Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jak zrewolucjonizować Pomorze w oparciu o technologie informatyczne?

W czasach, gdy docierają do nas wciąż nowe informacje o sukcesach polskich informatyków w międzynarodowych konkursach, istnieje paradoksalny brak korelacji potencjału z faktycznymi projektami, które komercjalizowałyby się za granicą. Potrafimy za to świetnie kopiować i tworzymy zaplecze dla dużych koncernów, które następnie wykupują tak działającą strukturę i wcielają do swojej sieci.

Hasło budowania społeczeństwa informacyjnego jest oficjalnie jednym z celów polityki państwa polskiego, zgodnym zresztą z szerszą polityką europejską. Instytucje publiczne mają skupić się na realizacji różnych przedsięwzięć i programów związanych z tworzeniem szczegółowych przepisów wspierania budowy infrastruktury (między innymi w zakresie legislacji, jak na przykład likwidowanie barier rozwoju sieci telekomunikacyjnych, likwidacja monopolu na rynku telekomunikacyjnym) oraz informatyzacji. Ta ostatnia rozumiana jest często niestety dość wąsko – jako proces komputeryzacji urzędów i podłączania ich do sieci oraz zwiększanie dostępności informacji publicznych drogą elektroniczną. Tymczasem obecność polskiej administracji publicznej w internecie prezentuje się obecnie bardzo słabo. Żaden z serwisów urzędów centralnych i samorządowych nie oferuje jeszcze pełnego zakresu załatwiania spraw on-line. Często zapominamy także – myślę tu o urzędach i instytucjach publicznych – że konieczne jest włączanie technologii do całości realizowanych działań, a nie traktowanie ich tylko jako oddzielnych, samodzielnych projektów.

Traktowanie internetu jako jedynego narzędzia, które rozwiąże problemy rozwojowe regionu jest oczywiście błędem. Nie zmienia to jednak faktu, że warto inwestować w zwiększenie dostępności i wykorzystania tego narzędzia. Jednym z kilku projektów, jakie powinniśmy jak najszybciej zrealizować na terenie województwa jest stworzenie otwartej, bezprzewodowej sieci w Trójmieście. Dotarcie z siecią do każdego zakątka naszej metropolii pozwoli przekazywać wiedzę pod każdą postacią do każdego domu.

Różnorodne modele budowania infrastruktury szerokopasmowej stale się rozwijają, co jest bardzo pozytywne. Obniżają się również ceny dostępu. Niemniej jednak, powolny rozwój widoczny jest gołym okiem. Metod na rozwiązanie techniczne tego problemu jest wiele (WiFi, WiMax, sieć energetyczna, DSS, sieci telewizyjne, DSL, ISDN, GPRS, Edge, 3G, etc.) i dziś nie wiemy, jakie z nich powinniśmy wybrać. Należy jednak zacząć działać – połączyć siły publiczne i prywatne oraz skorzystać z wiedzy i dokonań innych krajów (Finlandii, Danii, Hiszpanii).

Wskazanie na Trójmiasto nie oznacza, że nie można tego pomysłu zlokalizować w innej gminie naszego regionu – promocję tej koncepcji można realizować z różnymi organizacjami pozarządowymi, które działają we wszystkich zakątkach. Internet jako forma zwiększenia dostępu do wiedzy i technologii na obszarach pozamiejskich będzie pomagał w nadrabianiu dysproporcji. Znaczenie sieci będzie stale rosło, w miarę jak dostęp do niej będzie stawał się szybszy, a przez to wygodniejszy. Natomiast pozbawienie dostępu do internetu stanie się czynnikiem społecznego wykluczenia, porównywalnym prawdopodobnie z analfabetyzmem.

Sama budowa sieci dostępu to oczywiście za mało. Potrzebne jest również stworzenie mechanizmu dobrowolnego przekazywania niepotrzebnego sprzętu komputerowego, który odpowiednio obrobiony, byłby przekazywany osobom, których nie stać na własny komputer. Do tego projektu zaprosić trzeba trzy grupy uczestników: darczyńców (firmy, osoby prywatne, uczelnie, urzędy), organizacje mające informacje o potrzebujących (stowarzyszenia, fundacje, ośrodki wsparcia, świetlice) oraz grupę osób, firm, których zadaniem będzie montaż na zasadzie wolontariatu. Do projektu należy zaprosić firmy, które zajmują się utylizacją sprzętu elektronicznego, ale przede wszystkim firmę Microsoft, która z założenia udostępni darmowo licencje na systemy operacyjne dla składanych komputerów. Projekt ten w połączeniu z ideą otwartej sieci pozwoli rozwijać dalsze pomysły upowszechniania wiedzy. Zauważmy, że obecnie zaledwie 4% osób indywidualnych (najmniej w całej rozszerzonej Unii Europejskiej) korzysta z internetu w celu zdobycia wykształcenia w ramach systemu edukacji.

Nowoczesne technologie tworzą poczucie możliwości nadrobienia dystansu cywilizacyjnego i ekonomicznego pomiędzy miastem a wsią. Nie jest to jednak takie proste, ponieważ rzeczywista tendencja jest w zasadzie odwrotna – nowe technologie zmierzają do pogłębienia różnic i podziałów na biedniejszych i słabszych oraz bogatszych i samodzielnie dających sobie radę. Dlatego bardzo ważne jest, aby na każdym kroku prac zadbać o elementy prospołeczne (social IT). W ramach każdego działania technologicznego warto szukać bezpośredniego odniesienia tych projektów do społeczności lokalnych.

Społeczeństwo wiedzy to przyszłość, ale żeby tam dojść, musimy zwrócić się ku sobie w celu zrozumienia mechanizmów i faktycznych przeszkód, które nie pozwalają nam jako regionowi w pełni wykorzystywać potencjału, jaki posiadamy. Przestańmy uważać się za zaścianek świata. Jesteśmy świata awangardą!

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Szanse na rozwój biotechnologii

Z Andrzejem C. Składanowskim , Prodziekanem Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii UG-AMG, rozmawia Dawid Piwowarczyk.

– Czy istnieje potencjał, aby na Pomorzu powstawały firmy biotechnologiczne zakładane przez pracowników naukowych lub absolwentów?

