Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

To już nie te Chiny

Członkowie przeróżnych delegacji, w wolnym czasie wyruszający na markety i z nadzieją poszukujący taniej chińskiej elektroniki. Znajomi z dawnych lat na naszej klasie i facebooku, szukający pomysłów na złoty biznes importowy z Chin. Czy wreszcie polski rząd marzący o tanich chińskich pracownikach, którzy przyjadą do Polski i za pół miejscowej ceny wybudują autostrady. Zapomnijcie! Chiny są już na innym etapie.

W najbliższej dekadzie Chiny zainwestują na całym świecie około biliona dolarów. Z pewnością będą one miały wpływ na kształt światowej gospodarki w XXI wieku.

Po pięciokroć – wzrost

Po pierwsze – Chiny awansowały do pierwszej piątki eksporterów kapitału. W 2009 r. wysłały w świat 43 mld dolarów, rok później już 59 mld do 129 krajów. W 2012 r. zainwestują za granicą więcej kapitału, niż przyjmą u siebie. W 2015 r. dojdą do 100 mld rocznie. Oznacza to, że w najbliższej dekadzie Chiny zainwestują na całym świecie około biliona dolarów. Z pewnością będą one miały wpływ na kształt światowej gospodarki w XXI wieku.

Po drugie – Chiny są coraz droższe. Średnia pensja we wschodnich prowincjach dorównuje już Europie Wschodniej, a Szanghaj z populacją kilkunastu milionów ludzi ma w 2025 r. dojść do poziomu życia USA. Robotnicy, którzy dobrze wyuczyli się swojego fachu, cenią się wyżej i… dostają od pracodawców to, czego oczekują. Rola związków zawodowych w Chinach jest nieporównywalnie mniejsza niż w Polsce, jednak presja na świadczenia socjalne wzrasta (w 2008 r. wprowadzono kodeks pracy). Produkcja najtańszych towarów przenosi się do innych krajów, głównie Bangladeszu i Wietnamu, i to im powinni się przyglądać amatorzy bajecznie taniego importu.

Po trzecie – w Chinach wzrasta liczebność klasy średniej – ludzi, którzy chcą dobrze zjeść, pojechać na wycieczkę, zapewnić dobrą edukację dzieciom, kupić sobie fajny elektroniczny gadżet. Szacuje się, że rokrocznie ze wsi do miast przenosi się około 20 mln osób. Podobnie zresztą dzieje się w Indiach. Oznacza to, że wkrótce to Chińczycy i Hindusi (Chindusi – jak moglibyśmy ich nazwać) będą najliczniejszą klasą średnią globu. To z kolei będzie oznaczać, że produkcja wielkich koncernów będzie skoncentrowana na zaspokojeniu ich potrzeb i gustów. To Chindusi staną się nowymi trendsetterami, będą kreować nowe mody, za którymi podążą konsumenci z innych krajów.

Już wkrótce liczba chińskich turystów osiągnie kilkaset milionów, a w ślad za nimi pójdą młodzi Chińczycy, chcący studiować za granicą, dla których już ustalane są limity w Wielkiej Brytanii. Po zagranicznych studiach dużo łatwiej uzyskają hukou, czyli stałe zameldowanie w którymś z dużych chińskich miast.

Po czwarte – chiński juan będzie się wzmacniał. Nie dlatego, że rządy wielu krajów, a zwłaszcza USA i Indii, wywierają na Pekin presję, twierdząc, iż zaniża on wartość swojej waluty nawet o 40 proc., by w ten sposób wspomagać swój eksport. Stanie się tak dlatego, że Chiny stają się powoli gospodarką nastawioną na popyt wewnętrzny i wzmacnianie kursu własnej waluty zaczyna im się opłacać. Oznacza to, że Chińczycy będą dysponować coraz większą siłą nabywczą i raczej warto będzie im coś sprzedać, niż od nich kupić.

Wreszcie po piąte (co będzie miało związek z drugą częścią mojego wywodu) – rząd w Pekinie w ramach pakietu antykryzysowego zainwestował w rynek wewnętrzny 546 mld dolarów. Większość tych środków przeznaczono na infrastrukturę (około 40 proc.), ochronę środowiska (30 proc.), opiekę zdrowotną (wzrost prawie o połowę w stosunku do poprzedniego roku) i naukę. Celem było przede wszystkim pobudzenie konsumpcji wewnętrznej, która miała zrekompensować malejący eksport. Efektem tej polityki jest m.in. aktywizacja chińskiej prowincji i wsi, a co za tym idzie, branży rolno­-spożywczej.

W Chinach wzrasta liczebność klasy średniej – ludzi, którzy chcą dobrze zjeść, pojechać na wycieczkę, zapewnić dobrą edukację dzieciom. Szacuje się, że rokrocznie ze wsi do miast przenosi się około 20 mln osób.

ppg-2-2011_to_juz_nie_te_chiny

Stawiamy na Henan

Obserwując Chiny od dziesięciu lat, jestem świadomy tych procesów. Postanowiłem więc zmienić model działania. W maju tego roku zorganizowałem delegację polskich przedsiębiorców z branży spożywczej (w tym znanej i uznanej w Trójmieście gdyńskiej firmy Baltima) do Luohe w prowincji Henan, gdzie odbywała się 9. edycja targów spożywczych Luohe Food EXPO 2011.

Można zapytać, dlaczego Henan, jedna z najbiedniejszych chińskich prowincji, znana z tego, że dostarczała w ostatnim trzydziestoleciu milionów robotników do fabryk na wschodzie kraju? Powodów jest kilka. Henan to najliczniejsza chińska prowincja – bagatela, 90 mln mieszkańców. W dodatku jest stolicą chińskiej branży rolno­-spożywczej. Wreszcie, co najważniejsze, w Henanie dopiero wszystko się zaczyna.

Nie ma sensu dzisiaj, po 20 latach, pchać się do bogatego Szanghaju, Shenzhen czy Pekinu, by tam zmierzyć się z dobrze już zorganizowaną konkurencją. Oczywiście, to dobrze wygląda w oficjalnych dokumentach, jednak biznes rządzi się innymi prawami: – Przybądź pierwszy na pole bitwy – jak mawiał antyczny chiński generał Sun Zi.

Początki jednak bywają trudne. Wyjazd do Henanu i organizowanie tam prostego przedsięwzięcia okazały się dla mnie lekcją pokory, zwłaszcza że po kilku latach spędzonych w Chinach i zjeżdżenia chińskiego wybrzeża wzdłuż i wszerz wydawało mi się, że niewiele mnie w tym kraju zaskoczy.

Mentalność Henanczyków okazała się zupełnie inna niż mentalność zglobalizowanych i nastawionych pro- -transakcyjnie mieszkańców chińskiego wybrzeża. W Henanie dużo większa jest rola kontaktu osobistego (guanxi) w interesach – robi się je z kimś, kogo się lubi i zna.

Mentalność Henanczyków okazała się zupełnie inna niż mentalność zglobalizowanych i nastawionych pro­-transakcyjnie mieszkańców chińskiego wybrzeża. Przetrwało tu sporo rzeczy, które na wschodzie pochłonął wszechobecny konsumeryzm. Na przykład w Henanie dużo większą rolę odgrywa kontakt osobisty (guanxi) w interesach – robi się je z kimś, kogo się lubi i zna. Z tego powodu, jako polska delegacja, musieliśmy nieraz wypić na oficjalnych spotkaniach z miejscowymi władzami sporą dawkę alkoholu, zwłaszcza że prowincja Henan słynie w całych Chinach z suto zakrapianych imprez (wedle tamtejszych zwyczajów gość przed rozpoczęciem uczty powinien wychylić trzy kieliszki najcenniejszej w domu rzeczy, czyli właśnie miejscowej wódki). Oczywiście, nasze guanxi są teraz dużo mocniejsze i za rok wracamy!

Dopiero zaczyna się tu robić interesy z zagranicznymi inwestorami, w związku z czym pokutuje wiele stereotypowych przekonań o obcokrajowcach (np. takie, że jadają wyłącznie w McDonaldzie). Pojawiają się też inne problemy komunikacyjne i kulturowe, które w zasadzie nie istnieją na wschodzie kraju (mimo że mówię po chińsku, potrzebowałem kilku dni, by przestawić się na miejscowy dialekt i akcent).

Jestem przekonany, że Henan będzie się rozwijał, a to za sprawą cechy, którą zawsze podziwiałem u Chińczyków – chęci i zdolności do nauki.

Po zakończeniu delegacji musiałem sporządzić specjalny raport (wiem, jak źle kojarzy się to słowo w Polsce!). Podobny musiały przygotować delegacje malezyjska, holenderska, japońska i wiele innych, które pojawiły się w Luohe. Wszystko w celu odpowiedzi na pytania, co było dobre, ale co można było zrobić lepiej. W Polsce mamy duży dystans do raportów i opracowań, być może dlatego, że nikt ich – w przeciwieństwie do Chin – nie czyta i niewiele z nich wynika. Jestem pewien, że Chińczycy zrobią z tej wiedzy właściwy użytek.

Podzieliłem się kilkoma refleksjami z ostatniego pobytu w Chinach. We wrześniu ponownie ruszam w trasę, tym razem wybieram się do rozwiniętej i bogatej prowincji Guangdong, gdzie z polską delegacją będziemy odwiedzać fabryki technologii ekologicznych. Oczywiście współczesne, wciąż transformujące się Chiny stwarzają coraz to nowsze możliwości i szanse. Jestem pewien, że Pomorze je wykorzysta i nad Bałtykiem pojawią się tysiące chińskich turystów i studentów, a przedsiębiorcy z Pomorskiego znajdą sposób, by zaistnieć na ogromnym i wciąż powiększającym się chińskim rynku.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Kapitalistyczny pragmatyzm w komunistycznej polewie

Burza przemian

Globalizacja jest jednym z najważniejszych megatrendów XXI w. Chiny są jedną z najstarszych cywilizacji świata. Przez stulecia tożsamość narodowa Chińczyków miała wymiar przede wszystkim kulturowy. Chiny stworzyły unikalną kulturę. Wynalazki papieru, porcelany, druku i prochu to największe osiągnięcia cywilizacji chińskiej. W tym kraju już w II wieku w okresie dynastii Han wprowadzono system egzaminów państwowych, będących podstawą obsadzania stanowisk urzędniczych w państwie. Adaptowana przez państwo doktryna neokonfucjanizmu stanowiła podstawę dominacji urzędników­-uczonych. Chiny przez lata izolowały się od świata. Symbolem ich izolacji był wielki mur, który pełnił funkcje nie tylko obronne.

Burzliwe dzieje Państwa Środka w XX w. miały konsekwencje dla rozwoju gospodarki i kultury chińskiej. Polityka reform zapoczątkowana przez Deng Xiaopinga w 1979 roku miała zasadniczy wpływ na rozwój kultury we współczesnych Chinach. Postęp gospodarczy i technologiczny wpływa też na przemiany społeczne w tym kraju. Ma on już liczną klasę średnią, otworzył się na świat. Będąc co roku w Chinach, obserwuję też dyfuzję obcych zjawisk kulturowych. Powstaje wiele nowych ruchów społecznych, w których komunikacja odbywa się przy pomocy internetu czy telefonów komórkowych (liczba subskrybentów tych ostatnich przekroczyła już 600 mln).

Komunikacja kulturowa Chin ze światem ma wpływ na adaptację zagranicznych dóbr kultury. Jednak kraj ten generalnie opiera się na swoim dorobku kulturowym.

