Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Nie odczuwamy barier we współpracy z nauką

Z Łukaszem Osowskim, prezesem IVO Software, rozmawia Iwona Wysocka, dziennikarka PPG i Radia Gdańsk.

Gratulacje. Państwa produkt – syntezator mowy IVONA – zdobył brązowy medal 57. targów nowoczesnych technologii i badań Brussels Innova 2008.

Rzeczywiście, IVONA cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. Mieliśmy ciekawe stoisko, prezentowaliśmy IVONĘ w sposób wyróżniający się na tle innych wynalazków.

Podobne wystawy dają możliwość kontaktów z potencjalnymi kontrahentami, klientami…

To nie jest pierwsza nasza tego rodzaju nagroda międzynarodowa. Stąd wiemy, że ewentualne kontrakty wynikają zawsze po jakimś czasie. Potencjalni klienci szukają innowacyjnych, wyróżniających się na tle pozostałej konkurencji rozwiązań. Potem odzywają się do naszej firmy, a po jakimś czasie przekształca się to w konkretne kontrakty.

W Brukseli prezentowaliście innowacje, które będą wprowadzone do IVONY.

Ten syntezator mowy opracowujemy już od kilku lat. Pierwsza wersja jest już od jakiegoś czasu dostępna na rynku. Cały czas pracujemy nad nowymi rozwiązaniami. Kolejne nowości powodują podwyższenie jakości głosu, jakim mówi IVONA. Ten głos staje się coraz bardziej „ludzki” i taki jest nasz cel. Obecna innowacja, którą prezentowaliśmy w Brukseli, to nasz system, pozwalający na łatwe budowanie nowych języków, którymi syntezator mowy może mówić. W normalny sposób stworzenie trzydziestu nowych języków byłoby bardzo kosztowne. Dlatego zdecydowaliśmy się na opracowanie technologii naszego pomysłu, która pozwoliła na łatwiejsze budowanie języków i głosów, mówiących różnymi językami. Między innymi taki wynalazek prezentowaliśmy w Brukseli.

Sukces już jest. Mówiąc „innowacje”, mamy na myśli proces ich powstawania. Korzystacie z pomocy ośrodków naukowych?

Współpracujemy szczególnie z Politechniką Gdańską, a dokładnie z kołem naukowym SFERA. Zatrudniamy ludzi, którzy stamtąd się wywodzą. Ta współpraca kwitnie. Będzie się dalej rozwijała. Na przyszły rok planujemy kolejne projekty innowacyjne, które mają spowodować, że będziemy jeszcze lepsi od konkurencji światowej. Na pewno będziemy potrzebowali pomysłów, innowacji, które muszą skądś pochodzić. Muszą się znaleźć ludzie, którzy to wymyślą. Na razie mamy kilka takich osób w naszej firmie, które się tym zajmują. Ale będziemy chcieli pozyskać nowych. Być może będziemy ich zatrudniać na umowę o pracę, być może będziemy poszukiwać nowych rozwiązań, zwracając się o pomoc na zewnątrz: do środowisk naukowych.

Korzystacie z osiągnięć światowych ośrodków akademickich?

Tak. Bierzemy aktywny udział w międzynarodowych grupach zajmujących się mową. Na przykład w pewnej międzynarodowej grupie, która zajmuje się syntezatorami mowy, a która organizuje właśnie konkurs Leader Challenge. W 2006 i 2007 roku wygraliśmy dwa kolejne konkursy. Cały czas prowadzimy z tymi ludźmi wymianę informacji, spotykamy się na konferencjach, publikujemy nasze pomysły, innowacje. Czytamy o ich osiągnięciach. To pozwala nam zdecydowanie szybciej się rozwijać, być ze wszystkimi światowymi zmianami na bieżąco. Pozwala też dostarczać naszym klientom zdecydowanie najwyższej jakości syntezator mowy.

Konkurencja na świecie jest silna?

Bardzo silna. Muszę powiedzieć, że w tych samych grupach naukowych, o których mówiłem wcześniej, biorą też udział naukowcy z takich firm, jak IBM, Microsoft, Nokia, Toshiba i wiele innych. Są tam też ośrodki akademickie z Tokio, Pekinu, Niemiec czy Stanów Zjednoczonych. Ci ludzie intensywnie pracują. Na przykład w IBM są dwa dwudziestoosobowe zespoły, które pracują nad syntezą mowy. Konkurencja jest więc olbrzymia. Tym większym dla nas sukcesem jest to, że udaje nam się jak na razie mieć najlepszy syntezator na świecie i wygrywać ze światowymi potęgami w tej konkurencji…

Wychowujecie sobie kadrę programistów? Widziałam ofertę konkursów kierowaną do szkół. Jaki jest potencjał wśród polskiej młodzieży?

Bardzo duży! Myślę, że w Polsce mamy najlepszych informatyków i matematyków na świecie. Są rewelacyjni. Jeśli tylko znajdą pole do popisu tutaj w Polsce, to ich dokonania mogą być porównywalne z najlepszymi dokonaniami najlepszych informatyków z najlepszych firm na świecie. Mamy wiec olbrzymi potencjał.

Na Pomorzu też?

Tak. Przecież wysoko plasują się ludzie choćby z Politechniki Gdańskiej, którzy biorą udział w międzynarodowych konkursach informatycznych, w programowaniu zespołowym, w konkursach indywidualnych. Mamy świetne licea, które kształcą finalistów międzynarodowych olimpiad informatycznych. Ci wszyscy ludzie potem swoją wiedzę i swoje umiejętności wdrażają w życie. Robią to albo w firmach albo w swoich prywatnych przedsięwzięciach. To potem zawsze gdzieś wypłynie.

Jeżeli przedsiębiorca potrzebuje współpracy ze środowiskami naukowymi i wie, że będzie mu to przydatne, to będzie potrafił ją zorganizować. Nie szukałbym przy tym rewolucyjnych rozwiązań, które wyręczą przedsiębiorców w takich problemach. Przedsiębiorca jest od tego, żeby dawać sobie radę

Jak u Państwa wygląda współpraca z ośrodkami naukowymi? Przepływ wiedzy jest płynny? A może są jakieś bariery, z którymi trzeba sobie poradzić?

Nie mamy z tym problemów. Być może pewne bariery istnieją, ale my sobie zawsze z tym dobrze radziliśmy. Trudno mi powiedzieć, jak pomóc tym, którzy widzą jakieś bariery, bo my ich nie widzimy. Sami wywodzimy się też ze środowisk naukowych, znamy właściwych ludzi, umiemy się do nich odezwać. Oni wiedzą, jak nam pomóc. W ten sposób wszystko idzie do przodu. Myślę, że w dużej mierze jest to kwestia umiejętności zorganizowania sobie takiej współpracy samemu. Jeżeli przedsiębiorca potrzebuje współpracy z zewnętrznymi środowiskami naukowymi, to będzie potrafił ją sobie zorganizować. Nie szukałbym przy tym rewolucyjnych rozwiązań, które wyręczą przedsiębiorców w takich problemach. Przedsiębiorca jest od tego, że dawać sobie radę.

Osiągnęliście już sporo. Co dalej?

Chcemy się rozwijać, mamy bardzo dobrą technologię, mamy IVONĘ, która wygrywa międzynarodowe konkursy. Świetnie sprzedaje się też w Polsce, mimo że na naszym rynku jest silna konkurencja międzynarodowa. Chcemy iść z IVONĄ w świat. Chcemy, żeby była najbardziej znanym syntezatorem mowy na świecie. Jest już najbardziej znanym w naszym kraju. Jednak czekają na nas rynki zagraniczne. Aby osiągnąć ten sukces, trzeba produkt wypromować. Chcemy to zrobić współpracując z różnymi firmami na świecie. Nie chcemy jednak doprowadzić do tego, by przejął nas jakiś branżowy inwestor lub nasza konkurencja. Uważamy, że po to tyle lat pracowaliśmy i tak wiele osiągnęliśmy, aby ten sukces pokazał, że polska firma, polski produkt może coś znaczyć na arenie międzynarodowej. Wcale nie musi zostać przejęty przez bogatszą i większą konkurencję. W tej chwili taką konkurencją jest firma Newance, która na giełdzie w Stanach Zjednoczonych jest warta trzy czy cztery miliardy dolarów. To rzeczywiście potężna firma, ale my się takiej konkurencji nie boimy. Poszukujemy partnerów, którzy mogliby wykorzystać nasze technologie i wraz z nimi chcemy się rozwijać. Wspierać ich naszymi pomysłami. Oni mogą wspierać nas swoimi klientami, rynkami zbytu. To chcemy robić na świecie.

