Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Sytuacja gospodarcza województwa pomorskiego w III kwartale 2022 r.

Pobierz PDF

Koniunktura gospodarcza

Po trzech kwartałach z rzędu, upływających pod znakiem dynamicznego podnoszenia stóp procentowych, na przestrzeni III kwartału br. proces ten wyraźnie spowolnił. Jesteśmy już także po październikowym posiedzeniu RPP, podczas którego po raz pierwszy od dokładnie roku zapadła decyzja o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Czy można zatem mówić o końcu cyklu podwyżkowego? Zdaniem prof. Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego – odpowiedź brzmi „nie”. Jak argumentował podczas konferencji prasowej po ostatnim posiedzeniu RPP, to zatrzymanie cyklu, a nie formalny koniec. Cykl jest otwarty, to klasyczna sytuacja „wait and see”1.

Zdaniem nowej członkini RPP, prof. Joanny Tyrowicz, obrana przez Radę strategia jest jednak zdecydowanie zbyt liberalna, gdyż – jak wskazała – mamy silnie ujemne stopy procentowe, przyspieszającą inflację i cały czas relatywnie dobrą sytuację gospodarczą. Przekonywała ona również, że w przeciwieństwie do Fedu i Europejskiego Banku Centralnego, decyzje NBP nie powinny brać pod uwagę ogólnej sytuacji gospodarczej, lecz skupiać się tylko i wyłącznie na „zbiciu” inflacji, co jest jego zobowiązaniem wobec społeczeństwa. Zwróciła także uwagę na to, że polityka pieniężna będzie mniej skuteczna, jeżeli dalej będzie gospodarkę stymulowała polityka fiskalna2.

Nawiązując do wspominanej już inflacji – nadal znajdujemy się na ścieżce jej wzrostu. Wrzesień był siódmym miesiącem z rzędu, kiedy utrzymywała się ona na poziomie przekraczającym 10 proc. w stosunku do analogicznego miesiąca roku poprzedniego, niebezpiecznie zbliżając się do 20 proc. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w lipcu znajdowała się ona w Polsce na poziomie 15,6 proc., w sierpniu – 16,1 proc., a we wrześniu – 17,2 proc.3 To najwyższy odczyt tego wskaźnika od lutego 1997 r. Podobnie jak w poprzednich miesiącach, z bardzo wysokim poziomem inflacji zmaga się także wiele innych gospodarek, w tym m.in. nasz największy partner handlowy, czyli Niemcy, gdzie po raz pierwszy od ponad 70 lat poziom inflacji osiągnął wartość dwucyfrową (10,0 proc. we wrześniu, 10,4 proc. w październiku)4.

Nie może zatem dziwić, że reakcją banków centralnych jest podnoszenie stóp procentowych. Dynamiczne tempo zacieśniania polityki monetarnej przez banki centralne w długim terminie przełożyć się może jednak na istotne szkody z punktu widzenia globalnego wzrostu gospodarczego. Obrazują to doskonale załamujące się obecnie krzywe rentowności obligacji. W USA od kilku już miesięcy dwuletnie obligacje skarbowe mają zdecydowanie wyższą rentowność od dziesięcioletnich. Analiza danych historycznych wskazuje, że z dużą dozą prawdopodobieństwa świadczy to o nadchodzącej recesji. Czy tak będzie i tym razem?

To, co dzieje się obecnie na świecie, znajduje odzwierciedlenie w trendach i procesach, jakie mają miejsce w skali gospodarek regionalnych, w tym również pomorskiej. W wypadku tej ostatniej, w czterech spośród siedmiu analizowanych przez Główny Urząd Statystyczny branż, wskaźnik bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw kształtował się na koniec września br. poniżej zera – dotyczyło to: przetwórstwa przemysłowego (–⁠4,4 pkt.), handlu detalicznego (–⁠6,3 pkt.), budownictwa (–⁠7,9 pkt.) oraz, przede wszystkim, zakwaterowania i usług gastronomicznych (–⁠40,9 pkt.). Szczególnie frapujący jest ostatni z sektorów, w którym wyraźnie ujemne wartości wskaźnika odnotowano także w sierpniu (–⁠29,7 pkt.) oraz lipcu (–⁠33,7 pkt.). Jest to tym bardziej zastanawiające, gdy weźmiemy uwagę, że Gdańsk, Sopot czy Władysławowo tradycyjnie należały podczas minionych wakacji do najbardziej popularnych destynacji turystycznych w naszym kraju.

Jak jednak wskazują najświeższe badania, ze względu na galopującą inflację, Polacy zmienili swój tryb wakacyjnego odpoczynku – ich wyjazdy były po pierwsze krótsze, a po drugie, bardziej oszczędne: więcej, niż zazwyczaj, turystów decydowało się na samodzielne przygotowywanie posiłków zamiast stołowanie się w restauracjach, mieli oni też niższą skłonność do wydawania pieniędzy „na miejscu” – na wszelkiego rodzaju suweniry, przekąski czy sprzęt turystyczny. Nie dopisała także pogoda – reprezentanci branży wskazują, że przez kapryśną pierwszą połowę lipca, sezon rozpoczął się na dobre dopiero w jego połowie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że siłą rzeczy porównują oni obecny sezon z ubiegłym, który był rekordowy – kiedy to nad polskie morze przybyły tłumy turystów spragnionych wakacyjnego wypoczynku po okresie pandemii.

Pod koniec kwartału przewaga ocen pozytywnych dotyczyła natomiast sektorów: informacji i komunikacji (+⁠21,6 pkt.), handlu hurtowego (+⁠7,8 pkt.) oraz transportu i gospodarki magazynowej (+⁠5,3 pkt.). Na szczególna uwagę zasługuje ostatnia z ww. branż, w przypadku której wrześniowy odczyt był najwyższy od grudnia 2019 r., a zatem de facto od wybuchu pandemii. Po raz pierwszy od tego czasu dodatnia wartość analizowanego wskaźnika została też zanotowana przez dwa miesiące z rzędu (w sierpniu wyniósł on na Pomorzu +⁠2,5 pkt.). Najbliższe tygodnie pokażą, czy jest to początek nowego trendu i powrotu tego sektora na dobre tory.

Wykres 1. Indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw wg sektorów w województwie pomorskim w okresie od września 2021 do września 2022 r.

Przedział wahań wskaźnika wynosi od –⁠100 do +⁠100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.
Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS

Optymizmem nie nastraja porównanie wrześniowych odczytów wskaźnika bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw w województwie pomorskim na tle tych, z analogicznego okresu 2021 r. Porównanie to wskazuje, że w aż sześciu spośród siedmiu badanych branż, nastroje przedsiębiorców były lepsze przed rokiem. Największa różnica „na minus” dotyczy – co wyjaśnialiśmy powyżej – sektora zakwaterowania i usług gastronomicznych (–⁠63,3 pkt. względem września ub.r.). Bardzo duży spadek miał miejsce także w wypadku sektorów informacji i komunikacji (–⁠32,7 pkt.) oraz handlu hurtowego (–⁠30,0 pkt.), natomiast mniejszy, choć wyraźny, w wypadku sektorów przetwórstwa przemysłowego (–⁠13,1 pkt.), budownictwa (–⁠12,2 pkt.) oraz handlu detalicznego (–⁠9,0 pkt.). Tak duże pogorszenie spowodowane jest najpewniej przede wszystkim wysokim poziomem inflacji – przypomnijmy bowiem, że o ile we wrześniu br. wyniosła on 17,2 proc., o tyle jeszcze przed rokiem kształtowała się ona na poziomie „zaledwie” 5,9 proc. Jedyną branżą, która widzi dziś swoją kondycję lepiej niż przed rokiem był natomiast wychodzący z pandemicznego kryzysu obszar transportu i gospodarki magazynowej.

Porównanie wartości analizowanego wskaźnika dla Pomorza oraz Polski ogółem wskazuje na to, że odczucia pomorskich przedsiębiorców – w ujęciu generalnym – nie odbiegają zbytnio od tych, obserwowanych przeciętnie w kraju. Świadczy o tym fakt, że w sześciu spośród siedmiu badanych obszarów gospodarki różnica ta mieściła się w zakresie ±⁠9 pkt. I tak też, nieznacznie lepiej niż średnio w Polsce swoją bieżącą sytuację ocenili pomorscy przedsiębiorcy z branż: przetwórstwa przemysłowego (+⁠8,7 pkt.), budownictwa (+⁠5,5 pkt.), handlu hurtowego (+⁠5,0 pkt.) oraz transportu i gospodarki magazynowej (+⁠4,5 pkt.). Minimalnie gorzej z kolei – ci, z sektorów: informacji i komunikacji (–⁠4,7 pkt.) oraz handlu detalicznego (–⁠5,3 pkt.). Jedynym mocno „odstającym” obszarem (–⁠36,5 pkt.) było natomiast zakwaterowanie i usługi gastronomiczne.

O niełatwych realiach, w jakich przyszło dziś funkcjonować pomorskim przedsiębiorcom świadczy też porównanie bieżących wartości opisywanego wskaźnika z tymi sprzed siedmiu lat. Wnioski z niego nie są niestety pozytywne – w oczach respondentów z pięciu branż ówczesna ogólna sytuacja przedsiębiorstwa była lepsza od obecnej. W największym stopniu widać to za sprawą branż: zakwaterowania i usług gastronomicznych (–⁠43,3 pkt. względem września 2015 r.), a także – w mniejszym już stopniu – informacji i komunikacji (–⁠19,4 pkt.), przetwórstwa przemysłowego (–⁠16,8 pkt.), handlu detalicznego (–⁠13,1 pkt.) oraz budownictwa (–⁠4,5 pkt.). Nieznacznie lepiej niż w tamtym czasie swoją sytuację postrzegają natomiast regionalni przedsiębiorcy z branż: handlu hurtowego (+⁠3,7 pkt.) oraz transportu i gospodarki magazynowej (+⁠4,0 pkt.).

Podobnie jak na koniec II kwartału br., również i na koniec III‑ego, zarówno pomorscy, jak i – szerzej – polscy przedsiębiorcy widzieli przyszłość w ciemnych barwach. Dowodem na to jest ocena odnotowanych wartości wskaźnika przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw, która dla wszystkich badanych obszarów gospodarki przyjęła wartości negatywne – i to zazwyczaj wyraźnie „pod kreską”. W największym stopniu było to widać w wypadku sektorów: transportu i gospodarki magazynowej (–⁠33,8 pkt.), handlu hurtowego (–⁠33,6 pkt.), zakwaterowania i usług gastronomicznych (–⁠26,9 pkt.), handlu detalicznego (–⁠24,1 pkt.) oraz budownictwie (–⁠20,8 pkt.). O największym optymizmie – a w zasadzie: o najmniejszym pesymizmie, można mówić w wypadku branż: przetwórstwa przemysłowego (–⁠9,7 pkt.) oraz informacji i komunikacji (–⁠5,2 pkt.).

W porównaniu z przeciętnymi ocenami w skali kraju mamy „remis” – w trzech przypadkach odczyty dla Pomorza były wyższe niż dla Polski ogółem, w trzech były niższe, a w jednym identyczne. Do grupy pierwszych należały sektory: przetwórstwa przemysłowego (+⁠14,7 pkt. względem średniej ogólnokrajowej), zakwaterowania i usług gastronomicznych (+⁠5,8 pkt.) oraz budownictwa (+⁠3,9 pkt.), natomiast do drugiej – handlu detalicznego (–⁠6,2 pkt.), handlu hurtowego (–⁠14,2 pkt.), a także transportu i gospodarki magazynowej (–⁠18,6 pkt.). Z kolei wynik eq aequo dotyczył sektora informacji i komunikacji.

Działalność przedsiębiorstw

We wrześniu br. w województwie pomorskim w rejestrze REGON znajdowało się 342,0 tys. podmiotów gospodarki narodowej. Tym samym było ich o 4,4 tys. więcej niż na koniec poprzedniego kwartału oraz o 13,0 tys. więcej niż przed rokiem.

Wykres 2. Dynamika produkcji sprzedanej, budowlano­‑montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w okresie od stycznia 2018 do września 2022 r.

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

Dane dotyczące produkcji sprzedanej przemysłu wskazują na to, że miniony kwartał nie był okresem udanym z perspektywy pomorskich firm produkcyjnych. W porównaniu z analogicznym okresem 2021 r., jej wartość była wyższa jedynie w lipcu – i to nieznacznie, o 5,7 proc. Z kolei w kolejnych dwóch miesiącach znajdowała się ona na poziomach wyraźnie niższych niż przed rokiem, odpowiednio o: 17,9 proc. w sierpniu oraz 18,8 proc. we wrześniu. Na nienajlepszą kondycję polskiego przemysłu ogółem wskazuje także indeks PMI. Przypomnijmy: na koniec poprzedniego kwartału wyniósł on 44,4 pkt., co było najniższym odczytem od ponad dwóch lat. W III kwartale jego wartości wyniosły natomiast: 42,1 pkt. w lipcu, 40,9 pkt. w sierpniu oraz 43,0 pkt. we wrześniu, co – najogólniej mówiąc – świadczy o pesymistycznych nastrojach reprezentantów branży odnośnie nadchodzącej przyszłości. Warto jednak zauważyć, że wrześniowy odczyt po raz pierwszy od pół roku był wyższy od odczytu z poprzedniego miesiąca. Przyczyn obecnej sytuacji polskich firm przemysłowych należy szukać przede wszystkim w inflacji, którą – zdaniem ankietowanych przedsiębiorstw – napędzają w największym stopniu: energia, niekorzystne kursy walut oraz niedobory podaży surowców (szczególnie elektroniki). Niestety – niepewna sytuacja na rynku przełożyła się na redukcję etatów. Liczba miejsc pracy w przemyśle spadła czwarty miesiąc z rzędu, a pod względem ilościowym – w największym stopniu od maja 2020 r. W tym momencie na próżno szukać promyków nadziei dla polskiego II sektora na najbliższe miesiące: jest mało prawdopodobne, że inflacja zacznie gwałtownie maleć, a międzynarodowe konflikty oraz napięcia zakończą się, co znormalizuje sytuacje na rynku surowcowym. W dodatku – co z perspektywy Polski szczególnie niepokojące – pogarsza się sytuacja niemieckiego przemysłu, będącego naszym ogromnym partnerem handlowym, w którym wskaźnik PMI wyniósł we wrześniu 47,8 pkt., co było wartością najniższą od dwóch lat5.

Mając na uwadze dane statystyczne, większe powody do zadowolenia mogli mieć w mijającym kwartale pomorscy przedsiębiorcy z branży budownictwa – wartości indeksu produkcji budowlano­‑montażowej w każdym miesiącu były bowiem wyższe niż w analogicznym okresie ub.r., odpowiednio o: 28,6 proc. w lipcu, 59,4 proc. w sierpniu oraz 18,8 proc. we wrześniu. Dane ogólnopolskie wskazują jednak, że sektor ten w mijającym kwartale wszedł w okres wyraźnego spowolnienia – we wrześniu produkcja budowlano­‑montażowa zwiększyła się w ujęciu rok do roku o zaledwie 0,3 proc., co było spowodowane przede wszystkim osłabieniem budowy budynków. Ekonomiści zwracają uwagę na słabe perspektywy dotyczące inwestycji w budownictwo mieszkaniowe, co spowodowane jest ogromnym spadkiem popytu na kredyty hipoteczne w związku z wysokością stóp procentowych. Przygotowywany przez GUS indeks koniunktury w budownictwie spadł we wrześniu br. do poziomu –⁠19,1 proc. (najniższego od 6 miesięcy), a sami przedsiębiorcy z branży za największe problemy, na jakie napotykają uznali: koszty materiałów, koszty zatrudnienia oraz niepewność ogólnej sytuacji gospodarczej6.

Na przestrzeni całego III kwartału br. indeks sprzedaży detalicznej towarów utrzymywał się na poziomach wyższych niż w analogicznym okresie 2021 r., choć warto zauważyć, że odczyty te były jednak zauważalnie niższe niż w okresie od kwietnia do czerwca. Przechodząc do liczb: w lipcu wartość ta była wyższa o 18,5 proc. niż przed rokiem, w sierpniu o 16,0 proc., natomiast we wrześniu – o 17,9 proc. Z kolei w skali Polski wzrost ten był nieznacznie wyższy, wynosząc odpowiednio: 18,4 proc, 21,5 proc. oraz 21,9 proc. Miejmy jednak na uwadze, że powyższe wartości mają charakter nominalny, a jeśli chodzi o realny (w cenach stałych), poziomy te są wyraźnie niższe – sprzedaż detaliczna liczona w cenach stałych była we wrześniu br. wyższa jedynie o 4,1 proc. niż przed rokiem. Do dokonywania zakupów klientów nie zachęca rosnąca drożyzna, której najlepszym dowodem jest najwyższa w historii miara deflatora sprzedaży detalicznej, która wyniosła na koniec III kwartału 17,1 proc. Warto także pamiętać, że na sumę sprzedaży detalicznej towarów „pracują” także uchodźcy, których należy postrzegać jako kilkaset tysięcy (lub nawet więcej) dodatkowych konsumentów zwiększających popyt. Bez ich obecności analizowany wskaźnik z pewnością osiągnąłby niższe poziomy. Jak wskazuje Krzysztof Kolany, główny analityk portalu Bankier.pl, konsumpcja nadal będzie hamować, a w nadchodzących miesiącach, gdy w konsumentów uderzą podwyżki rachunków za energię elektryczną, ciepło sieciowe czy gaz ziemny, prawdopodobnie odnotowane zostaną ujemne odczyty sprzedaży detalicznej w cenach stałych7.

Handel zagraniczny

W III kwartale br. wartość wyeksportowanych z Pomorza towarów wyniosła 4 418,5 mln euro, natomiast sprowadzonych do regionu – 4 805,8 mln euro. Oznacza to, że piąty kwartał z rzędu saldo handlu zagranicznego było ujemne, wynosząc tym razem –⁠387,3 mln euro. Zarówno eksport, jak i import osiągnęły w mijającym kwartale wartości minimalnie niższe niż w II kwartale 2022 r. – odpowiednio o: 2,1 proc. oraz 2,0 proc. Były one jednocześnie wyraźnie wyższe niż w analogicznym okresie ub.r. (eksport o 8,9 proc., import o 11,3 proc.) oraz diametralnie wyższe niż w – naznaczonym pandemią – III kwartale 2020 r. (eksport o 56,7 proc., import o 68,4 proc.).

