Jak to ma wyglądać?
Jestem dwudziestodwuletnim studentem mieszkającym w małym miasteczku na Pomorzu, jakieś 30 km od Trójmiasta. Codziennie wstaję o 5.30, żeby zdążyć na uczelnię do Gdańska. Ale wstaję tak wcześnie nie dlatego, że ciężko dojechać do Trójmiasta, lecz dlatego, że już w samej metropolii stracę 1,5 godziny, stojąc w korkach.
Moje miasto w zeszłym roku, wykorzystując fundusze unijne, zbudowało i częściowo wyremontowało drogę, która prowadzi do obwodnicy Trójmiasta; dzięki temu mamy dogodne połączenie drogowe. Równie często korzystam z pociągów. Moje miasto współpracuje z PKP, dofinansowuje komunikację, dlatego w bardzo obciążonych porach, czyli wcześnie rano i po południu, są dodatkowe, szybkie i tanie połączenia z Trójmiastem. A co do komunikacji to jeszcze nie wszystko: bardzo dobrze zintegrowano sieć połączeń z sąsiednimi miastami. Dzięki temu moja miejscowość jest lokalnym liderem i każdy chce do niej przyjeżdżać.
A jest po co. W urzędzie miasta, jeżeli chcę się na przykład zameldować czy zarejestrować samochód, załatwię to przez internet, podobnie jak większość spraw. Nie spodziewałem się, że tak dużo można zmienić w administracji. Liczba okienek obsługujących klienta dostosowana jest do liczby petentów. Wszystkie sprawy załatwiam w jednym miejscu. Kiedy chciałem z kolegami założyć działalność gospodarczą, to nie dość, że dostałem multimedialny przewodnik po całej procedurze, to jeszcze miasto zapewniło mi doradcę do spraw prawnych i finansowych. Zawsze myślałem, że punkty wspierające przedsiębiorczość są jedynie w ośrodkach wielkomiejskich. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie boję się urzędu, nie ma kolejek, urzędnicy taktują mnie jak klienta, a nie jak petenta.
Po powrocie z uczelni nie mogę się opędzić od znajomych, każdy chce inaczej spędzić wolny czas. Jedni chcą wyskoczyć do nowo otwartego kameralnego teatru, do którego właśnie przyjechała grupa z Warszawy, inni natomiast wolą nasze kino, które niedawno powstało w centrum miasta; są też tacy, którzy lubią nocne życie w klubach i pubach. W zeszłym tygodniu odbył się koncert na rynku. Ja jednak razem z dziewczyną wybrałem się do ratusza, gdzie była prezentowana wystawa obrazów z Muzeum Narodowego w Gdańsku, a potem wernisaż fotograficzny. Ale najbardziej lubię sport, nie wiem tylko, co uprawiać, w MOSIR jest tyle sekcji, że ciężko się zdecydować. Miasto organizuje mnóstwo regionalnych rozgrywek, aż trudno uwierzyć, że na wszystko ma sponsorów.
Nie ma co się jednak dziwić, miejscowość stawia na promocję i nowoczesny marketing, reklamują się nie tylko firmy i hotele, ale i całe miasto. Mógłbym tak bez końca wymieniać wszystkie czynniki sprawiające, że uważam je za biegun wzrostu w regionie. Chcę jednak przyznać, że aby móc mieć o nim takie zdanie, muszę mieć podstawy, a te dla mnie – młodego człowieka – to innowacyjność, kultura, komunikacja i wysoki standard życia. Dzięki tym czynnikom mogę się chwalić moim miastem, jest ono wszędzie postrzegane jako centrum, które ciągnie wszystkie otaczające go miasteczka. Co więcej, nie spotkałem się ze złymi opiniami znajomych z Trójmiasta, którzy czasami nawet zazdroszczą innowacyjności, pomysłowości i odwagi władzom mojego miasta. Możliwe, że w niedługim czasie powstaną tu nowe inwestycje przemysłu elektronicznego, rozwija się branża bankowa, usługowa itp. Dzieje się tak, ponieważ w przeszłości licea prowadziły program współpracy z uczelniami z Trójmiasta. Akademiccy wykładowcy przyjeżdżali do nas, a my często odwiedzaliśmy uczelnie z Gdańska i Gdyni. Dzięki takim działaniom w moim mieście jest wielu dobrze wykształconych i wykwalifikowanych pracowników, którzy przyciągnęli inwestorów. Program stypendialny uruchomiony przez władze w znacznym stopniu przyczynił się do wzrostu poziomu wykształcenia w naszym regionie. Taka działalność sprawiła, że ludzie młodzi widzą wiele perspektyw rozwoju w naszym mieście i chcą tu zostać.
Jak to zrobić?
