Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Mam wrażenie, że mówimy już tym samym językiem

Z Prof. dr hab. inż. Wojciechem Sadowskim , Prorektorem Politechniki Gdańskiej ds. współpracy ze środowiskiem gospodarczym i z zagranicą rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: „Klaster” to pojęcie nie tylko związane z gospodarką.

Wojciech Sadowski: Ten termin występuje też w fizyce. Klaster pojawia się, kiedy ze zbiorowości atomów, molekuł, zaczynają się tworzyć większe struktury, na przykład kryształy, które dzięki temu są zdolne do przeżycia. Ten proces nazywa się tworzeniem klastrów. Chyba też dobrze oddaje rolę, jaką klastry mają odegrać w naszej gospodarce. W tym trójkącie biznesu, administracji i naukowców jakie jest znaczenie środowiska akademickiego? Macie być kreatorami czy bardziej wykonawcami zleconych zadań?

Chyba bardziej jesteśmy wykonawcami usług zamawianych przez środowiska gospodarcze. Naszym zadaniem jest też wspieranie tego środowiska wiedzą, know-how. To oczywiście jedna strona, gdyż doświadczenia we współpracy pokazują, że przedsiębiorcy chętnie się skupiają wokół środowiska akademickiego. Inicjatywy Politechniki Gdańskiej, dyskusje, przedsięwzięcia spotykają się z żywym zainteresowaniem. Nauka jest neutralnym obszarem, na którym takie koncepcje mogą się rozwijać.

Przedsiębiorcy jednak często narzekają, że te dwa światy: przedsiębiorczości oraz nauki są oddzielone wysokim murem. Zwracają też uwagę, że propozycje naukowców trudno sprzedać na rynku.

W ostatnich latach przykładamy dużą wagę do rozwijania dobrych kontaktów, często się spotykamy, drzwi mojego gabinetu stoją otworem i mam wrażenie, że mówimy już tym samym językiem. Podzielam jednak te krytyczne uwagi. Nie dajemy przedsiębiorcom takich produktów, jakich oczekują. Firmy chciałyby dostać wyniki badań w takiej postaci, żeby można je było od razu skierować do produkcji. Taki „gotowiec”, na którym można dobrze zarobić. To ich święte prawo. Natomiast nauka porusza się w innej przestrzeni. Trochę po omacku szuka odpowiedzi na pytania. Często trzeba te pytania dopiero postawić. To jest szukanie wiedzy. Nie zawsze się odnajdzie odpowiedzi, czasami zostaną postawione złe pytania. To jest ryzyko i taka jest nauka. Dopiero gdy coś odkryjemy, możemy to dalszej obróbce. Wąskim gardłem jest też niewielka liczba instytucji pośredniczących między czystą nauką a firmami, które chciałyby zrobić z wyników badań użytek.

To jest zadanie dla wyższych uczelni czy dla administracji lub właśnie przedsiębiorstw?

Potrzebne są mechanizmy ułatwiające tworzenie tych pośredników między światem nauki a gospodarki. Jesteśmy chyba jedyną uczelnią w naszym regionie, która posiada takie instytucje pośredniczące. Jedną z nich jest Biuro Transferu Technologii. Zadaniem biura jest zbieranie tego, co powstaje w laboratoriach naukowych, przekładanie wyników badań na język zrozumiały dla zewnętrznych odbiorców, czyli dla przedsiębiorców. W ostatnim czasie obserwuję bardzo szybki rozwój tej instytucji i to jest pozytywny sygnał na przyszłość. Brakuje nam miejsca, w którym mogłyby powstawać prototypy, tzw. produkcja małoskalowa, serie eksperymentalne. Firmy chcą produkować w dużych ilościach, bo im mniejsza skala, tym większe koszty.

Może właśnie klastry są odpowiedzią na takie potrzeby?

Klastry otwierają wiele możliwości. Najważniejszy jest normalny, rzeczywisty kontakt firm, nauki oraz administracji. Problemem jest niewielka liczba klastrów. One dopiero się rodzą. W wielu przedsiębiorstwach jeszcze nie rozumie się korzyści ze współpracy – że wspólny wysiłek daje większe owoce, że korzystają na tym firmy uczestniczące w danym klastrze, współtworząc jego potencjał.

