia elektryczne oraz ich części (8,5 proc.). Wartość polskiego eksportu w omawianym okresie sięgnęła zaledwie 1,2 mld USD, przy niemal 10‑krotnie wyższym imporcie (12,1 mld USD). Poziom niezrównoważenia obrotów handlowych jest jeszcze wyższy w przypadku województwa pomorskiego. W 2009 r. wartość regionalnego eksportu nieznacznie przekroczyła 49 mln euro, stanowiąc zaledwie 0,6 proc. całkowitej wartości eksportu ogółem. Wartość importu była 15‑krotnie wyższa. Tym samym Chiny uplasowały się dopiero na 27. pozycji w rankingu najważniejszych rynków eksportowych województwa. Do Chin z Pomorza trafia corocznie prawie 200 produktów[11]. Eksport cechuje silna koncentracja produktowa – na 15 głównych towarów eksportowych przypada prawie 90 proc. całkowitej wartości pomorskiego eksportu. Głównie są to towary wysokich technologii (części do aparatury nadawczo­‑odbiorczej) – to najważniejszy produkt eksportowy regionu do Chin (27 proc. całkowitej wartości eksportu do Państwa Środka). Drugim ważnym produktem eksportowym są podroby (13 proc.), ponadto maszyny i urządzenia (maszyny proste, podwozia, dźwigi, konstrukcje z żeliwa i stali, wały napędowe, walce, silniki, pompy), części i akcesoria do pojazdów samochodowych (często ekskluzywnych), oleje ropy naftowej. Podsumowanie Zarówno wielkość chińskiego rynku zbytu, jak i dynamika oraz perspektywy rozwoju są imponujące. Potencjalne sektory wzrostu to przede wszystkim te produkujące dobra i usługi konsumpcyjne, w tym dobra nowoczesne, dekoracje, samochody, produkty wysokich technologii. To w tych sektorach należy poszukiwać nisz, które mogą okazać się atrakcyjne dla pomorskich eksporterów. W tym miejscu warto również podkreślić, że chiński rynek nie jest homogeniczny. Chłonność wschodniego wybrzeża jest zdecydowanie większa niż regionów zachodnich czy centralnych. Występowanie zróżnicowań, jak również skupienie powszechnej uwagi na metropoliach takich jak Szanghaj, Tiencin czy Pekin, do pewnego stopnia pozostawiają w cieniu inne obszary, czasem niezwykle perspektywiczne z punktu widzenia przyszłego rynku zbytu. [1] Udział ten zmienia się w zależności od sposobu liczenia PKB. W 2009 r., licząc w dolarach w cenach stałych z 2000 r., chińskie PKB stanowiło ok. 7,4 proc. produktu globalnego. Na drugim biegunie znajdują się szacunki uwzględniające parytet siły nabywczej, zgodnie z którymi w tym samym roku udział chińskiego PKB znacząco przekracza 12 proc. PKB globalnego. [2] Liczona w dolarach w cenach stałych z 2000 r., WDI, WorldBank. [3] Liczony w dolarach w cenach stałych z 2000 r.; WDI, WorldBank. [4] Annual Report 2010, Volkswagen AG. [5] http://www.autoinfo.pl/wiadomosci/volkswagen-chce-zelektryzowac-chinski-rynek [6] Wartość w 2007 r. CIA World FactBook, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/ [7] Dane Chińskiej Akademii Nauk Społecznych. [8] http://www.caam.org.cn/AutomotivesStatistics/20110121/1105051628.html [9] OECD Economic Surveys CHINA, str. 20. [10] Ambasada RP w Chinach. [11] W 2009 r. było to 198 produktów według Izby Celnej.

