Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Od niewiedzy do energetycznej świadomości

Społeczna świadomość w zakresie aktualnego stanu energetyki i projektów energetycznych nie jest w Polsce popularnym przedmiotem badań socjologicznych. Na podstawie istniejących danych można jednak wnioskować, że energetyczna świadomość polskiego społeczeństwa jest niska. O ile kwestia zaopatrzenia gospodarstw domowych w energię jest dla Polaków sprawą istotną, o tyle wiedza na ten i wiele pokrewnych tematów często nie wykracza poza zestaw stereotypowych, nieraz błędnych przekonań. Nie zdajemy sobie sprawy z orientacyjnej struktury zużycia źródeł energii oraz kierunku rozwoju energetyki w kraju i na świecie .

W sytuacji, gdy takie zagadnienia, jak znaczenie konwencjonalnych źródeł zasilania w energię, możliwość rozpowszechniania źródeł odnawialnych czy specyfika energetyki jądrowej i jej wpływ na środowisko naturalne cieszą się w Polsce znikomą popularnością, instytucjom odpowiedzialnym za prowadzenie polityki energetycznej może być trudno forsować kontrowersyjne z punktu widzenia społeczności projekty, mające na celu ulepszenie istniejącej infrastruktury i zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego kraju. Ich promocja i wdrażanie mogą napotykać liczne i trudne do zwalczenia przeszkody.

Analiza obecnego stanu zaopatrzenia Polski w energię elektryczną skłania do myślenia o budowie nowych źródeł energii. Zmiana struktury bilansu produkcji energii, jak również rozbudowa istniejącej infrastruktury elektroenergetycznej stanowią wyzwanie dla całego kraju, w tym województwa pomorskiego. Powstaje pytanie, na ile w procesach decyzyjnych aktywne mogą być lokalne społeczności i ich wybrani przedstawiciele oraz jak wyobrażają sobie oni swój udział w przebiegu tych wydarzeń? Sytuacji nie ułatwia ani brak jednolitej polityki energetycznej, ani niedobór danych statystycznych, które wskazywałyby, w jaki sposób ludzie zużywają energię i jaki jest jej faktyczny koszt.

 

Nic o innowacjach bez lokalnych społeczności

Wprowadzanie w obszar energetyki innowacji o charakterze technologicznym powinno nieodmiennie uwzględniać uwarunkowania natury społecznej. Innymi słowy, należy brać pod uwagę kontekst lokalnych zbiorowości, które w zależności od wielu czynników mikro- i makrostrukturalnych będą zajmować określone stanowiska względem wprowadzanych innowacji. Z jednej strony na postawę społeczności wpływać będą indywidualne uprzedzenia jej członków, ich status społeczny oraz poglądy polityczne. Z drugiej zaś – społeczności mogą być zróżnicowane ze względu na dominujące wzory norm i wartości. Przeważać mogą egalitaryzm, bezpieczeństwo i unikanie ryzyka lub indywidualna przedsiębiorczość, konkurencja i wolny rynek . Choć umiejętność rozpoznania specyfiki lokalnego świata nie jest gwarantem skutecznego przeprowadzenia zamierzonych inwestycji, to w sposób znaczący zwiększa szansę ich sprawnej realizacji.

Wprowadzanie w obszar energetyki innowacji o charakterze technologicznym powinno nieodmiennie uwzględniać uwarunkowania natury społecznej.

Za kluczowe z punktu widzenia powodzenia projektów energetycznych należy uznać dążenie do wypracowania trwałego społecznego konsensusu. Prowadzenie właściwej polityki informacyjnej, mającej na celu zwiększenie przejrzystości przepływu informacji, jest jednym z koniecznych warunków prowadzenia żywej debaty publicznej. Jest to szczególnie ważne w przypadku energetyki atomowej, którą wielu ekspertów uważa za skuteczną alternatywę dla pozyskiwania energii ze źródeł konwencjonalnych. Zamiast jednak zakomunikować społeczeństwu – hipotetycznie – że dla atomu nie ma alternatywy, należałoby wdrożyć program społecznych konsultacji, podczas których wszyscy zainteresowani mogliby dowiedzieć się, na czym naprawdę polegać miałby rozwój energetyki jądrowej w Polsce i jakie niósłby ze sobą korzyści i zagrożenia. Co więcej, konsultacje byłyby doskonałą okazją, by docelowo uwzględnić, istotny dla powodzenia konkretnych projektów, głos społeczności lokalnej .

 

Kto się boi energetyki jądrowej?

Warto w tym miejscu odwołać się do wyników badań ośrodka Pentor z listopada 2008 roku. Celem projektu było poznanie opinii i postaw społecznych Polaków wobec energetyki jądrowej. 47% badanych jest zdania, że w Polsce powinna w najbliższym czasie powstać elektrownia jądrowa. Przeciwników jest 38%, a kolejne 15% nie ma zdania. Zwolennikami pomysłu budowy elektrowni są częściej mężczyźni niż kobiety (odpowiednio 61% i 35%) oraz osoby w wieku do 29. roku życia, w przeciwieństwie do najstarszych respondentów z przedziału powyżej 60 lat (53% i 41%). Pozytywnie ze zgodą na budowę elektrowni korelują również wykształcenie, wielkość miejsca zamieszkania i wysokość dochodów .

 

Wykres 1. Czy Pana(i) zdaniem Polska powinna w najbliższym czasie zbudować elektrownię jądrową?

ppg_1_2009_rozdzial_15_rysunek_1

Źródło: Postawy społeczeństwa polskiego wobec energetyki jądrowej. Raport z badania, http://www.paa.gov.pl/informacje/dokumenty/PENTOR.pdf , dostęp: 07.02.2009.

 

Część badanych – choć nie zaprzecza, że inwestycja w atom jest potrzebna – wyraża swój sprzeciw wobec jej ewentualnej realizacji w pobliżu miejsca zamieszkania . Liczba zwolenników budowy elektrowni spada wówczas do 43%, przeciwników zaś rośnie do 47%. Dzieje się tak nawet pomimo założenia o zapewnieniu tańszej elektryczności i powstaniu nowych miejsc pracy czy też gwarancji szerzej rozumianego rozwoju regionu.

 

Wykres 2. Gdyby w pobliżu miejscowości, w której Pan(i) mieszka, zaplanowano budowę elektrowni jądrowej i zapewniono mieszkańcom tańszą elektryczność, nowe miejsca pracy i rozwój regionu, to czy poparł(a)by Pan(i) taką inwestycję, czy nie?

ppg_1_2009_rozdzial_15_rysunek_2

Źródło: Postawy społeczeństwa polskiego wobec energetyki jądrowej. Raport z badania, http://www.paa.gov.pl/informacje/dokumenty/PENTOR.pdf , dostęp: 07.02.2009.

 

Silne są natomiast w Polakach rozmaite obawy, które powodują, że sprzeciwiamy się potencjalnej budowie elektrowni jądrowej. Boimy się przede wszystkim konsekwencji awarii elektrowni (54%), a energetykę jądrową kojarzymy głównie z katastrofą w Czarnobylu (51%). Nie wiemy, jakie zagrożenia i korzyści związane są z tym typem energetyki (26%), a za problematyczne uznajemy składowanie wypalonego paliwa i odpadów promieniotwórczych (15%) . Badania potwierdzają tezę o niskiej świadomości energetycznej społeczeństwa polskiego. Przy pytaniu o liczbę jądrowych reaktorów energetycznych pracujących w odległości do 300 km od granic Polski poprawnej odpowiedzi (tj. 25 reaktorów) udzieliło jedynie 3% badanych. Respondenci albo deklarują, że reaktorów jest mniej, albo przyznają, że nie znają ich faktycznej liczby .

