Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wskaźniki rozwoju województwa pomorskiego

W sierpniu 2007 r. po raz kolejny zaobserwowano kontynuację pozytywnych trendów w gospodarce regionu [1]. Odnotowano je, pomijając nieliczne wyjątki, we wszystkich analizowanych aspektach – działalności przedsiębiorstw, stanu rynku pracy oraz wynagrodzeń. Poprawa widoczna była zarówno w ujęciu miesięcznym, jak i rocznym (tablica 1).

Liczba podmiotów gospodarki narodowej wyniosła 233,1 tys. Nie wzrosła ona znacząco, należy jednak zaznaczyć, że wzrost obserwowany w ostatnich miesiącach winduje liczbę firm do poziomu nienotowanego przynajmniej od końca 2003 r. Jest to kontynuacja procesu występującego nieprzerwanie od marca bieżącego roku.

W sierpniu, w stosunku do miesiąca poprzedniego, odnotowano także wzrost produkcji sprzedanej przemysłu; osiągnął on 6,6 proc. W stosunku do analogicznego miesiąca roku poprzedniego nastąpił natomiast spadek produkcji sprzedanej o 3,8 proc. Był to pierwszy taki przypadek w tym roku. W trzech poprzednich miesiącach – od maja do lipca – obserwowano wzrost, który był jednak niższy niż w roku poprzednim. Na podstawie tak krótkiego okresu trudno jednak wnioskować o trwałym pogorszeniu koniunktury w przemyśle. Niemniej funkcjonowanie tego sektora wymaga stałego monitoringu. Na spadek analizowanego wskaźnika w stosunku rocznym wpłynęła istotnie branża produkcji pozostałego sprzętu transportowego, a używając mniej formalnej terminologii – przemysł okrętowy. Spadek wartości produkcji sprzedanej w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego sięgnął aż 59 proc. W kilku branżach odnotowano natomiast wyraźny wzrost produkcji sprzedanej. Taka sytuacja dotyczyła produkcji maszyn i urządzeń (wzrost o 35 proc.), wyrobów z drewna i wikliny (26 proc.) oraz produkcji wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (21 proc.).

W produkcji budowlano-montażowej wystąpił wzrost – zarówno w odniesieniu do poprzedniego miesiąca, jak i analogicznego okresu roku poprzedniego. W pierwszym wypadku kształtował się on na poziomie 9,0 proc., w drugim osiągnął 26,2 proc. W porównaniu z sierpniem ubiegłego roku wzrost produkcji sprzedanej wystąpił zarówno w przedsiębiorstwach wykonujących instalacje budowlane (o 38 proc.), jak i w podmiotach wznoszących budynki i budowle (o 31 proc.).

Wzrost odnotowano również w sprzedaży detalicznej, która w ciągu miesiąca zwiększyła się o 1,8 proc. Odnotowana zmiana jest kontynuacją systematycznego wzrostu obserwowanego od lutego bieżącego roku. W stosunku rocznym dynamika sprzedaży detalicznej również uległa zwiększeniu i kształtowała się na poziomie 16,9 proc. Sierpień był jednak piątym miesiącem z rzędu, w którym w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego występowało stopniowe wyhamowanie pozytywnego trendu.

W przeważającej większości dobre wyniki działalności przedsiębiorstw nie pozostały bez wpływu na sytuację na rynku pracy. W sierpniu o 0,7 proc. wzrosło zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw. Pomijając styczeń, była to największa miesięczna dynamika obserwowana zarówno w tym, jak i w minionym roku. W porównaniu do sierpnia roku poprzedniego zatrudnienie wzrosło o 4,8 proc. i dość wyraźnie przekraczało zmiany ogólnopolskie. W skali roku wzrost zatrudnienia cechował większość sekcji. Wyraźnie najwyższy, przekraczający 9 proc. wzrost, odnotowano w budownictwie oraz w obsłudze nieruchomości i firm. Najgłębszy spadek zatrudnienia po raz kolejny wystąpił w rybactwie – sięgał 9 proc. O blisko 4 proc. w stosunku rocznym spadło zatrudnienie w podmiotach zajmujących się zaopatrzeniem w energię elektryczną, gaz i wodę. Nieznaczny spadek wystąpił również w hotelarstwie i gastronomii.

Biorąc po uwagę tylko działy przetwórstwa przemysłowego, wysoką dynamikę zaobserwowano w produkcji drewna i wyrobów z drewna oraz ze słomy i wikliny (o 12 proc.), produkcji wyrobów z metali (o 5 proc.). Wyraźny spadek odnotowano natomiast w produkcji pozostałego sprzętu transportowego (o blisko 4 proc.). Redukcja zatrudnienia rzędu 2 proc. cechowała podmioty z branży produkcji artykułów spożywczych i napojów oraz produkcji mebli, a także pozostałej działalności produkcyjnej.

Wzrost zatrudnienia przełożył się na wyraźny spadek bezrobocia. W ciągu miesiąca sięgał on 3,4 proc. i był rekordowy w skali kraju. Natomiast spadek, odnotowany w porównaniu do analogicznego miesiąca roku poprzedniego, przekroczył aż 27,5 proc. W sierpniu stopa bezrobocia spadła o 0,4 pkt proc. w odniesieniu do miesiąca poprzedniego W stosunku rocznym zmniejszyła się natomiast o 4,1 pkt proc., przy średniej dla kraju wynoszącej 3,5 pkt proc. Tym samym dystans dzielący poziom stóp bezrobocia w województwie pomorskim i w Polsce został praktycznie zniwelowany. W sierpniu wynosił on jedynie 0,1 pkt proc.

W układzie miesięcznym i rocznym spadek liczby bezrobotnych odnotowano także w trzech wybranych kategoriach osób znajdujących się w specyficznej sytuacji na rynku pracy. Stosunkowo niewielkie zmiany zaszły w przypadku bezrobotnych w wieku 50 lat i więcej. Jest to zjawisko obserwowane trwale i potwierdza tezę o niskiej mobilności zawodowej i elastyczności w dostosowaniu się tej grupy bezrobotnych do wymogów rynku pracy, nawet w okresie koniunktury. Ta grupa niewątpliwe wymaga szczególnego wsparcia, tym bardziej że niektóre osoby z tej grupy posiadają cenne doświadczenie, które mogłoby zostać wykorzystane przez firmy. Liczba młodych bezrobotnych uległa natomiast ponadprzeciętnemu zmniejszeniu. Młodzi ludzie ze względu na dużą mobilność są największymi beneficjentami otwarcia rynków pracy państw UE. Po raz kolejny odnotowano również nieznacznie ponadprzeciętną redukcję osób długotrwale bezrobotnych, co należy ocenić pozytywnie.

W sierpniu do urzędów pracy zgłoszono ok. 8,4 tys. ofert zatrudnienia, co oznaczało wzrost w układzie miesięcznym, a zarazem spadek w ujęciu rocznym. Liczba ofert pracy kształtuje się ciągle na wysokim poziomie, mimo że w lipcu i sierpniu zgłoszono ich mniej niż w analogicznych okresach roku poprzedniego. Gdyby taka sytuacja powtarzała się w kolejnych miesiącach, można by zacząć mówić o słabnięciu popytu na pracę. Póki co nie ma podstaw do takich obaw.

