Czarnobaj Leszek

O autorze:

Z Leszkiem Czarnobajem , Starostą Kwidzyńskim, rozmawia Dawid Piwowarczyk. - Czy istnieje taki twór jak pomorska wspólnota obywatelska? - W historii powojennej Polski nie było działań, by utworzyć pomorską wspólnotę obywatelską. W województwie pomorskim silnie widoczne są odrębne wspólnoty regionalne, jak: kaszubska, kociewska, żuławska czy Dolnego Powiśla, których społeczności identyfikują się ze swoim miejscem zamieszkania, tradycją i spuścizną kulturową. Nadal brakuje natomiast działań zarówno wśród dorosłych, jak i wśród dzieci i młodzieży szkolnej, które scaliłyby mieszkańców regionów oraz uświadomiłyby Pomorzanom wspólne wartości i cele. - W jakim stopniu obywatele Pana powiatu identyfikują się nie tylko z najbliższym otoczeniem, ale i regionem? - Po 1945 roku powiat kwidzyński znajdował się w obrębie województwa gdańskiego. W latach 1975 - 1999 przynależał do województwa elbląskiego, ale mieszkańcy Kwidzyna i okolic silnie utożsamiali się z Gdańskiem oraz wyczekiwali reformy administracyjnej kraju. Świadczy o tym fakt, że pod koniec lat dziewięćdziesiątych samorząd Kwidzyna był jednym z niewielu, które jednoznacznie zadeklarowały chęć przynależności do województwa pomorskiego. Tak więc mieszkańcy powiatu kwidzyńskiego silnie utożsamiają się i czują łączność z Gdańskiem i województwem pomorskim. - Jak na tą identyfikację wpływa nienajlepsze skomunikowanie z największymi ośrodkami regionu? - Powiat kwidzyński jest fatalnie skomunikowany nie tylko z największymi ośrodkami regionu, ale z całym województwem pomorskim i ościennymi jednostkami administracyjnymi. Źle funkcjonujący transport kolejowy i stale pogarszający się stan dróg znacznie utrudniają zarówno wydostanie się stąd, jak i możliwość odwiedzenia powiatu. Wart podkreślenia jest także brak możliwości komunikowania się z innymi ośrodkami województwa w zakresie kultury i sportu. Niestety, nie powstała do tej pory żadna formuła poznania się i wymiany doświadczeń pomiędzy poszczególnymi powiatami czy wzajemnej prezentacji dorobku. - Jak duży wpływ na kształtowanie pomorskiej wspólnoty obywatelskiej na terenie Pana jednostki samorządowej mają uwarunkowania historyczne? - Historycznie rzecz biorąc, do drugiej wojny światowej Kwidzyn był stolicą odrębnej jednostki administracyjnej - Prus Zachodnich. Po II wojnie światowej na tutejszych terenach doszło do zasadniczych zmian etnicznych. Nowi mieszkańcy powiatu kwidzyńskiego, pochodzący z różnych części Polski i ziem wschodnich, w naturalny sposób stopniowo identyfikowali się z miejscem zamieszkania oraz województwem i jego stolicą. Identyfikacja ta przebiegała na tyle szybko, że - jak już wcześniej wspomniałem - po roku 1975 trudno było im zaakceptować przynależność do województwa elbląskiego. - Jak duża jest aktywność obywatelska w Pana regionie? - Jeszcze dziesięć lat temu Kwidzyn i okolice miały jeden z najniższych wskaźników istnienia organizacji pozarządowych. Obecnie na terenie powiatu funkcjonuje ok. 200 organizacji pozarządowych, działających na rzecz poprawy warunków życia i aktywizacji mieszkańców powiatu. Organizacje te realizują projekty z różnych dziedzin życia społeczno-gospodarczego w oparciu o środki własne i pozabudżetowe, w tym pochodzące z Unii Europejskiej lub jako zadania powierzone do realizacji przez samorządy. Niektóre organizacje osiągają istotne sukcesy, zauważalne na niwie wojewódzkiej i ogólnopolskiej (wyróżnienia Bursztynowego