Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Transport podstawą rozwoju turystyki

Z Bogdanem Donke , Wiceprezesem Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Do zakończenia budowy autostrady A1 daleko. W przyszłym roku ruszą poważniejsze prace przy modernizacji krajowej „7” na odcinku Gdańsk – Warszawa. Niestety, pociągiem tej trasy nie pokonamy szybciej, bo linia kolejowa będzie również remontowana i ponoć do stolicy będziemy jechać przez Bydgoszcz aż siedem godzin. Kto do nas w przyszłym roku przyjedzie?

Tego bardzo się boję. Wprawdzie największy ruch turystyczny na całym świecie generują linie lotnicze. Jednak niemal każdy turysta przylatując, pierwsze kroki kieruje do wypożyczalni samochodów. Ponad 80% ruchu turystycznego już na miejscu ma charakter indywidualny i właśnie samochodowy.

Ale nim dojdziemy do tego, co się dzieje wewnątrz naszego regionu, nasuwa się pytanie: czym najczęściej docierają do nas turyści – samolotami, koleją, statkami czy samochodami?

Pomorze odbiega od wspomnianej średniej światowej. Wydaje mi się, że udział samolotów jest jeszcze stosunkowo niewielki. Również kolej nie przywozi tylu zagranicznych turystów, ile powinna. Nic dziwnego, skoro w tej chwili bezpośrednie połączenie z Gdańska jest tylko do Berlina. Tymczasem w wielu europejskich krajach połączenia kolejowe bardzo dynamicznie się rozwijają, co ma duży wpływ na ruch turystyczny. Być może planowane inwestycje na kilku liniach kolejowych spowodują wzrost za lat pięć, ale my mówimy o jutrze i pojutrze!

Dlaczego pomorska turystyka nie może tak długo czekać?

Komunikacja i transport są podstawą turystyki. Wspominałem o ruchu lotniczym, ale gdy już ludzie przylecą, to muszą się jakoś poruszać. Jeżeli nie ma dobrych dróg, jeżeli są potężne korki, to nie można liczyć na turystów. Wyjeżdżający na urlop nie chcą go spędzić w samochodach, w korkach. Oni przyjeżdżają po to, by poznać atrakcje. Kolejnym środkiem transportu słabo wykorzystanym są połączenia promowe. Mieliśmy kiedyś połączenia z Finlandią, Danią. Dzisiaj mamy tylko linie promowe do Szwecji. Rozwijają się one coraz bardziej, ale jest to tylko jeden kierunek. Przecież mówi się, że autostrada A1 ma łączyć nasze porty z południem Polski, z Czechami, Słowacją. Dlatego powinniśmy pokazywać nowe możliwości przewoźnikom promowym. Takie rozmowy toczą się już z armatorami, ale poziom regionalny to chyba za mało, by przekonać takich potentatów.

Czego turysta przybywający do Gdańska, na Kaszuby pragnie, czego potrzebuje? Czy wystarczy, że będzie mógł się sprawnie poruszać swoim lub wypożyczonym samochodem?

Gusta i oczekiwania turystów nieustannie się zmieniają. Coraz mniej jest przypadków dłuższych, np. dwutygodniowych, pobytów. Przyjazdy są częstsze, ale kilkudniowe. Dla nich właśnie przygotowuje się specjalne oferty – „city tours” i „city breaks”. W pierwszym przypadku tworzy się grupę z indywidualnych zwiedzających i autokarem obwozi się ich po najciekawszych miejscach Pomorza. Druga forma, gdzie sprawność i szybkość poruszania się ma również ogromne znaczenie, to kilkudniowe wycieczki tematyczne. Nie może być tak, że na dojazdy poświęca się więcej czasu niż na zwiedzanie, a kiedy w programie jest Malbork, Frombork i Pelplin, to niestety tak się dzieje. To zniechęca turystów.

Autostrada A1 czy droga ekspresowa do Warszawy tego akurat problemu nie rozwiązuje. Dla takiej formy pobytu i zwiedzania kluczowe są drogi regionalne, lokalne.

Oczywiście połączenia krajowe są niezwykle ważne, ale ogromne znaczenie mają też te miejscowe. W roku 2006 ponad 24% turystów w tzw. zagranicznej turystyce przyjazdowej negatywnie oceniła polski system komunikacyjny. To jest bardzo zły sygnał.

Przez nasz region, kraj przepływa fala modernizacji i nowych inwestycji na drogach, liniach kolejowych, lotniskach. W jakim stopniu zaspokajają one oczekiwania turystyki?

Mamy ogromne zapóźnienia, wiele lat nic się nie działo i musimy to ścierpieć. Wszystkie nowe trasy – zarówno projektowana obwodnica południowa, północna, tzw. Droga Kaszubska, jak i oczywiście autostrada czy modernizacja linii kolejowej do Warszawy – mają ogromne znaczenie. Podobnie jak to, co się dzieje na drogach o znaczeniu regionalnym i lokalnym. Tylko trzeba stworzyć alternatywę, coś, co częściowo zastąpi remontowane trasy. Jak wspominałem, coraz więcej turystów przyjeżdża na dwa, trzy dni i oni muszą się sprawnie poruszać. Cały nasz region jest bardzo atrakcyjny i trzeba stworzyć warunki, by szybko dotrzeć nawet do odległych zakątków. To, co mamy dzisiaj, ogranicza tzw. efektywność turystyczną. No i dlatego wśród najważniejszych zadań wymieniam sprawne poruszanie się po Trójmieście.

A może już teraz należy myśleć o stworzeniu takiego systemu komunikacyjnego, który nie tylko mieszkańców, ale także turystów będzie zachęcał do poruszania się komunikacją miejską. Niech swoje samochody zostawiają na hotelowych parkingach i podróżują po Gdańsku, Gdyni, Sopocie autobusami, tramwajami, SKM?

To jest możliwe, gdy aglomeracja ma charakter jednolity. Kolejną barierą jest geografia. Nasza aglomeracja jest długa, rozciągnięta. Od Wejherowa do Pruszcza są ogromne odległości. A poza tym turyści zwykle nie chcą się rozstawać ze swoim samochodem. Tym bardziej, że nie ma u nas jednolitego systemu komunikacji miejskiej z dogodnie położonymi i strzeżonymi parkingami. Szczególnie dotyczy to autobusów, i muszę przy tej okazji powiedzieć, że międzynarodowy dworzec autobusowy trzeba szybko poprawić. To jeden z ważnych problemów do rozwiązania, a autobusami przyjeżdża do nas wielu zwiedzających.

Szybka Kolej Miejska może być przydatna dla turystów?

SKM spełnia trochę rolę metra. Jednak droga do dużej przydatności dla ruchu turystycznego jest daleka. Dobrze, że jest coraz więcej inicjatyw poprawiających zarówno użyteczność, jak i wizerunek – można już na przykład przewozić rowery. Oczywiście najważniejszy jest jeden bilet na całą aglomerację. Od lat domagaliśmy się, by wreszcie zreformować naszą komunikację. Niestety, jest to dosyć duży koszt i to mnie martwi. W miastach europejskich takie podróżowanie nie jest tak dużym wydatkiem, jak prawdopodobnie będzie u nas. Zastanawiam się, czy to nie będzie barierą.

Wyprawy turystyczne mają zwykle charakter rodzinny…

No właśnie, i zawsze będzie to przeliczane razy dwa, trzy lub cztery. Szybko pojawi się granica opłacalności i samochód zwycięży. A powinno być odwrotnie, komunikacja miejska ma być korzystniejsza cenowo. Warto nią podróżować ze względu na cenę, a nie tylko z powodu przebudowy jakiegoś skrzyżowania czy odcinka drogi; musi też być szybka. W turystyce cena jest nadal jednym z ważniejszych kryteriów.

Od czasu do czasu pojawiają się nowe pomysły komunikacyjne. W ubiegłym roku był nim tramwaj wodny z Gdyni oraz Gdańska do Helu i Jastarni. To połączenie ma dwie ważne cechy: atrakcja turystyczna i równocześnie normalna komunikacja. Może macie jakieś podpowiedzi nowych pomysłów?

Skutki tej propozycji chyba zaskoczyły pomysłodawców i też potwierdzają, jak ważna jest dostępność komunikacyjna i jak ogromne znaczenie ma cena. To jest również sygnał dla turystów, że władze samorządowe przykładają dużą wagę do tego, by oni się dobrze w naszym regionie czuli. Moim marzeniem są inne tramwaje wodne, kursujące po kanałach w Gdańsku; pokazujące atrakcyjność tego miasta, to, że ma morski charakter. Niedawno Gdańska Organizacja Turystyczna była organizatorem takiego rejsu, podczas którego pokazywaliśmy nasze miasto od strony wody. Na statku byli radni, przedstawiciele branży turystycznej i zobaczyli piękno Gdańska. Dlatego powinniśmy wykorzystać tę szansę i uruchomić komunikacje wodną tak jak w Kopenhadze czy Paryżu. Żałuję, że nie mam takich pieniędzy, by stworzyć flotę statków kursujących po Motławie, kanale Motławy i dopływach. To może być jedna z większych atrakcji Gdańska.

Wspominał Pan o połączeniach promowych do Szwecji. Czy nie powinniśmy zadbać o regularne rejsy do Obwodu Kaliningradzkiego?

Powinniśmy, tym bardziej, że coraz więcej Rosjan tam przyjeżdża odpoczywać. Szczególnie upodobali sobie tzw. Kosę Kurską i myślę, że gdyby była szansa porozumienia i stworzenia połączenia dla takich turystów z Gdańskiem, z całym Trójmiastem, to byłby wielki sukces. Wielu naszych turystów też tam chętnie by się wybrało. Wiem, że są chętni i były nawet próby, by takie połączenia stworzyć. Niestety, chyba na poziomie miast czy regionów tego załatwić się nie da. To już zależy od naszych rządów.

