Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Kilka pytań do pomorskiej strategii rozwoju transportu

Uchwalona i opublikowana niedawno „Strategia rozwoju transportu w województwie pomorskim na lata 2007-2020” jest dokumentem ważnym i potrzebnym. Wskazuje ambitne cele i drogi prowadzące do ich osiągnięcia. Mimo mrocznego obrazu stanu aktualnego, kreśli świetlane perspektywy rozbudowy dróg, kolei, portów i lotnisk w Pomorskiem. Wskazuje też niezbędne i proponuje lepsze niż dotychczas rozwiązania organizacyjne. W sposób zrównoważony przywraca znaczenie powiązań wewnątrzregionalnych, w tym konieczność renesansu kolei, żeglugi na Zatoce Gdańskiej, potrzeby stałej modernizacji i właściwej dbałości o istniejącą infrastrukturę. Dokument proponuje trafne i zrozumiałe mierniki sukcesu strategii. Oby jak najwięcej z nich znalazło się w roczniku statystycznym województwa z roku 2020! Dokument jest obszerny, ciekawy i optymistyczny. Skłania jednak do pytań. Najważniejsze brzmi – ile to ma kosztować oraz kto i z jakich środków za to zapłaci? Można oczywiście powiedzieć, że tej rangi dokument strategiczny nie wymaga kalkulacji finansowych. To prawda, ale prawda roku 2000, gdy jeszcze poza Unią Europejską, bez doświadczenia i wzorców, samorząd świeżo powołanego województwa żmudnie tworzył swoją pierwszą strategię rozwoju i przymierzał się do programów operacyjnych. Dziś jesteśmy w Polsce na zupełnie innym etapie planowania strategicznego. Właściwie dokładnie wiadomo, jakie przedsięwzięcia w dziedzinie transportu zostaną podjęte w kraju do 2015 roku, gdyż wynika to z istniejących planów i programów, w tym współfinansowanych przez UE w okresie programowania 2007-2013. Bez rewolucji w systemie finansów publicznych i korekty priorytetów rozwojowych na wielkie zmiany w tych planach i programach liczyć nie można. Pewne przybliżone koszty słusznych i chwalebnych zamierzeń w dziedzinie rozwoju transportu w Pomorskiem (np. budowy pomorskiego odcinka autostrady A1, obwodnic głównych miast, obwodnicy zachodniej Trójmiasta, rozbudowy portów lotniczych, baz kontenerowych) ogłoszonych w regionalnej strategii rozwoju transportu, wypadało jednak podać. Prawdopodobnie pojawią się one później, na etapie programów, ale jakich programów, skoro na lata 2007-2013 „karty zostały już rozdane”? Załóżmy jednak, że koszty realizacji strategii są policzalne, a ich suma mieści się jakoś w ramach możliwych do wyobrażenia publicznych i prywatnych źródeł finansowania.

W ogóle cała sprawa nie jest błaha, gdyż kwestia rozwoju systemu transportowego ma istotne znaczenie dla pomyślnego działania i dalszego rozwoju regionu pomorskiego, i to z trzech istotnych powodów:

1. nadmorskiego (czyli nadgranicznego w wielorakim znaczeniu) położenia oraz istnienia portów morskich;

2. uzależnienia konkurencyjności ważnych gałęzi gospodarki regionu (przemysł okrętowy, chemiczny, papierniczy, elektrotechniczny i spożywczy, turystyka, nauka i szkolnictwo wyższe) od dobrej dostępności transportowej;

3. peryferyjnego położenia w kraju oraz znacznej odległości od głównych krajowych centrów społeczno-gospodarczych.

Nie wolno karmić się mitem o korzystnym położeniu regionu pomorskiego. Gdańsk wraz Prusami Królewskimi (później Prusami Zachodnimi) i województwem gdańskim były peryferiami Pierwszej i Drugiej Rzeczpospolitej, Królestwa Prus, Cesarstwa Niemieckiego, III Rzeszy i PRL. Zmiana ustroju w 1989 r. i przystąpienie do UE w 2005 r. niczego tu nie zmieniły. Wystarczy popatrzeć na mapę… Ale to nie znaczy, że z tego powodu region skazany jest na stagnację lub niedorozwój. Istotna jest dostępność, a nie położenie. Jednak przy niezbyt korzystnym położeniu utrzymanie dobrej dostępności kosztuje więcej. Dlatego poprawa zewnętrznych powiązań transportowych województwa pomorskiego ma absolutnie pierwszorzędne znaczenie dla jego dalszego rozwoju. Wydaje się, że wszyscy w województwie doskonale to rozumieją. Problem w tym, że kwestia dostępności regionu przez długi czas, przynajmniej w sferze politycznej i medialnej, sprowadzana była do budowy autostrady A1. W nowej regionalnej strategii rozwoju transportu postulatowi szybkiej budowy autostrady, choć nadal będącej na pierwszym miejscu, towarzyszą jednak cele znacznej poprawy dostępności kolejowej, morskiej i lotniczej.

Rodzi się też pytanie o priorytety. W sytuacji ogólnego zacofania infrastruktury transportowej, w stosunkowo ubogim kraju, najważniejsze są rozwiązania dające najwyższą efektywność nakładów w jak najkrótszym czasie. W świetle takiego kryterium najbardziej efektywne w ruchu pasażerskim są powiązania lotnicze, a w ruchu towarowym – kolejowe. „Strategia” dostrzega ten fakt, ale chyba zbyt mało eksponuje. Autostrada A1 nie rozwiąże wszystkich problemów dostępności zewnętrznej województwa pomorskiego. Poza tym, traktowanie autostrady jako „być-albo-nie-być” regionu powoduje utrzymywanie jej zaplanowanego w latach 70-tych przebiegu poza wszelką dyskusją. Przecież autostrada mogłaby przebiegać od węzła Swarożyn przez Wisłę i dalej wzdłuż jej prawego brzegu, łącząc i wspierając rozwój Grudziądza, Kwidzyna, Malborka. Ale to już inna historia.

Można sobie również stawiać pytanie, dlaczego omawiany dokument wspiera niezrozumiałą dla nikogo rywalizację między Gdańskiem a Gdynią, a nawet ją podsyca? Dwa terminale kontenerowe, dwa porty lotnicze (a trzeci w odwodzie), dwie bazy logistyczne, dwa terminale promowe, tu Sucharski, tam Kwiatkowski, tu most, tam wiadukt. Tu wilk stale głodny, a tam owca już nadgryziona… Dobrze, że chociaż ambicje Sopotu idą w innym kierunku. Takie kwestie eksperci powinni rozstrzygać i dawać jasne rekomendacje, a przynajmniej alternatywy. W rozwoju infrastruktury finansowanej lub współfinansowanej z funduszy publicznych nie ma praw rynku, są prawa polityki. Są lepsze lub gorsze uwarunkowania i przesłanki, ale decyzja musi być jasna. Przy obecnym sposobie planowania dyskusje i spory co do lokalizacji portu trwałyby do 1939 roku, a Gdynia byłaby ośrodkiem rezydencjalno-wypoczynkowym Wielkiego Gdańska. Zachodzi obawa, że w grze polityczno-planistycznej Pomorskie przegrywa i będzie nadal przegrywać, m.in. dlatego, że każda propozycja Gdyni napotyka kontrpropozycję Gdańska. Mówiąc wprost – gdyby skoncentrować wysiłek na jednym celu, już od lat cała Trasa Kwiatkowskiego lub cała Trasa Sucharskiego pracowałaby dla polskiej gospodarki. To samo dotyczy baz kontenerowych, promowych i pozostałej infrastruktury portowej.

