Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jest ich kilka i rosną w siłę

Z Kazimierzem Kleiną , Senatorem, w minionej kadencji Posłem na Sejm RP, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

– Nasz region od lat chlubi się dużą liczbą przedsiębiorstw i dużą aktywnością. Jednocześnie przez długi czas poziom bezrobocia w naszym województwie był powyżej średniej krajowej. Jak wytłumaczyć te dwa wskaźniki?

– Kazimierz Kleina: Województwo pomorskie jest jednym z szybciej rozwijających się w Polsce. Szczególnie sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Najwięcej takich firm przybywa w mniejszych miejscowościach. Tzw. zapadłe dziury, w których do niedawna było bardzo wysokie bezrobocie, teraz odnotowują największe tempo wzrostu.

– Jednak to może być złudne. Jeżeli w takim miejscu było kilka firm, to powstanie kilku nowych statystycznie wygląda imponująco.

W najmniejszych miejscowościach rzeczywiście tak bywa. Tylko nie zapominajmy, że mały sklep też jest firmą. Zatrudnia się tam jedną lub dwie osoby. Takich przedsiębiorstw poza Trójmiastem jest bardzo dużo. One też tworzą to, co ekonomiści nazywają lokalnymi biegunami wzrostu. I nie chodzi tu tylko o miasta powiatowe. Sierakowice w powiecie kartuskim od lat są doskonałym przykładem miejsca o silnej gospodarce, chociaż jest to nadal wieś. Dynamiczny Jest ich kilka i rosną w siłę rozwój gospodarki w tej miejscowości promieniuje na dwa powiaty: kartuski oraz lęborski.

– Takich przykładów w naszym województwie jest co najmniej kilka. Luzino również jest wsią o prężnie rozwijającej się gospodarce; także Pruszcz Gdański czy Żukowo.

– Żukowo przez długie lata bardziej było sypialnią Trójmiasta. Od niedawna wschodnia część gminy cieszy się dużym zainteresowaniem przedsiębiorców. Powodem jest oczywiście bliskość Gdańska i Gdyni. Natomiast Sierakowice mają swój wewnętrzny dynamizm. Powstały tam i dobrze się rozwijają firmy pracujące na rzecz całego regionu. Nie tylko tej gminy czy powiatu, ale także Trójmiasta.

– Nadal jednak czekam na wyjaśnienie, dlaczego w Sierakowicach to się udaje, dlaczego tam powstało tak wiele firm znajdujących klientów nawet w Trójmieście?

– Ta wieś była od dawna pełna rzemieślników, cenionych stolarzy, cieśli, murarzy itd. Te zawody w Sierakowicach przetrwały czasy komunizmu i u schyłku lat osiemdziesiątych, na początku dziewięćdziesiątych firmy te zaczęły się szybko rozwijać. Oczywiście powstawały też nowe przedsiębiorstwa. Duże znaczenie ma także położenie Sierakowic na skrzyżowaniu dróg do Lęborka, Słupska, Kartuz i dalej Trójmiasta. Nic też dziwnego, że Sierakowice stały się ważnym centrum handlowym. Tam przyjeżdża się nie tylko po żywność, ubrania czy sprzęt gospodarstwa domowego, ale również po towary do dalszej produkcji. Jest tam wiele sklepów i hurtowni, w których zaopatrują się właśnie stolarze, budowniczowie domów, szeroko rozumiana branża metalowa.

– Mówił pan o Sierakowicach, ja dołożyłem Luzino. Jakie jeszcze miejscowości można podać jako przykłady lokalnych biegunów wzrostu, a które nie korzystają z bliskości aglomeracji?

– Reforma samorządowa, która utworzyła duże województwa i powiaty, spowodowała rozkwit większości miast powiatowych. I właśnie one stają się takimi centrami lokalnego wzrostu gospodarczego. Najwięcej zależy od tego, jak władze samorządowe, powiatowe i tych miast powiatowych postrzegają ponadlokalną funkcję. Dobrym przykładem pozytywnego rozumienia swojej roli jest Kwidzyn. Właściwe decyzje podjęte na początku lat dziewięćdziesiątych zarówno władz samorządowych, jak i centralnych, umiejętnie prywatyzujących niektóre gałęzie gospodarki, teraz przynoszą owoce. W okresie międzywojennym jednym z ważniejszych miast na Pomorzu był Grudziądz. Dziś właśnie Kwidzyn wyrasta do roli wiodącego miasta na styku naszego województwa z kujawsko- pomorskim. Również Chojnice są miastem wartym wyróżnienia, w tym wypadku duże znaczenie ma dobra współpraca kilku samorządów: powiatowego, miejskiego oraz gminy wiejskiej.

– Samorządy od kilku lat mają nowe narzędzie w postaci unijnych pieniędzy, które można między innymi wykorzystywać na rozwój przedsiębiorczości. Czy wójtowie, burmistrzowie, starostowie zauważają te możliwości?

– Środki przeznaczane na aktywność gospodarczą dopiero teraz zaczną napływać w większych kwotach. Wiem, że w naszym województwie te pieniądze zostały podzielone i mniej będzie bezpośrednich dopłat niż w innych województwach. Więcej postanowiły władze przeznaczyć na tworzenie infrastruktury. Moim zdaniem dyskusja w kwestii, na co należy położyć większy nacisk, jest jeszcze otwarta.

– W byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej po zjednoczeniu Niemiec wpakowano olbrzymie pieniądze właśnie w infrastrukturę, a mimo to ludzie masowo przenosili się na Zachód.

– Rzeczywiście, nie mamy tyle pieniędzy, ile zainwestowano w byłą NRD. Jednak modernizacja i budowa nowych dróg będzie miała olbrzymie znaczenie dla rozwoju lokalnych biegunów wzrostu. Jeżeli zostaną jakieś rezerwy, będę namawiał marszałka, by przeznaczyć je właśnie na dotacje dla przedsiębiorstw, a szczególnie dla tych najmniejszych i najbardziej innowacyjnych. Jestem przekonany, że dzięki tym środkom wzrośnie rola takich subregionalnych ośrodków jak Słupsk – Ustka, Chojnice – Człuchów. Właśnie wzrost znaczenia i wzrost gospodarczy na tych terenach, które powoli się podnoszą po głębokiej zapaści, będzie bardzo ważny dla całego Pomorza.

– Chyba każdy wójt, burmistrz, starosta pytany o wspieranie przedsiębiorczości będzie zapewniał, że robi wszystko, by zachęcić firmy do osiedlania się na jego terenie. To oczywiście deklaracje, ale czy są przykłady ciekawych pomysłów i umiejętnego wprowadzania ich w życie?

– Tak, samorządowcy zawsze będą zapewniali, jak bardzo się starają. Niestety, często praktyka temu przeczy. Niejednokrotnie nakładają bardzo wysokie podatki lokalne, szczególnie podatek od nieruchomości. Rzadko też są przygotowywane plany zagospodarowania przestrzennego na terenach inwestycyjnych, a o infrastrukturze już nie wspomnę. Na szczęście są też gminy gotowe na przyjęcie inwestorów, promują się, uchwalają plany miejscowego zagospodarowania, programy inwestycyjne. Wspomniane wcześniej Sierakowice są tego dobrym przykładem. Również Chojnice, Kwidzyn. Miasta czy gminy nastawione na turystykę też coraz lepiej zabiegają o przedsiębiorców, o to, by stworzyć odpowiedni klimat, tzw. otoczenie biznesu.

– Czy z tych rzeczywistych zachęt do prowadzenia firm na terenie takiej czy innej gminy można już wyodrębnić coś, co zachęca do innowacyjności?

– O prawdziwej innowacyjności możemy mówić chyba wyłącznie w przypadku uczelni wyższych, i to tych państwowych, czyli Politechniki Gdańskiej oraz Uniwersytetu Gdańskiego. Politechnika coraz lepiej współpracuje z gospodarką. Nie ma co ukrywać, że nowe technologie będą się koncentrowały w średnich oraz większych przedsiębiorstwach. Samorządy muszą się postarać, aby współpraca w trójkącie: firmy, uczelnie oraz właśnie samorządy lepiej się układała. Wtedy będą powstawały projekty rzeczywiście innowacyjne.

– Coraz więcej samorządów dostrzega potrzebę silniejszych związków z wyższymi uczelniami. Już nie tylko Gdańsk, Gdynia, Sopot czy Słupsk; takie szkoły są również w Chojnicach, Kościerzynie, Kwidzynie. Tylko czy istnienie szkół wyższych w powiatowych miastach ma jakieś znaczenie dla lokalnej gospodarki?

