Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Samorząd regionalny katalizatorem współpracy

Jan Kozłowski

marszałek województwa pomorskiego

Z Janem Kozłowskim, marszałkiem województwa pomorskiego, rozmawia Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Przedsiębiorcy winią naukowców, a naukowcy przedsiębiorców. Co Pańskim zdaniem najbardziej hamuje współpracę między uczelniami a firmami w naszym regionie?

Przyczyn jest wiele, a jedną z nich jest fikcja, którą często była ta współpraca w gospodarce socjalistycznej. Przemysł musiał się wykazywać współpracą, ale w rzeczywistości pomysły naukowców rzadko trafiały do produkcji. Teraz po raz pierwszy mamy rzeczywisty wpływ na tworzenie instrumentów pomagających w nawiązywaniu takiej współpracy.

Czy te środowiska poradzą sobie w przełamywaniu barier czy też potrzebny jest ktoś, kto pomoże?

My właśnie występujemy jako katalizator. W Regionalnym Programie Operacyjnym zarezerwowaliśmy środki na wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw. W jednym z konkursów można się ubiegać o środki na inwestycje, które wyraźnie wykażą innowacyjność. Trzeba będzie się wykazać umiejętnością współpracy z uczelniami lub instytutami naukowo – badawczymi. Inny konkurs jest dla odmiany adresowany do uczelni wyższych i na przykład można tam się ubiegać o pieniądze na infrastrukturę edukacyjną, ale będziemy preferować te wnioski, gdzie uczelnia wykaże się współpracą z przedsiębiorcami. Oczywiście, praktyka pokaże, jak te pomysły na zbliżenie zostaną przyjęte, ale to powinno zdopingować obie strony do wspólnych przedsięwzięć.

Jakie środki zostały przeznaczone na pomoc dla firm i uczelni?

21% wszystkich środków, które mamy w RPO, zostało przeznaczonych na wsparcie dla przedsiębiorców. To blisko 190 milionów euro. Innowacyjność, a więc konieczność współpracy z naukowcami, jest wysoko punktowana. Część środków została przeznaczona wyłącznie na nabywanie prac naukowo – badawczych i ich wdrażanie. Dodatkowe pieniądze zostały przewidziane na wsparcie różnych instytucji pomagających w transferze wiedzy. Uczelnie oraz instytucje badawcze mają do wykorzystania prawie 30 milionów euro. Są to środki nie tylko na poprawę bazy dydaktycznej, ale też modernizację, tworzenie i wyposażanie laboratoriów. Mamy też możliwość przesuwania pieniędzy na różne cele. Zobaczymy, jak przedsiębiorcy oraz szkoły wyższe się zachowają i czy będą chciały podjąć współpracę. Osobiście liczę, że te fundusze będą zachętą do przepływu wiedzy i technologii z uczelni do firm. Bardzo też liczę na projekty zgłaszane do programu Innowacyjna Gospodarka. Zostały przygotowane trzy duże projekty z biotechnologii, informatyki kwantowej i ekoenergetyki. Powinny się zakończyć konkretnymi wdrożeniami, szczególnie w tym ostatnim przypadku, gdzie musimy szukać nowych rozwiązań pozwalających oszczędzać energię i produkować ją ze źródeł odnawialnych.

Ma to być alternatywa dla powrotu do energetyki jądrowej?

Uzupełnienie, gdyż niezależnie od przewidywanych elektrowni jądrowej, węglowej lub gazowej musimy zwiększać udział energii ze źródeł odnawialnych. Liderem jest Instytut Maszyn Przepływowych PAN i tam będą powstawały konkretne rozwiązania, które powinny być wdrażane. Wreszcie trzecim elementem jest ogłoszony konkurs Innodoktorant. Propozycja jest skierowana do młodych ludzi, którzy teraz pracują nad swoimi doktoratami. Startować w konkursie mogą przedstawiciele nauk ścisłych, technicznych oraz przyrodniczych, których pomysły zostaną wykorzystane w przemyśle czy szerzej w gospodarce. Zarezerwowaliśmy na ten cel 1,5 miliona złotych, a zwycięzcy będą otrzymywać 30 tysięcy złotych rocznie. Spodziewam się dużego zainteresowania i wykorzystania tych pomysłów w naszej gospodarce. Wierzę, że rozpocznie się proces nawiązywania kontaktów. Myślę nie tylko o uczelniach, ale również przedsiębiorcach. Jest coraz więcej narzędzi, które pomagają nawiązywać kontakty: istniejące parki naukowo–technologiczne w Gdyni oraz Gdańsku i te planowane w Kwidzynie, Sztumie oraz w Słupsku. Proces zazębiania się nauki i przedsiębiorczości już się rozpoczął.