Czy naukowcy, szczególnie związani z Politechniką Gdańską, mają jakieś preferencje? Czy przedstawiciele tych klastrów, które powstają, już do was dotarli i zaproponowali współpracę?

Każdy przedsiębiorca może do nas przyjść i każdemu staramy się pomóc w miarę naszych możliwości. Jesteśmy zaangażowani w klaster budownictwa pasywnego, także ekoenergii, ostatnio pracujemy nad klastrem ETI. Za tym skrótem kryją się trzy obszary: elektronika, telekomunikacja, informatyka i są one niezwykle ważne dla naszego regionu. Na Pomorzu jest bardzo dużo firm, które mają wysoką pozycję w tych dziedzinach. Chcielibyśmy stworzyć strukturę klastrową grupującą te przedsiębiorstwa.

Pieniądze z unijnych programów zachęcają do tworzenia klastrów. Czy taki bodziec wystarczy dla firm i środowisk naukowych?

Pomoc finansowa stymuluje takie działania. Moim zdaniem środki, które możemy pozyskać z programów unijnych, będą mocnym wsparciem dla powstających klastrów i zachętą do tworzenia nowych tego typu inicjatyw. Jest sporo pieniędzy na innowacyjność i łatwiej będzie je wykorzystać, kiedy powstaną klastry.

Czy w Regionalnym Programie Operacyjnym znalazł pan zachętę do ścisłej współpracy środowisk naukowych z przedsiębiorcami?

Nie tylko w RPO są pieniądze na wsparcie klastrów. Również w Programie Operacyjnym Innowacyjna Gospodarka takie struktury znajdą duże wsparcie. Mało się mówi o Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki, a tam są również spore pieniądze na wspieranie kształcenia ludzi.

Czy te programy, podobnie jak klastry, będą jakąś formą zachęty lub nacisku na uczelnie, by modyfikowały kierunki nauczania, tworzyły nowe specjalizacje?

Zdecydowanie tak. Już pracujemy nad projektem zbliżającym nasze środowiska. Chcemy zorganizować specjalistyczne laboratoria wyposażone w sprzęt używany w firmach elektronicznych, telekomunikacyjnych. W tych laboratoriach studenci będą pracować, robić badania i eksperymenty w takich warunkach, jakie panują w firmach. Chociaż projekt dopiero nabiera kształtów, to już zgłosiło się kilka przedsiębiorstw z tej branży gotowych do współpracy. Staramy się, by potrzeby rynku, potrzeby firm z naszego regionu były uwzględniane w programach studiów uzupełniających.

Klastry mają być sposobem na unowocześnianie naszych firm, na sprawniejszy przepływ wiedzy od naukowców do przedsiębiorców. Innowacyjność ma być osiągnięta między innymi przez inkubatory przedsiębiorczości, parki naukowo-technologiczne. Czyli dzięki klastrom nauka trafi pod strzechy?

Wspomniałem o pośrednictwie Biura Transferu Technologii między nauką a firmami. Na naszej uczelni powstał również Inkubator Gospodarczy, w którym studenci mogą zakładać firmy i rozpoczynać samodzielną działalność w biznesie. Współpracujemy z parkami naukowo-technologicznymi, szczególnie z gdańskim położonym przy ulicy Trzy Lipy, będącym częścią Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zorganizowaliśmy już kilka edycji konkursu „Jaskółki przedsiębiorczości”. To zachęta dla naszych studentów, by próbowali swych sił w gospodarce. Wielu naszych absolwentów stworzyło firmy i działa w gdańskim oraz gdyńskim parku. Taki jest właśnie cel naszego kształcenia: by absolwenci potrafili naukę wykorzystać w swojej działalności biznesowej. Przykładamy dużą wagę do tego, by nie tylko byli pracownikami najemnymi, ale także potrafili budować swoje firmy.

