Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Edukacyjne podróbki?

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke – dziennikarz „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego” oraz Radia Gdańsk

Leszek Szmidtke: Czy wiemy dokąd zmierzają polskie uczelnie?

Edwin Bendyk: Cele są wyznaczone. Pierwszym, bardzo ogólnym, jest poprawienie konkurencyjności polskiego szkolnictwa wyższego. W części naukowej chodzi o poprawienie jakości w sferze badań podstawowych oraz lepsze dopasowanie badań aplikacyjnych do potrzeb gospodarki. Kolejnym celem jest podniesienie jakości oferty dla studentów. Dotyczy to nie tylko Polaków, wśród których niż demograficzny jest coraz bardziej widoczny, ale także przyciągnięcie większej niż do tej pory liczby studentów z zagranicy. W każdym z wymienionych obszarów wchodzimy w konkurencję globalną, więc nasze uczelnie zostaną zbadane i umieszczone w rankingach.

L.S.: Polskie uczelnie od kilku lat są obecne w światowych rankingach, ale dwie czy trzy jednostki w czwartej setce nie są powodem do chwały. Tylko czy awans do trzeciej lub nawet drugiej setki ma jakiekolwiek znaczenie? No i po co nam zagraniczni studenci, poza tym, że zwiększą oni wpływy do budżetów uczelni?

E.B.: Zwiększenie konkurencyjności ma między innymi służyć zatrzymaniu naszych studentów. O nich starają się też zagraniczne uczelnie i coraz więcej osób korzysta z takich ofert. System boloński, mimo wielu wad, otworzył Europę przed naszymi studentami. Poza tym, wyjeżdżają zwykle najlepsi i często nie wracają do kraju. Z zagranicznymi studentami jest podobnie – zazwyczaj przyjeżdżają osoby ponadprzeciętne. One też mogą się później osiedlić w Polsce. Właśnie dlatego warto zwiększać liczbę studentów z innych krajów.

L.S.: Rankingi są odbiciem amerykańskiego spojrzenia na ideę uniwersytetu. Czy w Europie, a szczególnie w Polsce, oddają one rzeczywistą wartość uczelni?

E.B.: Rzeczywiście jest wiele różnic. Choćby wielkość: Harvard ma koło 20 tys. studentów, a Uniwersytet Warszawski ma ponad 50 tys. Na branych pod uwagę w światowych rankingach polskich uczelniach: Uniwersytecie Jagielońskim i Warszawskim są bardzo dobre wydziały i kierunki, ale „nikną” one na tle innych i całość wypada dość blado. Oczywiście, młody człowiek, decydując się na studia, wybiera konkretny kierunek i wiedząc, że na UW jest znakomita informatyka, to właśnie tam będzie starał się dostać. Rankingi nie są jedynym kryterium, ale nie można się na nie obrażać i ich lekceważyć. Odpowiadając na wcześniejsze pytanie – firma, która ma cały świat w swoim zasięgu, do szerszej współpracy wybierze raczej uczelnię z drugiej setki globalnego rankingu, niż z czwartej czy piątej.

W Polsce zostawiliśmy edukację samą sobie i decyzję oddaliśmy rynkowi. Jednak gdyby znaczenie miało tylko rynkowe podejście i liczyłby się tylko zysk, to np. po co na Harvardzie olbrzymia biblioteka? Po co cała misja szerzenia kultury, wiedzy, która ma przecież olbrzymie znaczenie? Jednym z fundamentów jest etos pracownika i etos całej uczelni. Tam nie ma ministerstwa szkolnictwa wyższego, a szkoły wyższe same nadają tytuły profesorskie swoim pracownikom.

L.S.: Czy relacja uczelni wyższych z gospodarką jest najistotniejszym elementem całego problemu?

E.B.: Uważam, że ciągle nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, po co w takim kraju jak Polska są uniwersytety? Chyba boimy się tego pytania. Edukacja była i jest nacechowana ideologicznie. Od samego początku, w sporej części krajów, system edukacyjny miał służyć wyrównywaniu szans. W Skandynawii nadal w ten sposób traktuje się edukację i na przykład w Finlandii ma ona prawie wyłącznie charakter publiczny, a wszystkie uniwersytety są państwowe. W innych krajach jest ona z kolei bardziej rynkowa. W Polsce, bojąc się rzeczowej dyskusji, zostawiliśmy edukację samej sobie i decyzję oddaliśmy rynkowi. Jednak brak świadomego wyboru ma swoje konsekwencje i zaczynamy zauważać, że jest to ślepa uliczka.

L.S.: Pozostawienie tego pytania bez odpowiedzi i czekanie na działanie ręki rynku powoduje, że szkolnictwo wyższe pełni funkcję usługową wobec gospodarki. Czy na pewno o to nam chodzi?

E.B.: Amerykańscy profesorowie mówią, że świadczą usługi studentom i to student decyduje o tym, co wybiera. Oczywiście, ponosi też konsekwencje swoich wyborów. Płacąc 200 tys. dolarów za naukę na Harvardzie wie, że otrzyma najlepsze możliwe wykształcenie. Później zazwyczaj ta inwestycja przynosi oczekiwane zyski. Jednak gdyby podejście tej uczelni miało znaczenie tylko rynkowe i liczyłby się tylko zysk, to po co na Harvardzie olbrzymia biblioteka? Po co cała misja szerzenia kultury, wiedzy, która ma przecież olbrzymie znaczenie? Jednym z fundamentów jest etos pracownika i etos całej uczelni. Tam nie ma ministerstwa szkolnictwa wyższego, a szkoły wyższe same nadają tytuły profesorskie swoim pracownikom. Czy taki system można przenieść do Polski?

Próby wprowadzania nowych regulacji, mających ograniczyć występujące patologie, równocześnie nakładają na system szkolnictwa nowe „pęta”: sprawozdawczości, opomiarowania, transparentności, na wzór tego, co funkcjonuje w firmach. Tyle, że w przedsiębiorstwach zaczyna się od tego odchodzić, gdyż taki wzorzec działania ogranicza kreatywność.

L.S.: Póki co nadal bazujemy na niemieckim, humboldtowskim systemie akademickim…

E.B.: Obecnie próbujemy go rozmontować. Prywatna część szkolnictwa wyższego ma charakter rynkowy i bazuje na opłatach za studiowanie. Tyle tylko, że pieniądze wędrujące za studentem i brak rynkowej weryfikacji dyplomów przynoszą dość dziwny efekt. Z drugiej strony państwo (i nie jesteśmy w tym odosobnieni) stworzyło coś na wzór postfordowskich przedsiębiorstw, w których wszystko trzeba sparametryzować. W USA liczy się wartość, etos konkretnego profesora, a w Europie wskaźniki. Diagnoza nienajlepszego stanu europejskich uniwersytetów jest znana, ale mimo to brakuje odpowiedzi na pytanie, co z tym zrobić. Próby wprowadzania nowych regulacji, mających ograniczyć występujące patologie, równocześnie nakładają na system szkolnictwa nowe „pęta”: sprawozdawczości, opomiarowania, transparentności, na wzór tego, co funkcjonuje w firmach. Tyle, że w przedsiębiorstwach zaczyna się od tego odchodzić, gdyż taki wzorzec działania ogranicza kreatywność.

Moim zdaniem mamy do czynienia z kryzysem legitymizacji. W przeszłości uniwersytety były częścią pewnego ładu społecznego. Z jednej strony studia wiązały się ze zdobywaniem wiedzy, ale uczelnie były też pewnym punktem odniesienia, miejscem, w którym można było np. uzyskać ekspertyzę na dany temat. Niestety, obecnie szkoły wyższe tracą pozycję depozytariuszy wiedzy opartej na dążeniu do prawdy.

L.S.: Do tego należy dołożyć praktyczny zanik granic państwowych, wpływ internetu i coraz dynamiczniej rozwijającą się wirtualną gospodarkę.

E.B.: Internet potęguje transparentność, gdyż student z Polski bez problemu może porównać ofertę swojej uczelni z tym, co proponują na przykład amerykańskie uniwersytety. Z drugiej strony sieć zmieniła sposoby wytwarzania wiedzy, strukturę autorytetów. Istniejące eksperymenty open science są otwarte dla ludzi nie mających stopni naukowych. Linux jest kolejnym przykładem środowiska, gdzie nikt nie pyta o dyplomy uczelni. Cała kultura hakerska jest kontestacją panującego systemu zdobywania wykształcenia. Mamy już owoce tego procesu, np. Encyklopedia Britanica przegrała walkę z Wikipedią i upadła. Uniwersytety muszą się zmierzyć z nową przestrzenią powstawania i przekazywania wiedzy. Muszą zredefiniować swoje istnienie i na szczęście próbują to robić. Kilka lat temu Massachusetts Institute of Technology (MIT) zainicjował OpenCourseWare (OCW). Pojedynczy profesorowie dochodzą do wniosku, że mogą być jednoosobowymi szkołami lub nawet uniwersytetami. Dobrym przykładem jest Salman Khan, tworząc Akademię Khana czy też Sebastian Thrun – twórca samochodu Google, pracujący wcześniej w Uniwersytecie Stanforda, a obecne oferujący kursy w internecie. Na te zajęcia zapisało się ponad 130 tysięcy chętnych z całego świata. Ruch OCW przybiera na sile i uniwersytety jakoś muszą się w tych okolicznościach odnaleźć.

L.S.: W USA dyplom miał i nadal ma wartość rynkową. Jak w takim razie rynek reaguje na takie przewartościowanie?

E.B.: Dyplom nadal ma znaczenie w Stanach Zjednoczonych. Jednak maleje zwrot inwestycji edukacyjnych. Zrobiono badania zależności pensji oraz wykształcenia od lat 60. do 2010 roku. Początkowo relacje między różnymi poziomami wykształcenia a zarobkami były blisko siebie. Obecnie jedynie doktorat zapewnia sukces finansowy. W USA mówi się o bańce kredytu edukacyjnego wartości biliona dolarów. Coraz trudniej spłacić pożyczki zaciągnięte na finansowanie studiów. W Polsce tego problemu nie ma, za to są inne. List prezesa PZU Andrzeja Klesyka jest świadectwem frustracji pracodawców. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego odpowiada, że będąc największym pracodawcą w Warszawie sam doświadcza tych trudności, bo też zatrudnia ludzi. We wszystkich polskich metropoliach szkoły wyższe są największymi zakładami pracy. Mają olbrzymi, choć pośredni, wpływ na lokalną gospodarkę. Tak długo jak mieliśmy do czynienia z demograficzną nadwyżką, szkolnictwo wyższe funkcjonowało dobrze. Teraz to środowisko staje przed poważnym wyzwaniem i szuka sposobów uniknięcia perturbacji. Stąd min. konsolidacje uczelni, które i tak nie uchronią większości prywatnych uczelni przed upadkiem. Publiczne szkoły przetrwają, tym bardziej, że mogą liczyć na środki unijne.

L.S.: Nawet jeżeli z 460 istniejących uczelni zostanie połowa, to chyba nie będzie miało to tak dużego znaczenia, jak ucieczka najzdolniejszych studentów na zagraniczne uczelnie i bezpłatny dostęp do najlepszych światowych uniwersytetów jak Harvard, Stanford czy MIT, które utworzyły i cały czas poszerzają dostęp do specjalnych kursów online. Z czym zostaniemy?

E.B.: Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo nieliczne uczelnie opracowały długoterminowe strategie, w których autorzy zadali sobie trud odpowiedzenia na pytania dotyczące przyszłości. Jednym z rozwiązań jest powrót do sytuacji sprzed lat, tzn. pięć razy mniejszą liczbę studentów kształciła kadra niewiele mniejsza niż obecnie. Kadra taka mogłaby sobie pozwolić na robienie dobrych badań i kształcenie 400–500 tys. studentów. Wtedy zyskalibyśmy lepszą jakość pracy dydaktycznej i badawczej. Jednak powrót do modelu elitarnego jest mało prawdopodobny.

L.S.: Profesor Kleiber uważa, że jednym z najważniejszych osiągnięć polskiej transformacji było właśnie podniesienie udziału studentów w grupie młodych Polaków. Co więcej, powinniśmy, przy spełnieniu pewnych założeń, zwiększać ten odsetek nawet do 70–80%. Równocześnie należy, jego zdaniem, znacznie ograniczyć liczbę uczelni badawczych.

E.B. W większości krajów nieliczne uczelnie prowadzą działalność badawczą. Dopiero silny ośrodek akademicki może podołać poważnej pracy badawczej.

Uniwersytet musi być miejscem sporu, dyskusji, ale opartej o rozum, logikę i szacunek dla innych poglądów. Nie może uczyć konkretnego zawodu, bo coś takiego nie ma sensu. Zmiany zachodzą tak szybko, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć zawodów przyszłości.

L.S.: Czy uniwersytet nadal pozostanie miejscem, w którego murach spotyka się z profesorami, innymi studentami?

E.B.: Przekonanie, że wszystko uda się przenieść do przestrzeni wirtualnej odchodzi. Życie akademickie, przepływy do gospodarki toczą się w konkretnym miejscu. Fenomen Krzemowej Doliny ma miejsce w określonej części Kalifornii, wokół Uniwersytetu Stanforda. Uczelnia jest punktem, który koncentruje energię w swoich murach. Natomiast każdego dnia trzeba udowadniać kolejnymi osiągnięciami swoją wartość. Przeszłość, tradycja mają znaczenie, ale życie pędzi do przodu i uczelnie muszą przekonywać coraz to nowe roczniki, że właśnie tam warto studiować. Dlatego uniwersytet musi też być miejscem sporu, dyskusji, ale opartej o rozum, logikę i szacunek dla innych poglądów. Nie może uczyć konkretnego zawodu, bo coś takiego nie ma sensu. Zmiany zachodzą tak szybko, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć zawodów przyszłości.

L.S.: W dyskusji o przyszłości polskiego szkolnictwa nie porusza się tematu postaw, etyki.

E.B.: Problem nie dotyczy tylko uczelni, ale całego systemu edukacji, który się wyrzekł wychowania. Wracamy do punktu wyjścia, czyli do wartości i braku zgody na pewien wspólny kanon w edukacji formalnej. Natomiast uczelnia powinna być miejscem szacunku dla prawdy, rozumu, uczciwości.

Na początku lat 90. chcieliśmy się ubierać w markowe rzeczy, ale nie było nas na nie stać, więc na bazarze kupowaliśmy podróbki. Z edukacją jest podobnie: wiemy, że jest ona ważna, ale ciągle nie stać nas ani mentalnie, ani finansowo na wysoką jakość.