Wniosek z tej rozmowy jest oczywisty: turystyka zależy od komunikacji.

Tak, i jeszcze raz powtórzę, że dostępność komunikacyjna jest podstawą rozwoju turystyki. Można wpisywać sobie w strategie różne cele i zamiary, ale jeżeli zabraknie sprawnych połączeń drogowych, kolejowych, lotniczych czy morskich, będą to tylko marzenia.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Rozwój transportu = odpływ pracowników?

Ze Sławomirem Neumanem, Starostą powiatu starogardzkiego, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Pewnie marzy Pan, by z Gdańska do Starogardu wiodła droga ekspresowa, by połączenie kolejowe było bezpośrednie i szybkie, by bez problemu można się przemieszczać w poszukiwaniu pracy bądź prowadząc firmę.

Jestem realistą i wiem, że na drogę ekspresową nie ma co liczyć i wystarczy nam dobra, bezpieczna droga. Dzisiejsze połączenia są słabe. Mało tego, nasze drogi są niszczone przez samochody ciężarowe pracujące przy budowie autostrady A1. Oczywiście autostrada ma dla nas też ogromne znaczenie.

Czyli bezpośrednie połączenia drogowe, a w pewnym sensie też kolejowe, nie wpływają znacząco na spadek bezrobocia i w niewielkim stopniu kształtują lokalny rynek pracy?

Kiedy spojrzymy na mapę, to wszystko dobrze wygląda. Tyle, że sytuacja mocno i szybko się zmienia. Autostrada A1 będzie wiodła przez nasz powiat, będą tu dwa zjazdy. Z jednej strony olbrzymia szansa, z drugiej poważny problem. Boimy się, że będzie ona miała charakter eksterytorialny, że ruch będzie się odbywał na trasie Trójmiasto – centralna i południowa Polska. Niestety, realny kłopot to wspomniane już zniszczenie dróg przez transport ciężarowy dowożący kruszywo na budowę autostrady. Do tej pory wspólnie walczyliśmy o powstanie tej trasy, żeby połączyć Pomorze z południem naszego kraju. Teraz mam nadzieję, że wspólnie – władze lokalne i regionalne – stoczymy zwycięski bój o to, by drogi, które łączą autostradę, zostały poprawione. Dzisiaj są tam bardzo niebezpieczne, głębokie koleiny i oberwane pobocza.

Drugie wyzwanie, które oczywiście jest związane z autostradą, to budowa aglomeracji. To oczywiście ma olbrzymie znaczenie dla całego regionu. Jednak powiaty, które są w tzw. drugim pierścieniu, jak ja to nazywam, muszą mieć coś więcej, by osiągnąć korzyści. Aglomeracja stworzy ogromne ssanie dla firm, fachowców, także zwykłych robotników. Widzimy to już choćby w Warszawie i reszcie województwa mazowieckiego. My w pewnym sensie musimy się przed tym bronić albo odpowiednio to wykorzystać. Dlatego samorządy tego drugiego pierścienia muszą się poważnie zastanowić, jakie podejmować kroki i chyba też modyfikować strategie rozwoju. Trzeba ponownie przemyśleć główne cele, jakie sformułowano w strategiach poszczególnych samorządów. Trzeba się zastanowić właśnie nad połączeniami. Czasami lepiej zbudować jedną dobrą drogę, nawet jeżeli będzie ona dużo kosztowała, niż brnąć w mnogość kilku kilometrowych odcinków, by dowartościować każdą gminę. Bo tu nie tylko chodzi o przepływ pracowników, zaopatrzenia, ale też turystów z Trójmiasta na teren naszego powiatu czy też w Bory Tucholskie. Możemy być taką bramą do borów dla jadących autostradą z głębi Polski. O ile oczywiście powstaną dobrej jakości drogi zjazdowe.

Dlaczego Pan tak mocno akcentuje zagrożenia? Przecież dobra komunikacja to też dobre strony. Owszem, ludzie będą jeździli za chlebem do Trójmiasta, ale wiele firm chętniej będzie szukało miejsca na inwestycje dalej od aglomeracji, mając dobry dojazd.

Oczywiście, że oprócz zagrożeń są też szanse i właśnie chciałem powiedzieć o zyskach, jakie niesie dobra komunikacja. Daje ona nam nie tylko połączenie z Trójmiastem, ale też z lotniskiem. U nas będą się osiedlali kooperanci dużych firm lokujących się w Gdańsku czy Gdyni. Oni też musza mieć dobry dojazd do aglomeracji. Tylko wspomnę, że dobre połączenia oznaczają również rozwój tzw. e-komunikacji. Czyli tak jak Pan mówi, będzie to działanie w obie strony, bo u nas będą tańsze działki pod inwestycje i tańsza siła robocza. To pomaga w osiągnięciu przewagi konkurencyjnej. Jednak nie możemy zapominać, że na najbliższe lata przybył nam nowy konkurent w ubieganiu się o pieniądze z Unii Europejskiej. Wcześniej liczyliśmy, że drogi wojewódzkie, w tym też łączące nasz powiat z Trójmiastem, będą priorytetem. Euro 2012 spowoduje przesunięcia i stąd pewne obawy w takich powiatach jak nasz.

Rzeczywiście, może trzeba się będzie też zastanowić nad urealnieniem zapisów w Regionalnym Programie Operacyjnym. Jednak czy planując inwestycje, na które będziecie chcieli zdobyć środki unijne w najbliższych latach, szacujecie, jak one wpłyną na rynek pracy?

Oceniamy właśnie to zagadnienie, robi to Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Chcemy zbadać szanse i zagrożenia dla przedsiębiorczości w naszym powiecie, chcemy na przykład wiedzieć, czy nasze szkoły produkują bezrobotnych. Pod koniec listopada będziemy już mieli taką fotografię obecnego stanu. Mam też nadzieję, że dowiemy się tym samym, w jaką stronę powinniśmy zdążać, by ograniczyć bezrobocie i rozwijać przedsiębiorczość. Musimy sobie też odpowiedzieć na pytanie, jaki jest charakter tych zjawisk, bo z jednej strony mamy ponad 20% stopę bezrobocia, z drugiej zaś dużo mniej ludzi korzysta z pomocy socjalnej. Do tego też dochodzą żale przedsiębiorców szukających rąk do pracy.

Macie, jako samorządowcy powiatu starogardzkiego, pewne narzędzia do walki z bezrobociem. Możecie poprzez połączenia drogowe, kolejowe kształtować w jakimś stopniu rynek pracy. Pomijając autostradę A1, co jest, co będzie tym najważniejszym narzędziem?

Od kilku miesięcy pracujemy nad wyborem kilku strategicznych dróg. Budujemy krwioobieg całego powiatu. Tak, by wszystkie rejony były należycie skomunikowane z aglomeracją trójmiejską, z autostradą, no i oczywiście, by można się swobodnie poruszać w obrębie powiatu. Wybraliśmy trzy najważniejsze drogi, pozwolą one wszystkim gminom otworzyć się na zewnątrz. Do tego zostaną, mam nadzieję, dołożone dwie drogi wojewódzkie – 214 i 222 – wymagające poważnych napraw. Drugim elementem jest skomunalizowanie PKS w Starogardzie Gdańskim. Napisaliśmy już wniosek do ministra skarbu o przekazanie nam tej firmy. Jeżeli się uda, to chcemy dokapitalizować przedsiębiorstwo ze środków unijnych, by podnieść standard usług oraz zwiększyć liczbę połączeń. Chcemy nakłaniać ludzi do odstawienia samochodów i korzystania z transportu zbiorowego, bo to też zmniejsza ruch na drogach.

Samorządy, poza nielicznymi wyjątkami, mają niewielki wpływ na połączenia kolejowe. Wiążecie jakieś nadzieje z pociągami?

To jest poza naszym zasięgiem. Gdyby cała linia była zelektryfikowana, to jeszcze byłaby jakaś szansa, by pociągi przewoziły więcej pasażerów. Niestety, w Tczewie musimy się przesiadać, a nic nie wskazuje na to, by PKP było zainteresowane elektryfikacją linii Tczew – Chojnice. Do tego jeszcze dochodzi mała liczba połączeń i zupełny brak woli. Tutaj jestem pesymistą.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Infrastruktura transportu a rynek pracy

Infrastruktura transportu jest jednym z szeregu czynników decydujących o tempie rozwoju gospodarczego. Aspekt infrastrukturalny jest elementem uwzględnianym w teoriach rozwoju regionalnego: począwszy od „klasycznych” teorii lokalizacji, poprzez neoklasyczny model Solowa, Keynesa, teorię polaryzacji „biegunów wzrostu”, do teorii wzrostu endogenicznego [1]. Ich twórcy zgadzają się co do jednego: nie jest możliwym rozpatrywanie wpływu infrastruktury w oderwaniu od innych elementów determinujących rozwój regionalny. Cechą dobrze funkcjonującego systemu transportu jest zdolność do przemieszczenia towarów, siły roboczej oraz informacji „w”, „do”, „wewnątrz” oraz „z” obszaru w określonym czasie. Zatem to właśnie system transportowy, m.in. poprzez kształtowanie elastyczności przestrzennej zasobów pracy, w znacznej mierze decyduje o stanie, a przede wszystkim o kształcie lokalnych rynków pracy.

W celu prześledzenia wpływu systemu transportowego na lokalne rynki pracy, konieczne jest wyodrębnienie ich granic. Pomocną jest analiza zróżnicowania poziomu bezrobocia. Ze względu na brak informacji o stopie bezrobocia rejestrowanego na poziomie niższym niż powiatowy, w celu delimitacji posłużono się wskaźnikiem „gminnej” stopy bezrobocia [2].

