Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorska edukacja– szansa rozwojowa?

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego.

Jakie są obecnie największe wyzwania stojące przed polskim systemem edukacji?

System edukacji stoi przed wieloma wyzwaniami, które mają wpływ na przyszłość uczniów. Państwo ma obowiązek przygotować absolwentów na zmiany, które nadejdą zarówno w bliższej, jak i dalszej perspektywie. W obliczu dynamicznego rozwoju technologii, zmieniających się uwarunkowań społecznych i globalnych wyzwań cywilizacyjnych, konieczne jest uporządkowanie i modernizacja całego systemu edukacji. 

Które jego elementy najbardziej wymagają uporządkowania?

W pierwszej kolejności wskazałbym na podstawy programowe. Powinny one być bardziej stabilne i opracowywane we współpracy z praktykami oraz ekspertami, by lepiej odpowiadały na zmieniające się potrzeby edukacyjne. Kolejnym obszarem wymagającym przemyślenia są ramowe plany nauczania. Warto zwiększyć elastyczność dyrektorów szkół, dając im większą swobodę w dostosowywaniu programu do specyfiki swoich placówek.

Rewizji należy także poddać system oceniania. Obecnie oceny często nie odzwierciedlają rzeczywistego rozwoju ucznia, a jedynie upraszczają obraz jego postępów. Powinny one dostarczać bardziej szczegółowych informacji zwrotnych zarówno uczniowi, jak i jego rodzicom czy nauczycielom. Z kolei zewnętrzne egzaminy wpływają na codzienną pracę szkoły w ten sposób, że często nauczyciele i dyrekcja czują się systemowo przymuszeni, by bardziej koncentrować się na wynikach testów niż na rozwoju kompetencji niezbędnych uczniom w dorosłym życiu.

Czy jednak można zmienić nasze podejście do egzaminów zewnętrznych?

Jakiekolwiek zmiany w tej materii nie są łatwym wyzwaniem – wymagają wysiłku nie tylko stricte merytorycznego, odnoszącego się np. do treści zadań, ale i finansowego. Pytania zamknięte są „tańsze”, ponieważ szybciej się je sprawdza. Z kolei pytania otwarte – choć „droższe” – w większym stopniu pozwalają uczniom na połączenie wiedzy przedmiotowej z szerszymi kompetencjami. Nie mówię o tym, że z pytań zamkniętych należy definitywnie zrezygnować – chodzi mi bardziej o uzyskanie balansu między otwartymi a zamkniętymi zadaniami egzaminacyjnymi.

Przejdźmy na poziom regionalny. Co jest tu Pana zdaniem priorytetem?

Na szczeblu regionalnym kluczowe jest, aby samorządy miały wysoką świadomość swoich kompetencji w obszarze edukacji. Oprócz odpowiedzialności za infrastrukturę i organizację szkół, powinny one także aktywnie angażować się w poprawę jakości edukacji. Samorządowcy powinni dostrzec, jak ważna jest ich rola w kształtowaniu systemu edukacji, który odpowiada na potrzeby lokalnych społeczności i zapewnia uczniom jak najlepsze warunki do rozwoju.

Na szczęście na Pomorzu ta świadomość jest wysoka. Naszą mocną stroną jest również to, że obok Strategii Rozwoju Województwa Pomorskiego 2030 (SRWP 2030) przygotowujemy i realizujemy strategiczne dokumenty operacyjne – Regionalne Programy Strategiczne (RPS). W Regionalnym Programie Strategicznym w zakresie edukacji i kapitału społecznego koncentrujemy się na diagnozie sytuacji w edukacji i na jej bazie przygotowujemy różnego rodzaju przedsięwzięcia. 

Jakie są z Pańskiego punktu widzenia najważniejsze regionalne wyzwania w obszarze edukacji?

Na poziomie województw wyzwań jest co najmniej kilka – nie dotyczą one wyłącznie Pomorza, lecz większości (o ile nie wszystkich) regionów. Pierwsze z nich to wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów. Temat ten obecny jest w debacie publicznej od wielu lat, jednak narzędzia, którymi dysponują decydenci, nie zawsze są wystarczające, by skutecznie zlikwidować istniejące bariery. Mam tu na myśli również przedszkola. Uważam, że wysoki wskaźnik objęcia dzieci wychowaniem przedszkolnym to jedno z najważniejszych narzędzi w procesie wyrównywania szans edukacyjnych. Wczesna edukacja ma ogromny wpływ na późniejsze możliwości rozwoju.

Jeśli przyjrzymy się naszemu regionowi, to zauważymy spore zróżnicowanie w tym zakresie. W niektórych powiatach wskaźnik objęcia dzieci wychowaniem przedszkolnym sięga nawet 100%, a w innych może przekraczać tę wartość, co oznacza, że z przedszkoli w danej lokalizacji korzystają także dzieci z sąsiednich powiatów. Jednak są też takie powiaty, w których wskaźnik ten wynosi tylko około 80%, co świadczy o istotnym zróżnicowaniu, zwłaszcza na obszarach bardziej oddalonych od dużych aglomeracji. Istnieją także inne bariery utrudniające równy dostęp do edukacji. Należą do nich m.in.: wykluczenie komunikacyjne, bariera ekonomiczna związana z niskim statusem materialnym rodziny czy ograniczony dostęp do kultury (często związany z ubóstwem transportowym).

Drugim istotnym wyzwaniem jest wyposażenie uczniów w kompetencje związane z elastycznością, tak by potrafili dostosowywać się do dynamicznie i wielopłaszczyznowo transformującego się świata. Owa elastyczność jest ściśle powiązana z koncepcją uczenia się przez całe życie. Musimy mieć dziś świadomość, że nabyte kompetencje, zwłaszcza te potrzebne do wykonywania konkretnych zawodów, nie wystarczą w dłuższej perspektywie czasowej. W związku z tym konieczne jest ciągłe przystosowywanie się do zmieniających się realiów, co wymaga nie tylko wiedzy, ale przede wszystkim umiejętności adaptacyjnych. Niestety, obawiam się, że w wielu polskich szkołach, także tych w województwie pomorskim, elastyczność oraz zdolności adaptacyjne nie są wystarczająco rozwijane. 

Musimy mieć dziś świadomość tego, że nabyte kompetencje, zwłaszcza te potrzebne do wykonywania konkretnych zawodów, nie będą wystarczające w dłuższej perspektywie czasowej. W związku z tym konieczne jest ciągłe przystosowywanie się do zmieniających się realiów, co wymaga nie tylko wiedzy, ale przede wszystkim umiejętności adaptacyjnych.

Nie pomaga w tym też demografia…

Zgadza się – nieprzypadkowo za kolejne, bardzo poważne wyzwanie uznaję zmiany demograficzne, które mają ogromny wpływ na system edukacji. Przeglądając prognozy, widzimy niepokojące dane zwiastujące znaczący spadek liczby urodzeń. Z naszych analiz wynika, że jedynie w powiecie kartuskim i w Gdańsku przewidywany jest przyrost liczby uczniów. W pozostałych powiatach, według prognoz na 2030, 2035 czy 2040 rok, będziemy mieli do czynienia z wyraźnym spadkiem. Stawia to przed nami pytanie: jak dalej kształtować sieć szkół podstawowych i ponadpodstawowych w obliczu takich trendów demograficznych? Równolegle warto się też zastanowić nad przyszłością obiektów edukacyjnych, które dotąd służyły jako szkoły, a w sytuacji malejącej liczby uczniów będą mogły pełnić inne funkcje. 

A co w takim razie z nauczycielami?

To również bardzo istotny aspekt. Dzisiejsi uczniowie żyją bowiem w zupełnie innej rzeczywistości niż ci, uczęszczający do szkół 5 czy 10 lat temu. Potrzebują zatem bardziej elastycznych nauczycieli, którzy potrafią radzić sobie z nowymi wyzwaniami, adaptować się do zmian czy pomagać w sytuacji kryzysu zdrowia psychicznego u dzieci i młodzieży. Niestety, gros nauczycieli kończyło studia wiele lat temu, kiedy kształcenie pedagogów koncentrowało się głównie na przygotowaniu do nauczania przedmiotów, a nie do pełnienia roli wychowawców czy mentorów. Ponadto obecny system edukacji często stawia ich przed dylematem: czy lepiej solidnie przygotować uczniów do egzaminów, czy raczej skupić się na rozwijaniu kompetencji społecznych i pomocy w radzeniu sobie z problemami życia codziennego. Nauczyciele potrzebują wsparcia w przystosowaniu się do nowych realiów i wyzwań, które wymagają od nich nie tylko wiedzy merytorycznej, ale także umiejętności wychowawczych i psychologicznych. 

Dzisiejsi uczniowie potrzebują bardziej elastycznych nauczycieli, którzy potrafią radzić sobie z nowymi wyzwaniami. Niestety, gros nauczycieli kończyło studia wiele lat temu, kiedy kształcenie pedagogów koncentrowało się głównie na przygotowaniu ich do nauczania przedmiotów, a nie do pełnienia roli wychowawców czy mentorów. 

Znajdujemy się więc w sytuacji, w której od nauczycieli będzie wymagało się nie tylko przekazywania wiedzy i wzorców wychowawczych, lecz także umiejętności radzenia sobie w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Wszystko to przy relatywnie niskich zarobkach i postępującym spadku prestiżu tego zawodu.

Owszem, to istotny problem. Trzeba przyznać, że obniżenie prestiżu tego zawodu nie zależy od działań samych pedagogów. Jest to rezultat prowadzenia długofalowej polityki, która doprowadziła m.in do tego, że wynagrodzenia nauczycieli są stosunkowo niskie w porównaniu do odpowiedzialności, jaką ponoszą. Należy wyraźnie podkreślić – jeśli zależy nam na pedagogach, którzy dostrzegają wyzwania stojące przed edukacją oraz koncentrują się na uczniu, to muszą być oni odpowiednio wynagradzani. Nie możemy pozwolić na sytuację, w której młode małżeństwo, rozpoczynające pracę w zawodzie nauczyciela, nie jest w stanie zaciągnąć kredytu na własne mieszkanie. W moim odczuciu powiązanie wynagrodzenia nauczycieli z poziomem wynagrodzeń w innych sektorach gospodarki narodowej mogłoby pomóc w przywróceniu prestiżu zawodu i przyciągnąć do niego osoby z pasją i zaangażowaniem. 

Jeśli zależy nam na nauczycielach, którzy dostrzegają wyzwania stojące przed edukacją oraz koncentrują się na uczniu, to muszą być oni odpowiednio wynagradzani. 

W tym miejscu wspomniałbym jeszcze o starzejącej się kadrze nauczycieli przedmiotów zawodowych, przy równoczesnym braku nowych osób, które mogłyby zasilić tę grupę. Problem ten wymaga kompleksowych rozwiązań, a więc wprowadzenia zmian na poziomie państwa. Musimy się zastanowić, jak sprawić, by pracownicy przedsiębiorstw, którzy mają dużą wiedzę praktyczną, mogli i chcieli pracować w szkołach. Przecież to właśnie firmy są organizacjami, gdzie rozwija się infrastruktura i nowoczesne technologie, a szkoły, z racji swojej struktury, często pozostają w tyle, korzystając z pomocy dydaktycznych, które nie zawsze odpowiadają realiom współczesności. 

Jakie miejsce w edukacji powinny mieć technologie? Na ile sala lekcyjna powinna współistnieć z narzędziami online, które ułatwiają dostęp do wiedzy i pozwalają na wprowadzenie bardziej elastycznych form nauki? 

W tym kontekście ważne jest, aby nauczyciele przedmiotów zawodowych nie tylko byli obecni w szkołach, ale również doskonalili swoje umiejętności bezpośrednio w przedsiębiorstwach. To z kolei może przyczynić się do lepszego dopasowania programu nauczania do wymagań rynku pracy, a także zapewnić nauczycielom aktualną wiedzę na temat nowoczesnego środowiska pracy. Należy stworzyć mechanizmy, które pozwolą na łatwiejszą wymianę doświadczeń między szkołami a przedsiębiorstwami. W ten sposób nauczyciele rozwiną swoje kompetencje, dzięki czemu lepiej przygotują uczniów do pracy w obecnych uwarunkowaniach. 

To bardzo istotna kwestia. Czymś pożądanym byłoby przecież, gdyby uczniowie mogli wynosić ze szkoły wiedzę w obszarze, np. sztucznej inteligencji, która przeżywa swój rozkwit. Jednak mając na uwadze realia polskiej edukacji, brzmi to trochę jak abstrakcja.