O autorze:

Jeszcze do niedawna globalizacja zaliczana była do haseł najczęściej wyszukiwanych na stronach internetowych. Firmy konsultingowe prześcigały się w publikowaniu rankingów klasyfikujących państwa ze względu na zaawansowanie procesu globalizacji. Dziś globalizacja budzi coraz bardziej sprzeczne emocje. Im bardziej jej doświadczamy, tym lepiej zdajemy sobie sprawę nie tylko z wynikających z niej korzyści, ale i z towarzyszących jej kosztów. Trudno jednoznacznie zdefiniować pojęcie „globalizacja” i trudno w sposób niebudzący wątpliwości ocenić jej zakres, zasięg i skutki. Definicja zawarta w słowniku Webstera kładzie nacisk na ekonomiczny aspekt procesu globalizacji. Hasło globalizacja, po raz pierwszy użyte w 1951 r., oznaczało rosnące zintegrowanie gospodarki światowej przejawiające się rosnącymi przepływami handlowymi, kapitałowymi oraz siły roboczej. Obecnie wymiar gospodarczy został uzupełniony przez wymiar techniczny, społeczno­-kulturowy oraz polityczny. W wymiarze gospodarczym pojęcie globalizacji występuje wymiennie z pojęciem otwartości gospodarczej. Otwartość gospodarki krajowej jest pojęciem wielowymiarowym i niejednoznacznym. Rozumiana jako stan oznacza stopień swobody przemieszczania się towarów i czynników produkcji między danym krajem i zagranicą (otoczeniem zewnętrznym). Jako proces oznacza zwiększanie (lub zmniejszanie) otwartości. Przedmiotem transferu (przemieszczania) przez granice kraju mogą być: dobra, usługi, w tym wiadomości (informacje), osoby, kapitał i inne czynniki produkcji (w tym wiedza i innowacje). Uczestnictwo w handlu międzynarodowym pomogło wielu krajom rozwijać się znacznie szybciej. Stymulująca wzrost gospodarczy sprzedaż zagraniczna była najważniejszym punktem polityki przemysłowej, która wzbogaciła wiele krajów Azji i sprawiła, że miliony ludzi stały się tam zamożniejsze. Globalizacja zmniejszyła poczucie izolacji istniejące w wielu krajach rozwijających się (w tym w Polsce) i zapewniła ich mieszkańcom dostęp do wiedzy nieosiągalny przed stuleciem nawet w krajach najbogatszych. W jakim stopniu zatem zglobalizowana jest polska gospodarka? Polska przeciętna w rankingach W 2002 r. profesor uniwersytetu w Mannheim, Axel Dreher, zaproponował syntetyczny indeks globalizacji (KOF index of globalization ) uwzględniający jej gospodarczy, społeczny oraz polityczny wymiar. Posługując się danymi z 2000 r., za najbardziej zglobalizowane państwa uznał Stany Zjednoczone, Kanadę oraz kraje skandynawskie. Polska uplasowała się w klasyfikacji na 29. miejscu, za Rosją, lecz wyprzedzając Grecję. Znacznie ciekawszych informacji dostarcza jednak ten sam ranking opublikowany w 2011 r. Liderem zestawienia okazała się Belgia, przed Austrią, Holandią oraz państwami skandynawskimi. Przewodzące w 2002 r. Stany Zjednoczone uplasowały się w 2011 r. na 27. pozycji, wyprzedzając Polskę oraz Grecję. O pozycji Polski zadecydował wysoko oceniony aspekt polityczny. Zdecydowanie gorzej oceniono Polskę pod względem gospodarczym (49. pozycja w rankingu), uwzględniającym m.in. relację handlu zagranicznego i zagranicznych inwestycji bezpośrednich do PKB, wysokość ceł oraz barier pozataryfowych. W pozostałych rankingach klasyfikujących państwa ze względu na poziom zglobalizowania gospodarki pozycja Polski z reguły jest zbliżona. Ranking E&Y plasuje Polskę na 25. pozycji, z kolei wg AT Kearney jest to miejsce 41. (dane za 2007 r.). Cechą wspólną rankingów globalizacji jest prymat krajów małych, o niewielkim rynku wewnętrznym zmuszającym do otwarcia gospodarek. Uwagę zwraca również stosunkowo duża zmienność pozycji poszczególnych krajów, w szczególności w aspekcie gospodarczym. Wynika ona zapewne ze względności pomiaru, czyli plasowania danego kraju w stosunku