Przykłady Gdyni, Kwidzyna, Sztumu czy Słupska świadczą, że wiele samorządów rozumie potrzebę włączenia się w budowę narzędzi wspierających współpracę nauki i biznesu, że stawiają też na te gałęzie gospodarki, które korzystają z pracy naukowców.

Samorząd regionalny ma pewne możliwości. Czy samorządy innych szczebli widzą potrzebę wspierania współpracy czy są to tylko puste hasła?

Widzę aktywność innych samorządów w naszym regionie. Słupsk, Kwidzyn oraz Sztum zgłosiły wnioski o dofinansowanie budowy parków naukowo – technologicznych. Prężnie działający park w Gdyni to zasługa tamtejszego samorządu. Te przykłady świadczą, że wiele samorządów rozumie potrzebę włączenia się w budowę narzędzi wspierających współpracę nauki i biznesu, że stawiają też na te gałęzie gospodarki, które korzystają z pracy naukowców.

Czy istniejące parki naukowo – technologiczne w Gdyni oraz Gdańsku dowodzą, że to jest właściwa droga, że tak powinno wyglądać wsparcie samorządów i że uda się również w Słupsku, Kwidzynie, a także w Sztumie?

Firmy działające w gdyńskim czy też gdańskim parku już zdobywają międzynarodowe wyróżnienia. W Gdańsku na przykład powstało Business Angel. Fundusz inwestuje w firmy z sektora wysokich technologii. Trójmiasto będzie lokomotywą, ale bardzo nam zależy na rozprzestrzenianiu się takich pomysłów na cały region. Projekty spoza aglomeracji będą wręcz preferowane.

Czy barierą utrudniającą przepływ wiedzy, oprócz oczywiście braku pieniędzy, jest również słabość instytucji wsparcia?

W tym celu powołaliśmy fundusz venture capital Inveno. Ma właśnie wyszukiwać i wspierać przedsięwzięcia o dużym potencjale. To będzie działalność komercyjna; firma już wystąpiła o dofinansowanie z Krajowego Funduszu Kapitałowego w wysokości 40 milionów złotych. Podobny charakter ma Business Angel Seedfund Macieja Grabskiego. Nie chcę epatować nadmiernym optymizmem, ale początek już jest. Współuczestniczymy w opracowywaniu strategii Morza Bałtyckiego, będzie tam również miejsce na transfer technologii, współpracę parków naukowo–technologicznych w krajach nadbałtyckich. Szwedzi oraz Finowie mają bardzo bogate doświadczenia w tworzeniu takich parków i w transferze technologii.

Od wielu lat nasz region ma żywe kontakty z regionami państw skandynawskich, przykładem są częste wizyty w Turku. Chyba powinny być jakieś efekty tych kontaktów?

To jeszcze nie jest ten etap. Współpraca już jest, ale nie ma jeszcze zespołów mogących się zająć takimi projektami. Myślę, że za dwa, trzy lata dojdziemy do takiego poziomu wymiany między regionami i państwami z basenu Morza Bałtyckiego. Oczywiście jest kogo podpatrywać, ale my chcemy nawiązywać współpracę. Silny ośrodek informatyki kwantowej na Uniwersytecie Gdańskim to duży atut w takich kontaktach.

