Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Praktyka, praktyka, praktyka

Z Ewą Miłek , Kierownikiem Centrum Obsługi Przedsiębiorcy w Urzędzie Miejskim w Gdańsku, rozmawia Dawid Piwowarczyk

Skąd pomysł na badanie rynku pracy w sektorze ICT?

Projekt jest częścią większego projektu unijnego Cityregio II. W tym projekcie jest piętnastu partnerów z siedmiu państw. Z ramienia naszego regionu uczestniczą Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości i miasto Gdańsk. Nasza gdańska część projektu będzie dotyczyła rozwoju klastra ICT w Gdańsku. Chcieliśmy zdiagnozować, co mamy w naszym mieście i nawiązać współpracę z dużymi firmami, aby zapoznać się z ich potrzebami, dowiedzieć się, czy współpracują ze sobą. W dobie problemów z pracownikami chcieliśmy dowiedzieć się również, jakie są potrzeby firm w tym względzie. Przebadaliśmy więc 20 firm z branży ICT pod względem potrzeb kadrowych i porównaliśmy te wyniki z programami kształcenia trzech szkół wyższych kształcących w tym kierunku.

Jak prowadzono badania?

Dotarliśmy do osób odpowiedzialnych w badanych firmach za rekrutację kadr. Zapytaliśmy ich, jak postrzegają absolwentów naszych szkół wyższych i czego oczekują.

Jaki jest najważniejszy wniosek płynący z przeprowadzonych badań?

Badania pokazały, że wykształcenie jest ważne, ale ważniejsza jest praktyka. Połączenie praktycznej wiedzy z doświadczeniem jest tym, czego tak naprawdę poszukują firmy. Na pewno jest jeszcze wiele pracy. Musimy tak zjednoczyć siły, by system edukacji „produkował” dobrych absolwentów. Zdaniem przedstawicieli firm, którzy są najczęściej absolwentami naszych uczelni, programy nauczania zawierają zbyt dużo teorii, a za mało zajęć praktycznych.

Czy samo miasto w jakiś sposób wspiera pozytywne tendencje?

W tym momencie rozpoczęto projekt, w ramach którego 23 studentów ostatnich lat i absolwentów studiów informatycznych wyjedzie do siedziby firmy Zensar Technologies do Indii. Po ukończeniu czteromiesięcznego stażu będą pracować w gdańskim oddziale tej firmy. Są to praktyki współfinansowane przy udziale środków publicznych. Funkcjonuje także projekt „Wakacyjny Staż”. W tym roku już czwarta edycja. W ramach tego projektu organizujemy staże w firmach trójmiejskich. W zeszłej edycji 203 stażystów odbyło praktyki w 33 trójmiejskich firmach. W tym roku chcemy przeprowadzić pewną specjalizację tego projektu tak, by wzmocnić wsparcie dla branży ICT.

Jakie czynniki decydują o przydatności programów nauczania dla pracodawców?

Badania pozwoliły na dokładną analizę programów nauczania pod kątem ich przydatności dla pracodawców. Okazało się, że pracodawcy cenią te elementy programu, które polepszają zdolności studenta do pracy nad konkretnymi projektami.

Czy te wyniki trafiają na uczelnie?

Oczywiście, że tak. Zorganizowaliśmy spotkanie, na którym zapoznaliśmy uczelnie z wynikami tych badań. Jednak najważniejsze jest to, że uczelnie już teraz wkładają dużo pracy w dostosowanie swoich programów do standardów europejskich, a nawet światowych. Nasze badania to tak naprawdę wsparcie dla prac gdańskich uczelni.

Czy firmy są gotowe finansować edukację?

Na pewno najbardziej namacalną formą są staże. Obecnie przed naszymi studentami otwierają się możliwości uczestniczenia w płatnych stażach zagranicznych współfinansowanych przez firmę Zensar Technologies.

Jakie jest wsparcie ze strony miasta?

Staramy się dostosowywać nasze działania do potrzeb rynku pracy. Współdziałamy z wydziałem edukacji, firmami, uczelniami i wypracowujemy nowe, lepsze rozwiązania. System się zmienia. Są to zmiany idące w dobrym kierunku. Ważne jest jednak ciągłe zbieranie informacji, byśmy mieli lepszy obraz sytuacji.

Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wskaźniki rozwoju województwa pomorskiego

Pod koniec stycznia Urząd Statystyczny w Gdańsku opublikował „Komunikat o sytuacji społeczno-gospodarczej województwa pomorskiego” dotyczący grudnia 2006 r. Jaki był zatem, w świetle danych statystycznych, koniec roku dla gospodarki województwa pomorskiego? Nawet pobieżna analiza wybranych danych wskazuje, że był on dobry – zarówno pod względem działalności przedsiębiorstw, stanu rynku pracy, jak i wynagrodzeń (Tablica 1.). Dobrymi wynikami działalności pochwalić się mogły przedsiębiorstwa. Co prawda, liczba podmiotów gospodarki narodowej nie wzrosła znacząco, ale pamiętać należy, że województwo pomorskie cechuje się ponadprzeciętnym poziomem przedsiębiorczości. Znaczne przyrosty odnotowano natomiast w zakresie produkcji sprzedanej, jak i sprzedaży detalicznej. Szczególnie pozytywne wrażenie tworzy ponad 50 proc. wzrost produkcji budowlano-montażowej. Jego wymowę osłabia nieco fakt, że przeciętnie w Polsce wzrost ten również był wysoki – sięgał 45 proc. W porównaniu do miesiąca poprzedniego najmniejszy wzrost dnotowano w zakresie produkcji sprzedanej przemysłu – wyniósł on prawie 10 proc. Na tle zmian w kraju należy go jednak ocenić bardzo pozytywnie, gdyż przeciętnie w Polsce odnotowano spadek wartości analizowanego miernika o ok. 7 proc. Wartości produkcji i sprzedaży w porównaniu do grudnia 2005 r. również wzrosły. Na tle Polski wypadały one ponadprzeciętnie – szczególnie w przypadku przemysłu. Wzrost produkcji sprzedanej sięgał prawie 30 proc., podczas gdy w kraju wynosi – jedynie 6 proc.

