A jak już będziemy mieli szerokie drogi, równo pokryte czarnym asfaltem, lśniące szyny na torach w dokładnie jednakowej od siebie odległości, duże porty lotnicze z licznie lądującymi w nich samolotami i wspaniałe terminale promowe oraz kontenerowe z rozbudowaną siatką morskich połączeń, to staniemy się gospodarczą potęgą, do której cały świat będzie się pchał z inwestycjami. Prawda, że piękne? Problem w tym, że równie wątpliwe. Wszyscy chcielibyśmy wierzyć, że gospodarka Pomorza, w efekcie prowadzonych i planowanych inwestycji w zakresie infrastruktury transportowej, ruszy z kopyta – i to nie stępem, a przynajmniej kłusem. Na dodatek, że owe tempo rozwoju będzie trwałe. Zresztą w znacznej części właśnie w to wierzymy. Czasami nawet ślepo.
Jakie działalności gospodarcze rozwiną się za sprawą rozbudowy infrastruktury transportowej? Przede wszystkim te, dla których owa infrastruktura transportowa jest podstawą działalności – a więc działające w zakresie transportu, spedycji i logistyki. Wraz z rozbudową i modernizacją infrastruktury transportowej będzie rosła branża TSL. Ta korelacja jest wyraźna i niepodważalna. Jednak ów wzrost nie będzie dotyczył poszczególnych działalności tej branży w równym stopniu. Rozbudowa infrastruktury transportowej niektórych faworyzuje. Na przykład zmodernizowanie linii kolejowej E65 łączącej Trójmiasto z Warszawą spowoduje wyraźne skrócenie czasu podróży pociągiem i w efekcie zahamowanie wzrostu liczby pasażerów przewożonych w tej relacji przez linie lotnicze. Natomiast bez wątpienia dalszy rozwój czeka spedytorów i operatorów logistycznych. Za sprawą prowadzonych inwestycji w infrastrukturze transportowej przez węzeł lądowo-morski aglomeracji gdańskiej przechodzić będą większe potoki towarów, które będą wymagały obsługi.
O ile rozbudowa infrastruktury transportowej, przyniesie niewątpliwe korzyści branży TSL, o tyle tymi, którzy zyskają na tym najwięcej, są przede wszystkim porty. Bez autostrady A1 i dobrych do niej połączeń, są one skazane na absolutną marginalizację. To jest być albo nie być dla portów Gdańska i Gdyni. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Ale dla portów ważne są też połączenia kolejowe. Oczywiście, z ich punktu widzenia, pociągi towarowe nie muszą od razu pędzić 100 km/h, oby tylko nie wlokły się 20 km/h z częstymi przestojami na bocznicach.
Zarówno prowadzone, jak i planowane do uruchomienia w najbliższym czasie inwestycje transportowe są gwarancją rozwoju portów. Byleby były one realizowane w należytym tempie, a sukcesywnie oddawane do użytku zmodernizowane lub wybudowane odcinki szybko tworzyły spójną całość, która rzeczywiście będzie łączyła porty z ich zapleczem. Do pełni szczęścia, poza połączeniami w kierunku południowym, portom potrzebne są też połączenia w kierunku południowowschodnim, tak aby mogły one sprawnie obsługiwać towary, przede wszystkim do i z Ukrainy.
Jednak nawet z dobrymi drogami i kolejami na zapleczu portów Gdańska i Gdyni nie staną się one drugim Hamburgiem. Gigantyczne kontenerowce z Azji południowo- wschodniej do nich nie dopłyną. Ale inwestycje drogowe i kolejowe przyczynią się do wyraźnego zwiększenia przeładunków kontenerów. Istotnie zwiększą opłacalność ich dowozu drogą morską przede wszystkim pomiędzy Hamburgiem a portami Gdańska i Gdyni. Obecnie znaczna ich część omija nasze porty, wykorzystując dobre połączenia drogowe Niemiec.
