Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Mobilny – niezróżnicowany

Procesy metropolizacji prowadzą zazwyczaj do silnej segmentacji rynku pracy: podziału na wysoko wykwalifikowanych i dobrze zarabiających specjalistów oraz słabo opłacanych, zagrożonych bezrobociem pracowników niewykwalifikowanych. Ze swej natury metropolie opierają się głównie na usługach, generowaniu i transferze informacji, rzadziej zaś na produkcji. Stają się ośrodkiem wysyłającym sygnały do rozproszonych po okolicach centrów produkcyjnych, zapewniają lokalizację dla banków, kancelarii prawnych, firm konsultingowych, marketingowych i reklamowych. Wokół nich skupiają się także media, luksusowe obiekty gastronomiczne i hotelarskie o międzynarodowej klienteli.Osoby wysoko wykwalifikowane i dobrze zarabiający specjaliści tworzą w metropolii nową klasę społeczną – klasę metropolitalną – działającą na skalę międzynarodową w obustronnej sieci wielopłaszczyznowej współpracy metropolii. Aglomeracje tak funkcjonujące mają w dalszej perspektywie silniejszy związek ze sobą niż z resztą kraju. Otoczenie metropolii doświadcza nadzwyczaj szybkiego procesu peryferyzacji, utrzymując wizytówkę obszaru o nisko wykwalifikowanej sile roboczej lub terenów rekreacyjnych dla bogatych mieszkańców wielkiego miasta. Krótko mówiąc, proces metropolizacji z zasady pogłębia problem zróżnicowania społecznego w regionach. Czy zatem korzystne okazałoby się dla Trójmiasta przyjęcie takiej formy funkcjonowania? A może rozwój polegający na utworzeniu z Gdańska, Gdyni, Sopotu oraz gmin przyległych metropolii będzie nieunikniony na drodze do umacniania sytuacji gospodarczej, politycznej i edukacyjnej Trójmiasta oraz województwa pomorskiego. Powstałe tam inwestycje będą promieniować również na regiony peryferyjne, początkowo poprzez rynek pracy, a w dalszej kolejności poprzez rozszerzanie lokalizacji inwestycji.

Metropolie rozwijają się zdecydowanie szybciej niż regiony, w których się znajdują. Po metropolii stołecznej, która w każdym prawie kraju rozkwita naturalnie, wyodrębniają się Wrocław, Poznań, Kraków oraz Trójmiasto. To ostatnie cierpi na niedobór potencjału badawczego, a jego lokalizacja nie jest zbyt korzystna. Trudno jest też podtrzymać spójną politykę rozwoju ze względu na przedstawicielstwa władz trzech odrębnych miast, które mimo odwiecznie promowanej w tym regionie idei współpracy, wolą konkurować niż tworzyć coś wspólnie. Powstaje więc kwestia utworzenia „Trójmiejskiego Obszaru Metropolitalnego”. Warto jednak zauważyć, że twór taki powinien powstawać przede wszystkim w oparciu o tak zwany obszar integracji społecznej. W obliczu metropolizacji dotykamy bardzo ważnej kwestii zagrożenia niektórych gmin marginalizacją, a w dalszej konsekwencji – wykluczeniem społecznym. Odpowiedzią na umocnienie w ramach metropolii obszaru społecznego jest nasilająca się wraz z tymi procesami mobilność przestrzenna. Dojeżdżający pracownicy metropolii (tak zwani commuters), którzy przedtem nie byli w stanie pokonać trzech kilometrów dzielących ich od miejsca pracy, zaczynają pokonywać dystans przynajmniej 10 kilometrów, a bywa, że nawet i 60. Migracje za pracą i przyciąganie pracowników na stały lub czasowy pobyt w metropolii może być w przyszłości zastąpione codziennymi dojazdami do pracy. W przypadku Trójmiasta proces ten nie jest jeszcze zauważalny, choć szczególne znaczenie miałoby tu włączenie w obszar metropolitalny nie tylko obszarów najbliższych – Wejherowa i Pruszcza Gdańskiego – ale też dalszych, takich jak Tczew. Tego rodzaju obszar, choć nie zawsze jednolity, charakteryzuje się dość wysoką integracją. Tutaj natomiast mamy do czynienia raczej z miejskim regionem funkcjonalnym, czyli obszarem funkcjonalnie związanym z miastem.

Jeśli chodzi o przepływy ludności i tak zwane powiązania społeczne metropolii, można tu mówić albo o migracjach wahadłowych (związanych z dojazdem do pracy lub zakupami towarów i usług), albo migracjach trwałych (związanych z trwałym przemieszczaniem). Dojazdy do pracy ujęte w pierwszym typie migracji mają zwykle charakter przekraczania gmin o częstotliwości dobowej lub tygodniowej. Ta druga oznacza czasowe zamieszkanie w metropolii i powrót do miejsca pochodzenia (domu rodzinnego) średnio raz w tygodniu. Zjawisko to jest niejako wstępem do migracji trwałej. Trudno mierzalne i znacznie bardziej nieregularne są dojazdy do miasta w celu skorzystania z usług, nabycia dóbr, załatwienia spraw administracyjnych czy skorzystania z pomocy medycznej. Metropolia trójmiejska liczy około jednego miliona ludności, z czego w samym obszarze miejskim zamieszkuje aż 70%. Rynek pracy pokrywa się w 90% z granicami metropolii. Oznacza to, że skala przyciągania trójmiejskiej metropolii jest raczej słaba w porównaniu do Warszawy, do której gotowi są dojeżdżać zarówno pracownicy niewykwalifikowani, jak i piastujący stanowiska kierownicze. Może być to związane z małą różnicą w kosztach utrzymania, wysokimi opłatami ponoszonymi z tytułu dojazdów lub z relatywnie małą różnicą w poziomie płac. PKB per capita jest w trójmiejskim obszarze metropolitalnym o ponad 30% większy niż średnia krajowa. Do codziennych dojazdów do pracy (większych niż 60 kilometrów) przyznają się jedynie niektóre gminy zlokalizowane w południowej części województwa, natomiast w gminach położonych jeszcze dalej, trudno nawet mówić o jakichkolwiek tygodniowych ruchach ludności. Oznacza to, że albo decydują się pracować za niższą pensję w obrębie gminy, albo przeprowadzają się na stałe do Trójmiasta. Jak łatwo się domyślić, jednymi z najsilniejszych są przyciągania do gmin nadmorskich oraz Pojezierza Kaszubskiego w celach turystyczno-rekreacyjnych. Istnienie metropolii miałoby tutaj niewątpliwe pozytywny oddźwięk, choć na pewno wpłynęłoby na poziom cen i ogólny wzrost kosztów pobytu w rosnącej jakości usług hotelarsko-gastronomicznych. Emigracja trwała lub czasowa do Trójmiasta spowodowana jest głównie sprawami rodzinnymi i warunkami mieszkaniowymi, dopiero potem pracą i edukacją. Wśród pracowników napływających z sąsiednich gmin duża część charakteryzuje się działalnością rolną lub pracą najemną, podczas gdy osoby opuszczające Trójmiasto pracują raczej na własny rachunek. Wśród ludności napływowej średnio jedna trzecia to studenci, natomiast mobilność odpływowa nasilona jest bardziej wśród osób z niższym wykształceniem.

