Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Tożsamość reemigranta

Edyta Tombarkiewicz

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową

Z Polski trudno jest wyjechać i trudno też do niej wrócić. Bariery związane z kulturą pracy, tempem, jej wymaganiami oraz wyobrażeniem o rzeczywistości, która tak naprawdę poza swoją hermetycznością niewiele się zmieniła – są niełatwe do pokonania.

Z doświadczeń absolwenta UG z 2004 roku

Było to późną wiosną 2004 roku. W naszych rozmowach wygasał powoli temat obrony prac magisterskich, a jego miejsce zajmowała realizacja marzeń, planów od dawna czynionych, w obawie, że kiedyś może być za późno. Dla jednych koniec studiów to stres związany z szukaniem pracy i koniecznością podjęcia pełnej odpowiedzialności za swoje życie, dla innych to czas wolności, zanim zacznie się wszystko „na poważnie”. Czas, kiedy człowiek jeszcze ma szansę zrobić coś nie do końca przyszłościowego lub wręcz absurdalnego. Wielu z nas planowało wyjazd do jednego z krajów „piętnastki”, pracę przez kilka miesięcy, by w efekcie zrealizować podróż życia, gdzieś za oceany. Inni – głównie pary – postanowili najpierw odreagować sesję, powłóczyć się jeszcze jako studenci – po górach, po Europie, a jesienią wybrać się „na saksy”, by zarobić na mieszkanie. Większość z nas miała zamiar po paru miesiącach wrócić i poszukać pracy w ojczyźnie – wróciło dosłownie kilka osób. Praca za granicą wciąga, nie wiadomo kiedy tymczasowy pobyt wydłuża się do roku, dwóch. Potem trudno jest wrócić, trzyma przywiązanie do określonego miejsca, standardu życia, kultury pracy, a decyzję blokuje brak perspektyw na powrót.

Decyzja o wyjeździe

Kolejni potencjalni emigranci nie widzą szans rozwoju w kraju. Nie liczą na przedsiębiorców ani na władzę i polityków. W zasadzie, łatwo jest podjąć decyzję, a po paru tygodniach zapomina się o polskiej rzeczywistości. I faktycznie, może niektórzy dobrze radzą sobie za granicą, pytanie tylko – czy w zgodzie z samym sobą? Czy magister, który zasiedział się w Anglii, pracując „na zmywaku”, jest w stanie dokładnie określić, kim jest, kim będzie? Po dwóch latach naprawdę trudno będzie mu wrócić z tarczą i kontynuować karierę w Polsce, o ile jest to możliwe. W perspektywie powrotu warto zadbać o to, by pracować w zawodzie, nieustannie poszerzać wiedzę, by nie tracić kontaktu z Polską, starać się wykorzystać fakt przebywania w innym kraju do wykonywania nawet sporadycznych transgranicznych usług, do wnikliwej obserwacji oraz zdobywania cennej wiedzy i informacji.

Reemigrant w Polsce

Jak postrzegany jest w Polsce reemigrant? Czy jest to osoba z bogatszym doświadczeniem, czy ktoś, kto ma duże wymagania i małe pojęcie o zmieniających się w ojczyźnie warunkach rynkowych? Czy świeżość patrzenia na gospodarkę i wiara we własne siły, w możliwości zawodowego spełnienia się w kraju – jest atutem, czy raczej klasyfikuje pracownika jako niepokornego i nierealnie myślącego? Czym przyciąga Polska, skoro pozapłacowe koszty pracy utrudniają zarówno wzrost zarobków w pracy najemnej, jak i uruchomienie własnego biznesu? Przyciąga wartościami, nadzieją, perspektywą tego, że w końcu karta się odwróci i będzie można tutaj żyć godnie, bez rozłąki z rodziną, kulturą, tradycją i przede wszystkim – tożsamością. Panuje opinia, iż za granicą ludzie czują się bardziej sobą. To po części prawda. W Polsce – zahamowania ze względu na społeczeństwo, małomiasteczkowe otoczenie, lęk przed krytyką ze strony najbliższych oraz podejmowaniem ryzyka mogły znacząco tłumić nawet dobrze zapowiadające się indywidualności. Za granicą często rozkwitają pomysły niegdyś tłumione w zarodku, kształtują się wizje ich realizacji, a przede wszystkim pojawiają się środki, które bez większych wyrzeczeń można na ryzykowne cele przeznaczyć. To poligon doświadczalny, który warto jednak przywieźć ze sobą – odwagę, rozwiązania, wzbogaconą kulturę, aby tworzyć nową jakość pracy, nie zważając na utrudnienia instytucjonalne i polityczne niesnaski.