W Chinach, kraju wieloetnicznym, istnieją konflikty także w tym wymiarze. Obserwujemy ekspansję promocji języka i kultury chińskiej w świecie, która dokonuje się poprzez Instytuty Konfucjusza. Mamy też do czynienia z ekspansją telewizji. Chińska telewizja centralna ma 20 kanałów, każda prowincja ma oddzielne kanały (w tym Pekin, stolica, aż 12). Buduje się tu dużo teatrów, filharmonii i instytucji kulturalnych. Komunikacja kulturowa Chin ze światem ma też wpływ na adaptację zagranicznych dóbr kultury. Nastała moda na okcydentalizm, ale jest ona powierzchowna. Chiny generalnie opierają się na swoim dorobku kulturowym. Wpływ na adaptację zagranicznych osiągnięć kulturalnych miały takie wydarzenia jak olimpiada w Pekinie czy EXPO 2010 w Szanghaju. W roku 2010 Chiny wzięły udział w obchodach roku Fryderyka Chopina. W tym kraju jest 20 mln pianistów. Chińscy artyści odnoszą sukcesy festiwalowe na całym świecie. Obserwujemy największe w historii otwarcie Chin na świat.

Wieś zmieniła się pierwsza

Bez zmian w kulturze i obyczajowości nie byłoby zmian gospodarczych. W mojej kolekcji mam chińskie czasopisma propagandowe z lat siedemdziesiątych. Pekin był wtedy parterowym miastem. Zmiany polityczne i gospodarcze w Chinach rozpoczęły się po śmierci Mao Zedonga. Architektem przemian był Deng Xiaoping. III plenum KC KPCh XI kadencji przyjęło program polityki reform gospodarczych, który kontynuowany jest do dzisiaj. Reformy zapoczątkował system odpowiedzialności za pracę w rolnictwie. Zlikwidowano komuny ludowe. Chłopom dano ziemię w dzierżawę (na okres 30 lat). Wprowadzono obowiązkowe kontyngenty na produkty rolne. Nadwyżki można było sprzedawać na wolnym rynku. W ciągu kilku lat produkcja żywności podwoiła się. W latach dziewięćdziesiątych zrezygnowano z systemu kartkowego. Deng Xiaoping rozpoczął reformę od wsi, gdyż do dzisiaj 60 proc. Chińczyków mieszka na wsi. Drugi etap reformy to pozwolenie na prowadzenie firm rodzinnych w miastach. Dotyczyło to głównie restauracji i hoteli. W ramach polityki otwarcia Chin na świat stworzono cztery otwarte strefy ekonomiczne (Shenzhen, Xiamen, Shantou i Shekou). Shenzehen w 1979 roku było niewielką wsią. Dzisiaj jest 10-milionową nowoczesną metropolią. Powstało też 12 miast nadbrzeżnych. Wprowadzono ustawodawstwo sprzyjające inwestycjom zagranicznym. Dzisiaj wynoszą one w skali rocznej 79 mld USD. Podpisano traktaty z Wielką Brytanią i Portugalią o przejęciu w 1997 i 1999 Hongkongu i Makao. Złagodzono politykę wobec Tajwanu, myśląc o przyszłym powrocie wyspy do Chin.

Deng Xiaoping podkreślał pragmatyczne podejście do gospodarki. Mówił, że nieważne jest, czy kot jest biały czy czarny, ważne, żeby łapał myszy.

Pragmatyzm nade wszystko

Deng Xiaoping podkreślał pragmatyczne podejście do gospodarki. Mówił, że nieważne jest, czy kot jest biały czy czarny, ważne, żeby łapał myszy. Rzucił też hasło bogacenia się. Jednocześnie system polityczny nie został zmieniony. Studenckie protesty w Pekinie w 1989 roku zakończyły się krwawą łaźnią. 4 czerwca 1989 to w Polsce symboliczna data oznaczająca przełom demokratyczny. W Chinach jest smutnym wspomnieniem krwawego stłumienia studenckich protestów. Rzeczą pozytywną jest utrzymanie przez KPCh kursu reform po 1989 roku. W ciągu 30 lat reform uzyskano roczne tempo wzrostu ok. 9 proc. Wartość PKB Chin w 1989 roku wynosiła 300 mld USD, Rosji 700 mld. Obecne PKB Chin wynosi 4,1 bln USD, a Rosji 860 mld USD. Chiny stały się drugą gospodarką świata i mają ponad 3 bln rezerw dewizowych. Są też największym eksporterem świata. Zmienia się także struktura eksportu Chin. Dzisiaj dominują towary wysoko przetworzone i zawansowane technologicznie. Tekstylia i buty nie decydują już o chińskim sukcesie.

Motorem chińskich reform i sukcesu gospodarczego jest pragmatyczny rząd. Komunistyczna Partia Chin, która 1 lipca 2011 roku obchodziła swoje 90-lecie, to bardziej Kapitalistyczna Patia Chin. Dzisiaj jest raczej pragmatyczną grupą trzymającą władzę niż ideologiczną partią komunistyczną. Chiny mają obecnie 200-milionową klasę średnią, która pławi się w konsumpcji. Liczba samochodów osobowych kupowanych przez konsumentów chińskich stwarza niebezpieczeństwo gigantycznych korków i zanieczyszczenia środowiska naturalnego. Przegrzanie koniunktury na rynku nieruchomości grozi kryzysem podobnym do amerykańskiego.

Dotychczas wśród teoretyków gospodarczych dominowało przekonanie, że sukces gospodarczy mogą osiągnąć państwa o liberalnym systemie politycznym. Przykład Chin pokazuje, że sukces gospodarczy jest możliwy także przy systemie autokratycznym. Deng Xiaoping podkreślał pragmatyczne podejście do gospodarki. Mówił, że nieważne jest, czy kot jest biały czy czarny, ważne, żeby łapał myszy.

Dzisiejszy świat w zakresie konfiguracji wielkich mocarstw staje się coraz bardziej dwubiegunowy. A więc nie G-8 czy G-20 decydują o przyszłości gospodarki światowej, lecz G-2: Chiny i Stany Zjednoczone. Zgodnie z teorią współzależności międzynarodowych obydwa te państwa są na siebie skazane. Wzrost eksportu chińskiego zależny jest od wzrostu konsumpcji w USA. Przekonaliśmy się o tym w 2008 roku, kiedy zbankrutowało wiele fabryk znajdujących się blisko Shenzhen i Quangzhou. Dotychczas wśród teoretyków gospodarczych dominowało przekonanie, że sukces gospodarczy mogą osiągnąć państwa o liberalnym systemie politycznym. Mówimy tu o Konsensusie Waszyngtońskim. Przykład Chin pokazuje, że jest to możliwe także przy systemie autokratycznym. Mówimy tu o Konsensusie Pekińskim.

Widmo zagrożeń

Chińskie reformy mają też drugą stronę medalu. Zagrożeniem jest rosnące co roku zapotrzebowanie na surowce energetyczne. Chiny wydobywają rocznie 160 mln ton ropy naftowej, a obecne zapotrzebowanie na ten surowiec wynosi 360 mln ton. W 2020 roku będzie to 500 mln ton. Stąd obecna chińska ekspansja na kraje afrykańskie. Dzisiaj największymi dostawcami ropy naftowej do Chin są Angola, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Pekinie działa 7-gwiazdkowy hotel dla naftowych szejków. Chińska energetyka opiera się ciągle na węglu. Gdyby statystyczny Chińczyk miał konsumować tyle energii co statystyczny Amerykanin, nie starczyłoby na to zasobów energetycznych całej ziemi. Możemy jedynie liczyć na rewolucję technologiczną w przyszłości.

Palącym problemem jest także ochrona środowiska. Emisja CO2, dymiące kominy, zatrute ściekami rzeki stanowią zagrożenie. Wśród 10 miast świata z największym zanieczyszczeniem powietrza siedem to miasta chińskie.

Chiny są najbardziej ludnym państwem świata, mają prawie 1350 mln ludzi. Przeludnienie oznacza problemy. Dzięki polityce „jedno dziecko na małżeństwo” ograniczono przyrost roczny do 11 mln. Z kolei polityka ograniczania przyrostu naturalnego spowodowała stosunkowy wzrost odsetka ludzi w wieku emerytalnym. To z kolei jest przyczyną wielu problemów.

W Chinach wciąż jest niski wskaźnik skolaryzacji. Szkoły w biednych regionach wiejskich mają niski poziom nauczania. Trudno znaleźć tam dobrego nauczyciela.

Według danych rządu chińskiego 110 mln mieszkańców Chin żyje poniżej minimum egzystencji. Są wsie, w których ludzie mieszkają w glinianych lepiankach albo w adaptowanych jaskiniach.

Według władz chińskich największymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa Chin są: separatyzm (Tybet, Xinjiang, Mongolia Wewnętrzna), sekty (Falung gong) i międzynarodowy terroryzm (Xijiang).

Chiny próbują inwestować swoje nadwyżki eksportowe w inwestycje zagraniczne. Dotychczas z umiarkowanym powodzeniem. Przykładem może być nieudana inwestycja firmy COVEC na autostradzie A2.

Chiny mają niedostatek kadr przygotowanych do pracy za granicą. Do Europy przyjeżdża coraz więcej studentów chińskich. Dominuje Wielka Brytania, gdzie studiuje ich 73 tys. W Polsce uczy się na wyższych uczelniach 1000 Chińczyków.

Dokonując bilansu, trzeba przyznać, że mimo cieni Chiny dokonały niesamowitego postępu – zmieniają zamknięty, biedny kraj w coraz bardziej nowoczesne państwo.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Chiński punkt widzenia

Chiny to wielki, ludny i zróżnicowany kraj. Dlatego bardzo trudno jest formułować jakiekolwiek uogólniające oceny lub wygłaszać opinie rozciągające się na całe Państwo Środka. Pozostaje subiektywny punkt widzenia. Dlatego od razu zastrzegam – ja Chiny lubię. Lubię też Chińczyków.

Maybach i Louis Vuitton, czyli Chińczyk chce być bogaty

– Zobacz, jeszcze pięć lat temu tych sklepów tu nie było – oznajmił jeden z moich chińskich współpracowników, gdy wyjechaliśmy z tunelu pod rzeką Huang Pu, tuż obok Perły Orientu, niegdyś najwyższego budynku w Szanghaju. – A czy wiesz, że teraz co trzecia młoda mieszkanka mojego miasta nosi torebkę od Louisa Vuittona? – zapytał retorycznie.

Rzeczywiście, widok firmowych salonów oferujących towary konsumpcyjne najbardziej znanych światowych marek robi wrażenie nie tylko na przybyszu z Polski. Są i na Pudongu, gdzie akurat jechaliśmy, ale przede wszystkim na ulicy Nankińskiej, handlowej wizytówce bogatego Szanghaju. Mimo wysokich cen sklepy nie świecą pustkami. Jest popyt, jest i podaż. Są pełne półki, a w roli kupujących występują przeważnie miejscowi – Chinki i Chińczycy. I – choć to słabe pocieszenie nawet dla przedstawicieli bogatszych od nas nacji – jest tu dosyć drogo. To samo w Londynie czy Paryżu można kupić o jedną trzecią taniej. Ale nie wolno dać się zwieść temu sielankowemu obrazowi. Przede wszystkim Szanghaj i całe wschodnie wybrzeże to nie są „prawdziwe” Chiny (te zobaczymy w interiorze), a i tu można bez trudu dostrzec szalone kontrasty, które obrazuje na drodze symbioza Maybacha i rozklekotanego roweru.

Typowy przedstawiciel pokaźnej grupy młodych, dobrze wykształconych Chińczyków, z reguły apolitycznych, aspiruje do osiągnięcia szybkiego sukcesu zawodowego i finansowego. To daje i prestiż, i pieniądze. Pozycja potrzebna jest po to, by w hierarchicznym społeczeństwie cieszyć się uznaniem innych.

Dumna klasa średnia

Tajlen Jin, niespełna trzydziestoletni Chińczyk, jeden z pracowników Pawilonu Polski na Wystawie Światowej EXPO 2010, mówi o swoim kraju z wyraźną dumą. Dobrze wie, że współczesne Państwo Środka zadziwia cały świat. Jest przekonany, że druga gospodarka naszego globu (jego gospodarka!) będzie wkrótce pierwsza; mówi, że prześcignięcie Stanów Zjednoczonych to tylko kwestia czasu, kilku, może kilkunastu lat. Tym samym potwierdza, pewnie bez złych intencji, że ugruntowana przez wieki w chińskiej świadomości wyższość nad innymi narodami trzyma się dobrze. Trzeba ją, co prawda, umacniać posiadaniem jakiegoś markowego, zachodniego gadżetu, ale cóż – signum temporis.