– Pytanie sugeruje, że dotychczasowe tempo ich powstawania jest niewielkie. I to jest zapewne prawda, ale nie należy się jej dziwić, bo przemiana świadomości z pracownika kontraktowego akademii na przedsiębiorcę nie może być powszechna. Myślę, że pewien odsetek ludzi czy to pośród studentów, czy absolwentów ma wrodzony pierwiastek przedsiębiorczości. U absolwentów o wiele łatwiej to odkryć, bo nie są „uśpieni” tak zwanym bezpieczeństwem socjalnym. Sądzę więc, że potencjał tkwi w ilości tych grup, a jest tego całkiem sporo w aglomeracji gdańskiej. Pracowników naukowych na samym Międzyuczelnianym Wydziale Biotechnologii UG-AMG jest kilkudziesięciu, a na wydziałach chemii i biologii naszych uczelni w Trójmieście dobrych kilkuset. Co roku dwa wydziały – nasz i kierunek biotechnologii na Wydziale Chemii Politechniki Gdańskiej – opuszcza około 60-70 absolwentów biotechnologii. Można to nazwać masą krytyczną, jeśli chodzi o ilość i wykształcenie. Niewiele chyba potrzeba, aby skłonić część z nich do podjęcia ryzyka założenia przedsiębiorstwa. Wymaga to jednak czasu i pracy organicznej z wielu stron.

– Co należy zrobić, aby młodzi absolwenci biotechnologii z trójmiejskich uczelni nie wyjeżdżali za granicę lub zatrudniali się jako przedstawiciele handlowi firm farmaceutycznych, ale rozwijali własne pomysły na biznes biotechnologiczny na Pomorzu?

– Spora część naszych absolwentów wyjeżdża za granicę, aby kontynuować studia, na przykład jako doktoranci na dobrych uczelniach. I jesteśmy z tego zadowoleni, bo część z nich wraca jako doświadczeni naukowcy o szerszym horyzoncie. Strata jest, gdy pobyt zagraniczny nie wiąże się z podnoszeniem kwalifikacji, a z zarabianiem w kompletnie innych dziedzinach. Ale ci, którzy wracają, nadal nie widzą szerszych możliwości zatrudnienia poza uczelniami. Przedstawiciele firm farmaceutycznych dobrze zarabiają, ale szybko jałowieją intelektualnie, więc jest to zawód atrakcyjny tylko pozornie. Wiem, że firmy bardzo często zmieniają swoich przedstawicieli z tego powodu. Nie traktuję tego jako poważnej konkurencji dla indywidualnej przedsiębiorczości. Aby ci, w których tli się chęć na biznes, zdecydowali się go uruchomić, potrzeba dobrej atmosfery wokół takich inicjatyw. Nasi wykładowcy zwracają uwagę na dziedziny, w których przyszli absolwenci mogą zacząć działać na własną rękę. Ale wiedza to dopiero początek. Tu potrzeba praktyki. Nie jest łatwo zorganizować praktykę w firmach choćby częściowo związanych z biotechnologią. Przeszkody są różne, ale generalnie problemem jest mała liczba takich firm. Na gdańskich uczelniach trwa organizacja portali internetowych, dających studentom możliwość prezentacji własnych doświadczeń i możliwości oraz zaoferowania ich potencjalnemu praktykodawcy bądź potem pracodawcy. Notabene, projekt pilotuje jedna z trójmiejskich firm IT. Trzeba pamiętać, że sukces w przedsiębiorczości to dobry wybór pola działania. Absolwent w zasadzie nigdy nie będzie w stanie sam rozpocząć takiej działalności od zera. Z moich obserwacji w Europie wynika, że biznesy biotechnologiczne powstają przez pączkowanie z już istniejących, a nie przez „dzieworództwo”. Aktywa firm to nie tylko zasoby materialne, ale też odpowiednio chroniona własność intelektualna. Doprowadzenie badań do gotowości patentowej to z kolei zadanie pracowników akademii. Tu dochodzimy do istotnego problemu braku wsparcia ze strony uczelni, chęci patentowania przez pracowników. Koszty patentów to tylko połowa zagadnienia, druga to ciągle jeszcze bardzo umiarkowane możliwości uczelni do wydzielenia części zasobów wyłącznie do tego celu, bez obowiązku dydaktyki i ścisłego rozliczania pensum. Na szczęście to się powoli zmienia na lepsze. Pojawiają się prawne możliwości zatrudnienia (nie tylko na etatach dydaktycznych) i tworzenia uczelnianych inkubatorów. Widać umiarkowane tempo rozwoju infrastruktury, jak na przykład zbudowanie i wyposażenie „Trójmiejskiej Akademickiej Zwierzętarni Doświadczalnej – Centrum Badawczo-Usługowe” w obrębie Akademii Medycznej w Gdańsku. W centrum tym, obok laboratoriów dedykowanych projektom naukowym, znajdują się wyposażane pomieszczenia na laboratoria do wysoko specjalistycznych dziedzin biotechnologii medycznej. Krótko mówiąc, przygotowujemy „wędki” dla potencjalnych przedsiębiorców, osób czy firm, ale „ryby” będą musieli łowić sami.

– Jakie są szanse na rozwój biotechnologii na Pomorzu?

– To jest o wiele szersze zagadnienie, w którym czuję się tylko częściowo kompetentny. Rozwój w tej dziedzinie nie zależy tylko od działań uczelni w obszarze edukacji i badań, ale i od otoczenia w postaci parków technologicznych i inkubatorów, jak również od realnego wsparcia władz samorządowych, a najbardziej miejskich. Pomorze ma takie same szanse jak wiele innych regionów w Polsce. My mamy tylko bliżej do Skandynawii i innych państw basenu Morza Bałtyckiego, gdzie środowisko biotechnologiczne tworzy tak zwany metaregion o nazwie Scanbalt. Ta sieć wspiera inicjatywy w biotechnologii i ochronie zdrowia w oparciu o rozwój diagnostyki molekularnej chorób nowotworowych czy zakaźnych, wykorzystanie komórek macierzystych, na przykład do regeneracji tkanek czy organów. Pro domo sua powiem, że powstaje u nas w Gdańsku Centrum Wiedzy w Dziedzinie Diagnostyki Molekularnej, będące częścią tak zwanego Scanbalt Campus – uniwersytetu rozproszonego pomiędzy kraje nadbałtyckie. Tę nominację uzyskaliśmy dzięki wysokiemu poziomowi naszej wiedzy i osiągnięć w diagnostyce molekularnej u takich tuzów nauki i rozwoju, jak Szwecja, Dania, Niemcy i Finlandia. To duża korzyść dla regionu, „drożdże” dla rozwoju małych firm w tej dziedzinie. Jest to pokłosie działań nieodżałowanej profesor Anny Podhajskiej, zmarłej niedawno prekursorki i liderki działań biotechnologicznych w Gdańsku. Oczekujemy właśnie politycznego i rzeczowego wsparcia dla tej inicjatywy ze strony władz samorządowych.