Rysunek 1. Lokalne rynki pracy w województwie pomorskim

11_1

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS.

Analiza informacji przedstawionej na mapie prowadzi do następujących wniosków:

Trójmiejski rynek pracy nie pokrywa się z granicami administracyjnymi powiatów: Gdyni, Sopotu oraz Gdańska. Siła oddziaływania aglomeracji obejmuje również wszystkie gminy zaliczane do powiatów gdańskiego, wejherowskiego (za wyjątkiem gmin: Łęczyce oraz Choczewo), kartuskiego (gminy Przodkowo oraz Żukowo) oraz puckiego (gmina Puck). Rozstęp relacji liczby bezrobotnych do liczby ludności w wieku produkcyjnym w tak delimitowanym obszarze nie przekracza 4 punktów procentowych, przyjmując wartość minimalną w gminie Szemud (3,1%), maksymalną zaś (6,8 %) w Pucku.

Rozważając nieco niższy stopień zintegrowania rynków pracy, w sferę oddziaływania aglomeracji można włączyć również pozostałe gminy powiatów kartuskiego, wejherowskiego oraz puckiego.

Zastanawiająco wysoki poziom zróżnicowania gminnych stóp bezrobocia jest obserwowany pomiędzy Gdańskiem oraz gminą Stegna. Różnica wartości wskaźników kształtuje się na poziomie 13,8 punktów procentowych. Jest to jedyny obserwowany na mapie przypadek sąsiadowania obszarów zaliczanych do skrajnych klas cechujących się najgorszą oraz najlepszą sytuacją na rynku pracy. Istotną różnicę pomiędzy wartościami wskaźników odnotowuje się również w nadgranicznych gminach powiatów gdańskiego, tczewskiego, starogardzkiego oraz kościerskiego.

Jedynym z ośrodków miejskich, silnie determinujących stan rynku pracy w obszarach sąsiadujących, jest Trójmiasto. Do lokalnych biegunów wzrostu trudno obecnie zaliczyć zarówno Słupsk, jak i powiaty grodzkie: Kwidzyn, Chojnice, Tczew, Malbork, gdzie siła oddziaływania lokalnego rynku pracy jest nieznaczna.

Do ciekawych wniosków prowadzi zestawienie powyższych obserwacji z informacjami o dostępności transportowej województwa. Problemem Pomorskiego jest niska wewnątrzregionalna spójność transportowa. Dotyczy to w szczególności obszarów położonych w zachodniej oraz południowo-wschodniej części regionu, gdzie słabo rozwinięte powiązania transportowe z Trójmiastem ograniczają możliwość dyfuzji procesów rozwojowych [3]. Obszary te charakteryzuje jednocześnie najtrudniejsza sytuacja na lokalnych rynkach pracy.

W tablicy 1 zestawiono informacje o stopie bezrobocia w wybranych gminach oraz średnim czasie dojazdu do Gdańska, Gdyni oraz Sopotu.

Wymienione cechy są skorelowane. W wypadku średniego czasu dojazdu (liczonego jako średnia arytmetyczna czasu dojazdu do Gdańska, Gdyni, Sopotu), współczynnik korelacji osiąga wartość 78,6%. Oznacza to, że prawie 80% zmienności stopy bezrobocia (w wybranych gminach) może być wyjaśnione czasem dojazdu do Trójmiasta.

Tablica 1. Stopa bezrobocia oraz dostępność transportowa Trójmiasta z wybranych gmin w 2004 r.

x_1

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie: Ocena funkcjonowania i kierunki rozwoju infrastruktury transportowej w obszarze metropolitalnym Zatoki Gdańskiej, Fundacja Rozwoju Inżynierii Lądowej, Gdańsk, listopad 2004.

O ile niski stopień wyposażenia w główne składniki technicznej infrastruktury transportu, tj.: sieć drogową, kolejową, węzłowe punkty transportowe, takie jak porty czy lotniska [4], stanowi barierę dla zmian na lokalnych rynkach pracy, o tyle sama obecność tych składników w istotny sposób wpływa na zróżnicowanie struktury zatrudnienia.

W Pomorskiem zlokalizowanych jest bowiem 12 portów morskich, z czego porty w Gdańsku i Gdyni to porty o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej [5]. Lotnisko w Rębiechowie zalicza się do najdynamiczniej rozwijających się portów lotniczych w Polsce. W rezultacie struktura pracujących w województwie cechuje się ponadprzeciętnym w skali kraju procentem pracujących w sekcji transport, gospodarka magazynowa i łączność. W 2005 r. udział pracujących w tej sekcji kształtował się na poziomie 7,8% przy wartości wskaźnika ogólnopolskiego sięgającej 5,6% [6]. Jeszcze bardziej widoczne są zróżnicowania na poziomie powiatów.

Powiaty nadmorskie cechują się bowiem niespotykanie wysokim udziałem pracujących w usługach rynkowych [7]. Z kolei w przypadku powiatów przecinanych drogowymi i kolejowymi korytarzami transportowymi (bądź leżącymi w ich sąsiedztwie), cechą charakterystyczną jest ponadprzeciętne znaczenie zatrudnienia w przemyśle, co w szczególności jest widoczne w powiatach: kwidzyńskim, tczewskim oraz gdańskim.

Rysunek 2. Struktura pracujących w Pomorskiem w 2005 r.

11_2

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS.

Mając powyższe na uwadze, nieuprawnionym byłoby wyprowadzenie wniosku, iż w wyniku poprawy dostępności transportowej odnotuje się zmianę sytuacji na rynku pracy. Jak zauważono na wstępie, infrastruktura transportu nie jest jedynym czynnikiem determinującym różnice regionalne, a jej rozwój nie jest warunkiem wystarczającym dla poprawy stanu rynku pracy. Przypadek Stegny, Nowego Dworu, jak również obszarów położonych we wschodniej części województwa wskazuje, iż rozwój infrastruktury transportu należy postrzegać w roli warunku koniecznego.

Przypisy:

1 D. Romer, Makroekonomia dla zaawansowanych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000.

2 Przyjęto, że jest to relacja liczby osób bezrobotnych do liczby osób w wieku produkcyjnym.

3 Regionalny Program Operacyjny dla województwa pomorskiego na lata 2007-2013, s. 20.

4 Uwzględniając walory użytkowe (rodzaj, jakość oraz intensywność występowania wymienionych składników).

5 Regionalny Program Operacyjny dla województwa pomorskiego na lata 2007-2013, s. 20.

6 Pracujący w gospodarce narodowej w 2005 r., Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 2006.

7 Co wynikało również z ponadprzeciętnego znaczenia zatrudnionych w innych, poza transportem, usługami magazynowymi i łącznością, sekcjach w tym w szczególności w turystyce.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Spójność transportowa Pomorza

Jakość życia w regionie zależy od możliwości uzyskiwania wysokich dochodów przez gospodarstwa domowe i od swobodnego dostępu do szeroko rozumianej infrastruktury (transportowej, edukacyjnej, zdrowotnej, rekreacyjnej i innej). Województwa polskie w obecnym kształcie są takimi jednostkami terytorialnymi, na terenie których systemy transportowe powinny obejmować nie tylko dobrej jakości sieć drogową i regularnie eksploatowane linie kolejowe, ale także infrastrukturę lotniczą. Województwo pomorskie wyróżnia się dodatkowo posiadaniem portów morskich i dostępem do drogi wodnej Wisły, ale o wewnętrznej jego spójności decyduje jakość trzech pierwszych rodzajów transportu. Na tle całej Polski intensywność lądowego zagospodarowania transportowego województwa pomorskiego kształtuje się niekorzystnie (ilustruje to poniższa tablica).

3-2007_tab_1

Źródło: Opracowanie własne [Jan Burnewicz, 2007] na podstawie danych GUS.

W największej mierze o spójności transportowej Pomorza decyduje stan sieci drogowej, na której dokonuje się ponad 75% wszystkich procesów transportowych ładunków i osób. Wszystkie stosowane wskaźniki pokazują, że w 2005 r. Pomorze było nasycone tą siecią na poziomie zaledwie 80% średniej krajowej. Nie rekompensuje tego nieco lepsza sytuacja w zakresie nasycenia infrastrukturą kolejową, odgrywającą niewielką rolę w zaspokajaniu potrzeb transportowych wewnątrz regionu (kolej ma znaczącą rolę jedynie w obsłudze portów morskich). Ta duża zależność gospodarki i społeczeństwa od słabej sieci drogowej województwa pomorskiego [1], znacznie obciążonej ruchem [2], jest poważną barierą w tworzeniu trwałych więzi między ośrodkami regionu.

Poprawa tej spójności wymaga realizacji bardziej radykalnych niż dotychczas przedsięwzięć modernizacyjnych i zbudowania nowej generacji dróg i linii kolejowych na niektórych odcinkach (łącznie z tunelami pod terenami chronionymi). Wzrastający w każdym pięcioleciu o 20% ruch drogowy bardzo szybko wyczerpuje przepustowość modernizowanych odcinków i z tego powodu konieczny jest szybki renesans sieci oraz połączeń kolejowych na terenie województwa, zapewniających przeniesienie części przewozów ładunków z dróg na tory i wznowienie lokalnych kolejowych połączeń pasażerskich.

Jak wyglądają połączenia ośrodków regionalnych z metropolią i ze sobą nawzajem?