Tajlen Jin chce dołączyć do klasy średniej – chińskiej społeczności konsumpcyjnej, liczącej już teraz (bagatela) około 300 mln ludzi i zapatrzonej w amerykańskie wzorce. Nie jest synem bogatych rodziców. Musi do swojego wyśnionego statusu dojść samodzielnie. Expo to ważny etap jego kariery. Funkcja szefa pionu logistyki Pawilonu Polski i dobre referencje potwierdzone okrągłym stemplem Wystawy Światowej pozwolą mu ubiegać się o coraz wyższe stanowiska, najlepiej w sektorze prywatnym – rodzimym lub zagranicznym. Pomoże mu w tym nowiutki, opasły wizytownik, świadczący o zawiązanych dopiero co rozległych znajomościach, bez których w Chinach ani rusz.

Prestiż i pieniądze

Chiński kierownik logistyki Pawilonu Polski jest typowym przedstawicielem pokaźnej grupy młodych, dobrze wykształconych Chińczyków, z reguły apolitycznych, aspirujących do osiągnięcia szybkiego sukcesu zawodowego i finansowego. A to daje i prestiż, i pieniądze. Pozycja potrzebna jest po to, by w hierarchicznym społeczeństwie cieszyć się uznaniem innych, pełne konto – by móc sobie pozwolić na ładną żonę, komfortowy apartament, duży samochód i markowe ubrania. Przy okazji: idę o zakład, że za kilka lat karta biznesowa Tajlen Jina będzie łakomym kąskiem dla wszystkich, którzy postanowią realizować podobne cele. Dlatego gdybym był polskim przedsiębiorcą, już niedługo stawiałbym na niego i jemu podobnych. Zanim jednak to nastąpi, biznesmeni z Polski i innych krajów świata skazani są przeważnie na obecnych „nosicieli” prestiżu i pieniędzy – wywodzących się z aparatu partyjnego Chin, zarządców lub – coraz częściej – właścicieli poważnej części chińskiej gospodarki.

Konfucjusz, Sun Tzu i Deng Xiaoping

Czy motywacje przyszłego partnera polskich biznesmenów stoją w sprzeczności z chińską tradycją? Nie, gdyż są współczesną emanacją konfucjanizmu, do którego powrót jest tu aż nadto widoczny. Przecież myśl, że „złoto nie karaluch, samo do domu nie przyjdzie”, zachęca wprost do przedsiębiorczości, a sentencja, że „na drzewie dobrych intencji jest wiele kwiatów, lecz mało owoców”, przestrzega przed bujaniem w obłokach. Ale uwaga: Chińczycy, jako mistrzowie sprzeczności, idee harmonii Konfucjusza łączą coraz częściej z przekazem wynikającym z traktatu Sun Tzu pt. „36 strategii”. A to nic innego jak sztuka wojny, czyli „jak wygrać za wszelką cenę”. Stąd zapewne u Chińczyków tak wiele pragmatyzmu biznesowego, który na nowo zdefiniował Deng Xiaoping na początku lat osiemdziesiątych minionego stulecia, mówiąc: „Nie jest ważne, czy kot jest czarny czy biały, ważne, by łowił myszy”.

Kierunek: wschodnie wybrzeże?

To przyzwolenie na robienie interesów z całym światem Chińczycy potraktowali poważnie. Jednak władze nie byłyby sobą, gdyby dopuściły do pospolitego ruszenia biznesowego wszystkich naraz. Jak zdecydowały, tak zrobiły. Dlatego wcześniej otwarte na międzynarodową współpracę wschodnie wybrzeże Chin, a w szczególności delta rzeki Jangcy, jest teraz wyraźnie przesycone obecnością niechińskiego kapitału i towarów, a cały interior dopiero wita zagranicznych pionierów. Dlatego gdybym był przedsiębiorcą i miał decydować, gdzie w Chinach szukać swojej szansy, ominąłbym szerokim łukiem wschód i zapuściłbym się w głąb Państwa Środka. Na przykład do największego miasta świata, Chongqingu. Wybrałbym jedną z kilkunastu tamtejszych dzielnic (najpewniej jakąś niewielką, zaledwie milionową). Tam jeszcze przeważa konfucjanizm, choć drapieżna sztuka negocjacji wykorzystywana jest nawet przy kupowaniu warzyw na bazarze.

A Wojtyła? A Wałęsa? Cóż to za ludzie? – Nie, nie znamy – mówią. Na osłodę zostaje Fryderyk Chopin i Maria Curie -Skłodowska. No, może jeszcze Kopernik. O nich uczy się w tutejszych szkołach, choć niewielu Chińczyków pamięta, że byli oni Polakami.

Chińska mapa świata

Nie zrażałbym się tym, że i tamtejsi Chińczycy o Polsce wiedzą mało. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo gdy chiński uczeń staje przed mapą świata, na której w samym centrum są Chiny właśnie, trudno mu dostrzec jakiś stosunkowo nieduży, daleki kraj. Bardziej światli dorośli są przekonani, że Polska znajduje się gdzieś na peryferiach Europy. Niektórzy sądzą, że jesteśmy jakąś wschodnią częścią byłego Związku Radzieckiego. Że produkujemy samochody „Dacia”. Że naszą specjalnością są „matrioszki”. A Wojtyła? A Wałęsa? Cóż to za ludzie? – Nie, nie znamy – mówią. Na osłodę zostaje Fryderyk Chopin i Maria Curie­-Skłodowska. No, może jeszcze Kopernik. O nich uczy się w tutejszych szkołach, choć niewielu Chińczyków pamięta, że byli oni Polakami. Jest jednak jeden wyjątek. Ciągle jeszcze blaskiem przyjaźni świeci „Chipolbrok”, sześćdziesięcioletnia ikona polsko­-chińskiej współpracy, pierwsze joint­-venture w Chinach.

Co na to socjolodzy?

Dacii, matrioszek, Wałęsy i Wojtyły jako przykładów nieznajomości Polski w Chinach nie wyssałem z palca. To wszystko autentyczne wątki rozmowy „na wysokim szczeblu” z chińskim urzędnikiem, szefem organizacji skupiającej ponad 30 tys. małych i średnich szanghajskich firm, który – jak sam stwierdził – przygotował się starannie do spotkania z Polakami. To przykre doświadczenie znajduje potwierdzenie w wynikach unikatowych badań, przeprowadzonych jeszcze przed EXPO (w roku 2007) przez Instytut ARC Rynek i Opinie na zlecenie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Jednak w miejsce słupków i diagramów proponuję pochodzące z tego opracowania głosy trojga Chińczyków. Głosy, które – moim zdaniem – zupełnie nieźle oddają stan wiedzy obywateli Państwa Środka o naszym kraju i ich doświadczenia z pobytu w Polsce. Ale uwaga: to opinie jednostkowe, pochodzące od ludzi wykształconych, a ich uogólnianie obarczone jest dużym ryzykiem. Jednak trudno kwestionować ich wartość poznawczą (dla mnie – miejscami – także humorystyczną).

Głos 1: „Mało jest osób z długimi brodami i dużymi nosami”

Wiedziałam, że Polska leży w Europie, Polacy więc będą raczej mieli niebieskie oczy, ale nie bardzo wiedziałam, jaka jest tu kultura, jacy są ludzie. Mieliśmy wcześniej styczność z Rosjanami, dlatego myślałam, że Polacy będą do nich podobni, to znaczy raczej grubiańscy, nieprzyjemni.

O Polakach nie wiedziałam przed wyjazdem dużo, ale wydawało mi się, że powinni być wysocy i raczej grubi – ponieważ ludzie na Zachodzie jedzą dużo sera i tłustych rzeczy, więc powinni być grubsi od Chińczyków. Ale zauważyłam, że nie są aż tak wysocy jak myślałam, są podobni do Chińczyków z Północy.

Po przyjeździe do Polski okazało się, że moje wyobrażenia są zupełnie różne od rzeczywistości. Były to różnice zdecydowanie na plus. Przede wszystkim dotyczyły ludzi. Po pierwsze okazało się, że mało jest osób z długimi brodami i dużymi nosami. Myślałam, że Polska przypomina Chiny, a kiedy tu się znalazłam, okazało się, że nie ma tu tak dużo ludzi, wszędzie są ładne domy, budynki, piękne lasy i krajobrazy. Przepiękny jest też Bałtyk, złocisty piasek, który przypomina mąkę.

Głos 2: O obchodzeniu przepisów

W niektórych instytucjach, takich jak bank czy firma ubezpieczeniowa, obsługa jest niegrzeczna, niekulturalna, sprawia wrażenie, jakby nie potrafiła rozmawiać z klientem. Urzędnicy są strasznie powolni, załatwiają wszystko bardzo długo, nie są elastyczni, są tacy sztywni w załatwianiu spraw. I bardzo wolno pracują. W Polsce załatwienie jakiejkolwiek sprawy trwa bardzo długo. W Chinach sprawy załatwia się jednak szybciej, ludzie są serdeczniejsi, bardziej otwarci do obchodzenia przepisów, jeśli jest to możliwe.

Negatywna jest sprawa efektywności pracy, nie bardzo to rozumiem. Nikt w urzędach nie mówi po angielsku, w bankach, na poczcie trzeba bardzo długo czekać. Największe rozczarowanie i problem to niska efektywność pracy. To już zaczęło się od wizy, straciłem strasznie dużo czasu, zanim udało mi się ją załatwić, nie było dobrej informacji i organizacji pracy.

Głos 3: O polskiej gościnności

Najbardziej rozczarowało mnie podejście Polaków do Chin i Chińczyków. Nie wiem, z czego to wynika, może z historii. Nie mają dużej wiedzy o Chinach. Mam nadzieję, że wraz z rozwojem gospodarki chińskiej coraz więcej Polaków będzie przyjeżdżało do Chin, a Chińczyków do Polski, i że będą się lepiej poznawać. Niektórzy Polacy nie lubią Chin. Nie znają współczesnych Chin.

Również moje wyobrażenia o Polakach zmieniły się dość znacznie po przyjeździe do Polski. Przed przyjazdem miałam bardzo pozytywne zdanie o Polakach. Teraz, jeśli miałabym starać się obiektywnie powiedzieć coś o tej zmianie, to dotyczy ona tego, że Polacy mają pewien brak, pewną wadę, którą jest brak tolerancji. Mam odczucie, że nie są zbyt przyjaźni i mogłabym tu podać wiele przykładów. Nie zawsze wiedzą, w jaki sposób traktować obcokrajowca.

EXPO jako szkoła międzykulturowości

No cóż. Wiele jest jeszcze do zrobienia, by runęły stereotypy na temat Polski pojawiające się w Chinach. Jeszcze więcej trzeba uczynić, by Chińczycy zechcieli uczyć się Polski, postrzegać nasz kraj jako atrakcyjne, położone w sercu Europy, nowoczesne i silne gospodarczo państwo, otwarte na współpracę międzynarodową, a Polaków – jako ludzi dobrze wykształconych, ambitnych i przyjaznych Chinom i Chińczykom (mimo wyjątków, których nigdzie nie brak).

Wystawa Światowa w Szanghaju pokazała obywatelom Państwa Środka, że w jednym miejscu, w jednym czasie, na jednym terenie mogą spotkać się przedstawiciele prawie dwustu narodów. Najpierw była ciekawość, potem próby wzajemnego poznania. Po niedługim czasie można było obserwować zawiązujące się przyjaźnie. W końcu stworzyła się różnorodna, kolorowa, ciężko pracująca, ale także w wolnym czasie rozbawiona, pełna uśmiechu i wzajemnej życzliwości, pomagająca sobie nawzajem „społeczność Expo”. To dowód, że komunikacja interkulturowa nie tylko jest możliwa, ale i bardzo potrzebna. Tak jak potrzebne jest życzliwe zrozumienie pomiędzy Polską a Chinami.