Nauczyciele, podobnie jak przedstawiciele innych zawodów, muszą być świadomi konieczności ciągłego rozwoju i doskonalenia swoich umiejętności. Mimo że wciąż jest to grupa intensywnie korzystająca z różnych form kształcenia i doskonalenia zawodowego, to jednak technologie rozwijają się w tempie, które często wyprzedza możliwości szkół w tym zakresie. Weźmy choćby pod uwagę wspomnianą przez Pana sztuczną inteligencję, która staje się coraz bardziej obecna w życiu codziennym. Jak nauczyciele powinni wykorzystywać AI w pracy z uczniami? Jak nauczać jej efektywnego wykorzystywania? To kluczowe wyzwania. Dodatkowo pojawiają się też kwestie etyczne związane z AI, które również muszą być uwzględniane w procesie edukacji.

Kolejna ważna kwesta dotyczy używania aplikacji i narzędzi umożliwiających nauczanie online. To zagadnienie stało się szczególnie istotne po doświadczeniach związanych z pandemią COVID-19, kiedy szkoły musiały przejść na zdalne nauczanie. Teraz pojawia się pytanie: na ile tradycyjne metody nauczania powinny być połączone z nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi? Jakie miejsce w edukacji powinny zatem mieć technologie? Na ile sala lekcyjna powinna współistnieć z narzędziami online, które ułatwiają dostęp do wiedzy i pozwalają na wprowadzenie bardziej elastycznych form nauki?

Moim zdaniem nowoczesne technologie i aplikacje stanowią ogromne wyzwanie dla edukacji, zwłaszcza że zmieniają się i „doskonalą” niezwykle szybko. Dla nauczycieli oznacza to konieczność nieustannego śledzenia nowych trendów i dostosowywania się do nich. W tym kontekście ważną rolę odgrywają placówki doskonalenia nauczycieli, które muszą zapewniać odpowiednie wsparcie w zakresie szkoleń z nowych technologii. Kwestia ta wymagać będzie dużego zaangażowania zarówno ze strony pedagogów, jak i instytucji odpowiedzialnych za ich rozwój zawodowy. 

Przedsiębiorcy często przyjmują stanowisko, że to szkoły mają przygotować absolwentów do podjęcia pracy, traktując to jako obowiązek systemu edukacji. Odpowiedzialność za wykształcenie kompetentnych pracowników jest zatem zbyt jednostronnie przypisywana szkołom, bez realnego zaangażowania ze strony pracodawców. 

Jak natomiast powinna Pana zdaniem wyglądać współpraca między szkołami a lokalnymi przedsiębiorstwami?

Mamy już dobre doświadczenia w tej dziedzinie, związane z realizacją dużych projektów unijnych, które obejmowały przekształcenie sieci szkół zawodowych i ich sprofilowanie w kierunku kluczowych branż regionu. Niemniej jednak pojawiają się pewne trudności i niebezpieczeństwa związane z tą współpracą.

Po pierwsze, przedsiębiorcy często przyjmują stanowisko, że to szkoły mają przygotować uczniów do podjęcia pracy, traktując to jako obowiązek systemu edukacji. Jedynie czekają na absolwentów, by ewentualnie post factum wyrazić swoje zastrzeżenia dotyczące ich umiejętności. Odpowiedzialność za wykształcenie kompetentnych pracowników jest zatem zbyt jednostronnie przypisywana szkołom, bez realnego zaangażowania ze strony pracodawców.

Drugie wyzwanie dotyczy kwestii stabilności firm. Czasami szkoła nawiązuje współpracę z dużym przedsiębiorstwem, które oferuje staże czy praktyki zawodowe, a później, z powodów niezależnych od systemu edukacji, firma nagle zamyka swoją działalność. W takiej sytuacji współpraca (w tym np. klasy patronackie) zostaje przerwana, a szkoła – pozbawiona partnera, co stawia ją w trudnej sytuacji. Mając to na uwadze, uważam za konieczne, by placówki edukacyjne nie tylko same wychodziły z inicjatywą w stronę przedsiębiorców, ale także by ci drudzy aktywnie angażowali się w edukację, współdziałając ze szkołami w bardziej systematyczny i stabilny sposób. Partnerstwo to powinno opierać się na długofalowych relacjach, a nie przypadkowych i chwiejnych układach.

Wyzwań stojących przed systemem edukacji jest naprawdę sporo, a wyjście im naprzeciw będzie bez wątpienia wymagało dużego wysiłku. Sporo powiedzieliśmy już o systemie edukacji, o nauczycielach, teraz przejdźmy może do samych uczniów. W jaki sposób przygotować młodych ludzi do szybko zmieniającego się świata i wymagań rynku pracy? Wspominał Pan już o kwestii elastyczności – co oprócz niej?

Choć wiedza i kompetencje przedmiotowe są niezwykle ważne, to warto jednak spojrzeć na edukację w szerszym kontekście. Edukacja interdyscyplinarna jest kluczowym elementem, który pozwala na lepsze łączenie różnych dziedzin wiedzy, jak np. matematyki i fizyki, co w wielu szkołach zaczyna być wdrażane. Kompetencje nabywane w ramach edukacji interdyscyplinarnej są niezwykle przydatne w dzisiejszym świecie, gdzie granice między dziedzinami stają się coraz bardziej płynne. Choć, jak wskazała Pomorska Rada Oświatowa, nie zawsze jest ona realizowana w sposób efektywny, to trend ten jest na pewno krokiem w dobrą stronę.

Równie ważne, jeśli nie ważniejsze, stają się kompetencje istotne z perspektywy rynku pracy, a szczególnie te, na które zwracają uwagę przedsiębiorcy. Należą do nich m.in.: umiejętność logicznego wnioskowania i krytyczne myślenie, ale także kompetencje społeczne (tzw. kompetencje miękkie). Przedsiębiorcy podkreślają, że łatwiej jest nauczyć pracowników specyficznych umiejętności związanych z danym zawodem, a znacznie trudniej wykształcić w nich takie cechy, jak punktualność, odpowiedzialność czy zdolność do pracy zespołowej. Brak tych kompetencji może stanowić poważną przeszkodę w efektywnej pracy, dlatego ich rozwój w ramach systemu edukacji jest niezbędny. 

Wspomniałbym też o koncepcie lifelong learning, czyli nieustannym uczeniu się i przekwalifikowywaniu, który zyskuje na znaczeniu, zwłaszcza w kontekście ciągłych zmian na rynku pracy. Młodsze pokolenia powinny być przygotowywane nie tylko do nauki przez kilka lat, ale również do tego, że nieustannie będzie ona obecna w ich życiu pod postacią np. szkoleń czy kursów. 

Przedsiębiorcy podkreślają, że łatwiej jest nauczyć pracowników specyficznych umiejętności związanych z danym zawodem, a znacznie trudniej wykształcić w nich takie cechy, jak punktualność, odpowiedzialność czy zdolność do pracy zespołowej. Brak tych kompetencji może stanowić poważną przeszkodę w efektywnej pracy, dlatego ich rozwój w ramach systemu edukacji jest niezbędny. 

Ponadto edukacja coraz bardziej powinna skupiać się na pracy zespołowej, ponieważ to właśnie w takich warunkach dzieci i młodzież uczą się współpracy, dzielenia obowiązków czy wspólnego rozwiązywania problemów. Warto wprowadzać więcej projektów, które wymagają od uczniów kooperacji i twórczego podejścia do rozwiązywania problemów, co przygotuje ich do pracy w zawodach, gdzie współdziałanie w zespole jest codziennością.

Na koniec – nie możemy zapomnieć o kompetencjach cyfrowych, które w dzisiejszym świecie są absolutnie niezbędne. Dbałość o rozwój tych umiejętności, w tym obsługi nowych technologii i aplikacji, jest bardzo ważna. Również w tym kontekście rola szkół będzie nieodzowna.

Wspominał Pan o wymaganiach rynku pracy. W tym zakresie od lat w środowisku edukacyjnym toczy się spór w jakim stopniu rolą szkoły powinno być dostosowywanie się do sytuacji rynkowej. Jaka jest Pańska ocena?

W mojej ocenie szkoła powinna przygotowywać uczniów przede wszystkim do pełnego i świadomego uczestnictwa w życiu. Mam tu na myśli różnorodne obszary, takie jak: gospodarka, kultura, społeczeństwo czy środowisko. Człowiek poszukuje motywacji i wartości w wielu aspektach życia, dlatego edukacja, nawet w szkołach branżowych czy technikach, nie może być sprowadzona wyłącznie do przygotowania młodych ludzi do pracy. Taka redukcja zadań szkoły nie wpisuje się w złożoność ludzkiej natury.

Choć praca jest ważnym elementem życia, szkoła powinna przede wszystkim wspierać wszechstronny, psychofizyczny rozwój ucznia. Kluczowe jest rozwijanie kompetencji miękkich, takich jak: praca w zespole i skuteczne komunikowanie się, krytyczne i kreatywne myślenie czy efektywne uczenie się. Stanowią one bowiem fundament naszego człowieczeństwa, dzięki któremu możemy odnaleźć się w różnych sytuacjach życiowych. Podejście to, którego jestem zdecydowanym zwolennikiem, wykracza poza wąskie przygotowanie do konkretnego zawodu czy branży. Edukacja powinna kształtować ludzi wszechstronnych, gotowych do zmierzenia się z różnorodnymi wyzwaniami współczesnego świata. 

Skupmy się przez chwilę na wątku szkolnictwa zawodowego – w jakich obszarach pomorski rynek pracy sygnalizuje rosnące zapotrzebowanie na pracowników? 

Od 2014 roku na Pomorzu podejmujemy działania w zakresie szkolnictwa zawodowego. Dzięki nim województwo pomorskie może pochwalić się unikatowym podejściem do wykorzystania środków unijnych w szkolnictwie zawodowym, które zostało dostrzeżone nawet przez Komisję Europejską. Postawiliśmy na wsparcie wyłącznie tych kierunków kształcenia zawodowego, które odpowiadają potrzebom branż kluczowych dla rozwoju regionu, związanych z tzw. inteligentnymi specjalizacjami. W naszym regionie szczególny nacisk położono na branże, takie jak:

  • transport, logistyka i magazynowanie,
  • nowoczesne technologie w produkcji i usługach, zwłaszcza energetyka, w tym budowa elektrowni jądrowej,
  • zdrowie i srebrna gospodarka, odpowiadające na wyzwania związane ze starzejącym się społeczeństwem,
  • gospodarka morska, która mocno odradza się w regionie,
  • turystyka, gastronomia i hotelarstwo, będące „tradycyjnie” istotnym elementem regionalnej gospodarki. 

Człowiek poszukuje motywacji i wartości w wielu aspektach życia, dlatego edukacja nie może być sprowadzona wyłącznie do przygotowania młodych ludzi do pracy. Taka redukcja zadań szkoły nie wpisuje się w złożoność ludzkiej natury. 

Proces alokacji środków odbywał się w ścisłym dialogu z organami prowadzącymi szkoły, głównie powiatami, w tym miastami na prawach powiatu. Wspólnie zastanawialiśmy się nad kierunkami kształcenia, które warto rozwijać. Środki unijne były przeznaczane na wsparcie uczniów, nauczycieli oraz doposażenie dydaktyczne i infrastrukturę placówek, co miało strategicznie ukierunkować rozwój sieci szkół zawodowych w województwie. To podejście pozwoliło na lepsze dopasowanie systemu pomorskiej edukacji zawodowej do realiów rynku pracy i potrzeb regionalnej gospodarki, czyniąc z Pomorza wzór do naśladowania w skali kraju.

Czy da się połączyć ścisłe ukierunkowanie techniczne z elastycznością? Wydaje się, że ową elastyczność łatwiej osiągnąć na płaszczyźnie liceów ogólnokształcących.

W naszej współpracy z powiatami staramy się podkreślać, że choć kształcenie w konkretnym zawodzie jest oczywiście kluczowe, to równie istotne są kompetencje miękkie. Mowa tu o umiejętności przekwalifikowania się, świadomości całożyciowego uczenia się oraz pracy nad kompetencjami technicznymi ogólnymi, które wykraczają poza potrzeby jednej konkretnej firmy. Jeśli ktoś posiada kompetencje miękkie, a także zdolności interpersonalne, to łatwiej taką osobę wyszkolić do wykonywania specyficznych zadań w danym przedsiębiorstwie. Elastyczność pracowników się zwiększa, co pozwala im lepiej dostosowywać się do stale ewoluujących warunków pracy i nowych technologii. 

Województwo pomorskie może pochwalić się unikatowym podejściem do wykorzystania środków unijnych w szkolnictwie zawodowym, które zostało dostrzeżone nawet przez Komisję Europejską. Postawiliśmy na wsparcie wyłącznie tych kierunków kształcenia zawodowego, które odpowiadają potrzebom branż kluczowych dla rozwoju regionu, związanych z tzw. inteligentnymi specjalizacjami. 