– Na pewno. Szkoły przygotowują kadry dla lokalnej gospodarki i miejscowych urzędów. Nie można jednak zapominać, że te uczelnie mają charakter tzw. niskonakładowy. Ich mury opuszczają ekonomiści, nauczyciele, czyli są to kierunki, które nie wymagają dużych nakładów. Nie powstają tam laboratoria, współpraca z lokalnymi firmami i praktyki należą do rzadkości. Inżynierowie uczą się na Politechnice Gdańskiej. Nie możemy też zapominać, że część tych szkół kształci na niskim poziomie. Czasami młodzi ludzie są po prostu naciągani. Ciągle jest za mało związków między lokalną gospodarką, samorządami i uczelniami wyższymi.

– W latach 2007-2013 dzięki środkom z Unii Europejskiej zostanie poprawiona infrastruktura. Lepsze drogi czy szybsze połączenia kolejowe mogą spowodować, że młodzi ludzie chętniej będą podejmować naukę w dużych miastach, tam też będą poszukiwać pracy. Czy nie będzie to hamulcem dla lokalnych biegunów wzrostu?

– Przeciwnie, dobre połączenia będą zachęcały do osiedlania się, budowania zakładów poza Trójmiastem. Skoro łatwo będzie dojechać do Gdańska i Gdyni, nie będzie powodu, by lokować firmę w miejscu, gdzie są najwyższe podatki. Jeżeli jeszcze samorządy zadbają o szerokopasmowy internet nawet w najdalszych zakątkach województwa, to za kilka lat telepraca będzie powszechna. Trójmiasto nadal będzie lokomotywą ciągnącą całą pomorską gospodarkę, ale aglomeracja ma ciągnąć regionalną gospodarkę, a nie wysysać z niej życiodajne soki.

– Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

A co na to statystyki?

Wzrost gospodarczy ma tendencję do koncentracji w pewnych centrach rozwojowych. Wynika to po części z faktu występowania w tych miejscach skupisk ludności. Jednak nie wszystkie te skupiska są w stanie uruchomić procesy, które będą sprzyjać szybkiej poprawie dobrobytu. Rozwój całego kraju napędzany jest dzięki centrom rozwojowym tylko wtedy, gdy występują procesy dyfuzji wzrostu na terytoria otaczające dane centrum, poprzez powiązania, jakie ono tworzy z miejscowościami zewnętrznymi. Te procesy koncentracji i dyfuzji wzrostu gospodarczego opisuje m.in. teoria biegunów wzrostu.

Koncepcja biegunów wzrostu (F. Perroux, Hirschman) pokazuje, że szybko rozwijające się w wyniku innowacji ośrodki powodują powstawanie sektoralnych i terytorialnych biegunów wzrostu, które przyciągają zasoby z innych branż, uzależniając je od siebie i zmniejszając ich możliwości rozwoju. Są to tzw. efekty wypłukiwania. Po pewnym czasie jednak pojawiają się też efekty rozprzestrzeniania, polegające na pobudzaniu wzrostu również innych branż i terytoriów przez powiązania podażowe i popytowe. Pierwotna polaryzacja rozwoju powoduje więc późniejszą konwergencję.

Rozprzestrzeniane się wzrostu z centrów do terytoriów zewnętrznych następuje poprzez różne sieci społeczne, biznesowe, innowacyjne, co umożliwia szybszy transfer wiedzy i sprzyja pojawianiu się efektów zewnętrznych. Ponadto dyfuzja wzrostu jest warunkowana sprawną infrastrukturą transportową i komunikacyjną oraz utrzymaniem odpowiedniego poziomu kształcenia i innych warunków wyjściowych dla zaistnienia procesów rozwoju w terytoriach ościennych. Tylko sprawna dyfuzja wzrostu sprawi, że lokalny biegun będzie faktycznie pełnić swoją rolę. W innej sytuacji będą przeważać efekty wypłukiwania najlepszych czynników wytwórczych z terenów ościennych bez pobudzania ich rozwoju. Takie procesy dominują obecnie np. w województwie mazowieckim, gdzie rozwija się głównie Warszawa i podregion warszawski, przy wykorzystaniu m.in. zdolnej ludności z pozostałych subregionów mazowieckich. W rezultacie jest to region Polski o największym wewnątrzregionalnym zróżnicowaniu, m.in. dochodów ludności.

Analizy zależności między wzrostem gospodarczym a zróżnicowaniami regionalnymi pokazują, że w okresie silnego wzrostu gospodarczego na poziomie krajowym występuje tendencja do wzrostu zróżnicowań regionalnych. Wynika to z faktu, że w pierwszej kolejności rozwijają się bieguny wzrostu. Ale jednocześnie wiele najbogatszych państw UE, jak Szwecja, Finlandia, Dania, Holandia, Irlandia czy Włochy, cechuje umiarkowany poziom zróżnicowań regionalnych. W państwach tych procesy koncentracji wzrostu są uzupełniane sprawną jego dyfuzją. W Polsce w ostatnich dwóch latach doszło do pewnego zmniejszenia zróżnicowań dochodów ludności na poziomie powiatów, po okresie wzrostu zróżnicowań regionalnych i lokalnych w latach dziewięćdziesiątych. Może to oznaczać, że zaczynają sprawnie działać procesy rozprzestrzeniania się wzrostu biegunów rozwojowych.

Ważne jest, by rozwój poszczególnych województw Polski nie był oparty na pojedynczych biegunach wzrostu. Wzrostowi gospodarczemu całego kraju i poszczególnych regionów będzie sprzyjać istnienie siatki subregionalnych biegunów wzrostu jako uzupełniających w stosunku do podstawowych, jakimi są stolice województw. Te subregionalne ośrodki wzrostu i dyfuzja rozwoju na terytoria ościenne zapewni spójny rozwój województw i kraju. Poniżej przedstawiono analizę tendencji wzrostowych na poziomie lokalnym – gmin w województwie pomorskim, pod kątem zidentyfikowania lokalnych biegunów wzrostu oraz ich źródeł rozwoju.

Metodologia wyznaczania lokalnych biegunów wzrostu

Lokalne bieguny wzrostu w województwie pomorskim zostały wyznaczone na podstawie następujących zmiennych:

1. Dochód ludności – średni dochód brutto na mieszkańca w latach 2000-2006 przy przeciętnej polskiej = 100 oraz dynamika tego dochodu. Dochód ludności na poziomie gmin został oszacowany na podstawie wpływów gmin z podatku od osób fizycznych poprzez podzielenie tych wpływów przez iloczyn udziału gmin w podatku w danym roku i efektywnej stopy podatku od osób fizycznych.

2. Przedsiębiorczość – zmiana liczby podmiotów gospodarczych zarejestrowanych w rejestrze REGON w gminie w 2006 roku w porównaniu z 1995 rokiem oraz liczba podmiotów gospodarczych na 1000 mieszkańców w 2006 roku.

3. Zyski firm – podmiotów prawnych – dochód brutto firm na mieszkańca w latach 2005-2006 oszacowany na podstawie wpływów gmin z podatku od osób prawnych oraz średnia dynamika tego dochodu w latach 1999-2006.

4. Rynek pracy – średnia dynamika pracujących w gminie w latach 1995-2006 oraz odwrotna dynamika stopy bezrobocia w powiecie 2006-2004.

5. Saldo migracji – saldo migracji ludności na pobyt stały do gminy w latach 1995-2006.

Obliczone szeregi wartości zmiennych dla poszczególnych gmin zostały zestandaryzowane dla umożliwienia ich wspólnej analizy. W rezultacie uzyskano syntetyczną ocenę tendencji wzrostowych w danej gminie. Na rysunku 1 przedstawione są bardzo silne i silne lokalne bieguny wzrostu, a więc te, które uzyskały największą liczbę punktów dla zmiennych we wszystkich przekrojach. W tablicach 1 i 2 umieszczonych na końcu tekstu przedstawione są zestandaryzowane wartości poszczególnych zmiennych dla gmin. Wartości dodatnie oznaczają wyższą wartość danej zmiennej w gminie niż przeciętna dla szeregu wszystkich gmin regionu, a wartości ujemne – wartość niższą od średniej. Jak widać, szczególnie silne bieguny wzrostu to gminy, które mają wysokie wartości dodatnie prawie wszystkich zmiennych. Analizą objęto 129 gmin pomorskich: miejskich – oznaczonych w tabelach cyfrą (1), wiejskich – oznaczonych cyfrą (2) oraz miejsko-wiejskich – oznaczonych cyfrą (3).

Bardzo silne bieguny wzrostu

17 gmin zostało zidentyfikowanych jako bardzo silne bieguny wzrostu, gdyż wyróżniały się na tle pozostałych pod względem syntetycznej oceny tendencji wzrostowych. Te ośrodki skupione są głównie w okolicy Trójmiasta. Poza Gdynią, Sopotem i Gdańskiem wśród bardzo silnych biegunów wzrostu znalazły się bowiem przede wszystkim gminy z powiatu gdańskiego: Pruszcz Gdański gmina miejska i wiejska, a także Kolbudy oraz gminy z powiatu wejherowskiego: Wejherowo, Rumia, Luzino, Szemud i Reda.