W nadchodzącym dwudziestoleciu rosnące znaczenie dla poprawy dostępności regionu dla pasażerów będzie miał transport lotniczy. Dla dostępności regionu liczy się port, który wybiorą przewoźnicy. Na tym miejscu trzeba skupić wysiłek inwestycyjny i dla tego miejsca zdobywać klientów. Berlin ma trzy lotniska, ale strategicznie (po długiej i zażartej dyskusji) decyduje się na jedno – Schoenefeld. Frankfurt dopuścił do gry Ham, ale pod własnym szyldem.

Tymczasem wygląda na to, że w województwie pomorskim powstaje Port Lotniczy Gdynia-Oksywie (może im. gen. Orlicz-Dreszera?) w Kosakowie-Babich Dołach, połączony nieistniejącą Koleją Metropolitalną z już istniejącym Portem Lotniczym Gdańsk im. Lecha Wałęsy w Rębiechowie. W rezerwie jest jeszcze lotnisko w Pruszczu Gdańskim. Skoro Siły Powietrzne i Marynarka Wojenna RP chcą użyczać swoich lotnisk na cele cywilne, to bardzo dobrze. Na całym świecie siły zbrojne współpracują z sektorem cywilnym, ale to nie znaczy, że Ramstein to Fraport, a Andrews to O’Hare. Pomysł na regionalną sieć lotnisk nie jest zły, ale koniecznie trzeba wskazać port najważniejszy – bramowy.

Siedem długich lat, tłustych przecież, gdy spojrzeć w przeszłość, straciły samorządy terytorialne Trójmiasta i województwa na urzeczywistnienie idei „wspólnego biletu”. Żadne usprawiedliwienia nie mogą już być wysłuchane. Powołanie związku taryfowego jest przecież możliwe. Wszyscy gracze reprezentują (samorządy, firmy przewozowe, PKP) interes publiczny i żyją w mniejszym lub większym stopniu z podatków. Chyba, że grają w durnia.

W strategii proponuje się również nowe drogi, w tym niektóre znane od lat z różnych opracowań planistycznych. Niewątpliwie są tu znaczne potrzeby i każda inwestycja znajdzie uzasadnienie. Można jednak się zastanawiać, skąd się wzięła „obwodnica zachodnia”, narysowana w poprzek wszystkich istniejących i planowanych tras? Czy autorzy tego pomysłu, włączonego jednak do oficjalnej strategii, zdają sobie sprawę z tego, że wobec narastającej suburbanizacji, droga ta za 10-15 lat niczego już nie „obwiedzie”, a możliwości jej wytrasowania wobec panujących stosunków własnościowych i uwarunkowań ekologicznych są bardzo wątpliwe? Dlaczego, skoro myśli się perspektywicznie, nie podnieść rzeczywiście rangi drogi 214 i nie uczynić z niej prawdziwej obwodnicy metropolii trójmiejskiej, wyprowadzającej ruch z głębi kraju nad otwarte morze aż do Łeby – drogi stanowiącej główny korytarz północ-południe Kaszub oraz poprawiającej dostępność Lęborka i Kościerzyny?

Gdyby zapytać, jakie jest największe zagrożenie dla realizacji ambitnej i jakże ważnej dla całego regionu strategii rozwoju transportu, to odpowiedź nie może pominąć dwóch zjawisk – dalszego braku zgody politycznej w kwestii podziału funkcji transportowych między Gdańskiem a Gdynią oraz znacznego wzrostu cen paliw.

Brak zgody można przezwyciężyć środkami politycznymi, wprowadzając ustawę metropolitalną, dając więcej kompetencji zarządom województw nad metropoliami, a nawet wprowadzając do metropolii merów mianowanych przez premiera.

Wywołany obiektywnym wyczerpywaniem się zasobów naturalnych kryzys paliwowy, którego skutki dotkną całej gospodarki, oznaczać będzie zmiany w popycie w kierunku najmniej energochłonnych środków transportu. W tej nowej grze transport samochodowy, zarówno indywidualny pasażerski, jak i towarowy, może przegrać najwięcej. Trudno przewidzieć, na ile postęp techniczny, w tym zastosowanie biopaliw, pozwolą zniwelować negatywne efekty wzrostu cen ropy naftowej i gazu. W strategii wyraźnie brakuje scenariusza zwiększonego popytu na transport zbiorowy, w tym kolejowy.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Warunki życia w Gdańsku na tle innych ośrodków konkurencyjnych w Europie

Czym jest Urban Audit?

Program Urban Audit jest przedsięwzięciem badawczym, którego celem jest dostarczenie porównywalnych danych statystycznych o najważniejszych miastach państw członkowskich UE. Kondycja miast w znacznej mierze decyduje o rozwoju społeczno-gospodarczym państw i regionów. W miastach występują jednocześnie specyficzne problemy mogące hamować ten rozwój. W związku z tym Komisja Europejska uznała za konieczne monitorowanie stanu największych ośrodków miejskich w celu dostarczenia informacji stanowiących podstawę dla programowania polityki miejskiej i kontroli jej efektów.

Program badawczy prowadzony jest przez EUROSTAT, czyli europejski urząd statystyczny. Pierwsza edycja rozpoczęła się w 1998 r. i objęła 58 miast Unii Europejskiej. W jej trakcie opracowano metodykę badania, dokonano doboru wskaźników i w efekcie uzyskano dane umożliwiające porównanie miast w zakresie demografii, warunków życia, gospodarki, szkolnictwa, stanu i ochrony środowiska, kultury i turystyki itp. Zebrane dane w większości dotyczyły lat 1981, 1991 i 1996. Stały się one częścią pierwszej ogólnoeuropejskiej bazy danych o miastach – Urban Audit [1].

16_t1

Miasta objęte badaniem

Pozytywne wyniki pierwszej edycji programu skłoniły Komisję Europejska do podjęcia decyzji o jego kontynuacji. Biorąc pod uwagę zbliżające się rozszerzenie UE, w drugim etapie objęto badaniem także miasta państw kandydujących. Łącznie zebrano informacje o 258 dużych (powyżej 250 tys. mieszkańców) i średnich (od 50 do 250 tys. mieszkańców) miastach z 27 krajów obecnej UE. W Polsce do grupy tej zaliczono 23 miasta. Wśród nich znalazło się 18 ośrodków regionalnych, a więc także Gdańsk, oraz pięć innych miast na prawach powiatu liczących poniżej 100 tys. ludności. Wszystkie objęte programem miasta liczyły w 2002 r. łącznie 7,8 mln mieszkańców, co stanowiło ponad 33 proc. ludności miejskiej kraju [2]. Wybrane jednostki rozmieszczone były równomiernie na jego całym terytorium. Zwiększyło to reprezentatywność uzyskanych wyników. Drugą edycję badania przeprowadzono, w przypadku Polski, w latach 2003-2005, gromadząc dane pochodzące głównie z 2001 r.

