Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Puls Gospodarczy Pomorza w II kw. 2023 r.

Pobierz PDF

Wstęp

Trwający od początku 2021 r. trend wzrostu cen towarów i usług zgodnie z przewidywaniami osiągnął swój szczyt w lutym br., kiedy odnotowany został odczyt na poziomie 18,4%. Począwszy od marca br. poziom inflacji zaczął spadać, kształtując się na poziomie: 16,1% w marcu, 14,7% w kwietniu, 13,0% w maju oraz 11,5% w czerwcu. Pomimo dwucyfrowych odczytów inflacyjnych, podczas wrześniowego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 75 pkt. bazowych. Tak zdecydowany ruch był silnym zaskoczeniem dla rynku.

Warto przypomnieć, że cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego, znajdujący się na poziomie 2,5%, jest przekraczany niemal nieustannie od połowy 2019 r. Według marcowej projekcji NBP, inflacji nie uda się „zbić” poniżej celu do końca 2025 r. Jeszcze większy pesymizm widoczny jest w analizie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który zakłada, że powrót do poziomu 2,5% zostanie osiągnięty dopiero dwa lata później.

Na przestrzeni II kwartału 2023 r. trend spadku inflacji dotykał także wielu innych gospodarek, w tym strefę euro, gdzie w czerwcu zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych (HICP) wyniósł 5,5%, czyli o 0,6 pkt. proc. mniej niż w maju oraz o 1,5 pkt. proc. mniej niż w kwietniu br., będąc zarazem najniższym od półtora roku. Mimo tego, zarówno podczas majowego, jak i czerwcowego posiedzenia, Europejski Bank Centralny zdecydował się na podwyższenie stóp procentowych (za każdym razem o 25 pkt. bazowych), w efekcie czego stopa refinansowa znalazła się na poziomie 4,00%.

Z kolei za Oceanem w czerwcu br. po raz pierwszy od stycznia 2022 r. FED zdecydował się utrzymać stopy procentowe na ustalonym miesiąc wcześniej poziomie 5,00–5,25%. Warto zauważyć, że jest on najwyższy od prawie 16 lat. Choć niektórzy eksperci domniemywali, że wspomniana pauza nie będzie jednorazowa i amerykański bank centralny wejdzie w tryb oczekiwania, to jednak już w lipcu doszło do kolejnej podwyżki (o 25 pkt. bazowych). A wszystko to przy znacznie niższym niż w Polsce poziomie inflacji, który na koniec II kwartału br. – po 12 miesiącach nieustannego spadku – ukształtował się na poziomie 3,0%.

Najważniejsze wnioski

  • II kwartał br. był pierwszym (dokładnie od roku), kiedy Barometr Koniunktury Pomorza osiągnął wartość dodatnią.
  • Po raz drugi z rzędu pomorscy przedsiębiorcy z sześciu analizowanych branż ocenili mijający kwartał lepiej od poprzedniego. Wskazuje to na generalną poprawę kondycji regionalnej gospodarki oraz funkcjonujących w niej przedsiębiorstw.
  • Na przestrzeni kwartału – zarówno na Pomorzu, jak i w skali kraju odnotowano spadek stopy bezrobocia rzędu 0,4 pkt. proc. Trend ten jest zjawiskiem notowanym bardzo często w okresie poprzedzającym wakacje, kiedy to rośnie zapotrzebowanie na prace wykonywane sezonowo, m.in. w sektorze gastronomii czy handlu detalicznego.
  • Wartości zarówno pomorskiego eksportu, jak importu ukształtowały się na poziomie minimalnie niższym niż w I kwartale br. Saldo handlu zagranicznego po raz drugi z rzędu ukształtowało się na poziomie dodatnim.

Rysunek przedstawiający porównanie wartości Barometru Koniunktury Pomorza w drugim kwartale 2023 roku, kiedy wyniósł on plus 0,2 punktu, do wartości tego wskaźnika w drugim kwartale roku 2022 równej plus 3,2 punktu.

Barometr Koniunktury Pomorza
Strzałka biała ukazuje wartość wskaźnika w II kwartale 2023 r. (+0,2), strzałka niebieska wskazuje wynik za II kwartał 2022 r. (+3,2).

Koniunktura

II kwartał br. był pierwszym, od dokładnie roku, kiedy Barometr Koniunktury Pomorza osiągnął wartość dodatnią. Co prawda wyniosła ona raptem 0,2 pkt., jednak i tak stanowiła miłą odmianę względem odczytów z poprzednich trzech kwartałów, gdy omawiany wskaźnik kształtował się na poziomie odpowiednio: −2,4 pkt. w I kwartale 2023 r., −3,2 pkt. w IV kwartale 2022 r. i −0,9 pkt. w III kwartale 2022 r. Niniejsza wartość była zarazem wyraźnie – bo o 3 pkt. – niższa niż w analogicznym okresie 2022 r. Łyżkę dziegciu stanowi również fakt, że na przestrzeni analizowanego kwartału, w ujęciu miesięcznym, Barometr Koniunktury Pomorza osiągnął wartość dodatnią – po raz pierwszy od 9 miesięcy – tylko w kwietniu (1,6 pkt.), natomiast w maju i czerwcu wyniósł −0,3 pkt. oraz −0,7 pkt. W takich okolicznościach trudno zatem mówić o początku trendu wzrostowego.

II kwartał br. był pierwszym, od dokładnie roku, kiedy Barometr Koniunktury Pomorza osiągnął wartość dodatnią. Co prawda wyniosła ona raptem 0,2 pkt., jednak i tak stanowiła miłą odmianę względem odczytów z poprzednich trzech kwartałów, gdy omawiany wskaźnik kształtował się na poziomie odpowiednio: −2,4 pkt., −3,2 pkt. i −0,9 pkt.

Rysunek 1. Barometr Koniunktury Pomorza w latach 2019–2023

Wykres liniowy przedstawiający zmianę wartości Barometru Koniunktury Pomorza (BKP) w latach 2019–2023 z podziałem na miesiące. Przedział wahań wskaźnika wynosi od minus 100 do plus 100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych. W okresie od początku 2019 roku do kwietnia 2020 roku widoczny trend spadkowy (z poziomu ponad 15). Szczególnie duży spadek pod koniec I. kwartału 2020 roku (do poziomu blisko minus 20). Następnie widoczny trend wzrostowy aż do października 2021 roku (poziom blisko plus 15). Następnie wyraźny trend spadkowy do marca 2022 r. gdzie odnotowano minimalnie ujemy wynik BKP. Delikatne odbicie w okresie marzec-lipiec 2022 (do poziomu plus 5). Następnie trend spadkowy aż do końca 2022 roku (poziom BKP: minus 5). Początek 2023 roku z widocznym, ale delikatnym, trendem wzrostowym. Szczegółowe omówienie wniosków w treści głównej analizy. Opracowanie IBnGR na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego.

Przedział wahań wskaźnika wynosi od −100 do +100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.
Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS

Wskaźnik bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw1 – podobnie jak w I kwartale 2023 r. – osiągnął na Pomorzu między kwietniem a czerwcem br. wartości dodatnie w trzech spośród siedmiu analizowanych obszarów gospodarki. Mowa tu o sektorach: informacji i komunikacji (35,4 pkt.), handlu hurtowego (5,7 pkt.) oraz transportu i gospodarki magazynowej (4,7 pkt.). Przeciętna kwartalna wartość wskaźnika dla pierwszego z tych obszarów była najwyższa od półtora roku, z kolei w wypadku drugiego możemy mówić o jedenastym kwartale z rzędu „powyżej zera” – ostatni raz wartość ujemna została w nim odnotowana w naznaczonym pandemią III kwartale 2020 r. Jeśli natomiast chodzi o sektor transportu i gospodarki magazynowej, obserwujemy jego postpandemiczne „odbicie”. O ile bowiem w okresie między I kwartałem 2020 r. a II kwartałem 2022 r., wśród pomorskich przedsiębiorców z tej branży przeważały oceny negatywne, o tyle począwszy od III kwartału ub.r., analizowany wskaźnik nieustannie znajduje się „na plusie”.

Wśród branż, w których wskaźnik bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw był na przestrzeni II kwartału br. ujemny znalazły się: handel detaliczny (−0,6 pkt.), przetwórstwo przemysłowe (−3,2 pkt.), budownictwo (−4,9 pkt.) oraz zakwaterowanie i usługi gastronomiczne (−20,3 pkt.). O ile pierwszym trzem z nich przyjrzymy się bardziej szczegółowo w kolejnej części analizy, dotyczącej działalności przedsiębiorstw, o tyle warto pochylić się nad przyczynami tak niskiej wartości dla ostatniego z nich. Na szczególną uwagę zasługuje bardzo niski odczyt wskaźnika za czerwiec (−27,8 pkt.), w trakcie którego następuje przecież inauguracja sezonu wakacyjnego. Dość powiedzieć, że – mając na uwadze wyłącznie wartości czerwcowe – ostatni raz tak złe nastroje pomorskich przedsiębiorców miały miejsce w 2012 r. Jakie mogą być tego przyczyny? Starając się odpowiedzieć na to pytanie, warto wskazać na dwie istotne kwestie: po pierwsze, w tym roku wypoczynek nad morzem jest zauważalnie droższy niż w poprzednich latach, co mogło zniechęcić wielu potencjalnych turystów, którzy przecież – jak my wszyscy – również odczuwają skutki wysokiej inflacji. Po drugie, tegoroczny czerwiec – za wyjątkiem kilku dni – nie należał do upalnych, a w dodatku w drugiej połowie miesiąca kilkukrotnie zdarzyły się opady deszczu. Pogoda nieszczególnie sprzyjała zatem plażowaniu, a wielu turystów – przede wszystkim polskich – decyduje się na spontaniczny przyjazd nad Bałtyk pod wpływem korzystnych prognoz meteorologicznych na najbliższe dni.

Rysunek 2. Indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa wg sektorów w województwie pomorskim w okresie 06.2022–06.2023 r.

Wykres słupkowy przedstawiający wartości indeksu bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa wg sektorów w województwie pomorskim w okresie 03.2022 – 03.2023 r. z podziałem na miesiące. Wyszczególnione sektory: przetwórstwo przemysłowe, handel detaliczny, transport i gospodarka magazynowa, informacja i komunikacja, budownictwo, handel hurtowy, zakwaterowanie i usługi gastronomiczne. Dla analizy porównawczej na wykresie umieszczone również wartości Pomorskiego Barometru Koniunktury. Szczegółowe omówienie wniosków w treści głównej analizy. Opracowanie IBnGR na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego

Przedział wahań wskaźnika wynosi od −100 do +100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.
Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS

Pomorscy przedsiębiorcy z pięciu badanych sektorów gospodarki oceniali swoją bieżącą ogólną sytuację na przestrzeni II kwartału br. lepiej niż przeciętnie w Polsce (w poprzednim kwartale takie odczucia dotyczyły czterech branż). Chodzi tu konkretnie o reprezentantów branż: informacji i komunikacji (+10,5 pkt. względem kraju ogółem), przetwórstwa przemysłowego (+9,5 pkt.), budownictwa (+8,1 pkt.), transportu i gospodarki magazynowej (+5,1 pkt.) oraz – po dwóch kwartałach przerwy – handlu hurtowego (+2,1 pkt.). Na drugim biegunie znalazły się natomiast obszary: handlu detalicznego (−2,4 pkt.; 5. kwartał z rzędu z niższą wartością niż średnio w Polsce) oraz zakwaterowania i usług gastronomicznych (−11,6 pkt; 4. kwartał z rzędu z niższą wartością niż średnio w Polsce).

Cieszyć może fakt, że ankietowani z sześciu spośród siedmiu analizowanych branż ocenili II kwartał br. lepiej od I kwartału. Choć międzykwartalne różnice „na plus” należały raczej do niewielkich, mieszcząc się w granicach 1,1–3,6 pkt., to jednak wskazuje to ewidentnie na generalną poprawę kondycji regionalnej gospodarki oraz funkcjonujących w niej przedsiębiorstw. Szczególnie, że również w poprzednim kwartale pomorscy przedsiębiorcy z sześciu obszarów wykazywali lepsze nastroje w ujęciu kwartał do kwartału. Wracając jednak do okresu między kwietniem a czerwcem br., jedynym sektorem, w którym wartość bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw w porównaniu z I kwartałem 2023 r. okazała się ujemna (−1,7 pkt.), było zakwaterowanie i usługi gastronomiczne. Niemniej jednak jest to na Pomorzu branża cechująca się bardzo sezonowym charakterem i w żadnym wypadku nie powinna być ona traktowana jako papierek lakmusowy sytuacji całej regionalnej gospodarki.

Przedsiębiorcy z sześciu spośród siedmiu analizowanych branż ocenili II kwartał br. lepiej od I kwartału. Choć międzykwartalne różnice „na plus” należały raczej do niewielkich, to jednak wskazuje to ewidentnie na generalną poprawę kondycji regionalnej gospodarki oraz funkcjonujących w niej przedsiębiorstw.

Najlepszym na to dowodem jest wskaźnik przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw2, który w II kwartale br. wyniósł dla tej branży 9,1 pkt., będąc najwyższą wartością spośród wszystkich badanych na Pomorzu obszarów. Jej źródłem jest rzecz jasna zbliżający się sezon wakacyjny, który wywindował czerwcową wartość wskaźnika do poziomu 36,0 pkt., będącego najwyższym od lipca 2021 r. Drugą branżą, której reprezentanci patrzą na nadchodzące miesiące z optymizmem było IT (2,6 pkt.). Sektor ten od wielu kwartałów utrzymuje swoją silną pozycję, której zachwiać nie zdołała nawet pandemia koronawirusa. Wręcz przeciwnie – jak wskazuje CTO gdańskiej firmy technologicznej DAC.digital, Krzysztof Radecki, otworzyła ona szansę na zaistnienie dla polskich, w tym pomorskich, firm z sektora IT w nowych obszarach: „era pracy zdalnej ułatwiła przenoszenie wiedzy, doświadczenia oraz know‑how polskich firm i ekspertów z sektora IT w kierunku zagranicznych klientów, którzy otworzyli się na relacje nie face‑to‑face, lecz bazujące na narzędziach i komunikatorach online. Koniec końców w ten oto sposób globalny rynek zaczął czerpać wiedzę z naszego – nie tylko firmowego, lecz szerzej: krajowego «podwórka». Jako Polska mamy bowiem świetną bazę kompetentnych inżynierów i techników, którzy zdążyli sobie zapracować na międzynarodową renomę”.

Wśród pomorskich przedsiębiorców z pozostałych pięciu branż przeważały natomiast prognozy negatywne, co w szczególności widać w obszarach handlu detalicznego i hurtowego, dla których wskaźnik przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw osiągnął wartość −10,6 pkt. Również i tutaj można się jednak doszukać pewnego rodzaju pozytywów. Po pierwsze, wartości analizowanego wskaźnika okazały się być w II kwartale 2023 r. lepsze niż w kwartale poprzedzającym, dla wszystkich siedmiu branż. Co więcej, jeśli chodzi o pięć z nich, przewidywania okazały się wyraźnie lub nawet bardzo wyraźnie wyższe – mowa tu o sektorach: zakwaterowania i usług gastronomicznych (+35,4 pkt. względem I kwartału br.), handlu hurtowego (+32,4 pkt.), budownictwa (+25,3 pkt.), transportu i gospodarki magazynowej (+17,9 pkt.) oraz handlu detalicznego (+17,5 pkt.). Po drugie, prognozy dotyczące pięciu branż były wyższe niż przeciętnie w Polsce, co widać było w szczególności w obszarach: zakwaterowania i usług gastronomicznych (+11,8 pkt. względem Polski ogółem) oraz budownictwa (+9,4 pkt.). Większa doza pesymizmu dotyczyła natomiast handlu detalicznego (−2,6 pkt.) oraz handlu hurtowego (−1,8 pkt.).

Działalność przedsiębiorstw

Na koniec II kwartału 2023 r. w województwie pomorskim zarejestrowanych było 351,2 tys. podmiotów gospodarki narodowej w REGON. Było to o 4,2 tys. więcej niż pod koniec poprzedniego kwartału oraz o 13,6 tys. więcej niż w II kwartale ub.r.

Rysunek 3. Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu, budowlano­‑montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w latach 2019–2023

Wykres liniowy przedstawiający dynamikę produkcji sprzedanej przemysłu, budowlano-montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w latach 2019–2023 z podziałem na miesiące, z założeniem, że analogiczny miesiąc poprzedniego roku = 100. Szczegółowe omówienie wniosków w treści głównej analizy. Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku.

Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu przedstawiona została w cenach stałych, natomiast produkcji budowlano­‑montażowej i sprzedaży detalicznej – w cenach bieżących.
Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Produkcja sprzedana przemysłu

II kwartał br. nie był udanym okresem z punktu widzenia pomorskich przedsiębiorstw działających w obszarze przemysłu. Na jego przestrzeni produkcja sprzedana II sektora – liczona w cenach stałych – wyniosła o 20,4% mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. To już czwarty kwartał z rzędu, kiedy wysokość wskaźnika jest niższa niż rok wcześniej. W ujęciu miesięcznym produkcja sprzedana przemysłu była na Pomorzu niższa niż przed rokiem o 17,1% w kwietniu, o 22,4% w maju oraz o 21,7% w czerwcu. Spowolnienie w sektorze przemysłu dotyczy jednak nie tylko Pomorza, lecz i całej polskiej gospodarki – w skali kraju II kwartał br. był drugim z rzędu, kiedy analizowany wskaźnik okazał się być niższy niż przed rokiem (przeciętnie o 3,7%). W I kwartale br. owo odchylenie „na minus” wyniosło natomiast 0,5%.

Na ten moment trudno się spodziewać, by polski sektor przemysłu miał niebawem poprawić swoją kondycję. Wskazuje na to m.in. indeks PMI, który na przestrzeni II kwartału 2023 r. przyjmował wartości: 46,6 pkt. w kwietniu, 47,0 pkt. w maju oraz 45,1 pkt. w czerwcu. Ta ostatnia była najniższą od listopada ub.r., a zarazem 14. z rzędu poniżej poziomu 50 pkt., będącego granicą między wzrostem aktywności ekonomicznej w sektorze przemysłu, a jej spadkiem. Jak wskazuje ekonomista Banku Pekao, Piotr Bartkiewicz, „miniony kwartał zapisze się w historii polskiego przemysłu jako jeden z najgorszych. Według naszych obliczeń produkcja zmalała o 2,7% kwartał do kwartału. Aby znaleźć gorszy okres, trzeba cofnąć się albo do pierwszej fali COVID‑19 albo do Wielkiej Recesji z lat 2008–2009”3.

Na tak negatywny obraz sektora duży wpływ miały czynniki zewnętrzne, wśród których wyróżnić należy głęboką recesję przemysłową, w jakiej znalazł się największy partner polskiej gospodarki, czyli Niemcy. Jak wskazują ekonomiści Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wynika ona w dużej mierze ze wstrzymania dostaw relatywnie taniego gazu z Rosji oraz ogólny wzrost cen tego surowca. Wpłynęło to na osłabienie energochłonnej niemieckiej koniunktury przemysłowej, w tym w szczególności sektora motoryzacyjnego. Dość powiedzieć, że czerwcowy wskaźnik PMI wyniósł u naszych zachodnich sąsiadów zaledwie 40,6 pkt., a eksperci oceniają że recesja trwa tam właściwie od pandemii. Rzutuje to w sposób naturalny na polski, bardzo zżyty z niemieckim, sektor przemysłowy4.

Na negatywną sytuację polskiego przemysłu duży wpływ miały czynniki zewnętrzne, wśród których wyróżnić należy głęboką recesję przemysłową, w jakiej znalazł się największy partner polskiej gospodarki, czyli Niemcy. Wynika ona w dużej mierze ze wstrzymania dostaw relatywnie taniego gazu z Rosji oraz ogólny wzrost cen tego surowca.

Produkcja budowlano­‑montażowa

Za nami również niezbyt udany kwartał dla pomorskiego sektora budownictwa. Liczona w cenach bieżących produkcja budowlano­‑montażowa była między kwietniem a czerwcem br. przeciętnie o 5,3% niższa niż przed rokiem. W największym stopniu przełożyły się na to wartości odnotowane w kwietniu i maju, które były niższe odpowiednio o: 10,3% oraz 10,8% niż w analogicznym okresie 2022 r. Nutkę optymizmu przyniósł natomiast odczyt czerwcowy, będący o 5,2% wyższy niż w czerwcu ub.r. Z kolei w skali Polski ogółem produkcja budowlano­‑montażowa – liczona tym razem w cenach stałych – była o 0,7% wyższa niż w II kwartale 2022 r., co nie zmienia jednak faktu, że we wcześniejszych kwartałach różnica „na plus” była zauważalnie wyższa.

Pozytywnym sygnałem jest fakt, że pod koniec II kwartału br. nastąpił wzrost produkcji budowlano­‑montażowej o 1,5% w ujęciu rok do roku. Przełożyła się na niego większa niż przed rokiem aktywność w podsektorach: budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej (+5,9%) oraz specjalistycznych robót budowlanych (+3,8%). Produkcja budowlano­‑montażowa wynikająca stricte z budowy budynków okazała się być o 5,7% niższa niż w czerwcu 2022 r. Trudno żeby było inaczej, biorąc pod uwagę, że liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto w tym miesiącu, była niemal o 1/3 mniejsza niż przed rokiem. Zdaniem Piotra Popławskiego, ekonomisty z ING Banku Śląskiego, motorem napędowym sektora pozostanie do końca roku budownictwo infrastrukturalne, gdyż znajdujemy się obecnie w okresie finalizacji projektów finansowanych ze „starej” perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Kondycję branży powinny także poprawić nadal realizowane inwestycje w centra logistyczne czy hale magazynowe5.

Motorem napędowym sektora budownictwa pozostanie do końca roku budownictwo infrastrukturalne, gdyż znajdujemy się obecnie w okresie finalizacji projektów finansowanych ze „starej” perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Kondycję branży powinny także poprawić nadal realizowane inwestycje w centra logistyczne czy hale magazynowe.

Niemniej jednak sytuacja dla wielu przedsiębiorstw z sektora pozostaje dziś trudna. Wśród największych barier, hamujących ich rozwój, polscy przedsiębiorcy z branży budownictwa wskazują przede wszystkim na: koszty zatrudnienia, ceny energii i paliw, ceny komponentów i usług, koszty finansowania oraz zmiany w przepisach i wymogach prawnych. Jak ocenia dr Damian Kaźmierczak, członek zarządu i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, niedostateczna liczba nowych zleceń przekłada się na ostrą konkurencję cenową, w tym na występowanie tak niekorzystnych zjawisk, jak oferowanie przez firmy budowlane niebezpiecznie niskich cen tylko po to, by „wygrać” realizację danego kontraktu. Zakłada on, że przełoży się to negatywnie na rentowność przedsiębiorstw budowlanych w nadchodzących 2–3 latach6.

Sprzedaż detaliczna towarów

II kwartał 2023 r. nie był łatwym okresem również z perspektywy pomorskich przedsiębiorstw działających w obszarze handlu detalicznego. Indeks sprzedaży detalicznej towarów – liczony w cenach bieżących – ukształtował się w tym okresie na poziomie o 3,0% niższym niż przed rokiem, znajdując się zarazem „na minusie” po raz pierwszy od IV kwartału 2020 r. Na tak niską wartość wskaźnika – wskazującą na ograniczenie zakupów dokonywanych przez Pomorzan – wpłynęły w głównej mierze wartości odnotowane w maju i czerwcu, będące odpowiednio o 5,7% oraz 3,5% niższe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Spadkowi w porównaniu z II kwartałem 2022 r. uległa także wartość sprzedaży detalicznej towarów liczona w cenach stałych dla Polski ogółem – była ona niższa o 6,7%. Warto zauważyć, że okres między kwietniem a czerwcem br. był drugim kwartałem z rzędu, kiedy indeks ten znajdował się na poziomie niższym niż w analogicznym kwartale wcześniejszego roku. W tym kontekście pozytywnie może nastrajać jedynie fakt, że czerwcowy spadek sprzedaży detalicznej był najpłytszy od pięciu miesięcy.

Na koniec analizowanego kwartału sprzedaż detaliczna spadła przede wszystkim w segmentach takich jak: prasa i książki (−16,6% względem czerwca 2022 r.), meble, RTV i AGD (−14,4%) czy paliwa (−8,3%). Spadek rzędu 3,8% dotyczył natomiast obszaru handlu żywnością, napojami i wyrobami tytoniowymi. W porównaniu z poprzednimi miesiącami zmniejszył się także udział sprzedaży detalicznej prowadzonej drogą internetową – wyniósł on w czerwcu 7,7%, podczas gdy w maju 8,5%, a w kwietniu 8,1%.

Wiele wskazuje na to, że w analizowanym sektorze najgorsze już za nami. Tak wskazywałyby chociażby odczyty obliczanego przez Główny Urząd Statystyczny bieżącego wskaźnika ufności konsumenckiej (BWUK), syntetycznie opisującego aktualne tendencje konsumpcji indywidualnej. Przyjmuje on wartości od −100 do 100, gdzie wynik poniżej 0 oznacza nastroje negatywne, natomiast powyżej – pozytywne. Choć w czerwcu br. osiągnął on w skali kraju wartość −28,2 pkt., co wskazuje na wyraźną przewagę nastrojów negatywnych, to jednak był najwyższy od lutego 2022 r. Był to zarazem ósmy raz z kolei, kiedy miesięczna wartość wskaźnik podniosła się7.

Na koniec warto jeszcze przyjrzeć się trzem zasadniczym powodom sprawiającym, że od początku 2023 r. obserwujemy spadek realnej sprzedaży detalicznej na polskim rynku, na które wskazuje główny ekonomista portalu bankier.pl, Krzysztof Kolany. Po pierwsze, jest nim nadal bardzo wysoka inflacja – przez niemal rok ceny produktów rosły szybciej niż płace. Po drugie, bazą porównawczą dla bieżącego roku jest rok 2022, w którym – ze względu na wojnę – nastąpił masowy przyjazd Ukraińców do naszego kraju, których spora część po relatywnie krótkim czasie wyjechała (a zatem: polski rynek w I połowie 2022 r. „zyskał” nowych konsumentów, których liczba następnie mocno się skurczyła). Po trzecie wreszcie, w następstwie pandemii uległy zmianie trendy zakupowe – doświadczeni tzw. lockdownami konsumenci więcej wydają na usługi (nieuwzględniane jako sprzedaż detaliczna), a mniej na dobra materialne8.

W następstwie pandemii zmianie uległy trendy zakupowe – doświadczeni tzw. lockdownami konsumenci więcej wydają na usługi (nieuwzględniane jako sprzedaż detaliczna), a mniej na dobra materialne.

Rynek pracy

Na koniec II kwartału br. stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła na Pomorzu 4,5%, będąc najniższą od listopada 2022 r. W porównaniu z marcem br., spadła ona o 0,4 pkt. proc. Przez wszystkie trzy miesiące analizowanego kwartału osiągała ona wartość o 0,5 pkt. proc. niższą niż dla Polski ogółem – mieliśmy więc do czynienia z kontynuacją zainicjowanego w lutym br. trendu. W skali ogólnokrajowej poziom bezrobocia wyniósł w czerwcu br. 5,0% – ostatni raz znajdował się on tak nisko w październiku 2019 r. Warto mieć jednak na uwadze, że trend spadającego bezrobocia jest – zarówno w województwie pomorskim, jak i w całym kraju – zjawiskiem notowanym bardzo często w okresie poprzedzającym wakacje. Wynika on z tego, że w okresie tym rośnie zapotrzebowanie na prace wykonywane sezonowo, m.in. w sektorze gastronomii czy handlu detalicznego.

Trend spadającego bezrobocia jest zjawiskiem notowanym bardzo często w okresie poprzedzającym wakacje. Wynika on z tego, że w okresie tym rośnie zapotrzebowanie na prace wykonywane sezonowo, m.in. w sektorze gastronomii czy handlu detalicznego.

Identycznie jak w dwóch poprzednich kwartałach, Pomorze znalazło się na siódmym miejscu wśród wszystkich polskich regionów, jeśli chodzi o wysokość stopy bezrobocia rejestrowanego. Wyraźnym liderem okazało się pod tym względem – tradycyjnie już – województwo wielkopolskie (2,9%), za którego plecami uplasowały się województwa: śląskie (3,6%), mazowieckie (4,0%), lubuskie (4,2%), małopolskie (4,3%) oraz dolnośląskie (4,4%). Pomiędzy I a II kwartałem 2023 r. stopa bezrobocia spadła we wszystkich polskich województwach – w największym stopniu (o 0,9 pkt. proc.) w województwie warmińsko­‑mazurskim, natomiast w najmniejszym (o 0,2 pkt. proc.) w województwach: łódzkim oraz wielkopolskim. Z kolei porównując obecną stopę bezrobocia z tą, odnotowaną dokładnie rok wcześniej, jej spadek miał miejsce w 12 regionach (w największym stopniu, o 0,6 pkt. proc., na Lubelszczyźnie), wzrost w 3 (województwa: opolskie, warmińsko­‑mazurskie oraz wielkopolskie), natomiast w Pomorskiem pozostała ona na niezmienionym poziomie.

Analizując sytuację na poziomie regionalnym – zjawisko spadku stopy bezrobocia odnotowane zostało we wszystkich pomorskich powiatach. Nie uwzględniając miast na prawach powiatu, w wypadku których stopa bezrobocia jest bardzo niska i nawet drobne jej wahnięcie (rzędu 0,1‑0,2 pkt. proc.) powoduje wyraźny wzrost lub spadek omawianego wskaźnika w ujęciu procentowym, największy spadek dotyczył powiatów: puckiego (−21,5%), kartuskiego (−17,6%), nowodworskiego (−15,4%) oraz sztumskiego (−14,5%). W wypadku pierwszych trzech w pewnej mierze wiązało się to zapewne z licznymi ofertami pracy w obszarze szeroko rozumianej turystyki. Z kolei najniższy spadek bezrobocia dotyczył powiatów: bytowskiego (−5,2%), słupskiego (−6,2%), tczewskiego (−6,6%) oraz chojnickiego (−6,7%).

W sposób znacznie bardziej zróżnicowany rysuje się natomiast mapa Pomorza odzwierciedlająca zmiany stopy bezrobocia między czerwcem 2023 r. a analogicznym okresem poprzedniego roku. Wynika z niej, że bezrobocie uległo zmniejszeniu w dziesięciu powiatach – we wszystkich czterech miastach na prawach powiatu, a także m.in. w powiatach: człuchowskim (−14,9%), kartuskim (−12,5%) oraz sztumskim (−11,7%). Wzrost omawianego wskaźnika dotyczył siedmiu, w tym przede wszystkim: kościerskiego (+9,0%), wejherowskiego (+5,9%) oraz chojnickiego (+5,0%). Natomiast w powiatach: gdańskim, lęborskim oraz tczewskim wysokość stopy bezrobocia rejestrowanego nie uległa zmianie.

Rysunek 4. Stopa bezrobocia w powiatach województwa pomorskiego w II kwartale 2023 r.

Mapa województwa pomorskiego z podziałem na powiaty przedstawiająca stopę bezrobocia w II kwartale 2023 r. Szczegółowe omówienie w treści głównej analizy. Opracowanie IBnGR na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS

Dane za II kwartał 2023 r. wskazują, że województwo pomorskie pozostało w czołówce polskich regionów o najwyższym współczynniku aktywności zawodowej osób w wieku 15–89 lat. Wyniósł on 58,6%, będąc o 0,4 pkt. proc. wyższym niż w skali Polski ogółem, choć aż o 2,0 pkt. proc. niższym niż na koniec wcześniejszego kwartału. Spadek ten poskutkował też obniżeniem się pozycji Pomorza z drugiej na piątą wśród wszystkich polskich województw. Nasz region został w analizowanym obszarze wyprzedzony przez województwa: mazowieckie (62,5%), łódzkie (60,2%), wielkopolskie (59,8%) oraz podlaskie (58,8%). Na drugim biegunie znalazły się natomiast regiony: podkarpacki (54,8%), opolski (55,8%) oraz warmińsko­‑mazurski (56,1%).