Ponadto bardzo silnymi ośrodkami wzrostu są przylegające do Gdyni Kosakowo z powiatu puckiego oraz sąsiadujące z Gdańskiem Żukowo z powiatu kartuskiego. Można więc oceniać, że na Pomorzu występuje proces koncentracji silnego wzrostu w obszarze metropolii trójmiejskiej oraz jego dyfuzja na gminy ościenne. Bardzo silne tendencje wzrostowe w powiatach oddalonych od aglomeracji trójmiejskiej to gminy wiejskie Słupsk i Ustka z powiatu słupskiego oraz Kwidzyn z powiatu kwidzyńskiego i Łeba z powiatu lęborskiego.

Najsilniejsze tendencje wzrostowe – znacznie wyższe od średniej wartości dla wszystkich zmiennych – zaobserwowano w gminie wiejskiej Pruszcz Gdański. Źródła sukcesu tej gminy to przede wszystkim szybki wzrost liczby pracujących, a także wysokie dochody firm, co może oznaczać przesuwanie się przedsiębiorstw z Gdańska na teren Pruszcza, gdzie np. tańsze są ceny nieruchomości. Ponadto ludność przeprowadza się do tej gminy. Jednocześnie mieszkańcy Pruszcza deklarują wysokie na tle innych gmin dochody. Gmina miejska Pruszcz Gdański jest również bardzo silnym biegunem wzrostu, o wysokich dochodach firm i ludności, ale dość słabo wygląda rozwój przedsiębiorczości na jej terenie.

W Trójmieście najlepiej rozwija się Gdynia, która w ostatnim dziesięcioleciu zyskała wielu nowych mieszkańców. Ponadto ludność Gdyni wyróżnia się pod względem osiąganych dochodów, co m.in. wynika z wysokich dochodów przedsiębiorstw. Trochę słabiej wygląda zwiększenie zatrudnienia oraz liczby firm i ich zysku, co wynika częściowo z faktu, że wzrost z wyższego poziomu jest trudniejszy. Bardzo dobrze rozwijają się też Kolbudy, które cechują ponadprzeciętne wartości wszystkich zmiennych. Sopot to gmina wyróżniająca się głównie wysokimi dochodami ludności, dużą liczbą firm i wysokimi dochodami podmiotów prawnych. Wejherowo, podobnie jak Pruszcz Gdański, to gmina, która zyskuje wielu nowych mieszkańców, Kosakowo cechuje silny wzrost dochodów ludności i liczby przedsiębiorstw.

Źródła sukcesu Gdańska to głównie bogate firmy, które mają tutaj swoje siedziby, a także wysokie dochody ludności. Gdańsk traci jednak mieszkańców, a przyrost liczby firm jest tu znacznie mniejszy niż średnia krajowa. Rumia i Żukowo to gminy o dużym napływie ludności i umiarkowanie wyższych od średniej wartościach większości pozostałych zmiennych. Luzino to gmina o wysokim przyroście zysków firm i ich liczby, położona w powiecie o szybkim spadku stopy bezrobocia. Ustka jest silna głównie dzięki dochodom zlokalizowanych tam podmiotów prawnych, czego skutkiem jest też silny przyrost liczby pracujących. Gminę Szemud cechują umiarkowane wartości, ale szybki przyrost wszystkich zmiennych. Reda wyróżnia się głównie wysokimi dochodami osób i napływem ludności. Słabą stroną obu powyższych gmin są natomiast dochody podmiotów prawnych.

Wzrost gminy wiejskiej Słupsk wynika głównie ze wzrostu dochodów ludności i liczby pracujących. Miasto Słupsk zostało sklasyfikowane jako silny biegun wzrostu, można więc stwierdzić, że wokół tego subregionalnego centrum również powstaje pewna aglomeracja ośrodków wzrostowych. Kwidzyn wyróżnia się pod względem wysokich dochodów podmiotów prawnych i ludności oraz przyrostu liczby pracujących, a subregionalny biegun wzrostu, jakim jest Łeba, to głównie ośrodek rozwoju przedsiębiorczości, co wynika z turystycznego charakteru miasta.

Silne bieguny wzrostu

Jako silne bieguny wzrostu sklasyfikowano 19 gmin. Są to głównie gminy powiatu gdańskiego – Przywidz, Suchy Dąb, Cedry Wielkie, Trąbki Wielkie i Pszczółki – oraz kartuskiego – Przodkowo, Chmielno, Somonino i Kartuzy. Ponownie silny wzrost skoncentrowany jest przede wszystkim w powiatach przylegających do aglomeracji trójmiejskiej. Silne bieguny wzrostu to jednak także miasto Słupsk i Kobylnica z powiatu słupskiego, Człuchów i Przechlewo z powiatu człuchowskiego, Starogard Gdański – gmina wiejska i Skórcz z powiatu starogardzkiego oraz Tczew – gmina wiejska i miejska, a także gmina wiejska Kościerzyna i miejska Wejherowo. Silne bieguny wzrostu w stosunku do bardzo silnych cechuje znacznie mniej ponadprzeciętnych wartości poszczególnych zmiennych, jednak każdy z nich wyróżnia się w pewnych zakresach na tle regionu.

Przywidz charakteryzuje silny wzrost liczby przedsiębiorstw, Suchy Dąb – silny wzrost zysków podmiotów prawnych, do Starogardu Gdańskiego gminy wiejskiej napływa stosunkowo wielu mieszkańców, zwiększa się też liczba firm i dochody ludności. Człuchów wyróżnia się pod względem przedsiębiorczości i dochodów ludności, Przodkowo natomiast to dość duża dynamika dochodów ludności i firm. Miasto Słupsk cechują wysokie dochody ludności i podmiotów prawnych oraz wielość przedsiębiorstw. Z miasta wyprowadza się dość dużo osób, ale wiele z nich osiedla się w gminie wiejskiej Słupsk, co odzwierciedla więzi gospodarcze Słupska z otoczeniem. Skórcz to głównie przyrost liczby pracujących i wysokie dochody podmiotów prawnych. Wejherowo wyróżniają dość duże dochody ludności. Tczew gmina wiejska charakteryzuje się wysoką dynamiką liczby pracujących, a miasto Tczew głównie ponadprzeciętnymi dochodami ludności. Kobylnica pod Słupskiem odznacza się wzrostem dochodów ludności, podobnie jak Chmielno w powiecie kartuskim. Przechlewo i Somonino wyróżnia głównie rosnąca liczba pracujących, a Cedry Wielkie – ponadprzeciętne zyski firm i dobra sytuacja w zakresie bezrobocia w powiecie. Kościerzyna i Trąbki Wielkie notują rosnącą liczbą przedsiębiorstw, a gmina miejsko-wiejska Kartuzy wysokie dochody ludności. Pszczółki w powiecie gdańskim mają również ponadprzeciętne dochody ludności, ale ponadto ponadprzeciętną liczbę podmiotów zarejestrowanych w REGON w porównaniu z liczbą mieszkańców.

W województwie pomorskim pod względem tendencji wzrostowych dominuje więc wyraźnie aglomeracja trójmiejska i powiaty ościenne – gdański, kartuski, wejherowski oraz częściowo pucki, co oznacza istnienie spójnego gospodarczo obszaru, który może stanowić metropolię. Występują jednak także subregionalne bieguny wzrostu, szczególnie Słupsk i okolice, Kwidzyn, Łeba, Starogard Gdański, Człuchów i Tczew, a także Kościerzyna. Tworzenie sprawnej sieci komunikacyjnej i współpracy między Trójmiastem a ośrodkami subregionalnymi, z dbałością poszczególnych lokalnych centrów o terytoria przylegające, zapewni spójny rozwój województwa. Pozostałe gminy regionu cechują się tendencjami wzrostowymi zbliżonymi do przeciętnej dla województwa oraz niższymi. Powiaty, w których nie został zidentyfikowany żaden silny biegun wzrostu, powinny zostać włączone w sieć dyfuzji wzrostu ze zidentyfikowanych centrów.

Rysunek 1. Lokalne bieguny wzrostu w województwie pomorskim

4_1

Źródło: Opracowanie PPG na podstawie tabel przygotowanych przez dr Elżbietę Wojnicką.

4_t1_440px

4_t2_440px

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

O „magicznych” efektach rozwoju ośrodków regionalnych

Przestrzeń społeczno-gospodarcza postrzegana może być zawsze jako układ rozlicznych zależności centro-peryferyjnych. Warto zwrócić uwagę, że zależności owe są zwykle na tyle wielowymiarowe i wieloznaczne, że prawie nie można mówić o jednej, stabilnej i powszechnie rozpoznawalnej hierarchii krajów, regionów i miast.