Możliwe, że tak bym opisał miasto, które uważałbym za lokalny biegun wzrostu w regionie, miasto, które byłoby moim miastem. Jestem zdania, że wizja idealnego małego miasteczka jako lokalnego lidera dla ludzi młodych i tych starszych jest bardzo podobna. Z pewnością są jednak obszary, na które każda z tych grup wiekowych kładzie większy lub mniejszy nacisk. Z perspektywy osoby młodej i mobilnej lokalny lider musi wypracować markę i prestiż. Coś, co spowoduje, że będzie moda na to właśnie, a nie inne miasto. Żeby tak się stało, cała społeczność mieszkańców musi przestać postrzegać je jako sypialnię Trójmiasta, jako zapomniany ośrodek nierentownego przemysłu, spokojne, niewyróżniające się miasto gdzieś na Pomorzu. Wiele zależy od mentalności, nastawienia i motywacji, głównie władz miejskich i wszelkiego rodzaju grup społecznych, zrzeszeń, kół itp. Taki impuls powinien zapoczątkować innowacyjną reformę. Nie wystarczy bowiem wprowadzanie rozwiązań zaczerpniętych od innych. Żeby stać się lokalnym biegunem wzrostu, trzeba jako miasto być liderem i pionierem zmian.
Administracja w mieście powinna być zinformatyzowana. Jak najwięcej rzeczy należy uprościć i umożliwić ich załatwienie przez internet, a same procedury w urzędzie usprawnić i doprowadzić do sytuacji, w której każdy obywatel, a zwłaszcza młody, poczuje się jak klient, na którym miastu-firmie zależy. Przedsiębiorczość trzeba wspierać nie tylko poprzez tworzenie specjalnych stref ekonomicznych, ale i przez pomoc w załatwianiu formalności. Początkującym przedsiębiorcom należy dać wsparcie logistyczne w postaci lokali i sprzętu, pomoc prawną oraz preferencyjne kredyty. Środki na taką działalność miasto powinno pozyskiwać nie tylko od państwa, ale i z Unii Europejskiej oraz prywatnych firm. Powinno się starać o sponsorów projektów i przedsięwzięć mających na celu aktywizację społeczną, szczególnie ludzi młodych. Zmiany, jakie wymieniłem wyżej, powinny być wprowadzane z nadzieją, że to my staniemy się wzorcem, z którego będą czerpać inni. Trzeba pamiętać, że dużo łatwiej jest wprowadzać innowacyjne rozwiązania w mniejszych ośrodkach niż w dużych miastach. Właśnie w tej strukturze mikro małe miasta powinny upatrywać szansy na stworzenie lepszych warunków do mieszkania dla młodych ludzi. Co tu dużo mówić, wprowadzenie pionierskich rozwiązań wpłynie nie tylko na wizerunek bieguna wzrostu w regionie, ale i usprawni działanie administracji, a także pozwoli obniżyć koszty jej funkcjonowania. Tym samym będzie można przeznaczyć większe środki np. na transport, drogi, ogólnie rzecz biorąc komunikację. Nie wystarczy bowiem stworzyć Dolinę Krzemową, trzeba ją jeszcze połączyć ze światem. Boję się, że wiele mniejszych miast wychodzi z założenia, iż to nie należy do ich obowiązków, że nie ponoszą za to odpowiedzialności. Zamiast samemu pozyskiwać fundusze z Unii, wywierać naciski na władze centralne o przyspieszenie inwestycji, starać się szukać oszczędności właśnie na informatyzacji administracji, poprzez wspólne finansowanie inwestycji razem z okolicznymi ośrodkami miejskimi, czeka się na realizację programów rządowych. Dla młodych lokalny biegun wzrostu to pomysłowy i zaradny ośrodek, który walczy ze znienawidzoną biurokracją i sam wychodzi z inicjatywą i rozwiązaniami. Niech mniejsze ośrodki zaryzykują i zamiast łatać pojedyncze dziury, stworzą zintegrowany plan rozwoju dróg.
Komunikacja to nie tylko drogi. Wiele młodych osób korzysta z autobusów PKS-u, jeszcze więcej jeździ pociągami. Należy zacieśnić współpracę SKM, PKP, PKS i wspólnie ustalać rozkłady jazdy, dotować niezbędne połączenia i podnosić ich jakość. Jest to niezmiernie ważne, gdyż daje młodym poczucie integralności regionu. Lokalny biegun wzrostu musi być dla nich alternatywą, a nie koniecznością. Ludzie po studiach nie będą chcieli pracować w supermarketach, w fabryce podzespołów czy uczyć w szkole, o której istnieniu poza miejscowymi nikt nie słyszał. Miasto, które chce być liderem, musi ściągać najlepszych: inżynierów, lekarzy, prawników, ekonomistów, architektów itp. Tylko zapewnienie wysoko wykwalifikowanej kadry zachęci przemysł informatyczny, wymagający wysokich technologii i wykwalifikowanej kadry, do inwestycji w małym miasteczku, które automatycznie stanie się wzorem do naśladowania w regionie, najprężniejszym ośrodkiem gospodarczym, pożądanym miejscem do zamieszkania, biegunem wzrostu.
