Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Samorządy ratują oświatę

Ewa Łowkiel

Wiceprezydent Gdyni

(..) Samorządy muszą rozwiązywać wiele problemów. Są najbliżej mieszkańców i najszybciej mogą reagować na ich potrzeby i aspiracje. Dobrze ilustruje to w szkolnictwie liczba klas integracyjnych, które powstały w ciągu minionego czasu w Gdyni: z sześciu klas w roku 1998 do pięćdziesięciu sześć w roku szkolnym 2005/2006.

Wszechstronny rozwój ucznia, wysoki poziom kształcenia, elastyczność w kształtowaniu różnorodnych ofert, harmonijne realizowanie zarówno procesu dydaktycznego, jak i wychowawczego to cele, które pragną realizować w szkołach wszystkie samorządy. Muszą one jednak godzić dbałość o rozwój i spełnianie potrzeb wspólnoty mieszkańców z możliwościami swojego budżetu.

Zmiany w systemie

Minione piętnastolecie istotnie przekształciło system polskiej edukacji. U progu lat dziewięćdziesiątych wraz z nową ustawą (rok 1991) powstały placówki niepubliczne, prowadzenie szkół – najpierw podstawowych, a następnie średnich – przejęły samorządy, dyrektorzy powierzone funkcji otrzymali w trybie konkursu, wprowadzono zmiany w programach szkolnych. U schyłku lat dziewięćdziesiątych (rok 1999) zreformowano strukturę kształcenia: utworzone zostały trzyletnie gimnazja, wpisane w obowiązkowy cykl nauki, nastąpiło skrócenie do sześciu lat nauki w szkole podstawowej, powstało liceum profilowane, skrócony też został o rok czas nauki w liceum ogólnokształcącym i technikum (trzy i cztery lata). Wprowadzono nowe podstawy programowe, a nauczyciele zostali objęci ścieżkami awansu zawodowego. W 2002 roku uczniowie klas szóstych po raz pierwszy przystąpili do zewnętrznego sprawdzianu, a gimnazjaliści – egzaminu, składającego się z części humanistycznej i matematyczno–przyrodniczej. Od czterech lat wyniki tego egzaminu wraz z ocenami na świadectwie ukończenia gimnazjum decydują o swobodzie wyboru szkoły średniej. Rok 2005 przyniósł maturę jako egzamin zewnętrzny dla licealistów, a w przyszłym roku do zewnętrznego egzaminu zawodowego i „nowej” matury przystąpią uczniowie techników. Należy też dodać, że od 2004 roku obowiązkiem przedszkolnym zostały objęte dzieci sześcioletnie. Mogą go realizować również w szkole (w tak zwanych zerówkach).

Zarówno nowa struktura kształcenia, jak i demografia (nadal liczniejsze roczniki kończą każdy etap edukacyjny, a mniej liczne go podejmują) przyniosły konieczność trudnych zmian w organizacji sieci szkół. Procesy społeczno-gospodarcze,

dostępność do kształcenia ogólno kształcącego i aspiracje edukacyjne uczniów spowodowały zmianę preferencji przy wyborze szkoły średniej. Od schyłku lat dziewięćdziesiątych w Gdyni ponad połowa absolwentów wcześniej szkół podstawowych, a obecnie gimnazjów kontynuuje naukę w liceach ogólnokształcących. Stało się to możliwe dzięki decyzjom samorządów o tworzeniu nowych liceów. W Gdyni w latach dziewięćdziesiątych prawie podwojono ich liczbę, powstało sześć nowych. W dużych miastach, które odpowiednio do potrzeb kreują liczbę miejsc i umożliwiają swobodny wybór szkoły, preferencje uczniów kształtują się podobnie jak w Gdyni: około 60 procent absolwentów gimnazjów kształci się w liceach ogólnokształcących, 20 procent w technikach, 10 procent w liceach profilowanych i około 10 procent w zasadniczych szkołach zawodowych.