Z kolei w skali całej polskiej gospodarki, w pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 r. wartość wyeksportowanych towarów wyniosła 251,9 mld euro, natomiast importowanych – 266,7 mld euro. Podobnie zatem jak na Pomorzu, saldo handlu zagranicznego ukształtowało się po raz kolejny na poziomie ujemnym, wynosząc –⁠14,7 mld euro. Odnosząc te dane do analogicznego okresu 2021 r., w bieżącym roku eksport wzrósł o 20,3 proc., natomiast import – o 28,5 proc.8

Niemal 43 proc. wyeksportowanych z województwa pomorskiego w III kwartale br. towarów pochodziło z pięciu grup: statków, łodzi oraz konstrukcji pływających (11,8 proc. pomorskiej sprzedaży zagranicznej w analizowanym okresie), maszyn i urządzeń elektrycznych (9,9 proc.), zbóż (8,4 proc.), ryb i skorupiaków (7,0 proc.) oraz, kotłów, maszyn i urządzeń mechanicznych (5,6 proc.). W zestawieniu tym zwraca uwagę bardzo „demokratyczne” rozłożenie akcentów – brak jest tu grupy towarów, która zdominowałaby w znacznym stopniu całą strukturę. Na przestrzeni mijających lat niejednokrotnie była nią grupa statków, łodzi oraz konstrukcji pływających, co wynika ze specyfiki branży stoczniowej, w której zlecenia są często długoterminowe oraz opiewają na bardzo wysokie kwoty. Bywa więc, że nawet realizacja pojedynczego kontraktu wpływa w dużym stopniu na cały kształt kwartalnej struktury eksportu. Warto również podkreślić, że po raz kolejny bardzo wysoki udział w pomorskim eksporcie miała grupa zbóż, co może wynikać ze zmian w łańcuchach dostaw, jakie nastąpiły w związku z rosyjską agresją na Ukrainę.

Wykres 3. Struktura kierunkowa eksportu z województwa pomorskiego w III kwartale 2022 r.

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie

W III kwartale 2022 r. niemal 1/5 eksportowanych z Pomorza towarów powędrowało do Niemiec, czyli – tradycyjnie już – największego odbiorcy pomorskiej sprzedaży zagranicznej. Na kolejnych pięciu pozycjach znalazły się natomiast: Holandia (6,4 proc.), Szwecja (6,3 proc.), Wielka Brytania (3,7 proc.), Stany Zjednoczone (3,5 proc.) oraz Francja (3,5 proc.). Nasi zachodni sąsiedzi nieustannie pozostają też największym odbiorcą eksportu w skali polskiej gospodarki ogółem – w pierwszych dziewięciu miesiącach br. ich udział wyniósł 27,7 proc., a ich jego plecami znalazły się: Czechy (6,6 proc.) oraz Francja (5,7 proc.).

Pomorska struktura importowa towarów w III kwartale br. okazała się być zdecydowanie mniej „demokratyczną” od struktury eksportowej – w jej wypadku udział pięciu czołowych grup towarów ukształtował się na poziomie 57,4 proc. Znalazły się wśród nich: paliwa (21,3 proc. udziału w pomorskim imporcie w III kwartale 2022 r.), maszyny i urządzenia elektryczne (12,3 proc.), ryby i skorupiaki (8,5 proc.), statki, łodzie oraz konstrukcje pływające (8,2 proc.), a także artykuły odzieżowe i dodatki odzieżowe dziane (7,1 proc.). Ta ostatnia – razem z grupą artykułów odzieżowych i dodatków odzieżowych niedzianych – odpowiadały aż za 14 proc. regionalnego importu. Generalnie, również i w analizowanym okresie – tradycyjnie już – widać znaczne podobieństwo struktury towarowej importu i eksportu.

Na przestrzeni III kwartału br., dominującym pomorskim partnerem importowym były Chiny, które odpowiadały za 20,9 proc. sprowadzanych do regionu towarów. To ogromna zmiana – do tej pory, przez całe lata liderem w tym obszarze była Rosja, głównie za sprawą sprzedaży ropy naftowej, a jej udział często oscylował w granicach 1/5 wartości pomorskiego importu. Obecnie udział ten – za sprawą nałożonych sankcji związanych z agresją na Ukrainę – stopniał do 8,4 proc., a gospodarka rosyjska znalazła się w strukturze kierunkowej importu za plecami nie tylko Państwa Środka, ale i Norwegii, której bardzo wysoki, niemal 14‑procentowy udział wiąże się z diametralnym wzrostem importu paliw na Pomorze, jaki miał miejsce w ostatnich miesiącach. Poza „podium” w III kw. 2022 r. znalazły się natomiast: Niemcy (5,6 proc.), Bangladesz (5,4 proc.) oraz Holandia (5,1 proc.). Z kolei w strukturze importowej dla Polski ogółem w okresie styczeń­‑wrzesień 2022 r. prym wiodły: Niemcy (20,5 proc.), Chiny (14,8 proc.) oraz Rosja (4,9 proc.).

Wykres 4. Struktura kierunkowa importu do województwa pomorskiego w III kwartale 2022 r.

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie

Barometr innowacyjności

We wrześniu br. zaprezentowana została kolejna edycja Europejskiego Rankingu Innowacyjność (European Innovation Scoreboard 2022). W najnowszym zestawieniu zaprojektowanego przez Komisję Europejską badania, unijnym liderem okazała się Szwecja, która razem z czterema następnymi w rankingu gospodarkami: fińską, duńską, holenderską oraz belgijską, znalazła się w grupie „liderów innowacyjności”. Obok niej wyróżnione zostały trzy inne grupy, odpowiednio: „silni innowatorzy”, „umiarkowani innowatorzy” oraz „wschodzący innowatorzy”. Co nie może dziwić, Polska została zaliczona do ostatniej z tej grup, wyprzedzając jedynie Łotwę, Bułgarię oraz Rumunię. Tuż przed nami – w tym samym segmencie – znalazły się także: Słowacja, Chorwacja oraz Węgry.

Z badania wynika, że nasza gospodarka pod względem innowacyjności znajduje się dziś na poziomie 60,5 proc. średniej unijnej – dla porównania: jest to wynik wyższy o 4,3 pkt. proc. niż w ub.r. oraz o 11,3 pkt. proc. wyższy niż w 2015 r. W porównaniu z ubiegłoroczną edycją raportu, Polska wyraźnie umocniła swoją pozycję w obszarach: innowatorów procesów biznesowych, zatrudnienia w innowacyjnych przedsiębiorstwach oraz liczbie zagranicznych doktorantów. Z kolei największe spadki dotyczyły płaszczyzn: technologii związanych ze środowiskiem, mobilności pracowniczej w jednostkach naukowych i technologicznych oraz nakładów finansowych na innowacje w przeliczeniu na jednego pracownika.

Opisywany raport tradycyjnie już ocenił poziom innowacyjności całej Unii Europejskiej w skali świata. Wnioski są raczej pozytywne – choć Wspólnota nadal wyraźnie „odstaje” od globalnych liderów pokroju Stanów Zjednoczonych czy Korei Południowej, to jednak w 2022 r. po raz kolejny dystans ten zmniejszyła. Zdaniem autorów badania, UE w ub.r. wyprzedziła na płaszczyźnie innowacyjności Japonię9.

Wykres 5. Liczba pomorskich wynalazków zgłoszonych i opublikowanych w Biuletynie Urzędu Patentowego w okresie styczeń­‑wrzesień 2022 r.

Źródło: opracowanie na podstawie http://www.uprp.pl

Warto zwrócić uwagę także na kolejne renomowane badanie – Global Innovation Index – którego 15. edycja również została zaprezentowana we wrześniu. To przygotowywane przez Światową Organizację Własności Intelektualnej (WIPO) zestawienie wzięło pod uwagę aż 81 wskaźników z obszarów takich jak m.in. edukacja, nakłady na B+⁠R czy otoczenie instytucjonalne. Zwycięzcą rankingu okazała się Szwajcaria, która wyprzedziła Stany Zjednoczone, Szwecję, Wielką Brytanię oraz Holandię. W pierwszej „dziesiątce” najbardziej innowacyjnych gospodarek świata znalazło się jeszcze miejsce dla: Korei Południowej, Singapuru, Niemiec, Finlandii oraz Danii. Bardzo wysoką, 11. lokatę zajęły Chiny. Polska znalazła się na 38. miejscu, poprawiając swoją ubiegłoroczną pozycję o dwa „oczka”. Trudno jednak mówić o tym, byśmy z roku na rok „wspinali” się po drabince najbardziej innowacyjnych państw – w latach 2016‑2022 nasza pozycja w analizowanym rankingu stale mieści się między 38. a 40. lokatą10.

Podobnie jak w poprzednich kwartałach, udział województwa pomorskiego w liczbie zgłaszanych patentów był w III kwartale 2022 r., niższy od udziału regionu w liczbie mieszkańców całej Polski (6,0 proc.) oraz w odniesieniu do liczby ogólnopolskich przedsiębiorstw (6,8 proc.). Niemniej należy mieć na uwadze, iż statystyka patentowa jest zdominowana przez zgłoszenia z województwa mazowieckiego, w tym w szczególności z Warszawy.

Spośród pomorskich wynalazków zgłoszonych do opatentowania w III kwartale br., największa część (20,6 proc.) pochodziło z działu C (różne procesy przemysłowe, transport) Międzynarodowej Klasyfikacji Patentowej. Niespełna 18‑procentowy był z kolei udział dwóch kolejnych działów – E (budownictwo, górnictwo) oraz F (budowa maszyn, oświetlenie, ogrzewanie, uzbrojenie, technika minerska). Ten ostatni odpowiadał także za największą nadreprezentację w strukturze zgłoszonych wynalazków względem kraju (+⁠7,9 pkt. proc.). Na przeciwnym biegunie znalazł się natomiast dział C (chemia, metalurgia), którego udział był na Pomorzu niższy o 8,1 pkt. proc. niż przeciętnie w skali Polski.

W III kwartale ub. r. największa nadreprezentacja zgłoszonych na Pomorzu wynalazków także dotyczyła działu F, sięgając poziomu +⁠8,6 pkt. proc., natomiast największe ujemne odchylenie odnosiło się do działu B (różne procesy przemysłowe, transport), wynosząc –⁠8,2 pkt. proc.

Tabela 1. Ogólnopolskie oraz pomorskie zgłoszenia wynalazków opublikowane w Biuletynie Urzędu Patentowego wg Międzynarodowej Klasyfikacji Patentowej (MKP) w III kwartale 2022 r. oraz w 2022 r. ogółem

Dział MKP III kwartał 2022 r. 2022 r.
Pomorskie Polska różnica Pomorskie Polska różnica
% % pkt. proc. % % pkt. proc.
Dział A – Podstawowe potrzeby ludzkie 14,7 19,4 –⁠4,7 21,9 20,7 +⁠1,2
Dział B – Różne procesy przemysłowe; Transport 20,6 23,0 –⁠2,4 23,4 23,5 –⁠0,1
Dział C – Chemia; Metalurgia 11,8 19,9 –⁠8,1 18,0 18,4 –⁠0,4
Dział D – Włókiennictwo; Papiernictwo 0,0 0,2 –⁠0,2 0,0 1,0 –⁠1,0
Dział E – Budownictwo; Górnictwo 17,6 11,0 +⁠6,6 10,9 9,9 +⁠1,0
Dział F – Budowa maszyn; Oświetlenie; Ogrzewanie; Uzbrojenie; Technika minerska 17,6 9,7 +⁠7,9 14,1 9,9 +⁠4,2
Dział G – Fizyka 11,8 12,1 –⁠0,3 8,6 11,2 –⁠2,6
Dział H – Elektrotechnika 5,9 4,7 +⁠1,2 3,1 5,4 –⁠2,3
RAZEM 100,0 100,0   100,0 100,0  

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie http://www.uprp.pl

Biorąc pod uwagę wynalazki zgłoszone do opatentowania przez pomorskich twórców sumarycznie od początku 2022 r., największe dodatnie odchylenie w ich strukturze dotyczy również działu F, sięgając poziomu +⁠4,2 pkt. proc.

Ważniejsze wydarzenia11

Navblue otworzy biuro w Gdańsku
Spółka Navblue, będąca częścią Airbusa, otwiera swoje biuro w Gdańsku. Navblue specjalizuje się w zakresie operacji lotniczych, natomiast gdański oddział będzie się zajmował m.in. produkcją baz danych oraz tworzeniem oprogramowania dla branży lotniczej.

Modernizacja elektrociepłowniczego laboratorium
PGE Energia Ciepła w Gdańsku i Gdyni dokonało modernizacji swojego laboratorium chemicznego. Zostało ono wyposażone w nowoczesne oprzyrządowanie zdolne do precyzyjniejszych badań powietrza, wody i gleby.

Nabrzeże Holenderskie zostanie zmodernizowane
Znajdujące się w Porcie Gdynia Nabrzeże Holenderskie zostanie zmodernizowane – w ramach inwestycji m.in. przebudowana zostanie nawierzchnia kolejowo­‑drogowa, a także zbudowana zostanie sieć zasilająca portowe żurawie. Projekt będzie kosztował 32 mln zł i zostanie zrealizowany do końca 2023 r.

Niebawem rozbudowa DCT
Gdański terminal kontenerowy DCT zostanie rozbudowany o trzecie nabrzeże głębokowodne. Dzięki przedsięwzięciu zdolności przeładunkowe terminalu zwiększą się o 1,5 mln TEU do poziomu 4,5 mln TEU. Tym samym DCT stanie się jednym z największych obiektów tego typu w całej Europie.

Powstaje Centrum Offshore
Gdyński Uniwersytet Morski buduje w Gdańsku Centrum Offshore, które będzie się składało z dwóch budynków, o łącznej powierzchni 5,5 tys. m². Jak mówi rektor Uniwersytetu, prof. Adam Weintrit, Centrum będzie „siedzibą certyfikowanych laboratoriów, których funkcjonowanie wpisuje się w proces przygotowania i realizacji inwestycji w morską energetykę wiatrową. Powstanie Centrum Offshore, umożliwi prowadzenie kompleksowych, specjalistycznych prac badawczych i rozwojowych na potrzeby innowacyjnego przemysłu morskiego”.

Kolejne firmy IT w Gdańsku
Do Arkońska Business Park w Gdańsku wprowadza się znana polska firma z branży IT All for One Poland, która działa na rynku usług SAP. Z kolei w Olivia Business Centre swoje biuro będzie miała międzynarodowa firma iTechArt z siedzibą w Nowym Jorku, również działająca w sektorze IT.

Połączenie Lotosu i Orlenu staje się faktem
98,89 proc. akcjonariuszy Lotosu oraz 98,28 proc. akcjonariuszy Orlenu zagłosowało – podczas walnych zgromadzeń poszczególnych spółek – za przyjęciem uchwały połączeniowej. Udział Skarbu Państwa w połączonym koncernie będzie wynosił około 35 proc.

Microsoft stworzy cyfrowego bliźniaka rafinerii
Amerykański gigant pomoże Grupie Lotos w stworzeniu tzw. cyfrowego bliźniaka rafinerii, czyli jej wiernego, digitalnego odwzorowania, pozwalającego lepiej przewidywać oraz reagować na potencjalne problemy awarie. Będzie to pierwsze zastosowanie tej technologii w polskiej branży naftowo­‑gazowej.

Sunreef Yachts zainwestuje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich
Gdańska firma specjalizująca się w produkcji luksusowych jachtów otworzy zakład produkcyjny w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jak mówi jej prezes, Francis Lapp, wynika to z rosnącego popytu na jachty w rejonie Bliskiego Wschodu, Azji oraz Australii. Niezależnie od tej inwestycji, kontynuowana będzie działalność gdańskiego zakładu spółki.

Pomorze z największym magazynem energii?
PGE ma w planach budowę Bateryjnego Magazynu Energii Elektrycznej przy Elektrowni Szczytowo­‑Pompowej Żarnowiec. Jego moc ma wynieść przynajmniej 200 MW, natomiast pojemność – ponad 280 MWh, co uczyni go jednym z największych w Europie.

Albatros przekazany Marynarce Wojennej
Gdańska stocznia Remontowa Shipbuilding ukończyła budowę niszczyciela min Albatros i przekazała go Polskiej Marynarce Wojennej.

Kolejne projekty Stoczni Crist
Stocznia Crist przygotowuje dwie konstrukcje dla konsorcjum Femern Link Contractors, które posłużą w projekcie budowy podmorskiego tunelu łączącego Danię i Niemcy. Gdyński zakład wybuduje jednostkę do układania żwiru na dnie morza oraz specjalny ponton do transportowania elementów tunelu.

Za nami Baltic Ports Conference
W Gdyni odbyła się Konferencja Portów Bałtyckich. Dyskusja podczas spotkania została zdominowana przez temat rosyjskiej agresji na Ukrainę, a co za tym idzie – bezpieczeństwa. Uczestnicy konferencji rozmawiali też m.in. o tym, w jaki sposób wojna zmieniła dotychczasowe korytarze transportowe i co to oznacza dla bałtyckich portów morskich.

LPP otworzyło Fulfillment Center
Gdański potentat z branży odzieżowej otworzył nowy magazyn zlokalizowany pod Pruszczem Gdańskim. Choć będzie on wysoce zautomatyzowany, to władze spółki twierdzą, że znajdzie w nim docelowo zatrudnienie około 2 tys. osób.

Kolejowe połączenie kontenerowe z Czechami
Firma Metrans otwiera kolejowe połączenie kontenerowe między czeską Ostrawą a gdańskim terminalem DCT. Pociągi będą kursowały trzy razy w tygodniu i, co ciekawe, będą miały długość 750 m zamiast 650 m, co zwiększy możliwości przewozowe o 15 proc.

Amerykańska firma półprzewodnikowa w Gdańsku
Solidigm – amerykańska firma działająca w branży półprzewodnikowej, należąca do koncernu SK hynix, otworzy w Gdańsku do końca roku swoje pierwsze polskie centrum operacyjne. Będzie ono zlokalizowane w budynku Alpha Airport City.

W Gdańsku powstanie elektrownia gazowo­‑parowa
Na terenach Lotosu ma zostać zbudowana elektrownia gazowo­‑parowa o mocy 450‑600 MW. Jej powstanie jest planowane na 2026 r., a nakłady inwestycyjne, wynoszące około 2,5 mld zł, ma pokryć PKN Orlen.