Powiązania społeczne umacniającej się metropolii trójmiejskiej z dalej położonymi gminami województwa wskazują na słabą (jak do tej pory) atrakcyjność gospodarczą, niedostatecznie rozwinięty rynek pracy i niższy (niż oczekiwany) poziom ośrodków akademickich. Przyszły jej rozrost prowadzić będzie do większej elastyczności transportowej mieszkańców gmin regionu wobec odległości od centrum. Pozostaje jednak bariera w postaci czasu dojazdu do pracy, która rozwiązana może być jedynie poprzez poprawę infrastruktury komunikacyjnej, co wiąże się z drogimi inwestycjami. Koszty pokrywane przez metropolię w miejsce tych, ponoszonych przez poszczególne miasta, będą jednak relatywnie mniejsze. Jest to zatem kolejny czynnik przemawiający za ujednoliceniem budżetów Trójmiasta i bardziej perspektywicznym spojrzeniem na jego rozwój. W sytuacji, kiedy województwo pomorskie postrzegane jest zarówno przez inwestorów, jak i migrujący kapitał ludzki jako region peryferyjny, powstanie i rozrost metropolii mogłyby znacznie przyczynić się do umocnienia jego sytuacji gospodarczej i społecznej, za czym idzie również redukcja bezrobocia.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jako mieszkaniec metropolii mogę więcej

Od urodzenia mieszkam w Trójmieście, a perspektywa życia, nauki i pracy w wielkomiejskim klimacie zawsze mnie pociągała i fascynowała. Nie wyobrażam sobie siebie mieszkającego na prowincji, w małym miasteczku czy na wsi. Ma to pewnie swoje zalety, lecz w konfrontacji z perspektywą rozwoju i poziomu życia, jaką oferuje duże miasto, wypada mało atrakcyjnie dla człowieka takiego jak ja. Trójmiasto i gminy do niego przyległe już teraz tworzą imponującą, spójną wewnętrznie aglomerację. Dzięki temu coraz częściej słyszymy o powstaniu metropolii, łączącej wszystkie te regiony w jeden olbrzymi kompleks, który na mapie Polski i Europy zaczyna wyglądać coraz bardziej imponująco.Nasza metropolia połączona jest z resztą kraju i Europy. Mamy lotnisko, porty, połączenia kolejowe i autostradę w budowie. Region nasz jest miejscem krzyżowania się i łączenia ważnych szlaków handlowych, punktem tranzytowym i przeładunkowym. To wszystko powoduje rozwój gospodarczy, który jest najbardziej widocznym aspektem rozwoju metropolii. Dzięki współpracy miasta i gminy z regionu efektywniej wspierają wszelkiego rodzaju inwestycje komunikacyjne. Dla mnie jako mieszkańca tegoż regionu ważna jest nie tylko komunikacja z resztą świata, ale i w obrębie naszego „megamiasta”. Jeżeli mam załatwić coś w Gdańsku czy Rumi, nie traktuje tego jako wyjazdu do innego miasta. Jest to dla mnie podróż po jednym organizmie miejskim, niejako do innej jego dzielnicy. Szybka Kolej Miejska zapewnia taki transport. Gdy spojrzymy na krajobraz przelatujący za szybą, widzimy jedno wielkie miasto. Mimo wszystko napotykam problemy, które sprawiają, że przechodzenie z miasta do miasta nie jest ani proste, ani przyjemne. Wszędzie inne bilety, taryfy i mało połączeń gwarantujących przemieszczanie się pomiędzy granicami miast. Dużo się ostatnio mówi o powstaniu wspólnego biletu na wszystkie środki komunikacji miejskiej. To doskonały pomysł, który nie tylko usprawni samo przemieszczanie się, ale i da mieszkańcom trójmiasta i okolic poczucie, że są obywatelami jednego regionu, metropolii.

Bardzo podobała mi się inicjatywa zorganizowania wspólnego święta trójmiejskich studentów, czyli juwenaliów. Pokazały one, jak należy współpracować w naszej metropolii, a nie prowadzić zabójczą konkurencję. Mogłem wziąć udział w wielu imprezach i mieć poczucie, że bawią się ze mną studenci z całego Trójmiasta, a nie tylko pojedynczej miejscowości czy uczelni. Pozwoliło to organizatorom zebrać większe środki i zaoferować imprezę na wysokim poziomie z perspektywą powtórki w następnych latach. Przykład ten pokazuje nie tylko kierunek rozwoju, jakim jest współpraca między miastami przy organizacji takich wydarzeń, ale pozwala utożsamiać się ludziom z całym Trójmiastem. Dla mnie i moich znajomych nie jest problemem spędzenie wieczoru w którymkolwiek mieście. Dzieje się tak dlatego, że w zasadzie z miasta nie wyjeżdżam. Zanik owych widocznych granic, wspólne inicjatywy i komunikacja sprawiają, że to, co ludziom w innych miejscach Polski wydaje się niemożliwe, tutaj nie budzi większego zdziwienia. Mogę mieszkać w Gdyni, studiować w Gdańsku, a pracować w Sopocie. Pomimo że każdy z nas ma oczywiście swoją małą ojczyznę, swoje ukochane miasto, identyfikujemy się z całym regionem, interesujemy się jego sprawami i dopingujemy przy wszystkich obiecujących, dotyczących nas inicjatywach.

Jako mieszkaniec metropolii mogę więcej. Mam większy wybór studiów, kierunków rozwoju kariery, mogę oddawać się swoim pasjom i zainteresowaniom oraz kreatywnie spędzać wolny czasu. Gdy mam ochotę spędzić dzień w historycznej zabudowie Gdańska, pobawić się w sopockich klubach bądź poleżeć na gdyńskiej plaży, po prostu tam jadę. Podczas szukania pracy, rozwijania swoich zainteresowań wiem, że znajduję się w silnym i dużym skupisku miejskim, gdzie szanse na sukces są większe niż gdziekolwiek. Jak nie w jednym miejscu, to gdzie indziej, jeśli nie w tym mieście, to w drugim – wszystko w obrębie mojej metropolii. Zawsze mówiono, że duży może więcej. Jest w tym dużo prawdy. Łatwiej o fundusze z Unii Europejskiej, pozyskiwanie inwestorów, prezentowanie i przeforsowywanie swoich racji. Dla potencjalnych inwestorów na pewno ciekawszy jest duży i silny partner, z wizją, którą konsekwentnie realizuje. Mam wrażenie, że metropolia pomorska mogłaby takim miejscem być.

Czy w takim razie metropolia oznacza koniec naszych miast? Nic z tych rzeczy. Sformalizujmy naszą współpracę tam, gdzie się zgadzamy, gdzie korzyści odniosą wszyscy, a przy tym zachowają swoją odrębność. Nie ma co bić na alarm, że nie można łączyć miast o innym charakterze, historii i znaczeniu, bo my ich nie wrzucamy do jednego worka, tylko nawiązujemy współpracę w dziedzinach, w których taką potrzebę widzimy. Dzięki temu każdy będzie mógł powiedzieć, że jedzie na wakacje do przepięknego kurortu – Sopotu, mieszka w malowniczej okolicy Gdańska, gdzie historię spotykamy na każdym kroku czy zakłada firmę w młodej, przedsiębiorczej Gdyni. Przez inicjatywę stworzenia metropolii pokażemy, że nasz region to ludzie innowacyjni, bez kompleksów, uprzedzeń, potrafiący współpracować i ułatwiać sobie życie w wielu dziedzinach. Stanie się to magnesem dla całego kraju, Europy i świata, a przy tym każde miasto zachowa, swój charakter, klimat, markę, osobowość i niepowtarzalność. Działanie w ramach metropolii to nie przypisywanie sobie sukcesów innych, tylko codzienne małe i duże działania, które docenią zwykli mieszkańcy. To inicjatywy i projekty, które nie będą identyfikowane z jednym miastem czy osobą, ale z całym regionem, które z czasem wydadzą się nam oczywiste i normalne, jak wspólny bilet, wspólny plan rozwoju gospodarczego, wspólne szkolenia, seminaria i spotkania.

