Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jak uczą się maszyny?

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

Jakiego typu rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji (AI) są rozwijane w firmie AirHelp?

W AirHelp wykorzystujemy zalążki sztucznej inteligencji, które właściwie można określić mianem machine learning (ML). Bez rozwiązań w tym zakresie bardzo trudno byłoby nam zapanować nad olbrzymią ilością spraw, którymi się zajmujemy – do naszej firmy co miesiąc zgłasza się ponad 400 tys. osób z zapytaniami dotyczącymi tego, czy od linii lotniczej należy im się odszkodowanie w związku z np. opóźnieniem czy odwołaniem lotu. Jako że działamy globalnie ‒ w 30 krajach, obsługujemy klientów w 16 językach, bez automatyzacji nie moglibyśmy prowadzić swojej działalności w opłacalny biznesowo sposób.

Na czym polega ML stosowane w Waszej firmie?

Automatyzacje wykorzystywane w naszej firmie wynikają nie tylko z prostego algorytmu, na zasadzie: „Jeśli wydarzyło się X, zrób Y”. Nasze mechanizmy „uczą się” na podstawie decyzji podejmowanych wcześniej przez ludzi i bazując na nich, podejmują własne decyzje. Aby decyzje podejmowane przez robota były słuszne, musi mieć on dostęp do bardzo dużej ilości spraw obsługiwanych wcześniej przez człowieka. Istnieje bowiem wiele zmiennych, które wpływają na wybory dokonywane przez prawdziwych ludzi – czy to prawników, czy agentów operacyjnych zajmujących się obsługą klienta – których nie da się w prosty sposób sparametryzować. Nasz algorytm analizuje, w jaki sposób dany proces kilkadziesiąt tysięcy razy wykonywał człowiek, i na tej podstawie wyciąga wniosek, że w sprawie X podjąłby on najprawdopodobniej decyzję Y.

W wypadku rozwiązań ML kluczowy jest zatem dostęp do wielkich baz danych?

Aby ML miało sens, maszyna musi mieć dostęp do dużej liczby przypadków ‒ tak, by była zachowana istotność statystyczna. Im mniej przypadków przeanalizuje robot, tym większe prawdopodobieństwo, że jego decyzja nie będzie w danej sprawie optymalna. Można to porównać do prawdziwej, ludzkiej inteligencji, która formuje się u dzieci – wiedza i decyzje, które podejmują one już jako dorośli, bazują na tym, co zobaczyły i czego doświadczyły w dzieciństwie. Skoro coś jest czerwone, może być gorące, więc lepiej tego nie dotykać – jeśli raz się sparzę, następnym razem dwa razy się zastanowię, czy tego dotykać. Ta wiedza kształtuje się na podstawie wcześniejszych doświadczeń, których musi być odpowiednio dużo – gdy dziecko ma dwa lata i tych doświadczeń jest jeszcze niewiele, wielu rzeczy często jeszcze nie wie i popełnia błędy.

Jeśli po lewej stronie osi znajduje się powtarzalna automatyzacja, a po prawej – sztuczna inteligencja, w którym miejscu należałoby umieścić ML? Czy nie opiera się ona na powtarzalności, tyle że po prostu w wielkiej skali?

Moim zdaniem ML jest wstępem do sztucznej inteligencji. Nie zgadzam się bowiem ze stwierdzeniem, że AI nie bazuje na powtarzalności. Kiedy dziecko uczy się samo, w pewnym momencie jest w stanie podejmować własne trafne decyzje właśnie dzięki bardzo dużej liczbie sytuacji (danych), których już doświadczyło. Bez tej wiedzy inteligencja nie zadziała – jej kształtowanie i rozwój bazują na coraz lepszym wykorzystywaniu danych, które są dookoła nas. I to dzięki właściwemu ich doborowi jesteśmy w stanie podjąć właściwą decyzję. Tak działa ludzka inteligencja, a AI to kwestia zaprogramowania tego, by maszyna robiła to w miarę samodzielnie. Za pomocą kilkudziesięciu tysięcy A (zdarzeń) i kilkudziesięciu tysięcy B (decyzji) algorytm wybiera ścieżkę, którą poszedłby człowiek. Bez wielkich baz danych nie ma mowy o rozwijaniu AI.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że AI nie bazuje na powtarzalności. Kiedy dziecko uczy się samo, w pewnym momencie jest w stanie podejmować własne trafne decyzje właśnie dzięki bardzo dużej liczbie sytuacji, które już doświadczyło. Bez tej wiedzy inteligencja nie zadziała – podobnie jest w wypadku maszyn.

Jaki jest zakres obowiązków, które w AirHelp obsługują maszyny?

Mamy dwa boty – Larę oraz Agę. Pierwszy dokonuje oceny, czy dany wniosek o odszkodowanie ma szanse na wygraną w sądzie, a jeśli tak wskazuje w którym. Działamy bowiem w kilkudziesięciu jurysdykcjach i w sytuacji, gdy dana linia lotnicza odmawia wypłaty odszkodowania, które naszym zdaniem się należy, kierujemy sprawę do tego sądu, w którym mamy największe szanse na wygraną. Może się on znajdować w jurysdykcji siedziby linii lotniczej, jurysdykcji wylotu pasażera, bądź też jego przylotu. Wybór miejsca rozstrzygania sporu jest dokonywany przy uwzględnieniu przeszłych spraw wygranych w sądach, a także m.in. czasu oraz kosztów postępowania. Są to pewnego rodzaju niuanse – w różnych jurysdykcjach różni sędziowie różnie interpretują pewne zdarzenia. Lara ma to wszystko „wyłapać”. To dla nas bardzo istotne zarówno z biznesowego punktu widzenia, ponieważ zarabiamy na prowizjach od wygranych procesów i nie tracimy naszego czasu i energii na sprawy niemożliwe do wygrania, jak i ze względu na nasz wizerunek – jeśli już podejmujemy się sprawy, bardzo rzadko zdarza się, byśmy nie uzyskali odszkodowania.

Czym natomiast zajmuje się Aga?

Aga działa na wcześniejszym etapie, wspierając naszych agentów operacyjnych. Stanowią oni nasz największy, ponad 300‑osobowy zespół i odpowiadają za kontakt z klientami we wstępnej ocenie wniosku i zbieranie dokumentów potrzebnych do rozstrzygnięcia danej sprawy. Jako że współpracujemy z ponad 400 liniami lotniczymi, wachlarz tych formalności bywa naprawdę różny. Do zadań Agi należy m.in. sprawdzanie, czy dokumenty zostały wypełnione poprawnie – np. gdy ktoś w miejscu podpisu postawi krzyżyk czy kropkę, robot widzi, że to nie wygląda jak podpis i przekazuje tę informację agentowi z prośbą o sprawdzenie. Do takiego wniosku dochodzi po uprzednim przeanalizowaniu tysięcy innych formularzy – na tym właśnie polega technologia machine learning. To bardzo przyspiesza proces obsługi klienta.

Jakich kompetencji potrzeba, by udoskonalać technologie związane z ML?

Na ML składa się przynajmniej kilka sfer, w każdej organizacji może to wyglądać inaczej. W naszej firmie bardzo ważnym działem jest data science – specjaliści z tej dziedziny wskazują programistom modelującym boty miejsca, gdzie istnieją pewne korelacje, które warto, by robot analizował w pierwszej kolejności. Nie można tego zrobić na zasadzie: masz tu całą bazę i zobacz, co w niej widzisz. Proces uczenia maszyny to kodowanie jej inteligencji, umiejętności, to nakierowywanie jej na pewne ścieżki.

W całym procesie bardzo ważne jest też podejście stricte projektowe – łączenie świata inżynierii i oprogramowania ze światem realnym. Trzeba mieć kontakt z żywym klientem, wiedzieć, czego oczekuje, jak przedstawia swoje racje i swój punkt widzenia, a następnie potrafić przeobrazić to w kod, w robota, będącego później w stanie spełnić te oczekiwania. Uważam, że akurat tego doświadczenia jest w Gdańsku oraz – szerzej – w Polsce najmniej. Trudno w naszym kraju znaleźć osobę z 10‑ czy 15‑letnim doświadczeniem zakresie produkcji internetowej. Nie ma co się dziwić – na początku XXI w. takie produkty w naszym kraju nie istniały, wtedy biznesy internetowe dopiero zaczynały się u nas budować, nie były tak zaawansowane jak na Zachodzie. Choć mamy więc bardzo dużo świetnych programistów, brakuje nam osób o szerszym spojrzeniu na użytkownika, na budowę produktu. Między innymi dlatego część naszego zespołu produktowego mieści się w Berlinie, a nie w Gdańsku.

Choć mamy na Pomorzu bardzo dużo świetnych programistów, brakuje nam osób o szerszym spojrzeniu na użytkownika, na budowę produktu. Osób potrafiących zrozumieć oczekiwania klienta i przeobrazić je w kod.

Jak duża część pracy związanej z doskonaleniem ML odbywa się w Gdańsku?

AirHelp ma trzy lokalizacje – Gdańsk jest największą, kolejne miejsca to Kraków oraz Berlin. Na Pomorzu znajduje się cały dział data science, a także mniej więcej połowa działu inżynierii. Można powiedzieć, że 70% całego naszego R&D powstaje w Gdańsku. Tu też mamy najwięcej pracowników – prawie 500.

Wasi konkurenci w branży rozwijają podobnego typu projekty automatyzacyjne?

AirHelp jest największą firmą w swojej branży – żaden konkurent nie jest w stanie działać na tylu rynkach i w tak kompleksowy sposób jak my. Tę potężną korzyść zawdzięczamy właśnie automatyzacji procesów, bez której nasza działalność nie miałaby ekonomicznego sensu. Konkurujemy przede wszystkim z firmami, które oferują usługi podobne do naszych, tyle że na poszczególnych, konkretnych rynkach. Główna różnica polega na tym, że są to zazwyczaj firmy prawnicze z informatykami, podczas gdy my jesteśmy firmą technologiczną z prawnikami. To zasadnicza różnica, dzięki której większość naszych konkurentów jest nie tylko znacznie mniejsza niż nasza firma, ale nie są oni też najczęściej w stanie pomóc klientom, wylatującym poza obsługiwane przez nich jurysdykcje.

Główną barierą, która hamuje ich działalność, są „zaległości” technologiczne?

Ze względu na brak zaawansowanych technologicznie rozwiązań firmy te są skazane na to, by ograniczać działalność do mniejszej liczby rynków oraz linii lotniczych, a także mieć niższą skuteczność działań. Innego typu konkurencją są dla nas same linie lotnicze – nasze usługi mają bowiem sens tylko wtedy, kiedy będziemy w stanie obsłużyć proces odszkodowawczy lepiej niż sama linia. Kiedy powstawaliśmy, linie lotnicze podchodziły do nas z dużą niechęcią, gdyż zmuszaliśmy je do płacenia odszkodowań, a wcześniej – nawet mimo obowiązującego prawa – często nie musiały tego robić. W tej chwili linie postrzegają nas raczej jako partnera, który pomaga im zweryfikować bardzo dużą liczbę wniosków pod kątem tego, czy roszczenia pasażera są słuszne, czy nie. Większość linii lotniczych dba o swoich klientów i w odpowiednim do nich podejściu widzą szansę na odzyskanie ich lojalności, która ucierpiała ze względu na opóźnienie czy odwołanie lotu. Tyle że gdy klient zwraca się z wnioskiem o odszkodowanie do samej linii, obsługa jego wniosku, nawet na wstępnym etapie, może trwać godzinami. U nas dowie się, czy należy mu się odszkodowanie dosłownie w kilka minut.

Maszyny zastąpią niebawem człowieka nie tylko w sektorze produkcji, ale i usług – również tych zaawansowanych, związanych z np. z prawem?