Odchodzi wieloletni prezes Hestii
Piotr Maria Śliwicki, kierujący sopocką firmą ubezpieczeniową już od ponad 30 lat, podjął decyzję o rezygnacji z piastowanego stanowiska w dniu 1 stycznia 2023 r. Był z nią związany od początku działalności spółki.

1 za: https://finanse.gazetaprawna.pl/artykuly/8563188,glapinski-inflacja-stopy-procentowe-rpp-koniunktura.html

2 za: https://www.money.pl/gospodarka/nowa-czlonkini-rpp-uderza-w-glapinskiego-jego-zdolnosc-do-przekonania-do-czegokolwiek-nie-jest-wysoka-6810511886563936a.html

3 za: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-pot-inflacja-/miesieczne-wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-od-1982-roku/

4 za: https://businessinsider.com.pl/gospodarka/inflacja-w-niemczech-bije-rekordy-podwyzki-cen-dwucyfrowe/j4ebdds

5 za: https://www.money.pl/gospodarka/wskaznik-pmi-dla-przemyslu-w-polsce-we-wrzesniu-2022-r-s-p-global-6818943795891008a.html oraz https://www.money.pl/gospodarka/wskaznik-pmi-dla-przemyslu-wrzesien-2022-r-niemcy-i-strefa-euro-oto-najnowsze-dane-6818959491414880a.htm

6 za: https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/budownictwo-produkcja-budowlano-montazowa-za-wrzesien-i-liczba-rozpoczetych-budow-dane-gus-6173582 oraz https://www.muratorplus.pl/biznes/raporty-i-prognozy/koniunktura-w-budownictwie-gospodarcza-pazdziernik-2022-aa-Da3o-FMr4-puty.html

7 za: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Sprzedaz-detaliczna-w-Polsce-wrzesien-2022-8426616.html

8 źródło: https://stat.gov.pl/

9 za: https://www.kpk.gov.pl/european-innovation-scoreboard-2022-ue-wyprzedzila-japonie oraz https://research-and-innovation.ec.europa.eu/knowledge-publications-tools-and-data/publications/all-publications/european-innovation-scoreboard-2022_en

10 za: https://www.gov.pl/web/ncbr/ncbr-a-rankingi-innowacyjnosci oraz https://www.globalinnovationindex.org/gii-2022-report#

11 W niniejszym podrozdziale wykorzystano informacje pochodzące m.in. z portalów https://www.trojmiasto.pl/ oraz https://pomorskie.eu/

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Technologie hardware – przeskoczyć próg wejścia

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

Jak – na przestrzeni ostatnich 2‑3 dekad – wyglądał typowy rozwój polskiego przedsiębiorstwa specjalizującego się w projektowaniu i produkcji hardware’u?

Początki wielu polskich przedsiębiorstw technologicznych, które dziś mają własne rozwiązania i produkty, polegały na współpracy – w roli podwykonawców – z podmiotami zachodnimi. Po prostu, jako kraj, dysponowaliśmy tańszą siłą roboczą i ogólnie niższymi kosztami, więc byliśmy atrakcyjni. Z czasem wielu firmom udało się zbudować własne wewnętrzne doświadczenie, zatrudnić nowych, zdolnych ludzi i, biorąc się za coraz bardziej złożone i wymagające przedsięwzięcia, awansować w łańcuchach wartości.

W związku z tym, że polskie podmioty przynosiły swoim zachodnim partnerom ogromną wartość, stawały się one w większym stopniu potrzebne. Dotychczasowi i nowi kontrahenci zaczęli zapraszać je do coraz bardziej interesujących projektów. Nierzadko nawiązywały one też współpracę ze świetnymi, zagranicznymi oraz polskimi uczelniami. Wiele firm zbudowało swoje laboratoria, stawiając na naukę, naukę i jeszcze raz naukę.

Jakiego typu bariery napotykały najczęściej, a może – nadal napotykają – tego typu przedsiębiorstwa?

Największym problemem w realizacji projektów okazywały się zazwyczaj nie być wcale bezpośrednio pieniądze, lecz brak długoletniego doświadczenia. Posiadając młodą kadrę, polskim firmom brakowało kompetencji biznesowych i procesowo­‑menedżerskich, jakimi dysponowali ich zagraniczni partnerzy.

Oczywiście, często z ich strony można było liczyć na wsparcie w zakresie nabywania tych umiejętności, ale de facto krajowe podmioty uczyły się wszystkiego z poziomu zerowego – „w boju”, popełniając masę błędów. Przedsiębiorstwa założone po transformacji ustrojowej były pierwszym „pokoleniem” polskich firm, mającym szansę uczyć się od zachodnich organizacji, jak rozwijać innowacyjne w skali świata produkty.

Przedsiębiorstwa założone po transformacji ustrojowej były pierwszym „pokoleniem” polskich firm, mającym szansę uczyć się od zachodnich organizacji, jak rozwijać innowacyjne w skali świata produkty.

Przy okazji, bardzo szybko przekonywały się one też, jak ogromnym wyzwaniem w zakresie rozwijania nowoczesnych technologii jest ich nieprawdopodobnie szybka zmienność. Specyfikacje techniczne, nad którymi pracują przecież nieraz setki osób, zmieniają się we wręcz astronomicznym tempie.

Jakie jeszcze czynniki negatywnie wpłynęły na tempo rozwoju polskich firm z branży hardware’u?

Problemem okazywała się nieraz – i nadal zresztą czasem się okazuje – fizyczna odległość polskich kooperantów od central zachodniej innowacyjności i rozwoju. Choć komunikacja i współpraca zdalna – owszem – jest coraz bardziej powszechna i dostępna, to w obszarze technologii dotyczy ona jednak głównie software’u. W wypadku hardware’u nie ma często innej drogi kooperacji, niż w formie fizycznych spotkań w laboratorium, przy przyrządach pomiarowych. A to tylko jedna z wielu różnic pomiędzy tymi dziedzinami…

Czego dotyczą pozostałe?

Zasadniczą różnicą jest to, że w wypadku hardware’u cykl od pomysłu, przez realizację, do stworzenia finalnego urządzenia, jest niezwykle drogi i trwa bardzo długo. Wyobraźmy sobie, że dana firma chce stworzyć serwer posiadający jakiś interfejs radiowy. Na budowę prototypu potrzebuje pół roku, a cały proces kosztuje 100 tys. dolarów. Później trzeba stworzyć kolejnych kilka prototypów, które będą musiały zostać przetestowane, a właściwie – mówiąc wprost – zniszczone.

Aby bowiem dany produkt hardware’owy mógł zostać dopuszczony na rynek, trzeba sprawdzić jego pracę w różnym zakresie temperatur oraz wilgotności, w specyficznych realiach zasilania, generalnie – w maksymalnie niekorzystnych warunkach. Wszystko w imię bezpieczeństwa i niezawodności konstrukcji – proszę sobie wyobrazić co by było, gdyby np. ładowarka do telefonu po kilkunastu godzinach, bycia wetkniętym w gniazdko elektryczne, nagle wybuchła. A przecież sprzętów elektronicznych, z których korzystamy dziś na co dzień jest multum.

Aby produkt hardware’owy mógł zostać dopuszczony na rynek, trzeba sprawdzić jego pracę w różnym zakresie temperatur oraz wilgotności, w specyficznych realiach zasilania, generalnie – w maksymalnie niekorzystnych warunkach. Wszystko w imię bezpieczeństwa i niezawodności konstrukcji.

Podczas tzw. corner testów takie urządzenia się psują, więc trzeba wydawać setki tysięcy dolarów na budowę kolejnych prototypów. A ich składanie jest zawsze bardzo pracochłonne – to nie jest przecież jeszcze etap produkcji seryjnej, nie istnieje szczegółowo rozpisana dokumentacja. W dodatku procesów tych nie da się przeprowadzić bez wysoko wyspecjalizowanych techników i konstruktorów.

Wróćmy jeszcze na moment do kwestii problemów – czy coś jeszcze znajduje się na Pańskiej liście?

Na bazie lat doświadczeń, zaobserwowałem, że ludzie nagminnie nie doszacowują czasu i kosztów potrzebnych do uruchomienia hardware’u. Moją codzienną bolączką było tłumaczenie sprzedawcom czy osobom z działu marketingu, że jeśli przyszedł do nich inżynier i pokazał fajny prototyp urządzenia, którego stworzenie zajęło mu pół roku, to od tego momentu potrzebował on będzie trzy razy więcej czasu na to, by zrobić z tego prototypy, na których będzie mogło pracować kilku kolejnych inżynierów.

Później trzeba będzie to urządzenie odpowiednio przetestować, zaprogramować sposób, w jaki będzie łączyło się z innymi urządzeniami, stworzyć dokumentację oraz opracować formułę pozwalającą na osiągnięcie powtarzalności produkcji. Często też trzeba będzie znaleźć czas na to, by dane urządzenie zainstalować u klienta i nauczyć obsługi jego pracowników. I nagle z 1,5 roku robią się np. 3 lata oczekiwania – tak właśnie cały ten proces rozciąga się w czasie.

Czy można go przyspieszyć?

Bywają na to sposoby – zatrudnia się do pracy nad danym projektem więcej ludzi, czy też usprawnia wybrane procesy. Daje to nieraz szansę na zaoszczędzenie kilku tygodni czy miesięcy. Tyle że cuda tu się raczej nie zdarzają – pewne rzeczy potrzebują po prostu odpowiednio dużo czasu, by mogły się zadziać i z 3 lat nie zrobią się nagle 3 miesiące.

Tak jak wspominałem – bywa to nieraz trudne do „przełknięcia” dla osób nietechnicznych. Menedżer czy sprzedawca, widząc działający prototyp, od razu chce wychodzić z produktem na rynek. Tymczasem największym błędem, jaki może popełnić firma specjalizująca się w hardware jest sprzedanie urządzenia, które nie jest jeszcze do końca dopracowane. Jego późniejsze utrzymywanie czy supportowanie będzie bowiem kosztowało niewyobrażalne pieniądze, mnóstwo czasu oraz frustracji.

Menedżer czy sprzedawca, widząc działający prototyp, od razu chce wychodzić z produktem na rynek. Tymczasem największym błędem, jaki może popełnić firma specjalizująca się w hardware jest sprzedanie urządzenia, które nie jest jeszcze do końca dopracowane.

Specyfiką tej branży jest to, że pojawiają się tu błędy i awarie. Wielu wierzy, że ich to nie spotka, ale zapewniam – spotka. I to nieraz w najbardziej newralgicznych momentach, np. dzień przed wyjazdem do klienta. Nic dziwnego – praca jest intensywna, ludzie zmęczeni, przez co nietrudno o przecięcie kabelka czy zwarcie. Wszystkie te pomyłki są oczywiście do naprawy, jednak wiąże się to z czasem, kosztami i nerwami.

Czy – pomimo wskazanych przez Pana bolączek i barier – polskie firmy miały i mają pewnego rodzaju atuty, by być lepszymi od konkurentów?

Zdecydowanie – i to nie tylko w sferze hardware’u. Mamy nieprawdopodobną sprawność w działaniu jak rebelianci czy partyzanci – znajdując się w trudnych warunkach, potrafimy zebrać się w grupę i stworzyć zgrany zespół, po prostu „się sprężyć”. Szybko podejmować decyzje, dynamicznie i kreatywnie omijać przeszkody, opracowywać nieszablonowe rozwiązania. Przy czym, niestety, często odbywa się to kosztem rodziny, snu czy odpoczynku.

Mamy w Polsce nieprawdopodobną sprawność w działaniu jak rebelianci czy partyzanci. Znajdując się w trudnych warunkach, potrafimy zebrać się w grupę i stworzyć zgrany zespół – po prostu „się sprężyć”. Szybko podejmować decyzje, dynamicznie i kreatywnie omijać przeszkody, opracowywać nieszablonowe rozwiązania.

Takie podejście pozwala na osiąganie bardzo wysokiej dynamiki – niezwykle szybkie działanie. Ten kij ma jednak dwa końce. W takiej formule nie powinny funkcjonować nawet młode, nieopierzone firmy pokroju start‑upów. Może będzie to efektywne przez kilka miesięcy, ale na dłuższą metę – z pewnością nie. Prowadzenie biznesu porównałbym do maratonu, podczas gdy wiele krajowych firm specjalizuje się bardziej w sprincie.

Co więcej, działając w szalonym tempie, siłą rzeczy, o pewnych sprawach się zapomina. Wiele różnych kwestii umyka. Takie niedomknięte sprawy, często nawet drobiazgi, w finalnej fazie bardzo opóźniają przygotowanie produkcji, generując duże koszty.

Prowadzenie biznesu porównałbym do maratonu, podczas gdy wiele krajowych firm specjalizuje się bardziej w sprincie.

Dlaczego polskie firmy „wyspecjalizowały się” w takim właśnie, dynamicznym – ale krótkofalowym podejściu?

Problem jest chyba w tym, że – mając na uwadze niedługą historię kapitalizmu w naszym kraju – właściciele firm założonych w okresie okołotransformacyjnym, nie mieli się za bardzo od kogo uczyć prowadzenia biznesu. Sądzę, że obecnie uruchamiane w Polsce firmy mogą już w jakiś sposób uczyć się od poprzedników. Chociaż to też nie jest wcale takie oczywiste – pierwsze „pokolenie” polskich przedsiębiorców z lat 90. ubiegłego stulecia, działało w zupełnie innych realiach. Inne były reguły gry, inne było wewnątrzkrajowe oraz zewnętrzne otoczenie itd.

Czy zatem jesteśmy – przynajmniej w sferze hardware’u – nadrobić zaległości względem wiodących firm zachodnich?

Byłbym sceptyczny – z dwóch powodów. Po pierwsze, dystans dzielący polskie przedsiębiorstwa od liderów jest bardzo duży, znajdujemy się w znacznie wcześniejszej fazie rozwoju. Może nam zwyczajnie zabraknąć czasu na nadrobienie zaległości. Po drugie, rynek nie zawsze premiuje najlepsze rozwiązania. Wielkie korporacje, które na nim dominują, często podejmują decyzje w sposób – powiedziałbym – mało merytoryczny.

To znaczy?

Moje doświadczenie jest takie, że tego typu koncerny nie są generalnie skore do ponoszenia ryzyka. A takowym mogłoby być np. postawienie na rozwiązanie technologiczne małej, nikomu nieznanej firmy z Polski. Pójście w kierunku innowacyjności wymaga pewnej odwagi, a w wielkim międzynarodowym koncernie nikt nie będzie chciał „podłożyć swojej głowy” tylko po to, by sprawdzić nowy produkt. Z perspektywy korporacyjnych dyrektorów najważniejsze są bowiem wyniki finansowe – a wdrożenie innowacji zawsze generuje ryzyko w nich „namieszania”.

Pójście w kierunku innowacyjności wymaga pewnej odwagi, a w wielkim międzynarodowym koncernie nikt nie będzie chciał „podłożyć swojej głowy” tylko po to, by sprawdzić nowy produkt. Z perspektywy korporacyjnych dyrektorów najważniejsze są bowiem wyniki finansowe – a wdrożenie innowacji zawsze generuje ryzyko w nich „namieszania”.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Sytuacja gospodarcza województwa pomorskiego w II kwartale 2022 r.

Pobierz PDF

Koniunktura gospodarcza

II kwartał 2022 r. był kolejnym, podczas którego dynamika zdarzeń zachodzących zarówno w polskiej, jak również globalnej gospodarce, była bardzo wysoka. Okres ten uzmysłowił nam, że wojna w Ukrainie oraz jej skutki dla Polski oraz świata nie będą miały charakteru krótkotrwałego i powierzchownego, lecz długotrwały i głęboki. Jednym z nich, który odczuwamy już teraz, jest potężna fala inflacji, o niespotykanym od dekad rozmiarze. Choć w tym kontekście warto dodać, że proces wzrostu ogólnego poziomu cen i usług rozpoczął się kilka miesięcy przed wybuchem konfliktu i był spowodowany następstwami pandemii, a w wypadku Polski – jeszcze wcześniej, w głównej mierze za sprawą luźnej polityki pieniężnej prowadzonej przez NBP.

Wskaźnik inflacji konsumenckiej CPI osiągał w naszym kraju na przestrzeni II kwartału br. wartości odpowiednio: 12,4 proc. w kwietniu, 13,9 proc. w maju oraz 15,5 proc. w czerwcu. Ten ostatni jest najwyższym odczytem od marca 1997 r., czyli od ponad 25 lat. Problem ten dotyczy jednak nie tylko Polski – rekordowe poziomy inflacji są notowane także w wielu innych gospodarkach, np. (dane za czerwiec) 8,2 proc. w Niemczech (najwyższy od prawie 50 lat) czy 9,1 proc. w Stanach Zjednoczonych (najwyższy od ponad 40 lat)1.

Tak wysoki poziom inflacji jest spowodowany w zdecydowanej mierze wzrostem cen paliw oraz żywności, jak również – jak podkreślają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego2 – reorganizacji łańcuchów dostaw oraz związanych z nimi niedoborów materiałów. Powyższe zjawiska wynikają natomiast po pierwsze – ze skutków pandemii, a po drugie – z wojny, jaka toczy się dziś w Ukrainie.

Jako że kryzys wynikający z wojny za wschodnią granicą zbiegł się w czasie z kryzysem pandemicznym, windując – jak już wspomniano – poziom inflacji, byliśmy w Polsce świadkami dziesięciomiesięcznego cyklu wzrostu stóp procentowych, w efekcie którego stopa referencyjna NBP została podniesiona do poziomu 6,50 proc. Po raz ostatni znajdowała się ona tak wysoko w marcu 2005 r. Najbliższe miesiące pokażą, czy działania Rady Polityki Pieniężnej przyniosą oczekiwany skutek, czyli istotne ograniczenie poziomu inflacji. Wielu ekonomistów spodziewa się, że jej szczyt zostanie osiągnięty już niebawem, wskazując najczęściej na wczesną jesień br. Z kolei niedawna analiza NBP przewiduje że może on nastąpić dopiero w I kwartale 2023 r. Niezależnie jednak od tego, źródła obecnego szoku inflacyjnego są głównie podażowe, co przekłada się na mniejsze możliwości wpływania na niego poprzez krajową politykę monetarną.