Mieczyka, Doroczne Nagrody Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej). - Czy w ostatnich latach widać wzrost świadomości i postaw obywatelskich? Czy może wprost przeciwnie? - Nie można zanotować gwałtownego wzrostu świadomości i postaw obywatelskich. Za pewne wyznaczniki w tym zakresie można przyjąć udział mieszkańców w referendach i wyborach powszechnych oraz liczbę i aktywność organizacji pozarządowych. Cieszy wzrost liczby i prężna działalność organizacji pozarządowych, co stanowi ważny element budowy państwa obywatelskiego. Z kolei frekwencja wyborcza w powiecie kwidzyńskim waha się między 30- 40% i jest - jak w całym kraju - zdecydowanie zbyt niska. Reasumując, widać przejawy świadomości i postaw obywatelskich, ale ciągle jest wiele do zrobienia w tym zakresie. - Czy mieszkańcy identyfikują się z samorządem? - Mieszkańcy identyfikują się z działaniami samorządu. Pewną cechą charakterystyczną powiatu kwidzyńskiego jest to, że bez względu na aktualną koniunkturę w kraju mieszkańcy powiatu wybierają do samorządu ludzi, nie kierując się ich przynależnością polityczną, ale programem i dokonaniami na rzecz społeczności. Można zatem wysnuć wniosek, że mieszkańcy identyfikują się z samorządem, głosując na tych, których darzą zaufaniem. Dotyczy to oczywiście tej części społeczności, która jest aktywna, reprezentuje postawy obywatelskie i bierze udział w wyborach. - Jakie działania podejmuje Pan jako organ wykonawczy w celu intensyfikacji postaw obywatelskich? - Intensyfikacja postaw obywatelskich odbywa się czterotorowo. Po pierwsze, podejmujemy szereg działań mających na celu wspieranie organizacji pozarządowych. Po drugie, jako samorząd nie chcemy być samotną wyspą. W celu lepszej komunikacji i intensyfikacji postaw prospołecznych odbywają się spotkania z organizacjami pozarządowymi. Działa też Powiatowa Rada Organizacji Pozarządowych. Staramy się także popierać organizacje III sektora. W tym celu przeprowadzamy wiele konkursów na granty dla organizacji pozarządowych. - Samorządowcy nie boją się utraty swojego "władztwa"? - Jako starosta uważam, że należy powierzać organizacjom pozarządowym jak najwięcej zadań do realizacji, szczególnie dotyczy to sfery społecznej. Dzięki temu powiat ma możliwość wspierania organizacji w wykonywaniu zadań statutowych, a jednocześnie dobrze i za rozsądne środki realizuje zadania własne. Warto też zwrócić uwagę, że Rada Powiatu Kwidzyńskiego wprowadziła w statucie powiatu możliwość wystąpienia przez mieszkańców z inicjatywą uchwałodawczą. - Jak wygląda kwestia aktywności NGO na Pana terenie? - Jak wspomniałem wcześniej, w połowie lat 90. Kwidzyn i okolice miały jeden z najniższych wskaźników istnienia organizacji pozarządowych. Dzięki wsparciu i zachęcie samorządów obecnie na terenie powiatu funkcjonuje ok. 200 organizacji pozarządowych, z czego większość na terenie miasta Kwidzyna. Cieszy zwłaszcza fakt, że w każdym mieście czy gminie jest przynajmniej jedna organizacja, która działa aktywnie, realizuje ważne dla społeczności lokalnej projekty. Aktywność NGO przejawia się szczególnie na kilku płaszczyznach, np. społecznej - obejmując realizację form opieki nad dzieckiem, pomoc rodzinie w sytuacjach kryzysowych czy kwestie adopcji. Wiele inicjatyw dotyczy też kultury. NGO organizują szereg wystaw, plenerów, przeglądów i festiwali muzycznych. Propagują wśród mieszkańców teatr, taniec, kulturę ludową. Część działań zorientowana jest też