Proces zmniejszania się w ciągu najbliższych szesnastu lat liczby absolwentów gimnazjów i kontynuowanie przez większość z nich nauki w liceach ogólnokształcących postawią samorządy wobec trudnego problemu utrzymania zróżnicowanej oferty kształcenia w technikach i zasadniczych szkołach zawodowych. Konieczna będzie koncentracja kształcenia zawodowego w wybranych szkołach i ściślejsze powiązanie z rynkiem pracy. Bardziej konsekwentnie powinno być wprowadzone kształcenie modułowe, by uczeń szybciej uzyskiwał uprawnienia zawodowe. Tymczasem najliczniejsze roczniki młodzieży (pierwsza połowa lat osiemdziesiątych) kończą dziś studia i wchodzą na rynek pracy. W kolejnych latach będzie wzrastała liczba Polaków z wyższym wykształceniem (dziś jest to dwanaście procent, co stanowi jeden z niższych wskaźników w Europie) i będzie konieczne zapewnienie im miejsc pracy.

Nowym i cennym zjawiskiem w oświacie jest rywalizacja szkół o ucznia. Placówki edukacyjne stają do niej poprzez wprowadzanie nowatorskich form kształcenia, programów autorskich, rozszerzonych programów nauczania języków obcych, oferowania ciekawych projektów wymiany międzynarodowej, prowadzą profesjonalne kampanie promocyjne. W miastach, gdzie łatwiejszy jest dostęp do szkół, ta rywalizacja obejmuje też gimnazja i szkoły podstawowe.

Należy podkreślić, że przejęcie szkół przez samorządy spowodowało nie tylko elastyczniejsze kształtowanie ofert edukacyjnych odpowiednich do potrzeb i aspiracji wspólnot mieszkańców, lecz także wyraźną poprawę warunków nauki dzięki gminnym środkom na budowę nowoczesnych szkół i realizowanie potrzeb remontowych.

Dokonując ogólnego zestawienia przemian w polskiej edukacji, nie można zignorować pytania o wykorzystywanie przez szkoły nowoczesnych technologii informacyjnych. Choć w ostatnich latach szkoły wyposażane są w nowe pracownie komputerowe, a biblioteki szkolne w pracownie multimedialne, program realizowany jest przez Ministerstwo Edukacji Narodowej z opóźnieniem (szkoły czekają na pracownie przyznane im w 2004 roku). Oprócz bariery w dostępie do pracowni komputerowej istotne przeszkody w korzystaniu z technologii informacyjnych mogą tkwić w programach szkolnych.

Czy współczesna szkoła, dzięki nieustającym przeobrażeniom, którym podlega system edukacji, lepiej prowadzi ucznia ku dojrzałości? Czy zapewnia mu wszechstronny rozwój, wyposaża w umiejętności, czy kształci postawy moralne, czy umożliwia pełniejsze rozumienie świata? Czy wspomaga aktywność, samodzielność i odwagę myślenia? Czy wreszcie uczy uczenia się – tak niezbędnej umiejętności w dynamicznie zmieniającym się świecie? To najistotniejsze pytania, które należy zadawać podejmującym się przeprowadzenia kolejnych zmian w polskiej oświacie.

Z perspektywy samorządowej

Samorządy muszą rozwiązywać wiele problemów. Są najbliżej mieszkańców i najszybciej mogą reagować na ich potrzeby i aspiracje. Dobrze ilustruje to w szkolnictwie liczba klas integracyjnych, które powstały w ciągu minionego czasu w Gdyni: z sześciu klas w roku 1998 do pięćdziesięciu sześć w roku szkolnym 2005/2006.

Wszechstronny rozwój ucznia, wysoki poziom kształcenia, elastyczność w kształtowaniu różnorodnych ofert, harmonijne realizowanie zarówno procesu dydaktycznego, jak i wychowawczego to cele, które pragną realizować w szkołach wszystkie samorządy. Muszą one jednak godzić dbałość o rozwój i spełnianie potrzeb wspólnoty mieszkańców z możliwościami swojego budżetu.