Jak zamierzacie znaleźć fundusze na te ambitne plany?

Dotychczas rozwijaliśmy się organicznie – wszystko, co zarabialiśmy, inwestowaliśmy w firmę. W ten sposób udało nam się zbudować przedsiębiorstwo, które zatrudnia dwudziestu pracowników, ma świetne produkty. Ale chcemy wykonać teraz skok – odbić się mocno do przodu. Do tego potrzebne są zewnętrzne pieniądze. Chcemy pozyskać je z giełdy. Jeszcze zastanawiamy się, czy będzie to rynek podstawowy czy New Connect. Mamy dobrą firmę, dobry produkt, świetne plany na przyszłość, które, jak sądzę, zostaną dobrze przyjęte przez inwestorów.

Obecny moment nie jest chyba najlepszy na giełdowy debiut?

Nie jest, ale myślę, że sezon na spadki kiedyś się skończy i inwestorzy, którzy teraz zainwestują, w przyszłości zarobią na tym jeszcze więcej. Z drugiej strony, że sezon na spadki dotyczy zwłaszcza firm słabszych, które nie mają takich perspektyw wzrostu. W naszej ocenie perspektywy IVO Software są bardzo dobre. Mam nadzieję, że inwestorzy wezmą to pod uwagę.

Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Politechnika Gdańska: obieramy kierunek na biznes

Z Prof. dr hab. inż. Janem Hupką, prorektorem ds. badań i wdrożeń Politechniki Gdańskiej oraz Czesławem Popławskim, kierownikiem Biura Transferu Technologii Politechniki Gdańskiej, rozmawia Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

 

W naszym województwie ledwie kilka procent przedsiębiorców „przyznaje się” do współpracy ze środowiskami naukowymi. Jesteśmy daleko od krajowej czołówki. Pytani o współpracę właściciele firm narzekają na liczne bariery ze strony uczelni. Naukowcy będą winić przedsiębiorców?

J.H.: Musiałbym zobaczyć te informacje i kryteria, według których została dokonana ocena zainteresowania przedsiębiorców współpracą z nauką. Nasze doświadczenia, a opieram się tu na współpracy z Politechnicznym Klubem Biznesu, są bardzo pozytywne. Tych firm jest kilkadziesiąt, jej właściciele są często absolwentami Politechniki i współpraca jest naprawdę owocna.

Tylko, że w naszym województwie mamy około dwustu tysięcy przedsiębiorstw. Kilkadziesiąt firm to znikomy ułamek.

J.H.: To przykład bardzo bliskiej współpracy. W ostatnich dwóch latach coraz więcej firm nawiązuje z nami kontakt. Sami przychodzą, przedstawiają obszar swojego działania i pytają, co możemy im zaoferować. To są nowe kontakty, a przecież wykonujemy zlecone przez różne firmy badania zarówno technologiczne, jak i analityczne.

Przychodzą do Was ludzie niemal z ulicy i są zainteresowani wynikami badań lub chcą zlecić badania?

J.H.: Przychodzą bardzo różne osoby, szczególnie gdy pojawią się informacje w mediach o tym, co robimy. Kiedy niedawno Polska Agencja Prasowa zamieściła depeszę opisującą wyniki naszych badań, mieliśmy kilkadziesiąt telefonów z pytaniami. Konferencje, które organizujemy, również owocują zainteresowaniem przedsiębiorców.

C.P.: Również targi nowoczesnych wyrobów i technologii są dobrą formą promocji. Na ostatnich targach „Technicon Innowacje” Politechnika wystawiła całą gamę nowych rozwiązań, które wzbudziły duże zainteresowanie przedstawicieli firm oraz mediów.

Wiedza jest towarem, który staramy się sprzedać. Chcemy czerpać z tego źródła coraz większe zyski. Docelowo 50% naszego budżetu powinno pochodzić ze sprzedaży innowacyjnych rozwiązań.

Panie Profesorze, jest Pan prorektorem do spraw badań naukowych i wdrożeń. Zatem na pańskich barkach spoczywa w najbliższej kadencji odpowiedzialność za uczynienie Politechniki Gdańskiej bardziej otwartą dla przedsiębiorców.

J.H.: Chyba po raz pierwszy badania naukowe i wdrożenia zostały połączone w jednym ręku. Moim zadaniem jest uczynienie z Politechniki Gdańskiej takiej instytucji, która nie tylko kształci specjalistów, ale również z tytułu prowadzonych badań naukowych, posiadanej wiedzy i umiejętności pracowników przynosi w większym stopniu niż dotychczas korzyści ekonomiczne. Będziemy je wykorzystywać do własnego rozwoju i na potrzeby pracowników. Musimy zatem w większym stopniu handlować wiedzą. Wiedza jest towarem, który staramy się sprzedać. Musimy jednak dbać o prawa twórców oraz o interes uczelni. Chcemy czerpać z tego źródła coraz większe zyski. Docelowo 50% naszego budżetu powinno pochodzić ze sprzedaży innowacyjnych rozwiązań.

Jaka to część obecnie?

J.H.: Teraz w budżecie dominuje dotacja dydaktyczna. Około 30% pochodzi z innych źródeł. Z tytułu udzielonych licencji w 2007 r. zarobiliśmy 170 tysięcy złotych. Niezależnie od tego Politechnika wykonała szereg odpłatnych prac badawczo – rozwojowych zamawianych przez podmioty gospodarcze, które zwiększyły budżet uczelni. Nie należy zapominać, że wdrożone wyniki tych prac bardzo często zawierały rozwiązania innowacyjne o dużym znaczeniu nie tylko dla podmiotów gospodarczych, ale również dla społeczeństwa (poszanowanie energii, ochrona środowiska naturalnego, produkty o lepszej jakości).

Jak wygląda dziś transfer technologii?

C.P.: Do niedawna miał on charakter dwuetapowy: naukowiec kontaktował się bezpośrednio z zainteresowaną firmą, a po uzgodnieniach jego wydział zawierał umowę na pracę badawczą, w której nie zawsze należycie były chronione prawa własności intelektualnej, zabezpieczające interes zarówno twórców, Politechniki, jak i firmy. W przyszłości chcemy zwrócić większą uwagę na ochronę tych praw. Oznacza to prowadzenie dodatkowych negocjacji, tak aby wszyscy mieli korzyści. Jedną z ważniejszych rzeczy jest uzyskanie wyłączności na to rozwiązanie, która powinna stanowić przedmiot umowy pomiędzy przedsiębiorcą a Politechniką. Przedsiębiorca, mając rozwiązanie chronione patentem, będzie miał przewagę nad konkurencją. Uczelnia musi natomiast pomóc naukowcom w odczytywaniu potrzeb rynku. Musi też odpowiednio przygotować taki wynalazek, aby szybko można go było wdrożyć.

Zatem jednym z zadań Biura Transferu Technologii jest nakierowanie naukowców tak, by zrozumieli potrzeby rynku?

C.P.: To jest nasza wizja działania biura. Musimy przygotować naukowców do współpracy z przemysłem; głównie chodzi o prawa własności intelektualnej, ale też rozumienia potrzeb przedsiębiorców. Chcemy również zachęcić firmy do przychodzenia do nas z konkretnymi propozycjami.

Co Pana zdaniem najbardziej hamuje ten przepływ z uczelni do firmy?

C.P.: Brak porozumienia. Jedna i druga strona muszą wyjść naprzeciw siebie, zacząć rozmawiać, przedstawiać swoje potrzeby, argumenty. Musimy też zrozumieć, że coraz więcej podejmowanych problemów ma charakter interdyscyplinarny. Chemia łączy się z elektroniką, mechaniką i trzeba tworzyć zespoły składające się z naukowców różnych dziedzin.

J.H.: Będziemy się koncentrowali na rzeczach, które znajdą zastosowanie w gospodarce, które po prostu będziemy mogli sprzedać. Dlatego każda praca naukowa, a szczególnie doktorska musi proponować nowe rozwiązania. Dzięki unijnym środkom z programów ramowych tworzymy pięć laboratoriów o charakterze interdyscyplinarnym, które w naturalny sposób przyciągną specjalistów z różnych dziedzin. Takie zespoły łatwiej znajdują nowe rozwiązania.