Naturalnym przedpolem portów Gdańska i Gdyni jest Skandynawia, jednak potoki towarowe pomiędzy nią a Europą Środkową i Wschodnią nie są szczególnie imponujące. Na dodatek w połączeniach tych musimy konkurować z szeregiem portów południowego Bałtyku – i to zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie, a także kolejowo-drogowym połączeniem Kopenhagi i Malmö. Są to dodatkowe czynniki sprawiające, że nie należy oczekiwać nagłego boomu w przeładunkach towarów portów Gdańska i Gdyni po wybudowaniu nowych dróg na ich zapleczu.
W związku z planami stworzenia portu lotniczego, wykorzystującego istniejącą infrastrukturę lotniska w Babich Dołach, pojawiły się argumenty, że przyczyni się on do zwiększenia przeładunków w gdyńskim porcie. Niestety, niektórzy zwolennicy tej inwestycji tracą jakby kontakt z rzeczywistością. Czy znajdzie się najpierw towar, a potem spedytor, który zechce przewieźć go setki, a może tysiące kilometrów w kilka godzin samolotem, by potem ów towar był transportowany dniami lub tygodniami statkiem? Odpowiedź jest oczywista. Port Gdynia nie zyska na potencjalnych przewozach cargo w planowanym porcie lotniczym.
Prowadzone i planowane inwestycje w infrastrukturze transportowej będą generowały rozwój w zakresie spedycji, transportu i logistyki niemalże wyłącznie w aglomeracji gdańskiej oraz w jej najbliższym sąsiedztwie. Nie staną się one bezpośrednim czynnikiem rozwojowym tej branży na pozostałym obszarze Pomorza.
Kto ponadto zyska na rozbudowie i modernizacji dróg, linii kolejowych oraz portów lotniczych i morskich? Odpowiedź jest równie oczywista jak poprzednio. Będą to wszystkie te przedsiębiorstwa, które szczególnie często korzystają z usług branży TSL. Inaczej rzecz ujmując, będą to wszystkie działalności gospodarcze, które możemy uznać za transportochłonne. Jeżeli więc jakieś przedsiębiorstwo potrzebuje dostarczenia znacznej ilości surowców lub półproduktów, a jednocześnie wymaga sprawnego wywiezienia wytworzonych przez siebie produktów, to ta część Pomorza, która będzie posiadała odpowiednio rozwiniętą infrastrukturę transportową, stanie się dla niego atrakcyjną lokalizacją. A więc te obszary, na których zachodzi rozwój infrastruktury transportowej, stają się bardziej atrakcyjne dla tych przedsiębiorstw, które szczególnie często z owej infrastruktury korzystają.
Szczególnym rodzajem działalności, która sama w sobie zazwyczaj nie należy do transportochłonnej, ale jednym z elementów ją przyciągających jest sąsiedztwo dużego portu lotniczego, jest hi-tech. Już teraz z portem lotniczym w Rębiechowie sąsiaduje kilka przedsiębiorstw działających w sferze zaawansowanych technologii. Należy się więc spodziewać, że wraz z rozbudową siatki połączeń lotniczych – w tym akurat przypadku przede wszystkim liniami tradycyjnymi – a także rozbudową samego portu lotniczego, nastąpi wzrost liczby przedsiębiorstw hi-tech. Podkreślić jednak trzeba, że ten warunek nie jest wystarczający – spełnionych być musi także szereg innych.
Kto poza branżą TSL i przedsiębiorstwami transportochłonnymi zyska na rozbudowie i modernizacji infrastruktury transportowej? Trzecią grupą będą wszyscy ci, którzy działają w branży turystycznej – poczynając od przewodników turystycznych, poprzez sprzedawców pamiątek, taksówkarzy, restauratorów, właścicieli nocnych klubów, na hotelarzach kończąc. Przyczyna jest prosta – zwiększy się dostępność Pomorza, a w efekcie odwiedzać nas będzie większa liczba turystów. Wzrośnie zwłaszcza liczba turystów weekendowych, dla których szybkość dojazdu do celu ma decydujące znaczenie. Są oni cenni dla naszego regionu, ponieważ ich podróże mają miejsce niemalże cały rok, a ponadto są skłonni wydać więcej pieniędzy podczas doby pobytu niż turyści, którzy przyjeżdżają na dłużej. Będą więc generować istotny dochód dla pomorskiej branży turystycznej, która ma charakter typowo sezonowy, w czasie gdy posiada ona niewykorzystany potencjał.