 

Wykres 3. Jakie są, Pana(i) zdaniem, powody sprzeciwu części społeczeństwa wobec budowy elektrowni jądrowych w Polsce?

ppg_1_2009_rozdzial_15_rysunek_3

Źródło: Postawy społeczeństwa polskiego wobec energetyki jądrowej. Raport z badania, http://www.paa.gov.pl/informacje/dokumenty/PENTOR.pdf , dostęp: 07.02.2009.

 

Większy społeczny udział to większa akceptowalność

Przykład energetyki jądrowej pokazuje dobitnie, że niski poziom wiedzy, akceptacji i zaufania społecznego w zbiorowości może uniemożliwić przekonanie jej przedstawicieli do wzięcia udziału w realizacji wielu projektów i inwestycji energetycznych, które są kluczowe z punktu widzenia rozwoju regionu. W dłuższej perspektywie czasowej zapotrzebowanie na energetykę niekonwencjonalną będzie wzrastać. Silniejsza tym samym stanie się konieczność moderowania energetycznej debaty, w którą zaangażowana zostanie strona społeczna. Co bardzo ważne, instytucje i eksperci odpowiedzialni za rozwój polskiej energetyki powinni zadbać o to, by rozwiać wszelkie obawy i wątpliwości społeczeństwa w zakresie energetyki atomowej czy odnawialnych źródeł energii.

Im liczniej obywatele będą mogli brać udział w procesie podejmowania decyzji dotyczących np. lokalizacji elektrowni atomowej na obszarze ich zamieszkania, tym mniejsza będzie liczba protestów, a poinformowana społeczność łatwiej zaakceptuje rozwiązania, które jej bezpośrednio dotyczą.

Wydaje się, że działaniem nieodzownym przy modernizowaniu polskiego rynku energii powinno być prowadzenie szeroko zakrojonych badań społecznych, których rezultaty posłużyłyby do kształtowania i monitorowania zachowań społeczności w zakresie energetyki. Dotyczy to przede wszystkim energetyki jądrowej, która nie dość, że fałszywie kojarzy się z bronią jądrową, to jeszcze postrzegana jest przez pryzmat katastrofy nuklearnej w Czarnobylu. Bez kompleksowego programu edukacji społecznej trudno będzie przekonać lokalne społeczności do realizacji zamierzonych na danym terytorium inwestycji. Im liczniej obywatele będą mogli brać udział w procesie podejmowania decyzji dotyczących np. lokalizacji elektrowni atomowej na obszarze ich zamieszkania, tym mniejsza będzie liczba protestów, a poinformowana społeczność łatwiej zaakceptuje rozwiązania, które jej bezpośrednio dotyczą.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wielka budowa, wielka katastrofa i wielka niewiadoma – spór o Żarnowiec

W 1973 roku „Głos Wybrzeża” donosił: Na mapie energetycznej Polski zaznaczy się w najbliższym dziesięcioleciu nowe zagłębie. Nad Jeziorem Żarnowieckim, w północnych rejonach naszego województwa, powstaje już elektrownia szczytowo-pompowa, a za kilka lat rozpocznie się budowę pierwszej w kraju elektrowni atomowej. Wybrzeżowe zagłębie będzie więc symbolem tego, co najnowocześniejsze i najekonomiczniejsze w światowej energetyce. (…) W 1971 roku, kiedy ukonkretniła się wizja Polski przełomu XX i XXI wieku, podjęto decyzję o budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Uruchomienie jej przewidziano w początkach lat osiemdziesiątych. Do roku 2000 zamierza się wybudować kilka dalszych elektrowni tego typu . Dziennikarz piszący te słowa mógł nie wiedzieć do końca, o czym pisze. Mógł być też niepoprawnym optymistą albo wpisał się najzwyczajniej w rozpędzającą się w tamtym czasie gierkowską propagandę sukcesu, w której wizja przyszłości mogła być tylko imponująca.

Decyzję o budowie Elektrowni Jądrowej „Żarnowiec” podjęła Rada Ministrów 18 stycznia 1982 roku, miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego. Wiosną ruszyły pierwsze prace. Tej kolejnej socjalistycznej wielkiej budowie nie towarzyszyły jednak – w przeciwieństwie do poprzedniczek – entuzjastyczne nastroje. W okresie stanu wojennego schodziła ona na dalszy plan wydarzeń w Polsce. Działo się tak, mimo że było to przedsięwzięcie wyjątkowe nie tylko w skali regionu, ale i całego kraju. Obok pionierskiego charakteru budowy niespotykany był jej rozmach: obejmowała 180 ha (likwidacji uległa jedna wieś), pracowało przy niej blisko 5 tysięcy ludzi. Aby ułatwić im dojazd do pracy, na miejsce budowy doprowadzona została kolej elektryczna, a infrastrukturalnie włączone zostały wszystkie większe i mniejsze miejscowości w okolicy (Wejherowo, Lębork, Reda, Gniewino). W budowę elektrowni zaangażowanych było także około 70 polskich przedsiębiorstw. Zawarto również kontrakty z dziewięcioma zagranicznymi firmami. Przez ponad osiem lat budowy wzniesiono wiele obiektów: ośrodek radiometeorologiczny, budynek siłowni, hale do prefabrykatów betonowych, dworzec kolejowy, kompleks hotelowy, stołówkę. Reaktory dla elektrowni jednak nigdy nie dojechały.

 

Wielka katastrofa i obudzone społeczeństwo

Plany rysowane na początku lat 70. były nierealne już w momencie ich powstawania, a szybkość realizacji budowy nie pokrywała się z przewidywaną. W 1987 roku mówiono już o zastoju. Marne tempo prac nie było jedynym problemem, jaki dotknął tę inwestycję. 26 kwietnia 1986 roku w elektrowni atomowej im. W.I. Lenina w Czarnobylu miała miejsce katastrofa – doszło do wybuchu pary i wodoru, który zniszczył budynek reaktora. Radioaktywne chmury dotarły do niemal całej Europy. Od tego momentu Polacy zainteresowali się, co właściwie budowane jest nad brzegami Jeziora Żarnowieckiego. Z jednej strony można mówić o wzroście świadomości ekologicznej części społeczeństwa, z drugiej – o upowszechnianiu się najzwyczajniejszego strachu przed tą inwestycją.

Szczególną aktywność i zainteresowanie tematem wykazywali mieszkańcy Pomorza – w końcu to oni byliby pierwszymi ofiarami ewentualnej katastrofy. W tym kontekście warta wspomnienia jest działalność lokalnych środowisk naukowych i ekologicznych w końcu lat 80. Szczególnie aktywni na polu edukacyjnym byli członkowie organizacji Franciszkański Ruch Ekologiczny, prezentujący potencjalne zagrożenia związane z budowaną elektrownią. Obok nich aktywne było Gdańskie Forum Ekologiczne, które wraz z Gdańskim Towarzystwem Naukowym organizowało sesje naukowe poświęcone między innymi ekologicznym, gospodarczym i społecznym aspektom rozwoju energetyki jądrowej. Od 1988 roku Forum organizowało też publiczne akcje protestacyjne (demonstracje, wysyłanie listów, rozrzucanie ulotek), mające na celu zmuszenie władz do rezygnacji z kontynuowania budowy elektrowni w Żarnowcu i zaniechania rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Nie brakowało jednak w tym czasie głosów wskazujących na cywilizacyjną wręcz konieczność inwestowania w energię atomową.