Województwo pomorskie obejmuje 42 miasta liczące w 2007 r. 1,499 mln. mieszkańców (68,2% ludności ogółem [3]), wśród których 60% ludności stanowią osoby zamieszkałe na terenie metropolii Trójmiasto. Tworzenie systemu transportowego, zapewniającego spójność gospodarczą i społeczną Pomorza, wymaga odpowiedniego wzmocnienia zarówno więzi komunikacyjnych między miastami, jak i między wszystkimi ośrodkami osadnictwa (także wiejskimi). W obecnym kształcie miasta te w 100% są powiązane jedynie połączeniami drogowymi, a połączenia kolejowe mają zapewnione jedynie 32 miasta [4] (76% ich liczby, 95% ich ogólnej liczby mieszkańców). Natomiast 2870 istniejących miejscowości wiejskich Pomorza jest skazanych w ponad 90% na wyłącznie drogową obsługę transportową (głównie motoryzacją indywidualną), a tylko nieliczne z nich mają czynne przystanki kolejowe (zlokalizowane na liniach Gdańsk – Tczew, Gdynia – Kościerzyna, Tczew – Starogard Gdański – Czarna Woda, Wejherowo – Lębork i Wejherowo – Hel).

Konieczne jest takie programowanie rozwoju infrastruktury transportowej regionu, by respektować harmonię i hierarchię powiązań komunikacyjnych na trzech poziomach:

1) w relacjach z ośrodkami spoza województwa (krajowymi i zagranicznymi),

2) w relacjach między Trójmiastem a pozostałymi ośrodkami województwa,

3) wewnątrz struktury gospodarczej i społecznej Trójmiasta.

W relacjach międzynarodowych atutem województwa pomorskiego jest istnienie portów morskich w Gdańsku i Gdyni oraz infrastruktury lotnisk cywilnych i wojskowych (Gdańsk-Rębiechowo, Pruszcz Gdański, Oksywie-Babie Doły, Malbork-Królewo, Słupsk-Redzikowo [5]) zdolnych do rozwoju i pozwalających w przyszłości racjonalnie obsługiwać ruch pasażerski i towarowy. Dość niskiej jakości krajowe połączenia pasażerskie zapewnia zarówno lotnisko w Rębiechowie, jak i przewoźnicy kolejowi [6] oraz autobusowi. Jakość tych usług zależy zarówno od obecnych na rynku przewoźników, jak i od mieszkańców Pomorza nadmiernie przywiązanych do motoryzacji indywidualnej. Mimo wzrastającej aktywności tanich przewoźników lotniczych w Polsce, przeloty z Gdańska do innych niż Warszawa miast nadal są rzadkie i bardzo kosztowne [7].

W strukturze powiązań komunikacyjnych wewnątrz województwa pomorskiego narastają trudności w relacjach między Trójmiastem a innymi miastami regionu (zarówno w przewozach ładunków, jak również pasażerów – nie wykluczając motoryzacji indywidualnej). W ciągu minionych 15 lat średni czas przejazdu samochodem osobowym, w godzinach przedpołudniowych w sytuacji braku robót drogowych, między Gdynią (Wielki Kack) a Kościerzyną wydłużył się z około 55 minut do 75 minut i uległy drastycznemu zmniejszeniu alternatywne połączenia kolejowe lub autobusowe na tej trasie. Drogi krajowe nr 20 i 22 od kilku lat są obciążone niespotykanym przedtem ruchem ciężkich samochodów, powodując ich szybką degradację z powodu parametrów technicznych nawierzchni nieodpowiadających naciskom na oś tych wielkich pojazdów. Wielką uciążliwość dla mieszkańców i użytkowników drogi krajowej nr 20 stanowi brak obwodnic Żukowa i Kościerzyny [8]. Droga krajowa nr 7 na odcinku Gdańsk – Żukowo i droga krajowa nr 20 na odcinku Żukowo – Gdynia, mimo dość kosmetycznej modernizacji w ostatnich latach, nie jest dostosowana do istniejącego ruchu i nie stwarza bezpiecznej alternatywy w przypadku poważnych zakłóceń na trójmiejskiej obwodnicy.

Do przeszłości odeszły istniejące jeszcze na początku lat 90. niezłe kolejowe połączenia pasażerskie, pozwalające na przejazdy nie tylko w relacjach między stolicą województwa a innymi jego ośrodkami, ale także między większymi miastami regionu. Jest to problem ogólny polskiego kolejnictwa, który można rozwiązać poprzez tworzenie nowych regionalnych przewoźników kolejowych wspieranych finansowo w ramach wieloletnich umów przez władze samorządowe.

Specyficznym problemem jest komunikacja między regionem a Półwyspem Helskim, który należy do cennych wartości ekologicznych Europy i świata. Nie wchodzi w grę jakaś wysoce zaawansowana modernizacja połączeń drogowych i kolejowych w relacji Gdynia – Władysławowo – Hel. Wręcz odwrotnie, z wyjątkiem obligatoryjnych przejazdów mieszkańców społeczności lokalnych, dostęp przybyszów z głębi kraju i z zagranicy drogą lądową na Hel powinien być regulowany, a zaspokajanie potrzeb turystów powinno się dokonywać przez rozwój znacznie nowocześniejszych niż obecne (tramwaje wodne) całorocznych połączeń wodnych Helu i Jastarni z Trójmiastem.

Tak jak w większości dużych aglomeracji miejskich na świecie, najtrudniejsze problemy ze spójnością transportową występują w samym Trójmieście. Przeprowadzane w ciągu ostatnich 30 lat prace modernizacyjne na jego terenie ograniczały się do usuwania najgorszych wąskich gardeł w sieci dróg tranzytowych i ulic, przy braku jakościowych zmian w infrastrukturze kolejowej. Tymczasem licząca ponad 750 tys. mieszkańców aglomeracja, mająca specyficzny kształt „węża nadmorskiego”, we współczesnych realiach intensywności życia społecznego i rozwoju motoryzacji indywidualnej nie może się opierać na jednej arterii przelotowej. Wzorem innych miast zachodnioeuropejskich konieczne będzie podjęcie kosztownych inwestycji związanych z budową kilku odcinków ruchu podziemnego (zwłaszcza w Sopocie). Nie do przyjęcia jest także dalsze funkcjonowanie naziemnej czterotorowej, wysoce hałaśliwej arterii kolejowej, przedzielającej jak toporem Trójmiasto na dwie części mające znaczne trudności w komunikowaniu się ze sobą. Kolej przez Trójmiasto powinna w przyszłości przebiegać w tunelu. Do pozytywnych zmian w Trójmieście w ostatnich latach zaliczyć należy zbudowanie najlepszej w Polsce sieci ścieżek i dróg rowerowych.

Utworzenie jakich połączeń jest najbardziej pilne?

Spójność gospodarczą i społeczną Pomorza w relacjach między najważniejszymi ośrodkami regionu znacznie poprawi realizacja inwestycji trafnie wskazanych w opracowanej w 2007 r. Regionalnej strategii rozwoju transportu w województwie pomorskim na lata 2007-2020 [9].

Racjonalne jest zmniejszenie zależności regionu od infrastruktury i przewozów drogowych poprzez rewitalizację systemu transportu kolejowego oraz nowoczesną integrację istniejących systemów przewozowych, obejmującą stworzenie kolejowej obsługi portów lotniczych i powiększenie liczby miejscowości obsługiwanych przez transport kolejowy. Największym wyzwaniem jest realizacja nowych systemów pasażerskiego ruchu kolejowego (Kaszubska Kolej Regionalna łącząca Kościerzynę i Kartuzy z Gdańskiem i Gdynią, Kolej Metropolitalna poszerzająca usługi SKM na lotnisko w Rębiechowie i w przyszłości na lotnisko w Babich Dołach).

Można oczekiwać, że bez przeszkód zostaną także zrealizowane istotne dla regionu inwestycje drogowe: przebudowa dróg krajowych nr 6 i 7 na drogi szybkiego ruchu,

– rozbudowa odcinków dróg dojazdowych do dróg krajowych nr 1, 6, 7 i 20 do przekroju dwujezdniowego,

– budowa obwodnic drogowych w: Żukowie, Kościerzynie, Malborku, Starogardzie Gdańskim, Czersku, Chojnicach i Człuchowie,

– połączenie sieci uliczno-drogowej Trójmiasta z autostradą A1 poprzez budowę Trasy Sucharskiego, obwodnicy południowej, Trasy Kaszubskiej oraz obwodnicy północnej.

Nową wartość dodaną dla regionu będzie stanowiło stworzenie Pomorskiego Węzła Lotniczego, obejmującego powiązane nowoczesnym transportem szynowym porty lotnicze w Gdańsku-Rębiechowie, w Babich-Dołach i Pruszczu Gdańskim (wymaga to odpowiednich uzgodnień z resortem obrony narodowej). Największe znaczenie ma stworzenie, pomocniczego dla Rębiechowa, portu lotniczego koło Gdyni, z uwagi na jej duży potencjał demograficzny i konieczność ułatwienia działalności przewoźników niskokosztowych.

Trójmiasto od kilkudziesięciu lat boryka się z brakiem nowoczesnych arterii tranzytowych w kierunku wschód-zachód. Układ południkowy (główna trasa biegnąca przez centrum aglomeracji i obwodnica trójmiejska) powstał pod wpływem wąsko rozciągniętego układu urbanistycznego Gdańska, Sopotu i Gdyni oraz ciążenia dużego strumienia przewozów ładunków do portu w Gdyni. Dla mieszkańców Trójmiasta i jego przedmieścia, zmuszonych do coraz intensywniejszego poruszania się w kierunku wschód-zachód, niezbędne jest istnienie nowej generacji arterii tranzytowych, znacznie mniej uciążliwych niż ciągi obecnych ulic w Gdańsku: Świętokrzyskiej, Kartuskiej, Słowackiego i Spacerowej. Ich modernizacja w ostatnich latach tylko w niewielkim stopniu poprawiła przepustowość wyczerpującą się w szczytowych godzinach dojazdów i powrotów z pracy. W najtrudniejszej sytuacji jest Sopot, skazany na korzystanie w ruchu tranzytowym na zachód z wprawdzie zmodernizowanej, ale zatłoczonej ulicy Spacerowej lub trudnych komunikacyjnie ulic Malczewskiego i Sopockiej. Należy więc popierać ideę realizacji Trasy Zielonej (wspólnej dla Gdańska i Sopotu z tunelem między Sopot-Wyścigi i ulicą Spacerową oraz budowy tunelu drogowego pod Sopotem (Trasa Czerwona). Jeśli w najbliższych latach nie znajdą się możliwości poprowadzenia w tunelu pod Sopotem linii kolejowej, konieczne będzie zbudowanie przynajmniej solidnych ekranów dźwiękowych.

