Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

W stronę pomorskiej wspólnoty obywatelskiej

Każdy z nas – mieszkańców Pomorza – chciałby lepszej przyszłości dla siebie, swoich dzieci i wnuków. Najlepiej tu, w miejscu, gdzie się urodziliśmy, gdzie mieszkamy, w kręgu swych krewnych i przyjaciół, a nie w Warszawie czy Londynie. Chcielibyśmy także być dumni z regionu, w którym żyjemy, z tego, że jest on znany i wzbudza podziw w innych stronach Polski i Europy, że ma swój charakter, siłę przyciągania, że jest dynamiczny i konkurencyjny. Jak to osiągnąć? Gdzie tkwi tajemnica tego, że jedne regiony są aktywne i mają swą „duszę”, a inne są bezbarwne, pasywne.

Historia regionów Europy – w tym m.in. przykład wschodnich Niemiec czy południowych Włoch – wskazuje, że decydującego znaczenia dla rozwoju nie ma ani infrastruktura techniczna, ani masowa pomoc publiczna, ani nawet wysokie wykształcenie mieszkańców (kapitał ludzki). Decydujące znaczenie ma poziom zaufania i współpracy, czyli to, co socjologowie nazywają kapitałem społecznym. Pisał o tym F. Fukuyama w swej słynnej książce Zaufanie. Kapitał społeczny a droga do dobrobytu. Wzrost wzajemnego zaufania i współpracy jest kluczem do bardziej konkurencyjnej i innowacyjnej gospodarki, do lepszego rządzenia i administrowania, do efektywnej absorpcji środków unijnych, wreszcie do większej satysfakcji z życia (m.in. dzięki szerszym więziom społecznym). Dopiero po spełnieniu tego warunku inwestycje w infrastrukturę czy w kwalifikacje przynoszą spodziewane owoce.

Dziś A.D. 2006, po 17 latach transformacji, stojąc zarówno wobec wielkich szans, jak i zagrożeń, powinniśmy przemyśleć dotychczasowy model naszego funkcjonowania na Pomorzu. Czas zacząć wychodzić z logiki działania głównie rywalizacyjnego i wąsko-układowego. Działania, w którym zaufanie i współpraca ograniczają się do wąskiego kręgu rodzinno-przyjacielskiego. Czas otworzyć się na szerszą i bardziej długofalową współpracę również z tymi, z którymi nie tworzymy wąskiego układu wzajemnej lojalności. Przełamać syndrom myślenia o współpracy kategoriami zagrożeń, a nie szans i korzyści. Współczesna gospodarka wymaga łączenia różnych specjalności i umiejętności, wymaga interdyscyplinarności i synergii, stałego wzajemnego uczenia się, budowy sieci współpracy i tzw. klastrów, otwartości na wymianę idei i pomysłów.

Jak zatem poprawić poziom zaufania i współpracy na Pomorzu? Drogą do tego jest stworzenie prawdziwej, REGIONALNEJ WSPÓLNOTY OBYWATELSKIEJ. Wspólnoty, która respektując tożsamość i cały istniejący dorobek wspólnot mniejszych (np. etniczno-kulturowych czy lokalnych), zbliżyłaby nas – różne środowiska i części województwa pomorskiego – do siebie, a jednocześnie pozostawiła otwartymi na świat. Wspólnoty, która prędzej czy później stanie się wartością samą w sobie.

Nasz region – Pomorze – jest jeszcze bardzo, bardzo młody. Ma zaledwie siedem lat i dopiero „uczy się chodzić”. Podobnie jak wszystkie inne województwa powstał z dniem 1 stycznia 1999 roku. Głównym zadaniem samorządu wojewódzkiego jest wspieranie rozwoju społeczno-gospodarczego regionu. Takie rozwiązanie jest całkowicie zgodne ze współczesnymi tendencjami w zakresie wyboru najlepszego szczebla publicznego wspierania gospodarki i budowania szeroko rozumianych warunków jej konkurencyjności. Coraz częściej mówi się o rywalizacji regionów, o regionalnej polityce innowacyjnej, o regionalnej atrakcyjności inwestycyjnej i zamieszkania, o znaczeniu wizerunku regionu, o uczących się regionach itp. Regiony stają się ważnymi aktorami na krajowych i międzynarodowych scenach życia społecznego, kulturowego i gospodarczego. Przykładami regionów, które dzięki swojej dobrze skoordynowanej aktywności osiągnęły spektakularny sukces są: Bawaria, która z landu rolniczego zmieniła się w region wysokich technologii czy Kalifornia, która stała się mekką przemysłu IT. W Polsce najbardziej spójnie i ofensywnie działa województwo dolnośląskie, będąc dzięki temu najlepszym w przyciąganiu inwestycji zagranicznych.