L.S.: Czy kadra, która obecnie pracuje na uczelniach, może sprostać takiemu wyzwaniu?

E.B.: Wydaje mi się, że tak. Jednak my jako społeczeństwo musimy tego wymagać. Należy na nich wywierać silną presję, żeby uczelnie były też miejscem kształtowania postaw. Niestety, nasze aspiracje jeszcze nie sięgają tak daleko. Kiedyś napisałem, że na początku lat 90. chcieliśmy się ubierać w markowe rzeczy, ale nie było nas na nie stać, więc na bazarze kupowaliśmy podróbki. Z edukacją jest podobnie: wiemy, że jest ona ważna, ale ciągle nie stać nas ani mentalnie, ani finansowo na wysoką jakość.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Rozprawmy się z mitami

Współczesne pokolenia ukształtowała szkoła, choć chyba nie tak jak zamierzano. Młode osobniki gatunku Homo sapiens sapiens odcięto od realnego świata i umieszczono w inkubatorach edukacyjnych. Mózgi, zaprogramowane genetycznie do uczenia się przez eksperymentowanie z otoczeniem, zmuszono do przyswajania wiedzy książkowej. Jest to potrzebne, aby zaprogramować młodych „dzikusów” do funkcjonowania w cywilizowanym społeczeństwie. Pech w tym, że z tym programowaniem zdecydowanie przesadzono. W rezultacie pastuszek może mieć lepsze rozeznanie, np. w kwestiach złożoności, niepewności, dynamicznej równowagi, niż absolwent renomowanej uczelni, któremu świat wydaje się precyzyjną maszyną, np. zegarkiem lub komputerem.

Szkoła przyzwyczaiła nas, w tym również nauczycieli, do jasno sformułowanych problemów, które mają jednoznaczne rozwiązania. Tej jasności i jednoznaczności oczekujemy też od świata realnego. To może wyjaśniać, czemu sprawy tak się ostatnio wikłają. Po części dlatego, że wszystkie proste problemy udało się już rozwiązać i zostały tylko te trudne, po części z tego powodu, że prostackie rozwiązania, stosowane do rozwikływania subtelnych problemów, bardzo skomplikowały sytuację.

Sensowna organizacja szkolnictwa wyższego jest dziś problemem złożonym. Nie brakuje nonsensów i paradoksów. Część z nich jest wynikiem ciągu działań reformatorskich, wdrażających proste i z pozoru korzystne rozwiązania. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka absurdów. Nie widzę możliwości istotnej poprawy sytuacji, jeśli będzie się je dalej ignorować.

Utrwala się przekonanie, że pracodawcy oczekują osób z dyplomami potwierdzającymi konkretne umiejętności. Okazuje się że pracodawców interesuje raczej umiejętności nabywania umiejętności. Wysuwa to na plan pierwszy kształtowanie inteligencji i zdolności współdziałania.

Utylitarność?

Kształcenie w kierunkach odpowiadających popytowi na rynku pracy może wydawać się dobrym pomysłem. Pod warunkiem, że zna się potrzeby rynku pracy na wiele lat do przodu. Jest to łatwe w warunkach zastoju. W czasach postępu profesje powstają i znikają zbyt szybko. Kto dziś potrzebuje zecerów, kreślarzy czy naprawiaczy telewizorów? Kto przewidział rozmiary popytu na grafików komputerowych i specjalistów od urody? Kto alarmował, że kształci się zbyt dużo prawników i marketingowców? Dlaczego takie doświadczenia są ignorowane? Co usunęło tę niepewność prognostyczną? Czy to postęp się skończył, czy może nagle wzrosły nasze umiejętności przewidywania (kryzysu jednak nie przewidzieliśmy!), że stawiamy sobie takie cele?

Badacze z Oksfordu donieśli kilka lat temu, że większość pracodawców oczekuje nie tyle konkretnych umiejętności, co umiejętności nabywania umiejętności. Wysuwa to na plan pierwszy kształtowanie inteligencji i zdolności współdziałania. Pracodawcy chcieliby też wiedzieć, jak młody człowiek plasuje się pod tym względem w swojej grupie wiekowej. Zależy im na zintegrowanej ocenie, której współczesne uczelnie nie wystawiają rzetelnie.

Paradoksalnie, u początku XXI wieku, gdy na rynku pracy dominują usługi, szczególnie atrakcyjny okazuje się profil wykształcenia oferowany pod koniec XIX wieku pannom z dobrych domów: ogłada, języki, orientacja w trendach i buchalteria (na poziomie zarządzania budżetem domowym).

Uniwersytety powstały jako miejsce kształcenia elit. Nastawienie utylitarne powoduje, że stały się miejscem kształcenia podkomendnych. Utylitarne umiejętności ułatwiają otrzymanie pierwszej pracy, ale utrudniają dalszy awans. Sprawy zaszły tak daleko, że jak pisał „Economist”, wielkie korporacje mają poważne trudności z pozyskaniem dobrych kandydatów na najwyższe stanowiska.

Koncentrowanie się na zmuszaniu niekompetentnych do kompetentnych działań jest szkodliwym nonsensem. Nonsensem, bo nie może się udać; szkodliwym, bo kontrole stresują i odciągają od pracy wszystkich, również tych, którzy wykonują dobrą robotę.

Monitoring?

Dąży się do lepszego monitorowania procesów dydaktycznych. Uczelnie przeżyły ostatnio falę stresu związanego z przygotowaniem obszernej dokumentacji, mającej umożliwić kontrolę czy wykładowcy na zajęciach realizują akurat to, co sobie wcześniej zaplanowali. Stres wynikał głównie z poczucia bezsensu całego przedsięwzięcia.

Potrzebę doskonalenia monitoringu można tłumaczyć rosnącym brakiem zaufania do niekontrolowanych poczynań dydaktyków. Czyż dobra i mądra władza nie powinna pilnować, by niekompetentni wykładowcy radzili sobie z realizacją szczegółowo ustalonych programów?

Ale dlaczego właściwie programy mają być ustalone i to szczegółowo? Załóżmy, że mamy do czynienia z dobrym i kompetentnym wykładowcą. Wiedza jest ogromna, student może przyswoić tylko jej część. Przekaz wiedzy jest najskuteczniejszy, gdy wykładowca mówi o tym, na czym zna się najlepiej. Jeśli nie jest związany szczegółowym programem, to dostosuje swój przekaz do możliwości studentów i uwzględni rozwój zachodzący w danej dziedzinie. Jeśli przekazuje wartościową wiedzę, której nie przekazują inni, to zwiększa tym samym ilość wiedzy w społecznym obiegu i szanse studenta na dobrą pracę. Kto może lepiej ocenić, czy przekazywana wiedza jest wartościowa: dobry wykładowca czy kontrolujący go urzędnik? W praktyce urzędnik może tylko sprawdzić, czy pozory są zachowane. Zapewne, część kontrolowanych będzie pracować więcej, co nie znaczy, że większy będzie z tego pożytek.

Ale skąd pewność, że wykładowca jest dobry i kompetentny? To tu właśnie powinno być pole działania dla mądrej władzy. Funkcjonuje przecież rozbudowany i kosztowny system awansów, ukierunkowany na kształcenie i weryfikowanie kompetencji akademickich. Jeśli system ten przepuszcza „zbuki”, to należy go poprawić, a niekompetentne osoby usuwać. Koncentrowanie się na zmuszaniu niekompetentnych do kompetentnych działań jest szkodliwym nonsensem. Nonsensem, bo nie może się udać; szkodliwym, bo kontrole stresują i odciągają od pracy wszystkich, również tych, którzy wykonują dobrą robotę.

Pomińmy jednak (jak to się zwykle dzieje) te pryncypialne zastrzeżenia i pomyślmy, co daje się monitorować, jakie kategorie procesów mogą być sprawdzane na bieżąco. Niewątpliwie należą do nich proste czynności, jak np. kopanie rowów. Co jednak z działaniami subtelnymi, dotyczącymi samych podstaw człowieczeństwa, jak przekazywanie wiedzy i kształtowanie umysłów? Co sądzić o idei codziennego wykopywania rzodkiewki, aby przekonać się jak rośnie? Jedno z fundamentalnych zdań naszej cywilizacji brzmi: „Po owocach ich poznacie”. Przecież dość łatwo można rozpoznać jakość uczelni po karierach jej absolwentów (jeśli w międzyczasie nie była przesadnie reformowana). Nowoczesnym zbytnio się jednak spieszy, postulatem jest więc „rozpoznawanie po zalążkach”, po zapowiedziach, obietnicach i tym, co jest widoczne na bieżąco. Cóż, byłoby to dobre, gdyby odzwierciedlało rzeczywistość.

Monitoring jest potrzebny, aby ocenić wymiernie poziom sukcesu i rozdzielić obiektywnie nagrody i kary. Ma to oznaczać postęp w stosunku do czasów, gdy oceny i wypłaty określano subiektywnie. Choć subiektywizm ma swoje zalety, np. napędza wolny rynek, to w sferze publicznej musimy ponoć oceniać obiektywnie. Realizacja tego światłego pomysłu jest wyjątkowo kłopotliwa na uczelniach. Z jednej strony, odmawiając zaufania, kwestionuje się sens wieloletnich procedur weryfikowania integralności osobistej pracowników (doktoraty, habilitacje, profesury). Z drugiej strony sama materia, którą chce się monitorować (przekaz wiedzy) jest z natury rzeczy niebywale nieprzejrzysta. Kontrolować obiektywnie i wymiernie można jedynie zewnętrzne objawy, a nie istotę rzeczy. Daje to przewagę cynikom, którzy szybko orientują się, że gdy zwierzchników interesują tylko objawy, to łatwiej i korzystniej zadbać o punktowane pozory, niż trudzić się nad meritum.

Kontrolować obiektywnie i wymiernie można jedynie zewnętrzne objawy, a nie istotę rzeczy. Daje to przewagę cynikom, którzy szybko orientują się, że gdy zwierzchników interesują wyłącznie objawy, to łatwiej i korzystniej zadbać o punktowane pozory, niż trudzić się nad meritum.

Standardy?

Ogromną wagę przywiązuje się do wprowadzania najwyższych/najnowocześniejszych standardów. W kategoriach chwili bieżącej wydaje się to oczywiste. W perspektywie historycznej już nie. Od stuleci Oksford i Cambridge należą do światowej czołówki, niemniej, jak pisze Paul Johnson, wśród setki angielskich uczonych i wynalazców, którzy odegrali kluczową rolę w rewolucji przemysłowej, zabrakło absolwentów tych uczelni. A zresztą, kto w niedalekiej przeszłości przypuszczał, że międzynarodowe standardy jakości uniwersytetów wyznaczać będzie chińska uczelnia w Szanghaju?

Obiegowa wizja postępu to nieustający ruch „z głównym nurtem” i dochodzenie do doskonałości poprzez kolejne ulepszenia. Przy takiej wizji to najlepsi wyznaczają standardy, a ich naśladowanie przybliża sukces. Historia wskazuje jednak, że istotny postęp odbywał się przez ruch „w bok”, czyli przez zerwanie z bieżącym stereotypem i wprowadzeniem nowego, otwierającego większe możliwości ulepszeń. Ten ruch „w bok” z reguły inicjowany bywa na marginesach, a nie w centrum wdrażania bieżącego trendu. Na tym właśnie polegają korzyści z różnorodności. Stosowna polityka, dla mających ambicje szersze niż imitacyjne, to strategia ewolucyjna: utrzymywanie przyzwoitego standardu i poszukiwanie szans na marginesach głównego trendu.

Warto zmierzyć się z paradoksem całkiem udanych karier zagranicznych polskich absolwentów politechnik emigrujących na Zachód w latach 80. Wyjeżdżali bez pieniędzy, z minimalnym opanowaniem języka i bez znajomości realiów, a radzili sobie całkiem nieźle. Czy zawdzięczali swoje sukcesy wysokim standardom obowiązującym w uczelniach PRL? Czy może temu, że chaos i arbitralność (i spora jednak prywatna życzliwość) panujące na tych uczelniach tworzyły stymulujące warunki do rozwoju inteligencji?

Należy uważać, aby wdrażanie kolejnych standardów nie zamieniło naszych uczelni w brojlernie. Brojlernie, w których studenci umieszczeni na dydaktycznej taśmie obróbczej, tuczeni są standardowymi umiejętnościami, aby zaspokoić popyt pracodawców (czy realny?) na „paczkowane kwalifikacje”. Taki system wypuszcza w świat kolejne roczniki ambitnej i niby wykształconej, ale pozbawionej szerszego obrazu świata i umiejętności adaptacyjnych młodzieży. Gdy okaże się, że zaprogramowane dla niej ścieżki kariery są zamknięte, pojawi się frustracja. Każda rozsądna władza powinna obawiać się konsekwencji takiej frustracji.

Nie wiemy, jakie będą nowe dziedziny specjalizacji, ale możemy oczekiwać, że pojawią się tam, gdzie praktyka zmusza dziś do integrowania różnych specjalności. Stąd wniosek, że prawdziwie obiecujące studia, to studia nie specjalistyczne, ale interdyscyplinarne.

Specjalizacja?

Uczelnia kształci specjalistów. Ten często spotykany zwrot emanuje kompetencją i obietnicą stabilnej kariery zawodowej. Wiara w takie obietnice pochodzi z czasów, gdy studiowali nieliczni, a rynek odczuwał niedobory ludzi z dyplomami. Sytuacja zmieniła się w wyniku kolosalnej ekspansji studiów wyższych. Rozeznanie sytuacji nie nadążyło za tą ekspansją.

Dziś połowa młodzieży kształci się w szkołach wyższych. Poszli na studia w przekonaniu, że zdobyte dyplomy zapewnią im pozycję specjalistów w dawnym stylu. Ich liczba nijak się jednak nie bilansuje z realnymi potrzebami rynku, chyba że definicja specjalisty obejmie także np. „konserwatorów powierzchni poziomych”. Jednocześnie, mimo tego nadmiaru ilościowego, ważne potrzeby gospodarki i społeczeństwa pozostają niezaspokojone, bo brakuje ludzi o naprawdę wysokich kwalifikacjach, których system, nastawiony na masowość, nie jest w stanie uformować na odpowiednim poziomie.

Warto spojrzeć na studia z dwóch perspektyw: społecznej i indywidualnej. Z perspektywy społecznej uczelnie powinny dostarczać pewnej liczby znakomicie wyszkolonych jednostek, które są wręcz niezbędne do dobrego funkcjonowania nowoczesnej cywilizacji technologicznej. Dostęp to takiego kształcenia powinien być otwarty dla wszystkich i finansowany ze środków publicznych, ale poziom wymagań powinien harmonizować liczbę absolwentów z realnymi potrzebami. Z perspektywy indywidualnej studiowanie zwiększa szanse życiowe i rozwija osobowość jednostek. Powinny istnieć szerokie możliwości zaspakajania takich aspiracji na różnych poziomach zaangażowania w naukę, przy pełnej świadomości, że nie ma mowy o gwarancjach zatrudnienia.