Przypisy:

1 Jedynie 57% dróg krajowych i 20,5% dróg wojewódzkich Pomorza w 2007 r. było w stanie dobrym, niewymagającym prac remontowych i modernizacyjnych.

2 Według Generalnego Pomiaru Ruchu, przeprowadzonego w 2005 r. przez GDDKiA, średnie natężenie tego ruchu na drogach krajowych województwa pomorskiego wyniosło 8927 pojazdów na dobę. Drogi te liczą w województwie zaledwie 763 km (4% sieci drogowej ogółem), ale absorbują aż 30,5% całego ruchu drogowego. Największa dobowa liczba pojazdów została zarejestrowana:

• na drodze nr 6 na odcinku Gdynia – Wejherowo (29,3-35,8 tys. pojazdów),

• na drodze S6 na odcinku Gdynia – Wielki Kack – Osowa – Straszyn (23,5-35,2 tys. pojazdów),

• na drodze nr 1 (13,5-19,4 tys. pojazdów) i na drodze nr 7 (14,0-16,6 tys. pojazdów).

Natężenie ruchu na drodze nr 20 na trasie Żukowo – Kościerzyna wynosiło 16,6-17,2 tys. pojazdów, a na drodze nr 22 na trasie Starogard – Chojnice wynosiło 12,3-20,3 tys. pojazdów.

3 Wskaźnik urbanizacji w województwie pomorskim jest wyższy niż średni w Polsce (odpowiednio: 68,2% i 61,4%).

4 W 2007 r. wśród największych miast niemających pasażerskich połączeń kolejowych były: Bytów (17,7 tys. mieszkańców) i Kartuzy (16,0 tys. mieszkańców). Oprócz tego, połączeń kolejowych są pozbawione: Nowy Dwór Gdański, Gniew, Skarszewy, Dzierzgoń, Debrzno, Nowy Staw, Skórcz i Krynica Morska.

5 Oprócz tych pięciu lotnisk, dających możliwość wykorzystania ich w przyszłości w ruchu cywilnym, istnieje lotnisko wojskowe w Cewicach oraz lotniska prywatne w Borsku, Łebunki k/Lęborka, Krępie k/Słupska, Jastarni i Kornem k/Kościerzyny (w trakcie budowy).

6 Nie do przyjęcia jest obecny stan pasażerskich połączeń kolejowych między Gdynią i Warszawą. W sezonie letnim 2007 r. czas przejazdu najlepszego na trasie pociągu IC 5306 wynosił 4:30. W latach 80 pociąg ten kursował prawie o godzinę krócej. We współczesnej Europie trasę 350 km pociągi pokonują w ciągu 2 godzin.

7 Próbując wykupić w internecie 25 lipca 2007 r. bilet lotniczy na 31 lipca 2007 r. z Gdańska do Wrocławia i z powrotem, z porannym wylotem i wieczornym powrotem, należało dokonać wydatku w wysokości 1571 zł, o 100 zł drożej niż kosztował powrotny bilet lotniczy Lufthansy z Gdańska do Rzymu. W 2007 r. mitem więc były rzekome tanie wewnątrzkrajowe przeloty lotnicze w Polsce.

8 Zbudowanie w tych miastach przed kilku laty kosztownych rond nie tylko nie rozwiązało problemów z ruchem tranzytowym (iluzoryczne „uspokojenie ruchu”), ale zwiększyło zatory, liczbę wypadków na trudnych przejazdach przez ronda w okresie zimowym i zwiększyło zanieczyszczenie powietrza z powodu osłabienia płynności ruchu.

9 Strategia dostępna w internecie na stronie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego: http://www.woj-pomorskie.pl/Pages/Lang/pl/Article/wazne,rsrt2007-2020.html.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Trójmiasto – węzeł logistyczny o znaczeniu europejskim?