Istnieje równolegle wiele hierarchii opierających się na odmiennych kryteriach, punktach widzenia, interesach, założeniach itp. Należy zwrócić uwagę, że współczesny świat nauki toczy nieustające debaty na temat rzeczywistych i pożądanych kryteriów hierarchizacji świata społecznego. Dotyczą one zarówno polityki i władzy, jak i gospodarki czy klasycznych zagadnień stratyfikacji społecznej. Ich odbiciem są debaty nad hierarchiami przestrzennymi. Nawiązując do języka zaproponowanego przez znanego francuskiego socjologa Pierre’a Bourdieu można mówić w tym kontekście o konkurujących ze sobą hierarchiach kapitału ekonomicznego, kapitału politycznego oraz kapitału kulturowego. Hierarchie te niekiedy ze sobą współgrają, wzajemnie się wzmacniając, a niekiedy stają wobec siebie w opozycji. Dotyczy to zarówno wymiaru ogólnospołecznego, jak i geograficznego. Z jednej strony mamy więc elity ekonomiczne mogące współpracować bądź wchodzić w konflikt z elitami politycznymi, z drugiej strony elity kulturowe (np. inteligencja) mogą podważać dominującą rolę elit politycznych czy ekonomicznych itp. W aspekcie geograficznym odpowiednikiem tego typu napięć może być współzawodnictwo ośrodków miejskich, których siła opiera się głównie na kapitale ekonomicznym. Mogą one współzawodniczyć z miastami, których uprzywilejowanie bazować będzie na ich funkcjach politycznych (administracyjnych), a także z tymi, które swoją szczególną rolę definiują przede wszystkim w świecie kultury i wiedzy. Jednocześnie współzawodnictwo przebiegać może w obrębie poszczególnych domen: polityki, ekonomii czy kultury. Na polu politycznym rywalizują ze sobą różne partie i ich elektoraty – przestrzennym odpowiednikiem tej rywalizacji może być rywalizacja miast i regionów o odrębnych preferencjach politycznych. Zdarza się niekiedy, że partie polityczne wypisują na swoich sztandarach hasła wsparcia dla konkretnych regionów kraju, jednak częściej ich sympatie dla poszczególnych obszarów czy ośrodków miejskich są mniej lub bardziej zawoalowane – oficjalne programy partii ogólnokrajowych głoszą bowiem równość szans dla wszystkich obywali i regionów. Walki o pozycję w hierarchii pola ekonomicznego mogą być także mniej lub bardziej jawne. Pozycja miast i regionów mocno związanych z jedną gałęzią gospodarki czy jednym koncernem będzie silnie uzależniona od pozycji owych gałęzi czy firm na rynku. Podobne współzawodnictwo odbywa się na szeroko rozumianym polu kultury. Może ono dotyczyć poszczególnych kultur narodowych czy regionalnych aspirujących do statusu uniwersalności i prestiżu, a także różnych typów kultur, np. kultury humanistycznej i literackiej z kulturą techniczną i technokratyczną. Z każdym z wymienionych typów kultury mogą się wiązać także miasta i regiony. I tak ośrodki tradycyjnej kultury i sztuki będą współzawodniczyć z ośrodkami wiedzy i innowacji, choć oczywiście te role mogą się także pokrywać.

Możliwości definicji własnego statusu

Co istotne, owa wielość zależności istniejących we współczesnym świecie, w szczególności w społeczeństwach europejskich, powoduje, że zarówno jednostki, grupy społeczne, jak i ośrodki miejskie i regionalne mogą dziś zajmować w różnych wymiarach role wpisujące się w różne pozycje w hierarchiach centro-peryferyjnych. Innymi słowy, zajmując w pewnych wymiarach położenie podporządkowane, peryferyjne, w innych znajdować się mogą na wysokich szczeblach hierarchii, a więc pełnić rolę ośrodków centralnych. Ta różnorodność sposobów definicji własnego statusu umożliwia tworzenie tożsamości pozwalających na przezwyciężanie poczucia subiektywnej marginalizacji. Nawet ośrodki o małej skali mogą się w takim układzie zdefiniować jako w pewnym zakresie uprzywilejowane, jeśli nie dominujące. Oczywiście najwyższym poziomem uprzywilejowania jest wysoki status we wszystkich możliwych wymiarach społecznego zróżnicowania, od ekonomicznego, poprzez polityczny aż do kulturowego. Kiedy jednak jego osiągnięcie nie jest możliwe w realnej perspektywie czasowej, skupić się można na wybranych polach, a nawet subpolach. Specjalizacja jest bowiem jedną z dobrych strategii ekspansji na początkowych etapach rozwoju wszelkiego rodzaju przedsięwzięć. Powzięcie przekonania o przewadze, zaawansowaniu w jednym choćby wymiarze pozwala na przezwyciężenie syndromu peryferyjnego. Warto zwrócić uwagę, że peryferyjność jest nie tylko zjawiskiem obiektywnym, ale ma także czysto subiektywny aspekt. Polega on na przekonaniu o własnej niższości, wiążącym się z poczuciem niemocy i wrodzonego zacofania. Jeśli przekonanie o skazaniu na peryferyjność w danym ośrodku czy regionie zostaje przełamane choćby w jednym, nawet wąskim zakresie, powstaje duża szansa na swoistą relatywizację poczucia niższości, nabranie dystansu do dotychczasowych sposobów postrzegania własnej roli w świecie społecznym i podjęcie działań w celu przezwyciężenia niemocy.

Znaczenie kapitału symbolicznego

Jak tłumaczył wspomniany tu Pierre Bourdieu, dominacja i mechanizmy podporządkowania wiążą się nie tylko z przewagą w zakresie wymienionych tu rozlicznych typów kapitałów, w tym trzech fundamentalnych: ekonomicznego, społecznego (którego typem jest kapitał polityczny) oraz kulturowego. Najwyższą ich formą jest tzw. kapitał symboliczny, o którym Bourdieu pisał, że jest „formą, jaką każdy z kapitałów przybiera, gdy jest postrzegany za pomocą percepcji, która przyznaje mu specyficzną logikę, lub, jeśli ktoś woli, nie rozpoznaje arbitralności jego posiadania i akumulacji” [1]. Innymi słowy, chodzi o to, że każdy system dominacji jest silny przede wszystkim siłą wiary w jego oczywistość, wrodzony prestiż, niepodważalność i nieodwołalność. W przypadku kapitału ekonomicznego można podać jako przykład przekonanie, że jest on kluczowym źródłem prestiżu, władzy, statusu społecznego i jedynym czynnikiem umożliwiającym skuteczne działanie społeczne. Rozpowszechnienie wśród posiadaczy tego typu kapitału przekonania implikującego wiarę w swoiste upośledzenie osób, które go nie posiadają, wielokrotnie wzmacnia efekt jego posiadania. Ci pierwsi mogą bowiem dzięki owemu wymiarowi symbolicznemu osiągać nad osobami biedniejszymi przewagę, która znacznie wykracza poza możliwości, jakie daje bogactwo w aspekcie czysto materialnym. Kapitał symboliczny posiadaczy kapitału ekonomicznego, jeśli jest znaczny, powoduje, że są oni uznawani za naturalną elitę społeczną, za osoby w swoisty sposób wybrane, szczególne, zasługujące na wyjątkowy szacunek i uprawnione do wydawania ocen i decyzji w wielu różnych dziedzinach. Dobrym przykładem mechanizmu wzmacniającego kapitał symboliczny kapitału ekonomicznego może być protestancka doktryna etyki pracy, przedstawiająca zaradność finansową jako formę bożego błogosławieństwa. W kapitał symboliczny mogą także przeradzać się inne formy kapitału. W przypadku kapitału kulturowego można wskazać jako przykład przekonanie o szczególnej roli społecznej technokratów. Jeśli ich kapitał kompetencyjny przerodzi się w silny kapitał symboliczny, to ich władza będzie wykraczała daleko poza korzyści wynikające z posiadania wiedzy, którą można wykorzystać w sposób praktyczny. W społeczeństwach, w których szeroko rozpowszechnione jest przekonanie o „magicznej” roli technokratów, o ich wyższości nad politykami i intelektualistami, otrzymują oni władzę pozwalającą na uzyskanie quasi-monopolu politycznego oraz władzę w sferze kulturowej. W innych sytuacjach największym kapitałem symbolicznym mogą cieszyć się intelektualiści czy inteligencja, których kapitał kulturowy przechodzić może w etos powszechnie uznawany za najwyższą formę moralnego prawa do dominującej roli na innych polach, w szczególności na polu politycznym. Kapitał polityczny, podobnie jak inne formy kapitału społecznego, także może przeradzać się w kapitał symboliczny, dając jego posiadaczom dodatkową „magiczną” władzę. Takie zjawisko zachodzi w wielu krajach totalitarnych i nie w pełni demokratycznych, w których kapitał polityczny daje szczególnie duże przywileje i przeradza się w „magiczną” moc działania w innych sferach życia społecznego.