33_t1

Dobre wyniki działalności przedsiębiorstw nie pozostały bez wpływu na sytuację na rynku pracy. Odnotowano wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. W stosunku do listopada 2006 r. wyniósł on 0,2 proc., a w stosunku rocznym – o 5,4 proc. Zmiany te nie odbiegały w istotny sposób od obserwowanych w kraju. W skali roku wzrost zatrudnienia cechował wszystkie sekcje z wyjątkiem rybactwa. Wyraźnie najwyższy, przekraczający 9 proc., przyrost odnotowano w budownictwie. Wspomniany spadek zatrudnienia w rybactwie był głęboki i sięgał 22 proc. Przyglądając się dokładniej zmianom struktury, biorąc pod uwagę działy przetwórstwa przemysłowego, bardzo wysoką dynamikę zaobserwowano w przedsiębiorstwach wytwarzających wyroby z metali. Przekraczała ona 12 proc. w skali roku. Wyraźny spadek zatrudnienia, wynoszący ok. 3 proc., odnotowano natomiast w zakresie produkcji pozostałego sprzętu transportowego. Do tej kategorii zalicza się przemysł okrętowy, którego przedstawiciele w minionym roku sygnalizowali wyraźny deficyt pracowników, spowodowany emigracją zarobkową specjalistów.

Wzrost zatrudnienia przełożył się na wyraźny spadek bezrobocia. Jego niewielki przyrost obserwowany w grudniu miał charakter sezonowy. Natomiast spadek, odnotowany w porównaniu do analogicznego miesiąca roku poprzedniego, sięgał aż 21 proc., podczas gdy przeciętnie w kraju kształtował się na poziomie 17 proc. Wynik ten stawiał województwo pomorskie na pozycji lidera w zakresie spadku bezrobocia. W grudniu stopa bezrobocia nie uległa zmianie, co biorąc pod uwagę porę roku, było zjawiskiem korzystnym. W tym czasie w kraju uległa ona nieznacznemu wzrostowi – o 0,1 pkt. proc. W stosunku rocznym, w regionie zmniejszyła się ona natomiast o 3,7 pkt. proc. przy średniej dla kraju wynoszącej 2,7 pkt. proc. Tym samym dystans dzielący poziom stóp bezrobocia w województwie pomorskim i w Polsce uległ zmniejszeniu. W porównaniu do grudnia 2005 r. spadek liczby bezrobotnych odnotowano także w trzech wybranych kategoriach osób znajdujących się w specyficznej sytuacji na rynku pracy. Niestety w przypadku bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej spadek ten był bardzo mały. Liczba młodych bezrobotnych uległa ponadprzeciętnemu zmniejszeniu. Różnica pomiędzy dynamiką spadku bezrobocia ogółem a bezrobocia młodych wynosiła ok. 4,5 pkt. proc. Po części był to zapewne efekt migracji – młodzi ludzie są szczególnie mobilni. Spadek nieodbiegający od przeciętnego odnotowano również w przypadku długotrwale bezrobotnych, co należy uznać za wynik niespodziewany, gdyż osoby długo pozostające bez pracy siłą rzeczy powinny mieć większe problemy z jej znalezieniem. Prawdopodobnie duża część bezrobotnych z omawianej grupy pracowała, tyle że w szarej strefie. Poprawiająca się sytuacja na rynku pracy sprawiła, że legalizacja zatrudnienia zaczęła być korzystna.

W grudniu 2006 r. do urzędów pracy zgłoszono ok. 4,2 tys. ofert zatrudnienia. To, że odnotowano znaczny spadek ich liczby w stosunku miesięcznym, można tłumaczyć zjawiskiem sezonowości zatrudnienia. Niepokoi jednak fakt, że spadek odnotowany został również w skali roku. Może to być sygnał, że 2007 r. nie będzie już tak korzystny pod względem poprawy sytuacji na rynku pracy. Ostrożniejsze podejście pracodawców do tworzenia nowych miejsc pracy może być efektem rosnących wynagrodzeń. W skali roku wzrost wynagrodzeń w województwie pomorskim był wyższy niż przeciętnie w Polsce. Jednak w grudniu dynamika ta była niższa od krajowej, co może również wskazywać na słabnięcie dotychczasowych pozytywnych tendencji w zakresie popytu na pracę.

W świetle przedstawionych danych statystycznych grudzień był niewątpliwie kolejnym miesiącem wzrostu produkcji i sprzedaży. Stagnacja w zakresie spadku bezrobocia miała charakter wybitnie sezonowy, na co wskazują zmiany obserwowane w stosunku rocznym. Analizowany okres, w zakresie statystyk rynku pracy, był pod niemal każdym względem lepszy niż przed rokiem. Niepokój może jedynie wywoływać spadek liczby ofert pracy, choć pamiętać należy, że państwowe służby zatrudnienia obsługują jedynie pewien segment pośrednictwa pracy.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową od początku 2001 r. ocenia stan gospodarki ogólnopolskiej oraz gospodarki na poziomie województw za pomocą testu koniunktury. W miesięcznym cyklu gromadzone są opinie przedsiębiorców dotyczące kondycji firm prowadzących działalność w regionie. Rozsyłane ankiety zawierają również pytania o przewidywania co do rozwoju gospodarczego w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Na podstawie uzyskanych odpowiedzi wyliczany jest wskaźnik prognostyczny informujący o oczekiwanych zmianach koniunktury w przyszłości. Zarówno wskaźnik koniunktury bieżącej, jak i wskaźnik prognostyczny mogą przyjmować wartości z przedziału od -100 do +100, przy czym wartość minimalna oznacza bardzo złą, zaś wartość maksymalna bardzo dobrą koniunkturę.