Metropolia jest administracyjną, ekonomiczną i kulturalną stolicą regionu. Aktualnie takim miastem jest Gdańsk. W ramach wielkiego zjednoczenia można by ujednolicić i uprościć wiele procedur administracyjnych. Wspólne urzędy, zintegrowany system ochrony zdrowia, zarządzania kryzysowego, instytucje pomocowe działające w ramach tych samych zasad i standardów. Ściślejsza współpraca policji i straży miejskiej, nie tylko na zasadzie inicjatyw, ale i sformalizowanych umów, przyniosłaby niewątpliwie duży efekt. Wiadomo, że nie należy odbierać Gdańskowi funkcji miasta wojewódzkiego, ale część urzędów i instytucji z powodzeniem mogłaby mieć siedziby w innych punktach metropolii. Dzięki temu dostęp do nich byłby łatwiejszy, a czas poświęcony na załatwienie jakiejś sprawy skróciłby się. Można by stworzyć organizacje i instytucje pomagające w załatwianiu spraw prawnych na terenie całej metropolii. Czy nie byłoby wygodnie pójść do urzędu miasta w Rumi i zarejestrować samochód w Gdańsku, bo tam mieszkamy, a akurat jesteśmy w okolicy i mamy czas? Na pewno jednym z ciekawszych pomysłów jest stworzenie e-miasta, czy e-metropolii. Miejsca, gdzie Internet byłby powszechny. Na przykład na terenie naszej metropolii istniałby bezprzewodowy dostęp do sieci. Byłby to z pewnością projekt przynoszący ogromne zyski. Stworzyłby on podstawy dla informatyzacji urzędów, ułatwił komunikację skoordynowanych i wspólnych działań takich instytucji, jak policja czy służba zdrowia. Poza tym, byłby to czynnik przyciągający ludzi świata biznesu i nie tylko. Nasza metropolia mogłaby w pełni zaistnieć w Internecie. Dobrze wiemy, że szybka informacja jest niezbędna przy promocji i rozwoju. Realizacja wielu pomysłów, szczególnie tych bardziej odważnych, jest na razie niemożliwa ze względu na przepisy prawne i bariery administracyjne. Są jednakże zaczątkiem dyskusji, która w przyszłości przynieść może widoczne efekty. Misją metropolii jest też usprawnianie i ujednolicanie działalności wszystkich miast członkowskich. Chciałbym tu zawrzeć wyraźną aluzję do Unii Europejskiej. Metropolia to dla mnie związek miast, powstały w celu przyspieszenia rozwoju, a nie zaniku odrębności i suwerenności.

Zjednoczenie w ramach wielkiej aglomeracji to nie tylko inwestycje, gospodarka, przedsięwzięcia czy plany. To przede wszystkim ludzie – oni tworzą i kształtują miasto, region, oni zadecydują, czy chcą współpracować w ramach metropolii. Młodzież studiująca na trójmiejskich uczelniach, przyjeżdżająca niejednokrotnie z różnych regionów Polski, po latach spędzonych na Pomorzu nie wyobraża sobie często innego miejsca do życia i pracy. To chyba pozytywne zjawisko. Uważam, że powstanie i rozwój metropolii powinien być skierowany głównie do młodych, chcących się kształcić ludzi, którzy korzystają z oferty edukacyjnej naszego regionu. Mamy uczelnie morskie, wojskowe, politechnikę i uniwersytet, akademie medyczną i sztuk pięknych – to bogata i ciekawa oferta zapewniająca szeroki wachlarz kierunków. To właśnie ludzie – specjaliści i eksperci – są naszym największym bogactwem. Ich doświadczenie i potencjał pozwala nam realnie myśleć o stworzeniu metropolii.

Choć jestem zwolennikiem i entuzjastą powstania wielkiej, wspólnej aglomeracji, zdaję sobie sprawę, że są pewne obawy, a może nawet mankamenty tego odważnego planu. Pomimo iż idea znana jest od dłuższego czasu, nie sposób nie odnieść wrażenia, że w wielu dziedzinach uprzedzenia i własny interes biorą górę. Cieszymy się, gdy uda się nam, a sąsiadom nie. Walka o gazoport jest tylko jednym z przykładów starego porzekadła: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Konkurencja tak, ale dobrze rozumiana i zdrowa, taka z której moglibyśmy czasami zrezygnować dla osiągnięcia lepszych, wspólnych wyników. Mieszkańcy miast, powiedzmy to sobie szczerze, nie darzą się nawzajem miłością. Wolą działać i współpracować w obrębie swojego miasta. Nie jest to regułą, ale często ma miejsce. Czasami nieufni, czasami zniechęceni przez złą prasę, nie potrafimy myśleć na tyle globalnie, aby dostrzec naszych sąsiadów. Chyba, że mowa o zyskach ekonomicznych. Wtedy doceniamy szeroki rynek, jaki oferuje metropolia.

Niebagatelną rolę w rozwoju metropolii odegrają nasze regionalne media. To one będą zachęcać do współpracy, przedstawiać wspólnie zrealizowane projekty i sukcesy. Będą także ostrzegać i ukazywać błędy oraz zagrożenia płynące z istnienia i rozwoju pomorskiej metropolii.

Powstaje pytanie, jak funkcjonować będzie jednostka na tle tak ogromnego tworu, jakim jest metropolia? Czy przypadkiem nie zostaniemy przytłoczeni, nie staniemy się anonimowymi uczestnikami tego skomplikowanego organizmu? Czy metropolia nas nie przerośnie? Myślę, że nie. Mieszkańcy Trójmiasta i okolic już pokazali, że są zaradni i odważni, nie boja się wyzwań i mogą konkurować z każdym. Jeżeli zapewnimy opiekę, pomoc i perspektywę rozwoju słabszym, gorzej usytuowanym, więcej ludzi odniesie tu swój osobisty sukces.

Jak rozwój metropolii wpłynie na resztę regionu? To poważne pytanie. Od podejścia władz wojewódzkich oraz współpracy innych miast regionu, gmin i powiatów z metropolią zależy, czy będzie ona siłą napędowa regionu, czy spowoduje dwubiegunowość naszego „megamiasta”. Metropolia ma być wzorcem i rozpoznawalną marką regionu, ale dzięki jej sile można wypromować wiele mniejszych regionalnych inicjatyw. Wszystko zależy od współpracy i profesjonalnego podejścia władz samorządowych. Jedno jest pewne, nie możemy pozwolić, aby metropolia była ziemią obiecaną dla ludzi z zewnątrz, swego rodzaju mekką, gdzie odbywać się będą pielgrzymki „za chlebem”. Powinna być integralną częścią regionu, gdzie każdy odnajdzie satysfakcję na wszystkich poziomach działalności. To musi być zagwarantowane.

Dyskusja nad powstaniem metropolii ciągle się toczy. Czasami mówi się o tym więcej, czasami mniej. Być może sam fakt jej powstania jest już przesądzony? Może zaczyna już funkcjonować? Naszym problemem zaś jest tylko nazwanie tej rzeczywistości, którą podświadomie stworzyliśmy. Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Region Trójmiasta i przyległych gmin ciągle się rozwija. Trzeba stworzyć warunki, żeby rozwój ten był jeszcze efektywniejszy i co ważne – kontrolowany (w pozytywnym znaczeniu tego słowa). Tylko poprzez dialog osiągniemy kompromis i wypracujemy najlepszą formułę metropolii dla Pomorza, Trójmiasta, naszych miast, dla nas – mieszkańców. Zatem do dzieła!

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

COOL-turalne giminy

Nasze dziedzictwo kulturowe i historyczne, doświadczania oraz warunki geograficzne regionu, a szczególnie powiązanie z Morzem Bałtyckim, tworzą niepowtarzalność Pomorza. W swoich granicach nasze województwo skupia bardzo różnorodne – patrząc pod kątem wielu czynników – tereny, jak na przykład Szwajcaria Kaszubska, Bory Tucholskie, Ujście Wisły, Żuławy czy Półwysep Helski z Zatoką Gdańską. Każda z pomorskich gmin jest inna i ma do zaoferowania oryginalne i odmienne walory – jak dotąd nie w pełni wykorzystane.

Tą wielką różnorodność i bogactwo warto zaprząc do rozwoju kultury na poziomie lokalnym, gminnym. Kultura to nie tylko wielkie w swoim rozmiarze i poziomie wydarzenia – które siłą rzeczy muszą mieć wymiar minimum regionalny – ale także (a może przede wszystkim) codzienna, systematyczna i jak najbliższa społeczeństwu „praca u podstaw” – kółka zainteresowań, lokalne ośrodki kultury, kina, teatry, imprezy sportowe, jarmarki, festiwale itp. Chociaż ostatnie lata przyniosły zauważalne ożywienie takich lokalnych inicjatyw, nadal jest ich za mało i nie zawsze są dobrze zorganizowane. Niejednokrotnie wynika to z braku doświadczenia i umiejętności organizatorów, obawy przed podejmowaniem kolejnych inicjatyw, niechęci ze strony urzędników oraz ograniczeń finansowych i lokalowych.