Oprócz obszarów miast w ich graniach administracyjnych badaniu poddano także strefy podmiejskie, co pozwoliło na uwzględnienie zachodzących procesów suburbanizacji. Trzeci wymiar badania dotyczył wewnętrznego zróżnicowania warunków życia w mieście. W niniejszym 2 Jak wyżej. artykule skupiono się jednak na ukazaniu miasta Gdańska, rozpatrywanego w granicach administracyjnych na tle pozostałych miast objętych badaniem. Tym samym, ze względu na charakter i objętość publikacji, pominięto analizę wyników dotyczących pozostałych dwóch aspektów programu. Ludność

Gdańsk mający ponad 455 tys. mieszkańców zaliczał się do stosunkowo dużych miast na tle pozostałych ośrodków objętych badaniem. W rankingu liczby ludności zajął 74. miejsce, sąsiadując z takimi ośrodkami o zbliżonej wielkości, jak: Drezno, Bradford, Göteborg, Strasburg, Antwerpia, Edynburg. W okresie pięciu lat poprzedzających badanie liczba jego ludności nie uległa istotnym zmianom. W porównaniu do pozostałych badanych miast był to wynik gorszy od przeciętnej – około połowa ośrodków odnotowała bowiem wzrost liczby mieszkańców. Liderem pod tym względem był holenderski Tilburg, w którym liczba ludności wzrosła o ponad 3,5 proc.

Gdańsk cechował śladowy udział mieszkańców będących jednocześnie obywatelami państw UE albo pozostałych państw. Pomijając tak kosmopolityczne miasta jak Luksemburg czy Bruksela, w pozostałych nie odnotowano szczególnie wysokiego udziału mieszkańców z innych państw UE. W dość znacznej grupie (55 miast) przekraczał on jednak 2 proc. Na tym tle Gdańsk, z odsetkiem omawianej grupy mieszkańców kształtującym się na poziomie 0,05 proc., zajął 205. miejsce. Natomiast udział mieszkańców obywateli pozostałych krajów kształtował się w Gdańsku na poziomie 0,09 proc., co plasowało go na 236. miejscu. Dane te potwierdzają tezę mówiącą o Gdańsku co najwyżej jako o „potencjalnej metropolii”. Funkcje metropolitalne, będące faktycznym wyznacznikiem statusu miasta, są tu bardzo słabo rozwinięte, o czym świadczy właśnie niski procent mieszkańców-obcokrajowców.

W zakresie charakterystyki gospodarstw domowych Gdańsk nie odbiegał od przeciętnej dla wszystkich badanych miast. Dotyczy to zarówno wielkości gospodarstw, jak i ich struktury – udziału gospodarstw jednoosobowych oraz gospodarstw prowadzonych przez rodziny niepełne.

Aspekty społeczne

Dynamiczne zmiany, jakie mają miejsce na polskim rynku nieruchomości, spowodowały dość znaczną dezaktualizację danych dotyczących zagadnień mieszkalnictwa, które w społecznym komponencie programu Urban Audit II miały kluczowe znaczenie. Omówienie tych zagadnień pominięto, skupiając się na wskaźnikach lepiej oddających obecną sytuację miasta.

Gdańsk cechuje niższa od przeciętnej powierzchnia użytkowa mieszkań na jedną osobę. W porównaniu z liderami rankingu, takimi jak Aalborg (49 m2) czy Odense (47 m2), sytuacja Gdańska wygląda znacznie gorzej. Około 20 m2 powierzchni użytkowej na mieszkańca plasuje miasto na 158. miejscu (na 204 miasta, dla których uzyskano dane). Pozycja miasta jest pochodną poziomu rozwoju i zamożności całego kraju – pozostałe polskie miasta cechowała zbliżona wartość omawianego wskaźnika. Można mieć nadzieję, że rosnąca w ostatnich latach dostępność kredytów i wywołany przez nią boom mieszkaniowy znacząco zmniejszą tę różnicę.

Przeciętna oczekiwana długość życia w Gdańsku wynosiła 74,5 roku i była niższa od przeciętnej dla badanych miast (75,5). Jest to kolejna zmienna, której wartość zależy głównie od poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego kraju. W Polsce, podobnie jak w pozostałych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, przeciętna długość życia jest niższa niż w krajach UE-15.

Poziom przestępczości w Gdańsku nie odbiegał od przeciętnego dla badanych ośrodków. Około 76 przestępstw na tysiąc mieszkańców plasowało miasto na 104. miejscu. Pozostałe polskie miasta cechowały podobne wartości omawianego wskaźnika. Wyższy poziom przestępczości odnotowano głównie w miastach krajów UE-15. W Polsce, w tym w Gdańsku, wskaźnik ten może być wyższy, a to za sprawą tzw. ciemnej liczby przestępstw, które nie zostały zgłoszone policji. W Polsce, jak i w innych krajach przechodzących transformację ustrojową, była ona z reguły wyższa niż w państwach Europy Zachodniej.

16_t2

Edukacja

W zakresie edukacji sytuacja Gdańska na tle innych badanych miast okazała się zróżnicowana. Słabą stroną była bardzo mała liczba dzieci w wieku 0-4 lata korzystających ze żłobków i przedszkoli. Na tysiąc dzieci w tym wieku w wymienionych instytucjach przebywało jedynie 191, podczas gdy średnia dla badanych miast wynosiła 435. Problem ten występował nie tylko w Gdańsku. Inne polskie miasta cechowały również niskie wartości analizowanego wskaźnika, co było efektem głębokiej redukcji liczby żłobków i przedszkoli, jaka miała miejsce po 1989 r. Niestety, również na tle polskich miast uczestniczących w programie sytuacja Gdańska była zła.

W zakresie poziomu wykształcenia mieszkańców pozycja Gdańska była lepsza. Odsetek ludności z wykształceniem ponadpodstawowym (gimnazjalne, zasadnicze zawodowe, średnie zawodowe, średnie ogólnokształcące) sięgał 50 proc. i w porównaniu z innymi badanymi miastami był bardzo wysoki. Omawiana kategoria wykształcenia jest szeroka i niejednorodna. Z jednej strony wykształcenie gimnazjalne jest absolutnie niewystarczające do prawidłowego funkcjonowania na rynku pracy, z drugiej zaś – specjaliści z wykształceniem zasadniczym lub średnim zawodowym są bardzo poszukiwani przez pracodawców. Trudno więc oceniać wysoki udział tej grupy osób jednoznacznie pozytywnie lub negatywnie, tym bardziej że część mieszkańców była w trakcie podnoszenia swoich kwalifikacji. Osoby z wyższym wykształceniem są natomiast generalnie pożądane na rynkach pracy, zwłaszcza dużych miast. Nawet jeżeli nie mają specjalistycznego wykształcenia, łatwiej dostosowują się do wymagań pracodawców. Odsetek osób z wyższym wykształceniem w Gdańsku wynosił 15 proc. i nie odbiegał od przeciętnej dla badanych ośrodków. W rankingu miasto zajęło 121. miejsce.

