Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Samorządowy e-kontent – prywatna infrastruktura

Z dr Marcinem Szpakiem , Wiceprezydentem Gdańska, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Ile spraw można załatwić od początku do końca w gdańskim magistracie przez Internet?

Marcin Szpak: Od kilku lat można załatwiać różne sprawy. Obecnie jest ich ponad trzydzieści i ta liczba wciąż rośnie. Bardzo nam zależy, żeby najbardziej powszechne usługi, czyli wydawanie dowodów osobistych czy prawa jazdy, były załatwiane właśnie drogą elektroniczną. Niestety, cykl produkcyjny takich dokumentów uniemożliwia zrobienie wszystkiego bez przychodzenia do urzędu.

Barierą jest podpis elektroniczny?

Są dwie bariery. Pierwsza to rzeczywiście problemy z podpisem elektronicznym. Drugą barierą jest dokonywanie płatności za czynności urzędowe. Dzisiejsza technologia umożliwia powszechne stosowanie podpisu elektronicznego, ale jego wysoka cena skutecznie powstrzymuje chętnych. Niewielu obywateli decyduje się na płacenie kilkuset złotych rocznie za prawo do podpisu kwalifikowanego. Do tego dochodzi sprawa konstrukcji dokumentów. Na niektórych nadal trzeba odręcznie złożyć podpis i dlatego nie obejdzie się bez jednej lub dwóch wizyt w urzędzie. Natomiast wypełnienie dokumentów i przesłanie ich przez Internet znacznie skraca cały proces załatwiania spraw, no i nie trzeba stać w kolejkach. Przychodzi się na konkretną godzinę.

Czy to, że dostęp do Internetu ciągle nie jest powszechny, nie ogranicza liczby chętnych do załatwiania spraw urzędowych drogą elektroniczną?

Ponad 70 procent gdańszczan ma dostęp do Internetu i to już chyba nie jest barierą. Moim zdaniem poważniejszym problemem jest coś, co nazywamy kulturą użytkowania komputera oraz Internetu. Czyli przekonanie ludzi, że komputer służy nie tylko do zabawy, ale również do załatwiania spraw. Wydaje mi się, że sukces serwisu Allegro oraz bankowości elektronicznej, czyli dziedzin wymagających zaufania, pokazuje, że Polacy szybko adaptują nowinki techniczne do codziennego życia. W ślad za tym powinno pójść wykorzystywanie Internetu do załatwiania spraw urzędowych. A to w rzeczywistości dopiero początek, gdyż dla Kowalskiego kontakt z urzędem wciąż jest rzadkością. Coraz częściej sieć jest wykorzystywana do komunikacji lokalnych społeczności. Powstają w Internecie serwisy osiedlowe, dzielnicowe, społeczności te konsolidują się wokół lokalnych portali. Tam powstają fora dyskusyjne, podejmowane są różne inicjatywy. Również czekają nas zmiany dotyczące portalu miejskiego, by był on bardziej interaktywny, otwarty i przyjazny dla użytkowników. No i wreszcie kolejna i bardzo ważna, moim zdaniem, rzecz – wykorzystanie sieci w edukacji. Zasoby dostępne dzięki Internetowi stwarzają szkołom ogromne możliwości. Spora ich część ma już charakter interaktywny, co w procesie kształcenia ma ogromne znaczenie. Pracujemy też nad specjalnym programem, który ułatwi i upowszechni stosowanie w szkołach różnych technik multimedialnych i wykorzystywanie ich nie tylko do zajęć komputerowych, ale także na lekcjach fizyki, chemii, historii.

Jakim zainteresowaniem cieszy się załatwianie spraw urzędowych przez Internet?

W 2006 roku swoje sprawy drogą elektroniczną załatwiało prawie 8 tysięcy osób, w 2007 było już 14 tysięcy. Przyrost jest znaczny, jednak ciągle są to niewielkie liczby. Najwięcej spraw dotyczyło wydania dowodu osobistego oraz rejestracji pojazdów.

W latach 2004-2006 samorządy mogły się ubiegać o środki unijne na projekty związane z elektronicznym obiegiem dokumentów, właśnie załatwianiem spraw przez Internet. Gdańsk również starał się o dofinansowanie swojego projektu. Czy przewidywał on także budowę infrastruktury?

Budowę sieci finansujemy z własnych środków. Natomiast dostaliśmy pieniądze na duży projekt „e- Gdańsk”. Jego realizacja kosztowała 4 miliony złotych, z czego 75% dostaliśmy z UE. Celem było zbudowanie infrastruktury do obsługi dokumentów on-line. Mamy dzięki tym środkom oprzyrządowanie serwerowe wraz z oprogramowaniem, zdolne obsłużyć dużo więcej osób niż do tej pory. Oczywiście całość jest tak skonstruowana, że można przyłączać nowe funkcje i usługi. Jednym z elementów projektu były tzw. furtki internetowe. Znajdują się w kilku miejscach Gdańska, między innymi w radach osiedli, bibliotekach i punktach obsługi mieszkańców Urzędu Miejskiego. Dzięki nim można wiele spraw załatwić drogą elektroniczną, a także za pomocą komputera zdobyć wiele informacji.

W nowym okresie programowania, czyli w latach 2007-2013, samorząd województwa dysponuje większymi środkami na informatyzację regionu. Będą głównie przeznaczone na budowę infrastruktury, zwłaszcza w powiatach bardziej oddalonych od aglomeracji. Czy Gdańsk nie czuje się pokrzywdzony i czy budowa infrastruktury powinna być najważniejszym celem?

Dziesięć lat temu takie postępowanie było bardzo potrzebne. Mieliśmy monopolistycznego operatora, słabo rozwiniętą infrastrukturę i problemy z dostępem do Internetu. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna, chociaż są jeszcze miejsca ze słabą infrastrukturą i tam powinny interweniować samorządy czy inne podmioty publiczne. Jednak mówimy o Internecie szerokopasmowym. Oczywiście, ale w takich przypadkach też powinniśmy się zastanowić, jak wesprzeć firmy komercyjne, by chciały tam inwestować. Należy zagwarantować odpowiednią liczbę użytkowników, bo dopiero wtedy prywatny operator wyłoży pieniądze na doprowadzenie sieci. Wydaje mi się, że dzisiaj inwestowanie w infrastrukturę internetową ze środków publicznych nie jest dobrym rozwiązaniem. To naprawdę powinno zostać ograniczone do wyjątkowych sytuacji. Środki publiczne muszą być skoncentrowane przede wszystkim na edukacji, promowaniu kultury korzystania z Internetu. Czyli nie tylko rozrywka, ale właśnie edukacja, praca, załatwianie spraw urzędowych, aktywność społeczna. Wykreowanie większego popytu przyciągnie też inwestorów. Rola samorządów oraz środków unijnych polega na budowaniu zasobów, które będą atrakcyjne i z których ludzie będą chcieli skorzystać.

Czy pomysły, które znajdujemy w Regionalnym Programie Operacyjnym, powinny zostać zweryfikowane?

Jak wspomniałem, większy efekt dla regionu przyniesie nacisk na edukację, promocję i wykorzystanie multimediów oraz programów interaktywnych w szkołach. Oczywiście baczną uwagę należy zwrócić na szkoły wiejskie, na tereny peryferyjne. Wydaje mi się, że to przyniesie lepsze rezultaty niż samo zapewnienie dostępu do sieci bez odpowiedniego kontentu, bez edukowania użytkowników, jak właściwie wykorzystać możliwości Internetu. Jednak dotychczasowe inicjatywy samorządowe, w tym Gdańska, były i są oderwane od siebie. Mają wyspowy charakter. Brak współpracy między poszczególnymi jednostkami jest pewnym problemem. Nie mamy nawet do końca zinwentaryzowanych sieci światłowodowych. A przecież w sporej części należą one do podmiotów publicznych. Nie wszystkie są wykorzystane. Tworząc partnerstwa, można wiele więcej osiągnąć za dużo mniejsze środki. Od dwóch lat współpracujemy z Trój- miejską Akademicką Siecią Komputerową i, moim zdaniem, jest to niezwykle udane partnerstwo. My pomagamy TASK rozbudowywać sieć, oni zaś podłączają do tej sieci szkoły, instytucje samorządowe. Pojawiają się też nowe możliwości, gdyż w najbliższych latach będziemy w Trójmieście sporo inwestować w światłowody, w całą infrastrukturę, a wiąże się to z projektem sterowania ruchem drogowym. TRISTAR, czyli inteligentny system kierowania ruchem, wymaga położenia nowej sieci. Te światłowody będą oczywiście wykorzystywane także do innych celów.

Kiedy obejmował pan urząd wiceprezydenta Gdańska, słyszeliśmy zapowiedzi o bezprzewodowym Internecie obejmującym niemal całe miasto, mieli być partnerzy, pieniądze. Co z tych planów zostało zrealizowane?