Najnowsze – styczniowe badania koniunktury ogólnopolskiej wskazują na kontynuację tendencji spadkowej. Indeks bieżącego klimatu koniunktury notowany w kraju osiągnął 12,9 pkt. i był niższy o 2 pkt. od wartości notowanej przed miesiącem. Zmiany obserwowane w województwie pomorskim miały zwrot przeciwny. Wskaźnik koniunktury osiągnął wartość 20,5 pkt., przewyższając indeks grudniowy o 1,8 pkt. Notowana poprawa była zatem nieznaczna. Niemniej jednak w porównaniu z rokiem ubiegłym opinie przedsiębiorców były dużo lepsze, zaś styczniowe badanie koniunktury w województwach było 11. z kolei badaniem, w którym liczba ocen pozytywnych przewyższała liczbę not negatywnych.

Rysunek 1. Wskaźnik koniunktury bieżącej w 2006 r. oraz w styczniu 2007 r. w Polsce oraz w województwie pomorskim

32_01

Źródło: Opracowanie IBnGR.

Rysunek 2. Wskaźnik koniunktury bieżącej w latach 2001-2006 oraz w styczniu 2007 r. w Polsce oraz w województwie pomorskim

32_02

Źródło: Opracowanie IBnGR.

Przebieg wykresu koniunktury w latach 2001-2007 wskazuje, iż z reguły początek roku jest okresem, w którym indeks koniunktury osiąga wartości minimalne. Notowana następnie zmiana trendu jest trwała, tzn. przez co najmniej 3 miesiące obserwuje się w każdym badaniu wyższe niż przed miesiącem oceny respondentów. Na tej podstawie można przypuszczać, że poprawa nastrojów przedsiębiorców prowadzących działalność w województwie pomorskim nie ma charakteru chwilowego, zaś w wypadku pogorszenia wskaźnik koniunktury gospodarczej w województwie nie powinien osiągnąć wartości ujemnych.

W wojewódzkim rankingu koniunktury Pomorskie zajęło 4. pozycję. W styczniu 2007 r. stan gospodarki lepiej ocenili przedsiębiorcy z województw: wielkopolskiego (29,8), mazowieckiego (27,0) i kujawsko-pomorskiego (23,5). W dwóch pierwszych regionach opinie ankietowanych cechował większy niż w wypadku przedsiębiorców z Pomorza optymizm co do zmian w przyszłości. Będący ich odzwierciedleniem wskaźnik wyprzedzający koniunktury kształtował się bowiem na poziomie 42,9 pkt. (Wielkopolska) oraz 41,9 pkt. (Mazowsze). Większym optymizmem cechowali się również respondenci ze Śląska oraz Dolnego Śląska, gdzie omawiany indeks osiągnął wartości odpowiednio: 49,1 oraz 41,2 pkt.

W województwie pomorskim styczniowa wartość wskaźnika prognostycznego wyniosła 35,7 pkt., przekraczając wartość ogólnopolską o 5 pkt. Co więcej, nie tylko widać wyraźnie, że liczba przedsiębiorców przekonanych o korzystnej przyszłości przewyższa liczbę opinii negatywnych, ale zauważa się również tendencję wzrostową. Wartość indeksu prognostycznego w województwie wzrastała nieprzerwanie od ostatnich 4 miesięcy, kształtując się obecnie na poziomie zbliżonym do wartości odnotowanej w styczniu roku ubiegłego (35,8).

Prognoza koresponduje ze spostrzeżeniami wynikającymi z analizy przebiegu wykresu wskaźnika bieżącego. Bardziej prawdopodobna jest poprawa stanu gospodarki niż jego pogorszenie. Niemniej jednak historyczne zestawienie wykresów koniunktury bieżącej z przesuniętym o 3 miesiące wykresem prognostycznym wskazuje, iż przewidywania ankietowanych z reguły są zbyt optymistyczne. Rzeczywista ocena wypada zdecydowanie gorzej od oczekiwań z przeszłości. Dotyczy to sytuacji, w której wartość wskaźnika koniunktury bieżącej przyjmuje tak dodatnie, jak i ujemne wartości.

Obserwacje z lat ubiegłych wskazują również na coraz większą zmienność nastrojów pomorskich przedsiębiorców, przejawiającą się rosnącą amplitudą wahań wskaźnika koniunktury bieżącej. Wraz z nią wzrasta rozstęp pomiędzy prognozą a jej realizacją. Zatem optymistyczne noty wyrażane przez przedsiębiorców z województwa mogą być również nieco zawyżone.

Rysunek 3. Bieżący i prognostyczny wskaźnik koniunktury w województwie pomorskim w 2006 r.

32_03

Źródło: Opracowanie IBnGR.