Jednak żeby miasto było atrakcyjne dla mieszkańców, powinno mieć ciekawą architekturę i być rozważnie zaplanowane urbanistycznie. Tylko dzięki umiejętnemu, przemyślanemu i skoordynowanemu planowaniu rozbudowy miasta jego nowa zabudowa może się stać jego wizytówką. Ludzie młodzi coraz częściej oczekują estetyki i walorów artystycznych w miejscu, w którym żyją – chcą być z niego dumni. To miejsce powinno mieć markę i prestiż.
Nasz region obfituje w wiele pięknych miast i malowniczych miasteczek, w których liczne zabytki i interesujące miejsca nie są dostatecznie wyeksponowane i rozreklamowane. Trzeba, aby każdy taki lokalny biegun wzrostu miał swój symbol – czy to barokowy kościółek, zabytkowy rynek, czy nowoczesną dzielnicę mieszkalno-handlową.
Każdy wie, że ludzie młodzi lubią się bawić. Z hipotetycznego opisu idealnego miasta na początku artykułu wynika, że ludzie młodzi lubią spędzać czas aktywnie. Idąc dalej tym tropem, należy nie tylko zadbać o minimum – jeden pub, dyskoteka, jakiś klub zainteresowań i boisko do koszykówki. Trzeba podejść do tego rynkowo, sprawić, aby powstawały coraz to nowe miejsca we współpracy z prywatnymi inwestorami. Wszystko po to, aby społeczność miała poczucie,że kwitnie sport i kultura, że istnieje reprezentujący wysoki poziom zespół piłki nożnej, dobry teatr, który prężnie działa, czy w końcu możliwość uczestniczenia w koncertach z udziałem polskich gwiazd, a nie lokalnych grajków. W takim miejscu powinien powstać klimat dla młodych – musi wytworzyć się swoista kultura, coś, co spowoduje, że miasto będące gospodarczym biegunem wzrostu, stanie się swoistym lokalnym zagłębiem kulturalnym.
Są jeszcze dwa niezbędne elementy, które w oczach ludzi młodych są niezmiernie ważne, a z pewnością inaczej postrzegane przez osoby starsze, mianowicie tolerancja i swoboda. Aby im sprostać, potrzeba zarówno miejsc, w których ludzie młodzi będą się mogli swobodnie bawić, jak i takich, gdzie będą musieli uszanować spokój i prywatność pozostałych mieszkańców. Brak miejsc do zabawy powoduje, że młodzież realizuje swoje potrzeby rozrywkowe w miejscach, w których inni oczekują spokoju, np. w dzielnicach mieszkaniowych. Dlatego ludzie młodzi uciekają do Sopotu, Gdańska i Gdyni, gdzie swobodnie mogą się bawić w przeznaczonych do tego miejscach. Dlaczego więc miejscowość aspirująca do miana lokalnego lidera nie miałaby pomyśleć o stworzeniu miejsca rozrywkowego z większą tolerancją dla młodych? Wiem, że moje postulaty mogą być postrzegane jako niepożądane i nierealne, ale jeżeli chce się być najlepszym, trzeba czasem zaryzykować.
Lokalny biegun wzrostu to miejsce, w którym szybko rozwija się gospodarka, funkcjonuje sprawna administracja, gdzie stawia się na innowacyjność, pomysłowość, a władze nie boją się dialogu z mieszkańcami ani ich pomysłów, widząc – zwłaszcza w ludziach młodych – potencjał i przyszłość, w którą trzeba inwestować. A dla tych młodych to coś więcej – to klimat, perspektywa spędzania wolnego czasu, poczucie łączności ze światem, prestiż, renoma i marka miejscowości, którą się można chwalić na zewnątrz. Niestety, żadne miasto nie stanie się liderem w swoim regionie ze staroświeckim myśleniem, konformizmem, uprzedzeniami, zaściankową świadomością, brakiem porozumienia, a przede wszystkim brakiem wiary i chęci. Żeby taką społeczność zmienić, należy dać szansę ludziom młodym i ambitnym, nieskażonym marazmem, nieuwikłanym w lokalne wojny i kłótnie, którzy chcą być współautorami takich naszych lokalnych biegunów wzrostu na Pomorzu, powodując szybszy rozwój całego regionu, który może się stać biegunem wzrostu na mapie Polski i tej części Europy..