Handel zagraniczny

Na przestrzeni II kwartału 2023 r. z województwa pomorskiego wyeksportowano towary o łącznej wartości 4,0 mld euro, natomiast wielkość importu sięgnęła 3,7 mld euro. Saldo międzynarodowej wymiany handlowej regionu po raz drugi z rzędu było dodatnie, wynosząc 0,3 mld euro. W analizowanym kwartale obroty handlu zagranicznego w województwie pomorskim były niemalże bliźniaczo podobne do tych w I kwartale br. – eksport okazał się niższy o 3,7%, natomiast import o 0,1%. Wyraźnie większe różnice widać przy zestawieniu pomorskich danych handlowych za II kwartał br. w porównaniu z analogicznym okresem 2022 r. – eksport ukształtował się na poziomie o 11,4% niższym niż między kwietniem a czerwcem ub.r., z kolei import na poziomie aż o 24,6% niższym. Wynika to w głównej mierze z drastycznego ograniczenia importu paliw z Rosji w związku z jej atakiem zbrojnym na Ukrainę.

Między kwietniem a czerwcem br. w pomorskich portach morskich przeładowano 26,3 mln ton towarów, czyli o 0,6 mln ton mniej niż w I kwartale 2023 r., co oznacza że po raz pierwszy od dziewięciu kwartałów tonaż przeładowanych towarów w ujęciu kwartał do kwartału uległ zmniejszeniu. Niemniej jednak po raz kolejny wzrósł udział przeładunków odnotowanych w portach województwa pomorskiego względem ogółu polskich portów morskich – tym razem wyniósł on 77,4%, będąc o 1,2 pkt. proc. wyższym niż w okresie styczeń–marzec br. oraz o 5,3 pkt. proc. wyższym niż przed rokiem. Znaczenie pomorskich portów morskich w skali całej polskiej gospodarki zdaje się zatem nadal rosnąć.

Import

Dokładnie przed rokiem Chiny – po wielu latach dominacji Rosji – weszły na pozycję lidera wśród państw, z których importowane są na Pomorze towary. Od tego czasu, przez cztery kwartały z rzędu niepodzielnie dominują one w strukturze geograficznej pomorskiego importu. Nie inaczej było między kwietniem a czerwcem br. – w tym okresie Państwo Środka odpowiadało za 20,5% regionalnego importu, czyli o 3,2 pkt. proc. więcej niż w I kwartale 2023 r. Zestawienie czołówki państw, z których sprowadzanych jest do województwa pomorskiego najwięcej towarów było w analizowanym kwartale dość podobne jak na początku roku – za plecami Chin znalazły się: Norwegia (14,0%), Niemcy (6,9%), Szwecja (4,8%), Arabia Saudyjska (4,6%) oraz Bangladesz (4,3%). Na szczególną uwagę zasługuje pierwsze z nich, którego udział był aż o 5,5 pkt. proc. wyższy niż między styczniem a marcem br. – wynika on z faktu, że z tego kierunku w II kwartale br. sprowadzono ponad 38% wartości towarów z grupy paliw (dla porównania – w poprzednim kwartale było to niespełna 8%).

Rysunek 5. Struktura kierunkowa importu do województwa pomorskiego w II kwartale 2023 r.

Wykres kołowy przedstawiający udział największych państw-importerów do województwa pomorskiego w II kwartale 2023 r., którymi w analizowanym okresie były: Chiny, Norwegia, Niemcy, Szwecja, Arabia Saudyjska oraz Bangladesz. Szczegółowe omówienie wniosków w treści głównej analizy. Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie.

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie

W samej strukturze importu z Norwegii dominowały dwie grupy towarów – wspomniane paliwa (odpowiadające za 52% importu z tego kraju) oraz ryby i skorupiaki (42%). Warto również wspomnieć, że Rosja odpowiadała jedynie za 0,6% importowanych między kwietniem a czerwcem br. towarów, a sprowadzano z niej przede wszystkim ryby i skorupiaki (38%) oraz paliwa (35%).

Struktura towarowa importu do województwa pomorskiego była dość podobna do tych, notowanych w poprzednich kwartałach. Za niemal 1/5 wartości sprowadzanych na Pomorze towarów odpowiadała grupa paliw, w której – jak wyżej wspomniano – dominowała Norwegia z ponad 38‑procentowym udziałem. Wysoki, dwucyfrowy udział dotyczył również Arabii Saudyjskiej (24,0%) oraz Szwecji (16,8%), co z kolei przełożyło się w znacznej mierze na ich odpowiednio: piąte oraz czwarte miejsce w strukturze geograficznej pomorskiego importu.

Za niemal 1/5 wartości sprowadzanych na Pomorze towarów odpowiadała grupa paliw, w której dominowała Norwegia z ponad 38‑procentowym udziałem. Wysoki, dwucyfrowy udział dotyczył również Arabii Saudyjskiej (24,0%) oraz Szwecji (16,8%), co z kolei przełożyło się w znacznej mierze na ich odpowiednio: piąte oraz czwarte miejsce w strukturze geograficznej pomorskiego importu.

Oprócz paliw, w analizowanym kwartale importowano na Pomorze również towary z grup przede wszystkim takich jak: maszyny i urządzenia elektryczne (13,9%), ryby i skorupiaki (8,3%), statki, łodzie oraz konstrukcje pływające (7,8%), artykuły odzieżowe (niedziane – 5,6%, dziane – 5,3%) oraz kotły, maszyny i urządzenia mechaniczne (5,5%).

Eksport

Względne status quo zachowane zostało również w strukturze geograficznej eksportu towarów z Pomorza za II kwartał br. Na pierwszej pozycji – można by powiedzieć „jak zawsze” – znalazły się Niemcy, z udziałem sięgającym 18,7%. Nie zmienił się również skład państw zajmujących miejsca 2–6, który w omawianym kwartale ukształtował się w następującej kolejności: Holandia (6,0%), Szwecja (5,7%), Francja (4,3%), Stany Zjednoczone (4,2%) oraz Czechy (4,0%). Warto również zauważyć wysoki, sięgający 4,0% udział Ukrainy w strukturze eksportowej. Był on o 1,2 pkt. proc. wyższy niż w poprzednim kwartale, a złożyły się na niego w głównej mierze towary z grup: artykułów odzieżowych (dzianych – 15,7%, niedzianych – 11,8%), wyrobów tytoniowych (13,6%), paliw (9,4%) oraz broni i amunicji (9,2%).

Rysunek 6. Struktura kierunkowa eksportu z województwa pomorskiego w II kwartale 2023 r.

Wykres kołowy przedstawiający kraje-największych partnerów eksportowych województwa pomorskiego w II kwartale 2023 r., którymi były: Niemcy, Holandia, Szwecja, Francja, Stany Zjednoczone, Czechy oraz Ukraina. Szczegółowe omówienie wniosków w treści głównej analizy. Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie.

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie

Liderem struktury towarowej pomorskiego eksportu okazała się być w II kwartale br. grupa zbóż, odpowiadająca za 11,9% sprzedaży zagranicznej z regionu. Jej odbiorcami były w największej mierze: Holandia (21,0%), Nigeria (16,0%), Republika Południowej Afryki (14,7%), Niemcy (7,5%) oraz Hiszpania (7,0%). Oprócz tych państw, na liście importerów znalazło się także wiele krajów afrykańskich, które wskutek kryzysu w Ukrainie mogą być zagrożone klęską głodu, jak m.in.: Tanzania, Angola, Madagaskar, Namibia czy Mali.

Liderem struktury towarowej pomorskiego eksportu okazała się być w II kwartale br. grupa zbóż. W gronie jego importerów znalazło się wiele państw afrykańskich, które wskutek kryzysu w Ukrainie mogą być zagrożone klęską głodu, jak m.in. Nigeria, Tanzania, Angola, Madagaskar, Namibia czy Mali.

Wśród towarów eksportowanych z Pomorza znaczący był też – tradycyjnie już – udział grup: maszyn i urządzeń elektrycznych (11,4%), statków, łodzi oraz konstrukcji pływających (8,2%), ryb i skorupiaków (7,5%) kotłów, a także maszyn oraz urządzeń mechanicznych (7,0%).

1 Niniejszy wskaźnik liczony jest na bazie ankiety koniunktury gospodarczej przesyłanej comiesięcznie przez Główny Urząd Statystyczny wybranym przedsiębiorstwom. Respondenci mogą określić sytuację jako: dobrą, zadowalającą lub złą. Pełna metodologia badania dostępna jest pod linkiem: https://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5516/5/9/1/badanie_koniunktury_gospodarczej_-_zeszyt_metodologiczny_2018.pdf

2 Niniejszy wskaźnik liczony jest na bazie ankiety koniunktury gospodarczej przesyłanej comiesięcznie przez Główny Urząd Statystyczny wybranym przedsiębiorstwom. Respondenci oceniają, czy w nadchodzących trzech miesiącach ogólna sytuacja gospodarcza przedsiębiorstwa: poprawi się, pozostanie bez zmian, bądź też pogorszy się. Pełna metodologia badania dostępna jest pod linkiem: https://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5516/5/9/1/badanie_koniunktury_gospodarczej_-_zeszyt_metodologiczny_2018.pdf

3 Za: https://www.parkiet.com/gospodarka-krajowa/art38764901-przemysl-wychodzi-z-recesji-ale-silnego-odbicia-nie-bedzie

4 Za: https://obserwatorgospodarczy.pl/2023/07/18/mfw-gospodarka-niemiec-skurczy-sie-w-2023-roku-o-03/

5 Za: https://www.money.pl/gospodarka/dynamika-produkcji-budowlano-montazowej-w-czerwcu-2023-r-6921576641182272a.html

6 Za: https://www.muratorplus.pl/biznes/raporty-i-prognozy/koniunktura-w-budownictwie-lipiec-2023-budownictwo-wciaz-wsrod-najbardziej-pesymistycznych-branz-aa-Da3o-FMr4-puty.html

7 Za: stat.gov.pl

8 Za: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Sprzedaz-detaliczna-w-Polsce-czerwiec-2023-8582630.html

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Gospodarka sieciowa nową szansą rozwoju regionów

Pobierz PDF

Świadomość, że gospodarka linearna wiedzie nas do wyczerpania zasobów i zniszczenia środowiska, zainicjowała procesy zmian technologicznych i ekonomiczno­‑społecznych. Badania i analizy narastających problemów zaowocowały strategiami gospodarczymi prowadzącymi do ustanowienia Zielonego Ładu. Przyjęte cele oraz narzędzia ich realizacji zapowiadają głęboką zmianę zasad prowadzenia działalności gospodarczej. Przedsiębiorstwa będą zmuszone do wymiany wszystkich technologii i produktów, które nie będą spełniały warunku neutralności środowiskowej. Nowe regulacje stopniowo ograniczą możliwości eksternalizacji wszelkich kosztów działalności. Czy może to być nowa szansa rozwojowa? Już teraz obserwujemy rosnący wpływ regionalnej aktywności przedsiębiorców na tempo rozwoju gospodarczego. To jeden z efektów rozkwitu gospodarki sieciowej1.

Obserwujemy rosnący wpływ regionalnej aktywności przedsiębiorców na tempo rozwoju gospodarczego. To jeden z efektów rozkwitu gospodarki sieciowej.

Zespół naukowców ze Stanford University przeanalizował i zintegrował zakładane efekty realizacji celów strategii i inicjatyw budowy Zielonego Ładu, podjętych w 145 krajach2. Jednym z efektów tej pracy jest model przedstawiający możliwą skalę i tempo przechodzenia do cywilizacji w 100% opartej na energii z OZE. Przyjęto w nim, że prędkość zmian będzie efektem stymulacji czynnikami ekonomicznymi. Opiera się on na założeniu, że skompilowane i już skomercjalizowane technologie pozwalają na obniżenie kosztów zakupu energii dla końcowego użytkownika o minimum 10%. Przewiduje również obniżenie kosztu produkcji GH2 (zielonego) do poziomu 1,5$/kg po roku 2040. Tempo spadku kosztów energii elektrycznej i GH2 zdecyduje o dynamice zaniku technologii silników spalinowych, a w szczególnych przypadkach przestawiania ich na zasilanie wodorem.

Tempo przechodzenia od linearnej gospodarki materiałowej (opartej na górnictwie) do GOZ (gospodarki o obiegu zamkniętym) będzie pochodną tempa spadku kosztów energii i wzrostu kosztów działalności wydobywczej.

Stopniowe ograniczanie możliwości wprowadzania do środowiska naturalnego herbicydów, pestycydów i wszelkich innych toksyn, stosowanych obecnie w rolnictwie, doprowadzi do całkowitego zakazu ich stosowania. Oznacza to zapowiedź przyspieszonej wymiany technologii rolnych i hodowlanych.

Wykorzystanie tych faktów do modyfikacji lokalnych polityk gospodarczych wymaga znajomości cech nowych technologii. To pozwoli na usprawnienie procesów modernizacji lokalnej gospodarki i jej modeli biznesowych.

Inteligentne technologie sieciowe

Rozwój sieci transmisji danych i technik informatycznych spowodował przyspieszoną robotyzację. Natomiast wraz z rozwojem inteligentnej infrastruktury energetycznej, transportowej i cyfrowej spada wielkość zakładów przetwórczych. Od roku 2020 koszty produkcji energii elektrycznej z OZE są niższe od tych z paliw. Globalny rozwój inteligentnych sieci infrastrukturalnych zmniejsza za to lokalne koszty inwestycji i zwiększa stopień wykorzystania zasobów gospodarczych. Wydaje się, że wzrost rozproszonej inteligencji sieci infrastrukturalnych zainicjował rozpraszanie aktywności gospodarczej. Rozwój GOZ, w połączeniu z cyfryzacją i robotyzacją całości procesów wytwórczych, zmienia również obecne modele biznesowe. Wpływa także na strukturę kosztów – energia i amortyzacja będą stanowiły coraz większą ich część – ale przenoszenie zakładów w pobliże OZE będzie źródłem istotnych oszczędności. Logika i doświadczenie pozwalają przyjąć, że rozproszeniu działalności powinno towarzyszyć zwiększenie zaangażowania samorządów w kreowanie regionalnej polityki gospodarczej.

Zrozumienie, dlaczego technologie sieciowe przyczynią się do awansu cywilizacyjnego obszarów peryferyjnych, jest warunkiem ich sprawnego wykorzystania. Likwidacja dysproporcji pomiędzy metropoliami a obszarami poza nimi wymaga aktywności regionalnej budującej synergie gospodarcze miast z ich otoczeniem. Tylko tak można powstrzymać proces tzw. „rozlewania się” aglomeracji. Na obszarach tzw. „obwarzanków” dochodzi do alienacji skutkującej zderzeniem kulturowym się społeczności o charakterze miejskim i wiejskim. Brak więzi i współdziałania tych kultur powoduje spowolnienie rozwoju oraz narastanie konfliktów na tym tle.

Likwidacja dysproporcji rozwojowych pomiędzy metropoliami a obszarami peryferyjnymi wymaga aktywności regionalnej budującej synergie gospodarcze miast z jej otoczeniem. Tylko tak można powstrzymać powstawanie wokół większych aglomeracji tzw. „obwarzanków”.

Dla Polski inwestycje w gospodarkę sieciową to nowe szanse rozwojowe. Nasza gęstość zaludnienia ma charakter rozproszony, co wynika z prawa osiedleńczego. Dzisiaj to słabość, ale w przyszłości to potencjalna przewaga konkurencyjna. Dysponujemy sprawnymi samorządami terytorialnymi i organizacjami regionalnego samorządu gospodarczego. Aktywizacja tych zasobów umożliwia szybką intensyfikację i modernizację przedsiębiorczości na terenach niezurbanizowanych. Zintegrowane zarządzanie planami zagospodarowania przestrzennego pozwala na przekształcenie zjawiska rozlewania się miast w proces budowy systemu ich integracji z otoczeniem regionalnym. Rozwój systemu bezpośredniej, wielostronnej współpracy lokalnej może przyczynić się do zwiększenia innowacyjności regionów i włączenia ich w globalną aktywność gospodarczą.

Wpływ rozwoju technologii sieciowych na gospodarkę lokalną

Pod pojęciem technologii sieciowych kryje się zarówno infrastruktura (sieci elektroenergetyczne, telekomunikacyjne, rurociągi, szlaki transportowe), jak i maszyny oraz urządzenia, które bez sieci nie mogą funkcjonować. Niemal w całości są one produktem epoki przemysłowej. Usprawniają funkcjonowanie metropolii oraz obsługują przywóz surowców i wywóz towarów. Wzrost produktywności przemysłu obniżył koszty budowy i eksploatacji sieci, umożliwiając opłacalną obsługę coraz mniejszych skupisk ludności. Zmiany prawa stopniowo ograniczają rabunkowy charakter gospodarki linearnej, ale to nie wystarcza. Zagrożenia ekologiczne i rosnące koszty surowców wyczerpały ten model rozwoju. Cyfryzacja i OZE stanowią łącznie przełom technologiczny, który szybko zmienia strukturę kosztów. Rozproszona (sieciowa) działalność gospodarcza staje się konkurencyjną alternatywą dla ekonomii skali, będącą podstawą konkurencyjności centrów przemysłowych gospodarki węzłowej. To zachęca do rozwoju nowych technologii sieciowych dedykowanych do obsługi działalności gospodarczej na terenach o niskiej gęstości zaludnienia.