Czy ci, którzy ukończą trudne studia, powinni być specjalistami? Richard Ernest, noblista w dziedzinie chemii, twierdzi, że: — „Chemik, który zna się tylko na chemii, nie zna się nawet na chemii”. To bardzo poważny żart. Teraźniejszość jest oczywiście rozczłonkowana na różne specjalności, ale historycznie specjalności rodziły się, trwały i umierały. Największe szanse na sukces dawało czynne włączenie się w okres powstawania nowej dziedziny. Nie wiemy, jakie będą nowe dziedziny specjalizacji, ale możemy oczekiwać, że pojawią się tam, gdzie praktyka zmusza dziś do integrowania różnych specjalności. Stąd wniosek, że prawdziwie obiecujące studia, to studia nie specjalistyczne, ale interdyscyplinarne.

A co ze studentami bardziej popularnych studiów, tych, których przyszłość zawodowa nie jest z góry gwarantowana przez wyjątkowość ich kompetencji? Ich głównym atutem powinna być elastyczność bazująca na rozbudzeniu intelektualnym i kompetencjach społecznych. Nabywanie konkretnych umiejętności jest konieczne, ale głównym celem powinno być wytworzenie nawyków poszerzania wiedzy oraz uzasadnionego przekonania, że w razie czego będzie się potrafiło szybko dostosować do wymogów nowej sytuacji. Pozostały czas, a powinno go być sporo, warto przeznaczyć na trenowanie inteligencji i poszerzanie obrazu świata. Katujemy dziś dwunastoletnich uczniów przymusem czytania „Antygony”. Lektury takie mają znacznie więcej sensu w wieku lat dwudziestu. Dwunastolatki, z większym pożytkiem, powinny uczyć się rachunków i programowania.

To wspaniałe, że społeczeństwo stać na masowe studia młodych obywateli. Ale szkoda pieniędzy, czasu i wysiłku na niepotrzebne specjalizacje. Kształćmy ludzi inteligentnych i rozgarniętych, którzy znajdą dla siebie sensowne miejsce w świecie zdominowanym przez usługi. Za takie studia warto płacić. Kształćmy światłych obywateli, pożytecznych dla swojego regionu, Polski i Europy, a pojawi się powód, aby i takie studia wspierać ze środków publicznych.

Nabywanie konkretnych umiejętności jest konieczne, ale głównym celem powinno być wytworzenie nawyków poszerzania wiedzy oraz uzasadnionego przekonania, że w razie czego będzie się potrafiło szybko dostosować do wymogów nowej sytuacji.

Istota problemu

W mojej wypowiedzi skoncentrowałem się na dydaktycznej stronie działania uczelni, choć łatwo o dość podobne refleksje dotyczące sfery badań. Istotę problemu dostrzegam w przeświadczeniu decydentów, że wszystkim da się administrować według „jednego kopyta” oraz że działania, wymagające zrozumienia, można zastąpić procedurami. Takie podejście upraszcza i potania działanie administracji, ułatwia też jej ekspansję na kolejne sfery życia. Sprawdza się ono jednak tylko w tych obszarach, w których procesy są powtarzalne i przewidywalne. Sfera tworzenia i przekazywania wiedzy zdecydowanie nie jest takim obszarem. Wmuszanie w nią powtarzalności i przewidywalności po to tylko, aby dało się nią wygodnie zarządzać i prowadzić statystyki przynosi opłakane skutki. Pamiętam rozmowę sprzed lat dotycząca modyfikacji nauczania na moim wydziale. Pomysł był dobry i ogólnie aprobowany, sprzeciwił się informatyk. Powiedział: — „Tego nie można zrobić, tego nie przyjmie nasza baza danych”. Wtedy jeszcze wydawało się to zabawne. Cóż, nie tak dawno niepotrzebne były apele o „gospodarkę opartą na wiedzy” — nie było innej.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Gospodarka Pomorza w III kwartale 2012 roku

Koniunktura gospodarcza

W trzecim kwartale 2012 r. indeks koniunktury bieżącej1 w województwie pomorskim przyjmował ujemne wartości, wskazując na przewagę negatywnych opinii wyrażanych przez przedsiębiorców na temat warunków gospodarowania w regionie. Na skutek dynamicznych spadków w II kwartale najniższą wartość wskaźnika (–14,7) odnotowano w lipcu. W sierpniu oraz we wrześniu zaobserwowano nieznaczną poprawę nastrojów. Mimo tego, na koniec III kwartału, indeks koniunktury bieżącej nadal przyjmował ujemną wartość (–3,3).

Nota wojewódzka jest nieznacznie wyższa od ogólnopolskiej (–7,7). Prawdopodobna teza, wskazująca, iż źródła pogorszenia warunków gospodarowania należy poszukiwać na rynkach zagranicznych, okazuje się jednak nieprawdziwa. Indeks koniunktury w przemyśle (ogólnopolskim), choć ujemny – przewyższa indeks koniunktury bieżącej. Negatywne sygnały płyną natomiast z sektorów: handlu i usług oraz bankowości, informując, iż za pogorszeniem stoi raczej sytuacja na rynku wewnętrznym.

Rysunek 1. Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim i w Polsce w latach 2009–2012

ppg_4_2012_rozdzial_11_rysunek_1

Przedział wahań wskaźnika wynosi od –100 do +100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.
Źródło: Opracowanie IBnGR

Obecne nastroje są zdecydowanie gorsze, niż w latach ubiegłych. Specyfiką III kwartału było bowiem wyhamowanie krótkoterminowego trendu spadkowego obserwowanego w miesiącach poprzednich. Obecnie można również mówić o wyhamowaniu. Jednak zamiast wzrostów (tak jak w latach poprzednich), indeks poruszał się w trendzie bocznym. W rezultacie wskaźnik koniunktury bieżącej nadal przyjmuje ujemne wartości.

Wartość indeksu informującego o oczekiwaniach na kolejny kwartał wyniosła we wrześniu 2012 r. –3,3 pkt., czyli o 13 pkt. mniej niż przed miesiącem oraz o 14,1 pkt. mniej niż przed dwoma miesiącami. Uwzględniając scenariusz obserwowany w ostatnich trzech latach, oraz niską wartość indeksu bieżącego w III kwartale b.r., można zakładać, iż w ocenach koniunktury gospodarczej w województwie pomorskim w nadchodzących 3 miesiącach nadal będą przeważać opinie negatywne.

 

Działalność przedsiębiorstw

We wrześniu 2012 r. liczba podmiotów gospodarczych wynosiła 262,7 tys. W stosunku do końca czerwca wzrosła o 0,6 proc. Przyrosty liczby przedsiębiorstw obserwowano w każdym z miesięcy III kwartału. Odnotowane zmiany wpisują się w sezonową cykliczność, w której przyrosty przeważają w II i III, a spadki w I i IV kwartale. Obserwowane zmiany nie wykraczają istotnie poza sezonową cykliczność. Warto jednak zauważyć, że o ile w I kwartale liczba przedsiębiorstw była niższa niż rok wcześniej, o tyle w II i III nieznacznie wyższa. Dane za IV kwartał pokażą czy jest to jedynie chwilowa poprawa, czy też mamy do czynienia z ponownym ożywieniem.

Niezależnie od obserwowanych zmian, liczba podmiotów gospodarczych utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Doniesienia o rosnącej liczbie upadłości, oparte na informacjach z sądów gospodarczych, nie znajdują na razie odzwierciedlenia w zmianie liczby podmiotów gospodarczych ogółem. Większość z nich, o ile napotyka już realne skutki pogorszenia koniunktury, jest w stanie ponieść ich koszty. Oczywiście trwanie w takim stanie rzeczy na dłuższą metę nie jest możliwe. Jeżeli negatywne tendencje w zakresie koniunktury i działalności przedsiębiorstw miałyby się utrzymać, spodziewać się należy większej liczby upadłości bądź wyrejestrowań działalności gospodarczej, co spowoduje spadek ogólnej liczby podmiotów.

Rysunek 2. Dynamika produkcji sprzedanej, budowlano­­‑montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w latach 2009–2012

ppg_4_2012_rozdzial_11_rysunek_2

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Wysoki poziom przedsiębiorczości, nawet jeżeli jest do pewnego stopnia wymuszany w celu zmniejszenia kosztów pracy i ominięcia niektórych przepisów prawa pracy, ma pozytywne skutki dla rynku pracy, w tym sensie, że prowadzenie własnej działalności gospodarczej pozwala na nabycie nowych doświadczeń i kompetencji, które są cenione także na rynku pracy najemnej.

W III kwartale 2012 r. zaszły niekorzystne zmiany w zakresie dynamiki działalności przedsiębiorstw. Kontynuowany był, rozpoczęty w czerwcu br., wyraźny regres wolumenu produkcji budowlano­-montażowej. Wynikał on z zakończenia znacznej części inwestycji związanych z organizacją EURO 2012, a także z przestojów na placach dużych budów spowodowanych problemami finansowymi wykonawców. Ponadto należy zwrócić uwagę na efekt bazy – drugi i trzeci kwartał 2012 r. to okres bardzo intensywnych prac na licznych i dużych budowach.

III kwartał przyniósł także dość wyraźny regres wolumenu produkcji sprzedanej przemysłu. Spadki o takiej skali ostatni raz notowane były pod koniec 2009 r. Jedynie sprzedaż detaliczna nadal rosła, choć dynamika tego wzrostu była, z miesiąca na miesiąc, mniejsza. Od początku 2012 r. obserwowany jest systematyczny jej spadek. Zjawisko to jest bardzo niekorzystne, gdyż jedynie stosunkowo niewielka liczba (choć z reguły średnich i dużych) firm nastawiona jest przede wszystkim na eksport, podczas gdy większość podmiotów (głównie miko i małych) obsługuje rynek lokalny. Zmniejszająca się dynamika wzrostu popytu konsumpcyjnego wpływa negatywnie na ich sytuację bieżącą i możliwości rozwoju.

 

Handel zagraniczny

We wrześniu 2012 r.2 wartość eksportu wyniosła 759 mln euro, zaś importu 1119 mln euro. W stosunku do września 2011 r. odnotowano nieznaczny wzrost eksportu – o 5 proc. oraz 18-procentowy wzrost wartości importu (dynamika wyrażona w euro). Saldo wymiany handlowej województwa pomorskiego z zagranicą pozostawało ujemne i wyniosło 360 mln euro.

We wrześniu 2012 r. największy udział (48 proc.) w strukturze importu miały nadal kraje byłego ZSRR3. W stosunku rocznym ich udział nieznacznie spadł (o 2 pkt. proc.). Kolejną grupę stanowiły kraje kapitalistyczne – ich udział w relacji rocznej wzrósł istotnie, bo o 15 pkt. proc. Ważnymi partnerami importowymi pozostają nadal kraje UE – ich udział spadł jednak nieznacznie (o 2 pkt. proc.) do poziomu 19 proc. Największy spadek udziału zanotowały pozostałe kraje – wyniósł on ponad 10 pkt. proc. W efekcie ich udział w imporcie we wrześniu 2012 r. kształtował się na poziomie 14 proc.

W strukturze geograficznej eksportu we wrześniu 2012 r. pozycję lidera utrzymały kraje UE. Ich udział wynosił 63 proc. i w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego wzrósł o ponad 13 pkt. proc. Wyraźny spadek udziału odnotowały natomiast kraje kapitalistyczne – z 38 do 18 proc., co osłabiło ich pozycję jako rynków eksportowych. Wzrost znaczenia (o 6 pkt. proc.) odnotowano w przypadku pozostałych krajów – we wrześniu 2012 r. ich udział wyniósł 12 proc. Brak istotnych zmian odnotowano w przypadku krajów b. ZSRR. Przypadło na nie 7 proc. eksportu. Również udział krajów Europy Środkowo­-Wschodniej pozostaje na niezmienionym poziomie – we wrześniu 2011 i 2012 r. wynosił on niecały 1 proc.

 

Rynek pracy i wynagrodzenia

Zmiany stanu rynku pracy w III kwartale 2012 r. należy ocenić generalnie negatywnie. Za taką oceną przemawia przede wszystkim systematyczny spadek przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Ma on miejsce od początku 2012 r. Rok ten zaczynał się optymistycznie, gdyż w styczniu przeciętne zatrudnienie osiągnęło rekordowy (od 2009 r.) poziom. Spadki obserwowane później zredukowały je do wartości obserwowanych przeciętnie w 2011 r. Zatrudnienie nadal utrzymuje się więc na dość wysokim poziomie, choć tendencja jest oczywiście niepokojąca.

Powodem do niepokoju jest także stagnacja wynagrodzeń nominalnych. We wrześniu 2012 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 3646 zł i było o 0,7 proc. wyższe niż w czerwcu oraz o 1,9 proc. wyższe niż rok wcześniej. Biorąc pod uwagę stopę inflacji realne wynagrodzenia uległy zmniejszeniu. Mając na względzie oba zaobserwowane zjawiska – redukcje zatrudnienia i niewielki spadek wynagrodzeń realnych – mamy do czynienia z kurczeniem się funduszu płac, a tym samy siły nabywczej konsumentów, co wpływa na ograniczenie sprzedaży detalicznej.

Rysunek 3. Wielkość zatrudnienia i poziom przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw w województwie pomorskim w latach 2009–2012

ppg_4_2012_rozdzial_11_rysunek_3

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Rysunek 4. Liczba bezrobotnych i ofert pracy zgłoszonych do urzędów pracy w województwie pomorskim w latach 2009–2012 ppg_4_2012_rozdzial_11_rysunek_4

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Na niekorzystne tendencje na rynku pracy wskazują także dane o bezrobociu. Nie chodzi tu o sam wzrost bezrobocia – w III kwartale jest to typowe i wynika z sezonowych zmian popytu na pracę – ale o jego tempo. Liczba bezrobotnych zaczęła rosnąć już w sierpniu, a nie we wrześniu, jak miało to miejsce przed rokiem. Ponadto dynamika tego wzrostu była wyższa niż przed rokiem. W efekcie liczba bezrobotnych na koniec września osiągnęła poziom105,9 tys. i była wyższa niż przed rokiem o 1,5 proc. Stopa bezrobocia wyniosła zaś 12,4 proc. i przewyższała odnotowaną rok wcześniej o 0,7 pkt. proc.