Obecny nienajlepszy stan pomorskiej kultury na poziomie lokalnym jest efektem niewielkiego utożsamiania się mieszkańców z regionem, poza szczególnymi przypadkami Kaszub i Kociewia. Uświadomienie sobie wartości naszego dziedzictwa kulturowego na różnych poziomach jest jednym z głównych celów stojących przed nami jako mieszkańcami Pomorza i naszymi reprezentantami w radach gmin, miast, powiatów czy w sejmiku wojewódzkim. Szczególnie dzisiaj, kiedy jesteśmy w zasięgu większych środków z UE, pozwalających finansować działania i infrastrukturę kultury.

Wartość przynależności kulturowej do naszego regionu może być budowana w oparciu o działania, szczególnie na terenie gmin wiejskich, gdzie aktywność mieszkańców przejawia się obecnie głównie w krytykowaniu lokalnych władz, a brak możliwości rozwoju i wysokie bezrobocie powodują ich bierność i pogłębiającą się alienację społeczną.

Sposobem na przeciwdziałanie takim zjawiskom są przede wszystkim działania spełniające kryterium lokalności i systematyczności. Władze gminne poprzez proste narzędzia jak ankiety, wywiady środowiskowe czy dyskusje z mieszkańcami powinny w pierwszej kolejności określić zapotrzebowanie na przedsięwzięcia powodujące intelektualny, manualny czy fizyczny rozwój mieszkańców danej gminy. Proste działania, jak kółka zainteresowań dla młodzieży, zajęcia sportowe, wycieczki krajoznawcze czy kursy haftu dla kobiet – zwiększają integrację społeczeństwa, zapobiegają patologiom czy chociażby przełamują bariery w komunikacji interpersonalnej. Ważne jest zwrócenie uwagi na to, aby dane inicjatywy były organizowane systematycznie. Lepszego w skutkach dzieła dokonają emerytowani nauczyciele wychowania fizycznego czy historii prowadzący zajęcia przez okres np. jednego roku dwa razy w tygodniu, dzięki którym kilkanaście czy kilkadziesiąt osób rozwinie swoje umiejętności niż jednorazowa impreza (np. koncert), na którą przeznacza się kilkaset tysięcy złotych (kwotę kilkunastokrotnie przewyższającą koszt zorganizowania regularnych zajęć sportowych).

Zainwestujmy w młodzież

Innym przykładem może być zaangażowanie młodych twórców, np.: studentów architektury, sztuki, informatyki, fotografii itp. Wystarczy stworzyć im możliwość działania poprzez otwarty konkurs dotyczący np. tego, gdzie ma stanąć i jak ma wyglądać pomnik, plac zabaw dla dzieci, park, boisko czy kort tenisowy. Podobnie można zrobić przy projektowaniu gminnych folderów, redagowaniu lokalnych gazetek czy tworzeniu stron internetowych promujących gminę.

W takich działaniach rządzący muszą wykazać się profesjonalizmem i otwartością na młodych ludzi. Przykładem problemu, który wymaga takiego podejścia jest uliczne graffiti będące manifestem istnienia pomijanej często społeczności. Niewielu lokalnym włodarzom przychodzi do głowy pomysł, aby zamiast marnować czas strażników miejskich czy policji na ściganie młodocianych dewastatorów, stworzyć wydzielone enklawy dla tego typu sztuki.

Działania takie zwiększają odpowiedzialność młodych ludzi za rozwój ich otoczenia, pobudzają chęć tworzenia i przekształcania tego, co znajduje się wokół nich oraz budują przekonanie, że jednak ich głos jest ważny. Kształtowanie młodzieży poprzez bezpośrednie angażowanie jej w tworzenie pomorskiej kultury jest istotnym elementem budowania świadomości i tożsamości młodych. Niech kulturalnie rozwinięte gminy będą dla młodych ludzi „cool”.

Biznes a kultura

Szeroko rozumiany sponsoring oraz finansowanie wydarzeń i przedsięwzięć kulturalnych jest jednym z elementów działalności prywatnych firm. Ich zainteresowanie jest tym większe, im bardziej wyraźne profity uzyskają z tytułu zaangażowania w taką działalność. Łącząc „przyjemne z pożytecznym” można zadbać o rozwój kultury w małych miejscowościach przez zaangażowanie lokalnego biznesu. Władze konkretnej gminy wraz z przedsiębiorcami poprzez wspólne inicjatywy mogą wiele zdziałać i uatrakcyjnić różne przedsięwzięcia. Zaniedbane są pod tym względem małe miejscowości, do których nie docierają żadne atrakcje kulturalne, a znaczna odległość od miast i utrudniony dostęp do komunikacji tworzą bariery, często nie do pokonania. Dla tych osób jedyną formą kontaktu z kulturą jest telewizja, która jest odbiciem tego, co łatwe, szybkie i przyjemne w odbiorze – niestety w przytłaczającej większości mało wartościowe, a czasem nawet szkodliwe (promowanie przemocy, tandety, pop-kulturowa unifikacja).

Wsparcie biznesu mogłoby przejawiać się w finansowaniu wydarzeń kulturalnych takich, jak: sprowadzenie do konkretnej miejscowości grupy teatralnej, zespołu muzycznego, organizowanie warsztatów malarskich, konkursów, wystaw, zawodów sportowych, zakup książek na rzecz bibliotek, promocja lokalnej twórczości itp. Aktywność firm może się także objawiać w odrestaurowywaniu i przejmowaniu na swoje siedziby zabytków. Głos przedsiębiorców jest bardzo ważny w tworzeniu kultury nienastawionej bezpośrednio na bezideową „konsumpcję”.

NGO a wsparcie dla kultury

Sektor organizacji pozarządowych jest obok samorządów najlepiej zorganizowanym pod względem działań i wspierania kultury na terenie całego kraju. W samym województwie pomorskim znajduje się ponad 6300 różnych stowarzyszeń, związków, fundacji oraz innych grup inicjatywnych, angażujących się bezpośrednio lub pośrednio w przeprowadzanie lokalnych akcji społecznych, imprez czy przedsięwzięć. W istotniejszym udziale III sektora w promocji kultury pomogłoby większe zaangażowanie samorządów poprzez zmniejszenie kosztów wynajmu i umożliwienie szerszego dostępu do infrastruktury kultury dla organizacji oraz osób chcących zrobić coś kreatywnego i pomysłowego. Wsparcie ze strony gmin to także tworzenie domów kultury, muzeów, galerii czy regionalnych izb pamięci, które posłużą do rozwoju działań kulturalnych. Twórcy sztuki i artyści nie mogą być jednak całkowicie uzależnieni od urzędników, którzy decydują, na co i ile środków przeznaczyć.

Media

Zadaniem niezależnych mediów, jakimi są: prasa, TV, radio czy Internet jest obiektywne informowanie społeczności o tym, co dzieje się w regionie. Obecnie panuje tendencja, że większość mediów, które mają znaczenie opiniotwórcze i informacyjne znajduje się w dużych aglomeracjach, co powoduje selekcję wydarzeń i brak możliwości przebicia się tych ciekawych i interesujących z „prowincji”. Dobrym przykładem działań skierowanych na mniejsze miejscowości jest lokalna rozgłośnia radiowa „Kaszebe”, której program nadawany jest z Władysławowa, a jej zasięg obejmuje północne rejony województwa oraz Trójmiasto.

Mechanizm działania mediów jest nastawiony głównie na przekazywanie szokujących informacji skupiających się wokół afer, kataklizmów, ludzkiego nieszczęścia itp. Wydarzenia kulturalne, szczególnie te o lokalnym wymiarze, nie mają takiego przebicia, nie są atrakcyjnie prezentowane lub emituje się je w nieodpowiednich porach, niedostosowanych dla zwykłego odbiorcy.

Media to doskonały partner w rozwoju lokalnej kultury. Dzięki ich zaangażowaniu prywatne firmy chcą sponsorować liczne przedsięwzięcia w zamian za podanie ich nazwy na łamach prasy czy w Internecie. Współpraca może się także przejawiać w obejmowaniu patronatem lokalnych wydarzeń, przez co wzrasta ich ranga i popularność. Zadaniem pomorskich mediów powinno być uwrażliwienie odbiorcy na kulturę oraz organizowane przedsięwzięcia.