W tej chwili Lara działa 10‑krotnie szybciej niż nasz najlepszy pracownik, który wykonuje swoją pracę ręcznie. Nadal jednak sytuacje, w których robot jest w stanie jednoznacznie i właściwie wypowiedzieć się na temat danej sprawy, są w skali całego sektora usług dość nieliczne. Mimo że bardzo mocno stawiamy na automatyzację, nadal zatrudniamy bardzo dużą liczbę pracowników i nie sądzę, by miało się to zmienić. W naszym wypadku bezcennym zasobem są chociażby pracownicy obsługujący klientów – czasem po prostu trzeba porozmawiać z drugą osobą i żaden robot nie wykona tego lepiej niż człowiek. Owszem, pewne elementy komunikacji z klientem można zautomatyzować, czego dowodem są nasze boty, ale aby klient był zadowolony z obsługi, nie może się ona opierać wyłącznie na maszynach. Pamiętajmy, że w działalności usługowej najbardziej liczy się komfort klienta.

Oczywiście, zdaję sobie, że w wielu dyskusjach pojawia się przekonanie, że automatyzacja może spowodować zmniejszenie liczby osób potrzebnych do pracy. Moim zdaniem tak się jednak nie stanie – automatyzacja otwiera firmom nowe możliwości związane z wchodzeniem na nowe rynki oraz ze skalą ich działania. A to pociąga za sobą tworzenie nowych miejsc pracy. Automatyzację procesów traktuję więc przede wszystkim jako narzędzie globalizacji firm, a nie zagrożenie dla istniejących miejsc pracy.

Automatyzacja otwiera firmom nowe możliwości związane z wchodzeniem na nowe rynki oraz ze skalą ich działania. A to pociąga za sobą tworzenie nowych miejsc pracy, a nie ich likwidowanie.

Czy macie trudności ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników na Pomorzu? Jak postrzegacie konkurencję o uzyskanie pracownika na tle innych obecnych w Trójmieście firm?

Potrzebujemy najlepszych ludzi. Obecne w Trójmieście korporacje są z naszego punktu widzenia zarówno rywalem, jak i pomocą w znalezieniu takich pracowników. Ich obecność sprawia bowiem, że coraz więcej wykwalifikowanych specjalistów chce pracować i żyć właśnie na Pomorzu. Z jednej strony ubolewamy więc, że większość zatrudnionych nie zostaje u nas do emerytury, ale z drugiej wartością jest, że nowi pracownicy przychodzą do nas bogaci o doświadczenia z wielu różnych firm i projektów. Nie ujmowałbym tego tematu od strony walki o pracownika, lecz od strony rosnącej kompetencji w regionie.

Obecne w Trójmieście korporacje są dla nas zarówno rywalem, jak i pomocą w znalezieniu wykwalifikowanych pracowników. Z jednej strony ubolewamy, że większość zatrudnionych nie zostaje u nas do emerytury, ale z drugiej wartością jest, że nowi pracownicy przychodzą do nas bogaci o doświadczenia z wielu różnych firm i projektów.

Rosnące kompetencje pracowników przekładają się też na rosnące aspiracje finansowe. W tym momencie z perspektywy pracodawców Trójmiasto staje się w skali europejskiej coraz mniej atrakcyjne, jeśli chodzi o poziom wynagrodzeń. Myśleliście o tym, by przenieść swoją działalność na tańsze rynki, takie jak rumuński, bułgarski czy ukraiński?

Na wschodzących rynkach bez wątpienia znaleźlibyśmy tańszych programistów, tyle że nie szukamy specjalistów tańszych, lecz lepszych. To istotna różnica. Jeśli wykonuje się w miarę proste czynności, również programistyczne, można sobie pozwolić na ulokowanie działalności w miejscu, gdzie dostępny jest duży zasób osób chętnych do pracy za relatywnie niewielkie wynagrodzenie. Poszukując jednak zaawansowanych kompetencji, swoją uwagę koncentrujemy na rynkach dojrzałych, np. polskim.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Bez multidyscyplinarności ani rusz

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

DEBN jest spółką celową powołaną do komercjalizacji wynalazku dwóch gdańskich urologów. Da się zbudować biznes, kiedy w zespole są tylko lekarze?

Wprowadzenie produktu medycznego na rynek to wielkie wyzwanie. W momencie gdy tego się dokona, wciąż wymagany jest ciągły nadzór w zakresie produkcji, bezpieczeństwa, zmieniających się ciągle wymogów regulacyjnych. Z naszych doświadczeń wynika, że cały proces wprowadzania nowego produktu na rynek można podzielić na trzy obszary: techniczny, regulacyjny oraz biznesowy. W pierwszej kategorii mowa o kwestiach stricte naukowych, czyli w naszym wypadku: pracą nad polimerami, chemią analityczną, materiałoznawstwem. Kwestie regulacyjne obejmują zagadnienia związane z wszelkimi formalnościami, a także aspektami prawnymi. Część biznesowa to natomiast strategia zdobywania rynku, kształtowania strategii sprzedażowej, dostosowywania się do kryteriów poszczególnych rynków, prowadzenie działań marketingowych itp. Dlatego też niezwykle istotne jest spojrzenie multidyscyplinarne.

Nam ‒ jako dwuosobowemu zespołowi lekarzy ‒ bez wsparcia ekspertów z poszczególnych dziedzin trudno byłoby samemu sobie z tym wszystkim poradzić. Byłoby to wręcz niemożliwe. Dlatego też do naszego zespołu zaprosiliśmy Michała Krużyckiego, który wspiera nas w aspektach biznesowych. Ściśle współpracujemy też m.in. z naukowcami z Politechniki Gdańskiej, radzimy się prawników itd. To bardzo złożony i – co szczególnie istotne – wymagający pewnej ciągłości proces. Jedno czy kilka spotkań z ekspertami na niewiele się zda, niezbędna jest stała współpraca.

Wprowadzanie nowego produktu na rynek to bardzo złożony i – co szczególnie istotne – wymagający pewnej ciągłości proces, w którym niezbędne jest spojrzenie multidyscyplinarne.

Na co należy zwrócić szczególną uwagę, rozwijając start‑up z branży urządzeń medycznych?

Kluczowe jest odpowiednie zabezpieczenie pomysłu. Dlatego też zaraz po pierwszych eksperymentach poddaliśmy nasz wynalazek międzynarodowej procedurze patentowej, która stanowiła dla nas pewien gwarant, kartę przetargową podczas pierwszych rozmów z funduszami. Wymagają one, by projekt, który ma być przez nich potencjalnie wspierany, był zabezpieczony. Dlatego też początkujące firmy z tej branży bardzo niechętnie dzielą się wynikami swoich badań i je upubliczniają. Jest to specyfika branży medycznej, w której procesy związane np. z wprowadzaniem nowych leków są bardzo kosztowne. Nie ma innej możliwości, by zainwestowane pieniądze się zwróciły, niż ochrona leku przez procedurę patentową. W przemyśle medycznym to absolutna podstawa.

W branży urządzeń medycznych poddanie wynalazku procedurze patentowej jest pewnym gwarantem, kartą przetargową podczas pierwszych rozmów z funduszami. Wymagają one, by projekt, który ma być przez nich potencjalnie wspierany, był zabezpieczony.

Wokół jakiego pomysłu biznesowego powstała spółka DEBN?

Jednym z najczęściej wykonywanych zabiegów urologicznych na świecie jest biopsja gruczołu krokowego. W samej Europie wykonuje się około miliona takich zabiegów rocznie. Ma to związek z diagnostyką jednego z najczęstszych nowotworów w krajach rozwiniętych – raka prostaty. Zabieg ten wiąże się z koniecznością pobrania wycinka guza za pomocą igły biopsyjnej przechodzącej przez przestrzeń, która fizjologicznie zawiera szczepy bakterii. Niestety, dość często, bo w około 7% przypadków, zdarza się, że bakterie te są przenoszone do tkanki gruczołu krokowego, co może powodować powikłania infekcyjne. Nieraz są one poważne, z urosepsą włącznie. W ostatnich latach na całym świecie obserwuje się gwałtownie rosnącą liczbę powikłań. Zależało nam na tym, by wypracować rozwiązanie, które znacznie zmniejszy to ryzyko.

W jaki sposób obecnie chroni się pacjentów przed ryzykiem powikłań?

Jako że problem jest znany na całym świecie i powszechny, wiele zespołów naukowych starało się znaleźć na niego remedium. Najczęściej stosowaną metodą jest dziś profilaktyka antybiotykowa – przed zabiegiem każdy pacjent otrzymuje doustnie antybiotyk jako dawkę profilaktyczną, która ma go chronić przed infekcją. Niestety, niektóre bakterie się na nie uodparniają, antybiotyki nie zawsze też docierają do gruczołu krokowego. Inna rzecz, że nie wszyscy pacjenci też te antybiotyki biorą. Jedną z nowych metod jest profilaktyka antybiotykowa celowana, zindywidualizowana. Jest ona jednak uciążliwa, ponieważ wymaga dodatkowych wizyt, badania, oczekiwania na wynik. Nie zawsze też zresztą jest ona skuteczna. Znacznie skuteczniejszą, ale mniej komfortową dla pacjenta metodą jest z kolei pobieranie wycinków przez krocze. Wiąże się to jednak z koniecznością znieczulenia ogólnego i pobytem w szpitalu.

Na czym opiera się Państwa pomysł?

Skupiliśmy się na modyfikacji igły biopsyjnej, proponując naniesienie na nią powłoki polimerowej, która w trakcie zabiegu będzie stopniowo uwalniała kombinację antybiotyków. Kombinację, którą uznaliśmy za optymalną na podstawie wcześniejszych badań.

W jakim stadium znajduje się dziś ten projekt?

Kończymy badania przedkliniczne i prace nad samym produktem – nad końcową formulacją powłoki igły. Równolegle przygotowujemy się do badania klinicznego, które planujemy rozpocząć w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Podczas badań przedklinicznych sprawdzaliśmy, w jaki sposób działają antybiotyki. Były one testowane nie na ludziach, lecz na modelu tkanki zwierzęcej. Obserwowaliśmy, jak powłoka aktywna zachowuje się podczas zabiegu, jaka jest jej trwałość itp. Natomiast teraz ostatecznie sprawdzimy to w badaniach klinicznych na pacjentach. Taka jest zresztą procedura wprowadzania wszelkich wyrobów medycznych.

Jakie bariery napotkaliście dotąd na swej drodze?

Główne bariery są związane z dużymi środkami finansowymi niezbędnymi do wprowadzenia nowego wyrobu medycznego na rynek, jak również z warstwą regulacyjną. Pierwszą z nich udaje nam się jak na razie pokonać dzięki finansowaniu publiczno­‑prywatnemu za sprawą programu Bridge Alfa oraz zainwestowaniu w nasz projekt przez fundusze Alfabeat i Kvarko. Jeśli natomiast chodzi o drugą, to sprawa jest tym bardziej złożona, że nasz produkt składa się z czterech komponentów: igły biopsyjnej, igły znieczuleniowej, antybiotyku oraz polimerów. Do każdego z nich trzeba przygotować odpowiednią dokumentację i przeprowadzić stosowane badania, które ostatecznie dopuszczą wyrób do wykorzystania na rynku. To znacznie wydłuża cały proces.

Jeśli Wasz produkt z powodzeniem przejdzie przez ścieżkę formalną, w jaki sposób będziecie mogli trafić z nim do klientów?

Na tym rynku obowiązuje dość tradycyjny model: jest producent igieł, istnieją sieć dystrybucji i siły sprzedażowe, czyli handlowcy, którzy poruszają się po rynku, a na samym końcu tego łańcucha są szpitale, które zamawiają urządzenia medyczne, leki itd. Jeśli chodzi o naszą strategię, to planujemy licencjonować nasz know­‑how. Prowadzimy już na ten temat rozmowy z producentami standardowych igieł biopsyjnych. Wymarzonym partnerem jest z naszego punktu widzenia producent posiadający własne kanały sprzedaży, chcący zająć większą część rynku za pomocą naszego produktu. Nie wykluczamy też również innych firm medycznych, posiadających odpowiednią infrastrukturę produkcyjną oraz sieć kontaktów, które jednak dotąd nie specjalizowały się stricte w wytwarzaniu igieł. Taka ścieżka jest z naszego punktu widzenia optymalna – dzięki wykorzystaniu istniejących sieci dystrybucyjnych innych firm nasz wynalazek będzie mógł szybciej dotrzeć do pacjentów i lekarzy.