Bezprzewodowy Internet to przyszłość i będzie on coraz popularniejszy. Dzisiaj w Gdańsku traktujemy go w kategoriach promocyjnych. Punkty dostępu, które już działają, ułatwiają skorzystanie z Internetu przede wszystkim turystom na terenie Głównego Miasta. Dodatkowo bezprzewodowa sieć jest dostępna w budynku urzędu, w gmachu Rady Miasta, a także przy furtkach internetowych. Ponieważ sieć ma określonych adresatów, wprowadziliśmy ograniczenia dostępu. Mieszkańcy i firmy tam działające muszą korzystać ze stałych sieci, nie możemy psuć rynku.

Zestawiając miliony euro, które poszczególne województwa chcą przeznaczyć na rozwój nowych technologii i ich upowszechnianie, bez trudu można zauważyć, że nasz region, niestety, znajduje się w drugiej połowie tabeli. Nawet województwo podkarpackie jest przed nami. Nie jest pan tym zaniepokojony?

Ilość pieniędzy, które samorząd województwa oraz samorządy poszczególnych miast i gmin chcą wydać na informatyzację, ma duże znaczenie. Jednak istotniejszy jest sposób ich wydawania i to, na co zostaną przeznaczone. Większe korzyści przyniesie zainwestowanie w upowszechnienie, w napełnienie Internetu treścią. Trzeba się też zastanowić, jak zachęcać do wykorzystywania tych możliwości.

Ale wnioski nie są budujące: z jednej strony na informatyzację naszego regionu przeznaczamy mało pieniędzy – wystarczy zajrzeć do Regionalnego Programu Operacyjnego, z drugiej strony niewłaściwie je wykorzystujemy, i na to właśnie pan zwrócił uwagę.

Dlatego powinniśmy o tym rozmawiać…

O czym można jeszcze rozmawiać, skoro RPO został zaakceptowany w Brukseli i władze województwa są przekonane o słusznym wyborze?

Program jest wprawdzie zamknięty, ale konkretne projekty jeszcze nie zostały złożone. I chyba na tym etapie powinny się toczyć dyskusje, jak wykorzystać otrzymywane z Unii Europejskiej środki. Szczegółowe kryteria muszą premiować projekty, które dadzą największy efekt. Najlepszy w tworzeniu społeczeństwa informacyjnego, a nie tylko infrastruktury.

Ktoś jeszcze podziela takie zastrzeżenia do RPO?

Taka dyskusja toczy się w naszym regionie, ale też w innych miejscach w kraju. Na świecie zaczyna dominować troska o zapełnienie Internetu, wypełnienie go odpowiednią zawartością. W krajach tzw. starej Unii Europejskiej infrastruktura nie ma już tak wielkiego znaczenia. O drogach czy szybkiej kolei też mniej się dyskutuje, bo one po prostu już są. Peryferyjne regiony w Irlandii czy Szkocji miały podobne problemy kilka lat temu i angażowano w to środki publiczne. Jednak nawet wtedy infrastruktura nie była najważniejsza.

Czy ubiegając się o środki europejskie na rozwój społeczeństwa informacyjnego, Gdańsk nie będzie zainteresowany rozbudową infrastruktury?

Niezupełnie, bo wspomniany inteligentny system kierowania ruchem potrzebuje niezależnej infrastruktury. Będzie to nie tyle element budowania społeczeństwa informacyjnego, ile instalowanie urządzeń oraz programów pozwalających lepiej wykorzystać infrastrukturę drogową w Trójmieście. Projekt składamy razem z Gdynią i Sopotem, a jego wartość to 200 mln złotych. Będziemy kontynuować wdrażanie społeczeństwa informacyjnego i dlatego między innymi tworzymy zespół, który będzie nad tym pracował. Jak wspominałem, rozbudowujemy też miejski portal, aby był bardziej interaktywny, będzie można coraz więcej spraw załatwiać przez Internet. Kolejny element to zacieśnianie współpracy z Trójmiejską Akademicką Siecią Komputerową i podłączenie do niej wszystkich gdańskich szkół oraz instytucji miejskich. Przybędzie nam też miejsc, w których będzie można bezprzewodowo korzystać z Internetu.

Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Publiczna infrastruktura – konkurencyjny rynek

Z Marcinem Stefańskim , Dyrektorem Departamentu Społeczeństwa Informacyjnego i Informatyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Urząd Marszałkowski oraz Urząd Wojewódzki w latach 2004-2006 zrealizowały dwa projekty związane z informatyzacją. Co osiągnięto?

Marcin Stefański: Powstanie elektroniczny obieg dokumentów. To bardzo usprawni prace obu urzędów. Projekty wiele łączyło, na przykład udało się zrobić wspólny przetarg na oprogramowanie obiegu dokumentów. To ważne, że oba urzędy mają podobne systemy. Bardzo się to przydało, kiedy pod koniec ubiegłego roku część zadań związanych z ochroną środowiska została przeniesiona z Urzędu Wojewódzkiego do Marszałkowskiego.

Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że także te dwa urzędy stawiają dopiero pierwsze kroki w przeniesieniu stert dokumentów do elektronicznego obiegu.

To prawda, dopiero się tego uczymy. Administracja publiczna zaczęła sobie uświadamiać, że należy wprowadzić rozwiązania informatyczne, żeby skończyło się bieganie z dokumentami po korytarzach, żeby biurka się nie uginały pod stosami papierów. Elektroniczny obieg to ogromna oszczędność i znaczna poprawa szybkości załatwiania spraw. Dopiero kończymy te projekty, więc trudno mówić o widocznych efektach. W niektórych miastach, gdzie wcześniej zdecydowano się na informatyzację, samo wdrażanie trwało kilkanaście miesięcy. Dobrym przykładem jest Częstochowa, ale nawet tam jeszcze nie skończono i efekty są słabo widoczne. Kłopot polega też na tym, że różne inicjatywy są od siebie oderwane. Na szczęście próba standaryzacji została podjęta i dokumenty elektroniczne są ujednolicane. Oparto się na tzw. języku XML i jest on już powszechnie stosowany, czyli od strony technicznej jest coraz mniej barier. Brakuje natomiast koordynacji między poszczególnymi ministerstwami. Powstający program już w założeniach powinien być wprowadzany zarówno centralnie, jak i lokalnie. Prawdziwy kłopot polega na tym, że trzeba zmienić kilkaset aktów prawnych, żeby ujednolicić ustawę o informatyzacji. Kolejny problem wynika z tego, że tworzone prawo często nie uwzględnia doświadczenia urzędników czy przedsiębiorców. Wprawdzie działa Rada Informatyzacji, ale jej wpływ na stanowione prawo jest minimalny. Jednak plany polskiego państwa są bardzo ambitne. Na informatyzację w najbliższych latach zostanie wydanych kilka miliardów złotych. To nie tylko cyfryzacja zasobów, ale i ujednolicanie baz danych, powiązanie ich ze sobą i, co niezwykle ważne, zwiększenie bezpieczeństwa przesyłania i przechowywania informacji.

Czy to, co się dzieje na szczeblu centralnym, widać też na poziomie regionalnym?

Od samorządów będą napływały różne projekty, ale, co ważne, podstawy są już dla wszystkich takie same. I chodzi nie tylko o rozwiązania w postaci Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej, czyli ePUAP, która powinna zostać ukończona w maju. Wtedy uruchomione zostaną na przykład urzędowe potwierdzenie odbioru czy możliwość założenia skrzynki podawczej na tej platformie. Natomiast pozostałe elementy prawdopodobnie zostaną ukończone później. I tutaj napotykamy kolejną przeszkodę: podpis elektroniczny jest drogi i dlatego nie jest powszechny wśród zwykłych obywateli. Bardziej zainteresowani są nim przedsiębiorcy, dla których taki koszt nie jest wielką barierą. Pamiętamy, jakie były opory, kiedy Zakład Ubezpieczeń Społecznych wprowadził program „Płatnik”, i jak szybko przedsiębiorcy przekonali się do tej formy rozliczania. Spodziewam się, że teraz będzie podobnie.

W Regionalnym Programie Operacyjnym jest do dyspozycji około 40 milionów euro i w porównaniu z innymi województwami jest to jedna z niższych kwot. Dlaczego tak mało przeznaczono na tak ważną dziedzinę?

Jesteśmy w okolicach krajowej średniej. Potrzeb jest bardzo wiele i jakoś trzeba było podzielić te środki. Jest to też wypadkowa istniejącej w poszczególnych regionach infrastruktury teleinformatycznej. A poza tym oś „społeczeństwo wiedzy” w Regionalnym Programie Operacyjnym to tylko część wydatków na informatyzację. Pozostałe programy, zarówno EFS, jak i na przykład programy dla przedsiębiorców, dysponują sporymi pieniędzmi na wspieranie innowacyjności. Natomiast budowa infrastruktury jest możliwa tylko z programu regionalnego. Według danych z 2006 roku w naszym województwie komputery z dostępem do Internetu miało 37% gospodarstw domowych, a 22% miało dostęp do Internetu szerokopasmowego. Ogólnie komputery ma ponad połowa gospodarstw domowych. To wszystko daje nam pierwsze miejsce w kraju. Oczywiście te korzystne wyniki nie mają żadnego związku z wysokością nakładów na informatyzację.