16_t3

Środowisko

Stan środowiska i sposób gospodarowania jego zasobami był zdecydowanie słabą stroną miasta. Jakość powietrza atmosferycznego pozostawiała wiele do życzenia. Wysokie stężenie ozonu w powietrzu nie występowało często – jedynie 6 dni w roku. Na tle rekordzistów, takich jak Karlsruhe (68 dni), sytuacja nie wyglądała źle, należy jednak zaznaczyć, że w większości badanych miast liczba dni, w których odnotowano wysokie stężenie ozonu, była niższa niż w Gdańsku. Poważnym problemem okazało się

zapylenie atmosfery. Wysokie stężenie pyłów utrzymywało się w ciągu 97 dni. Miasto zajęło pod tym względem 12 miejsce w rankingu 137 miast, dla których uzyskano dane.

Nie najlepiej wypadła także gospodarka odpadami. Co prawda masa odpadów zebranych na mieszkańca była mała, ale aż 99 proc. składowano na wysypiskach, nie odzyskując z nich surowców wtórnych ani energii. Pod tym względem Gdańsk ponownie zajął 12. miejsce w rankingu badanych ośrodków. Przeciętny udział odpadów wytworzonych w tych miastach, a następnie składowanych na wysypiskach, wynosił 53 proc. Gdańsk cechował natomiast przeciętny udział terenów zielonych w powierzchni miasta, który kształtował się na poziomie 32 proc.

Powyższa analiza ukazuje Gdańsk jako miasto charakteryzujące się przeciętnymi warunkami życia. W żadnym z istotnych aspektów nie należał on do liderów rankingu. Okres transformacji ustrojowej był etapem, w trakcie którego warunki życia niewątpliwie uległy znacznej poprawie. Wizyta w dużych miastach krajów „piętnastki” uświadamia nam jednak, że ciągle jeszcze wiele kwestii wymaga poprawy, co wiąże się najczęściej z kosztownymi, rozłożonymi na lata inwestycjami. W tym sensie przeciętna pozycja Gdańska wydaje się uzasadniona. Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnej edycji programu, uwzględniającej już efekty wydatkowania funduszy strukturalnych, sytuacja miasta ulegnie znaczącej poprawie.

16_t4

Przypisy:

1. Porównanie warunków życia w miastach europejskich (Program Urban Audit II), 2005, Notatka informacyjna – wyniki badań GUS, GUS, Warszawa.

2. Jak wyżej.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wskaźniki rozwoju województwa pomorskiego

W sierpniu 2007 r. po raz kolejny zaobserwowano kontynuację pozytywnych trendów w gospodarce regionu [1]. Odnotowano je, pomijając nieliczne wyjątki, we wszystkich analizowanych aspektach – działalności przedsiębiorstw, stanu rynku pracy oraz wynagrodzeń. Poprawa widoczna była zarówno w ujęciu miesięcznym, jak i rocznym (tablica 1).

Liczba podmiotów gospodarki narodowej wyniosła 233,1 tys. Nie wzrosła ona znacząco, należy jednak zaznaczyć, że wzrost obserwowany w ostatnich miesiącach winduje liczbę firm do poziomu nienotowanego przynajmniej od końca 2003 r. Jest to kontynuacja procesu występującego nieprzerwanie od marca bieżącego roku.

W sierpniu, w stosunku do miesiąca poprzedniego, odnotowano także wzrost produkcji sprzedanej przemysłu; osiągnął on 6,6 proc. W stosunku do analogicznego miesiąca roku poprzedniego nastąpił natomiast spadek produkcji sprzedanej o 3,8 proc. Był to pierwszy taki przypadek w tym roku. W trzech poprzednich miesiącach – od maja do lipca – obserwowano wzrost, który był jednak niższy niż w roku poprzednim. Na podstawie tak krótkiego okresu trudno jednak wnioskować o trwałym pogorszeniu koniunktury w przemyśle. Niemniej funkcjonowanie tego sektora wymaga stałego monitoringu. Na spadek analizowanego wskaźnika w stosunku rocznym wpłynęła istotnie branża produkcji pozostałego sprzętu transportowego, a używając mniej formalnej terminologii – przemysł okrętowy. Spadek wartości produkcji sprzedanej w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego sięgnął aż 59 proc. W kilku branżach odnotowano natomiast wyraźny wzrost produkcji sprzedanej. Taka sytuacja dotyczyła produkcji maszyn i urządzeń (wzrost o 35 proc.), wyrobów z drewna i wikliny (26 proc.) oraz produkcji wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (21 proc.).

W produkcji budowlano-montażowej wystąpił wzrost – zarówno w odniesieniu do poprzedniego miesiąca, jak i analogicznego okresu roku poprzedniego. W pierwszym wypadku kształtował się on na poziomie 9,0 proc., w drugim osiągnął 26,2 proc. W porównaniu z sierpniem ubiegłego roku wzrost produkcji sprzedanej wystąpił zarówno w przedsiębiorstwach wykonujących instalacje budowlane (o 38 proc.), jak i w podmiotach wznoszących budynki i budowle (o 31 proc.).

Wzrost odnotowano również w sprzedaży detalicznej, która w ciągu miesiąca zwiększyła się o 1,8 proc. Odnotowana zmiana jest kontynuacją systematycznego wzrostu obserwowanego od lutego bieżącego roku. W stosunku rocznym dynamika sprzedaży detalicznej również uległa zwiększeniu i kształtowała się na poziomie 16,9 proc. Sierpień był jednak piątym miesiącem z rzędu, w którym w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego występowało stopniowe wyhamowanie pozytywnego trendu.

W przeważającej większości dobre wyniki działalności przedsiębiorstw nie pozostały bez wpływu na sytuację na rynku pracy. W sierpniu o 0,7 proc. wzrosło zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw. Pomijając styczeń, była to największa miesięczna dynamika obserwowana zarówno w tym, jak i w minionym roku. W porównaniu do sierpnia roku poprzedniego zatrudnienie wzrosło o 4,8 proc. i dość wyraźnie przekraczało zmiany ogólnopolskie. W skali roku wzrost zatrudnienia cechował większość sekcji. Wyraźnie najwyższy, przekraczający 9 proc. wzrost, odnotowano w budownictwie oraz w obsłudze nieruchomości i firm. Najgłębszy spadek zatrudnienia po raz kolejny wystąpił w rybactwie – sięgał 9 proc. O blisko 4 proc. w stosunku rocznym spadło zatrudnienie w podmiotach zajmujących się zaopatrzeniem w energię elektryczną, gaz i wodę. Nieznaczny spadek wystąpił również w hotelarstwie i gastronomii.

