Na łamach niniejszego wydania Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego toczy się debata, jak dobrze rządzić. Co to znaczy? Według Banku Światowego, istnieje sześć wskaźników dobrego rządzenia:
- prawo wyrażania opinii i wpływ obywateli
- polityczna stabilność i brak przemocy
- efektywność administracji publicznej
- jakość stanowionego prawa
- rządy prawa
- kontrola korupcji.
Żaden z powyższych elementów nie funkcjonuje w próżni – by w pełni się rozwinąć, potrzebuje wysokiego poziomu pozostałych wskaźników. I tak, bez politycznej stabilności nie można zapanować nad zjawiskiem korupcji, natomiast bez rządów prawa mniej skuteczny byłby wpływ obywateli na władzę. Wpływ ten z kolei oddziałuje – bezpośrednio i pośrednio – na jakość administracji publicznej. Na tej zależności koncentruje się poniższy artykuł. Posługując się pojęciem kapitału społecznego, dokonano próby analizy interakcji między zaangażowaniem obywatelskim i poczuciem wspólnoty wśród Polaków a rozwojem na poziomie państwa i regionu.
Pojęcie kapitału społecznego używane jest tu zgodnie z definicją R. Putnama, której systematyzacji dokonali D. Narayan i M.F. Cassidy. Zgodnie z tym ujęciem, kapitał społeczny można rozpatrywać w trzech wymiarach. Wymiar pierwszy obejmuje kapitał społeczny jako taki, tj. podzielane w danej społeczności normy, poczucie więzi ze wspólnotą, członkostwo w organizacjach różnego typu, zaangażowanie w wolontariat, zaufanie interpersonalne czy nawet towarzyskość (mierzona liczbą sąsiadów, bliskich przyjaciół itp.). Drugi poziom definicji obejmuje elementy determinujące poziom kapitału społecznego; są nimi m.in. poczucie tożsamości i duma, a także stopień poinformowania społeczeństwa. Trzeci, ostatni zakres definicji zawiera natomiast te elementy, za pomocą których można zmierzyć rezultaty obecności kapitału społecznego w danym kraju bądź regionie. Należą do nich m.in. zaufanie do instytucji publicznych czy partycypacja polityczna .
Rysunek 1. Wymiary kapitału społecznego
Źródło: Opracowanie własne na podstawie D. Narayan, M.F. Cassidy, A Dimensional Approach to Measuring Social Capital: Development and Validation of a Social Capital Inventory , Current Sociology vol. 49 no. 2 oraz P. Swianiewicz i in., Szafarze darów europejskich. Kapitał społeczny a realizacja polityki regionalnej w polskich województwach , Warszawa 2008.
Poniższy artykuł omawia zagadnienie kapitału społecznego na dwóch poziomach: próbuje porównać wybrane wskaźniki na poziomie krajowym do innych krajów europejskich, a także pokazuje województwo pomorskie na tle innych regionów Polski. Danych z drugiego wymienionego zakresu jest znacznie mniej, co wskazuje na potrzebę prowadzenia badań w tym kierunku.
Kapitał społeczny jako taki – czyli o wzajemnym zaufaniu, tolerowaniu jazdy „na gapę” i działalności prospołecznej
W pierwszej kolejności wzięto pod uwagę zaufanie interpersonalne. W świetle danych European Social Survey (ESS) Polacy okazują się zdecydowanie mniej ufni niż inne narody Europy. Odsetek pełnoletnich Polaków ufających innym ludziom, choć wzrasta, jest niemal trzykrotnie niższy od średniej UE oraz prawie sześciokrotnie niższy od wskaźnika dla krajów na pierwszych miejscach klasyfikacji dla całej Europy (Dania, Norwegia, Finlandia). Co ciekawe, kraje charakteryzujące się najwyższym poziomem zaufania interpersonalnego osiągają jednocześnie najwyższe pułapy produktu krajowego brutto. Korelacja zaufanie – poziom PKB jest więc wyraźna: w dolnej części wykresu nr 3 znalazły się państwa o najniższym poziomie dochodów i jednocześnie najniższym wskaźniku zaufania. Górna część wykresu to najbogatsze państwa europejskie, których mieszkańcy najczęściej ufają innym ludziom. Warto zauważyć, że wyższym niż Polska poziomem zaufania mogą poszczycić się także kraje o podobnym poziomie rozwoju gospodarczego: Czechy i Węgry.