Polska od dawna przedstawia ambitne plany budowy autostrad. Ponad siedem lat temu wydana została koncesja na budowę 150 km odcinka autostrady płatnej z Gdańska do Torunia. Obecnie trwają prace budowlane pierwszego fragmentu odcinka koncesyjnego od Rusocina do Nowych Marzy. Obecny rząd uznał, że koncesja na pozostały odcinek autostrady wygasła. Nie wiadomo, kto i kiedy będzie budował ten odcinek. Poprzedni rząd przyjął wprawdzie program ODRA 2006 mający na celu między innymi poprawę żeglowności tej rzeki, ale znaczących inwestycji nie rozpoczęto. Linie kolejowe łączące porty polskie z zapleczem mają być systematycznie modernizowane do parametrów określonych umowami AGC i AGTC, których Polska jest sygnatariuszem. Rozpoczęto modernizację kluczowej linii kolejowej E-65 Gdynia – Warszawa. Są to jednak inwestycje bardzo kapitałochłonne i w praktyce niemożliwe do całkowitego sfinansowania z budżetu państwa. Międzynarodowe instytucje finansowe z rezerwą podeszły do finansowania w Polsce budowy autostrad płatnych. Spowodowało to konieczność rewizji programu zakładającego niewielkie (10%) zaangażowanie państwa. W obliczu spowolnienia wzrostu gospodarczego i zwiększającego się deficytu budżetu zmieniona ustawa, zakładająca partnerstwo publiczno-prywatne i większe zaangażowanie państwa w budowę autostrad, okazała się także mało realistyczna. Ponadto należało liczyć się z tym, że państwa Europy Zachodniej, kierując się własnymi interesami, sprzyjać będą rozwojowi infrastruktury transportowej w Polsce w korytarzach Wschód – Zachód. Otrzymałem zadanie sformułowania odpowiedzi na następujące pytania: czy Trójmiasto może stać się węzłem logistycznym o znaczeniu europejskim? Czy położenie geograficzne Trójmiasta rzeczywiście gwarantuje przepływanie przez nie większych potoków ładunków? Czy istnieje w województwie potencjał organizacyjny (np. firmy spedycyjne, wykształceni specjaliści)? Czy region dysponuje wystarczającym potencjałem infrastrukturalnym (jeżeli nie, jakie ma braki)?
Jeżeli przyjmiemy, że węzeł logistyczny to coś więcej niż centrum lub centra logistyczne, to odpowiedź na pierwsze, zasadnicze pytanie wymaga odniesienia się do roli i znaczenia portów morskich w Gdańsku i Gdyni, są one bowiem nie tylko jedną z kluczowych dziedzin gospodarki Pomorza, ale w istocie warunkiem si ne qua non istnienia jakiegokolwiek węzła transportowo-logistycznego w rejonie Trójmiasta. Uwaga ta odnosi się w szczególności do portowych obrotów kontenerowych, będących istotą operacji logistycznych. Operacje logistyczne czy też usługi logistyczne to nie tylko przewozy, przeładunki i magazynowanie towarów, to także szereg czynności, takich jak: doradztwo, obsługa celna, konfekcjonowanie, obsługa zamówień, zarządzanie zapasami, obsługa łańcuchów informacyjnych i wiele innych [1]. Czynności te w znacznej większości dotyczą ładunków drobnicowych, obecnie prawie w całości przewożonych w kontenerach. Ponadto cechą węzła logistycznego są także rozwinięte czynności terminalowe, którym podlega obrót kontenerami. Dlatego też w dalszych rozważaniach skupię się na ocenie konkurencyjności portów Trójmiasta jako centrów obsługi kontenerów.
Od wielu lat podnosiłem w swoich publikacjach problem dostępności polskich portów morskich [2]. Odzew tych publikacji był niewielki, gdyż działacze gospodarczy i polityczni koncentrowali się na sprawie niedostatków uregulowań prawnych (ustawa o portach morskich) bądź inwestycjach w samych portach. Tymczasem, jak pisałem, konkurencja w portach europejskich nie odbywa się przy nabrzeżach, lecz na szlakach transportowych łączących je z zapleczem. Wraz z rozwojem systemów intermodalnych zmieniła się konfiguracja zaplecza poszczególnych portów, które nie jest już traktowane jako tradycyjny obszar przyległy bezpośrednio do portu.
Załadowcy i przewoźnicy w coraz większym stopniu oceniają jakość usług portowych jako efektywność funkcjonowania połączeń z zapleczem, określaną takimi kategoriami, jak częstotliwość, czas i koszty przewozu. W mniejszym stopniu liczącym się parametrem stają się koszty samego przeładunku. Integracja przebiega wzdłuż łańcucha logistycznego i obsługi w systemie „od drzwi do drzwi”. Konkurencja w zakresie czasu dostarczenia ładunku (ang. transit time competition ) wytwarza nacisk na rozwój połączeń z zapleczem.
Rozwój europejskiego zaplecza portów morskich wynikał między innymi z procesów integracyjnych Unii Europejskiej oraz otwarcia rynków Europy Środkowej i Wschodniej. Jednym z zasadniczych procesów, jakie zaszły w otoczeniu europejskich portów morskich, było przejście Europy Środkowej i Wschodniej na początku lat 90. ubiegłego stulecia od handlu ze Wschodem do handlu z Zachodem. Bezpośrednio po zmianach politycznych zarówno konsumenci, jak i producenci zwrócili się w kierunku rynków zachodnich. Po okresie recesji kraje Europy Środkowej weszły w fazę przyspieszonego rozwoju. Zachodni inwestorzy zyskali w tych krajach nie tylko nowe rynki zbytu produktów konsumpcyjnych, lecz także miejsca produkcji charakteryzujące się tańszą niż u siebie siłą roboczą. W sposób skokowy wzrósł przepływ gotowych wyrobów i półproduktów. Lokalizacja dużych zakładów, jak montownie samochodów, spowodowała wzrost dostaw drogą morską. Było to wyzwanie dla portów zachodnioeuropejskich obsługujących rynki Europy Środkowej. W celu wykorzystania nowych możliwości porty te musiały podnieść dostępność do obszarów leżących poza ich tradycyjnym zapleczem.
Drugą cezurą było poszerzenie Unii Europejskiej o nowe kraje Europy Środkowej i Wschodniej w 2004 roku. Ponownie w sposób skokowy wzrosły obroty handlowe pomiędzy krajami „starej” i „nowej” Unii. Napływ środków z funduszy unijnych przyczynił się do zwiększenia inwestycji oraz popytu wewnętrznego. Oba te elementy wraz z eksportem sprawiły, że kraje regionu odnotowują w okresie poakcesyjnym rekordy wzrostu gospodarczego. Można postawić pytanie, kto w sensie transportowym zyskał najbardziej na powyższych zmianach?
Na otwarciu rynków Europy Wschodniej skorzystał najbardziej Hamburg, który rozwinął serwisy do portów bałtyckich oraz otworzył bezpośrednie połączenia kolejowe z Polską i innymi państwami regionu. Największą dynamikę wykazują obroty kontenerowe. Port Hamburg obsługuje ponad 2/3 liczby kontenerów przeładowywanych w portach niemieckich, a jego udział w tym segmencie rynku wśród portów UE basenu Morza Północnego przekracza 25% (udział Rotterdamu wynosi 41%). Dzięki działaniom inwestycyjnym port hamburski przekształcił się w europejskie centrum dystrybucyjno-logistyczne, zdolne skutecznie konkurować z portem w Rotterdamie. Strategia rynkowa, jaką obrał port w Hamburgu, polega na dążeniu do poszerzenia zaplecza za pomocą sieci połączeń kolejowych i terminali kontenerowych. Poprawiono połączenie wodne śródlądowe z kanałem Mittelland. Elektryfikacja linii kolejowej pomiędzy Hamburgiem a Berlinem oraz ponowne otwarcie linii pomiędzy Bremą a Berlinem to tylko dwa przykłady projektów infrastrukturalnych związanych z koleją. Połączenia kolejowe stały się decydującym czynnikiem konkurencyjności Hamburga jako portu kontenerowego. W rezultacie port stał się aktywnym ogniwem łańcucha transportowego, oddziałując czynnie na kształtowanie sieci transportowej krajowej i międzynarodowej.
Najbardziej wzrosły przeładunki kontenerów w tranzycie z Rosją i Polską. Z oficjalnych statystyk portu Hamburg wynika, że w 2001 roku w bezpośredniej komunikacji do i z polskich portów trafiło tam 79 462 TEU, a w 2006 roku obroty z Polską osiągnęły już 267 tys. TEU. Oznacza to ponad trzykrotny wzrost w przeciągu pięciu lat. Tylko w stosunku do 2005 roku obroty kontenerowe z portami polskimi wzrosły w 2006 roku o ponad 18%.
Duża część ładunków, skonteneryzowanych między Hamburgiem a Polską, przewożona jest także transportem drogowym. Według szacunków przedstawicielstwa Portu Hamburg w Warszawie, w 2001 roku w relacji między Polską a portem Hamburg przewieziono w sumie około 237 tys. TEU, z czego 180–190 tys. TEU transportem drogowym, co oznacza, że przewozy te wzrosły w porównaniu z 2000 rokiem o około 11% [3]. W roku 2006 oszacowano wolumen kontenerów przewożonych transportem drogowym na 160 tys. TEU.
Warto odnotować znaczny wzrost przewozów kontenerów koleją. Polsko-niemiecka spółka Polzug, działająca od 1992 roku, której udziałowcami są PKP, DB AG oraz Hamburger Hafen- und Lagerhaus (HHLA), w pierwszym roku działalności przewiozła 4800 TEU. Czas przejazdu pociągu kontenerowego waha się między 26 a 36 godzin w zależności od stacji przeznaczenia. Polzug organizował także kolejowy tranzyt kontenerów między Hamburgiem a Sestokai (Litwa) i Kijowem (Ukraina). Pociągi Polzugu przewiozły w 2006 roku łącznie ponad 120 tys. TEU. Odnotować należy przypadek terminalu gdańskiego, gdzie obroty także wzrosły w 2006 roku. Świadczy to o tym, że Polzug skutecznie konkuruje z przewoźnikami morskimi, zabierając ładunki bezpośrednio z zaplecza dwóch dużych portów morskich. Ocenia się, że w 2006 roku przewozy kontenerów koleją do Hamburga w relacjach z Polską wyniosły około 85 tys. TEU.
Po zsumowaniu danych dotyczących obrotów kontenerów Hamburga z Polską w relacjach drogą morską i lądową okazuje się, że wynoszą one ponad 500 tys. TEU i to Hamburg jest największym portem morskim obsługującym polski ruch kontenerowy. Należy w tym miejscu odpowiedzieć na pytanie – dlaczego Hamburg przejął funkcje portów polskich?
Polskie porty morskie leżą wprawdzie na głównych szlakach tranzytowych Północ – Południe, jednak brak autostrad, niewystarczająca sieć i niski standard dróg, słabo rozwinięty system transportu kombinowanego, brak centrów logistycznych, wysoki stopień zdekapitalizowania majątku trwałego portów wpłynęły niekorzystnie na ich aktualną pozycję konkurencyjną.
Po okresie dekoniunktury, przypadającej na początek lat 90. ubiegłego wieku, spowodowanej recesją gospodarczą, porty polskie odnotowały wzrost obrotów. Wynikał on głównie z dużego tempa wzrostu gospodarczego w połowie dekady, zwiększenia wymiany handlowej oraz restrukturyzacji samych portów. Niestety, po 1998 roku obroty portowe uległy wyhamowaniu. Inaczej przedstawiały się obroty kontenerowe, które w latach 1990–2006 systematycznie wzrastały. Rysunek 1 obrazuje obroty kontenerowe polskich portów morskich w latach 1990–2006, natomiast tablica 1 przedstawia przeładunki kontenerów w polskich portach morskich w latach 2002–2006.
Wysokie tempo wzrostu obrotów kontenerowych utrzymuje się od 2000 roku (ok. 17% średniorocznie). Największy port kontenerowy, Gdynia, zwiększył obroty w 2006 roku w stosunku do roku poprzedniego o 15,2%. W porcie gdańskim obroty wzrosły w tym samym okresie o 12%, chociaż ich wolumen jest znacznie mniejszy niż w Gdyni. Na stosunkowo duże tempo wzrostu obrotów wpłynęły czynniki makroekonomiczne (wzrost obrotów handlowych, ogólne ożywienie gospodarcze) oraz inwestycje terminalowe w obu portach. Szacuje się, że w stosunkowo krótkim czasie potencjał przeładunkowy terminali w Gdańsku i Gdyni osiągnie 1,5 mln TEU rocznie [4].
W tym kontekście nasuwa się pytanie – jaka jest szansa na skuteczną konkurencję portów polskich z portami niemieckimi, szczególnie zaś z Hamburgiem? Istota zagadnienia sprowadza się do stwierdzenia, że w przyszłości infrastruktura będzie nieodzownym, lecz niewystarczającym warunkiem powiększenia zasięgu zaplecza. Zarządy portów muszą spostrzegać także tzw. niewidzialne aspekty dostępności. Tymczasem porty Trójmiasta nadal koncentrują się na rozwoju podstawowej infrastruktury wewnątrzportowej, natomiast modernizacja infrastruktury drogowej i kolejowej na zapleczu obu portów postępuje bardzo powoli.

Rysunek 1. Obroty kontenerowe polskich portów morskich w latach 1990–2006 (tys. TEU)

09_1

Źródło: „Namiary na Morze i Handel” – dodatek specjalny, marzec 2007.