Rozproszona (sieciowa) działalność gospodarcza staje się konkurencyjną alternatywą dla ekonomii skali, będącą podstawą konkurencyjności centrów przemysłowych gospodarki węzłowej. To zachęca do rozwoju nowych technologii sieciowych dedykowanych do obsługi działalności gospodarczej na terenach o niskiej gęstości zaludnienia.

Energetyka

Turbiny wiatrowe i mikroelektrownie fotowoltaiczne to przykłady nowych technologii, które wymagają otworzenia rynku energii dla lokalnej działalności gospodarczej na obszarach o niskiej gęstości zaludnienia. Pozwoli to na istotny wzrost inwestycji prywatnych w OZE oraz na obniżkę kosztów energii dla gospodarstw rolnych i małych firm. Uzyskiwane oszczędności mogą być wykorzystane do rozwoju przedsiębiorczości i modernizacji działalności rolnej. Efektywność ekonomiczna tego segmentu jest największa, gdy rozbudowa instalacji fotowoltaicznych i turbin jest synchroniczna. Dlatego konieczne jest otwarcie elektroenergetyki na rynkowe mechanizmy regulacyjne, co pozwoli na optymalne kształtowanie mixu energetycznego. Optymalne, czyli dynamiczne, ciągłe i najbardziej efektywne ekonomicznie.

Rynkiem zbytu energii produkowanej na prowincji będą również miasta. To oznacza, że samorząd lokalny, opracowując plany zagospodarowania przestrzennego, powinien uwzględniać fakt, że z czasem większość niskiej zabudowy będzie miejscem produkcji energii elektrycznej.

Produkcja wodoru

Węgiel, benzyna, olej napędowy i gaz będą sukcesywnie zastępowane wodorem. Będzie on produkowany przy pomocy tzw. elektrolizerów. Najtaniej będzie można to robić w bezpośredniej bliskości turbin wiatrowych i instalacji fotowoltaicznych, a zatem głównie na terenach niezurbanizowanych. Transport towarowy, osobowy i rolniczy będzie korzystał z napędu elektrycznego. W maszynach o niewielkim dziennym zapotrzebowaniu na energię tańsze będzie używanie akumulatorów. Dla pojazdów o większej intensywności eksploatacji podstawowym paliwem zasilającym będzie wodór do napędzania pojazdów elektrycznych zasilanych z ogniw paliwowych. Produkowany na miejscu, stanie się paliwem dla maszyn rolniczych i intensywnego rolnictwa. Będzie też o wiele tańszy, bo jego cena nie będzie obciążona kosztami sprężania i transportu. Tereny wiejskie powinny stać się głównym producentem wodoru dla całej gospodarki, co wymaga budowy sieci rurociągów obsługujących transport kołowy i nieruchomości.

Tereny wiejskie powinny stać się głównym producentem wodoru dla całej gospodarki, co wymaga budowy sieci rurociągów obsługujących transport kołowy i nieruchomości.

Infrastruktura cyfrowa

Każdy typ firmy, od rolniczej po usługową, wymaga powszechnego dostępu do wysokiej klasy sieci transmisji danych. Jej rozbudowa w technologii 5G (po roku 2030 – w technologii 6G) to warunek konieczny rozwoju gospodarczego terenów niezurbanizowanych. Nie sposób wyobrazić sobie bez tego robotyzację i intensyfikację zdrowego (to znaczy niekorzystającego z toksyn) rolnictwa. Sieci telekomunikacyjne poza miastami mają więc większe znaczenie gospodarcze niż w miastach. Są niezbędne do rozwoju komunikacji publicznej, inteligentnego systemu logistycznego i transportowego. 5G/6G to sieci dedykowane do zarządzania produkcją przemysłową i jej dystrybucją. Pozwolą na optymalne korzystanie z OZE, produkcję wodoru i zwiększanie efektywności energetycznej we wszystkich rodzajach działalności. Bez dostępu do sieci umożliwiającej ultraszybką transmisję danych małe lokalne zakłady produkcyjne nie będą konkurencyjne.

Każda branża wymaga powszechnego dostępu do wysokiej klasy sieci transmisji danych. Jej rozbudowa w technologii 5G, a potem 6G, to warunek konieczny rozwoju gospodarczego terenów niezurbanizowanych. Bez tego nie sposób sobie wyobrazić robotyzację i intensyfikację zdrowego (to znaczy niekorzystającego z toksyn) rolnictwa.

Rozpoczyna się proces budowy systemu kształcenia ustawicznego, z którego będą korzystać praktycznie wszyscy. Udział w różnego rodzaju szkoleniach i uczęszczanie do szkół doskonalenia zawodowego coraz częściej będzie wchodzić w zakres obowiązków zawodowych. Tylko sieci transmisji danych dają dzisiaj osobom mieszkającym poza dużymi miastami rzeczywisty i nieograniczony dostęp do informacji, wiedzy, lekarzy, e‑handlu, e‑usług, rozrywki i dóbr kultury.

Synergia sieci infrastrukturalnych

Włączenie terenów peryferyjnych do gospodarki sieciowej wymaga jednoczesnej obecności infrastruktury energetycznej, cyfrowej i transportowej. Infrastruktura cyfrowa pełni w tej triadzie rolę integratora, umożliwiając ich współdziałanie. Przykładowo, to dzięki jej usługom, w każdym miejscu będzie możliwe automatyczne podejmowanie decyzji, w jakiej części lokalna produkcja energii elektrycznej będzie wykorzystywana do produkcji wodoru, ładowania samochodów elektrycznych, ogrzewania, produkcji i przekazywania do sieci. Cyfryzacja zmniejsza ryzyko inwestycyjne i zwiększa efektywność wykorzystania wszystkich zasobów, w tym czasu pracy pracowników, maszyn i przepustowości infrastruktury sieciowej.

Wpływ technologii cyfrowych i sieciowych na rynek pracy

Rozwój sztucznej inteligencji w połączeniu z postępującą cyfryzacją i robotyzacją przyczyniają się do wzrostu znaczenia pracy zdalnej. Natomiast spadek rozmiaru zakładów i zatrudnienia bezpośrednio w produkcji zmienia modele biznesowe, a więc również rynek pracy. Być może coraz większa część pracowników będzie pracowała na rzecz więcej niż jednego pracodawcy, co zmniejszy potrzebę zmiany miejsca zamieszkania w związku ze zmianą pracy.

Cyfryzacja zmniejsza ryzyko inwestycyjne i zwiększa efektywność wykorzystania wszystkich zasobów, w tym czasu pracy pracowników, maszyn i przepustowości infrastruktury sieciowej.

Zmniejszanie rozmiaru zakładów

Jesteśmy świadkami wyludniania się hal produkcyjnych. Należy przyjąć, że tempo spadku zatrudnienia, przy jednoczesnym wzroście produktywności, może przebiegać podobnie jak kiedyś w rolnictwie. Warto przypomnieć, że w produkcji rolnej w krajach wysoko rozwiniętych pracuje tylko 2% zatrudnionych. Otoczenie usługowe przemysłu również będzie ulegać rozproszeniu, przenosząc się na tereny niezurbanizowane, wyposażone w niezbędną infrastrukturę. Nie będzie to jednak prowadzić do migracji z miast na wieś, raczej do szybkiego wzrostu popytu na kadrę o odpowiednich kompetencjach. Najszybciej będą rozwijać się te regiony, w których modernizacja systemu edukacji i kształcenia ustawicznego stanie się rzeczywistym priorytetem samorządu terytorialnego. Jej planowanie wymagać będzie ścisłej współpracy z regionalnymi izbami gospodarczymi.

Intensyfikacja produkcji rolnej

Stale rośnie popyt na żywność i nowe technologie jej produkcji. W krajach wysoko rozwiniętych obserwujemy rosnące zainteresowanie żywnością o wyższej jakości. Nieuchronne jest również wdrożenie regulacji prawnych, które zmuszą producentów rolnych do całkowitej rezygnacji z toksyn stosowanych do ochrony roślin. Technologie rolnicze CEA (Controlled Environment Agriculture) wchodzą w nową, bardzo dynamiczną fazę wzrostu. Rośnie areał upraw rolnych w pomieszczeniach zamkniętych (IF – Indoor Farming). W ciągu ostatnich trzech lat globalna powierzchnia upraw IF wzrosła z 1,5 mln km2 do 2 mln km2. To połączony efekt spadku kosztów energii z OZE i rosnącego popytu na wyższą jakość produktów. Rozwój IF wymaga energii z OZE oraz infrastruktury sieci 5G, kompetencji cyfrowych i specjalistycznych. Postęp produkcji w technologii IF zmieni sposób gospodarowania powierzchnią rolną oraz zwiększy udział energii w kosztach produkcji żywności. Głównym rynkiem zbytu zdrowej żywności będą okoliczne miasta. Zmiany będą także odczuwalne w transporcie – nowe technologie rolnicze przyczynią się do inwestycji w inteligentną infrastrukturę logistyczną, skracając obecne łańcuchy wartości i zwiększając poziom integracji sieciowej regionu.

Popyt na edukację i szkolenia zawodowe zależy od lokalnej kultury i struktury przedsiębiorczości. Obszary, na których do tej pory dominowała podstawowa produkcja rolna, mają nowe szanse rozwoju, jakie dawać będzie wzrost popytu na produkty i usługi związane z rozwojem firm IF. Wydaje się, że transformacja technologiczna produkcji rolnej w przyspieszony sposób podniesie poziom wykształcenia i zdywersyfikuje popyt na różnego typu kompetencje i umiejętności zawodowe. Czy to zapowiedź swoistej rewolucji na lokalnych rynkach pracy?

Spójność polityk rozwoju społeczno­‑gospodarczego

Lokalne polityki gospodarcze powinny być spójne wewnętrznie, stanowić przedłużenie polityk krajowych i unijnych oraz wynikać z wiedzy o megatrendach technologicznych i ekonomicznych. Ułatwi to pozyskiwanie finansowania zewnętrznego oraz budowę synergii, co podniesie efektywność wykorzystania posiadanych zasobów.

Polska droga do gospodarki sieciowej

Polska, jako członek UE, ma jasno zdefiniowaną strategię transformacji ustrojowej opartą na Zielonym Ładzie. Jest ona obudowana zestawem strategii branżowych i narzędzi wykonawczych. Każdy sektor ma wstępnie zdefiniowane przyszłe otoczenie regulacyjne oraz ramowe modele biznesowe. Przyjęte polityki sprzyjają rozwojowi małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP), przygotowanych kompetencyjnie na przejście do gospodarki sieciowej.

Najważniejszym celem Zielonego Ładu jest transformacja energetyczna. To wynik analiz historycznych oraz prognoz technologicznych, strukturalnych i środowiskowych. Ich znajomość pozwala na kreatywne wdrażanie poszczególnych elementów nowego porządku, ułatwiając przełożenie szczegółowych celów europejskich i krajowych na lokalne. Przykładowo, dynamika spadku kosztów produkcji energii elektrycznej (EE) z OZE może być w poszczególnych regionach bardzo różna. W jednych lokalizacjach kierowanie energii z odnawialnych źródeł bezpośrednio do krajowej sieci elektroenergetycznej będzie najbardziej racjonalnym kierunkiem rozwoju, w innych najbardziej obiecujący może być rozwój sieci rurociągów gazowych, przystosowanych do transportu wodoru. W większości wypadków polityki lokalne powinny być dopasowane do cech szczególnych regionu, którego dotyczą.

Planowanie rozwoju sieci transmisji danych powinno odbywać się przy współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami i operatorami sieci. Firmy mają pełne dane na temat swych zasobów i znajomość potencjału rozwojowego rynku pracy. Operatorzy najlepiej znają silne i słabe strony istniejących sieci. Te informacje powinny być podstawą planowania i prognozowania rozwoju społeczno­‑gospodarczego regionu.

Samorząd terytorialny stanowi dość sprawną warstwę organizacyjną państwa – jest zdolny do tworzenia długoterminowych programów rozwoju regionalnego, posiada zdolność do godzenia interesów różnych grup społecznych, co owocuje stabilnością i ciągłością władz terytorialnych oraz ma oparcie w społeczności MŚP. Jest również przygotowany do kreowania i realizacji lokalnych polityk przyspieszających transformację w kierunku gospodarki sieciowej. To nasze mocne strony.

Samorząd terytorialny stanowi dość sprawną warstwę organizacyjną państwa – jest zdolny do tworzenia długoterminowych programów rozwoju regionalnego, posiada zdolność do godzenia interesów różnych grup społecznych oraz ma oparcie w społeczności MŚP. Jest przygotowany do kreowania i realizacji lokalnych polityk przyspieszających transformację w kierunku gospodarki sieciowej.

Zgoła odmiennie należy ocenić sprawność i organizację administracji centralnej. Zaburzona systemowo nie jest w stanie realizować polityk średnio‑ i długoterminowych. Jej najwyższym priorytetem stało się wykonywanie doraźnych decyzji, służących realizacji bieżących interesów partyjnych. Administracja od dawna nie realizuje żadnej długoterminowej polityki gospodarczej, więc utraciła niezbędne do tego kompetencje. W rezultacie polska gospodarka znalazła się w dryfie i jest bardziej podatna na oddziaływanie grup interesu powiązanych z polityką i starą gospodarką (energetyka wielkoskalowa, energochłonny przemysł itp.).

Biorąc pod uwagę jak bardzo w sektorze przedsiębiorstw kontrolowanych przez Państwo widoczny jest rażący brak spójności decyzji gospodarczych z potrzebami gospodarki sieciowej, należy się spodziewać programowego blokowania prorynkowych polityk gospodarczych, a modernizacji tych regionalnych. Przejawy takich działań to ustawa antywiatrakowa, prawo energetyczne, blokowanie procesu uwalniania rynku energii elektrycznej czy też pomysły wdrożenia regulacji technicznych, które utrudnią lokalną, małoskalową produkcję wodoru. To bardzo istotne przeszkody rozwojowe dla Polski.

Konflikty interesów

Misją samorządu terytorialnego jest wspieranie rozwoju społeczno­‑gospodarczego. Transformacja technologiczna daje mu do dyspozycji wiele nowych narzędzi realizacji. Siła tej władzy publicznej opiera się na znajomości aspiracji i potrzeb społeczności lokalnej oraz stałej aktywności w terenie. Skracanie łańcuchów wartości – ważny cel polityki przemysłowej UE – oznacza preferencje dla projektów uruchamiających zasoby lokalne. W warstwie politycznej, samorządy znacznie lepiej reprezentują interesy społeczeństwa i MŚP, często w opozycji do uciążliwych dla otoczenia i środowiska, zakładów przemysłowych.

Obecny konflikt pomiędzy samorządem terytorialnym a władzą centralną ma trzy wymiary – ustrojowy, gospodarczy i społeczny. Jest to zderzenie przebrzmiałych idei z nową, skomplikowaną rzeczywistością. Różnice te dotyczą współpracy z sektorem przedsiębiorstw prywatnych, metod ochrony środowiska, rozwoju gospodarki, ochrony zdrowia i edukacji. Doświadczenia historyczne uczą, że niezbędne zmiany ustrojowe są najczęściej spóźnione. Z drugiej strony, w Polsce udała się trudniejsza transformacja, a pamięć o korzyściach, jakie z niej wynikły – jest wciąż żywa. To daje nadzieję, że jeszcze raz uda nam się zrozumieć i przezwyciężyć kolejne wyzwania.

W wielu krajach UE sektor energetyczny jest zrośnięty z polityką, co aktywizuje lobbing przeciwstawiający się urynkowieniu. Dzięki członkostwu w UE możemy korzystać z pomocy prawnej w postaci dyrektyw i rozporządzeń wspierających proces reform. Nie powinno to jednak zastąpić krajowej aktywności w zakresie inicjatyw modernizacyjnych.