Przenieśmy się na Pomorze, gdzie – pomimo trudnych czasów – nastroje lokalnych przedsiębiorców, mierzone wartością wskaźnika bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw, w pięciu spośród siedmiu badanych obszarów rynku, były na koniec II kwartału br. pozytywne. W największym stopniu dotyczyło to tradycyjnie już sektora informacji i komunikacji (+27,0 pkt.), który nadal pozostaje jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się obszarów gospodarki, a kryzys związany z pandemią tylko ten rozwój przyspieszył. Wyraźna przewaga głosów „na plus” dotyczyła także sektorów: zakwaterowania i usług gastronomicznych (+16,1 pkt.) oraz handlu hurtowego (+13,4 pkt.). W przypadku tego pierwszego było to bez wątpienia związane z rozpoczynającym się sezonem turystycznym. W wypadku drugiego – widać pozytywne odbicie względem I kwartału br., kiedy – miesiąc do miesiąca – notowane wartości wskaźnika były średnio o około 10 pkt niższe. Niewielka przewaga pozytywnych ocen dotyczących bieżącej sytuacji przedsiębiorstwa odnosiła się także do sektorów: przetwórstwa przemysłowego (+4,0 pkt.) oraz transportu i gospodarki magazynowej (+1,1 pkt.).

W II kwartale 2022 r. „pod kreską” – i to dość niewielką – znalazły się jedynie sektory: handlu detalicznego (–1,6 pkt.) oraz budownictwa (–6,4 pkt.). W wypadku obydwu może to wynikać z wysokiej inflacji, przekładającej się na spadek siły nabywczej pieniądza, którego skutkiem jest niższa skłonność do dokonywania zakupów (nie licząc wydatków mających chronić oszczędności przed inflacją, np. w nieruchomości czy niektóre dobra luksusowe), oraz wysokiego poziomu stóp procentowych, windującego koszt kredytów (w tym również hipotecznych), co ogranicza popyt na mieszkania. Kondycji sektora budownictwa cały czas nie poprawia również zmniejszony popyt na powierzchnie biurowe, którego źródłem jest upowszechnienie się pracy hybrydowej oraz zdalnej.

Ciekawie przedstawia się porównanie wartości wskaźnika ogólnej bieżącej sytuacji przedsiębiorstw pomiędzy czerwcem br. a czerwcem ub.r. W czterech spośród badanych siedmiu obszarów gospodarki tegoroczna ocena respondentów jest wyższa niż przed rokiem – mowa tu konkretnie o sektorach: zakwaterowania i usług gastronomicznych (+36,3 pkt. względem czerwca 2021 r.), transportu i gospodarki magazynowej (+5,8 pkt.), informacji i komunikacji (+4,9 pkt.) oraz handlu detalicznego (+1,2 pkt.). Z kolei „na minusie” w ujęciu rok do roku znalazły się obszary: przetwórstwa przemysłowego (–5,0 pkt.), budownictwa (–10,2 pkt.) oraz handlu hurtowego (–19,2 pkt.).

Wykres 1. Indeks bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstwa wg sektorów w województwie pomorskim w okresie od czerwca 2021 do czerwca 2022 r.

Przedział wahań wskaźnika wynosi od –100 do +100. Wartości ujemne oznaczają przewagę ocen negatywnych, dodatnie – pozytywnych.
Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych GUS

Ocena bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw z pomorskiej perspektywy wypadła na koniec II kwartału br. korzystnie w porównaniu do ocen ankietowanych przedsiębiorców z Polski ogółem – w pięciu spośród siedmiu analizowanych sektorów notowane na Pomorzu wartości wskaźnika były wyższe niż przeciętnie w skali kraju. Największa różnica „na plus” (+19,5 pkt. względem średniej ogólnopolskiej) dotyczyła sektora zakwaterowania i usług gastronomicznych, co – jak już wspomniano – wynika z sezonowego charakteru tej branży, a także faktu, że województwo pomorskie jest w skali kraju jedną z najbardziej obleganych destynacji turystycznych. Lepiej niż średnio w kraju swoją sytuację oceniali także przedsiębiorcy z branż: przetwórstwa przemysłowego (+12,9 pkt.), budownictwa (+6,1 pkt.), handlu hurtowego (+4,8 pkt.) oraz informacji i komunikacji (+1,2 pkt.). Minimalnie poniżej średniej krajowej były natomiast oceny respondentów z sektorów: transportu i gospodarki magazynowej (–1,3 pkt.) oraz handlu detalicznego (–2,1 pkt.).

Pomorscy przedsiębiorcy z czterech spośród siedmiu analizowanych obszarów oceniali swoją bieżącą ogólną sytuację gorzej niż w analogicznym okresie 2015 r. Największa różnica in minus dotyczyła sektora informacji i komunikacji, co jednak nie świadczy o tym, że branża ta przechodzi obecnie na Pomorzu przez kryzys, lecz jest dowodem na rozkwit tego sektora, jaki miał miejsce przed siedmioma laty – w tamtym okresie miesięczne oceny wskaźnika bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw niejednokrotnie przekraczały poziom 40, a nawet 50 pkt. Pozostałymi obszarami pomorskiej gospodarki, w których bieżąca ocena jest gorsza od tej z 2015 r. są: przetwórstwo przemysłowe (–6,6 pkt.), budownictwo (–0,6 pkt.) oraz transport i gospodarka magazynowa (–0,4 pkt.). „Na plusie” znalazły się natomiast pozostałe trzy badane obszary: handel detaliczny (+2,3 pkt.), handel hurtowy (+3,4 pkt.) oraz zakwaterowanie i usługi gastronomiczne (+11,4 pkt.).

Zjawiska kryzysowe nie wpływają dobrze na poczucie bezpieczeństwa wśród przedsiębiorców, co doskonale obrazuje wskaźnik przewidywanej ogólnej sytuacji gospodarczej przedsiębiorstw, który dla wszystkich siedmiu badanych obszarów gospodarki przyjmował na koniec II kwartału br. wartości negatywne. Najczarniej nadchodzącą przyszłość widzieli respondenci z branż: handlu hurtowego (–25,2 pkt.), zakwaterowania i usług gastronomicznych (–20,0 pkt.), budownictwa (–18,0 pkt.), handlu detalicznego (–17,6 pkt.) oraz informacji i komunikacji (–16,8 pkt.). Wyraźnie lepsze – choć z nadal przeważającym negatywnym akcentem – nastroje dotyczyły natomiast branż: przetwórstwa przemysłowego (–5,8 pkt.) oraz transportu i gospodarki magazynowej (–1,8 pkt.). Wydaje się, że jedynym dużym zaskoczeniem podczas analizy wspomnianego wskaźnika są zdecydowanie negatywne odczucia przedsiębiorców z branży zakwaterowania i usług gastronomicznych, którzy w czerwcu br. byli na starcie sezonu wakacyjnego. W miesiącu tym zazwyczaj wartości wskaźnika przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw znajdują się zdecydowanie na plusie, czego najlepszym dowodem jest czerwiec 2021 r., kiedy wartość ta wyniosła aż 73,7 pkt., będąc o prawie 94 pkt. wyższą niż w czerwcu br.

Szczególnie optymistycznych wniosków nie przynosi też porównanie wartości wskaźnika notowanych na Pomorzu z tymi dla Polski ogółem. Wynika z niego, że pomorscy przedsiębiorcy z jedynie trzech branż oceniają nadchodzącą przyszłość lepiej niż na poziomie polskiej gospodarki ogółem. Chodzi tu konkretniej o sektory: transportu i gospodarki magazynowej (+12,0 pkt. względem przeciętnej ogólnokrajowej), przetwórstwa przemysłowego (+11,3 pkt.) oraz budownictwa (+0,4 pkt.). W pozostałych – i to zazwyczaj dość wyraźnie – rysowała się przewaga ocen pesymistycznych. Widać to było w największym stopniu na przykładzie branży zakwaterowania i usług gastronomicznych (–26,8 pkt.), a także: informacji i komunikacji (–14,2 pkt.) oraz handlu hurtowego (–11,6 pkt.).

Działalność przedsiębiorstw

Na koniec II kwartału 2022 r. w województwie pomorskim zarejestrowanych było 337,6 tys. podmiotów gospodarki narodowej. Ich liczba wzrosła zatem przez rok o ponad 12 tys., natomiast od końca poprzedniego kwartału – o 2,9 tys.

Wykres 2. Dynamika produkcji sprzedanej, budowlano­‑montażowej i sprzedaży detalicznej w województwie pomorskim w okresie od stycznia 2018 do czerwca 2022 r.

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych Urzędu Statystycznego w Gdańsku

W II kwartale br. indeks produkcji sprzedanej pomorskiego przemysłu przez wszystkie trzy miesiące – podobnie jak na przestrzeni wcześniejszych czterech kwartałów – osiągnął wartości wyższe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Wyniosły one odpowiednio: +7,0 proc. w kwietniu, +12,6 proc. w maju oraz +7,8 proc. w czerwcu, co świadczy o rozwoju tego sektora w naszym regionie. Co więcej – nawiązując do opisywanego wcześniej wskaźnika bieżącej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw – wśród pomorskich reprezentantów branży od grudnia 2020 r. przeważają pozytywne nastroje, podczas gdy w skali ogólnopolskiej – są one (za wyjątkiem lipca i sierpnia 2021 r.) cały czas „na minusie”. Czy w nadchodzących miesiącach pomorski II sektor nadal będzie się na tle Polski wybijał, czy też będzie równał w dół? Z jednej strony odczuwa on na własnej skórze negatywne konsekwencje pandemii oraz wojny w Ukrainie, takie jak m.in. wzrost kosztów energii i surowców czy przerwanie dotychczas istniejących łańcuchów dostaw. Z drugiej strony rodzą się przed nim szanse związane z reorganizacją owych łańcuchów czy przenoszeniem produkcji do Europy Środkowo­‑Wschodniej – m.in. za sprawą trendów tzw. nearshoringu oraz friendshoringu. Nie zmienia to jednak faktu, że pod koniec II kwartału br. większość pomorskich przedsiębiorców z branży produkcyjnej patrzyło w przyszłość z niepokojem, o czym świadczy chociażby ujemna wartość wskaźnika przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw. Przewaga nastrojów pesymistycznych nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę sytuację całego polskiego przemysłu, w którym w maju i czerwcu wskaźnik PMI znalazł się na poziomie poniżej 50 pkt. – odpowiednio: 48,5 pkt. oraz 44,4 pkt. Ten ostatni był najniższym odczytem od ponad dwóch lat. Jak wskazują eksperci IHS Markit – wysoka inflacja i narastające napięcia geopolityczne doprowadziły do silnego spadku nowych zamówień i w konsekwencji także produkcji przemysłowej. Wieszczone od pewnego czasu spowolnienie gospodarki staje się najwyraźniej faktem3.

W II kwartale 2022 r. – drugi kwartał z rzędu – wartości indeksu produkcji budowlano­‑montażowej na Pomorzu notowały niezmiernie wysokie wartości. Tym razem wskaźnik ten był wyższy niż w analogicznym okresie 2021 r.: o +120,1 proc. w kwietniu, o +143,8 proc. w maju oraz o +94,6 proc. w czerwcu. Niemniej jednak – podobnie jak w okresie styczeń­‑marzec br. – benchmarkiem było bardzo nieudane z perspektywy tej branży I półrocze 2021 r., po którym nastąpiło pozytywne odbicie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można zatem przypuszczać, że w kolejnym kwartale wzrost produkcji budowlano­‑montażowej na Pomorzu będzie w ujęciu rok do roku znacznie skromniejszy. Tym bardziej, że dochodzą do nas negatywne sygnały płynące z poziomu polskiej gospodarki ogółem. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że – według Głównego Urzędu Statystycznego – dynamika produkcji budowlano­‑montażowej wyniosła w czerwcu jedynie 5,9 proc. (w kwietniu było to 9,3 proc., a w maju – 13,0 proc.). Był to wynik znacznie poniżej oczekiwań ekonomistów, a wynika on ze znacznego wyhamowania inwestycji, za którym stoi m.in. drastyczny spadek liczby przyznawanych kredytów hipotecznych (w czerwcu br. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało o niemal 60 proc. mniej klientów niż przed rokiem), co bardzo ogranicza popyt na nowe mieszkania, czy również problemu niedoboru pracowników na rynku pracy, wzmocnionego w dodatku wysoką presją na wzrost wynagrodzeń4.

Na przestrzeni II kwartału 2022 r. w ujęciu rok do roku wyraźnie wyższe były także wartości indeksu sprzedaży detalicznej towarów. Wzrost ów wyniósł odpowiednio: +49,2 proc. w kwietniu, +25,9 proc. w maju oraz +21,5 proc. w czerwcu. Co istotne – w przeciwieństwie do poprzedniego kwartału – punktem odniesienia z 2021 r. nie był już okres największego pandemicznego spowolnienia odnotowanego w sektorze handlu. Nie zmienia to jednak faktu, że patrząc na najbliższą przyszłość, trudno o dużą dozę optymizmu. Widać to zresztą już po wartościach omawianych wcześniej wskaźników bieżącej oraz przewidywanej ogólnej sytuacji przedsiębiorstw w tym sektorze, które od kilku (a w przypadku przewidywanej – nawet kilkunastu) miesięcy znajdują się „na minusie”, będąc też zarazem niższymi niż przeciętnie w Polsce. Źródłem pesymistycznych bieżących ocen oraz przewidywań jest w pierwszej kolejności wysoki poziom inflacji. Przekłada się on na spadek konsumpcji – mówiąc wprost: wielu z nas nie jest w stanie zaakceptować tak dynamicznego wzrostu cen. Jak wskazuje główny analityk portalu bankier.pl, Krzysztof Kolany, utrzymujące się od miesięcy fatalne nastroje konsumentów zaczęły się przekładać na faktyczne decyzje zakupowe. Trudno, by było inaczej, gdy spojrzymy chociażby na deflator sprzedaży detalicznej, czyli miernik wzrostu cen w dużych sklepach, który w czerwcu br. wyniósł aż 16,2 proc., co jest najwyższym wynikiem w historii jego pomiarów. W takiej sytuacji nie można się zatem dziwić wyliczeniom Głównego Urzędu Statystycznego, z których wynika, że liczona w cenach stałych sprzedaż detaliczna w tym miesiącu była w ujęciu rok do roku wyższa o jedynie 3,2 proc. niż przed rokiem. Wynik ten był wyraźnie niższy niż w poprzednich miesiącach oraz niż wskazywały prognozy ekonomistów5.

Handel zagraniczny

W II kwartale 2022 r. zaobserwowaliśmy na Pomorzu wyraźne zmniejszenie się salda handlu zagranicznego – nadal, jak na przestrzeni poprzednich trzech kwartałów, było ono ujemne, jednak względem okresu styczeń­‑marzec br. „stopniało” z –1 331,7 mln euro do –389,5 mln euro. Stało się tak dzięki zwiększeniu wartości pomorskiego eksportu (względem I kwartału 2022 r.) o 11,6 proc. do poziomu 4 513,3 mln euro, przy jednoczesnym spadku wartości sprowadzanych do regionu towarów, wynoszącym –9,2 proc. (kwotowo 4 902,8 mln euro).

Podobnie jak w poprzednim kwartale, zarówno wartości eksportu, jak i importu były na Pomorzu o wiele wyższe niż w analogicznych okresach dwóch poprzednich lat. Wartość eksportu zwiększyła się o 16,9 proc. względem II kwartału 2021 r. oraz o 61,7 proc. względem II kwartału 2022 r. Z kolei wartość towarów importowanych „urosła” odpowiednio o: 31,3 proc. oraz 113,3 proc. Tak niskie obroty handlu zagranicznego w II kwartale 2020 r. wynikają rzecz jasna z pandemii koronawirusa – warto mieć na uwadze, że w tym okresie miały miejsce na całym świecie liczne tzw. lockdowny, wstrzymanie wielu procesów produkcyjnych oraz zerwanie licznych łańcuchów dostaw.

Mając na uwadze całą polską gospodarkę, wartość wyeksportowanych towarów w okresie styczeń­‑czerwiec 2022 r. wyniosła 165,4 mld euro, natomiast wartość sprowadzonych do Polski – 177 mld euro. Tym samym saldo handlu zagranicznego nadal było ujemne, wynosząc –11,6 mld euro. W porównaniu z I półroczem 2021 r. – eksport wzrósł o 19,1 proc., natomiast import – o 31,3 proc.6

W II kwartale br. wśród towarów eksportowanych z Pomorza dominowały te z grup: statków, łodzi i konstrukcji pływających (16,0 proc. udziału w pomorskim eksporcie ogółem), maszyn i urządzeń elektrycznych (10,0 proc.), zbóż (8,1 proc.) oraz paliw (7,6 proc.). W zestawieniu tym szczególną uwagę zwraca wysoki – najwyższy od I kwartału 2020 r. – udział grupy zbóż, mogący wynikać ze znacznego ograniczenia eksportu tego towaru z Ukrainy z uwagi na rosyjską agresję. Z kolei pozostałe z wyróżnionych grup należą do czołówki eksportowanych z Pomorza towarów praktycznie w każdym kwartale.

Wykres 3. Struktura kierunkowa eksportu z województwa pomorskiego w II kwartale 2022 r.

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie

Towary o największej wartości zostały w II kwartale br. wyeksportowane z Pomorza do: Niemiec (17,9 proc. udziału pomorskiego eksportu), Szwecji (6,5 proc.), Holandii (5,6 proc.), Francji (5,5 proc.), Wielkiej Brytanii (4,6 proc.) oraz Czech (3,5 proc.). Struktura ta była bardzo podobna do odnotowanej na koniec poprzedniego kwartału. Z kolei w I półroczu 2022 r. wyeksportowane z Polski towary trafiły w największej mierze na rynki: niemiecki (27,6 proc.), czeski (6,6 proc.), francuski (5,8 proc.) oraz brytyjski (5,0 proc.).

W zestawieniu towarów importowanych do województwa pomorskiego w II kwartale 2022 r. największy udział – tradycyjnie już – miała grupa paliw (25,9 proc. pomorskiego importu ogółem). Na kolejnych pozycjach znalazły się natomiast: maszyny i urządzenia elektryczne (10,6 proc.), artykuły i dodatki odzieżowe dziane (7,4 proc.), ryby i skorupiaki (6,5 proc.), statki, łodzie oraz konstrukcje pływające (6,4 proc.), a także artykuły i dodatki odzieżowe niedziane (6,0 proc.). W tym kontekście wyróżnić należy stale rosnący udział dwóch grup „odzieżowych”, który wyniósł łącznie 13,3 proc. wartości pomorskiego importu. Dla porównania, przed rokiem odpowiadały one za 8,5 proc., natomiast przed dwoma laty – za 7,3 proc. wartości regionalnego importu.