Biorąc po uwagę tylko działy przetwórstwa przemysłowego, wysoką dynamikę zaobserwowano w produkcji drewna i wyrobów z drewna oraz ze słomy i wikliny (o 12 proc.), produkcji wyrobów z metali (o 5 proc.). Wyraźny spadek odnotowano natomiast w produkcji pozostałego sprzętu transportowego (o blisko 4 proc.). Redukcja zatrudnienia rzędu 2 proc. cechowała podmioty z branży produkcji artykułów spożywczych i napojów oraz produkcji mebli, a także pozostałej działalności produkcyjnej.

Wzrost zatrudnienia przełożył się na wyraźny spadek bezrobocia. W ciągu miesiąca sięgał on 3,4 proc. i był rekordowy w skali kraju. Natomiast spadek, odnotowany w porównaniu do analogicznego miesiąca roku poprzedniego, przekroczył aż 27,5 proc. W sierpniu stopa bezrobocia spadła o 0,4 pkt proc. w odniesieniu do miesiąca poprzedniego W stosunku rocznym zmniejszyła się natomiast o 4,1 pkt proc., przy średniej dla kraju wynoszącej 3,5 pkt proc. Tym samym dystans dzielący poziom stóp bezrobocia w województwie pomorskim i w Polsce został praktycznie zniwelowany. W sierpniu wynosił on jedynie 0,1 pkt proc.

W układzie miesięcznym i rocznym spadek liczby bezrobotnych odnotowano także w trzech wybranych kategoriach osób znajdujących się w specyficznej sytuacji na rynku pracy. Stosunkowo niewielkie zmiany zaszły w przypadku bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej. Jest to zjawisko obserwowane trwale i potwierdza tezę o niskiej mobilności zawodowej i elastyczności w dostosowaniu się tej grupy bezrobotnych do wymogów rynku pracy, nawet w okresie koniunktury. Ta grupa niewątpliwe wymaga szczególnego wsparcia, tym bardziej że niektóre osoby z tej grupy posiadają cenne doświadczenie, które mogłoby zostać wykorzystane przez firmy. Liczba młodych bezrobotnych uległa natomiast ponadprzeciętnemu zmniejszeniu. Młodzi ludzie ze względu na dużą mobilność są największymi beneficjentami otwarcia rynków pracy państw UE. Po raz kolejny odnotowano również nieznacznie ponadprzeciętną redukcję osób długotrwale bezrobotnych, co należy ocenić pozytywnie.

W sierpniu do urzędów pracy zgłoszono ok. 8,4 tys. ofert zatrudnienia, co oznaczało wzrost w układzie miesięcznym, a zarazem spadek w ujęciu rocznym. Liczba ofert pracy kształtuje się ciągle na wysokim poziomie, mimo że w lipcu i sierpniu zgłoszono ich mniej niż w analogicznych okresach roku poprzedniego. Gdyby taka sytuacja powtarzała się w kolejnych miesiącach, można by zacząć mówić o słabnięciu popytu na pracę. Póki co nie ma podstaw do takich obaw.

Rosnącemu popytowi na pracę towarzyszył wzrost wynagrodzeń w układzie miesięcznym oraz rocznym. Szczególnie widoczny był on w perspektywie roku. Kształtował się na poziomie blisko 15 proc. i był o 4,5 pkt proc. wyższy niż przeciętnie w Polsce.

Jak pokazują powyższe dane, w województwie pomorskim nadal utrzymuje się ponadprzeciętna koniunktura. Szczególnie korzystnie kształtuje się sytuacja na pomorskim rynku pracy. Województwo pomorskie przestaje być regionem, w którym problemy z tym związane są większe niż przeciętnie w Polsce. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia praktycznie przez cały okres transformacji ustrojowej. Pozostaje mieć nadzieję, że obserwowane zmiany są trwałe, a kiedy dobra koniunktura wygaśnie, bezrobocie nie będzie tu rosnąć szybciej niż w innych regionach.

Tablica 1. Wybrane wskaźniki i mierniki rozwoju gospodarczego województwa pomorskiego w sierpniu 2007

15_t1

Przypisy:

1 Niniejsza analiza przygotowana została na podstawie: Komunikat o sytuacji społeczno-gospodarczej województwa pomorskiego, 2007, Opracowania sygnalne, nr 6, Urząd Statystyczny w Gdańsku, Gdańsk.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim

Stan gospodarki województwa może być oceniany na wiele sposobów. Jednym z nich jest spojrzenie poprzez pryzmat wskaźników statystycznych. Informacje o dynamice produktu regionalnego brutto, zmianach w wielkości zatrudnienia, dynamice nakładów inwestycyjnych czy też wyników finansowych przedsiębiorstw pozwalają oszacować postępy gospodarcze.

Podobnie takiej ocenie służyć może opinia przedsiębiorców o kondycji firm prowadzących działalność w województwie. Subiektywne, zagregowane przekonania dają również wartościowe podstawy do oszacowania zmian stanu gospodarki. Ich główną zaletą jest szybkość pozyskiwania informacji oraz uniezależnienie od terminów publikacji informacji pochodzących ze statystyki publicznej.

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową od początku 2001 r. ocenia stan gospodarki w ujęciu regionów za pomocą testu koniunktury. W miesięcznym cyklu gromadzone są opinie przedsiębiorców o kondycji firm prowadzących działalność w województwie. Rozsyłane ankiety zawierają również pytania o przewidywania co do rozwoju gospodarczego w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Na podstawie uzyskanych odpowiedzi wyliczany jest wskaźnik prognostyczny, informujący o oczekiwanych zmianach koniunktury w przyszłości. Zarówno wskaźnik koniunktury bieżącej, jak i wskaźnik prognostyczny mogą przyjmować wartości z przedziału od -100 do +100, przy czym wartość minimalna oznacza bardzo złą, a wartość maksymalna bardzo dobrą koniunkturę.

Do chwili obecnej (przez cały okres badawczy) najniższą wartość wskaźnika koniunktury wojewódzkiej na Pomorzu odnotowano na początku 2002 r. Wynosiła -35,2 pkt i odzwierciedlała przeważającą liczbę opinii negatywnych wśród wszystkich odpowiedzi weryfikujących stan gospodarki województwa. Z kolei wartość maksymalną odnotowano w lipcu 2006 r.

Rysunek 1. Koniunktura gospodarcza w Polsce i województwie pomorskim w latach 2004-2007

14_1

Źródło: Opracowanie IBnGR.

Analiza wykresu (rys. 1) pozwala wskazać na pewną prawidłowość. Pogorszenie nastrojów pomorskich przedsiębiorców występuje zwykle na przełomie IV i I kwartału. Podobny spadek jest zresztą charakterystyczny dla całego kraju.

Od ponad trzech lat liczba ocen pozytywnie weryfikujących stan gospodarki województwa jest większa niż liczba opinii negatywnych. Podobne zjawisko dotyczy również koniunktury ogólnopolskiej. Wskaźniki koniunktury zarówno wojewódzkiej, jak i ogólnopolskiej w omawianym okresie przyjmowały z reguły dodatnie wartości. Wyjątek stanowiły miesiące zimowe: grudzień oraz styczeń, podczas których obserwuje się wyraźne pogorszenie. Prawidłowość ta nie wystąpiła w 2007 r. Liczba ocen negatywnych była wyraźnie niższa od liczby ocen pozytywnych zarówno w grudniu, styczniu jak i lutym.