Kontakty z zagranicznymi uczelniami pozwalają na podpatrywanie tamtejszych rozwiązań…

J.H.: Zdajemy sobie sprawę, że nasze uwarunkowania prawne są inne, mentalność jest inna, również mobilność pracowników naukowych jest inna niż na przykład w Stanach Zjednoczonych i są to poważne ograniczenia. Mamy natomiast znakomitych uczonych, których potencjał jest niewykorzystany. Widać to na przykładzie naszych naukowców na zagranicznych uczelniach. Trafiają do placówek dobrze zorganizowanych, ze znakomicie wyposażonymi laboratoriami, bogatymi bibliotekami i widzimy, jak się rozwijają.

Jaka część z nich wraca do pracy na Politechnice Gdańskiej?

J.H.: Szacuję, że wraca połowa. Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej oferuje przecież specjalne stypendia dla powracających naukowców. Ma to być zachętą do wykorzystywania zdobytej tam wiedzy. Jestem gorącym zwolennikiem właśnie takich powrotów. Trzeba wyjeżdżać, zdobywać wiedzę oraz doświadczenie, a później wracać i robić z tego użytek w naszym kraju. Spędziłem w Stanach Zjednoczonych łącznie prawie dziesięć lat i jestem głęboko przekonany, że właśnie transfer wiedzy z uczelni do przemysłu jest rzeczą, którą trzeba przenieść na nasz grunt. Są tam specjalne biura, zespoły fachowców, którzy pomagają naukowcom, żeby ich wynalazki znalazły zastosowanie w przemyśle.

Biuro Transferu Technologii, Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości to instytucje, które powinny ułatwiać przepływ wiedzy między nauką a gospodarką. To wystarczające narzędzia?

J.H.: Coraz lepiej wywiązują się z zadań, które zostały przed nimi postawione. Muszą dbać o zabezpieczenie dorobku naukowców Politechniki, sprawdzać tzw. zdolność patentową poszczególnych pomysłów, no i oczywiście dbać o jak najlepszy przepływ do firm. Tak dzieje się właśnie w Stanach Zjednoczonych. Miałem okazję obserwować, jak działają tamtejsze instytucje – powinniśmy dążyć do przeniesienia tych wzorców na nasz grunt.

W pańskim biurze powinno być więcej prawników, menedżerów czy wręcz handlowców niż pracowników naukowych?

C.P.: Biuro Transferu Technologii musi mieć interdyscyplinarny charakter: inżynier, prawnik, ekonomista, specjalista od zdobywania środków unijnych. Jesteśmy coraz bardziej mobilizowani, aby pomysły naszych naukowców były odpowiednio przygotowane do wejścia na rynek. Obecna polityka gospodarcza rządu zmierza w kierunku rozwoju gospodarki innowacyjnej. Ze środków unijnych realizowany jest program „Innowacyjna Gospodarka”, który dzięki zarezerwowanym tam pieniądzom ułatwia transfer wiedzy. Wprowadzany jest system kategoryzacji jednostek naukowych, w którym wysoko oceniane są innowacyjne osiągnięcia tych jednostek. Oznacza to, że im więcej wdrożonych innowacji, tym więcej zostanie przyznanych przez ministerstwo środków finansowych.

Jakie kierunki cieszą się największym zainteresowaniem przedsiębiorców?

C.P.: Ostatnio spotkaliśmy się z przedstawicielami klastra zajmującego się budownictwem energooszczędnym. Racjonalne gospodarowanie energią, różne sposoby jej oszczędzania cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Również elektronika bardzo szybko się rozwija i o pomysły powstające w laboratoriach Wydziału Elektroniki Telekomunikacji i Informatyki mamy wiele pytań. Oczywiście są też wydziały chemii oraz biotechnologii, które od lat dobrze współpracują z przemysłem.

Jesteśmy swoistym przedsiębiorstwem, które żyje z pomnażania wiedzy. Oczywiście, dydaktyka jest bardzo ważnym zadaniem, ale jaka jest jakość nauczania, jeżeli nauczyciele nie prowadzą własnych badań, nie przekazują zdobytej w ten sposób wiedzy studentom?

Jaki jest najlepszy sposób umożliwiający przepływ wiedzy: przedsiębiorczość akademicka, zatrudnianie przez firmy pracowników naukowych, a może wynajmowanie laboratoriów, sprzętu do badań?

J.H.: Każda z tych dróg jest dobrym rozwiązaniem i są one u nas obecne. Przedsiębiorstwa najchętniej sięgają po naszych pracowników. Dlatego musimy to pole uporządkować, żeby chronić nasze prawa, żeby pracownicy nie byli drenowani ze swej wiedzy i żeby też uczelnia miała z tego korzyści. Jesteśmy swoistym przedsiębiorstwem, które żyje z pomnażania wiedzy. Przecież my inwestujemy w ludzi, sprzęt. Oczywiście, dydaktyka jest bardzo ważnym zadaniem, ale jaka jest jakość nauczania, jeżeli nauczyciele nie prowadzą własnych badań, nie przekazują zdobytej w ten sposób wiedzy studentom?

Czyli pracownik naukowy Politechniki powinien mieć również doświadczenie w biznesie?

J.H.: Naturalnie! Nie każdy musi być właścicielem dużej firmy. Ta wiedza może mieć różny charakter, ale szefowie katedr, zespołów badawczych powinni mieć taką wiedzę. Powinni mieć też pojęcie o zarządzaniu, posiadać kontakty z gospodarką, umiejętności negocjacyjne oraz wiedzieć, kiedy należy się kontaktować z Biurem Transferu Technologii.

Współpraca powinna się odbywać nie tylko na poziomie uczelnianym; oprócz zainteresowanych firm powinno być również miejsce na administrację samorządową. Klastry są coraz popularniejszym sposobem wspomagającym transfer wiedzy. Jaką rolę dla samorządów widzi Pan, Panie Rektorze, w tym trójkącie?

J.H.: Powinny koordynować te działania. Mamy dobre doświadczenia z Urzędem Marszałkowskim. Inny punkt widzenia, mediacja i wsparcie finansowe bardzo nam pomagają.

W krajach o bogatszych doświadczeniach we współpracy nauki oraz gospodarki często firmy finansują badania. Co musi się stać, by również u nas to było codziennością?

J.H.: Z moich obserwacji w USA wynika, że jest to forma inwestycji. Często mecenasi liczą po prostu na wysoki zysk wynikający z wprowadzenia nowych rozwiązań w życie. Widziałem, że wielu z nich ponosiło straty, gdyż wskaźnik sukcesu wśród nowych i jeszcze małych firm nie jest duży. Nawet w amerykańskich realiach sukces odnosi może 10 procent nowych firm wchodzących na rynek z jakąś innowacją. Jednak tam kapitał szuka ciekawych do zainwestowania miejsc. Tymczasem polskie firmy są ubogie, a badania sporo kosztują. Trzeba przecież kupić aparaturę, wynagradzać naukowców, a sukces wcale nie jest pewien. Myślę, że jednak to też kwestia czasu; inwestowanie w przepływ wiedzy będzie przynosiło coraz więcej korzyści.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Badania a komercjalizacja, czyli jak efektywnie łączyć dwa światy?

Komercjalizacja wyników badań jest ważną częścią działalności większości globalnych przedsiębiorstw. Urynkowienie odkryć naukowych i nowych rozwiązań staje się również coraz częściej podstawą rozwoju firm małej i średniej wielkości. Jednak osiąganie sukcesu w wyniku realizacji nowych przedsięwzięć opartych o odkrycia naukowe zdarza się niezwykle rzadko. Wynika to ze złożoności procesu komercjalizacji oraz dużej liczby warunków, które muszą być spełnione, aby ten proces został pozytywnie zakończony.

Badania a komercjalizacja

Proces komercjalizacji jest procesem gospodarczym i w związku z tym jego realizacja jest oceniana przez pryzmat syntetycznych wskaźników finansowych, takich jak wewnętrzna stopa zwrotu (IRR) czy zwrot z inwestycji (ROI). Oczywiście są to całkowicie inne kryteria niż te stosowane w publicznych jednostkach naukowych, gdzie zwraca się uwagę na: możliwość poszerzenia granic wiedzy, możliwość publikacji wyników badań w czasopiśmie naukowym, zaspokojenie ciekawości, potwierdzenie teoretycznej tezy naukowej, rozwój warsztatu badawczego, itp.

Komercjalizacja jest procesem gospodarczym i jego realizacja jest oceniana przez pryzmat wskaźników finansowych, tymczasem w publicznych jednostkach naukowych istotne jest poszerzanie wiedzy czy publikowanie wyników badań.