na sport. Organizacje biorą na siebie przygotowanie zajęć rekreacyjnych oraz z zakresu sportu wyczynowego dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Warto tu dodać, że aż 20% młodych ludzi uprawia sport w kwidzyńskich klubach sportowych. Jeżeli chodzi o gospodarkę to III sektor zaangażowany jest silnie w promocję alternatywnych źródeł energii. Na koniec warto wspomnieć o bardzo ciekawym projekcie, którym jest kwidzyńska Lokalna Fundacja Filantropijna "Projekt", zajmująca się wspieraniem innych organizacji pozarządowych. Działalność ta polega między innymi na poszukiwaniu i pozyskiwaniu grantów na poziomie ogólnokrajowym oraz udzielaniu mniejszych grantów NGO z terenu powiatu na zadania realizowane lokalnie. - Czy i w jakim zakresie delegujecie zadania na NGO? - Przy podejmowaniu oraz realizacji rocznych programów współpracy z organizacjami pozarządowymi wspólnym celem rady i zarządu powiatu jest zlecanie NGO realizacji jak największej liczby zadań. Na przykład w 2005 r. powiat, niezależnie od gmin zlecających zadania w swoim zakresie, powierzył organizacjom pozarządowym zadania z dziedzin: a) pomocy i opieki społecznej (organizowanie zastępczych form opieki i wychowania rodzinnego, prowadzenie Ośrodka Interwencji Kryzysowej, prowadzenie niepublicznej placówki opiekuńczo-wychowawczej typu socjalizacyjnego dla dzieci, integracja osób niesłyszących ze środowiskiem, przygotowanie dzieci z autyzmem do integracji ze środowiskiem zdrowych rówieśników na terenie placówek edukacyjnych, hipoterapia, integracja dzieci i młodzieży niepełnosprawnej ze środowiskiem), b) ekologii (utworzenie Europejskiego Centrum Energii Odnawialnej, edukacja ekologiczna na terenach wiejskich), c) kultury (organizacja pleneru malarsko-d) sportu (koordynacja sportowych rozgrywek szkolnych w powiecie kwidzyńskim, organizacja ogólnopolskich biegów ulicznych, organizacja powiatowych turniejów w tenisie stołowym dla młodzieży szkolnej w mistrzostwach województwa pomorskiego w tenisie stołowym), e) wsparcie innych organizacji pozarządowych (rozwijanie kontaktów i współpracy między społecznościami lokalnymi z uwzględnieniem szkoleń organizacji pozarządowych w zakresie pozyskiwania środków). - Jak pan ocenia aktywność obywatelską swoich współobywateli? - Na pięćdziesiąt procent. Są jednostki, które wiele robią dla lokalnych społeczności, zarażają swoim zaangażowaniem innych. Inicjują działalność organizacji pozarządowych i szukają nowych pól działania. Ten pozytywny obraz zaciemnia niski udział mieszkańców powiatu w wyborach, który świadczy o bierności lub małym zainteresowaniu pewnej grupy ludzi losami społeczności lokalnej. Mogę zatem stwierdzić, że aktywność obywatelska nie jest - na szczęście - zjawiskiem incydentalnym, trzeba jednak wiele zrobić, by ją stymulować i likwidować bariery. - Jakie są główne czynniki hamujące wzrost aktywności obywatelskiej? - Dostrzegam dwa zasadnicze czynniki. Pierwszym jest ciągle zbyt mała troska o edukację w tej kwestii. Za mało o możliwościach i korzyściach z aktywności obywatelskiej mówi się młodym ludziom w szkołach. Są takie działania, ale zajęcia z wiedzy o społeczeństwie i pielęgnowanie małych ojczyzn to jeszcze za mało. Potrzebna jest oddzielna ścieżka edukacyjna, dzięki której młodzi ludzie zyskają wiedzę i świadomość, że warto działać dla społeczności i co można dzięki temu osiągnąć. Zaszczepiona już w szkole aktywność obywatelska będzie procentować w przyszłości, zaś