W województwie pomorskim kładziemy duży nacisk na kompetencje miękkie, szczególnie w kontekście doradztwa zawodowego. Staramy się patrzeć szerzej, biorąc pod uwagę także rozwój i adaptowanie uczniów do różnorodnych ról zawodowych. Szkolnictwo zawodowe postrzegamy jako całościowe przygotowanie młodych ludzi do „świata pracy”, w którym umiejętności społeczne, techniczne i elastyczność są równie ważne, co specyficzne kwalifikacje zawodowe.

Czy można mówić o pewnego rodzaju specyfice edukacyjnej województwa pomorskiego?

Specyfika edukacyjna Pomorza wyróżnia się przede wszystkim podejściem opartym na dialogu i konsensusie, które stanowią fundament działania Samorządu Województwa Pomorskiego. Zależy nam na tym, aby decyzje dotyczące edukacji i wszelkich innych kwestii, w tym podziału środków unijnych, były podejmowane w oparciu o szeroką współpracę z różnymi interesariuszami. Zarząd Województwa Pomorskiego ostatecznie podejmuje uchwały dotyczące przyznania środków, ale cały proces uzgadniania priorytetów jest bardzo długi i szczegółowy, ponieważ staramy się dążyć do konsensusu. 

Specyfika edukacyjna Pomorza wyróżnia się przede wszystkim podejściem opartym na dialogu i konsensusie, które stanowią fundament działania Samorządu Województwa Pomorskiego. Zależy nam na tym, aby decyzje dotyczące edukacji i wszelkich innych kwestii, w tym podziału środków unijnych, były podejmowane w oparciu o szeroką współpracę z różnymi interesariuszami. 

Mogę powiedzieć, że w tym zakresie edukowaliśmy się na organizowanych przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową Kongresach Obywatelskich. W ramach licznych, długich paneli dyskusyjnych rozmawialiśmy tam o wyzwaniach, które stoją przed regionem oraz wspólnie szukaliśmy najlepszych sposobów rozwiązywania problemów. Zobaczyliśmy jak ważne jest, aby społeczeństwo miało okazję aktywnie uczestniczyć w podejmowaniu różnych decyzji. Miało to duży wpływ na sposób, w jaki planujemy i realizujemy dziś działania edukacyjne. Taka forma dialogu z przedstawicielami różnych grup społecznych, organizacji i instytucji stanowi fundament działań w obszarze edukacji w naszym regionie. Dzięki niemu planowane inicjatywy i projekty edukacyjne są bardziej dostosowane do realnych potrzeb społeczności, a proces ich wdrażania jest transparentny oraz inkluzywny; uwzględniający opinie szerokiego kręgu interesariuszy.

Co z perspektywy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego wydaje się największym priorytetem w obszarze edukacji na Pomorzu?

Priorytety edukacyjne naszego regionu dotyczą z jednej strony wzmocnienia tego, co jest dobre, a z drugiej – wyeliminowania bądź ograniczenia słabszych stron. Zacząłbym od tych pierwszych – wśród naszych atutów znajduje się umiejętność wypracowywania przedsięwzięć strategicznych, które nie są podejmowane w izolacji, ale w ramach szerokiego dialogu z różnymi interesariuszami. To podejście umożliwia akceptację i wsparcie planowanych działań przez wszystkich, którzy są zainteresowani danym projektem. Takie współdziałanie pozwala na skuteczne tworzenie i realizowanie inicjatyw, które odpowiadają na rzeczywiste potrzeby regionu.

Kolejnym ważnym aspektem naszej specyfiki są kwestie gospodarcze, w tym szczególnie wyzwania związane z sektorem energetycznym. Energetyka, zwłaszcza rozwój offshore i elektrowni jądrowych, stawia przed nami ogromne wyzwania, którym musimy sprostać. Diametralnego znaczenia nabiera więc przygotowanie szkół branżowych i techników do edukowania pod kątem nowych zawodów, które pojawią się wraz z rozwojem tych gałęzi gospodarki.

Naszą silną stroną, o czym już wspominałem, jest także unikatowe podejście Pomorza do dystrybucji środków unijnych na szkolnictwo zawodowe, co potwierdza nasze zaangażowanie i dbałość o rozwój edukacji zawodowej w kontekście współczesnych wyzwań gospodarczych.

Czego dotyczą natomiast wyzwania skupione wokół niwelowania słabszych stron?

W województwie pomorskim od lat stawiamy na wyrównywanie szans edukacyjnych, szczególnie dla uczniów, którzy uczą się poza aglomeracją Trójmiasta, w mniejszych miejscowościach. Wdrażamy system stypendiów wspierających dzieci i młodzież z mniej rozwiniętych gmin. Ponadto, posiadamy też dedykowane środki na poprawę jakości edukacji – nie tylko poprzez tradycyjne zwiększanie liczby godzin lekcyjnych z przedmiotów, takich jak matematyka czy język polski, a tworzenie szans wykraczających poza standardowy program nauczania, by dawać uczniom możliwość rozwoju w wielu obszarach. 

W województwie pomorskim dostrzegamy, że istotne jest nie tylko uznanie nauczycieli, którzy osiągają sukcesy na poziomie ogólnopolskim, ale także tych, którzy angażują się w życie społeczności lokalnych, inspirują swoich uczniów do podejmowania wyzwań i są liderami w swoim środowisku. 

Jednym z dużych wyzwań jest także edukacja włączająca, polegająca na przygotowaniu dyrektorów, nauczycieli oraz rodziców do pracy z uczniami z różnymi rodzajami niepełnosprawności, deficytów czy zaburzeń. To skomplikowane zadanie, które wymaga od nauczycieli nie tylko odpowiednich kompetencji, ale również umiejętności tworzenia w klasie takiego systemu nauczania, który będzie dostępny i sprawiedliwy dla każdego ucznia. Bardzo ważne jest także, aby potrafili oni nawiązać współpracę z rodzicami i byli w stanie partnerować im w procesie edukacyjnym ich dzieci, co w obecnych czasach nie jest łatwe. Kwestia edukacji włączającej to jedno z głównych zagadnień, które potrzebuje systemowego wsparcia i zmian w sposobie funkcjonowania szkół.

Staramy się także działać na rzecz zwiększenia prestiżu zawodu nauczyciela. W województwie pomorskim dostrzegamy, że istotne jest nie tylko uznanie nauczycieli osiągających sukcesy na poziomie ogólnopolskim, ale także tych, którzy angażują się w życie społeczności lokalnych, inspirują swoich uczniów do podejmowania wyzwań i są liderami w swoim środowisku. Konkurs „Nauczyciel Pomorza” jest tego najlepszym dowodem.

Na zakończenie – jakie projekty i programy mające na celu rozwój kompetencji przyszłości, podnoszenie kwalifikacji zawodowych oraz promocję podejścia lifelong learning, są dziś realizowane na Pomorzu?

Przede wszystkim kontynuujemy drugi etap kształtowania sieci szkół zawodowych, dostosowanych do potrzeb gospodarki i kluczowych branż regionu. W ramach tego procesu uczniowie mają możliwość uczestniczenia w kursach kwalifikacyjnych oraz szkoleniach, które pozwalają im uzyskać dodatkowe kwalifikacje zawodowe, uzupełniające program nauczania szkolnego. Dzięki temu młodzi ludzie zdobywają umiejętności zwiększające ich atrakcyjność na rynku pracy.

Program „Zdolni z Pomorza” to z kolei inicjatywa wspierająca uczniów o wybitnych talentach. Dzięki niemu laureaci olimpiad ogólnopolskich i międzynarodowych otrzymują wsparcie, które pomaga im rozwijać swoje pasje i umiejętności. Wiele z tych osób trafia na renomowane uczelnie, zarówno krajowe, jak i zagraniczne, stanowiąc ważny zasób intelektualny regionu.

Dodatkowo realizujemy projekty mające na celu rozwój kompetencji kluczowych, szczególnie w szkołach, które mają wyniki poniżej średniej wojewódzkiej i znajdują się w obszarze strategicznej interwencji. Te placówki otrzymują wsparcie w zakresie rozwoju umiejętności ogólnych, co ma na celu wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów i poprawę jakości ich wykształcenia. Ważnym przedsięwzięciem jest także wspomniane we wcześniejszym pytaniu promowanie edukacji włączającej.

Na koniec warto wspomnieć o projekcie realizowanym w ramach Krajowego Planu Odbudowy, dotyczącym tzw. zintegrowanej strategii umiejętności. Zespół koordynacyjny projektu skupia się na opisie umiejętności, które można zdobywać poza systemem formalnym. Jego zadaniem jest wdrażanie strategii mających na celu wsparcie rozwoju kompetencji w różnych obszarach, zarówno w kontekście systemu edukacji, jak i rynku pracy. 

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Instrumenty rozwojowe – czy zbudują konkurencyjność polskich firm?

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego.

Jakie wyzwania rozwojowe stoją dziś przed Polską i Pomorzem?

Aby nie stać w miejscu, ani się nie cofać, trzeba się rozwijać. Myślę, że mają tego świadomość mieszkańcy Pomorza, w tym także pomorscy przedsiębiorcy. O ile w skali regionu rozwój powinien zachodzić na kilku równoległych płaszczyznach, np. gospodarczej czy społeczno-kulturalnej, o tyle warto zastanowić się, co oznacza on w wypadku firm. Najprostsza odpowiedź, która zapewne przyjdzie do głowy wielu z nas, to inwestowanie. Jak jednak inwestować, by się rozwijać? Jak robić to mądrze, otwierając przed przedsiębiorstwem nowe szanse i horyzonty? Przedsiębiorcy – często intuicyjnie – wiedzą, co to oznacza i tak też robią.

Na ile ważna w przypadku przedsiębiorstw jest dziś umiejętność korzystania ze wsparcia ze strony publicznych (samorządowych, rządowych) instrumentów rozwojowych?

Od transformacji ustrojowej przez wiele lat funkcjonowaliśmy w dogmacie wolnego rynku ponad wszystko. Nieraz słyszeliśmy hasła typu: „niech wolny rynek to ureguluje”, „należy zdać się na wolny rynek” itp. Wiele osób i instytucji w to podejście głęboko wierzyło. Dziś okazuje się jednak, że wolny rynek to niekiedy hasło, a rzeczywistość jest dalece inna. Najlepszym tego przykładem są rządy, które w mniej lub bardziej jawny sposób subsydiują krajowe przedsiębiorstwa, a nawet całe branże. Zaburza to wolną, sprawiedliwą konkurencję na poziomie globalnym.

Wiele lat funkcjonowaliśmy w dogmacie wolnego rynku ponad wszystko. Dziś to niekiedy hasło, a rzeczywistość jest dalece inna.
Coraz więcej rządów w mniej lub bardziej jawny sposób subsydiuje krajowe przedsiębiorstwa, a nawet całe branże. Zaburza to wolną, sprawiedliwą konkurencję na rynku.

Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu, jako gorący zwolennik wolnego rynku, sugerowałbym przedsiębiorcom zdać się wyłącznie na związane z nim reguły i mechanizmy gospodarcze. Jednak obecnie, przyglądając się ogólnoświatowym trendom protekcjonistycznym, proponowałbym może nie tyle całkowite porzucenie wiary w mechanizmy rynkowe, co dokonanie w swoich założeniach kilku korekt. Byłbym zwolennikiem stwarzania – na poziomie regionu, państwa oraz całej Unii Europejskiej – narzędzi i warunków, będących tarczą chroniącą nasze firmy przed naruszającymi uczciwą konkurencję zachowaniami przedsiębiorców, np. z Chin oraz innych państw, w których wykorzystywane są metody zaburzające konkurencję i zasady wolnorynkowe.

Co ma Pan konkretnie na myśli?

Przede wszystkim mam na myśli nierówność szans. Trzeba o tym mówić oraz – na ile jest to możliwe – przeciwdziałać takim sytuacjom. A przynajmniej uwzględniać je w planach strategicznych firm jako pewnego rodzaju ryzyko. Przedsiębiorcy powinni robić to, co robią od zawsze – dbać o swoje firmy, o budowę i utrzymanie ich konkurencyjności. W obecnych realiach oznacza to m.in. umiejętność wykorzystywania publicznych instrumentów rozwojowych.

Rekomendowałbym także baczne obserwowanie horyzontalnych polityk i ich długofalowych celów. Ich znajomość zmniejszy ryzyko realizacji nietrafionych inwestycji, które np. po kilku latach będą wymagały modyfikacji, bo zamiast poprawić sytuację przedsiębiorstwa, wpłyną negatywnie na konkurencyjność firmy. Obecnie wybijającym się w skali Europy trendem jest rozwój zrównoważony, czyli uwzględniający wymiar środowiskowy oraz społeczny. Wiem, że często wiąże się on z kosztami, które trzeba ponieść dziś. Ale są to takie zmiany, które mogą istotnie wpływać na konkurencyjność firm już w nieodległym czasie. Myślę jednak, że pomorscy przedsiębiorcy mają to na uwadze.