Obie strony sporu – zwolennicy żarnowieckiej inwestycji i jej przeciwnicy – mieszali argumenty o charakterze merytorycznym z tymi, w których górę brały emocje i proste konstatacje. W jednym z artykułów publikowanych w tamtym czasie można przeczytać: Obawy społeczne przed energetyką jądrową (…) oparte są na skutkach katastrofy czarnobylskiej. Wszystkie inne awarie w swoich skutkach odbiegały od tego wydarzenia o kilkanaście rzędów wielkości. (…) Należy jednak z całą mocą podkreślić, że z uwagi na zasadnicze różnice konstrukcyjne i materiałowe przebieg jakiejkolwiek katastrofy w reaktorach WWER (jakie będą w Żarnowcu) nie może osiągnąć skutków awarii w reaktorze RBMK typu czarnobylskiego . Ten argument pojawiał się zresztą często w sporach o zasadność budowy elektrowni. W tej samej publikacji, w artykule reprezentującym odmienne stanowisko, pada zdecydowanie bardziej ogólna i jednoznaczna wypowiedź: Wiadomo już bezspornie, że energetyka jądrowa stanowi najgorsze zagrożenie dla gatunków zamieszkujących kulę ziemską . Nie miejsce tu oczywiście na analizę tych sporów, których charakter i argumenty ściśle związane były z tamtym „postczarnobylskim” czasem. Warto jednak podkreślić, że nie one miały decydujący wpływ na losy EJ „Żarnowiec”.

 

Wielka niewiadoma i przyczyny porażki

Do ukończenia budowy nie doszło, ponieważ spór o jej zasadność w PRL-u, jak i potem, w nowej Polsce, stał się elementem walki politycznej. Innymi słowy, nie przyczyny natury ekologicznej, lecz nastroje polityczno-społeczne wstrzymały budowę. Już w 1987 roku ówczesny minister ochrony środowiska i zasobów naturalnych Stefan Jarzębski narzekał na niesprzyjający klimat towarzyszący budowie, sugerując, że sprzeciw wobec elektrowni jądrowych to element naszej kultury politycznej. W tzw. środowisku dobrze jest widziane być przeciw. (…) Staliśmy się amoralni, egoistyczni i niestety często bezmyślni. Nie uświadamiamy sobie faktów. Przez wiele, wiele pokoleń będziemy korzystać z różnorodnych źródeł energii. Jednocześnie w coraz większym stopniu z elektrowni jądrowych. Nie jesteśmy w stanie, będąc w środku Europy, zahamować tego, co dokonało się już na świecie. To się po prostu nie uda . Dziejowa konieczność poległa jednak w starciu z polityką.

Nie przyczyny natury ekologicznej, lecz nastroje polityczno-społeczne wstrzymały budowę elektrowni jądrowej w Żarnowcu.

Do zamknięcia budowy przyczyniły się przede wszystkim protesty społeczne, i to te o charakterze tzw. akcji bezpośrednich. Przodowała w nich organizacja Wolność i Pokój. Choć nie można jej traktować jako klasycznego ruchu ekologicznego (ze względu na pierwotne cele był to ruch pacyfistyczny), to jednak cele ekologiczne obecne były w jej działalności od samego początku. Ponadto ważną cechą WiP, odróżniającą tę organizację od większości ruchów ekologicznych, był nielegalny i opozycyjny charakter prowadzonych przez nią akcji. W ten sposób protesty przeciw budowie „Żarnowca” stały się znakomitą okazją do aktywizacji różnych grup i organizacji opozycyjnych. Co więcej, w drugiej połowie lat 80., w obliczu zmian społeczno-politycznych, tego typu działania nadały faktyczne znaczenie całemu ruchowi ekologicznemu jako społecznemu ruchowi protestu .

Wiosną 1989 roku w Poznaniu odbył się zjazd WiP, podczas którego ogłoszono „ogólnopolską kampanię przeciwko energetyce jądrowej”. Jej głównym założeniem były akcje protestacyjne, organizowane w każdym mieście, w którym istniał ruch. I w tym wypadku Gdańsk okazał się ważnym miejscem tych protestów. W sumie w kwietniu i maju 1989 roku odbyło się kilka nielegalnych „marszów antyatomowych”, po których do rozmów z protestującymi przystąpili przedstawiciele Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Ich efektem była publiczna debata zwolenników i przeciwników budowy elektrowni w Żarnowcu.

Po zmianie władzy w Polsce protesty przeciw energetyce jądrowej nie ustają, lecz ich punkt ciężkości przenosi się do Warszawy.

Po zmianie władzy w Polsce protesty przeciw energetyce jądrowej nie ustają, lecz ich punkt ciężkości przenosi się do Warszawy. Można powiedzieć wręcz, że zyskują na sile. W nowej rzeczywistości zaczyna się bowiem otwarcie i głośno dyskutować o wielu problemach – wśród nich o energetyce jądrowej. Protestujący przestają też obawiać się, że nowa władza użyje przeciw nim milicji. Solidarnościowy rząd, nie chcąc zaogniać sytuacji, odracza decyzję o przyszłości energetyki jądrowej. Mimo to protesty trwają: pikietowany jest port gdyński, do którego w listopadzie przybywa statek z elementami reaktora dla EJ „Żarnowiec”, podejmowane są głodówki protestacyjne, w Gdańsku postuluje się przeprowadzenie lokalnego referendum. Rząd w akcie bezradności zawiesza w grudniu budowę elektrowni na rok. Trzeba jednak pamiętać, że z powodu wielu rozpoczętych jeszcze w PRL-u inwestycji, których sfinansowanie przekraczało ówczesne możliwości państwa, definitywne zamknięcie budowy w Żarnowcu było tylko kwestią czasu. Przeprowadzono w tej sprawie lokalne referendum, które towarzyszyło pierwszym demokratycznym wyborom samorządowym 27 maja 1990 roku. Było ono nic nie wnoszącą formalnością. Wprawdzie większość głosujących (86,1%) opowiedziała się przeciw dalszej budowie, jednak referendum nie miało mocy wiążącej, gdyż zanotowano zbyt małą frekwencję (44,3%). Ostateczna decyzja rządu Mazowieckiego nastąpiła trzy miesiące później. Społeczny opór i wysokie koszty inwestycji spowodowały, że 4 września 1990 roku Rada Ministrów podjęła decyzję o zaniechaniu budowy Elektrowni Jądrowej „Żarnowiec” .

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Chcemy elektrowni jądrowej

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Gminy Gniewino i Krokowa mogą się pochwalić licznymi źródłami energii, a ich lista nie jest jeszcze zamknięta.

Jarosław Białk: Mamy na naszym terenie małe elektrownie wodne, mamy również gaz odpadowy z wydobywanej ropy, wykorzystywany w niemal całej gminie. Nie są to jednak duże złoża i dlatego jesteśmy podłączeni do ogólnej sieci.

Zbigniew Walczak: W gminie Gniewino przede wszystkim mamy elektrownię szczytowo-pompową. Nieopodal jest farma wiatraków i przygotowaliśmy jeszcze dwie lokalizacje możliwe dla tego typu przedsięwzięć. Zatem wykorzystujemy dwa źródła: wodę i wiatr.

L.S.: Niedługo może być trzecie źródło.

Z.W.: Jesteśmy gotowi do rozmów o lokalizacji elektrowni jądrowej. Od samego początku informowaliśmy marszałka Kozłowskiego, że nie ma znaczenia, na terenie której gminy powstanie elektrownia. Poza tym nie wiadomo, czy stanie w naszym regionie. Przecież wielkopolskie gminy też starają się o taką inwestycję. Proszę się nie dziwić, tu chodzi o miliardy złotych.