Planujemy licencjonować nasz know­‑how. Wymarzonym partnerem jest z naszego punktu widzenia producent igieł biopsyjnych, posiadający własne kanały sprzedaży, chcący zająć większą część rynku za pomocą naszego produktu.

Jak rozumiem, cały proces produkcyjny będzie się więc odbywał poza DEBN?

Nie mamy w planach budowania własnej fabryki, w której będą produkowane igły. Na naszych barkach będzie natomiast spoczywało przeniesienie procesu powlekania igieł, nad którym pracowaliśmy w laboratorium, do przemysłu – chodzi niejako o „nauczenie” wykonawców, w jaki sposób to robić.

Planem B, gdyby nie udało się nam znaleźć partnera, jest zostanie producentem, jednakże w takim wypadku cały proces produkcyjny zlecilibyśmy podwykonawcom.

Gdyby pojawiła się taka szansa, wzięlibyście pod uwagę sprzedanie swojego know­‑how międzynarodowej korporacji?

Obecnie skupiamy się na wprowadzaniu igły na rynek, co nastąpi później – zobaczymy. Wszystko będzie zależało od wyników – jeśli nastąpi pierwsza sprzedaż, która pociągnie za sobą kolejne, a nasz produkt zyska popularność, będziemy się nad tym głowili. Za nami stoją dwa fundusze, które zainwestowały w nasz produkt i które w swojej strategii zakładają wyjście z inwestycji w odpowiednim momencie. Jeśli pojawiłby się gracz, chcący nas przejąć, jego oferta na pewno byłaby rozpatrzona.

Wspominaliście, że Wasz pomysł chroni międzynarodowy patent – planujecie zatem dokonanie ekspansji zagranicznej?

Nasze rozwiązanie jest uniwersalne i może chronić pacjentów na całym świecie. Opracowana przez nas igła jest przedmiotem zgłoszeń patentowych w Europie, Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Kanadzie, Japonii i Australii – w tych bowiem regionach zapadalność na raka prostaty jest największa. Oczywiście, same zgłoszenia patentowe to dopiero prapoczątek ekspansji. O tym, w którym kierunku ostatecznie pójdziemy, w głównej mierze zadecyduje wybór strategicznego partnera, a konkretnie: jego plany sprzedażowe oraz kształt jego sieci dystrybucyjnej. Wierzymy, że nasz produkt zyska międzynarodowe uznanie – póki co jest bardzo dobrze odbierany przez polskie oraz zagraniczne środowiska urologiczne. Widzimy też zainteresowanie biznesu naszym pomysłem. Wszystko ostatecznie rozstrzygnie się jednak na rynku.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Budownictwo modułowe – moda czy przyszłość?

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

Na czym polega idea budownictwa modułowego?

Mówiąc nieco obrazowo – polega na „składaniu” różnego typu budynków z gotowych, wykonanych wcześniej modułów. Elementy te z zewnątrz przypominają trochę kontenery, które trzeba do siebie odpowiednio dopasować, zespolić ze sobą.

Jakiego typu budynki mogą powstawać w budownictwie modułowym?

Najróżniejsze – niektóre firmy budują modułowo kilkunastopiętrowe apartamentowce czy budynki użyteczności publicznej. Kiedy 5 lat temu otwieraliśmy Smart Mod, planowaliśmy zająć się budową całorocznych domków letniskowych. Ostatecznie nasza oferta poszerzyła się o budynki sezonowe, takie jak bary plażowe, czy tzw. stróżówki stawiane na terenach zakładów przemysłowych.

Jakie są różnice między budownictwem tradycyjnym a modułowym? Intuicyjnie wydaje się, że to drugie może być mniej trwałe – przypomina ono trochę stawianie domków z klocków…

Nie zgodzę się z tezą, że obiekty stawiane w budownictwie modułowym mają niższą jakość. Wręcz przeciwnie ‒ ze względu na konieczność transportu konstrukcja musi być mocniejsza. W budynkach modułowych można stosować – w zależności od funkcji obiektu – różne konstrukcje. Bar, który będzie przewożony sezonowo, musi być sztywny i łatwy do demontażu, stąd wykorzystuje się przy jego budowie stal. Z kolei budynki, których nie planujemy przewozić tak często, są budowane na konstrukcji drewnianej. To tylko przykłady pierwsze z brzegu.

Jakie elementy wyróżniają budownictwo modułowe na tle tradycyjnego?

Po pierwsze, cały budynek jest przygotowywany w hali produkcyjnej, pod zadaszeniem, gdzie nie ma śniegu, deszczu, mrozu. Można więc bez problemu budować przez cały rok. Po drugie, budownictwo modułowe jest znacznie bardziej precyzyjne – maksymalna różnica między tym, co zakłada plan, a tym, co powstaje w rzeczywistości, to parę milimetrów. W tradycyjnym budownictwie różnice te są znacznie większe. Po trzecie, przy budowie domu często pracuje kilka różnych firm czy specjalistów – każdy z nich wykonuje swoją pracę na swój sposób, zarówno jeśli chodzi o tempo, jak i o jakość wykonania. W efekcie, gdy pojawi się jakiś problem – odpowiedzialność bywa rozmyta, znacznie trudniej i dłużej naprawia się ewentualne usterki, niedociągnięcia. W budownictwie modułowym budynek od początku do końca stawia jedna firma. Dom jest zbudowany kompleksowo, wykonawca bierze za niego całą odpowiedzialność. Po czwarte wreszcie, sam proces produkcyjny jest znacznie krótszy. W budownictwie modułowym czasem udaje nam się zbudować cały dom mieszkalny, wraz z wykończeniem, w dwa miesiące. Sam montaż to natomiast kwestia jednego, maksimum dwóch tygodni.

Skoro budownictwo modułowe ma tyle zalet, dlaczego na polskim rynku jest wciąż dość niszowe?

Moim zdaniem wynika to głównie z naszej mentalności. Nie chodzi tu nawet o wątpliwości dotyczące jakości budynków modułowych, lecz o ich koszt. Mówiąc wprost: ludzi odstrasza cena. Jest ona przedstawiona z góry: budynek o takiej i takiej powierzchni, wykończony w taki i taki sposób kosztuje X zł. Przeciętny Kowalski policzy sobie wszystko i stwierdzi, że znacznie taniej wybuduje dom samodzielnie, w tradycyjny sposób. Zazwyczaj jest jednak tak, że gdy budowa już ruszy, ostateczna cena podnosi się średnio o co najmniej kilkadziesiąt procent. Gdyby Kowalski znał ją już na wstępie – byłaby duża szansa, że zdecyduje się na opcję modułową. W ostatecznym rozrachunku bowiem budownictwo modułowe jest na podobnym poziomie cenowym jak tradycyjne. Powiedziałbym nawet, że może być troszkę tańsze.

W jakich krajach budownictwo modułowe jest najbardziej popularne?

Obiekty modułowe powszechnie spotyka się w Wielkiej Brytanii – popularność zyskały tam zarówno małe jednomodułowe biura stawiane przy domach, jak i wielkie budynki, jak np. akademiki, hotele czy szpitale. W segmencie domów jednorodzinnych budowanych modułowo przodują bez wątpienia Stany Zjednoczone, gdzie rynek jest ogromny. W ostatnim czasie widać też duże ożywienie na rynku niemieckim.

Z czego wynika rosnąca popularność tego typu budownictwa na Zachodzie?

Przede wszystkim z kosztów. Jak wspominałem, w tym momencie w Polsce koszt produkcji budynku modułowego oraz koszt wybudowania go w sposób tradycyjny są dość porównywalne. Natomiast w Anglii czy w Niemczech roboczogodzina pracownika kosztuje znacznie więcej, a gdy wybierze się opcję modułową, czas pracy jest znacznie krótszy. Przekłada się to na wyraźnie niższe koszty całej budowy. Sądzę, że rosnące koszty pracy na naszym rynku mogą za jakiś czas doprowadzić do podobnej sytuacji również w Polsce.

W Anglii czy w Niemczech roboczogodzina pracownika kosztuje relatywnie dużo, a gdy wybierze się opcję modułową, czas pracy jest znacznie krótszy niż w budownictwie tradycyjnym. Przekłada się to na wyraźnie niższe koszty całej budowy.

Skąd wziął się pomysł na założenie firmy o takim profilu?

Kiedy rozpoczynaliśmy działalność, mało kto w Polsce słyszał o budownictwie modułowym. Poznałem tę technologię w Anglii, gdzie przez wiele lat mieszkałem. Czułem, że jest to trend w branży budownictwa, który za jakiś czas dotrze również na nasz rynek. Zależało mi na tym, by otworzyć biznes, zanim to jeszcze nastąpi, by dzięki temu być już liczącym się graczem.

W jaki sposób zdobywa się klientów na tym rynku?

Na rynku krajowym z jednej strony staramy się zaistnieć w mediach branżowych – czy to drukowanych, ogólnopolskich, czy to na blogach, a z drugiej zgłaszamy się bezpośrednio do firm. Na przykład w wypadku tzw. stróżówek – kontaktujemy się z firmami stawiającymi hale produkcyjne czy architektami, którzy projektują cały kompleks przemysłowy. Z kolei na rynkach zagranicznych początkowo staraliśmy się zaistnieć i promować samemu, lecz ostatecznie postawiliśmy na tworzenie sieci pośredników, którzy są „na miejscu”. Znacznie łatwiej o klienta, gdy rozmawia z nim osoba „stamtąd”, znająca dane miejsce i specyfikę rynku. Drugą gałęzią promocji, podobnie jak na polskim rynku, jest też obecność w zagranicznych mediach, głównie internetowych.

Większość Waszej produkcji pozostaje na rynku krajowym czy jest przeznaczona na eksport?

W tym momencie pozostaje jeszcze na rynku krajowym, lecz sądzę, że już w niedalekiej przyszłości tendencja ta się odwróci. Wykonaliśmy już realizacje w Danii, Niemczech, Szwecji i w Wielkiej Brytanii, mamy swoich przedstawicieli m.in. na Wyspach oraz w Irlandii. Obecnie pracujemy nad zleceniem dla klienta z Sycylii. Jednym słowem – powoli rozpościeramy swoje skrzydła za granicą.

Takie było Wasze pierwotne założenie?

Na wstępie daliśmy sobie trzy lata na zdobycie doświadczenia z modułami i określenie naszej oferty, bazując na rynku krajowym. Zależało nam na tym, by nasze obiekty były na tyle dobrze dopracowane, by nie musieć jeździć do zagranicznych klientów i dokonywać ewentualnych poprawek.

Ale oczywiście w biznesie nie da się zaplanować wszystkiego – niedawno doszliśmy do wniosku, że nasza dotychczasowa oferta jest zbyt szeroka i elastyczna. Teraz czas na jej uproszczenie i usztywnienie. Będzie to niejako zmiana naszej filozofii, ponieważ na samym początku działalności byliśmy bardzo otwarci na wszelkiego rodzaju zmiany i sugestie ze strony klientów, dotyczące gabarytów, kształtów budynków itp. Budownictwo modułowe opiera się jednak na pewnego rodzaju powtarzalności, na utrzymywaniu pewnych standardów. Znajduje to uzasadnienie ekonomiczne – koszty produkcji są niższe przy wykonywaniu ustandaryzowanych elementów.

Budownictwo modułowe opiera się na pewnego rodzaju powtarzalności, na utrzymywaniu pewnych standardów. Znajduje to uzasadnienie ekonomiczne – koszty produkcji są niższe przy wykonywaniu ustandaryzowanych elementów.

Jak wygląda otoczenie konkurencyjne w tej branży?