Generalnie – podobnie jak w wielu poprzednich kwartałach – zauważyć można spore podobieństwo struktury towarowej importu i eksportu. Pierwsza z nich jest bowiem w znacznym stopniu kształtowana przez drugą – na Pomorze importowane są towary podlegające przetworzeniu, które następnie są w sporej części eksportowane.

Pomimo nałożonych sankcji gospodarczych, w II kwartale br. dominującym dostawcą towarów na pomorski rynek pozostawała Rosja. Warto jednak zauważyć, że ogólny udział importu z tego kierunku wyniósł 19,1 proc., co jest wynikiem zdecydowanie niższym niż w poprzednim kwartale, lecz – co prawda nieznacznie, ale jednak wyższym niż w analogicznym okresie roku 2021 oraz 2020. Godnym zauważenia jest fakt, że w strukturze kierunków importu na Pomorze dotychczasowego lidera niemal dogoniły już Chiny (udział wynoszący również 19,1 proc.), które dotychczas znajdowały się najczęściej kilka punktów procentowych poniżej Rosji. Dalsze miejsca przypadły z kolei: Bangladeszowi (7,0 proc. – głównie za sprawą importu artykułów odzieżowych), Norwegii (6,7 proc.), Niemcom (5,6 proc.) oraz Holandii (4,0 proc.). Wśród partnerów importowych w skali całej polskiej gospodarki ogółem dominowały natomiast: Niemcy (20,7 proc.), Chiny (14,5 proc.), Rosja (6,0 proc.) oraz Włochy (4,8 proc.).

Wykres 4. Struktura kierunkowa importu do województwa pomorskiego w II kwartale 2022 r.

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie danych Izby Celnej w Warszawie

Barometr innowacyjności

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wraz z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju już po raz 24. przyznały nagrody oraz wyróżnienia dla najbardziej innowacyjnych polskich produktów i technologii o globalnym potencjale. Kapituła Polskiego Produktu Przyszłości wytypowała zwycięzców w trzech kategoriach: „Produkt Przyszłości Przedsiębiorcy”, „Wspólny Produkt Przyszłości Instytucji Szkolnictwa Wyższego i Nauki oraz Przedsiębiorcy”, a także „Produkt Przyszłości Instytucji Szkolnictwa Wyższego i Nauki”.

Laureatem nagrody głównej w pierwszej z kategorii okazała się gdyńska firma Nanoseen, która opracowała nanomembranę NanoseenX, służącą do oczyszczania i odsalania wody. Rozwiązanie to ma w zamiarze przyczynić się do przezwyciężenia kryzysu wodnego na świecie, pomagając w zapewnieniu dostępu do wody pitnej szerokim rzeszom ludzi. Kapituła przyznała także wyróżnienia czterem kolejnym technologiom, wśród których znalazły się m.in. system identyfikacji biometrycznej pozwalający na dokonywanie płatności okiem czy innowacyjne nanomateriały tlenowo­‑cynkowe. Autorami ww. rozwiązań były firmy spoza Pomorza.

Znamiennym jest, że w tym roku nie przyznano nagrody głównej dla żadnego ze wspólnych projektów biznesu i uczelni. Kapituła zdecydowała się przyznać jedynie trzy wyróżnienia. Drugim i ostatnim pomorskim akcentem było natomiast wyróżnienie w kategorii nowoczesnych rozwiązań naukowych, jakie uzyskała Politechnika Gdańska. Doceniono prowadzony przez nią projekt IZNAK, w ramach którego opracowane zostały inteligentne, autonomiczne znaki drogowe mogące znaleźć wykorzystanie w adaptacyjnym sterowaniu pojazdów. Nagroda główna przypadła natomiast Politechnice Poznańskiej za opracowany przez nią system automatycznego projektowania i druku 3D spersonalizowanych ortez i protez kończyn, który pobiera dane pacjentów z bezkontaktowych pomiarów7.

W II kwartale 2022 r. w Biuletynie Urzędu Patentowego opublikowano informację o 856 wynalazkach zgłoszonych do opatentowania. Liczba zgłoszeń pochodzących z województwa pomorskiego sięgnęła 49, co stanowiło 5,7 proc. wszystkich zgłoszonych wynalazków. Jest to udział wyższy o 0,4 pkt. proc. niż w poprzednim kwartale i o 1,0 pkt. proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2021 r.

Wykres 5. Liczba pomorskich wynalazków zgłoszonych i opublikowanych w Biuletynie Urzędu Patentowego w okresie styczeń­‑czerwiec 2022 r.

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie http://www.uprp.pl

Podobnie jak w poprzednich kwartałach, udział województwa pomorskiego w liczbie zgłaszanych patentów był w II kwartale 2022 r., niższy od udziału regionu w liczbie mieszkańców całej Polski (6,0 proc.) oraz w odniesieniu do liczby ogólnopolskich przedsiębiorstw (6,8 proc.). Niemniej należy mieć na uwadze, iż statystyka patentowa jest zdominowana przez zgłoszenia z województwa mazowieckiego, w tym w szczególności z Warszawy.

Na przestrzeni II kwartału 2022 r. spośród wszystkich pomorskich wynalazków zgłoszonych do opatentowania największy udział miały te z działu B (różne procesy przemysłowe, transport) Międzynarodowej Klasyfikacji Patentowej – odpowiadały one za niemal 35 proc. wynalazków z analizowanego okresu. Znaczący był też udział dwóch kolejnych działów – A (podstawowe potrzeby ludzkie – 22,4 proc.) oraz C (chemia i metalurgia – 20,4 proc.). Także wspomniany dział B odpowiadał za największą nadreprezentację zgłoszonych na Pomorzu wynalazków w porównaniu z resztą kraju (+8,3 pkt. proc.). Z kolei największa różnica in minus dotyczyła działu G (fizyka) i wyniosła –8,2 pkt. proc.

W analogicznym okresie poprzedniego roku największa różnica „na plus” dotyczyła działu H (elektrotechnika), wynosząc aż +18,6 pkt. proc. względem reszty kraju. Z kolei na drugim biegunie znalazł się wówczas dział C (–6,6 pkt. proc.).

Tabela 1. Ogólnopolskie oraz pomorskie zgłoszenia wynalazków opublikowane w Biuletynie Urzędu Patentowego wg Międzynarodowej Klasyfikacji Patentowej (MKP) w II kwartale 2022 r. oraz w 2022 r. ogółem

Dział MKP II kwartał 2022 r. 2022 r.
Pomorskie Polska różnica Pomorskie Polska różnica
% % pkt. proc. % % pkt. proc.
Dział A – Podstawowe potrzeby ludzkie 22,4 21,1 +1,3 24,5 21,3 +3,2
Dział B – Różne procesy przemysłowe; Transport 34,7 26,4 +8,3 24,5 23,8 +0,7
Dział C – Chemia; Metalurgia 20,4 16,7 +3,7 20,2 17,7 +2,5
Dział D – Włókiennictwo; Papiernictwo 0,0 1,8 –1,8 0,0 1,4 –1,4
Dział E – Budownictwo; Górnictwo 6,1 9,6 –3,5 8,5 9,3 –0,8
Dział F – Budowa maszyn; Oświetlenie; Ogrzewanie; Uzbrojenie; Technika minerska 12,2 8,6 +3,6 12,8 9,9 +2,9
Dział G – Fizyka 2,0 10,2 –8,2 7,4 10,8 –3,4
Dział H – Elektrotechnika 2,0 5,6 –3,6 2,1 5,8 –3,7
RAZEM 100,0 100,0 100,0 100,0

Źródło: opracowanie IBnGR na podstawie http://www.uprp.pl

Mając na uwadze zgłoszenia wynalazków notowane narastająco od początku 2022 r., można stwierdzić, że względem kraju Pomorze specjalizuje się przede wszystkim w dziale A, który charakteryzuje nadreprezentacja rzędu +3,2 pkt. proc.

Ważniejsze wydarzenia8

Zysk Energi za ubiegły rok
Grupa Energa, wchodząca w skład grupy kapitałowej Orlen, odnotowała w 2021 r. zysk netto wynoszący niemal 1 mld zł, przy przychodach w wysokości 13,7 mld zł. Dla porównania – rok wcześniej spółka zanotowała stratę w wysokości prawie 0,4 mld zł.

Nowy właściciel Saur Neptun Gdańsk
Saur Neptun Gdańsk będzie od początku 2023 r. spółką należącą w 100 proc. do miasta Gdańska. Miasto odkupiło od francuskiego właściciela 51 proc. akcji za niemal 44 mln zł.

Nowe promy Stena Line
Stena Line wprowadzi dwa nowe promy, które będą kursowały na linii Gdynia­‑Karlskrona – pierwszy ma rozpocząć pracę w lipcu, a drugi w listopadzie br. Jednostki te będą większe (każda z nich będzie mogła pomieścić do 1 200 pasażerów) oraz bardziej ekologiczne od dotychczasowych jednostek.

Crist zwodowała blok pod wycieczkowca
W Stoczni Crist zwodowany został 175‑metrowy, w pełni wyposażony w elektrykę oraz hydraulikę blok, który będzie częścią wielkiego wycieczkowca, jaki zbudowany zostanie we francuskiej stoczni Saint‑Nazaire.

Gdański port bałtyckim wiceliderem
Port Gdańsk w I kwartale br. okazał się być drugim największym bałtyckim portem pod względem przeładunków, wyprzedzając Primorsk. Liderem pozostaje rosyjska Ust Ługa, do której dystans pozostaje nadal duży – w analizowanym okresie przeładowano w niej ponad 26 mln ton, podczas gdy w Gdańsku – niespełna 15 mln ton.

Rekordowy przeładunek naftowy
Port Gdynia przyjął największy jak dotąd rozładunek zbiornikowca, który dostarczył do bazy paliw PERN w Dębogórzu 46 tys. m³ oleju napędowego pochodzącego z Arabii Saudyjskiej.

LPP pozbyło się rosyjskich aktywów
LPP sprzedało rosyjską spółkę RE Trading chińskiemu konsorcjum – tym samym gdański potentat odzieżowy po 20 latach spędzonych w Rosji, opuszcza tamtejszy rynek, na którym miał 600 sklepów swoich marek.

Nowe data center w Gdańsku
Firma 3S uruchomiła w Gdańsku nowoczesne data center, dzięki któremu lokalne firmy będą miały możliwość korzystania m.in. z usług chmury obliczeniowej, dostępu do internetu oraz bezpieczeństwa IT. To siódmy tego typu obiekt operatora w Polsce, a pierwszy na Pomorzu.

Gdańsk doczeka się nowego terminala paliwowego?
PERN ma w planach wykorzystanie infrastruktury Siarkopolu Gdańsk do zorganizowania przeładunku oleju napędowego transportowanego ze statków na kolej. PERN jest właścicielem 85 proc. akcji Siarkopolu.

Zastrzyk pieniężny dla miast
Trójmiasto otrzymało łącznie 120 mln zł w ramach drugiej edycji rządowego funduszu z programu Polski Ład, z których 65 mln przypadło na Gdańsk, 40 dla Gdyni, a 15 dla Sopotu. Środki te zostaną przeznaczone m.in. na realizację I etapu tzw. Nowej Świętokrzyskiej i Nowej Kampinoskiej w Gdańsku oraz przebudowę ul. Unruga w Gdyni.

Dwukrotnie większy pływający terminal?
Pływający terminal gazu skroplonego w okolicach Gdańska, którego przepustowość była pierwotnie zaplanowana na 6 mld m³, ma być jednak dwukrotnie większa i wynieść 12 mld m³.

Publiczny Terminal Promowy otwarty
W Gdyni otwarty został Publiczny Terminal Promowy, który zlokalizowany jest przy nabrzeżu Polskim i może przyjmować promy pasażerskie do długości 240 m. Wcześniej terminal znajdował się przy nabrzeżu Helskim i był w stanie przyjmować jednostki do długości 175 m.

Kolejny rekord DCT
W marcu br. w Terminalu DCT w Gdańsku przeładowano ponad 206 tys. TEU, co było najwyższą wielkością przeładunków w jego historii. Wcześniejszy rekord został pobity w styczniu 2020 r.

Nowy operator Bałtyckiego Terminala Zbożowego
Od lipca br. dzierżawcą Bałtyckiego Terminala Zbożowego jest spółka Mondry z Gdańska. Dotychczasowy dzierżawca rozwiązał w kwietniu umowę z Portem Gdynia ze względu na remont Nabrzeża Indyjskiego, które – jego zdaniem – miały utrudniać mu pracę.

Zlecenie na nowe okręty wojenne
Konsorcjum, w skład którego wchodzą: Remontowa Shipbuilding, PGZ Stocznia Wojenna oraz Ośrodek Badawczo­‑Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej, zbuduje cztery niszczyciele min typu Kormoran II. Mają one zostać zrealizowane w latach 2026‑2027.


1
za: https://stat.gov.pl, https://www.bankier.pl/wiadomosc/Inflacja-w-USA-wyraznie-wyzsza-niz-oczekiwali-ekonomisci-Ceny-rosly-najszybciej-od-ponad-40-lat-8374451.html oraz https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/swiat/artykuly/8458034,inflacja-w-niemczech-najwyzsza-od-50-lat.html

2 za: https://alebank.pl/gus-inflacja-wzrosla-do-156-proc-w-czerwcu/?id=415479&catid=25926

3 za: https://www.money.pl/gospodarka/fatalny-sygnal-z-polskiego-przemyslu-tak-zle-nie-bylo-od-lat-6785679354681888a.html

4 za: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/przemysl-budownictwo-srodki-trwale/budownictwo/dynamika-produkcji-budowlano-montazowej-w-czerwcu-2022-roku,14,43.html oraz https://www.money.pl/banki/zapasc-na-rynku-kredytow-hipotecznych-w-czerwcu-prawie-60-proc-mniej-wnioskow-6786888956148256a.html

5 za: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Sprzedaz-detaliczna-w-Polsce-czerwiec-2022-8378359.html

6 źródło: https://stat.gov.pl/

7 za: https://www.wnp.pl/tech/zwyciezcy-xxiv-edycji-konkursu-polski-produkt-przyszlosci-wylonieni,600505.html

8 W niniejszym podrozdziale wykorzystano informacje pochodzące m.in. z portalów https://www.trojmiasto.pl/ oraz https://pomorskie.eu/.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Reglobalizacja – nowa, wielka szansa dla Polski?

Pobierz PDF

Tekst ukazał się w kwartalniku „Makrotrendy” wydawanym przez Gdańską Akademię Bankową w Instytucie Badań nad Gospodarką Rynkową.

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

M.W.: Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone postawiły na globalizację i przez długi czas – z racji m.in. na wytworzenie dużych skonsolidowanych korporacji, brak zniszczeń wojennych i międzynarodową obecność militarną – „wygrywały”, wiodąc prym gospodarczy w świecie. Procesy te jeszcze przyspieszyły w wyniku rozwoju technologicznego, w tym – później – cyfryzacji oraz upadku komunizmu i dołączenia do międzynarodowych procesów kolejnych państw, ze znacznym, dotychczas uśpionym, potencjałem.

Chiny i inne kraje spoza zachodniego kręgu zdecydowały się nie opierać dłużej kapitalizmowi, tylko zagrać w tę „grę” mądrzej niż Zachód – pokonać go na jego zasadach. Na przestrzeni minionych kilku dekad państwom dalekiej Azji wychodziło to naprawdę dobrze. Aż nagle obraz ten został zmącony przez tzw. czarne łabędzie – kryzys finansowy z lat 2008‑2009 oraz następujące tuż po sobie: pandemię i wojnę w Ukrainie. Wszystkie te zdarzenia, wraz z długim okresem luźnej polityki monetarnej, przyczyniły się zaś do kolejnej niezwykle znaczącej zmiany – wejścia w, niemający od dekad miejsca, okres trwale wysokiej inflacji.

Czy – mając powyższe na uwadze – możemy spodziewać się ze strony Zachodu podejmowania wysiłków na rzecz deglobalizacji – jako strategii obronnej na rzecz swojej dalszej międzynarodowej dominacji? W końcu już dziś widać sygnały, że taki może być kierunek.

J.K.: Symbolicznym momentem „zaproszenia” Chin do globalizacyjnej gry Zachodu była słynna wizyta w Państwie Środka amerykańskiego prezydenta Richarda Nixona oraz sekretarza stanu Henry’ego Kissingera w 1972 r. Mniej więcej od tego momentu Stany Zjednoczone, a w ślad za nimi Europa Zachodnia, otworzyły się na szeroki import ze Wschodu. Na przestrzeni minionych kilku dekad zyskiwał na tym Zachód, ale w jeszcze większym tempie – zyskiwały Chiny. Rozwój globalizacji, który do około 1990 r. następował dość stopniowo, „wybuchł” pod koniec XX wieku, a największe tempo wzrostu odnotował w połowie pierwszej dekady obecnego stulecia. Od tego czasu impet umiędzynaradawiania był coraz niższy, a dziś – co doskonale obrazuje chociażby KOF Globalization Index¹ – nie tylko nie jest to już krzywa wznosząca, ale już się wypłaszcza, a za chwilę może skierować się w dół.

Gdzie szukać źródeł tego zjawiska?

Współczesny świat podzielił się de facto na dwie części – strefy wpływów, ale też systemy wartości, co w języku angielskim określa się mianem tzw. great decoupling. Mowa oczywiście o przestrzeniach skupionych wokół Chin oraz Stanów Zjednoczonych. W pierwszej dominuje model autokratyczny, nastawiony na dobro partii, jak w Chinach, czy elit władzy, jak w Rosji. W kontrze do niej mamy świat liberalny, demokratyczny.

Jak długo globalizacja opłacała się obydwu tym rozgałęzieniom, tak długo się ona rozwijała. W pewnym jednak momencie – zgodnie z przewidywaniami ekonomistów – Chiny urosły tak bardzo, że stały się największym eksporterem świata. Przy czym zrobiły to w swoim stylu, czyli „po cichu”. Ich siła ekonomiczna jest jeszcze większa, gdy zestawić je razem z państwami tzw. BRIC, czyli Brazylią, Rosją oraz Indiami. Dalszy rozwój globalizacji w dotychczasowym modelu oznaczałby niechybnie przechylenie się szali i zmianę liderów światowego układu gospodarczego.

