Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Stawiamy na specjalizację

Katarzyna Hall

Minister Edukacji Narodowej

Z Katarzyną Hall , Zastępcą Prezydenta Miasta Gdańska ds. Polityki Społecznej rozmawia Dawid Piwowarczyk

Czy, Pani zdaniem, system edukacyjny zapewnia absolwentów o odpowiednich kwalifikacjach?

Powiem tak, dużo robimy, żeby było lepiej. Już wiosną rok temu Prezydent Adamowicz powołał zespół, który pracował nad optymalizacją systemu edukacyjnego pod kątem oczekiwań rynku pracy. W jego skład poza urzędnikami weszli też przedstawiciele środowisk oświatowych i biznesowych oraz Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku. Wypracowaliśmy szereg wniosków i staramy się je teraz wdrażać.

Na czym mają polegać zmiany?

Stawiamy na specjalizację, branżowość szkół zawodowych. Jednocześnie staramy się te szkoły doposażyć tak, żeby młodzież mogła korzystać z odpowiedniej bazy. Równolegle zaczynamy promować wśród młodzieży kształcenie w szkołach zawodowych i technikach. Wydaje się, że jeżeli te szkoły będą wyraziste, dobrze wyposażone i dobrze kształcące, to będą dobrą propozycją dla wielu młodych ludzi.

Czy likwidacja szkół zawodowych nie była błędem? Zachłysnęliśmy się kilka lat temu ideą reformy pod kątem wydłużenia i polepszenia jakości kształcenia. Wynikiem tego było między innymi odejście od kształcenia technicznego na rzecz kształcenia ogólnego. Tymczasem, teraz zaczyna nam brakować ludzi wykształconych w konkretnych zawodach.

Reforma wprowadzona jeszcze w czasach rządów Jerzego Buzka opierała się na innych założeniach. Zakładano postawienie silniejszego nacisku na kształcenie ogólne, na kształcenie dorosłych, przy jednoczesnym wzmocnieniu kształcenia kierunkowego w liceach profilowanych. Później zmieniono jednak koncepcję liceów profilowanych. Obecnie jest to konstrukcja błędna systemowo. Nie daje ona uczniom żadnych kwalifikacji zawodowych, a z drugiej strony wiedza ogólna przekazywana jest na niższym poziomie niż w liceach ogólnokształcących. Efektem takich działań jest to, że młodzi ludzie zaczynają zbyt rzadko kształcenie na kierunkach technicznych. Na zachodzie Europy około 26% młodych ludzi wybiera taką drogę edukacji, u nas tylko niecałe 14%. Z drugiej strony mamy zbyt wielu pedagogów czy politologów.

Czy tworzenie szkół przyzakładowych może być antidotum na braki na rynku pracy?

Pewnych zmian już się nie da cofnąć. Na pewno ze strony pracodawców jest jednak zainteresowanie współpracą i my na nią jesteśmy otwarci. Proponujemy umowy partnerskie, a nawet, jeżeli byłaby taka wola, to stworzymy możliwość przejęcia szkół przez pracodawców czy ich izby lub zrzeszenia. Zastanawiamy się też nad takimi rozwiązaniami, jak delegowanie przez firmy swoich pracowników do szkół, by młodzi mogli uczyć się zawodu od najlepszych praktyków.

Są już efekty tych działań?

Edukacja jest delikatną materią i nie ma tutaj miejsca na rewolucje. Zmiany muszą być przemyślane i ewolucyjne. Choć są już pozytywne efekty na przykład w kwestii współpracy z przemysłem stoczniowym. Mamy zarówno zasadniczą szkołę zawodową, jak i technikum – Conradinum. Zauważamy tutaj zwiększone zainteresowanie. Na przykład jeszcze kilka lat temu problemem było utworzenie jednej klasy o specjalizacji monter kadłubów okrętowych. W tym roku bez problemu znaleźliśmy już chętnych do czterech klas i chcemy promować kształcenie w tym kierunku. Bo przecież ani w Krakowie, ani Warszawie nie da się w takich zawodach kształcić. Edukacja może odbywać się tylko tam, gdzie są stocznie, gdzie uczniowie mają możliwość praktycznej nauki zawodu. I dopóki stocznie są, istnieją możliwości nauki i znalezienia pracy, my musimy w takich zawodach kształcić. Jeżeli nasze firmy przeżywać będą kryzys, to nasi specjaliści bez problemu znajdą pracę w zakładach w Norwegii, Niemczech i wielu innych krajach. To są ciężkie i wymagające zawody, ale gwarantujące znalezienie pracy i dobre zarobki.

Czy firmy nie marnują potencjału doświadczonych pracowników?

Ja myślę, że możemy na przykład doświadczone osoby wykorzystywać w toku edukacji. Z taką sytuacją mamy do czynienia w szkolnictwie, gdzie młody nauczycielstażysta otrzymuje zawsze swojego opiekuna, który dba o jego rozwój zawodowy. Taki system jest dobrym pomysłem i myślę, że w każdej innej branży może to dobrze funkcjonować i przynosić korzyści zarówno osobom młodym, jak i tym, którzy już powoli odchodzą z rynku pracy.

Czy nie marnuje się potencjału kobiet?