Rosnącemu popytowi na pracę towarzyszył wzrost wynagrodzeń w układzie miesięcznym oraz rocznym. Szczególnie widoczny był on w perspektywie roku. Kształtował się na poziomie blisko 15 proc. i był o 4,5 pkt proc. wyższy niż przeciętnie w Polsce.

Jak pokazują powyższe dane, w województwie pomorskim nadal utrzymuje się ponadprzeciętna koniunktura. Szczególnie korzystnie kształtuje się sytuacja na pomorskim rynku pracy. Województwo pomorskie przestaje być regionem, w którym problemy z tym związane są większe niż przeciętnie w Polsce. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia praktycznie przez cały okres transformacji ustrojowej. Pozostaje mieć nadzieję, że obserwowane zmiany są trwałe, a kiedy dobra koniunktura wygaśnie, bezrobocie nie będzie tu rosnąć szybciej niż w innych regionach.

Tablica 1. Wybrane wskaźniki i mierniki rozwoju gospodarczego województwa pomorskiego w sierpniu 2007

15_t1

Przypisy:

1 Niniejsza analiza przygotowana została na podstawie: Komunikat o sytuacji społeczno-gospodarczej województwa pomorskiego, 2007, Opracowania sygnalne, nr 6, Urząd Statystyczny w Gdańsku, Gdańsk.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim

Stan gospodarki województwa może być oceniany na wiele sposobów. Jednym z nich jest spojrzenie poprzez pryzmat wskaźników statystycznych. Informacje o dynamice produktu regionalnego brutto, zmianach w wielkości zatrudnienia, dynamice nakładów inwestycyjnych czy też wyników finansowych przedsiębiorstw pozwalają oszacować postępy gospodarcze.

Podobnie takiej ocenie służyć może opinia przedsiębiorców o kondycji firm prowadzących działalność w województwie. Subiektywne, zagregowane przekonania dają również wartościowe podstawy do oszacowania zmian stanu gospodarki. Ich główną zaletą jest szybkość pozyskiwania informacji oraz uniezależnienie od terminów publikacji informacji pochodzących ze statystyki publicznej.

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową od początku 2001 r. ocenia stan gospodarki w ujęciu regionów za pomocą testu koniunktury. W miesięcznym cyklu gromadzone są opinie przedsiębiorców o kondycji firm prowadzących działalność w województwie. Rozsyłane ankiety zawierają również pytania o przewidywania co do rozwoju gospodarczego w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Na podstawie uzyskanych odpowiedzi wyliczany jest wskaźnik prognostyczny, informujący o oczekiwanych zmianach koniunktury w przyszłości. Zarówno wskaźnik koniunktury bieżącej, jak i wskaźnik prognostyczny mogą przyjmować wartości z przedziału od -100 do +100, przy czym wartość minimalna oznacza bardzo złą, a wartość maksymalna bardzo dobrą koniunkturę.

Do chwili obecnej (przez cały okres badawczy) najniższą wartość wskaźnika koniunktury wojewódzkiej na Pomorzu odnotowano na początku 2002 r. Wynosiła -35,2 pkt i odzwierciedlała przeważającą liczbę opinii negatywnych wśród wszystkich odpowiedzi weryfikujących stan gospodarki województwa. Z kolei wartość maksymalną odnotowano w lipcu 2006 r.

Rysunek 1. Koniunktura gospodarcza w Polsce i województwie pomorskim w latach 2004-2007

14_1

Źródło: Opracowanie IBnGR.

Analiza wykresu (rys. 1) pozwala wskazać na pewną prawidłowość. Pogorszenie nastrojów pomorskich przedsiębiorców występuje zwykle na przełomie IV i I kwartału. Podobny spadek jest zresztą charakterystyczny dla całego kraju.

Od ponad trzech lat liczba ocen pozytywnie weryfikujących stan gospodarki województwa jest większa niż liczba opinii negatywnych. Podobne zjawisko dotyczy również koniunktury ogólnopolskiej. Wskaźniki koniunktury zarówno wojewódzkiej, jak i ogólnopolskiej w omawianym okresie przyjmowały z reguły dodatnie wartości. Wyjątek stanowiły miesiące zimowe: grudzień oraz styczeń, podczas których obserwuje się wyraźne pogorszenie. Prawidłowość ta nie wystąpiła w 2007 r. Liczba ocen negatywnych była wyraźnie niższa od liczby ocen pozytywnych zarówno w grudniu, styczniu jak i lutym.

Charakterystyczny jest również stopniowy wzrost liczby przedstawicieli firm wydających opinie pozytywne. Jego odwzorowanie w postaci linii trendu wskazuje, że począwszy od 2004 r. stan gospodarki województwa pomorskiego poprawia się szybciej niż stan gospodarki w kraju. Po części wynika to z wyższej amplitudy wahań wskaźnika koniunktury na Pomorzu, przejawiającej się wyższymi wartościami w okresie ożywienia gospodarczego i niższymi notami w momencie dekoniunktury. O dynamicznej poprawie stanu gospodarki świadczy fakt, że w roku bieżącym wskaźnik koniunktury ani razu nie osiągnął ujemnej wartości, nawet w miesiącach zimowych.

Obecnie indeks koniunktury w województwie pomorskim kształtuje się na poziomie 11,5 pkt. Nota ta jest niższa od ogólnopolskiej o 2,6 pkt. W porównaniu do wartości sprzed miesiąca odnotowano spadek sięgający -5,8 pkt.

Mimo że liczba ocen pozytywnie weryfikujących koniunkturę wojewódzką nadal przewyższa liczbę opinii negatywnych, to widać wyraźnie, że pomorscy przedsiębiorcy zdecydowanie gorzej oceniają stan gospodarki niż przed rokiem. Różnica oceny tegorocznej i ubiegłorocznej kształtuje się na poziomie -20,8 pkt.

Obserwowany w ostatnim kwartale spadek został zasygnalizowany malejącą wartością wskaźnika prognostycznego, odnotowaną od maja 2007 r.

Tendencja spadkowa w zakresie wskaźnika prognostycznego widoczna jest do chwili obecnej (sierpień 2007 r.). Może ona sugerować dalszy spadek wartości wskaźnika w IV kwartale 2007 r. Jednocześnie zwraca uwagę bardzo wysoki poziom indeksu prognostycznego. Liczba przedsiębiorców oceniających, że stan gospodarki województwa w kolejnych miesiącach poprawi się, zdecydowanie przewyższa liczbę ocen negatywnych. Pogorszenia trudno się jednak spodziewać już we wrześniu. Z reguły bowiem III kwartał charakteryzują dodatnie wartości wskaźnika koniunktury.

Rysunek 2. Wskaźnik prognostyczny oraz wskaźnik koniunktury bieżącej w województwie pomorskim w okresie od czerwca 2006 r. do sierpnia 2007 r.

14_2

Źródło: Opracowanie IBnGR.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Spoiwem zawsze jest człowiek

Rozwój lokalny może opierać się na różnych przesłankach. Dobry pomysł, którego realizacja wywołała pozytywne efekty gospodarcze w danej lokalizacji, jest jednak najważniejszy. Impulsem dla ciekawych przedsięwzięć są z jednej strony uwarunkowania naturalne i możliwość ich wykorzystania – jak w przypadku Hotelu Lodowego czy Tatralandii, a z drugiej – tradycja, specyfika danej kultury i mentalność ludzi – przykładem może tu być Festiwal Czekolady w Perugii lub coroczne Paglio di Siena (gonitwa koni) w Sienie. Inny przykład to wykorzystanie marki produktu jako bazy do rozwoju innej działalności – jak w przypadku klocków Lego i opartego na ich sławie centrum zabawy i rozrywki – Legolandu.