– Jak władze publiczne (samorządowe) mogą stymulować rozwój biotechnologii na Pomorzu?

– Proszę popatrzeć na zaangażowanie Gdyni w inicjatywę Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Takie wsparcie w infrastrukturę jest bardzo cenne. Ale to nie wystarczy. Potrzebna jest opieka i udział w konkretnych projektach, na końcu których jest produkt czy usługa w dziedzinie biotechnologii. Wydaje mi się, że tam, gdzie rozwój biotechnologii jako całości spotka się z konkretnym celem politycznym, jak na przykład likwidacja bezrobocia w grupie absolwentów szkół wyższych czy ochrona zdrowia (szerokie badania epidemiologiczne w dziedzinie chorób nowotworowych na Pomorzu), tam jest szansa na działanie partnerskie. W wielu centrach biotechnologii w Europie władze municypalne wchodzą w spółki z prywatnym kapitałem, zachowując dla siebie 51% udziałów. Mają wtedy zagwarantowane prawo decyzyjne w każdej sprawie. Ale pamiętajmy o jednym: na poziomie władz samorządowych nie przeskoczymy bariery niskiego poziomu redystrybucji PKB na naukę i rozwój. Fundusze strukturalne z Unii Europejskiej czy niewielkie dochody lokalne nigdy nie dadzą solidnego impulsu prorozwojowego w biotechnologii. Władze samorządowe, poza możliwym wsparciem kilku projektów stricte biotechnologicznych na zasadzie zamkniętego konkursu, winny zapewnić dobrą atmosferę wokół tej dziedziny. Jej publiczny odbiór jest bardzo dobry, dopóki nie trafi na przeszkodę w postaci ignorancji. Edukacja społeczna w tej dziedzinie u nas trwa i przynosi dobre skutki, choć powoli. Osoby publiczne powinny wspierać dobry społeczny odbiór biotechnologii i nie obawiać się spadku popularności. Znaczenie tej dziedziny nauki będzie niewątpliwie rosnąć.

– Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Na biotechnologii można zarobić!

Z Adamem Burkiewiczem , Prezesem AA Biotechnology, rozmawia Dawid Piwowarczyk.

– Co zadecydowało o powstaniu i rozwoju Pana firmy?

– Firmę założyłem w roku 1993 po tym, jak wróciłem do kraju ze studiów podoktoranckich w Stanach Zjednoczonych. O założeniu firmy zadecydowały dwa czynniki. Z jednej strony miałem silną chęć działania na własnych rachunek. Z drugiej, pobyt w Stanach dał mi szansę wyrobienia kontaktów wśród tamtejszych przedsiębiorstw biotechnologicznych. Otwierało to przede mną duże szanse na znalezienie kooperantów i odbiorców.

– Czy przykład Pańskiej firmy jest potwierdzeniem tezy, iż na Pomorzu mogą rozwijać się firmy biotechnologiczne, czy raczej wyjątkiem od reguły?

– Niewątpliwie dzięki pracy wielu wybitnych naukowców mamy na Pomorzu niemały potencjał intelektualny i przy rozsądnej polityce jest szansa na sukces komercyjny. Mówiąc o biotechnologii, mamy tak na prawdę na myśli dwa odmienne modele biznesowe. Z jednej strony są to duże projekty, głównie w sektorze farmaceutycznym. I tutaj praktycznie nie ma szans na budowę „od zera”. Ewentualne sukcesy możliwe są tylko w oparciu o potencjał starogardzkiej Polpharmy oraz ewentualnie pana Ryszarda Krauzego. Jak wiemy, ma on już pozytywne doświadczenia z Biotonem. I nie jest wykluczone, że kolejna jego inwestycja mogłaby dotyczyć projektów na naszym terenie. Drugi model dotyczy uruchamiania małych i średnich firm. Tutaj możliwości są większe, aczkolwiek istnieje jeszcze wiele barier.

– Jakich? Co należy zrobić, aby młodzi absolwenci biotechnologii z trójmiejskich uczelni nie wyjeżdżali za granicę lub zatrudniali się jako przedstawiciele handlowi firm farmaceutycznych, ale rozwijali własne pomysły na „biznes biotechnologiczny” na Pomorzu?

– Podstawowym problemem jest kapitał. W Polsce wiele osób ma pomysły, ale nie ma funduszy na ich zrealizowanie. W Stanach, podobnie jak u nas, w początkowym okresie najbardziej dostępnym źródłem są oszczędności własne i pomoc rodziny. Ale tam zgromadzenie 10 tysięcy dolarów, czy nawet większej kwoty nie jest kłopotem. U nas natomiast jest to często warunek zaporowy. Dodatkowo, łatwość zakładania firm w Stanach wynika z ogromu ich rynku. Tam wystarczy produkować tylko jeden specyfik i z tego się utrzymywać, generując środki na rozbudowanie biznesu. U nas popyt jest jeszcze niewielki i ze względu na ograniczone potrzeby często nawet dobre pomysły mają kłopot z utrzymaniem się na rynku. W Polsce praktycznie nie zdarza się – a w USA jest standardem – że firma zaraz po założeniu zaczyna generować zyski. Często trzeba u nas czekać dwa lub więcej lat na pierwsze profity. Rzadko kogo stać na to, by przez tak długi okres dokładać.

– Czy władze publiczne (samorządowe) mogą stymulować rozwój biotechnologii na Pomorzu? Jeśli tak, to co powinny zrobić?