Globalizacja i rewolucja technologiczna prowadzi do tak szybkich zmian w otoczeniu przedsiębiorstw, że to nie państwo jako całość, ale właśnie region jest właściwym szczeblem dla działań wspierających konkurencyjność przedsiębiorstw i budowę kapitału ludzkiego. Nie chodzi przy tym jedynie o lepsze informacje i zrozumienie potrzeb biznesu, ale przede wszystkim o lepszą współpracę i efekty synergii, których nie mogą zapewnić centralne polityki resortowe. Na szczeblu regionu można łatwiej i szybciej rozpoznawać, rozumieć i wdrażać całokształt działań mających na celu jego dynamiczny rozwój. Można także używać „miękkich”, perswazyjnych instrumentów koordynacyjnych, które są poza zasięgiem rządu centralnego.

Dlatego stworzenie samorządowego województwa pomorskiego – jako regionalnej formuły demokratycznego stanowienia o swoim rozwoju – jest dla nas, jego mieszkańców, szansą na poradzenie sobie z wielkimi wyzwaniami współczesności, takimi jak globalizacja czy rewolucja technologiczna. Oczywiście, jesteśmy dopiero na początku drogi budowy regionu jako zwartego organizmu zdolnego do spójnego, a zarazem długofalowego działania. Wiemy, że zajmie to sporo czasu i będzie polegało na uczeniu się na własnych błędach.

Jesteśmy jednak w dość szczególnej sytuacji, która zmusza do jak najszybszego podjęcia tej sprawy. Już dziś bowiem stajemy zarówno wobec poważnych zagrożeń związanych na przykład z trudnościami gospodarki morskiej czy emigracją młodych, jak i niebywałej szansy, jaką są fundusze pomocowe Unii Europejskiej – zwłaszcza te na lata 2007Nasz główny problem nie tkwi w sferze materialnej czy w sferze okoliczności obiektywnych. Tkwi w sferze mentalnej, w sferze naszych myśli i zachowań, w sferze ducha. Nie współpracujemy, bo nie jesteśmy wobec siebie lojalni, nie mamy do siebie zaufania i nie umiemy ze sobą rozmawiać, a przez to nie jesteśmy w stanie wzajemnie się porozumieć. Brakuje nam umiejętności i kultury komunikowania się. Nasz system komunikacji szwankuje. Nie mamy regionalnej agory, która byłaby miejscem prawdziwej debaty, ścierania się opinii, wzajemnego poznawania się i budowania konsensusu. Uogólniając, nie funkcjonujemy dobrze, bo mamy jeszcze za mało kapitału zaufania, bo nie zbudowaliśmy jeszcze prawdziwej wspólnoty regionalnej. I to jest obecnie nasze najważniejsze zadanie. Zadanie dla elit i aktywnych, świadomych obywateli. Brzmi to dość normatywnie, ale myśl o celowym budowaniu wspólnot towarzyszy obecnie wielu sferom. I tak np. na ostatnim Światowym Forum Gospodarczym (WEF) w Davos (2006) jednym z głównych tematów, który absorbował światowych liderów biznesu, była kwestia: jak budować wspólnotowość w korporacjach.

Dlatego jako IBnGR nie wahaliśmy się, by poświęcić niniejszy numer Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego tej sprawie. Dlatego dnia 13 maja organizujemy Pomorski Kongres Obywatelski. Chcielibyśmy, by był on impulsem do szerokiej debaty – jaką wspólnotę regionalną chcemy tworzyć i w jaki sposób? Na jakich zasadach, wartościach i wzorach etycznych chcemy budować naszą przyszłość, w oparciu o jaką tożsamość, jakie doświadczenia i symbole przeszłości? Jak łączyć tradycję z nowoczesnością? Jak komponować tożsamości lokalne i subregionalne z wyzwaniem tożsamości regionalnej?