Jaka jest rola regionalnych funduszy rozwoju w stymulowaniu zmian dokonujących się w danych województwach? 

Jako Pomorski Fundusz Rozwoju, będąc spółką Samorządu Województwa Pomorskiego, staramy się przygotowywać w regionie ofertę sprzyjającą realizacji strategii województwa. Ponadto dążymy do zwiększania naszego potencjału, angażując się jako menadżer funduszu powierniczego, czyli operator środków unijnych w zakresie instrumentów zwrotnych. Co istotne, środki pożyczane w ramach programów unijnych wracają do PFR-u, dzięki czemu możemy je wielokrotnie wykorzystywać – obecnie i w przyszłości. Moim zdaniem jest to prosty, ale skuteczny mechanizm budowania możliwości finansowania projektów inwestycyjnych na poziomie regionalnym. 

Jakiego typu mogą to być projekty?

Można je podzielić na dwa segmenty – pierwszy jest związany ze wzmacnianiem małych i średnich przedsiębiorców za sprawą dostarczania im kapitału do finansowania rozwoju poprzez projekty inwestycyjne, w tym także innowacyjne. Ważny jest dla nas także obszar transformacji energetycznej i zasobooszczędności. Drugim fundamentem jest natomiast wsparcie dla projektów infrastrukturalnych realizowanych przez gminy, instytucje regionalne, spółki komunalne itp., które są istotne w kontekście regionu i standardu życia jego mieszkańców. 

Mam tu na myśli przedsięwzięcia strategiczne z punktu widzenia rozwoju województwa, czyli dotyczące np. szkół, szpitali, sektora kultury. Nie są to często projekty realizowane wprost przez przedsiębiorców, ale tworzą one niejako krwioobieg dla regionalnego systemu gospodarczego. 

W obecnych realiach dbanie o swoją firmę, o budowę i utrzymanie jej konkurencyjności, jest tożsame m.in. z umiejętnym wykorzystywaniem publicznych instrumentów rozwojowych. 

A co z programami wsparcia skierowanymi konkretnie do pomorskich przedsiębiorców? 

Obecnie realizujemy jako beneficjent cztery projekty: pożyczkę rozwojową, pożyczkę na projekty związane z odnawialnymi źródłami energii, pożyczkę z obszaru gospodarki obiegu zamkniętego oraz pożyczkę dotyczącą efektywności energetycznej, obejmującą także termomodernizację budynków mieszkalnych, która przeznaczona będzie w dużej mierze dla wspólnot mieszkaniowych. Jesteśmy na etapie wyboru Partnerów Finansujących, którzy będą oferować pożyczki tzw. ostatecznym odbiorcom, czyli m.in. MŚP. Pożyczka rozwojowa już działa. Łącznie na te wszystkie cele rozdysponujemy środki w wysokości około pół miliarda złotych.

Niezależnie od powyższych projektów, w ramach środków unijnych, które zostały już „przepracowane” i do PFR-u wróciły uruchamiamy także finansowanie dla przedsiębiorców w postaci pożyczki ogólnorozwojowej. Działamy tu jako tzw. hurtownik, tj. udostępniamy środki najczęściej funduszom pożyczkowym lub innym instytucjom finansowym, które dalej dystrybuują je do MŚP. Z kolei w wypadku projektów większych, finansowanych od dwóch milionów złotych wzwyż, działamy również jako bezpośredni dostawca kapitału – w tym kontekście mamy w swojej ofercie chociażby Pożyczkę Strategiczną dla Pomorza, w ramach której oferujemy środki dla projektów istotnych z punktu widzenia rozwoju województwa”1

Wspólnym mianownikiem wymienionych przez Pana projektów jest słowo „pożyczka”. A przecież jeszcze nie tak dawno – przynajmniej jeśli chodzi o wsparcie unijne – dominowała logika dotacyjna. Dlaczego obecnie preferowane jest wsparcie w formie zwrotnej? 

Wynika to wprost ze zmiany nastawienia Komisji Europejskiej. Kierowanie się zasadami tej, nie takiej już nowej, logiki jest zatem niejako wymuszone. Jednak nie zawsze to, co zostaje ustalone odgórnie, jest czymś złym. Wydaje się bowiem oczywiste, że będąc dziś na znacznie bardziej zaawansowanym etapie rozwoju niż 10 czy 20 lat temu, potrzebujemy zdecydowanie mniej prostych inwestycji, związanych np. z wymianą danej maszyny, natomiast więcej projektów złożonych, bardziej zaawansowanych, które mogą generować istotne korzyści finansowe, a co za tym idzie – być finansowane poprzez instrumenty zwrotne. 

Dzięki stawianiu na instrumenty zwrotne, mogące „pracować” wielokrotnie, możemy zbudować kapitał i pewnego rodzaju instrumentarium, które będziemy mogli wykorzystywać zarówno teraz, jak i w przyszłości, kiedy kolejne perspektywy unijne będą wygasać. Myślę, że przedsiębiorcy doskonale to rozumieją i jednocześnie przyzwyczajają się do tego – oferowane przez nas pożyczki bez problemu znajdują swoich odbiorców. 

Dzięki stawianiu na instrumenty zwrotne, mogące „pracować” wielokrotnie, możemy zbudować kapitał i pewnego rodzaju instrumentarium, które będziemy mogli wykorzystywać zarówno teraz, jak i w przyszłości, kiedy kolejne perspektywy unijne będą wygasać. Myślę, że przedsiębiorcy doskonale to rozumieją i jednocześnie przyzwyczajają się do tego – oferowane przez nas pożyczki bez problemu znajdują swoich odbiorców.

W mojej ocenie zmiana logiki wsparcia wymaga od nas wykonania pewnego rodzaju pracy mentalnej związanej z poglądem, że pożyczka jest czymś gorszym od dotacji. Wsparcie zwrotne wymaga od interesariuszy większej odpowiedzialności. Prowokuje też optymalizację działań, które chcemy podjąć w danym przedsięwzięciu, w tym m.in. przeprowadzenie rzetelnej analizy finansowej. Jako że pożyczka musi zostać po pewnym czasie zwrócona, instrument ten zmusza przedsiębiorców do należytej weryfikacji i przygotowania projektu. To dobre, odpowiedzialne, dojrzałe i efektywne podejście. Jednak mamy w PFR świadomość, że w pewnych obszarach gospodarki, jak np. w zakresie prac badawczo-rozwojowych, gdzie ryzyko jest znacznie większe, a instrumenty typu venture capital wciąż nie są w Polsce powszechne i „oswojone”, wsparcie dotacyjne nadal powinno funkcjonować. 

Podobne wyzwanie w sferze mentalnej czeka również samorządy? 

Zdecydowanie – gminy również powinny przystosować się do tego, że środków dotacyjnych będzie coraz mniej i nauczyć się korzystania z instrumentów zwrotnych. Samorządy są generalnie dość przyzwyczajone do dotacji – i nie ma się im co dziwić, mając na uwadze projekty realizowane na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Niemniej jednak, udział zwrotnych instrumentów finansowych będzie w kolejnych latach wzrastał. Prędzej czy później wszyscy potencjalni beneficjenci projektów unijnych będą musieli nauczyć się korzystać z tej formy wsparcia i do niej przywyknąć.

Wsparcie zwrotne wymaga od interesariuszy większej odpowiedzialności. Prowokuje też optymalizację działań, które chcemy podjąć w danym przedsięwzięciu. Instrument ten zmusza przedsiębiorców do należytej weryfikacji i przygotowania projektu. To dobre, odpowiedzialne, dojrzałe i efektywne podejście. 

Ale Komisja Europejska ma lepsze i gorsze pomysły. I o ile stawianie na zwiększenie roli instrumentów zwrotnych jest myśleniem perspektywicznym i długofalowym, to pojawiające się pomysły w kwestii transformacji architektury wdrożeniowej w kolejnym okresie finansowej perspektywy unijnej już nie. Chodzi o sygnały dotyczące planowanych zmian w zakresie polityki spójności. Mówiąc w dużym uproszczeniu, sprowadza się to do rezygnacji z roli regionów jako gospodarzy programów regionalnych. A przecież mówiąc o budowaniu konkurencyjności, samorządności, samostanowienia, odpowiedzialności za realizowaną politykę rozwoju regionów, niezrozumiałym jest jednoczesne wyeliminowanie i zabranie takiej kompetencji samorządom województw i przeniesienie jej na szczebel wyżej (szczebel krajowy). To trochę jakby na szkołę przerzucać całkowitą odpowiedzialność za wychowanie dzieci, a przecież one kształtują swoje postawy i wyrastają w wartościach wyniesionych przede wszystkim z domu rodzinnego, czyli tej najmniejszej komórki społecznej. Podobnie jest w obszarach społeczno-gospodarczych, gdzie mamy jeszcze dużo do nadrobienia, takich jak np. społeczeństwo obywatelskie, przedsiębiorczość, sprawczość w rozwiązywaniu lokalnych i regionalnych problemów. Można powiedzieć, że te kompetencje i postawy kształtują się głównie małych ojczyznach, czyli regionach. Dlatego warto zabiegać o to, aby zarządzanie środkami unijnymi zostało także w gestii regionów w kolejnych perspektywach finansowych i głośno o tym wszystkim mówić i przypominać. 

  1. Po więcej informacji zapraszam na naszą stronę internetową www.pfr.zpomorskim.pl. ↩︎

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Sektor rolno-spożywczy – jak dokonać transformacji ku wyższej produktywności i większej odporności na kryzysy?

Pobierz PDF

Europejski i polski sektor rolny, a także zależny od niego bezpośrednio sektor produkcji żywności, dotyka od kilku lat globalny polikryzys, powodując zachwianie bezpieczeństwa żywnościowego. PandemiaCOVID-19 spowodowała zerwanie łańcuchów dostaw i zakłócenia na rynkach, a w jeszcze większym stopniu uczyniła to wojna w Ukrainie. Z tych samych powodów doszło do znaczącego wzrostu kosztów produkcji i zachwiania bezpieczeństwa energetycznego. Sektor rolny coraz bardziej odczuwa również zmiany klimatu. Dodatkowo, w sektorze produkcji zwierzęcej, znaczące szkody wyrządzają choroby, takie jak afrykański pomór świń czy ptasia grypa.

Na trwający polikryzys nakładają się dodatkowo inne wyzwania dla sektora rolnego:

  • rosnąca globalna populacja i potrzeba zwiększenia produkcji żywności, przy jednoczesnym zmniejszeniu jej marnotrawstwa, oraz redukcji olbrzymich globalnych różnic w dostępie do żywności,
  • konieczność zaakceptowania kompromisów w umowach handlowych zawieranych przez Unię Europejską w ramach Światowej Organizacji Handlu z państwami oraz organizacjami reprezentującymi kraje trzecie (np. państwa w grupie Mercosur),
  • planowana integracja rolnictwa ukraińskiego z jednolitym rynkiem europejskim,
  • archaiczna struktura rolnictwa w Polsce (ok. 1,3 mln gospodarstw o średniej powierzchni 11,32 ha) – stanowiąca poważną barierę dla efektywnej transformacji,
  • kryzys demograficzny i spadające zainteresowanie pracą w sektorze rolnym,
  • poziom debaty publicznej na temat rolnictwa i jego otoczenia (zbyt częste odwoływanie się do nienaukowych i populistycznych przesłanek).

Fundamentalną przyczyną większości dzisiejszych problemów w polskim sektorze rolnym jest nieoptymalna polityka rolna, prowadzona od wielu lat, ukierunkowana na konserwowanie nieefektywnej struktury rolnej i niestymulująca jej zmian w pożądanym kierunku.

W kontekście przywołanych kryzysów, wyzwań i uwarunkowań odpowiedź na postawione w tytule pytanie musi być złożona. W niniejszym artykule nie sposób odnieść się do wszystkich aspektów, dlatego chcę zwrócić uwagę na praprzyczynę wielu problemów, z którymi dzisiaj boryka się polskie rolnictwo i które mogą tylko narastać, jeżeli nie zostaną podjęte odpowiednie decyzje i wdrożone działania.

.