Kapitał symboliczny a zróżnicowania regionalne

Rozważania te odnieść można bezpośrednio do zagadnienia zróżnicowań regionalnych. Warto bowiem zauważyć, że siła oddziaływania ośrodków centralnych na peryferie zwykle nie sprowadza się wyłącznie do sumy ich różnego typu kapitałów. To nie tylko zasoby finansowe, władza polityczno-administracyjna i wiedza oraz kompetencje kulturowe mieszkańców centrów przesądzają o ich hegemonicznym nierzadko wpływie na otoczenie i niezwykłej często aureoli doskonałości i nowoczesności. Wszystkie wymienione tu czynniki działają ze zwielokrotnioną siłą, gdy przeradzają się we wspomniany kapitał symboliczny. Bogactwo finansowe miasta czy regionu, gdy przejdzie w kapitał symboliczny, powoduje, że są one postrzegane jako miejsca, w których sposoby prowadzenia działalności gospodarczej uważane są za wzorcowe. Decyzje podejmowane w ośrodkach ekonomicznych posiadających znaczny kapitał symboliczny są śledzone z uwagą na całym świecie i stają się punktami odniesienia dla całego otoczenia. W tych regionach tworzy się więc wzorce uprawiania biznesu, określa standardy biznesowego wykształcenia i etykiety, wypracowuje sposoby mówienia o problemach gospodarczych, wyznacza modne paradygmaty ekonomiczne i strategie inwestycyjne. Peryferie, nawet jeśli dorównają centrom kapitałem finansowym w czystej postaci, pozostają nadal uzależnione od centrów, jeśli nie są w stanie przekształcić go w kapitał symboliczny. Peryferyjni kapitaliści pozostają wtedy zawsze postrzegani przez centrum, a co gorsza – przez siebie samych – jako „nowobogaccy” zdani na ocenę instytucji finansowych z centrum. Władza tych ostatnich, jak np. ma to miejsce w przypadku największych agencji ratingowych, zdefiniowana jest głownie właśnie w wymiarze symbolicznym, a nie administracyjnym czy ekonomicznym. Podobne mechanizmy dotyczyć mogą kapitału politycznego. „Magia” państwowych instytucji w wielu krajach wykracza znacznie poza ich realne, w szczególności zdefiniowane przez prawo przywileje. Polska zapewne nie jest tu dobrym przykładem, ale już Rosja, jako państwo o wiele silniejsze, może przedstawić wiele przypadków przekształcenia kapitału politycznego w symboliczny. W Polsce sporo ciekawych przykładów powstawania kapitału symbolicznego zaobserwować można na szeroko zdefiniowanym polu kapitału kulturowego. W skali globalnej najbardziej spektakularnym przykładem generacji symbolicznej formy kapitału kulturowego jest Kalifornia. Prestiż, nimb nowoczesności i wyrafinowania, jaki otacza tamtejsze aglomeracje, wykracza daleko poza zasoby obiektywnie zgromadzonej w nich wiedzy i kompetencji. Siła Krzemowej Doliny czy Hollywood polega bowiem w dużym stopniu na mitach, na mechanizmie swoistej konsekracji powstających tam idei. Podobne mechanizmy dotyczyć mogą poszczególnych form kapitału kulturowego, w tym wspomnianej technokratycznej wiedzy eksperckiej, humanistycznej wiedzy intelektualistów, etosu inteligenckiego z jego stylem życia, kodeksem moralnym i wiedzą historyczną itp. Miasta czy regiony, którym uda się przekształcić ich kapitał kulturowy w kapitał symboliczny, doznają spektakularnego pomnożenia swojej siły oddziaływania na otoczenie, a nawet cały świat (w skali ośrodków globalnych).

Relacje centrum – peryferie

Posiadanie przez ośrodki centralne kapitału symbolicznego powoduje, że uzależnienie od nich peryferii zyskuje charakter bezrefleksyjny. Im większy ich kapitał symboliczny, tym wyższość centrów i wszelkich form życia ekonomicznego, politycznego, kulturowego, jakie w nich mają miejsce, staje się bardziej oczywista. Centra o takiej przewadze stają się automatycznie przedmiotami fascynacji i idealizacji. Dzięki temu są w stanie wywierać wpływ na otocznie nie tylko metodami „twardymi”, a więc poprzez zakupy finansowe, dyspozycje polityczne czy wykorzystanie swych kompetencji, ale dominują także przy pomocy tego, co Joseph Nye nazwał „miękką siła” (soft power) [2]. Określają one bowiem wzorce zachowań działań uznane za idealne, sprawują rolę „prawodawczą” w sferze norm prowadzenia działalności gospodarczej, zachowań kulturowych itp. Mieszkańcy peryferii, pozostając pod wpływem centrów posiadających znaczne zasoby kapitału symbolicznego, nabierają jednocześnie – niezależnie od obiektywnych warunków, w jakich żyją – przekonania o swojej niższości, zacofaniu, bezradności. Życie nie tylko na zacofanych peryferiach, ale i w centrach nieposiadających kapitału symbolicznego wydaje się ich mieszkańcom szare i nudne, a ich światy jawią się im jako z definicji gorsze, niedoskonałe, pozbawione blasku i atrakcyjności w stosunku do przyciągających uwagę centrów symbolicznych. W efekcie wielu mieszkańców peryferii pozbawionych kapitału symbolicznego jest gotowych porzucić swe miejsce zamieszkania i przenieść się do centrów, w których społecznie zajmują często pozycje znacznie niższe niż na swych rodzimych peryferiach. Ich wysiłek rekompensowany jest jednak przez uzyskanie dostępu do owego zgromadzonego kapitału symbolicznego. Jego odbitym blaskiem mogą imponować pozostałym na peryferii krajanom przekonanym, że w dalekich centrach życie jest piękniejsze, ma sens i jest w nich po prostu „normalnie”.

Przełamanie efektu peryferyjności

Z powodu opisanego wyżej efektu działania kapitału symbolicznego niezbędne jest dążenie do budowania w lokalnych i regionalnych ośrodkach przekonania o ich relatywnej „centralności”, choćby w bardzo skromnym zakresie. Jak się bowiem wydaje, takie niewielkie przełamanie efektu peryferyjności może przynieść nadspodziewane efekty w sferze symbolicznej. Nawet jeśli nie uda się szybko przekształcić danego ośrodka w realne centrum wzrostu gospodarczego, pokazanie, że w sferze symbolicznej może on oferować coś unikalnego i atrakcyjnego, może pomóc „odczarować” dominujące wcześniej ośrodki centralne, a jednocześnie dodać mieszkańcom danego regionu wiary w siebie. Przełamanie przekonania o naturalnej niższości regionu, tendencji do poszukiwania „prawdziwego życia” gdzieś w dalekim świecie, przeświadczenia o niedoskonałości i słabości własnego świata i idealizacji silniejszych centrów i metropolii, jest niezbędną podstawą do zapoczątkowania dynamicznych procesów rozwojowych. Tylko wtedy bowiem, gdy mieszkańcy regionu zaczynają budować swój własny kapitał symboliczny, gdy nabierają wiary w swoje „magiczne” siły, są w stanie uzyskać realne efekty rozwojowe, mogące doprowadzić z czasem do osiągnięcia uprzywilejowanej pozycji w coraz liczniejszych wymiarach życia społeczno-gospodarczego.

1. Bourdieu Pierre and Loic J.D. Wacquant, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej , Oficyna Naukowa, Warszawa 2001.

2. Nye Joseph S., Soft power. The means to success in world politics , 1st ed, Public Affairs, New York 2004.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Bieguny wzrostu jako koncepcja rozwoju

Bieguny wzrostu są jedną z koncepcji rozwoju gospodarczego, którą można stosować na różnych poziomach delimitacji. Teoria ta może tłumaczyć rozwój zarówno na poziomie lokalnym, jak i regionalnym. Ma ona głębokie umocowanie w teorii wzrostu endogenicznego, w której najważniejsze jest wykorzystanie funkcjonującego wewnątrz regionu potencjału społeczno-gospodarczego. Przy czym pokonywanie barier rozwojowych powinno następować przez pobudzanie wewnętrznych – endogennych – czynników wzrostu. Główne hipotezy badawcze przyjmują trzy obszary opisujące, czym jest wzrost endogeniczny.

  • Po pierwsze, pokonywanie istniejących barier wzrostu. Czynnik najbardziej wyeksploatowany w regionie hamuje regionalną produkcję. Odnalezienie tego czynnika jest warunkiem podjęcia działań inwestycyjnych, które będą eliminowały bariery spowalniające rozwój regionalny.
  • Po drugie, wykorzystanie specyfiki i wyjątkowości regionu. Biorąc pod uwagę analizę kosztów komparatywnych, wymagana jest specjalizacja, wykorzystująca potencjalne korzyści komparatywne sprzyjające rozwojowi regionu. Rolą polityki regionalnej w tym wypadku jest poszukiwanie mocnych stron danego regionu i próba ich wspierania.
  • Po trzecie, inicjowanie cykli wewnątrzregionalnych – chodzi o utrwalenie i poszerzenie lokalnych ogniw kooperacyjnych, wspieranie lokalnych czynników rozwoju – biegunów wzrostu oraz wewnątrzregionalną integrację produkcji i konsumpcji.