Rysunek 2. Poziom zaufania interpersonalnego w krajach Europy
Źródło: European Social Survey 2004 .
Rysunek 3. Zaufanie interpersonalne a poziom PKB wg parytetu siły nabywczej (w USD) w krajach Europy
Źródło: J. Czapiński, T. Panek, Diagnoza społeczna 2007 .
Poziom zaufania interpersonalnego w Polsce powoli wzrasta; warto jednak zauważyć, że w latach 1999–2002 był on wyższy niż obecnie. Apogeum osiągnął właśnie w roku 2002 (co może być wynikiem m.in. wygrania wyborów przez partie lewicowe, które swój polityczny kapitał zbijały na planach poprawy warunków bytowych Polaków. Rok 2002 to także okres jednego z najwyższych poziomów bezrobocia w kraju, co mogło spowodować wzrost zaufania interpersonalnego i oczekiwania pomocy od innych osób przy jednoczesnym rozczarowaniu do instytucji publicznych). W 2007 r. wskaźnik zaufania spadł – mniej więcej co dziesiąty Polak ufał wówczas innym. Dlaczego powinno to niepokoić? Abstrahując od faktu, że poziom wskaźnika stawia Polskę na niechlubnym ostatnim miejscu wśród badanych europejskich państw, niski poziom zaufania do innych osób przełoży się na niewielki stopień realizacji interesów zbiorowych lub wręcz doprowadzi do tego, co, jak pisze R. Putnam, „ekonomiści nazywają »oportunizmem«, w którym wspólne interesy nie są realizowane, ponieważ ostrożne działanie w izolacji zachęca każdego do uchylania się od kolektywnego działania. A przecież nawet transakcje pozornie służące tylko jednostkowym interesom „przybierają inny charakter, jeśli zostają wplecione w społeczną sieć zależności, która sprzyja wzajemnemu zaufaniu” .
Rysunek 4. Ewolucja poziomu zaufania interpersonalnego w Polsce
Źródło: Opracowanie własne na podstawie J. Czapiński, T. Panek, Diagnoza społeczna 2007 .
Optymizmem nie napawają także dwa wskaźniki odnoszące się do altruizmu i egoizmu Polaków. Pierwszy z nich to opracowany przez autorów „Diagnozy społecznej 2007” wskaźnik wrażliwości na dobro publiczne, mierzony wrażliwością na unikanie należnych wkładów w dobro wspólne, np. płacenie mniejszych podatków, jazda „na gapę” itp. (im wyższa wartość wskaźnika, tym większa wrażliwość na dobro publiczne). Wskaźnik ten spadł znacząco w porównaniu z badaniem z 2005 r., co oznacza, że Polacy tracą poczucie wspólnotowości; pojęcie dobra publicznego staje się dla nich coraz bardziej abstrakcyjne i coraz mniej ważne. Tylko w trzech województwach – małopolskim, zachodniopomorskim i pomorskim – spadek wrażliwości nie był znaczący statystycznie. Województwo pomorskie plasuje się w czołówce kraju pod względem wrażliwości na dobro publiczne i, podobnie jak Małopolska, cechuje się stabilną wartością wskaźnika. W obliczu jego znaczących spadków w zdecydowanej większości regionów należy uznać to zjawisko za pozytywne, świadczące o relatywnie większym – choć i tak niskim – potencjale wspólnotowości i społecznej akceptacji reguł w regionie.
Rysunek 5. Wskaźnik wrażliwości na dobro publiczne w polskich województwach
Źródło: Opracowanie własne na podstawie J. Czapiński, T. Panek, Diagnoza społeczna 2007 .
Kolejnych danych dotyczących postaw Polaków wobec innych ludzi dostarczyło badanie CBOS, w którym zapytano respondentów, czy obecnie trzeba być bardziej wrażliwym i gotowym do pomocy innym, czy też wskazana jest większa koncentracja na własnych sprawach. Badanie wykazało lekki wzrost skłonności do altruistycznych zachowań w porównaniu z wynikami z lat poprzednich.
Rysunek 6. Altruizm vs egoizm w postawach Polaków – sfera deklaratywna
Źródło: CBOS, Czy Polacy mają predyspozycje do pracy społecznej na rzecz swojej społeczności? Komunikat z badań, styczeń 2008.