Niedawno gościł pan w Stanach Zjednoczonych, Chinach, wcześniej w Indiach, szukając przedsiębiorców gotowych osiedlić się na Pomorzu. Czy rozmawiając z potencjalnymi inwestorami, pytał pan o współpracę z nauką, o budowanie zaplecza naukowo – badawczego lub korzystanie z istniejących w naszym regionie placówek?

Rozmawiając niedawno w Saint Louis z firmą z sektora farmaceutyczno – biologicznego, pytaliśmy właśnie o tworzenie laboratorium badawczego w Gdańsku. Ostatnio rozmawiałem również o tym z przedstawicielem Szwajcarii – ten kraj zaproponował wsparcie finansowe dla Polski. Współpraca na polu naukowo – badawczym jest jednym z naszych priorytetów.

Do tej pory każda uczelnia działała samodzielnie. Natomiast dziś w ten sposób nie da się rozwiązywać najpoważniejszych problemów o charakterze interdyscyplinarnym. Potrzebna jest współpraca między uczelniami.

Wróćmy do podstawowego poziomu, czyli relacji uczelni i przedsiębiorców. W zasadzie głównym naukowym partnerem jest Politechnika Gdańska; czy taka monopolistyczna pozycja nie hamuje jej aktywności?

Jestem przekonany, że współpraca układa się dobrze. Przecież dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej zbudowano nowy gmach wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki. Przyznaję, że do tej pory każda uczelnia działała samodzielnie. Natomiast dziś w ten sposób nie da się rozwiązywać najpoważniejszych problemów o charakterze interdyscyplinarnym. Potrzebna jest współpraca między uczelniami. Dlatego bardzo się cieszę, że doszło do porozumienia miedzy Politechniką Gdańską, Akademią Medyczną i Uniwersytetem Gdańskim w sprawie międzyuczelnianego wydziału biotechnologii. Myślę, że dzięki temu przykładowi będą powstawały inne zespoły zajmujące się konkretnymi projektami.

Uczelni jest kilka, natomiast w pomorskim krajobrazie dominują tysiące małych i średnich firm. Przedsiębiorstwa tej wielkości rzadziej widzą potrzebę wykorzystywania owoców pracy naukowców. Nawet nie ma jednej reprezentacji pomorskich przedsiębiorców.

To się zmienia. Przypomnę, że obok bardzo dobrze działającej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw, od niedawna istnieje Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza zrzeszająca większe firmy. Te samorządy gospodarcze dostrzegają znaczenie współpracy z nauką.

Czy w rozmowach z przedstawicielami tych organizacji pojawia się problematyka transferu technologii?

Izba Gospodarcza Pomorza jest nową organizacją i chyba jeszcze nie udziela się w dyskusjach na takie tematy. Myślę, że konkursy na dofinansowanie środkami unijnymi firm z silnym akcentem na innowacyjność wymuszą poważniejsze zajęcie się transferem technologii przez organizacje zrzeszające firmy.

Ale czy to nie jest odwrócenie pewnego porządku? Przecież to firmy powinny szukać, wręcz wywierać presję na naukowców, żeby pracowali nad rzeczami, które odniosą sukces na rynku.

Jestem przekonany, że zwiększająca się liczba różnych możliwości będzie zachęcała przedsiębiorców do szukania nowych rozwiązań. Chcemy być regionem konkurencyjnym, a nie można być konkurencyjnym bez wprowadzania innowacyjnych rozwiązań w produkowanych towarach i usługach. Paradoksalnie, kryzys w gospodarce może być pomocny, gdyż taka sytuacja wręcz zmusza do szukania nowych rozwiązań.

Czy o środki zarezerwowane dla uczelni mogą się też ubiegać firmy z zapleczem naukowo – technicznym, prywatne instytucje badawcze?

Tak. Chodzi nam o rozwój bazy edukacyjnej oraz badawczej. Jeżeli firma prowadzi działalność badawczą, to nic nie stoi na przeszkodzie, by składała wniosek o dofinansowanie wyposażenia swojego laboratorium.

O autorze:

Jan Kozłowski

Dodaj komentarz

Skip to content