L.S.: Obie gminy stawiają na turystykę, a mimo to różnicie się w podejściu do niektórych źródeł, na przykład do farm wiatrowych.

Z.W.: Nie różnimy się aż tak bardzo. Inne jest położenie gminy Krokowa, a inne gminy Gniewino. Siłownie wiatrowe muszą się wkomponować w krajobraz. Meble w domu stają w wybranych miejscach, gdyż muszą współgrać z przestrzenią. Wiatraki muszą stać w miejscach o stałych i silnych prądach powietrznych.

W powrocie do koncepcji budowy elektrowni jądrowej nad Jeziorem Żarnowieckim nie upatrujemy wyłącznie korzyści finansowych. Musimy rozwijać różne gałęzie dające gminie i jej mieszkańcom dochód, między innymi infrastrukturę turystyczną. Przy okazji takiej inwestycji rozwija się również pozostała infrastruktura: drogi, szkoły.

L.S.: Inwestor chcący postawić taką farmę nie zaprząta sobie głowy walorami krajobrazu i tym, jak na niego wpłynie kilkanaście czy kilkadziesiąt wiatraków.

Z.W.: Każdy ma prawo do wyboru miejsca, które mu najbardziej odpowiada. Jednak wójt, rada gminy czy lokalna społeczność decyduje o akceptacji lub odrzuceniu danej lokalizacji. Oczywiście na energetyce wiatrowej można zarobić, chociaż nie wpływy decydowały o wyrażeniu przez nas zgody na budowę farmy. Jesteśmy gminą, która odprowadza pieniądze do budżetu państwa. Zatem im większe mamy wpływy podatkowe, tym więcej oddajemy. Dlatego w powrocie do koncepcji budowy elektrowni jądrowej nad Jeziorem Żarnowieckim nie upatrujemy wyłącznie korzyści finansowych. Musimy rozwijać różne gałęzie dające gminie i jej mieszkańcom dochód, między innymi infrastrukturę turystyczną. Przy okazji takiej inwestycji rozwija się również pozostała infrastruktura: drogi, szkoły .

J.B.: Zastanawialiśmy się długo nad zezwoleniem na budowę elektrowni wiatrowych na terenie gminy Krokowa. Dotyczyło to zarówno obszaru samej gminy, jak i terenów od strony morza. Zleciliśmy badania specjalistycznym firmom, które po analizie różnych czynników stwierdziły, że może jedno, w najlepszym wypadku dwa miejsca nadają się na tego typu inwestycje. Kolejnym czynnikiem jest rozwój turystyki i nasze starania, by nie tylko tereny nadmorskie cieszyły się zainteresowaniem odwiedzających naszą gminę. Dlatego celowo ograniczamy rozwój urbanistyczny takich miejscowości jak Biała Góra, Dębki czy Karwieńskie Błota, żeby ruch turystyczny przesunąć w głąb lądu. Od kilku lat rozmawiamy też z władzami gminy Gniewino o Jeziorze Żarnowieckim. Mamy gotowe projekty, niektóre już są realizowane, a na inne staramy się zdobyć potrzebne środki – między innymi z Unii Europejskiej. Naszym celem jest stworzenie takich warunków, żeby jak najwięcej naszych mieszkańców mogło czerpać korzyści z turystyki. Kiedy pytamy ich, co sądzą o postawieniu wiatraków, zwykle odpowiadają, że to nie będzie korzystne. Za taką inwestycją opowiedzieli się natomiast mieszkańcy kilku miejscowości, które jednak nie spełniają warunków inwestorów. My wiemy, jakie są korzyści, ale też jakie kłopoty wiążą się z powstaniem takich farm. Widzimy to w sąsiednich gminach: Gniewino oraz Puck.

Przeważająca większość osób, z którymi rozmawiamy, nie boi się elektrowni atomowej na naszym terenie. Oczywiście Czarnobyl zrobił swoje. Jednak technologie i świadomość ludzi się zmieniają.

L.S.: Jeżeli nad Jeziorem Żarnowieckim dojdzie do budowy elektrowni jądrowej, mieszkańcy też będą się obawiali, że turyści przestaną przyjeżdżać.

J.B.: Podróżując po krajach Europy, co rusz natykamy się na elektrownie jądrowe. Szczególnie gęsto usiana jest nimi Francja. Co ciekawe, w tym kraju turystyka rozwija się wyjątkowo dynamicznie. Takie obiekty nie psują krajobrazu, nie zniechęcają też turystów do odwiedzania tych terenów. Jeżeli nowa elektrownia zostanie ulokowana w miejscu, w którym miała stanąć poprzednia, to nie będzie prawie widoczna. Wprawdzie nie robiliśmy jakiegoś sondażu, ale rozmawiamy z mieszkańcami i pytamy, co sądzą o takim pomyśle. Przeważająca większość odpowiada, że nie boi się elektrowni atomowej na naszym terenie. Oczywiście Czarnobyl zrobił swoje. Jednak technologie i świadomość ludzi się zmieniają. Jeden z moich znajomych pochodzący z Żarnowca mieszka dziś w Finlandii. Pracuje w miejscowości, w której jest elektrownia atomowa z reaktorem, który miał być zainstalowany w Żarnowcu. Opowiada, że tamtejsi mieszkańcy nie boją się takiego sąsiedztwa, a reaktor pracuje bezawaryjnie .

L.S.: Jednak akceptacja mieszkańców i samorządów ma swoją cenę i podejrzewam, że we wstępnych rozmowach sygnalizowaliście, jakie są oczekiwania.

J.B.: Takich rozmów jeszcze nie było. Wójtowie gmin Gniewino i Krokowa tylko raz spotkali się w tej sprawie z marszałkiem Janem Kozłowskim. Dopiero kiedy będzie sygnał z Warszawy o wyborze tego miejsca, będziemy mogli przedstawić nasze oczekiwania. Elektrowni wartej kilkanaście miliardów złotych muszą towarzyszyć dodatkowe inwestycje, także w lokalną infrastrukturę.

L.S.: Ale jakąś wstępną listę oczekiwań zapewne przygotowaliście?

Z.W.: Mniej więcej wiemy, o co będziemy się starali. Gminy mają strategie rozwoju, mamy jakieś wstępne porozumienia i zamierzamy walczyć o wspólne cele. Liczymy na poprawę sieci komunikacyjnej, zarówno drogowej, jak i kolejowej. Dla rozwoju turystyki bardzo ważna jest droga wodna, dzięki której będzie można przepłynąć z morza na Jezioro Żarnowieckie. Nie jesteśmy pazerni, ale chyba każdy duży inwestor chce mieć dobre kontakty z lokalną społecznością. Takie inwestycje też mogą być atrakcją turystyczną. Wieża widokowa „Kaszubskie oko” nigdy by nie powstała, gdyby nie istniejący zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej.

L.S.: Na terenach obu gmin jest specjalna strefa ekonomiczna. Czy działające tam firmy narzekają na deficyt energii elektrycznej, który jest już odczuwalny w całym regionie?

Z.W.: Tych przedsiębiorstw nie jest aż tak dużo, żeby były problemy z energią elektryczną. W czasie kryzysu zapotrzebowanie jest mniejsze, ale kryzys też się kiedyś skończy i jeżeli nie będzie nowych źródeł, to rzeczywiście mogą pojawić się kłopoty z zasilaniem.