Sfera deklaratywna może zatem napawać optymizmem. Jednakże, czy wzrost altruistycznych skłonności wśród Polaków przekłada się na praktykę? Polacy pytani w tym samym badaniu CBOS o to, czy faktycznie wykonali kiedykolwiek pracę na rzecz swojej wspólnoty, w większości odpowiedzieli twierdząco – choć dysproporcja między deklaracją a praktyką była w 2008 r. znaczna (największa w całym badanym okresie). Jednocześnie procent osób, które nigdy nie wykonały dobrowolnego wysiłku na rzecz lokalnej społeczności, wzrasta.
Rysunek 7. Altruizm vs egoizm w postawach Polaków – sfera praktyczna
Źródło: CBOS, Czy Polacy mają predyspozycje do pracy społecznej na rzecz swojej społeczności? Komunikat z badań, styczeń 2008.
Rozważając postawy altruizmu i egoizmu, warto przyjrzeć się także działalności charytatywnej Polaków. Według opracowania Wolontariat, filantropia i jeden procent, w 2006 r. niemal co trzeci Polak przekazał pieniądze lub dary rzeczowe organizacjom pozarządowym, ruchom społecznym i religijnym; wskaźnik ten (31,5 proc.) spada nie tylko w porównaniu z rokiem poprzednim, ale także z bazowym dla tego badania rokiem 2003. Optymistyczne są natomiast dane dotyczące przekazywania 1 proc. podatku organizacjom pożytku publicznego. W rozliczeniu podatkowym za 2006 r., a zatem jeszcze przed wprowadzeniem ułatwień w procedurze, z możliwości podzielenia się swoim podatkiem skorzystało ponad 8 proc. podatników (wzrost o ponad 3 pkt proc.).
Interesujące jest ponadto zestawienie informacji o liczbie organizacji pozarządowych w Polsce z danymi o członkostwie w ngos, udziale populacji dorosłych w wolontariacie i akcjach charytatywnych. Liczba organizacji pozarządowych rośnie szybko, a województwo pomorskie zajmuje drugie – po mazowieckim – miejsce w Polsce pod względem ich liczby na 10 tys. mieszkańców (aczkolwiek tylko dziewiąte miejsce pod względem przyrostu liczby ngos od 2002 r. Utrzymanie się tej tendencji może w kilkuletniej perspektywie oznaczać utratę przez województwo pozycji lidera). Warto jednakże zwrócić uwagę, że różnice między województwami w pierwszej piątce nie są znaczne (22 organizacje pozarządowe na 10 tys. mieszkańców w województwie mazowieckim, 19 – w dolnośląskim) . W latach 2003–2006 skład zarówno pierwszej, jak i ostatniej piątki województw w tej klasyfikacji pozostał bez zmian . W wielu badaniach udowodniono, że aktywność w organizacjach przekłada się na wyższy poziom zaufania, zainteresowania sprawami publicznymi oraz wyższą jakość rządzenia. Dlatego też duża liczba organizacji w Pomorskiem jest ważnym elementem potencjalnej wspólnoty regionalnej.
Powyższe dane potwierdzają tezę autorów „Diagnozy społecznej 2007”, że na obecnym etapie rozwoju gospodarczego kraju Polacy koncentrują się na osiąganiu jednostkowych sukcesów; wyraźne jest dążenie do indywidualizmu. Może to być wskazówką, że bardziej akceptowaną społecznie tendencją będzie zmniejszanie liczby regulacji prawnych zamiast mnożenia nakazów i zakazów. Tak długo, jak trend ten utrzyma się, jednostki będą prawdopodobnie lepiej i chętniej funkcjonowały w środowiskach cechujących się „luźnymi” zasadami działania.