 

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Rozwój gospodarczy Pomorza w świetle danych o produkcie regionalnym

Dane dotyczące produktu krajowego brutto (PKB) powszechnie uważane są za najbardziej syntetyczny miernik rozwoju gospodarczego [1]. Czasami stosowane są nawet w szerszym kontekście – służą do pomiaru poziomu życia czy też po prostu dobrobytu. Omawiany miernik stosowany jest nie tylko w odniesieniu do państw – na co wskazywałaby jego nazwa – ale także w odniesieniu do gospodarki regionów. W takim wypadku określany jest często mianem produktu regionalnego brutto (PRB). Wskaźnik PRB stał się podstawowym kryterium kwalifikującym obszar do otrzymywania wsparcia w ramach funduszy strukturalnych UE. Analiza PRB województwa pomorskiego jest możliwa do przeprowadzenia dla dekady lat 1995-2004. Taki horyzont uwarunkowany jest dostępnością porównywalnych danych, choć ma on także do pewnego stopnia uzasadnienie w dynamice procesów gospodarczych. Jego przyjęcie pozwala ominąć w analizie fazę recesji transformacyjnej i skupić się na okresie, w którym PKB kraju przekroczyło poziom sprzed 1989 r. i cechowało się stałym, choć nierównomiernym wzrostem.

Jak zatem kształtuje się PRB województwa pomorskiego? W 2004 r. jego wartość sięgnęła 51,8 mld zł. Czy to jest dużo, czy mało? Aby odpowiedzieć na to pytanie potrzebne jest porównanie. Taką możliwość daje analiza PRB przypadającego na jednego mieszkańca – pozwala ona na porównanie regionów o różnej liczbie ludności i potencjale gospodarczym czy porównanie regionu do wartości ogólnopolskich. PRB województwa pomorskiego w 2004 r. wynosiło 23,6 tys. zł. Było ono mniejsze od wartości ogółem dla Polski o 2,3 proc. Wartość PKB na mieszkańca w Polsce jest jednak dość mocno przeszacowana, głównie za sprawą bardzo wysokiej, w porównaniu do innych regionów, wartości tego wskaźnika w województwie mazowieckim. Pod względem PRB na mieszkańca pomorskie zajmuje piąte miejsce na 16 województw. Nasz region wyprzedzają województwa: mazowieckie, śląskie, wielkopolskie i dolnośląskie. Pomijając Mazowsze, które jest klasą samą dla siebie, Pomorze wyprzedzają trzy regiony, a za nim plasuje się kolejnych sześć – o niewiele niższym poziomie PRB na mieszkańca. W zakresie tego wskaźnika województwo pomorskie, w wariancie optymistycznym zamyka stawkę regionów dobrze rozwiniętych, a pesymistycznym – przewodzi grupie województw przeciętnych.

Znana jest już lokata województwa pomorskiego w rankingu województw w zakresie PRB na mieszkańca. Pozostaje zatem odpowiedzieć na pytanie, jakie zmiany w tym zakresie miały miejsce w przeszłości. W latach 1995-2004 PKB kraju, a tym samym województw, znacznie wzrosło. Tempo wzrostu PRB ogółem w województwie pomorskim nie odbiegało w istotny sposób od krajowego. Świadczy o tym niemal niezmienny udział PRB Pomorza w generowaniu PKB Polski, który w badanym okresie zamykał się w granicach od 5,5 do 5,7 proc., najczęściej przyjmując wartość 5,6 proc.

Bardziej obrazowych porównań dostarcza analiza zmian PRB na mieszkańca. Z uwagi na dostępność porównywalnych danych jest ona jednak ograniczona do okresu lat 2000-2004. Zaobserwowane zmiany wskazują na rosnącą przewagę Pomorza nad województwem zachodniopomorskim i mniej więcej stały odstęp, jaki dzieli województwo pomorskie od dolnośląskiego. Matematyczna ekstrapolacja dotychczasowych trendów wskazuje, że zaobserwowane w przeszłości zmiany powinny się pogłębiać. Tym sposobem województwo pomorskie powinno trwale zdystansować zachodniopomorskie i jednocześnie coraz więcej tracić w stosunku do dolnośląskiego. Czy tak się rzeczywiście dzieje? Trudno w tej chwili odpowiedzieć – trzeba cierpliwie czekać na dane. Choć można mieć nadzieję, że będą one trochę korzystniejsze [2].

Rysunek 1. Produkt regionalny brutto w województwach Polski w 2004 r.

34_01

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: Produkt krajowy brutto – rachunki regionalne 2004, 2006, GUS – US w Katowicach, Katowice.

Rysunek 2. Produkt regionalny brutto na mieszkańca w Polsce i wybranych województwach w latach 2000-2004

34_02

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: Rewizja rachunków regionalnych za lata 1995-2003, 2005, GUS, Warszawa; Produkt krajowy brutto – rachunki regionalne 2004, 2006, GUS – US w Katowicach, Katowice.

Na koniec warto również zwrócić uwagę na strukturę wartości dodanej wytwarzanej w województwie pomorskim. Świadczy ona o nowoczesności lub zapóźnieniu gospodarki. Struktura ta na tle Polski kształtuje się korzystnie. Województwo pomorskie w 2004 r. cechowało się bowiem wysokim udziałem usług rynkowych w wartości dodanej, kształtującym się na poziomie 51,8 proc. Udział ten plasował region na trzecim miejscu w Polsce. Jednocześnie w województwie odnotowano niski udział rolnictwa w wartości dodanej. Wynosił on tylko 3,4 proc. przy przeciętnej dla Polski równej 5,0 proc. W czasie analizowanej dekady struktura wartości dodanej uległa poprawie. Przejawiała się ona wzrostem udziału usług rynkowych, wyraźnym spadkiem udziału rolnictwa i niewielkim zmniejszeniem roli przemysłu.