Warto dyskontować sukces polskiej obecności na Wystawie Światowej w Szanghaju, podtrzymywać i poszerzać osobiste kontakty między Polakami i Chińczykami, dbać o zawiązane dopiero co, jeszcze kruche sympatie i przyjaźnie. Bo z obywatelami Państwa Środka jest tak, że tu nie zawiera się przyjaźni i nie robi interesów pospiesznie.ppg-2-2011_chiny

Próba konkluzji

Jeśli chcemy lepiej współpracować z Chińczykami, jest ku temu dobra sposobność. Warto dyskontować sukces polskiej obecności na Wystawie Światowej w Szanghaju, podtrzymywać i poszerzać osobiste kontakty między Polakami i Chińczykami, dbać o zawiązane dopiero co, jeszcze kruche sympatie i przyjaźnie.

Bo z obywatelami Państwa Środka jest tak, że tu nie zawiera się przyjaźni i nie robi się interesów pospiesznie, przez internet czy telefon. Najpierw trzeba się poznać, wspólnie pojeść, pogadać, obdarować symbolicznymi prezentami, spotkać się znowu, a jak to nie wystarczy – powtórzyć ów rytuał wiele razy. Trzeba uszanować też inne zwyczaje – wspomnianą już hierarchiczność, godność powiązaną z prestiżem, wyższość umowy ustnej nad pisemną, stempel ważniejszy od podpisu. To jedyna droga do przyszłych sukcesów. Kto jej nie zna, niech się nawet tu nie wybiera.

 

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Gospodarka Pomorza w II kw. 2011 r.

Koniunktura gospodarcza

Podobnie jak w ubiegłym roku, drugi kwartał 2011 r. minął pod znakiem spadku indeksu koniunktury bieżącej[1]. Uwagę zwraca pogłębiająca się dynamika spadków (w ujęciu miesiąc do miesiąca), od –4,7 pkt. proc. w kwietniu poprzez –7,1 pkt. proc. w maju, aż do –13,0 pkt. proc. w czerwcu. Obserwowane zmiany są odbiciem sytuacji sprzed roku oraz lat poprzednich. Pierwszy kwartał wiąże się bowiem z poprawą nastrojów przedsiębiorców przekładającą się na wzrost indeksu koniunktury bieżącej. Drugi kwartał jest z kolei okresem, w którym obserwuje się pogorszenie nastrojów przedsiębiorców. W rezultacie w czerwcu 2011 r. wartość indeksu sięgnęła zaledwie 5,8 pkt. proc., czyli prawie o 16 pkt. proc. mniej niż przed rokiem.

Oceny przedsiębiorców z regionu, choć pozytywne, były gorsze od not w większości pozostałych województw. Indeks wojewódzki był niższy o prawie 5 pkt. od wskaźnika ogólnopolskiego. Co ciekawe, koniunkturę oceniano gorzej w województwach cechujących się stosunkowo wysokim potencjałem gospodarczym, takich jak: dolnośląskie, mazowieckie, wielkopolskie oraz śląskie (tu noty były nieznacznie wyższe od wartości wskaźnika w województwie pomorskim).

Trend spadkowy, zgodnie z którym poruszał się w II kwartale wskaźnik koniunktury bieżącej, dotyczy również wskaźnika prognostycznego. Wartość indeksu informującego o oczekiwaniach na kolejny kwartał wyniosła w czerwcu 2011 r. 13,4 pkt., czyli o 2,5 pkt. mniej niż przed miesiącem oraz o 4,3 pkt. mniej niż przed dwoma miesiącami. Widać zatem, że wśród pomorskich przedsiębiorców przeważają optymiści, niekorzystna tendencja nie pozwala jednak wykluczyć pogorszenia stanu gospodarki w kolejnym kwartale.

ppg_3_2011_rozdzial_19_rysunek_1

Działalność przedsiębiorstw

W kontekście zmian liczby przedsiębiorstw, obserwowanych w dłuższym okresie – od 2007 r. – II kwartał 2011 r. wypadł interesująco. Należy przypomnieć, że przed III kwartałem 2008 r. w zmianach liczby podmiotów gospodarczych widoczna była dość wyraźna sezonowość. Czwarty i pierwszy kwartał z reguły cechował się niewielkim spadkiem lub stagnacją liczby przedsiębiorstw, podczas gdy w drugim i trzecim kwartale najczęściej miał miejsce przyrost. Od IV kwartału 2008 r. prawidłowość ta została zaburzona. Do początku 2011 r. notowano niemal nieprzerwany wzrost liczby podmiotów gospodarczych. W I kwartale 2011 uległ on zakończeniu. Pod jego koniec liczebność przedsiębiorstw kształtowała się na poziomie 260,5 tys.

W kwietniu 2011 r. nastąpił dość istotna redukcja – ubyło około 3,3 tys. podmiotów gospodarczych. W stosunku do ich liczby ogółem nie była to zmiana duża, jednak w porównaniu do wcześniej obserwowanych fluktuacji należy ją oceniać jako znaczną. Mimo, że w kolejnych miesiącach II kwartału 2011 r. podmiotów gospodarczych ponownie przybywało, to nie udało w pełni zniwelować wcześniejszego ubytku. Na koniec czerwca ich liczba wynosiła 258,5 tys.

Na podstawie odnotowanych zmian sformułować można dwie hipotezy. Po pierwsze wydaje się, że obserwujemy powrót do cyklicznej, sezonowej zmienności liczby podmiotów gospodarczych obserwowanej przed IV kwartałem 2008 r. Świadczy o tym stagnacja w I i wzrost w II kwartale 2011 r. Po drugie, poziom przedsiębiorczości osiągnął kulminację – potencjał wzrostu w obecnych uwarunkowaniach się wyczerpał. Większość szukających nowego miejsca na rynku, która z powodu zmian wywołanych spowolnieniem gospodarczym rozważała otwarcie własnej firmy lub przynajmniej samozatrudnienie, kroku tego dokonała, ponadto liczyć się należy z barierą popytową – wraz z rosnąca liczbą podmiotów nasiliła się konkurencja hamująca dalszy wzrost przedsiębiorczości.

ppg_3_2011_rozdzial_19_rysunek_2

II kwartał cechował się dobrymi wynikami działalności przedsiębiorstw. Wszystkie trzy analizowane indeksy dynamiki – produkcji sprzedanej przemysłu, produkcji budowlano­-montażowej oraz sprzedaży detalicznej – w odniesieniu do analogicznego miesiąca roku poprzedniego cechowały się wartościami dodatnimi. Podobnie jak w I kwartale, bardzo wyraźny wzrost nastąpił w zakresie produkcji budowlano­-montażowej. Jest to kontynuacja pozytywnego trendu obserwowanego od początku 2010 r. Po części ma ona charakter efektu bazy – niskiej produkcji w roku poprzednim – z drugiej zaś jest efektem dużych inwestycji infrastrukturalnych. Bardzo korzystnym zjawiskiem jest także utrzymywanie się wysokiej dynamiki sprzedaży detalicznej. Optymizm konsumentów, a w efekcie duży popyt wewnętrzny, stabilizują stan gospodarki nie tylko województwa pomorskiego, ale całego kraju. Pewien niepokój budzić mogą zmiany w zakresie produkcji sprzedanej przemysłu. Mimo że jej dynamika nadal była wyraźnie dodatnia, to zdecydowanie mniejsza niż w I kwartale br.

Biorąc pod uwagę dynamikę omawianych wskaźników w stosunku do miesiąca poprzedniego, nie stwierdzono niepokojących zmian. Pomijając ujemną dynamikę produkcji sprzedanej przemysłu w kwietniu 2011 r., we wszystkich pozostałych przypadkach notowano przyrosty produkcji i sprzedaży.

Handel zagraniczny

W czerwcu 2011 r.[2] wartość eksportu wyniosła 592 mln euro, importu zaś 1225 mln euro. W stosunku do czerwca 2010 r. odnotowano ożywienie wymiany handlowej. Wzrósł zarówno eksport – o 32 proc. – jak i import – o 48 proc. (dynamika wyrażona w euro). Ujemne saldo wymiany handlowej województwa pomorskiego z zagranicą uległo dalszemu istotnemu pogłębieniu.

W czerwcu 2011 r. największy udział (47 proc.) w strukturze importu miały nadal kraje byłego ZSRR[3]. W stosunku rocznym ich udział wzrósł istotnie, bo o 13 pkt. proc. O blisko 3 pkt. proc. wzrósł również udział pozostałych krajów (z 20 do 23 proc.) Spadł natomiast udział krajów UE – o pond 5 pkt. proc. do poziomu 17 proc. Zanotowano także istotny (o 10 pkt. proc) spadek udziału krajów kapitalistycznych w imporcie. W czerwcu stanowił on zaledwie 14 proc.

W strukturze geograficznej eksportu w czerwcu 2011 r. nadal dominowały kraje UE (50 proc.). W stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego udział ten wzrósł o 12 pkt. proc. Kraje UE utrzymały więc status wyraźnego lidera. Na drugiej pozycji pod względem udziału w strukturze eksportu uplasowały się kraje kapitalistyczne (26 proc.) Jednak ich rola, w perspektywie rocznej dość wyraźnie spadła – udział w eksporcie zmalał aż o 21 pkt. proc. Istotny wzrost znaczenia w eksporcie odnotowały natomiast pozostałe kraje. Ich udział wzrósł z 4 proc. przed rokiem do 14 proc. w czerwcu 2011 r. Dość istotnym (9 proc.) udziałem w pomorskim eksporcie cechują się także państwa b. ZSRR. W stosunku rocznym nie nastąpiły wyraźne zmiany roli tych partnerów.

Rynek pracy i wynagrodzenia

II kwartał 2011 r. przyniósł stagnację zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Nastąpiła ona jednak na bardzo wysokim poziomie. Przeciętna liczba zatrudnionych w końcu czerwca wyniosła 280,7 tys. osób. W stosunku do końca 2010 r. wzrosła aż 2,2 proc., a w relacji do końca analogicznego kwartału roku poprzedniego o 3,7 proc. Omawiany kwartał był piątym z rzędu, kiedy w ujęciu rocznym nastąpił wzrost analizowanego miernika, choć tym razem był on minimalny, dlatego mówić należy raczej o stagnacji. Nie mniej w dłuższej perspektywie liczba zatrudnionych dość wyraźnie przekroczyła poziom notowany w 2008 r., a więc jeszcze w okresie sprzed rozlania się negatywnych efektów światowego kryzysu finansowego. Można zatem stwierdzić, że przynajmniej w odniesieniu do średnich i dużych przedsiębiorstw, efekty te zostały zniwelowane. Wobec zaobserwowanej stagnacji, trudno jednak powiedzieć, czy jest to trwałe zjawisko, czy też kolejne miesiące przyniosą regres.