Fundamentalną przyczyną większości dzisiejszych problemów polskiego sektora rolnego jest nieoptymalna polityka rolna, prowadzona od wielu lat, ukierunkowana na konserwowanie nieefektywnej struktury rolnej i niestymulująca jej zmian w pożądanym (z punktu widzenia budowania większej konkurencyjności, odporności i tym samym – zwiększania poziomu bezpieczeństwa żywnościowego) kierunku. Przypomnę, że w Polsce ok. 8% zatrudnionych zaangażowanych jest w działalność rolniczą, dającą około 2,7% produktu krajowego brutto, co świadczy o znacząco niższej efektywności tego sektora w porównaniu z przemysłem i z usługami. Biorąc pod uwagę wysoki odsetek zatrudnionych w rolnictwie, Polska ustępuje jedynie trzem krajom Unii Europejskiej: Rumunii, Bułgarii i Grecji. Dane te pokazują, że w przypadku naszego kraju efektywność pracy w rolnictwie jest niska i że jest jeszcze olbrzymi potencjał do zwiększenia wzrostu gospodarczego. Niestety, między rokiem 2010 a 2020 w Polsce z gospodarstw towarowych, na skutek niewłaściwej polityki agrarnej, ubyło ponad pół miliona hektarów. Te zmiany nie dość, że nie poprawiły struktury agrarnej (średnia wielkość gospodarstwa rolnego zmieniła się w nieodczuwalnym stopniu), to doprowadziły do likwidacji bądź do znaczącego obniżenia potencjału gospodarczego dobrze zorganizowanych, towarowych gospodarstw rolnych, mogących skutecznie konkurować z innymi gospodarstwami w Unii Europejskiej, a nawet poza nią. W tym kontekście nie mogą być zaskoczeniem dane pokazujące wartość produkcji z jednego hektara użytków rolnych, która w Polsce wyniosła 15,2 tys. euro, natomiast w Czechach – 49,2 tys. euro, w Niemczech – 94,3 tys. euro, a w Danii – ponad 192 tys. euro1

Co należy zrobić?

W odniesieniu do wyzwań związanych ze zmianą klimatu uważam, że nadal odpowiedzią jest – zaproponowany w 2019 r. przez Komisję Europejską – Europejski Zielony Ład (EZŁ), który ma kształtować przyszły model rolnictwa przede wszystkim w oparciu o strategie: „Od pola do stołu” i na rzecz bioróżnorodności. Protesty rolnicze, które miały miejsce na początku 2024 r. w Polsce i w większości państw Unii, wynikały zarówno z trwających od kilku lat zawirowań rynkowych i spadku opłacalności produkcji (spowodowanych głównie wybuchem wojny w Ukrainie), jak też były związane z obawami wobec proponowanych w ramach EZŁ ograniczeń w stosowaniu pestycydów, nawozów, antybiotyków, nowych norm dobrostanu zwierząt czy zwiększeniu udziału rolnictwa organicznego. Wydaje się, że brak zrozumienia dla istoty założeń EZŁ i ich znaczenia dla przyszłości naszej planety jest dość powszechny. Przeważa jednak zwykła obawa związana z procesem zmiany.

W świetle danych o kolejnych rekordowych wzrostach temperatury w roku 2024 i w obliczu katastrofalnych zjawisk pogodowych (jak długotrwałe susze, nawalne deszcze czy powodzie), nie możemy mieć wątpliwości, że również rolnictwo powinno przeprowadzić transformację w kierunku bardziej zrównoważonych praktyk i technologii. Aby tak się stało, potrzebna jest rozsądna modyfikacja założeń EZŁ (choć należy wskazać, że ten proces już ma miejsce) i jednocześnie mądra alokacja środków finansowych na przeprowadzenie transformacji.

Niestety, między rokiem 2010 a 2020 w Polsce z gospodarstw towarowych, na skutek niewłaściwej polityki agrarnej, ubyło ponad pół miliona hektarów. Te zmiany nie dość, że nie poprawiły struktury agrarnej, to doprowadziły do likwidacji bądź do znaczącego obniżenia potencjału gospodarczego dobrze zorganizowanych, towarowych gospodarstw rolnych, mogących skutecznie konkurować z innymi gospodarstwami w Unii Europejskiej, a nawet poza nią.

Zainicjowany przez Przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen w styczniu 2024 r. dialog strategiczny na temat przyszłości unijnego rolnictwa miał na celu uspokojenie i uporządkowanie emocjonalnej debaty i wypracowanie dobrych rozwiązań, budujących wspólną wizję europejskiego rolnictwa. Niestety, sprawozdanie końcowe na temat przyszłości rolnictwa, opublikowane 4 września tego roku2, które zawiera ocenę wyzwań i możliwości, jak również szereg zaleceń dla Komisji Europejskiej, wywołało falę krytyki wielu organizacji związanych ze środowiskiem rolniczym. Również Krajowa Rada Izb Rolniczych oceniła je negatywnie m.in. za:

  • brak transparentności opracowywania dokumentu i konsultacji z rolnikami,
  • całkowitą zmianę podejścia do finansowania wspólnej polityki rolnej (WPR) po 2027 roku,
  • plan marginalizacji i wyeliminowania produkcji zwierzęcej,
  • zmianę celów polityki promocji WPR,
  • dalsze zaostrzenie rygorów środowiskowych i klimatycznych,
  • niedostateczne uwzględnienie integracji Ukrainy z rynkiem unijnym.

Z drugiej strony, opublikowany 9 września br. raport Mario Draghiego3 dobitnie pokazuje, jak systematycznie postępuje spadek pozycji gospodarczej Europy. Powodem takiego stanu rzeczy jest:

  • zmniejszenie produktywności,
  • brak innowacyjności,
  • niedobór wykwalifikowanych pracowników,
  • wysokie ceny energii,
  • koszty transformacji klimatycznej i zmiany w handlu międzynarodowym, nierzadko polegające na nieuczciwej konkurencji.

Brak zrozumienia dla istoty założeń Europejskiego Zielonego Ładu i ich znaczenia dla przyszłości naszej planety, w tym rolnictwa, wydaje się dość powszechny. Podobnie jak obawy przed procesem zmian.

Po lekturze obu dokumentów powstaje wrażenie, że trudno będzie pogodzić ambitne plany środowiskowe i klimatyczne z odbudową i utrzymaniem konkurencyjnej pozycji UE na rynku globalnym. Dlatego tym bardziej potrzebny jest rzeczywisty i rzetelny dialog, aby przy nakładających się na siebie kryzysach wypracować efektywną strategię, której skutkiem nie będzie bezmyślna redukcja produkcji (szczególnie zwierzęcej), lecz zmiana podejścia i przemyślana transformacja, pozwalająca nadal zapewniać Europie bezpieczeństwo żywnościowe, przy jednoczesnym ograniczeniu wpływu rolnictwa na środowisko naturalne i klimat. Potrzebne jest również zrozumienie, że rolnictwo może być nie tyle problemem, co skutecznym rozwiązaniem dla kryzysu klimatycznego, dzięki sekwestrowaniu dużych ilości gazów cieplarnianych.

W odniesieniu do kształtowania długofalowej polityki rolnej, która stopniowo będzie prowadzić do pożądanych zmian w strukturze agrarnej i wzmacniania pozycji polskich gospodarstw, powinniśmy wykorzystać naszą prezydencję w Radzie UE i zwrócić uwagę na następujące, kluczowe kwestie w procesie formułowania nowej wspólnej polityki rolnej:

Przy nakładających się na siebie kryzysach tym bardziej potrzebny jest rzeczywisty i rzetelny dialog mający szansę doprowadzić do wypracowania efektywnej strategii, której skutkiem nie będzie bezmyślna redukcja produkcji (szczególnie zwierzęcej), lecz zmiana podejścia i przemyślana transformacja. Strategii, która zapewni Europie bezpieczeństwo żywnościowe, ale równocześnie ograniczy wpływ rolnictwa na środowisko naturalne i klimat.

  1. Szanse i zagrożenia związane z planowanym (i z punktu widzenia geopolityki – koniecznym) poszerzeniem UE o Ukrainę i inne państwa Europy Wschodniej. W tym temacie konieczne jest racjonalne przygotowanie się do większej podaży tańszych płodów rolnych na rynek polski i unijny oraz wykorzystanie tej możliwości do rozwinięcia produkcji zwierzęcej, przetwórstwa rolno-spożywczego oraz produkcji wysokomarżowej. Ważna będzie rozbudowa infrastruktury transportowej i przeładunkowej przy wykorzystaniu środków unijnych.
  2. Kształtowanie polityki rolnej w taki sposób, aby utrzymać bezpieczeństwo żywnościowe w skali krajów członkowskich i całej Unii poprzez konieczną modyfikację wsparcia i nieeliminowanie gospodarstw z potencjałem rozwojowym, mogących sprostać wymogom rolnictwa zrównoważonego i efektywnie wykorzystać możliwości rolnictwa cyfrowego. Uwzględnienie dużych gospodarstw towarowych w programach wsparcia i wykorzystanie ich potencjału jako integratorów w produkcji rolnej i centrów wiedzy. Wstrzymanie działań prowadzących do likwidacji lub ograniczenia produkcji gospodarstw towarowych i wdrożenie regulacji wspierających ich zrównoważony rozwój.
  3. Przegląd założeń strategii EZŁ dotyczących rolnictwa i jego otoczenia, uwzględniający szerokie konsultacje społeczne, tak aby sektor mógł skutecznie, a także bez zbędnych kosztów i ograniczenia produkcji, dokonać koniecznej transformacji w kierunku modelu zrównoważonego, odpowiadającego zmieniającemu się klimatowi oraz nowym warunkom środowiskowym, w tym wspieranie rozwoju modelu gospodarki obiegu zamkniętego, rolnictwa regeneratywnego i produkcji energii odnawialnej na obszarach wiejskich.
  4. Wskazanie na konieczność odpowiedzialnego rozwoju produkcji zwierzęcej, zintegrowanej z produkcją roślinną i spełniającej wymogi rolnictwa zrównoważonego, z uwzględnieniem rozwiązań zmniejszających wpływ tego sektora na środowisko i zmianę klimatu.
  5. Wdrożenie rozwiązań regulacyjnych i mechanizmów zachęcających do większej integracji pionowej i poziomej w sektorze rolno-spożywczym, prowadzącej do zwiększenia efektywności producentów rolnych i polepszenia współpracy między producentami i przetwórcami. Tym samym – wzmocnienie konkurencyjności rolnictwa europejskiego.
  6. Odpowiednia polityka informacyjna i promocyjna (oparta o wiedzę naukową i rzetelne źródła informacji) dotycząca produkcji rolnej i produkcji żywności – tj. pozwalająca konsumentowi zrozumieć złożoność tej produkcji i znaczenie każdego z jej ogniw, w tym produkcji zwierzęcej jako elementu zapewniającego właściwe funkcjonowanie całego cyklu biologicznego.
  7. Kształtowanie wspólnej polityki rolnej w oparciu o zasady ekonomii, wiedzę naukową i sprawdzone dobre praktyki, z odpowiednim uwzględnieniem aspektów środowiskowych oraz społecznych.

Ponieważ każda transformacja sektora rolnego jest procesem bardzo powolnym, konieczne jest mądre i długofalowe planowanie, aby polskie rolnictwo, które najprawdopodobniej będzie funkcjonować w warunkach zmodyfikowanego Europejskiego Zielonego Ładu, nadal miało zdolność produkcji niezbędnej ilości żywności na potrzeby rynku krajowego oraz by mogło sprostać konkurencji ze strony nie tylko naszych sąsiadów w Unii Europejskiej, ale również producentów z rynku światowego.

W warunkach gospodarki wolnorynkowej sukces gospodarstwa rolnego, mierzony jego efektywnością i odpornością na kryzysy, zależy w dużej mierze od sprawności gospodarowania, zarządzania, konkurencyjności i innowacyjności. Niezbędny jest dostęp do kapitału, know-how czy też rzetelnych informacji rynkowych. Istotę stanowi również umiejętność radzenia sobie w zmiennych warunkach rynkowych, gospodarczych i klimatycznych. Wypracowanie i utrzymanie przewagi konkurencyjnej jest łatwiejsze dzięki efektowi skali, racjonalnemu obniżaniu kosztów, wdrażaniu wysokich standardów technologicznych i środowiskowych i finalnie – oferowaniu wysokiej jakości produktów w dużych partiach.

Ponieważ każda transformacja sektora rolnego jest procesem bardzo powolnym, konieczne jest mądre i długofalowe planowanie, aby polskie rolnictwo, które najprawdopodobniej będzie funkcjonować w warunkach zmodyfikowanego Europejskiego Zielonego Ładu, nadal miało zdolność produkcji niezbędnej ilości żywności na potrzeby rynku krajowego oraz by mogło sprostać konkurencji ze strony nie tylko naszych sąsiadów w Unii Europejskiej, ale również producentów z rynku światowego, którzy najprawdopodobniej będą uzyskiwać coraz większy dostęp do rynku unijnego na podstawie umów o wolnym handlu. W procesie transformacji konieczne będzie pogodzenie wielowiekowej tradycji, kultury i obyczajów z koniecznością transformacji wsi polskiej w odpowiedzi na obecne i przyszłe kryzysy. To nie będzie łatwe zadanie i należy oczekiwać, że konieczna będzie akceptacja pewnych kosztów społecznych.