Jako mieszkańcy Pomorza nie tworzymy jednorodnej grupy społecznej. Są wśród nas Kaszubi i Kociewiacy. Jest wiele osób o korzeniach wileńskich, wschodnich. Są napływowi mieszkańcy Ziemi Słupskiej i Dolnego Powiśla. Są mniejszości narodowe. Naszym wspólnym mianownikiem może być jednak etos obywatelski. Wskazuje na to bardzo wysoka aktywność w organizacjach pozarządowych, wysoka przedsiębiorczość i tradycja zamiłowania do wolności i niezależności. Piszą o tym inni wypowiadający się w tym numerze Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego. Syntezą etosu obywatelskiego jest aktywność i odpowiedzialność obywateli, wymaganie od siebie i od innych, łączenie indywidualnej zaradności z myśleniem kategoriami dobra wspólnego. Jest to doskonała recepta na sukces we współczesnym świecie globalnej konkurencji i szybko zmieniających się uwarunkowań.

Czy w świetle naszej tradycji, tej wcześniejszej i tej „solidarnościowej”, nie chcielibyśmy być wzorem demokracji obywatelskiej, prawdziwej samorządności zarówno na szczeblu lokalnym, jak i regionalnym? Świadomy, aktywny i wymagający obywatel jest najlepszą gwarancją wysokiej jakości rządzenia i administracji. Dla rozwoju społeczno-gospodarczego jest to tak samo ważne, jak efektywność samej gospodarki. Wysoka jakość naszej samorządności może nam przynieść przewagę konkurencyjną, która zrekompensuje wszystkie obiektywne słabości, jak np. położenie geograficzne czy obciążenie starymi strukturami gospodarczymi. Wizerunek Pomorza jako polskiego i europejskiego lidera demokracji obywatelskiej byłby spójny z cudem pokojowej zmiany ustrojowej, która dokonała się tu za sprawą „Solidarności”.

Jak zbudować taką dynamiczną, otwartą, skierowaną w stronę przyszłości, a zarazem pielęgnującą swe tradycje oraz różne etniczne i lokalne więzi społeczne wspólnotę regionalną? Jak stymulować aktywność społeczną i myślenie kategoriami dobra wspólnego?

Najlepiej robić to zarówno oddolnie, jak i odgórnie. Kluczem jest dobry przykład dawany przez elity na różnych szczeblach i w różnych sferach. To elity powinny prezentować pozytywne wzorce zachowań, rozpowszechniać myślenie kategoriami dobra wspólnego i długofalowego, formułować wizję rozwoju. Prawdziwe elity mają postawę służebną. Zamiast się odgradzać i okopywać są otwarte i „włączające” (inkluzywne), gotowe dzielić się z innymi swymi doświadczeniami i możliwościami, gotowe też zaakceptować logikę rotacji i stałego odświeżania tam, gdzie wymaga tego proces demokratyczny.

Potrzebujemy nowego typu przywództwa. Przywództwa, które oparte jest na wyrazistych zasadach i wartościach, a jednocześnie respektuje ludzką godność i jest otwarte na prawdziwy dialog. Dotyczy to wszystkich sfer – zarówno roli ojca, nauczyciela, samorządowca, jak i menadżera. Przykładowo, bez właściwego podejścia, stracimy inżynierów, których zawód staje się coraz bardziej zawodem wolnym i którzy będą mieli szybko rosnące możliwości alternatywnego zatrudnienia w innych krajach. Tylko przywództwo oparte na wartościach może być we współczesnych czasach przywództwem silnym, a właśnie takie przywództwo jest obecnie w deficycie.

Potrzebujemy też nowego kształtu samorządności. Powinna ona mieć bardziej partycypacyjny, a mniej hierarchiczny charakter. Władza samorządowa powinna czuć się reprezentantem, a nie zarządcą wspólnoty terytorialnej. Powinna też nauczyć się nowej roli bycia katalizatorem, animatorem i pośrednikiem aktywności i współpracy różnych środowisk, swego rodzaju rozsadnikiem dialogu, zaufania, konsensusu i współpracy.