krzewienie takich postaw u dorosłych, ukształtowanych już ludzi jest naprawdę trudne. Drugim czynnikiem hamującym są przepisy prawne. Korzystanie ze środków unijnych oraz budżetów samorządów jest związane ze zbyt dużymi barierami biurokratycznymi. Wiele organizacji pozarządowych byłoby w stanie podołać merytorycznie i świetnie wykonać powierzone przez samorząd zadanie, ale bariery biurokratyczne zniechęcają do podejmowania szerszej aktywności. W pokonywaniu tych barier dostrzegam duże pole działania dla samorządów różnego szczebla. - Co Pana zdaniem sprzyja budowaniu pomorskiej wspólnoty obywatelskiej? - Wielką szansą jest duża różnorodność poszczególnych regionów naszego województwa. Różnorodność ta powinna stać się siłą napędową budowy prężnej i aktywnej pomorskiej wspólnoty obywatelskiej, ale należy podjąć w tym celu konkretne działania. Nadal brakuje idei oraz formuły wzajemnego poznawania się, wymiany doświadczeń, prezentacji osiągnięć i rywalizacji. Trafnie przygotowana formuła kontaktu pomiędzy regionami z czasem zaowocuje wśród mieszkańców poczuciem wspólnoty województwa pomorskiego. Warto postawić też na rozwój aktywności organizacji pozarządowych, które mogłyby włączyć się w podejmowane działania. Nie można także nie dostrzec możliwości wykorzystania zapału i włączenia w budowę pomorskiej wspólnoty obywatelskiej społeczności spoza dużych aglomeracji. - Dziękuję za rozmowę.

O autorze:

Z Leszkiem Czarnobajem , Wicemarszałkiem Województwa Pomorskiego, byłym starostą i burmistrzem Kwidzyna, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk. - Bliskość aglomeracji to najczęściej wymieniany powód rozwoju mniejszych ośrodków. Tymczasem Kwidzyn ma daleko do najbliższego centrum, no i dogodne położenie komunikacyjne też nie jest jego mocnym punktem. - Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową zrobił pierwszy ranking atrakcyjności, byliśmy w trzeciej lidze. To, co się dzisiaj dzieje w Kwidzynie, na terenie powiatu kwidzyńskiego, rzeczywiście nie ma nic wspólnego z dobrym położeniem. Kiedy na chłodno porównuje się tzw. parametry, czyli właśnie położenie, poziom wykształcenia, infrastrukturę, to widać, że wiele miast w województwie pomorskim ma lepsze warunki. Wtedy, na początku lat dziewięćdziesiątych, miasta z naszego regionu były w pierwszej lidze, ale nadal pozostają w lidze marzeń, bo nie są spełnione w sensie rozwoju gospodarczego, choćby takiego, jaki cechuje Kwidzyn. - Jeżeli już wiemy, co nie miało większego wpływu na dzisiejszy charakter, dzisiejsze znaczenie Kwidzyna, to co miało? - Położenie oczywiście ma znaczenie, bo trudno sobie wyobrazić gminy, które leżą wokół Trójmiasta i nie odczuwają wpływu gospodarki aglomeracji. Natomiast gminy i powiaty leżące dalej od Gdańska i Gdyni mają gorszą komunikację, położenie, infrastrukturę. Jeżeli chcą przyciągać inwestorów, muszą wykorzystywać inne czynniki. Trzeba też podkreślić, że te czynniki się zmieniają. Coś, co było ważne, a nawet decydujące wczoraj, dzisiaj ma już drugorzędne znaczenie. Należy szukać nowych zachęt, gdyż nie ma szczęścia danego raz na zawsze. Kwidzyn na początku lat dziewięćdziesiątych budował i promował swoje mocne strony. Dzięki temu stał się ważnym biegunem rozwoju gospodarczego w województwie pomorskim, a nawet szerzej, bo promieniuje na kujawsko-pomorskie i warmińskomazurskie. Dobrym miernikiem tego znaczenia jest liczba podmiotów zewnętrznych, które się osiedliły w Kwidzynie. To