Dostęp do kultury

Dostęp do kultury na poziomie lokalnym jest ograniczony. Niestety wciąż panuje polityka tworzenia ośrodków kultury w miejscach, o dużym skupisku ludzi, takich jak Gdańsk czy Gdynia, natomiast w małych miejscowościach brakuje podstawowej infrastruktury kulturalnej w postaci kin, teatrów, galerii. Ponadto, zauważa się większą liczbę wydarzeń organizowanych w okresie letnim. Ma to swoje dobre i złe strony, ponieważ są one skierowane głównie do turystów i przyjezdnych, którzy zostawiają „spore” pieniądze w zamian za wypoczynek i rekreację. Rozwinięta baza obiektów przestrzeni artystycznych to korzystanie z kultury również w czasie zimy, kiedy na Pomorzu zamiera turystyka. Byłby to dobry pomysł na „wydłużenie i rozszerzenie sezonu turystycznego”.

Rozwiązania systemowe to przede wszystkim aktywizacja społeczeństwa i inicjowanie spotkań, podejmowanie współpracy, nawiązywanie dialogu, wypracowanie wspólnych planów. Takie działania, jak: promocja lokalnej twórczości, budowanie partnerstw, wzmożone starania w pozyskiwaniu środków unijnych, nagradzanie osób promujących kulturę, wymiana międzynarodowa, inicjowanie twórczości młodzieży poprzez stypendia, spotkania ze sławnymi ludźmi – to tylko niektóre z możliwości wpływających na rozwój kultury w małych miejscowościach.

Ujednolicenie kultury na Pomorzu nie jest dobrym wyjściem dla naszego regionu, ze względu na panującą tu różnorodność, ale nie znaczy to, że nie należy dążyć do wypromowania wspólnego produktu – „towaru eksportowego” województwa pomorskiego. Doskonale poradzili sobie z tym górale, których architektura jest znana w całej Polsce. Dlaczego więc bogata i różnorodna kultura Pomorza nie mogłaby być wypromowana na terenie naszego kraju? Jest to zadanie, jakie stoi przed samorządowcami, przedstawicielami biznesu, organizacji pozarządowych oraz mediów, dzięki którym możliwe będzie stworzenie na Pomorzu społeczeństwa nasyconego kulturą.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Kluczem jest formuła

Jako mieszkaniec Pomorza, Trójmiasta pewnego dnia stwierdzam, że chcę coś zobaczyć, usłyszeć, dobrze, przyjemnie i twórczo spędzić wolny czas. Na pozór nie mam z tym problemu. Przeglądam portal internetowy, otwieram gazetę, sprawdzam repertuar teatrów, oferty galerii, muzeów, klubów i wielu innych miejsc, gdzie szeroko rozumiana kultura kwitnie w najlepsze. Dzwonię, pytam o godzinę, cenę, rezerwuję bilet lub umawiam się i idę.

Takie to proste, teraz pozostaje mi tylko rozkoszować się duchową ucztą, jaką sobie zaplanowałem na wolne popołudnie. Myślę jednak, że podobnie zachować mógłby się mieszkaniec z wielu regionów i miast z całej Polski. Nie oznacza to wcale, że z naszą kulturą jest coś nie tak, że jest źle zorganizowana, ma niski poziom, nic z tych rzeczy. Trzeba przyznać, że nasz region obfituje w wiele ciekawych wydarzeń kulturalnych i to z różnych dziedzin twórczości. Sopot Festival, Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Open’er Festival Heinekena, Jarmark Dominikański w Gdańsku to wielkie imprezy, przyciągające tysiące widzów, słuchaczy, turystów, pasjonatów. Na deskach teatrów coraz to nowe premiery spektakli. W muzeach i galeriach prezentacja artystycznej spuścizny Pomorza i nie tylko. W bardziej lub mniej znanych klubach i pubach występy artystów bluesowych, jazzowych, najogólniej mówiąc prezentujących różne nurty muzyczne. W Sopocie przez cały rok można się wybrać na wycieczkę po klubach i dyskotekach oferujących muzykę z całego świata. W mniejszych miejscowościach wiele jest muzeów, ośrodków promujących i prezentujących rdzenną kulturę Pomorza, twórczość regionalną, muzykę itd. Tak można by wymieniać i wymieniać. Należy jednak zapytać, czy to oznacza, że jest dobrze, że nic już nie można poprawić, że powinniśmy się cieszyć z tego, co mamy i nic więcej nie wymagać? Nic podobnego! Uważam, że mimo tego że jest dobrze, mogłoby być znacznie lepiej.

Wiele się dzieje, wspieranie przez samorządy i sejmiki wojewódzkie inicjatyw kulturalnych jest istotnym punktem ich rozwoju. Starania o zintegrowanie kalendarzy kulturalnych i turystycznych wydarzeń w celu rozpropagowania Pomorza i nastawienie na zyski obu branż prowadzi do coraz większej opłacalności działań kulturalnych. Coraz więcej instytucji przyjmuje w swoje szeregi speców od reklamy, ekonomii, pozyskiwania funduszy unijnych. Mamy do czynienia z aktywną reklamą tych wydarzeń i ich nastawieniem zarówno na odbiorców z Pomorza, jak i spoza regionu. Nadal istnieją jednak dziedziny, w których można jeszcze wiele poprawić i zmienić.

Bardzo ważnym elementem jest formuła prezentowania wydarzeń kulturalnych. W Muzeum Powstania Warszawskiego przeprowadzono lekcje historii z aktywnym uczestnictwem zwiedzających. Odniosło to wielki sukces, który powinien zostać zauważony we wszystkich regionach Polski. Dlaczego nasze muzea i teatry nie oferują zajęć dla młodzieży mających na celu przybliżenie kultury Pomorza, przedstawienie podstaw bytu naszego regionu? Przecież w przyszłości mogłyby one zaowocować fascynacją przeszłością Pomorza. Kultura naszych przodków powinna być przedstawiana młodzieży w postaci interesujących zajęć, które będą inspiracją. Nie może się to dziać na siłę, ale na zasadzie zainteresowania i wzajemnej fascynacji. Gdyż realizacją misji kultury nie jest samo prezentowanie, ale odpowiednie zrozumienie przez odbiorcę. Jak pokazał przykład warszawski, jest to możliwe. Podobną formułę mogłyby przybrać muzea prezentujące naszą historię, przez co zaskarbiłyby sobie uznanie wielu odwiedzających. Prezentacja kultury musi trafiać w gusta i oczekiwania coraz to bardziej wybrednej publiczności. Żaden turysta nie lubi oprowadzania go po muzeum czy galerii, gdzie nie ma szansy napatrzenia się, nacieszenia danym eksponatem, a przecież dzieje się to w wielu miejscach. Nie liczba wydarzeń kulturalnych, ale ich jakość na pewno zapadnie naszemu odbiorcy w pamięci.

Następnym ważnym elementem prezentacji kultury naszego regionu, są ludzie, którzy ją współtworzą. Nie może być tak, że jeżeli jedynie zagwarantujemy występ znanego artysty, czy prezentację jego prac, to możemy mówić, że wydarzenie kulturalne stoi na wysokim poziomie. O randze i poziomie będzie świadczył również sposób, w jaki przedstawimy to wydarzenie odbiorcy. Kultura jak już wspomniałem jest czymś szczególnym, więc nasz klient będzie się czegoś szczególnego spodziewał – nie tylko po artyście, ale i całej oprawie. Nie można pozwolić na to, żeby przy obsłudze takiego wydarzenia pracowali ludzie, którzy nie mają o nim pojęcia, nie potrafią doradzić, pomóc w wyborze.

Należy sprawić, by czas poświęcony na kulturę był czasem odróżniającym się na przestrzeni innych naszych codziennych działań i zamierzeń. Od momentu wejścia do teatru, muzeum, galerii, sali koncertowej, musimy mieć wrażenie, że wkraczamy niejako w inny świat, który chce nam zaoferować coś niezwykłego. Mamy w naszym regionie wspaniałych ludzi – nie wolno nam tej sytuacji zmarnować. Trzeba tych ludzi odpowiednio inspirować i wynagradzać. Kultura to nie kula u nogi, ale część gospodarki; poza wypełnianiem pewnej misji naprawdę może przynosić zyski ekonomiczne.