L.S.: Powstanie takiej elektrowni spowoduje napływ nowych mieszkańców. Uwzględniacie to w swoich kalkulacjach?

J.B.: Zaczynamy o tym rozmawiać, gdyż inwestycje towarzyszące budowie elektrowni powinny przewidzieć, że będzie pracowało w tym miejscu kilka tysięcy ludzi, a później kilkaset osób już w czasie normalnej eksploatacji. Czyli potrzebujemy więcej miejsc w szkołach, ośrodkach zdrowia, więcej nowych domów, mieszkań itd. Pracownikami elektrowni będą ludzie wysoko wykwalifikowani, z dużymi oczekiwaniami, ale też dobrze zarabiający.

L.S.: Czyli gminom taka inwestycja się po prostu opłaca.

Z.W.: Tak, i dlatego samorządy w wielu krajach bardzo się starają o takie inwestycje. To będzie korzystne dla naszych gmin, ale też dla całego regionu.

L.S.: Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Energetyczne rolnictwo – kierunek dla Pomorza

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Czy przyszłością pomorskiej energetyki są wyłącznie elektrownie jądrowe, węglowe oraz gazowe?

Jan Kiciński: Nasz region potrzebuje energii produkowanej w tzw. systemie skojarzonym. Czyli zarówno dużych elektrowni, takich jak jądrowe lub konwencjonalne, jak i tych na paliwo odnawialne. Nasz makroregion, czyli województwo pomorskie i warmińsko-mazurskie, jest predestynowany do rozwoju energetyki odnawialnej. Mamy potencjalnie duże zasoby biomasy, możemy w małej skali budować kogenerację rozproszoną, czyli gminne lub nawet przydomowe gniazda energetyczne. Mamy też dobre warunki do tworzenia logistyki związanej z wykorzystaniem roślin energetycznych. Pamiętajmy jednak, że energetyka odnawialna nie zaspokoi naszych potrzeb. 20% zapotrzebowania pochodzące ze źródeł odnawialnych to bardzo wysoki wskaźnik. Uważam, że energetyka jądrowa jest niezbędna w naszym regionie, i jestem jej zwolennikiem.

L.S.: Osoby, z którymi do tej pory rozmawiałem o potrzebach energetycznych w naszym regionie, niemal zawsze mówiły o budowaniu dużych elektrowni sieciowych. Natomiast zza oceanu dochodzą sygnały o coraz większym znaczeniu małych, rozproszonych źródeł energii.

J.K.: Gdyby istniał jeden sposób na zabezpieczenie naszych energetycznych potrzeb, to te poszukiwania nie miałyby sensu. Jesteśmy skazani na zrównoważony rozwój wszystkich źródeł i form energii. Te amerykańskie sygnały mówiące o decentralizacji źródeł są odpowiedzią na dzisiejsze potrzeby. Wspominałem, że to bardzo ważny dla naszego regionu kierunek. Gminy, a nawet indywidualne gospodarstwa, będą mogły budować źródła energii oparte na własnych zasobach. Nie możemy jednak zapominać o rozwoju dużej energetyki.

W naszym regionie korzystniejsze jest oparcie się na energetycznym rolnictwie. Można w ten sposób otrzymywać energię elektryczną, cieplną, można też uzyskiwać chłodzenie. Da się to osiągnąć, bazując na biomasie, na biogazowniach rolniczych typu odpadowego.

L.S.: Tylko że w źródłach odnawialnych też są dysproporcje. Rozwijają się farmy wiatrowe i później długo nic, następnie małe elektrownie wodne i nieśmiałe początki wykorzystywania biomasy.

J.K.: Rzeczywiście, wiatraki najbardziej rzucają się w oczy. Natomiast w naszym regionie korzystniejsze jest oparcie się na energetycznym rolnictwie. Można w ten sposób otrzymywać energię elektryczną, cieplną, można też uzyskiwać chłodzenie. Da się to osiągnąć, bazując na biomasie, na biogazowniach rolniczych typu odpadowego. Program Rozwoju Biogazowni jest bardzo obiecujący, tym bardziej że Niemcy oraz Szwedzi bardzo mocno rozwijają te źródła .

L.S.: Czy rolnik znajdzie odpowiednio wydajną i niedrogą technologię, aby mógł się zdecydować na taką biogazownię?

J.K.: To jeszcze mało przystępna i niestety kosztowna technologia. Dlatego chcemy zaproponować rolnikom tańsze rozwiązania. Przygotowaliśmy dwa projekty, z których jeden już nabiera rozpędu, a drugi chcemy uruchomić w najbliższym czasie. Będą to małe przydomowe wiatraki, do tego wodne pikoturbiny działające nawet przy niewielkich spadkach wody. W niedalekiej przyszłości może zostanie to skojarzone z ogniwami paliwowymi. I wreszcie kotły ekologiczne skojarzone z urządzeniami kogeneracyjnymi. W kotłach na biomasę będzie turbina i otrzymamy ciepło, energię elektryczną, a dodatkowo będzie można zainstalować pompę cieplną i wytwarzać chłodzenie – i już mamy poligenerację.

L.S.: Czy są to projekty powstające w Instytucie Maszyn Przepływowych?

J.K.: Nie, to są pomysły Bałtyckiego Klastra Ekoenergetycznego. Skupia on około 50 partnerów: uczelni, przedsiębiorstw, jednostek samorządowych. Instytut jest tylko koordynatorem działalności klastra.

L.S.: Prawie dwa lata temu rozmawialiśmy o projektach, którymi będzie się zajmował klaster. Co w tym czasie udało się osiągnąć?

J.K.: Cały czas zabiegamy o środki. Wcześniej opracowaliśmy dwa największe ekoenergetyczne projekty w kraju. Przygotowanie wszystkiego z całą dodatkową dokumentacją, studium wykonalności zajęło sporo czasu. Procedura kwalifikacyjna się opóźniała i prawie rok zajęło zatwierdzenie pierwszego projektu. Pieniądze już zaczęły spływać i możemy rozpocząć prace. Będą się one toczyły równolegle w kilku miejscach: w Gdańsku koordynujemy całość i zajmujemy się mikrosiłowniami kogeneracyjnymi, w Olsztynie będzie rozwijany program biogazowni rolniczych, we Wrocławiu program biogazowni odpadowych, a w Instytucie Energetyki program ogniw paliwowych. Projekt ruszył w styczniu, więc stawiamy pierwsze kroki.

L.S.: Czy to stwarza szansę, że za jakiś czas większość gospodarstw rolniczych będzie miała niezależne źródła energii elektrycznej i cieplnej?

J.K.: Chcielibyśmy do tego doprowadzić, chociaż pełnej niezależności takie gospodarstwa nie będą miały. Jednak korzystanie z takiej technologii przyniesie wiele korzyści i oszczędności. W ten sposób realizujemy program innowacyjnej gospodarki.

L.S.: A drugi projekt?

J.K.: Przedmiotem drugiego projektu są ekosiłownie poligeneracyjne. Mam nadzieję, że dzięki tym pracom uda się wyposażyć laboratoria badawcze na dłużej. Tym bardziej że w Polsce próżno szukać porządnego laboratorium zajmującego się mikrosiłowniami. Mamy poważnych partnerów, między innymi Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną.

L.S.: Zdaje się, że mamy sporo do nadgonienia, gdyż już dziś w Szwecji 1% energii elektrycznej i 20% cieplnej pochodzi z odpadów.

