Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Czy szanujemy pracę – swoją i innych ludzi?

Tomasz Snarski

Student Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego

To znamienne zdanie bardzo często powtarza mój znajomy – ksiądz. Może ono okazać się ciekawym odniesieniem do sytuacji na rynku pracy i naszych zachowań związanych z pracą. Czy szanujemy pracę innych, czy doceniamy swoją pracę? Jak postrzegamy pracę „konserwatora powierzchni płaskich”, a jak ” tego cwaniaka kierownika”? Co należałoby zmienić w naszej mentalności, co w uregulowaniach prawnych i wreszcie, czy w ogóle należy coś zmieniać?

Jaka powinna być praca, by ją szanować?

Artykuł 7. Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, jednego z podstawowych dokumentów w dziedzinie uniwersalnej ochrony praw człowieka, stanowi: „Państwa – Strony niniejszego Paktu uznają prawo każdego do korzystania ze sprawiedliwych i korzystnych warunków pracy, obejmujących w szczególności:

a) wynagrodzenie zapewniające wszystkim pracującym jako minimum:

I) godziwy zarobek i równe wynagrodzenie za pracę o równej wartości bez jakiejkolwiek różnicy; w szczególności należy zagwarantować kobietom warunki pracy nie gorsze od tych, z jakich korzystają mężczyźni oraz równą płacę za równą pracę,

II) zadowalające warunki życia dla nich samych i ich rodzin zgodnie z postanowieniami niniejszego paktu;

b) warunki pracy odpowiadające wymaganiom bezpieczeństwa i higieny;

c) równe dla wszystkich możliwości awansu w pracy na odpowiednio wyższe stanowisko w oparciu jedynie o kryteria stażu pracy i kwalifikacji;

d) wypoczynek, wolny czas i rozsądne ograniczenie czasu pracy, okresowe płatne urlopy oraz wynagrodzenie za dni świąteczne”.

Oczywiście artykuł ten dotyczy gwarancji pracowniczych, ale uważam, że może on posłużyć jako dyrektywa, wytyczna określenia pracy „godnej”, którą należy otaczać szacunkiem. Praca zatem, zapewniająca adekwatne wynagrodzenie, możliwość awansu, po prostu uczciwa, jest godna szacunku i im częściej oferty pracy w Polsce i na Pomorzu będą konstruowane w oparciu o te założenia, tym większy będzie szacunek dla pracy, tym większa kultura pracy i tym lepsze wskaźniki efektywności. Szacunek dla pracy jest nie tylko dlatego ważny, że to po prostu swoista powinność etyczna, ale że owa postawa znajduje konkretne przełożenie na rezultaty działalności człowieka.

Jak jest?

Obecnie w Polsce istnieje ogólny problem z szacunkiem dla drugiego człowieka. Wystarczy przyjrzeć się zachowaniom „przeciętnego obywatela”. Nie ma szacunku dla pracy i tę tezę stawiam z całą stanowczością. Ludzie nie cenią swojej pracy, bo uważają, że mogliby zarabiać więcej i lepiej, a reguły gry są jeszcze bardzo często nietransparentne, od zdobycia pracy poczynając, na ścieżce awansu zawodowego kończąc. Wreszcie, nie doceniamy wartości pracy. Skoro zasiłek dla osoby bezrobotnej jest tożsamy z typową pensją ekspedientki, to po co pracować? Poza tym Polska Rzeczpospolita Ludowa skutecznie pozbawiła nas rudymentarnej przyzwoitości w tym zakresie. Wystarczy przypomnieć chociażby popularne powiedzenie: „czy się stoi, czy się leży, dwieście złotych się należy”. No i jeszcze coś, co osobiście drażni mnie najbardziej. Rzecz bardzo elementarna, a trudno jej trafić pod strzechy naszych przyzwyczajeń. Brudzimy, nie szanując tego, że ktoś będzie musiał posprzątać. Często można usłyszeć lekceważące zdanie: „Sprzątaczka jest od sprzątania”. Ale przecież przede wszystkim śmietniki są od tego, by to do nich trafiały nasze odpady.

Nie patrzeć jednostronnie ?

Widać, że problem szacunku dla pracy jest złożony i ma co najmniej 3 płaszczyzny odniesienia. Pojawiają się następujące kwestie i związane z nimi pytania:

1. Szacunek dla wykonanej przez kogoś pracy, niezależnie od jej charakteru. (Czy praca fizyczna jest tak samo godna szacunku, jak praca intelektualisty, a może na odwrót, jak znaleźć właściwy punkt równowagi?)

2. Szacunek dla pracy w ogóle. (Jak wykonuję swoją pracę – sumiennie czy niedbale? Jaki jest sens mojej pracy?)

3. Co zrobić, by ludzie mieli wrodzone poczucie szacunku dla wykonywanej pracy? („Żadna praca nie hańbi”, czy potrzebne są uregulowania prawne, czy wystarczą normy społeczne?)

Możliwości interpretacyjne tematu przekraczają znacznie zakres niniejszego tekstu. Postaram się skupić zatem na najistotniejszym, moim zdaniem, punkcie, czyli stosunku młodych do pracy.

Młody człowiek powinien się uczyć, a nie pracować?