Charakterystyczny jest również stopniowy wzrost liczby przedstawicieli firm wydających opinie pozytywne. Jego odwzorowanie w postaci linii trendu wskazuje, że począwszy od 2004 r. stan gospodarki województwa pomorskiego poprawia się szybciej niż stan gospodarki w kraju. Po części wynika to z wyższej amplitudy wahań wskaźnika koniunktury na Pomorzu, przejawiającej się wyższymi wartościami w okresie ożywienia gospodarczego i niższymi notami w momencie dekoniunktury. O dynamicznej poprawie stanu gospodarki świadczy fakt, że w roku bieżącym wskaźnik koniunktury ani razu nie osiągnął ujemnej wartości, nawet w miesiącach zimowych.

Obecnie indeks koniunktury w województwie pomorskim kształtuje się na poziomie 11,5 pkt. Nota ta jest niższa od ogólnopolskiej o 2,6 pkt. W porównaniu do wartości sprzed miesiąca odnotowano spadek sięgający -5,8 pkt.

Mimo że liczba ocen pozytywnie weryfikujących koniunkturę wojewódzką nadal przewyższa liczbę opinii negatywnych, to widać wyraźnie, że pomorscy przedsiębiorcy zdecydowanie gorzej oceniają stan gospodarki niż przed rokiem. Różnica oceny tegorocznej i ubiegłorocznej kształtuje się na poziomie -20,8 pkt.

Obserwowany w ostatnim kwartale spadek został zasygnalizowany malejącą wartością wskaźnika prognostycznego, odnotowaną od maja 2007 r.

Tendencja spadkowa w zakresie wskaźnika prognostycznego widoczna jest do chwili obecnej (sierpień 2007 r.). Może ona sugerować dalszy spadek wartości wskaźnika w IV kwartale 2007 r. Jednocześnie zwraca uwagę bardzo wysoki poziom indeksu prognostycznego. Liczba przedsiębiorców oceniających, że stan gospodarki województwa w kolejnych miesiącach poprawi się, zdecydowanie przewyższa liczbę ocen negatywnych. Pogorszenia trudno się jednak spodziewać już we wrześniu. Z reguły bowiem III kwartał charakteryzują dodatnie wartości wskaźnika koniunktury.

Rysunek 2. Wskaźnik prognostyczny oraz wskaźnik koniunktury bieżącej w województwie pomorskim w okresie od czerwca 2006 r. do sierpnia 2007 r.

14_2

Źródło: Opracowanie IBnGR.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Spoiwem zawsze jest człowiek

Rozwój lokalny może opierać się na różnych przesłankach. Dobry pomysł, którego realizacja wywołała pozytywne efekty gospodarcze w danej lokalizacji, jest jednak najważniejszy. Impulsem dla ciekawych przedsięwzięć są z jednej strony uwarunkowania naturalne i możliwość ich wykorzystania – jak w przypadku Hotelu Lodowego czy Tatralandii, a z drugiej – tradycja, specyfika danej kultury i mentalność ludzi – przykładem może tu być Festiwal Czekolady w Perugii lub coroczne Paglio di Siena (gonitwa koni) w Sienie. Inny przykład to wykorzystanie marki produktu jako bazy do rozwoju innej działalności – jak w przypadku klocków Lego i opartego na ich sławie centrum zabawy i rozrywki – Legolandu.

Takie przedsięwzięcia pokazują, jak – dzięki elastycznemu podejściu – dobry pomysł można przełożyć na produkt, dostosowując się do warunków panujących na ciągle zmieniającym się rynku i wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumenckim. Tu tradycja łączy się z technologią, ale spoiwem zawsze jest człowiek.

Specyficzny klimat

Hotel Lodowy [1] powstał w małej szwedzkiej wsi Jukkasjärvi na północy kraju, 200 km za Kołem Polarnym. W 1989 roku grupa ludzi wpadła na pomysł, żeby zbudować hotel ze śniegu i lodu i promować go jako turystyczną atrakcję [2]. Sceptycy uważali, że zimą nie będzie tam turystów ze względu na ciemności i chłód, jednak oni zaryzykowali. I udało się. Zainteresowanie było tak duże, że pomysł został opatentowany. W sezonie 2003 w lodowym hotelu przenocowało prawie 7 tysięcy gości, a zwiedziło go ponad 30 tysięcy turystów.

W połowie kwietnia hotel spływa do rzeki Torneälv, po czym w grudniu buduje się go od nowa. Zużywa się do tego 30 tys. ton śniegu i 4 tys. ton lodu.

Z roku na rok liczba turystów wzrasta. Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów i stale ich zaskakiwać, wymyśla się wciąż nowe atrakcje. W 2003 roku w hotelu otwarta została lodowa kopia londyńskiego teatru Globe Theatre. Od tego momentu każdej zimy wystawiane są tu sztuki Szekspira. Sama budowla ma 60 pokoi, kino, kościół (odbywają się tu śluby i chrzciny), galerię sztuki, w której wystawiane są arcydzieła wyrzeźbione z lodu, bar, gdzie drinki podaje się w lodowych szklankach, restaurację, w której króluje kuchnia lapońska, oparta głównie na mięsie reniferów, rybach i grzybach. Z lodu zbudowana jest recepcja, kolumny podtrzymujące dach, szerokie łoża, obramowania drzwi i prześwitujące tafle imitujące okna, a także bar ze słynnym szwedzkim produktem – wódką „Absolut”. Wieczorem w śnieżnym amfiteatrze można obejrzeć film na lodowym ekranie z zorzą polarną nad głową albo wysłuchać koncertu zespołu „Absolut Below Zero Band”, grającego na lodowych instrumentach.

Z pomysłu wykorzystania surowca naturalnego, jakim jest lód, skorzystali też inni mieszkańcy Skandynawii – na północy Norwegii, w Alcie, powstało igloo, a w Finlandii, w miejscowości Kemi – śnieżny zamek. Pomysłodawcy hotelu lodowego nie zaprzestali aktywności i zamierzają promować zorzę polarną. W ten sposób surowiec naturalny stał się punktem wyjścia dla rozwoju lokalnego biznesu w miejscu – wydawałoby się – odludnym i niedostępnym.

Innowacyjny produkt

Stolica Umbrii Perugia, leżąca w sercu Włoch, pamiętająca czasy Etrusków i sąsiadująca z Asyżem św. Franciszka, słynie z produkcji wyśmienitych czekoladek „Bacio” firmy Perugina. Ich historia sięga roku 1922, kiedy to jedna z założycielek firmy, Perugina Luisa Spagnoli, zdecydowała się wykorzystać zmielone orzechy pozostałe po produkcji innych wyrobów. W środek czekoladki uformowanej początkowo w kształt zamkniętej pięści włożyła orzech laskowy. Dopiero później Giovanni Buitoni, kolejny właściciel firmy, wymyślił dla nich nazwę, która po latach stała się rozpoznawalna także poza granicami kraju: „Bacio”, czyli pocałunek. Czekoladki są zawinięte w małe karteczki z cytatami znanych autorów, co jest charakterystyczną cechą produktu . To prawie jak list w butelce. Mieszkańcy Włoch wręczają sobie „czekoladki z przesłaniem” na każdy dzień i na każdą okazję.