Podsumowując powyższą analizę, należy zwrócić uwagę na trzy kwestie. Po pierwsze, poziom rozwoju gospodarczego regionu w świetle danych o PRB jest niewątpliwie ponadprzeciętny, choć stawia on województwo na ostatnim miejscu w grupie obszarów, jak na polskie warunki, wysokorozwiniętych. Po drugie, struktura gospodarki Pomorza jest względnie nowoczesna i w badanym okresie uległa modernizacji. Tempo tych zmian nie odstawało w istotny sposób od krajowego. Po trzecie, dynamika gospodarki Pomorza nie stwarza zagrożeń w postaci utraty przewagi nad województwami słabiej rozwiniętymi, nie pozwala też jednak sądzić, że region dogoni województwa silniejsze. Piąte miejsce w rankingu pod względem PRB na mieszkańca wydaje się być pozycją trwałą. Ekstrapolacja dotychczasowych trendów wskazuje, że dystans, jaki dzieli województwo pomorskie zarówno od regionów słabszych, jak i silniejszych, teoretycznie powinien się powiększać. Oczywiście przedstawione dane nie biorą pod uwagę tak istotnych uwarunkowań, jak chociażby napływ funduszy strukturalnych. Sposób ich wykorzystania może zadecydować o tym, czy województwo pomorskie uwięzione zostanie trwale na dotychczasowej ścieżce rozwoju, czy też zapewni sobie „nowe otwarcie”.

Przypisy:

1 Produkt krajowy brutto (PKB) przedstawia końcowy rezultat działalności wszystkich podmiotów gospodarki narodowej. Produkt krajowy brutto równa się sumie wartości dodanej brutto wytworzonej przez wszystkie krajowe jednostki instytucjonalne powiększonej o podatki od produktów i pomniejszonej o dotacje do produktów. Wartość dodana brutto (WDB) mierzy wartość nowo wytworzoną w wyniku działalności produkcyjnej krajowych jednostek instytucjonalnych. Wartość dodana brutto stanowi różnicę między produkcją globalną a zużyciem pośrednim. Produkcja globalna obejmuje wartość wyrobów i usług wytworzonych przez wszystkie krajowe jednostki instytucjonalne. Zużycie pośrednie obejmuje wartość zużytych materiałów, surowców, energii, usług obcych.

2 Koniunktura gospodarcza na Pomorzu w 2006 r. oceniana była przez przedsiębiorców ponadprzeciętnie, co pozwala sądzić, że wynik całej gospodarki również będzie się do takich zaliczał.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Tożsamość reemigranta

Z Polski trudno jest wyjechać i trudno też do niej wrócić. Bariery związane z kulturą pracy, tempem, jej wymaganiami oraz wyobrażeniem o rzeczywistości, która tak naprawdę poza swoją hermetycznością niewiele się zmieniła – są niełatwe do pokonania.

Z doświadczeń absolwenta UG z 2004 roku

Było to późną wiosną 2004 roku. W naszych rozmowach wygasał powoli temat obrony prac magisterskich, a jego miejsce zajmowała realizacja marzeń, planów od dawna czynionych, w obawie, że kiedyś może być za późno. Dla jednych koniec studiów to stres związany z szukaniem pracy i koniecznością podjęcia pełnej odpowiedzialności za swoje życie, dla innych to czas wolności, zanim zacznie się wszystko „na poważnie”. Czas, kiedy człowiek jeszcze ma szansę zrobić coś nie do końca przyszłościowego lub wręcz absurdalnego. Wielu z nas planowało wyjazd do jednego z krajów „piętnastki”, pracę przez kilka miesięcy, by w efekcie zrealizować podróż życia, gdzieś za oceany. Inni – głównie pary – postanowili najpierw odreagować sesję, powłóczyć się jeszcze jako studenci – po górach, po Europie, a jesienią wybrać się „na saksy”, by zarobić na mieszkanie. Większość z nas miała zamiar po paru miesiącach wrócić i poszukać pracy w ojczyźnie – wróciło dosłownie kilka osób. Praca za granicą wciąga, nie wiadomo kiedy tymczasowy pobyt wydłuża się do roku, dwóch. Potem trudno jest wrócić, trzyma przywiązanie do określonego miejsca, standardu życia, kultury pracy, a decyzję blokuje brak perspektyw na powrót.

Decyzja o wyjeździe

Kolejni potencjalni emigranci nie widzą szans rozwoju w kraju. Nie liczą na przedsiębiorców ani na władzę i polityków. W zasadzie, łatwo jest podjąć decyzję, a po paru tygodniach zapomina się o polskiej rzeczywistości. I faktycznie, może niektórzy dobrze radzą sobie za granicą, pytanie tylko – czy w zgodzie z samym sobą? Czy magister, który zasiedział się w Anglii, pracując „na zmywaku”, jest w stanie dokładnie określić, kim jest, kim będzie? Po dwóch latach naprawdę trudno będzie mu wrócić z tarczą i kontynuować karierę w Polsce, o ile jest to możliwe. W perspektywie powrotu warto zadbać o to, by pracować w zawodzie, nieustannie poszerzać wiedzę, by nie tracić kontaktu z Polską, starać się wykorzystać fakt przebywania w innym kraju do wykonywania nawet sporadycznych transgranicznych usług, do wnikliwej obserwacji oraz zdobywania cennej wiedzy i informacji.