  1. Dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żyw-
    nościowej za 2018 rok. ↩︎
  2. Zob. Najważniejsze inicjatywy: strategiczny dialog na te-
    mat przyszłości rolnictwa w UE, https://agriculture.ec.eu-
    ropa.eu/common-agricultural-policy/cap-overview/
    main-initiatives-strategic-dialogue-future-eu-agricultu-
    re_pl [dostęp online]. ↩︎
  3. Zob. Raport Mario Draghiego: https://commission.euro-
    pa.eu/topics/strengthening-european-competitiveness/
    eu-competitiveness-looking-ahead_en [dostęp online]. ↩︎

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Barometr Edukacyjno-Kompetencyjny Pomorza 2024

Pobierz PDF

Badania i raport zrealizowano w ramach naboru o objęcie wsparciem z Planu Rozwojowego dotyczącego realizacji projektu w ramach naboru Inwestycji A.3.1.1 pt. „Zbudowanie systemu koordynacji i monitorowania regionalnych działań na rzecz kształcenia zawodowego, szkolnictwa wyższego oraz uczenia się przez całe życie, w tym uczenia się dorosłych” nr umowy o objęcie wsparciem KPO/22/LLL/U/0013.

zestaw logotypów Krajowego Planu Odbudowy


Strona tytułowa publikacji Barometr Edukacyjno-Kompetencyjny Pomorza 2024Wstęp

Obecne realia, charakteryzujące się szybkim postępem technologicznym i niepewnością wynikającą z tzw. polikryzysów (pandemii, zmian klimatycznych, napięć geopolitycznych), wymagają od społeczeństw zdolności adaptacyjnych, umiejętności współpracy i kreatywności. Jednocześnie w Polsce zauważa się niedostatek otwartości i relacyjności w podejściu zarówno biznesowym, jak i społecznym, co utrudnia budowanie bardziej innowacyjnego i zintegrowanego społeczeństwa.

Odpowiedzią na te wyzwania, intuicyjnie wskazywaną w debacie publicznej, jest edukacja. Jednak pytanie, jaka edukacja umożliwi Polsce dokonanie „skoku cywilizacyjnego”, pozostaje otwarte. Kluczową trudnością w tej dyskusji jest często nieprecyzyjne formułowanie dylematów edukacyjnych oraz fałszywe opozycje, np. między kreatywnością a pracowitością, kompetencjami miękkimi a twardymi, czy naukami ścisłymi a humanistycznymi. W rzeczywistości elementy te wzajemnie się uzupełniają – proces twórczy wymaga systematyczności, a innowacje techniczne czy biznesowe często wynikają z interdyscyplinarnego podejścia.

Niniejsze badanie koncentruje się na analizie poziomu edukacji w polskich regionach w kontekście rozwoju tzw. kompetencji przyszłości – zestawu umiejętności pozwalających nie tylko na przystosowanie się do zmieniających się warunków społeczno- gospodarczych, ale także na ich aktywne współkształtowanie. Kompetencje te obejmują zarówno zdolności twarde, takie jak znajomość technologii, umiejętność analizy danych czy specjalistyczne kwalifikacje techniczne, jak i kompetencje miękkie: zdolności komunikacyjne, empatię, umiejętność pracy zespołowej i współpracy w zróżnicowanych środowiskach kulturowych.

W procesie badawczym szczególną uwagę zwrócono na kompetencje miękkie, ponieważ proces ich kształtowania wymaga znacznych usprawnień. Jak pokazują liczne analizy i raporty, niedostateczne rozwijanie kompetencji miękkich prowadzi do niewykorzystania potencjału kompetencji twardych. Przykładowo, inżynier posiadający świetny pomysł może nie potrafić przekonać inwestorów do jego wdrożenia, a brak umiejętności zrozumienia potrzeb klientów ogranicza możliwości tworzenia innowacyjnych produktów czy usług.

Polskie województwa, aspirując do pozycji regionów bardziej zintegrowanych z globalnym rynkiem innowacji, stoją przed wyzwaniem zmiany paradygmatu edukacji i podejścia do rozwoju kompetencji. Wysoka specjalizacja, bez równoczesnego rozwijania zdolności interpersonalnych i kreatywności, ogranicza możliwości budowania wartości dodanej i prowadzi do pozostawania w roli dostawcy taniej siły roboczej dla bardziej rozwiniętych gospodarek. Tymczasem największe marże, a więc i największą wartość, osiąga się w obszarach wymagających synergii kompetencji twardych i miękkich – takich jak projektowanie, marketing czy zarządzanie relacjami z klientami.

Podjęte w niniejszym badaniu analizy i wnioski mają na celu zidentyfikowanie kluczowych wyzwań oraz wskazanie rekomendacji dotyczących kierunków rozwoju edukacji w polskich regionach. W szczególności raport skupia się na analizie regionalnych różnic w zakresie edukacji i dostępności inicjatyw rozwijających kompetencje przyszłości. Z uwagi na ograniczenia w dostępie do danych badawczych skupiono się na wąsko zdefiniowanym zestawie czynników, które mogą służyć jako punkt wyjścia do dalszych, bardziej szczegółowych analiz.


Cały raport w formacie PDF

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Puls Gospodarczy Pomorza w III kw. 2024 r.

Pobierz PDF

Badania i raport zrealizowano w ramach naboru o objęcie wsparciem z Planu Rozwojowego dotyczącego realizacji projektu w ramach naboru Inwestycji A.3.1.1 pt. „Zbudowanie systemu koordynacji i monitorowania regionalnych działań na rzecz kształcenia zawodowego, szkolnictwa wyższego oraz uczenia się przez całe życie, w tym uczenia się dorosłych” nr umowy o objęcie wsparciem KPO/22/LLL/U/0013.

zestaw logotypów Krajowego Planu Odbudowy


Najważniejsze wnioski

  • W III kwartale br. Barometr Koniunktury Pomorza ponownie osiągnął poziom dodatni – najwyższy od roku.
  • Stopa bezrobocia w województwie pomorskim pozostała bez zmian, podczas gdy w skali Polski ogółem – minimalnie wzrosła.
  • Saldo międzynarodowej wymiany handlowej po raz pierwszy od trzech kwartałów znalazło się na minusie.
  • Liderem struktury towarowej pomorskiego eksportu została grupa statków, łodzi i konstrukcji pływających, wyprzedzając grupę maszyn i urządzeń elektrycznych. 


Cały raport w formacie PDF

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Polskie MŚP na drodze do Przemysłu 4.0: szanse, wyzwania, bariery

Pobierz PDF

Tekst powstał w oparciu o raport: „Doświadczenia krajowych przedsiębiorstw w urzeczywistnianiu wizji Przemysłu 4.0 Analiza danych oraz scenariusze wdrożeń”1

Czym jest Przemysł 4.0?

Przemysł 4.0 można najkrócej rozumieć jako włączenie technologii informacyjno‑komunikacyjnych w rozwój przemysłu. Wiąże się on z wdrażaniem takich rozwiązań, jak: rzeczywistość rozszerzona i wirtualna; automatyka i roboty przemysłowe; blockchain; dane i przetwarzanie danych w chmurze, a także analiza ich dużych zbiorów; bezpieczeństwo cybernetyczne; cyberfizyczne systemy produkcyjne; internet usług; internet ludzi; przemysłowy internet rzeczy oraz symulacja i modelowanie (cyfrowy bliźniak)2. Najnowsze perspektywy podkreślają, że transformacja cyfrowa opiera się na wdrażaniu technologii datafikacji3, które pozwalają w szczególności na wydobywanie wartości z bogatych źródeł danych o procesach wewnętrznych firmy i środowisku zewnętrznym przy użyciu algorytmów sztucznej inteligencji. Co ważne, ich wprowadzenie ma przynieść wzrost konkurencyjności, efektywności, większej elastyczności, doskonalenia organizacyjnego, lepszego podejmowania decyzji4 oraz zdolności adaptacyjnych firm wchodzących na ścieżkę transformacji cyfrowej. Dla firm pełniących rolę dostawców kluczowa jest także integracja z łańcuchem wartości oraz konkurencyjność, wynikająca z przyjęcia powszechnie akceptowanych światowych standardów5.

Wdrażanie technologii cyfrowych stało się imperatywem biznesowym, oznaką postępowości firmy i podstawą tworzenia nowych modeli biznesowych. Istnieje również zgoda co do tego, że tempo i poziom wcielenia technologii Przemysłu 4.0 oraz wdrażanie zasad, takich jak: decentralizacja, modułowość i personalizacja produktów6 wpływają na sposób, w jaki firmy dostarczają i tworzą odpowiednie wartości7. Wielu badaczy zauważa również, że: „Przemysł 4.0 (I4.0) jest coraz częściej przedstawiany jako nowy paradygmat poprawy produktywności, zapewnienia wzrostu gospodarczego i zagwarantowania zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw produkcyjnych”8.

Polskie MŚP w kontekście globalnych łańcuchów wartości

Pozycja firmy w łańcuchu wartości dodanej może mieć istotny wpływ na jej dojrzałość cyfrową. Firmy zlokalizowane na początku łańcucha wartości charakteryzują się zazwyczaj niższymi marżami zysku, co może skutkować zmniejszoną skłonnością do inwestowania w innowacje cyfrowe. Firmy znajdujące się bliżej źródła innowacji technologicznych często szybciej adaptują nowe rozwiązania cyfrowe, co przekłada się na wyższą dojrzałość cyfrową. Natomiast podmioty działające w mniej dynamicznych sektorach łańcucha wartości mogą napotykać większe bariery we wdrażaniu cyfrowych innowacji, co opóźnia ich transformację cyfrową.

Tymczasem Polskie MŚP są zintegrowane z globalnymi łańcuchami wartości (GVC — Global Value Chain) i często zajmują średnie pozycje wyższego szczebla w łańcuchu wartości. Zarówno projektowanie, jak i sprzedaż finalnego produktu często odbywają się poza granicami Polski. Rzadko zdarza się, aby cały cykl produkcyjny był realizowany przez polskie firmy w oparciu o polskie innowacje technologiczne.

Polskie MŚP dostosowują się do specyficznych potrzeb klientów biznesowych, wprowadzając wybrane funkcje systemów cyfrowych, np. fakturowanie elektroniczne, bez wprowadzania bardziej zaawansowanych zmian proceduralnych czy organizacyjnych. Dodatkowo, pozycja polskich przedsiębiorstw przemysłowych w międzynarodowych łańcuchach wartości w dużej mierze determinuje charakter ich produkcji, która opiera się na małych partiach produktów wytwarzanych w krótkich odstępach czasu. Taka sytuacja ma swoje zalety. Koncentracja na krótkich seriach pozwala polskim małym i średnim przedsiębiorstwom szybciej reagować na potrzeby klientów i precyzyjnie dostosowywać swoją produkcję (np. wytwarzać określone części zamienne na podstawie dostarczonych przez klienta projektów). Ta elastyczność jest podstawą przewagi konkurencyjnej polskich MŚP, a ponieważ są one nastawione na częste zmiany, mogą szybciej reagować na spadający popyt, redukując potencjalne straty. Dodatkowo, dywersyfikacja produkcji skierowana do wielu klientów pomaga również ograniczyć ryzyko. Jednakże produkcja krótkoseryjna stawia też duże wymagania — zarządzanie nią musi być dynamiczne — trafnie odczytujące i sprawnie reagujące na sygnały rynkowe9. Kluczową rolę w tym procesie odgrywają rodzimi dostawcy technologii, dostosowując swoją ofertę do potrzeb mniejszych przedsiębiorstw. Z pomocą przychodzą tutaj systemy MES (Manufacturing Execution Systems), wspierające zarządzanie szybko zmieniającymi się partiami produkcyjnymi oraz wspomagające planowanie zmiennego zapotrzebowania na materiały lub półprodukty.

Koncentracja na produkcji krótkoseryjnej pozwala polskim małym i średnim przedsiębiorstwom szybciej reagować na potrzeby klientów i precyzyjnie dostosowywać swoją produkcję. Ta elastyczność jest podstawą ich przewagi konkurencyjnej, ponieważ mogą szybciej reagować na spadający popyt, redukując potencjalne straty.