Są kraje, w których klastry działają znacznie dłużej niż u nas. Gdzie są najlepsze przykłady? Skąd Politechnika Gdańska chce czerpać wzorce?

W Europie, Ameryce, Azji można spotkać wiele doskonale funkcjonujących klastrów. Uważnie podpatrujemy Skandynawów, a szczególnie Finów. Ciekawe klastry w interesujących nas dziedzinach są także w Niemczech i we Francji. Obserwujemy, jak oni to robią, i próbujemy pewne mechanizmy przenosić na nasz grunt. Jednym z wniosków płynących z tego podpatrywania jest tworzenie Science City, w których obok parków naukowo- technologicznych będą pączkowały firmy. Znacznie łatwiej się rozwijać, mając dobre sąsiedztwo.

Jednak nie sposób działać na wszystkich obszarach. Potrzebna jest jakaś specjalizacja.

Tak, i już zmierzamy w wybranych kierunkach. Jednym z pomysłów jest utworzenie Centrum Zaawansowanych Technologii. Taka naukowo-badawcza placówka powinna nie tylko działać w sferze nauki, ale też być przydatna regionalnej gospodarce. Planujemy ulokować Centrum przy Parku Naukowo-Technologicznym w Gdańsku. Znajdą się tam sektory: biotechnologii, chemii żywności i leków, nowych technologii, m.in. z nanomateriałami, informatyki i komunikacji bezprzewodowej, ochrony środowiska i inne. Zlokalizowanie takich instytucji w jednym miejscu to też forma klastra. Będzie to klaster naukowo-gospodarczy o olbrzymim potencjale. Wokół tych instytucji zaczną powstawać firmy. Będą mogły korzystać z tego, co stworzą naukowcy w laboratoriach Centrum Zaawansowanych Technologii. Koncepcja Centrum jest już gotowa, a w Regionalnym Programie Operacyjnym znajdują się przeznaczone na to środki. Władze regionalne bardzo wspierają powstawanie specjalistycznych placówek naukowo-badawczych silnie połączonych z gospodarką. My, naukowcy z pomorskich uczelni, musimy bardziej niż do tej pory pracować na rzecz gospodarki. Mamy ogromny potencjał, są pieniądze i odbiorcy. Stworzenie sprawnego systemu przekazywania osiągnięć naukowych do gospodarki może zmienić charakter regionu.

Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Po pierwsze współpraca

Z Prof. dr hab. Danutą Hübner , Komisarz ds. polityki regionalnej Unii Europejskiej rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Marszałek naszego województwa z dumą podkreślał uznanie, jakie pomorski Regionalny Program Operacyjny zdobył w Brukseli, również w pani oczach. Później niemal każdy marszałek to samo mówił o swoim RPO i podejrzewam, że słowa pani komisarz nacechowane są kurtuazją. Czy regionalne programy na lata 2007-2013 pozwalają na skuteczne ściganie najmodniejszego ostatnio przykładu, czyli Irlandii?

Danuta Hübner: Z Polską na lata 2007-2013 negocjowaliśmy 21 programów, w tym aż 16 regionalnych. Na tle krajów Europy Środkowej i Wschodniej jest to znakomity rezultat. To jest najbardziej zdecentralizowana propozycja spośród wszystkich ostatnio przyjętych krajów do Unii Europejskiej. Województwo pomorskie znalazło się w grupie pierwszych pięciu regionów, których programy zostały przez nas zatwierdzone na początku września. I bez nadmiernej kurtuazji, o którą pan mnie podejrzewa, uważam, że to naprawdę dobre programy. Tak więc zaczynamy ten najważniejszy okres modernizacji polskiej gospodarki na przyzwoitym poziomie. To jest oczywiście początek drogi i prawdziwe wyzwanie to właściwe wykorzystanie szans, które stwarza europejska polityka regionalna……Pamiętajmy jednak, że jeżeli się nie zacznie od dobrych programów, to szanse na sukces są niewielkie. Z pomorskiego programu wynika, że jest pomysł na rozwój regionu. Wasz region potrzebuje jeszcze inwestycji w infrastrukturę i widać, że zarówno władze, jak i partnerzy, którzy uczestniczyli w przygotowaniu programu, to rozumieją. Pomorskie również dostrzega, że świat idzie do przodu, że wszyscy inwestują w innowacyjność, w wiedzę, w rozwój społeczeństwa opartego na wiedzy. Dlatego tak ważną częścią jest inwestowanie w przedsiębiorczość, szczególnie innowacyjną, w transfer technologii do małych i średnich firm, także infrastrukturę telekomunikacyjną.