W październiku ubiegłego roku marszałek województwa podpisał wstępną umowę z Telekomunikacją Polską o wspólnym finansowaniu i budowaniu infrastruktury. Ta umowa wywołała dyskusję, czy TP S.A. powinna być jedyną firmą, z którą samorząd regionalny podpisuje umowę i czy wspomniany samorząd powinien się w ogóle angażować w budowę infrastruktury.

W Polsce były różne koncepcje budowy szerokopasmowego Internetu. Generalnie wszyscy są zgodni, że to operatorzy mają świadczyć tego typu usługi, że powinna być konkurencja, która daje coraz wyższą jakość za niską cenę. Fundusze unijne można wykorzystać na budowę szerokopasmowej sieci. Nie chcemy w naszym województwie rozdrabniać pieniędzy na wiele projektów. Uważamy, że powinien to być jeden projekt o charakterze regionalnym. Dlatego został wpisany na listę indykatywną i będzie priorytetowo traktowany przez zarząd województwa. W największym skrócie: za własne środki oraz pieniądze pochodzące z unijnych funduszy chcemy na terenie województwa pomorskiego stworzyć jednolitą sieć. Powinna sięgać w rejony, do których obecnie żadna sieć nie dochodzi. Poprzedzone to będzie audytem infrastruktury, gdyż nikt nie wie, jaki jest w rzeczywistości jej stan. Dzięki temu poznamy miejsca pozbawione sieci szerokopasmowej. No i oczywiście do całego projektu zostaną włączeni inni operatorzy telekomunikacyjni.

Czyli nie tylko Telekomunikacja Polska, z którą umowa została już podpisana, ale także inne firmy?

Telekomunikacja Polska wystąpiła z propozycją współpracy do wszystkich samorządów regionalnych. Przedstawiła chęć współtworzenia sieci szerokopasmowej w województwach i zadeklarowała swój wkład finansowy w te inwestycje. Część samorządów podpisała już takie porozumienia, a województwa tzw. ściany wschodniej współpracują też przy tworzeniu tej infrastruktury z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego. W naszym województwie chcielibyśmy natomiast włączyć do tworzenia infrastruktury wszystkich operatorów. Nie budujemy bez powodu, nie budujemy jej także dla jednego operatora. Ma sprzyjać powstawaniu i rozwojowi małych i średnich firm telekomunikacyjnych świadczących różne usługi. Operatorzy, z którymi podpisaliśmy lub będziemy podpisywać umowy, chyba to rozumieją. Na konferencji zorganizowanej jeszcze w grudniu ubiegłego roku przez Urząd Marszałkowski oraz Instytut Łączności przedstawiliśmy nasz pomysł na budowę sieci i nikt nie negował potrzeby zawarcia takiej umowy z Telekomunikacją Polską. I żeby nie było wątpliwości: budując sieć szkieletową, samorząd będzie za nią odpowiedzialny. Zostanie powołana instytucja zarządzająca infrastrukturą i to ona najprawdopodobniej będzie ogłaszała przetargi na korzystanie z sieci przez operatorów.

Co nie oznacza, że nie ma głosów podważających sens angażowania się samorządu regionalnego w budowę infrastruktury poza naprawdę niezbędnymi przypadkami. Wiceprezydent Gdańska Marcin Szpak uważa na przykład, że proporcje należy zmienić i więcej środków powinno pójść na tworzenie baz danych, przełamywanie barier, promocję. Wzrost zainteresowania ma być zachętą dla operatorów do inwestowania w infrastrukturę.

Z naszego rozeznania wynika, że barierą jest właśnie brak dostępu do Internetu. Dlatego podział środków na zadania, który zapisaliśmy w RPO, odpowiada potrzebom. Kiedy na przykład pytaliśmy o to powiatowe zespoły robocze, które oceniały nasze propozycje, to niedostatki infrastruktury często były podnoszone. Oczywiście pieniędzy jest mało i musimy je dzielić. Natomiast, jak wspomniałem, na rozwijanie usług można wykorzystać również inne europejskie fundusze. Środki, którymi dysponują regiony, można przeznaczyć na budowę infrastruktury. Niektóre duże miasta chciały stworzyć własne sieci łączące instytucje publiczne na ich terenie. Nie jest to jednak możliwe, zwłaszcza w skali całego województwa. Dlatego przygotowany projekt ma właściwe proporcje i będzie prawdziwą szansą dla mieszkańców powiatów oddalonych od aglomeracji. Dzięki publicznej infrastrukturze powstanie rynek, na którym będą konkurować operatorzy. To zaś spowoduje obniżenie cen za świadczone usługi. Ceny połączeń telefonicznych i Internetu spadają bowiem na skutek działań Urzędu Komunikacji Elektronicznej i właśnie dzięki rosnącej konkurencji. Poprzez budowę sieci światłowodowej w terenach mniej zaludnionych chcemy otworzyć tamtejszy rynek na nowych operatorów. Internet, i to szerokopasmowy, będzie dostępny niemal w każdym zakątku województwa za przystępną cenę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Interwencja publiczna – pomoc czy przeszkoda?

Informatyzacja a wzrost gospodarczy Unia Europejska dąży do przekształcenia się w „system gospodarczy oparty na szeroko rozumianej wiedzy” (knowledge economy), w którym szczególnie ważną rolę ma odgrywać informatyka i telekomunikacja. W marcu 2000 r. Komisja Europejska przedstawiła ambitny plan, znany jako agenda lizbońska, którego celem jest stworzenie w UE warunków do rozwoju bardziej dynamicznej i konkurencyjnej gospodarki opartej na powszechnym dostępie do technologii informatycznych i telekomunikacyjnych. Pochodną tych działań jest Narodowy Plan Rozwoju (NPR 2007-2013), a następnie Regionalne Programy Operacyjne (RPO 2007-2013). Ale czy wpływ informatyzacji, obecnej w wielu dokumentach strategicznych UE, na gospodarkę jest oczywisty?

Komentowane i analizowane w prasie ekonomicznej opinie pozwalają na wskazanie najważniejszych czynników stymulujących wzrost produktywności będącej skutkiem wykorzystania technologii informatycznych i telekomunikacyjnych. Ekonomiści dostrzegają opóźnienie między wdrożeniem w poszczególnych krajach infrastruktury telekomunikacyjnej i informatycznej a początkiem jej produktywnego wykorzystywania. Nie jest do końca jasne, dlaczego niektóre kraje europejskie zaczęły czerpać korzyści gospodarcze z tej infrastruktury, a inne nie. Kluczem do działania jest zrozumienie powiązań między wzrostem PKB, rozwojem i stosowaniem technologii informatycznych i telekomunikacyjnych oraz specyficznymi czynnikami środowiskowymi niezbędnymi do osiągnięcia odpowiedniego poziomu rozwoju. W ramach Economist Intelligence Unit, należącego do tygodnika „The Economist”, opublikowano raport pt. „Czerpanie korzyści z infrastruktury informatycznotelekomunikacyjnej podstawą wzrostu produktywności: wyzwanie dla Europy” . Przytoczone w raporcie badania przyniosły następujące wyniki:

Po pierwsze, potwierdziły się obserwacje, że istnieje mierzalny związek między rozwojem informatyki i telekomunikacji a wzrostem gospodarczym oraz że w Europie związek ten jest słabszy niż w innych krajach należących do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) . Po drugie, zarówno badania empiryczne, jak i analizy jakościowe doprowadziły do zidentyfikowania podstawowych czynników środowiskowych niezbędnych do tego, aby gospodarka mogła zaadaptować i produktywnie wykorzystywać technologie informatyczne i telekomunikacyjne. EIU kończy raport wnioskiem, że stymulujący wpływ na rozwój informatyki i telekomunikacji wywiera sześć następujących podstawowych czynników:

  • kultura innowacji i podejmowania ryzyka przez przedsiębiorstwa,
  • zaawansowane kwalifikacje kadry kierowniczej w zakresie informatyki i telekomunikacji,
  • nieograniczona konkurencja,
  • zwiększony dostęp przedsiębiorstw do kapitału wysokiego ryzyka i do wyników prac badawczorozwojowych, bezpieczeństwo,
  • zgodność ze standardami i ochrona własności intelektualnej.

Głównym wnioskiem jest stwierdzenie wyraźnego związku między poziomem rozwoju krajów OECD, mierzonym poziomem PKB per capita kraju (wartość Produktu Krajowego Brutto podzielona przez liczbę mieszkańców), a tzw. nakładami na przyszły rozwój, czyli poziomem majątku (kapitału) trwałego, poziomem „kapitału wiedzy naukowej” (reprezentowanym przez zakumulowane nakłady na B+R) oraz „kapitału wykształcenia” reprezentowanego przez poziom wykształcenia społeczeństwa. Każdy z wymienionych czynników produkcji w różnym stopniu współdecydował o poziomie rozwoju kraju, a więc istniały różne „ścieżki rozwoju” krajów osiągających podobny poziom PKB per capita. Generalnie jednak wzrasta znaczenie wiedzy i nakładów na wiedzę (nakłady na B+R i edukację) jako czynnika decydującego o tempie rozwoju. Wciąż jednak bardzo ważnym elementem w tej kwestii są nakłady na środki trwałe. Dotyczy to szczególnie krajów słabiej rozwiniętych gospodarczo, czyli o relatywnie niskim poziomie PKB per capita.