„Kultura naszego regionu, wszelkie wydarzenia z nią związane to nie tylko Trójmiasto” – może tak rzeczywiście nie jest, ale większość ludzi odnosi takie wrażenie. Należy to zmienić. Nasz region podobnie jak Podhale, Mazowsze i wiele innych może przez prezentacje swojego regionalizmu, a zwłaszcza jego kultury pozyskać rzesze sympatyków. Trzeba tu jednak wspomnieć o tym, że niejednokrotnie ludzie, którzy chcą takową kulturę prezentować, nie mają zaplecza logistycznego, prawnego i finansowego. Nie raz jeździłem z klasą po okolicznych muzeach i domach kultury prezentujących nasz regionalizm. Zawsze ta sama obyta formuła; poczucie seryjności odbywającego się wydarzenia sprawiały, że nie zapadało ono w pamięci mojej i moich rówieśników. Podobnie jest z turystami i z lokalnymi mieszkańcami. Kultura to nie stałe trzymanie się dobrych i tych samych wzorców, ale coraz to nowe prezentacje, ciągłe wyznaczanie nowych standardów.

Pomorze przez swój standard życia, swoją otwartość i innowacyjność wielu miejsc, może się stać zagłębiem współczesnych artystów, ludzi związanych z kulturą. Musimy się starać, żeby świat ludzi kultury z tej najwyższej półki widział w naszym regionie inspirację i witalność. Czy nasz region nie mógłby się stać oazą, gdzie twórczość różnych dziedzin kwitłaby w najlepsze? Przez stworzenie odpowiedniego zaplecza, agencji artystycznych, odpowiednie promowanie młodych artystów i miłośników kultury, mamy szansę stać się miejscem, gdzie twórcy kultury nie tylko będą chcieli zawitać, ale i zamieszkać. Przez to oni będą identyfikowani z Pomorzem, a Pomorze z nimi. Dzięki temu wiele innych dziedzin gospodarki zyska potencjalnych inwestorów, mieszkańców itp. Każdy bowiem chciałby mieszkać w okolicy, gdzie ludzie cenią i tworzą kulturę. To świadczy o naszym poziomie życia i sposobie postrzegania świata, który niczym nieskrępowany wyznacza nowe wzorce. Tylko ludzie wykształceni, którzy reprezentują pewne wartości, mogą być mecenasami kultury i sztuki, jej miłośnikami i twórcami. Skoro takich mamy na Pomorzu, to czemu tego nie pokazać? Jeżeli kultura często przez swoich twórców ośmiesza nas, nasz region, chce wychwycić wady i absurdy to, należy to zaakceptować i pokazać, że jesteśmy samokrytyczni i czerpiemy z tego naukę.

Bardzo ważny jest sposób i formuła prezentowania wydarzeń kulturalnych. Osoby, które reklamują dane wydarzenie, niejednokrotnie świadczą o poziomie danej imprezy. Jeżeli więc dzieje się coś naprawdę godnego uwagi, to zarówno w gestii władz, inwestorów, sponsorów, jak i samych organizatorów jest nadanie wydarzeniu odpowiedniej rangi. Sam wielokrotnie szukając czegoś ciekawego, poszukiwałem recenzji, opinii o danym przedsięwzięciu. Sprawdzałem patronat i sztab osób zaangażowanych w dane wydarzenie kulturalne. Tak to już jest, że kultury nie należy porównywać z niczym innym. Kultura się sama obroni, ale w dzisiejszym świecie musi brać pod uwagę zasady wolnego rynku. W mediach należy wyeksponować to, co naprawdę jest godne polecenia. Na pewno jest to trudne, a środowisko kultury nie lubi złej prasy, ale trzeba zapewnić swobodę oceny wydarzeń kulturalnych, bo tylko tak podniesiemy ich poziom i wypromujemy je do odpowiedniej rangi.

Kultura to nie nierentowna dziedzina gospodarki, która wielu kojarzy się z dotowaniem nieekonomicznych przedsięwzięć. Nie wolno kultury oddać w ręce ,,bezdusznych ekonomistów”, bo przestanie być czymś magicznym i fascynującym. Należy łączyć w zespoły ludzi, którzy mają o niej pojecie, z tymi, którzy znają się na promocji, reklamie, zarządzaniu itd. Jest to mieszanka niejednokrotnie wybuchowa, ale jeżeli zapewnimy, że na dane wydarzenie spojrzy się choćby z dwóch punktów widzenia, szanse odniesienia sukcesu zwiększają się. Poza tym przełammy stereotyp, że kultura nie zmienia się pod wpływam promocji i reklamy. Musimy sprawić żeby wydarzenia kulturalne w naszym regionie odbijały się szeroki echem w całej Polsce. Wiele takich przedsięwzięć jest, ale zawsze należy równać w górę i starać się, by takich inicjatyw było coraz więcej. Do tego są potrzebni specjaliści, którzy już wypromowali wiele na pozór nieopłacalnych działalności. Kultura to jest szansa rozwoju dla wielu ludzi, którzy nie muszą być artystami. Ich działalność jest często niewidoczna, choć przecież niezbędna. Trzeba więc ich doceniać, kształcić, konfrontować i rozwijać ich doświadczenia. Przecież to oni często są motorem napędzającym naszą kulturę i mają na tym polu wiele do powiedzenia.

Kultura jest czymś dynamicznym. Nawet jeżeli ekspozycje muzealne prezentują nam przeszłość, słuchamy klasyków muzyki, oglądamy sztuki teatralne, które od pokoleń zachwycają publiczność, to musimy przecież mieć świadomość, że kultura jest prezentacją naszej cywilizacji, obyczajów, pragnień, słabości, jest odbiciem nas samych. Jako takowe odbicie ewoluuje, rozwija się, umiera i rodzi na nowo. Nie szufladkujmy wiec kultury z innymi dziedzinami życia. Musimy sobie uwiadomić, że bez szeroko rozumianej kultury nie możemy mówić o Pomorzu. To kultura nas wyróżnia, promuje, przedstawia, ale i wyznacza nasze miejsce na ziemi. Jeżeli z tej niesamowicie ważnej misji będziemy umieli wydobyć korzyści dla naszego regionu (kulturalne, ekonomiczne, socjologiczne, promocyjne), to bardzo dobrze. Nie zapominajmy jednak, że kultury nie kupuje się w Internecie na zamówienie. Tyle ile osób pisze o kulturze, tyle też funkcjonuje opinii o niej. Niektóre się wykluczają, inne prowadzą do wspólnych wniosków. Co do jednego musimy być zgodni, kultura to my, mieszkańcy Pomorza, szanujmy więc ją i wspierajmy, a ona się nam odpłaci. Nauczmy się ją wykorzystywać.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

W szkole nie mówi się jak…

Na przestrzeni ostatnich lat możemy zaobserwować rozwój państwowych i niepaństwowych ośrodków kultury. Jest to ściśle związane ze zmianą ustroju politycznego, a ostatnio także z naszym wejściem do Unii Europejskiej. W Trójmieście mamy kilka liczących się instytucji promujących sztukę.

Są nimi: Nadbałtyckie Centrum Kultury, które organizuje spotkania literackie, wystawy, koncerty, festiwale, koordynuje międzynarodowe projekty; Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, w którym odbywają się wernisaże młodych plastyków. Na terenach postoczniowych w Gdańsku powstały pozarządowe centra artystyczne: PGR_ART, Kolonia Artystów, Instytut Sztuki Wyspa i Modelarnia, Europejski Ośrodek Integracji Twórczej Znak i Teatr Znak. Jest też reaktywowane Studio Tańca Współczesnego Grawitacja. Trudno nie wspomnieć o miejscach takich jak Młodzieżowy Klub Twórczy Plama lub Integracyjny Klub Artystyczny Winda. Są to profilowane centra, które pomagają rozwijać się młodym ludziom, są stymulacją dla ich twórczej działalności. Bez wątpienia miejsc, w których młodzi artyści mogą się zaprezentować, w których młodzież może szkolić swój warsztat artystyczny jest wiele, problem stanowi nie dość rozwinięty system informowania ludzi o wydarzeniach kulturalnych w Trójmieście. Istnieją: magazyn „City” lub dodatek do Gazety Wyborczej ,,Co jest Grane”. Każdy ośrodek posiada swoją stronę internatową, z której rozsyłane są newslettery. Potocznie nazwana poczta pantoflowa działa dość sprawnie, lecz niektóre wydarzenia wcale nie istnieją w mediach. Bardzo ciekawe inicjatywy artystyczne z tak zwanej niszy przemijają niezapowiedziane i nieskomentowane przez gazety, radio. Nagłośnione są większe festiwale teatralne jak: ,,Feta”, Festiwal Szekspirowski, Festiwal Kultur Świata, Festiwal Zdarzenia. Odbywają się one w sezonie letnim, ożywiając artystycznie nasz region, ale niestety niemal całkowity brak informacji o inicjatywach poza sezonem jest wciąż jednym z kilku najistotniejszych problemów kultury w Trójmieście.