Badania i komercjalizacja wyników badań to całkowicie różne procesy, pomiędzy którymi nie ma łatwego powiązania – przejście z fazy badań do ich komercjalizacji, mimo że wydaje się naturalne, wcale takie nie jest i co do zasady ma charakter nieciągły. Można nawet zaproponować, żeby traktować badania i komercjalizację ich wyników jako przeciwstawne funkcje. Z jednej strony mamy funkcję badań, która przekształca środki finansowe w wiedzę, z drugiej strony – funkcję komercjalizacji, która przekształca wiedzę w środki finansowe. Ważniejsze jest jednak stwierdzenie, że te dwa procesy wymagają zupełnie innego podejścia, innych zasobów, organizacji, kompetencji. Nie zawsze mają one między sobą oczywiste powiązanie. Obydwoma procesami kierują zupełnie inne motywacje, stosowane są inne kryteria, co prowadzi do wniosku, że optymalizacja prowadzenia badań oraz ich komercjalizacji wymaga skorzystania z różnych podmiotów. Uświadomienie sobie tego daje bardzo dobrą podstawę do zrozumienia istoty procesu komercjalizacji.

Z jednej strony mamy funkcję badań, która przekształca środki finansowe w wiedzę, z drugiej strony – funkcję komercjalizacji, która przekształca wiedzę w środki finansowe.

Rysunek 1. Badania i komercjalizacja: przeciwstawne funkcje

ppg_4_2008_rozdzial_6_rysunek_1

Źródło: opracowanie własne.

Na każdym etapie rozwoju może dochodzić do absorpcji lub wydzielenia danego pomysłu z firmy.

Badania własne przedsiębiorstw vs. badania zewnętrzne

Kolejnym ważnym aspektem komercjalizacji wyników badań jest miejsce ich prowadzenia. Udział badań komercyjnych prowadzonych przez przedsiębiorstwa na zewnątrz zawiera się w przedziale 10-20%. Oznacza to, że przedsiębiorstwo jest optymalnym miejscem prowadzenia badań, które mają być komercjalizowane. Prowadzenie badań wewnątrz firmy nie jest jednak jedynym sposobem efektywnej komercjalizacji. Przedsiębiorstwa wypracowały wiele sposobów na absorpcję wyników badań z zewnątrz. Do dyspozycji firm są wyniki badań prowadzonych wspólnie lub zleconych, korzystanie z ogólnie dostępnej wiedzy opublikowanej w artykułach naukowych, patentach, które zostały przyznane na innym obszarze i nie są chronione na obszarze interesującym daną firmę, zakup licencji czy też przejęcie małej firmy technologicznej. Otwarty model innowacji zakłada, że na każdym etapie rozwoju może dochodzić do absorpcji lub wydzielenia danego pomysłu z firmy.

Badania a fazy wdrażania nowego produktu

Typowo prowadzenie badań jest procesem wspierającym wprowadzanie nowego produktu na rynek, które zaczyna się od fazy koncepcyjnej poprzez opracowanie produktu i technologii, przeprowadzenie inwestycji, a następnie uruchomienie sprzedaży i serwisu. Badania są realizowane równolegle do tych faz i nie należą do jednej z nich.

Badania są realizowane równolegle do faz wprowadzania produktu na rynek i nie należą do jednej z nich

W fazie koncepcyjnej opracowywany jest pomysł na produkt na podstawie potrzeb i trendów rynkowych oraz dostępnych i zapowiedzianych technologii, definiowane są założenia dotyczące funkcjonalności, grupy docelowej, ceny produktu itp. Wtedy też inicjowane są badania, których wyniki potrzebne są w następnym etapie. Kolejno, podczas opracowania produktu i technologii kompletowane są dostępne rozwiązania technologiczne i podzespoły, pozyskiwane są licencje, zawierane są partnerstwa, ewentualnie przejmowane są małe firmy posiadające gotowe technologie lub potrzebne rozwiązania. Zbierane są też wyniki wcześniej uruchomionych badań. Efektem jest projekt produktu i technologii wytarzania. Kolejna faza to przeprowadzenie inwestycji i uruchomienie produkcji; w tej fazie zazwyczaj generowana jest największa część wydatków. Na ostatnią fazę składają się: produkcja, sprzedaż produktu oraz prowadzenie serwisu.

Wprowadzenie nowego produktu wymaga zazwyczaj podjęcia równocześnie wielu projektów badawczych, z których z założenia komercjalizowany jest tylko ich niewielki procent.

Co więcej, w praktyce wprowadzenie nowego produktu wymaga zazwyczaj podjęcia równocześnie wielu projektów badawczych, z których z założenia komercjalizowany jest tylko niewielki procent. Obraz tego, jak dużą liczbą pomysłów i projektów na różnym etapie rozwoju musi zarządzać przedsiębiorstwo, żeby skomercjalizować jeden produkt, daje tabela 1, przedstawiająca rozwój produktu w przedsiębiorstwie. Jak widać, z punktu widzenia przedsiębiorstwa, żeby zapewnić ciągłe wprowadzanie nowych produktów, komercjalizację wyników badań należy prowadzić w sposób zorganizowany.

Tabela 1. Liczba pomysłów i projektów, a fazy rozwoju produktu w przedsiębiorstwie

ppg_4_2008_rozdzial_6_tabela_1

Źródło: Stevens and Burley (1997) and Anon (2003).

Komercjalizować czy nie?

Komercjalizacja wyników badań przez przedsiębiorstwo jest zazwyczaj przedsięwzięciem długotrwałym, kosztownym i ryzykownym. Przedsiębiorstwa podejmują się takich przedsięwzięć tylko pod warunkiem, że przewidywana wewnętrzna stopa zwrotu projektu jest na poziomie odpowiadającym podejmowanemu ryzyku. Powodem jest również chęć zdobycia większego lub nowego rynku dzięki nowej technologii lub nowemu produktowi oraz zwiększenie barier wejścia na rynek przez konkurencję.

Do najważniejszych powodów niepodejmowania komercjalizacji należy zaliczyć:

– zbyt mały rynek na produkty, które mają powstać w wyniku komercjalizacji, w stosunku do nakładów inwestycyjnych lub zbyt duże ryzyko niepowodzenia;

– łatwiejsze sposoby osiągania przez inwestorów wysokiej wewnętrznej stopy zwrotu przy mniejszym ryzyku;

– brak przykładów, doświadczenia i umiejętności komercjalizacji po stronie dostawców i odbiorców wyników badań.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Otwarte innowacje – kierunek przyszłości

Choć politykę innowacyjną uznaje się nadal za część polityki gospodarczej (obok polityki handlu i konkurencyjności), w pierwszych latach XXI wieku jej pojęcie i praktyki w krajach rozwiniętych zmieniły się. Zmianie uległy priorytety polityki innowacyjnej, mechanizmy finansowania, interesariusze, wskaźniki pomiaru.

Zmiany te były pochodną przemian koncepcji i praktyk innowacji. Zmieniło się samo pojęcie innowacyjnych. Dotąd przez innowacje rozumiano wynalezienie i wprowadzenie do produkcji nowych technologii. Jednak obecnie innowacje są rozumiane szerzej i obejmują także sferę usług (rynkowych, jak i publicznych) oraz zamierzone zmiany społeczne, organizacyjne i menedżerskie, takie jak wprowadzanie nowych modeli biznesu lub też wprowadzanie zasad rynkowych do handlu emisją zanieczyszczeń.

Obok tzw. innowacji zamkniętych, coraz częstszą formą są innowacje otwarte.

Zmiana sposobu myślenia
W świecie Internetu i globalizacji okazało się, że firmy nie mogą polegać tylko na swoich własnych badaniach, ale muszą w znacznie większej mierze śledzić rozwój wiedzy na świecie (powstającej w nowych firmach zaawansowanych technologii, uniwersytetach i laboratoriach rządowych), następnie nabywać patenty lub licencje na wynalazki i inne nowatorskie rozwiązania bądź kupować nowe przedsiębiorstwa zaawansowanych technologii. Ponadto okazało się, że firmom opłaca się udostępniać swoje niewykorzystywane wynalazki innym przedsiębiorstwom na zasadzie sprzedaży patentów, udzielania licencji, tworzenia konsorcjów lub tworzenia tzw. firm odpryskowych.
Otwarte innowacje mogą przybierać wiele form, np.:
· firmy odpryskowe,
· licencje lub zakup patentu,
· zakup know how,
· zakup firm technologicznych,
· kontrakty na B+R,
· współpraca firm z uniwersytetami,
· prawo wykupu (equity) w uniwersyteckich spin-offach,
· prawo wykupu w funduszach kapitału ryzyka,
· joint ventures,
· corporate venturing, czyli oddzielny fundusz (spółka bądź wehikuł inwestycyjny) dużego przedsiębiorstwa, założony aby inwestować w firmy na etapie start-up bądź wzrostu.