II kwartał 2011 r. przyniósł dalszy wzrost wynagrodzeń. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w czerwcu kształtowało się na poziomie 3521 zł. Było ono o 1,6 proc. wyższe niż w marcu i o 5,4 proc. wyższe w porównaniu do analogicznego miesiąca roku poprzedniego. Podwyżka wynagrodzeń towarzyszy obserwowanemu od początku 2010 r. wzrostowi popytu na pracę w sektorze przedsiębiorstw. Jeżeli odnotowana stagnacja zatrudnienia będzie miała charakter trwały wzrost wynagrodzeń zapewne osłabnie, choć odczuwalny w gospodarce deficyt wykwalifikowanych robotników przemysłowych i budowlanych raczej nie doprowadzi do ich redukcji, a co najwyżej do stagnacji, jak miała miejsce w, trudnym dla rynku pracy, 2009 r.

ppg_3_2011_rozdzial_19_rysunek_3

W II kwartale 2011 r. nastąpił dość znaczny spadek bezrobocia. Liczba bezrobotnych na koniec czerwca br. wynosiła 100,1 tys. i była o 16,1 tys. niższa niż w końcówce I kwartału. W ujęciu kwartalnym redukcja bezrobocia sięgnęła 14 proc. Biorąc pod uwagę zmiany obserwowane w analogicznych kwartałach poprzednich lat, wartość ta jest dość wysoka. Tak znaczna redukcja bezrobocia na początku sezonu letniego mogła być efektem oczekiwań pracodawców na udany sezon turystyczny. Były one spowodowane niepewną sytuacją polityczną w najpopularniejszych pod względem wyjazdów turystycznych krajach. W perspektywie rocznej, w porównaniu do analogicznego miesiąca roku poprzedniego, liczba bezrobotnych prawie się nie zmieniła (wzrost o ok. 200 osób). Pomijając zmiany sezonowe, można więc mówić również o stagnacji bezrobocia.

Spadek poziomu bezrobocia w stosunku do końca kwartału poprzedniego znalazł odbicie w zmianach jego struktury. We wszystkich trzech analizowanych grup bezrobotnych – w wieku do 25 lat, w wieku 50 lat i więcej oraz długotrwale pozostających bez pracy – odnotowano spadek ich liczebności. Najgłębszy był on w przypadku bezrobotnych w wieku do 25 lat (19 proc.). To właśnie branża turystyczna wraz z usługami towarzyszącymi generuje duży popyt na młodych pracowników. Najmniejszy spadek (7 proc.) cechował grupę długotrwale bezrobotnych. Jednak sam fakt jego wystąpienia należy oceniać pozytywnie, gdyż w poprzednich kwartałach liczebność tej grupy zwiększała się dość szybko, co było echem szybko pogarszającego się stanu rynku pracy w 2009 r. i jego stagnacji w 2010 r.

W stosunku do końca czerwca 2010 r. liczba bezrobotnych ogółem prawie się nie zmieniła. Podobnie działo się z liczbą bezrobotnych w wieku do 25 lat i w wieku 50 lat i więcej. Istotnie (o 26 proc.) wzrosła liczba bezrobotnych długookresowo. Jak już wspomniano, jest to konsekwencja nienajlepszego stanu rynku pracy w dwóch poprzednich latach. Część ludzi, którzy utracili pracę w 2009 r. i w pierwszej połowie 2010 r., przez ponad rok nie zdołała ponownie się zatrudnić, co spowodowało, że zasiliła omawianą kategorię bezrobotnych.

ppg_3_2011_rozdzial_19_rysunek_4

II kwartał cechował się systematycznym spadkiem liczby ofert pracy zgłaszanych do powiatowych urzędów pracy. O ile w marcu było ich 5,2 tys., o tyle w czerwcu jedynie 4,4 tys. Od początku roku skala popytu na pracę jest wyraźnie niższa niż przed rokiem. Kształtuje się ona na poziomie z 2009 r., który był bardzo słaby pod tym względem. Być może w III kwartale będzie miał jeszcze miejsce kolejny wzrost liczby ofert pracy. Jeżeli wystąpi, to jego skala prawdopodobnie nie będzie znaczna (do ok. 5 tys. ofert zgłoszonych w ciągu miesiąca).

Ważniejsze wydarzenia

W-Z powstanie szybciej

Pięć miesięcy wcześniej niż planowano może być gotowy ostatni odcinek Trasy W-Z w Gdańsku. To jedna z najważniejszych inwestycji drogowych w regionie. Do użytku kierowców droga może być oddana pod koniec roku. Planowo budowa miała się zakończyć w maju przyszłego roku. Trasa W-Z łączy centrum Gdańska z obwodnicą Trójmiasta i autostradą A-1. W ramach budowy ostatniego jej odcinka powstanie nowa dwujezdniowa droga o długości 2,2 kilometra, nowe skrzyżowanie i węzeł drogowy, ulica Kartuska Północna o długości 840 metrów oraz boczne drogi o długości ok. 2,7 kilometra. Inwestycja wykonana jest już w 40 procentach. Prowadząca inwestycję spółka Gdańskie Inwestycje Komunalne zakłada, że większość robót zostanie wykonana do końca tego roku. Wiosną przyszłego roku planowane są roboty wykończeniowe, m.in. przy ekranach akustycznych i ogrodzeniach terenu oraz uporządkowanie terenu przylegającego do trasy. Wartość projektu wynosi ponad 149 mln zł. W ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko UE współfinansuje go w 85 procentach. Koszt robót budowlanych i inżynieryjnych wykonywanych przez firmę Skanska wynosi 89,5 mln zł.

Inteligentna zielona fala

Zintegrowany System Zarządzania Ruchem TRISTAR – największy, koordynowany przez Gdynię, partnerski projekt o charakterze metropolitalnym, a realizowany również przez Gdańsk i Sopot, dofinansuje Unia Europejska. Unijna dotacja pokryje 85% kosztów realizacji tej inwestycji. System opracowali naukowcy z Politechniki Gdańskiej. Ma on zrewolucjonizować poruszanie się po aglomeracji, m. in. poprzez generowanie „inteligentnej zielonej fali”. Swoim zasięgiem ma objąć 141 skrzyżowań. Światła będą sterowane tak, by kierowcy jak najszybciej opuszczali krzyżówki. Całkowita wartość projektu wynosi 184 mln zł. Realizacja zakończy się w czerwcu 2014 roku. Warto podkreślić, że pieniądze unijne pozyskane zostały nie przez pojedyncze miasta, ale przez Metropolię. Trójmiasto otrzyma ponad 156 mln zł ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

Kanał portowy w Gdyni przebudowany

Przebudowa kanału portowego w Gdyni była jedną z najważniejszych realizowanych w ciągu ostatnich lat inwestycji w gdyńskim porcie. Współfinansowana była przez Unię Europejską ze środków Funduszu Spójności w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko. Dofinansowanie wyniosło prawie 54 mln zł. Podstawowym celem projektu było zwiększenie dopuszczalnego zanurzenia dla statków oraz poprawa warunków nawigacyjnych w porcie. W ramach inwestycji pogłębiono i zwiększono średnicę obrotnic portowych, przebudowano sześć nabrzeży, pogłębiono dno przy nabrzeżach oraz przebudowano głowicę ostrogi pilotowej. Przebudowa kanału portowego pozwala na obsługę statków o całkowitym zanurzeniu do 13 metrów przy nabrzeżu Holenderskim i 12,7 metra przy Helskim I.?Pogłębiono też stanowiska przy nabrzeżach Francuskim, Norweskim i Słowackim. Zrealizowana inwestycja stanowi kolejny etap rozwoju Portu Gdynia i jest jednym z pierwszych zakończonych projektów, które dają możliwość innowacyjnego działania na rynku usług portowych.

Gigantyczny kontenerowiec zawinął do Gdańska

Pierwszy z wielkich kontenerowców w ramach nowego, uaktualnionego „rozkładu jazdy” (service schedule) AE10 wpłynął do portu w Gdańsku. Do nabrzeża terminalu DCT w Porcie Północnym przycumował największy kontenerowiec w historii gdańskich przeładunków. Maersk Elba – 366-metrowy gigant – może przewieźć na swoim pokładzie 13?092 kontenerów dwudziestostopowych (TEU). Był to jeden z 11 statków na tym serwisie (z których trzy posiadają ładowność po 13?092 TEU, a osiem jest jeszcze większych i dla nich ten parametr sięga ok. 15?500 TEU). Serwis AE10 łączący Daleki Wschód z Europą Północną jest znaczący dla Polski, gdyż zapewnia cotygodniowe zawinięcia do Gdańska.

Pomorska kolej się remontuje

Około 3 mld zł mają kosztować remonty i budowa linii kolejowych w województwie pomorskim w najbliższych latach. Powstanie Pomorska Kolej Metropolitalna, a odcinki linii Gdynia­-Kościerzyna, Reda­-Hel i Warszawa­-Gdynia będą zmodernizowane. Prace utrudnią ruch na kolei. Projekty realizowane na terenie województwa są finansowane w 60 procentach z funduszy unijnych, a w 40 procentach – z budżetu państwa oraz z kredytu, z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Zarząd PLK S.A. zapowiada, że w połowie 2014 r. jednym z efektów remontu infrastruktury kolejowej będzie przyspieszenie podróży do 160 km/godz., a na niektórych odcinkach nawet do 200 km/godz. Obecnie pociągi poruszają się z prędkością do 120 km/godz.; lokalnie występują zaś ograniczenia do 40–60 km/godz. Natomiast spółka Pomorska Kolej Metropolitarna S.A., w której samorząd województwa pomorskiego ma 100% akcji, buduje Pomorską Kolej Metropolitalną. Inwestycja ma kosztować 719 mln zł netto. Linia połączy Gdańsk­-Wrzeszcz z Portem Lotniczym im. Lecha Wałęsy i dalej z istniejącą linią kolejową Gdynia – Kościerzyna. Oddanie do użytku całej nowej linii PKM planowane jest na początku 2015 roku.

Nowy lotniczy przewoźnik

Eurolot rozpoczął loty krajowe z Gdańska. Pod koniec maja linie lotnicze Eurolot oficjalnie ogłosiły swoje wejście na pomorski rynek. Już tego lata rozpoczęły się regularne, codzienne połączenia z Gdańska do Krakowa oraz Wrocławia. Atutem tej ofert jest oczywiście krótki czas oraz komfort podróży dostępne w cenach porównywalnych do innych środków transportu. Na trasach do Krakowa i Wrocławia linie Eurolot operują samolotami typu ATR 42 zabierającymi na pokład 46 pasażerów.

Będzie czyściej i bezpieczniej

Poprawa czystości plaż w Trójmieście i wód Zatoki Gdańskiej oraz zabezpieczenie przeciwpowodziowe Gdańska to główne cele budowy i modernizacji systemu odprowadzania wód opadowych w tym mieście. Część kosztów pokryje Fundusz Spójności. Całkowity koszt prac wyniesie ponad 120 mln zł, z czego ponad 22 mln stanowi unijna pomoc. Pozostała kwota pochodzi z budżetów Gdańska i Pruszcza Gdańskiego. Nowy system ma za zadanie chronić przed zniszczeniami i podtopieniami po nawalnych ulewach, dzięki zapewnieniu odpowiedniej retencji i odpływu wód. W ramach projektu powstaną kompleksowe rozwiązania hydrotechniczne, dzięki którym wody opadowe będą odprowadzane już bez dużego ładunku zanieczyszczeń do Zatoki Gdańskiej. Podobne projekty są realizowane także w Sopocie i w Gdyni.

Sukces Saur Neptun Gdańsk

Gdańska firma znalazła się wśród nominowanych do Światowej Nagrody Wody – Global Water Awards. W dniach 18 i 19 kwietnia odbył się w Berlinie Światowy Szczyt Wody. Gdańska spółka wodociągowo­-kanalizacyjna otrzymała jedną z siedmiu nominacji w kategorii „Wyzwanie efektywności”, rywalizując z firmami z Brazylii, Bangladeszu, USA, Rumunii i Algierii. To pierwsza w historii polska spółka wodociągowa, której osiągnięcia doceniono nominacją do Global Water Awards. Impreza ta rokrocznie gromadzi wielkie kompanie, spółki, stowarzyszenia, agendy rządowe i samorządowe z całego świata, zajmujące się dystrybucją wodny, obsługą sieci wodociągowo­-kanalizacyjnych, a także technologiami odsalania wody morskiej. W tym roku w jedenastu kategoriach rywalizowało 48 podmiotów reprezentujących wszystkie kontynenty.