Reemigrant w Polsce

Jak postrzegany jest w Polsce reemigrant? Czy jest to osoba z bogatszym doświadczeniem, czy ktoś, kto ma duże wymagania i małe pojęcie o zmieniających się w ojczyźnie warunkach rynkowych? Czy świeżość patrzenia na gospodarkę i wiara we własne siły, w możliwości zawodowego spełnienia się w kraju – jest atutem, czy raczej klasyfikuje pracownika jako niepokornego i nierealnie myślącego? Czym przyciąga Polska, skoro pozapłacowe koszty pracy utrudniają zarówno wzrost zarobków w pracy najemnej, jak i uruchomienie własnego biznesu? Przyciąga wartościami, nadzieją, perspektywą tego, że w końcu karta się odwróci i będzie można tutaj żyć godnie, bez rozłąki z rodziną, kulturą, tradycją i przede wszystkim – tożsamością. Panuje opinia, iż za granicą ludzie czują się bardziej sobą. To po części prawda. W Polsce – zahamowania ze względu na społeczeństwo, małomiasteczkowe otoczenie, lęk przed krytyką ze strony najbliższych oraz podejmowaniem ryzyka mogły znacząco tłumić nawet dobrze zapowiadające się indywidualności. Za granicą często rozkwitają pomysły niegdyś tłumione w zarodku, kształtują się wizje ich realizacji, a przede wszystkim pojawiają się środki, które bez większych wyrzeczeń można na ryzykowne cele przeznaczyć. To poligon doświadczalny, który warto jednak przywieźć ze sobą – odwagę, rozwiązania, wzbogaconą kulturę, aby tworzyć nową jakość pracy, nie zważając na utrudnienia instytucjonalne i polityczne niesnaski.

Decyzja powrotu

Decyzja powrotu pojawia się też w wielu młodych rodzinach, które spodziewają się dziecka. Stają przed koniecznością zdecydowania o dalszej rzeczywistości, myślenia długofalowego i podjęcia konkretnych decyzji. Jak pragnę żyć? Kim chcę być, jaką rolę pełnić w społeczeństwie i wreszcie – jak wyobrażam sobie wychowanie mojego potomka? Gdzie go wychowam? Czy w skrajnie konsumpcyjnym, nieobliczalnym, obcym mi społeczeństwie, gdzie panuje często wypaczona kultura i nie do końca akceptowane przeze mnie normy, czy w ojczyźnie, w której z kolei nie wiem, czy będę w stanie zapewnić dziecku dobre warunki socjalne i start życiowy. Pojawia się pytanie: czy chcę, by moje dziecko było w stu procentach Polakiem, czy może nie zależy mi na tym i będę za granicą cierpliwie znosić wynoszone przez nie ze szkoły – obcy akcent, maniery (tudzież ich brak), sposób traktowania rodziców i ogólne postrzeganie świata? Są to rzeczywiście wizje bardzo skrajne, ale trzeba je wziąć pod uwagę, decydując się na życie w konkretnym kraju. Społeczeństwo, w którym żyjemy, kształtuje nas i nasze rodziny, a brak asymilacji, częste niegodzenie się z jego zwyczajami utrudnia życie i będzie doprowadzać do stopniowej alienacji, niemożności odkrycia własnego „ja”, bycia sobą do końca. Choć niektórzy mogą przecież powiedzieć, że właśnie tak czują się w Polsce. Wyjazd motywują, z kolei, chęcią wychowania dzieci w kraju, gdzie szanuje się pracę i pracownika, gdzie podejmowane decyzje są spójne i przyjazne człowiekowi. Ale to tylko jeden z argumentów, który – mamy nadzieję – zmieni się w przyszłości. Warto zastanowić się, co z polską kulturą i edukacją, z pewnym szczególnym rodzajem wrażliwości, które nie mogą być zaszczepione przez żadne inne społeczeństwo.

Czego oczekuje młode pokolenie, dorastające nastolatki, czego będą oczekiwać dzieci za parę lat? Według badań socjologicznych młodzi ludzie – obecnie, przede wszystkim, podkreślają brak autorytetów w społeczeństwie, jednocześnie mają szacunek do osób, które potrafią same się określić, które mają wyraźnie wykształcony system wartości i są mu wierne. Cenią sobie szczerość wśród innych i zwracają uwagę na osobowość drugiego człowieka. Nie do końca natomiast potrafią odnaleźć się w rzeczywistości brutalnej konkurencji, walki o pracę i chęci osiągnięcia sukcesu. Są przekorni, ale buntują się nie tylko przeciwko zasadom, czasem właśnie przeciwko ich brakowi. Uczą się przy tym samookreślenia i bycia sobą, bo tylko wtedy będą umieli siebie szanować. Bardzo ważne dla młodych jest samodzielne podejmowanie decyzji, choćby za cenę uczenia się na własnych błędach.

Kim zatem będą dzieci emigrantów, jeśli dla ich dobra i pozornie lepszego standardu zorganizuje się im życie w innej kulturze, żywiąc niechęć do Polski? Ubogacone kulturowo, dwujęzyczne, mobilne jednostki, czy zagubieni, nękani brakiem przynależności, brakiem jasnych reguł obywatele tylko Europy? Żeby być obywatelem Europy, trzeba dobrze znać własny kraj i utożsamiać się z nim. Wykształcenie tej ostatniej cechy możliwe jest nawet poza granicami kraju, ale wymaga otwartości, bo na negacji trudno budować. Wielokrotnie bowiem drugie pokolenie emigrantów, ku zaskoczeniu rodziców, z rozrzewnieniem wracało do ojczyzny.

Patrząc na realia

Wysokie bezrobocie w Polsce przez lata nie wspierało inwestowania w kapitał ludzki i niestety wypaczyło sytuację na rynku pracy. Od pracownika wymaga się wiele, a oferuje mało. Oprócz chęci zarobienia większych pieniędzy absolwenci wyjeżdżają także po to, by szlifować obce języki i zdobyć doświadczenie, określane w większości krajowych ogłoszeń o pracę jako wymóg, także w przypadku nowych zawodów [1].