Ważnym jej elementem powinno być przeciwdziałanie kampaniom dezinformacji finansowanych przez interesariuszy utrzymywania status quo. Dotyczą one m.in. energetyki wiatrowej, struktury kosztów produkcji i dystrybucji energii elektrycznej i ich wpływu na ceny. Należy zwiększyć świadomość skutków błędnej polityki energetycznej (np. w zakresie certyfikatów ETS). Większość obywateli nie ma świadomości, że głównym źródłem inflacji jest stopień uzależnienia gospodarki od importu paliw z Rosji, a nie wojna jako taka. Wzrost kompetencji cyfrowych zwiększy zaangażowanie sektora MŚP w budowę rozproszonego systemu stabilizacji sieci elektroenergetycznych opartych w całości na OZE i innych aktywności z tym związanych.

Konflikty wynikające z transformacji energetycznej będą podsycane również z zewnątrz. Wiele firm, związanych m.in. z górnictwem paliw kopalnych i energetyką wielkoskalową, finansuje globalne kampanie spowalniające reformy Zielonego Ładu. Jest oczywiste, że np. dla Rosji i innych państw­‑eksporterów ropy i gazu – transformacja oznacza spadek płynności i wartości podstawowych aktywów, a zatem wielki problem gospodarczo­‑społeczny. Większość z nich to państwa niedemokratyczne o niskim poziomie innowacyjności. Odejście od paliw kopalnych łączy się dla nich ze stratami i olbrzymimi kosztami osieroconymi. W ogólności można stwierdzić, że transformacja energetyczna to tyleż konieczna, co konfliktogenna zmiana ustrojowa.

Siła społeczności lokalnych

Miarą siły społeczności lokalnych jest fakt, że mimo oporu wielkich grup interesów związanych z sektorem paliwowym, w większości krajów świata zielona transformacja już ruszyła. Dla dużych grup społecznych jest jasne, że ochrona środowiska powinna zajmować pierwsze miejsce na liście priorytetów. Rośnie świadomość, że energia będzie coraz większym kosztem każdej produkcji, a w szczególności tej zlokalizowanej na terenach niezurbanizowanych. Jeśli obszary peryferyjne nie uzyskają realnego prawa do wytwarzania energii lokalnie, nie będą miały dostępu do taniej elektryczności, a więc podstawowego narzędzia rozwoju dochodowej działalności gospodarczej. Dlatego, również w Polsce, samorząd terytorialny będzie miał coraz większe poparcie społeczne w działaniach na rzecz budowy lokalnej infrastruktury gospodarki sieciowej.

Jeśli obszary peryferyjne nie uzyskają realnego prawa do wytwarzania energii lokalnie, nie będą miały dostępu do taniej elektryczności, a więc podstawowego narzędzia rozwoju dochodowej działalności gospodarczej.

Szczególnie potrzebny wymiar współpracy

Sprawność procesów planowania i rozwoju zależy głównie od poziomu kapitału ludzkiego. Przy deficycie kultury pracy, opartej na zaufaniu, kompetencji i transparentności, bardzo trudno podejmować działania wymagające wysokiego stopnia współpracy. Tymczasem jest to czynnik decydujący o zdolności do podejmowania wyzwań i konsekwentnego rozwiązywania problemów.

Wydaje się, że szczególnie trudnym i słabo rozpoznanym wyzwaniem jest wyznaczenie systemu ścisłej i transparentnej współpracy z lokalną społecznością przedsiębiorców. Dlatego tak ważne jest ustanowienie nowych ram organizacyjnych, pozwalających na uzgadnianie ich decyzji z samorządami. Każdy samorząd musi znaleźć swój sposób na sprawną komunikację, czyli dzielenie się wiedzą i planami działania.

Firmy podejmują decyzje inwestycyjne, opierając się na posiadanym obrazie otoczenia, w ramach którego prowadzą działalność. Wynik każdej z nich zależy od trafności prognozy w analizowanym przedziale czasowym. Najszybciej rozwijają się te przedsiębiorstwa, które potrafią przewidzieć i kształtować przyszłość w długim okresie i na dużą skalę. Sztuka rozwoju firmy to również umiejętność wyboru modelu biznesowego. W okresach przyspieszonych zmian rośnie liczba niewiadomych, więc decyzje te są obarczone większym ryzykiem. Dlatego też od lat obserwujemy spadek średniego czasu „życia” firm. Z tych samych powodów – jest to też czas wielu spektakularnych sukcesów. Trafność decyzji społeczności przedsiębiorców będzie decydować o przyspieszeniu lub spowolnieniu rozwoju gospodarczego regionu. Minione dwudziestolecie upewniło tę społeczność, że przejście przedsiębiorstwa do gospodarki sieciowej to warunek jego przetrwania. Prawdziwym wyzwaniem jest przyjęcie i wdrożenie modelu biznesowego dopasowanego do wybranego otoczenia sieciowego, w sposób dający przewagę konkurencyjną.

Wydaje się, że trudnym i słabo rozpoznanym wyzwaniem jest wyznaczenie systemu ścisłej i transparentnej współpracy z lokalną społecznością przedsiębiorców. Dlatego tak ważne jest ustanowienie nowych ram organizacyjnych, pozwalających na synchronizację decyzji samorządów i przedsiębiorców.

Samorząd, rozumiejąc wyzwania, z którymi mierzą się firmy, może w istotny sposób obniżać poziom ryzyka inwestycyjnego. Trafność powyższych wyborów zależy od jakości obrazu rzeczywistości jednostek lub zespołów podejmujących decyzje. Jeśli przyjąć ten tok rozumowania, to modernizacja regionalnej polityki gospodarczej wymaga odpowiedzi na następujące pytania:

  1. Czy przedsiębiorcy posiadają dostateczny obraz otoczenia, w którym przyjdzie im działać?
  2. Jaka będzie dynamika zmian, do której trzeba dopasować harmonogramy inwestycyjne firm?
  3. Jakie fragmenty rzeczywistości społeczno­‑gospodarczej należy lepiej opisać, aby poprawić jakość obrazu przyszłości, w której będzie prowadzona działalność komercyjna?
  4. Jak obalić nieprawdziwe informacje i płynące z nich wnioski?

Przygotowywanie odpowiedzi na powyższe pytania wymaga badania, czego przedsiębiorcy z różnych powodów nie mogą wiedzieć. Trudnym do przewidzenia fragmentem rzeczywistości jest przyszły kształt otoczenia prawno­‑regulacyjnego. To wymaga postawienia kolejnych pytań:

  1. Co powinno się zmienić, byśmy wybierali zgodnie ze swoim interesem?
  2. Jak skłonić władzę ustawodawczą do merytorycznej współpracy z przedsiębiorcami?
  3. Jaki wpływ na kierunki zmian prawa gospodarczego będzie miała dynamicznie zmienna sytuacja geopolityczna?

Zespoły tworzące politykę gospodarczą robią to ze świadomością, że jej realizacja to sukces społeczności będący sumą sukcesów lub porażek jednostek. W czasach przełomu sukces społeczności przekłada się na sukces relatywnie niewielkiej części jednostek. Zatem analiza ryzyka na poziomie pojedynczej decyzji i analiza ryzyka będąca podstawą decyzji makroekonomicznej to dwie różne rzeczywistości. Dlatego fundamentem każdej polityki gospodarczej, mającej na celu przyspieszenia pożądanego megatrendu, jest obniżanie ryzyka inwestycyjnego poszczególnych firm oraz przeciwdziałanie konfliktom na tle nadmiernego rozwarstwienia majątkowego.

Skuteczna polityka przyspieszająca przejście do gospodarki sieciowej na danym obszarze musi być dostosowana do jego specyfiki. To oznacza możliwość uniknięcia znacznych kosztów osieroconych wynikających z przyspieszania procesów dekoncentracji. Wymaga to jednak osiągnięcia dość wysokiego poziomu kompetencji, które pozwolą na oparcie się pokusie kopiowania ścieżki rozwoju regionów o odmiennej historii i kulturze przedsiębiorczości. Dopiero wtedy pojawią się szanse budowania strategii w pełni wykorzystujących renty zapóźnienia i zasoby umożliwiające wytyczanie „dróg na skróty”.

 

1 Artykuł jest kontynuacją rozważań zawartych w tekście Od hubów do sieci – wielka szansa rozwojowa polskiej gospodarki w zreglobalizowanym świecie, Pomorski Przegląd Gospodarczy, 25.04.2023.

2 Zob. Stephen J. Coughlin, Emily Dukas, Mark Z. Jacobson, Anna-Katharina von Krauland, Alexander J. H. Nelson, Frances C. Palmer, Kylie R. Rasmussen, Low-cost solutions to global warming, air pollution, and energy insecurity for 145 countries, „Royal Society of Chemistry”, 2022.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

IT – pandemiczny efekt spill over

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

W jakim miejscu znajduje się obecnie firma DAC⁠.⁠digital – czy nadal specjalizujecie się w produkcji software’u?

Z jednej strony nadal pozostajemy software house’em, budującym aplikacje dla naszych klientów. Oprócz tego rozwinęliśmy jednak w ostatnim czasie naszą specjalizację w tzw⁠.⁠ deep tech. W tym „woreczku” znajdują się technologie takie jak m⁠.⁠in⁠.⁠ sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe, internet rzeczy czy projektowanie hardware’u wraz z pisaniem na te urządzenia oprogramowania niskopoziomowego. Na tym polu szczególnie mocno poszliśmy do przodu w obszarze computer vision, za którego sprawą na przykład rekonstruujemy sceny 3D w oparciu o obrazy z kamer 2D. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy obecnie jednymi z globalnych liderów w tym segmencie. W tym momencie pracujemy nad dwoma patentami, które pozwolą nam przeskoczyć o rząd wielkości dotychczasowe międzynarodowe standardy.

W jaki sposób na Wasz rozwój wpłynęła pandemia?

Pierwsze tygodnie stały pod wielkim znakiem zapytania – nie wiadomo było dokładnie, co dalej się wydarzy. Na szczęście udało nam się sprawnie przejść do modelu pracy zdalnej. Dużym ułatwieniem był w tym kontekście fakt, że już na długo przed kryzysem używaliśmy na co dzień rozwiązań chmurowych. Można wręcz powiedzieć, że było na nich oparte zarządzanie całym naszym biznesem. Wyjście z biura i pozostanie w domach okazało się więc być zadaniem w miarę prostym.

Wiadomo jednak, że jako przedsiębiorstwo nie pracujemy w próżni, a wręcz przeciwnie – mamy wielu klientów, których kondycja i decyzje rzutują na naszą sytuację. Stąd też na początku pandemii zastanawialiśmy się, w jaki sposób odnajdą się oni w nowej rzeczywistości i jak wpłynie to na naszą współpracę. W pewnym momencie nastąpił moment tranzycji – wszyscy nasi globalni klienci przekonali się, że są w stanie pracować zdalnie i otworzyć się na relacje nie face‑to‑face, lecz bazujące na narzędziach i komunikatorach online.

Koniec końców w ten oto sposób globalny rynek zaczął czerpać wiedzę z naszego – nie tylko firmowego, lecz szerzej: krajowego „podwórka”. Jako Polska mamy bowiem świetną bazę kompetentnych inżynierów i techników, którzy zdążyli sobie zapracować na międzynarodową renomę. Era pracy zdalnej ułatwiła zatem przenoszenie wiedzy, doświadczenia oraz know‑how polskich firm i ekspertów w kierunku zagranicznych klientów. Jeśli chodzi konkretnie o DAC⁠.⁠digital, szczególne „wzięcie” miały nasze technologie w obszarze computer vision oraz sztucznej inteligencji. Nieco więc paradoksalnie, z czysto biznesowego punktu widzenia okres pandemii okazał się dla nas czasem ogromnego wzrostu – zarówno jeśli chodzi o przychody, jak i liczbę klientów oraz zatrudnionych osób.

Era pracy zdalnej ułatwiła przenoszenie wiedzy, doświadczenia oraz know‑how polskich firm i ekspertów z sektora IT w kierunku zagranicznych klientów, którzy otworzyli się na relacje nie face‑to‑face, lecz bazujące na narzędziach i komunikatorach online.

Jeszcze przed pandemią DAC⁠.⁠digital cechowało to, że stawialiście w bardzo dużej mierze na jakość zatrudnianych specjalistów, wśród których było m⁠.⁠in⁠.⁠ kilku doktorów w dziedzinie informatyki. Domyślam się, że ta strategia pozwoliła Wam też na rozwijanie bardziej złożonych technologicznie projektów dla zagranicznych klientów.

Dokładnie – przed pandemią nie było łatwo realizować projektów, nazwijmy to autorskich, dla firm spoza Polski. Na polu opracowywania wysokich technologii nalegały one bowiem mocno na fizyczną obecność „na miejscu”. Kryzys wszystko jednak odmienił i nagle okazało się, że na nasz zespół specjalistów otworzyły się rynki: kanadyjski, amerykański czy izraelski. Pozwoliło to naszym ekspertom na wyjście z lokalnego ekosystemu badań i rozwoju w kierunku komercyjnej pracy badawczo­‑rozwojowej dla zachodnich klientów. Okazało się, że nasi inżynierowie potrafią rozwiązywać ich problemy także w modelu pracy zdalnej.

Podczas czerwcowej Pomorskiej Rady Przedsiębiorczości mówił Pan, że wielu z nas ma trochę błędne wyobrażenie dotyczące sztucznej inteligencji, które zbudowane zostało w oparciu o przemysł rozrywkowy. Skąd taki wniosek?

Mam wrażenie, że – m⁠.⁠in⁠.⁠ za sprawą hollywoodzkich filmów – jesteśmy karmieni historią, wedle której sztuczna inteligencja jest czymś, co powstało nagle i co już niebawem, jako pewnego rodzaju cyfrowa istota, stanie się samoświadome. To z kolei może doprowadzić do różnych nieprzewidywalnych zdarzeń, które kończyć się będą scenami jak z produkcji science fiction.

Uważam, że jest to bardzo błędne wyobrażenie, gdyż AI to tak naprawdę pewnego rodzaju skomplikowane funkcje, przyjmujące jednak określoną formę wejścia, np⁠.⁠ obrazu, tekstu czy ciągu pytań. Następnie, w oparciu o modele – statystyczne, ale również i deterministyczne – generowane jest wyjście funkcji, w postaci: np⁠.⁠ tekstu, obrazu czy równania matematycznego. Nie ma tam elementów świadomości, które mogłyby sprawić, że dane zapytanie potoczy się dalej efektem kuli śnieżnej i będzie nas pchało w kierunku nieprzewidzianych niebezpieczeństw.

Jesteśmy karmieni historią, wedle której sztuczna inteligencja jest czymś, co powstało nagle i co już niebawem, jako pewnego rodzaju cyfrowa istota, stanie się samoświadome. To z kolei może doprowadzić do różnych nieprzewidywalnych zdarzeń, które kończyć się będą scenami jak z produkcji science fiction – to bardzo błędne wyobrażenie.

Nie zmienia to jednak faktu, że wielu ludzi ma takie obawy…

Sztuczna inteligencja jest po prostu kolejnym narzędziem, które pojawia się w naszym wachlarzu cyfrowych rozwiązań, dzięki któremu jesteśmy w stanie być bardziej produktywni. Stanowi ona wiedzę, która skumulowana jest w pewnej dużej, ogromnej funkcji. Porównałbym ją z kolegą czy koleżanką, którzy mają w głowie wszystkie artykuły z Wikipedii, którzy widzieli wszystkie zdjęcia, którzy byli wszędzie na świecie i którzy są w stanie w sposób dla człowieka zrozumiały odpowiedzieć na zadane im pytania.

Na AI warto spojrzeć jako na efekt długotrwałej pracy licznych zespołów naukowców, zachodzących na wielu płaszczyznach, czego efektem jest mechanizm będący w stanie „rozmawiać” z człowiekiem, odpowiadać na jego pytania. Ów mechanizm jest jednak pozbawiony możliwości własnego myślenia czy uzyskania świadomości samego siebie – jest to coś znacznie bardziej skomplikowanego od uczenia maszynowego i nie wiadomo, czy kiedykolwiek nauka będzie w stanie do takiego stanu dojść. A jeżeli tak – nastąpi to za wiele, wiele lat.

Na AI warto spojrzeć jako na efekt długotrwałej pracy licznych zespołów naukowców, zachodzących na wielu płaszczyznach, czego efektem jest mechanizm będący w stanie „rozmawiać” z człowiekiem, odpowiadać na jego pytania. Ów mechanizm jest jednak pozbawiony możliwości własnego myślenia czy uzyskania świadomości samego siebie.