Gdyńska IVONA na Androidzie

IVONA Software zaprezentowała wielokrotnie nagradzany syntezator mowy IVONA w wersji dla platformę Google Android. Działanie syntetyzatora można zintegrować ze wszystkimi aplikacjami wspierającymi funkcję mowy, takimi jak Google Translator, Google Navigation, Cool Reader, FBReader, Tourist language Learn&speak, Book speech, Spiel, Moon+ Reader Pro, WikiDroyd i wiele innych. Głosy syntezatora mowy IVONA spotkały się z olbrzymim zainteresowaniem podczas prezentacji przez Apps4Android w strefie Google Sandbox na konferencji deweloperów Google w San Francisco w Kalifornii.

Energa i Philips chcą współpracować

Grupa Energa oraz europejski koncern Royal Philips Electronic podjęły decyzję o zawiązaniu aliansu strategicznego. Przyszła współpraca na polu nowoczesnych i energooszczędnych technologii ma zaowocować rozwojem nowych usług. Byłyby to m.in. smart lighting (inteligentne sterowanie oświetleniem i zdalne zarządzanie infrastrukturą oświetleniową), a także nowoczesne produkty, takie jak wysoce energooszczędne oprawy oświetlenia ulicznego i przemysłowego.

Gaz łupkowy na Pomorzu

Na surowiec natrafiła w Łebieniu pod Lęborkiem firma 3Legs Resources, wykonując pierwszy w Polsce odwiert poziomy. Spółka ujawniła, że stwierdzono wysokie nasycenie gazu w całym poziomym korytarzu. 3Legs Resources ma zamiar prowadzić badania i testy odwiertu w okolicach miejscowości Warblino. W Polsce – jak dotąd – wydano 87 koncesji na poszukiwanie złóż gazu niekonwencjonalnego, m.in.: amerykańskim Exxon Mobil, Chevron, Maraton, ConocoPhillips i kanadyjskiej Lane Energy. Szacuje się, że przemysłowe wydobycie gazu łupkowego nie rozpocznie się w Polsce wcześniej niż za 10–15 lat. W kwietniu amerykańska Agencja ds. Energii (EIA) poinformowała, że Polska ma 5,3 bln m3 możliwego do eksploatacji gazu łupkowego, czyli najwięcej z 32 państw europejskich, w których przeprowadzono badania. Ta ilość surowca powinna zaspokoić zapotrzebowanie Polski na gaz przez najbliższych 300 lat.

Powstaje „Invest in Pomerania”

„Invest in Pomerania” to system obsługi inwestorów zagranicznych w województwie pomorskim. Pod koniec kwietnia system został zaprezentowany w Sopocie. Tworzą go między innymi: urzędy miast w Gdańsku, Gdyni, Sopocie i w Słupsku, Pomorska i Słupska Specjalna Strefa Ekonomiczna, Gdańska Agencja Rozwoju Gospodarczego oraz Samorząd Województwa Pomorskiego. Koordynatorem systemu jest Agencja Rozwoju Pomorza. System ma charakter otwarty. Działalność systemu przez najbliższe dwa lata będzie finansowana w 75 procentach ze środków unijnych. Pozostałą kwotę wpłacą instytucje, które do niego przystąpią. Dzięki nowej inicjatywie w województwie powstanie jeden punkt kontaktowy dla obecnych i potencjalnych inwestorów. Zakłada się, iż w ciągu pięciu lat uda się przyciągnąć 30 nowych inwestycji. Nowe przedsięwzięcia mają dać około 5 tysięcy nowych miejsc pracy. Przynajmniej połowa z nich ma być przeznaczona dla osób z wyższym wykształceniem. Utworzenie nowego systemu jest jednym z efektów „Analizy atrakcyjności inwestycyjnej województwa pomorskiego” przeprowadzonej przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową i PWC Polska na zlecenie ARP w ramach projektu pt.: „System promocji i informacji gospodarczej Województwa Pomorskiego” (SPIG).

Gdynia najbardziej atrakcyjna dla biznesu

Gdynia zwyciężyła w rankingu miesięcznika „Forbes” w kategorii najbardziej atrakcyjnych dużych miast dla biznesu. W rankingu wzięto pod uwagę miasta liczące od 150 do 300 tys. mieszkańców. Gdynia pokonała m.in. Rzeszów (2 miejsce) i Toruń (3 miejsce). Według danych zebranych przez Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej w 2010 r. w Gdyni pojawiło się 315 nowych spółek, a wskaźnik ich przyrostu na 1000 mieszkańców, który decydował o pozycji w rankingu, wyniósł 1,16. W 2010 r. w Gdyni zarejestrowano 51 firm z udziałem kapitału zagranicznego. W sumie w mieście funkcjonuje prawie tysiąc spółek z obcym kapitałem, co stanowi ok. 21 proc. ogólnej liczby spółek handlowych w Gdyni. Natomiast prezydent miasta, Wojciech Szczurek, znalazł się na siódmym miejscu w rankingu prezydentów miast tygodnika „Newsweek”. Badano wskaźniki ekonomiczne w trudnym, kryzysowym okresie: dochody miasta, umiejętność pozyskiwania środków unijnych, zadłużenie, inwestycje prowadzone z budżetu i zdolność przyciągania inwestorów. Sprawdzono, jak prezydenci radzą sobie z problemami społecznymi, czy inwestują w kulturę, edukację, rekreację, sport. Oceniano również wynik uzyskany w ostatnich wyborach samorządowych.

Hilton Gdańsk najlepszym hotelem w Polsce

Hotel Hilton w Gdańsku dołączył do grona 500 najlepszych hoteli na świecie w rankingu Expedia Insiders’ Select 2011. Jednocześnie jest to jeden z pięciu hoteli wyróżnionych w naszym kraju. Malowniczo położony nad rzeką Motławą Hilton Gdańsk uplasował się na 12 miejscu w Europie i 38 miejscu na świecie. Expedia jest liderem internetowej branży turystycznej założonym w 1996 roku przez Microsoft. Expedia Insiders’ Select 2011 to ranking 500 najlepszych hoteli na świecie oparty na 500 tys. ocen użytkowników strony Expedia. Ranking ten jest połączony z opiniami ponad 500 światowych ekspertów firmy. Hilton Gdańsk jest jednym z najbardziej utytułowanych hoteli ubiegłego roku w Polsce. Obiekt zaprojektowany przez Stefana Kuryłowicza w niespełna jedenaście miesięcy od otwarcia, w czerwcu 2011, został uznany za najlepszy projekt hotelowy roku w Europie Środkowej i Wschodniej (CEEQA przy współpracy z „Financial Times”). Hilton Gdańsk wraz z miastem Gdańsk został także wybrany przez „New York Times” jako siedemnaste najciekawsze miejsce na świecie warte odwiedzenia w 2011 r.

Velo­-city Global 2014 w Gdańsku?

Gdańsk będzie ubiegać się o prawo organizacji Światowego Kongresu Rowerowego Velo­-city Global w 2014 roku. Podobne kongresy organizowane są od roku 1980. Skupiają osoby zaangażowane w realizację działań ułatwiających korzystanie z roweru jako codziennego środka transportu. Specjaliści inżynierii ruchu drogowego, zarządzania mobilnością, urbaniści, architekci, eksperci marketingu społecznego, ekolodzy i biznesmeni łączą siły z przedstawicielami samorządów oraz politykami najwyższych szczebli w celu propagowania korzyści wynikających z rozwoju ruchu rowerowego. Kongres organizowany jest przez Europejską Federację Cyklistów i trwa 6 dni. Od roku 2009 organizowane są naprzemiennie kongresy o zasięgu europejskim i ogólnoświatowym, o jaki ubiega się Gdańsk.

[1] Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową od stycznia 2001 r. prowadzi badanie koniunktury gospodarczej w województwach. Badanie prowadzone jest metodą testu koniunktury, polegającą na comiesięcznym ankietowaniu określonej grupy podmiotów gospodarczych. Ankietowani odpowiadają na pytania dotyczące odczuć związanych z ogólną sytuacją gospodarczą w województwie oraz charakteryzują sytuację swoich firm. Pytania dotyczą między innymi poziomu produkcji, sprzedaży, zatrudnienia. Szczegóły: http://ibngr.pl/index.php/pl/lewe_menu/koniunktura_w_wojewodztwach

[2] Dane za rok 2011 pochodzą ze zbioru otwartego, co oznacza, że przez cały rok sprawozdawczy rejestrowane są dane dotyczące wszystkich miesięcy (bieżących i poprzednich w przypadku dosyłania brakujących danych) oraz korekt rejestrowanych za okres sprawozdawczy, którego dotyczą. Dane na dzień 18.08.2011.

[3] Do krajów byłego ZSRR należą: Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Ukraina, Uzbekistan. Do krajów kapitalistycznych zaliczają się m.in.: Watykan, Norwegia, Liechtenstein i Szwajcaria w Europie, USA, Australia, Japonia, Kanada, Singapur, Nowa Zelandia, Wyspy Marshalla. Za kraje Europy Środkowo-Wschodniej uważa się m.in.: Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Serbię i Czarnogórę.

Niniejszy artykuł powstał na podstawie następujących materiałów, w całości opublikowanych na stronie internetowej PPG (ppg.ibngr.pl): A. Hildebrandt, 2011, Handel zagraniczny w województwie pomorskim , I. Wysocka, 2011, Wiadomości gospodarcze , P. Susmarski, 2011, Koniunktura gospodarcza w województwie pomorskim w czerwcu 2011 r. , M. Tarkowski, 2011, Poziom rozwoju gospodarczego województwa pomorskiego i jego zmiany w czerwcu 2011 r.

Opis ważniejszych wydarzeń przygotowała I. Wysocka. Wyboru i zestawienia dokonał M. Tarkowski.

 

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Globalizacja w polskim wydaniu

Jeszcze do niedawna globalizacja zaliczana była do haseł najczęściej wyszukiwanych na stronach internetowych. Firmy konsultingowe prześcigały się w publikowaniu rankingów klasyfikujących państwa ze względu na zaawansowanie procesu globalizacji. Dziś globalizacja budzi coraz bardziej sprzeczne emocje. Im bardziej jej doświadczamy, tym lepiej zdajemy sobie sprawę nie tylko z wynikających z niej korzyści, ale i z towarzyszących jej kosztów.

Trudno jednoznacznie zdefiniować pojęcie „globalizacja” i trudno w sposób niebudzący wątpliwości ocenić jej zakres, zasięg i skutki. Definicja zawarta w słowniku Webstera kładzie nacisk na ekonomiczny aspekt procesu globalizacji. Hasło globalizacja, po raz pierwszy użyte w 1951 r., oznaczało rosnące zintegrowanie gospodarki światowej przejawiające się rosnącymi przepływami handlowymi, kapitałowymi oraz siły roboczej. Obecnie wymiar gospodarczy został uzupełniony przez wymiar techniczny, społeczno­-kulturowy oraz polityczny. W wymiarze gospodarczym pojęcie globalizacji występuje wymiennie z pojęciem otwartości gospodarczej. Otwartość gospodarki krajowej jest pojęciem wielowymiarowym i niejednoznacznym. Rozumiana jako stan oznacza stopień swobody przemieszczania się towarów i czynników produkcji między danym krajem i zagranicą (otoczeniem zewnętrznym). Jako proces oznacza zwiększanie (lub zmniejszanie) otwartości. Przedmiotem transferu (przemieszczania) przez granice kraju mogą być: dobra, usługi, w tym wiadomości (informacje), osoby, kapitał i inne czynniki produkcji (w tym wiedza i innowacje).

Uczestnictwo w handlu międzynarodowym pomogło wielu krajom rozwijać się znacznie szybciej. Stymulująca wzrost gospodarczy sprzedaż zagraniczna była najważniejszym punktem polityki przemysłowej, która wzbogaciła wiele krajów Azji i sprawiła, że miliony ludzi stały się tam zamożniejsze. Globalizacja zmniejszyła poczucie izolacji istniejące w wielu krajach rozwijających się (w tym w Polsce) i zapewniła ich mieszkańcom dostęp do wiedzy nieosiągalny przed stuleciem nawet w krajach najbogatszych. W jakim stopniu zatem zglobalizowana jest polska gospodarka?