do innych państw. Przesunięcie w górę rankingu oznacza, że proces globalizacji zachodzi szybciej niż w innych państwach, które wzięto pod uwagę w klasyfikacji. Spadek jest tożsamy najczęściej z osłabieniem tempa, ale niekoniecznie z odwróceniem procesu. Przyglądając się Polsce na mapie zglobalizowanego świata, warto dokonać oceny stopnia otwartości gospodarczej, analizując przepływy handlowe, kapitałowe oraz ich relacje względem produktu krajowego brutto. Coraz mocniejsza pozycja w globalnym handlu Oceny stopnia otwartości gospodarczej dokonuje się poprzez analizę relacji przepływów zewnętrznych do takich kategorii makroekonomicznych jak produkt krajowy brutto, popyt krajowy, konsumpcja, inwestycje. Liczne badania potwierdzają dodatnią zależność stopnia otwartości gospodarki od poziomu jej rozwoju (mierzonego np. wartością produktu per capita), ale także zależność ujemną wobec rozmiaru kraju mierzonego liczbą ludności, powierzchnią czy wielkością PKB. Według danych Banku Światowego od 1980 r. do 2010 r. eksport światowy zwiększył się ponad siedmiokrotnie. W tym samym okresie polska sprzedaż zagraniczna odnotowała niemal 12-krotny wzrost wartości. ppg_3_2011_rozdzial_18_tabela_1 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_1 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_2 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_3 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_4 Obecnie udział polskiego eksportu w eksporcie globalnym kształtuje się na poziomie 1,1 proc., zbliżonym do poziomu obserwowanego w krajach takich jak Irlandia (1,1 proc.), Austria (1,1 proc.) czy Norwegia (0,9 proc.). Wysokie tempo zmian cechowało również polski import. W rezultacie w 2010 r. udział Polski w światowym imporcie wyniósł 1,1 proc., plasując pod tym względem krajową gospodarkę na poziomie szwedzkiej (1,1 proc.) czy austriackiej (1,0 proc.), a wyprzedzając Węgry (0,6 proc.), Czechy (0,8 proc.) czy Danię (0,8 proc.). Szczególnie wysoka dynamika obrotów handlowych obserwowana w pierwszej dekadzie XXI w. wpisała się w nową fazą globalizacji, określaną też jako postępujący szok globalizacyjny. Impulsem dynamizującym przepływy towarowe była integracja krajów dawnego bloku wschodniego z gospodarką światową oraz stopniowa liberalizacja handlu przez rozwijające się kraje Azji. Okazało się, że kraje rozwijające się dogoniły bądź wyprzedziły pod względem otwartości handlowej kraje wysoko rozwinięte. Dotyczyło to również Polski. ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_2 Na koniec 2010 r. relacja polskiego eksportu do produktu krajowego brutto wyniosła niemal 42 proc., przy średniej wartości wskaźnika nieprzekraczającej 30 proc. dla gospodarki światowej. Skala otwartości polskiej gospodarki zbliżona jest do niemieckiej, w której opisywana zależność sięga 46,6 proc., szwedzkiej (41,6 proc.) czy fińskiej (39,8 proc.). Zdecydowanie przekracza otwartość gospodarki amerykańskiej czy chińskiej. Imponuje tempo zmian. Tylko w ostatnim dziesięcioleciu znaczenie eksportu w tworzeniu produktu krajowego brutto wzrosło o prawie 54 proc. Podobne tendencje obserwowano w imporcie. W rezultacie na koniec 2009 r. relacja handlu zagranicznego Polski do wielkości gospodarki mierzonej wartością PKB przekroczyła 77 proc. (przy średniej globalnej kształtującej się na poziomie 49,7 proc.). Syntetyczny obraz stanu i proporcji rozwoju współczesnej gospodarki światowej i zaawansowania procesów globalizacyjnych przedstawiono w tabeli 1. Zawarte tu informacje pozwalają ocenić poziom otwartości polskiej gospodarki na tle wybranych krajów. ppg_3_2011_rozdzial_18_tabela_1 Dynamiczny wzrost międzynarodowych transferów kapitałowych Informacje o przepływach kapitałowych są również cennym miernikiem pozwalającym na ocenę poziomu zglobalizowania gospodarki. Udział inwestycji zagranicznych, które napłynęły do Polski w skumulowanym napływie inwestycji zagranicznych na świecie, wskazuje na stosunkowo niewielki poziom umiędzynarodowienia. Uwagę zwraca jednak tempo zachodzących zmian. O ile w 2000 r. relacja zagranicznych inwestycji bezpośrednich ulokowanych w Polsce do zagranicznych inwestycji bezpośrednich na świecie wynosiła około 0,6 proc., o tyle na koniec 2010 r. wskaźnik ten przekroczył 1,2 proc. ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_3 Inwestorzy lokujący kapitał za granicą coraz częściej dostrzegają rosnącą atrakcyjność Polski, co przekłada się na wzrost znaczenia w międzynarodowym systemie gospodarczym. Podobną tendencję wzrostową zaobserwowano w przypadku Austrii, Republiki Czeskiej, Japonii oraz Australii. Obecnie relacja powyższego wskaźnika dla Polski zbliżona jest do wartości osiąganych przez Danię, Austrię, Turcję oraz Japonię. Rośnie również znaczenie Polski jako państwa, będącego źródłem kapitału zagranicznego inwestowanego w postaci zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Warto zaznaczyć, że analiza rozkładu źródeł pochodzenia kapitału wskazuje koncentrację. Ponad 52,5 proc. zagranicznych inwestycji bezpośrednich pochodzi z zaledwie pięciu krajów (Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec oraz Holandii). W przypadku biorców kapitału 51,4 proc. trafia do dziewięciu państw. Nie dziwi zatem sięgający zaledwie 0,21 proc. udział polskich inwestycji zagranicznych w skumulowanej wartości zagranicznych inwestycji bezpośrednich na świecie (2010 r.). Interesująco prezentuje się natomiast dynamika zmian. Omawiany udział wzrósł bowiem w porównaniu z rokiem 2000 prawie 12-krotnie. Co więcej, żaden z krajów OECD nie wykazywał tak wysokiego tempa zmian. Jest to oczywiście zrozumiałe ze względu na efekt bazy, sprawiający, że zdecydowanie łatwiej uzyskać wysoki mierzony procentowo wzrost, wychodząc ze stosunkowo niskiego poziomu. Jednak dynamika Polski zaskakuje również, gdy porównamy ją z dynamiką Estonii, Czech czy Węgier. ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_4 Podsumowanie Polska, mimo nadal stosunkowo niewielkiego udziału w gospodarce światowej (zarówno pod względem wartości eksportu, importu, jak i wytwarzanego PKB), dynamicznie się otwiera. Świadczy o tym szybki wzrost eksportu i importu w ostatnich 20 latach. Od 1994 r. wartość eksportu wzrosła 8-krotnie i był to jeden z wyższych wzrostów na świecie – wyprzedziliśmy kraje zaawansowane gospodarczo, takie jak: USA, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Kanada, Japonia, Hiszpania, oraz kraje rozwijające się, takie jak: Meksyk, Bułgaria, Rumunia. W tym samym czasie dynamiczny, bo 9-krotny wzrost wartości importu uplasował Polskę za Chinami i Indiami. Pod względem wzrostu wartości importu Polska znalazła się przed szybko rozwijającymi się Węgrami, Meksykiem, Bułgarią, Rumunią, Rosją. Pozostawiła też daleko w tyle Stany Zjednoczone, Japonię, Kanadę, Niemcy, Francję, Włochy, Wielką Brytanię i Hiszpanię. Rośnie również znaczenie Polski na mapie przepływów kapitałowych. Dotyczy to zarówno przyjmowania zagranicznych inwestycji bezpośrednich przez Polskę, jak i – co ciekawe – coraz większego znaczenia polskich inwestycji bezpośrednich ulokowanych za granicą. Należy jednak podkreślić, że strumień polskiego kapitału kierowany do innych państw jest nadal bardzo niewielki. Mierząc poziom zglobalizowania za pomocą relacji eksportu do PKB gospodarkę polską można porównać do niemieckiej. Biorąc pod uwagę stosunek wartości eksportu do liczby mieszkańców (eksport per capita ), Polska plasuje się w czołówce krajów rozwijających się.

Skip to content