Z drugiej strony jednak, by dobrze pracować, by być kreatywnym, trzeba być autentycznym i dobrze się czuć w swojej roli. Bycie sobą, perspektywiczne ocenianie sytuacji, nie tylko zawodowej, wrażliwość na świat i otaczające problemy, a w tym wszystkim rozsądek życiowy i poczucie przynależności to umiejętności, których nie wykształci żaden uniwersytet, a których rozwojowi sprzyja wolontariat, podróże, muzyka, kultura, a przede wszystkim autorytety i wartości implikowane przez najbliższych. Zatem, przyszli i obecni rodzice – dawajcie dzieciom nie tylko to, co wy sami chcielibyście otrzymać, ale przede wszystkim autentyczny przykład świadczony waszym życiem. „Polska się zmienia, polscy pracodawcy też. Teraz na rozmowie kwalifikacyjnej trzeba czegoś więcej niż tylko znajomości języków i dwóch fakultetów. Człowiek musi mieć przede wszystkim wnętrze, osobowość, a tego nie da się wyuczyć nawet na najlepszych, najdroższych zajęciach. Osobowość kształtujemy od dzieciństwa. I dlatego najważniejsza w edukacji dziecka jest rodzina. Zdrowa rodzina, która wymaga, która jest, poświęca czas i kocha” [2].

1 Emigranci: nie ma po co wracać, „Nowy Przemysł” 09.01.2007 r.

2 Agata Puścikowska, Dzieci na etacie, artykuł portalu onet.pl, 26.10.2006 r.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Czy szanujemy pracę – swoją i innych ludzi?

To znamienne zdanie bardzo często powtarza mój znajomy – ksiądz. Może ono okazać się ciekawym odniesieniem do sytuacji na rynku pracy i naszych zachowań związanych z pracą. Czy szanujemy pracę innych, czy doceniamy swoją pracę? Jak postrzegamy pracę „konserwatora powierzchni płaskich”, a jak ” tego cwaniaka kierownika”? Co należałoby zmienić w naszej mentalności, co w uregulowaniach prawnych i wreszcie, czy w ogóle należy coś zmieniać?

Jaka powinna być praca, by ją szanować?

Artykuł 7. Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, jednego z podstawowych dokumentów w dziedzinie uniwersalnej ochrony praw człowieka, stanowi: „Państwa – Strony niniejszego Paktu uznają prawo każdego do korzystania ze sprawiedliwych i korzystnych warunków pracy, obejmujących w szczególności:

a) wynagrodzenie zapewniające wszystkim pracującym jako minimum:

I) godziwy zarobek i równe wynagrodzenie za pracę o równej wartości bez jakiejkolwiek różnicy; w szczególności należy zagwarantować kobietom warunki pracy nie gorsze od tych, z jakich korzystają mężczyźni oraz równą płacę za równą pracę,

II) zadowalające warunki życia dla nich samych i ich rodzin zgodnie z postanowieniami niniejszego paktu;

b) warunki pracy odpowiadające wymaganiom bezpieczeństwa i higieny;

c) równe dla wszystkich możliwości awansu w pracy na odpowiednio wyższe stanowisko w oparciu jedynie o kryteria stażu pracy i kwalifikacji;

d) wypoczynek, wolny czas i rozsądne ograniczenie czasu pracy, okresowe płatne urlopy oraz wynagrodzenie za dni świąteczne”.

Oczywiście artykuł ten dotyczy gwarancji pracowniczych, ale uważam, że może on posłużyć jako dyrektywa, wytyczna określenia pracy „godnej”, którą należy otaczać szacunkiem. Praca zatem, zapewniająca adekwatne wynagrodzenie, możliwość awansu, po prostu uczciwa, jest godna szacunku i im częściej oferty pracy w Polsce i na Pomorzu będą konstruowane w oparciu o te założenia, tym większy będzie szacunek dla pracy, tym większa kultura pracy i tym lepsze wskaźniki efektywności. Szacunek dla pracy jest nie tylko dlatego ważny, że to po prostu swoista powinność etyczna, ale że owa postawa znajduje konkretne przełożenie na rezultaty działalności człowieka.

Jak jest?

Obecnie w Polsce istnieje ogólny problem z szacunkiem dla drugiego człowieka. Wystarczy przyjrzeć się zachowaniom „przeciętnego obywatela”. Nie ma szacunku dla pracy i tę tezę stawiam z całą stanowczością. Ludzie nie cenią swojej pracy, bo uważają, że mogliby zarabiać więcej i lepiej, a reguły gry są jeszcze bardzo często nietransparentne, od zdobycia pracy poczynając, na ścieżce awansu zawodowego kończąc. Wreszcie, nie doceniamy wartości pracy. Skoro zasiłek dla osoby bezrobotnej jest tożsamy z typową pensją ekspedientki, to po co pracować? Poza tym Polska Rzeczpospolita Ludowa skutecznie pozbawiła nas rudymentarnej przyzwoitości w tym zakresie. Wystarczy przypomnieć chociażby popularne powiedzenie: „czy się stoi, czy się leży, dwieście złotych się należy”. No i jeszcze coś, co osobiście drażni mnie najbardziej. Rzecz bardzo elementarna, a trudno jej trafić pod strzechy naszych przyzwyczajeń. Brudzimy, nie szanując tego, że ktoś będzie musiał posprzątać. Często można usłyszeć lekceważące zdanie: „Sprzątaczka jest od sprzątania”. Ale przecież przede wszystkim śmietniki są od tego, by to do nich trafiały nasze odpady.

Nie patrzeć jednostronnie ?

Widać, że problem szacunku dla pracy jest złożony i ma co najmniej 3 płaszczyzny odniesienia. Pojawiają się następujące kwestie i związane z nimi pytania:

1. Szacunek dla wykonanej przez kogoś pracy, niezależnie od jej charakteru. (Czy praca fizyczna jest tak samo godna szacunku, jak praca intelektualisty, a może na odwrót, jak znaleźć właściwy punkt równowagi?)