Największe firmy korzystające na dużą skalę z otwartych innowacji to m.in. Procter & Gamble i Cisco. P&G doszedł do wniosku, że wprawdzie posiada 8600 badaczy, ale poza firmą 1,5 miliona takich osób pracuje w dziedzinach zainteresowań firmy. W roku 2003 P&G wytworzył 10% nowych wyrobów poza firmą; w ciągu najbliższych pięciu lat planuje podnieść ten wskaźnik do 50%.

Innowacja demokratyzuje się w miarę wzrostu znaczenia technologii informatycznych. Coraz częściej współautorami innowacji są klienci i użytkownicy produktu lub usługi. Ponadto, innowacja demokratyzuje się w miarę wzrostu znaczenia technologii informatycznych.

Coraz częściej współautorami innowacji są klienci i użytkownicy produktu lub usługi. Szczególnie w pewnych dziedzinach, takich jak sprzęt chirurgiczny czy rowery górskie, użytkownicy tworzą znacznie więcej nowych idei niż producenci. Ponadto, innowacja demokratyzuje się w miarę wzrostu znaczenia technologii informatycznych. Nieraz autorem innowacji jest anonimowa zbiorowość (Wikipedia, Linux – ponad 300 tys. zarejestrowanych członków).

Korzyści z otwartej innowacji to radykalne poszerzenie bazy oraz obniżenie kosztów dostępu do technologii, a jednocześnie możliwość czerpania zysku z zamrożonych aktywów.

Korzyści z otwartej innowacji to radykalne poszerzenie bazy oraz obniżenie kosztów dostępu do technologii, a jednocześnie możliwość czerpania zysku z zamrożonych aktywów (np. patentów). Otwarta innowacja nie wyklucza występowania transakcji rynkowych.

Czym innowacje otwarte nie są?

Pojęcie otwartej innowacji jest czymś różnym od pojęcia oprogramowania o otwartym źródle (open source software), ruchu wolnego oprogramowania (free software movement), Inicjatywy Otwartego Źródła (Open Source Initiative) lub „modelu bazaru” rozwoju oprogramowania[1]. Pojęcie to jest także różne (choć bardzo bliskie) od idei innowacji użytkownika oraz demokratyzacji innowacji, oznaczającej sytuację, gdy użytkownicy (inne firmy lub indywidualni konsumenci) ulepszają i dostosowują do swoich potrzeb produkty i usługi, a ich producenci korzystają z ich wiedzy w swojej działalności innowacyjnej. Podobnie, pojęcie to jest różne od koncepcji tzw. Wolnej Nauki (Open Science, Open Source, Open Access, Open Access Publishing, Open Access Initiative, Open Library of Science (PloS), Open Data, Creative Commons, Open Content)[2]. Jednocześnie wszystkie te pojęcia są ze sobą powiązane, opisując różne aspekty nowego paradygmatu B+R i innowacji.

Jaka forma dla kogo?

Wiele branż przechodzi od systemu zamkniętej do otwartej innowacji (np. samochodowa, biotechnologiczna, farmaceutyczna, ochrony zdrowia, komputerowa, oprogramowań, banków, ubezpieczeń, a nawet uzbrojenia i systemów komunikacyjnych). Nie oznacza to jednak, że czynią tak wszystkie jednocześnie. Na przykład firmy produkujące reaktory nuklearne i silniki lotnicze pracują nadal według modelu zamkniętego. Z kolei, pewne branże pracowały od dawna według modelu otwartego – np. przemysł filmowy Hollywood, opierający się na sieci.
Model otwarty jest bardziej rozpowszechniony w innowacjach autonomicznych (w gałęziach takich, jak np. oprogramowanie i leki), których wprowadzenie nie zależy (lub w mniejszym stopniu zależy) od innych innowacji, niż w tzw. innowacjach systemowych. W tym ostatnim przypadku możliwe jest wprowadzenie innowacji jedynie w połączeniu z innymi uzupełniającymi innowacjami; przykładem takiego działania jest branża hutnictwa czy kolei[3].

ppg_4_2008_rozdzial_5_tabela_1

Źródło: Opracowane na podstawie: Henry W. Chesbrough, Open Innovation. The New Imperative for Creating and Profiting from Technology , Harvard Business School Press, Boston 2003.

[1] Por. http://en.wikipedia.org/wiki/Open-source_software.
[2] Por. http://en.wikipedia.org/wiki/Open_science.
[3] Opracowane na podstawie: Henry W. Chesbrough, Open Innovation. The New Imperative for Creating and Profiting from Technology, Harvard Business School Press, Boston 2003; Oliver Gassmann, Ellen Enkel, Towards a Theory of Open Innovation: Three Core Process Archetypes, 2004 http://de.scientificcommons.org/2287; David Pearce Snyder, „Extra-Preneurship”. Reinventing Enterprise for the Information Age, w: Foresight, Innovation, and Strategy. Toward a Wiser Future, 2005; Sverre J. Herstad, Carter Bloch, Bernd Ebersberger, Els van de Velde, Open innovation and globalisation: Theory, evidence and implications, 2008, http://www.visioneranet.org/files/391/openING_report_final.pdf; Globalisation and Open Innovation, OECD DSTI/STP(2008)11.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorska metropolia wiedzy

W wielkich miastach istnieją szczególnie korzystne warunki rozwoju gospodarczego, bowiem miasta dostarczają podstawowych źródeł wiedzy i potencjału innowacyjnego, intelektualnej infrastruktury dla naukochłonnych przemysłów, a dla kadr naukowych socjalną i kulturalną bazę. Fakt, że coraz większa liczba gałęzi działalności gospodarczej wiąże swój rozwój z nauką i że rośnie znaczenie środowisk miejskich w procesie innowacyjnym, wpływa na zmianę zasadniczego charakteru miast. Wraz z nauką dynamicznie postępuje rozwój nowych technik i technologii. Te również kierują się w stronę dużych miast, zmieniając ich strukturę, kształt i organizację całego systemu osadniczego. Tak więc rozwój nauki, techniki i technologii, w tym zwłaszcza koncentracja potencjału naukowo-technologicznego w miastach, ma olbrzymie znaczenie dla rozwoju gospodarczego i społecznego postępu.

Nowe technologie, związane z rozwojem nauk, przyczyniły się do zmiany kryteriów lokalizacji zakładów przemysłowych. Zmniejszyła się lokalizacyjna atrakcyjność okręgów surowcowych i energetycznych, zmalało znaczenie czynnika transportu czy rynku zbytu, a rozwój nowych zawodów wymagających wysokich kwalifikacji stawia obecność szkół wyższych i instytutów badawczych na bardzo wysokiej pozycji w rankingu przesłanek lokalizacji działalności inwestycyjnej. Ośrodki uniwersyteckie ze znaczącymi zasobami kadry naukowej to obecnie główne ogniwa pobudzające wzrost gospodarczy. Wokół nich tworzą się (w krajach wysoko rozwiniętych) nowe obszary przemysłowe, takie jak parki naukowo-technologiczne, parki przemysłowe czy bieguny technologii. Często miasta te stają się technopoliami, a strategia ich rozwoju gospodarczego polega na waloryzacji istniejącego potencjału naukowego i badawczego, który ma powodować powstawanie nowych form przemysłu o zaawansowanej technologii.

Aby sfera nauki transformowała rozwój ekonomiczny, należy wszystkie jej składniki (edukacja uniwersytecka, badania naukowe, innowacje, technopolie) zintegrować ku utworzeniu szeroko pojętej kultury naukowej miasta.

Aby sfera nauki transformowała rozwój ekonomiczny, należy wszystkie jej składniki (edukacja uniwersytecka, badania naukowe, innowacje, technopolie) zintegrować ku utworzeniu szeroko pojętej kultury naukowej miasta. Tak więc aglomeracje miejskie i miejsko-przemysłowe mają obecnie do odegrania wiodącą rolę jako ogniska przemian i przyszłego rozwoju. Niewątpliwie wśród polskich metropolii o wielkich szansach rozwojowych znajduje się Trójmiasto. Teza ta ma swoje odniesienie m.in. w strategicznych dokumentach rządowych, takich jak Strategia Rozwoju Kraju na lata 2007-2013 oraz Koncepcja Polityki Przestrzennego Zagospodarowania Kraju, wskazująca na ośrodek trójmiejski jako jeden z kilku (obok Warszawy, Poznania i Krakowa) węzłów europejskiej sieci wymiany informacji i generowania innowacyjności współczesnych gospodarek. Trójmiasto jako jedno z ważnych ogniw kształtującej się strefy dynamicznego rozwoju, położonej w nastawionym na konkurencyjność w zakresie innowacyjności regionie Morza Bałtyckiego, musi wykorzystać rentę położenia i poprzez działania aktywizujące stać się obszarem, w którym gospodarka oparta na wiedzy ma szansę „popchnąć” cały region na nową trajektorię rozwoju.