Także w tym przypadku szczególną rolę pełni transport lotniczy. Jednak odwrotnie niż przy branży hi-tech najważniejsza jest duża siatka połączeń tanimi liniami. Już teraz Pomorze, w tym przede wszystkim Trójmiasto, jest licznie odwiedzane przez turystów z Wielkiej Brytanii, skąd mamy najwięcej połączeń niskokosztowymi liniami lotniczymi. Jednak istnieje jeszcze znaczny potencjał, który może być wykorzystany pod oczywistym warunkiem wzrostu liczby połączeń tanimi liniami – zwłaszcza z innymi państwami Europy Zachodniej. Przy czym konieczne są działania promocyjne prowadzone tam, skąd można przylecieć do Trójmiasta – tak, aby turyści nie tylko mogli, ale też i chcieli nas odwiedzić. Konieczna jest też rozbudowa bazy turystycznej – zwłaszcza noclegowej o niskim i średnim standardzie.
Dla pomorskiej branży turystycznej, poza połączeniami lotniczymi, ogromne znaczenie mają połączenia drogowe. O ile autostrada A1 otworzy nasz region przede wszystkim dla turystów ze środkowej i południowej Polski, o tyle potrzebne jest też otwarcie na wschód – w kierunku obwodu kaliningradzkiego, a także na zachód – w kierunku Niemiec za pomocą drogi Via Hanseatica. W chwili obecnej nasz region jest stosunkowo licznie odwiedzany przez Rosjan i Niemców, ale dzięki połączeniom drogowym o przyzwoitym standardzie mógłby być odwiedzany przez nich jeszcze liczniej.
Gdzie na Pomorzu nastąpi rozwój gospodarczy w wyniku rozbudowy i modernizacji infrastruktury transportowej? Oczywiście tam, gdzie ta nowa infrastruktura będzie się znajdowała – w tym przede wszystkim w węzłach transportowych. Ale ów rozwój nie nastąpi przy autostradzie A1, w miejscu oddalonym od jakiegokolwiek z niej zjazdu. Nie będzie go też wzdłuż całej zmodernizowanej linii kolejowej E65 z Trójmiasta w kierunku Warszawy. Zyska więc przede wszystkim aglomeracja gdańska. Ale wyraźne korzyści powinna odczuć też wschodnia część województwa. Stosunkowo najmniej profitów z rozbudowy i modernizacji infrastruktury transportowej będzie miała zachodnia część województwa. Jednak ona także stanie się zdecydowanie bardziej dostępna, a dzięki temu bardziej atrakcyjna dla potencjalnych inwestorów.
Prowadzone i planowane inwestycje w infrastrukturę transportową na Pomorzu niewątpliwie przyczynią się do polaryzacji rozwoju. Jednak generowany za ich przyczyną impuls rozwojowy dotyczyć będzie całego regionu. Powstałe więc zróżnicowanie trzeba będzie postrzegać jako element nie tylko nieunikniony, ale równocześnie pozytywny.
Dzięki pięknym drogom, liniom kolejowym, portom lotniczym i morskim potęgą gospodarczą się nie staniemy. Jednak bez nich czekałaby nas marginalizacja. Gospodarka, która za sprawą niskiej jakości infrastruktury transportowej zmuszona jest do funkcjonowania z niejako zaciągniętym hamulcem ręcznym, będzie mogła go wyłączyć. W rezultacie zwiększy się efektywność, zmniejszą się koszty. Wszystkie przedsiębiorstwa, które już u nas są, otrzymają należącą się im od dawna szansę rozwoju. Te, których jeszcze u nas nie ma, otrzymają sygnał, że może warto na Pomorzu zainwestować.