Niepokojące jest to, iż wyraźnie brakuje współpracy i komunikacji między samymi ośrodkami kultury. Dialog między wyspecjalizowanymi ośrodkami pozwoliłby stworzyć spójny program edukacji artystycznej, gdzie każdy mógłby rozwijać swoje indywidualne talenty, a młodzi twórcy mieliby możliwość wymiany doświadczeń.

Młodzież często ma własne pomysły i chęć zrealizowania jakiegoś projektu, niestety nie każdy ma możliwość zdobycia umiejętności organizatorskich. W szkołach nie mówi się o tym, jaką drogą należy pójść, aby dany koncert, wystawę, spektakl zaaranżować. Przed ludźmi staje problem natury finansowej, którego młody niedoświadczony człowiek nie jest w stanie pokonać. Brakuje informacji, jak znaleźć źródła finansowania danego projektu. Istnieje więc wyraźna potrzeba stworzenia ośrodków, które pomogłyby zniwelować tę przeszkodę.

W Trójmieście istnieje także wyraźna dysproporcja, w lokalizacji ośrodków artystycznych. Najwięcej inicjatyw twórczych odnaleźć można w Gdańsku, najmniej w Gdyni. Jest to duże utrudnienie dla młodzieży, która musi pokonywać spore odległości, tym bardziej że zajęcia warsztatowe i wydarzenia tego typu odbywają się zazwyczaj w godzinach popołudniowych i wieczornych.

Trójmiasto w ostatnich latach ożyło kulturalnie i artystycznie, widać wyraźny rozwój ośrodków artystycznych, stale wzrasta liczba koncertów, wystaw, warsztatów dla młodzieży. Problem, z którym obecnie należałoby się uporać to lepsza organizacja pod względem szeroko pojętej dostępności do wszelkich tego typu inicjatyw.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Zachować tożsamość kulturową w UE

„Prawdziwa kultura jest humanizacją, podczas gdy niekultura czy kultury fałszywe dehumanizują. Dlatego człowiek wybierając kulturę, prowadzi grę, w której idzie o jego losy. Kultura nie może być zniewolona przez władzę polityczną czy ekonomiczną, musi być wspomagana przez jedną i drugą, we wszystkich przejawach społecznej i prywatnej inicjatywy, zgodnie z prawdziwym humanizmem, tradycją i autentycznym duchem każdego narodu.”

Jan Paweł II o kulturze, W dziele kultury Bóg zawarł przymierze z człowiekiem – przemówienie do przedstawicieli świata kultury, Rio de Janeiro, 1 lipca 1980.

Język, literatura, teatr, sztuki wizualne, architektura, rzemiosło, kino, audycje radiowe i telewizyjne – te formy wyrażania razem stanowią o różnorodności kulturowej państw budujących wspólnotę europejską. Mimo iż pochodzą z różnych krajów lub regionów, są tworzone przez człowieka i to człowiek jako jednostka sam jest kulturą i przyczynia się do jej kreowania w każdej sferze swojego życia. Ta twórczość potem składa się na wspólne, europejskie dziedzictwo kulturowe.

Unia Europejska wyznaczyła sobie cel zachowania i wspierania tej różnorodności oraz udostępnienia jej możliwie najszerszemu gronu odbiorców. Różnorodność językowa jest jednym z takich kulturowych fundamentów. Język nie tylko otwiera drzwi do innych kultur, wzbogaca on również w sposób praktyczny naszą zdolność czerpania korzyści z kontaktów kulturowych podczas podróży po państwach UE lub pracy w nich. Celem długofalowym jest zachęcenie obywateli Europy do nauki dwóch języków obcych. Unia Europejska zaangażowana jest również w ochronę języków regionalnych oraz języków mniejszości na swoim terytorium (język baskijski, bretoński, kataloński, fryzyjski, walijski itd.). Szacuje się, że ponad 40 milionów ludzi w UE posługuje się językiem ojczystym, który nie jest językiem urzędowym kraju, z którego pochodzą[1].

Wsparcie różnorodności językowej jest również jedną z głównych zasad działania UE. Wraz z jej rozszerzeniem w 2004 r. liczba języków urzędowych wzrosła z 11 do 20. Zgodnie z unijnymi wymaganiami jej prawodawstwo musi być dostępne we wszystkich językach, aby mogli się z nim zapoznać wszyscy obywatele UE. Dzięki temu mają oni zagwarantowane prawo komunikowania się z instytucjami lub organami UE w swoich ojczystych językach. Podobnie każdy deputowany do Parlamentu Europejskiego korzysta z prawa reprezentowania swoich wyborców w ich języku ojczystym.

Cel zachowania i wspierania różnorodności kulturowej nakreślono w Traktacie z Maastricht w 1992 r., w którym po raz pierwszy formalnie dano wyraz wymiarowi kulturowemu integracji europejskiej. Jednakże inicjatywy kulturalne prowadzono już dużo wcześniej. Na przykład cieszący się powodzeniem program polegający na corocznym wyborze Europejskiej Stolicy Kultury rozpoczęto w 1985 r.[2] Celem programu „Stolice kultury” jest podkreślenie ogromnej różnorodności kultury europejskiej przy równoczesnym zwróceniu uwagi na jej wspólne źródło. Co roku jedno lub dwa europejskie miasta wybierane są jako stolice kultury europejskiej, dzięki czemu kwalifikują się do wsparcia finansowego w ramach programu Culture 2000. Z otrzymanych pieniędzy finansowane są wystawy oraz wydarzenia prezentujące dziedzictwo kulturowe danego miasta i regionu, jak również wiele innych przedstawień, koncertów oraz pozostałych występów gromadzących muzyków i artystów z całej UE. Doświadczenie wykazuje, że programy te mają długofalowy wpływ na rozwój kultury i turystyki w wybranych miastach. Początkowo zakończenie programu „Stolice kultury” planowano na 2004 r., jednakże okazał się on tak popularny, że podjęto decyzję o przedłużeniu jego trwania o kolejne 15 lat. Irlandzkie miasto Cork zostało wybrane na pierwszą stolicę kultury w nowej edycji programu w 2005 r. Następnie w 2006 r. tytuł przekazano miastu Patras w Grecji.

Wymiar kulturalny jest elementem wielu innych dziedzin polityki unijnej, takich jak edukacja (łącznie z nauczaniem języków obcych), badania naukowe, wsparcie nowych technologii i społeczeństwo informacyjne oraz rozwój społeczny i regionalny. Z Europejskiego Funduszu Społecznego i z funduszy regionalnych wydaje się około 500 mln euro rocznie na projekty zawierające elementy kultury. Europejski Fundusz Społeczny wspiera, na przykład włoską Fundację Arturo Toscaniniego, która od połowy lat 90. prowadzi kursy dla bezrobotnych muzyków. Takie sesje szkoleniowe mogą polegać na pracy z pełnowymiarową orkiestrą symfoniczną lub na uczestnictwie w warsztatach prowadzonych przez wiodących europejskich i zagranicznych muzyków, nauczycieli i solistów. Fundacja ta oferuje również kursy dla śpiewaków, muzyków i techników ze świata opery z wykorzystaniem nowych technologii i wirtualnej rzeczywistości podczas specjalnych programów nauczania na odległość.

We wskazówkach dla funduszu regionalnego Komisja Europejska zachęca rządy państw członkowskich do wspierania rozwoju kulturalnego w biedniejszych regionach, aby pomóc im w zaznaczeniu swojej tożsamości, przyciągnąć turystów i stworzyć miejsca pracy w takich dziedzinach jak usługi online i media. Jeden z głównych programów unijnych temu poświęconych to wymieniony już wcześniej Culture 2000, który trwa już sześć lat dysponując budżetem wynoszącym 236 mln euro.