Tablica 1. Przeładunki kontenerów w polskich portach w latach 2002–2006 (TEU)*

Port 2002 2003 2004 2005** 2006** 2006/2005** Gdynia***252 247308 526377 236400 181461 170115,2%Gdańsk20 26922 53742 83870 01478 364111,9%Szczecin-Świnoujście19 36722 02427 68036 08742 425117,6%Razem 291 883 353 087 447 754 506 282 581 959 114,9% Źródła: GUS – Urząd Statystyczny w Szczecinie, Centrum Statystyki Morskiej, dane z terminali: BCT, BTDG, GTK, GCT, Drobnica Port Szczecin VGN Świnoujście.
* Dane podawane przez GUS różnią się niekiedy od podawanych bezpośrednio przez terminale.
** Dane za 2005 i 2006 r. wg informacji z terminali BCT, BTDG, GCT, Drobnica Port Szczecin, VGN Polska.
*** Dane dla Gdyni za 2005 r. obejmują łączne przeładunki kontenerów w BCT i BTDG, a za rok 2006 – w BCT, GTC i BTDG. Dodatek specjalny „Namiary na Morze i Handel”, marzec 2007.
Przełomem stało się poszerzenie Unii Europejskiej o kraje Europy Środkowej. W efekcie Polska uzyskała dostęp do funduszy unijnych, których znaczna część skierowana zostanie na modernizację i rozbudowę infrastruktury transportowej. Należy jednak pamiętać, że do poszerzenia udziału w rynku przygotowały się porty niemieckie, mające znacznie lepszą pozycję wyjściową w stosunku do portów polskich. Ponadto, w dobie gospodarki rynkowej, porty polskie rywalizują o ładunki między sobą. Przykładem mogły być konflikty pomiędzy portami Gdańsk i Gdynia, dotyczące budowy w Gdańsku terminalu do przeładunku i przerobu zbóż i pasz oraz terminalu kontenerowego. Powyższe konflikty wskazują na to, że w warunkach gospodarki rynkowej walka konkurencyjna pomiędzy dwoma tak blisko położonymi portami jest trudna do uniknięcia. Prowadzi jednak do wzajemnego wyniszczenia. Wielokrotnie wskazywałem na to, że z makroekonomicznego punktu widzenia przyjęcie wspólnej strategii działania w obliczu rosnącej konkurencji portów zachodnich (szczególnie Hamburga) powinno być koniecznością. Ponadto ograniczenie wewnętrznej konkurencji, wynikające z porozumienia, powinno stworzyć portom możliwość lepszej penetracji zaplecza.
Na zakończenie należy zadać pytanie – czy w interesie gospodarek państw Europy Zachodniej leży dalszy wzrost obrotów głównych portów morskich na Bałtyku. W grudniu 1998 roku odbył się 113. Okrągły Stół [5] organizowany przez Europejską Konferencję Ministrów Transportu (EKMT), na którym, bazując na założeniu, że średnioroczne tempo wzrostu gospodarczego w krajach Europy Zachodniej będzie nadal umiarkowane (2–2,5%), a utrzyma się wysokie tempo wzrostu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, przedstawiono dwa scenariusze.
Pierwszy scenariusz zakładał między innymi wzrost znaczenia portów bałtyckich. Podstawowe znaczenie miały utrzymać porty Europy Północno-Zachodniej (Rotterdam, Hamburg, Antwerpia, Zeebrugge, Le Havre), zwiększyć się jednak miały obroty ładunków skonteneryzowanych w portach polskich (Gdynia, Świnoujście). Wzrastać miał ruch w korytarzu Północ – Południe wzdłuż planowanej drogi wodnej Odra – Dunaj. Ponieważ wzrosnąć miał także ruch w korytarzu Wschód – Zachód, rynki rosyjski i krajów WNP stać się miały strategicznym celem zarówno dla Niemiec oraz Holandii, jak i dla Polski. Pozostawało otwarte pytanie – czy ruch ten kierowany będzie z portów zachodnioeuropejskich bezpośrednio drogą lądową, czy też za pośrednictwem portów polskich.
W przypadku przewozów drogą lądową, w relacjach porty Europy Zachodniej – Rosja i kraje WNP, zarysowano drugi scenariusz zakładający brak istotnego wzrostu znaczenia portów bałtyckich. Główne porty zachodnioeuropejskie odnotować miały wzrost obrotów. Pomimo wzrostu obrotów portów francuskich, w rezultacie połączeń Sekwana – Północ oraz Ren – Rodan, transport lądowy nie będzie w stanie funkcjonować prawidłowo. Tradycyjne korytarze Północ – Południe i Wschód – Zachód zostaną przeładowane. Transport stanie się głównym sprawcą dewastacji środowiska. Przewozy europejskie wzrosną do 30–40 mld ton rocznie. Sytuacja pogorszy się, jeżeli utrzymywać się będzie dotychczasowy podział gałęziowy oraz strategia zakładająca niekontrolowany wzrost przewozów lądowych do głównych portów morskich Europy.
Po dziesięciu latach od sformułowania powyższych scenariuszy można stwierdzić, że bliższy rzeczywistości okazał się scenariusz pierwszy, zakładający wzrost znaczenia portów bałtyckich. Dynamika wzrostu obrotów kontenerowych w portach bałtyckich przekracza średnią światową (10% w 2005 r.), wynosząc 15,5%. Należy jednak pamiętać, że całkowite obroty kontenerowe wszystkich portów bałtyckich w 2005 roku (5,026 mln TEU) to mniej, niż odnotował w tym samym czasie port w Hamburgu i zaledwie ok. 20% obrotów największego na świecie portu kontenerowego w Singapurze (23,2 mln TEU). Największe przeładunki kontenerów spośród portów bałtyckich odnotował w 2006 roku St. Petersburg. W opinii ekspertów w najbliższych latach można się spodziewać dalszego zwiększenia przewozów i przeładunków kontenerów w portach bałtyckich. Zmianie ma ulec źródło tego wzrostu. Wpływ procesów integracyjnych zastąpiony zostanie rozwojem gospodarczym poszczególnych państw regionu [6]. Wzrastać będą także obroty kontenerowe w portach Gdyni i Gdańska.
Wracając do pytań postawionych we wstępie artykułu, stwierdzić można na podstawie przeprowadzonej analizy, że Trójmiasto, nawet po zakończeniu inwestycji terminalowych, powstaniu centrów logistycznych w obu portach oraz wybudowaniu i zmodernizowaniu infrastruktury liniowej łączącej je z zapleczem, spełniać będzie rolę węzła transportowo-logistycznego jedynie o zasięgu regionalnym. Wynika to przede wszystkim z peryferyjnego położenia Morza Bałtyckiego w stosunku do głównych, światowych szlaków żeglugowych oraz z ograniczeń nawigacyjnych w dostępie do tego akwenu. Szybciej modernizowana natomiast infrastruktura drogowa w korytarzach transportowych II i III (Wschód – Zachód) ułatwia przewozy drogą lądową, także do Hamburga. Trójmiasto posiada wystarczający potencjał organizacyjny i profesjonalny do pełnienia określonej powyżej roli. Dzięki zaangażowaniu funduszy unijnych ma także w stosunkowo krótkim czasie szanse na wyrównanie braków w infrastrukturze lądowej łączącej je z zapleczem.
Przypisy:

1 Usługi logistyczne, pod red. W. Rydzkowskiego, wyd. 2, Biblioteka Logistyka, Wyd. ILiM, Poznań 2007, s. 16.
2 Por. K. Wojewódzka-Król, W. Rydzkowski, Transport jako czynnik kształtujący konkurencyjność regionu gdańskiego, (w:) Szanse rozwoju regionu gdańskiego w warunkach konkurencyjności, PTE, Gdańsk 2000.
3 Kontenery, dodatek specjalny dwutygodnika „Namiary na morze i handel”, luty 2002.
4 Opinia, że potencjał przeładunkowy terminali kontenerowych w polskich portach morskich wzrośnie do 3 mln TEU rocznie wydaje się przesadzona. (Por. Kontenerowe przewozy morskie na Bałtyku, Kontenery, transport kontenerowy i multimodalny, dodatek specjalny, „Namiary i morze i handel” marzec 2007). Zupełnie nierealne są informacje prasowe, że docelowa zdolność przeładunkowa polskich portów wyniesie ponad 8 mln kontenerów rocznie.
5 Round Table 113: Land Access to Sea Ports, ECMT Economic Research Centre, Paris 1998.
6 Kontenerowe przewozy morskie na Bałtyku. Kontenery, transport kontenerowy i multimodalny. Dodatek specjalny, „Namiary i morze i handel” marzec 2007.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Rozwój transportu a struktura gospodarki Pomorza

A jak już będziemy mieli szerokie drogi, równo pokryte czarnym asfaltem, lśniące szyny na torach w dokładnie jednakowej od siebie odległości, duże porty lotnicze z licznie lądującymi w nich samolotami i wspaniałe terminale promowe oraz kontenerowe z rozbudowaną siatką morskich połączeń, to staniemy się gospodarczą potęgą, do której cały świat będzie się pchał z inwestycjami. Prawda, że piękne? Problem w tym, że równie wątpliwe. Wszyscy chcielibyśmy wierzyć, że gospodarka Pomorza, w efekcie prowadzonych i planowanych inwestycji w zakresie infrastruktury transportowej, ruszy z kopyta – i to nie stępem, a przynajmniej kłusem. Na dodatek, że owe tempo rozwoju będzie trwałe. Zresztą w znacznej części właśnie w to wierzymy. Czasami nawet ślepo.

Jakie działalności gospodarcze rozwiną się za sprawą rozbudowy infrastruktury transportowej? Przede wszystkim te, dla których owa infrastruktura transportowa jest podstawą działalności – a więc działające w zakresie transportu, spedycji i logistyki. Wraz z rozbudową i modernizacją infrastruktury transportowej będzie rosła branża TSL. Ta korelacja jest wyraźna i niepodważalna. Jednak ów wzrost nie będzie dotyczył poszczególnych działalności tej branży w równym stopniu. Rozbudowa infrastruktury transportowej niektórych faworyzuje. Na przykład zmodernizowanie linii kolejowej E65 łączącej Trójmiasto z Warszawą spowoduje wyraźne skrócenie czasu podróży pociągiem i w efekcie zahamowanie wzrostu liczby pasażerów przewożonych w tej relacji przez linie lotnicze. Natomiast bez wątpienia dalszy rozwój czeka spedytorów i operatorów logistycznych. Za sprawą prowadzonych inwestycji w infrastrukturze transportowej przez węzeł lądowo-morski aglomeracji gdańskiej przechodzić będą większe potoki towarów, które będą wymagały obsługi.