Wzrost bezrobocia w ujęciu kwartalnym wystąpił w dwóch z trzech analizowanych grup znajdujących się w szczególnej sytuacji na rynku pracy – bezrobotnych w wieku do 25 lat oraz bezrobotnych długotrwale. Największy przyrost (niecałe 7 proc.) cechował grupę bezrobotnych w wieku do 25 lat. Pod koniec tego kwartału rejestrują się z reguły absolwenci (po ostatnich wakacjach lub po pracy sezonowej), pracownicy sezonowi, wśród których dużą grupę stanowią ludzie młodzi, co wynika z charakteru popytu na pracę generowanego głównie przez sektor turystyczny. W tym roku popyt ten był szczególnie duży dzięki organizacji EURO 2012, co siłą rzeczy powoduje także znaczną redukcję liczby miejsc pracy po sezonie.

W porównaniu do września 2011 r. wyraźny wzrost (rzędu 7–11 proc.) dotyczył liczebności grupy bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej oraz bezrobotnych długookresowo. Była to konsekwencja generalnie trudnej sytuacji na rynku pracy, jaka ma miejsce od 2009 r. Duża liczba osób, która wtedy straciła pracę, nie może jej nadal znaleźć, a obserwowane w 2012 r. ponowne ograniczenie popytu na pracę nie sprzyja zahamowaniu napływu bezrobotnych do tych dwóch grup.

We wrześniu 2012 r. do urzędów pracy napłynęło 5,3 tys. ofert zatrudnienia. W ciągu całego kwartału liczba oscylowała w przedziale od 5 do 6 tys. Jest to wynik wyższy niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, ale nie na tyle, aby mówić o istotnym wzroście popytu na pracę. Wzrost w trzecim kwartale ma charakter sezonowy, ale oferowana liczba miejsc pracy jest na tyle nieduża, że nie wpływa istotnie na dynamikę bezrobocia. Warto zaznaczyć, że przed kryzysem finansowym – w 2008 r. – liczba ofert pracy zgłaszanych do PUP w województwie pomorskim w ciągu miesiąca przeważnie wynosiła 7–8 tys. Taki poziom na pewno nie zostanie osiągnięty w bieżącym roku. W przyszłym najprawdopodobniej też nie, a dopiero jego osiągnięcie świadczyłoby o wzroście popytu na pracę na tyle dużym, że można by spodziewać się spadku liczby bezrobotnych.

 

Ważniejsze wydarzenia

Zaktualizowana Strategia Rozwoju Województwa Pomorskiego

Po trwającym blisko półtora roku procesie, w dniu 24 września br., Sejmik Województwa Pomorskiego przyjął Strategię Rozwoju Województwa Pomorskiego 2020. Przyjęta Strategia uwzględnia wnioski płynące zarówno z 12-tygodniowych (2 kwietnia–22 czerwca br.) konsultacji społecznych, jak i rekomendacje z ocen eksperckich. Zaktualizowana Strategia wyznacza w perspektywie 2020 roku trzy wzajemnie uzupełniające się i równie ważne cele strategiczne. Są nimi: nowoczesna gospodarka, aktywni mieszkańcy i atrakcyjna przestrzeń.

Celem nadrzędnym jest spójność regionu, ale rozumiana jako zapewnienie możliwości rozwoju i poszukiwanie takich ścieżek zmian, które będą wykorzystywały i wzmacniały potencjał każdego z obszarów. Naczelnymi zasadami w procesie realizacji Strategii będą zatem: łączenie sił i zasobów, a także koordynacja wysiłków poszczególnych podmiotów.

W tym roku pojedziemy odcinkiem Słowackiego

Odcinek Trasy Słowackiego i Sucharskiego w Gdańsku mają być do końca roku oddane do użytku. Całkowicie ma być gotowa obwodnica południowa. Do użytku zostanie oddany odcinek Trasy Słowackiego od ronda de La Salle do węzła Marynarki Polskiej. Powstają tutaj m.in.: estakada nad al. Grunwaldzką, czyli główną trasą prowadzącą przez Trójmiasto, wiadukt nad torami PKP we Wrzeszczu oraz podwieszany wiadukt o długości 130 metrów w sąsiedztwie PGE Areny. Natomiast do końca 2014 r. planowane jest zakończenie ostatniego odcinka Trasy Słowackiego – od węzła Marynarki Polskiej do węzła Ku Ujściu – obejmującego też budowę tunelu pod Martwą Wisłą. Wiercenie tunelu ma się rozpocząć na początku 2013 r. Także do końca roku w Gdańsku do użytku ma być oddana Trasa Sucharskiego. Pierwszy odcinek trasy – od obwodnicy południowej Gdańska do węzła Elbląska – został już w przeważającej mierze wykonany.

Unijne pieniądze na kawerny

Komisja Europejska potwierdziła przyznanie PGNiG ponad 112,5 mln zł dofinansowania na budowę podziemnych kawern gazu Kosakowo. KE nie miała też zastrzeżeń do przyznania wsparcia z Programu Infrastruktura i Środowisko dla gazociągu Szczecin­-Gdańsk. W tym przypadku dofinansowanie unijne wynosi prawie 227 mln zł.

PERN inwestuje w Porcie Północnym

PERN Przyjaźń zbuduje terminal magazynowo­-przeładunkowy materiałów płynnych w Porcie Północnym w Gdańsku. Ma on mieć pojemność około 700 tysięcy metrów sześciennych, a szacunkowy koszt inwestycji oceniono na 750 milionów złotych. Około 70–75 proc. kosztów budowy pokryje PERN ze środków własnych, pozostała kwota uzyskana zostanie dzięki kredytowi bankowemu. Budowa terminala powinna zostać ukończona w 2015.

Czeka praca i wysokie zarobki

Nawet 7 tysięcy złotych brutto miesięcznie będzie można zarobić w Stoczni Gdańsk. Do końca roku zakład planuje zatrudnić 300 osób. Potrzebni są monterzy i spawacze. Kolejnych 300 osób dostałoby pracę w 2013 roku. Według zarządu stoczni ma ona zamiar być najlepiej płacącym pracodawcą w regionie w branży okrętowej. Zwiększenie zatrudnienia jest potrzebne, ze względu na spory portfel zamówień. Zakład ma zakontraktowaną budowę sześciu jednostek. Poza tym zapotrzebowanie na budowę wież wiatrowych jest większe niż obecne możliwości produkcyjne. To nie jedyne zadania do wykonania – na przykład stocznia razem z Mostostalem Chojnice buduje m.in. 700-tonową platformę morską dla Duńczyków.

Swoboda ze stoczni Jabo już pływa

Największy i najszybszy pasażerski statek śródlądowy w Polsce wypłynął 11 sierpnia w pierwszy rejs po jeziorach augustowskich. Statek zabrał na pokład ponad 300 pasażerów. Jednostkę wybudowała stocznia Jabo z Gdańska. Ma ona długość 40 metrów i blisko 6 metrów szerokości. Kosztowała ok. 3 mln zł. Pokład dolny pełni funkcje restauracyjną. Górny wypełniony jest głównie przez miejsca siedzące. Pokład ten jest odkryty, dostosowany do tego, by można tam było podziwiać piękne augustowskie krajobrazy.

Holding WNS w Gdyni

Notowany na nowojorskiej giełdzie holding zamierza otworzyć pierwsze w Polsce centrum usług biznesowych. Znajdzie w nim pracę nawet 500 osób. W pierwszej kolejności będą to księgowi. Potrzebni są pracownicy znający bardzo dobrze języki obce. Nie chodzi tu jednak tylko o język angielski czy niemiecki. Firma chce świadczyć usługi aż w dziesięciu obcych językach. Biuro w Gdyni będzie drugim, po Bukareszcie, centrum WNS w Europie Środkowo­-Wschodniej. Obsługuje ponad 200 globalnych korporacji. Koncern pozyskuje klientów głównie z takich branż jak turystyka, ubezpieczenia, finanse i sprzedaż detaliczna.

Polska potęgą usług biznesowych

Według Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych w Polsce (Association of Business Service Leaders – ABSL) w ciągu najbliższego roku w Polsce może powstać kilkanaście tysięcy nowych miejsc pracy w sektorze usług biznesowych. Obecnie w nowoczesnych centrach usług biznesowych pracuje około 90 tysięcy osób. W Sopocie na początku września odbyła się dwudniowa konferencja poświęcona rozwojowi tego sektora. W minionym roku wzrost zatrudnienia wyniósł w nim około 12 tysięcy osób. Podobny wzrost spodziewany jest również w tym roku. W każdej polskiej metropolii powstanie najprawdopodobniej ok. 1–2 tysięcy miejsc pracy, głównie dla ludzi młodych. Najbardziej poszukiwani do pracy w centrach są absolwenci ekonomii, prawa i kierunków technicznych (programiści) znający języki obce. Polska jest na trzecim miejscu w świecie i na pierwszym w Europie pod względem wielkości sprzedaży i zatrudnienia w sektorze nowoczesnych usług biznesowych. W Polsce około 90 tysięcy osób jest zatrudnionych w około 350 centrach usług, pracujących między innymi dla Hewlett­-Packard, IBM, Google, Nokia, Motorola, Shell, General Electric i Bayer.

Farmaceuci z GUM docenieni!

Wydział Farmaceutyczny z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego uzyskał status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego. W ciągu 5 lat jednostka może otrzymać kwotę 50 mln złotych. Dzięki temu będzie mogła nabyć potrzebną aparaturę badawczą i sfinansować rozwój badań. Wydział GUMed został wyróżniony przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Warto dodać, że z 6 jednostek naukowych wyróżnionych statusem KNOW, tylko wydział Farmaceutyczny GUMed otrzymał status KNOW samodzielnie.

Eksploatacja łupków po polsku

Według Ministra Skarbu Państwa do końca roku rozpoczną się badania nad polską technologią eksploatacji gazu z łupków. Wartość dofinansowania przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju to kwota rzędu 250 mln zł, kolejne 250 mln zł przekazane zostanie przez ARP z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców w formie pożyczek. Pozostałe 500 mln zł pochodzić będzie od przemysłu zainteresowanego wykorzystaniem wyników badań.

Przyszłościowe porozumienie PGNiG i Grupy Lotos

PGNiG i Grupa Lotos razem poszukają i wydobywać będą gaz i ropę naftową ze źródeł konwencjonalnych i niekonwencjonalnych. Oba koncerny 17 września podpisały umowę w tej sprawie. Porozumienie dotyczy siedmiu koncesji poszukiwawczych PGNiG, w tym pięciu dotyczących złóż niekonwencjonalnych i dwóch konwencjonalnych. PGNiG i Grupa Lotos będą współpracować na terenach objętych koncesjami w województwach: pomorskim, zachodniopomorskim, warmińsko­-mazurskim oraz lubelskim. W przyszłości porozumienie może też dotyczyć koncesji wydobywczych. Porozumienie zakłada możliwość pozyskania przez Grupę Lotos udziałów w każdej z koncesji. PGNiG zastrzegło sobie jednak prawo do sprawowania funkcji operatora na każdej z nich.

Do Kaliningradu bez wizy

27 lipca uruchomiony został mały ruch graniczny z Rosją. Teraz do Obwodu Kaliningradzkiego można wybrać się na podstawie zezwolenia. Wiza nie jest potrzebna. Czas pobytu nie może być dłuższy niż łącznie 90 dni w ciągu półrocza. Mały ruch graniczny obowiązuje na przejściach granicznych na terenie województw pomorskiego oraz warmińsko­-mazurskiego, a także w Obwodzie Kaliningradzkim po stronie rosyjskiej. Zezwolenia mogą otrzymać osoby posiadające miejsce stałego zamieszkania w strefie przygranicznej, od co najmniej trzech lat. Mały ruch graniczny również dotyczy ich współmałżonków i dzieci na utrzymaniu, nawet, jeśli mieszkają w strefie przygranicznej krócej niż trzy lata. Ułatwienia obejmą również obywateli państw trzecich, którzy zamieszkują w Obwodzie Kaliningradzkim i w polskiej strefie przygranicznej. Polscy obywatele o zezwolenie powinni ubiegać się w Ambasadzie Federacji Rosyjskiej w Warszawie albo w Konsulacie FR w Gdańsku. Natomiast Rosjanom wydaje je Konsul RP w Kaliningradzie.

Muzeum Emigracji na dworcu

Za niespełna dwa lata w budynku Dworca Morskiego w Gdyni powstanie jedyne w Polsce Muzeum Emigracji. Umowę inwestycyjną na finansowanie tego projektu ze środków europejskich – w ramach inicjatywy JESSICA – podpisali 14 września br. Prezes Zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego i Prezydent Gdyni. Utworzenie Muzeum Emigracji jest pierwszą inwestycją samorządową w województwie pomorskim, która otrzyma finansową pomoc w ramach inicjatywy JESSICA, wdrażanej w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego na lata 2007–2013. Koszt projektu to 49,3 mln zł, z czego ok. 23,8 mln finansowanych jest ze środków inicjatywy JESSICA. Otwarcie muzeum planowane jest na przełomie 2014/2015 roku.

EURO 2012 przyspieszyło rozwój infrastruktury

Analitycy firmy doradczej CBRE podsumowali wpływ rozgrywek EURO 2012 na rozwój infrastruktury w miastach­-gospodarzach. W Trójmieście stadion powstał w jednej z najbardziej zaniedbanych dzielnic Gdańska – Letnicy. Zdaniem analityków wpłynęło to na szybką rewitalizację tej przemysłowo­-portowej części miasta. Bezpośrednim efektem EURO 2012 było też przeniesienie Międzynarodowych Targów Gdańskich do nowego kompleksu biurowo­-wystawienniczego Amber Expo, w okolicach stadionu. Nie bez znaczenia jest też powstanie nowego terminalu lotniczego T2 w Gdańsku. Zdaniem szefa Biura Regionalnego CBRE w Gdańsku na największą pochwałę zasługują jednak projekty drogowe, np. obwodnica południowa czy trasa W-Z. Są one ważne dla funkcjonowania i rozwoju portu w Gdańsku, a zwłaszcza głębokowodnego terminalu kontenerowego DCT. Rozbudowa infrastruktury poprawiła warunki zamieszkania i inwestowania, a rozgłos towarzyszący imprezie ułatwił dotarcie z tą informacją do potencjalnych inwestorów i turystów.