Cele programu Culture 2000 to: przyczynienie się do utworzenia europejskiego obszaru kultury; rozwój twórczości artystycznej i literackiej; propagowanie wiedzy na temat historii i kultury europejskiej w UE i poza nią; tworzenie miejsc ochrony dziedzictwa kulturowego oraz zbiorów kulturowych o europejskim znaczeniu oraz stymulowanie dialogu międzykulturowego.

Przykładem inicjatywy wspieranej przez ten program jest międzynarodowa szkoła tańca współczesnego PARTS (Performing Arts Reseach and Training Studios) założona w 1995 r. w Brukseli przez belgijską tancerkę Annę Teresę de Keersmaecker we współpracy z Opera de la Monnaie,[3]. Jest to dowód na wzmacnianie mobilności europejskich artystów i pracowników kultury. Absolwenci tej szkoły, rekrutujący się ze wszystkich państw członkowskich, po czterech latach studiów pod okiem międzynarodowego grona nauczycieli otrzymują dyplom uznawany we wszystkich krajach Unii Europejskiej. W Polsce eliminacje przeprowadza się co dwa lata w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Program Culture zostanie przedłużony o kolejnych siedem lat, tzn. od 2007 do 2013 r. Budżet przeznaczony na ten okres wyniesie ok. 400 mln euro.

Program Media, którego celem jest uczynienie europejskiego sektora audiowizualnego bardziej konkurencyjnym, dysponuje jeszcze większym budżetem niż program Culture 2000. Bieżący program, który jest prowadzony do grudnia 2006 r. i na który przeznaczono budżet w wysokości 513 mln euro składa się z dwóch części – Media Plus i Media Training. W ramach tych programów można uzyskać pomoc polegającą na: • organizowaniu szkoleń dla osób zawodowo związanych z sektorem audiowizualnym;

– organizowaniu projektów i przedsięwzięć produkcyjnych;

– dystrybucji filmów kinowych i programów audiowizualnych;

– promowaniu przemysłu europejskiego w UE i na całym świecie;

– umożliwianiu dostępu do finansowania przeznaczonego dla małych i średnich przedsiębiorstw działających w sektorze audiowizualnym.

Podobnie jak program Culture, program Media również zostanie przedłużony o siedem lat po zakończeniu bieżącego okresu programowania. Budżet na lata 2007-2013 wyniesie ok. 755 mln euro.

Wyłącznie dla przedstawicieli sektora kultury powstało europejskie forum CORTEX [4] działające dzięki wsparciu programu Leonardo da Vinci. Jest to internetowa platforma wymiany informacji o wolnych miejscach pracy i dostępnych szkoleniach w sferze kultury.

Wśród osób zatrudnionych w obszarze kultury szczególnie dużą grupę stanowią przedstawiciele wolnych zawodów. Poszczególne państwa członkowskie stosują wobec tej grupy różne rozwiązania, panuje jednak przekonanie, że aby poprawić sytuację socjalną artystów wykonujących wolne zawody, należy włączyć ich do powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych albo stworzyć odrębne systemy ochrony, jak to jest w przypadku Finlandii, Francji czy Niemiec5. Ważną rolę mogą tu odegrać związki zawodowe. Bardzo dobrym przykładem takiego działania jest zainicjowany przez europejską sekcję Międzynarodowej Federacji Artystów (EuroFIA) projekt stworzenia Europejskiego Paszportu Tańca. Taki paszport zapewniłby wszystkim członkom związków zrzeszonych w Federacji pomoc i ochronę każdego innego zrzeszonego związku zawodowego w każdym kraju unijnym. Projekt ten jest w fazie przygotowań i dotyczy środowiska tancerzy, dla których praca w innym kraju jest dużo łatwiejsza, niż dla innych przedstawicieli świata kultury – w tym zawodzie nie ma bowiem barier językowych.

Ciekawym przykładem realizowania unijnych projektów kulturalnych w Polsce jest program „Polskie regiony w europejskiej przestrzeni kulturowej”, którego celem jest zwiększenie roli sektora kultury i dziedzictwa narodowego, jako czynnika rozwoju państwa. Inspiracją Programu jest motto Unii Europejskiej: „Jedność w różnorodności”. Program zrodziła potrzeba pokazania pozytywnego obrazu kultury jako dziedziny o znaczącym potencjale, także ekonomicznym. Program realizowany jest przez Narodowe Centrum Kultury pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego [6].

Takich przykładów jest więcej: IMoDaL 2002-2003 Międzynarodowe Spotkania „Dramat i Liturgia” czy, w ramach programu Młodzież, projekt „Z nami czy obok nas? Wielokulturowość mojego regionu” [7]. Kolejnym ciekawym projektem łączącym kilka krajów jest projekt HERMES – Dziedzictwo i Nowe Media na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Regionalnego (HERMES Cultural Heritage and Regional Development), współfinansowany ze środków Inicjatywy Wspólnotowej INTERREG IIIB i zakończony w październiku 2006 r. Do udziału w projekcie zostały zaproszone podmioty publiczne i prywatne aktywnie działające na rzecz rozwoju sektora kultury i mediów, reprezentujące 7 krajów członkowskich Unii tj. Niemcy, Grecję, Chorwację, Węgry, Włochy, Polskę i Słowację oraz kraj kandydujący do UE – Bułgarię. Działania dotyczyły m.in.: prezentacji zabytków kultury za pomocą nowoczesnych narzędzi medialnych (przykłady: przewodniki multimedialne, wirtualne muzea, itp.); restauracji i ochrony zabytków za pomocą nowoczesnych technik (przykłady: centra edukacyjne, internetowe strony turystyczne); transnarodowych badań na temat wspólnych elementów kulturowych w oparciu o ich regionalny wymiar (na rzecz przyszłych Europejskich Szlaków Kulturowych); współpracy serwisów internetowych z 8 krajów CADSES [8] zamieszczających reportaże na temat problematyki dziedzictwa kulturowego, ale także innych projektów UE; promocji europejskich wydarzeń kulturalnych związanych z tematyką dziedzictwa kulturowego (Europa Nostra Heritage Film Festiwal, HERMES Media Bridges); oferty edukacyjnej o tematyce związanej z dziedzictwem kulturowym i zrównoważonym rozwojem regionalnym skierowanej szczególnie do młodych zawodowców z krajów CADSES (Weimar Sumer Courses, New Noblach Talks, itp.) stworzenia sieci HERMES – przyszłego narzędzia komunikacji i współpracy pomiędzy krajami należącymi do struktury CADSES.

Zakończenie

Słowa Jana Pawła II są dziś tak samo prawdziwe jak wczoraj: Prawdziwa kultura narodu, jego pełna humanizacja, nie mogą rozwinąć się w ustroju zniewolenia. Co więcej, kultura rodzi się wolna, powinna rozwinąć się w ustroju opartym na wolności. Człowiek wykształcony winien zaproponować swoją kulturę, a nie ją narzucić. Przymus stoi w sprzeczności z kulturą, gdyż zaprzecza procesowi wolnej, osobistej asymilacji myśli i miłości, która jest właściwością kultury umysłu. Kultura narzucona stanowi nie tylko przeciwieństwo wolności człowieka, ale jest przeszkodą w procesie tworzenia samej kultury, która w swej złożoności, od nauki do stylu ubierania się, rodzi się ze współpracy wszystkich ludzi.Tylko wolny człowiek może tworzyć kulturę. Wolny w regionie, w kraju i we wspólnocie państw. Wolny w swym wyborze i w różnorodności. Dlatego Unia Europejska nie oznacza zatracenia czy utraty tożsamości kulturowej. Wręcz przeciwnie – we wspólnym działaniu dziedzictwo kulturowe może być jeszcze mocniej utrwalone. Ale tylko w człowieku, przez człowieka i dla człowieka.

1 http://www.regiony.nck.pl.

2 http://www.europa.eu.

3 Kultura, Polacy w Unii Europejskiej, 2003, Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa.

4 http://www.cortex-culturemploi.com.

5 Kultura, Polacy w Unii Europejskiej, op.cit.

6 http://www.regiony.nck.pl.

7 Szerzej na: http://www.zsr.dzierzoniow.pl/eurobuda/index.html.

8 http://www.heritageradio.net.

Skip to content