Takie przedsięwzięcia pokazują, jak – dzięki elastycznemu podejściu – dobry pomysł można przełożyć na produkt, dostosowując się do warunków panujących na ciągle zmieniającym się rynku i wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumenckim. Tu tradycja łączy się z technologią, ale spoiwem zawsze jest człowiek.

Specyficzny klimat

Hotel Lodowy [1] powstał w małej szwedzkiej wsi Jukkasjärvi na północy kraju, 200 km za Kołem Polarnym. W 1989 roku grupa ludzi wpadła na pomysł, żeby zbudować hotel ze śniegu i lodu i promować go jako turystyczną atrakcję [2]. Sceptycy uważali, że zimą nie będzie tam turystów ze względu na ciemności i chłód, jednak oni zaryzykowali. I udało się. Zainteresowanie było tak duże, że pomysł został opatentowany. W sezonie 2003 w lodowym hotelu przenocowało prawie 7 tysięcy gości, a zwiedziło go ponad 30 tysięcy turystów.

W połowie kwietnia hotel spływa do rzeki Torneälv, po czym w grudniu buduje się go od nowa. Zużywa się do tego 30 tys. ton śniegu i 4 tys. ton lodu.

Z roku na rok liczba turystów wzrasta. Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów i stale ich zaskakiwać, wymyśla się wciąż nowe atrakcje. W 2003 roku w hotelu otwarta została lodowa kopia londyńskiego teatru Globe Theatre. Od tego momentu każdej zimy wystawiane są tu sztuki Szekspira. Sama budowla ma 60 pokoi, kino, kościół (odbywają się tu śluby i chrzciny), galerię sztuki, w której wystawiane są arcydzieła wyrzeźbione z lodu, bar, gdzie drinki podaje się w lodowych szklankach, restaurację, w której króluje kuchnia lapońska, oparta głównie na mięsie reniferów, rybach i grzybach. Z lodu zbudowana jest recepcja, kolumny podtrzymujące dach, szerokie łoża, obramowania drzwi i prześwitujące tafle imitujące okna, a także bar ze słynnym szwedzkim produktem – wódką „Absolut”. Wieczorem w śnieżnym amfiteatrze można obejrzeć film na lodowym ekranie z zorzą polarną nad głową albo wysłuchać koncertu zespołu „Absolut Below Zero Band”, grającego na lodowych instrumentach.

Z pomysłu wykorzystania surowca naturalnego, jakim jest lód, skorzystali też inni mieszkańcy Skandynawii – na północy Norwegii, w Alcie, powstało igloo, a w Finlandii, w miejscowości Kemi – śnieżny zamek. Pomysłodawcy hotelu lodowego nie zaprzestali aktywności i zamierzają promować zorzę polarną. W ten sposób surowiec naturalny stał się punktem wyjścia dla rozwoju lokalnego biznesu w miejscu – wydawałoby się – odludnym i niedostępnym.

Innowacyjny produkt

Stolica Umbrii Perugia, leżąca w sercu Włoch, pamiętająca czasy Etrusków i sąsiadująca z Asyżem św. Franciszka, słynie z produkcji wyśmienitych czekoladek „Bacio” firmy Perugina. Ich historia sięga roku 1922, kiedy to jedna z założycielek firmy, Perugina Luisa Spagnoli, zdecydowała się wykorzystać zmielone orzechy pozostałe po produkcji innych wyrobów. W środek czekoladki uformowanej początkowo w kształt zamkniętej pięści włożyła orzech laskowy. Dopiero później Giovanni Buitoni, kolejny właściciel firmy, wymyślił dla nich nazwę, która po latach stała się rozpoznawalna także poza granicami kraju: „Bacio”, czyli pocałunek. Czekoladki są zawinięte w małe karteczki z cytatami znanych autorów, co jest charakterystyczną cechą produktu . To prawie jak list w butelce. Mieszkańcy Włoch wręczają sobie „czekoladki z przesłaniem” na każdy dzień i na każdą okazję.

Wykorzystując swój słynny produkt, od czternastu lat, co roku w październiku, Perugia jest gospodarzem trwającego kilka dni Festiwalu Czekolady – Eurochocolate Festiwal [3]. Gospodarze imprezy starannie przygotowują się na przybycie tysięcy gości. W programie festiwalu można znaleźć wiele atrakcji, m.in. rzeźbienie w pięciometrowych czekoladowych blokach (tematem tegorocznego konkursu jest „ChocolAge: Era del Cioccolato” czyli „Era czekolady” – przedstawienie wszystkich etapów ewolucji homo sapiens, od szympansa po człowieka współczesnego, żyjącego w erze czekolady). Turyści są zapraszani na wykłady i degustacje na Universita dei Sapori (Uniwersytet Smaków), gdzie na kursach różnego stopnia (dla początkujących, średnio zaawansowanych i zaawansowanych) poznaje się tajniki czekolady. Na odważnych czeka zabawa „Poszukiwacze czekolady” albo wyścigi motocyklowe. Na kilka dni miasto zamienia się w krainę czekolady, gdzie odbywają się targi i biesiady oraz przyznaje się nagrody różnym produktom i ich wytwórcom.

Festiwal Czekolady trwa tylko kilka dni w roku, natomiast „Etruscan Chocohotel” – pierwszy czekoladowy hotel na świecie – jest w Perugii otwarty przez cały rok. Produkt stał się w tym wypadku impulsem do rozwoju wielu okołoturystycznych działalności, z których korzyści czerpie cały region.

Charakterystyczna firma

Firma Lego, założona w 1932 roku, dziś jest symbolem sukcesu i zdobyła zaufanie zarówno dzieci, jak i dorosłych na całym świecie. Historia Lego zaczęła się od małej rodzinnej fabryki z siedzibą w Billund w Danii. Nazwę Lego wymyślił w 1934 roku założyciel firmy, stolarz Ole Kirk Christiansen, a pochodzi ona od duńskich słów „leg godt”, co oznacza „dobrze bawić się razem” [4].

36 lat później niedaleko fabryki powstał park rozrywki Legoland. Od otwarcia w 1968 r. odwiedziło go w sumie 36 milionów osób. To jedno z najpopularniejszych miejsc rozrywki na świecie, które co roku przyciąga tłumy zainteresowanych do różnych tematycznych sfer – Minilandu, Duplolandu czy Krainy Piratów. Budowa Legolandu wymusiła konieczność stworzenia odpowiedniej infrastruktury dla turystów – powstały hotele, restauracje. Aby sprostać oczekiwaniom klientów, w tej niewielkiej miejscowości wybudowano międzynarodowe lotnisko, łączące Billund z większością miast europejskich. Doskonałe połączenia kolejowe i autobusowe, 7 tysięcy miejsc parkingowych – wszystko to ma ułatwić dostęp do Legolandu. Wysoka jakość oferowanych usług oraz marka produktu zaowocowały sukcesem przedsięwzięcia. Kraina Kreatywności, jaką jest Legoland, jest doskonałą wizytówką duńskiej firmy. Ale Lego to nie tylko sprzedaż klocków i parki rozrywki. Firma cały czas rozwija swoje usługi. Sztab pracowników z działu badawczo-rozwojowego współpracuje z międzynarodowymi centrami badań nad rozwojem zabawy i nauki w celu podwyższania standardów produktów i usług. Powstanie wirtualnego świata klocków LEGO.com, gdzie rzeczywiście można poczuć magię kreatywności, jest dowodem na pomysłowość i wszechstronność twórców.