Metropolia wiedzy…

Kluczem do sukcesu dla Gdańskiego Obszaru Metropolitalnego jest utworzenie metropolii wiedzy. Metropolia taka, jako wyraz gospodarki opartej na wiedzy, powinna wyróżniać się następującymi cechami:

– efektywna praca parków naukowych, technologicznych, naukowo-technologicznych;
– rozwinięty system preinkubatorów i inkubatorów przedsiębiorczości;
– rozwinięte i aktywne instytucje badań (np.: PAN);
– instytucje badań i kształcenia (uczelnie wyższe);
– aktywne uczestnictwo w sieci współpracy w zakresie innowacyjności;
– rozwinięte powiązania transportowe;
– rozwinięta infrastruktura hotelowa, wystawienniczo-kongresowa;
– wysoka jakość środowiska;
– przedyskutowane i wdrażane spójne programy ukierunkowane na kształtowanie gospodarki opartej na wiedzy;
– polityka lokalizacyjna preferująca wysoką wartość dodaną wynikającą z gospodarki opartej na wiedzy.

… i jej dzielnice

Wraz z członkostwem w Unii Europejskiej pojawiły się nowe okoliczności i wyzwania dla tworzenia dalszych podstaw gospodarki opartej na wiedzy oraz budowania konkurencyjności i atrakcyjności województwa. Wymagają one przedsięwzięć wieloaspektowych i z pewnością nie da się ich dokonać w wyniku samych tylko działań finansowych i organizacyjnych oraz zaangażowania władz centralnych. Innowacyjność i uterytorialnienie oraz usieciowienie procesów gospodarczych wymaga w polskich warunkach szeregu przemyślanych działań planistycznych, które razem pozwolą skierować region na trajektorię rozwoju gospodarczego opartego na wiedzy. Istotnym zadaniem jest animacyjna rola samorządów w kreowaniu współpracy, w szczególności na styku gospodarka – nauka, zaś towarzyszyć temu powinny działania przestrzenne, których celem będzie uterytorialnienie rozwoju gospodarczego, wymagające tworzenia warunków infrastrukturalnych dla transferu technologii i innowacyjnej przedsiębiorczości. Dobrym przykładem pod tym względem są miasta europejskie, takie jak Berlin czy Helsinki, gdzie władze miejskie zaangażowały się finansowo i organizacyjnie oraz planistycznie w tworzenie i wspieranie przede wszystkim infrastruktury techniczno-technologicznej innowacyjności w postaci parków naukowych i technologicznych, centrów i inkubatorów technologicznych czy centrów transferu technologii, kształtując te miasta – metropolie na ośrodki innowacyjne.

Wśród cech metropolii wymienione są liczne rodzaje działalności, które znajdują w jej strukturze funkcjonalno-przestrzennej konkretne lokalizacje, wykazujące silne powiązania z określonymi cechami przestrzeni (np. parametrami dostępności, atrakcyjności, pojemności funkcjonalnej). Dotyczy to powstawania i funkcjonowania takich obiektów, jak centra kongresowe i wystawiennicze, hotele czy instytucje, które tworzą bazę rozwoju gospodarki opartej na wiedzy: instytucje naukowe i uczelnie wyższe. Wskazują one na wyraźną koncentrację w określonych miejscach, tworząc warunki dla kształtowania się tzw. dzielnic wiedzy – obszarów strategicznych rozwoju funkcji metropolitalnych, mających priorytetowe znaczenie dla lokalizacji przedsięwzięć o charakterze metropolitalnym.

W modelu powiązań strukturalnych dzielnic wiedzy szczególna rola przypada parkom technologicznym i naukowo-technologicznym ściśle powiązanym ze środowiskiem przemysłowym.

W modelu powiązań strukturalnych dzielnic wiedzy szczególna rola przypada parkom technologicznym i naukowo-technologicznym ściśle powiązanym ze środowiskiem przemysłowym (małe i średnie przedsiębiorstwa, duże firmy). Aktywność parku jest skoncentrowana na innowacyjnych technologiach, które bądź są transferowane z innych ośrodków wiedzy, bądź tworzone w oparciu o badania własne (wówczas mówimy o wyższej formie – parku naukowo-technologicznym).
Innowacyjne rozwiązania powstające w parku technologicznym są wdrażane w produkty rynkowe na miejscu (w inkubatorach), bądź po przejściu fazy inkubacji opuszczają park. Często dzięki nowej technologii i okrzepnięciu firmy innowacyjnej startującej w inkubatorze formuje się dojrzały podmiot gospodarczy, który opuszcza park technologiczny (inkubator) i podejmuje samodzielną działalność gospodarczą.

Parki technologiczne przyciągają także już rozwinięte innowacyjnie firmy, które korzystając z dobrej lokalizacji, szukają wsparcia przez środowisko badań (instytuty, centra badawcze) także zlokalizowane w dzielnicy wiedzy. Firmy te potrzebują oczywiście dopływu dobrze wykształconej kadry pochodzącej ze środowiska edukacyjnego.

W ten sposób tworzy się powiązanie sieciowe zorientowane na bliską lokalizację. Istotna jest także struktura i proces preinkubacji. Preinkubatory służą wykorzystaniu słabo zakorzenionej, inicjalnej wiedzy innowacyjnej, zwłaszcza powstającej w trakcie studiów, i mającej szansę na komercjalizację, czyli przekształcenie pomysłu innowacyjnego w trwałą formę obecną na rynku. Takie preinkubatory już istnieją w polskich uczelniach wyższych. Problem polega na ich powiązaniu ze środowiskiem przemysłowym.

Jak finansować dzielnice wiedzy?

Oczywiście, cala struktura dzielnicy wiedzy musi mieć trwałe źródła finansowania. Trwałość i ciągły rozwój dzielnic wiedzy zależy od ich orientacji rynkowej. Inna ścieżka – finansowanie ze środków publicznych – okazała się (czego dowodzą francuskie doświadczenia tworzenia technopolii) bardzo nieskuteczna. Stąd parki technologiczne jako najsilniej zorientowany rynkowo trzon dzielnic wiedzy wiążą się z funduszami wysokiego ryzyka (venture capital ) i rozruchowymi funduszami kapitałowymi (seed capital ).

W przypadku venture capital , kapitał jest najczęściej udostępniany przez wyspecjalizowane fundusze (czasami robią to także duże korporacje), które obejmują nowo emitowane akcje lub udziały danej firmy. Fundusze venture capital zawsze dokonują inwestycji na określony okres, z góry zakładając konkretną ścieżkę wyjścia z inwestycji. Najczęściej jest to sprzedaż danej firmy innemu, większemu podmiotowi lub wprowadzenie jej na giełdę papierów wartościowych (tzw. publiczny rynek kapitałowy).

Seed capital to tzw. kapitał rozruchowy (lub zalążkowy), przeznaczany na rozwinięcie działalności. Najczęściej pozyskuje się go w fazie inicjującej przedsięwzięcie – np. na rozwój i sprawdzenie pewnej koncepcji, a następnie możliwości jej komercjalizacji. Finansowanie tej fazy rozwoju jest bardzo ryzykowne i odbywa się poprzez wyspecjalizowane fundusze, które zdywersyfikują swoje inwestycje oczekując, że niektóre z nich przyniosą bardzo wysokie stopy zwrotu.”[1]

Parki naukowo-technologiczne chętnie włączają się w sieci tzw. aniołów biznesu (business angels ), czyli prywatnych inwestorów nabywających udziały w rozwojowych innowacyjnych przedsiębiorstwach (firmach). W Polsce najbardziej znana jest sieć Lewiatan Business Angels (LBA), skupiająca prywatnych inwestorów działających w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Strukturę instytucjonalną dzielnic wiedzy tworzą więc zarówno instytucje publiczne (szkoły wyższe), publiczno-prywatne (parki naukowo-technologiczne), jak i prywatne (firmy w inkubatorach).