W krajach rozwiniętych gospodarczo młodzi ludzie, nawet z bardzo bogatych domów, pracują już w wieku kilkunastu lat. Niekoniecznie musi to być praca zarobkowa. Bardzo popularną formą jest wolontariat. Ważne jest to, że dzięki temu zdobywają doświadczenie, uczą się właśnie tego, czym jest praca, mają przedsmak dorosłego życia. Tymczasem w naszym kraju bardzo często praca młodego człowieka traktowana jest jak smutna konieczność. Nie widzi się w niej szansy, lecz raczej coś negatywnego, dodatkowy wysiłek. I mimo zmian, wielu wciąż tak odnosi się do tego zjawiska. A przecież nie musi tak być. Młodzi ludzie powinni jak najszybciej uczyć się pracowitości, obowiązkowości, a także związanej z tym satysfakcji. Jak pisze Tadeusz Kotarbiński w Traktacie o dobrej robocie: „Chodzi o to, by człowiek robił ochoczo to, co robić musi; by tego, co robić musi, nie robił tylko dlatego, że musi; by w robieniu tego, co musi, znalazł upodobanie i dzięki temu pracę swą usprawnił wielokrotnie, okazując hojność w oddaniu się” [1]. Nadto praca młodego człowieka nie tylko uczy go umiejętności potrzebnych w przyszłości, ale i umożliwia wyważenie oceny wysiłków starszych, w tym rodziców. Zatem młodzi ludzie powinni mieć warunki do ciekawej pracy, by przez kontakt z nią od młodości uczyć się do niej szacunku. Zresztą warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Jeśli np. ktoś w czasie liceum będzie dorabiał jako pomocnik w sklepie, pracownik drukarni czy np. dystrybutor gazet, to w przyszłości, nawet osiągając wysoką społecznie pozycję – prawnika, lekarza, inżyniera, będzie pamiętał, co znaczy praca robotnika, sprzedawcy, sprzątaczki. A jest to, z socjologicznego punktu widzenia, naprawdę bardzo ważne.

Szacunku można się nauczyć?

Wielu uważa, że szacunek do pracy, jak kulturę, obycie, wartości, ogółem mówiąc wychowanie, wynosi się z domu. I nikt domowego ogniska zastąpić nie może. Ja natomiast myślę, że jeśli dom nie wypełnia prawidłowo swoich wychowawczych zadań, to młody człowiek nie może być pozostawiony sam sobie. Szkoła powinna podejmować działania uczące szacunku do pracy. Nauczyciele, którzy nie wymagają od swoich uczniów pracowitości, nie są nauczycielami, a jedynie pracownikami oświaty.

Praca musi być ciekawa?

„Nie lubimy jednakowoż – przynajmniej większość z nas – dyscypliny pracy i nie lubimy pracy, która polega na monotonnym powtarzaniu tej samej prostej czynności, nie wymagającej namysłu ani postanawiania.” – pisze Leszek Kołakowski [2]. I właśnie dlatego tak ważna jest jej prakseologia. Ale nie każda praca może być ciekawa. Wiemy o tym doskonale. Tym bardziej, że często jesteśmy zmuszeni pracować w niekoniecznie wymarzonej przez nas instytucji. Dlatego ważny jest szacunek. My nie musimy lubić drugiego człowieka, ale musimy go tolerować, nie musimy zachwycać się twórczością Bogumiła Hrabala czy Guntera Grassa, ale człowiek wykształcony i kulturalny nie będzie mówił, że to głupie i koniec. Tak samo jest w przypadku pracy. Możemy uważać, że nasza praca jest po prostu nudna, że praca sprzątaczki jest łatwa i beznadziejnie banalna, ale musimy ją szanować. To jest standard naszego człowieczeństwa. I to jest kierunek, w którym powinniśmy podążać. Tam, gdzie jest szacunek dla pracy, tam jest większa wydajność, wyższe zarobki, bardziej uporządkowany stosunek pracodawca – pracownik – osoba trzecia.

I jeszcze jedno – należy walczyć ze stereotypami. Najgorsze skutki przynoszą one wtedy, gdy się je lekceważy. Oto kilka z nich: nauczyciele mają bardzo dużo wolnego czasu, lekarze nigdy nie są biedni, ten intelektualista na pewno się nie napracuje tak jak ja. W naszym społeczeństwie nie ma jeszcze tak dużej, jak w krajach zachodnich, alienacji różnych grup społecznych. W jednym bloku na gdańskim Przymorzu mieszka „pod piątką” rodzina nauczycielska, „pod dziewiątką” stoczniowcy. Ich wzajemne współżycie skutkuje pewnym zrozumieniem. Ale proces rozwarstwiania się społeczeństwa jest naturalny i nieuchronny. Dlatego tak ważna jest wiedza o różnych zawodach, by przełamywać stereotypy.

1 T. Kotarbiński, Traktat o dobrej robocie, wyd. V, Wrocław 1973, s. 231.

2 L. Kołakowski, Mini wykłady o maxi sprawach, wyd. Znak, Kraków 2004, s. 176.

O autorze:

Tomasz Snarski

Dodaj komentarz

Skip to content