Widzę, że jest Pan zwolennikiem „technooptymistycznego” podejścia – czy nie sądzi Pan jednak, że nawet jeżeli algorytmy AI nie będą „samoświadome”, to jednak i tak mogą zostać wykorzystane do niepożądanych celów, za sprawą ich właścicieli, których zamiary mogą być niekoniecznie dobre? Jako przykład można chociażby podać masową inwigilację, jaka ma dziś miejsce w Chinach, która to – rzecz jasna – jest przeprowadzana pod sztandarem „dbania o bezpieczeństwo obywateli”.

Każda technologia, jakakolwiek by ona nie była, jeżeli znajduje się w rękach osoby o złych intencjach, może być wykorzystana przeciwko jednostkom, grupom, czy nawet całej populacji. Najlepszy przykład to energia jądrowa, na której z jednej strony można budować niskoemisyjne, niezależne od czynników klimatyczno­‑pogodowych bezpieczeństwo energetyczne, a która z drugiej strony może zostać wykorzystana do tworzenia bomb masowej zagłady.

Każda technologia, jeżeli znajduje się w rękach osoby o złych intencjach, może być wykorzystana przeciwko jednostkom, grupom, czy nawet całej populacji. Najlepszy przykład to energia jądrowa, na której z jednej strony można budować nieemisyjne, bezpieczeństwo energetyczne, a która z drugiej strony może zostać wykorzystana do tworzenia bomb masowej zagłady.

Analogicznie sytuacja przedstawia się, jeżeli chodzi o sztuczną inteligencję – jeżeli będziemy patrzeć na nią tylko przez pryzmat działań inwigilacyjnych ze strony autorytarnych państw, zawsze będziemy ją odbierali tylko i wyłącznie negatywnie. Ale to przecież nie jest jedyne oblicze tej technologii – jednym z nich jest zastosowanie AI w medycynie. Algorytm, który widział dziesiątki milionów zdjęć rentgenowskich czy rezonansów magnetycznych będzie w stanie lepiej zdiagnozować zmiany nowotworowe niż osoba, która wyuczyła się tego na znacznie bardziej wąskim wachlarzu zdjęć. Wykorzystanie go w masowym wymiarze zwiększyłoby skalę i dokładność badań diagnostycznych, poszerzając jednocześnie „moce przerobowe” lekarzy.

Inny przykład dotyczy ruchu drogowego – jakie są najczęstsze przyczyny wypadków samochodowych? Ludzkie błędy. Gdyby po drogach jeździły same autonomiczne pojazdy, „uzbrojone” w kamery, sensorykę, komunikację, owe elementy niewiadomej zostałyby z tego równania usunięte, co znacznie zwiększyłoby poziom bezpieczeństwa na drogach. A przecież takich przykładów można by mnożyć – nowoczesne technologie cyfrowe są dziś wykorzystywane do wykrywania przestępstw podatkowych, do analizy wniosków wizowych czy zdolności kredytowej, znacznie usprawniając wiele obszarów codziennego funkcjonowania państw i społeczeństw.

To trochę jak z nożem – z jednej strony jest to dla człowieka bardzo użyteczne narzędzie, które wykorzystujemy do przygotowywania jedzenia, jego konsumpcji czy majsterkowania, a z drugiej może on być narzędziem zbrodni.

Zgadza się, natomiast jako społeczeństwo wychodzimy z założenia, że dominuje w nas racjonalność, prawda? Oczywiście, w skali populacji znajdą się jednostki skrajne, jednak zdecydowana większość ludzi postępuje racjonalnie – dlatego też noże nie są delegalizowane, a wręcz przeciwnie: każdy z nas ma je w domu.

Każda rewolucja technologiczna – oprócz wzrostu produktywności i pojawiania się nowych zawodów – przynosiła też kres wielu czynnościom wykonywanym wcześniej przez człowieka. Czy widzi Pan ryzyko, że w perspektywie kilku‑kilkunastu lat do historii przejdzie tak „rozchwytywany” dziś zawód programisty? Już teraz popularność zyskuje program GitHub Copilot, a zatem rozwiązanie bazujące na sztucznej inteligencji, uefektywniające pracę programisty.

To już się w pewnym stopniu dzieje – narzędzia programistyczne bazujące na AI potrafią dziś dostarczać kod wysokiej jakości, robiąc to lepiej od niejednego programisty. Jest to o tyle „łatwe”, że w ostatnich latach rynek IT – oferujący bardzo wysokie pensje, lecz zarazem cierpiący na niedobór pracowników – przyjmował wielu „Kowalskich”, którzy niekoniecznie mieli talent, zacięcie do tworzenia wysokiej jakości oprogramowania, lecz „coś tam” wiedzieli i wskutek wysokiego zapotrzebowania, dostawali pracę w IT. Im więcej tego typu osób pojawiało się w branży, tym bardziej obniżać się zaczęła jakość dostarczanego kodu.

Odpowiadając na pytanie – nie widzę ryzyka, że programiści przestaną być potrzebni, aczkolwiek przewiduję, że wrócimy do punktu, w którym zawód ten będzie wykonywany przez osoby naprawdę znające się na fachu, zmotywowane, niewpadające w marazm technologiczny, które w dodatku będą wspierane przez narzędzia bazujące na sztucznej inteligencji, co jeszcze zwiększy ich produktywność. Dla takich specjalistów miejsce znajdzie się zawsze.

Nie widzę ryzyka, że programiści przestaną być potrzebni, aczkolwiek przewiduję, że wrócimy do punktu, w którym zawód ten będzie wykonywany przez osoby naprawdę znające się na fachu, zmotywowane, niewpadające w marazm technologiczny, które w dodatku będą wspierane przez narzędzia bazujące na sztucznej inteligencji, co jeszcze zwiększy ich produktywność.

Przez wiele lat pracował Pan za granicą, przede wszystkim w Niemczech, lecz także w Szwajcarii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Na zakończenie rozmowy chciałbym zapytać, jak – przez pryzmat własnych doświadczeń – oceniłby Pan poziom otwartości Polaków na nowe technologie na tle innych nacji, które miał Pan okazję lepiej poznać?

W Niemczech spędziłem 12 lat, mam też zresztą niemieckie obywatelstwo, więc myślę, że mam bardzo dobrą bazę porównawczą między Polakami a naszymi zachodnimi sąsiadami. Śmiało mogę powiedzieć, że jako naród jesteśmy niesamowicie otwarci technologicznie – na pewno najbardziej spośród mieszkańców wszystkich państw, w jakich miałem okazję mieszkać. Nowinki technologiczne znajdują u nas wykorzystanie bardzo szybko i powszechnie.

Stąd też bardzo boli mnie postrzeganie nas z zewnątrz jako państwa nie do końca rozwiniętego czy wręcz nieco zacofanego – to niesprawiedliwe i krzywdzące. W Niemczech – które mają przecież świetną opinię, jeśli chodzi o myśl inżynierską czy renomę tamtejszych firm – istnieje niesamowity dystans, rozbicie między tym, jak przedsiębiorstwa starają się rozwijać swoje technologie, a społeczeństwem, które absolutnie nie jest skłonne do adaptowania cyfrowych rozwiązań. Dla przykładu – płatności kartą bardzo długo za Odrą „kulały”, a zmieniła to dopiero pandemia oraz związana z nią presja unikania płatności gotówką. Podobnie sprawa wygląda w odniesieniu do bankowości internetowej. Z kolei w uchodzących za nowoczesne Stanach Zjednoczonych, gdzie niejednokrotnie byłem i służbowo i prywatnie, adopcja płatności bezgotówkowych jest znacznie, znacznie gorsza niż w Polsce.

Skąd Pana zdaniem bierze się nasza, polska otwartość na technologie?

Mam wrażenie, że jest to w naszym „DNA”, że zwyczajnie lubimy testować nowe technologie i przyjmować te, które wydają się nam użyteczne, ułatwiające nam życie. Myślę, że może być to forma pewnego rodzaju „odbicia” po czasach zamknięcia i izolacji sprzed 1989 r. Zaczynaliśmy ze znacznie gorszego miejsca niż np⁠.⁠ Europa Zachodnia, a mimo to udało nam się dokonać potężnego skoku technologicznego. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Dość powiedzieć, że wróciłem na stałe do Polski między innymi dlatego, że chciałem mocniej tej cyfryzacji posmakować, co w Niemczech nie byłoby wcale takie łatwe.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wchodzimy w erę automatyzacji i robotyzacji

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

Ostatni raz rozmawialiśmy pięć lat temu, kiedy świat znajdował się w zupełnie innej, przedpandemicznej erze. W tamtym okresie TMA Automation specjalizowało się w dostarczaniu swoim klientom technologii automatyzacyjnych opartych w dużej mierze o Wasze własne rozwiązania z obszaru robotyki. Czy przez ten czas profil działalności firmy uległ zmianie, czy też podążacie dalej podobną ścieżką?

Od naszego ostatniego spotkania profil firmy nie zmienił się zbytnio – nadal koncentrujemy się na automatyzowaniu i robotyzowaniu produkcji, a naszym głównym produktem pośrednim jest nasz autorski robot, którego używamy w naszych aplikacjach. Stanowi on trzon wykonywanych przez TMA Automation instalacji, co swoją drogą odróżnia nas od wielu konkurentów, którzy integrują w swoich rozwiązaniach roboty zakupione od firm trzecich. Postrzegam to jako jedną z naszych przewag, gdyż bazując na własnych urządzeniach, jesteśmy w stanie lepiej, precyzyjniej przygotować całą maszynę od strony procesowej i software’owej.

Czy przez ten czas istotnie zmieniło się portfolio Waszych klientów?

Nadal w największym stopniu skupiamy się na projektach dostarczanych dla sektora przemysłu tworzyw sztucznych, oferując paletyzery bazujące na naszych własnych robotach. W tym obszarze nasze rozwiązania sprawdzają się szczególnie dobrze, gdyż są w stanie wykonywać pracę, zajmując relatywnie niewielką powierzchnię. A z perspektywy klientów każdy jej centymetr jest na wagę złota – szczególnie jeśli mowa o zakładach starszej daty, istniejących od dziesiątek lat, nieprojektowanych z myślą o współczesnych urządzeniach automatyzacyjnych produkcję. U niektórych klientów zaoszczędzony metr kwadratowy hali produkcyjnej potrafi stanowić dużo większą wartość niż różnica cenowa pomiędzy ofertami firm automatyzacyjnych. Sądzę, że dobrze udało nam się „wstrzelić” z naszym produktem w tę branżę.

U niektórych klientów zaoszczędzony metr kwadratowy hali produkcyjnej potrafi stanowić dużo większą wartość niż różnica cenowa pomiędzy ofertami firm automatyzacyjnych.

Domyślam się, że względem 2018 r. rozwinęliście się także wyraźnie pod kątem stricte sprzedażowym.

Paradoksalnie – pomimo rozwoju firmy – nie zwiększyliśmy raptownie naszej sprzedaży, jeśli chodzi o liczbę systemów, natomiast zdecydowanie podnieśliśmy poziom skomplikowania i zaawansowania technologicznego naszych rozwiązań. Można powiedzieć, że nie poszliśmy w ilość, lecz w wielkość projektów, rozumianą jako zwiększenie wolumenu sprzętu oraz wartości poszczególnych instalacji. Z tego też względu wynajęliśmy dwa lata temu halę produkcyjną, w której jesteśmy w stanie montować i integrować większe rozwiązania – wykorzystywane przez nas wcześniej w tym w celu pomieszczenia w Pomorskim Parku Naukowo­‑Technologicznym stały się z naszej perspektywy zbyt małe.

Paradoksalnie – pomimo rozwoju firmy – nie zwiększyliśmy raptownie naszej sprzedaży, jeśli chodzi o liczbę systemów, natomiast zdecydowanie podnieśliśmy poziom skomplikowania i zaawansowania technologicznego naszych rozwiązań. Można powiedzieć, że nie poszliśmy w ilość, lecz w wielkość projektów.

W jaki sposób TMA Automation udało się przejść przez okres pandemii – był to czas kryzysu, czy wręcz przeciwnie: nowych szans?

Mówiąc szczerze: pandemia była dla nas bardzo dobrym okresem, mogę wręcz śmiało powiedzieć, że nam pomogła – w tym czasie nasze obroty wyraźnie wzrosły, udało nam się zrobić duży krok do przodu. Początek kryzysu wcale tego nie zapowiadał, gdyż jego pierwsze dwa miesiące były dość skomplikowane – musieliśmy dostosować się do pracy zdalnej, co z punktu widzenia firmy inżynierskiej nie jest rzeczą naturalną. Nie da się niestety na dłuższą metę projektować i składać robotów pracując zdalnie.

Z tego też względu po 2‑3 miesiącach cała załoga wróciła do pracy „na miejscu” – oczywiście po uprzednim wprowadzeniu szeregu udogodnień, w tym m.in. zakupu odpowiednich licencji oraz sprzętu umożliwiającego komfortowe przeprowadzanie rozmów online z klientami. Szybko przekonaliśmy się, że przynosi nam to spore oszczędności – przed pandemią razem ze wspólnikiem często wyjeżdżaliśmy w wielodniowe delegacje, odwiedzając za jednym razem np. pięciu naszych klientów, a zapoczątkowany w trakcie pandemii trend komunikacji zdalnej pozwalał na nawiązanie w tym samym czasie kontaktu np. z dziesięcioma klientami przy znikomych kosztach.

Pandemia bez wątpienia wpłynęła na wzrost akceptowalności takiej formy kontaktu wśród przedsiębiorców – wcześniej była ona dopuszczalna praktycznie jedynie przez tych największych, korporacyjnych. Od dwóch‑trzech lat „zeszło” to jednak niżej, do poziomu mniejszych firm, które przestały bać się tej formy komunikacji.

Pandemia bez wątpienia wpłynęła na wzrost akceptowalności komunikacji zdalnej wśród przedsiębiorców – wcześniej była ona dopuszczalna praktycznie jedynie przez tych największych, korporacyjnych. Od dwóch‑trzech lat „zeszło” to jednak niżej, do poziomu mniejszych firm, które przestały bać się tej formy kontaktu.

Pandemia w zasadzie już się skończyła – czy w związku z tym komunikacja w formie zdalnej jest nadal akceptowana przez Państwa klientów?

Cały czas jest ona preferowana. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy zupełnie odcięci od bezpośrednich relacji z klientami, gdyż często i aktywnie jesteśmy obecni na branżowych targach. Jeździliśmy na nie również w trakcie pandemii, choć oczywiście w tamtym czasie wydarzenia te odbywały się w znacznie mniejszej skali. Swoją drogą, jeżdżąc na targi w erze popandemicznej, zauważam bardzo dużą potrzebę osobistego kontaktu ze strony klientów. Powiedziałbym, że wielu z nich stęskniło się za bezpośrednimi rozmowami, wymianą informacji, dyskusjami dotyczącymi naszej współpracy – wideokonferencje nie są w stanie ich całkowicie zastąpić.

Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedział Pan, że czeka nas niebawem tsunami automatyzacyjne – nie wiadomo tylko, czy nastąpi za 5, 10 czy 20 lat. Czy można powiedzieć, że jesteśmy już w jego trakcie? Wszak pandemia okazała się dla wielu firm bodźcem do automatyzowania procesów.

Z perspektywy firm takich jak TMA Automation największą „wygraną”, jaką przyniosła pandemia jest świadomość – świadomość klientów, którzy w obliczu ryzyka przerwania produkcji momentalnie otworzyli swoje oczy, portfele, ale przede wszystkim umysły na to, że takie zagrożenie jest i będzie realne. Bardzo wiele firm, niezależnie od tego, czy dysponują pieniędzmi na automatyzację produkcji, czy też nie, uzmysłowiło sobie, że przed konsekwencjami zagrożeń takich jak np. pandemia czy wojny, w postaci chociażby przerwanych łańcuchów dostaw, uchronić może jedynie automatyzowanie procesów.

Z perspektywy firm takich jak TMA Automation największą „wygraną”, jaką przyniosła pandemia jest świadomość – świadomość klientów, którzy w obliczu ryzyka przerwania produkcji momentalnie otworzyli swoje oczy, portfele, ale przede wszystkim umysły na to, że takie zagrożenie jest i będzie realne.