Przezwyciężenie dezintegracji i nadmiernej rywalizacji wymaga też lepszej komunikacji społecznej, organizacji różnego rodzaju for, sieci dialogu, debat, a przede wszystkim wsparcia ze strony mediów. Obok komunikacji międzyśrodowiskowej niezwykle ważna jest komunikacja międzypokoleniowa. Trzeba włączyć młode pokolenie do debaty nad przyszłością Pomorza. Młodzi ludzie mają ze swego „buszowania” po Europie niezwykle wartościowe obserwacje, które mogą pomóc w lepszym urządzeniu naszego regionu. W szczególności są dobrym „medium” umożliwiającym odczytywanie znaków czasu i wymogów przyszłości. Wykorzystanie głosu, energii, zapału i europejskich doświadczeń młodych to najlepsza droga do dynamicznego Pomorza.

Sprawdzonym integratorem ludzkich działań jest ambitna, klarowna i wspólna wizja rozwoju. Jej wykreowanie w skali naszego regionu wymaga jednak spełnienia wcześniejszych warunków, a przede wszystkim otwarcia się władz samorządowych na prawdziwy dialog i partnerstwo z różnymi środowiskami.

Patrząc długofalowo, najważniejsze jest wychowanie młodego pokolenia, krzewienie patriotyzmu lokalnego i regionalnego, a jednocześnie postaw otwartych i kooperacyjnych. Uczenie komunikacji, dialogu i współpracy, a także wymagania od siebie i od innych. Istotne jest także tworzenie warunków dla kreowania i wychowawczego oddziaływania młodzieżowych pozytywnych liderów (np. poprzez sport i aktywność kulturową) i ograniczanie pola działania liderów negatywnych.

1 (1)

Całokształt przesłanek budowy regionalnej wspólnoty obywatelskiej przedstawia schemat. Jego intencją jest stymulowanie dalszej debaty, która uwzględniłaby różne perspektywy i doświadczenia. Najważniejsze byśmy sobie w pełni uświadomili naturę głównego wyzwania, przed którym stoimy. Otwarta i szeroka debata z pewnością przyniesie właściwe odpowiedzi. Odpowiedzi, które będą mogły być podstawą regionalnego konsensusu w sprawach najważniejszych dla jego rozwoju. Podzieleni i zdezintegrowani rzeczywiście możemy ulec peryferyzacji.

Zapraszamy również na Pomorski Kongres Obywatelski – informacje dotyczące Kongresu znajdują się na stronie Polskiego Forum Obywatelskiego www.pfo.net.pl i stronie Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkowąwww.ibngr.edu.pl.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Innowacyjne Pomorze

Innowacyjność stała się ostatnio bardzo nośnym postulatem, który powoli zaczyna być przesadnie eksploatowany bez dostatecznego zagłębienia się w istotę zjawiska. Wszyscy, poczynając od Komisji Europejskiej, chcą wspierać innowacyjność. Bardzo często słyszymy utyskiwania, że firmy nie są innowacyjne, nie ponoszą wydatków na prace badawczo-rozwojowe czy nie wykorzystują nowoczesnych technologii. Różnego rodzaju wskaźniki rzeczywiście to potwierdzają, jednakże zasadniczy problem (i wyzwanie) leży gdzie indziej. Przede wszystkim jest to kwestia zmian w sektorach: badawczo-rozwojowym i administracji oraz na ich wzajemnym styku, zwłaszcza z sektorem przedsiębiorstw.

Innowacje rodzą się w firmach!

Innowacje nie powstają na uczelniach czy w różnego rodzaju instytucjach wspierających przedsiębiorczość, lecz w firmach, zaś ich główną siłą napędową jest presja konkurencyjna. Wiedza czy technologia, która powstała w strukturach naukowych, staje się innowacją dopiero wtedy, gdy zostaje wprowadzona na rynek – czyli de facto wówczas, gdy ktoś próbuje na niej zarobić.

Czy pomorskie firmy są innowacyjne? Trudno mówić, że podmioty działające w warunkach rynkowych nie dokonują zmian, usprawnień, nie wprowadzają nowych produktów czy usług. To wszystko są innowacje, które mają nie tylko charakter technologiczny, ale także organizacyjny, procesowy czy marketingowy. Firmy muszą je wdrażać nie tylko po to, by przetrwać na rynku, lecz także w celu zwiększenia zysków i przewagi nad konkurentami.