Jak na razie nie musimy konkurować o klientów bardzo zaciekle – budownictwo modułowe nadal jest obszarem dość niszowym. Jeżeli chodzi natomiast o czynniki wpływające na naszą konkurencyjność – są to głównie atrakcyjny design oraz wysoka jakość obiektów. Na rynkach zagranicznych dochodzi do tego cena, która jest niższa niż oferowana przez miejscowe firmy.

Do produkcji budynków angażujecie wyłącznie własne zasoby czy macie też stałych kooperantów?

Na początku prawie wszystko wykonywaliśmy sami, jednak po pewnym czasie stwierdziliśmy, że niektóre rzeczy warto powierzać osobnym firmom wyspecjalizowanym w danych obszarach. Mamy więc stałych kooperantów wspomagających nas m.in. w konstrukcji dachów, instalacjach elektrycznych i hydraulicznych, usługach stolarskich itd. Trzymanie wszystkiego „pod jednym dachem” nie miałoby ekonomicznego sensu. Zwłaszcza że niektórzy specjaliści są nam potrzebni raptem kilka razy w miesiącu – nie ma uzasadnienia, by zatrudniać ich na pełen etat.

Czy ze względu na outsourcing wielu procesów na rynku pracy poszukujecie przede wszystkim specjalistów, czy raczej osób zajmujących się relatywnie prostymi czynnościami?

Potrzebujemy i jednych, i drugich. Ze względu na trudną sytuację na rynku pracy przyjmujemy też osoby, które nie mają bogatego doświadczenia, i je szkolimy. Obecnie w branży budowlanej bardzo trudno znaleźć wykwalifikowanego pracownika. Do tego stopnia, że gdy jakiś czas temu byliśmy zmuszeni szybko zatrudnić kilka osób, naszymi jedynymi wymaganiami były uczciwość oraz chęci do pracy. Dlatego też niebawem otworzymy naszą firmę na cudzoziemców, którzy przyjeżdżają na Pomorze w poszukiwaniu pracy.

Obecnie na Pomorzu w branży budowlanej bardzo trudno znaleźć wykwalifikowanego pracownika. Do tego stopnia, że gdy jakiś czas temu byliśmy zmuszeni szybko zatrudnić kilka osób, naszymi jedynymi wymaganiami były uczciwość oraz chęci do pracy.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Etos pomorskiej wspólnoty obywatelskiej – Cz. II

Pobierz PDF

Złożony proces społeczny osiedlania się, który przecież nadal się nie zakończył, bowiem ruchy ludnościowe cały czas trwają, nie mógł pozostać bez wpływu na regionalny etos. Z jednej strony na Pomorzu nadal ważny był pozytywistyczny etos pracy organicznej i sztuki adaptacji, który okazał się tak potrzebny i niezbędny w nowych realiach po 1945 r. Kluczowe było nastawienie na osiąganie celów nawet w bardzo niesprzyjających warunkach, a przykładem może być ruch kaszubski, który nigdy nie zamarł – wykorzystywał każdą okazje, aby się odrodzić. Z drugiej jednak w realiach powojennych bardzo silnie zaznaczył się duch pionierski, nastawiony na eksplorację nowych terenów, urządzanie życia w odmiennych warunkach i korzystanie z szans, jakie się pojawiły lub zostały narzucone.

Rozwijając te etosowe opozycje, można by wskazać bardzo różne powojenne strategie adaptacji i zaangażowania, trwania i zmiany, biernego oporu, ale niekiedy także czynnego buntu, zasiedzenia i migracji, wycofania i aktywizmu, nastawienia na codzienną zapobiegliwość oraz porywanie się na rzeczy wielkie – takimi na pewno było choćby odbudowanie zniszczonych miast w skrajnie niesprzyjających warunkach. Tak więc współczesny pomorski etos kształtował się w specyficznych powojennych realiach politycznych i ekonomicznych, w sytuacji „wymieszania” ludności oraz sporów o dawne tradycje, w obliczu napięć ideologicznych i różnic w doświadczeniach historycznych, które musiały rzutować na odmienność pamięci, wyznawanych systemów wartości, czy też preferowanych norm zachowań.

Może jednak właśnie dzięki temu doszło tutaj do wytworzenia unikatowej społeczności regionalnej, która – mimo wszystkich dzielących ją różnic – konsekwentnie zmierza do stworzenia regionalnej wspólnoty obywatelskiej. Niektórzy wręcz twierdzą, że pojawienie się w Gdańsku fenomenu „Solidarności”, a wcześniej Grudnia ’70 i silnego, wielonurtowego podziemia było spowodowane tym, że właśnie tutaj zetknęły się: kresowy duch niepokorności i buntu z kaszubsko­‑pomorskim etosem pracy i odpowiedzialności; pionierska idea niezależności z wolnościowymi, republikańskimi tradycjami Gdańska; odwaga i zgoda na ryzyko ze skłonnością do kompromisu i umiejętnością negocjacji.

Niektórzy twierdzą, że pojawienie się w Gdańsku fenomenu „Solidarności”, a wcześniej Grudnia ’70 i silnego, wielonurtowego podziemia było spowodowane tym, że właśnie tutaj zetknęły się kresowy duch niepokorności i buntu z kaszubsko­‑pomorskim etosem pracy i odpowiedzialności.

W pomorskim etosie z całą pewnością kilka zasad stale się przewija, znajdując wyraz nie tylko w wypowiedziach publicystycznych czy naukowych, ale także w praktyce społecznej. Od wielu lat jako postulat pojawia się skupienie wysiłków na tworzeniu regionalnej wspólnoty obywatelskiej, którą powinna cechować otwartość, niezbędna wszak w tak zróżnicowanej społeczności. W jednym ze swoich tekstów tak o tym pisał prof. Brunon Synak – socjolog, a jednocześnie polityk samorządowy i działacz kaszubski: „Droga do budowania pomorskiej wspólnoty regionalnej oparta być musi na dialogu wewnętrznym i zewnętrznym, na odkrywaniu i pielęgnowaniu tożsamości grupowej przez zrozumienie innych (wg zasady: cieszę się, że jesteś inny), na unikaniu poszukiwania własnej identyfikacji poprzez przeciwstawianie wysokich wartości własnej grupy niskim wartościom innej grupy; na wyzbyciu się z jednej strony postaw etnocentrycznych, egoizmu grupowego czy fałszywie rozumianej solidarności, a z drugiej – uprzedzeń, nieufności, podejrzeń o separatyzm; na przewadze procesów integracyjnych nad dezintegracyjnymi; na urzeczywistnianiu europejskiego modelu jedności w różnorodności”.

Jako niezbędne postawy jawią się tutaj nie tylko otwartość, ale też nastawienie na dialog i zrozumienie odmienności. O tym, że to dawny postulat, świadczy choćby wypowiedź najwybitniejszego pisarza kaszubskiego Aleksandra Majkowskiego, który w 1925 r. na łamach „Gryfa” pisał: „Nie są więc dzielnice i ich charakter odrębny produktem niewoli, bo istniały za najpiękniejszych czasów Rzeczpospolitej. Produktem niewoli natomiast jest ta obawa wszelkich dzielnicowych objawów życia i wprost wschodnim komunizmem ziejąca dążność do zniewolenia wszystkich różnic wśród poszczególnych części narodu”. Czas, gdy to pisał, nie był przypadkowy. Toczyła się wówczas zażarta dyskusja na temat możliwości, sensowności, a nawet wręcz niebezpieczeństwa podtrzymywania regionalnych odrębności. Pomorzanie, szczególnie Kaszubi, zawsze występowali przeciwko takim zamysłom, już wcześniej bowiem ze strony Niemców doświadczali opresji – próbowano ich asymilować i unifikować. W przekonaniu kaszubsko­‑pomorskich liderów pielęgnowanie odrębności nie tylko niczym nie zagraża państwu, ale wręcz je wzmacnia i ubogaca.

W przekonaniu kaszubsko­‑pomorskich liderów pielęgnowanie odrębności nie tylko niczym nie zagraża państwu, ale wręcz je wzmacnia i ubogaca.

Wielokrotnie nawiązywał do tego po 1945 r. Lech Bądkowski, a więc osoba, która dla powojennej historii społecznej, politycznej oraz intelektualnej Pomorza znaczy bardzo wiele. Sięgając do bogatych tradycji pomorskich, nieustannie podkreślał znaczenie samorządności – nie tylko na poziomie lokalnym, ale też regionalnym. Trudno więc sobie wyobrazić myślenie o pomorskim etosie bez odwołania się do idei krajowości, o której Bądkowski pisał, że jest to „koncepcja i praktyka działalności społecznej i organizacyjnej, opartej o określoną grupę etniczną (lub zespół blisko pokrewnych grup), która w toku procesu historycznego i kulturowego uformowała się w społeczność wewnętrznie spoistą i trwałą, wyróżniającą się wśród innych. Koncepcja ta zakłada samorządne rozwijanie i wzbogacanie życia dzielnicy zamieszkałej przez tę społeczność w ścisłym związku z innymi dzielnicami narodu i państwa oraz w podporządkowaniu nadrzędnym celom narodowej i państwowej wspólnoty”. Traktował przy tym samorządność jako fundament demokracji, już w 1946 r. w szkicu O krajowości pisał, że „demokratyczności ustroju nie uzyskuje się prostym istnieniem kłócących się partii, ale wprzęgnięciem możliwie najszerszych mas ludności do służby państwu. Nigdy nie uda się tego uzyskać przez stawianie bezpośrednio odległego ideału państwa przed oczyma zwykłego obywatela”.

W jego wypowiedziach widać bardzo liczne nawiązania do dawnych, utrwalonych ideałów pomorskich – samorządności, zaangażowania, uznania dla odmienności, podmiotowości itd. Wiąże się to również z myśleniem o państwie i jego relacji z obywatelem. Jeszcze raz warto przywołać w tym miejscu Aleksandra Majkowskiego, który tuż po odzyskaniu niepodległości podkreślał: „Na wzór zwycięskich demokracyj zachodnich państwo dla nas jest środkiem, a celem obywatel i naród. Państwo jest domem, który sobie zbudowaliśmy, domem, który dla tego kochamy i gotowiśmy bronić do ostatka. Obrońcą jego i budowniczym jest obywatel, wolny, uświadomiony, szlachetny, który wie dobrze, że część swobody osobistej ofiarować trzeba za pełnię wolności obywatelskiej. Czem silniejszy, oświeceńszy i szlachetniejszy obywatel, tem potężniejszy naród, zbiorowy stróż państwa. W tak pojętem państwie różne typu szczepowe i indywidualne znajdą z jednej strony pełnię rozwoju, z drugiej będą stanowiły nie osłabienie ale bogactwo i podporę państwa. Pomorzanie ze swym wysoce rozwiniętym zmysłem państwowotwórczym będą dla Polski nabytkiem nieostatnim”.

Myślenie o obywatelu i jego ideale wielokrotnie przewijało się także wielokrotnie w myśli pomorskiej, a jedną z kluczowych kwestii było poczucie podmiotowości i godności. Można tu sięgnąć do jeszcze dawniejszej wypowiedzi Józefa Łęgowskiego – pochodzącego spod Sztumu nauczyciela, działacza polskiego ruchu narodowego, a po I wojnie światowej pierwszego pomorskiego kuratora oświaty. W swoim szkicu o ziemi malborskiej z 1889 r. podkreślał, że „wszędzie, gdzie człowiek łasi się bez poczucia własnej godności, serce jego jest pełne obłudy i tajonej nienawiści”. Jeśli więc chcemy uniknąć nienawiści i jej skutków, takich jak konflikty, walka, destrukcja, musimy zadbać o godność człowieka. Niemal sto lat później zrodził się w Gdańsku ruch „Solidarności”, który często przecież nazywano rewolucją godności. Myśl Łęgowskiego mogłaby stać się jego mottem.