 

1 Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową od stycznia 2001 roku prowadzi badanie koniunktury gospodarczej w województwach. Badanie prowadzone jest metodą testu koniunktury, polegającą na comiesięcznym ankietowaniu określonej grupy podmiotów gospodarczych. Ankietowani odpowiadają na pytania dotyczące swoich odczuć związanych z ogólną sytuacją gospodarczą w województwie oraz na pytania dotyczące sytuacji swoich firm. Pytania dotyczą między innymi poziomu produkcji, sprzedaży, zatrudnienia. Szczegóły: http://ibngr.pl/index.php/pl/lewe_menu/koniunktura_w_wojewodztwach

2 Dane za rok 2012 pochodzą ze zbioru otwartego, co oznacza, że przez cały rok sprawozdawczy rejestrowane są dane dotyczące wszystkich miesięcy (bieżących i poprzednich w przypadku dosyłania brakujących danych) oraz korekt rejestrowanych za okres sprawozdawczy, którego dotyczą. Dane na dzień 14.11.2012.

3 Do krajów byłego ZSRR należą: Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Ukraina, Uzbekistan. Do krajów kapitalistycznych zaliczają się m.in.: Watykan, Norwegia, Liechtenstein i Szwajcaria w Europie, USA, Australia, Japonia, Kanada, Singapur, Nowa Zelandia, Wyspy Marshalla. Za kraje Europy Środkowo­-Wschodniej uważa się m.in.: Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Serbię i Czarnogórę.

Niniejszy artykuł powstał na podstawie następujących materiałów, w całości opublikowanych na stronie internetowej PPG (ppg.ibngr.pl): A. Hildebrandt, 2012, Handel zagraniczny w województwie pomorskim, I.Wysocka, 2012, Wiadomości gospodarcze, P.Susmarski, 2012, Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim we wrześniu 2012 r., M.Tarkowski, 2012, Poziom rozwoju gospodarczego województwa pomorskiego i jego zmiany we wrześniu 2012 r.

Opis ważniejszych wydarzeń przygotowała I.Wysocka. Wyboru i zestawienia dokonał M.Tarkowski.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Gospodarka Pomorza w IV kwartale 2012 roku

Koniunktura gospodarcza

Ostatni kwartał 2012 r. cechował się pogorszeniem nastrojów pomorskich przedsiębiorców. Dodatnie październikowe oceny koniunktury (+3,7 pkt.) wskazywały na nieznaczną przewagę grupy pozytywnie oceniającej warunki gospodarowania. W listopadzie 2012 r. nastąpiło jednak przełamanie krótkookresowego trendu wzrostowego. Indeks koniunktury bieżącej1 osiągnął, niespotykaną w tym miesiącu w latach poprzednich, ujemną wartość (–1,4 pkt). Grudzień przyniósł dalsze pogorszenie nastrojów, w rezultacie czego wartość wskaźnika koniunktury bieżącej w województwie pomorskim ukształtowała się na poziomie – 16,4 pkt., czyli o 3,4 pkt. niższym niż przed rokiem.

W IV kwartale 2012 r. zachowanie wskaźnika wojewódzkiego nie odbiegało od notującego w tym okresie spadki indeksu ogólnopolskiego. Wyraźne pogorszenie nastrojów obserwowano w całym kraju. Na koniec grudnia jedynie w dwóch województwach koniunktura gospodarcza oceniona została pozytywnie. Najlepsze oceny odnotowano w województwach warmińsko­‑mazurskim (+20,8 pkt.) oraz dolnośląskim (+2,7 pkt.). Najgorzej oceniono natomiast koniunkturę w zachodniopomorskim (–46,6 pkt.). Indeks ogólnopolski osiągnął – 23,2 pkt., będąc niższym od wartości obserwowanej w Pomorskiem o 6,8 pkt.

Obserwowane zmiany nie odbiegają od notowanych w latach ubiegłych. IV kwartał oznacza z reguły pogorszenie nastrojów przedsiębiorców. Jego skala sięgająca w ujęciu kwartalnym – 13,1 pkt. jest porównywalna ze zmianami z lat ubiegłych.

Rysunek 1. Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim i w Polsce w latach 2010–2012

koniunktura

Przedział wahań wskaźnika wynosi od –100 do +100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.
Źródło: Opracowanie IBnGR

Zachowanie indeksu wyprzedzającego świadczy o złych perspektywach w nadchodzących 3 miesiącach. Na koniec roku wyprzedzający wskaźnik koniunktury osiągnął bardzo niską wartość – 32,0 pkt., wskazując, iż liczba pomorskich przedsiębiorców pesymistycznie oceniających warunki gospodarowania w nadchodzących miesiącach zdecydowanie przeważa nad liczbą optymistów. Jeszcze gorsze były oceny ogólnopolskie (–52,7 pkt.), będące wpadkową negatywnych opinii przeważających we wszystkich województwach.

Niemniej zachowanie indeksów w latach ubiegłych wskazuje, iż tego typu sytuacja jest charakterystyczna dla pierwszego kwartału, w którym kontynuowany jest trend spadkowy, zapoczątkowywany w IV kwartale. Oceny koniunktury w II kwartale są z reguły znacznie bardzie pozytywne.

 

Działalność przedsiębiorstw

W grudniu 2012 r. liczba podmiotów gospodarczych wynosiła 262,0 tys. W stosunku do końca września wzrosła o 0,9 proc. Przyrosty liczby przedsiębiorstw obserwowano w każdym z miesięcy IV kwartału. Nie był on typowy. Z reguły IV, jak i I kwartał są okresem sezonowego spadku liczby podmiotów gospodarczych. Natomiast w II i III kwartale przeważają wzrosty. Te, które miały miejsce w II i III kwartale 2012 r. były nieznacznie wyższe niż rok wcześniej. Zaobserwowany w IV kwartale wzrost wskazuje na trwalsze ożywienie.

Biorąc pod uwagę słabe wyniki gospodarki w IV kwartale, można podejrzewać, że obserwowany wzrost przedsiębiorczości jest próbą „ucieczki do przodu” wobec coraz większych trudności ze znalezieniem pracy. Po części jest to więc indywidualna próba szukania dochodów (także przy wykorzystaniu dotacji i instrumentów zwrotnych dla małych firm), po części jest ona zapewne wymuszana przez pracodawców dążących do obniżenia kosztów pracy i ominięcia niektórych przepisów prawa pracy, co ma pomóc przetrwać trudny okres. Niezależnie od powodów, nawet wymuszone samozatrudnienie jest rozwiązaniem lepszym, niż bezrobocie. Nie powoduje utraty kontaktu z pracą, a także pozwala na nabycie nowych doświadczeń i kompetencji, które są cenione również na rynku pracy najemnej.

Rysunek 2. Dynamika produkcji sprzedanej, budowlano­­‑montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w latach 2010–2012

produkcja_i_sprzedaz

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

IV kwartał 2012 r. przyniósł niestety kontynuację negatywnych zmian w zakresie dynamiki działalności przedsiębiorstw. Kontynuowany był, rozpoczęty w czerwcu br., wyraźny regres wolumenu produkcji budowlano­‑montażowej. Wynikał on z zakończenia znacznej części inwestycji związanych z organizacją EURO 2012, a także z przestojów na placach dużych budów spowodowanych problemami finansowymi wykonawców. Ponadto, należy zwrócić uwagę na efekt bazy – IV kwartał 2011 r. był okresem bardzo intensywnych prac na licznych i dużych budowach.

IV kwartał przyniósł także regres wolumenu produkcji sprzedanej przemysłu. O ile we wrześniu dynamika w relacji rok do roku była wyraźnie dodatnia, o tyle w grudniu ujemna. Spadki o takiej skali notowane były w kwartale poprzednim, a wcześniej pod koniec 2009 r. Należy jednak zaznaczyć, że w grudniu 2012 r. były trzy dni pracujące mniej, niż rok wcześniej, co oczywiście odbiło się negatywnie na wolumenie produkcji przemysłowej.

Najbardziej negatywną zmianą, jaką zaobserwowano w IV kwartale 2012 r., był odnotowany w grudniu regres sprzedaży detalicznej towarów. Była to kontynuacja obserwowanego, od początku 2012 r., systematycznego spadku jej dynamiki. Zjawisko to jest bardzo niekorzystne, gdyż jedynie stosunkowo niewielka liczba (choć z reguły średnich i dużych) firm nastawiona jest przede wszystkim na eksport, podczas gdy większość podmiotów (głównie mikro i małych) obsługuje rynek lokalny. Kurczący się popyt konsumpcyjny może okazać się najsilniejszym hamulcem gospodarki w kolejnych miesiącach.

 

Handel zagraniczny

W listopadzie 2012 r.2 wartość eksportu wyniosła 731,2 mln euro, zaś importu 1006,9 mln euro. W stosunku do listopada 2011 r. odnotowano istotny wzrost eksportu – o 39 proc. oraz 21-procentowy wzrost wartości importu (dynamika wyrażona w euro). Saldo wymiany handlowej województwa pomorskiego z zagranicą pozostawało ujemne i wyniosło 275,8 mln euro.

W listopadzie 2012 r. największy udział (51,2 proc.) w strukturze importu miały nadal kraje byłego ZSRR3. W stosunku rocznym ich udział nieznacznie wzrósł (o 0,2 pkt. proc.). Kolejną grupę stanowiły pozostałe kraje (25,8 proc.), a ich udział w ujęciu rocznym wzrósł o ponad 5 pkt. proc. Ważnymi partnerami importowymi pozostają nadal kraje UE – ich udział spadł jednak o 5 pkt. proc. do poziomu 17,6 proc. Spadek odnotowała też grupa krajów kapitalistycznych, których udział wyniósł 5,3 proc.

W strukturze eksportu w listopadzie 2012 r. pozycję lidera utrzymały kraje UE. Ich udział wynosił 63,2 proc. i w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego wzrósł o 3 pkt proc. Drugą ważną grupę stanowią pozostałe kraje, których udział wzrósł w stosunku rocznym o 8,3 pkt. proc. do poziomu 17,6 proc. Największy spadek udziału odnotowały kraje kapitalistyczne (o prawie 6 pkt. proc., do poziomu 11,5 proc.). Spadek odnotowały również kraje Europy Środkowo­‑Wschodniej (o 4,5 pkt. proc., do poziomu 0,6 proc.) oraz kraje byłego ZSRR (o 1 pkt. proc., do poziomu 7,1 proc.).

 

Rynek pracy i wynagrodzenia

Ostatni kwartał 2012 r. przyniósł pogorszenie stanu rynku pracy w każdej z analizowanych kategorii. Po części miał on oczywiście charakter sezonowy, choć uwidacznia się także trwały trend negatywny. W omawianym okresie miał miejsce dalszy, systematyczny spadek przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, trwający od początku 2012 r. Rok ten zaczynał się optymistycznie, gdyż w styczniu przeciętne zatrudnienie osiągnęło rekordowy (od 2009 r.) poziom. Spadki obserwowane później zredukowały je do wartości obserwowanych przeciętnie w 2011 r. Zatrudnienie nadal utrzymuje się więc na dość wysokim poziomie, choć tendencja jest oczywiście niepokojąca. W 2013 r. statystyki na pewno będą jeszcze mnie korzystne, gdyż z puli objętych badaniem firm wypadną te, które zmniejszyły zatrudnienie do poziomu poniżej 10 osób. Biorąc pod uwagę ogólne tendencje, może ich być dość dużo.

Powodem do niepokoju jest także stagnacja wynagrodzeń nominalnych. W grudniu 2012 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 3870 zł i było 6,2 proc. wyższe niż w czerwcu. Tak duży wzrost to efekt wypłaty premii i nagród na koniec roku. Jednak w porównaniu do grudnia 2011 r. wynagrodzenia wzrosły zaledwie o 0,6 proc. Biorąc pod uwagę stopę inflacji, realne wynagrodzenia uległy zmniejszeniu. Spadek wynagrodzeń realnych w połączeniu z redukcją zatrudnienia ogranicza fundusz płac, a tym samym siłę nabywczą konsumentów, co wpływa na ograniczenie sprzedaży detalicznej.

Rysunek 3. Wielkość zatrudnienia i poziom przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw w województwie pomorskim w latach 2010–2012

zatrudnienie_i_wynagrodzenia

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Rysunek 4. Liczba bezrobotnych i ofert pracy zgłoszonych do urzędów pracy w województwie pomorskim w latach 2010–2012

bezrobocie_i_oferty_pracy

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Na niekorzystne tendencje na rynku pracy wskazują także dane o bezrobociu. Nie chodzi tu o sam wzrost bezrobocia – w IV kwartale jest to typowe i wynika z sezonowych zmian popytu na pracę – ale o jego tempo. W każdym z miesięcy tego kwartału liczba bezrobotnych była o około 7 proc. większa, niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego. W efekcie liczba bezrobotnych na koniec grudnia osiągnęła poziom 114,6 tys. Poprzedniej zimy ten poziom osiągnięty był w styczniu, czyli miesiąc później. Biorąc pod uwagę sezonową cykliczność, należy spodziewać się, że do lutego 2013 r. liczba bezrobotnych może przekroczyć 125 tys. osób. Stopa bezrobocia na koniec grudnia wyniosła 13,4 proc. i przewyższała odnotowaną rok wcześniej o 0,9 pkt. proc. Na koniec lutego może zamknąć się w przedziale 14,8–15,0 proc.

Wzrost bezrobocia w ujęciu kwartalnym wystąpił we wszystkich trzech analizowanych grupach, znajdujących się w szczególnej sytuacji na rynku pracy – bezrobotnych w wieku do 25 lat, bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej oraz bezrobotnych długotrwale. Największy przyrost (11 proc.) cechował grupę bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej, a najmniejszy (6 proc.) bezrobotnych w wieku do 25 lat. W porównaniu do grudnia 2011 r. wyraźny wzrost (rzędu 10–11 proc.) dotyczył liczebności grupy bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej oraz bezrobotnych długookresowo. Była to konsekwencja generalnie trudnej sytuacji na rynku pracy, jaka ma miejsce od 2009 r. Duża liczba osób, która wtedy straciła pracę, nie może jej nadal znaleźć, a obserwowane w 2012 r. ponowne ograniczenie popytu na pracę nie sprzyja zahamowaniu napływu bezrobotnych do tych dwóch grup. Najlepiej radzą sobie bezrobotni w wieku do 25 lat. W ujęciu rocznym ich liczba nie uległa zmianie, co biorąc pod uwagę kontekst, należy ocenić pozytywnie. Osoby w omawianej grupie wiekowej są najbardziej mobilne, zarówno pod względem zawodowym, jak i przestrzennym. Stanowią oni w dużej części czasowo przebywających i pracujących za granicą. Małe doświadczenie i zasoby wiedzy ukrytej (specyficznej dla firm) ułatwiają tą mobilność, a także ograniczają presję płacową. W trudnej sytuacji to, co zwykle oceniane jest jako słaba strona młodych pracowników, może być ich atutem.