Ciekawą pozycją zajmującą się wpływem technologii informatycznych i telekomunikacyjnych na wzrost gospodarczy jest referat Dirka Pilata i Anity Wölfl z OECD, w którym przedstawiono dowody na istnienie silnych zależności pomiędzy wykorzystaniem technologii informatycznych a przyśpieszonym wzrostem gospodarczym w wybranej grupie krajów OECD w latach 90. XX w. Autorzy referatu argumentują, że warunkiem wykorzystania potencjału nowoczesnych technologii nie jest wyłącznie produkcja technologii informatycznych i telekomunikacyjnych, ale przede wszystkim umiejętność ich produktywnego wykorzystania w pozostałych sektorach gospodarki. Efektywne użytkowanie technologii informatycznych i telekomunikacyjnych na poziomie przedsiębiorstw nie jest jednak możliwe bez wprowadzenia odpowiednich zmian organizacyjnych i podniesienia poziomu kwalifikacji pracowników.

Istnieje bogata literatura analizująca i badająca powyższe relacje i zależności. Bez wdawania się w skomplikowane dywagacje, na potrzeby artykułu posłużę się uproszczonym wnioskiem, mówiącym o wpływie sektora teleinformatycznego na gospodarkę:

  • sektor teleinformatyczny (telekomunikacja i informatyka) jest siłą napędową globalnego i regionalnego rozwoju gospodarczego,
  • sektor oprogramowania jest głównym stymulatorem wzrostu sektora teleinformatycznego.

Inwestycje publiczne na potrzeby własne są pożądane

W celu klarownego przedstawienia mojego stanowiska postanowiłem wprowadzić dwa pojęcia: popyt wewnętrzny i zewnętrzny. Generowanie przez administrację popytu dla zaspokojenia potrzeb własnych, tzn. zakup technologii informatycznych i telekomunikacyjnych na potrzeby własne administracji, często określanych jako e-urząd, e-powiat, e-gmina, jest działaniem zdecydowanie pożądanym i określam je jako popyt wewnętrzny. Każde tego typu działanie pozwalające na sprawniejsze funkcjonowanie administracji, skrócenie czasu skutecznej obsługi skutkuje zmniejszeniem kosztów działalności gospodarczej, wprowadza pozytywny klimat gospodarczy, poprawia jakość otoczenia biznesowego.

Takie trendy należy utrwalać poprzez upraszczanie procedur administracyjnych, zmniejszenie zatrudnienia w administracji, stosowanie odpowiednich rozwiązań fiskalnych (poziom i przewidywalność obciążeń podatkowych, czytelność prawa podatkowego) oraz konsekwentne kontynuowanie reform strukturalnych w poszczególnych branżach.

Dodatkowym efektem o mniejszej wadze i krótszym czasie trwania będzie wzrost sprzedaży produktów związanych z informatyzacją przez przedsiębiorstwa.

Wyręczanie rynku jest niepożądane

W przypadku generowania przez administrację popytu w celu zaspokojenia potrzeb teleinformatycznych mieszkańców budowa np. infrastruktury teleinformatycznej danego obszaru jest działaniem niepożądanym, określam je jako popyt zewnętrzny. Czy ma sens budowanie przez administrację sieci dostępowych, szkieletowych, świadczenie usług informatycznych lub telekomunikacyjnych? W takim wypadku możemy spodziewać się wielu problemów natury ekonomicznej i prawnej. Pojawią się liczne protesty przedsiębiorców i operatorów, którzy odbiorą to działanie jako konkurencyjne. Z obserwacji i doświadczenia wiemy, że instytucje dysponujące „władzą” sądzą, iż posiadają również wiedzę niezbędną do oceny projektów i dystrybucji środków finansowych. To niemal gwarancja podjęcia błędnych decyzji, a w konsekwencji chybionych inwestycji. Czy nasi urzędnicy są od tej ułomności wolni? Niestety, nie. Taką działalność powinny prowadzić podmioty gospodarcze lub spółki partnerstwa publiczno-prywatnego, kierując się rachunkiem ekonomicznym. A działania te powinien regulować rynek, czyli prawa popytu i podaży.

Konieczność interwencji w szczególnych przypadkach

Czy mimo mechanizmów rynkowych są u nas obszary zagrożone wykluczeniem informatycznym, marginalizacją społeczną? Czy mając na naszym obszarze wielu operatorów telekomunikacyjnych, internetowych i światowych potentatów telekomunikacji i informatyki, nie jesteśmy w ogonku Europy pod względem dostępu do Internetu? Czy nasze systemy bezpieczeństwa: „telefon 112”, Centrum Zarządzania Kryzysowego (CZK), Centrum Powiadamiania Ratunkowego (CPR) nie są w powijakach?.

Jest dużo przyczyn, które spowodowały taki stan rzeczy. Mamy świadomość, że potrzeba czasu, aby mechanizmy rynkowe pokazały swoją skuteczność. A właśnie czasu brakuje nam najbardziej, ze względu na ograniczony okres dostępności środków unijnych oraz nadchodzące Euro 2012. Skoro stwierdzamy, że istniejące od 19 lat mechanizmy rynkowe nie gwarantują nam szybkiej poprawy, to powinniśmy postawić pytanie: jak postępować dalej? Jak stworzyć szybką ścieżkę rozwoju opartą na ekspansji społeczeństwa informacyjnego i gospodarkę opartą na wiedzy?

Powinniśmy ze względu na bezprecedensową w naszej historii dostępność środków unijnych wykorzystać szansę na gwałtowny rozwój. Korzyści z rozwoju społeczeństwa informacyjnego i gospodarki opartej na wiedzy mają charakter nieliniowy, tzn. że ze względu na istnienie tzw. efektów sieciowych wartość korzyści dla społeczeństwa i gospodarki płynących z wykorzystania technologii teleinformatycznych i wiedzy rośnie szybciej niż proporcjonalnie. Wiedza i technologie teleinformatyczne w tym zakresie różnią się od innych rodzajów aktywów ekonomicznych. Należy pamiętać, że rozwój regionu nie może być oderwany od specyfiki lokalnej, od funkcjonujących na naszym terenie podmiotów gospodarczych. Żadne wyższe racje nie usprawiedliwią użycia środków publicznych w celu osłabienia konkurencyjności przedsiębiorstw lokalnych. Politykę sterowania ręcznego powinniśmy Inwestycje publiczne na potrzeby własne są pożądane W celu klarownego przedstawienia mojego stanowiska postanowiłem wprowadzić dwa pojęcia: popyt wewnętrzny i zewnętrzny. Generowanie przez administrację popytu dla zaspokojenia potrzeb własnych, tzn. zakup technologii informatycznych i telekomunikacyjnych na potrzeby własne administracji, często określanych jako e-urząd, e-powiat, e-gmina, jest działaniem zdecydowanie pożądanym i określam je jako popyt wewnętrzny. Każde tego typu działanie pozwalające na sprawniejsze funkcjonowanie administracji, skrócenie czasu skutecznej obsługi skutkuje zmniejszeniem kosztów działalności gospodarczej, wprowadza pozytywny klimat gospodarczy, poprawia jakość otoczenia biznesowego. Takie trendy należy utrwalać poprzez upraszczanie procedur administracyjnych, zmniejszenie zatrudnienia w administracji, stosowanie odpowiednich rozwiązań fiskalnych (poziom i przewidywalność obciążeń podatkowych, czytelność prawa podatkowego) oraz konsekwentne kontynuowanie reform strukturalnych w poszczególnych branżach. Dodatkowym efektem o mniejszej wadze i krótszym czasie trwania będzie wzrost sprzedaży produktów związanych z informatyzacją przez przedsiębiorstwa. Wyręczanie rynku jest niepożądane W przypadku generowania przez administrację popytu w celu zaspokojenia potrzeb teleinformatycznych mieszkańców budowa np. infrastruktury teleinformatycznej danego obszaru jest działaniem niepożądanym, określam je jako popyt zewnętrzny. Czy ma sens budowanie przez administrację sieci dostępowych, szkieletowych, świadczenie usług informatycznych lub telekomunikacyjnych? W takim wypadku możemy spodziewać się wielu problemów natury ekonomicznej i prawnej. Pojawią się liczne protesty przedsiębiorców i operatorów, którzy odbiorą to działanie jako konkurencyjne. Z obserwacji i doświadczenia wiemy, że instytucje dysponujące „władzą” sądzą, iż posiadają również wiedzę niezbędną do oceny projektów i dystrybucji środków finansowych. To niemal gwarancja podjęcia błędnych decyzji, a w konsekwencji chybionych inwestycji. Czy nasi urzędnicy są od tej ułomności wolni? Niestety, nie. stosować jedynie w punktowo wybranych obszarach, tam gdzie zysków można spodziewać się w długim okresie, gdzie przedsiębiorcy lokalni nie chcą inwestować w obawie o brak krótkoterminowych zysków. Nie należy też zapominać, że koncepcje punktowych inwestycji powinni przygotowywać ludzie, którzy są ekspertami w danej dziedzinie, związani z ośrodkami naukowymi i eksperckimi Pomorza. Konieczne jest, aby koncepcje te oparte były na rzetelnej wiedzy o istniejących na danym obszarze sieciach szkieletowych i dostępowych, Naszym celem powinno być:

  • zwiększenie dostępu do szerokopasmowego Internetu na obszarach wiejskich zagrożonych wykluczeniem informatycznym, zmniejszenie dysproporcji w zakresie dostępu i wykorzystania Internetu oraz innych technik informacyjnych, w szczególności pomiędzy dużymi ośrodkami a obszarami wiejskimi i małymi miastami;
  • zwiększenie zakresu usług teleinformatycznych dostępnych on-line (np. e-urząd), zapewnienie powszechnego, szybkiego i bezpiecznego dostępu do wiedzy, usług elektronicznych oraz informacji oferowanych poprzez Internet mieszkańcom, przedsiębiorcom, inwestorom, turystom, a także instytucjom życia publicznego po jak najniższych kosztach;
  • tworzenie warunków rozwoju konkurencyjności gospodarki opartej na wiedzy i przedsiębiorczości, zapewniającej wzrost zatrudnienia i poziomu życia.

Wnioski

Realizujmy koncepcje dobrze przygotowanych punktowych inwestycji, podejmując ryzyko sterowania ręcznego, nie czekając na wynik działania rynku. Administracja powinna tworzyć spółki partnerskie z podmiotami gospodarczymi na podstawie kodeksu cywilnego, zanim zacznie funkcjonować ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym, w celu budowy i świadczenia usług tam, gdzie biznes związany z informatyką i telekomunikacją samodzielnie nie działa. Sieci szkieletowe, dostępowe, przewodowe i bezprzewodowe to elementy pozwalające na usunięcie wcześniej wymienionych braków, umożliwiające świadczenie usług telekomunikacyjnych i informatycznych. To platforma do tworzenia systemu bezpieczeństwa, w szczególności Centrum Powiadamiania Ratunkowego (CPR), Centrum Zarządzania Kryzysowego (CZK), „telefonu 112”.

Wielu przedstawicieli administracji mówi o popieraniu przedsiębiorców, zwłaszcza lokalnych. Ale co to znaczy? Jakie praktyczne działania potwierdzają te słowa? Daleki jestem od imputowania złej woli czy też populistycznych gestów. Ale dla wspólnego dobra może trzeba coś zmienić w dotychczasowej praktyce? Inicjatywa leży w rękach tych, którzy z mocy prawa dysponują unijnymi środkami finansowymi, oraz tych, którzy generują popyt wewnętrzny i zewnętrzny. Podmioty gospodarcze oczekują na rzeczywistą współpracę.

1 Reaping the Benefits of ICT: Europe’s Productivity Challenge.

2 OECD – Organization for Economic Cooperation and Development.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jakie pieniądze na informatyzację Pomorza?

Z Janem Szymańskim , p.o. dyrektora Departamentu Polityki Regionalnej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: W poprzednim programie regionalnym, czyli w ZPORR, samorządy mogły ubiegać się o środki na informatyzację swoich urzędów, tworzenie gminnych lub powiatowych sieci oraz portali. Jak te pieniądze zostały wykorzystane?

Jan Szymański: Zainteresowanie było bardzo duże, gdyż z jednej strony wisi nad nami perspektywa wprowadzenia podpisu elektronicznego i chociaż sprawa się nieustannie odsuwa, to jednak samorządy muszą się do tego przygotowywać. Z drugiej strony nie można uciec przed rozwojem informatyki, Internetu. Oczywiście to zainteresowanie jest większe w dużych miastach czy powiatach, ale również małe gminy bywają bardzo aktywne. Przykładem takiego zaangażowania jest bardzo interesujący projekt gminy wiejskiej Kościerzyna.

Te projekty powinny być teraz – finalizowane.

Rzeczywiście, większość projektów, które były realizowane ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, jest w tej chwili rozliczana. Zazwyczaj beneficjentami były pomorskie powiaty. Celem projektów było i jest integrowanie gmin danego powiatu. Tak między innymi było w powiecie człuchowskim. Również w powiecie wejherowskim realizowano dwa projekty informatyzujące tamtejsze miasta i gminy oraz usprawniające system ratowniczy. Także powiat lęborski i Pruszcz Gdański wykorzystały możliwość usprawnienia obsługi ludzi oraz połączenia różnych urzędów poprzez Internet. Duży projekt przygotował Gdańsk.

Czy oprócz tego, że kupiono komputery, że spięto je w sieć, można zauważyć poprawę jakości obsługi mieszkańców tych powiatów, sprawniejsze działanie urzędów?

Co tu kryć, częściowo jest to okazja do wymiany komputerów w urzędach. Zmiany następują bardzo szybko, więc i sprzęt starzeje się w błyskawicznym tempie. Mamy i mieliśmy tego świadomość, dlatego preferowaliśmy projekty, w których stawiano na poprawę usług dla mieszkańców poprzez sieć internetową. W Gdańsku na przykład łatwiej zorganizować takie usprawnienia, gdyż liczba osób mających dostęp do komputera i Internetu jest dużo większa niż w powiecie człuchowskim lub puckim. Ale w takich powiatach zysk dla mieszkańców jest może nawet większy, bo pozwala im unikać długich podróży.

W jakim stopniu ta preferencja została uwzględniona?

Samorządowcy, z którymi rozmawiamy, często podkreślają, że ich projekty nie były realizowane w próżni. Równocześnie powstawały i zmieniały się ustawy regulujące wiele dziedzin związanych z informatyzacją. Przykładem są choćby zmiany zachodzące w zarządzaniu kryzysowym. Powiat wejherowski przygotował projekt usprawniający przepływ informacji między różnymi służbami na swoim terenie. Jednak niemal wszystko trzeba było zmieniać, gdyż rząd przyjął inną koncepcję zarządzania kryzysowego. Do tego należy dołączyć problemy z tzw. specyfikacją. Zmiany w sprzęcie i programach zachodzą tak szybko, że niekiedy były kłopoty z rozstrzyganiem przetargów.

Czy w ZPORR istniały projekty infrastrukturalne, których celem było na przykład doprowadzenie szerokopasmowego Internetu do miast lub gmin?

W latach 2004-2006 nie było dużych projektów. Mieliśmy do dyspozycji niewiele ponad 15 milionów euro. To stanowczo za mało, by myśleć o poważniejszych inwestycjach. Zwykle były to jakieś rozwiązania dla powiatów lub gmin. Gdańsk budował punkty dostępu, tzw. furtki internetowe, w punktach obsługi mieszkańców. Osoby, które nie miały dostępu do Internetu lub chciały uniknąć długich kolejek, mogły z tego skorzystać, aby np. wypełnić jakieś formularze, poszukać pracy. W Urzędzie Wojewódzkim oraz w Urzędzie Marszałkowskim przygotowano projekty wdrażające elektroniczny obieg dokumentów. Natomiast nie budowano nigdzie infrastruktury w postaci dostępu do szerokopasmowego Internetu. Taki projekt przygotowujemy w nowym okresie programowania 2007-2013.

Czy to jedyna różnica?

Największa, chociaż muszę podkreślić, że nie będziemy operatorem. Chcemy stworzyć możliwość dostępu do szerokopasmowego Internetu na obszarach, które są pomijane przez firmy telekomunikacyjne. Będzie to zarówno sieć światłowodowa, jak i bezprzewodowa. Jest to zapisane w naszym programie i przykładamy wielką wagę, by tereny oddalone od aglomeracji miały nie tylko dobre drogi czy połączenia kolejowe, ale i szybki Internet. Będzie to duży projekt, do którego tworzenia i realizacji zostaną zaangażowane powiaty ziemskie oraz mniejsze miasta. Trójmiejska aglomeracja nie zostanie objęta tym projektem, gdyż zainteresowanie operatorów na tym obszarze jest duże. Przy takiej liczbie potencjalnych klientów opłaca się im inwestować w budowę infrastruktury.

Niektóre samorządy w poprzednim okresie przygotowały jednak projekty budowy sieci światłowodowych – tak zrobiła Gdynia. Czy teraz władze tego miasta mogą się już ostatecznie pożegnać z budową takiej infrastruktury za środki europejskie?