Jednym ze sposobów mają być klastry. Czy doświadczenia krajów regionów tzw. starej Unii wskazują, że jest to skuteczne narzędzie wspierania rozwoju gospodarczego? No i czy Komisja Europejska popiera klastry?

Chyba nie ma dla polityki przemysłowej lepszego instrumentu niż klastry, czyli współpraca tych, którzy mogą zadecydować o innowacyjności, konkurencyjności. Współpraca na poziomie regionalnym, lokalnym między przedsiębiorcami, którzy tworzą wzrost i zatrudnienie, oraz ośrodkami badawczymi, akademickimi, które mają pomysły. Pamiętajmy, że innowacyjność to nie tylko produkcja, najwyższe technologie, najnowocześniejsze gałęzie przemysłu, to po prostu inne myślenie, bardziej otwarte na zmiany. Innowacyjność może występować nawet w najbardziej tradycyjnych obszarach gospodarki. Na pewno nie można być innowacyjnym, jeżeli się nie współpracuje. Współpraca musi się odbywać w trójkącie między przedsiębiorstwami, środowiskami badawczymi i władzami lokalnymi. Można do tego jeszcze dołączyć instytucje finansowe. Myślę, że to jest najlepsza recepta na przyśpieszenie wzrostu.

Czy w tych programach regionalnych zauważała pani klastry i czy to jest rzeczywistość, czy też może jakaś figura retoryczna?

Jako Polska jesteśmy – i mówię to z wielkim żalem – w ogonie. Mamy znaczne opóźnienie, ale jest wiele doświadczeń z innych europejskich regionów. Początek już zrobiliśmy i chyba nie ma województwa, które nie przedstawiałoby rozwiązań zmierzających na przykład do rozbudowy istniejących inkubatorów, zmiany ich charakteru, budowania parków przemysłowych. Pomysłów na zbliżenie nauki i gospodarki jest naprawdę wiele. Jestem przekonana, że zarówno w Sektorowym Programie Operacyjnym Innowacyjna Gospodarka, jak i w programach regionalnych, gdzie spora część środków jest przeznaczona na wsparcie przedsiębiorczości i innowacyjności, pojawią się pomysły na współpracę poprzez klastry, sieci powiązań pomiędzy gospodarką oraz nauką i wkrótce będziemy mieli dużo przykładów.

W naszych realiach te trzy światy: administracji, nauki oraz przedsiębiorczości są bardzo hermetyczne. Przyznam się, że mam obawy, jak długo potrwa obalanie tych murów i że bardziej będzie to „przerabianie” pieniędzy niż ich sensowne wykorzystywanie na projekty przynoszące postęp.

Ja też nie mam pewności, czy wszystko się uda. Trzeba podjąć najwyższe starania, aby te pieniądze zostały jak najlepiej przez Polskę wykorzystane. Dlatego w Komisji Europejskiej chcemy stworzyć warunki do dzielenia się doświadczeniami. Bardzo zachęcam do zdobywania takiej wiedzy. Na przykład marszałkowie województw chętnie uczestniczą w spotkaniach, na których jest ona prezentowana. Naprawdę, chęć do nauki można obserwować codziennie. Programy regionalne są najlepszą formą. Pozwalają na bliskość partnerów, którzy dla klastrów są niezbędni. Poza tym w Polsce jest mnóstwo prężnych małych i średnich przedsiębiorstw. Z nowych państw Unii Europejskiej chyba właśnie w naszym kraju są one najbardziej dynamiczne. Mamy też wiele środowisk naukowych. W ogóle w Polsce, jeżeli chodzi o gospodarkę, jest struktura policentryczna. Dzięki temu możliwości działania na poziomie lokalnym są naprawdę ogromne.