O ile rozbudowa infrastruktury transportowej, przyniesie niewątpliwe korzyści branży TSL, o tyle tymi, którzy zyskają na tym najwięcej, są przede wszystkim porty. Bez autostrady A1 i dobrych do niej połączeń, są one skazane na absolutną marginalizację. To jest być albo nie być dla portów Gdańska i Gdyni. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Ale dla portów ważne są też połączenia kolejowe. Oczywiście, z ich punktu widzenia, pociągi towarowe nie muszą od razu pędzić 100 km/h, oby tylko nie wlokły się 20 km/h z częstymi przestojami na bocznicach.

Zarówno prowadzone, jak i planowane do uruchomienia w najbliższym czasie inwestycje transportowe są gwarancją rozwoju portów. Byleby były one realizowane w należytym tempie, a sukcesywnie oddawane do użytku zmodernizowane lub wybudowane odcinki szybko tworzyły spójną całość, która rzeczywiście będzie łączyła porty z ich zapleczem. Do pełni szczęścia, poza połączeniami w kierunku południowym, portom potrzebne są też połączenia w kierunku południowowschodnim, tak aby mogły one sprawnie obsługiwać towary, przede wszystkim do i z Ukrainy.

Jednak nawet z dobrymi drogami i kolejami na zapleczu portów Gdańska i Gdyni nie staną się one drugim Hamburgiem. Gigantyczne kontenerowce z Azji południowo- wschodniej do nich nie dopłyną. Ale inwestycje drogowe i kolejowe przyczynią się do wyraźnego zwiększenia przeładunków kontenerów. Istotnie zwiększą opłacalność ich dowozu drogą morską przede wszystkim pomiędzy Hamburgiem a portami Gdańska i Gdyni. Obecnie znaczna ich część omija nasze porty, wykorzystując dobre połączenia drogowe Niemiec.

Naturalnym przedpolem portów Gdańska i Gdyni jest Skandynawia, jednak potoki towarowe pomiędzy nią a Europą Środkową i Wschodnią nie są szczególnie imponujące. Na dodatek w połączeniach tych musimy konkurować z szeregiem portów południowego Bałtyku – i to zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie, a także kolejowo-drogowym połączeniem Kopenhagi i Malmö. Są to dodatkowe czynniki sprawiające, że nie należy oczekiwać nagłego boomu w przeładunkach towarów portów Gdańska i Gdyni po wybudowaniu nowych dróg na ich zapleczu.

W związku z planami stworzenia portu lotniczego, wykorzystującego istniejącą infrastrukturę lotniska w Babich Dołach, pojawiły się argumenty, że przyczyni się on do zwiększenia przeładunków w gdyńskim porcie. Niestety, niektórzy zwolennicy tej inwestycji tracą jakby kontakt z rzeczywistością. Czy znajdzie się najpierw towar, a potem spedytor, który zechce przewieźć go setki, a może tysiące kilometrów w kilka godzin samolotem, by potem ów towar był transportowany dniami lub tygodniami statkiem? Odpowiedź jest oczywista. Port Gdynia nie zyska na potencjalnych przewozach cargo w planowanym porcie lotniczym.

Prowadzone i planowane inwestycje w infrastrukturze transportowej będą generowały rozwój w zakresie spedycji, transportu i logistyki niemalże wyłącznie w aglomeracji gdańskiej oraz w jej najbliższym sąsiedztwie. Nie staną się one bezpośrednim czynnikiem rozwojowym tej branży na pozostałym obszarze Pomorza.

Kto ponadto zyska na rozbudowie i modernizacji dróg, linii kolejowych oraz portów lotniczych i morskich? Odpowiedź jest równie oczywista jak poprzednio. Będą to wszystkie te przedsiębiorstwa, które szczególnie często korzystają z usług branży TSL. Inaczej rzecz ujmując, będą to wszystkie działalności gospodarcze, które możemy uznać za transportochłonne. Jeżeli więc jakieś przedsiębiorstwo potrzebuje dostarczenia znacznej ilości surowców lub półproduktów, a jednocześnie wymaga sprawnego wywiezienia wytworzonych przez siebie produktów, to ta część Pomorza, która będzie posiadała odpowiednio rozwiniętą infrastrukturę transportową, stanie się dla niego atrakcyjną lokalizacją. A więc te obszary, na których zachodzi rozwój infrastruktury transportowej, stają się bardziej atrakcyjne dla tych przedsiębiorstw, które szczególnie często z owej infrastruktury korzystają.

Szczególnym rodzajem działalności, która sama w sobie zazwyczaj nie należy do transportochłonnej, ale jednym z elementów ją przyciągających jest sąsiedztwo dużego portu lotniczego, jest hi-tech. Już teraz z portem lotniczym w Rębiechowie sąsiaduje kilka przedsiębiorstw działających w sferze zaawansowanych technologii. Należy się więc spodziewać, że wraz z rozbudową siatki połączeń lotniczych – w tym akurat przypadku przede wszystkim liniami tradycyjnymi – a także rozbudową samego portu lotniczego, nastąpi wzrost liczby przedsiębiorstw hi-tech. Podkreślić jednak trzeba, że ten warunek nie jest wystarczający – spełnionych być musi także szereg innych.

Kto poza branżą TSL i przedsiębiorstwami transportochłonnymi zyska na rozbudowie i modernizacji infrastruktury transportowej? Trzecią grupą będą wszyscy ci, którzy działają w branży turystycznej – poczynając od przewodników turystycznych, poprzez sprzedawców pamiątek, taksówkarzy, restauratorów, właścicieli nocnych klubów, na hotelarzach kończąc. Przyczyna jest prosta – zwiększy się dostępność Pomorza, a w efekcie odwiedzać nas będzie większa liczba turystów. Wzrośnie zwłaszcza liczba turystów weekendowych, dla których szybkość dojazdu do celu ma decydujące znaczenie. Są oni cenni dla naszego regionu, ponieważ ich podróże mają miejsce niemalże cały rok, a ponadto są skłonni wydać więcej pieniędzy podczas doby pobytu niż turyści, którzy przyjeżdżają na dłużej. Będą więc generować istotny dochód dla pomorskiej branży turystycznej, która ma charakter typowo sezonowy, w czasie gdy posiada ona niewykorzystany potencjał.

Także w tym przypadku szczególną rolę pełni transport lotniczy. Jednak odwrotnie niż przy branży hi-tech najważniejsza jest duża siatka połączeń tanimi liniami. Już teraz Pomorze, w tym przede wszystkim Trójmiasto, jest licznie odwiedzane przez turystów z Wielkiej Brytanii, skąd mamy najwięcej połączeń niskokosztowymi liniami lotniczymi. Jednak istnieje jeszcze znaczny potencjał, który może być wykorzystany pod oczywistym warunkiem wzrostu liczby połączeń tanimi liniami – zwłaszcza z innymi państwami Europy Zachodniej. Przy czym konieczne są działania promocyjne prowadzone tam, skąd można przylecieć do Trójmiasta – tak, aby turyści nie tylko mogli, ale też i chcieli nas odwiedzić. Konieczna jest też rozbudowa bazy turystycznej – zwłaszcza noclegowej o niskim i średnim standardzie.

Dla pomorskiej branży turystycznej, poza połączeniami lotniczymi, ogromne znaczenie mają połączenia drogowe. O ile autostrada A1 otworzy nasz region przede wszystkim dla turystów ze środkowej i południowej Polski, o tyle potrzebne jest też otwarcie na wschód – w kierunku obwodu kaliningradzkiego, a także na zachód – w kierunku Niemiec za pomocą drogi Via Hanseatica. W chwili obecnej nasz region jest stosunkowo licznie odwiedzany przez Rosjan i Niemców, ale dzięki połączeniom drogowym o przyzwoitym standardzie mógłby być odwiedzany przez nich jeszcze liczniej.

Gdzie na Pomorzu nastąpi rozwój gospodarczy w wyniku rozbudowy i modernizacji infrastruktury transportowej? Oczywiście tam, gdzie ta nowa infrastruktura będzie się znajdowała – w tym przede wszystkim w węzłach transportowych. Ale ów rozwój nie nastąpi przy autostradzie A1, w miejscu oddalonym od jakiegokolwiek z niej zjazdu. Nie będzie go też wzdłuż całej zmodernizowanej linii kolejowej E65 z Trójmiasta w kierunku Warszawy. Zyska więc przede wszystkim aglomeracja gdańska. Ale wyraźne korzyści powinna odczuć też wschodnia część województwa. Stosunkowo najmniej profitów z rozbudowy i modernizacji infrastruktury transportowej będzie miała zachodnia część województwa. Jednak ona także stanie się zdecydowanie bardziej dostępna, a dzięki temu bardziej atrakcyjna dla potencjalnych inwestorów.

Prowadzone i planowane inwestycje w infrastrukturę transportową na Pomorzu niewątpliwie przyczynią się do polaryzacji rozwoju. Jednak generowany za ich przyczyną impuls rozwojowy dotyczyć będzie całego regionu. Powstałe więc zróżnicowanie trzeba będzie postrzegać jako element nie tylko nieunikniony, ale równocześnie pozytywny.

Dzięki pięknym drogom, liniom kolejowym, portom lotniczym i morskim potęgą gospodarczą się nie staniemy. Jednak bez nich czekałaby nas marginalizacja. Gospodarka, która za sprawą niskiej jakości infrastruktury transportowej zmuszona jest do funkcjonowania z niejako zaciągniętym hamulcem ręcznym, będzie mogła go wyłączyć. W rezultacie zwiększy się efektywność, zmniejszą się koszty. Wszystkie przedsiębiorstwa, które już u nas są, otrzymają należącą się im od dawna szansę rozwoju. Te, których jeszcze u nas nie ma, otrzymają sygnał, że może warto na Pomorzu zainwestować.

Skip to content