Teoretycznie szanse mają wszyscy. Jednak w Regionalnym Programie Operacyjnym preferuje się obszary omijane przez operatorów. Dlatego samorząd województwa musi podjąć się tego zadania.

A jaka suma została przeznaczona w RPO na szeroko rozumianą informatyzację Pomorza?

Na budowę infrastruktury przeznaczono 24 miliony euro. W tym, jak wspomniałem, jest sieć światłowodowa, bezprzewodowa, także tzw. hotspoty, czyli punkty bezpłatnego dostępu do Internetu w miejscach publicznych, szczególnie tych atrakcyjnych turystycznie. Niektóre samorządy już coś takiego budują. Drugą częścią jest wspieranie rozwoju usług. Sama budowa sieci światłowodowej niewiele przyniesie, jeżeli nie zostanie wykorzystana. Chcę podkreślić, że ta sieć nie będzie budowana dla administracji państwowej lub samorządowej. Użytkownikami mają być mieszkańcy, firmy, szkoły, instytucje. Powstaną internetowe biblioteki, informacje turystyczne, gospodarcze, będzie się można zarejestrować w przychodni. Na rozwój tych usług, wsparcie budowy różnych baz danych itp. przewidziano ponad 16 milionów euro.

Czyli na informatyzację województwa w najbliższych latach zostanie przeznaczonych ponad 40 milionów euro. Ta kwota nie rzuca na kolana, co więcej, nie jesteśmy w krajowej czołówce.

To prawda, kwota nie jest zbyt wielka, zwłaszcza gdy patrzymy na rozwój i potrzeby. Dlatego będziemy szukać pieniędzy również gdzie indziej. Jest na przykład krajowy program „Innowacyjna gospodarka”, są programy związane z edukacją i rynkiem pracy finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego. Tych źródeł jest wiele.

Tak więc programy: „Kapitał ludzki” oraz „Innowacyjna gospodarka” mają być uzupełnieniem programu regionalnego?

„Innowacyjna gospodarka” to głównie środki dla instytucji rządowych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowuje projekty dotyczące systemów administracyjnych, między innymi dowodów osobistych, PESEL 2, ewidencji nieruchomości. Także fundusze skierowane do wyższych omijają samorządy. Natomiast w programie „Kapitał ludzki” Europejskiego Funduszu Społecznego jest sporo środków na rozbudowę i tworzenie tych usług. Regionalny program ma służyć do zbudowania infrastruktury. Jej wykorzystanie będzie możliwe dzięki takim wła- śnie programom jak „Kapitał ludzki”. Przecież unijne dotacje umożliwią rozwój nowych technologii również przedsiębiorstwom.

W ZPORR samorządy tworzyły i realizowały swoje projekty niezależnie od siebie. Teraz samorządy wojewódzkie będą budowały infrastrukturę, wspierały zarówno regionalne, jak i lokalne rozwiązania. Tylko czy za kilka lat nie okaże się, że poszczególne części nie współdziałają ze sobą?

Rzeczywiście, projekty, które otrzymały dofinansowanie z ZPORR, miały i mają charakter wyspowy. Kupowano sprzęt, tworzono jakieś elementy infrastruktury. Nie było wspólnej koncepcji, standardów na poziomie województwa. Teraz właśnie chcemy to zmienić. Poprzez budowę sieci światłowodowych do większości stolic pomorskich powiatów, współpracę samorządów powiatowych oraz gminnych chcemy stworzyć jednolity system.

Można się domyślać, że podobne programy powstają też w innych województwach. Czy granice administracyjne nie staną się jakąś barierą dla użytkowników, kiedy trzeba będzie na przykład załatwić coś w województwie śląskim?

Samorządy wojewódzkie kroczą różnymi drogami i tworzą różne rozwiązania. U naszych sąsiadów, w województwie kujawsko-pomorskim, stworzono na przykład szerokopasmową sieć internetową. Jednak przyjęte rozwiązania doprowadziły do tego, że powołana przez tamtejszy samorząd instytucja konkuruje z firmami komercyjnymi. Dlatego samorząd pomorskiego województwa zaprasza do rozmów operatorów telekomunikacyjnych, by wspólnie stworzyć warunki do jak najlepszego wykorzystania budowanej infrastruktury. Została już podpisana wstępna umowa z Telekomunikacją Polską, oczywiście będą umowy o podobnym charakterze z innymi operatorami. Różnice w poszczególnych systemach będą czasami spore, ale wydaje mi się, że obywatel załatwiający swoje sprawy w innych województwach czy gminach nie będzie miał większych problemów. W końcu systemy te powstają z myślą o użytkownikach – zarówno obywatelach, jak i urzędnikach.

Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorskie e-MŚP

Symbolem nowoczesności i innowacyjności gospodarki kraju i regionu jest stopień wykorzystania nowoczesnych technologii, w tym technologii teleinformatycznych (ICT). Stymulowanie ich wdrażania wymaga nie tylko innowacyjnych pomysłów i rozwiązań, ale i pomiaru stopnia adaptacji. Rozwój gospodarki opartej na wiedzy zależy od szybkości i efektywności wprowadzania opartych o technologie internetowe modeli i rozwiązań e-biznesowych. Podczas gdy duże przedsiębiorstwa szybko wdrażają nowe rozwiązania z zakresu technologii teleinformatycznych, małe i średnie firmy mają więcej problemów z wymaganiami i wyzwaniami gospodarki elektronicznej. Jest to rezultat podstawowych barier takich jak: ograniczenia finansowe, umiejętności techniczne pracowników, niewystarczająca pomoc agencji rządowych oraz duże ryzyko biznesowe. Jednocześnie MŚP, z powodu większej elastyczności oraz możliwości adaptacyjnych, są ważnym źródłem innowacji w każdej gospodarce.

Celem niniejszego artykułu jest prezentacja i analiza wybranych wyników badań nad rozwojem gospodarki cyfrowej pomorskich MŚP. Badania te powstały w ramach Obserwatorium Gospodarki Elektronicznej Pomorza dla MŚP, realizowanego w Katedrze Informatyki Ekonomicznej Uniwersytetu Gdańskiego w okresie listopad 2005 – kwiecień 2007. W artykule omówiono funkcje stron internetowych pomorskich MŚP, analizę zakupów i sprzedaży internetowej, scharakteryzowano bariery sprzedaży internetowej oraz zanalizowano wykorzystanie e-bankowości przez MŚP. Rozwój gospodarki elektronicznej jest złożonym zjawiskiem, toteż przy jego badaniu wzięto pod uwagę czynniki o charakterze technologicznym, ekonomicznym, społecznym i politycznym. Czynniki te zostały zbadane i uzyskały syntetyczny wymiar liczbowy na podstawie przeprowadzonej ankiety wśród wybranych losowo 341 pomorskich MŚP. Badaniu poddano firmy małe (10-49 pracowników) i średnie (50-249 zatrudnionych); pominięto mikroprzedsiębiorstwa (1-9 pracowników). Ponadto przeprowadzono badanie jakościowe, składające się z wywiadów z osobami decyzyjnymi w przedsiębiorstwach. Wiązały się one bezpośrednio z pytaniami ankiety dotyczącymi badania ilościowego. Dotyczyły w szczególności szkoleń w przedsiębiorstwie, korzyści płynących z Internetu oraz wykorzystania narzędzi e-biznesu.

Dwa modele rozwoju

Obecnie w literaturze prezentowane są dwa modele adaptacji e-biznesu w firmach:

  • model liniowy („drabiny”),
  • model zależnościowy, warunkowy „transportera”).

Pierwszy model – liniowy – zakłada stopniowe, etapowe wdrażanie technologii teleinformatycznych przez małe i średnie przedsiębiorstwa. Sekwencja ta zgodna jest z generacjami e-biznesu [1]. Najczęściej wdrażanie ebiznesu w MŚP składa się z następujących kroków:

  • dostęp do Internetu (e-mail i przeglądarka internetowa),
  • strona internetowa przedsiębiorstwa,
  • e-commerce – sprzedaż i zakupy przez Internet,
  • e-biznes – e-commerce wraz z systemami informatycznymi optymalizującymi działanie przedsiębiorstwa,
  • tworzenie sieci z innymi przedsiębiorstwami (elektroniczne ekosystemy przedsiębiorstw).

Drugi model – warunkowy – wychodzi z założenia, że wdrażanie ICT w małych i średnich przedsiębiorstwach nie przebiega w sposób liniowy, lecz zależy od dwóch najważniejszych czynników:

  • prognozowanego wzrostu przedsiębiorstwa,
  • oczekiwanej użyteczności technologii związanych z Internetem.

Podstawowe założenie drugiego modelu oznacza, że adaptacja e-biznesu nie musi przebiegać liniowo. Określone rozwiązania, modele e-biznesu, mogą być adaptowane bez procedury sekwencyjnej, lecz po akceptacji kierownictwa firmy. To ono decyduje o modyfikacji struktury firmy, biorąc pod uwagę oczekiwane korzyści, gotowość i możliwości zmian w przedsiębiorstwie oraz czynniki zewnętrzne, takie jak presja ze strony klientów lub kontrahentów [2].