Wykorzystując swój słynny produkt, od czternastu lat, co roku w październiku, Perugia jest gospodarzem trwającego kilka dni Festiwalu Czekolady – Eurochocolate Festiwal [3]. Gospodarze imprezy starannie przygotowują się na przybycie tysięcy gości. W programie festiwalu można znaleźć wiele atrakcji, m.in. rzeźbienie w pięciometrowych czekoladowych blokach (tematem tegorocznego konkursu jest „ChocolAge: Era del Cioccolato” czyli „Era czekolady” – przedstawienie wszystkich etapów ewolucji homo sapiens, od szympansa po człowieka współczesnego, żyjącego w erze czekolady). Turyści są zapraszani na wykłady i degustacje na Universita dei Sapori (Uniwersytet Smaków), gdzie na kursach różnego stopnia (dla początkujących, średnio zaawansowanych i zaawansowanych) poznaje się tajniki czekolady. Na odważnych czeka zabawa „Poszukiwacze czekolady” albo wyścigi motocyklowe. Na kilka dni miasto zamienia się w krainę czekolady, gdzie odbywają się targi i biesiady oraz przyznaje się nagrody różnym produktom i ich wytwórcom.

Festiwal Czekolady trwa tylko kilka dni w roku, natomiast „Etruscan Chocohotel” – pierwszy czekoladowy hotel na świecie – jest w Perugii otwarty przez cały rok. Produkt stał się w tym wypadku impulsem do rozwoju wielu okołoturystycznych działalności, z których korzyści czerpie cały region.

Charakterystyczna firma

Firma Lego, założona w 1932 roku, dziś jest symbolem sukcesu i zdobyła zaufanie zarówno dzieci, jak i dorosłych na całym świecie. Historia Lego zaczęła się od małej rodzinnej fabryki z siedzibą w Billund w Danii. Nazwę Lego wymyślił w 1934 roku założyciel firmy, stolarz Ole Kirk Christiansen, a pochodzi ona od duńskich słów „leg godt”, co oznacza „dobrze bawić się razem” [4].

36 lat później niedaleko fabryki powstał park rozrywki Legoland. Od otwarcia w 1968 r. odwiedziło go w sumie 36 milionów osób. To jedno z najpopularniejszych miejsc rozrywki na świecie, które co roku przyciąga tłumy zainteresowanych do różnych tematycznych sfer – Minilandu, Duplolandu czy Krainy Piratów. Budowa Legolandu wymusiła konieczność stworzenia odpowiedniej infrastruktury dla turystów – powstały hotele, restauracje. Aby sprostać oczekiwaniom klientów, w tej niewielkiej miejscowości wybudowano międzynarodowe lotnisko, łączące Billund z większością miast europejskich. Doskonałe połączenia kolejowe i autobusowe, 7 tysięcy miejsc parkingowych – wszystko to ma ułatwić dostęp do Legolandu. Wysoka jakość oferowanych usług oraz marka produktu zaowocowały sukcesem przedsięwzięcia. Kraina Kreatywności, jaką jest Legoland, jest doskonałą wizytówką duńskiej firmy. Ale Lego to nie tylko sprzedaż klocków i parki rozrywki. Firma cały czas rozwija swoje usługi. Sztab pracowników z działu badawczo-rozwojowego współpracuje z międzynarodowymi centrami badań nad rozwojem zabawy i nauki w celu podwyższania standardów produktów i usług. Powstanie wirtualnego świata klocków LEGO.com, gdzie rzeczywiście można poczuć magię kreatywności, jest dowodem na pomysłowość i wszechstronność twórców.

Zasoby naturalne

Kolejnym godnym naśladowania przykładem doskonałego wykorzystania zasobów natury jest Tatralandia – największy wodny ośrodek rozrywki i wypoczynku na Słowacji. Otwarty 1 lipca 2003 r. Aquapark Tatralandia [5] leży we wspaniałej scenerii gór na północnym brzegu sztucznego jeziora, z pięknym widokiem na Tatry. Oddalona o blisko 2 km od centrum Liptowskiego Mikulasza i niecałe 100 km od Korbielowa, Tatralandia ma dogodne połączenia komunikacyjne. Sercem całorocznego parku wodnego jest źródło termalnej wody, działającej leczniczo na aparat ruchowy i oddechowy.

Tatralandia oferuje kąpiele w sześciu całorocznych basenach termalnych (dwa baseny kryte), z leczniczą wodą mineralną o temperaturze 28-39 stopni Celsjusza i mnóstwem innych atrakcji. Każdego dnia odbywają się tu liczne konkursy, ćwiczenia gimnastyczne oraz spływy pontonami. Podczas sezonu letniego działa dziewięć basenów termalnych z atrakcjami wodnymi – są tu tory pływackie, wodna ściana wspinaczkowa, masaże, łóżka wodne, siatkówka i koszykówka wodna, dziecięce ślizgawki. Obok atrakcji sportowych park wodny oferuje ekskluzywne Spa. Atrakcją dla dzieci jest Western City niedaleko Tatralandii.

Baseny termalne przez cały rok przyciągają tysiące turystów z zagranicy. Co decyduje o sukcesie tego kompleksu? Przede wszystkim zdywersyfikowany produkt, wysoka jakość usług oraz oferta skierowana do każdej grupy wiekowej. Południowi sąsiedzi Polski posiadają dziesiątki basenów termalnych, często w wielkich, doskonale zagospodarowanych kompleksach (Besenova, Tatralandia, Bojnice, Kovacova, Levice, Nove Zamky, Rajec, Sturovo, Vrbov i inne [6]). Na Słowacji istnieją dwa rodzaje kąpielisk – jedne to uzdrowiska z naturalnymi źródłami termalnymi, nastawione głównie na leczenie sanatoryjne, ale także z niewielkimi kąpieliskami dostępnymi dla wszystkich (Pieszczany, Turciańskie Cieplice). Drugie to wielkie kompleksy rekreacyjne, korzystające z wód termalnych ze sztucznych odwiertów. Baseny termalne mają także niektóre hotele. Wszystko opracowano z myślą o dostarczeniu klientowi usługi, jakiej oczekuje. Wizyta w kompleksie termalnym połączona jest ze zwiedzaniem licznych w tych okolicach jaskiń i zamków.

Przykładów lokalnych biegunów wzrostu, czerpiących z własnych zasobów, a nie z „premii sąsiedztwa” metropolii, można znaleźć o wiele więcej. Także na naszym lokalnym podwórku. Warto ich wnikliwie szukać. Podane wyżej przykłady pokazują, że można oprzeć rozwój regionalny na potencjale własnym. Niezbędni są tylko kreatywni i odważni ludzie.