J.K.: Tak, świat bardzo się interesuje pozyskiwaniem energii z odnawialnych źródeł. Nie ma też co ukrywać, że jest to energia dla bogatych. W USA coraz powszechniejsze jest przekonanie, że taka energetyka bardziej stymuluje rozwój gospodarczy. Proszę też pamiętać, że kilka lat temu kraje Unii Europejskiej zobowiązały się do realizacji pakietu 3 x 20, czyli ograniczenia emisji CO2 i zwiększenia udziału energetyki odnawialnej w ogólnym bilansie. Te drastyczne dla dużych elektrowni węglowych ograniczenia emisji dwutlenku węgla w dłuższym czasie będą napędzały innowacyjną gospodarkę. Będzie to bardzo kosztowne, szczególnie boleśnie mogą to odczuć takie kraje jak Polska, ale po jakimś czasie zauważymy, że się opłaciło. Tym bardziej że mamy naprawdę duże rezerwy.

Energetyka wodna ma swoje miejsce w naszym regionie. Natomiast większy potencjał, moim zdaniem, drzemie w programie siłowni kogeneracyjnych opartych na lokalnych źródłach o charakterze rolniczym.

L.S.: Pomorska energetyka ponad 100 lat temu rozpoczęła się od małych elektrowni wodnych. Czy to źródło ma przed sobą podobną perspektywę jak biogazownie?

J.K.: Energetyka wodna ma swoje miejsce w naszym regionie. Natomiast większy potencjał, moim zdaniem, drzemie w programie siłowni kogeneracyjnych opartych na lokalnych źródłach o charakterze rolniczym. Jest pewien segment wodnej energetyki związany z ultraniskospadowymi elektrowniami czy też pikoturbinami pracującymi bez potrzeby spiętrzania wody, ale to będzie margines energetyki odnawialnej .

L.S.: Jednak w takim regionie jak Pomorze wiele domów stoi nad rzekami oraz strumieniami i jeżeli nie trzeba będzie budować potężnych fundamentów pod turbiny, kopać kanałów, a tym bardziej zbiorników piętrzących wodę, to liczba zainteresowanych znacznie wzrośnie.

J.K.: Oczywiście. Tym bardziej że osiągana moc wystarczy dla domowych gospodarstw. Jednak taki wiatraczek, mała turbina, a w przyszłości ogniwo paliwowe, fotovoltaika zaczną zaspokajać te małe potrzeby energetyczne. W jednym z naszych programów ujęliśmy te przyszłościowe źródła i nazwaliśmy je „Energią wprost z natury”.

L.S.: Ta technologia jest skierowana do indywidualnych odbiorców, ewentualnie do niewielkiej ich grupy. Przemysł potrzebuje jednak odpowiedniej jakości energii elektrycznej.

J.K.: Ma pan rację. Tylko że małych odbiorców są setki tysięcy, a nawet miliony. Dlatego w jednym z projektów proponujemy przestawienie gospodarstw domowych na turbiny z czynnikami niskowrzącymi. Czyli produkcja energii elektrycznej na poziomie 20 kW i kilku kW energii cieplnej. Wielkie koncerny energetyczne, choćby nasza Energa, widzą, jak poważnym klientem będą producenci energii na własny użytek. Trzeba ich podłączyć do sieci, nie zniechęcać biurokracją. To będzie kosztowna inwestycja, ale zwróci się po pewnym czasie.

L.S.: Czy nasz region jest przygotowany, czy chce się przygotować na przyjęcie dużych inwestycji energetycznych?

J.K.: Wiele lat temu nasz instytut budował kadrę dla energetyki jądrowej. Koncentrowaliśmy się na turbinach dla takiej elektrowni, później te same turbiny dostosowywaliśmy do potrzeb elektrowni konwencjonalnych i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zająć się ponownie turbinami dedykowanymi energetyce jądrowej. Natomiast największe wyzwanie to przygotowanie odpowiednich kadr i, jak sądzę, Politechnika Gdańska uruchomi odpowiedni kierunek studiów.

L.S.: Przygotowuje się do tego Politechnika Poznańska.

J.K.: Nasza uczelnia techniczna pewnie pójdzie tym śladem. Budowa elektrowni jądrowej trwa kilkanaście lat i jest trochę czasu na wykształcenie i przygotowanie ludzi do pracy w takim miejscu. Nie martwię się też o stronę technologiczną, gdyż energetyka jądrowa jest bardzo dokładnie rozpracowana i bezpieczna. Możemy bez większego problemu kupić dobre technologie. Boję się społecznych reakcji. Ciągle w świadomości ludzi pokutuje Czarnobyl. Oczywiście można się zastanawiać, czy lepiej produkować taką energię w naszym kraju, czy też sprowadzać z zagranicy. Moim zdaniem, więcej argumentów przemawia za zbudowaniem własnych źródeł energetyki jądrowej.

L.S.: Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Mimo dziury pokoleniowej wybiegamy myślą w przyszłość

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Najwięcej i najlepiej mówi się o dwóch wydziałach Politechniki Gdańskiej: Chemii oraz Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki. Niewiele w ostatnim czasie słychać natomiast o wydziale Elektrotechniki i Automatyki. Czy to zmierzch najważniejszej niegdyś części uczelni?

Henryk Krawczyk: Politechnika ma cztery wydziały pierwszej kategorii, jednym z nich jest Wydział Elektrotechniki i Automatyki. To bardzo ważna część uczelni i nie wiem, dlaczego teraz mniej się mówi o jego dokonaniach. Może to wina promocji? Może też dla mediów jest tam mniej ciekawych rzeczy, ale dla gospodarki i nauki ten wydział ma ogromne znaczenie.

L.S.: Spoglądając na energetykę w naszym regionie, na moce wytwórcze i sieci, nie da się ukryć, że nie jesteśmy wiodącym regionem w kraju. Jak ta słabość odbija się na naukach technicznych?

H.K.: Chyba trochę pan przesadza. Nie jest tak źle z energetyką w naszym regionie. Mamy bardzo różne źródła energii, nie można widzieć wyłącznie dużych elektrowni sieciowych. Na Politechnice Gdańskiej powstał międzywydziałowy kierunek studiów Energetyka. Rekrutacja odbywa się poprzez kilka wydziałów, kierunek cieszy się dużym zainteresowaniem. Oczywiście brak poważniejszych inwestycji w energetyce w ostatnich latach rzutuje na uczelnię, na styk nauki z przemysłem. Natomiast na naszym wydziale były prowadzone duże projekty rozwojowe z energetyki, później je wdrażano.

L.S.: Jeszcze dwadzieścia lat temu na Politechnice kształcono studentów, którzy mieli pracować w elektrowni jądrowej. Dziś nie ma elektrowni, nie ma oczywiście studentów, a co z kadrą?

H.K.: Kadra nam się zestarzała. Sztandarową postacią był profesor Marecki, który wprawdzie jest już na emeryturze, ale aktywnie działa w Polskiej Akademii Nauk. Przy okazji warto dodać, że w naszym sąsiedztwie jest Instytut Maszyn Przepływowych PAN, który zajmuje się różnymi rozwiązaniami połączonymi z energetyką.

L.S.: Konkurencja?

H.K.: Raczej wsparcie, gdyż coraz częściej współpracujemy. Nie jestem energetykiem, ale wiem, że się uzupełniamy.

L.S.: Być może w najbliższych latach powstanie w naszym regionie elektrownia jądrowa. Możliwe, że zostaną zbudowane także elektrownie węglowe i gazowe. Politechnika stanie wówczas przed nowymi wyzwaniami. Czy już się do tego przygotowujecie?