– Uważam, że dobrym pomysłem byłoby uruchomienie funduszu stypendialnego. Pozwalałby on wyjeżdżać młodym ludziom na staże. Mieliby oni w ich trakcie możliwość nie tylko poszerzać swoją wiedzę, ale zdobywać kontakty i budować swój pozytywny wizerunek. Będąc kimś „z zewnątrz”, bardzo rzadko udaje się zachęcić dużego, zagranicznego partnera do współpracy. Ale jeżeli wcześniej daliśmy się już poznać jako dobry, kompetentny stażysta, szanse na akces do kooperacji wzrastają wielokrotnie. Pozytywnie oceniam też działania mające na celu przybliżenie źródeł finansowania. Bardzo trafionym pomysłem jest inwestowanie w rozwój parków naukowo-technologicznych. Sam poważnie rozważam możliwość przeniesienia AA Biotechnology na teren gdyńskiego parku.

– Czyli działania władz idą w dobrym kierunku? Wykorzystujemy w pełni nasz potencjał?

– Mamy coraz więcej dobrych inicjatyw. Ale daleko nam jeszcze do optimum. Mając na uwadze całe województwo, jego potencjał ekonomiczny i naukowy, w samej biotechnologii powinniśmy mieć około stu prężnych i rozwojowych firm. Na razie możemy mówić o trzech, czterech. Tak więc mamy tutaj jeszcze bardzo wiele możliwości i ogromny potencjał, który czeka na zagospodarowanie.

– A co różni polskie i amerykańskie uczelnie?

– W Stanach najważniejszym departamentem na uczelni jest ten, który odpowiada za pozyskiwanie funduszy. Uczelnie w niewielkim stopniu korzystają z dotacji. Gros środków muszą zarobić same. Dlatego jest tam inna relacja z biznesem. Inaczej też są rozwiązane kwestie patentowe. Tam dba się o własność intelektualną.Uczelnie nie pozwalają sobie na to, żeby ktoś inny korzystał – bez uprzedniego zapłacenia odpowiedniego honorarium – z wyników ich badań. Często właśnie sprzedaż „myśli” stanowi dużą cześć dochodów uczelni. U nas takie podejście dopiero powoli zaczyna się pojawiać. Mamy duże zaległości.

– Co by Pan radził obecnym absolwentom? Jaka ścieżka kariery jest Pana zdaniem obecnie najbardziej perspektywiczna?

– Uważam, że największe szansę mają ci, którzy zdecydują się na wyjazd za granicę. W czasie pobytu tam zdobędą dodatkową wiedzę, doświadczenie oraz kontakty. Po jakimś czasie warto tu wrócić i na przykład zakładać własne firmy, które będą kooperowały z partnerami zagranicznymi.

– Ale czy nie jest tak, że jak już młodzi ludzie wyjadą, to prawie na pewno tu nie wrócą?

– Takie ryzyko zawsze istnieje. Znam bardzo wielu, którzy wyjechali na jakiś czas i już nie wrócili. Ale znam też mnóstwo osób, które wróciły lub planują powrót. I jeżeli o innowacjach i ich wspieraniu nie tylko będzie się mówiło, ale zacznie się rzeczywiście tworzyć sprzyjające warunki, to fala powrotów może być coraz większa.

– Dziękuję za rozmowę.

Ustalmy warunki dla komercjalizacji wiedzy

Piotr Skowron, wiceprezes, EURx Sp. z o.o.

Przebywając kilka lat w Stanach Zjednoczonych, miałem okazję obserwować tamtejszy system wsparcia komercjalizacji badań naukowych. Każda uczelnia ma wypracowane jasne reguły postępowania w przypadku próby komercjalizacji wiedzy. Z góry wiadomo, który wynalazek, know-how, za jaką cenę można „oddać” do biznesu. Ile z tego będzie miała dana uczelnia i pracownicy naukowi zaangażowani w dany projekt. W Stanach istnieją także wyspecjalizowane jednostki (biura) zatrudniające specjalistów, w tym prawników, pomagające naukowcom w przebrnięciu przez wszystkie procedury. U nas tymczasem ciągle mamy do czynienia z partyzantką – naukowiec, który chce wyjść poza schemat raczej nie może liczyć na pomoc i współdziałanie, lecz na problemy. Z drugiej strony, niedobre jest zjawisko „dzikiej prywatyzacji”, czy też szarej strefy. Sam znam wiele przypadków, gdy naukowcy w czasie godzin pracy, przy użyciu uczelnianego sprzętu i odczynników, rozwijali swoje komercyjne, nieuczelniane projekty.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorze dysponuje silnym zapleczem

Z Jackiem Glinką , Prezesem Zarządu, Polpharma S.A., rozmawia Dawid Piwowarczyk .

– Czy uważa Pan Polpharmę za firmę innowacyjną?

– Przewrotnie mógłbym powiedzieć, że nie – leki produkowane w Polpharmie to leki generyczne, wytwarzane już po wygaśnięciu patentu produktowego. Tymczasem innowacyjność w branży farmaceutycznej oznacza wprowadzanie nowych, dotychczas niezarejestrowanych leków, nowych form leków lub nowego ich zastosowania.

– Czy to są jedyne wyznaczniki innowacyjności?

– Innowacyjność nie ogranicza się oczywiście do kwestii wprowadzenia na rynek nowego leku. Wiąże się z wdrożeniem nowych sposobów działania, które będą bardziej skuteczne, bezpieczne i efektywniejsze od dotychczasowych. W tym szerokim znaczeniu Polpharma jest firmą innowacyjną – jako lider rynku kreujemy nowe rozwiązania w wielu obszarach zarządzania, umożliwiające nam budowę trwałej przewagi konkurencyjnej.

– Jak firma rozwija nowe produkty? Czy pochodzą one z własnych prac rozwojowych czy ich pomysł rodzi się w partnerstwie z ośrodkami B+R lub kooperantami?

– Polpharma wprowadza na rynek substancje otrzymywane innymi metodami syntezy, niż znane dotychczas. Metody te są często tańsze (dzięki zastosowaniu tańszych substytutów i skróceniu procesu syntezy), a oprócz tego prowadzą do uzyskania substancji o bardzo wysokim stopniu czystości. Nowe technologie uzyskiwania substancji powstają we współpracy z instytutami badawczymi, akademiami medycznymi i innymi placówkami naukowymi.

– W jakim zakresie Polpharma współpracuje z krajowym zapleczem badawczo-rozwojowym? Czy są to pomorskie uczelnie? Jak oceniają Państwo tę współpracę?