Teoria biegunów wzrostu

Według teorii biegunów wzrostu [1], procesy rozwojowe (wywołujące efekty napędzające i pobudzające) dynamizowane są przez aglomeracje miejskie. Z reguły miasta i ich potencjał (produkcyjny, inwestycyjny i kapitałowy) decydują o progresywności rozwoju gospodarczego, a aglomeracje miejskie stanowią jednostki centralne regionów, dysponujące czynnikami napędzającymi. Miasta takie położone są w centrach regionów spolaryzowanych, przyczyniając się do rozprzestrzeniania impulsów wzrostu na sąsiednie obszary. Jednostki miejskie poza działaniem (polaryzacją) w wymiarze obszaru, na którym są zlokalizowane, mają również wpływ na regiony sąsiednie. Wpływ ten określony jest głównie w pozytywnym wymiarze wzrostowym. Możliwości rozprzestrzeniania się efektów polaryzacji pochodzących z centrów regionalnych są warunkowane dwiema podstawowymi przesłankami: izochroną dojazdów i zasięgiem przestrzennym strumieni towarów. Czynnikami decydującymi o pojawianiu się efektów wzrostowych są podmioty gospodarcze, które najczęściej powstają w miejscach dogodnych do prowadzenia działalności ekonomicznej (np. bliskość zasobów naturalnych, rozwinięta infrastruktura, wykwalifikowani pracownicy itp.).

Niemniej jednak należy zwrócić uwagę, że tendencje rozwojowe stymulowane przez sektor gospodarczy nie muszą być tożsame z rozprzestrzenianiem rozwojowym stymulowanym przez region. Ponadto tendencje wzrostowe, stymulowane przez ośrodki centralne (miejskie), aktywizują nie tylko przestrzeń znajdującą się w bezpośrednim sąsiedztwie, ale mogą obejmować również inne regiony.

Podejście węzłowe

Dopełnieniem teorii biegunów wzrostu jest koncepcja modelu węzłowego [2]. Polega ona na wyodrębnianiu się tzw. węzłów wzrostowych połączonych sieciami komunikacyjnymi, które dynamizują procesy rozwojowe. Towarzyszy im formująca się w wyniku powyższego procesu przestrzeń infrastrukturalna. Jednakże koncepcja ta (zaadaptowana notabene w polityce regionalnej wielu państw, w tym Polski) również nie jest doskonała, ze względu na następujące kwestie:

  • nie zawsze procesom industrializacji towarzyszy powstawanie węzłów wzrostu;
  • możliwość tworzenia podstaw rozwoju w postaci węzłów wzrostu może zostać negatywnie zweryfikowana przez otoczenie rynkowe (elementy sztuczności, niepoparte racjonalnością i rachunkiem ekonomicznym);
  • powstawanie sieci infrastrukturalnych nie zawsze musi wynikać z oddziaływania węzłów wzrostowych; źle zlokalizowana infrastruktura nie będzie dynamizować rozwoju regionalnego.

Podejście klastrowe

Interesującym podejściem do koncepcji biegunów wzrostu jest założenie o wzajemnych powiązaniach między wzrostem gospodarczym a procesami urbanizacji kraju lub regionu, które z kolei odnoszą się do systemu biegunów wzrostu [3]. W tym wypadku podstawowymi przesłankami pozwalającymi stwierdzić istnienie biegunów wzrostu jest występowanie regionalnych i sektoralnych zbiorów podmiotów gospodarczych (klastrów), produkujących na potrzeby eksportowe. Przy czym początkowym impulsem rozwoju biegunów wzrostu jest popyt wewnętrzny danego regionu. Następnie region wysyła impulsy docierające do obszarów peryferyjnych, które rejestrowane są na poziomie sektoralnym i przestrzennym; czynnikami odpowiedzialnymi za interakcje są tzw. efekty sprzężeń. Ważnym aspektem w tym wypadku jest rola innowacyjności w procesie rozwoju i oddziaływania wewnętrznego oraz zewnętrznego sektoralnych i regionalnych elementów generujących rozwój gospodarczy. Rozpatrując zagadnienie innowacyjności, należy wziąć pod uwagę następujące składniki:

  • inwencja (proces obserwowany w dużych aglomeracjach miejskich, które znajdują się w krajach wysoko rozwiniętych);
  • dyfuzja;
  • adaptacja innowacyjności.

Kraje rozwijające się, w których nie występują miasta o znacznym potencjale innowacyjnym, uzależnione są od fazy drugiej i trzeciej wraz z towarzyszącymi im mechanizmami.

Możliwości wprowadzania innowacji wynikają w dużym stopniu z rozwoju danego państwa lub regionu. Innowacje i następujące po nich procesy dyfuzji i adaptacji mogą powodować zjawiska polaryzacyjne w przestrzeni regionalnej, krajowej i międzynarodowej. W wyniku polaryzacji zostaje ukształtowany w miarę stabilny, hierarchiczny system przestrzenny w ramach państw, regionów i miast. Procesy innowacyjne generują podobne mechanizmy dyfuzyjne, utrwalając zastaną strukturę przestrzenną. Jednak hipoteza ta może być ograniczona przez ostatnio rejestrowane zmiany w gospodarce światowej, takie jak: częste zmiany w strukturze gospodarczej wywołane nowymi technologiami, globalizacja gospodarki, transformacja gospodarcza państw postsocjalistycznych,szybkość przepływu informacji i kapitału inwestycyjnego. Często powoduje to zmienność gospodarczych układów przestrzennych – przeciwieństwo założenia o stabilności i utrwalaniu przestrzennego układu państw i regionów.

Pomimo pewnych niedoskonałości teoria biegunów wzrostu jest istotną koncepcją, pozwalającą wyjaśnić występowanie różnic międzyregionalnych i międzynarodowych. Jednocześnie – w zależności od zaprezentowanych do niej podejść – należy się skupić na wspieraniu różnych czynników warunkujących rozwój gospodarczy na objętym przez daną politykę obszarze.

1. Założenia koncepcji biegunów wzrostu zostały opracowane i rozwinięte przez następujących autorów: F. Perroux, J.R. Boudevilla, J.R. Lausena i P. Pottiera.

2. Twórcą modelu jest P. Pottier.

3. Rozważania takie zapoczątkował J.R. Lausen.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Rozwój – nie wszędzie w tym samym czasie

Obserwacja procesów wzrostu gospodarczego wskazuje na to, że w przestrzeni istnieją pewne miejsca, w których wzrost społeczny i gospodarczy jest bardzo dynamiczny. Szczególną cechą tych miejsc jest to, że stanowią one magnes przyciągający inwestorów, przedsiębiorstwa i ludzi, że są zdolne do tworzenia i wdrażania innowacji, że zlokalizowano w nich wiele szkół wyższych, instytutów badawczych i naukowych oraz placówek kulturalnych.

W świetle obserwacji tych procesów nasuwa się pytanie: jakie są przyczyny tak dynamicznego wzrostu tych ośrodków? Jakie są siły sprawcze tego, że rozwijają się one znacznie szybciej od innych? Czy ich działalność zubaża region, w którym są zlokalizowane, czy – przeciwnie – powoduje jego wzrost? Czy okres ich prosperity będzie trwał, czy też okaże się krótki, a ich dominującą rolę przejmą inne ośrodki?

Odpowiedzi na te pytania można szukać w wielu teoriach poświęconych wspomnianym zagadnieniom. Teorie te mają dużą wartość poznawczą, ponieważ powstały na podstawie obserwacji wielu zjawisk i prawidłowości. Pokazują zatem proces kształtowania się przewag pewnych ośrodków i próbują odpowiedzieć na pytanie, czy te same prawidłowości powtórzą się w innych miejscach w innym czasie.

Bieguny a wzrost

Pierwszym teoretykiem, który dostrzegł te procesy, był F. Perroux [1]. To jego prace stanowiły inspirację do powstania całego nurtu badań, zajmującego się biegunami wzrostu. Perroux przedstawił przestrzeń jako obszar, na którym znajdują się centra zdolne do wytwarzania sił dośrodkowych i na które oddziałują siły odśrodkowe.

Wzrost cechuje to, że „nie następuje wszędzie w tym samym czasie; pojawia się w punktach lub biegunach rozwoju i z różną intensywnością rozprzestrzenia się poprzez wiele kanałów i z różnymi końcowymi efektami dla całej gospodarki”.