Dalszy rozwój globalizacji w dotychczasowym modelu oznaczałby niechybnie przechylenie się szali i zmianę liderów światowego układu gospodarczego.

Kiedy Zachód powiedział „pas” wymyślonemu i wprowadzonemu przez siebie modelowi globalizacji?

W sferze publicznej takim momentem było, moim zdaniem, objęcie prezydentury przez Donalda Trumpa. Wówczas ruszyła cała machina, mająca uchronić świat zachodni – pod przewodnictwem USA – od utraty pozycji lidera w globalnym wyścigu ekonomicznym, a właściwie, powiem więcej, technologicznym.

Skąd nagle ów wątek technologiczny?

Kto posiada najnowsze technologie, ten rządzi światem – owszem, jest to banał, ale mam wrażenie, że mówi się o tym zbyt rzadko. Wniosek taki można wysnuć analizując całe wieki rozwoju gatunku ludzkiego. Tak było w epoce żelaza, jak i w czasach prochu, a następnie – aż po dziś dzień – nowoczesnych technologii wojskowych oraz – a może raczej „w tym” – elektroniki.

Kto posiada najnowsze technologie, ten rządzi światem. Tak było w epoce żelaza, jak i w czasach prochu, a następnie – aż po dziś dzień – nowoczesnych technologii wojskowych oraz – a może raczej „w tym” – elektroniki.

Kilka lat temu Amerykanie zdali sobie sprawę, że tracą swoją przewagę technologiczną. Chiny, po cichu, wykorzystując zarobione przez siebie na globalizacji pieniądze, wykupywały, a nieraz po prostu kradły, nowoczesne know­‑how, po to, by przeważyć szalę na swoją korzyść.

Przechodząc do „tu i teraz” – to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, doskonale wpisuje się w diagnozę całej tej sytuacji. Po 20‑30 latach bez większych konfliktów zbrojnych, Rosja, stojąca w jednym bloku z Chinami, wyczuła „wiatr zmian” i zrobiła to, do czego szykowała się od lat. Tym razem nie powstrzymały jej już argumenty ekonomiczne – wszak globalizacja, która w ostatnich latach stopniowo wyhamowywała, doszła do swego kresu. Obecna wojna stanowi zarazem swoistą „kropkę nad i” tego procesu, jak również dowód na podział świata na dwa dominujące obozy, w ramach których poszczególne państwa – mniej lub bardziej jawnie – wspierają którąś ze stron.

Wojna w Ukrainie stanowi zarazem swoistą „kropkę nad i” procesu globalizacji, jak również dowód na podział świata na dwa dominujące obozy, w ramach których poszczególne państwa – mniej lub bardziej jawnie – wspierają którąś ze stron.

Pańska diagnoza kontrastuje jednak z danymi statystycznymi, które wskazują na to, że wartość handlu międzynarodowego, pomimo krótkiego załamania w okresie pandemii, stale wzrasta…

Moim zdaniem globalizacja nie powinna być mierzona jedynie wskaźnikiem wielkości międzynarodowej wymiany handlowej. Być może pod kątem wartości handlu nie będziemy mieli wcale do czynienia z załamaniem.

Co zatem innego świadczy o tym, że globalizacja się cofa, a nie rozwija?

Wrócę do mojego wcześniejszego wniosku tj. „kto ma technologię, ten rządzi światem”. Spójrzmy na dwa znamienne wydarzenia. Po pierwsze, na zablokowanie transferu technologii do chińskiego Huawei, m.in. przez amerykański Qualcomm, będący właścicielem licencji, na podstawie których produkowane są najnowsze półprzewodniki czy procesory. Koncern ten ma potężny wpływ nie tylko na rozwój technologii półprzewodnikowych, lecz również na strategie firm działających w tej branży. Od momentu kiedy administracja prezydenta Trumpa zablokowała możliwość sprzedaży przez Huawei technologii 5G, również Qualcomm przestał sprzedawać Huawei swoją najnowszą technologię. Doprowadziło to do tego, że chiński potentat drastycznie stracił na znaczeniu. I to przede wszystkim na zachodnich rynkach telefonii komórkowej – tam, gdzie do niedawna był jednym z liderów. Przykład drugi dotyczy amerykańskich firm Nvidia oraz AMD, którym amerykańska administracja mocno ograniczyła możliwości eksportu swoich najnowocześniejszych procesorów do Chin i Rosji.

Zmierzam do tego, że pomimo iż wartości liczbowe międzynarodowych obrotów handlowych mogą nadal rosnąć, to kluczowe technologie oraz towary, jak np. wspomniane półprzewodniki czy też metale ziem rzadkich, w coraz mniejszym stopniu będą podlegać eksportowi z jednego do drugiego „świata”.

Pomimo iż wartości liczbowe międzynarodowych obrotów handlowych mogą nadal rosnąć, to kluczowe technologie oraz surowce, jak np. półprzewodniki czy metale ziem rzadkich, w coraz mniejszym stopniu będą podlegać eksportowi z jednego do drugiego „świata”.

Globalizacja podzieli się zatem na mniej i bardziej strategiczne komponenty. W zakresie tych pierwszych Chiny nadal będą dominowały. Bądźmy realistami – nie ma żadnych szans na to, by wyeliminować Państwo Środka z globalnej sieci dostaw.

Chęć Zachodu do produkowania u siebie swoich „klejnotów koronnych”, a nie – tak jak dotychczas – w dalekowschodnich fabrykach, stwarza duże szanse na renesans przemysłu w świecie zachodnim?

Faktycznie, zarówno USA, jak i Unia Europejska kładą dziś bardzo mocny nacisk na to, by wytwarzać u siebie najbardziej istotne ze strategicznego punktu widzenia produkty, np. półprzewodniki. W odniesieniu do nich konkretnie – takie chęci mają też Japonia, Korea Południowa oraz oczywiście Chiny. Ostatnio Joe Biden ogłosił ustawę, która przyniesie mocny zastrzyk kapitału dla firm lokalizujących tego typu działalność w Stanach Zjednoczonych. Podobnie dzieje się na Starym Kontynencie, gdzie parę miesięcy temu Intel ogłosił, że otworzy w Niemczech bardzo dużą fabrykę półprzewodników. Pozwoli to Zachodowi – w horyzoncie kilku, kilkunastu lat – patrzeć z mniejszą trwogą na potencjalną agresję chińską na Tajwan, czyli współczesne światowe zagłębie produkcji półprzewodników.

Sukces w tym obszarze odniesie ten, kto będzie dysponował know­‑how w zakresie ich wytwarzania. Ten proces nie dość, że jest bardzo wymagający technologicznie, to jeszcze pod względem politycznym nadal kontrolują go dziś Stany Zjednoczone. Chinom będzie trudno wskoczyć do globalnej czołówki w tym obszarze, choć inwestują ogromne środki, żeby nie przegrać tego „wyścigu zbrojeń”.

Wydarzenia z ostatnich 2‑3 lat, z pandemią i wojną w Ukrainie na czele, spowodowały przytkanie lub wręcz rozpad wielu międzynarodowych łańcuchów dostaw. Czy dochodzący do tego, coraz bardziej wyraźny, podział świata na dwie – niekoniecznie pałające do siebie sympatią – strefy wpływów spowoduje zmianę strategii zachodnich firm przemysłowych?

Owszem – nazwałbym ją dążeniem do systemowej redundancji, niezbędnej do zapewnienia ciągłości działania, nawet w obliczu potencjalnych kryzysów. Mówiąc obrazowo: jeżeli koncern produkcyjny X działa globalnie i ma fabryki rozsiane po całym świecie, to wstrzymanie działania jego chińskiego zakładu, bądź też problemy z dostarczeniem z niego komponentów np. do Europy, nie powinny spowodować paraliżu działalności firmy. A to dzięki odpowiednio szerokiemu, elastycznemu i zapewniającemu w razie potrzeby nadmiarowość, łańcuchowi dostaw.

Jeżeli koncern produkcyjny X działa globalnie i ma fabryki rozsiane po całym świecie, to wstrzymanie działania jego chińskiego zakładu, bądź też problemy z dostarczeniem z niego komponentów np. do Europy, nie powinny spowodować paraliżu działalności firmy. A to dzięki odpowiednio szerokiemu, elastycznemu i zapewniającemu w razie potrzeby nadmiarowość, łańcuchowi dostaw.

Podejście to różni się w dużym stopniu od tego, jakie obserwowaliśmy przez ostatnich kilka dekad, kiedy mieliśmy do czynienia z bardzo silnym trendem lokowania produkcji w krajach o jej najniższych kosztach. Nie patrzono wówczas na ryzyka związane z zapewnieniem ciągłości dostaw – produkcja odbywała się wedle podejścia just in time, co oznacza, że łańcuchy gospodarcze były pospinane „co do sekundy”. Nie było w nich nadmiarowości – gdy pojawiał się problem, cały łańcuch się „sypał”. Doskonale uwydatniła nam to pandemia.

Na tym trendzie zyskać mogą lokalizacje takie jak Polska – jesteśmy zarówno blisko rynków zbytu, jak i członkami UE i NATO, co w oczach inwestorów znacznie zwiększa bezpieczeństwo prowadzenia biznesu. Wydajemy się świetnym miejscem do tego, by – w razie kryzysu – zastąpić chociażby częściowo dostawy komponentów realizowane z kierunku dalekowschodniego.

Rozumiem zatem, że dla większości firm zmiana strategii nie oznacza całkowitej relokacji produkcji z Azji bliżej Europy Zachodniej, lecz pozostawienie jej na Dalekim Wschodzie, mając jednak – na wypadek kryzysu – w zanadrzu „plan B” w postaci produkcyjnych przyczółków, np. w Polsce?

Dokładnie tak – nie chodzi o to, by wyjść z Chin, lecz o to, by oprócz fabryk w Państwie Środka mieć też zakłady w innych częściach świata, będące w stanie zastąpić, w dużym stopniu i tylko w razie potrzeby, te pierwsze. Przy czym mam tu oczywiście na myśli produkcję dóbr o niestrategicznym charakterze – te bardziej newralgiczne, jak chociażby półprzewodniki, czy półprodukty farmaceutyczne, których tak brakowało na Zachodzie na początku pandemii, będą prawdopodobnie w zdecydowanej większości przenosiły się do tych najbardziej bezpiecznych, z naszego punktu widzenia, lokalizacji.

Nie pogubimy się w meandrach nowych realiów? Omawiane przez Pana trendy, to – jakby nie patrzeć – ogromne zmiany…

Jestem optymistą – świat dostosuje się do tych uwarunkowań, znajdzie nowy punkt równowagi, dokładnie tak samo, jak miało to miejsce przez ostatnie setki lat. Najlepszym przykładem, jakim możemy się posłużyć jest to, co stało się po kryzysie naftowym. Nie wszyscy wiedzą, że to, iż jeździmy dziś samochodami małolitrażowymi jest bezpośrednim efektem „wystrzelenia w kosmos” cen ropy naftowej w latach 70. Najbardziej skorzystali na tym japońscy producenci aut, będący w stanie zaoferować Europejczykom i Amerykanom energooszczędne samochody.

Podobnie może być dzisiaj z tzw. green dealem?

Tak właśnie sądzę. Jeszcze rok temu bardzo powszechne – nie tylko w Polsce – były narzekania pod hasłami „po co nam Zielony Ład, po co nam zielona transformacja”. Już wtedy mówiłem, że polityka informacyjna jakiegokolwiek rządu w UE powinna polegać na uzmysławianiu obywatelom, jak wielkie pieniądze wydawane są przez budżet ich państwa na import paliw kopalnych. Po co transferować je poza Europę, skoro przy ich wykorzystaniu można stworzyć, na miejscu, systemy produkcji energii elektrycznej oraz cieplnej, które zapewnią nam energetyczną samowystarczalność? Dziś – w obliczu wojny i szybujących cen gazu ziemnego i węgla – mało kto ma chyba wątpliwości, że jest to właściwy kierunek. A na pewno taki, który może nam zapewnić większą niezależność, a co za tym idzie – bezpieczeństwo.

Polityka informacyjna jakiegokolwiek rządu w UE powinna polegać na uzmysławianiu obywatelom, jak wielkie pieniądze wydawane są przez budżet ich państwa na import paliw kopalnych. Po co transferować je poza Europę, skoro przy ich wykorzystaniu można stworzyć, na miejscu, systemy produkcji energii elektrycznej oraz cieplnej, które zapewnią nam większą niezależność i bezpieczeństwo?

Z innej jednak strony, w obliczu sytuacji kryzysowej i wzrostu cen dla gospodarstw domowych, w krótkim terminie mogą pojawiać się ruchy sprzeciwu wobec zielonej transformacji. Słyszymy także obawy, że z uwagi na wysokie ceny paliw, aby nie marznąć w zimie, ludzie będą wrzucali do swoich pieców wszystko, co będzie pod ręką…

Wysokie ceny surowców energetycznych są dziś bez wątpienia problemem, który spędza sen z powiek wielu Polakom, czy szerzej – Europejczykom. Z tym wszystkim wiążą się duże emocje, obawy, a dla niektórych nawet elementy szoku. Mam jednak nadzieję, że tak źle nie będzie. Problem ten jest zauważany przez polityków – zarówno krajowych, jak i na szczeblu unijnym. Ostatnio mówiła o nim chociażby Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, zapowiadając określenie maksymalnych cen poszczególnych nośników energii. Wprowadzenie tych limitów nie jest jednak takie proste – obecnie trwają intensywne ustalenia pomiędzy poszczególnymi krajami członkowskimi.

Niezależnie jednak od problemów, jakie mogą wystąpić na początku, uważam że w długim, a nawet średnim terminie rozwiązania proekologiczne forsowane przez Brukselę zyskają aprobatę większości Europejczyków. Nie tylko zwiększą one nasze bezpieczeństwo, ale będą też coraz bardziej racjonalne ekonomicznie. Ponadto, mogą stanowić długoterminową szansę dla unijnych gospodarek – wszak nowoczesne technologie zeroemisyjnej produkcji energii są jednymi ze sztandarowych europejskich innowacji. Takimi, których przecież w porównaniu z USA czy Chinami, mamy w ogólnym rozrachunku dość niewiele. Może to być dla nas okazja, by zabłysnąć na technologicznej mapie świata.

Przejdźmy do Polski – jakie może być, Pana zdaniem, nasze miejsce w nowej światowej układance?

Przede wszystkim musimy mierzyć zamiary na siły – mówiąc z przekąsem: Chin nie zastąpimy. Natomiast jesteśmy w stanie pozyskać pewne procesy, które do tej pory skupiały się na Dalekim Wschodzie. Korzystając z trendów dotyczących m.in. wspomnianego wcześniej zapewniania systemowej redundancji czy przenoszenia produkcji najbardziej newralgicznych grup towarów do zachodniego świata.

Jesteśmy w stanie pozyskać pewne procesy, które do tej pory skupiały się na Dalekim Wschodzie. Korzystając z trendów dotyczących m.in. zapewniania systemowej redundancji czy przenoszenia produkcji najbardziej newralgicznych grup towarów do zachodniego świata.

Najlepszy przykład – fabryka Intela w Niemczech (notabene Polska była jedną z rozpatrywanych możliwości jej lokalizacji), dla której polskie firmy będą jednymi z poddostawców różnego typu produktów w ramach łańcucha wartości. Nie oznacza to oczywiście, że nie mamy szans na awans w jego ramach – nasze przedsiębiorstwa z II sektora w coraz większym stopniu specjalizują się chociażby w projektowaniu, wytwarzaniu i dostawie systemów automatyzujących produkcję. Pomagają im w tym wysokie zdolności informatyczne, przy których wykorzystaniu są w stanie mechanizować i komputeryzować wiele procesów. Spodziewam się dalszego dynamicznego wzrostu branży „integratorów”, podobnie jak wypracowywanej przez polski przemysł ogółem wartości dodanej.

Jak postrzega Pan nasze największe atuty?

Najważniejsze z nich to, bez dwóch zdań, członkostwo w UE, bliskość rynków zbytu, nadal niższe koszty pracy niż na Zachodzie, relatywnie wysoka przewidywalność czy niewielka różnica kulturowa względem Europy Zachodniej i USA. W kontekście przemysłu dodałbym też stosunkowo niskie ceny energii – mamy bodaj najtańszy prąd w skali Unii Europejskiej, za wyjątkiem Skandynawii i Półwyspu Iberyjskiego. Za atut uznałbym też nasz lokalny – polski, całkiem duży rynek zbytu, będący dobrą „bazą” do wyjścia w świat ze swoimi produktami. Choć, żeby być uczciwym, należy zauważyć, że dla niektórych firm, które uznają go za zadowalający, jego wielkość sprawia, że się pod niego profilują, co stanowi barierę dla dalszego – międzynarodowego rozwoju.

Do tego dochodzi wbudowana w nasze „DNA” zaradność, umiejętność stawiania się przeciwnościom losu. W zmiennym otoczeniu takie kompetencje są niezwykle ważne, dlatego też wierzę, że obecne turbulentne czasy stanowią dla nas szansę – jesteśmy narodem świetnie przygotowanym do adaptowania się do rozchwianych realiów.

Jaki jest nasz punkt wyjścia – w jakim momencie polski przemysł zastała wojna w Ukrainie?

W momencie jej wybuchu kondycja polskiego przemysłu była bardzo dobra – w I kwartale bieżącego roku mieliśmy rekordowe marże zysku netto oraz – co w ostatnich latach było raczej niespotykane – bardzo wysoką płynność. W dodatku na naszą korzyść działał fakt, że od dłuższego czasu podejmowaliśmy działania dywersyfikujące import surowców energetycznych z kierunku rosyjskiego. Powiedziałbym, że na tle całej Europy byliśmy na ten niespodziewany szok przygotowani relatywnie dobrze.

Nie zmienia to jednak faktu, że – tak jak w wypadku innych gospodarek – nie byliśmy w stanie uchować się przed negatywnymi zjawiskami: problemami dotyczącymi łańcuchów dostaw czy bardzo dużymi skokami cen wielu surowców i materiałów, jak np. drewna czy stali.

Te wahania są już za nami?