Podobnych idei i przemyśleń na temat tych zagadnień można by przywołać więcej, wskazując na ich aktualność i wykorzystanie w praktyce. Kluczowe działania to szukanie porozumienia, budowanie konsensusu i wzmacnianie wspólnoty. Jest to szczególnie ważne w warunkach wielokontekstowego zróżnicowania, a z takim i dawniej, i dzisiaj mamy do czynienia na Pomorzu. Jako przykład praktyk zakorzenionych w regionalnym etosie można podać działalność ruchu kaszubsko­‑pomorskiego, w którym zawsze podkreślano znaczenie szukania kompromisu i dbanie o jedność. Nie bez powodu na sztandarze Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko­‑Pomorskiego, ale też na gdańskim pomniku Świętopełka Wielkiego znajduje się hasło: Zrzeszonëch naju nicht nie złómie. Zostało ono zaczerpnięte z powieści Aleksandra Majkowskiego o życiu i przygodach Remusa, gdzie przywołano scenę znaną już ze starożytności, gdy ojciec – tutaj Świętopełk – kazał synom złamać pęk połączonych witek, a gdy nie mogli tego zrobić, pokazał, że każdą z osobna łatwo złamać, gdy są jednak połączone – trudno to zrobić. To wyraźne nawiązanie do maksymy rzymskiego historyka Salustiusza, którą sparafrazowali dawni gdańszczanie, umieszczając na Złotej Bramie w reprezentacyjnym miejscu napis: Concordia res publica parvae crescunt discordia magnae concidunt, a więc: Zgodą małe państwa wzrastają, niezgodą wielkie upadają. O taką niezgodę zawsze łatwo, a budowanie konsensusu wymaga pracy i odpowiedzialności. Ideały utrwalone w pomorskim etosie regionalnym nieustannie o tym przypominają.

W warunkach wielokontekstowego zróżnicowania, a z takim i dawniej, i dzisiaj mamy do czynienia na Pomorzu, kluczowe są takie działania, jak szukanie porozumienia, budowanie konsensusu i wzmacnianie wspólnoty.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Etos pomorskiej wspólnoty obywatelskiej – Cz. I

Pobierz PDF

We wstępie do swojej klasycznej książki o etosie rycerskim Maria Ossowska napisała, że etos to „styl życia jakiejś społeczności, ogólna orientacja jakiejś kultury, przyjęta przez nią hierarchia wartości bądź formułowana explicite, bądź dająca się wyczytać z ludzkich zachowań”. Dodała, że etos można uznawać też za pewien wzór kulturowy, który w danej społeczności jest szeroko (choć nigdy powszechnie) akceptowany i realizowany.

Czy w odniesieniu do Pomorza Nadwiślańskiego można odnaleźć taki wzór, pamiętając, że w złożonych społecznościach współczesnego świata mamy do czynienia z pluralizmem wartości, a więc również grupowych etosów? Wydaje się, że można ustalić pewne elementy wspólne dla mieszkańców naszego regionu, nie oznacza to jednak, że pomorski etos regionalny się nie zmienia. Wręcz przeciwnie – na Pomorzu Nadwiślańskim historia była nader skomplikowana, a wiek XX przyniósł dramatyczne zmiany pod względem ludnościowym kulturowo­‑etnicznym, ekonomicznym i wreszcie – politycznym.

Mimo wszystko to właśnie historyczne doświadczenie pozostaje głównym źródłem regionalnego etosu, kluczowe zaś dla niego jest wielowiekowe sąsiedztwo słowiańsko­‑germańskie. Zaczęło się ono w głębokim średniowieczu, aby z czasem przybrać formę stosunków nierównościowych, w których żywioł germański (prusko­‑niemiecki) zyskał przewagę we wszystkich sferach życia społecznego – od polityki, przez gospodarkę, po kulturę. Taki typ relacji międzygrupowych musiał znacząco wpłynąć także na postawy polskich mieszkańców regionu, co było widoczne szczególnie w kluczowym okresie rozbiorów, a czego skutki odczuwamy także współcześnie.

Głównym źródłem regionalnego etosu Pomorza jest sąsiedztwo słowiańsko­‑germańskie. Zaczęło się ono w głębokim średniowieczu, aby z czasem przybrać formę stosunków nierównościowych, w których żywioł germański zyskał przewagę we wszystkich sferach życia społecznego – od polityki, przez gospodarkę, aż po kulturę.

Drugim elementem określającym specyficzne doświadczenie Pomorzan było peryferyjne i pograniczne usytuowanie regionu względem zarówno polskich, jak i niemieckich centrów politycznych, kulturowych i cywilizacyjnych. Wiąże się z tym pewien paradoks, Pomorze bowiem – jak sama nazwa wskazuje – to region nadmorski, żyjący z morza, korzystający z jego bogactw i możliwości, jakie daje. A więc mimo peryferyjnego charakteru regionu jednocześnie – właśnie dzięki morzu – był on powiązany z głównymi cywilizacyjnymi ośrodkami w Europie.

Nadmorskie położenie przesądzało również o otwartości na oddziaływanie różnego rodzaju czynników zewnętrznych: kulturowych, ekonomicznych, ideologicznych, przy czym nosicielami tych wartości byli przybywający tutaj przez stulecia migranci z różnych stron – z ziem polskich, niemieckich i jeszcze dalszych terenów. W wyniku tego wykształciła się na Pomorzu unikatowa mieszanka kulturowa, którą lakonicznie i niemal poetycko opisał ks. prof. Janusz Pasierb: „Ziemia spotkań. Wielkich zasiedzeń, ale i wielkich spotkań. Przez wieki żyli tu ze sobą i obok siebie – jak to znakomicie opisał Günter Grass – Polacy, Kaszubi, Niemcy, żeby już nie liczyć innych nacji, różnych nowych czy starych Szkotów. Poplątani, skuzynowani, wrodzy i przyjaźni. Prawdziwa mozaika języków i narodowości, której zaczęła od czasów epoki nowożytnej odpowiadać także mozaika wiar. Wszystko jakoś żyło tutaj razem – nec temere, nec timide”.

Przywołana na końcu zasada gdańszczan – ani trwożliwie, ani zuchwale – może z powodzeniem zostać odniesiona do pomorskiego etosu regionalnego. Podkreśla się w niej również bardzo istotną rolę wielkich miast pruskich, z Gdańskiem na czele, w kształtowaniu stosunków społecznych na Pomorzu. Z tego też względu – obok pograniczności, morskości i wielokulturowości – do źródeł etosu pomorskiego należy także zaliczyć wpływ kultury mieszczańskiej, co wyróżniało ten region nie tylko w czasach Rzeczypospolitej szlacheckiej.

Na tym lista uwarunkowań historycznych się z pewnością nie kończy. Powinniśmy bowiem jeszcze pamiętać o tradycjach związanych z autonomią Prus Królewskich, uwzględniać odmienność stosunków społeczno­‑ekonomicznych w okresie nowożytnym (choćby zdecydowanie mniejsze znaczenie pańszczyzny w gospodarce regionu i jej wyższe utowarowienie), silne powiązania z gospodarką europejską już w okresie średniowiecza (Hanza), czy też znaczące osiągnięcia Krzyżaków w rozwoju ekonomicznym Pomorza, czego ślady materialne są bardzo silnie zapisane w krajobrazie kulturowym regionu. Dodatkowo, myśląc o kontekście historycznym, trzeba uwzględnić złożony splot stosunków wyznaniowych, a także wczesne włączenie Pomorza do państwa pruskiego (1772), co spowodowało, że znalazło się ono na uboczu oświeceniowych reform w Polsce (Komisja Edukacji Narodowej, Sejm Wielki, Konstytucja 3 maja).

Z tym ostatnim faktem łączy się kolejny, bardzo ważny dla kształtowania się pomorskiego etosu regionalnego czynnik, a mianowicie wcześniejsze w stosunku do innych zaborów wejście na drogę kapitalistycznego rozwoju. Nastąpiło ono już na początku XIX wieku i wiązało się z reformami pruskimi, które zostały zapoczątkowane w wyniku wojen napoleońskich. Istoty, zasięgu i skutków tych reform w Polsce się nie docenia. Tymczasem objęły one wszystkie sfery życia społecznego i służyły nie tylko do modernizacji struktur państwa, lecz również integracji ludności, co oznaczało silny nacisk na jej narodowe ujednolicenie.

Jako przykład ambiwalencji procesów modernizacji można przywołać reformy edukacyjne, które z jednej strony przyczyniły się do alfabetyzacji ludności, ale z drugiej oznaczały zdecydowane ograniczanie praw stosowania języka polskiego w sferze publicznej (nie tylko w samej edukacji). Pod tym względem sytuacja na Pomorzu była o wiele trudniejsza niż w sąsiedniej Wielkopolsce. Zmuszało to miejscowych Polaków do wypracowania metod skutecznego oporu oraz walki o własną tożsamość i kulturę. Była to też jedna z przyczyn wykształcenia się na Pomorzu w XIX w. silnego etosu pracy organicznej, który wiązał się z zaangażowaniem obywatelskim oraz poczuciem odpowiedzialności za sprawy publiczne. Kilka dziesięcioleci wytrwałej pracy spowodowało, że na Pomorzu (w ówczesnej prowincji Prusy Zachodnie) powstały dziesiątki, jeśli nie setki organizacji o zróżnicowanym charakterze i profilu działania: ekonomicznym (spółdzielnie kredytowe, handlowe, rolne, parcelacyjne, melioracyjne, mleczarskie itd.), politycznym (polski ruch wyborczy), kulturowym (np. Towarzystwo Czytelni Ludowych, chóry, towarzystwa śpiewacze, teatry ludowe), edukacyjnym (np. Towarzystwo Pomocy Naukowej dla Młodzieży Prus Zachodnich), naukowym (Towarzystwo Naukowe w Toruniu) czy zawodowym (stowarzyszenia rzemieślników, kółka rolnicze, Zjednoczenie Zawodowe Polskie itd.). Do tego warto wspomnieć również o bogatej i różnorodnej prasie polskiej, czy też zaangażowaniu młodzieży gimnazjalnej i studenckiej w nielegalny ruch samokształceniowy (towarzystwa filomackie).

Etos pomorskich działaczy organicznikowskich był zbliżony do tego, który powstał w Wielkopolsce, skąd zresztą płynęły silne impulsy wspierające na Pomorze. Mimo to istniały też istotne różnice. Pierwszą była o wiele bardziej dominująca pozycja Niemców, co powodowało, że polskim Pomorzanom było po prostu trudniej działać. Po drugie, różnił się profil społeczny warstw przywódczych – jak się to dawniej nazywało. Na Pomorzu polskie ziemiaństwo było bardzo nieliczne. Tutaj „kością pacierzową” polskiego społeczeństwa była warstwa bogatych gburów, stąd być może jedno z najważniejszych dla pomorskiego etosu powiedzeń: gbur to mur! Z tej warstwy, ale też z kręgów drobnomieszczaństwa wywodziła się pomorska inteligencja, która miała o wiele bardziej ludowy charakter niż w innych częściach zaboru pruskiego, nie mówiąc o pozostałych ziemiach polskich. Trzecim wyróżnikiem Pomorza było funkcjonowanie na tym terenie społeczności kaszubskiej, która od połowy XIX w., od czasów Floriana Ceynowy, coraz wyraźniej podkreślała swoją tożsamość, specyfikę kulturową i własne interesy. Dodawało to niewątpliwie nadmorskiej krainie kolorytu, ale też wywoływało kontrowersje i napięcia. Narastająca konfrontacja polsko­‑niemiecka nie pozostawiała zbyt wiele miejsca na kulturowe i etniczne „niuanse”.

Ukształtowany w XIX w. wielkopolsko­‑pomorski etos organicznikowski – ze swoim przywiązaniem do pracy społecznej, poczuciem odpowiedzialności, nakazem zaangażowania w sprawy publiczne, legalizmem i praworządnością, a także trzeźwą oceną sytuacji i własnych możliwości – nie jest we współczesnej Polsce nadmiernie eksponowany i wykorzystywany. Można nad tym ubolewać, ale trzeba też szukać miejsc i środowisk, w których nadal okazuje się on trwały.

Ukształtowany w XIX w. wielkopolsko­‑pomorski etos organicznikowski – ze swoim przywiązaniem do pracy społecznej, nakazem zaangażowania w sprawy publiczne, legalizmem i praworządnością – nie jest we współczesnej Polsce nadmiernie eksponowany i wykorzystywany.