Przytaczane badania wskazują ponadto, że Pomorzanie charakteryzują się wyższym wskaźnikiem tzw. pomostowego kapitału społecznego, którego elementem jest m.in. umiejętność współpracy z innymi (czyli np. przynależność do różnego rodzaju organizacji). Świadczy o tym duża i dynamicznie rosnąca liczba organizacji pozarządowych w regionie. Badania zespołu pod przewodnictwem P. Swianiewicza potwierdzają, że wysoka wartość tego rodzaju kapitału, przy niskiej wartości kapitału wiążącego („korzenie”, więzi rodzinne, przyjacielskie, lokalne), jest charakterystyczna dla Pomorza i całej północno-zachodniej Polski. Można zatem wysunąć tezę, że Pomorzanie wykazują silniejsze niż inne polskie regiony skłonności do indywidualizmu: współpraca jest u nich „w cenie”, więzi wspólnotowe natomiast pozostają słabe.
Rysunek 8. Liczba stowarzyszeń i fundacji na 10 tys. mieszkańców w 2008 r.
Źródło: Opracowanie własne na podstawie M. Gumkowska, J. Herbst, Podstawowe fakty o ngos, Warszawa 2006.
Determinanty kapitału społecznego – czyli o dumie, tożsamości i poinformowaniu
Po zbadaniu podstawowych elementów kapitału społecznego warto zastanowić się nad czynnikami determinującymi jego poziom w kraju i regionie. Jednym z elementów mających wpływ na kapitał społeczny jest stopień identyfikacji oraz duma z otoczenia, którego jest się częścią. Tu wskaźniki prezentują się optymistycznie. Zdecydowana większość (90%) Polaków określa samych siebie jako dumnych (bardzo lub średnio) z bycia obywatelem swojego kraju; jest to kapitał, na którym z pewnością można budować poczucie wspólnotowości oraz, ogólniej rzecz ujmując, społeczeństwo obywatelskie.
Rysunek 9. Poczucie dumy z bycia Polakiem/Polką
Źródło: CBOS, Samoidentyfikacje i duma narodowa Polaków , komunikat z badań 2003.
Niestety, nie przeprowadzono podobnych badań na poziomie regionalnym. Istnieje natomiast statystyka dotycząca miejsc, z którymi Polacy najchętniej się identyfikują i czują się związani. Z badań CBOS wynika, że co drugi Polak w pierwszej kolejności utożsamia się ze społecznością lokalną i miejscowością, w której mieszka. Na drugim miejscu znalazł się kraj, na trzecim – region. Świadczy to o braku poczucia wspólnoty regionalnej w Polsce; jednocześnie jednak silne więzi lokalne dają szansę na zbudowanie takiej wspólnoty. Tezę tę potwierdzają odpowiedzi respondentów na pytanie, z jakim terytorium czują się najbardziej związani w drugiej kolejności. Największa (34%) liczba ankietowanych wskazała tu region (krainę). Udział tych wskazań utrzymuje się na stałym poziomie od 2001 r.
Rysunek 10. Z jakim miejscem Polacy czują się najbardziej związani?
Źródło: CBOS, Samoidentyfikacje i duma narodowa Polaków , komunikat z badań 2003.
Istotnym elementem determinującym poziom kapitału społecznego jest dostęp do informacji, mierzony m.in. przez wskaźnik czytelnictwa prasy. Dzięki niemu można ponadto dogłębniej zbadać rozłożenie zainteresowania sprawami lokalnymi, regionalnymi i ogólnokrajowymi. Według danych Izby Prasy, w 2006 r. przeciętny Kowalski przeznaczał na lekturę prasy lokalnej i regionalnej o 10 minut mniej niż na gazety ogólnopolskie. Było to średnio 15 minut dziennie – najmniej ze wszystkich mediów (nieporównanie większą popularnością cieszą się telewizja, radio oraz internet, nie wiadomo natomiast, ile czasu w tych mediach statystyczny Polak poświęca sprawom lokalnym oraz regionalnym).
Małe zainteresowanie sprawami lokalnymi wynika również ze studium Wolontariat, filantropia i jeden procent – raport z badań 2006 . Według opracowania, w 2006 r. zaledwie 5,7 proc. Polaków zetknęło się z jakąkolwiek wspólnotą lokalną (np. komitetem osiedlowym, radą dzielnicy, komitetem budowy drogi itp.). Jako przyczynę braku zaangażowania respondenci podawali najczęściej brak zainteresowania najbliższym otoczeniem oraz konieczność troski przede wszystkim o siebie i najbliższą rodzinę. Stoi to w jaskrawej sprzeczności z deklarowanym w badaniu CBOS poczuciem więzi ze społecznością lokalną. Ponownie obserwujemy więc deklaracje, za którymi nie idą czyny.