jest czołówka nie tylko w naszym województwie, ale też w kraju. - Nadal jednak nie wiem, co spowodowało taki sukces, że Kwidzyn jest dzisiaj wymieniany w czołówce biegunów wzrostu naszego regionu. - Zaczęliśmy od budowania klimatu i wyznaczenia sobie celów w długiej perspektywie. Zaraz na początku postanowiliśmy, że wszystko, co jest związane z prywatyzacją, przekształceniami własnościowymi nie będzie wyłącznie hasłem. Ta sama zasada obowiązywała w edukacji; chodziło o stworzenie i wykorzystanie tego, co teraz nazywa się kapitałem ludzkim. Również ulgi podatkowe dla przedsiębiorców były i są dostępne dla niemal każdego. Pamiętajmy, że ustanowienie ulg w podatku od nieruchomości na początku powojennej samorządności było jakąś atrakcją. Dzisiaj nie jest żadnym argumentem dla przedsiębiorstw szukających miejsca pod nowe inwestycje. Zatem ciągle musimy dokładać nowe elementy. Trzeba budować infrastrukturę, i to nie tylko drogową, ale także społeczną, wypoczynkową, a nawet obywatelską. Na początku lat dziewięćdziesiątych mieliśmy pięć, może sześć organizacji pozarządowych. Dzisiaj Kwidzyn ma ich ponad 180. Ułatwienia dla przedsiębiorców nie mogą być pustym hasłem. Kiedy Philips miał podjąć decyzję, gdzie zbuduje swoją fabrykę, prezes Gołyga zadał trzy pytania burmistrzowi pobliskiego miasta, które również starało się ściągnąć tego inwestora: "Koncern chce kupić grunty, ile musi czekać?" Ów burmistrz szybko oszacował, ile czasu zajmie zmiana planu oraz pozostałe przygotowania i odpowiedział, że pół roku. My byliśmy gotowi w ciągu trzech tygodni. Czyli - - - zaprocentowało zarówno przygotowanie merytoryczne, jak i wcześniej opracowane plany zagospodarowania przestrzennego, kadra obsługująca inwestorów, urząd rozpatrujący szybko i sprawnie wnioski. To ma zwykle większe znaczenie niż ulgi. Następne pytanie prezesa dotyczyło poziomu edukacji. Ile osób wyjeżdża na studia, jaki jest system stypendialny, jak zachęcamy kończących studia do powrotu. Kolejna rzecz, o którą pytał pan Gołyga, to liczba oddawanych mieszkań. W połowie lat dziewięćdziesiątych byliśmy w krajowej czołówce. Dla dużego inwestora, szczególnie z branży IT, jest bardzo ważne, by ludzie ściągani do pracy mieli gdzie mieszkać. Z tego samego powodu ważna jest infrastruktura sportowa i kulturalna. - To są potrzeby, oczekiwania dużego inwestora, kogoś, kto potrzebuje kilkuset, a nawet kilku tysięcy osób do pracy. Mali przedsiębiorcy, firmy rodzinne, zwłaszcza będące własnością mieszkańców, chyba mają inne potrzeby. - Podobne oczekiwania mają firmy zatrudniające 10 osób jak i 1000 pracowników. Urzędnicy muszą być życzliwi dla każdego z tych inwestorów. Zdaję sobie sprawę, że w latach dziewięćdziesiątych nie wszystkie oczekiwania mogliśmy spełnić. Jednak troska o inwestorów, pomoc w pokonywaniu barier, zaangażowanie mają fundamentalne znaczenie. Trzeba też pamiętać, że na duże inwestycje jest mało miejsca. Jeżeli w Kwidzynie jest dwóch czy trzech inwestorów, to następny się nie zmieści. Kolejna fabryka na dwa i pół tysiąca miejsc spowodowała, że miasto i powiat mają kłopoty z kadrą. Dlatego dzisiaj trzeba bardzo mocno się zaangażować w przygotowanie jak najlepszych warunków dla małych i średnich przedsiębiorstw. Musimy też pamiętać, że jeśli duży inwestor odejdzie w inne miejsce, możemy mieć tragedię. Dlatego trzeba cały czas uciekać do przodu. Kilka lat temu pojawił się pomysł budowy parku naukowo-technologicznego z inkubatorem