H.K.: Jesteśmy otwarci na potrzeby i problemy gospodarki. Nie mamy wprawdzie bezpośredniego porozumienia z konsorcjum, w skład którego wchodzi między innymi Energa i Grupa Lotos, a które chce budować elektrownię gazową, ale liczymy na współpracę. To, że otworzyliśmy kilka lat temu kierunek energetyczny, świadczy, że wybiegamy myślą w przyszłość. Chcemy kształcić taką kadrę, która znajdzie później zatrudnienie w przemyśle.

L.S.: Energetyka będzie potrzebowała nie tylko pracowników. Plany budowy elektrowni jądrowej nie będą oparte na wynikach badań naukowców Politechniki Gdańskiej…

H.K.: Na pewno nie. Opracowania są już gotowe, technologia zostanie raczej przywieziona przez głównego wykonawcę, prawdopodobnie z Francji. Mam nadzieję, że będzie to technologia najnowsza. Wtedy również Politechnika na tym skorzysta, gdyż otworzą się nowe możliwości, szczególnie dla młodych pracowników naukowych. Niestety, jest dziura pokoleniowa. Taka inwestycja będzie pomocna przy jej załataniu. I zwiększy się zainteresowanie nowymi specjalizacjami.

L.S.: Energetyka powinna chyba w szczególny sposób łączyć pracę naukową z pracą w przemyśle.

H.K.: Oczywiście, lecz musimy też pamiętać, że droga od pracy naukowej do wdrożenia i eksploatacji jest bardzo długa.

L.S.: Ale te rozwiązania powinny powstawać właśnie na technicznych wyższych uczelniach.

H.K.: Naturalnie, pewne opracowania powinny się rodzić na uczelniach. Potrzebne jest jednak odpowiednie zaplecze laboratoryjne, gdzie będzie można zweryfikować wyniki badań.

L.S.: Czy Politechnice brakuje takiego zaplecza?

H.K.: Nie jest ono w najlepszym stanie, wymaga unowocześnienia. Liczę na współpracę, która to umożliwi. Gdy elektrownia powstanie, będzie pracowała przez 30–40 lat. W miarę upływu czasu będą potrzebne innowacje obniżające koszty produkcji i przesyłu.

L.S.: Tyle teoria. Firma Radpol z Człuchowa, produkująca podzespoły dla energetyki, otrzymała w ubiegłym roku tytuł Innowacyjnej Firmy Pomorza. Jak wygląda współpraca Politechniki z takimi już istniejącymi przedsiębiorstwami?

H.K.: Nie wiem, czy Politechnika współpracuje z wymienioną przez Pana firmą. Jednak znam wiele innych przypadków udanej wymiany w energetyce. Nam bardzo zależy na współpracy, ale firmy muszą być również zainteresowane poszukiwaniem nowych rozwiązań. Dziś częściej zakłady szukają absolwentów uczelni dobrze przygotowanych do pracy, natomiast owoce pracy naukowej cieszą się mniejszym zainteresowaniem. Małe firmy potrzebują dużo czasu, żeby zauważyć znaczenie współpracy ze środowiskami naukowymi. Nie spodziewajmy się też, że takie przedsiębiorstwa będą inwestowały w laboratoria. Do takich celów powinny być powoływane klastry.

L.S.: Energetyka w Polsce stoi przed koniecznością wydania dużych pieniędzy na inwestycje. Jakaś ich część, w różnej postaci, prędzej czy później trafi do uczelni. Wielkość tej kwoty będzie między innymi zależała od przygotowań poczynionych już dziś.

H.K.: Jesteśmy otwarci na potrzeby energetyki i innych gałęzi przemysłu. Jednak taka współpraca wymaga zaangażowania finansowego z drugiej strony.

Nowe rozwiązania, choćby budowa elektrowni jądrowej, dopiero wyzwolą zapotrzebowanie na specjalistów, na badania naukowe. Jesteśmy gotowi tak zaadaptować nasze kierunki studiów, by odpowiadały potrzebom. Zapewniamy elastyczną strukturę kształcenia i reagowanie na potrzeby gospodarki. Chcemy jednak, żeby ta druga strona też wychodziła z inicjatywą.

L.S.: Czekacie, aż pojawi się przedstawiciel, a najlepiej szef dużej firmy z konkretnym zamówieniem i dużą walizką pieniędzy?

H.K.: Nie powiedziałem, że czekamy. Wielu naszych naukowców angażuje się w różne projekty, w różne formy współpracy z przemysłem. Działamy na tym polu bardzo aktywnie. Natomiast nowe rozwiązania, choćby budowa elektrowni jądrowej, dopiero wyzwolą zapotrzebowanie na specjalistów, na badania naukowe. Jesteśmy gotowi tak zaadaptować nasze kierunki studiów, by odpowiadały potrzebom. Otwarcie międzywydziałowego kierunku Energetyka było takim posunięciem. Zapewniamy elastyczną strukturę kształcenia i reagowanie na potrzeby gospodarki. Chcemy jednak, żeby ta druga strona też wychodziła z inicjatywą. Na początku najnowszej kadencji prosiliśmy władze poszczególnych wydziałów o przedstawienie planów na najbliższe lata, planów uwzględniających rozwój gospodarki i zapotrzebowanie na absolwentów oraz wyniki badań. Na wydziałach ciąży obowiązek współpracy z przemysłem czy szerzej – z gospodarką. Władze uczelni odpowiadają za stworzenie ram prawnych i organizacyjnych umożliwiających taką współpracę .

L.S.: A pamięta Pan, jakie plany przedstawił Wydział Elektromechaniki i Automatyki?

H.K.: Energetyka to nie tylko ten wydział. Projekty dotyczące energetyki powstawały również na innych wydziałach: Mechanicznym, Oceanotechniki czy nawet Chemii. Ważna jest integracja tych planów, gdyż jednym z efektów ma być synergia. Uczelnia, przygotowując badania podstawowe, ma również znaleźć miejsce na badania reagujące na bieżące potrzeby rynku. Jednak ich wdrożenie wymaga specjalnych instytucji działających na styku uczelni i gospodarki.

L.S.: Na Politechnice jest Biuro Transferu Technologii. Zatem możecie wspierać swoich naukowców, pomagać im we wdrożeniu wynalazków.

H.K.: Poszliśmy dalej i stworzyliśmy Centrum Wiedzy i Przedsiębiorczości. Chcemy połączyć różne inicjatywy na naszej uczelni, różne zespoły badawcze. Musimy zaprezentować gospodarce, jaką dysponujemy wiedzą. Trzeba też wykształcić ludzi, którzy będą potrafili układać dla przemysłu te cegiełki wiedzy.

L.S.: Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Dokąd powinna zmierzać pomorska energetyka?

Zaniedbania inwestycyjne minionych dwudziestu lat, w tym brak długoterminowej strategii rozwoju energetyki krajowej oraz pragmatycznej wizji prywatyzacji sektora energetycznego, spowodowały, że polska energetyka zawodowa stoi u progu jednego z największych wyzwań w swojej powojennej historii. Problemy te dotyczą w dużym stopniu również energetyki pomorskiej, którą dodatkowo obciąża:
* brak własnych znaczących źródeł wytwórczych przy znacznej liczbie odbiorców indywidualnych oraz przemysłowych,
* słabo rozwinięta sieć przesyłowa na poziomie najwyższych i wysokich napięć,
* konieczność podjęcia kompleksowych badań analitycznych w obszarze gospodarki energetycznej oraz zarządzania energią i środowiskiem, pozwalających na opracowanie w pełni skonkretyzowanych, długoterminowych perspektyw rozwoju i rozwiązań systemowych w zakresie wytwarzania, przesyłu i dystrybucji energii elektrycznej,
* konieczność opracowania i wdrożenia nowych koncepcji finansowo-kredytowych, pozwalających na finansowanie przedsięwzięć inwestycyjnych w obszarze źródeł i sieci przesyłowych, po wymuszonym odejściu od kredytów długoterminowych.