Polska przeciętna w rankingach

W 2002 r. profesor uniwersytetu w Mannheim, Axel Dreher, zaproponował syntetyczny indeks globalizacji (KOF index of globalization ) uwzględniający jej gospodarczy, społeczny oraz polityczny wymiar. Posługując się danymi z 2000 r., za najbardziej zglobalizowane państwa uznał Stany Zjednoczone, Kanadę oraz kraje skandynawskie. Polska uplasowała się w klasyfikacji na 29. miejscu, za Rosją, lecz wyprzedzając Grecję. Znacznie ciekawszych informacji dostarcza jednak ten sam ranking opublikowany w 2011 r. Liderem zestawienia okazała się Belgia, przed Austrią, Holandią oraz państwami skandynawskimi. Przewodzące w 2002 r. Stany Zjednoczone uplasowały się w 2011 r. na 27. pozycji, wyprzedzając Polskę oraz Grecję. O pozycji Polski zadecydował wysoko oceniony aspekt polityczny. Zdecydowanie gorzej oceniono Polskę pod względem gospodarczym (49. pozycja w rankingu), uwzględniającym m.in. relację handlu zagranicznego i zagranicznych inwestycji bezpośrednich do PKB, wysokość ceł oraz barier pozataryfowych.

W pozostałych rankingach klasyfikujących państwa ze względu na poziom zglobalizowania gospodarki pozycja Polski z reguły jest zbliżona. Ranking E&Y plasuje Polskę na 25. pozycji, z kolei wg AT Kearney jest to miejsce 41. (dane za 2007 r.).

Cechą wspólną rankingów globalizacji jest prymat krajów małych, o niewielkim rynku wewnętrznym zmuszającym do otwarcia gospodarek. Uwagę zwraca również stosunkowo duża zmienność pozycji poszczególnych krajów, w szczególności w aspekcie gospodarczym. Wynika ona zapewne ze względności pomiaru, czyli plasowania danego kraju w stosunku do innych państw. Przesunięcie w górę rankingu oznacza, że proces globalizacji zachodzi szybciej niż w innych państwach, które wzięto pod uwagę w klasyfikacji. Spadek jest tożsamy najczęściej z osłabieniem tempa, ale niekoniecznie z odwróceniem procesu.

Przyglądając się Polsce na mapie zglobalizowanego świata, warto dokonać oceny stopnia otwartości gospodarczej, analizując przepływy handlowe, kapitałowe oraz ich relacje względem produktu krajowego brutto.

Coraz mocniejsza pozycja w globalnym handlu

Oceny stopnia otwartości gospodarczej dokonuje się poprzez analizę relacji przepływów zewnętrznych do takich kategorii makroekonomicznych jak produkt krajowy brutto, popyt krajowy, konsumpcja, inwestycje.

Liczne badania potwierdzają dodatnią zależność stopnia otwartości gospodarki od poziomu jej rozwoju (mierzonego np. wartością produktu per capita), ale także zależność ujemną wobec rozmiaru kraju mierzonego liczbą ludności, powierzchnią czy wielkością PKB.

Według danych Banku Światowego od 1980 r. do 2010 r. eksport światowy zwiększył się ponad siedmiokrotnie. W tym samym okresie polska sprzedaż zagraniczna odnotowała niemal 12-krotny wzrost wartości.

ppg_3_2011_rozdzial_18_tabela_1 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_1 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_2 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_3 ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_4

Obecnie udział polskiego eksportu w eksporcie globalnym kształtuje się na poziomie 1,1 proc., zbliżonym do poziomu obserwowanego w krajach takich jak Irlandia (1,1 proc.), Austria (1,1 proc.) czy Norwegia (0,9 proc.).

Wysokie tempo zmian cechowało również polski import. W rezultacie w 2010 r. udział Polski w światowym imporcie wyniósł 1,1 proc., plasując pod tym względem krajową gospodarkę na poziomie szwedzkiej (1,1 proc.) czy austriackiej (1,0 proc.), a wyprzedzając Węgry (0,6 proc.), Czechy (0,8 proc.) czy Danię (0,8 proc.).

Szczególnie wysoka dynamika obrotów handlowych obserwowana w pierwszej dekadzie XXI w. wpisała się w nową fazą globalizacji, określaną też jako postępujący szok globalizacyjny. Impulsem dynamizującym przepływy towarowe była integracja krajów dawnego bloku wschodniego z gospodarką światową oraz stopniowa liberalizacja handlu przez rozwijające się kraje Azji. Okazało się, że kraje rozwijające się dogoniły bądź wyprzedziły pod względem otwartości handlowej kraje wysoko rozwinięte. Dotyczyło to również Polski.

ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_2

Na koniec 2010 r. relacja polskiego eksportu do produktu krajowego brutto wyniosła niemal 42 proc., przy średniej wartości wskaźnika nieprzekraczającej 30 proc. dla gospodarki światowej. Skala otwartości polskiej gospodarki zbliżona jest do niemieckiej, w której opisywana zależność sięga 46,6 proc., szwedzkiej (41,6 proc.) czy fińskiej (39,8 proc.). Zdecydowanie przekracza otwartość gospodarki amerykańskiej czy chińskiej. Imponuje tempo zmian. Tylko w ostatnim dziesięcioleciu znaczenie eksportu w tworzeniu produktu krajowego brutto wzrosło o prawie 54 proc.

Podobne tendencje obserwowano w imporcie. W rezultacie na koniec 2009 r. relacja handlu zagranicznego Polski do wielkości gospodarki mierzonej wartością PKB przekroczyła 77 proc. (przy średniej globalnej kształtującej się na poziomie 49,7 proc.).

Syntetyczny obraz stanu i proporcji rozwoju współczesnej gospodarki światowej i zaawansowania procesów globalizacyjnych przedstawiono w tabeli 1. Zawarte tu informacje pozwalają ocenić poziom otwartości polskiej gospodarki na tle wybranych krajów.

ppg_3_2011_rozdzial_18_tabela_1

Dynamiczny wzrost międzynarodowych transferów kapitałowych

Informacje o przepływach kapitałowych są również cennym miernikiem pozwalającym na ocenę poziomu zglobalizowania gospodarki. Udział inwestycji zagranicznych, które napłynęły do Polski w skumulowanym napływie inwestycji zagranicznych na świecie, wskazuje na stosunkowo niewielki poziom umiędzynarodowienia. Uwagę zwraca jednak tempo zachodzących zmian. O ile w 2000 r. relacja zagranicznych inwestycji bezpośrednich ulokowanych w Polsce do zagranicznych inwestycji bezpośrednich na świecie wynosiła około 0,6 proc., o tyle na koniec 2010 r. wskaźnik ten przekroczył 1,2 proc.

ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_3

Inwestorzy lokujący kapitał za granicą coraz częściej dostrzegają rosnącą atrakcyjność Polski, co przekłada się na wzrost znaczenia w międzynarodowym systemie gospodarczym. Podobną tendencję wzrostową zaobserwowano w przypadku Austrii, Republiki Czeskiej, Japonii oraz Australii. Obecnie relacja powyższego wskaźnika dla Polski zbliżona jest do wartości osiąganych przez Danię, Austrię, Turcję oraz Japonię.

Rośnie również znaczenie Polski jako państwa, będącego źródłem kapitału zagranicznego inwestowanego w postaci zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Warto zaznaczyć, że analiza rozkładu źródeł pochodzenia kapitału wskazuje koncentrację. Ponad 52,5 proc. zagranicznych inwestycji bezpośrednich pochodzi z zaledwie pięciu krajów (Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec oraz Holandii). W przypadku biorców kapitału 51,4 proc. trafia do dziewięciu państw. Nie dziwi zatem sięgający zaledwie 0,21 proc. udział polskich inwestycji zagranicznych w skumulowanej wartości zagranicznych inwestycji bezpośrednich na świecie (2010 r.). Interesująco prezentuje się natomiast dynamika zmian. Omawiany udział wzrósł bowiem w porównaniu z rokiem 2000 prawie 12-krotnie. Co więcej, żaden z krajów OECD nie wykazywał tak wysokiego tempa zmian. Jest to oczywiście zrozumiałe ze względu na efekt bazy, sprawiający, że zdecydowanie łatwiej uzyskać wysoki mierzony procentowo wzrost, wychodząc ze stosunkowo niskiego poziomu. Jednak dynamika Polski zaskakuje również, gdy porównamy ją z dynamiką Estonii, Czech czy Węgier.

ppg_3_2011_rozdzial_18_rysunek_4

Podsumowanie

Polska, mimo nadal stosunkowo niewielkiego udziału w gospodarce światowej (zarówno pod względem wartości eksportu, importu, jak i wytwarzanego PKB), dynamicznie się otwiera. Świadczy o tym szybki wzrost eksportu i importu w ostatnich 20 latach. Od 1994 r. wartość eksportu wzrosła 8-krotnie i był to jeden z wyższych wzrostów na świecie – wyprzedziliśmy kraje zaawansowane gospodarczo, takie jak: USA, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Kanada, Japonia, Hiszpania, oraz kraje rozwijające się, takie jak: Meksyk, Bułgaria, Rumunia. W tym samym czasie dynamiczny, bo 9-krotny wzrost wartości importu uplasował Polskę za Chinami i Indiami. Pod względem wzrostu wartości importu Polska znalazła się przed szybko rozwijającymi się Węgrami, Meksykiem, Bułgarią, Rumunią, Rosją. Pozostawiła też daleko w tyle Stany Zjednoczone, Japonię, Kanadę, Niemcy, Francję, Włochy, Wielką Brytanię i Hiszpanię.

Rośnie również znaczenie Polski na mapie przepływów kapitałowych. Dotyczy to zarówno przyjmowania zagranicznych inwestycji bezpośrednich przez Polskę, jak i – co ciekawe – coraz większego znaczenia polskich inwestycji bezpośrednich ulokowanych za granicą. Należy jednak podkreślić, że strumień polskiego kapitału kierowany do innych państw jest nadal bardzo niewielki.

Mierząc poziom zglobalizowania za pomocą relacji eksportu do PKB gospodarkę polską można porównać do niemieckiej. Biorąc pod uwagę stosunek wartości eksportu do liczby mieszkańców (eksport per capita ), Polska plasuje się w czołówce krajów rozwijających się.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Czas na własną technologię

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Energomontaż brał udział w budowie elektrowni jądrowej w Olkiluoto w Finlandii. Czy dzięki temu drzwi do kolejnych inwestycji w energetyce jądrowej stanęły przed wami otworem?

Piotr Lejman: Po katastrofie w japońskiej elektrowni Fukushima plany budowy nowych bloków mogą się odsunąć w czasie. Mimo to mamy zapytania od inwestorów lub głównych wykonawców dotyczące różnych elementów konstrukcyjnych. Wyjaśnię, że do Finlandii dostarczyliśmy obudowę bezpieczeństwa reaktora jądrowego. W gruncie rzeczy jest to nawiązanie do początków działalności naszej firmy, gdyż Energomontaż Północ z siedzibą w Gdyni został powołany przed laty do budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu. Mimo zaniechania tej inwestycji energetyka, w tym jądrowa, jest nadal obiektem zainteresowań zarówno naszej firmy, jak i całej grupy Polimex­-Mostostal. Wiemy, jak budować elektrownie i jesteśmy przygotowani do wyzwań o bardzo wysokich wymaganiach jakościowych. Podobne oczekiwania stawiają zleceniodawcy z sektora offshore. Zainteresowane budową elektrowni jądrowej w Polsce koncerny Westinghouse i Areva już poszukują podwykonawców i dlatego rozmawiamy z nimi o współpracy. Obie firmy, a szczególnie Amerykanie, przywiązują ogromną wagę do wysokiej jakości prac. Bezpieczeństwo jest ich kolejnym oczkiem w głowie. Dlatego nawet robocze wizyty zaczynają od kontroli przestrzegania zasad bezpieczeństwa pracy. Chcą gwarancji, że wyroby powstające u podwykonawców będą najwyższej jakości oraz produkowane będą z dbałością o bezpieczeństwo ludzi i z poszanowaniem środowiska naturalnego. Muszą być przekonani, że nie zdarzą się żadne nieprzewidziane sytuacje podważające zaufanie do projektu oraz wykonawstwa.