Jestem przekonany, że zaczynamy wchodzić w erę intensywnej robotyzacji i automatyzacji. Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że praca ludzka, charakteryzująca się mniejszą wydajnością, jakością i powtarzalnością, a w dodatku będąca podatną na zagrożenia związane z różnego typu kryzysami, często nie wystarcza do tego, by być dziś konkurencyjnym na rynku. Dlatego coraz więcej z nich inwestuje w automatyzację – stała się ona ważnym czynnikiem rozwoju wielu firm, stanowiącym jednocześnie pewnego rodzaju wentyl bezpieczeństwa. Stąd też w ostatnich miesiącach i latach obserwujemy dość duże rozpowszechnienie się trendu automatyzacji procesów.

Domyślam się jednak, że oprócz pozytywnych skutków – z perspektywy działalności Pańskiej firmy – pandemia przyniosła również nowe wyzwania. Wielu przedsiębiorców wskazywało chociażby na wspomniane przez Pana przerwane łańcuchy dostaw. Czy problem ten dotknął również TMA Automation?

Owszem – był on największą przeszkodą, jaką napotkaliśmy na naszej drodze w trakcie kryzysu. TMA Automation przez całą swoją trzynastoletnią historię bazowało na dostawach w modelu next business day, co świetnie przekładało się na optymalizację kosztów i inwestycji. Dość powiedzieć, że razem ze wspólnikiem założyliśmy firmę wyłącznie za własne pieniądze, bez żadnych kredytów, i byliśmy w stanie rozwinąć ją bez większych inwestycji w zapasy materiałowe.

Niestety – pandemia pokazała nam trochę inną twarz prowadzenia biznesu. Mimo że nasze obroty rosły, to zyski spadały, gdyż były one w sporej mierze konsumowane przez nieoczekiwane inwestycje w zapasy. Widząc, co się dzieje na rynku, w pewnym momencie kupowaliśmy części, wiedząc że nie zużyjemy ich w horyzoncie kilku miesięcy, tylko po to, by nie być postawionymi przed koniecznością czekania na ich dostępność np. przez kolejny rok. Na tego typu zakupy przeznaczaliśmy ogromne pieniądze i w tym momencie, mając magazyn zapełniony po sufit, staramy się „zejść” z tych zapasów. Przez ostatnich kilkanaście miesięcy wiele łańcuchów dostaw zostało „załatanych”, choć obecnej sytuacji nadal daleko jest do tej sprzed 2020 r.

Pandemia pokazała nam trochę inną twarz prowadzenia biznesu. Mimo że nasze obroty rosły, to zyski spadały, gdyż były one w sporej mierze konsumowane przez nieoczekiwane inwestycje w zapasy.

W czasie pandemii nasze profity były też „zjadane” przez spekulacyjny handel komponentami. W obliczu bardzo niskiej ich dostępności nieraz staliśmy między młotem a kowadłem i musieliśmy zdecydować, czy zakupić daną część po nieraz trzy-, czterokrotnie wyższej cenie, gdy nagle pojawiła się na rynku, czy też narazić się na kary umowne za niedotrzymanie terminu dostaw naszych maszyn. Aby dotrzymać terminów wielokrotnie zdarzało nam się mocno przepłacać za produkty – nie było to dla nas zbyt przyjemne, ale też nie był to znowu problem natury egzystencjalnej. Myślę, że renoma i jakość naszej firmy zostały utrzymane, lecz stało się to po prostu kosztem zysków.

Niedawno na naszych łamach gościliśmy Marcina Krzączkowskiego – założyciela marketplace’u Automa.Net, który mówił o tym, że otwarta przez niego platforma jest wirtualnym miejscem wymiany handlowej między podmiotami z branży automatyki przemysłowej. Podobnego typu inicjatyw rozwinęło się w ostatnich latach znacznie więcej. Czy TMA Automation również korzysta z usług marketplace’ów?

Owszem, korzystamy z tego typu platform, mam też świadomość, że pojawiło się ich w ostatnim czasie na rynku bardzo wiele. Przed nimi jednak trudne zadanie – nie będzie im bowiem łatwo przerwać hegemonii gigantycznych marketplace’ów pokroju e‑Baya czy AliExpress.

Prawdę powiedziawszy, gdy w okresie pandemii poszukiwaliśmy na rynku najbardziej krytycznych komponentów, to nie byliśmy ich w stanie znaleźć w Polsce, ani nawet w Europie. Kończyło się na tym, że musieliśmy je sprowadzać ze Stanów Zjednoczonych lub Azji, musząc przy okazji płacić cła oraz czekać długo na dostawy. Bardzo, bardzo mało europejskich firm uczestniczyło w tego typu wymianie.

W ubiegłym roku TMA Automation połączyło się z pochodzącą z Austrii firmą Engel – jaki cel przyświecał tej transakcji?

Engel jest austriacką firmą rodzinną zajmującą się budową i sprzedażą wtryskarek, a zatem urządzeń stanowiących jeden z trzonów automatyzacji przeprowadzanych przez TMA Automation. Połączyliśmy się, aby uzyskać synergię. Austriacy zainwestowali w nas, chcąc byśmy wsparli ich w zakresie szybkiego rozwoju automatyzacji, ponieważ zauważyli, że na własnym rynku mają ograniczone możliwości rozwoju ze względu na relatywnie niewielką populację oraz spore odległości od rynków docelowych. My z kolei z tym problemów nie mamy.

W efekcie transakcji, w Gdańsku, nieopodal lotniska, na zakupionej przez nas trzyhektarowej działce powstanie nasz obiekt biurowy oraz duża hala produkcyjna. Liczymy, że budowa ruszy na początku przyszłego roku. Rozwiąże to problem potrzeb infrastrukturalnych TMA Automation, który w ostatnim czasie zaczął nas przyhamowywać. Liczymy, że uda nam się szybko zapełnić hale produkcyjne rozwijanymi przez nas maszynami.

Połączenie oznacza też z naszej perspektywy otwarcie się na międzynarodowy rynek – austriacka firma ma swoje przedstawicielstwa handlowe oraz serwisy na wszystkich większych rynkach, dzięki czemu zyskujemy momentalnie do nich dostęp bez konieczności budowania międzynarodowego działu sprzedaży. Pcha nas to do przodu – już dzisiaj zdobywamy zagraniczne kontrakty, które cechują się wyższą marżą od tych na polskim rynku. Cieszy nas to, niemniej jednak naszą strategią jest wychodzenie za granicę bardzo powoli i ostrożnie. Na horyzoncie widzimy już potencjalnie duże zyski, jednak – mówiąc kolokwialnie – nie chcielibyśmy się nimi „zadławić”. Stawiamy na czerpanie z tego źródła nowych możliwości małymi łyżkami, konsekwentnie potwierdzając nasze zdolności oraz jakość naszych produktów również poza Polską.

Naszą strategią jest wychodzenie za granicę bardzo powoli i ostrożnie. Na horyzoncie widzimy już potencjalnie duże zyski, jednak – mówiąc kolokwialnie – nie chcielibyśmy się nimi „zadławić”. Stawiamy na czerpanie z tego źródła nowych możliwości małymi łyżkami.

Czy Wasze rozwiązania automatyzacyjne nadal pozostaną pod marką TMA Automation?

Tak – od właścicieli firmy Engel usłyszeliśmy: „róbcie tak, jak dotychczas, nie zmieniajcie się w nas, rozwijajcie się równolegle”. Nadal to słyszymy i takie podejście pozostaje naszą strategią.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Urzędy w dobie cyfrowej rewolucji

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

Jaki jest profil działalności firmy Madkom?

Specjalizujemy się w tworzeniu systemów informatycznych dla jednostek administracji publicznej oraz dla samorządów. Naszym sztandarowym produktem jest system do zarządzania obiegiem dokumentów oraz budżetem. Zajmujemy się również przygotowywaniem, uruchamianiem oraz integracją usług, w ramach których, za pośrednictwem formularzy elektronicznych, mieszkańcy czy kontrahenci mogą kontaktować się z urzędem na drodze dwustronnej – stricte elektronicznej bądź też hybrydowej – komunikacji i załatwiać swoje sprawy. Oprócz tego w palecie naszych produktów znajduje się tworzenie Biuletynów Informacji Publicznej – jesteśmy twórcą jednego z największych na polskim rynku, zrealizowanego dla województwa małopolskiego.

Choć pochodzicie z Gdyni, swoje projekty realizujecie jednak przede wszystkim poza Pomorzem – z czego to wynika?

Wynika to z tego, że w województwie pomorskim już od kilku naborów programów unijnych nie ma środków przeznaczanych dla samorządów wprost na informatyzację. My natomiast – co zrozumiałe – poszukujemy klientów głównie w miejscach, w których takie środki są dostępne. Stąd też większość realizowanych przez nas projektów jest dziś rozwijanych w województwach: małopolskim (gdzie posiadamy oddział w Krakowie), mazowieckim, wielkopolskim oraz dolnośląskim.

Na ile informatyzacja urzędów jest przenoszeniem „jeden do jednego” procedur ze świata fizycznego do cyfrowego, a na ile jest to proces wiążący się także z wdrażaniem pewnego rodzaju usprawnień czy automatyzacji?

Integracja usług elektronicznych z pracą systemów dziedzinowych (np. podatkowych, geodezyjnych, opłat lokalnych) w urzędach jest procesem dość skomplikowanym. Każdy wzór formularza elektronicznego, musi być przygotowany i opublikowany w centralnym rejestrze wzorów dokumentów elektronicznych. Następnie na podstawie takiego wzoru buduje się formularze, z których urzędy mogą korzystać. Dane, które zostaną do niego wprowadzone, za pomocą platformy e‑PUAP, a od 10 grudnia 2023 poprzez platformę e‑doręczeń, przekazywane są wprost do elektronicznego systemu obiegu dokumentów. Jeżeli do danego wniosku wymagane jest, by wydana została pewnego rodzaju dodatkowa informacja z systemów dziedzinowych, jak np. wypis, to coraz częściej – automatycznie po wpłynięciu wniosku – jest ona sporządzana i przekazywana dalej urzędnikowi odpowiedzialnemu za prowadzenie danej sprawy. W gestii tego ostatniego leży więc już tylko wydanie decyzji na bazie uzyskanych z systemu informacji.

Wiele zmian może przynieść wchodząca w życie 10 grudnia br. ustawa wprowadzająca wymóg korzystania z systemu e‑doręczeń, który docelowo ma zastąpić e‑PUAP w zakresie doręczania dokumentów elektronicznych. Będzie to pewnego rodzaju rewolucja, gdyż od tego momentu urząd będzie mógł dostarczyć petentowi dokument w dwojaki sposób – albo elektronicznie albo hybrydowo. Drugi tryb będzie oznaczał elektroniczne wysłanie dokumentu do Poczty Polskiej, która to następnie wydrukuje go i wyśle do odbiorcy w postaci papierowej. Począwszy od 2024 r., do korzystania z systemu e‑doręczeń będą obligowane coraz to kolejne kręgi firm i organizacji. Według planów, w 2029 r. system e‑PUAP zostanie wyłączony i od tego czasu jedynym, obligatoryjnym sposobem komunikacji obywateli oraz przedsiębiorstw z administracją publiczną będzie droga elektroniczna.

Według planów, w 2029 r. system e‑PUAP zostanie wyłączony i od tego czasu jedynym, obligatoryjnym sposobem komunikacji obywateli oraz przedsiębiorstw z administracją publiczną będzie droga elektroniczna za pośrednictwem systemu e‑doręczeń.

Domyślam się, że stworzy to spore pole do wprowadzania automatyzacji.

Owszem – w przeciwieństwie do komunikacji w formie klasycznej, zbędne zaczną być dokumenty pokroju różnego rodzaju potwierdzeń zapłaty, potwierdzeń sald itp. Weryfikacja tego typu rzeczy będzie następowała automatycznie, co pozwoli zaoszczędzić sporo czasu. Nie mówiąc już o tym, że samo elektroniczne doręczanie dokumentów jest znacznie szybsze od tradycyjnego, za pośrednictwem poczty. Co więcej, nie będzie ono też generowało dodatkowych kosztów w postaci zakupu znaczków, papieru, usług zakopertowania itd.

Czy w tak newralgicznych obszarach jak administracja publiczna czy samorządowa jest miejsce na wdrażanie rozwiązań wykorzystujących sztuczną inteligencję?

Cały świat zmierza w kierunku elektronizacji i cyfryzacji – są branże, w których proces ten postępuje szybciej, również przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji i są też takie, gdzie zachodzi to nieco wolniej. Sądzę, że w obszarze korespondencji elektronicznej znajdą się możliwości zastosowania algorytmów AI, tak by wykonywały część pracy zamiast urzędników. Nie będą ich one w stanie zastąpić, lecz znacznie odciążyć – już tak.

W obszarze wymiany dokumentów znajdą się możliwości zastosowania algorytmów AI, tak by wykonywały część pracy zamiast urzędników. Nie będą ich one w stanie zastąpić, lecz znacznie odciążyć – już tak.

Jest to bardzo istotna kwestia, gdyż analizując stopień biurokratyzacji i zasoby urzędów, z roku na rok widzimy ich rozrost ze względu na ogromną ilość pełnionych obowiązków. Sztuczna inteligencja może być sposobem na jego zahamowanie i zoptymalizowanie efektywności urzędów, a także ponoszonych przez nie kosztów – miejmy przecież na uwadze, że każde nowe stanowisko pracy to konieczność nie tylko wypłaty wynagrodzenia, ale i przygotowania komputera, biurka, miejsca w gabinecie itd.

W jakich obszarach pracy urzędowej mogłyby się sprawdzić algorytmy?

Chociażby w klasyfikowaniu korespondencji pisemnej, w walidowaniu czy w danym piśmie zawarte są wszystkie wymagane załączniki, czy z treści wniosku wynika, że spełnione zostały wartości brzegowe do realizacji danej procedury. AI byłaby też zdolna do automatycznego generowania umów na podstawie danych wypisanych we wnioskach. Są to dość proste prace, które cały czas wykonywane są „ręcznie” przez ludzi.

Na dalszym etapie – co byłoby już bardziej zaawansowanym wykorzystaniem sztucznej inteligencji – można byłoby zastanowić się nad automatycznym przygotowywaniem decyzji czy odpowiedzi na składane do urzędu wnioski. Oczywiście – mocno generalizuję, gdyż są w pracy urzędowej pewne obszary, które możemy zautomatyzować niemalże od razu, a są też i takie, których specyfika na to w tym momencie nie pozwala. Jestem przekonany, że gra jest warta świeczki, gdyż w otaczającej nas rzeczywistości coraz więcej spraw i procesów staje się coraz bardziej sformalizowanych, „opakowanych” przepisami. Tym samym ruch wymiany dokumentów elektronicznych będzie się w nadchodzących latach tylko zwiększał.

Wdrażanie rozwiązań automatyzujących obieg dokumentów elektronicznych jest grą wartą świeczki, gdyż w otaczającej nas rzeczywistości coraz więcej spraw i procesów staje się coraz bardziej sformalizowanych, „opakowanych” przepisami. Tym samym ruch wymiany dokumentów elektronicznych będzie się w nadchodzących latach tylko zwiększał.

Jak Pana zdaniem – w obliczu postępującej cyfryzacji – zmieni się rola samych urzędników?

Wprowadzenie systemu e‑doręczeń i dwa lata później trybu EZD („pełnego” elektronicznego zarządzania dokumentami) będzie dla nich z pewnością sporym wyzwaniem – proszę sobie bowiem wyobrazić, że po 10, 15 czy 20 latach pracy z dokumentami papierowymi, nagle okazuje się, że pracownik urzędu nie będzie dostawał żadnych papierów, nie będzie musiał ich składać w żadnych segregatorach czy teczkach, a zamiast tego będzie musiał wszystko dokumentować w komputerze. Będzie to wymagało pewnej biegłości w obsłudze systemu elektronicznego, jednakże jestem przekonany, że pracownicy urzędów odnajdą się w nowej rzeczywistości – tym bardziej, że komputer jest narzędziem ich codziennej pracy nie od dziś.

W jaki sposób urzędy patrzą na konieczność przejścia do świata cyfrowego – czy są ku temu chętne, czy też podchodzą do tego raczej z dystansem?

Odpowiem na przykładzie jednego z naszych klientów z sektora administracji publicznej. Rokrocznie był on do tej pory zmuszony do wydawania około 10 milionów złotych na papier. Po wdrożeniu elektronicznego systemu obiegu dokumentów w trybie EZD będzie on w stanie „zejść” z tego kosztu niemalże do zera – skończy się era drukowania i kserowania. Druk dokumentów będzie następował raczej dość okazjonalnie. Tym samym odejdą też liczne koszty związane z zakupem drukarek i tonerów, z serwisowaniem urządzeń itp. Z perspektywy urzędu będzie to ogromna oszczędność materiałów.