W grudniu 2012 r. do urzędów pracy napłynęło zaledwie 2,4 tys. ofert zatrudnienia. W ciągu całego kwartału liczba ta sukcesywnie zmniejszała się z poziomu 4,5 tys. Mała liczba ofert pracy w omawianym okresie jest typowa i wynika z sezonowej cykliczności popytu na pracę. Odnotowana liczba ofert jest jednak bardzo niska – najniższa od początku 2008 r. i niższa o 5 proc., niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego. Choć oferty zgłaszane do urzędów pracy obejmują wybrane segmenty rynku pracy, to na podstawie odnotowanych danych trudno oczekiwać poprawy sytuacji na tym rynku w 2013 roku.

Ważniejsze wydarzenia

 

Zielone światło dla PKM

Budowa Pomorskiej Kolei Metropolitalnej rozpocznie się najprawdopodobniej w maju br. 18 grudnia wojewoda pomorski wręczył marszałkowi województwa pozwolenia na budowę linii kolejowej i przystanków. Kolej ma być oddana do użytku w połowie 2015 roku. To największa inwestycja infrastrukturalna w historii Samorządu Województwa Pomorskiego. Nowa 20-kilometrowa linia połączy Gdańsk Wrzeszcz z Portem Lotniczym im. Lecha Wałęsy, a następnie z istniejącą linią kolejową Gdynia – Kościerzyna. Inwestorem jest PKM SA, należąca do samorządu województwa. Kolej przyczyni się do polepszenia dostępności transportowej południowo­‑zachodnich dzielnic Gdańska i Gdyni oraz części Kaszub – głównie Kartuz i Kościerzyny oraz ich otoczenia. Inwestycja ma kosztować ponad 740 mln zł (netto), z czego ponad 500 mln zł stanowić będzie unijne dofinansowanie. Na trasie PKM powstanie ponad 40 wiaduktów kolejowych i drogowych, przepustów i kładek dla pieszych.

 

Goodman buduje PCL

W Gdańsku powstaje Pomorskie Centrum Logistyczne. Inwestycja firmy Goodman będzie kosztowała ponad 300 milionów euro i ma oferować pół miliona metrów kwadratowych powierzchni magazynowej. PCL zostanie wybudowane w sąsiedztwie terminala kontenerowego DCT Gdańsk – największego głębokowodnego portu kontenerowego na Bałtyku. Pierwszy magazyn o powierzchni 14 tysięcy metrów kwadratowych ma być oddany do użytku w pierwszym kwartale bieżącego roku. Obiekty magazynowe będą budowane stopniowo, w zależności od popytu na usługi. Planuje się, że zagospodarowanie Pomorskiego Centrum Logistycznego potrwa około 10 lat. Grupa Goodman jest jedną z największych na świecie firm działających na rynku nieruchomości logistycznych i przemysłowych. Zarządza aktywami o wartości prawie 13 miliardów euro. Jest notowana na giełdzie australijskiej.

 

Terminal naftowy na terenie Portu Gdańsk

Terminal powinien być oddany do użytku w 2015 roku i ma być największą tego typu inwestycją w Porcie. Na razie Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych „Przyjaźń” i Zarząd Morskiego Portu Gdańskiego podpisały umowę przedwstępną, w sprawie trzydziestoletniej dzierżawy 28 ha gruntu, na którym inwestycja powstanie. Spółki podały w komunikacie, iż umowa przewiduje także możliwość objęcia granic terenu dzierżawionego prawami wolnego obszaru celnego. Szacunkowy koszt budowy wynosi około 750 mln zł, z czego nawet 75 proc. to unijne dofinansowanie. Na razie jeszcze nie wiadomo, kto będzie wykonawcą inwestycji. Trwa procedura przetargowa. Według przewidywań PERN terminal przyniesie budżetowi państwa około 14 mln zł z tytułu podatku dochodowego, tyle samo zyska też z tytułu podatku od nieruchomości samorząd Gdańska, a zarząd portu oraz inne spółki obsługujące ruch statków zarobią dzięki terminalowi około 40 mln zł rocznie. PERN podał, że w ramach inwestycji powstaną zbiorniki na ropę i produkty ropopochodne, w sumie o pojemności około 740 tysięcy metrów sześciennych. Powstanie też techniczna infrastruktura, bocznica kolejowa, ropociągi i budynki. Terminal będzie wyposażony w urządzenia do obsługi kilku rodzajów produktów: wielu gatunków ropy naftowej, oleju napędowego, benzyn, także benzyn lotniczych oraz produktów chemicznych.

 

Grupa Lotos i ZA Tarnów łączą siły

Obie firmy zawiązują konsorcjum. Razem wybudują fabrykę petrochemiczną, która dostarczy produkty do Zakładów Azotowych. Wykonanie wartego 5–6 mln zł przedsięwzięcia może dać pracę nawet do 3 tysięcy osób. Budowa rozpocznie się w 2014 roku. Fabryka powstanie na terenie gdańskiej rafinerii. Szacuje się, że powinna być oddana do użytku za 5 lat.

 

Wspólnie zajmą się złożami gazu na Bałtyku

LOTOS Petrobaltic S.A. wspólnie z CalEnergy Resources Poland Sp. z o.o. zagospodarują położone na Morzu Bałtyckim złoża gazowe B4 i B6. W sumie do wydobycia są nawet 4 mld m3 gazu. Inwestycja ma szanse dojść do skutku, o ile nowa ustawa o podatku od wydobycia węglowodorów nie podważy ekonomicznej opłacalności przedsięwzięcia. Udział w zysku i kosztach będzie kształtował się na poziomie 51 proc. dla LOTOS Petrobaltic oraz 49 proc. dla CalEnergy Resources.

 

Polskie technologie dla gazu łupkowego

Konsorcjum pod powyższą nazwą powołały Orlen Upstream, PGNiG, Grupa Lotos, Akademia Górniczo­‑Hutnicza, Instytut Nafty i Gazu, Politechnika Gdańska oraz Politechnika Warszawska. Celem jest wsparcie rozwoju innowacyjnych technologii związanych z wydobyciem gazu ziemnego ze złóż niekonwencjonalnych w Polsce. Uczestnicy konsorcjum przez trzy lata będą wspólnie występować z wnioskami o dofinansowanie oraz realizację projektów zaaprobowanych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Konsorcjum ubiega się o rządowe wsparcie z programu „Blue Gas – Polski Gaz Łupkowy”.

 

Powoli rusza Tristar

W Gdańsku zaprezentowano Tristar. Zintegrowany system zarządzania ruchem będzie działał na głównych ciągach komunikacyjnych Trójmiasta, od Traktu św. Wojciecha w Gdańsku do granicy Gdyni z Rumią. Swoim zasięgiem obejmie 141 istniejących sygnalizacji świetlnych, w tym 67 w Gdańsku. Tristar ma usprawnić w Trójmieście ruch pojazdów indywidualnych i transportu publicznego. System ma być gotowy do końca bieżącego roku. Będzie kosztował ok. 170 mln zł, z czego większość będzie pochodzić z unijnych dotacji. Wdrażanie systemu zaczęło się w listopadzie. Do systemu włączono skrzyżowania głównego ciągu komunikacyjnego na odcinku od Opery Bałtyckiej do ul. Abrahama. Dlatego zmieniono na nich m.in. sygnalizatory świetlne oraz zamontowano kamery nadzoru wizyjnego. W Trójmieście zostanie zamontowanych też 14 drogowych stacji meteorologicznych, których zadaniem będzie dostarczanie m.in. służbom drogowym informacji o warunkach pogodowych.

 

Pomorskie „Na pomoc pracy…”

Prawie 9 mln zł zostanie przeznaczonych na dwuletni program wsparcia osób zagrożonych zwolnieniem z pracy i bezrobotnych na Pomorzu. Przeszkolonych ma być 360 osób, z których 110 otrzyma bezzwrotną dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej. W Gdańsku podpisano umowę partnerską w sprawie realizacji projektu samorządu województwa pt. „Na pomoc pracy – niwelowanie negatywnych skutków procesów restrukturyzacyjnych w woj. pomorskim”. Partnerami są: Samorząd Województwa, Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza i Stowarzyszenie „Wolna Przedsiębiorczość”. Rekrutacja rozpoczęła się w grudniu 2012 r., a projekt będzie realizowany do końca grudnia 2014 r. Uczestnicy mogą skorzystać m.in. z poradnictwa zawodowego, szkoleń zawodowych, pośrednictwa pracy, poradnictwa psychologicznego oraz szkoleń dot. rozpoczęcia i prowadzenia działalności gospodarczej. Jak już wspomniano 110 osób otrzyma bezzwrotną pożyczkę w wysokości 40 tys. zł na rozpoczęcie działalności gospodarczej. W programie mogą uczestniczyć osoby z wykształceniem najwyżej średnim i mające więcej niż 50 lat. Projekt jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej, w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

 

Więcej żłobków na Pomorzu

Fundacja Pozytywne Inicjatywy tworzy w województwie pomorskim ponad 60 żłobków. Zdobyła na to pieniądze – 28 mln zł z Europejskiego Funduszu Społecznego. Pierwsze żłobki zaczęły działać od początku 2013 roku i są bezpłatne. Wybrano około 40 miejsc, gdzie placówki powstaną. Wśród wybranych już lokalizacji osiem znajduje się w Trójmieście: dwa żłobki miałyby powstać w Sopocie, a po trzy w Gdańsku i Gdyni. Placówki mają też powstać w większych miastach województwa, w tym: Słupsku, Tczewie, Rumi, Redzie czy Starogardzie Gdańskim. Żłobki są rejestrowane i podlegają przewidzianemu prawem nadzorowi. W każdym tworzony jest monitoring, po to, by rodzic w każdej chwili mógł sprawdzić, co dzieje się z jego dzieckiem.

 

Wsie wypięknieją za unijne pieniądze

Około 37 mln zł zostanie przeznaczonych na 142 projekty realizowane w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Unijne środki pomogą sfinansować budowę tras rowerowych, boisk, szlaków dla pieszych. W niektórych miejscowościach dzięki tym środkom zostaną zagospodarowane ich centra, m.in. w Modrzejewie gm. Tuchomie czy Dzierzgoniu. Do tej pory dzięki PROW na Pomorzu przebudowano lub wyposażono m.in. ponad 250 świetlic, domów kultury, obiektów sportowych i placów zabaw. Zbudowano także prawie 6 tys. km ścieżek rowerowych i szlaków turystycznych oraz urządzono 27 parków i miejsc rekreacji.

 

O gospodarce i sporcie na Forum w Gdyni

Ponad 750 uczestników – przedstawicieli samorządów, nauki i biznesu wzięło udział w XII Międzynarodowym Forum Gospodarczym Gdynia 2012. Spotkanie było podzielone na trzy panele tematyczne poświecone gospodarce morskiej, przemysłowi czasu wolnego oraz kwestiom środowiskowym. Przedstawiciele trójmiejskich stoczni uznali, że szansą polskiego przemysłu stoczniowego jest produkcja jednostek i urządzeń do eksploatacji morskich zasobów (ropy, gazu i wiatru). Część dotycząca przemysłu czasu wolnego została zdominowana przez sport. Dyskutowano o utrzymywaniu i zarządzaniu obiektami sportowymi, ale także o organizowaniu wydarzeń sportowych i rozrywkowych. W gdyńskim forum wzięli udział przedsiębiorcy i samorządowcy, między innymi z Niemiec, Anglii, Czech, Węgier, Norwegii i Polski.

 

Polsko­‑chińskie forum w Gdańsku

Polska intensyfikuje kontakty gospodarcze z Chinami. Najpierw odbyły się wizyty na szczeblu politycznym, a obecnie rozpoczyna się współpraca na poziomie samorządowym. W kwietniu zorganizowane zostanie I Forum Regionalne Polska – Chiny – Gdańsk. Polscy samorządowcy – marszałkowie województw i prezydenci miast będą mogli nawiązać bezpośredni kontakt z partnerami z Chin.

 

Cuda Bałtyku wybrane

Gdańsk Miasto Pamięci i Wolności oraz Pojezierze Mazurskie – z Polski, Białe Klify Wysp Rugia i Mon (Niemcy i Dania), Mierzeja Kurońska (Litwa i Rosja), a także Starówka Wilna i Stare Miasto w Tallinie – to sześć Cudów Bałtyku wybranych przez internautów i ekspertów. Wyniki konkursu ogłoszono 8 listopada w Sopocie. Koordynatorami przedsięwzięcia był: niemiecki Uniwersytet w Greifswaldzie i Krajowa Fundacja Kultury Przedsiębiorczości. Konkurs ogłoszono w marcu na targach turystycznych w Berlinie. Zgłoszono do niego 65 nadbałtyckich miejsc, a głosować można było do 30 października.

 

 

1 Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową od stycznia 2001 roku prowadzi badanie koniunktury gospodarczej w województwach. Badanie prowadzone jest metodą testu koniunktury, polegającą na comiesięcznym ankietowaniu określonej grupy podmiotów gospodarczych. Ankietowani odpowiadają na pytania dotyczące swoich odczuć związanych z ogólną sytuacją gospodarczą w województwie oraz na pytania dotyczące sytuacji swoich firm. Pytania dotyczą między innymi poziomu produkcji, sprzedaży, zatrudnienia.

2 Dane za rok 2012 pochodzą ze zbioru otwartego, co oznacza, że przez cały rok sprawozdawczy rejestrowane są dane dotyczące wszystkich miesięcy (bieżących i poprzednich w przypadku dosyłania brakujących danych) oraz korekt rejestrowanych za okres sprawozdawczy, którego dotyczą. Dane na dzień 16.01.2013.

3 Do krajów byłego ZSRR należą: Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Ukraina, Uzbekistan. Do krajów kapitalistycznych zaliczają się m.in.: Watykan, Norwegia, Liechtenstein i Szwajcaria w Europie, USA, Australia, Japonia, Kanada, Singapur, Nowa Zelandia, Wyspy Marshalla. Za kraje Europy Środkowo­‑Wschodniej uważa się m.in.: Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Serbię i Czarnogórę.

Niniejszy artykuł powstał na podstawie następujących materiałów, w całości opublikowanych na stronie internetowej PPG (ppg.ibngr.pl): A. Hildebrandt, 2012, Handel zagraniczny w województwie pomorskim, I. Wysocka, 2012, Wiadomości gospodarcze, P. Susmarski, 2012, Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim w grudniu 2012 r., M. Tarkowski, 2012, Poziom rozwoju gospodarczego województwa pomorskiego i jego zmiany w grudniu 2012 r.