Funkcjonujący dziś system oświaty rozdziela kompetencje nieufnie wobec samorządów, przyznając im głównie finansowe. To efekt centralizacji (szczególnie w ostatnich latach) systemu i ucieczki od określania standardów finansowania, które pozwoliłyby obliczyć i domagać się należnej każdemu samorządowi kwoty subwencji oświatowej. Brak standardów powoduje, że konieczne staje się dokładanie coraz większych kwot do wydatków oświaty, co umożliwia jedynie utrzymanie wcześniej wypracowanego poziomu. Mimo bowiem rozwoju gospodarczego nie rośnie procentowo część PKB wydatkowana na oświatę, choć doświadczenia innych krajów i dyskusje polityków potwierdzają taką konieczność. Tymczasem kwota gminnej i powiatowej subwencji oświatowej jest wynikiem podzielenia sumy środków przeznaczonych w budżecie państwa na edukację przez liczbę uczniów, z uwzględnieniem wag, które z roku na rok rosną. W 2004 roku było ich 30, a w 2005 roku 39, co powoduje zmniejszenie kwoty na podstawowy tak zwany standard A. Tak wyliczone kwoty znacząco odbiegają od niezbędnych i rzeczywistych kosztów, które są konieczne do utrzymania szkół. Choć koszt edukacji ucznia w każdej ze szkół może być różny z wielu powodów (decydują o nim liczebność klas, stopnie awansu zawodowego nauczycieli, koszt mediów w danym budynku), to w tak ukształtowanym systemie finansowym o standardzie oferty edukacyjnej decydują głównie dodatkowe środki płynące z budżetu samorządów. Wysokość tych kwot jest określana przez politykę gminy i jej możliwości finansowe. Są one bardzo zróżnicowane zarówno w województwie pomorskim, jak i w pozostałych. Czy tak różny koszyk edukacyjny może prowadzić do pogłębiania nierówności szans edukacyjnych dzieci i młodzieży? Odpowiedzi dziś można szukać w wynikach sprawdzianów i egzaminów zewnętrznych.

Najwyższe średnie wyniki w ciągu czterech lat doświadczeń zewnętrznego systemu oceniania uzyskują uczniowie z dużych miast. W nich też gminy partycypują w 30-40 procent kosztów całej edukacji, a w dużych aglomeracjach łatwiej o koncentrację środków, dlatego więcej można przeznaczyć na wzbogacanie oferty edukacyjnej. Czy brak standardów w finansowaniu oświaty i przełomu w polityce państwa będzie prowadził do dalszego różnicowania poziomu usług edukacyjnych? Doświadczenia Gdyni, której szkoły w każdym sprawdzianie i egzaminie uzyskiwały wyniki najwyższe w okręgu i w skali kraju, potwierdzają skuteczność polityki samorządu.

Oświata wymaga kolejnych zmian

W minionym piętnastoleciu zmieniło się bardzo wiele w polskiej edukacji. Szczególnie ważną rolę odegrały samorządy. Doświadczenia minionych lat, a także procesy, których jesteśmy uczestnikami, skłaniają do rozważenia kolejnych problemów. Wśród najważniejszych należałoby wymienić:

– określenie standardów finansowych odpowiadających rzeczywistym kosztom kształcenia, z uwzględnieniem prawdziwych kosztów matury

– zwiększenie kompetencji samorządów

– odejście od koncepcji przekazywania wiedzy uniwersyteckiej z tak wielu przedmiotów na rzecz ograniczenia liczby przedmiotów obowiązkowych i wprowadzenia szerokiej grupy przedmiotów do wyboru

– zlikwidowanie liceów profilowanych: ten eksperyment się nie powiódł, co potwierdziły matura i niewielki procent uczniów wybierających ten typ kształcenia

– rozważenie określenia niezbędnego progu punktowego, który z egzaminów i świadectwa musiałby uzyskać uczeń, by mógł wybierać kształcenie w szkole średniej

– wprowadzenie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków

– większe uszczegółowienie podstaw programowych

– powstrzymanie procesu „biurokratyzowania” szkoły, by nauczyciel miał więcej czasu dla uczniów.

O autorze:

Ewa Łowkiel

Dodaj komentarz

Skip to content