– Polpharma posiada sieć kooperantów – placówek badawczych, także w województwie pomorskim. Głównymi ośrodkami badawczymi, z którymi współpracujemy, są Akademia Medyczna w Gdańsku i Politechnika Gdańska. Zakres tej współpracy to: opracowywanie na skalę laboratoryjną nowych metod syntezy substancji farmaceutycznych, identyfikacja zanieczyszczeń występujących w lekach, badania biorównoważności, przygotowanie dokumentacji rejestracyjnej oraz pomoc w opracowywaniu nowych form leków.

– Czego oczekują Państwo od współpracy z sektorem B+R?

– Nasze oczekiwania dotyczące współpracy z placówkami naukowymi są związane głównie z trzema obszarami: uzyskiwaniem nowych metod syntezy substancji farmaceutycznych, poszukiwaniem nowych postaci leków, rozwojem nowych produktów w tym również biotechnologicznych. Prowadzimy także badania kliniczne, przede wszystkim w zakresie tak zwanej biorównoważności.

– Jakie są bariery i trudności w rozwoju takiej współpracy?

– Najczęstsze bariery to brak dobrej organizacji badań, które niejednokrotnie wymagają współdziałania wielu placówek badawczych.

– Jak oceniają Państwo jakość absolwentów pomorskich uczelni? Czy są kreatywni? Czego im brakuje?

– Absolwentów pomorskich uczelni oceniamy bardzo pozytywnie. W czasie rozmów wstępnych z reguły sprawiają dobre wrażenie, demonstrują wiedzę, która świadczy o skutecznym procesie nauczania i wysokim poziomie kadry naukowej. Przyjmowani do pracy absolwenci z reguły już po krótkim stażu są w stanie realizować powierzone im zadania.

– W jaki sposób firma współpracuje z uczelniami?

– Wspólnie z uczelniami z Wybrzeża prowadzimy szkolenia pracowników zatrudnionych w dziale B+R. Polpharma organizuje co roku staże dla kilkudziesięciu absolwentów, którzy mają szansę zapoznania się z firmą i realizacji własnych projektów. Duża część spośród nich otrzymuje następnie propozycje zatrudnienia.

– Czy uważa Pan, że obecny system edukacyjny przygotowuje absolwentów do wejścia na nowoczesny rynek pracy?

– Myślę, że system edukacyjny coraz lepiej przygotowuje absolwentów do radzenia sobie w życiu zawodowym. Absolwenci uczelni zatrudniani w Polpharmie posiadają dobre przygotowanie, umieją korzystać z literatury naukowej, coraz lepiej znają języki obce. Największe rezerwy tkwią w umiejętnościach praktycznych, dlatego wskazane jest, aby każdy student w miarę możliwości jeszcze w czasie studiów zdobywał doświadczenie zawodowe na stażach, praktykach i uczestniczył w projektach, które uzupełniają zdobywaną na wykładach wiedzę teoretyczną.

– Jak rozwija się współpraca z lokalnymi firmami?

– Polpharma jest ważnym odbiorcą produktów i usług mniejszych firm regionu. Rozwój Polpharmy przyczynia się tym samym do rozwoju gospodarczego całego regionu. Jesteśmy jedną z najważniejszych firm na Pomorzu nie tylko pod względem liczby zatrudnionych, czy też obrotów, ale także z punktu widzenia najnowszych technologii i standardów zarządzania. Nasze zakłady produkcyjne należą do najnowocześniejszych w Europie, zostały w ciągu ostatnich pięciu lat doinwestowane i zmodernizowane, spełniamy światowe normy jakości i produkcji. Wymagania technologiczne i jakościowe przenosimy na naszych partnerów, czyli stymulujemy ich rozwój i unowocześniamy standardy działania gospodarczego w regionie.

– Czego Polpharma oczekuje po rozwoju Parku Przemysłowego „Polpharma”?

– Rozwój Starogardzkiego Parku Przemysłowego pozwoli przede wszystkim na stworzenie nowych miejsc pracy dla mieszkańców Starogardu i okolic. Polpharma zyska ponadto możliwość optymalnego wykorzystania swoich wolnych mocy produkcyjnych w zakresie infrastruktury i mediów (ciepło, woda i ścieki, oczyszczalnia).

– Jakie są szanse na rozwój branży farmaceutyczno-biotechnologicznej w województwie pomorskim? Jak wyglądają te szanse w stosunku do innych województw – Warszawy, Krakowa, Łodzi?

– Szanse na rozwój tej branży na Pomorzu oceniam bardzo wysoko, przede wszystkim ze względu na zaplecze intelektualne. Wpływ na to ma obecność wydziałów biotechnologicznych, ich kadra naukowa, która gotowa jest do współpracy oraz duża liczba absolwentów biotechnologii poszukujących zatrudnienia.

– Porozmawiajmy o Fundacji na rzecz wspierania polskiej farmacji i medycyny – jaki był jej cel, jakie są osiągnięcia?

– O powołaniu tej Fundacji zdecydowało przeświadczenie, że bez dodatkowego wsparcia finansowego rozwój nauk farmaceutycznych i medycznych w Polsce będzie znacznie wolniejszy. Środki finansowe przeznaczone na działalność Fundacji pochodzą w całości z budżetu Zakładów Farmaceutycznych Polpharma SA. Na ten cel przekazaliśmy już 10 milionów złotych. Do tej pory Fundacja przeprowadziła cztery edycje konkursu na finansowanie projektów badawczych, na które wpłynęło ponad 300 prac – większość w obszarze badań podstawowych. Granty naukowe przyznano 36 zespołom badawczym wywodzącym się zarówno z ośrodków akademickich, jak i instytutów naukowych.

– Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jak przyciągnąć inwestorów z branż high-tech?

Działalność zaawansowana technologicznie jest specyficznym rodzajem działalności gospodarczej. Specyficzne będą więc również warunki tworzące, pożądane przez przedsiębiorców środowisko, w którym przyjdzie im prowadzić działalność gospodarczą. Niemniej jednak, oprócz cech charakterystycznych istnieją również te „uniwersalne”, kształtujące mikro i makro otoczenie przedsiębiorstwa, zachowujące tę samą wagę bez względu na branżę czy sekcję działalności. Zapewnienie pewnego poziomu tych ogólnych czynników jest warunkiem koniecznym w kontekście tworzenia przyjaznego klimatu dla przedsiębiorczości.