Zdecydowanie uspokoiły się, a wiele cen materiałów wróciło de facto do poziomu sprzed wojny. Oczywiście – jest to zjawisko tymczasowe i wynika z tego, że w następstwie pandemii, rozpoczęcia konfliktu zbrojnego i przytkania wielu łańcuchów dostaw, naprodukowana została ogromna ilość zapasów. W tzw. międzyczasie wzrost gospodarczy został natomiast osłabiony, wywołaną m.in. rosnącymi cenami energii inflacją oraz wysokimi stopami procentowymi. Niektórzy właściciele hut doszli do wniosku, że nie ma ekonomicznego uzasadnienia dalszej produkcji materiału, skoro po pierwsze – rosną koszty, a po drugie – dystrybutorzy nadal mają zbyt dużo wytworzonych wcześniej wyrobów. Dlatego też wiele pieców zostało wyłączonych, a wrócą one do pracy dopiero wtedy, gdy rynek wykupi to, co jest dziś w magazynach. Ceny nowo wytwarzanych materiałów pójdą też wówczas bez wątpienia do góry.

Zatrzymajmy się może przez chwilę przy kwestii wielokrotnie przywoływanych przez Pana łańcuchów dostaw. Z jednej strony polski przemysł ucierpiał na tym, że wiele z nich zostało przerwanych, lecz z drugiej – możemy stać się beneficjentami powstania wielu nowych, których nasze firmy będą istotnymi elementami.

Zmiany w łańcuchach dostaw zdecydowanie postrzegam jako szansę dla Polski. Już teraz je widać – mówiliśmy chociażby o roli, jaką polski przemysł może odegrać w zaopatrzeniu niemieckiej fabryki Intela. Natomiast warto też wspomnieć o kolejnych perspektywach, jakie mogą być związane np. z produkcją baterii czy komponentów do aut elektrycznych. Takie inwestycje już się w Polsce pojawiają, za sprawą np. LG Energy Solution na Dolnym Śląsku czy Northvolt w Gdańsku. Korzyści płynące z tak wielkich przedsięwzięć „rozlewają się” zazwyczaj po całych regionach.

Nie możemy też zapominać o wspominanym wcześniej przenoszeniu części łańcuchów dostaw z Azji do Europy Środkowo­‑Wschodniej w myśl strategii zapewniania nadmiarowości produkcji. Już na tym korzystamy.

Odczuwa Pan ten boom na własnej skórze?

Zdecydowanie – i nie jest to obserwacja wyłącznie moja, lecz także wielu innych osób z sektora. Znaczna część przedsiębiorstw pokroju Base Group ma na ten moment wykorzystane całe swoje moce przerobowe, a nadal trafia do nas bardzo dużo kolejnych zapytań produkcyjnych z krajów skandynawskich czy Europy Zachodniej.

Na ten moment nie jesteśmy w stanie ich wszystkich podjąć, gdyż brakuje nam ludzi, stabilizacji ekonomicznej do uruchomienia kolejnych procesów inwestycyjnych, a także – co istotne – wydajności. I to rozumianej zarówno jako zwiększenie automatyzacji i robotyzacji procesów, jak również jako większa efektywność działalności organizacji. W tym przepływu informacji oraz materiałów wewnątrz przedsiębiorstw oraz pomiędzy nimi. Uważam, że nasze rezerwy w tym zakresie nadal są spore i liczę, że uda nam się stopniowo je wykorzystać.

Choć, nawiązując jeszcze do kwestii koniunktury, moim zdaniem nie będzie ona tak dobra jak w ostatnich latach. Procesy inwestycyjne wyhamują przez wspomniany brak stabilności gospodarczej oraz wysokie ceny nośników energii. Naturalnym jest bowiem to, że w sytuacji rosnących kosztów i braku poczucia bezpieczeństwa inwestycje odkłada się na bok, skupiając się na tym, by zakład mógł w ogóle funkcjonować.

Czy – choć może to nieco źle zabrzmieć – pewnego rodzaju bonusem dla polskich firm nie jest to, że mogą one w niektórych obszarach rynku zająć miejsce przedsiębiorstw ukraińskich, które obecnie albo nie funkcjonują w ogóle, albo też pracują na pół gwizdka?

Nie posiadam informacji na ten temat. Wiem jednak, że część firm, które funkcjonowały w Ukrainie przenosi się dziś do Polski, co z jednej strony jest zjawiskiem pozytywnym, poprawiającym sytuację polskiego pracownika, który może liczyć na więcej ciekawych opcji zawodowych, lecz z drugiej jeszcze bardziej zwiększa to ogromną presję płacową. Nie mam jednak zamiaru rozpaczać – tak jak mówiłem, polski przemysł wszedł w trudne czasy ze sporą przestrzenią finansową, chociaż dynamiczny wzrost kosztów szybko ją, niestety, niweluje.

Owa przestrzeń finansowa wynika ze wspominanej przez Pana rekordowo wysokiej marżowości polskiego przemysłu?

Tak – widać to było szczególnie w I kwartale bieżącego roku. Jednak jeśli nie uda się zahamować wzrostu cen nośników energii, to ta poduszka finansowa szybko zniknie. „Tanio to już było” – to też najlepsza odpowiedź na pytanie, dlaczego rosyjski gaz przez tak długi czas zdecydowanie dominował na europejskim rynku. Był on po prostu najtańszy, co było na rękę czołowym gospodarkom Starego Kontynentu, z Niemcami i Francją na czele. Gaz skroplony przybywający z USA czy Kataru jest wyraźnie droższy.

Twierdzi Pan, że czas zmian i rynkowych przetasowań stanowi dużą szansę dla Polski m.in. ze względu na to, że wygrywają na nich ci, którzy są w stanie szybko się dostosować. A my zdolność adaptowania się do różnych nowych warunków – także ekonomicznych mamy wręcz wbudowaną w nasze „DNA”. Gdzie jednak – oprócz rosnących cen energii mogących zdławić nasz rozwój – dostrzega Pan ryzyka?

Po pierwsze, mamy na tapecie niekorzystne zmiany demograficzne. Przyrost naturalny jest zdecydowanie poniżej oczekiwań i to pomimo różnego typu programów socjalnych typu 500+.

Po drugie, co wynika także z demografii, mamy problemy na rynku pracy – brakuje nam dziś inżynierów. Polski przemysł, który za czasów PRL‑u stanowił podstawę funkcjonowania całej gospodarki, w latach 90. praktycznie upadł. Dlatego też doskwiera nam dziś spora dziura pokoleniowa w zakresie odpowiedniej liczby doświadczonych inżynierów oraz wielu różnego typu specjalistów. Jest to istotna blokada na drodze do wejścia na wyższy poziom rozwoju technologicznego.

Polski przemysł, który za czasów PRL‑u stanowił podstawę funkcjonowania całej gospodarki, w latach 90. praktycznie upadł. Dlatego też doskwiera nam dziś spora dziura pokoleniowa w zakresie odpowiedniej liczby doświadczonych inżynierów oraz wielu różnego typu specjalistów.

Po trzecie, dotyka nas szalejący wzrost płac – i mówię to, mając na uwadze, jak wygląda to w innych państwach UE. Pod tym względem jesteśmy w czołówce.

Można już mówić o spirali cenowo­‑płacowej?

Częściowo tak, gdyż ceny rosną, a przedsiębiorstwa nadal jeszcze stać na podwyżki. Mieliśmy to szczęście, że weszliśmy w kryzys związany z wojną w Ukrainie z bardzo silną, rozpędzoną gospodarką. Dlatego też firmy, walcząc o specjalistów, których na rynku generalnie brakuje, mają jeszcze rezerwy finansowe.

Wróćmy jednak do ryzyk – kolejnym jest kontynuowanie, delikatnie mówiąc, nienajlepszych, przynajmniej w ostatnich kilkunastu miesiącach, polityk: fiskalnej i monetarnej. Według fachowej literatury pierwszą zasadą skuteczności w tych obszarach jest ich niezależność. Tymczasem rozdział między nimi w Polsce, niestety, de facto nie istnieje, co przekłada się na słabość instytucji. To z kolei, w długim terminie, wpływa na ograniczanie naszej konkurencyjności.

Następny problem dotyczy systemu edukacji. Nie jest on specyficzny tylko i wyłącznie dla Polski, lecz również niektórych wysokorozwiniętych państw, jak np. Francja. Nie da się utrzymać wysokiej jakości kształcenia w sytuacji, gdy wielu nauczycieli – zazwyczaj z powodów ekonomicznych – odchodzi z zawodu. To nie dziwi – w sektorze przedsiębiorstw płace szaleją, więc wielu pracowników sfery edukacji decyduje się na przebranżowienie. W efekcie coraz mniej nauczycieli pracuje w zawodzie z powołania i pasji, a coraz więcej dostaje etat w szkole na zasadzie tzw. negatywnej selekcji. Nie zmieniając niczego w tej materii, dalej będziemy podcinali gałąź, na której siedzimy.

Coś jeszcze należałoby do tej litanii dopisać?

Ostatnim dużym ryzykiem, jakie identyfikuję, jest brak myślenia systemowego. Być może jedynym obszarem, w którym ono w ostatnich latach występowało była energetyka i nasze dążenia do jej uniezależnienia, w tym do odcinania więzi z Rosją. W dużym stopniu nam się to udało, choć zawsze mogłoby być lepiej – mam tu na myśli brak funkcjonowania elektrowni atomowej. Niemniej dzięki realnemu myśleniu strategicznemu, polska branża energetyczna działa dziś jak jeden wielki system. Taki, który ma zapewnioną odpowiednią ciągłość i redundancję oraz potrafi reagować na różnego rodzaju zagrożenia i niedobory.

Czy czynnikiem podcinającym nam skrzydła może się okazać także geograficzna bliskość konfliktu zbrojnego między Ukrainą a Rosją?

Z jednej strony istnieje – małe, ale jednak – ryzyko, że wojna ta rozleje się dalej na terytorium naszego kraju, co byłoby oczywiście wielką katastrofą. Z drugiej jednak – paradoksalnie – bycie krajem przyfrontowym rozpatrywałbym bardziej w kategorii szans rozwojowych. Historia uczy nas, że gospodarki tego typu państw niejednokrotnie korzystały na bliskości konfliktu. W naszym przypadku mogłoby to być pojawienie się opcji rozwojowych dla przemysłu w postaci transferu nowoczesnych technologii zbrojeniowych.

Z naszej perspektywy byłoby to bardzo pożądane, tym bardziej, że brakuje nam dziś sektorów, które mogłyby być motorami napędowymi całej gospodarki oraz wzrostu jej innowacyjności, w tym również rozwijania własnych technologii. Nie mamy branż, w innych obszarach przemysłu, które pozwoliłyby nam wejść na kolejny poziom rozwoju.

Brakuje nam dziś trochę sektorów, które mogłyby być motorami napędowymi całej gospodarki oraz wzrostu jej innowacyjności, w tym również rozwijania własnych technologii. Nie mamy branż, w innych obszarach przemysłu, które pozwoliłyby nam wejść na kolejny poziom rozwoju.

Jakiego typu branże ma Pan na myśli?

Chociażby atomową, której istnienie wpompowałoby w gospodarkę dziesiątki miliardów złotych, rozlewając korzyści po wielu jej gałęziach. Nie mamy także wysokorozwiniętego sektora automotive. Brakuje nam również – mam nadzieję, że tylko „jeszcze” – zaawansowanej branży offshore’owej.

Ta ostatnia stanowi dziś zresztą doskonałą ilustrację myślenia „antysystemowego”. Do budowania oraz serwisowania farm wiatrowych wykorzystujemy obecnie wyłącznie firmy i technologie zagraniczne, nie dbając o rozwój własnych. Nie kształcimy też rodzimych kadr, nie przygotowujemy odpowiednich specjalistów i techników. Nie szkolimy – ani na poziomie szkół średnich, ani też wyższych – odpowiedniej liczby osób, które będą miały okazję pracować przy tych inwestycjach, a których powstanie, według planów, to horyzont raptem kilku lat.

Prognozowanie przyszłości i przygotowywanie się na jej wyzwania – szczególnie w tak zmiennych warunkach jak dziś – nie jest łatwe. Nie zwalnia nas to z obowiązku próbowania. Jest to jedyna droga by w dłuższej perspektywie osiągnąć trwały sukces.

¹ Indeks globalizacji przygotowywany przez szwajcarską uczelnię ETH Zurich.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Pomorskie know­‑how dla nowoczesnego rolnictwa

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor prowadzący „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego”.

Jak duży potencjał tkwi dziś w rolnictwie wertykalnym, które w ostatnich latach zyskuje coraz większą popularność?

Jest on spory, a przemawia za nim kilka istotnych aspektów. Rośliny uprawiane w ten sposób są w dużej mierze sprzedawane i wykorzystywane lokalnie. Skrócenie odległości od miejsca uprawy do odbiorcy końcowego niesie za sobą liczne korzyści, jak np. obniżenie czasu od momentu zbioru do dostarczenia go do klienta czy oszczędności w zużyciu energii potrzebnej do transportu czy przechowywania towarów w chłodni.

Kolejnym bardzo ważnym, choć mało omawianym aspektem, jest pełna kontrola nad jakością oraz wyeliminowanie negatywnego wpływu na środowisko. Na farmach wertykalnych powietrze jest zawsze filtrowane, a woda i gleba nie są zanieczyszczane. Nie można również zapominać, że uprawy tego typu są w zdecydowanie mniejszym stopniu narażone na klęski naturalne, takie jak susze czy plagi. W przeciwieństwie do tradycyjnego rolnictwa, pozwalają też na nieprzerwaną produkcję żywności – bez uszczerbku dla jej jakości – niezależnie od pory roku.

Co więcej, rolnictwo wertykalne najczęściej opiera się na energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych – głównie wiatrowych oraz fotowoltaiki. Oprócz korzyści stricte środowiskowych, zapewnia to także większą przewidywalność produkcji pod względem kosztów prowadzenia działalności, jak również szacowanej ilości wytwarzanej żywności, co jest bardzo istotne w kontekście kontraktów długoterminowych.

Rolnictwo wertykalne zapewnia większą przewidywalność produkcji pod względem kosztów prowadzenia działalności, jak również szacowanej ilości wytwarzanej żywności, co jest bardzo istotne w kontekście kontraktów długoterminowych.

W jaki sposób farmy wertykalne wpisują się w krajobraz miast?

Farmy wertykalne mogą funkcjonować w specjalnie do tego przygotowanych budynkach – zarówno nowych, jak i takich, które wcześniej spełniały inne funkcje, jak np. poprzemysłowych. Nieraz mogą one przybierać skalę wielkiego zakładu produkcyjnego.

Są one także świetną opcją dla obiektów, dla których do tej pory nie udało się znaleźć odpowiedniego zastosowania, a także dla nieużytkowanych już przestrzeni, czego najlepszym przykładem są stare tunele metra w Londynie, które zostały przekształcone pod rolnictwo wertykalne.

Pozostając przy temacie upraw podziemnych – przeniesienie ich tam może mieć szczególne zastosowanie w krajach, w których występują problemy z dostępnością wody. W zamkniętych farmach wertykalnych kontrola nad jej zużyciem jest bardzo wysoka, a znaczna część wody jest odzyskiwana. Przenosząc uprawę pod ziemię można także ustabilizować temperaturę, co może być receptą na produkcję żywności na terenach gorących i suchych.

Jako ciekawostkę dodam, że mini‑uprawy wertykalne spotkać można coraz częściej w restauracjach, w których, niektóre rośliny zużywane są na bieżąco – dzięki czemu charakteryzują się one wyjątkową świeżością.

Na czym tak właściwie polega dostosowanie budynku pod farmę wertykalną?

Farma wertykalna to w istocie znajdujące się jedna nad drugą półki, a nieraz całe poziomy, z których każdy jest od góry oświetlany specjalnymi lampami – z odpowiednio dobranym spektrum oraz zaawansowanym sterowaniem światła, innym dla poszczególnych cykli życia rośliny. Słowem – chodzi o zapewnienie odpowiedniej stymulacji światłem, aby uzyskać jak najlepsze zbiory.

Jakiego typu rośliny mogą być uprawiane w ten sposób?

Nieduże rośliny doniczkowe, które trzymamy np. na parapetach swoich okien, jak również zioła, typu bazylia, oregano czy mięta. Rośliny większe, takie jak np. ogórki czy pomidory, wymagają zupełnie innych warunków, zbliżonych bardziej do klasycznej szklarni.

Jaka jest skala tego rynku i czy rolnictwo tego typu rozwija się też w Polsce?

Rynek ten jest już pokaźny i cały czas ma wysoką dynamikę wzrostu – zdecydowanie nie można już określać go niszowym. Rolnictwo wertykalne śmiało można dziś nazwać trendem ogólnoświatowym, który zaczyna się już dziać w Polsce – mamy tu przynajmniej kilka większych upraw. Obecnie globalnym liderem na tym rynku są Stany Zjednoczone, a w skali Europy – Holandia.

Rolnictwo wertykalne śmiało można dziś nazwać trendem ogólnoświatowym, który zaczyna się już dziać w Polsce – mamy tu przynajmniej kilka większych upraw. Obecnie globalnym liderem na tym rynku są Stany Zjednoczone, a w skali Europy – Holandia.

Czy przeznaczeniem opracowywanych przez Niviss technologii wspierających rolnictwo są przede wszystkim uprawy wertykalne?

Staramy się zbudować jak najbardziej kompleksową ofertę, tak by móc obsłużyć zarówno tradycyjne, wielkoformatowe uprawy, jak również modny i rozwijający się ostatnio farming wertykalny. Mając na uwadze specyfikę naszej firmy, proponujemy rozwiązania przede wszystkim w zakresie oświetlenia. Szczególnie w farmach wertykalnych jest ono jednym z najważniejszych, najbardziej newralgicznych czynników, mogących oddziaływać na powodzenie uprawy.

Dochodzi do tego kontekst sytuacji, w jakiej znajduje się dziś świat. W ostatnim czasie duże wzrosty kosztów energii – potrzebnej przy uprawach profesjonalnych, zarówno szklarniowych jak i wertykalnych – przyczyniły się do wzrostu cen żywności. Nie może zatem dziwić, że producenci są bardzo zainteresowani specjalistycznym oświetleniem do uprawy roślin, pozwalającym na zredukowanie zużycia – potrzebnej w tym procesie – energii elektrycznej.

W ostatnim czasie duże wzrosty kosztów energii przyczyniły się do wzrostu cen żywności. Nie może zatem dziwić, że producenci są bardzo zainteresowani specjalistycznym oświetleniem do uprawy roślin, pozwalającym na zredukowanie zużycia – potrzebnej w tym procesie – energii elektrycznej.

Na czym skupia się Wasza oferta – zarówno dla rolnictwa wertykalnego, jak i wielkopowierzchniowego?