Komputeryzacja i Internet

Wyniki badań ilościowych wykazały, że pomorskie MŚP zaadaptowały wyposażenie w komputery i Internet zbliżone do 100%. Jest to wynik porównywalny z innymi regionami Unii Europejskiej. Pod tym względem jedynie szybkość połączenia z Internetem wymaga jeszcze poprawy (wykorzystywanie łącza modemowego, zbyt mała liczba firm posiadających dostęp szerokopasmowy o przepustowości powyżej 2 Mbit/s).

Posiadanie strony www

Gorzej przedstawia się sytuacja pod względem posiadania strony internetowej przez pomorskie MŚP. Dotychczas jedynie 67% ma własną witrynę www, a często firmy, które ją posiadają, nie wykorzystują w pełni jej możliwości (niewiele informacji na stronie, uboga szata graficzna, rzadkie aktualizacje). Jak wykazało badanie jakościowe, strona internetowa ma coraz większe znaczenie w pozyskiwaniu klientów. Firmy udzielające wywiadów wskazywały następujące korzyści z posiadania strony internetowej: możliwość reklamy przedsiębiorstwa, przedstawianie ofert, dokonywanie sprzedaży, nawiązywanie kontaktu z klientami, poprawa wizerunku firmy. Przy tym żadne z nich nie wyraziło negatywnej opinii na temat korzystania z Internetu. Funkcje, jakie pełnią strony internetowe pomorskich MŚP, przedstawia rysunek 1. Wciąż dominującymi formami wykorzystania strony są: wizytówka, możliwość kontaktu internetowego oraz umieszczenie katalogu.

Wiele przedsiębiorstw, które zainwestowały w uruchomienie strony internetowej (obecnie są to dla instytucji niewielkie koszty), dostrzegło jej wymierne korzyści dla funkcjonowania firmy i nie wyobraża sobie działalności bez istnienia w sieci.

Zakupy przez Internet

Natomiast jeżeli chodzi o handel elektroniczny (e-commerce), to mimo że co trzecie przedsiębiorstwo deklarowało korzystanie z możliwości zakupów przez Internet (rysunek 2), większość z nich przyznała, że zakupy te mają charakter sporadyczny i nie dotyczą głównej działalności przedsiębiorstwa. Wskazywano jedynie towary pomocnicze typu: elektronika, meble, książki, usługi turystyczne. Można stwierdzić, że w tej kwestii możliwości Internetu nie zostały w pełni wykorzystane przez pomorskie MŚP.

Jedną z podstawowych barier zakupów przez Internet jest mniejsze zaufanie do tego typu transakcji. Osoby decydujące o zakupach w przedsiębiorstwie chcą obejrzeć produkt przed zakupem lub przeprowadzić całą transakcję drogą tradycyjną, np. telefonicznie. Według badanych przedsiębiorstw, daje to większe możliwości negocjacji warunków oraz wypełnia potrzebę kontaktu osobistego. W przypadku dóbr związanych z działalnością podstawową barierą może być charakter towaru, który nie nadaje się do sprzedaży on-line. Częstym przypadkiem jest deklaracja pomorskich MŚP do nabywania dóbr drogą elektroniczną, jednak barierą okazuje się niskie upowszechnienie sprzedaży przez Internet wśród dostawców.

Rysunek 1. Funkcje stron internetowych pomorskich MŚP

6_1_s28_imagelarge

Źródło: Obserwatorium Gospodarki Elektronicznej Pomorza dla MŚP.

Rysunek 2. Handel elektroniczny pomorskich MŚP

6_2_s28_imagelarge

Źródło: Obserwatorium Gospodarki Elektronicznej Pomorza dla MŚP.

Sprzedaż przez Internet

Kolejny element gospodarki elektronicznej, jakim jest sprzedaż przez Internet, wskazuje na ogromny niewykorzystany potencjał tkwiący w pomorskich MŚP. Jedynie niewielka część instytucji prowadzi sprzedaż za pomocą Internetu (ok. 6-7%). W wielu przedsiębiorstwach Internet wspomaga sprzedaż – przez pozyskiwanie nowych klientów oraz komunikację z kontrahentami – jednak ostatecznie transakcja zostaje dokonana drogą tradycyjną.

Podstawową przyczyną wpływającą na mały stopień wykorzystania sprzedaży przez Internet jest koszt wprowadzenia odpowiednich systemów informatycznych, potrzebnych do sprawnej sprzedaży drogą elektroniczną. Pomorskie MŚP są często zbyt słabo zinformatyzowane pod względem procesów wewnętrznych. Istnieje małe wykorzystanie systemów typu ERP CRM, SCM czy BI powiązanych z systemami zarządzania gospodarką materiałową, finansami i księgowością. Dodatkowo, aplikacje dotychczas używane nie są przystosowane do prowadzenia sprzedaży przez Internet, a ich integracja z programami księgowymi sprawia wiele trudności natury technicznej i organizacyjnej. Z tego względu przedsiębiorstwa te musiałyby zmienić całą infrastrukturę informatyczną, co jest bardzo kosztowne. Jednak, jak pokazały badania jakościowe,część firm, które dostrzegły zalety gospodarki elektronicznej, zdecydowało się na inwestycje w nowoczesne systemy i wprowadzanie zautomatyzowanej sprzedaży przez internet. Częstym powodem jest presja rynku w branżach, w których sprzedaż przez Internet stała się koniecznością.

Rozwój sprzedaży przez Internet w pomorskich MŚP może nastąpić, gdy ta forma handlu upowszechni się, dając impuls do zainwestowania środków w rozwój narzędzi gospodarki elektronicznej w przedsiębiorstwie. Na rysunku 3 przedstawiono główne bariery rozwoju sprzedaży internetowej przez pomorskie MŚP. Wciąż dominują : brak zapotrzebowania odbiorców oraz specyfika oferty sprzedaży produktów i usług nieadekwatnych dla sprzedaży internetowej.

Rysunek 3. Bariery sprzedaży internetowej w pomorskich MŚP

6_3_s29_imagelarge

Źródło: Obserwatorium Gospodarki Elektronicznej Pomorza dla MŚP.

e-bankowość

Ogromnie optymistyczną konkluzją wynikającą z badań jest szeroka akceptacja e-bankowości przez Pomorskie MŚP. 80% badanych przedsiębiorstw stosuje tę formę rozliczeń finansowych. Nie dziwi 100% wykorzystania e-bankingu w pośrednictwie finansowym, natomiast zaskakuje znakomity wynik branży handel i naprawy, gdzie niemal 100% przedsiębiorstw korzysta z e-bankingu, a stanowi ona 24% pomorskich MŚP. Najmniej otwarte na e-bankowość branże to rolnictwo i rybołówstwo (rysunek 4).

Wnioski

W niniejszym artykule przedstawiono jednie wybrane wyniki badań nad gospodarką elektroniczną pomorskich MŚP. Stanowią one elementy obszernego raportu opartego na badaniach ankietowych. Na ich podstawie można jednak stwierdzić, że zmiany, jakie przyniosło wykorzystanie technologii ICT w pomorskich przedsiębiorstwach, są widoczne, jednak potencjał firm nie został do końca wykorzystany. Najważniejsze wnioski płynące z przeprowadzonych badań:

  • komputery i dostęp do Internetu są obecnie powszechnie wykorzystywane przez pomorskie MŚP;
  • aż co trzecie przedsiębiorstwo z sektora MŚP nie posiada strony internetowej;
  • handel za pomocą Internetu nie jest popularny w pomorskich MŚP, jedynie co trzecia firma robi zakupy przez Internet i tylko 7% prowadzi sprzedaż (głównie z branży pośrednictwa finansowego),
  • ponad 20% pomorskich MŚP korzysta z rekrutacji pracowników za pomocą Internetu,
  • ponad trzy czwarte (80%) przedsiębiorstw korzysta z e-bankowości, najsłabiej pod tym względem prezentuje się rolnictwo i rybołówstwo,
  • zaawansowane wykorzystanie narzędzi e-biznesu jest obecnie znikome, badanie nie wykazało ekosystemów przedsiębiorstw opartych na relacjach e-biznesowych.

Rysunek 4. e-bankowość w pomorskich MŚP wg branż

6_4_s30_imagelarge

Źródło: Obserwatorium Gospodarki Elektronicznej Pomorza dla MŚP.

1 Autorzy, jak Costello i Tuchan oraz Teo i Pian, proponowali różną liczbę (od 3 do 6) szczebli rozwoju e-biznesu; szerz. Costello, G. and Tuchan, J. (1998). A comparative study of business to consumer electronic commerce within the Australian insurance sector. Journal of Information Technology, 13 (3), 153-167.

2 Levy, M., Powell, P. (2005). Strategies for Growth in SMEs – The Role of Information Systems. Elsevier.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Z sąsiadem najlepiej przez Internet

Ze Sławomirem Kuncewiczem , twórcą portalu MojeOsiedle.pl rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: MojeOsiedle.pl to wyłącznie forum dyskusyjne czy też są tam informacje ułatwiające poruszanie się w miejskim gąszczu?