Zasoby naturalne

Kolejnym godnym naśladowania przykładem doskonałego wykorzystania zasobów natury jest Tatralandia – największy wodny ośrodek rozrywki i wypoczynku na Słowacji. Otwarty 1 lipca 2003 r. Aquapark Tatralandia [5] leży we wspaniałej scenerii gór na północnym brzegu sztucznego jeziora, z pięknym widokiem na Tatry. Oddalona o blisko 2 km od centrum Liptowskiego Mikulasza i niecałe 100 km od Korbielowa, Tatralandia ma dogodne połączenia komunikacyjne. Sercem całorocznego parku wodnego jest źródło termalnej wody, działającej leczniczo na aparat ruchowy i oddechowy.

Tatralandia oferuje kąpiele w sześciu całorocznych basenach termalnych (dwa baseny kryte), z leczniczą wodą mineralną o temperaturze 28-39 stopni Celsjusza i mnóstwem innych atrakcji. Każdego dnia odbywają się tu liczne konkursy, ćwiczenia gimnastyczne oraz spływy pontonami. Podczas sezonu letniego działa dziewięć basenów termalnych z atrakcjami wodnymi – są tu tory pływackie, wodna ściana wspinaczkowa, masaże, łóżka wodne, siatkówka i koszykówka wodna, dziecięce ślizgawki. Obok atrakcji sportowych park wodny oferuje ekskluzywne Spa. Atrakcją dla dzieci jest Western City niedaleko Tatralandii.

Baseny termalne przez cały rok przyciągają tysiące turystów z zagranicy. Co decyduje o sukcesie tego kompleksu? Przede wszystkim zdywersyfikowany produkt, wysoka jakość usług oraz oferta skierowana do każdej grupy wiekowej. Południowi sąsiedzi Polski posiadają dziesiątki basenów termalnych, często w wielkich, doskonale zagospodarowanych kompleksach (Besenova, Tatralandia, Bojnice, Kovacova, Levice, Nove Zamky, Rajec, Sturovo, Vrbov i inne [6]). Na Słowacji istnieją dwa rodzaje kąpielisk – jedne to uzdrowiska z naturalnymi źródłami termalnymi, nastawione głównie na leczenie sanatoryjne, ale także z niewielkimi kąpieliskami dostępnymi dla wszystkich (Pieszczany, Turciańskie Cieplice). Drugie to wielkie kompleksy rekreacyjne, korzystające z wód termalnych ze sztucznych odwiertów. Baseny termalne mają także niektóre hotele. Wszystko opracowano z myślą o dostarczeniu klientowi usługi, jakiej oczekuje. Wizyta w kompleksie termalnym połączona jest ze zwiedzaniem licznych w tych okolicach jaskiń i zamków.

Przykładów lokalnych biegunów wzrostu, czerpiących z własnych zasobów, a nie z „premii sąsiedztwa” metropolii, można znaleźć o wiele więcej. Także na naszym lokalnym podwórku. Warto ich wnikliwie szukać. Podane wyżej przykłady pokazują, że można oprzeć rozwój regionalny na potencjale własnym. Niezbędni są tylko kreatywni i odważni ludzie.

1. www.wikipedia.org

2. G. Micuła, Baśniowa Laponia, www.obiezyswiat.com nr 4, 1/2004.

3. W tym roku festiwal odbywał się w dniach 13-21 października; szerzej na ten temat: www.eurochocolate.com

4. M.Cz. Sorensen, Gdzie zabawa łączy się z nauką, 2.06.2005, www.polonia.dk

5. www.tatralandia.sk 6 Informacja Biura Usług Turystycznych Konfer Sp. z o.o.

6 Informacja Biura Usług Turystycznych Konfer Sp. z o.o.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Nie potrzeba wiele…

Pojęcie lokalnego bieguna wzrostu jest zagadnieniem niezwykle ważnym, zwłaszcza z punktu widzenia młodego człowieka wkraczającego w dorosłe życie. Ciekawy aspekt stanowią niezaprzeczalne fakty istnienia miejsc, które ten start w dorosłe życie zarówno wybitnie ułatwiają, jak i dobitnie utrudniają. Skąd biorą się takie dysproporcje? Czy istnieje skuteczna recepta na stworzenie modelowego przykładu? Czy relacja biegun – otoczenie jest obustronna? Większy wpływ ma sąsiedztwo na ośrodek czy ośrodek na sąsiedztwo?

Wbrew swojej nazwie, pojęcie lokalnego bieguna wzrostu ma niewiele wspólnego z nauką zajmującą się badaniem powierzchni naszej planety. Podstawą jest aspekt ekonomiczny, ściślej mówiąc – oddziaływanie zachodzące pomiędzy wymiarem przestrzennym a procesami rozwojowymi z natury płaszczyzny gospodarczo-społecznej. Dane miejsce w przestrzeni geograficznej wyróżnia się na tle innych obszarów większym stopniem rozwoju społeczeństwa. Przykładowo do tego grona może być zaliczony zbiór rozwijających się różnorodnych gałęzi gospodarczych, skoncentrowanych w ośrodku miejskim i pobudzających dalszy rozwój ekonomiczny w obszarze wpływów. Niejednokrotnie zdarza się, że występuje tam branża wiodąca, niekiedy nowoczesna i technicznie zaawansowana, co pozwala na wzrost tendencji zwyżkowej w aspekcie innowacyjności w dużo szybszym tempie aniżeli w branżach zlokalizowanych poza biegunem.

W moim mniemaniu jednak miasto marzeń widziane oczami ludzi młodych ma trochę odmienne cechy. Podstawową jest przyrost miejsc pracy w tempie szybszym niż przeciętny wskaźnik dla danego regionu, co jest wynikiem ponadprzeciętnych inwestycji w sektorze prywatnym. Obie tendencje rosnące są jednak podtrzymywane przez pomoc publiczną, która jest niezbędna przy podstawowym założeniu, że owa działalność gospodarcza otwierana jest w słabo rozwiniętym regionie. Niezwykle istotna jest także cecha rozprzestrzeniania się: skumulowanie aktywności gospodarczej powoduje rozwój i wzrost konkurencyjności, które same siebie napędzają, co skutkuje przemieszczaniem się tych tendencji rozwojowych na otaczające obszary.