Nie wydaje mi się, żeby kobiety były dyskryminowane. Ja się tak na pewno nie czuję. Oczywiście mamy takie podziały, że pewne zawody cieszą się większą popularnością wśród kobiet, a inne wśród mężczyzn. Pewnie zawsze więcej będzie przedszkolanek niż mężczyzn pracujących w tym zawodzie. Z drugiej strony w wymienianym tu zawodzie montera kadłubów okrętowych zawsze pracować będą głównie mężczyźni. I nie uważam, żeby to było złe. Czym innym jest bowiem brak dyskryminacji i ograniczeń, które muszą być eliminowane, a czym innym są naturalne predyspozycje.

Czy gminy są sobie w stanie same poradzić z tym problemem? Czy nie jest tak, że rząd tworzy reformy, a koszty i ciężar ich wprowadzenia przerzuca na samorządy?

Ministerialne projekty obserwuję już od końca lat osiemdziesiątych. Nam jako samorządom pozostaje jak najlepsze zarządzanie szkołami. Ważne, żeby była też ogólnopolska dyskusja i warto na takim forum pokazywać swoje doświadczenia, walczyć o wdrożenie swoich pomysłów. Nigdy zresztą nie jest tak, że się nie da nic zrobić. Raz szybciej, raz wolniej jesteśmy w stanie pewne działania podejmować. Oczywiście zawsze działamy w granicach prawa. Czasami ministerstwo stara się iść bardzo daleko w „pomaganiu” nam. Przykład mundurków dobrze to obrazuje. Wprowadza się odgórnie pewne nakazy, które najlepiej funkcjonują w szkołach jako wypracowane w drodze konsensusu nauczycieli, uczniów i rodziców.

Czy według Pani Unia Europejska jest szansą, czy zagrożeniem dla pomorskiego rynku pracy?

Na pewno wejście do UE nie było błędem. Środki unijne pozwalają nam podejmować bardzo wiele działań, których wcześniej nie byliśmy w stanie z braku odpowiednich funduszy prowadzić. Wejście do europejskiej rodziny pozwala nam też korzystać z pewnych wzorców, wskazuje, jak lepiej komunikować się z rynkiem pracy, jak reformować system edukacyjny, by był on lepszy, bardziej wydajny. Po raz pierwszy mamy też szansę na udzielenie realnej pomocy osobom pozostającym długotrwale bez pracy. Odpływ pracowników za granicę stworzył szanse dla tych, którzy wcześniej byli bezrobotni, a teraz znaleźli pracę za granicą lub w Polsce, zajmując wakat powstały po wyjeździe osoby wcześniej na tym stanowisku zatrudnionej. Nasi pracownicy są też naszymi ambasadorami i dając dobre świadectwo swoją pracą, mogą zachęcać swoich zagranicznych pracodawców do lokowania części swojej aktywności gospodarczej właśnie u nas w Polsce, u nas na Pomorzu. Tak więc zważywszy na nieodwracalność akcesji, należy zrobić wszystko, by maksymalizować jej pozytywne skutki.

Czy Polska, Pomorze może zatrzymać proces wyjazdu zdolnych Pomorzan, może przyciągać absolwentów, pracowników z innych regionów?

Oczywiście, część osób wyjeżdża. Część za granicę, część do Warszawy i innych regionów. Taki proces był, jest i będzie. Ważne, żeby jednocześnie Trójmiasto było postrzegane jako region atrakcyjny, przyciągający ludzi z innych krajów i regionów. Warto tutaj dbać o poszerzenie oferty. Już teraz dzięki temu, że nasze szkoły są wyposażone w bursy, internaty, młode osoby z całego regionu, kraju i nawet z zagranicy mogą do nas przyjeżdżać, żeby uczyć się na poziomie zawodowym i średnim. We współpracy z uczelniami staramy się przygotowywać jeszcze atrakcyjną ofertę dla osób z zagranicy, które chciałyby studiować na Pomorzu. Chcemy, by młodzi Pomorzanie tutaj pracowali i kształcili się, by chcieli do nas przyjeżdżać również inni.

Pani Prezydent, w trakcie spaceru naszymi pięknymi plażami spotyka Pani złotą rybkę, która obiecuje spełnić trzy życzenia. Co zmieniłaby Pani w edukacji?

To nie jest łatwe pytanie. Na pewno sprywatyzowałabym zarządzanie placówkami edukacyjnymi. Byłoby łatwiej zarządzać, oferta byłaby bogatsza. Uważam, że zarządzanie szkołami publicznymi przez niepubliczne jednostki jest krokiem w dobrą stronę. Mamy już takie doświadczenia w Polsce i są one pozytywne. Jeżeli grupa nauczycieli chciałaby przejąć sprawy w swoje ręce, to byłabym jak najbardziej za tym, żeby na to się zgodzić. W szkolnictwie zawodowym poprawiłabym współpracę z firmami zainteresowanymi poszczególnymi branżami. Zmieniłabym też system edukacyjny tak, aby obejmował edukacją przedszkolną wszystkie dzieci. Dzięki temu szybciej obejmowalibyśmy opieką dzieci potrzebujące silniejszego wsparcia, a z drugiej strony jednostki szczególnie uzdolnione mogłyby jeszcze szybciej doskonalić się w tym, w czym są dobre.

Dziękuję za rozmowę.

O autorze:

Katarzyna Hall

Dodaj komentarz

Skip to content