Największym problemem systemowym związanym z sektorem przedsiębiorstw jest zapewne niedostatek funduszy venture capital umożliwiających finansowanie ryzykownych projektów inwestycyjnych mniejszych firm. To poważna luka, ponieważ wszędzie na świecie finansowanie rozwoju przedsięwzięć innowacyjnych w oparciu o sektor bankowy i kredyt jest niezwykle trudne, jeśli nie niemożliwe.

Kolejną kwestią jest taka zmiana systemu dystrybuowania publicznych pieniędzy na badania, aby w większym stopniu pozwalał on na wykorzystanie tych środków lub wyników prowadzonych badań przez firmy. System ten musi być prosty, sprawny i elastyczny, aby dostarczanie wsparcia oraz realizacja i rozliczanie projektów współgrały z procesami biznesowymi firm i nie powodowały znaczących kosztów transakcyjnych.

Trzecim istotnym obszarem jest zapewnienie odpowiednich kwalifikacji w zakresie zarządzania i planowania strategicznego w firmach. z pewnością jest to wyzwanie dla instytucji edukacyjnych i szkoleniowych – czyż wykwalifikowana kadra nie jest najbardziej poszukiwanym zasobem przez rozwijających się przedsiębiorców! Innowacyjność w firmach wymaga jednak także świadomości, przywództwa oraz odpowiednich struktur organizacyjnych i motywacyjnych.

Potrzebujemy lepszych uczelni…

Wróćmy jednak do konieczności zmian w sektorze badawczo-rozwojowym i administracji. Chęć osiągnięcia konkurencyjności we współczesnej gospodarce coraz częściej implikuje współpracę z uczelniami i jednostkami badawczo-rozwojowymi. Daje ona dostęp do rosnącego na znaczeniu zasobu, jakim jest wiedza. Uczelnie dostarczają także wykwalifikowanych pracowników i mogą być źródłem nowych, innowacyjnych firm zakładanych przez naukowców, studentów i absolwentów, a także przez same uczelnie. Sęk w tym, że polskie uczelnie są ciągle słabo przygotowane do współpracy z gospodarką. Tym samym są nie dość przedsiębiorcze i innowacyjne, by traktować firmy jako potencjalnych klientów. Z małym ryzykiem błędu można powiedzieć, że uczelnie nie przeszły jeszcze tak gruntownej transformacji, jak sektor przedsiębiorstw. Przez wiele lat brakowało gruntownych zmian systemowych (co obecnie zaczyna się powoli zmieniać), którym nie sprzyjał dodatkowo niski poziom nakładów publicznych na naukę.

Problem uczelni nie jest jednak typowo polski. W wielu krajach, także europejskich, zauważa się pewien hermetyzm świata nauki i jego słabe relacje z gospodarką. Diagnoza ta stała się podstawą dla szeregu działań, które mają to zmienić. Uruchamiane są środki na komercjalizację wyników badań, powstają wyprofilowane centra doskonałości, parki naukowo-technologiczne i inkubatory. Działania te podejmowane są także w Polsce i województwie pomorskim. Warto jednak podkreślić, że polskie uczelnie – aby stać się atrakcyjnym partnerem dla sektora przedsiębiorstw i liderem procesów innowacyjnych w gospodarce – muszą zmienić się w sposób fundamentalny. Bardzo ciekawie pisze o tym w bieżącym numerze Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego profesor Andrzej Jajszczyk. Wskazuje on na potrzebę podniesienia kwalifikacji kadry (między innymi poprzez przejście na kontraktowe warunki zatrudnienia) oraz jakości kształcenia (nowoczesne i aktualne programy, większe powiązanie z praktyką, promowanie studiowania na dwóch uczelniach). Reformowanie uczelni powinna ułatwiać zmiana systemu zarządzania, w tym wprowadzenie instytucji kanclerza, który byłby wybierany przez radę patronacką, reprezentującą odpowiednio interesy państwa, samorządu czy przemysłu z danego regionu.