Najważniejszą cechą miasta aspirującego do bycia lokalnym ośrodkiem wzrostu są aspekty motywujące do tworzenia czegoś właśnie tam, gdzie się wychowaliśmy i dorastaliśmy. Mamy tutaj do czynienia z pojęciem wykorzystywania sentymentu do miejsc i wspomnień – dzieciństwa, przywiązania do społeczności zżytej ze sobą w większym stopniu niż to ma miejsce w dużych ośrodkach miejskich. Jeżeli młody człowiek, mający ogromną chęć stworzenia czegoś własnego, zostanie złapany na ten haczyk, dany ośrodek musi zaoferować mu to, co większe miasta konkurencyjne: możliwość bezproblemowego kreowania nowych miejsc pracy, organizowania innowacyjnych biznesów bądź po prostu obrania omawianej lokalizacji jako siedziby firmy. Należy tylko podać to na lokalnej tacy – zakładam moją firmę tutaj, ponieważ jest to korzystniejsze: znam ludzi, ich podejście do pracy i zaangażowanie, więc wiem, kogo zatrudniam. Jeżeli nawet samodzielnie nie uda mi się skompletować całego zespołu pracowników, znam ludzi, którzy mi w tym pomogą, np. dyrektor mojego liceum. Nie martwię się biurokracją ani wielkomiejskim zwyczajem, że aby organizm firmy idealnie funkcjonował, muszę „latać” po urzędach rozsianych po całej aglomeracji. Tutaj, czyli u siebie, mam wszystko pod ręką i na dodatek znam panie w okienkach, ponieważ w niedalekiej przeszłości miałem już z nimi kontakt. Wiem, że są nastawione przyjaźnie do nowego biznesu, ponieważ doskonale zdają sobie sprawę z jego efektów zarówno pośrednich, jak i bezpośrednich. Nie jestem traktowany jak kolejny wielkomiejski petent.

Chcę tutaj działać, ponieważ widzę na własne oczy, że moja praca nie idzie na marne – poprzez płacone przeze mnie podatki mam wpływ na rewitalizację środowiska naturalnego, na kształcenie moich potencjalnych pracowników. Widzę obieg zamknięty – tu, w moim biegunie, ośrodku mojego wzrostu.

Tutaj jest właśnie pole do popisu dla władz danego ośrodka miejskiego – każdy potencjalny inwestor powinien uzyskać pomoc. Trzeba dosłownie pokazać młodemu biznesmenowi, co od nas otrzyma. Jeżeli wyraźnie przedstawimy realne korzyści, bez urzędniczego zakłamania i snucia wizji, efekt w postaci biznesu jest murowany. I oto na naszym terenie mamy o jednego biznesmena więcej, zadowolonego z naszych usług – z faktu, że w każdej chwili może liczyć na naszą pomoc, że nie stwarzamy mu barier rozwojowych. Bardzo często zapomina się, że dobry klient przekaże swoje pozytywne emocje dalej i obieg nam się zamknie po raz kolejny – pojawi się następny inwestor. A tak naprawdę nie potrzeba wiele – właściwie, kolokwialnie mówiąc, nic poza moralnym obowiązkiem ludzkiej solidarności. Wszyscy wiemy natomiast, jak kończy się urzędnicza arogancja niejednokrotnie połączona z butą – zniechęcony potencjalny inwestor opowie każdemu znajomemu, co mu się przytrafiło i jakie ośrodki lepiej omijać szerokim łukiem.

Oczywiście istnieje wiele innych czynników, mających pośredni lub bezpośredni wpływ na powstawanie lokalnych ośrodków wzrostu gospodarczego. Obok szeregu aspektów ekonomicznych, które można określić jako zdolności aklimatyzacji do procesów innowacyjnych, a co za tym idzie – racjonalnego wykorzystywania wiążących się z nimi szans rozwojowych, istnieją także różnorakie uwarunkowania kulturowo-społeczne. Często zdarza się, że występują bariery na płaszczyźnie mentalnej – brak wiedzy na temat współczesnych procesów gospodarczych czy też nieświadomość wagi nowoczesnych zjawisk i procesów ekonomicznych. Moim zdaniem jednak, są one mniej istotne, co nie oznacza, że mogą być pominięte..

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

… dla młodych to prestiż, kultura, innowacyjność, komunikacja…

Jak to ma wyglądać?

Jestem dwudziestodwuletnim studentem mieszkającym w małym miasteczku na Pomorzu, jakieś 30 km od Trójmiasta. Codziennie wstaję o 5.30, żeby zdążyć na uczelnię do Gdańska. Ale wstaję tak wcześnie nie dlatego, że ciężko dojechać do Trójmiasta, lecz dlatego, że już w samej metropolii stracę 1,5 godziny, stojąc w korkach.

Moje miasto w zeszłym roku, wykorzystując fundusze unijne, zbudowało i częściowo wyremontowało drogę, która prowadzi do obwodnicy Trójmiasta; dzięki temu mamy dogodne połączenie drogowe. Równie często korzystam z pociągów. Moje miasto współpracuje z PKP, dofinansowuje komunikację, dlatego w bardzo obciążonych porach, czyli wcześnie rano i po południu, są dodatkowe, szybkie i tanie połączenia z Trójmiastem. A co do komunikacji to jeszcze nie wszystko: bardzo dobrze zintegrowano sieć połączeń z sąsiednimi miastami. Dzięki temu moja miejscowość jest lokalnym liderem i każdy chce do niej przyjeżdżać.

A jest po co. W urzędzie miasta, jeżeli chcę się na przykład zameldować czy zarejestrować samochód, załatwię to przez internet, podobnie jak większość spraw. Nie spodziewałem się, że tak dużo można zmienić w administracji. Liczba okienek obsługujących klienta dostosowana jest do liczby petentów. Wszystkie sprawy załatwiam w jednym miejscu. Kiedy chciałem z kolegami założyć działalność gospodarczą, to nie dość, że dostałem multimedialny przewodnik po całej procedurze, to jeszcze miasto zapewniło mi doradcę do spraw prawnych i finansowych. Zawsze myślałem, że punkty wspierające przedsiębiorczość są jedynie w ośrodkach wielkomiejskich. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie boję się urzędu, nie ma kolejek, urzędnicy taktują mnie jak klienta, a nie jak petenta.

Po powrocie z uczelni nie mogę się opędzić od znajomych, każdy chce inaczej spędzić wolny czas. Jedni chcą wyskoczyć do nowo otwartego kameralnego teatru, do którego właśnie przyjechała grupa z Warszawy, inni natomiast wolą nasze kino, które niedawno powstało w centrum miasta; są też tacy, którzy lubią nocne życie w klubach i pubach. W zeszłym tygodniu odbył się koncert na rynku. Ja jednak razem z dziewczyną wybrałem się do ratusza, gdzie była prezentowana wystawa obrazów z Muzeum Narodowego w Gdańsku, a potem wernisaż fotograficzny. Ale najbardziej lubię sport, nie wiem tylko, co uprawiać, w MOSIR jest tyle sekcji, że ciężko się zdecydować. Miasto organizuje mnóstwo regionalnych rozgrywek, aż trudno uwierzyć, że na wszystko ma sponsorów.