Sławomir Kuncewicz: MojeOsiedle to ponad sto osiedlowych stron, serwisów z całego Trójmiasta. Na niektórych bardziej rozwiniętych znajdziemy informacje, gdzie można zamówić coś do jedzenia, dokąd i na którą godzinę pójść do kościoła. Najczęściej na forum przedstawia się jakiś problem i po pewnym czasie ktoś podpowiada. Zdarzają się też pytania spoza Trójmiasta, na przykład jak gdzieś dojechać.

Czy takie miejsca, gdzie można się wymienić poglądami, zdobyć informacje, pomoc, stanowią jakiś element społeczeństwa obywatelskiego?

Jak najbardziej. Żyjąc najczęściej w budynkach wielorodzinnych, z sąsiadem spod „4” spotykamy się na schodach raz na dwa miesiące. To oczywiście wariant optymistyczny, bo często nie wiemy nawet, kto mieszka obok. Przy takim trybie życia i częstotliwości spotkań platforma internetowa będzie najskuteczniejszym narzędziem w kontaktach. I to wcale nie z kimś z innego kontynentu, ale właśnie z sąsiadem. To szansa nie tylko na wymianę uwag o pogodzie, ale też pomoc przy wszelkich obywatelskich inicjatywach, jak na przykład przedłużenie linii autobusowej. Właśnie platformy, fora internetowe pozwalają natychmiast poznać, co myślą o takich potrzebach sąsiedzi, umożliwiają też szybkie zorganizowanie się i przesłanie na przykład sprawy do urzędu. W ostatnich tygodniach na osiedlu Zakoniczyn coraz więcej osób skarży się na kradzieże z pocztowych skrzynek. Wcześniej zdarzały się tam włamania do mieszkań i, co ciekawe, nie było śladów otwierania okien czy drzwi. Zamki pozostawały nienaruszone, a rzeczy z mieszkań ginęły. Dla kogoś, kto szuka mieszkania, może to być bardzo ważna informacja, podobnie jak dla mieszkańców, którzy wspólnie mogą coś zrobić.

Czy takie fora są odbiciem tego, czym rzeczywiście żyją mieszkańcy poszczególnych osiedli?

Są dokładnym odbiciem, a z moich obserwacji wyłaniają się dwa typy dyskusji. Inaczej rozmawiają mieszkańcy tzw. starych osiedli, jak na przykład Oliwy czy Nowego Portu, inne problemy mają ci, których czeka przeprowadzka do nowo wybudowanych osiedli. Ci ostatni pytają na przykład o położenie danego osiedla, terminy odbioru mieszkań, na co zwrócić uwagę podczas odbioru, jak zaaranżować przestrzeń w mieszkaniu, gdzie kupić meble, czy przewidziano place zabaw dla dzieci, jak wygląda sprawa parkingów itp. W pierwszym przykładzie mieszkańcy starych osiedli często rozmawiają o budynkach popadających w ruinę, są też wspomnienia ludzi, którzy tam mieszkają do wielu lat, ale też osób, które się wyprowadziły.

Jakie dzielnice najbardziej tętnią życiem na internetowych forach?

Sopockie osiedla są najmniej aktywne. Gdynia jest bardziej ożywiona, ale najaktywniejsze są fora gdańskie. Być może wynika to z największej liczby mieszkańców, a może też z największej liczby nowych osiedli. Najbardziej prężne jest forum osiedla Zakoniczyn. Tam domy wznosi kilku deweloperów i zapewne dlatego tyle tam pytań i gorących dyskusji. Wśród tra- dycyjnych osiedli najaktywniejsze to wspomniany już Nowy Port oraz ostatnio Oliwa. W Oliwie próbuje się zawiązać rada dzielnicy i forum służy do mobilizacji oraz dyskusji.

W Gdyni każda dzielnica ma swoją radę, a w Gdańsku tylko kilka.

To rzeczywiście paradoks, ale może to wynikać z tego, że portal MojeOsiedle.pl zaczynał działalność od Gdańska, w Gdyni jest słabiej zakorzeniony.

Czy wzrasta aktywność? Czy internetowe fora są rzeczywiście coraz częściej miejscem publicznej debaty o najbliższych sprawach?

Ludzie wciąż więcej pracują, są bardziej aktywni zawodowo, chcą zarabiać więcej i mają coraz mniej czasu na towarzyskie spotkania z sąsiadami. Może dlatego rozmowy częściej niż dawniej przenoszą się do Internetu. Jednocześnie coraz więcej osób ma do niego dostęp, i to też ma ogromne znaczenie. A poruszane tematy zmieniają się tak jak nasza rzeczywistość. Pierwsze dyskusje na stronie Oruni Górnej dotyczyły właśnie dostępu do Internetu. Założenie osiedlowej sieci było poważnym problemem. Później doszły inne tematy, między innymi sprawa bardzo uciążliwej fermy lisów, problem bezpieczeństwa, próba zorganizowania drużyny piłki nożnej.

A czy pomysły, inicjatywy, które pojawiają się na forum, były później realizowane?

Zdarzało się. Pamiętam, że pojawiały się kopie odpowiedzi na sprawy poruszane na forum, które użytkownik skierował do urzędu. Udało się na przykład przedłużyć linię autobusową. Żadnych statystyk nie prowadzę, ale od czasu do czasu zauważam skopiowane pisma wysyłane do urzędów oraz odpowiedzi. Warto wspomnieć, że użytkownikami są też radni z Gdańska i Gdyni. Dwie panie: Agnieszka Owczarczak i Agnieszka Pomaska wykazują na forum największą aktywność. Wsłuchują się w głosy mieszkańców i widać tego efekty.

A gdyńscy radni czy urzędnicy?

Też jest kilku. Źle natomiast wspominam forum Dąbrowy, doszło tam do zaciętej kłótni politycznej ugrupowań działających w Gdyni.

Jest przecież regulamin i administrator?

Oczywiście, ale czasami trudno nakłonić uczestników dyskusji do przestrzegania zasad. Staram się, jako administrator, nie dopuszczać do zbyt zaciętych sporów, ale też nie chcę być sędzią. Niekiedy jednak wymiana poglądów jest tak agresywna, że decyduję się na usunięcie tematu. Internet jest podatny na kłótnie. Rozmawiający się nie widzą i kiedy piszą, nie zawsze można się zorientować, że to na przykład żart. Gdy rozmawiamy, widzimy, czy nasz rozmówca jest poważny, czy się śmieje. W Internecie tego nie ma.

Czy konkurencja w postaci podobnych oddolnych inicjatyw jest duża?

Są w Trójmieście inne fora. Niektóre wykazują się dużą aktywnością, inne mniejszą. Natomiast nie ma platformy o podobnym charakterze. MojeOsiedle. pl daje niespotykane gdzie indziej możliwości. Pani Pomaska nie musi na przykład zakładać kilkunastu kont, by być obecna w interesujących ją dyskusjach na forach różnych osiedli.

Ilu jest użytkowników?

Miesięcznie portal odwiedza około 70 tysięcy użytkowników. Na całej platformie jest aktualnie 140 tysięcy postów i te liczby wciąż rosną. Moim zdaniem to bardzo dużo.

Czy tylko lokalne tematy budzą zainteresowanie użytkowników portalu? Gdańsk żyje na przykład Euro 2012, budową Trasy Sucharskiego, Europejskim Centrum Solidarności.

Oczywiście te tematy są również obecne. Chociaż najczęściej dyskusje dotyczą spraw bardziej lokalnych. Trzeba też pamiętać, że czytających jest znacznie więcej niż piszących. Liczba nieaktywnych uczestników jest kilkakrotnie wyższa niż aktywnych.

Na początku była to zapewne pasja. A teraz?

Byłem jedną z osób, które na Oruni Górnej nie miały Internetu. Założenie tej strony dało początek całemu portalowi. Po prostu w miarę upływu czasu coraz więcej osób z innych osiedli prosiło o umożliwienie założenia czegoś podobnego. Na dziś jest ponad sto serwisów, kilkudziesięciu moderatorów. Nadal jest to hobby, jednak problemów organizacyjnych jest tak dużo, że nie mam czasu na aktywne uczestnictwo w dyskusjach.

Czy takie inicjatywy w dalszej perspektywie będą się rozwijać?

Oczywiście od załatwiania konkretnych czy urzędowych spraw będą specjalistyczne portale. Natomiast dyskusyjne forum o lokalnym charakterze będzie pomocne niemal w każdej sprawie. Wystarczy zapytać i zazwyczaj ktoś pomoże. Wciąż rośnie liczba użytkowników i merytorycznych dyskusji. Natomiast na pewno trzeba będzie położyć większy nacisk na promocję. Wielu mieszkańców Gdańska, Gdyni i Sopotu nie wie, że jest taki portal.

Dziękuję za rozmowę.

Skip to content