Decyzja powrotu

Decyzja powrotu pojawia się też w wielu młodych rodzinach, które spodziewają się dziecka. Stają przed koniecznością zdecydowania o dalszej rzeczywistości, myślenia długofalowego i podjęcia konkretnych decyzji. Jak pragnę żyć? Kim chcę być, jaką rolę pełnić w społeczeństwie i wreszcie – jak wyobrażam sobie wychowanie mojego potomka? Gdzie go wychowam? Czy w skrajnie konsumpcyjnym, nieobliczalnym, obcym mi społeczeństwie, gdzie panuje często wypaczona kultura i nie do końca akceptowane przeze mnie normy, czy w ojczyźnie, w której z kolei nie wiem, czy będę w stanie zapewnić dziecku dobre warunki socjalne i start życiowy. Pojawia się pytanie: czy chcę, by moje dziecko było w stu procentach Polakiem, czy może nie zależy mi na tym i będę za granicą cierpliwie znosić wynoszone przez nie ze szkoły – obcy akcent, maniery (tudzież ich brak), sposób traktowania rodziców i ogólne postrzeganie świata? Są to rzeczywiście wizje bardzo skrajne, ale trzeba je wziąć pod uwagę, decydując się na życie w konkretnym kraju. Społeczeństwo, w którym żyjemy, kształtuje nas i nasze rodziny, a brak asymilacji, częste niegodzenie się z jego zwyczajami utrudnia życie i będzie doprowadzać do stopniowej alienacji, niemożności odkrycia własnego „ja”, bycia sobą do końca. Choć niektórzy mogą przecież powiedzieć, że właśnie tak czują się w Polsce. Wyjazd motywują, z kolei, chęcią wychowania dzieci w kraju, gdzie szanuje się pracę i pracownika, gdzie podejmowane decyzje są spójne i przyjazne człowiekowi. Ale to tylko jeden z argumentów, który – mamy nadzieję – zmieni się w przyszłości. Warto zastanowić się, co z polską kulturą i edukacją, z pewnym szczególnym rodzajem wrażliwości, które nie mogą być zaszczepione przez żadne inne społeczeństwo.

Czego oczekuje młode pokolenie, dorastające nastolatki, czego będą oczekiwać dzieci za parę lat? Według badań socjologicznych młodzi ludzie – obecnie, przede wszystkim, podkreślają brak autorytetów w społeczeństwie, jednocześnie mają szacunek do osób, które potrafią same się określić, które mają wyraźnie wykształcony system wartości i są mu wierne. Cenią sobie szczerość wśród innych i zwracają uwagę na osobowość drugiego człowieka. Nie do końca natomiast potrafią odnaleźć się w rzeczywistości brutalnej konkurencji, walki o pracę i chęci osiągnięcia sukcesu. Są przekorni, ale buntują się nie tylko przeciwko zasadom, czasem właśnie przeciwko ich brakowi. Uczą się przy tym samookreślenia i bycia sobą, bo tylko wtedy będą umieli siebie szanować. Bardzo ważne dla młodych jest samodzielne podejmowanie decyzji, choćby za cenę uczenia się na własnych błędach.

Kim zatem będą dzieci emigrantów, jeśli dla ich dobra i pozornie lepszego standardu zorganizuje się im życie w innej kulturze, żywiąc niechęć do Polski? Ubogacone kulturowo, dwujęzyczne, mobilne jednostki, czy zagubieni, nękani brakiem przynależności, brakiem jasnych reguł obywatele tylko Europy? Żeby być obywatelem Europy, trzeba dobrze znać własny kraj i utożsamiać się z nim. Wykształcenie tej ostatniej cechy możliwe jest nawet poza granicami kraju, ale wymaga otwartości, bo na negacji trudno budować. Wielokrotnie bowiem drugie pokolenie emigrantów, ku zaskoczeniu rodziców, z rozrzewnieniem wracało do ojczyzny.

Patrząc na realia

Wysokie bezrobocie w Polsce przez lata nie wspierało inwestowania w kapitał ludzki i niestety wypaczyło sytuację na rynku pracy. Od pracownika wymaga się wiele, a oferuje mało. Oprócz chęci zarobienia większych pieniędzy absolwenci wyjeżdżają także po to, by szlifować obce języki i zdobyć doświadczenie, określane w większości krajowych ogłoszeń o pracę jako wymóg, także w przypadku nowych zawodów [1].

Z drugiej strony jednak, by dobrze pracować, by być kreatywnym, trzeba być autentycznym i dobrze się czuć w swojej roli. Bycie sobą, perspektywiczne ocenianie sytuacji, nie tylko zawodowej, wrażliwość na świat i otaczające problemy, a w tym wszystkim rozsądek życiowy i poczucie przynależności to umiejętności, których nie wykształci żaden uniwersytet, a których rozwojowi sprzyja wolontariat, podróże, muzyka, kultura, a przede wszystkim autorytety i wartości implikowane przez najbliższych. Zatem, przyszli i obecni rodzice – dawajcie dzieciom nie tylko to, co wy sami chcielibyście otrzymać, ale przede wszystkim autentyczny przykład świadczony waszym życiem. „Polska się zmienia, polscy pracodawcy też. Teraz na rozmowie kwalifikacyjnej trzeba czegoś więcej niż tylko znajomości języków i dwóch fakultetów. Człowiek musi mieć przede wszystkim wnętrze, osobowość, a tego nie da się wyuczyć nawet na najlepszych, najdroższych zajęciach. Osobowość kształtujemy od dzieciństwa. I dlatego najważniejsza w edukacji dziecka jest rodzina. Zdrowa rodzina, która wymaga, która jest, poświęca czas i kocha” [2].

1 Emigranci: nie ma po co wracać, „Nowy Przemysł” 09.01.2007 r.

2 Agata Puścikowska, Dzieci na etacie, artykuł portalu onet.pl, 26.10.2006 r.

Dodaj komentarz

Skip to content