Obszar zasilania elektroenergetycznego województwa pomorskiego zarządzany jest od 2005 r. przez koncern energetyczny ENERGA S.A.. W dokumencie „Filary strategii rozwoju grupy ENERGA na lata 2009-2015” mowa jest o wspieraniu farm wiatrowych, elektrowni biogazowych, elektrowni opalanych biomasą i lokalnych elektrowni wodnych. Natomiast w obszarze energetyki konwencjonalnej wymienione są plany budowy do 2015 r. w Zespole Elektrowni Ostrołęka S.A. bloku o mocy 1000 MW opalanego węglem kamiennym.

Program rozwoju tzw. rozproszonych systemów energetycznych wykorzystujących odnawialne źródła energii wymaga z jednej strony określenia wielkości ich zasobów, z drugiej zaś przeprowadzenia pełnej analizy cyklu życia pozwalającej na określenie ich długoterminowej, skumulowanej efektywności energetycznej i ekologicznej.

Program rozwoju tzw. rozproszonych systemów energetycznych wykorzystujących odnawialne źródła energii wymaga z jednej strony określenia wielkości ich zasobów, z drugiej zaś przeprowadzenia pełnej analizy cyklu życia technologii energetycznych – tj. obejmującej fazę budowy, eksploatacji i złomowania – pozwalającej na określenie ich długoterminowej, skumulowanej efektywności energetycznej i ekologicznej. Odnośnie do planów rozwoju Zespołu Elektrowni Ostrołęka należy zwrócić uwagę na fakt, że znajduje się ona na terenie województwa mazowieckiego, a rodzaj spalanego paliwa – w momencie pełnego uwolnienia rynku emisji CO2 – w sposób znaczący wpłynie na koszty wytwarzanej w niej energii elektrycznej.

 

W jaką energetykę inwestować?

Już z pierwszych akapitów niniejszego artykułu wynika, że podejmowanie decyzji w obszarze długoterminowych inwestycji energetycznych jest niezwykle złożone i wymaga kompleksowego podejścia, które powinno uwzględniać przede wszystkim wyniki całościowej energetyczno-ekologicznej analizy cyklu życia aktualnie dostępnych i przewidywanych do zastosowania w przyszłości technologii energetycznych. Pełna prezentacja wyników tego rodzaju analizy wykraczałaby znacznie poza przyjęty wymiar stronicowy tego opracowania. Z tego powodu dalsze rozważania oparte zostaną na syntetycznym, tabelarycznym zestawieniu najważniejszych parametrów energetyczno-środowiskowych dla podstawowych rodzajów technologii energetycznych, które już są lub mogłyby być w przyszłości eksploatowane na terenie Pomorza.

Tabela. Zestawienie wartości skumulowanych nakładów energetycznych i podstawowych obciążeń emisyjnych oraz dwóch wybranych parametrów systemowych dla elektrowni
węglowej, gazowej, jądrowej, wodnej i wiatrowej.

ppg_1_2009_rozdzial_10_tabela_1

Źródło: R. Corradini, C. Hunter, D. Köhler, Ganzheitliche Bilanzierung von Grundstoffen und Halbzeugen – Teil I Allgemeiner Teil, Forschungsstelle für Energiewirtschaft e.V. München 1999; s. 51-52.

Jak wynika z tabeli, najkorzystniejszym przyszłościowym wariantem zasilania elektroenergetycznego w obszarze byłych województw gdańskiego, słupskiego i elbląskiego byłby – także z punktu widzenia autora artykułu – system oparty na wykorzystaniu elektrowni jądrowej oraz elektrowni gazowo-parowej „zintegrowanej” z pobliską farmą wiatrową.

Najkorzystniejszym przyszłościowym wariantem zasilania elektroenergetycznego w obszarze byłych województw gdańskiego, słupskiego i elbląskiego byłby system oparty na wykorzystaniu elektrowni jądrowej oraz elektrowni gazowo-parowej „zintegrowanej” z pobliską farmą wiatrową.

Za elektrownią jądrową przemawia nie tylko bezsprzecznie najkorzystniejsza w skali kraju lokalizacja żarnowiecka, ale także bezpośrednie sąsiedztwo dwóch elektrowni szczytowo-pompowych w Żarnowcu i Żydowie. Ostatnie medialne doniesienia dotyczące możliwych lokalizacji elektrowni jądrowych w Klempiczu i Koninie powinny spowodować zdecydowaną aktywizację działań na rzecz wspomnianej już lokalizacji w Żarnowcu.

Jak najbardziej możliwe wydaje się także powstanie siłowni gazowo-parowej, zasilanej niekoniecznie gazem ziemnym, ale np. gazem syntetycznym, wytwarzanym na bazie zgazowania węgla kamiennego lub ubocznych produktów ropopochodnych z procesu rafinacji ropy naftowej. Możliwe wydaje się również powstanie farmy wiatrowej typu „offshore” w obrębie południowej części Zatoki Gdańskiej. Tego rodzaju zintegrowanie pozwoliłoby połączyć wysoką sprawność termodynamiczną siłowni pracujących w układzie gazowo-parowym z podażą energii kinetycznej mas powietrza, występującą w pasie nadmorskim województwa pomorskiego.

 

Węgiel i woda – niewielkie pole do popisu

Jeżeli chodzi o energetykę wodną, należy stwierdzić, że poziom wykorzystania energii kinetycznej mas wody na terenie Pomorza jest wysoki i trudno tutaj liczyć na jakiś znaczący wzrost jej wykorzystania w przyszłości. Wart podkreślenia jest tutaj również fakt, że na terenie byłego województwa słupskiego istnieje unikatowy w skali nie tylko Polski, ale i Europy – należący obecnie do Grupy ENERGA – zespół elektrowni wodnych. Wieloletnie doświadczenie kadry zarządzającej oraz inżynieryjno-technicznej Elektrowni Wodnych Słupsk Sp. z o.o. w zakresie projektowania, modernizacji i eksploatacji siłowni wodnych wydaje się być tutaj również unikatowe i warte wykorzystania.

Biorąc pod uwagę regionalne uwarunkowania gospodarcze oraz krajobrazowo-środowiskowe, trudno sobie wyobrazić, aby obszar województwa pomorskiego był właściwy dla budowy i eksploatacji dużych kondensacyjnych elektrowni węglowych. Jednakże plany budowy dużej elektrowni węglowej (dwa bloki po 850 MW każdy) na terenie byłej elektrowni jądrowej w miejscowości Lubmin koło Greifswaldu w niemieckim kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie pokazują, że dzisiaj wszystko jest możliwe.

W przeprowadzeniu analizy porównawczej różnych rodzajów technologii energetycznych – w ujęciu ich całego cyklu życia – niezwykle przydatne są narzędzia analityczno-informatyczne1, opracowane w ostatnich latach przez zespół młodych pracowników naukowych z Katedry Techniki Cieplnej byłej Politechniki Szczecińskiej. Narzędzia te cechuje nowatorskie podejście oraz obiektywny charakter w aspekcie kompleksowości i ujednolicenia podstaw oceny różnych rodzajów siłowni, a zastosowana metodologia może być w sposób skuteczny stosowana w planowaniu długoterminowych inwestycji elektroenergetycznych.

Skip to content