Czy nie obawia się pani, że w polskich realiach w trójkącie: administracja, przedsiębiorczość, nauka dominować będzie wierzchołek administracyjny?

Doświadczenia europejskie wskazują, że dobra władza lokalna, regionalna jest na ogół bardzo skuteczna. Potrafi zebrać wszystkich zainteresowanych w jednym pokoju i przekonać, że warto coś zrobić razem. Wydaje mi się, że samorządność w Polsce jest już tak dojrzała, że potrafi się ograniczyć i ma świadomość konieczności wsparcia tych procesów. Warto też pamiętać, że inicjującym może być niemal każdy: pracownik naukowy, przedsiębiorca, instytucja finansowa, a także mądry burmistrz, starosta, czy marszałek.

Czy tym najskuteczniejszym narzędziem są pieniądze, które czekają w różnych programach?

Pieniądze są ważne. Kiedy dzisiaj pytamy małych i średnich przedsiębiorców, co jest największą barierą, to właśnie brak kapitału wymieniany jest na pierwszym miejscu. Dostęp do pieniędzy jest w Polsce nadal ograniczony, szczególnie do funduszy wysokiego ryzyka, które są bardzo potrzebne dla szukających nowych pomysłów. Dlatego stworzyliśmy razem z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym fundusz, który nazywa się JEREMIE. Można tam wnieść część regionalnych środków, którymi dysponuje województwo, i stworzyć właśnie nową formę finansowania działalności obarczonej większym ryzykiem. Wspaniale zareagowała na przykład Wielkopolska, której marszałek błyskawicznie postanowił włączyć się do tego funduszu. Mam wrażenie, że coraz więcej regionów jest tym zainteresowanych. Tak więc finanse są niezwykle ważne, ale one nie wystarczą. Najważniejszy jest człowiek, ktoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność, kto zbierze pozostałych i zainicjuje współpracę.

Do powstania oraz istnienia klastrów przede wszystkim trzeba jednak zaufania. W Polsce brakuje go chyba nawet bardziej niż kapitału.

Zaufanie jest podstawą, zwłaszcza w takich przedsięwzięciach. Niemal wszystko opiera się na zaufaniu i dlatego tak ważną rolę pełnią lokalni partnerzy. Dlatego szczebel regionalny jest podstawowy w krajach o dłuższym stażu w Unii Europejskiej. Spodziewam się, że w Polsce także powinien być skuteczny. Po prostu większym zaufaniem obdarzamy kogoś, kto mieszka za rogiem, kogo znamy, kto będzie tu nadal za 5 czy 10 lat, komu można powiedzieć wprost, kiedy coś nie wyjdzie. Ponieważ zaufanie jest tak fundamentalne, dlatego najlepsi są partnerzy lokalni.

Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Klastry – moda czy konieczność?

W 2003 roku Henry Chesbrough pisał w swojej książce o otwartej innowacji: „Większość działań innowacyjnych zakończy się niepowodzeniem, ale podmioty, które nie prowadzą innowacji, zginą”. Jeśli przedsiębiorczość można określić mianem sztuki skutecznego wykorzystania potencjałów rynkowych, to innowacyjność związana jest z umiejętnością ich przekształcania – przez angażowanie zasobów wewnętrznych i zewnętrznych – w nowe wartości gospodarcze. Dlatego też innowacja często jest związana z pojęciem „wprowadzanie zmian”. Problem w tym, że w Polsce jedna zmiana następuje po drugiej. A ludziom wydaje się, że to już dość i czas na stabilność. Niestety, wszystko dopiero się zaczyna.