Spójrzmy też na tę kwestię przez pryzmat mieszkańców danego miasta czy gminy – jeżeli lokalny urząd nie będzie zmuszony do wydawania na papier i obsługę drukarek 10 milionów złotych, lecz np. 3 czy 5 milionów rocznie, to tę różnicę będzie mógł wykorzystać do realizacji innych celów: budowy placów zabaw, parków kieszonkowych czy remontów ulic.

Czy polskie urzędy są świadome nadchodzącej zmiany i są na nią gotowe?

Urzędy dużych miast, aglomeracji – jak najbardziej, wiedząc zarazem doskonale jak potężne oszczędności może wygenerować przejście do trybu EZD za pomocą elektronicznego obiegu dokumentów. Jeśli chodzi o urzędy obsługujące średniej wielkości miasta i gminy – wiedzą one zazwyczaj, że „coś jest na rzeczy” i starają się to w jakiś sposób ogarnąć, choć nieraz na „pół gwizdka”. Najniższy poziom świadomości ma miejsce przede wszystkim w małych gminach, zdarzają się sytuacje, w których wójt bagatelizuje zmiany, a nawet nie ma wiedzy o tym, co ma się zmienić. Myślę jednak, że tylko kwestią czasu jest to, kiedy cyfryzacja dotrze nawet do najmniejszych jednostek samorządowych – jeśli zmiany nie będą w stanie wymusić przepisy, to zrobią to mieszkańcy, chcący składać i odbierać dokumenty w sposób elektroniczny, a nie papierowy.

Tylko kwestią czasu jest to, kiedy cyfryzacja dotrze nawet do najmniejszych jednostek samorządowych – jeśli zmiany nie będą w stanie wymusić przepisy, to zrobią to mieszkańcy, chcący składać i odbierać dokumenty w sposób elektroniczny, a nie papierowy.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorzanie – jacy jesteśmy?

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

Jakie są Pana zdaniem cechy charakterystyczne Pomorzan – w szczególności takie, które odróżniałyby nas od mieszkańców pozostałych części kraju?

Każdy chyba lubi mówić o tym, co go wyróżnia – jeśli chodzi o mieszkańców Pomorza, wskazują oni zazwyczaj na swoją większą aktywność społeczną, rozumianą jako np. większa liczba organizacji pozarządowych, większe zaangażowanie społeczne, wolontaryjne itp. Paradoksalnie jednak w tych aspektach w ogóle nie odstajemy od przeciętnej w skali Polski, jesteśmy mocno zbliżeni do mieszkańców innych regionów. Ów pozytywny autostereotyp jest zatem nieuzasadniony.

Są jednakże rzeczy, związane ze specyfiką całego regionu, które faktycznie nas wyróżniają. Jedną z nich jest bardzo wysoki poziom identyfikacji mieszkańców z Pomorzem. A przecież jego historia jest zawiła – obecne województwo łączy w sobie powiaty „dawne”, jak i „nowe”, a zatem te, należące do Rzeczpospolitej przed 1939 r., jak również te, będące wówczas w granicach Niemiec oraz Wolnego Miasta Gdańska. Socjogeneza ludności je zamieszkujących jest zupełnie inna – z jednej strony mamy bowiem do czynienia ze społecznościami osiadłymi, mocno zakorzenionymi, czującymi się u siebie, a z drugiej ze społecznościami napływowymi, zjeżdżającymi się na Pomorze z różnych stron i w różnych okresach.

Pomimo tych różnic, wspomniany poziom identyfikacji pozostaje wysoki we wszystkich częściach regionu – niezależnie czy „dawnych”, czy też „nowych”. Można zatem śmiało powiedzieć, że choć Pomorzanie są wewnętrznie mocno zróżnicowani, to jednak w aspekcie wysokiej identyfikacji z Pomorzem, jesteśmy do siebie podobni.

Poziom identyfikacji mieszkańców województwa pomorskiego z Pomorzem jest wysoki we wszystkich częściach regionu – niezależnie czy „dawnych”, czy też „nowych”. To cecha, która wyróżnia nas na tle innych województw.

Skąd bierze się tak wysoka identyfikacja mieszkańców z Pomorzem?

Wydaje mi się, że jest to związane z pozytywnym obrazem naszego regionu. Badania pokazują, że bardzo niewielu mieszkańców województwa planuje wyprowadzenie się z Pomorza, a co więcej –wysoki ich odsetek poleciłby je swoim bliskim (znajomym, rodzinie) jako miejsce dobre do zamieszkania. I znowu – trendy te są obserwowane na obszarze całego województwa. Trudno jest pod tym względem mówić o dużych różnicach między mieszkańcami Gdańska a terenami położonymi z dala od metropolii.

Gdyby chcieć to nieco uogólnić, to można powiedzieć, że ten pozytywny wizerunek Pomorza bierze się przede wszystkim z trzech rzeczy. Po pierwsze, z warunków środowiskowych, przyrodniczych, krajobrazu, czystego powietrza itp. Po drugie, z jakości życia, a zatem poziomu usług czy sytuacji na rynku pracy. Po trzecie natomiast, z ciekawej, atrakcyjnej historii. Wszystkie te trzy aspekty są ze sobą dość mocno powiązane i sprawiają, że na Pomorzu – zdaniem jego mieszkańców – po prostu dobrze się żyje.

Dość żywy jest w naszym regionie stereotyp, według którego „Solidarność” mogła narodzić się tylko tutaj, gdyż Pomorzanie określają siebie jako osoby otwarte, ceniące sobie wolność, zaradne. Jak dużo jest w nim prawdy?

Z badań wynika, że około 1/3 Pomorzan deklaruje poglądy liberalne, progresywne, około 1/3 – bardziej konserwatywne, nazwijmy to: prawicowe, a pozostała 1/3 jest gdzieś pośrodku. Wydaje mi się, że dość dobrze odzwierciedla to faktyczną strukturę, choć ciekawe jest to, że jesteśmy bardziej liberalni w sensie ekonomicznym, niż obyczajowym – więcej w nas przekonania wolnościowego, jeśli idzie o podejście do kwestii gospodarczych.

To, co wydaje mi się godne zauważenia – i co powtarzam przy różnych okazjach – to to, że nasz pomorski liberalizm zawsze był nieco bardziej konserwatywny niż w innych regionach, natomiast nasz konserwatyzm był z kolei bardziej liberalny, daleki od postaw fundamentalnych. W związku z tym na Pomorzu z całą pewnością dominują postawy demokratyczne oraz identyfikacja i przywiązanie do europejskości oraz samorządności.

Nasz pomorski liberalizm zawsze był nieco bardziej konserwatywny niż w innych regionach, natomiast nasz konserwatyzm był z kolei bardziej liberalny, daleki od postaw fundamentalnych. W związku z tym na Pomorzu z całą pewnością dominują postawy demokratyczne oraz identyfikacja i przywiązanie do europejskości oraz samorządności.

Oczywiście, nikogo nie powinno zaskakiwać to, że w poszczególnych fragmentach Pomorza rozkład na linii konserwatyzm – liberalizm bywa zróżnicowany. Upraszczając – tradycyjne, wiejskie powiaty kaszubskie i kociewskie są bliżej pierwszego, natomiast metropolia oraz jej obwarzanek, znajdują się bliżej drugiego. Choć nie można też generalizować – nie jest tak, że w jednym powiecie wszyscy głosują na partię X, a w drugim tylko na partię Y. Przeciwnie – inaczej jest w małych miastach, inaczej w ich suburbanizującym się obwarzanku, a jeszcze inaczej w dalszym wiejskim otoczeniu. Co więcej, wyróżnić też można miejsca będące regionalnymi „matecznikami” konserwatyzmu oraz liberalizmu, a także miejsca, które cechuje duża fluktuacja i zmienność. Zdecydowanie nie mamy więc do czynienia z łatwymi do ułożenia „puzzlami”.

Jednym z paradoksów jest to, że choć Pomorzanie definiują siebie jako osoby otwarte i tolerancyjne, to jednak w badaniach zauważyć można przeważające negatywne nastawienie odnośnie przyjmowania do Polski cudzoziemców, w tym nawet uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi. Z czego to wynika?

Choć może to marne pocieszenie, ale pod tym kątem nie odstajemy zbytnio od postaw obserwowanych w wymiarze ogólnopolskim. Generalnie łatwo jest określać siebie jako osoby tolerancyjne, otwarte, rysując swój pozytywny autostereotyp. Kiedy jednak przychodzi nam odpowiedzieć na bardziej konkretne pytania, następuje weryfikacja i pozytywny z początku obraz staje się bardziej zróżnicowany.

Łatwo jest określać siebie jako osoby tolerancyjne, otwarte, rysując swój pozytywny autostereotyp. Kiedy jednak przychodzi nam odpowiedzieć na bardziej konkretne pytania, następuje weryfikacja i pozytywny z początku obraz staje się bardziej zróżnicowany.

W tym miejscu chciałbym jednak zauważyć, że kilka miesięcy przed kryzysem migracyjnym z 2015 r., kiedy pytano Polaków o ich stosunek wobec przyjmowania do naszego kraju uchodźców wojennych, zdecydowana większość, około 75%, opowiadała się mniej lub bardziej za. Później natomiast, w efekcie silnie antyimigranckiej kampanii propagandowej, wektory wielu naszych rodaków zostały całkowicie przestawione.

Tego nastawienia nie zmienił nawet wybuch wojny w Ukrainie? Przecież wielu z nas bardzo pomagało, wspierało ukraińskich uchodźców, szczególnie w trakcie tzw. pierwszej fali uchodźczej.

Pomorskie badania wskazują na to, że akceptacja dla migrantów czy uchodźców z Ukrainy jest bardzo wysoka. Inaczej jest jednak, kiedy pojawia się pytanie o przyjmowanie do Polski muzułmanów – wówczas reakcja jest zdecydowanie negatywna. Można zatem powiedzieć, że jesteśmy skłonni być tolerancyjnymi i otwartymi wobec tych, którzy są blisko nas zarówno w sensie geograficznym, jak i kulturowym, natomiast jesteśmy bardziej zamknięci względem tych, którzy przybywają tu z daleka i różnią się od nas na tle religijnym czy rasowym. Takie postawy są dziś zresztą zauważalne nie tylko na Pomorzu, lecz także w skali całego kraju.

Na ile na to, jacy dziś jesteśmy wpływają cechy „dawne” – kulturowe, dziedziczone przez nas, dotyczące miejsca, w którym się wychowaliśmy, czy w którym żyliśmy, a na ile cechy „nowe”, np. nabyte od znajomych, z mediów, z przekazów propagandowych?

Nie da się tego wymierzyć. W niektórych grupach czy też środowiskach społecznych kontekst historyczno­‑kulturowy, etniczny, lokalny jest nadal bardzo ważny, a w innych – szczególnie tych, które kształtowały się po wojnie czy wśród których trwa bardzo dynamiczny proces zmiany, związany z aktualnymi migracjami krajowymi lub regionalnymi – ma on mniejsze znaczenie. Owe procesy migracyjne doskonale widać w Gdańsku – jeszcze w 2007 r. Główny Urząd Statystyczny projektował, że liczba gdańszczan będzie malała, a tymczasem obecnie dynamicznie ona rośnie, dobijając do 470 tys.

Wśród nich znajduje się wielu nowych mieszkańców, jak np. młodych małżeństw, które przenoszą się tu głównie z południa kraju, znajdują tu pracę, zakładają rodzinę i osiedlają się na stałe. Ważną motywacją są przy tym warunki zdrowotne, np. czystsze powietrze. Pojawia się zatem pytanie, na ile osoby te zakorzeniają się tutaj i przejmują pewne lokalne cechy środowiskowe, a na ile wnoszą one w otoczenie swoje własne cechy, które nabyły mieszkając, wychowując się gdzie indziej? Trudno jest to zbadać i ocenić.

Jedno jest jednak pewne i jest to pomorskim fenomenem – badania dowodzą, że nowi mieszkańcy bardzo szybko identyfikują się zarówno z Gdańskiem, jak i z całym regionem. Tworzy się zatem na Pomorzu bardzo specyficzny miks, który nazwałbym miksem zakorzenienia i zakorzeniania, ale i dalej: miksem stabilizacji i mobilności, miksem młodości i senioralności, miksem tradycjonalności i progresywności. Miksem migracji z okresu dwudziestolecia międzywojennego, najnowszej historii z „Solidarnością” włącznie oraz tego wszystkiego, co współcześni przyjezdni przywożą w swoich biografiach, pamięci, tradycji. I nie dotyczy to przybyszów wyłącznie z innych regionów Polski, lecz także z zagranicy, jak również migracji lokalnych, gdy np. ktoś przeprowadza się z Trójmiasta za obwodnicę, doznając nieraz nielekkich szoków kulturowych wynikających stąd, że realia społeczne w nowym miejscu są odmienne od tego, do czego się przyzwyczaił.

Tworzy się na Pomorzu bardzo specyficzny miks, który nazwałbym miksem zakorzenienia i zakorzeniania, ale i dalej: miksem stabilizacji i mobilności, miksem młodości i senioralności, miksem tradycjonalności i progresywności. Miksem migracji z okresu dwudziestolecia międzywojennego, najnowszej historii z „Solidarnością” włącznie oraz tego wszystkiego, co współcześni przyjezdni przywożą w swoich biografiach, pamięci, tradycji.

Podczas prelekcji wygłoszonej w czasie obchodów 25‑lecia Samorządu Województwa Pomorskiego nakreślił Pan dla Pomorza trzy potencjalne scenariusze jakie mogą się ziścić w najbliższych latach. Pierwszy to izolacja w warunkach rosnącego zróżnicowania, drugi to asymilacja, unifikacja i uniformizacja, natomiast trzeci to zintegrowana wielokulturowa pomorska wspólnota obywatelska. Najbardziej korzystnym wydaje się ten ostatni, jednak czy mamy szansę go urzeczywistnić?

Trzeci scenariusz jest najbardziej pożądany, ale wymagający bardzo dużego wysiłku, determinacji lokalnych i regionalnych społeczności, elit oraz różnych środowisk: akademickich, gospodarczych, samorządowych, edukacyjnych, pozarządowych itd. Oczywiście bardzo wiele będzie też zależało od tego co jest w nas samych, jakie – jako Pomorzanie – będziemy preferowali postawy i zachowania.

W tym miejscu zwróciłbym uwagę na dwa bardzo ważne aspekty. Pierwszy dotyczy zewnętrznego kontekstu politycznego – jeżeli Polska pójdzie jeszcze bardziej w kierunku nacjonalistycznego, populistycznego autorytaryzmu, to naturalnie wzrośnie szansa ziszczenia się scenariusza autorytarno­‑nacjonalistycznego właśnie. Coraz trudniej będzie nam być sobą, z naszą specyficzną tożsamością, z naszą unikatową pamięcią itd. Drugi aspekt dotyczy natomiast potencjalnych niekontrolowanych procesów migracyjnych związanych z kryzysem klimatycznym, wojnami czy zdarzeniami geopolitycznymi, co zwiększy prawdopodobieństwo realizacji scenariusza rosnącego zróżnicowania przy jednoczesnej izolacji grup od siebie – szczególnie w warunkach braku sensownej polityki migracyjnej.

Obydwa powyższe scenariusze niosą ze sobą bardzo duże ryzyka, co powinno motywować nas do bardzo dużego wysiłku, który uniemożliwi ich spełnienie. Dotyczy to wymiaru zarówno pomorskiego, jak i ogólnopolskiego. Od każdego z nas zależy, czy będziemy w stanie stworzyć demokratyczną i otwartą wspólnotę obywatelską. Głęboko wierzę, że uda nam się uniknąć scenariusza autorytarno­‑nacjonalistycznego bądź separacyjno­‑konfliktowego, lub też pewnego rodzaju ich hybrydy. W nas, Pomorzanach tkwi głęboko podejście demokratyczne i oby zwyciężyło ono zarówno na Pomorzu, jak i w Polsce.

Niniejszy wywiad powstał na kanwie badań pt. „Postawy i zachowania mieszkańców województwa pomorskiego w kontekście budowania tożsamości Pomorzan”, przeprowadzonego przez konsorcjum Instytutu Kaszubskiego i Fundacji IBRiS (próba: 6600 osób) i sfinansowanego przez Samorząd Województwa Pomorskiego.

Skip to content