Nie ma co się jednak dziwić, miejscowość stawia na promocję i nowoczesny marketing, reklamują się nie tylko firmy i hotele, ale i całe miasto. Mógłbym tak bez końca wymieniać wszystkie czynniki sprawiające, że uważam je za biegun wzrostu w regionie. Chcę jednak przyznać, że aby móc mieć o nim takie zdanie, muszę mieć podstawy, a te dla mnie – młodego człowieka – to innowacyjność, kultura, komunikacja i wysoki standard życia. Dzięki tym czynnikom mogę się chwalić moim miastem, jest ono wszędzie postrzegane jako centrum, które ciągnie wszystkie otaczające go miasteczka. Co więcej, nie spotkałem się ze złymi opiniami znajomych z Trójmiasta, którzy czasami nawet zazdroszczą innowacyjności, pomysłowości i odwagi władzom mojego miasta. Możliwe, że w niedługim czasie powstaną tu nowe inwestycje przemysłu elektronicznego, rozwija się branża bankowa, usługowa itp. Dzieje się tak, ponieważ w przeszłości licea prowadziły program współpracy z uczelniami z Trójmiasta. Akademiccy wykładowcy przyjeżdżali do nas, a my często odwiedzaliśmy uczelnie z Gdańska i Gdyni. Dzięki takim działaniom w moim mieście jest wielu dobrze wykształconych i wykwalifikowanych pracowników, którzy przyciągnęli inwestorów. Program stypendialny uruchomiony przez władze w znacznym stopniu przyczynił się do wzrostu poziomu wykształcenia w naszym regionie. Taka działalność sprawiła, że ludzie młodzi widzą wiele perspektyw rozwoju w naszym mieście i chcą tu zostać.

Jak to zrobić?

Możliwe, że tak bym opisał miasto, które uważałbym za lokalny biegun wzrostu w regionie, miasto, które byłoby moim miastem. Jestem zdania, że wizja idealnego małego miasteczka jako lokalnego lidera dla ludzi młodych i tych starszych jest bardzo podobna. Z pewnością są jednak obszary, na które każda z tych grup wiekowych kładzie większy lub mniejszy nacisk. Z perspektywy osoby młodej i mobilnej lokalny lider musi wypracować markę i prestiż. Coś, co spowoduje, że będzie moda na to właśnie, a nie inne miasto. Żeby tak się stało, cała społeczność mieszkańców musi przestać postrzegać je jako sypialnię Trójmiasta, jako zapomniany ośrodek nierentownego przemysłu, spokojne, niewyróżniające się miasto gdzieś na Pomorzu. Wiele zależy od mentalności, nastawienia i motywacji, głównie władz miejskich i wszelkiego rodzaju grup społecznych, zrzeszeń, kół itp. Taki impuls powinien zapoczątkować innowacyjną reformę. Nie wystarczy bowiem wprowadzanie rozwiązań zaczerpniętych od innych. Żeby stać się lokalnym biegunem wzrostu, trzeba jako miasto być liderem i pionierem zmian.

Administracja w mieście powinna być zinformatyzowana. Jak najwięcej rzeczy należy uprościć i umożliwić ich załatwienie przez internet, a same procedury w urzędzie usprawnić i doprowadzić do sytuacji, w której każdy obywatel, a zwłaszcza młody, poczuje się jak klient, na którym miastu-firmie zależy. Przedsiębiorczość trzeba wspierać nie tylko poprzez tworzenie specjalnych stref ekonomicznych, ale i przez pomoc w załatwianiu formalności. Początkującym przedsiębiorcom należy dać wsparcie logistyczne w postaci lokali i sprzętu, pomoc prawną oraz preferencyjne kredyty. Środki na taką działalność miasto powinno pozyskiwać nie tylko od państwa, ale i z Unii Europejskiej oraz prywatnych firm. Powinno się starać o sponsorów projektów i przedsięwzięć mających na celu aktywizację społeczną, szczególnie ludzi młodych. Zmiany, jakie wymieniłem wyżej, powinny być wprowadzane z nadzieją, że to my staniemy się wzorcem, z którego będą czerpać inni. Trzeba pamiętać, że dużo łatwiej jest wprowadzać innowacyjne rozwiązania w mniejszych ośrodkach niż w dużych miastach. Właśnie w tej strukturze mikro małe miasta powinny upatrywać szansy na stworzenie lepszych warunków do mieszkania dla młodych ludzi. Co tu dużo mówić, wprowadzenie pionierskich rozwiązań wpłynie nie tylko na wizerunek bieguna wzrostu w regionie, ale i usprawni działanie administracji, a także pozwoli obniżyć koszty jej funkcjonowania. Tym samym będzie można przeznaczyć większe środki np. na transport, drogi, ogólnie rzecz biorąc komunikację. Nie wystarczy bowiem stworzyć Dolinę Krzemową, trzeba ją jeszcze połączyć ze światem. Boję się, że wiele mniejszych miast wychodzi z założenia, iż to nie należy do ich obowiązków, że nie ponoszą za to odpowiedzialności. Zamiast samemu pozyskiwać fundusze z Unii, wywierać naciski na władze centralne o przyspieszenie inwestycji, starać się szukać oszczędności właśnie na informatyzacji administracji, poprzez wspólne finansowanie inwestycji razem z okolicznymi ośrodkami miejskimi, czeka się na realizację programów rządowych. Dla młodych lokalny biegun wzrostu to pomysłowy i zaradny ośrodek, który walczy ze znienawidzoną biurokracją i sam wychodzi z inicjatywą i rozwiązaniami. Niech mniejsze ośrodki zaryzykują i zamiast łatać pojedyncze dziury, stworzą zintegrowany plan rozwoju dróg.

Komunikacja to nie tylko drogi. Wiele młodych osób korzysta z autobusów PKS-u, jeszcze więcej jeździ pociągami. Należy zacieśnić współpracę SKM, PKP, PKS i wspólnie ustalać rozkłady jazdy, dotować niezbędne połączenia i podnosić ich jakość. Jest to niezmiernie ważne, gdyż daje młodym poczucie integralności regionu. Lokalny biegun wzrostu musi być dla nich alternatywą, a nie koniecznością. Ludzie po studiach nie będą chcieli pracować w supermarketach, w fabryce podzespołów czy uczyć w szkole, o której istnieniu poza miejscowymi nikt nie słyszał. Miasto, które chce być liderem, musi ściągać najlepszych: inżynierów, lekarzy, prawników, ekonomistów, architektów itp. Tylko zapewnienie wysoko wykwalifikowanej kadry zachęci przemysł informatyczny, wymagający wysokich technologii i wykwalifikowanej kadry, do inwestycji w małym miasteczku, które automatycznie stanie się wzorem do naśladowania w regionie, najprężniejszym ośrodkiem gospodarczym, pożądanym miejscem do zamieszkania, biegunem wzrostu.

Jednak żeby miasto było atrakcyjne dla mieszkańców, powinno mieć ciekawą architekturę i być rozważnie zaplanowane urbanistycznie. Tylko dzięki umiejętnemu, przemyślanemu i skoordynowanemu planowaniu rozbudowy miasta jego nowa zabudowa może się stać jego wizytówką. Ludzie młodzi coraz częściej oczekują estetyki i walorów artystycznych w miejscu, w którym żyją – chcą być z niego dumni. To miejsce powinno mieć markę i prestiż.

Nasz region obfituje w wiele pięknych miast i malowniczych miasteczek, w których liczne zabytki i interesujące miejsca nie są dostatecznie wyeksponowane i rozreklamowane. Trzeba, aby każdy taki lokalny biegun wzrostu miał swój symbol – czy to barokowy kościółek, zabytkowy rynek, czy nowoczesną dzielnicę mieszkalno-handlową.