Miotła zwana innowacją

Efekt kuli śnieżnej jest znany w różnych aspektach i wymiarach. Czyjaś inicjatywa, jakaś decyzja napędza cały proces kolejnych wydarzeń. Pozwalam sobie dzisiaj stwierdzić, że fala innowacyjnych działań podejmowanych w gospodarce światowej otwiera przed nami ścieżki nieznanych do tej pory możliwości rozwoju. Efekt kuli śnieżnej, pochłaniającej na swojej drodze liczne ofiary, jest jednak w chwili obecnej nieprzewidywalny. Wśród wspomnianych ofiar znajdujemy zarówno tych, którzy nie nadążają za zmianami, jak i tych, którzy myślą, że już wszystko zostało osiągnięte.

Co zatem należy zrobić? Powinniśmy wprowadzić do polskiej gospodarki mechanizmy, które pozwolą nam szybszej oceniać sytuację, skuteczniej podejmować decyzje, bardziej optymalnie realizować nowe inicjatywy oraz trafniej wprowadzać innowacyjne rozwiązania. Sieci współpracy i klastry są takimi mechanizmami. Zanim jednak przedsiębiorstwa będą mogły wejść w dialog ze swoim otoczeniem, muszą określić własną wizję rozwoju, przeanalizować użyteczność swoich zasobów w procesie dążenia do tej wizji, a także sprawdzić, w jakich obszarach konieczny jest dobór zasobów zewnętrznych. Jeśli to już zostanie określone, to kolejnym krokiem jest zdobycie zaufania i gotowość do podejmowania zmian. W polskiej gospodarce większość małych i średnich firm nie jest w stanie określić jasnej wizji rozwoju, nie zna walorów własnych zasobów i patrzy podejrzliwe na swoje otoczenie. Sytuacja taka nie pozwala w pełnej mierze korzystać z potencjałów, którymi dysponujemy.

Dostrzegać, porównywać, współdziałać

W mediach i na konferencjach pojawiają się często pojęcia „zakład pracy” i „zakład produkcji”. Według mnie przedsiębiorstwa powinny na siebie patrzeć jak na otwartą platformę wiedzy, a swoich pracowników postrzegać w kategorii nośników tej wiedzy. Odpowiednie połączenie tych nośników z zasobami wewnętrznymi i zewnętrznymi skutkuje powstawaniem nowych pomysłów, nowych inicjatyw, co docelowo prowadzić może do inicjowania i wdrażania kolejnych działań innowacyjnych. Taki sposób postrzegania pracownika, traktowanie go jak wartości, która dopiero w kontaktach z innymi krzesa iskry nowych jakości gospodarczych, uwalnia nas od tego, co znane i pewne. Wyzwolenie z kolei otwiera drogę do nowych możliwości. Rozumienie tych procesów stanowi fundament do podejmowania współpracy z podmiotami zewnętrznymi. Innymi słowy, zanim włączymy się w sieć współpracy i klastry, musimy nauczyć się współdziałać z pracownikami. Tu wchodzą w grę pojęcia takie jak: przywództwo, kreatywność, przedsiębiorczość, decentralizacja odpowiedzialności. Przedsiębiorstwa, które trwają w stanie zadowolenia – bo akurat jest dobra koniunktura, która im sprzyja – i nie widzą konieczności rozwijania kultury innowacyjnej w swoich strukturach organizacyjnych, powoli zapadają w śpiączkę. Gwałtownie przebudzone, być może usłyszą: „Niestety, dopiero się zaczyna…”

Obawy są poważna, gdyż obecna koniunktura sprzyja wielu przedsiębiorstwom w Polsce. Firmy nie mogą nadążyć z realizacją kolejnych zleceń. Przychody rosną, ale wraz z nimi koszty prowadzenia działalności biznesowej. Aby utrzymać poziom konkurencyjności, koniecznie jest wprowadzenie nowych rozwiązań, które pozwolą opanować koszty, a także zwiększyć przychody. Przedsiębiorstwa muszą zatem być bardziej innowacyjne niż kiedyś. Tyle że nie ma ani czasu, ani pieniędzy, aby być na bieżąco we wszystkich sprawach, które mogą nas dotyczyć.