…i innowacyjnej (e-)administracji

Zmiany na uczelniach nie są z pewnością procesem łatwym, dlatego powinny być umiejętnie stymulowane poprzez działania i programy uruchamiane przez administrację. Tak dzieje się na przykład w Anglii i Szkocji, gdzie agencje rozwoju regionalnego wspierały miedzy innymi powstanie – częściowo niezależnych od uczelni – centrów doskonałości i instytutów technologicznych. Nie jest to jednak jedyny obszar, w którym administracja może pozytywnie oddziaływać na innowacyjność i rozwój sektora przedsiębiorstw.

Warunkiem wyjściowym jest oczywiście sprawność działania pozwalająca na redukcję kosztów związanych z załatwianiem kwestii formalnych i administracyjnych. Kontakty z pomorskimi przedsiębiorcami wskazują, że obszar ten wymaga usprawnień w postaci zastosowania na większą skalę technologii informatycznych i internetu. Wdrożenie rozwiązań e-administracji umożliwiłoby nie tylko obniżenie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, ale również – poprzez promocję korzystania z usług internetowych w społeczeństwie – stymulowałoby rozwój komercyjnych usług on-line.

Administracja powinna być także bardziej ukierunkowana na dialog ze środowiskiem biznesowym – definiowanie problemów – wąskich gardeł – i ich rozwiązywanie. Za granicą często mamy do czynienia z realizacją polityki ścisłej współpracy z kluczowymi branżami, czy też kla-strami. Nie chodzi przy tym o ich subsydiowanie, ale o wypracowanie optymalnej polityki i kierunku wydatkowania środków publicznych (na przykład na infrastrukturę czy edukację). Coraz częściej polityka publiczna skupia się raczej na stymulowaniu potencjalnych lokomotyw rozwoju niż na podtrzymywaniu schyłkowych branż czy przedsiębiorstw.

Doświadczenia zagraniczne pokazują, że administracja może być podmiotem, który aktywnie i umiejętnie wspiera procesy rozwojowe i innowacyjne oraz tworzy przyjazne otoczenie biznesowe. Wymaga to jednak zmiany sposobu funkcjonowania. Dobrym punktem odniesienia może być realizacja polityki rozwoju opartej na klastrach (cluster based policy). Zakłada ona zarówno koordynację działań administracji i innych podmiotów wokół kluczowych klastrów, jak również wspieranie oddolnych inicjatyw klastrowych, będących formą organizowania współpracy grup przedsiębiorstw i różnych podmiotów z ich otoczenia. Istotne są także bardziej prozaiczne kwestie, jak lepsze wynagradzanie pracowników połączone z realną weryfikacją jakości ich pracy czy zatrudnianie osób z przeszłością biznesową. Jeżeli administracja nie zmieni swojego sposobu funkcjonowania, to nadal w nieformalnych rozmowach z przedsiębiorcami będzie o niej można o niej usłyszeć mało pochlebne opinie i najczęściej pojawiającą się rekomendację: „niech przynajmniej nie przeszkadza”.

Podsumowując, innowacyjny rozwój województwa pomorskiego wymaga pełnego uruchomienia potencjału i możliwości trzech podstawowych sektorów: przedsiębiorstw, uczelni i jednostek badawczo-rozwojowych oraz administracji. Niewątpliwie potrzebne są więc dialog i współdziałanie. Jednocześnie parafrazując znaną piosenkę Wojciecha Młynarskiego, można także powiedzieć: niech każdy jak najlepiej „robi swoje”.

Pomorskie na tle pozostałych województwOpracował Jan Szomburg, Jr. na podstawie danych GUS z publikacji „Nauka i Technika” w 2004Dane statystyczne pokazują, iż województwo pomorskie na tle pozostałych regionów jest średniakiem. Większość wskaźników mierzących potencjał innowacyjny i rzeczywistość oscyluje wokół 7. miejsca w kraju. Jedynym kryterium wyróżniającym Pomorze jest wysoki odsetek pracowników naukowo-badawczych. Co ciekawe w woj. pomorskim relatywnie większa część nakładów na B+R ponoszona jest przez sektor prywatny – 28,7% w stosunku do średniej na poziomie 22,6%, jakkolwiek dystans do zalecanych 2/3 jest nadal duży.