Opis ważniejszych wydarzeń przygotowała I.Wysocka. Wyboru i zestawienia dokonał M.Tarkowski.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Gospodarka Pomorza w I kwartale 2013 roku

Koniunktura gospodarcza

Wyniki badania koniunktury GUS za I kwartał 2013 r. wskazywały na negatywne nastawienie pomorskich przedsiębiorców. W większości sektorów liczba przedsiębiorców źle oceniających warunki gospodarowania przeważała nad liczbą przedsiębiorców pozytywnie oceniających koniunkturę gospodarczą. Z prawidłowości tej wyróżniał się jedynie sektor informacji i komunikacji, w którym wskaźnik ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa w marcu 2013 r. osiągnął +13,1 pkt.

Na przeciwnym biegunie uplasowało się dotknięte przedłużającą się zimą budownictwo z wartością indeksu sięgającą –40,0 pkt. Zdecydowanie negatywnie oceniano również sytuację w handlu hurtowym (–24,9 pkt). Co ciekawe, handel detaliczny okazał się branżą, w której złe oceny warunków gospodarowania zostały zrównoważone odsetkiem opinii pozytywnych, zaś wartość indeksu ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa sięgnęła 0 pkt.

Informacja i komunikacja, zakwaterowanie i usługi gastronomiczne oraz transport i gospodarka magazynowa to branże, w których nastroje przedsiębiorców poprawiły się, biorąc za punkt odniesienia sytuację sprzed roku (marzec 2012 r.). O znaczącym progresie można jednak jedynie powiedzieć w odniesieniu do dwóch pierwszych rodzajów działalności. Wskaźnik bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa wzrósł w ujęciu rocznym o odpowiednio 8,8 pkt. oraz 7,2 pkt. W przypadku transportu skala poprawy była natomiast znikoma (+1 pkt.).

W czterech, spośród siedmiu analizowanych sektorów, koniunktura gospodarcza w województwie oceniana była lepiej, niż przeciętnie w Polsce. Pod tym względem wyróżniały się: handel detaliczny oraz zakwaterowanie i usługi gastronomiczne, gdzie różnica indeksu wojewódzkiego i ogólnopolskiego sięgnęła +5,6 pkt. (w obu przypadkach). W rezultacie Pomorskie uplasowało się odpowiednio na 5 (informacja i komunikacja) oraz 8 (zakwaterowanie i usługi gastronomiczne) miejscu w odpowiednich rankingach wojewódzkich.

W zdecydowanie gorszej sytuacji, niż przeciętnie w kraju, znaleźli się natomiast reprezentanci handlu hurtowego. Tu indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa osiągnął dla Pomorskiego wartość –24,9 pkt. (o 22,6 pkt mniej od odpowiednika ogólnopolskiego), zaś województwo zajęło 14 pozycję wśród polskich regionów. Gorzej oceniano sytuację w tym zakresie jedynie w województwie podlaskim i łódzkim.

Rysunek 1. Indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa wg sektorów w województwie pomorskim w latach 2012–2013

ogolna_biezaca_sytuacja

Przedział wahań wskaźnika wynosi od –100 do +100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS

Zachowanie indeksu przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa nie nastraja optymistycznie. Tylko w dwóch spośród analizowanych rodzajów działalności przeważa optymizm. Jednym z nich jest zakwaterowanie i usługi gastronomiczne, gdzie wskaźnik wyprzedzający osiąga 24,2 pkt. Jest to poniekąd zrozumiała sytuacja, biorąc pod uwagę wpływ sezonowości na ten rodzaj działalności gospodarczej.

Przedstawiciele drugiego omawianego sektora – przetwórstwa przemysłowego – są nieco ostrożniejsi w przewidywaniach. Wartość wskaźnika prognostycznego sięga 14 pkt.

W perspektywie 3 miesięcy o minorowych nastrojach można natomiast mówić w przypadku handlu tak detalicznego (–27,6 pkt.), jak i hurtowego (–18,6 pkt) oraz transportu i gospodarki magazynowej (–11,7 pkt.), a także budownictwa (–11,7 pkt.). Co gorsza, w przypadku budownictwa pesymistyczne nastroje przeważają w całym kraju (–12,5 pkt.).

Działalność przedsiębiorstw

Liczba podmiotów gospodarczych na koniec marca 2013 r. wynosiła 265,6 tys. W stosunku do końca grudnia 2012 r. wzrosła o 0,2 proc. Przyrosty liczby przedsiębiorstw obserwowano w każdym z miesięcy I kwartału, za wyjątkiem stycznia, w którym to, w stosunku do grudnia 2012, nastąpił niewielki spadek. Zaobserwowany wzrost nie był typowy, gdyż z reguły IV jak i I kwartał – są okresem sezonowego spadku liczby podmiotów gospodarczych. Natomiast w II i III kwartale przeważają wzrosty. Jednocześnie wzrost ten jedynie nieznacznie odbiegał od normy – był stosunkowo niewielki, choć typowa sezonowa zmienność została zaburzona drugi kwartał z rzędu.

Biorąc pod uwagę nienajlepsze wyniki gospodarki w I kwartale 2013 r., można podejrzewać, że obserwowany wzrost przedsiębiorczości jest próbą „ucieczki do przodu” wobec coraz większych trudności ze znalezieniem pracy. Po części jest to więc indywidualna próba szukania zatrudnienia, po części zapewne wymuszana przez pracodawców, próbujących każdym możliwym sposobem ograniczyć koszty i uelastycznić zatrudnienie w niepewnych czasach. Kwestię tą można oceniać różnie. Z jednej strony można uznać, że nawet wymuszone samozatrudnienie jest rozwiązaniem lepszym niż bezrobocie, gdyż nie powoduje utraty kontaktu z pracą a także pozwala na nabycie nowych doświadczeń i kompetencji, które są cenione również na rynku pracy najemnej. Z drugiej nie sposób do końca zweryfikować czy podawane powody uelastycznienia rzeczywiście wynikają z realnych trudności przeżywanych przez firmy, spowodowanych spowolnieniem gospodarczym, czy też spowolnienie jest pretekstem ułatwiającym pracodawcy restrukturyzację zatrudnienia.

Rysunek 2. Dynamika produkcji sprzedanej, budowlano­­-montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w latach 2010–2013

dynamika_produkcji_i_sprzedazy

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

W I kwartale 2013 r. zaobserwowano negatywne tendencje w zakresie produkcji budowlano­-montażowej i produkcji sprzedanej przemysłu. Kontynuowany był, rozpoczęty w czerwcu br., wyraźny regres wolumenu produkcji budowlano­-montażowej. Jest on ciągle pokłosiem zakończenia znacznej części inwestycji infrastrukturalnych, w tym związanych z organizacją EURO 2012.

I kwartał przyniósł minimalnie dodatnią dynamikę produkcji sprzedanej przemysłu. Trudno jednak oceniać ten fakt pozytywnie. Obserwowane zmiany wpisują się raczej w trwający już ponad trzy lata trend spadkowy (liczony w stosunku do analogicznego miesiąca roku poprzedniego.

Jednocześnie I kwartał okazał się okresem systematycznego i wyraźnego wzrostu sprzedaży detalicznej. Dynamika odpowiadała niemal notowaniom z 2011 r. Przez cały 2012 r. dynamika sprzedaży detalicznej sukcesywnie wyhamowywała. Z tego powodu obserwowane dobicie należy oceniać pozytywnie. Znaczenie sprzedaży detalicznej jest istotne dla obsługujących rynki lokalne i rynek krajowy. Jest to duży odsetek firm, szczególnie małych i średnich. Odpowiednio wysoki popyt konsumpcyjny pozwala utrzymać liczne miejsca pracy. Jak dotąd to właśnie on w największym stopniu amortyzował wstrząsy związane z wahaniami popytu zewnętrznego.

Handel zagraniczny

W marcu 2013 r.1 wartość eksportu wyniosła 771,2 mln euro, zaś importu 1 257,7 mln euro. W stosunku do lutego 2013 r. eksport zmalał o 31 proc., a import wzrósł o 35 proc. W stosunku do roku poprzedniego odnotowano równoczesny wzrost wartości eksportu i importu – odpowiednio o 23 proc. i 39 proc. Saldo wymiany handlowej województwa pomorskiego z zagranicą pozostawało ujemne i wyniosło –486,5 mln euro.

W marcu 2013 r. największy udział (40,6 proc.) w strukturze importu miały nadal kraje byłego ZSRR2. W stosunku rocznym ich udział jednak spadł (o 4 pkt. proc.). Kolejną grupę stanowiły kraje kapitalistyczne (23 proc.), a ich udział w ujęciu rocznym wzrósł o 9 pkt. proc. Ważnymi partnerami importowymi pozostają nadal kraje UE – ich udział nie zmienił się istotnie w ciągu roku. Z kolei spadek odnotowała grupa pozostałych krajów. Udział krajów Europy Środkowo­-Wschodniej pozostaje na niezmienionym poziomie.

W strukturze geograficznej eksportu w marcu 2013 r. pozycję lidera utrzymały kraje UE. Ich udział spadł jednak w stosunku rocznym o ponad 11 pkt. proc. Drugą ważną grupę krajów przeznaczenia eksportu województwa pomorskiego stanowią kraje kapitalistyczne, których udział w stosunku rocznym wzrósł o ponad 30 pkt. proc. Warto zauważyć, że w 2012 r. odnotowano duży spadek (o 16 pkt. proc.) udziału w ujęciu rocznym w eksporcie krajów kapitalistycznych. Obserwuje się zatem odwrócenie trendu spadkowego w wymianie z tymi ważnymi partnerami. Duży, bo o 17 pkt. proc., spadek udziału zanotowały pozostałe kraje. Nieznaczny spadek udziału zanotowano w grupie krajów byłego ZSRR.

Rynek pracy i wynagrodzenia

W I kwartale 2013 r. miał miejsce dalszy, systematyczny spadek przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, trwający od początku 2012 r., choć w styczniu liczba pracujących była wyższa niż miesiąc wcześniej. Należy jednak pamiętać, ze dane te nie są do końca porównywalne, gdyż w styczniu aktualizowana jest baza firm branych pod uwagę w statystykach – zmienia się liczba podmiotów, w których pracuje więcej niż dziewięć osób. W lutym i marcu obserwowano jednak kontynuację spadku zatrudnienia. Nie był on duży, ale wpisuje się w spadkowy trend zatrudnienia, który utrzymywał się przez cały 2012 r. Pewnym zaskoczeniem, do tego pozytywnym, jest to, że po weryfikacji liczby pracujących w podmiotach gospodarczych, odnotowano niewielki wzrost zatrudnienia, a nie wyraźny spadek. Oznacza to, że populacja firm zatrudniających więcej niż dziewięć osób, w ciągu 2012 r., nie skurczyła się.

W marcu 2013 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 3929 zł i było 1,5 proc. wyższe niż w grudniu. Wysokość wynagrodzenia, jak i przedstawiona dynamika, nie są do końca miarodajne, bo zarówno w grudniu jak i w marcu wypłacane są premie, co regularnie wpływa na zawyżenie poziomu płac. Natomiast w porównaniu do marca 2012 r. wynagrodzenia wzrosły o 7,3 proc. Można zatem mówić nie tylko o nominalnym, ale także realnym wzroście wynagrodzeń (inflacja na poziomie 1 proc.).

I kwartał 2013 r. przyniósł niekorzystne dane o bezrobociu. W lutym liczba bezrobotnych osiągnęła poziom 127 tys. osób. W tym miesiącu jest ona z reguły najwyższa w roku. Niepokojąca jest jednak tendencja. W każdym z miesięcy tego kwartału liczba bezrobotnych była o około 8–10 proc. większa niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego. Przy czym w styczniu było to 8 proc., a w marcu 10 proc., co wskazuje na pogłębianie się niekorzystnych różnic. W marcu liczba bezrobotnych spadła. Spadać będzie także w kolejnych miesiącach – do lipca, może sierpnia. Prawdopodobnie będzie to jednak spadek niższy, niż przed rokiem. Stopa bezrobocia na koniec marca wyniosła 14,5 proc. i przewyższała odnotowaną rok wcześniej o 1,1 pkt. proc. Jeżeli tendencje się nie zmienią, to na koniec lipca może zamknąć się ona w przedziale 13,2–13,4 proc.

Rysunek 3. Wielkość zatrudnienia i poziom przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw w województwie pomorskim w latach 2010–2013

zatrudnienie_i_wynagrodzenia

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Rysunek 4. Liczba bezrobotnych i ofert pracy zgłoszonych do urzędów pracy w województwie pomorskim w latach 2010–2013

bezrobocie_i_oferty_pracy

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Wzrost bezrobocia w ujęciu kwartalnym wystąpił we wszystkich trzech analizowanych grupach, znajdujących się w szczególnej sytuacji na rynku pracy – bezrobotnych w wieku do 25 lat, bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej oraz bezrobotnych długotrwale. W każdej kategorii jego skala była podobna i zamykała się w granicach od 7 do 9 proc. W porównaniu do marca 2012 r. wyraźny wzrost (rzędu 11–12 proc.) dotyczył liczebności grupy bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej oraz bezrobotnych długookresowo. Była to konsekwencja generalnie trudnej sytuacji na rynku pracy, jaka ma miejsce od 2009 r. Duża liczba osób, która wtedy straciła pracę, nie może jej nadal znaleźć do chwili obecnej. Ponadto obserwowane od początku 2012 r. ponowne ograniczenie popytu na pracę przesuwa do tej kategorii kolejnych bezrobotnych, którzy bezskutecznie szukają pracy przez przynajmniej rok. W tej kategorii znajduje się także dość duża, choć trudna do dokładnego oszacowania, liczba osób, których interesuje jedynie formalny status bezrobotnego i wynikające z niego korzyści. Nie są oni prawdziwie zainteresowani podjęciem zatrudnienia. Najlepiej radzą sobie bezrobotni w wieku do 25 lat. W ujęciu rocznym ich liczba wzrosła o 2 proc., co biorąc pod uwagę kontekst, należy ocenić pozytywnie. Osoby w omawianej grupie wiekowej są najbardziej mobilne, zarówno pod względem zawodowym, jak i przestrzennym. Stanowią oni w dużej części czasowo przebywających i pracujących za granicą. Małe doświadczenie i zasoby wiedzy ukrytej (specyficznej dla firm) ułatwiają tę mobilność, a także ograniczają presję płacową. W trudnej sytuacji to, co zwykle oceniane jest jako słaba strona młodych pracowników, może być ich atutem.