Jednocześnie produkcja krótkoseryjna, wynikająca w dużej mierze z pozycji polskich firm w GVC, stwarza wyzwania w zakresie wdrażania transformacji cyfrowej. Procesy produkcyjne podlegają ciągłym zmianom, a koszt i czas zmian urządzenia pomiędzy partiami produkcyjnymi zmniejszają wydajność. Proces wymaga też większego nakładu pracy, która często odbywa się w trudnych, a nawet niebezpiecznych warunkach. Co więcej, krótkie serie produkcyjne sprawiają, że nie każda firma przeprowadzająca transformację cyfrową doświadcza wzrostu efektywności. Dotyczy to szczególnie tych firm, które produkują krótkie serie wysoce spersonalizowanych produktów. Wiele z nich uważa, że bardziej opłacalne jest korzystanie z parku maszynowego zewnętrznych wykonawców. Jednocześnie dla średnich przedsiębiorstw o bardziej złożonych procesach produkcyjnych coraz ważniejsze staje się wprowadzenie systemów ERP i MES.

Niedobór pracowników motywacją do zmian?

Głównym wyzwaniem stojącym obecnie przed polskimi firmami jest zużycie się modelu rozwoju opartego na konkurencyjności, wynikającej ze stosunkowo niskich wynagrodzeń. W Polsce zatrudnienie w produkcji jest dość wysokie (choć od 2010 roku spada) i opiera się przede wszystkim na osobach w wieku od 40 do 64 lat (55%), co stanowi relatywnie niższy odsetek w porównaniu ze średnią unijną. Od 2014 roku płace rosną szybciej niż zatrudnienie. Tempo wzrostu jest wyższe niż w pozostałych krajach regionu, co oznacza, że Polska traci swoją przewagę (pracochłonna produkcja oparta na relatywnie niskich kosztach produkcji), na której zbudowała swoją konkurencyjność.

Transformacja cyfrowa w przemyśle zazwyczaj nie prowadzi do zwolnienia pracowników – zamiast tego powoduje restrukturyzację zatrudnienia w danym zakładzie produkcyjnym. Pracownicy są przenoszeni na stanowiska mniej „brudne, trudne i niebezpieczne”, gdzie mają za zadanie nadzorować maszyny i systemy. W taki sposób podnoszą swoje kwalifikacje, dostosowując je do zmieniających się wymagań rynku.

Powiązanym wyzwaniem są rosnące aspiracje społeczne młodych pracowników wchodzących na rynek pracy, które skutecznie zniechęcają ich do podejmowania zawodów powtarzalnych, wymagających nadmiernego wysiłku fizycznego, w trudnych i szkodliwych dla zdrowia warunkach (takich jak hałas i zanieczyszczenie powietrza). Młodzi pracownicy są również szczególnie niechętni do pracy zmianowej. Wysoka rotacja pracowników w przemyśle wynika także częściowo z niechęci do wykonywania pracy uznawanej za niezadowalającą z punktu widzenia rozwoju zawodowego i osobistego. Niektóre przedsiębiorstwa przemysłowe otwarcie przyznają, że motywacją do zastępowania pracy ludzkiej maszynami w niektórych obszarach swojej działalności jest chęć zapewnienia większej stabilności operacyjnej. Z tej perspektywy cyfryzacja służy zwiększeniu bezpieczeństwa i powtarzalności procesu produkcyjnego oraz uniezależnieniu się od zmiennej dostępności pracowników. Transformacja cyfrowa w przemyśle zazwyczaj nie prowadzi do zwolnienia pracowników — zamiast tego powoduje restrukturyzację zatrudnienia w danym zakładzie produkcyjnym. Osoby wykonujące powtarzalne i rutynowe zadania są przydzielane do innych ról, które mogą wymagać pewnego stopnia dostosowania umiejętności lub wzmocnienia kompetencji. Pracownicy są przenoszeni na stanowiska mniej „brudne, trudne i niebezpieczne”, gdzie mają za zadanie nadzorować maszyny i systemy (maszyna wykonuje polecenia, a człowiek staje się kierownikiem parku maszynowego).

Wdrożenie nowych technologii cyfrowych wymaga znacznego wysiłku organizacyjnego: usprawnienia lub zmiany procesów produkcyjnych, przeszkolenia siły roboczej, a czasem nawet zmiany strategii biznesowych. Jednak najważniejszym czynnikiem transformacji jest jakość kapitału ludzkiego: umiejętności pracowników, ich wiedza i chęć kierownictwa do przyjęcia zmian.

Taka restrukturyzacja zatrudnienia pozwala uniknąć utraty pracy na skutek automatyzacji oraz umożliwia ciągłe podnoszenie kwalifikacji pracowników, dostosowując je do zmieniających się wymagań rynku. Wdrażanie nowych technologii staje się zatem korzyścią zarówno dla firm, jak i pracowników, ponieważ stwarza nowe możliwości rozwoju zawodowego. Roboty i zautomatyzowane systemy przejmują zadania wymagające wysiłku fizycznego, wyczerpujące psychicznie lub szkodliwe dla zdrowia10. Dla większości badanych firm, cyfrowa transformacja procesów produkcyjnych, a także cyfryzacja procesów biznesowych to rozwiązania umożliwiające lepsze zarządzanie zasobami ludzkimi w dobie kryzysu demograficznego, co skutkuje zmniejszeniem puli pracowników na rynku pracy. Kluczowym czynnikiem powodzenia transformacji cyfrowej są jednak pracownicy posiadający umiejętności pozwalające na pracę w cyfryzujących się przedsiębiorstwach. Polskie firmy borykają się z niedoborami kadrowymi nie tylko w ujęciu bezwzględnym: szczególnie brakuje im pracowników, którzy dzięki odpowiednim kompetencjom cyfrowym i technicznym mogą aktywnie uczestniczyć w transformacji cyfrowej firmy.

Wdrożenie nowych technologii cyfrowych wymaga znacznego wysiłku organizacyjnego: usprawnienia lub zmiany procesów produkcyjnych, przeszkolenia siły roboczej, a czasem nawet zmiany strategii biznesowych. Jednak najważniejszym czynnikiem transformacji jest jakość kapitału ludzkiego: umiejętności pracowników, ich wiedza i chęć kierownictwa do przyjęcia zmian. Przedstawiciele firm przemysłowych i dostawców technologii podkreślają, że na ograniczoną dostępność odpowiednio wykwalifikowanych pracowników wpływa także wieloletni kryzys szkolnictwa zawodowego i inżynierskiego, który dotknął polską edukację w okresie transformacji ustrojowej. Występuje także specyficzny niedobór umiejętności korzystania z danych, szczególnie w zakresie znaczenia wykorzystania ich dla działalności przedsiębiorstwa, obserwowany na różnych poziomach organizacyjnych.

Dla polskich MŚP etykieta „Przemysł 4.0” często jest postrzegana jako ograniczenie, stając się swego rodzaju imperatywem – wzmaga w nich poczucie, że bez wprowadzenia systemów cyfrowych i robotyki/automatyzacji pozostaną w tyle. Należy przy tym pamiętać, że rozwój technologiczny często przybiera formę rozgałęzioną (kłączową) lub sieciową: rozwiązania, które można purystycznie uznać za charakterystyczne dla Przemysłu 3.0 – takie jak roboty – stają się impulsem do przeprowadzenia konkretnego segmentu procesu produkcyjnego, a co za tym idzie – całkowitej cyfryzacji.

Dane Eurostatu pokazują niski poziom wdrożeń technologii Big Data w polskich firmach. Przedstawiciele firm technologicznych szczególnie zwracają uwagę na niewystarczającą wiedzę przedstawicieli kadry zarządzającej na temat przełożenia wykorzystania danych na generowanie wartości. Przekłada się to na brak działań w zakresie opracowania strategii transformacji cyfrowej i budowania kultury organizacyjnej sprzyjającej wdrażaniu nowych technologii. Często spotyka się opór wobec zmian, szczególnie ze strony działów IT, jeśli w danej firmie są one odrębne. Ich pracownicy zazwyczaj koncentrują się na kwestiach cyberbezpieczeństwa i często brakuje im kompetencji w pracy z danymi i zrozumienia mechanizmów transformacji cyfrowej. Pracownicy pierwszej linii nierzadko opierają się zmianom, ponieważ nie rozumieją ich znaczenia i boją się ich wpływu na bezpieczeństwo pracy. Rolę „motorów zmian” pełnią inżynierowie, mechanicy i automatycy, którzy postrzegają zmiany jako szansę na awans zawodowy, a nowe rozwiązania jako instrumenty poprawy jakości pracy własnej i innych pracowników.

Modułowa transformacja cyfrowa

Przemysł 4.0 to niewątpliwie innowacyjny paradygmat produkcji oparty na technologiach cyfrowych, oznaczający kompleksową rewolucję technologiczną — czwartą rewolucję przemysłową. Jednak poza technologią, Przemysł 4.0 niesie ze sobą narrację kształtującą oczekiwania i postawy biznesowe. To nie tylko pakiet technologiczny; to wizja zautomatyzowanej, zintegrowanej i reagującej na rynek przyszłości. Narracja ta wpływa na to, jak firmy postrzegają swoje możliwości i jakich wyborów dokonują. W tym kontekście warto podkreślić, że koncepcja Przemysłu 4.0 nie jest neutralna ideologicznie11. Jej narracja i implikacje są głęboko powiązane z szerszymi dyskursami społeczno‑ekonomicznymi i politycznymi, potencjalnie wpływającymi nie tylko na wybory technologiczne, ale także na struktury organizacyjne i strategie biznesowe. Jest to ściśle powiązane z konkretną strategią rozwoju polityczno‑gospodarczego, przyjętą kilka lat temu przez niemiecki rząd.

Transformacja modułowa szczególnie odpowiada sytuacji polskich małych i średnich przedsiębiorstw przemysłowych z powodu swojego stopniowego i ewolucyjnego charakteru. Pobudza ona impulsy innowacyjne na różnych poziomach organizacyjnych i odchodzi od koncepcji scentralizowanej standaryzacji systemów informatycznych. Dzięki temu firmy mogą podejmować indywidualne inicjatywy cyfrowe, które są łatwe w realizacji i przynoszą szybkie, widoczne korzyści.

Koncepcja ta szybko rozprzestrzeniła się w dyskursie biznesowym w Europie, zwłaszcza w krajach nordyckich. W swojej istocie zakłada, że mamy do czynienia z liniowym procesem rozwoju technologicznego i przemysłowego: aby wejść w fazę Przemysłu 4.0, należy przejść przez fazy 1.0, 2.0 i 3.0. Często koncepcja ta wykorzystywana jest w sposób wartościujący: firma, która nie jest w stanie osiągnąć poziomu charakterystycznego dla Przemysłu 4.0, postrzegana jest jako zacofana, niezdolna do wykorzystania szans rozwojowych i ostatecznie skazana na eliminację z rynku12. Można zaryzykować stwierdzenie, że sposób opisywania koncepcji Przemysłu 4.0 w mediach, firmach doradczych i instytucjach publicznych rzeczywiście może zniechęcić do wysiłków modernizacyjnych. Szczególnie dla małych i średnich firm wdrażanie nowych technologii cyfrowych jawi się jako proces kosztowny i czasochłonny, wymagający zaawansowanych umiejętności cyfrowych od pracowników produkcyjnych i kadry zarządzającej13. Często mają one trudności z tłumaczeniem abstrakcyjnych terminów, takich jak „cyfrowość”, „datafikacja”, „platformizacja”, „Przemysł 4.0” oraz z wykorzystaniem sztucznej inteligencji w codziennej praktyce produkcyjnej. Nie dostrzegają też konieczności radykalnego zreformowania procesów produkcyjnych i organizacji, które postrzegane są jako integralna część koncepcji „inteligentnej fabryki” i związanej z nią udanej transformacji cyfrowej.

Z perspektywy polskich przedsiębiorstw przemysłowych, zwłaszcza małych i średnich, etykieta „Przemysł 4.0” często jest postrzegana jako ograniczenie, stając się swego rodzaju imperatywem — wzmaga w nich poczucie, że bez wprowadzenia systemów cyfrowych i robotyki/automatyzacji pozostaną w tyle. Nie jest to jednak powiązane ze strategicznym podejściem. W rezultacie wdrożenia często prowadzone są w sposób niesystematyczny i niezgodny ze strategią biznesową firmy, a gdy nie przynoszą szybkich i znaczących zysków, potęgują rezygnację przedsiębiorców. Paradoksem wdrożeń technologii cyfrowych jest często występujący wzrost jakości produktów, któremu towarzyszy spadek produktywności, co prowadzi z kolei do rozczarowania klientów, oczekujących szybkiego i wymiernego zwrotu z inwestycji. Należy przy tym pamiętać, że rozwój technologiczny często przybiera formę rozgałęzioną (kłączową) lub sieciową: rozwiązania, które można purystycznie uznać za charakterystyczne dla Przemysłu 3.0 — takie jak roboty — stają się impulsem do przeprowadzenia konkretnego segmentu procesu produkcyjnego, a co za tym idzie —całkowitej cyfryzacji całego procesu produkcyjnego.