Oczywiście, zmieniały się okoliczności, więc ten etos także podlegał ewolucji. W okresie międzywojennym wiele z jego elementów nadal trwało, choć powszechnie narzekano, że w wolnej Polsce skończył się czas zgody. Solidaryzm narodowy, tak silny w obliczu dominujących Niemców, prysł. W to miejsce pojawiły się ostre konflikty polityczne, ideologiczne i kulturowe, również na tle odmienności dzielnicowych. W pamięci Pomorzan, a szczególnie Kaszubów, zachowało się poczucie nieufności ze strony państwa, pomniejszania roli w regionie, blokowania dostępu do atrakcyjnych stanowisk itp.

Jak w soczewce te napięcia skupiały się w Gdyni, która była jednocześnie jednym z największych sukcesów odrodzonej Rzeczypospolitej. Z perspektywy lat trudno przecenić nie tylko jej znaczenie ekonomiczne, ale i etosowe właśnie, związane z pewnym mitem, wyobrażeniem, aspiracjami i pragnieniami. Gdynia była uosobieniem dynamiki, przedsiębiorczości i aktywności. Oczywiście jako gwałtownie rozwijające się miasto nie była wolna od problemów społecznych. Ale nie zmieniało to faktu, że powstanie tak znaczącego, dużego i nowoczesnego miasta było przykładem spektakularnego sukcesu jak na warunki nie tylko polskie, ale i europejskie. Jego znaczenie można było docenić po 1945 r., gdy wykształciła się największa w północnej Polsce metropolia, wywierająca ogromny wpływ na profil kulturowy, ekonomię i strukturę społeczną Pomorza.

Z perspektywy lat trudno przecenić nie tylko ekonomiczne, ale i etosowe znaczenie Gdyni, związane z pewnym mitem, wyobrażeniem, aspiracjami i pragnieniami. Gdynia była uosobieniem dynamiki, przedsiębiorczości i aktywności.

Wcześniej jednak wybuchła wojna, która niemal wszystko zmieniła. Lata 1939‑1945 były bodaj najdramatyczniejsze w dziejach Pomorza. Narastający w tym czasie konflikt polsko­‑niemiecki osiągnął apogeum. Eksterminacyjna polityka okupantów na Pomorzu, jej skala i brutalność, praktycznie w ogóle nie są znane poza naszym regionem. Stopień wyniszczenia miejscowej inteligencji, w tym duchowieństwa, opresja ekonomiczna, skala wysiedleń, wreszcie polityka narodowościowa spowodowały, że Pomorze całkowicie się zmieniło. Po zakończeniu wojny nikt nie wyobrażał sobie możliwości dalszej koegzystencji z Niemcami, którzy po kilku stuleciach musieli opuścić te tereny. W to miejsce napłynęli osadnicy z wszystkich stron Polski.

Gdańsk i morze działały jak magnes. Specyfiką Pomorza jednak pozostaje to, że jak w żadnym innym regionie, może z wyjątkiem Śląska, doszło tutaj do tak silnego zetknięcia, a niekiedy wręcz zderzenia odmiennych grup – autochtonów i osadników; tych, którzy tutaj trwali, z tymi, którzy przybywali (dobrowolnie bądź przymusowo); tych, którzy uznawali Pomorze za swoją rodzinną ziemię, z tymi, którzy musieli dopiero region poznać.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Sytuacja gospodarcza województwa pomorskiego w II kwartale 2018 r.

Pobierz PDF

Koniunktura gospodarcza

Oceny koniunktury gospodarczej w województwie pomorskim na koniec II kwartału 2018 r. w ujęciu branżowym były bardzo dobre – zdaniem wielu ekspertów polska gospodarka znajduje się dziś na szczycie koniunktury, z czego korzysta również Pomorze. Ożywienie gospodarcze ma zresztą miejsce praktycznie w całej Europie, trwa ono od zakończenia recesji wywołanej kryzysem zadłużeniowym w strefie euro, czyli od około pięciu lat.

W sześciu spośród siedmiu analizowanych sektorów liczba pomorskich przedsiębiorców pozytywnie oceniających warunki gospodarowania przeważała nad liczbą opinii negatywnych. Tradycyjnie najlepsze noty cechowały sektor informacji i komunikacji, w którym wartość wskaźnika ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa w czerwcu br. sięgnęła +42,5 pkt. Na drugim miejscu – z wartością wskaźnika wynoszącą +25,4 pkt. – uplasował się sektor handlu hurtowego, co odzwierciedla jego dobrą sytuację w ujęciu długofalowym. Ostatni raz opinie negatywne przeważały w nim nad pozytywnymi ponad 1,5 roku temu.

Dobrze sytuację gospodarczą oceniali również reprezentanci firm działających w sektorze transportu i gospodarki magazynowej (+15,5 pkt. na koniec kwartału), handlu detalicznego (+14,1 pkt.), przetwórstwa przemysłowego (+13,3 pkt.) oraz zakwaterowania i usług gastronomicznych (+8,6 pkt.). W przypadku ostatniego z tych sektorów jest to najlepszy wynik notowany pod koniec II kwartału od 2011 r., mogący być pierwszą oznaką przełamania negatywnych trendów obserwowanych w horyzoncie ostatnich – z wyjątkami – sześciu lat.

Jedynie w przypadku handlu detalicznego wysokość wskaźnika była niższa niż pod koniec I kwartału br. Był to regres bardzo wyraźny, wynoszący 17,6 pkt. Trudno jednak przewidywać, by mógł to być zwiastun pewnego załamania – wzrost wynagrodzeń oraz zatrudnienia postępuje, a inflacja jest niska, w dodatku w najbliższym czasie wiele polskich rodzin skorzysta z nowego rządowego programu „Dobry start”, w ramach którego na każde uczące się dziecko będzie można otrzymać jednorazowe świadczenie w wysokości 300 zł. Nie należy się więc spodziewać trendu spadkowego w konsumpcji gospodarstw domowych.

Negatywne nastroje w II kwartale 2018 r. cechowały wyłącznie przedsiębiorców reprezentujących budownictwo (–1,2 pkt.). Były one minimalnie lepsze niż pod koniec I kwartału 2018 r. Generalnie jednak ocena ogólnej sytuacji przedsiębiorstw z tej branży jest znacznie lepsza niż w poprzednich latach.

Wykres 1. Indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa wg sektorów w województwie pomorskim w okresie od czerwca 2017 do czerwca 2018 r.

Przedział wahań wskaźnika wynosi od –100 do +100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.
Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS

W sześciu spośród siedmiu analizowanych branż odnotowano poprawę, biorąc za punkt odniesienia sytuację sprzed roku (czerwiec 2017 r.). Najbardziej polepszyły się oceny przedsiębiorców z branż: informacji i komunikacji (+12,1 pkt.) oraz zakwaterowania i usług gastronomicznych (+10,9 pkt.). Zauważalny wzrost odnotowano także w przypadku przetwórstwa przemysłowego (+8,6 pkt.) oraz handlu hurtowego (+6,7 pkt.), natomiast nieznaczny, w granicach +2–3 pkt. – w sektorach budownictwa oraz transportu i gospodarki magazynowej. Regres w ujęciu rocznym – i to dość spory – odnotowano jedynie w branży handlu detalicznego (–9,2 pkt.).

W czterech sektorach koniunktura gospodarcza w województwie oceniana była lepiej niż przeciętnie w Polsce. Najwyraźniej było to widać w przypadku informacji i komunikacji (+9,8 pkt.) oraz handlu hurtowego (+8,8 pkt.) – w przypadku tego ostatniego wskaźnik odnotowany na Pomorzu był w czerwcu br. trzecim najwyższym wśród wszystkich polskich województw. Minimalna różnica in plus względem kraju dotyczyła sektorów przetwórstwa przemysłowego oraz handlu detalicznego.

W gorszej sytuacji niż przeciętnie w kraju znaleźli się natomiast reprezentanci branży przede wszystkim zakwaterowania i usług gastronomicznych, gdzie indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa kształtował się na poziomie o 7,8 pkt. niższym od wartości ogólnopolskiej. Gorzej od przedsiębiorców z Polski ogółem swoją sytuację ocenili też pomorscy przedsiębiorcy działający w branży budownictwa (–4,8 pkt.) oraz transportu i gospodarki magazynowej (–1,8 pkt.).

Na przestrzeni ostatnich siedmiu lat – analizując indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa w uśrednieniach dla drugich kwartałów poszczególnych lat – można zauważyć poprawę nastrojów przedsiębiorców w sześciu spośród siedmiu branż. Zdecydowanie największa, wynosząca +30,8 pkt. względem II kwartału 2011 r. różnica dotyczyła sektora transportu i gospodarki magazynowej. Wszystko to za sprawą gigantycznych inwestycji infrastrukturalnych – do inwestycji transportowych w dużej mierze przyczyniły się dostępne środki unijne, a dużym bodźcem do rozwoju inwestycji magazynowych była zarówno poprawiająca się infrastruktura drogowa, jak i coraz lepsza kondycja pomorskich portów, przede wszystkim Portu Gdańsk za sprawą DCT. Za sprawą wzrostu zamożności Pomorzan duży wzrost odnotował także handel detaliczny (+14,4 pkt.). Znacząco poprawiła się także ogólna sytuacja przedsiębiorstw z branży budownictwa (+14,2 pkt.) oraz informacji i komunikacji (+12,8 pkt.). Jedynym sektorem, w którym w siedmioletnim horyzoncie odnotowano spadek, bardzo wyraźny zresztą (o 15,9 pkt.) jest przetwórstwo przemysłowe, w którym obecnie przeważają jednak wyraźnie nastroje optymistyczne.

Na podstawie indeksu przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa można mówić o bardzo optymistycznych nastrojach przedsiębiorców – przeważały one w sześciu spośród siedmiu analizowanych sektorów. Pod tym względem wyróżniały się przede wszystkim branże: handlu hurtowego (+18,0 pkt.), przetwórstwa przemysłowego (+15,6 pkt.) oraz informacji i komunikacji (+14,6 pkt.). Znaczące pogorszenie spodziewane jest jedynie w sektorze zakwaterowania i usług gastronomicznych (–19,0 pkt.). To zadziwiające, zwłaszcza gdy mówimy o sektorze cechującym się sezonowym charakterem, który w nadchodzących dwóch miesiącach powinien odnotować swój coroczny boom. W analogicznym okresie roku ubiegłego nastroje przedsiębiorców z tej branży były diametralnie inne – wskaźnik przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw wyniósł wówczas +15,9 pkt.

Ogólna przewaga opinii pozytywnych dotyczyła całej polskiej gospodarki – w skali kraju polepszenia swojej sytuacji spodziewali się reprezentanci wszystkich siedmiu sektorów, w tym, w przeciwieństwie do Pomorza, przedsiębiorcy z obszaru zakwaterowania i usług gastronomicznych.

Działalność przedsiębiorstw

Na koniec czerwca 2018 r. liczba podmiotów gospodarki narodowej wyniosła 299,0 tys. W stosunku do marca br. uległa ona zwiększeniu o 4,2 tys. podmiotów. Jeszcze większy wzrost odnotowano natomiast w ujęciu rocznym – w tym czasie liczba podmiotów gospodarczych wzrosła o prawie 8 tys. (2,7 proc.). Świadczy to o kontynuacji rozpoczętego pięć lat temu trendu rozwoju przedsiębiorczości w województwie pomorskim. Naturalnie, w głównej mierze dotyczy on mikroprzedsiębiorstw, w tym samozatrudnienia.

Wyniki działalności przedsiębiorstw w drugim kwartale 2018 r. były bardzo dobre. W porównaniu z analogicznym okresem sprzed roku, produkcja sprzedana przemysłu wzrosła o 3,4 proc., sprzedaż detaliczna towarów – o 14,2 proc., a produkcja budowlano­‑montażowa – aż o 53,2 proc. W przypadku wszystkich tych branż jest to kontynuacja trendu obserwowanego od początku 2017 r. – jak dotychczas we wszystkich miesiącach wartości wskaźnika notowane w bieżącym roku przewyższały te, obserwowane rok wcześniej.