Istotnym czynnikiem lokalizacyjnym dzielnic wiedzy jest doskonałe powiązanie komunikacyjne zarówno wobec innych struktur miejskich, jak i powiązań zewnętrznych opartych o dostępność: lotniczą, kolejową (szybka kolej) i drogową (autostrady). Szczególnie rozwojowy port lotniczy jest właściwie warunkiem koniecznym rozwoju dzielnicy wiedzy.

Struktura i powiązanie przestrzeni innowacyjnej miasta są wyraźnie zorientowane rynkowo wokół firm kooperujących, chętnie wiążących się i wzajemnie wzmacniających strukturami klastrowymi.

Struktura i powiązanie przestrzeni innowacyjnej miasta są wyraźnie zorientowane rynkowo wokół firm kooperujących, chętnie wiążących się i wzajemnie wzmacniających strukturami klastrowymi. Klastry współpracują z organizacjami poprzez transfer technologii oraz korzystają z dopływu kreatywnej innowacyjnie siły roboczej kształconej w uczelniach wyższych. Te komponenty są silnie powiązane systemem informacji (patenty, standardy, publikacje, prognozy). Wsparciem dla powiązań sieciowych są instytucje finansowe zorientowane na przedsiębiorczość innowacyjną.

Innowacyjny Gdański Obszar Metropolitalny

Konieczność kształtowania warunków konkurencyjności Gdańskiego Obszaru Metropolitalnego, jako jednego z celów strategicznych zawartych w Strategii rozwoju województwa pomorskiego 2020, stała się podstawą do przystąpienia przez samorząd województwa pomorskiego do opracowania strategii tematycznej „Metropolia Wiedzy” w Gdańskim Obszarze Metropolitalnym. Dokument ten wynika z wytycznych unijnych zawartych w Strategii Lizbońskiej oraz – przede wszystkim – z Miejskiej Strategii Tematycznej Unii Europejskiej.

Bez ukształtowanych dzielnic wiedzy innowacyjny rozwój gospodarczy będzie tracił dynamikę i powodował peryferyzację miast metropolii.

Przygotowywana strategia tematyczna „Metropolia Wiedzy” jest dokumentem, który wymaga długofalowych inwestycji w nową – w polskich warunkach – tzw. miejską infrastrukturę innowacyjności. Infrastruktura ta ma umożliwić gospodarcze i cywilizacyjne uruchamianie potencjału kapitału ludzkiego dla rozwoju metropolii i województwa poprzez tworzenie i rozwój dzielnic wiedzy, w których podmioty nauki, uczelnie wyższe, centra innowacyjności czy centra transferu technologii będą ściśle kooperowały z podmiotami gospodarczymi nastawionymi na działalność innowacyjną, a także wspomagały tworzenie klastrów oraz przyciągały innowacyjne przedsięwzięcia z zewnątrz. Bez ukształtowanych dzielnic wiedzy na większości obszarów miejskich, a nie tylko w strefach metropolitalnych, innowacyjny rozwój gospodarczy będzie tracił dynamikę i powodował peryferyzację miast metropolii.

Do obszarów strategicznych w zakresie rozwoju funkcji metropolitalnych, związanych z realizacją programu „Metropolia Wiedzy”, wskazanych w Planie zagospodarowania przestrzennego Gdańskiego Obszaru Metropolitalnego, zaliczono w szczególności:

· w Gdańsku:

– Bałtycki Kampus Uniwersytetu Gdańskiego wraz z otoczeniem;
– tereny rozwojowe otoczenia Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu;
– Strefę Rozwoju Nowoczesnych Technologii w otoczeniu Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy;
– tereny rozwojowe uczelni wyższych: Politechniki Gdańskiej, Akademii Medycznej w Gdańsku i Uniwersytetu Gdańskiego (Wydział Chemii) oraz tereny Gdańskiego Parku Naukowo-Technologicznego i aktualnie użytkowane ogrody działkowe.
· w Gdyni:
– rejon Pomorskiego Parku Technologicznego oraz sąsiadujący obszar Redłowa Przemysłowego wraz terenami rozwojowymi;
– tereny Akademickiego Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej Akademii Medycznej;
– tereny Akademii Morskiej i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni (rozwój jakościowy).
· w Sopocie:
– tereny Uniwersytetu Gdańskiego (Wydziały Ekonomii i Wydział Zarządzania).
· w Straszynie (gm. Pruszcz Gdański):
– tereny pod utworzenie ośrodka akademickiego z preferencją nauk rolniczych.

Obszary te poprzez szereg działań polityki regionalnej państwa i samorządu województwa oraz samorządów lokalnych wymagają wsparcia rozwoju ich zaplecza naukowo-badawczego, rozwoju zasobów ludzkich oraz wspierania rozwoju sieci kooperacyjnej z innymi centrami metropolitalnymi w kraju i za granicą.

Opracowała Martyna Bildziukiewicz

 

[1] T. Parteka (red.), Innowacje – co jest co? , Pomorskie Studia Regionalne, Gdańsk 2006, s. 58 – 59.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jak jest? Jak będzie? O innowacyjności polskich przedsiębiorstw

Innowacyjność przedsiębiorstw jest jednym z kluczowych czynników konkurencyjności; decyduje o perspektywach przetrwania i funkcjonowania przedsiębiorstwa w długim okresie. Odpowiedź na pytanie o stan innowacyjności polskich przedsiębiorstw nie jest ani łatwa ani jednoznaczna. Tak jak na rynku można kupić zarówno modele luksusowego Mercedesa, jak i standardowego Fiata, tak samo w gospodarce można spotkać zarówno nowoczesne, innowacyjne firmy jak i te tradycyjne, wytwarzające i sprzedające swe usługi w sposób praktykowany od dawna, a opierające swą przewagę na cenie. Na pytanie, czy tak będzie również w przyszłości, można z dużą dozą pewności odpowiedzieć twierdząco – zawsze będzie istniała pewna grupa przedsiębiorstw produkująca prostsze i tańsze (gorszej jakości?) produkty, które będą konkurować ceną. Dużo trudniejsze jest jednoznaczne wskazanie udziału jednych i drugich – czy w przyszłości będziemy mieli więcej firm „mercedesów” czy „fiatów”?

Jak jest?

Polskie przedsiębiorstwa są bardzo zróżnicowane pod względem skłonności i potencjału do inwestowania w nową technologię. Czynnikami, które w największym stopniu determinują skłonność przedsiębiorstw do inwestycji w technologię, są: i) wielkość firmy (średnie i duże firmy zdecydowanie częściej inwestują w nowe technologie niż firmy małe i mikro), ii) branża (firmy z tzw. branż wysokich technologii częściej inwestują w nowe technologie), iii) jakość kapitału ludzkiego (kadra zarządzająca oraz wykształcenie i kompetencje kluczowych pracowników), iv) potencjał finansowy firmy (własne zasoby finansowe i zdolność do pozyskiwania kapitału zewnętrznego), v) zasięg działania (firmy działające na rynku lokalnym/regionalnym mają mniejszą świadomość, wiedzę oraz umiejętności w zakresie pozyskiwania i wdrażania nowych technologii).

Biorąc powyższe pod uwagę, można wyróżnić trzy grupy przedsiębiorstw, sklasyfikowanych pod względem potencjału innowacyjnego:

1) Firmy tradycyjne (rzemieślnicze), które w bardzo ograniczonym zakresie inwestują w nowe technologie; jednocześnie cechują się one najniższą świadomością w dziedzinie innowacji, a także wiedzą – zarówno w zakresie źródeł i procedur związanych z transferem technologii, jak i na temat wsparcia publicznego w tym obszarze.

2) „Aktywni imitatorzy” – firmy, które inwestują głównie w technologię ucieleśnioną oraz w pewnym zakresie w rozwój kapitału ludzkiego. Firmy te charakteryzują się przeciętną (a niektóre wysoką) świadomością innowacyjną, posiadają również przeciętną wiedzę w zakresie źródeł i procedur transferu technologii, a także stosunkowo dużą wiedzę w zakresie wsparcia publicznego w obszarze innowacji.

3) Innowatorzy – firmy, które aktywnie inwestują w nowe technologie, w tym w formach najbardziej ryzykownych, takich jak prowadzenie własnych prac badawczo-rozwojowych, bądź zlecające takie badania instytucjom naukowo-badawczym. Przedsiębiorstwa te cechuje wysoka świadomość innowacyjna oraz wysoki poziom wiedzy dotyczącej zarówno źródeł i procedur transferu technologii, jak i dostępnego wsparcia publicznego w tym zakresie.