Miara rezultatów kapitału społecznego – czyli o relacjach jednostka–instytucja i partycypacji w wyborach
Rezultatami wysokiego poziomu kapitału społecznego są m.in. zaufanie do instytucji publicznych, a także wysoka frekwencja w wyborach i referendach – szczególnie lokalnych. Bardzo istotny jest również wskaźnik poczucia wpływu na sprawy lokalne, regionalne i krajowe. Według badań CBOS, większość Polaków uważa, że nie może wpłynąć na sprawy kraju. Przeciwne myśli jedynie 30 proc. respondentów. Niewiele większy procent Polaków charakteryzuje się poczuciem wpływu na sytuację w ich miastach. Ponad 58 proc. badanych uważa, że nie ma żadnej możliwości oddziaływania na to, co dzieje się w lokalnym otoczeniu.
Rysunek 11. Poczucie wpływu na sprawy krajowe i lokalne
Źródło: Opracowanie własne na podstawie CBOS, Czy obywatele mają wpływ na sprawy publiczne? , komunikat z badań 2008.
Z niewielkim poczuciem wpływu wiąże się niski poziom zaufania do władz lokalnych. Co czwarty Polak deklaruje do nich pełne lub duże zaufanie. W naturalny sposób przekłada się to na wskaźniki frekwencji wyborczej. Niezależnie od regionu frekwencja w wyborach lokalno-regionalnych zawsze osiągała poziom niższy niż w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Stoi to w sprzeczności z prezentowanymi wyżej badaniami o identyfikacji z lokalnym otoczeniem i poczuciu wpływu – wszak więcej Polaków uważa, że ma wpływ na to, co dzieje się w ich najbliższym otoczeniu, bardziej niż na sprawy kraju (choć można zaryzykować tu tezę, że Polacy chętniej uczestniczą w wyborach ogólnopolskich właśnie dlatego, że chcą mieć większy niż szacowany przez nich samych wpływ na sytuację w kraju). Do 2007 r. najwyższa frekwencja odnotowywana była niezmiennie w czasie wyborów prezydenckich, choć zmiana na stanowisku głowy państwa nie jest dla przeciętnego Polaka odczuwalna na co dzień – w przeciwieństwie do zmian np. w składzie rady miasta. Frekwencja w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych zmieniła tę regułę, stanowiąc jednocześnie rekord frekwencyjny w wyborach od 1989 r. Więcej Polaków poszło do urn jedynie w 2003 r., w czasie referendum dotyczącego wstąpienia Polski do Unii Europejskiej (co potwierdza potoczne i, wydaje się, powszechne przekonanie o zdolności Polaków do mobilizacji wobec wydarzeń o wielkim znaczeniu dla ich kraju).
Województwo pomorskie charakteryzuje jeden z wyższych wskaźników frekwencji w kraju. W czasie tzw. referendum europejskiego frekwencja w regionie osiągnęła najwyższy poziom w Polsce (prawie 63 proc.). Pomorzanie chętniej biorą udział w wyborach (zarówno prezydenckich, jak i parlamentarnych) niż mieszkańcy innych regionów. W przypadku wyborów regionalno-lokalnych pod względem frekwencji Pomorskie znalazło się na piątym miejscu. Co jednak ciekawe, oprócz mazowieckiego, w tej klasyfikacji nasz region wyprzedziły województwa lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie, a zatem regiony nieposiadające dużych ośrodków metropolitalnych (z reguły właśnie największe miasta charakteryzują się najwyższą frekwencją). Być może poczucie wspólnotowości i wpływu na lokalne otoczenie jest w takich regionach silniejsze, relatywnie wysoka frekwencja na Pomorzu jest natomiast wynikiem m.in. tradycyjnie większego niż w skali kraju obywatelskiego zaangażowania. Naturalnie, im wyższa frekwencja, tym większa legitymacja wybranych do rządzenia i tym sprawniejsze zarządzanie województwem, powiatem i gminą.
Rysunek 12. Poziom zaufania do władz lokalnych
Źródło: CBOS, Ocena sytuacji i stosunek do władz lokalnych , komunikat z badań Warunki życiowe społeczeństwa polskiego: problemy i strategie , 2008.