Tworzenie się wspomnianych biegunów powoduje, że nierówności między regionami i krajami są nieuniknionym skutkiem, ale i warunkiem wzrostu. Inaczej mówiąc, nie ma wzrostu gospodarczego, z którego w jednakowym stopniu korzystaliby wszyscy; mało tego, aby biedniejsze regiony stały się współudziałowcami rozwoju, muszą powstać ośrodki bogatsze, które nad nimi dominują. Te silne centra ekonomiczne przyczyniają się również w znacznym stopniu do wzrostu gospodarki kraju.

Powstanie biegunów wzrostu jest zatem równoznaczne z pojawieniem się zjawiska dominacji. Dominacja ta ma wymiar nie tylko stricte ekonomiczny, ale również przestrzenny.

Przyczyny uzyskania przewagi

Jakie są przyczyny uzyskania tak znaczącej przewagi przez pewne ośrodki? W procesie ich wykształcania kluczową rolę odegrał przemysł, a szczególnie te jego gałęzie, które miały zdolność „pchnięcia” [2] całej gospodarki. Ich cechą było to, że wcześniej od innych podjęły produkcję na wielką skalę, że w tempie szybszym i w większym zakresie nastąpiła w nich koncentracja kapitału, że jako pierwsze zastosowały podział pracy i mechanizację. Te nowe przemysły przyciągały nowe branże i wywierały wpływ na całe środowisko regionu. Wraz z postępem gałęzie te zmieniają swój charakter. Dzisiaj kompleks przemysłowy może stać się biegunem wzrostu tylko wtedy, gdy jego napędowe przemysły zajmują się produkcją nowoczesną, znajdującą się na wysokim „szczeblu drabiny rozwoju technologicznego”, na którą dynamicznie wzrasta popyt. Jednocześnie cechą tych gałęzi jest zdolność do generowania, adaptacji i transmisji innowacji w całej przestrzeni, w której działają. Pola rozwoju, które tworzą, są na tyle duże, że mogą wywierać dominujący wpływ na całe otoczenie przemysłowe.

Najważniejsze czynniki wzrostu

Co jest najważniejszym czynnikiem przyspieszającym wzrost gałęzi?

Perroux, podobnie jak Schumpeter [3], wskazuje, że czynnikiem tym są innowacje. Rezultatem wdrożenia innowacji jest produkcja towarów, które bardziej odpowiadają potrzebom konsumentów. Na rozwój można zatem – zdaniem Perrouxa – patrzeć jako na ciągły proces narodzin nowego i obumierania starego przemysłu. Wywołuje to różnicowanie się tempa wzrostu rodzajów produkcji, obniżając w niej udział produktów „starych”, a zwiększając „nowych”.

To innowacje są przyczyną tego, że przemysły mają zdolność do zmian i przystosowywania się do nowych potrzeb. Jeżeli przestają być innowacyjne, to następuje ich regres, który może pociągnąć za sobą zmierzch ośrodków, w których są zlokalizowane.

Jeżeli są zdolne do kreowania i wdrażania innowacji, to rozwijają się dynamiczniej, potrafią przyciągać inne branże, czego skutkiem jest sektorowa i przestrzenna koncentracja aktywności (klastry) [4]. Wskutek grupowania się zróżnicowanych działalności powstają powiązania między różnymi gałęziami przemysłu. Badania tych związków – obok Perroux’a – podejmowali również Hirschman [5], Chenery i Watanabe [6].

Wniosek płynący z analizy struktury zależności, które tworzą się między gałęziami, jest następujący: biegun rozwoju może powstać tylko wtedy, kiedy kluczowa gałąź przemysłu ma charakter dynamiczny lub napędzający, gdy charakteryzuje się bardzo silnym potencjałem innowacyjnym i gdy produkowane przez nią wyroby cechuje bardzo wysoka dochodowa elastyczność popytu.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element, który pojawia się w przytoczonej definicji, a który jest jednym z warunków funkcjonowania bieguna wzrostu. Jest to popyt, który nakręca wzrost produkcji. Wdrożenie innowacji ma sens tylko wtedy, gdy zostanie ona zaakceptowana przez konsumentów. Z badań wynika, że to właśnie w dużych ośrodkach istnieje najbardziej sprzyjający klimat do absorpcji innowacji.

Bieguny wzrostu a peryferie

Kolejnym ważnym zagadnieniem pojawiającym się w kontekście funkcjonowania biegunów wzrostu jest ich wpływ na przestrzeń, w której są zlokalizowane.

Istnienie biegunów utrwala przewagę ośrodków ekspansywnych, wzrostowych, co wywołuje polaryzację [7]. Powstaje efekt tzw. zasysania (backwash) Myrdala [8], który prowadzi do zwiększenia nierówności regionalnych. Określenie „zasysanie” czy też „wir” bardzo dobrze charakteryzuje ten proces. Oznacza to, że zasoby: kapitał i ludzie są przyciągani przez siłę emitowaną przez biegun wzrostu. Wskutek tych procesów wykształca się region centralny oraz region peryferyjny. W miarę upływu czasu przewaga ośrodka centralnego ulega zwiększeniu. Neven i Gouyette zwracają uwagę na to, że kluczową rolę w tym nierównomiernym wzroście przestrzennym odgrywają korzyści aglomeracji [9].

Obok oddziaływania negatywnego regiony dobrze prosperujące mogą wywierać również korzystny wpływ na mniej rozwinięte obszary. Skutki te przejawiają się w postaci efektu rozprzestrzeniania (spread ) lub przesączania (trickle down ). Zjawiska te spowodowane są głównie wzrostem popytu na produkty wytwarzane przez region, który pojawia się w lepiej rozwiniętym centrum, a jest następstwem dyfuzji technologii do obszarów słabiej rozwiniętych.

Jeżeli efekty rozprzestrzeniania są dostatecznie silne, regiony mogą zyskiwać na wzroście centrum. Hirschman twierdzi, że siła efektów zasysania może dominować, co początkowo prowadzi do polaryzacji, ale po pewnym czasie korzyści z efektów rozprzestrzeniania stają się na tyle silne, że wywołują tendencję w kierunku wyrównywania się dysproporcji. W późniejszych badaniach podkreślano, że zmniejszeniu dominacji biegunów wzrostu sprzyja rozwój sieci komunikacji. Jej rozwój może korzystnie wpływać na rozwój otoczenia.

Trwałość biegunów wzrostu

Kolejne pytanie, które się nasuwa, dotyczy problemu: czy biegun wzrostu utrzymuje swój status, czy też – po pewnym czasie – przestaje spełniać rolę ośrodka wiodącego?

Odpowiedź na to pytanie jest niejednoznaczna. Obserwacja wzrostu wielkich aglomeracji wskazuje, że w pewnym punkcie ich rozwoju niekorzystne efekty związane z ich funkcjonowaniem mogą przeważyć nad pozytywnymi. Nadmierne uprzemysłowienie i zaludnienie ośrodków może nasilić komplikacje związane z życiem i produkcją w wielkich miastach (wzrost płac, kosztów transportu, zagęszczenie, zanieczyszczenie środowiska, hałas itd.). Sprzyjać to będzie przenoszeniu się przemysłu do innych ośrodków.

Jak dzisiaj wygląda funkcjonowanie biegunów wzrostu? Od czasu opracowania przez Perroux pierwszej teorii fale innowacji uległy przyspieszeniu w czasie. Szacuje się, że przed II wojną światową fale te pojawiały się co trzydzieści lat, a dzisiaj czas ich występowania skurczył się do lat siedmiu. Przyspieszenie takie ma bezpośredni wpływ na charakter przemysłów i de facto powinno wpływać na destabilizację dominującej pozycji biegunów wzrostu.

Tendencje te prawdopodobnie będą się nasilać dzięki innowacyjnym firmom, których preferencje lokalizacyjne są inne od tych, którymi kierowały się tradycyjne przemysły. Przedsiębiorstwa te, poszukując lokalizacji, zainteresowane są regionami o możliwie największej dostępności (tendencja w kierunku centralizacji) oraz minimalnych kosztach (tendencja do lokowania działalności w strefach podmiejskich). A to oznacza, że regiony, które zdobyły przewagę w dobie rewolucji przemysłowej, tracą ją na rzecz innych, w których rozwijają się sektory związane z nowymi gałęziami tzw. trzeciej fali. Toffler podaje jako przykład utratę pozycji wiodącej przez Dolinę Merrimack w Nowej Anglii i wzrost rangi podbostońskiej Route 128 oraz Doliny Krzemowej [10].

W teorii ekonomii te obszary przemysłowe, w których produkcja oparta jest na nowoczesnych technologiach, określa się mianem technopoli. Technopole powstają w miejscach, w których możliwa jest bardzo ścisła współpraca dwóch sfer, które kiedyś funkcjonowały osobno, a mianowicie uniwersytetów, instytutów badawczych, laboratoriów oraz gospodarki. W literaturze spotyka się też pojęcie „region uczący się”. W regionie takim najważniejszą rolę odgrywa edukacja permanentna oraz wspieranie rozwoju nauki [11].