Na początku 2006 roku Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową przeprowadził badania wśród przedstawicieli firm z udziałem kapitału zagranicznego, ulokowanych w województwie pomorskim. Celem badań ankietowych oraz wywiadów z przedstawicielami przedsiębiorstw było określenie, które z szeregu czynników wpływających na lokalizację przedsięwzięcia zadecydowały o ulokowaniu inwestycji na Pomorzu, jak również które z elementów w największym stopniu przeszkadzają w prowadzeniu działalności.

Jak wynikło z ocen uczestników badania, przykładowym czynnikiem decydującym o szansie przyciągnięcia inwestorów jest otoczenie administracyjne. Tam, gdzie władza lokalna tworzy dobry klimat, tam tworzą się przyczółki dla inwestycji, a jedna dobra inwestycja ciągnie za sobą następne. O ile współpracę z władzami gminnymi uznawano powszechnie za wzorową, o tyle zdecydowanie gorzej przedsiębiorcy oceniali swoje relacje z przedstawicielami administracji (samorządowej, jak i centralnej) wyższego szczebla. Zwracano uwagę na małą wiedzę o przedsiębiorstwach oraz brak informacji o dostępnych ofertach inwestycyjnych. Uznano to za element bierności w zabieganiu o nowe inwestycje.

3

Wysoka wiedzochłonność oraz wartość dodana, jaką charakteryzuje się branża wysokich technologii, zmienia wartość tradycyjnego polskiego atutu w pozyskiwaniu inwestycji z zagranicy w postaci niskich kosztów pracy. Jednocześnie w zdecydowanie większym stopniu niż na przykład w wypadku działalności przemysłowej, czy też usługowej, inwestorzy uwzględniają dostępność pracowników o wysokich kwalifikacjach.

Dla przedsięwzięć z branży high-tech jednym z ważniejszych czynników decydujących o lokalizacji jest obecność wyższych uczelni technicznych. Nie wystarczy już kształcić inżynierów. Programy nauczania powinny odpowiadać potrzebom rynkowym. Jest to problem o zasięgu nie tyle regionalnym, ile ogólnopolskim – na wydziałach uczelni technicznych brakuje specjalistycznych kierunków (na przykład mechatroniki), które przygotowałyby kadrę dla firm wysokotechnologicznych już ulokowanych w regionie. Współpraca z uczelniami technicznymi regionu jest mało sformalizowana, jest to raczej działalność czysto projektowa. System edukacyjny nie przygotowuje do rozwiązywania problemów, brakuje logicznego myślenia, brak podejścia systemowego, reakcyjnego, finansowego. Dużym problemem studentów jest nieumiejętność „sprzedania siebie”, zaprezentowania, komunikowania. Ale zmiany muszą także nastąpić w sferze myślenia samej kadry nauczającej na uczelniach technicznych.

O ile obecnie, w opinii przedsiębiorców, na Pomorzu nie brakuje inżynierów, o tyle trudno postrzegać jako atut strukturę absolwentów szkół wyższych, w której udział kierunków technicznych, przemysłowych oraz związanych z budownictwem kształtuje się na poziomie około 9%. Oznacza to, że w 2004/2005 roku na rynek pracy w województwie wkroczyło prawie 1,7 tys. inżynierów oraz 16,1 tys. absolwentów innych kierunków.

W kategorii zagrożeń związanych z przyszłością należy natomiast wskazać na strukturę przedmiotów oraz wyniki egzaminu maturalnego. Niepokoi liczba uczniów zdających egzaminy z matematyki oraz fizyki. W 2005 roku do egzaminu maturalnego z matematyki w województwach pomorskim i kujawsko-pomorskim podeszło 9855 maturzystów (czyli około 30% ogółu). Na wersję rozszerzoną zdecydowało się jednak tylko nieco ponad 1100 zdających. Do egzaminu z fizyki z astronomią w wersji podstawowej podeszło 2127, a w wersji rozszerzonej 2087 maturzystów. Odsetek wybierających matematykę oraz fizykę z astronomią jest nieznacznie wyższy niż przeciętnie w Polsce. Niemniej jednak, z rezultatów egzaminu wynika, iż 23% zdających egzamin w wersji rozszerzonej uzyskało punktację nieprzekraczającą 14% sumy punktów do zdobycia w wypadku fizyki oraz 12% w wypadku matematyki. Pozwala to wnioskować, iż problemu kształcenia kadr na potrzeby przedsiębiorstw sektora high-tech nie da się rozwiązać tylko i wyłącznie poprzez zmiany w szkolnictwie wyższym. Reform wymaga również szczebel niższy.

Inwestorzy narzekają, że mało jest instrumentów rzetelnej pomocy ze strony państwa. Brak infrastruktury, przepisów prawnych i chęci polityków do ułatwienia rozwoju firmom wysokotechnologicznym, na przykład informatycznym. Postanowienia, które są, okazują się częstokroć niezbyt trafnie dobrane. Tak jest w przypadku ustawy o Specjalnych Strefach Ekonomicznych. Z jej zapisów wynika na przykład, że warunkiem skorzystania z pomocy publicznej jest zachowanie prawa własności do składników majątkowych, z którymi związane były wydatki inwestycyjne przez co najmniej pięć lat. Tymczasem tempo postępu technologicznego sprawia, iż rzeczywisty okres eksploatacji wielu urządzeń produkcyjnych w przedsiębiorstwach działających w obszarze wysokich technologii może być zdecydowanie krótszy.

Z drugiej strony ułatwienie działalności w ramach SSE polega na tym, że przejęły one część decyzji administracyjnych od władz lokalnych, dzięki czemu inwestycje na wielką skalę mogą tam powstawać szybko i bez zbędnych zawirowań proceduralnych.