Każdy wie, że ludzie młodzi lubią się bawić. Z hipotetycznego opisu idealnego miasta na początku artykułu wynika, że ludzie młodzi lubią spędzać czas aktywnie. Idąc dalej tym tropem, należy nie tylko zadbać o minimum – jeden pub, dyskoteka, jakiś klub zainteresowań i boisko do koszykówki. Trzeba podejść do tego rynkowo, sprawić, aby powstawały coraz to nowe miejsca we współpracy z prywatnymi inwestorami. Wszystko po to, aby społeczność miała poczucie,że kwitnie sport i kultura, że istnieje reprezentujący wysoki poziom zespół piłki nożnej, dobry teatr, który prężnie działa, czy w końcu możliwość uczestniczenia w koncertach z udziałem polskich gwiazd, a nie lokalnych grajków. W takim miejscu powinien powstać klimat dla młodych – musi wytworzyć się swoista kultura, coś, co spowoduje, że miasto będące gospodarczym biegunem wzrostu, stanie się swoistym lokalnym zagłębiem kulturalnym.

Są jeszcze dwa niezbędne elementy, które w oczach ludzi młodych są niezmiernie ważne, a z pewnością inaczej postrzegane przez osoby starsze, mianowicie tolerancja i swoboda. Aby im sprostać, potrzeba zarówno miejsc, w których ludzie młodzi będą się mogli swobodnie bawić, jak i takich, gdzie będą musieli uszanować spokój i prywatność pozostałych mieszkańców. Brak miejsc do zabawy powoduje, że młodzież realizuje swoje potrzeby rozrywkowe w miejscach, w których inni oczekują spokoju, np. w dzielnicach mieszkaniowych. Dlatego ludzie młodzi uciekają do Sopotu, Gdańska i Gdyni, gdzie swobodnie mogą się bawić w przeznaczonych do tego miejscach. Dlaczego więc miejscowość aspirująca do miana lokalnego lidera nie miałaby pomyśleć o stworzeniu miejsca rozrywkowego z większą tolerancją dla młodych? Wiem, że moje postulaty mogą być postrzegane jako niepożądane i nierealne, ale jeżeli chce się być najlepszym, trzeba czasem zaryzykować.

Lokalny biegun wzrostu to miejsce, w którym szybko rozwija się gospodarka, funkcjonuje sprawna administracja, gdzie stawia się na innowacyjność, pomysłowość, a władze nie boją się dialogu z mieszkańcami ani ich pomysłów, widząc – zwłaszcza w ludziach młodych – potencjał i przyszłość, w którą trzeba inwestować. A dla tych młodych to coś więcej – to klimat, perspektywa spędzania wolnego czasu, poczucie łączności ze światem, prestiż, renoma i marka miejscowości, którą się można chwalić na zewnątrz. Niestety, żadne miasto nie stanie się liderem w swoim regionie ze staroświeckim myśleniem, konformizmem, uprzedzeniami, zaściankową świadomością, brakiem porozumienia, a przede wszystkim brakiem wiary i chęci. Żeby taką społeczność zmienić, należy dać szansę ludziom młodym i ambitnym, nieskażonym marazmem, nieuwikłanym w lokalne wojny i kłótnie, którzy chcą być współautorami takich naszych lokalnych biegunów wzrostu na Pomorzu, powodując szybszy rozwój całego regionu, który może się stać biegunem wzrostu na mapie Polski i tej części Europy..

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Ważny jest duch miejsca

Z Piotrem Ciechowiczem , Wiceprezesem Agencji Rozwoju Pomorza, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

– Pomorscy przedsiębiorcy dobrze wykorzystują środki europejskie – tak chwalą się regionalni politycy. Tylko czy wszyscy i czy dostęp do tych pieniędzy jest taki sam w każdym zakątku województwa?

– Gdybym powiedział, że jest równość i wszyscy mają taki sam dostęp do funduszy strukturalnych, to nie byłaby prawda. To chyba normalne, że mieszkający dalej od Gdańska, miejsca, w którym się te środki pojawiają i są rozdysponowywane, mają większy kłopot. Jako Agencja Rozwoju Pomorza mamy tego świadomość, dlatego budujemy tak zwane okienka i staramy się wyjść poza Trójmiasto. Tam działają małe firmy, często jednoosobowe. Trochę chyba się przyzwyczailiśmy, że mówiąc o środkach unijnych dla przedsiębiorstw, zwykle myślimy o firmach, w których pracuje piętnaście, trzydzieści, czasami nawet i sto osób. W takich przedsiębiorstwach są osoby gotowe przyjechać do Gdańska, by zdobyć informacje i zasięgnąć rady. Ale już w przedsiębiorstwie rodzinnym dwu- lub trzyosobowym trudno się wyrwać na cały dzień.

– To chyba zbyt proste wytłumaczenie. Dostęp do internetu jest powszechny, a tam są przecież informacje. W większości miast powiatowych są już punkty informacyjno-konsultacyjne. Przecież w powiecie człuchowskim istnieje firma, która wykazuje się największą w regionie skutecznością w zdobywaniu pieniędzy unijnych.

– To prawda. Gdybyśmy sięgnęli po różne statystyki, to oczywiście najwięcej firm zdobywających pieniądze z unijnych funduszy ma siedzibę w Trójmieście i jego najbliższym otoczeniu. Jednak to tylko część prawdy, bo to efekt skali. Doskonale to widać choćby w Zintegrowanym Programie Operacyjnym Rozwoju Regionalnego na lata 2004-2006. Jeżeli jednak spojrzymy na to z innej strony, na przykład biorąc pod uwagę liczbę firm na 1000 mieszkańców, to powiat gdański, kwidzyński, wejherowski, a także człuchowski znajdą się w czołówce. Przedsiębiorcy z tych powiatów w sposób skuteczny, efektowny i efektywny zabiegają o te środki.

– Jakie zatem powiaty są w pomorskiej czołówce, a które radzą sobie najsłabiej?

– Niestety są powiaty, są miejsca, w których aktywność przedsiębiorców jest mała. Co może wzbudzi zdziwienie i zaprzeczy tezie, którą na początku przedstawiłem, ale słabo wypadają przedsiębiorcy z powiatu nowodworskiego. Do Gdańska mają blisko, dojazd nie jest skomplikowany, a jednak bardzo mało wniosków spływa od tamtejszych firm. Odległy powiat człuchowski znajduje się natomiast w czołówce, podobnie powiat pucki czy – jak wspomniałem – kwidzyński. Pomijam położone tuż przy aglomeracji powiaty gdański oraz wejherowski. Dużą aktywność widać nie tylko na przykładzie przyznanych dotacji, ale również składanych wniosków.

– Jednak nadal bez odpowiedzi pozostaje pytanie, co powoduje, że przedsiębiorcy z powiatów człuchowskiego, kwidzyńskiego, gdańskiego lepiej sobie radzą, są skuteczniejsi niż ci z nowodworskiego.

– To jest chyba bardziej skomplikowana sprawa, ale na pewno zależy to od ogólnej atmosfery w danym miejscu. Duch miejsca jest wyczuwalny i przekłada się na ogólną aktywność mieszkańców. Kiedy byłem w Człuchowie, to – mimo niższego niż w Gdańsku poziomu życia – czułem ten dynamizm. Wydaje mi się, że przedsiębiorcy są dobrym barometrem tej lokalnej aktywności.

– Tylko czy to zależy od trudnego do określenia ducha miejsca, czy też od bardziej namacalnego otoczenia biznesu, narzędzi i wsparcia, którego udzielają samorządowe władze?