Z myślą o farmach wertykalnych przygotowaliśmy specjalne linie oświetleniowe, pracujące bardzo blisko roślin i odpowiadające specyfice poszczególnych ich rodzajów. Każda bowiem – zależnie również od cyklu życia – potrzebuje do stymulacji rozwoju innej wiązki oświetlenia.

Z kolei dla klientów z branży – nazwijmy to – tradycyjnego rolnictwa, mamy w ofercie oświetlenie odpowiednio stymulujące cykl wegetatywny roślin. Znajduje ono wykorzystanie na wielkich uprawach, gdzie lampy są parametrami zbliżone do wielkich lamp przemysłowych, choć oczywiście różnią się znacznie pod kątem sterowania natężeniem oraz doboru widma.

Przy okazji – nasza elektronika jest powszechnie wykorzystywana w wielu maszynach rolniczych: od kombajnów, przez ciągniki, na wózkach do zbierania pieczarek kończąc. Współpracujemy z dużymi koncernami, prowadząc dla nich wielkoseryjną produkcję.

Jakie są Wasze największe przewagi konkurencyjne?

Zaliczyłbym do nich doświadczony zespół naszego działu konstrukcyjnego, który od lat zajmuje się badaniami nad przyspieszeniem cyklu wegetatywnego roślin, a także bliską kooperację z jednostkami badawczo­‑rozwojowymi. Co więcej, Niviss od początku swojej działalności współpracuje z amerykańskim koncernem Cree, jednym ze światowych liderów w technologii produkcji diod LED, w tym także do branży horticulture, co bez wątpienia „dodaje nam skrzydeł”.

Na ile kompetencje Niviss są unikatowe na rynku?

Naszą zdecydowanie największą przewagą nad konkurencją jest szeroko rozumiana wiedza – nie tylko o tym jak produkt zaprojektować i wytworzyć, ale również jakie elementy są dostępne na rynku i jak reagować na dynamiczne zmiany w dostępności komponentów, zanim przetasowania te staną się odczuwalne dla klienta. W tym segmencie nieoceniona jest bliska współpraca z firmą‑matką Niviss – Maritexem, która ma kontakt z producentami z branży elektroniki.

Odnośnie badawczej „nogi” firmy – posiadamy zespół doświadczonych inżynierów, opracowujący rozwiązania zarówno dla upraw roślin, maszyn rolniczych, kolejnictwa czy przemysłu samochodowego. Co więcej, blisko współpracujemy także z uczelniami oraz instytutami badawczymi, wśród których są m.in. Politechnika Gdańska, Uniwersytet Gdański, Politechnika Bydgoska, Instytut Maszyn Przemysłowych PAN, Instytut Transportu Samochodowego czy Instytut Fizjologii PAN. Do grona naszych kooperantów zaliczyć można też m.in. Narodowy Instytut Badań i Rozwoju oraz Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości.

Jak układa się ta współpraca i co jest w niej kluczowe?

W zdecydowanej większości przypadków przebiega dobrze. Najważniejsze jest nawiązanie współpracy z naukowcami, którzy rozumieją potrzeby biznesu – w przedsiębiorstwie bardzo ważne jest bowiem szybkie działanie, co z kolei nie jest standardem na uczelniach. W ostatnim czasie zaobserwowaliśmy wyraźną poprawę na tej płaszczyźnie, co zaowocowało szeregiem nowych inicjatyw partnerskich.

Najważniejsze jest nawiązanie współpracy z naukowcami, którzy rozumieją potrzeby biznesu – w przedsiębiorstwie bardzo ważne jest bowiem szybkie działanie, co z kolei nie jest standardem na uczelniach.

Czy macie również swoich naukowców „na pokładzie”?

Tak – działamy dwutorowo. Mamy na etacie osoby z tytułami naukowymi, w tym pracowników naukowych uczelni, którzy specjalizują się w badaniach i na co dzień, w ramach obowiązków służbowych, je wykonują. Możemy się pochwalić własnymi uprawami, stanowiącymi poletko doświadczalne dla naszego know­‑how. Testujemy tam zarówno stymulowanie roślin światłem, jak również to, w jaki sposób reagują na poszczególne gleby. Z kolei jeśli potrzebujemy pewnych specjalistycznych badań laboratoryjnych, współpracujemy z zewnętrznymi jednostkami badawczo­‑rozwojowymi.

Na zakończenie – czy Pana zdaniem polskie firmy mają szansę stać się ważnymi ogniwami w międzynarodowych łańcuchach wytwarzania wysokotechnologicznej żywności?

Myślę, że tak – ważne jednak, by nie przespać okresu rewolucji w rolnictwie, który ma miejsce już teraz. O swój „kawałek tortu” walczą firmy z całego świata – w zakresie technologii oświetleniowych do cyklu wegetatywnego roślin liderami są przeważnie firmy amerykańskie. Mamy też dużych graczy azjatyckich oraz europejskich, przede wszystkim z Holandii. Polskie firmy również próbują tu aktywnie działać i specjalizować się w pewnych obszarach uprawy roślin, czego przykładem jest chociażby Niviss. Nisz do zagospodarowania jest coraz mniej, ale cały czas jeszcze są – być może to ostatni dzwonek, by wejść na ten rynek i wywalczyć sobie na nim miejsce.

Ważne, by nie przespać okresu rewolucji w rolnictwie, który ma miejsce już teraz. O swój „kawałek tortu” walczą firmy z całego świata. Nisz do zagospodarowania jest coraz mniej, ale cały czas jeszcze są – być może to ostatni dzwonek, by wejść na ten rynek i wywalczyć sobie na nim miejsce.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Czy ziści się pomorski wodorowy sen?

Pobierz PDF

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski, redaktor prowadzący Pomorskiego „Przeglądu Gospodarczego”.

Europa jest dziś w trakcie tzw. zielonej rewolucji. Z jednej strony wymaga ona podejmowania znacznych wysiłków, związanych m.in. ze zmniejszaniem energochłonności gospodarki czy przechodzeniem na nieemisyjne źródła energii, z drugiej jednak stwarza duże szanse – dla gospodarek całych państw, lecz także i regionów. Czy Pomorze ma pomysł na to, jak z nich skorzystać?

Zdecydowanie postrzegamy zachodzącą obecnie transformację energetyczną jako szansę dla naszego regionu – szansę na rozwój, na znalezienie niszy rynkowej, nowego, innowacyjnego obszaru gospodarki. Wyścig na tym polu trwa na wielu poziomach, a my bardzo chcielibyśmy brać w nim udział i to wcale nie będąc skazanymi na ostatnie lokaty. Tu wyłania się temat wodoru, będącego jednym z istotnych ogniw zielonej rewolucji. Pokładamy w nim jako Pomorze duże nadzieje.

Skąd się one biorą? Wszak mówimy o pierwiastku, który nie jest żadnym nowym odkryciem, a wręcz przeciwnie – istnieje na Ziemi od zawsze, a przez człowieka jest wykorzystywany od dawien dawna…

Nadzieje te dotyczą zdolności do magazynowania energii za pośrednictwem wodoru. Mam tu na myśli energię nadwyżkową – która została wyprodukowana, lecz nie znalazła wykorzystania ze względu na brak zapotrzebowania w danym momencie – wytwarzaną przede wszystkim przez odnawialne źródła energii. Zamiast tę energię utracić, lepiej jest ją zmagazynować w wodorze – jest to zresztą racjonalne ekonomicznie.

Po wtóre, wodór może być świetną odpowiedzią na wyzwania zeroemisyjności. Jego konsumpcja nie emituje zanieczyszczeń i jest właściwie całkowicie przyjazna środowisku. To szczególnie istotne w kontekście transportu, który – wykorzystując paliwa kopalne – generuje ogromne zanieczyszczenia spalinami.

Słychać jednak, że inwestycje w wodór są dziś bardzo kosztochłonne…

Rozwiązania związane z wykorzystaniem wodoru – czy to dotyczące magazynowania energii, pojazdów, technologii produkcyjnych czy nawet ciepłownictwa – są obecnie faktycznie drogie, droższe od wielu innych alternatyw. Łatwo to jednak wytłumaczyć – na ten moment są to technologie nowatorskie, często nie do końca jeszcze sprawdzone, niezoptymalizowane, zatem nie są stosowane na masową skalę. Jeżeliby wodorowe know­‑how upowszechnić, jego ekonomika uległaby poprawie – wszystko, co przechodzi na wielkoskalową produkcję, w której obniża się koszt jednostkowy wytworzenia i zastosowania, staje się finalnie tańsze.

Technologie wodorowe są na ten moment nowatorskie, często nie do końca jeszcze sprawdzone, niezoptymalizowane, zatem nie są stosowane na masową skalę. Jeżeliby wodorowe know­‑how upowszechnić, jego ekonomika uległaby poprawie.

Często bywa tak, że aby dana technologia znalazła szersze zastosowanie, potrzebny jest jej pewien bodziec. Czy może być nim unijna polityka klimatyczna, która dąży do zaprzestania wykorzystywania w Europie paliw kopalnych, „wsparta” w dodatku agresją Rosji na Ukrainę, czego jednym ze skutków jest wzrost cen surowców energetycznych?

Uważam, że tak. Wojna na wschodzie przynosi nam wzrost cen nie tylko paliw kopalnych, lecz także – w konsekwencji – energii końcowej. Obniża to racjonalność ekonomiczną ich wykorzystywania, zwiększając równolegle opłacalność szeregu rozwiązań związanych z odnawialną energią, w tym również technologii wodorowych, które jeszcze niedawno wydawały się niemożliwe do szybkiego wdrożenia. Można powiedzieć, że paradoksalnie wojna w Ukrainie działa w tym obszarze proinwestycyjnie, zwiększając konkurencyjność cenową technologii odnawialnych.

Wojna na wschodzie przynosi nam wzrost cen nie tylko paliw kopalnych, lecz także – w konsekwencji – energii końcowej. Obniża to racjonalność ekonomiczną ich wykorzystywania, zwiększając równolegle opłacalność szeregu rozwiązań związanych z odnawialną energią, w tym również technologii wodorowych, które jeszcze niedawno wydawały się niemożliwe do szybkiego wdrożenia.

Dlaczego wodór stanowi tak dużą szansę akurat dla Pomorza?

Posiadamy pewne atuty, które sprawiają, że w obszarze rozwoju technologii wodorowych mamy dobrą pozycję startową i duży potencjał rozwojowy. Jak wspominałem, wytwarzanie tzw. zielonego wodoru ma największe uzasadnienie z nadwyżkowej produkcji energii elektrycznej. Tymczasem na Pomorzu w nadchodzących latach powstaną farmy wiatrowe, z których energia będzie produkowana wtedy, kiedy będzie wiało, a niekoniecznie wtedy, kiedy będzie największe zapotrzebowanie na moc. Będziemy chcieli stawić czoła wyzwaniu magazynowania niezużytej energii z tych źródeł w formie wodoru. Świetnym do tego miejscem – o czym rzadko się mówi – mogą być kawerny solne zlokalizowane w Gdyni Kosakowie. To kolejny z unikalnych pomorskich walorów.

Na Pomorzu w nadchodzących latach powstaną farmy wiatrowe, z których energia będzie produkowana wtedy, kiedy będzie wiało, a niekoniecznie wtedy, kiedy będzie największe zapotrzebowanie na moc. Będziemy chcieli stawić czoła wyzwaniu magazynowania niezużytej energii z tych źródeł w formie wodoru.

Naszym następnym atutem jest to, że mamy już w regionie wypracowane pewne kompetencje związane z technologiami wodorowymi. W tym kontekście warto wymienić Lotos, który od lat jest producentem wodoru – choć szarego – posiadając w tym obszarze spore doświadczenie. W tym momencie gdański koncern prowadzi też projekty w zakresie zielonego wodoru. Trzeba także wspomnieć, że na Pomorzu funkcjonuje Klaster Technologii Wodorowych, co pokazuje duże zainteresowanie tym tematem ze strony lokalnych prywatnych firm. Niektóre z nich już realizują projekty związane z rozwojem technologii elektrolizerów, czyli urządzeń wykorzystywanych do produkcji zielonego wodoru.

Nie można wreszcie zapomnieć o naszym potencjalne naukowym – dość powiedzieć, że od tego roku Politechnika Gdańska, będąca przecież jedną z najlepszych polskich uczelni technicznych, otwiera studia licencjackie na kierunku technologii wodorowych.

Czy na naszą korzyść działa również to, że to właśnie Pomorze uchodzi za najbardziej prawdopodobną lokalizację elektrowni atomowej?

Zgodzę się, że potencjalna budowa elektrowni jądrowej w naszym regionie może być dodatkowym atutem. Gdyby do skutku doszła inwestycja w polski atom, a zaplanowane inwestycje energetyki morskiej zostałyby zrealizowane, mogłoby to doprowadzić do odwrócenia dotychczasowej sytuacji, w której Pomorze jest importerem energii z południa Polski – do takiej, w której to my bylibyśmy eksporterem. Mogłoby to też zwiększyć atrakcyjność Pomorza do lokowania tu pewnych inwestycji, które z powodu ograniczonej ilości wytwarzanej lokalnie energii, dotąd nasz region omijały.

Wszystko to powoduje, że jeśli postawimy dziś na ten kierunek, to będziemy mieli szansę na to, by szybciej od innych zbudować nasze kompetencje – m.in. w obszarze kształcenia kadr i nabywania kompetencji w firmach związanych z produkcją czy wykorzystywaniem wodoru. Jeżeli przyjmiemy taką strategię działania i zostanie ona uwiarygodniona w oczach różnych aktorów – m.in. przedsiębiorstw, uczelni i instytucji naukowych oraz inwestorów – to „pomorski wodorowy sen” ma szansę się ziścić. Nie jest to wcale melodia przyszłości, lecz coś, co właściwie już ma miejsce, staje się rzeczywistością, tyle że jeszcze bardzo małymi kroczkami.

Jaką rolę w całym tym procesie może odgrywać samorząd wojewódzki?

Uważam, że naszą rolą jest zasadniczo wskazywanie kierunków podejmowania pewnych działań oraz ich promowanie – po to, by pokazywać, jakie możliwości może dać wodór. W tym celu organizujemy chociażby coroczne konferencje wodorowe – ostatnia dotyczyła transportu publicznego oraz mobilizacji sektora ciepłowniczego. Musimy pokazywać te opcje, poszukiwać miejsc, w których demonstracyjnie można byłoby wdrożyć takie rozwiązania, aby budować doświadczenie oraz poznawać, uczyć się i weryfikować w warunkach rzeczywistych koszt funkcjonowania, opłacalność ekonomiczną czy ewentualne wyzwania związane z tymi rozwiązaniami. Także na naszych barkach powinno leżeć obniżanie ryzyka dla inwestorów oraz lokalnych samorządów.

Czy Pana zdaniem postawienie na wodór mogłoby nam pomóc w stworzeniu pewnych nowych pomorskich specjalizacji gospodarczych, zwiększając zarazem naszą ogólną konkurencyjność gospodarczą na tle innych regionów z Polski i Europy?

Taki jest nasz cel – dlatego właśnie warto być lepszym i szybszym od innych, czasami wręcz pierwszym inwestującym w dane rozwiązania. To najlepsza droga do nabywania kompetencji, przyciągania inwestorów i skutecznego rywalizowania z konkurentami. Tak jak mówiłem – posiadane przez nas atuty dają nam szansę na zaistnienie w obszarze wodoru i, de facto, wygranie na zielonej transformacji.

Bycie lepszym i szybszym od innych, czasami wręcz pierwszym inwestującym w dane rozwiązania, to najlepsza droga do nabywania kompetencji, przyciągania inwestorów i skutecznego rywalizowania z konkurentami.

Widzę to jako swego rodzaju samonapędzający się mechanizm – produkcja zielonej energii w regionie będzie ułatwiała pozyskanie inwestorów zarówno w obszarze samych technologii wodorowych czy OZE, ale potencjalnie także z innych dziedzin. Dziś bowiem inwestorzy oraz producenci z Europy Zachodniej stawiają na to, by wykorzystywać w procesach energię zieloną. Zieloną – czyli niezanieczyszczającą środowiska oraz niewspierającą działań wojennych Rosji.

Taki jest obecnie kierunek. Dlatego warto być nie tylko konsumentem czyichś rozwiązań, co przekładać się może na niższą emisyjność czy lepszą jakość powietrza, lecz także startować w wyścigu technologicznym, aby mieć szansę na wygraną na płaszczyźnie ekonomicznej.

Cały czas mówimy o wodorze zielonym, czyli takim, który produkowany jest z OZE, trochę też o fioletowym, czyli również produkowanym „czysto”, tyle że z atomu. Pierwiastek ten ma też jednak inne odcienie, jak np. szary czy czarny, która pochodzą z nieekologicznych źródeł. Czy koncepcja budowy pomorskiej gospodarki wodorowej dopuszcza możliwość ich wykorzystania?

Docelowo interesuje nas oczywiście przede wszystkim wodór zielony, potencjalnie również fioletowy, który także ma zeroemisyjny charakter. Nie ma jednak co ukrywać, że jest to duże wyzwanie. Gdyby udało nam się wprowadzić zastosowanie technologii wodorowych na szerszą skalę, trzeba byłoby zgrać ze sobą różnych aktorów, jak np. odbiorców wodoru, czyli np. transport publiczny z infrastrukturą dostarczania wodoru oraz samą dostępnością tego surowca. Żadna ze stron nie powinna czekać na pozostałe – nikt nie kupi autobusów czy pociągów wodorowych, jeżeli nie będzie miał zagwarantowanego dostępu do tego paliwa.

Mówię o tym dlatego, że o ile celem finalnym jest oparcie pomorskiej gospodarki na zielonym wodorze, o tyle w okresie przejściowym z pewnością nie uda się we wszystkich procesach, w których wykorzystywany będzie ten pierwiastek, oprzeć się tylko na tym ekologicznym. To wieloetapowa droga – nie od razu Rzym zbudowano i nie od razu uda nam się „wskoczyć” w docelowy model.

O ile celem finalnym jest oparcie pomorskiej gospodarki na zielonym wodorze, o tyle w okresie przejściowym z pewnością nie uda się we wszystkich procesach, w których wykorzystywany będzie ten pierwiastek, oprzeć się tylko na tym ekologicznym. To wieloetapowa droga – nie od razu Rzym zbudowano i nie od razu uda nam się „wskoczyć” w docelowy model.

Skip to content