W marcu 2013 r. do urzędów pracy napłynęło zaledwie 4,8 tys. ofert zatrudnienia. W ciągu całego kwartału liczba ta rosła, co ma związek z coraz większym, sezonowym zapotrzebowaniem na pracę. Odnotowany wzrost nie był jednak imponujący. Liczba ofert pracy przed rokiem była wyraźnie wyższa, a przed dwoma laty nieznacznie wyższa. Na tej podstawie trudno oczekiwać, żeby sezonowy wzrost popytu na pracę był silniejszy, niż w latach poprzednich.

 

Ważniejsze wydarzenia

PKM coraz bliżej

Polsko­-hiszpańskie konsorcjum firm Budimex S.A. i Ferrovial Agrovial Agroman S.A. wybudują Pomorską Kolej Metropolitalną. Konsorcjum zaproponowało najniższą cenę realizacji inwestycji – 716 mln 136 tys. zł brutto. Zwycięskie konsorcjum ma wybudować całą linię kolei i przekazać ją inwestorowi do 30 kwietnia 2015 roku. Nowa linia połączy Gdańsk­-Wrzeszcz z Portem Lotniczym im. Lecha Wałęsy i dalej z linią kolejową Gdynia­-Kościerzyna. Pierwsi pasażerowie pojadą koleją w połowie 2015 roku. Inwestycja jest prowadzona przez spółkę Pomorska Kolej Metropolitalna S.A., powołaną przez Samorząd Województwa Pomorskiego w 2010 roku. Budowa kosztować ma łącznie ok. 760 mln zł netto, z czego ponad 500 mln zł pochodzi ze środków unijnych, zaś pozostałą kwotę pokryje budżet województwa pomorskiego.

Będzie drugi morski terminal kontenerowy

Za dwa lata powinna rozpocząć się budowa terminalu w porcie gdańskim. 11 lutego przedstawiciele DCT Gdańsk SA i Zarządu Morskiego Portu Gdańsk SA podpisali umowę przedwstępną na dzierżawę 27 ha terenu pod budowę terminalu. Nowy terminal będzie inny, niż obecny. Nie będzie przypominał pirsu, ale powstanie wzdłuż plaży. Pozwoli to na obniżenie kosztów inwestycji, a także da możliwość skorzystania z istniejącej infrastruktury portowej, np. z falochronu. Inwestycja zwiększy zdolność przeładunkową terminalu. Do portu będą mogły też wpływać największe statki – do 400 m długości i ponad 70 m wysokości, z ładunkiem do 18 tysięcy TEU. Budowa terminalu ma kosztować około 250 mln euro.

Belgowie chcą budować wiatraki na Bałtyku

Budową zainteresowana jest firma C-Wind. Bierze pod uwagę obszar na północ od Stilo i Rozewia. Firma stara się o pozwolenie na budowę dwóch sztucznych wysp, na których staną dwie farmy wiatrowe o mocy 200 MW każda. Przedstawiciele C-Wind spotkali się z wicemarszałkiem województwa pomorskiego Ryszardem Świlskim. Mieli zadeklarować, że naszym regionie interesuje ich nie tylko energetyka wiatrowa.

Większość Pomorzan za gazem łupkowym

Jak wynika z badań PBS Sopot dla PGNiG – aż 75% mieszkańców regionu zdecydowanie opowiada się za poszukiwaniem i wydobyciem gazu z łupków. Średnio w Polsce to poparcie wynosi 53%. Z badań wynika, że mieszkańcy regionu częściej niż mieszkańcy innych województw interesują się tematem. Przeprowadzono jeszcze badania wśród przedstawicieli samorządów, organizacji partnerskich samorządów i firm, które mają koncesje na poszukiwanie gazu na terenie województwa pomorskiego. Główną korzyścią ekonomiczną, zdaniem samorządowców, są wpływy do budżetu gminy z tytułu opłat dzierżawnych z koncesji. Liczą też na powstanie nowych dróg i infrastruktury. Boją się natomiast spadku wartości nieruchomości na obszarze wydobycia gazu, zniszczenia dróg przez transport związany z wydobyciem gazu. Samorządy obawiają się też negatywnego wpływu wydobycia na jakość wód. Według PBS istnieje zgodność samorządowców i mieszkańców w kwestii nadziei związanych z powstaniem nowych miejsc pracy. Około 80% pytanych w każdej grupie uważa, że wydobycie gazu z łupków jest szansą na zwiększenie zatrudnienia w regionie i wzrost poziomu życia mieszkańców.

Jeszcze więcej pracy w Lęborku

Fińska firma Alteams Group wybuduje fabrykę w Lęborku i już w lipcu uruchomi linię produkcyjną. Będzie potrzebowała nawet 300 pracowników. Koszt inwestycji szacuje się na około 15 mln euro. W zakładzie będą powstawały aluminiowe elementy do budowy systemów telekomunikacyjnych. Będzie to największy projekt inwestycyjny w sektorze produkcyjnym na Pomorzu w okresie ostatnich czterech lat. Władze samorządowe liczą, że fabryka Alteams Group przyczyni się do ożywienia gospodarczego w mieście, do powstania nowych firm w otoczeniu nowego zakładu, a tym samym nowych miejsc pracy i redukcji bezrobocia. Inwestycja Finów to efekt m.in. działania nowatorskiego systemu obsługi inwestorów zagranicznych w Województwie Pomorskim i samorządowej inicjatywy Invest in Pomerania.

Więcej pracy w Gdańsku

Centrum finansowo­-księgowe firmy Bayer ma zatrudnić do 2015 roku 200 osób i docelowo obsługiwać oddziały firmy w 20 europejskich krajach. Obecnie pracuje tam 60 osób. W marcu centrum oficjalnie rozpoczęło działalność w Olivia Business Centre. Teraz obsługuje ono cztery kraje – Polskę, Węgry, Czechy i Słowację – a w kwietniu mają dojść również Rumunia i Bułgaria. Większość zatrudnionych pochodzi w Trójmiasta, ale są też osoby z Wrocławia i Łodzi oraz z Rumunii. Średnia wieku pracowników nieco przekracza 30 lat. Podobnie jak w przypadku inwestycji Alteams Group, firmę Bayer w Województwie Pomorskim obsługiwała Invest in Pomerania

Technologie podwodne na PG

Technologie podwodne to nowa specjalizacja studiów magisterskich, którą uczelnia uruchomiła wspólnie z General Electric. Efektem kształcenia ma być napływ na rynek pracy inżynierów, wyspecjalizowanych w technologii dla przemysłu naftowego. Specjalność będzie realizowana na studiach II stopnia na Wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej. O przyjęcie mogą ubiegać się absolwenci studiów I stopnia. Dla wszystkich kandydatów zaplanowano 30 miejsc. O indeks mogą się ubiegać także studenci innych wydziałów, np. elektronicznego czy mechanicznego. General Electric Engineering Design Center zaoferuje studentom płatne miesięczne praktyki w biurze w Warszawie oraz wspólne pisanie prac magisterskich. Zajęcia w ramach specjalności mają prowadzić wykładowcy Politechniki Gdańskiej oraz doświadczeni inżynierowie koncernu, którzy zajmują się obsługą serwisową instalacji podwodnych.

Centrum Nanotechnologii na PG otwarte

Budowa centrum trwała trzy lata. Składa się ono z 25 specjalistycznych laboratoriów. Jest wyposażone w unikatową, bardzo nowoczesną aparaturę badawczą. Znajdują się tam też pomieszczenia seminaryjne, pracownie: modelowania nanoukładów, zarządzania informacją naukową oraz audytorium na 142 osoby. To największa inwestycja w ostatnich latach na Politechnice Gdańskiej. Kosztowała ponad 73,6 mln złotych, z czego 85% to unijne dotacje, a reszta to dofinansowanie z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W marcu ruszyły prace przy kolejnym budynku Centrum Nanotechnologii. Powstanie tam m.in. 11 laboratoriów o powierzchni 540 metrów kwadratowych, audytorium dla 120 osób oraz pomieszczenia dydaktyczne i seminaryjne.

Rozbudowa PPNT oficjalnie zakończona

W Pomorskim Parku Naukowo­-Technologicznym w Gdyni powstały nowoczesne, przeszklone budynki. Znajduje się w nich miejsce dla 300 firm. Władze miasta twierdzą, że jest to największy park w kraju pod względem powierzchni – zajmuje 76 tysięcy metrów kwadratowych. Na jego terenie znajduje się Regionalny Ośrodek Informacji Patentowej oraz Dział Innowacji Społecznych i Centrum Designu. Łączna powierzchnia laboratoriów i prototypowni w nowych obiektach parku wynosi ponad dwa tysiące metrów kwadratowych. Park ma też 12 sal konferencyjnych na 960 osób. Będą w nim mogły mieć swoje siedziby głównie firmy nowatorskie i zajmujące się technologiami. Około 20% powierzchni parku przeznaczono na np. restauracje, banki i centra konsultingowe, które będą musiały zapłacić wyższy czynsz niż firmy innowacyjne. Pomorski Park Naukowo­-Technologiczny w Gdyni powstał w 2001 roku. Do tej pory swoje siedziby miało tam około 100 przedsiębiorstw. Rozbudowa ruszyła jesienią 2010 r. i kosztowała około 208 mln zł, z czego około 137 mln zł to środki pozyskane z funduszy Unii Europejskiej. Pozostałą część sfinansowała Gdynia.

Urząd Marszałkowski stawia na nowoczesność

Urząd Marszałkowski uruchomił pierwszą w województwie elektrownię fotowoltaiczną. Została zamontowana na budynku urzędu. Według założeń w dni słoneczne elektrownia zaspokoi wszystkie potrzeby energetyczne budynku. Jest to pierwsza tego instalacja umieszczona na zabytkowym budynku i zrealizowana za zgodą konserwatora. Jednym z warunków konserwatora był czerwony kolor paneli dopasowany do koloru dachu. Pojawiło się na nim 159 sztuk modułów fotowoltaicznych o łącznej powierzchni 340 metrów kwadratowych. Pozyskana ze słońca energia będzie wykorzystana do zasilania wszystkich urządzeń elektrycznych i do oświetlenia. Intencją Samorządu Województwa, przyświecającą tej inwestycji, była promocja takich rozwiązań i zachęcenie firm i instytucji z regionu do ich stosowania.

PODR z Gdańska do Lubania

Pomorski Urząd Marszałkowski planuje przenieść główną siedzibę Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego (PODR) w Gdańsku­-Lipcach do Lubania koło Kościerzyny. W Lubaniu znajduje się obecnie oddział PODR zatrudniający 10 osób. Organizowane są tam m.in. targi i wystawy. PODR po przeniesieniu mieściłby się w budynkach wykorzystywanych wcześniej przez szkołę. Uzasadnieniem proponowanej lokalizacji są potrzeby rolników w zakresie doradztwa rolniczego. Przeniesienie ma być pierwszym krokiem, a drugim – zbudowanie dużego i dobrego ośrodka doradczego, na terenie którego funkcjonowałaby np. wzorcowa biogazownia rolnicza. Informacji o przeniesieniu towarzyszyła zapowiedź zmniejszenia zatrudnienia w tej instytucji.

Wielu wystawców na Amberif

Aż 450 wystawców z 14 krajów, m.in. z Belgii, Francji, Indii, Liechtensteinu, Litwy, Malty, Niemiec, Turcji, Włoch, Węgier i Polski brało udział w 20. Międzynarodowych Targach Bursztynu, Biżuterii i Kamieni Jubilerskich Amberif. Na targach prezentowano głównie: biżuterie z bursztynem oraz biżuterie ze złota i srebra, a także zdobioną kamieniami jubilerskimi, perłami i diamentami. Targi adresowane są do właścicieli sklepów jubilerskich, hurtowni i galerii sztuki. Według przedstawicieli MTG targi stwarzają możliwość nawiązania kontaktów biznesowych i zapoznania się ze światowymi trendami w jubilerstwie. Tegoroczny Amberif po raz pierwszy odbył się w nowym Centrum Wystawienniczo­-Kongresowym Amber Expo w Gdańsku Letnicy, w pobliżu stadionu piłkarskiego. Ze względów bezpieczeństwa był on zamknięty dla publiczności.

Gdańsk z Kaliningradem

Porozumienie o współpracy podpisały Rada Miasta Gdańska i Okręgowa Rada Deputowanych Miasta Kaliningrad. Zawarta na pięć lat umowa ma obejmować m.in. wymianę doświadczeń w zakresie: działalności administracji publicznej, ochrony środowiska, polityki społecznej i socjalnej oraz sportu, turystyki i edukacji. Konsul generalny Rosji w Gdańsku poinformował, że w styczniu tego roku, w ramach ruchu bezwizowego między Polską a obwodem kaliningradzkim do Rosji wybrało się 70 tys. Polaków, a 15 tys. obywateli rosyjskich odwiedziło Polskę. Mały ruch graniczny z Obwodem kaliningradzkim obowiązuje od końca lipca 2012 r. Dzięki niemu można przekraczać granicę polsko­-rosyjską na podstawie zezwoleń i nie są już potrzebne wizy.

1 Dane za rok 2013 pochodzą ze zbioru otwartego, co oznacza, że przez cały rok sprawozdawczy rejestrowane są dane dotyczące wszystkich miesięcy (bieżących i poprzednich w przypadku dosyłania brakujących danych) oraz korekt rejestrowanych za okres sprawozdawczy, którego dotyczą. Dane na dzień 16.05.2013.

2 Do krajów byłego ZSRR należą: Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Ukraina, Uzbekistan. Do krajów kapitalistycznych zaliczają się m.in.: Watykan, Norwegia, Liechtenstein i Szwajcaria w Europie, USA, Australia, Japonia, Kanada, Singapur, Nowa Zelandia, Wyspy Marshalla. Za kraje Europy Środkowo­-Wschodniej uważa się m.in.: Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Serbię i Czarnogórę.

Niniejszy artykuł powstał na podstawie następujących materiałów, w całości opublikowanych na stronie internetowej PPG (ppg.ibngr.pl): A. Hildebrandt, 2013, Handel zagraniczny w województwie pomorskim, I. Wysocka, 2013, Wiadomości gospodarcze, P. Susmarski, 2013, Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim w marcu 2013 r., M. Tarkowski, 2013, Poziom rozwoju gospodarczego województwa pomorskiego i jego zmiany w marcu 2013 r.

Opis ważniejszych wydarzeń przygotowała I. Wysocka. Wyboru i zestawienia dokonał M. Tarkowski.

Skip to content