1. www.wikipedia.org

2. G. Micuła, Baśniowa Laponia, www.obiezyswiat.com nr 4, 1/2004.

3. W tym roku festiwal odbywał się w dniach 13-21 października; szerzej na ten temat: www.eurochocolate.com

4. M.Cz. Sorensen, Gdzie zabawa łączy się z nauką, 2.06.2005, www.polonia.dk

5. www.tatralandia.sk 6 Informacja Biura Usług Turystycznych Konfer Sp. z o.o.

6 Informacja Biura Usług Turystycznych Konfer Sp. z o.o.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Nie potrzeba wiele…

Pojęcie lokalnego bieguna wzrostu jest zagadnieniem niezwykle ważnym, zwłaszcza z punktu widzenia młodego człowieka wkraczającego w dorosłe życie. Ciekawy aspekt stanowią niezaprzeczalne fakty istnienia miejsc, które ten start w dorosłe życie zarówno wybitnie ułatwiają, jak i dobitnie utrudniają. Skąd biorą się takie dysproporcje? Czy istnieje skuteczna recepta na stworzenie modelowego przykładu? Czy relacja biegun – otoczenie jest obustronna? Większy wpływ ma sąsiedztwo na ośrodek czy ośrodek na sąsiedztwo?

Wbrew swojej nazwie, pojęcie lokalnego bieguna wzrostu ma niewiele wspólnego z nauką zajmującą się badaniem powierzchni naszej planety. Podstawą jest aspekt ekonomiczny, ściślej mówiąc – oddziaływanie zachodzące pomiędzy wymiarem przestrzennym a procesami rozwojowymi z natury płaszczyzny gospodarczo-społecznej. Dane miejsce w przestrzeni geograficznej wyróżnia się na tle innych obszarów większym stopniem rozwoju społeczeństwa. Przykładowo do tego grona może być zaliczony zbiór rozwijających się różnorodnych gałęzi gospodarczych, skoncentrowanych w ośrodku miejskim i pobudzających dalszy rozwój ekonomiczny w obszarze wpływów. Niejednokrotnie zdarza się, że występuje tam branża wiodąca, niekiedy nowoczesna i technicznie zaawansowana, co pozwala na wzrost tendencji zwyżkowej w aspekcie innowacyjności w dużo szybszym tempie aniżeli w branżach zlokalizowanych poza biegunem.

W moim mniemaniu jednak miasto marzeń widziane oczami ludzi młodych ma trochę odmienne cechy. Podstawową jest przyrost miejsc pracy w tempie szybszym niż przeciętny wskaźnik dla danego regionu, co jest wynikiem ponadprzeciętnych inwestycji w sektorze prywatnym. Obie tendencje rosnące są jednak podtrzymywane przez pomoc publiczną, która jest niezbędna przy podstawowym założeniu, że owa działalność gospodarcza otwierana jest w słabo rozwiniętym regionie. Niezwykle istotna jest także cecha rozprzestrzeniania się: skumulowanie aktywności gospodarczej powoduje rozwój i wzrost konkurencyjności, które same siebie napędzają, co skutkuje przemieszczaniem się tych tendencji rozwojowych na otaczające obszary.

Najważniejszą cechą miasta aspirującego do bycia lokalnym ośrodkiem wzrostu są aspekty motywujące do tworzenia czegoś właśnie tam, gdzie się wychowaliśmy i dorastaliśmy. Mamy tutaj do czynienia z pojęciem wykorzystywania sentymentu do miejsc i wspomnień – dzieciństwa, przywiązania do społeczności zżytej ze sobą w większym stopniu niż to ma miejsce w dużych ośrodkach miejskich. Jeżeli młody człowiek, mający ogromną chęć stworzenia czegoś własnego, zostanie złapany na ten haczyk, dany ośrodek musi zaoferować mu to, co większe miasta konkurencyjne: możliwość bezproblemowego kreowania nowych miejsc pracy, organizowania innowacyjnych biznesów bądź po prostu obrania omawianej lokalizacji jako siedziby firmy. Należy tylko podać to na lokalnej tacy – zakładam moją firmę tutaj, ponieważ jest to korzystniejsze: znam ludzi, ich podejście do pracy i zaangażowanie, więc wiem, kogo zatrudniam. Jeżeli nawet samodzielnie nie uda mi się skompletować całego zespołu pracowników, znam ludzi, którzy mi w tym pomogą, np. dyrektor mojego liceum. Nie martwię się biurokracją ani wielkomiejskim zwyczajem, że aby organizm firmy idealnie funkcjonował, muszę „latać” po urzędach rozsianych po całej aglomeracji. Tutaj, czyli u siebie, mam wszystko pod ręką i na dodatek znam panie w okienkach, ponieważ w niedalekiej przeszłości miałem już z nimi kontakt. Wiem, że są nastawione przyjaźnie do nowego biznesu, ponieważ doskonale zdają sobie sprawę z jego efektów zarówno pośrednich, jak i bezpośrednich. Nie jestem traktowany jak kolejny wielkomiejski petent.

Chcę tutaj działać, ponieważ widzę na własne oczy, że moja praca nie idzie na marne – poprzez płacone przeze mnie podatki mam wpływ na rewitalizację środowiska naturalnego, na kształcenie moich potencjalnych pracowników. Widzę obieg zamknięty – tu, w moim biegunie, ośrodku mojego wzrostu.

Tutaj jest właśnie pole do popisu dla władz danego ośrodka miejskiego – każdy potencjalny inwestor powinien uzyskać pomoc. Trzeba dosłownie pokazać młodemu biznesmenowi, co od nas otrzyma. Jeżeli wyraźnie przedstawimy realne korzyści, bez urzędniczego zakłamania i snucia wizji, efekt w postaci biznesu jest murowany. I oto na naszym terenie mamy o jednego biznesmena więcej, zadowolonego z naszych usług – z faktu, że w każdej chwili może liczyć na naszą pomoc, że nie stwarzamy mu barier rozwojowych. Bardzo często zapomina się, że dobry klient przekaże swoje pozytywne emocje dalej i obieg nam się zamknie po raz kolejny – pojawi się następny inwestor. A tak naprawdę nie potrzeba wiele – właściwie, kolokwialnie mówiąc, nic poza moralnym obowiązkiem ludzkiej solidarności. Wszyscy wiemy natomiast, jak kończy się urzędnicza arogancja niejednokrotnie połączona z butą – zniechęcony potencjalny inwestor opowie każdemu znajomemu, co mu się przytrafiło i jakie ośrodki lepiej omijać szerokim łukiem.

Oczywiście istnieje wiele innych czynników, mających pośredni lub bezpośredni wpływ na powstawanie lokalnych ośrodków wzrostu gospodarczego. Obok szeregu aspektów ekonomicznych, które można określić jako zdolności aklimatyzacji do procesów innowacyjnych, a co za tym idzie – racjonalnego wykorzystywania wiążących się z nimi szans rozwojowych, istnieją także różnorakie uwarunkowania kulturowo-społeczne. Często zdarza się, że występują bariery na płaszczyźnie mentalnej – brak wiedzy na temat współczesnych procesów gospodarczych czy też nieświadomość wagi nowoczesnych zjawisk i procesów ekonomicznych. Moim zdaniem jednak, są one mniej istotne, co nie oznacza, że mogą być pominięte..

Skip to content