2. Szacunek dla pracy w ogóle. (Jak wykonuję swoją pracę – sumiennie czy niedbale? Jaki jest sens mojej pracy?)

3. Co zrobić, by ludzie mieli wrodzone poczucie szacunku dla wykonywanej pracy? („Żadna praca nie hańbi”, czy potrzebne są uregulowania prawne, czy wystarczą normy społeczne?)

Możliwości interpretacyjne tematu przekraczają znacznie zakres niniejszego tekstu. Postaram się skupić zatem na najistotniejszym, moim zdaniem, punkcie, czyli stosunku młodych do pracy.

Młody człowiek powinien się uczyć, a nie pracować?

W krajach rozwiniętych gospodarczo młodzi ludzie, nawet z bardzo bogatych domów, pracują już w wieku kilkunastu lat. Niekoniecznie musi to być praca zarobkowa. Bardzo popularną formą jest wolontariat. Ważne jest to, że dzięki temu zdobywają doświadczenie, uczą się właśnie tego, czym jest praca, mają przedsmak dorosłego życia. Tymczasem w naszym kraju bardzo często praca młodego człowieka traktowana jest jak smutna konieczność. Nie widzi się w niej szansy, lecz raczej coś negatywnego, dodatkowy wysiłek. I mimo zmian, wielu wciąż tak odnosi się do tego zjawiska. A przecież nie musi tak być. Młodzi ludzie powinni jak najszybciej uczyć się pracowitości, obowiązkowości, a także związanej z tym satysfakcji. Jak pisze Tadeusz Kotarbiński w Traktacie o dobrej robocie: „Chodzi o to, by człowiek robił ochoczo to, co robić musi; by tego, co robić musi, nie robił tylko dlatego, że musi; by w robieniu tego, co musi, znalazł upodobanie i dzięki temu pracę swą usprawnił wielokrotnie, okazując hojność w oddaniu się” [1]. Nadto praca młodego człowieka nie tylko uczy go umiejętności potrzebnych w przyszłości, ale i umożliwia wyważenie oceny wysiłków starszych, w tym rodziców. Zatem młodzi ludzie powinni mieć warunki do ciekawej pracy, by przez kontakt z nią od młodości uczyć się do niej szacunku. Zresztą warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Jeśli np. ktoś w czasie liceum będzie dorabiał jako pomocnik w sklepie, pracownik drukarni czy np. dystrybutor gazet, to w przyszłości, nawet osiągając wysoką społecznie pozycję – prawnika, lekarza, inżyniera, będzie pamiętał, co znaczy praca robotnika, sprzedawcy, sprzątaczki. A jest to, z socjologicznego punktu widzenia, naprawdę bardzo ważne.

Szacunku można się nauczyć?

Wielu uważa, że szacunek do pracy, jak kulturę, obycie, wartości, ogółem mówiąc wychowanie, wynosi się z domu. I nikt domowego ogniska zastąpić nie może. Ja natomiast myślę, że jeśli dom nie wypełnia prawidłowo swoich wychowawczych zadań, to młody człowiek nie może być pozostawiony sam sobie. Szkoła powinna podejmować działania uczące szacunku do pracy. Nauczyciele, którzy nie wymagają od swoich uczniów pracowitości, nie są nauczycielami, a jedynie pracownikami oświaty.

Praca musi być ciekawa?

„Nie lubimy jednakowoż – przynajmniej większość z nas – dyscypliny pracy i nie lubimy pracy, która polega na monotonnym powtarzaniu tej samej prostej czynności, nie wymagającej namysłu ani postanawiania.” – pisze Leszek Kołakowski [2]. I właśnie dlatego tak ważna jest jej prakseologia. Ale nie każda praca może być ciekawa. Wiemy o tym doskonale. Tym bardziej, że często jesteśmy zmuszeni pracować w niekoniecznie wymarzonej przez nas instytucji. Dlatego ważny jest szacunek. My nie musimy lubić drugiego człowieka, ale musimy go tolerować, nie musimy zachwycać się twórczością Bogumiła Hrabala czy Guntera Grassa, ale człowiek wykształcony i kulturalny nie będzie mówił, że to głupie i koniec. Tak samo jest w przypadku pracy. Możemy uważać, że nasza praca jest po prostu nudna, że praca sprzątaczki jest łatwa i beznadziejnie banalna, ale musimy ją szanować. To jest standard naszego człowieczeństwa. I to jest kierunek, w którym powinniśmy podążać. Tam, gdzie jest szacunek dla pracy, tam jest większa wydajność, wyższe zarobki, bardziej uporządkowany stosunek pracodawca – pracownik – osoba trzecia.

I jeszcze jedno – należy walczyć ze stereotypami. Najgorsze skutki przynoszą one wtedy, gdy się je lekceważy. Oto kilka z nich: nauczyciele mają bardzo dużo wolnego czasu, lekarze nigdy nie są biedni, ten intelektualista na pewno się nie napracuje tak jak ja. W naszym społeczeństwie nie ma jeszcze tak dużej, jak w krajach zachodnich, alienacji różnych grup społecznych. W jednym bloku na gdańskim Przymorzu mieszka „pod piątką” rodzina nauczycielska, „pod dziewiątką” stoczniowcy. Ich wzajemne współżycie skutkuje pewnym zrozumieniem. Ale proces rozwarstwiania się społeczeństwa jest naturalny i nieuchronny. Dlatego tak ważna jest wiedza o różnych zawodach, by przełamywać stereotypy.

1 T. Kotarbiński, Traktat o dobrej robocie, wyd. V, Wrocław 1973, s. 231.

2 L. Kołakowski, Mini wykłady o maxi sprawach, wyd. Znak, Kraków 2004, s. 176.

Skip to content