Firmy branż wiedzochłonnych nie dostrzegają polityki promocyjnej Gdańska. To, czego regionowi pomorskiemu brakuje, to liderów kilku kluczowych branż i jednego wiodącego inwestora, który by przyciągnął kolejne inwestycje (jak na przykład Łódź zachęciła do wybudowania fabryki Gillette, a zaraz za nią ulokowało się tam 10 dostawców). W regionie brakuje koordynacji na poziomie wojewódzkim, jeśli chodzi o wspólną wizję, działania promocyjne i proinwestycyjne. Występuje też istotny problem rywalizacji Gdyni z Gdańskiem, co powoduje osłabienie, czy wręcz zaniechanie wspólnych działań na poziomie szerszym. Brak tak zwanego power of one – siły jedności na poziomie lokalnym, integracji. Ponadto miasto powinno pomóc w zatrudnianiu młodych ludzi, w zatrzymaniu ich w regionie. Brakuje dobrej oferty programowej skierowanej tak do pracodawców, jak i młodych ludzi. Wszelkie programy oferowane przez instytucje publiczne są tymczasowe.

Badani inwestorzy branż wysokotechnologicznych wskazywali, że istotnym czynnikiem promocyjnym całego regionu jest osobista aktywność ludzi na rzecz Pomorza. Należy promować region na zewnątrz poprzez osobiste kontakty zarówno na szczeblu rządowym, jak i niższym.

Z czynników subiektywnych istotne dla firm wysokotechnologicznych są warunki i jakość życia (czystość, bezpieczeństwo, środowisko, czynniki naturalne, atrakcyjność turystyczna), stanowiące bodźce dla pracowników, którzy z powodzeniem mogą znaleźć zatrudnienie w innych miastach bądź krajach, gdzie żyje się lepiej. Aby zatrzymać takich pracowników i przyciągnąć nowych, Pomorskie powinno szczególnie zadbać o atrakcyjną ofertę turystyczną i kulturalną, tym bardziej, że posiada cenne walory naturalne.

Jak przyciągnąć inwestora z branży wysokotechnologicznej? Oto kilka propozycji dla władz lokalnych:

Po pierwsze, warto opracować i promować jednolitą spójną wizję przyciągania inwestorów z konkretnych kilku branż, które zostałyby uznane za wiodące; należy przy tym podkreślać sukces inwestorów już działających oraz dobrych firm z województwa (na przykład Intel, YDP, Prokom, GE Money Bank), których renoma znaczy wielokrotnie więcej niż komunikaty wysyłane przez władze samorządowe regionu. Potrzebna jest także aktywna promocja regionu zagranicą – organizacja imprez promocyjnych w wybranych krajach (na przykład najważniejszych partnerów handlowych czy krajach pochodzenia największych inwestorów zagranicznych).

Po drugie, atutem regionu jest mało promowana, wykwalifikowana siła robocza, która – nie znajdując zatrudnienia w regionie – zmuszona jest do poszukiwania go w innych lokalizacjach Polski i Europy; brakuje inicjatyw i programów, które umożliwiłyby młodym ludziom znalezienie pracy po studiach. To zadanie musi spoczywać na władzach lokalnych. Powinna zostać opracowana wręcz strategia zatrudnienia na Pomorzu – na kształt Europejskiej Strategii Zatrudnienia. Należy aktywizować współpracę uczelni, szczególnie Politechniki, z przemysłem tak, aby dopasować oczekiwania pracodawców i pracobiorców. Jednym z narzędzi w tym zakresie jest wspieranie rozwoju parków naukowo- technologicznych. Parki te będą jednocześnie ciekawą ofertą lokalizacyjną dla inwestorów.

Po trzecie, należy przyspieszyć tworzenie ofert lokalizacyjnych (terenów inwestycyjnych) dla potencjalnych inwestorów. Regiony, które nie posiadają wystarczającej liczby i odpowiedniej jakości przygotowanych lokalizacji są bezwzględnie pomijane przez potencjalnych inwestorów. Konieczne jest również instytucjonalne usprawnienie obsługi inwestora w regionie, poprzez stworzenie jednego mocnego centrum obsługi lub wygenerowanie przyjaznej i efektywnej współpracy instytucji już działających. W końcu niezbędne są także poprawa bezpieczeństwa publicznego oraz promocja turystyki i kultury w regionie. Dla inwestorów – zwłaszcza z branż wysokotechnologicznych – coraz bardziej istotne stają się czynniki subiektywne, takie jak: jakość i bezpieczeństwo życia pracowników i ich rodzin, ciekawa oferta rozrywkowa i wypoczynkowa.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Innowacyjny region morza Bałtyckiego – fakty i potencjał

Region Morza Bałtyckiego bezustannie stawia czoła rosnącej globalnej konkurencji. Jednak żadne z państw czy regionów wokół Bałtyku nie są szczególnie znane głównym potentatom w skali globalnej, na przykład Azji. Rządy, organizacje i obywatele spoza regionu mają problemy w rozróżnieniu cech charakterystycznych dla poszczególnych krajów. Natomiast agencje do spraw przyciągania inwestycji zagranicznych poszczególnych krajów w regionie zmuszane są do większych wysiłków w celu zwrócenia uwagi na krajową lub regionalną gospodarkę. Większość krajów w regionie jest mała, ale są także duże, takie jak Rosja, Niemcy i Polska. W tych ostatnich tylko niektóre tereny są częścią Regionu Morza Bałtyckiego, na przykład Pomorze. Zarówno małe kraje, jak i regiony tych większych są świadome, że wyzwaniem globalizacji jest zwiększanie konkurencyjności i innowacyjności.

Stworzenie Regionu Morza Bałtyckiego nie jest koncepcją nową, aczkolwiek do końca ery komunizmu nic się w tym zakresie nie działo. Zamiast tego kraje nordyckie rozwinęły współpracę odrębnie. Po przemianach w byłych krajach socjalistycznych coroczne szczyty Bałtyckiego Forum Rozwoju zbliżyły polityków oraz innych zaangażowanych uczestników do dyskusji nad możliwościami stworzenia regionu wokół Morza Bałtyckiego. Pomysł ten nawiązuje do dawnej idei Ligi Hanzeatyckiej.

Od czasu do czasu pojawiają się głosy, że mamy do czynienia ze sprzecznością pomiędzy skupianiem się na pojedynczych krajach z jednej strony, a mówieniem o „megaregionie” składającym się z kilku krajów i regionów z drugiej. Wątpliwości te nie są uzasadnione. Nie jest to bowiem kwestia wyboru „albo, albo”. Nawet jeśli kraje w regionie w jakiś sposób konkurują, to na pewno mogą też odnosić korzyści ze współpracy w obszarach wspólnego interesu. To wielowymiarowe odejście jest esencją dla tworzenia klastrów w sferze biznesu, uczelni, jednostek terytorialnych lub ich kombinacji.