Rysunek 13. Frekwencja w wyborach parlamentarnych, samorządowych i prezydenckich w podziale na województwa
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Państwowej Komisji Wyborczej.
Kapitał społeczny to rozwój gospodarczy i sprawniejsze instytucje
Już R. Putnam zauważył, że „zaawansowane ekonomicznie regiony wydają się mieć skuteczniejsze rządy jedynie dlatego, że są bardziej obywatelskie”. Nie jest przypadkiem, że najbardziej dynamicznie rozwijające się miasta cechuje najwyższy poziom wskaźników kapitału społecznego. Korelację między dobrobytem materialnym a kapitałem społecznym w krajach europejskich starano się udowodnić powyżej. Tu natomiast przedstawiono kolejny dowód na tę zależność, tym razem na przykładzie polskich miast (por. rysunek 14). Co ciekawe, zróżnicowanie między badanymi miastami przebiega na linii: bardziej „uspołeczniony” południowy wschód – bardziej indywidualistyczny północny zachód (co pozostaje w zgodności z cytowanymi powyżej badaniami zespołu P. Swianiewicza). Może to być wynikiem mocniejszego poczucia więzi w mniejszych społecznościach (małe miasta i tereny wiejskie na wschodzie kraju). Ponadto, wysoki wskaźnik kapitału społecznego w miastach Pomorza jest wynikiem m.in. obecności w regionie grup etnicznych – przede wszystkim Kaszubów – dla których charakterystyczna jest nie tylko silna integracja całej grupy, ale także zaangażowanie obywatelskie (co bezpośrednio przekłada się na wysoki poziom kapitału społecznego).
Rysunek 14. Kapitał społeczny a dobrobyt materialny w przekroju 19 miast
Źródło: J. Czapiński, T. Panek, Diagnoza społeczna 2007.
Województwo pomorskie w przedstawionych wyżej zestawieniach wypada pozytywnie. Gdynia i Gdańsk (obok Warszawy) zostały w „Diagnozie społecznej 2007” określone jako miasta o najwyższym poziomie kapitału społecznego. Pod względem frekwencji wyborczej i innych form partycypacji w życiu publicznym (np. członkostwo w organizacjach pozarządowych) województwo pomorskie plasuje się na czołowych miejscach w kraju. Jednakże w porównaniu z innymi krajami Europy, także tymi o podobnym poziomie rozwoju (Czechy, Węgry), zarówno województwo pomorskie, jak i cała Polska wypadają słabo. Kraj i region znajdują się na początku drogi prowadzącej do zbudowania wspólnoty. Coraz lepiej powodzi się poszczególnym jednostkom, ale na tym etapie nie są one skłonne do pracy dla dobra ogółu, koncentrując się na indywidualnym rozwoju oraz pogłębianiu własnego dobrobytu. Autorzy „Diagnozy społecznej 2007” nazywają ten etap fazą rozwoju molekularnego, który stoi w opozycji do rozwoju wspólnotowego. Polacy inwestują w kapitał ludzki, tj. we własne kompetencje (głównie wykształcenie), gdyż to decyduje o ich awansie społecznym. Dla przedsięwzięć wspólnotowych konieczny jest jednakże kapitał społeczny – jak starano się pokazać w powyższych akapitach, im wyższy jego poziom, tym szybszy rozwój danego miasta oraz regionu. Obecnie luka w kapitale społecznym uzupełniana jest wg autorów „Diagnozy społecznej 2007” przez wsparcie unijne oraz wspomniane powyżej inwestycje w rozwój jednostkowy. Wiedza i pieniądze (zwłaszcza gdy uświadomimy sobie ograniczoność tego drugiego zasobu) wydają się jednak niewystarczające dla budowania wspólnoty. Konieczna jest kultura współpracy i szacunek dla dobra publicznego. Prognozy wskazują, że w relatywnie krótkiej perspektywie odczujemy deficyt kapitału społecznego, przekładający się na zbyt wolne tempo rozwoju całego kraju i poszczególnych regionów, np. w postaci trudności w realizacji inwestycji publicznych (koronnym przykładem już dziś jest infrastruktura drogowa).
Kluczowe dla dalszego rozwoju jest krzewienie wśród Polaków świadomości, że inwestycje w kapitał społeczny są nie tylko działaniem altruistycznym, ale po prostu się opłacają.