– Oczywiście też. Te narzędzia są bardzo ważne w zdobywaniu środków unijnych. Agencja Rozwoju Pomorza rozdzielająca te środki, próbująca dotrzeć z informacjami poprzez punkty konsultacyjne, potrzebuje właśnie zainteresowania i wsparcia lokalnej władzy. Obecnie takich punktów mamy 11, ale docelowo chcemy, by był co najmniej jeden w powiecie. Naturalnie nie ma bezpośredniego przełożenia działań władzy na zachowania przedsiębiorców, na pozyskiwanie przez nich unijnych środków. Jednak postawa samorządów w zdobywaniu tych pieniędzy jest dobrym przykładem. Jeżeli spojrzymy na mapę aktywności gmin i powiatów w pozyskiwaniu środków na infrastrukturę, to w większości pokrywa się ona z aktywnością przedsiębiorców.

– Środki na infrastrukturę zdobywane przez samorządy oraz to, co pozyskały firmy na inwestycje, to jednak nie wszystko. Jest jeszcze Europejski Fundusz Społeczny, który może być wykorzystany zarówno przez firmy, jak i samorządy.

– Ten fundusz to chyba jedno z większych wyzwań dla nas w najbliższych latach. EFS jest niewykorzystanym do tej pory narzędziem. Łatwiej wybudować most, drogę czy kupić maszynę do fabryki, niż przygotować i przeprowadzić serię dobrych szkoleń. To jest sposób na kształtowanie postaw sprzyjających rozwojowi przedsiębiorczości. W minionych latach były już do wykorzystania środki dla osób fizycznych, które chciały otworzyć własną działalność gospodarczą. Najpierw były pieniądze na szkolenie, później na zakup urządzeń i wreszcie na utrzymanie w pierwszych miesiącach istnienia. W latach 2007-2013 będzie podobnie. Różnica polega na tym, że tym razem tych pieniędzy będzie bez porównania więcej. Przypomnę, że stworzono nawet specjalny departament w Urzędzie Marszałkowskim, by lepiej wykorzystać te środki.

– Tylko czy te pieniądze, dostępność, wykorzystanie już się przekładają na rozwój przedsiębiorczości? Czy można już doszukać się takich związków pomiędzy poszczególnymi funduszami?

– Niestety, nie ma takiego związku, i jest to chyba jedno z większych niepowodzeń. Europejski Fundusz Społeczny nie znalazł wspólnego języka z Europejskim Funduszem Rozwoju Regionalnego. Powód jest banalny – centralizacja. Programy, które wdrażaliśmy na poziomie regionalnym, nie były naszymi programami. Nie uwzględniały pomorskiej specyfiki, a tym bardziej poszczególnych subregionów. To były programy wymyślone w Warszawie i miały wszędzie pasować. Jedno z najtrudniejszych zadań, które nas czeka, to właśnie znalezienie wspólnego języka. Trzeba przełożyć ogólne założenia na potrzeby lokalnych rynków pracy.

– Przyjrzyjmy się przedsiębiorstwom z tych lokalnych biegunów wzrostu. Na jakie cele najczęściej tamtejsze firmy potrzebowały dofinansowania z funduszy europejskich?

– Jeżeli pyta pan o innowacyjność, trzeba pamiętać, jak bardzo nieprecyzyjne jest to określenie. Niemal każda inwestycja w dotychczas składanych wnioskach miała charakter innowacyjny. W Regionalnym Programie Operacyjnym bardzo wyraźnie została oddzielona grupa projektów, czy też potencjalnych beneficjentów, którzy potrzebują pieniędzy na nowe inwestycje, od tej, w której innowacyjność będzie rzeczywiście oznaczała nową jakość, nowe pomysły, nowe technologie. Środki będą tak rozdzielone, by na przykład nie konkurowali ze sobą przedsiębiorstwa tworzące we współpracy z Politechniką nowe bezprzewodowe systemy łączności oraz szewc potrzebujący nowej maszyny.

– Jaki był do tej pory udział projektów rzeczywiście innowacyjnych?

– Niestety, na palcach jednej ręki można policzyć projekty, które można by uznać za rewolucyjne, wnoszące naprawdę coś nowego. Przeważająca większość mikroprzedsiębiorstw, a dla nich w dużym stopniu były te pieniądze przeznaczone, koncentrowała się na zakupie kas fiskalnych, komputerów, maszyn, budowie nowych hal. Taki właśnie był ZPORR. Zostały jednak z tego wyciągnięte wnioski i stąd podział środków.

– Czy wspierając pomorskie przedsiębiorstwa, zwłaszcza te poza Trójmiastem, skorzystano z okazji i przeprowadzono badania, na jakie cele te pieniądze zostały przeznaczone? Byśmy się dowiedzieli, w jakim stopniu wykorzystano je tak, by za kilka lat były owoce w postaci nowych pomysłów, nowych produktów, czegoś, co będzie miało rzeczywiście innowacyjny charakter?

– Tu jest ten sam kłopot, który Urząd Marszałkowski miał z projektami infrastrukturalnymi. Skala potrzeb była i jest tak ogromna, że przedsiębiorca, wójt lub burmistrz musi najpierw myśleć o zaspokajaniu podstawowych potrzeb. Właściciel firmy przede wszystkim chce zastąpić zużyte maszyny, a dopiero później myśli o nawiązywaniu współpracy z ośrodkami naukowymi.

– Na jakie pieniądze w Regionalnym Programie Operacyjnym w latach 2007-2013 mogą liczyć firmy innowacyjne?

– Pięciokrotnie większe niż środki, którymi dysponowaliśmy na wszystkie przedsiębiorstwa w latach 2004-2006. Na przykład na działanie 1.2. zarezerwowano kwotę ponad 26 milionów euro i – żeby nie było wątpliwości – zostało ono precyzyjnie nazwane „działaniem innowacyjnym”. Tam zostaną zapisane ścisłe kryteria, tak by wspierane były rzeczywiście najnowsze technologie.

– Jednak pieniądze z Unii Europejskiej, także na rozwój przedsiębiorczości, to narzędzie w ręku samorządu województwa. Co zaś do tej pory robiły samorządy gminne, powiatowe, by rozruszać lokalną gospodarkę, przyciągnąć inwestorów?

– Niestety niewiele, poza nielicznymi wyjątkami kończyło się na deklaracjach. W ramach Agencji Rozwoju Pomorza prowadzimy Centrum Obsługi Inwestora. Ma ono między innymi pomóc chętnym w znalezieniu najlepszego miejsca, oczywiście w naszym województwie. Inwestor przychodzi z określonymi potrzebami i nasze centrum stara się wyszukać dla niego najlepszą lokalizację. Wydawało się, że mamy wiele tego typu miejsc. Kiedy jednak ktoś się pojawia i zaczynamy rozmowy z poszczególnymi wójtami lub burmistrzami, to niekiedy mamy wrażenie, że zupełnie nie są tym zainteresowani. Nie chodzi nawet o stworzenie infrastruktury, ale choćby o przygotowanie odpowiednich planów zagospodarowania. Będziemy też wspierać samorządy i chcemy przeprowadzić akcję informacyjną, bo może tutaj leży przyczyna tej pasywności. Chcemy także badać trendy i zainteresowania przedsiębiorców. Na tej podstawie będziemy mogli określić związek między postawą samorządów a rozwojem firm, ich innowacyjnością.

– Dziękuję za rozmowę.

Skip to content