Z takimi doświadczeniami macie lepszą pozycję startową w późniejszych konkursach.

Oczywiście. W Olkiluoto Francuzi byli pod wrażeniem jakości naszych prac. Wysyłaliśmy drogą morską ważące kilkaset ton elementy, które na miejscu – dzięki dokładności wykonania – udało się sprawnie zamontować. W tym samym czasie budowano podobny reaktor we francuskiej elektrowni w miejscowości Flamanville. Zastosowano tam inną technologię wykonania i montażu obudowy bezpieczeństwa reaktora i były duże problemy ze zmieszczeniem się w wymaganych tolerancjach.

Realizowanie dużych zleceń dla poważnych partnerów zagranicznych wiąże się z długotrwałymi audytami i poznawaniem możliwości wykonawczych firmy. Dopiero po zaliczeniu przedsiębiorstwa do grona kwalifikowanych dostawców przystępuje się do przetargu i negocjacji.

Jak wyglądało zdobycie kontraktu na prace w fińskiej elektrowni?

Przy takich inwestycjach zainteresowanie jest spore i odbywa się po prostu konkurs. Wcześniej są długotrwałe audyty, poznawanie organizacji i możliwości wykonawczych firmy. Po zaliczeniu przedsiębiorstwa do grona kwalifikowanych dostawców przystępujemy zwykle do przetargu i szeregu negocjacji. Przygotowujemy się do kolejnego kontraktu w sektorze offshore i amerykański koncern prowadzi u nas audyt już od blisko dwóch lat. Dalej w trakcie realizacji zamówienia w każdej chwili można się spodziewać kolejnych, wyrywkowych audytów.

Nieustannie musicie utrzymywać zleceniodawcę w przekonaniu, że dotrzymujecie zobowiązań?

Tak się to odbywa. Przed rozpoczęciem każdego zlecenia, każdego etapu prac przyjeżdżają przedstawiciele zleceniodawcy i sprawdzanie zaczyna się niemal od początku. Dokumentujemy każdy etap prac, takie są zasady przy budowie odpowiedzialnych konstrukcji i urządzeń. Absurdalność tak drobiazgowych kontroli jest pozorna. Ktoś, kto inwestuje ogromne pieniądze, chce ograniczyć ryzyko poprzez najwyższy możliwy poziom wykonania.

Prezes Grupy Polimex­-Mostostal ogłosił niedawno większą niż do tej pory aktywność na zagranicznych rynkach. Czy gdyńska część grupy zna już swoje nowe zadania?

Polimex w ostatnich latach urósł w siłę. Zgromadzenie w jednej grupie wielu dobrych firm otwiera nowe możliwości. Na przykład wchodząca w skład grupy kolejowa firma Torpol wygrała kontrakt w Norwegii. Spółki z Grupy Polimex Mostostal uczestniczą w budowie nowych bloków energetycznych na terenie Niemiec. Firmy budowlane wygrywają krajowe przetargi o dużej wartości. Spoglądają też na Wschód, skąd już przychodzą interesujące zapytania i można się spodziewać kolejnych dużych kontraktów. Zadanie naszej Spółki to ekspansja, rozwój i aktywna współpraca z firmami z Grupy Kapitałowej.

Czy zakup doku i nabrzeża po Stoczni Gdynia związany jest z konkretnymi planami na przyszłość?

Planowaliśmy taką inwestycję dużo wcześniej. Analiza rynku wskazywała, że bez nabrzeża, bez dostępu do wody, bez odpowiedniego zaplecza dźwigowego nie będziemy mogli konkurować na rynku i poszerzać swojej oferty.

Będziecie poszerzać swoją ofertę poza urządzenia do wydobycia gazu i ropy z dna morskiego oraz dla sektora energetyki wiatrowej?

Już to robimy. Konrad Jaskóła – prezes Polimex­-Mostostal – niedawno mówił, że spółka w Gdyni umożliwia znaczące poszerzenie oferty całej grupy. Jeżeli jakakolwiek firma z grupy będzie wykonywać zlecenie budowy np.: instalacji energetycznych lub chemicznych w miejscach położonych nad wodą, to dzięki nam może je złożyć w wielkogabarytowe elementy i w całości przetransportować na plac budowy. Jesteśmy w stanie zmontować i przetransportować drogą morską moduły o wadze do 4 tys. ton. To znaczący atut i szansa na zdobycie przewagi konkurencyjnej.

Wszystko na eksport?

Nasza spółka sprzedaje za granicę 95 proc. swojej produkcji. Nie konkurujemy z wytwórcami konstrukcji stalowych w kraju, gdyż nasza jakość i ceny uwzględniają zagraniczne realia. W Polsce widzimy duże zainteresowanie energetyką wiatrową, ale póki co dotyczy to wyłącznie wież budowanych na lądzie. Tymczasem w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Danii i krajach skandynawskich morskie farmy wiatrowe budzą największe zainteresowanie. Mając doświadczenie, odpowiednie wyposażenie i dostęp do wody, jesteśmy dobrym partnerem dla inwestorów z tego sektora. Nasze inwestycje związane z zakupem nowych maszyn mają związek z planami rozwojowymi Spółki, we wszystkich wspomnianych kierunkach: offshore – nafta i gaz oraz morskie farmy wiatrowe, chemia, energetyka, hydrotechnika, a także przebudowa statków. Technologia wydobycia nafty i gazu z dna morskiego w ostatnich latach bardzo się zmieniła. Pojawiły się nowe możliwości, jest to niezwykle ciekawa dziedzina wykorzystująca najnowsze zdobycze nauki i techniki. W Polsce te technologie nie są dostępne, dlatego nasza aktywność skierowana jest na rynki zagraniczne.

A co z rosnącym zainteresowaniem stoczni na Dalekim Wschodzie budową coraz bardziej wyspecjalizowanych jednostek?

Korea i Chiny to dziś potężni gracze na rynku offshore. Mamy nadzieję, że w przyszłości skoncentrują się na wydobyciu i eksploatacji swoich zasobów. Trudno do końca ocenić, na ile samodzielnie są w stanie konkurować w dziedzinie technologii wydobycia nafty i gazu z dna morskiego, ale już dziś potrafią skutecznie konkurować na rynku budowy platform wiertniczych. Dwie platformy, na które składaliśmy oferty pojechały właśnie w tamtym kierunku. Jedna do Singapuru, a druga do Korei.

Wasza strona internetowa, oprócz wersji w języku polskim i angielskim, ma również wersję norweską. Przeważająca większość wymienianych na stronie kontraktów odbywała się w krajach skandynawskich. To najważniejsze rynki?

Większość prac wykonujemy dla norweskich, fińskich oraz duńskich inwestorów. Ale wspominałem, że jesteśmy w trakcie długiego audytu wykonywanego przez jedną z amerykańskich firm, i to oczywiście wiąże się z wejściem na tamtejszy rynek.

Kryzys, który rozpoczął się w roku 2008, przyniósł firmie kłopoty czy też otworzył nowe możliwości?

Nie zmarnowaliśmy tego czasu. Wygraliśmy przetarg i kupiliśmy wspomniany dok oraz nabrzeże. Do tego inwestycje w nowe wyposażenie, m.in. fabrykę do obróbki wielkogabarytowych elementów. Planujemy wydać w sumie prawie 90 mln zł i to pokazuje, że kryzys można też dobrze wykorzystać.

Duże firmy, dysponujące własnymi laboratoriami i naukowcami, mają przewagę nad mniejszymi przedsiębiorstwami, których nie stać na inwestowanie w rozwój. Zarówno w Grupie, jak i w naszej firmie coraz częściej rozmawiamy o tym, że trzeba zainwestować we własną, unikalną technologię.

Co jest największą barierą dla polskich firm próbujących wejść na zagraniczne rynki na szerszą skalę?

Nie ma jednej odpowiedzi, gdyż w różnych branżach różnie to wygląda. W nowych gałęziach gospodarki łatwiej wywalczyć sobie miejsce na rynkach międzynarodowych. Natomiast w takiej jak nasza jest to trudniejsze. Rynek jest podzielony między dużych wykonawców i wejść na niego nowym firmom nie jest łatwo. Bardzo ważna jest też technologia. Duże firmy, dysponujące własnymi laboratoriami i naukowcami, mają przewagę nad mniejszymi przedsiębiorstwami, których nie stać na inwestowanie w rozwój. To m.in. dlatego polskie firmy mają do nadrobienia pewien dystans. Zarówno w grupie, jak i w naszej firmie coraz częściej rozmawiamy o tym, że trzeba zainwestować we własną, unikalną technologię.

Własne zaplecze naukowo­-badawcze?

Brak takiego zaplecza staje się coraz bardziej widoczny i stoimy przed koniecznością zainwestowania w jego rozwój. Współpraca przemysłu z uczelniami jest w Polsce w powijakach, ale chcąc naprawdę skutecznie konkurować z dużymi zagranicznymi koncernami, i to na ich rynkach, musimy m.in. o to zadbać. Za granicą te mechanizmy działają, a my je dopiero tworzymy. Wyobrażam sobie, że w Polsce po zbudowaniu z pomocą unijnych funduszy infrastruktury – głównie komunikacyjnej – przyjdzie również czas na zadbanie o ścisłą współpracę gospodarki i nauki.

Czy pomorskie uczelnie właściwie przygotowują absolwentów?

Młodzi ludzie poruszają się swobodnie w globalnej przestrzeni. Nie muszą się uczyć tak długo jak moje pokolenie z uwagi na zdecydowanie szybszy dostęp do informacji. Przede wszystkim znajomość obcych języków jest dziś bardziej powszechna. Uczelnie techniczne coraz częściej zwracają uwagę na przedmioty ekonomiczne. Ma to ogromne znaczenie np. w przypadku takiej firmy jak nasza. Jestem optymistą, patrząc na nowych absolwentów.

Trzeba się nauczyć handlować, współpracować z Anglikiem, Amerykaninem, Norwegiem i, jak będzie trzeba, również z Chińczykiem. Jednak łatwiej to następuje, kiedy granice są otwarte.

Wchodząc na międzynarodowe rynki, bez problemów się odnajdują?

Ostatnie dwadzieścia lat wiele zmieniło. Dziś na co dzień stykamy się z obcokrajowcami w Polsce. Równie często wyjeżdżamy za granicę i wiele barier mentalnych przestało istnieć. Oczywiście trzeba się nauczyć handlować, współpracować z Anglikiem, Amerykaninem, Norwegiem i, jak będzie trzeba, również z Chińczykiem. Jednak łatwiej to następuje, kiedy granice są otwarte. Sądzę, iż wszyscy jesteśmy ciekawi świata, dotyczy to w szczególności młodych ludzi.

Ile trzeba czasu, żeby wspiąć się te kilka szczebli wyżej i przestać być podwykonawcą, a stać się głównym wykonawcą z największą marżą?

To jest nasz cel. Dziś na przykład produkujemy elementy platform wiertniczych, ale chcemy je projektować i wykonywać w całości. Rozbudowujemy własne biuro projektowe i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy mogli zaoferować również i takie usługi. Osiągnięcie wyższej pozycji na rynku składa się z dużej ilości dobrze wykonanych prac, zaangażowania, nieustannego rozwoju, coraz większych projektów, niezbędnego kapitału. Jeszcze większe znaczenie mają odpowiedni ludzie. A przede wszystkim trzeba szukać nowych rozwiązań, proponować je i uciekać konkurencji.

Dziękuję za rozmowę.

Skip to content