Wykres 2. Dynamika produkcji sprzedanej, budowlano­‑montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w okresie od stycznia 2015 do czerwca 2018 r.

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Drugi kwartał 2018 r., był z perspektywy przedsiębiorstw przemysłowych dobry. We wszystkich trzech miesiącach notowany był wzrost produkcji sprzedanej względem analogicznych okresów z roku poprzedniego. Szczególnie dobry wynik odnotowano w kwietniu, kiedy wielkość produkcji sprzedanej przemysłu była o 13 proc. wyższa niż przed rokiem. W maju i czerwcu progres był mniejszy, wynosząc odpowiednio: 4,8 oraz 3,4 proc. Wyniki z II kwartału br. stanowią generalnie kontynuację pozytywnego trendu trwającego już od połowy 2013 r. Niemniej jednak w najbliższym czasie możliwe jest pogorszenie sytuacji branży, o czym mogą świadczyć wyniki z maja oraz czerwca. Wszystko przez spowolnienie gospodarcze notowane w Niemczech, które wkrótce może odbić się na polskiej gospodarce.

Wyniki notowane w sektorze produkcji budowlano­‑montażowej były najlepsze od 2011 r. i boomu związanego w dużej mierze z inwestycjami infrastrukturalnymi przed EURO 2012. We wszystkich trzech miesiącach kwartału nastąpił wzrost w ujęciu rok do roku, który wyniósł 32,1 proc. w kwietniu, 47,7 proc. w maju i aż 53,2 proc. w czerwcu. Podobnie jak w przypadku produkcji przemysłowej, również stanowi to kontynuację trendu rozpoczętego na początku 2017 r. Z dobrymi danymi dotyczącymi koniunktury w sektorze kontrastują jednak dane dotyczące niewypłacalności przedsiębiorstw w tej branży. Według badań firmy Euler Hermes, w I półroczu br. w takiej sytuacji znalazło się 89 polskich firm. Warto pamiętać, że w przededniu ostatniego kryzysu w tej branży (2012 r.) niewypłacalnych było 75 przedsiębiorstw.

I kwartał 2018 r. był udany także z punktu widzenia sprzedaży detalicznej. W tej branży od początku br. notowany jest stały, przekraczający 10 proc. wzrost w ujęciu rok do roku. Pomiędzy kwietniem a czerwcem oscylował on w granicach 11–14 proc. Wzrost popytu zgłaszanego przez gospodarstwa domowe na lokalnym rynku może wynika zarówno ze wzrostu wynagrodzeń przewyższającego poziom inflacji, jak i ze środków transferowanych w ramach programu rządowego 500+.

Handel zagraniczny

W II kwartale 2018 r.¹ wartość eksportu wyniosła 2860,7 mln euro, zaś importu – 3321,1 mln euro. Saldo handlu zagranicznego było więc ujemne i wyniosło –460,4 mln euro. Ujemne saldo odnotowano także jeśli chodzi o polski handel zagraniczny ogółem w czerwcu, jednak w kwietniu i maju było ono dodatnie. Mimo to w I półroczu ogółem saldo pozostało ujemne, wynosząc –1,2 mld euro. Rok temu w tym samym okresie było ono dodatnie i wynosiło +1,0 mld euro.

W II kwartale br. doszło do wyraźnego ożywienia w polskim handlu zagranicznym. Eksport zwiększył się o 6,9 proc. rok do roku (w II kwartale – o 1,1 proc.), import zaś o 6,5 proc. (w II kwartale – o 3,5 proc.). Widać to także na Pomorzu – w porównaniu do obrotów z II kwartału 2017 r. zaobserwowano znaczące zwiększenie zarówno wolumenu eksportu (o 27,0 proc.), jak i importu (o 31,2 proc.). Pomorski import był w II kw. 2018 r. wyższy od wartości notowanych dwa lata temu, lecz wartość eksportu w porównaniu z tamtym okresem uległa zmniejszeniu.

W II kwartale 2018 r. w strukturze towarowej eksportu z województwa pomorskiego dominowała grupa statków, łodzi oraz konstrukcji pływających (22,6 proc.) – udział tej grupy był o 7,6 pkt. proc. wyższy niż w I kwartale br. Znaczący udział w ogólnej strukturze miały też, tradycyjnie już paliwa (11,4 proc.), maszyny i urządzenia elektryczne (8,8 proc.) oraz ryby i owoce morza (6,9 proc.). Udział wymienionych czterech grup w eksporcie województwa pomorskiego wyniósł w II kwartale 2018 r. 49,7 proc. To o 2,4 pkt. proc. więcej niż w I kwartale br., lecz aż o 11,8 pkt. proc. mniej niż przed rokiem. Tak duża różnica nie odzwierciedla realnych zmian w gospodarce regionu, lecz jest specyfikę sektora produkcji stoczniowej, w którym zlecenia są długoterminowe i opiewają na bardzo wysokie kwoty. W praktyce więc na ogólną strukturę eksportu w danym kwartale może realnie wpłynąć nawet zrealizowanie pojedynczego kontraktu.

Wykres 3. Struktura kierunkowa eksportu z województwa pomorskiego w II kwartale 2018 r.

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie

W strukturze kierunkowej największym udziałem cechowały się Niemcy (19,6 proc.). Na kolejnych pozycjach plasowały się: Norwegia (13,6 proc.), Holandia (7,1 proc.), Francja (6,3 proc.) oraz Szwecja (5,2 proc.). Wśród odbiorców dominują państwa UE, na które przypadało 66,9 proc. sprzedaży zagranicznej województwa. W skali ogólnokrajowej największym odbiorcą polskich dóbr od początku 2018 r. są Niemcy, Republika Czeska oraz Wielka Brytania.

W II kwartale 2018 r. w strukturze pomorskiego importu niezmiennie dominowała grupa paliw, odpowiadająca za niespełna 40‑procentowy udział. Za jej plecami uplasowały się, podobnie jak w poprzednich kwartałach, segmenty: maszyn i urządzeń elektrycznych (8,8 proc.), statków oraz łodzi (8,6 proc.), a także ryb i owoców morza (7,0 proc.). Towary z tych czterech grup odpowiadały za 63,7 proc. importu ogółem. To o 1,3 pkt. proc. więcej niż w poprzednim kwartale oraz o 3,8 pkt. proc. więcej niż przed rokiem.

Podobnie jak w poprzednich kwartałach zauważyć można spore podobieństwo struktury towarowej importu i eksportu. Pierwsza z nich jest bowiem w znacznym stopniu kształtowana przez drugą – na Pomorze importowane są towary podlegające przetworzeniu, które następnie są w sporej części eksportowane.

W II kwartale 2018 r. najistotniejszym partnerem importowym – głównie za sprawą paliw –pozostała Rosja (22,8 proc. importu). Mniejszy strumień produktów trafił do województwa pomorskiego z Chin (9,5 proc.), Niemiec (7,5 proc.), Norwegii (7,3 proc.), Kazachstanu (6,7 proc.) oraz Stanów Zjednoczonych (6,5 proc.). Struktura geograficzna importu do województwa pomorskiego różni się więc od struktury dla Polski ogółem, w której Rosja znajduje się dopiero na trzecim miejscu, a ponad nią plasują się Niemcy (jako lider) oraz Chiny.

Wykres 4. Struktura kierunkowa importu do województwa pomorskiego w II kwartale 2018 r.

Źródło: Opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie.

Barometr innowacyjności

W II kwartale 2018 r. w Biuletynie Urzędu Patentowego opublikowano informację o 912 wynalazkach zgłoszonych do opatentowania. Liczba zgłoszeń pochodzących z województwa pomorskiego sięgnęła 38, co stanowiło 4,2 proc. wszystkich zgłoszonych wynalazków. Jest to odsetek niższy o 0,5 pkt. proc. od obserwowanego w poprzednim kwartale, a także w analogicznym okresie 2017 r.

Wykres 5. Liczba pomorskich wynalazków zgłoszonych i opublikowanych w Biuletynie Urzędu Patentowego w 2018 r.

Źródło: Opracowanie na podstawie http://www.uprp.pl

Udział województwa w liczbie zgłaszanych patentów jest niższy od udziału regionu w liczbie mieszkańców całej Polski (6,0 proc. w 2017 r.), czy też w liczbie ogólnopolskich przedsiębiorstw (6,8 proc.). Niemniej, należy mieć na uwadze, iż statystyka patentowa jest zdominowana przez zgłoszenia z województwa mazowieckiego, w tym w szczególności z Warszawy.

W strukturze zgłoszonych patentów przez pomorskich wynalazców w II kwartale 2018 r. po niespełna 24 proc. dotyczyło chemii i metalurgii (Dział C w Międzynarodowej Klasyfikacji Patentowej) oraz budowy maszyn, oświetlenia, ogrzewania, uzbrojenia, techniki minerskiej (Dział F). Istotnym, ponad 21‑procentowym udziałem cechował się również dział B – różne procesy przemysłowe i transport.

Największa nadreprezentacja względem kraju dotyczyła w II kwartale 2018 r. działu F (+12,2 pkt. proc. względem kraju), natomiast największe odchylenie in minus w porównaniu z resztą Polski dotyczyło działu E (–6,8 pkt. proc. względem kraju). W analogicznym okresie ubiegłego roku największa nadreprezentacja dotyczyła również działu F (+9,8 pkt. proc. względem kraju), a odchylenie in minus, działu A (–7,0 pkt. proc. względem kraju).

Tabela 1. Ogólnopolskie oraz pomorskie zgłoszenia wynalazków opublikowane w Biuletynie Urzędu Patentowego wg Międzynarodowej Klasyfikacji Patentowej (MKP) w I kw. 2018 r.

Dział MKP II kwartał 2018 r. 2018 r.
Pomorskie Polska różnica Pomorskie Polska różnica
% % pkt. proc. % % pkt. proc.
Dział A – Podstawowe potrzeby ludzkie 15,8 17,7 –1,9 16,3 18,3 –2,0
Dział B – Różne procesy przemysłowe; Transport 21,1 23,2 –2,1 28,3 23,1 +5,2
Dział C – Chemia; Metalurgia 23,7 21,9 +1,8 22,8 23,0 –0,2
Dział D – Włókiennictwo; Papiernictwo 2,6 1,1 +1,5 2,2 0,8 +1,4
Dział E – Budownictwo; Górnictwo 2,6 9,4 –6,8 2,2 7,9 –5,7
Dział F – Budowa maszyn; Oświetlenie; Ogrzewanie; Uzbrojenie; Technika minerska 23,7 11,5 +12,2 19,6 12,2 +7,4
Dział G – Fizyka 7,9 10,0 –2,1 4,3 9,2 –4,9
Dział H – Elektrotechnika 2,6 5,2 –2,6 4,3 5,5 –1,2
RAZEM 100,0 100,0 100,0 100,0

Źródło: Opracowanie na podstawie http://www.uprp.pl

Mając na uwadze zgłoszenia wynalazków notowane narastająco od początku 2018 r., można zauważyć, że względem kraju Pomorze specjalizuje się przede wszystkim w dziale F (Budowa maszyn; Oświetlenie; Ogrzewanie; Uzbrojenie; Technika minerska), który charakteryzuje nadreprezentacja rzędu 7,4 pkt. proc. oraz w dziale B (Różne procesy przemysłowe; Transport), gdzie nadreprezentacja sięga 5,2 pkt. proc.

Warto nadmienić, że województwo pomorskie zostało docenione przez analityków Banku Millennium, którzy w corocznym badaniu „Indeks Millennium” wskazali Pomorze jako trzeci najbardziej innowacyjny polski region. Uplasowało się ono za plecami województwa mazowieckiego oraz małopolskiego, jednak wyprzedziło m.in. Dolny Śląsk, Wielkopolskę czy Małopolskę. Jak podkreślił Adam Mikołajczyk, dyrektor Departamentu Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, „kończy się czas, kiedy polskie i pomorskie firmy mogły konkurować z innymi niskimi kosztami pracy. Wynagrodzenia w naszym kraju rosną, a do tego wyraźnie zaczyna brakować rąk do pracy. Teraz dla firm ważne są innowacyjne technologie, cyfryzacja i automatyzacja oraz inwestowanie we własne patenty”.