przedsiębiorczości, w który mocno się zaangażowały samorządy powiatu kwidzyńskiego. W ten sposób chcemy pomagać początkującym firmom. To będzie też dobry sposób na przekazywanie informacji, pokazanie, gdzie i jak można zdobyć unijne pieniądze. Najtrudniej jest pozyskać taką wiedzę małym firmom, i to do nich adresowana będzie większość programów. Jak widać, rozpoczęliśmy od ulg podatkowych, a doszliśmy do parku naukowo-technologicznego. Oczywiście pomiędzy nimi było i nadal jest wiele zachęt dla przedsiębiorców. - Jakie narzędzia powinny dobierać samorządy, by tych lokalnych biegunów wzrostu było więcej, by rozwijać małą i średnią przedsiębiorczość, by mieszkańców danej gminy zachęcać do aktywności na tym polu? - Wystarczy spojrzeć na mapę z naniesionymi biegunami, na której widać, niestety, jak nierówno rozwijają się poszczególne powiaty, a w powiatach poszczególne gminy. Czasami między sąsiadującymi ze sobą miejscowościami lub gminami są ogromne różnice. Zależy to od kilku czynników. Między innymi od aktywności, pomysłowości, nowoczesności i - co tu kryć - pracowitości władz samorządowych. Jeżeli wójt lub burmistrz uważa, że jego głównym zadaniem jest dostarczanie wody i odbiór ścieków, łatanie dziur w drogach i budowa nowych chodników, to nie ma mowy o rozwoju. To jest tylko konserwacja istniejącego stanu rzeczy. W krótkiej perspektywie różnic nie widać, ale w długiej te nożyce się rozwierają coraz bardziej. Lokalna władza musi przejawiać inicjatywę i szukać nowoczesnych sposobów wspierania przedsiębiorczości. Kiedyś za jednego zatrudnionego bezrobotnego firma dostawała ulgę podatkową i myśmy tak właśnie zachęcali do przyjmowania ludzi. Dzisiaj to już nie jest skuteczne narzędzie. Teraz trzeba szukać nowych rozwiązań i jednym z nich jest właśnie park naukowotechnologiczny. Tam trzeba stworzyć warunki do wspierania rozwoju nowych firm, i to najlepiej takich, które będą się zajmowały nowymi technologiami. Tam będziemy ściągać tzw. kapitał naukowy wspierający innowacyjność. Tam wreszcie będzie infrastruktura w postaci dróg, pomieszczeń, ale też pomocy prawnej. Ktoś, kto ma pomysł, znajdzie w tym miejscu przychylność i wsparcie. Nie każdy przecież jest urodzonym przedsiębiorcą, nie każdy ma takie tradycje i nie każdy potrzebną wiedzę zdobędzie w szkole. Musi powstać system wspomagający z poręczeniami, kredytami dla zaczynających i, nie kryjmy, czasami też dla ryzykownych przedsięwzięć. - Wspominał pan, w jakich okolicznościach Philips inwestował w Kwidzynie. Jedno z pytań dotyczyło możliwości kadrowych, kwalifikacji zawodowych, a także, jak przypuszczam, chęci do pracy. Jakie znaczenie dla gospodarki ma poziom kształcenia w subregionach oddalonych od Trójmiasta? - To jeden z ważniejszych elementów. Zachęcam wszystkich do obserwowania poziomu wykształcenia, do śledzenia losów absolwentów, do budowania systemów wsparcia, by jak najwięcej młodych ludzi szło na studia i jak najwięcej wracało po ich ukończeniu. Kiedy wrócą? Wtedy, kiedy będą na nich czekały miejsca pracy, kiedy będą dobre szkoły, kiedy będą mieli gdzie mieszkać, odpocząć i się rozerwać. Proszę sobie wyobrazić, że w Kwidzynie około 20 procent młodzieży uprawia sport w klubach. Zatem jak najwyższy poziom kształcenia trzeba wspierać na przykład poprzez sport. Należy nieustannie przyglądać się szkołom, sprawdzać w niezależny sposób ten poziom nauczania. Kiedy są sygnały, że dzieje się coś złego, należy błyskawicznie reagować. I