Próbując sprostać wymogom transformacji cyfrowej, polskie przedsiębiorstwa przemysłowe zazwyczaj przyjmują selektywne lub modułowe podejście do zmian cyfrowych. Mimo włożenia imponującego wysiłku w ten proces, rzadko mogą pochwalić się wdrożeniem kompleksowych rozwiązań, wpisujących się w modelowy scenariusz funkcjonowania zakładu produkcyjnego w oparciu o inteligentną automatyzację.

Procesy cyfryzacji są często fragmentaryczne i ostrożnie wprowadzane w wybranych segmentach procesu produkcyjnego — jednak nawet wtedy stanowią one znaczący krok w kierunku całkowitej transformacji cyfrowej. Polskie przedsiębiorstwa posiadają zazwyczaj ograniczony kapitał inwestycyjny, co wpływa na ich chęć eksperymentowania z nowymi technologiami i gotowość do ponoszenia kosztów związanych z ich wdrożeniem. Niewiele firm może sobie pozwolić na wymianę całej floty maszyn. Zamiast tego decydują się na zakup nowszych maszyn i systemów, które następnie integrują ze starszymi maszynami i systemami za pomocą rozwiązań pomostowych. Prawdą jest, że dług technologiczny może utrudniać wprowadzenie integracji procesów produkcyjnych opartej na danych, ale tego nie uniemożliwia. Dane te często nie wymagają dużych lub bardzo złożonych zbiorów; zazwyczaj potrzebne są dane proste, ale dobrze skalibrowane.

Cyfryzacja modułowa oferuje firmom produkcyjnym drogę do zwiększenia wydajności, łączności i wykorzystania danych. Nie tylko usprawnia bieżącą działalność, ale także toruje drogę do dalszych innowacji i optymalizacji.

Transformacja modułowa to podejście, które nie wymaga eliminacji izolowanych struktur organizacyjnych. Koncentruje się na tworzeniu funkcjonalnych nakładek systemowych wspierających komunikację, koordynację i współpracę. Podejście to pobudza impulsy innowacyjne na różnych poziomach organizacyjnych i odchodzi od koncepcji scentralizowanej standaryzacji systemów informatycznych. Co ważne, granic modułów nie wyznaczają formalne podziały organizacyjne, takie jak oddziały czy działy, ale specyfika i odrębność procesów technologicznych i biznesowych, przy ich integracji w całej organizacji. Stopniowe wprowadzanie wdrożeń pomaga również zmniejszyć strach przed zmianami i pozwala na korekty w celu osiągnięcia lepszych wyników. Ten model transformacji cyfrowej szczególnie odpowiada sytuacji polskich małych i średnich przedsiębiorstw przemysłowych. Transformacja modułowa ma charakter stopniowy i ewolucyjny. Najczęściej firmy podejmują indywidualne inicjatywy cyfrowe, które są łatwe w realizacji i przynoszą szybkie, widoczne korzyści. Inicjatywy te mogą obejmować projekty automatyzacji procesów, wdrożenia systemów monitorowania czy wprowadzenie podstawowych rozwiązań informatycznych.

Polskie firmy coraz częściej automatyzują poszczególne segmenty procesu produkcyjnego, integrując nowoczesne roboty ze zautomatyzowanymi liniami produkcyjnymi lub pracą ręczną oraz wdrażając systemy zarządzania produkcją, które pozwalają na integrację starszych rozwiązań technologicznych z najnowszymi technologiami. Rzadziej decydują się też na rozwiązania całościowe, takie jak inteligentna fabryka. Tymczasem zachodnie firmy stawiają na produkcję masową, która lepiej nadaje się do automatyzacji i robotyki oraz wymaga mniej siły roboczej, której coraz bardziej brakuje ze względu na rosnące koszty pracy i rosnące aspiracje społeczne. Co ważne, dostawcy technologii, często z niemałą satysfakcją, podkreślają, że nawet pojedyncze zmiany technologiczne wdrażane w jednym obszarze przedsiębiorstwa zaczynają wpływać na jego całościowe funkcjonowanie, zachęcając do rozbudowy wdrożeń. Szczególnie zwracają także uwagę na tendencję do oszczędzania na dodatkowym sprzęcie i oprogramowaniu, które mogłyby przyczynić się do bardziej efektywnego wykorzystania systemów cyfrowych. Podejście holistyczne wspiera przygotowanie strategii cyfryzacji z określonymi celami, wartościami i sposobami realizacji. Twierdzą, że przedsiębiorstwa przemysłowe muszą zdać sobie sprawę, że transformacja cyfrowa to złożony proces obejmujący zmiany technologiczne, procesowe, kulturowe i organizacyjne.

Firmy produkcyjne wyraźnie identyfikują kilka korzyści wynikających z wprowadzenia technologii cyfrowych, takich jak: efektywność operacyjna i rozwiązywanie problemów, lepsze monitorowanie produkcji i, co ważniejsze, transformacja ról związana ze zmianą obciążenia pracą. Wprowadzenie systemów cyfrowych wpływa na fundamentalną rolę menedżerów i analityków. Zamiast grzęznąć w żmudnym zadaniu tworzenia raportów, mogą skupić się na działaniach o większej wartości dodanej, takich jak: analiza danych, poszukiwanie optymalizacji i ulepszanie procesów. Cyfryzacja modułowa oferuje firmom produkcyjnym drogę do zwiększenia wydajności, łączności i wykorzystania danych. Nie tylko usprawnia bieżącą działalność, ale także toruje drogę do dalszych innowacji i optymalizacji.

Wnioski

Rozwój Przemysłu 4.0 w Polsce można prześledzić, obserwując wzorce wdrażania technologii w MŚP. Istnieją dwa czynniki, które odgrywają kluczową rolę w procesie przyjęcia Przemysłu 4.0 przez polskie MŚP. Po pierwsze, pozycja przedsiębiorstwa w globalnych łańcuchach wartości znacząco wpływa na jego gotowość i podejście do transformacji cyfrowej. Po drugie, paląca potrzeba zmiany dotychczasowego modelu rozwoju, wynikająca przede wszystkim z niedoborów siły roboczej, działa jak katalizator zmian. Warto zauważyć, że zamiast szeroko zakrojonej transformacji cyfrowej, polskie MŚP przemysłowe w przeważającej mierze opowiadają się za modułowym lub selektywnym podejściem do cyfryzacji. Strategia ta wydaje się być pragmatyczną odpowiedzią na bezpośrednie wyzwania, jednocześnie budując podstawy dla przyszłego rozwoju.

Zauważalny jest imperatywny charakter warunków lokalnych przy określaniu ścieżki i tempa przyjęcia Przemysłu 4.0. Unikalne aspekty związane z półperyferyjnym położeniem gospodarczym Polski, w połączeniu z jej charakterystyczną kapitalistyczną różnorodnością, znacząco wpływają na sposób, w jaki MŚP podchodzą do transformacji cyfrowej i doświadczają jej. Zauważalne jest również powiązanie postępu cyfrowego z większymi czynnikami gospodarczymi, w szczególności dynamiką rynku pracy. Takie zależności wskazują, że dążenie do Przemysłu 4.0 nie jest wyłącznie przedsięwzięciem technologicznym, ale jest głęboko zakorzenione w szerszych strukturach i trendach gospodarczych.

Z praktycznego punktu widzenia należy podkreślić, że obecna dyskusja na temat Przemysłu 4.0 koncentruje się na standardowych wzorcach (przypadkach użycia) transformacji cyfrowej, przede wszystkim na tworzeniu inteligentnych fabryk charakteryzujących się zaawansowaną pionową i poziomą integracją systemów cyfrowych oraz inkorporacją najnowocześniejszych technologii cyfrowych. Takie podejście, podkreślające skalę przedsięwzięcia i wymagane finansowanie, może jednak onieśmielić mniejsze firmy i nie być dobrze dopasowane do ich potrzeb i modelu biznesowego. Tymczasem dla MŚP wprowadzenie podstawowych systemów ERP czy MES, czy automatyzacja określonych procesów produkcyjnych, np. automatyzacja robotyczna, może przynieść wymierne korzyści.

Szerokie upowszechnianie wiedzy o zaletach wdrażania nowych technologii dostosowanych do specyficznych potrzeb MŚP, z uwzględnieniem ich pozycji w łańcuchach wartości, ma kluczowe znaczenie dla rozwoju nowoczesnego przemysłu w Polsce. Upowszechnianie to powinno przybrać formę modułowej/selektywnej transformacji, opartej na stosunkowo prostych i dostępnych finansowo rozwiązaniach dla małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP).

  1. Raport: „Doświadczenia krajowych przedsiębiorstw w urzeczywistnianiu wizji Przemysłu 4.0 Analiza danych oraz scenariusze wdrożeń”, WIB PAB 11/2023, przygotowany na zlecenie WIB, https://pabwib.pl/produkt/doswiadczenia-krajowych-przedsiebiorstw-w-urzeczywist- nianiu-wizji-przemyslu-4-0-analiza-danychoraz-scenariuszy-wdrozen/ [dostęp online].
  2. M. Ghobakhloo, M. Iranmanesh, Digital transformation success under Industry 4.0: A strategic guideline for manufacturing SMEs, „Journal of Manufacturing Technology Management” 2021, nr 32(8), s. 1533-1556, https://doi. org/10.1108/JMTM-11-2020-0455 [dostęp online].
  3. K. Śledziewska, R. Włoch, The economics of digital trans‑ formation: The disruption of markets, production, consumption and work, Routledge 2021.
  4. D. Horváth, R.Zs. Szabó, Driving forces and barriers of Industry 4.0: Do multinational and small and medium‑sized companies have equal opportunities?, „Technological Forecasting and Social Change” 2019, nr 146, s. 119-132, https://doi.org/10.1016/j.techfore.2019.05.021 [dostęp online].
  5. N.A. Da Silva, J.L. Abreu, C. Orsolin Klingenberg, J.A.V. Antunes Junior, D.P. Lacerda, Industry 4.0 and micro and small enterprises: Systematic literature review and analysis, „Production & Manufacturing Research” 2022, nr 10(1), s. 696-726, https://doi.org/10.1080/21693277.2022.2124466 [dostęp online].
  6. M. Ghobakhloo, M. Iranmanesh, dz. cyt.
  7. F. Nwaiwu, M. Duduci, F. Chromjakova, , C.-A.F. Otekhile, Industry 4.0 concepts within the Czech SME manufacturing sector: An empirical assessment of critical success factors, „Business: Theory and Practice” 2020, nr 21(1), s. 58-70, https://doi.org/10.3846/btp.2020.10712 [dostęp online].
  8. S. Abdulnour, C. Baril, G. Abdulnour, S. Gamache, Imple‑ mentation of Industry 4.0 Principles and Tools: Simulation and Case Study in a Manufacturing SME, „Sustainability” 2022, nr 14(10), s. 6336, https://doi.org/10.3390/su14106336 [dostęp online].
  9. To wyjaśnia, dlaczego polskie MŚP szybko wdrażają sys- temy zarządzania, co potwierdzają zarówno dane Eurostatu, jak i nasze wywiady jakościowe.
  10. Jeden z naszych respondentów trafnie zauważył, że zwłaszcza robotyzacja sprawia, że praca w zakładach produkcyjnych jest bardziej „ludzka”. Według menadżera jednej z ankietowanych firm pracownicy szybko rozumieją, że priorytetem powinno być „pracowanie mądrzej, a nie ciężej”, a cyfryzacja znacznie ułatwia takie podejście.
  11. S. Pfeiffer, The Vision of „Industrie 4.0” in the Making — A Case of Future Told, Tamed, and Traded, „NanoEthics” 2017, nr 11(1), s. 107-121, https://doi.org/10.1007/ s11569-016-0280-3 [dostęp online].
  12. C. Fuchs, Industry 4.0: The Digital German Ideology, „Triple C” 2018, nr 16(1).
  13. S. Abdulnour, C. Baril, G. Abdulnour, S. Gamache, dz. cyt.; A. Amaral, P. Peças, SMEs and Industry 4.0: Two case studies of digitalization for a smoother integration, „Computers in Industry” 2021, nr 125, https://doi.org/10.1016/j.compind.2020.103333 [dostęp online]; N.A. Da Silva, J.L. Abreu, C. Orsolin Klingenberg, J.A.V. Antunes Junior, D.P. Lacerda, dz. cyt.; G. Orzes, E. Rauch, S. Bednar, R. Poklemba, Industry 4.0 Implementation Barriers in Small and Medium Sized Enterprises: A Focus Group Study, „2018 IEEE International Conference on Industrial Engineering and Engineering Management (IEEM)”, s. 1348-1352, https://doi.org/10.1109/IEEM.2018.8607477 [dostęp online].
Skip to content