Dyrektor Mikołajczyk argumentował, że tak dobra pozycja województwa pomorskiego w raporcie Banku Millennium wynika z tego, że „Pomorze to bardzo silny ośrodek akademicki. Nasi mieszkańcy należą również do najbardziej przedsiębiorczych w Polsce. Ważne też jest to, że na Pomorzu wydatki na badania i rozwój to przede wszystkim wydatki przedsiębiorstw, a nie jak to ma miejsce w innych częściach Polski, wydatki pokrywane ze środków publicznych. Wreszcie, od lat z sukcesem, między innymi dzięki naszej inicjatywie Invest in Pomerania, przyciągamy inwestorów zewnętrznych, którzy przynoszą ze sobą kulturę nastawienia na innowacje. Dodać trzeba do tego wyróżniającą Pomorzan zdolność do oddolnego współdziałania, na której opiera się m.in. koordynowany przez samorząd województwa proces Inteligentnych Specjalizacji, gdzie biznes i naukowcy wspólnie poszukują luk na rynku, które można wypełnić pomorskimi innowacjami. Na koniec warto wspomnieć, że jesteśmy jedynym polskim regionem, w którym samorząd województwa uruchomił na korzystnych warunkach specjalną pożyczkę dla firm z przeznaczeniem na projekty badawczo­‑rozwojowe”.

Ważniejsze wydarzenia

Medyczne R&D w Gdańsku
W Gdańsku otwarte zostało globalne centrum badawczo­‑rozwojowe brytyjskiego start­‑upu Andiamo. Działa on m.in. w branży ortez ortopedycznych dla dzieci. W gdańskim centrum będą m.in. projektowane i modelowane zindywidualizowane ortezy dla małych pacjentów.

Nowe zarządy gdańskich stoczni
Stocznia Gdańsk oraz GSG Towers mają nowe zarządy. W obydwu funkcję prezesa zarządu pełni Marcin Stojek, a wiceprezesów – Karen Oganesian oraz Przemysław Sztandera. Nowy zarząd jest związany z Agencją Rozwoju Przemysłu, która planuje zakupić obydwie spółki od ukraińskiego inwestora, firmy Gdańsk Shipyard Group.

Nowy prezes stoczni remontowej Nauta
Nowym prezesem gdyńskiej stoczni został Marcin Dąbrowski, pełniący wcześniej funkcję członka rady nadzorczej spółki. Od lutego br., po odwołaniu ze stanowiska poprzednika, Sławomira Latosa, pełnił obowiązki p.o. prezesa.

Niższy zysk LOTOS-u
Zysk netto gdańskiego koncernu paliwowego w I kw. 2018 r. wyniósł 320,8 mln zł. To o 22% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Pieniądze na eksport
Rozpoczął się konkurs grantowy dla pomorskich przedsiębiorstw prowadzących bądź mających w planach ekspansję zagraniczną swojej działalności. Agencja Rozwoju Pomorza zarezerwowała na ten cel sumę 6,5 mln zł. Konkurs jest drugim spośród zaplanowanych czterech w ramach projektu „Pomorski Broker Eksportowy”.

Nowy zarząd Grupy LOTOS
Rada nadzorcza Grupy LOTOS wybrała nowy zarząd. Prezesem został Mateusz Bonca, a funkcje wiceprezesów będą pełnili: Jarosław Kawula oraz Patryk Demski.

Nowa inwestycja w branży automotive
Spółka Sii w III kw. br. otworzy w Gdańsku swoją halę montażową. W nowo powstającym obiekcie budowane będą maszyny oraz linie produkcyjne, przede wszystkim dla branży automotive.

Odbył się infoShare 2018
W gdańskim AmberExpo po raz 12 odbyła się jedna z najważniejszych konferencji technologicznych regionu Europy Środkowo­‑Wshodniej – infoShare. W tegorocznej edycji wzięło udział około 8 tys. uczestników, w tym około 200 start­‑upów.

Forum Przedsiębiorstw 2018
W Pomorskim Parku Naukowo­‑Technologicznym zakończyła się 13 edycja Forum Przedsiębiorstw. W wydarzeniu wzięło udział około 300 przedstawicieli biznesu. Organizatorem Forum jest Agencja Rozwoju Pomorza.

Nowy kontrakt gdyńskiej EPG
Energomontaż­‑Północ Gdynia zbuduje moduły dla pływającego statku produkcyjnego „Johan Castberg”. Będzie on pracował na polach naftowych na Morzu Barentsa. Kontrakt został podpisany z norweską grupą Kværner AS.

Zmiana w zarządzie LOTOS-u
Robert Sobków został wiceprezesem do spraw finansowych Grupy LOTOS.

Wojskowe zlecenie dla Szwedów
Na terenach dawnej Stoczni Marynarki Wojennej (obecnie PGZ Stocznia Wojenna) powstaje okręt rozpoznania radioelektronicznego dla szwedzkiej Marynarki Wojennej. Jednostka ma być gotowa do 2020 r.

Odbył się Europejski Kongres Finansowy
Za nami VIII Europejski Kongres Finansowy – wydarzenie organizowane przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Kongres odbył się pod hasłem: „Na stulecie o innowacyjną i bezpieczną przyszłość sektora finansowego”.

Amazon stawia na Gdańsk
Gdańskie Centrum Rozwoju Technologii amerykańskiego koncernu Amazon zwiększy zatrudnienie o kolejnych 200 osób (obecnie około 450). Wśród głównych projektów, którymi zajmuje się gdański zespół jest np. wirtualna asystentka głosowa Alexa.

Nowy prezes Energi
Rada nadzorcza Energi powołała na stanowisko prezesa spółki Arkadiusza Siwko. Wcześniej zarządzał Polską Grupą Zbrojeniową.

Nowe inwestycje portowe
Kolejne inwestycje zaplanowano w trójmiejskich portach – w Gdyni zbudowany zostanie nowy magazyn wysokiego składowania, a gdański port wybrał firmę Budimex jako wykonawcę rozbudowy Nabrzeża Dworzec Drzewny.

Stocznia Crist nagrodzona
Prom pasażersko­‑samochodowy P 310 „Elektra” zbudowany przez gdyńską stocznię Crist został nagrodzony tytułem „Statek roku” w konkursie Marine Propulsion Awards. W jednostce tej zastosowano innowacyjny napęd hybrydowy.

Remontowa zbuduje lodołamacze
Remontowa Shipbuilding zaprojektuje i zbuduje dwa lodołamacze liniowe dla Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie. Obydwie jednostki mają zostać wykończone na jesień 2020 r.

Przyznano „Bursztynową Kaczkę”
Krajowa Izba Gospodarki Morskiej ogłosiła laureata „Bursztynowej Kaczki” – w tym roku powędruje ona do DCT Gdańsk. Przyznano również wyróżnienia honorowe („Bursztynowe Jajka”) – dla firmy Adampol, Stoczni Crist oraz Polskiej Izby Spedycji i Logistyki.

LNG w Gdyni
Dyrektywa unijna wymaga, by do końca 2025 r. w portach morskich powstała odpowiednia liczba punktów bunkrowania LNG. W związku z tym Zarząd Morskiego Portu Gdynia zawarł umowę z PGNiG Obrót Detaliczny oraz Gas­‑Trading, dotyczącą wykorzystania tego paliwa. W ramach porozumienia zbudowana zostanie m.in. barka przystosowana do bunkrowania LNG innych statków.

Port Gdynia zacieśnia współpracę z koleją
Zarząd Morskiego Portu Gdynia oraz Polskie Koleje Państwowe podpisały list intencyjny w sprawie współpracy w transporcie towarów oraz budowy terminali intermodalnych. To kolejny krok na drodze ścisłej współpracy portowców i kolejarzy. Dzięki tej współpracy coraz więcej towarów będzie z gdyńskiego portu wywożonych drogą kolejową do terminali w całej Polsce. Dopiero ostatnie kilometry będą transportowane ciężarówkami.

Port Gdańsk bałtyckim hegemonem
W I kw. br. przez gdański port przeszło 12,7 mln ton ładunków. Zdaniem prezesa gdańskiego portu, Łukasza Greinke, to prawdopodobnie najlepszy wynik na Bałtyku. W porównaniu do pierwszego kwartału 2017 roku łączna wartość przeładowanych towarów wrosła o ponad 43 proc.

Pierwsza inwestycja w Postrefie Lębork
Na terenie Podstrefy Lębork Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej powstaje, za sprawą firmy AMG, pierwsza inwestycja. Inwestor jest producentem specjalistycznych kontenerów i konstrukcji stalowych. Za kwotę około 25 mln zł buduje zakład, w którym pracę znajdzie 200 osób.

Innowacyjne jak Pomorskie
Województwo pomorskie zostało uznane za trzeci najbardziej innowacyjny region w rankingu „Indeks Millennium 2018”, organizowanym przez Bank Millennium. Dwa pierwsze miejsce zajęły województwa: mazowieckie oraz małopolskie. Względem poprzedniej edycji, nasz region poprawił swoje lokaty w kategorii wydatków na badania i rozwój oraz liczbę zatrudnionych w tym sektorze.

Unijne dofinansowanie dla PKM
Przedstawiciele Pomorskiej Kolei Metropolitalnej i Centrum Unijnych Projektów Transportowych podpisali. umowę na dofinansowanie projektu elektryfikacji PKM. Równocześnie z elektryfikacją linii budowany będzie nowy przystanek Gdańsk Firoga. Przystanek powstanie w pobliżu gdańskiej „doliny krzemowej”, nieopodal portu lotniczego.

Konferencja poświęcona tematyce branży morskiej i logistycznej
21 czerwca odbyła się Konferencja poświęcona tematyce branży morskiej i logistycznej. Wydarzenie to stworzyło przestrzeń do dyskusji i refleksji nad nowoczesnymi rozwiązaniami i technologiami w branży oraz nad perspektywami jej rozwoju i współpracy. Spotkanie organizowane przez Radę Inteligentnej Specjalizacji Pomorza – Technologie offshore i portowo­‑logistyczne, Zarząd Morskiego Portu Gdańsk oraz Gdański Inkubator Przedsiębiorczości STARTER przy wsparciu Samorządu Województwa Pomorskiego, cieszyło się szczególnie dużym zainteresowaniem wśród praktyków oraz innowatorów w branży.

Dialogi obywatelskie
Tematem przewodnim spotkań z Dyrektorem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Markiem Prawdą oraz Komisarz Unii Europejskiej ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw Elżbietą Bieńkowską była przyszłość Unii Europejskiej, potencjalne scenariusze integracji opisane w „Białej Księdze o przyszłości Europy”, a także omówienie obecnej kondycji Unii Europejskiej oraz scenariuszy na przyszłość. Dialogi obywatelskie to inicjatywa Komisji Europejskiej mająca na celu rozbudzenie debaty na tematy europejskie.

Seminarium pt. Hongkong bramą do rynku chińskiego
Celem seminarium było zapoznanie uczestników ze specyfiką Hongkongu – miejsca uznawanego za jedno z najważniejszych centrów finansowych świata, od którego warto zacząć ekspansję na rynek chiński. Organizatorami seminarium byli: Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego, Rada Rozwoju Handlu Hongkongu, Stowarzyszenie „Pomorskie w Chinach” oraz Agencja Rozwoju Pomorza S.A.

¹ Dane za rok 2018 pochodzą ze zbioru otwartego, co oznacza, że przez cały rok sprawozdawczy rejestrowane są dane dotyczące wszystkich miesięcy (bieżących i poprzednich w przypadku dosyłania brakujących danych) oraz korekt rejestrowanych za okres sprawozdawczy, którego dotyczą.

Skip to content