Pojawienie się tych nowych impulsów wzrostu mogłoby sugerować, że struktura urbanistyczna ulega częstym zmianom, że powstają nowe bieguny wzrostu, a stare tracą znaczenie. Tymczasem obserwacja ośrodków centralnych nie potwierdza takiego spostrzeżenia. Powstają co prawda lub wykształcają się nowe, nieistniejące wcześniej bieguny (przykład Tofflera), ale stare z reguły nie tracą znaczenia. Co więcej, jak przedstawiono w IV Raporcie Spójności [12], istnieje wysoka korelacja pomiędzy wskaźnikiem efektywności innowacyjnej a wynikami gospodarczymi. Najwyższy wzrost poziomu innowacyjności odnotowano w regionach fińskich, szwedzkich, niemieckich, brytyjskich i holenderskich, czyli zaliczanych do grupy najlepiej rozwiniętych, często określanych mianem „wysp innowacji”.

Powstałe w przeszłości bieguny wzrostu mają zdolność do zmian i zachowują rolę ośrodków wiodących. Potwierdza to układ przestrzeni w Europie, w której wykształciła się strefa rdzenia (nazywana też często europejskim bananem, pasmem słońca) oraz obszar pośredni i peryferie. „Europejski banan” charakteryzuje się dobrze rozwiniętą siecią transportu, dużym udziałem pracujących w usługach, wyższym od średniej unijnej wzrostem gospodarczym oraz wyższym od przeciętnego wzrostem innowacyjności. Na obszarze tym zlokalizowane są miasta, które określa się mianem „gospodarczych stolic Europy” [13].

Polityka regionalna a bieguny wzrostu

Nie ulega kwestii, że bieguny wzrostu są bardzo ważne w rozwoju regionów. Jednak obserwacja miast, które te bieguny stanowią, wskazuje, że nie zawsze emitują one pozytywne siły, które „dźwigają” cały region. W Ile de France Paryż stanowi aglomerację zamieszkaną przez 12 mln mieszkańców (ludność Francji to 64 mln mieszkańców). Tak znaczna koncentracja ludności i aktywności gospodarczej w stolicy musiała doprowadzić do znaczących nierówności, które we Francji określa się jako: Paryż na pustyni francuskiej.

W Polsce szczególnie symptomatyczny jest przypadek Warszawy, która jest typowym przykładem „zasysania” zasobów i bardzo słabego efektu rozprzestrzeniania pozytywnych impulsów.

Czy zatem powinniśmy aprobować zróżnicowanie przestrzeni? Jeżeli nie, to w jaki sposób aktywizować wzrost peryferii? Działania zmierzające do niwelowania nierówności regionalnych są celem polityki spójności UE. Oznacza to, że wspierane są regiony, których poziom rozwoju jest szczególnie niski. Coraz częściej jednak pojawiają się pytania o zasadność takiego podejścia. Czy warto tę politykę prowadzić w jej wyrównawczej wersji? Czy koszt alternatywny dla całego ugrupowania nie jest zbyt wysoki? Czy rozwój regionów nie byłby bardziej dynamiczny, gdyby środki finansowe trafiały do regionów dobrze rozwiniętych i przeznaczane były na wzrost innowacyjności? Argumentem za wyborem polaryzacyjnego wariantu tej polityki jest przekonanie, że po upływie pewnego czasu regiony słabiej rozwinięte staną się beneficjentami wzrostu tych najlepiej rozwiniętych, dzięki dyfuzji innowacji.

Przypisy:

1. F. Perroux, Economic Space, Theory and Applications , „Quartely Journal of Economics”, February 1950, F. Perroux, Note on the Concept of Economic Growth , 1955.

2. Rostow określa ten najważniejszy – z punktu widzenia szans rozwoju – pierwotny wzrost jako tzw. take off, start, który może nastąpić tylko wówczas, gdy nagromadzona zostanie pewna niezbędna ilość koniecznych czynników. Por. W. Rostow: The Process of Economic Growth , Oxford 1960.

3. J. Schumpeter, Teoria rozwoju gospodarczego , Warszawa 1958.

4. Nazwę cluster wprowadził Porter, M.E. Porter, The Competitive Advantage of Nations , Macmillan, London 1990.

5. A.O. Hirschman, Strategy of Economic Development, New Haven, 1958 oraz Investment Policies and Dualism in Underdeveloped Countries , „American Economic Review”, XLVII, September 1957.

6. H.B. Chenery, T. Watanabe, International Comparisons and Technology Transfer to Developing Countries , „Econometrica”, October 1958.

7. J. Hirschman, op. cit., 1957.

8. G. Myrdal, Economic Theory and Underdeveloped Regions , London 1957.

9 D. Neven, C. Gouyette, Regional Convergence in the European Community , „Journal of Common Market

Studies”, vol. 33/1995.

10. A. Toffler, Trzecia fala , Warszawa 1997.

11. B. Asheim, Industrial Districts as „Learning Regions”. A Condition for Prosperity , Studies in Technology, Innovation and Economic Policy, London 1992.

12. Rozwijające się regiony, rozwijająca się Europa , IV Raport na temat spójności gospodarczej i społecznej, Bruksela 2007.

13. J.J. Parysek, Duże miasta Europy i ich rola w procesie urbanizacji, rozwoju społeczno-gospodarczego i europejskiej integracji u schyłku XX wieku , „Przegląd Geograficzny”, t. LXVII, zeszyt 3-4/1995.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Czy akceptujemy zagranicznych inwestorów?

OPRACOWANIE PPG

Z sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej z maja 2006 roku wynika, że Polacy coraz przychylniej postrzegają obecność zagranicznych inwestorów w Polsce. 60% stwierdziło, że udział kapitału zagranicznego jest korzystny dla polskiej gospodarki. Odkąd CBOS prowadzi badania na ten temat, pozytywne nastawienie Polaków nie osiągnęło jeszcze tak wysokiego pułapu. Jedynie 13% uważa, że kapitał zagraniczny szkodzi gospodarce Polski, a ponad 1 badanych nie ma zdania na ten temat. Przyzwolenie dla inwestycji zagranicznych rośnie wraz z wykształceniem i sytuacją materialną respondentów badania.

Rysunek 1. Czy obecność kapitału zagranicznego jest korzystna dla polskiej gospodarki?

14_1

Źródło: CBOS.

Rysunek 2. Czy Pana/Pani zdaniem udział kapitału zagranicznego w polskiej gospodarce jest:

14_2

Źródło: CBOS.

Jednocześnie 32% Polaków nie potrafi określić swojego stosunku do udziału kapitału zagranicznego w polskiej gospodarce. 26% uważa, że utrzymuje się on na odpowiednim poziomie. Według co piątego Polaka kapitału zagranicznego jest w kraju zbyt dużo. Liczba ta, w porównaniu z badaniem z 2000 r., zmalała dwukrotnie, przy jednoczesnym wzroście liczby respondentów wskazujących na niedobór kapitału zagranicznego.

Przychylność Polaków wobec inwestorów zagranicznych, choć generalnie duża, różni się w zależności od branży, której dotyczy. Największym przyzwoleniem cieszą się zagraniczni udziałowcy w browarach czy zakładach produkujących samochody, sprzęt elektroniczny oraz odzież. Mniejszy poziom akceptacji zaobserwowano w stosunku do inwestorów zagranicznych w sektorze bankowym, a także hutach i elektrowniach. W tych przypadkach częściej wysuwany był postulat ograniczonego uczestnictwa inwestora zagranicznego w danym przedsiębiorstwie – w taki sposób, by nie miał on większości udziałów w firmie.

W kontekście inwestycji zagranicznych w Polsce uznaliśmy za zasadne sprawdzić, jak mają się te dane do badania dotyczącego stosunku Polaków do poszczególnych narodów. Badanie CBOS z września 2007 r. pokazuje, że lubimy tych, których znamy – najwyższe miejsca w rankingu najbardziej lubianych narodów zajmują Irlandczycy, Anglicy i inni mieszkańcy Europy, a także Amerykanie oraz Japończycy. Z największą antypatią ze strony Polaków spotykają się Arabowie; negatywne emocje dominują także w stosunku do Rosjan i Chińczyków. Nastroje te inaczej rozłożyły się wśród uczestników II Pomorskiego Kongresu Obywatelskiego w kwietniu 2007 r. Zapytani, czy zaakceptowaliby duże inwestycje azjatyckie i bardziej liczną obecność Azjatów w regionie, Pomorzanie w większości odpowiedzieli „tak”.

Rysunek 3. Czy zaakceptowałbyś duże inwestycje azjatyckie i wzrost obecności Azjatów na Pomorzu?

14_3

Źródło: www.kongresobywatelski.pl.

Skip to content