Wskaźnik Wartość Miejsce w skali kraju
Liczba jednostek B+R 40 8
Nakłady na działalność B+R (jako % PKB) 0,43 5
Nakłady na działalność B+R w 2004 roku (w mln PLN) 247,6 7
Pracownicy naukowo-badawczy na 1000 osób aktywnych zawodowo 4,2 3
Zatrudnieni w działalności B+R (ogółem) 6646 8
Procentowy udział przedsiębiorstw, które prowadziły działalność innowacyjną 38,7 10
Nakłady na działalność innowacyjną w przedsiębiorstwach przemysłowych (w mln PLN) 705,1 6
Ilość udzielonych patentów 41 7
Ilość udzielonych praw ochronnych na wzory użytkowe 39 8

1

2

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorski rynek finansowy

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Sukces regionów

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Czas na metropolię

Drodzy Czytelnicy Przeglądu,

z wielką radością oddajemy w Państwa ręce najnowszy numer naszego wydawnictwa, dotyczący jakże ważnego i aktualnego tematu metropolizacji. Głównym celem, który przyświecał nam podczas tworzenia tego numeru było dostarczenie możliwie kompletnego i obszernego zestawienia opinii i zapatrywań na tą kwestię. W szczególności przedstawiamy poglądy osób, od których najbardziej będzie zależał zakres, głębokość i tempo poczynań tworzących metropolię wokół Trójmiasta – Marszałka Województwa i włodarzy miast. Ze względu na okres wyborczy, na który przypadało przygotowanie tego numeru PPG (druga tura) nie wszystkie gminy mogły być tu reprezentowane. Zamieszczamy również wypowiedzi naukowców i ekspertów z całej Polski, które gwarantują nie uwarunkowane bezpośrednimi interesami podejście do tej kwestii.Metropolizacja jest teraz jednym z najbardziej gorących tematów poddawanych pod dyskusję na Pomorzu. Jednakże w gąszczu prezentowanych nie ustrukturalizowanych informacji, które zewsząd do nas docierają i wobec skupiania się na pojedynczych sprawach (vide: wspólny bilet), ciągle brakuje jasnej odpowiedzi na trzy najważniejsze pytania:

  • Jakie są zalety i wady metropolizacji?
  • Jak stworzyć naszą metropolię?
  • Jak zharmonizować rozwój metropolii z rozwojem regionu?

Chociaż aktualnie większość elit i obywateli wydaje się być przekonana co do zalet, jakie niesie ze sobą metropolizacja, warto jednak zrobić rzetelny bilans za i przeciw, aby ostatecznie rozwiać wątpliwości przed podjęciem działań praktycznych.

Z kolei odpowiedź na drugie z wymienionych pytań jest już dużo trudniejsza. Kwestie: delimitacji geograficznej, zakresów kompetencji oraz głębokości metropolizacji nie są już tak proste do rozstrzygnięcia. Pojawiają się różne poglądy: od powołania luźnego ciała doradczego dla obszaru metropolii, poprzez oddelegowanie najważniejszych kompetencji wraz z budżetami poszczególnych jednostek administracyjnych w takich dziedzinach, jak: transport czy urbanistyka, aż do postulatów utworzenia jednego organizmu miejskiego. Odpowiedź na to pytanie jest niewątpliwie największym wyzwaniem dla osób, które będą decydować o powstaniu metropolii w naszym regionie. Każdy z tych wariantów ma swoje mocne i słabe strony. Mam nadzieję, że ten numer Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego przyczyni się do lepszego zrozumienia zalet i wad każdego z nich i ułatwienia dalszej debaty na ten temat z udziałem możliwie jak najszerszego kręgu obywateli.

Oprócz kwestii dróg i tempa metropolizacji poruszamy również temat wpływu przyszłej metropolii na resztę regionu, bo przecież nie całe województwo znajdzie się w jej granicach. Jak spowodować, by rozwój metropolii nie odbywał się kosztem regionu? To pytanie również nie pozostaje bez odpowiedzi.

Mam nadzieję, iż w niniejszym numerze udało nam się przedstawić możliwie głębokie i rzetelne podejście do tematu metropolizacji. Czy przyszedł już czas na metropolię z prawdziwego zdarzenia? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam, drodzy Czytelnicy.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorska kultura

Skip to content