to jest proces ciągły. Dobra edukacja wymaga dobrego i nieustannego monitorowania szkół i absolwentów. Ludzie kończący szkoły o wysokim poziomie kształcenia będą zakładać własne firmy, działać w organizacjach społecznych, wspierać inne pomysły. Nie będą społecznością roszczeniową. - W latach dziewięćdziesiątych samorządy nie przykładały zbyt wielkiej wagi do tego, jacy absolwenci opuszczają szkoły zawodowe, licea czy technika. Później przyszła reforma oświaty, która, jak często słyszę od przedsiębiorców, znacznie obniżyła poziom kształcenia zawodowego i technicznego. - Moim zdaniem samorządy już zrozumiały znaczenie wysokiego poziomu kształcenia. W Kwidzynie w 1995 roku jako jeden z pierwszych samorządów gminnych przejęliśmy szkoły średnie. Chcieliśmy mieć wpływ na poziom szkolnictwa. Chcieliśmy również w nie inwestować, tworzyć odpowiedni klimat dla zdobywania wiedzy, by jak najwięcej ludzi kończyło szkoły uzyskaniem matury i jak najwięcej szło na studia. - Wspominał pan o parku naukowo-technologicznym, który powstanie w Kwidzynie. Jednak czy takie inicjatywy przełamią pewną niechęć świata biznesu i nauki i czy to będzie odpowiedź na realne potrzeby przedsiębiorców? - Te potrzeby się zmieniają. W latach 2001-2002, kiedy rodził się pomysł stworzenia tego parku, na czterdziestu zaproszonych przedsiębiorców przychodziło dziesięciu, czasami dwunastu. I to jest chyba skala zapotrzebowania na szeroko rozumianą innowacyjność. Przedsiębiorcy działający dzisiaj na rynku często myślą, że jeżeli mają pełen portfel zamówień, to nie muszą się martwić o przyszłość. Ale takie sytuacje nie są dane raz na zawsze. Trzeba myśleć o przyszłości i to powinno być udziałem organizacji zrzeszających przedsiębiorców i samorządy. Razem powinni szukać nowych pomysłów i tworzyć infrastrukturę, klimat z myślą o dniu jutrzejszym. - Pojawił się jeszcze jeden element, i to bardzo wymierny - pieniądze z Unii Europejskiej. Można je z grubsza podzielić na trzy segmenty: wspieranie przedsiębiorczości, budowanie infrastruktury i kapitału ludzkiego. Jak te pieniądze powinny być wykorzystane przez lokalne samorządy? - Mamy trzy możliwości: pierwsza to bezpośrednie, kapitałowe wsparcie działalności i rozwoju dzisiaj funkcjonujących firm, drugie to wsparcie innowacyjności danej firmy, wreszcie trzecie to cała innowacyjna gospodarka. Bardzo ważne jest stworzenie powiatowych struktur, które będą służyły pomocą firmom chcącym skorzystać z unijnego wsparcia. To stosunkowo proste, trudniej przekształcić daną firmę tak, by mogła się ubiegać o pieniądze z tych funduszy. Dlatego potrzebna jest pomoc właśnie w tym miejscu. Wreszcie tym trzecim elementem jest tworzenie parków naukowotechnologicznych. W województwie pomorskim chcemy zbudować całą sieć takich parków. Mówiąc o edukacji, nie wspomniałem o jeszcze jednej rzeczy. W kwidzyńskich szkołach, podobnie jak w wielu szkołach w całej Polsce, obchodzi się dzień przedsiębiorczości. Zawsze starałem się uczestniczyć w takich uroczystościach; co roku są lepsze. Musimy przełamać istniejącą barierę psychologiczną związaną z zakładaniem własnej firmy. W Stanach Zjednoczonych na dziesięciu absolwentów szkół wyższych dziewięciu myśli o własnej firmie, w tzw. krajach starej Unii Europejskiej czterech, a w Polsce jeden. Dlatego tak ważne jest wpajanie w szkole przedsiębiorczości oraz stworzenie systemów pomocy dla tych, którzy podejmują takie wyzwanie. - Dziękuję za rozmowę.

Skip to content