Trudno jednoznacznie wskazać, jaka jest liczebność poszczególnych grup przedsiębiorstw. W pewnym uproszczeniu można jednak przyjąć, iż najliczniejsza jest grupa pierwsza. Drugie miejsce pod względem liczebności stanowią firmy z grupy drugiej, a najmniej liczną grupę – firmy o znacznym potencjalne technologicznym.

Naturalne dla każdej gospodarki jest to, że najwięcej jest firm tradycyjnych, następnie „aktywnych animatorów”, a najmniej innowatorów.

Należy jednocześnie zaznaczyć, iż porównywalne proporcje odnośnie liczebności wskazanych grup przedsiębiorstw są niejako naturalne dla każdej gospodarki i można przyjąć, iż są one porównywalne z innymi bardziej rozwiniętymi gospodarkami. Należy jednocześnie wskazać, iż w Polsce jest generalnie przeciętnie niższy potencjał i skłonność do absorpcji technologii w stosunku do jej przeciętnego poziomu w krajach bardziej rozwiniętych. Jest to konsekwencją określonego poziomu rozwoju gospodarczego, a także relatywnie krótkiego okresu funkcjonowania gospodarki rynkowej w Polsce, co przełożyło się na stosunkowo niższą akumulację kapitału, a także niższy poziom organizacji i kompetencji zarządczych w krajowych przedsiębiorstwach.

Co determinuje „jak będzie”?

Badania przeprowadzone w ostatnich latach przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową pozwalają wskazać kilka głównych czynników, które będą determinowały skalę inwestycji firm w innowacyjne rozwiązania, technologie, w szczególności w oparciu o współpracę z sektorem naukowym.

Po pierwsze, skala transferu technologii jest zdeterminowana tempem rozwoju gospodarczego. Rozwój gospodarczy oddziałuje przede wszystkim na stronę popytową gospodarki, w szczególności poprzez:

– zwiększenie potencjału finansowego przedsiębiorstw (wzrost przychodów przedsiębiorstw przekłada się na możliwość wygenerowania nadwyżki, która może zostać przeznaczona na inwestycje rozwojowe),

– łatwiejszy dostęp do kapitału zewnętrznego – instytucje finansowe łatwiej udzielają kredytów (banki) lub inwestują (podmioty zasilające kapitałem typu equity w okresach lepszej koniunktury),

– wzrost popytu na innowacyjne rozwiązania – zarówno popytu inwestycyjnego, jak i konsumpcyjnego (będącego wynikiem wzrostu dochodów ludności).

Wzrost gospodarczy jest jednym z kluczowych stymulatorów transferu technologii, może on także przyczynić się do obniżenia jednej z kluczowych barier w tym procesie, jaką jest ograniczony potencjał finansowy przedsiębiorstw. W związku z tym tempo wzrostu gospodarczego (zarówno w kraju, jak i za granicą) będzie w istotny sposób oddziaływać na skalę transferu technologii z sektora nauki do przedsiębiorstw.

Drugim istotnym obszarem, który będzie oddziaływał na skalę transferu technologii z nauki do przedsiębiorstw, jest polityka innowacyjna. Istotne w tym zakresie są zarówno kierunki tej polityki (priorytety, instrumenty oraz jej adresaci), jak również efektywność jej realizacji – efektywność poszczególnych programów i działań.

Skala środków publicznych, przeznaczonych w najbliższych latach na stymulowanie szeroko rozumianej innowacyjności, powoduje, iż mogą one stanowić istotny bodziec stymulujący przedsiębiorstwa do szerszego angażowania się w działalność innowacyjną – zarówno poprzez zwiększenie liczby przedsiębiorstw inwestujących w nowe technologie, jak również zwiększenie możliwości (skali) inwestycji przedsiębiorstw już w nie inwestujących.

Trzecim istotnym obszarem determinant wpływających na skalę transferu technologii są zmiany regulacyjne w jednostkach naukowych (w szczególności uczelniach wyższych), w większym stopniu promujące komercyjne efekty prowadzonych prac badawczo-rozwojowych, a także porządkujące odpowiednie regulacje w tym zakresie (m.in. w zakresie własności intelektualnej). Udana współpraca nauki z biznesem jest możliwa tylko przy współudziale bodźców, które w większym stopniu promują kontakty uczelni oraz poszczególnych badaczy z gospodarką. Usystematyzowanie i uproszczenie zasad współpracy wpływa nie tylko na jej praktyczne aspekty (np. ułatwienie podpisywania umów), ale też na zmniejszenie barier mentalnych, takich jak niechęć pracowników naukowych do współpracy z przedsiębiorstwami i poddania weryfikacji ich umiejętności. Wpływa też na promowanie kultury innowacji i przedsiębiorczości. Zamiast karania i mnożenia barier wspiera kształtowanie postaw przedsiębiorczych oraz podejmowanie badań aplikacyjnych.

Elementem tych zmian powinno być również wzmocnienie kompetencji w zakresie obsługi transferu technologii z jednostek badawczych do sektora przedsiębiorstw (profesjonalizacja zarządzania i poprawa jakości usług). Zmiany te będą w istotny sposób wpływać na stronę podażową – sektor naukowo-badawczy.

Kolejnym obszarem kluczowym jest kwestia kapitału ludzkiego. Jest ona istotna zarówno z punktu widzenia przedsiębiorstw (poprawa kompetencji menadżerskich, zwiększenie potencjału do absorpcji nowych technologii), jak i sektora nauki (w szczególności w kwestii przyciągania do nauki talentów, najlepszych potencjalnych naukowców, a także młodych ludzi). Z punktu widzenia kapitału ludzkiego kluczowym czynnikiem determinującym będą tutaj wspomniane zmiany regulacyjne (oddziałujące na strukturę bodźców) oraz generalny wzrost nakładów na naukę. Z perspektywy przedsiębiorstw, pozytywny wpływ na jakość tego kapitału będzie (a przynajmniej może) mieć dostępne w najbliższych latach wsparcie publiczne (w szczególności w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki). Innym pozytywnym impulsem może okazać się powrót pracowników (jeżeli nastąpi), którzy wyemigrowali kilka lat temu i zdobyli doświadczenie w firmach zagranicznych. Z drugiej jednak strony należy podkreślić, iż wciąż istnieje ryzyko „drenażu mózgów”, czyli emigracji najlepiej wykształconych i najbardziej dynamicznych ludzi za granicę.

Kluczowe determinanty innowacyjności to:

1) Tempo rozwoju gospodarczego

2) Polityka innowacyjna

3) Zmiany regulacyjne w jednostkach naukowych

4) Jakość kapitału ludzkiego

Zasoby, które mamy, powinniśmy ukierunkować na budowę infrastruktury przyszłości, a nie pomniki przeszłości lub dzisiejszy suty obiad. Na wprowadzanie reform nie ma lepszego czasu niż kryzys – potraktujmy go więc jako szansę, a nie ograniczenie!

Jak będzie?

„Jak będzie?” – to pytanie, na które trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Przytoczone powyżej determinanty wskazują, że trudno zbudować gospodarkę (w sferze przedsiębiorstw) bardziej innowacyjną niż ogólny poziom rozwoju danego kraju. To tak, jak w sporcie – jeden mistrz może się pojawić nawet mimo skrajnie niekorzystnych warunków, ale aby zbudować drużynę mistrzów, trzeba mieć sprawny system, który będzie promował i selekcjonował najlepszych.

Wśród głównych determinant innowacyjności są takie, na które nie mamy (nawet jako cały kraj) wpływu lub wpływ ten jest bardzo ograniczony – vide tempo wzrostu gospodarczego uzależnione w dużym stopniu od koniunktury u naszych głównych partnerów handlowych czy jakość kapitału ludzkiego, w szczególności w zakresie jego odpływu za granicę. Powoduje to, iż jak najlepiej powinniśmy wykorzystać te karty, które mamy i którymi możemy grać – w szczególności poprzez jak najlepsze wykorzystanie każdej złotówki z funduszy strukturalnych oraz przeprowadzenie reform sektora nauki. Zasoby, które mamy, powinniśmy ukierunkować na budowę infrastruktury przyszłości (sprawne instytucje oraz ludzi), a nie pomniki przeszłości lub dzisiejszy suty obiad. Na wprowadzanie reform nie ma lepszego czasu niż kryzys – potraktujmy go więc jako szansę, a nie ograniczenie!

Skip to content