Region Morza Bałtyckiego zdobył obecnie pozycję i uznanie – posiada mocne filary gospodarcze i badawczo-rozwojowe. Osiągnął masę krytyczną dającą mu doskonałe perspektywy dalszego rozwoju. Wskazują na to między innymi ostatnie badania dotyczące regionu, przeprowadzone przez Harvard Business School, Stockholm School of Economics i University in Lund.

Z raportu „The State of the Region Report 2005” (dostępny na stronie www.vinnova.se) płyną następujące wnioski dotyczące rozwoju regionu:

  • stabilny i imponujący realny wzrost PKB przez ostatnie 10 lat,
  • jedyny „megaregion” w Europie, który osiągnął na przestrzeni lat cele wyznaczone przez Strategię Lizbońską,
  • poziom dobrobytu w niektórych krajach należy do najwyższych na świecie, a w innych notowany jest najszybszy wzrost,
  • opierając się na różnych definicjach, w regionie występuje 7-8 wiodących klastrów gospodarczych o znaczeniu globalnym,
  • rozwój międzynarodowych sieci współpracy, w tym bardzo obiecująca sieć biofarmaceutyczna, łącząca świat nauki, biznesu i instytucji publicznych,
  • wysoki poziom inwestycji w badania i rozwój – z 7 liderów globalnych w tym zakresie 5 krajów należy do regionu,
  • generalnie wysoki, pomimo zróżnicowania, poziom efektywności rządów i administracji.

Na bazie przeprowadzonych analiz Vinnova podjęła w 2004 roku dwie inicjatywy mające dalej stymulować innowacyjność, konkurencyjność, wzrost gospodarczy i dobrobyt w regionie. Ze względu na już osiągnięte charakterystyki ambicją było dążenie do uzyskania innowacyjności i konkurencyjności w perspektywie globalnej. Metodą wybraną do wskazania dalszych inicjatyw rozwojowych było połączenie podejścia megaregionalnego z benchmarkingiem względem innych europejskich oraz globalnych regionów.

Jedna z inicjatyw polegała na połączeniu sił z Bałtyckim Forum Rozwoju w celu weryfikacji wcześniejszych deklaracji politycznych odnośnie Regionu Morza Bałtyckiego. Zainicjowanie Baltic Sea Initiative 2010 było wynikiem innowacyjnego połączenia sił. Coroczne szczyty, różnego rodzaju warsztaty oraz inne działania zbliżały partnerów ze sfery badawczej, biznesu, administracji publicznej w celu identyfikacji i rozwoju współpracy międzynarodowej w różnych obszarach istotnych dla konkurencyjności i innowacyjności regionu. Z uwagi na występujące podobieństwa i różnice od początku było oczywiste, że nie ma jednej metody odpowiadającej wszystkim i że zrównoważony wzrost nie pojawi się bez zaangażowania różnych partnerów lokalnych. W celu wspierania i dokumentowania potencjału regionu w ramach Baltic Sea Initiative, Vinnova sfinansowała projekt badawczy State of the Region Reports 2004 i 2005.

Przy okazji szczytu Bałtyckiego Forum Rozwoju, który odbył się w 2005 roku w Sztokholmie, nadano inicjatywie BSI nowy wymiar, ponieważ pojawiła się duża liczba nowych partnerów gotowych do podjęcia działań. Powstał komitet sterujący, składający się z przedstawicieli Nordyckiej Rady Ministrów, Vinnovy i TEKESu (reprezentujących agencje innowacyjne), Scanbaltu, Rady Doradczej Krajów Bałtyckich, Baltic Inward Investment & Promotion Agencies i Bałtyckiego Forum Rozwoju.

Komitet ten zadecydował o skupieniu się na następujących obszarach w kolejnym okresie działania:

  • rozwoju międzynarodowego systemu innowacji, bazującego na klastrach i innowacjach stymulowanych przez rynek,
  • rozwoju współpracy międzynarodowej w zakresie badań naukowych,
  • przezwyciężaniu przeszkód dla rozwoju rynku finansowego,
  • stworzeniu marki regionu i marketingu.

Kolejna inicjatywa – Northern Cluster Alliance – jest ukierunkowana na zbudowanie międzynarodowej sieci współpracy w zakresie stymulowania rozwoju klastrów i ułatwienie kontaktów między kluczowymi agencjami proinnowacyjnymi w regionie Morza Bałtyckiego. Stworzona sieć gromadzi reprezentantów z poszczególnych krajów operacyjnie odpowiedzialnych za rozwój systemów innowacyjnych oraz umożliwia wymianę dobrych praktyk, benchmarking i rozwój szkoleń w zakresie stymulowania klastrów.

W sierpniu 2005 roku Northern Cluster Alliance zdecydowała się przedstawić Dyrekcji Generalnej ds. Przedsiębiorstw Komisji Europejskiej aplikację na regionalny program rozwoju innowacyjności w ramach konkursu InnoNet. W zaproponowanym projekcie większość członków Nothern Cluster Alliance we współpracy z Radą Nordycką i Nordyckim Centrum Innowacji połączyło siły na poziomie politycznym i operacyjnym, aby zapoczątkować:

  • stworzenie wspólnych ram dla stymulowania i ewaluacji innowacyjności,
  • realizację jednego lub więcej ponadnarodowych programów innowacyjnych,
  • studia nad europejskimi ponadnarodowymi inicjatywami na rzecz innowacyjności, służącymi realizacji Strategii Lizbońskiej.

Krajami uczestniczącymi w projekcie są: Polska, Łotwa, Estonia, Rosja, Finlandia, Szwecja, Norwegia, Islandia i Dania. Decyzja Komisji Europejskiej odnośnie realizacji tego projektu jest pozytywna, co oznacza, że już wkrótce zacznie odbywać się wiele spotkań w regionie odnośnie innowacyjności. Czas operacyjnej współpracy jest już bardzo blisko. Nie możemy doczekać się, aby poznać wszystkie zainteresowane strony. Serdecznie zapraszamy do współpracy i udziału w projekcie!

Skip to content