Właśnie w tym zakresie sieci współpracy okazują się korzystnym rozwiązaniem dla licznych przedsiębiorstw w krajach rozwiniętych. Sieci te, nazywane klastrami, gromadzą zarówno firmy, jak i instytucje publiczne i prywatne wokół wspólnych interesów. Przeważnie skupiają się na różnych formach wymiany wiedzy, kształceniu pracowników, marketingu branżowym, lobbingu, a także na prowadzeniu wspólnych prac badawczych czy inwestycji. Dzięki włączeniu firmy w takie sieci współpracy przedsiębiorcy mają dostęp do nowej wiedzy oraz do umiejętności, którymi sami nie dysponują. Mając w pobliżu wielu partnerów, można szybszej, taniej i trafniej dotrzeć do celu.

Idea tworzenia sieci współpracy lub klastrów polega na włączaniu różnych podmiotów w realizację przedsięwzięć komercyjnych niekoniecznie związanych bezpośrednio z relacją podwykonawca – producent – dystrybutor – klient. Innymi słowy, jest to skoncentrowanie się wyłączenie na komplementarnych umiejętnościach i zasobach pojedynczego podmiotu, co pozwala na wytwarzanie na poziomie grupowym nowej wartości dodanej w gospodarce regionalnej, krajowej i międzynarodowej. Proces globalizacji gospodarki wymaga od nas walki

o miejsce w obszarze zasobów ludzkich, technologii i rynków zbytu. Dziś klient, teoretyczne, może otrzymać zamówiony towar w ciągu 24-72 godzin z każdego zakątka świata. Gospodarka regionalna, odpowiadając na te zmiany, staje przed wielkim wyzwaniem: trzeba być uważniejszym, sprytniejszymi bardziej elastycznym, a także bardziej interesującym, a więc przyciągającym do siebie inwestorów strategicznych, kapitał i zasoby ludzkie.

Idea tworzenia sieci współpracy lub klastrów polega na włączaniu różnych podmiotów w realizację przedsięwzięć komercyjnych niekoniecznie związanych bezpośrednio z relacją podwykonawca – producent – dystrybutor – klient. Innymi słowy, jest to skoncentrowanie się wyłączenie na komplementarnych umiejętnościach i zasobach pojedynczego podmiotu, co pozwala na wytwarzanie na poziomie grupowym nowej wartości dodanej w gospodarce regionalnej, krajowej i międzynarodowej. Proces globalizacji gospodarki wymaga od nas walki o miejsce w obszarze zasobów ludzkich, technologii i rynków zbytu. Dziś klient, teoretyczne, może otrzymać zamówiony towar w ciągu 24-72 godzin z każdego zakątka świata. Gospodarka regionalna, odpowiadając na te zmiany, staje przed wielkim wyzwaniem: trzeba być uważniejszym, sprytniejszym i bardziej elastycznym, a także bardziej interesującym, a więc przyciągającym do siebie inwestorów strategicznych, kapitał i zasoby ludzkie.

Powrót do korzeni

Problem tkwi w definicji „klaster”. W debatach na poziomie krajowym często mówi się o klastrach w kategoriach oficjalnych umów o współpracy między podmiotami gospodarczymi i instytucjami publicznymi w konkretnych ustalonych celach. Bazując na tym trybie myślenia, powstało w naszym kraju kilkanaście tzw. klastrów, które oprócz życzeń na papierze nic nowego nie wnosiły do swojego otoczenia gospodarczego. Nieraz zapominano o podstawowych warunkach, takich jak: otwartość na zmiany, zaufanie, gotowość do dialogu oraz akceptowanie współpracy z konkurencją. Kiedy rozmawiam z inicjatorami klastrów, okazuje się, że często nie potrafią nawet określić, co tak właściwe stanowi wartością dodaną. Wiedzą jedynie, że dzięki klastrom mogą otrzymać środki w ramach jednego z Programów Operacyjnych. Istnieje ryzyko, że publiczne programy wspierania rozwoju klastrów doprowadzą do sytuacji, w której bardziej będziemy chcieli opanować sieci współpracy, niż je napędzać, zrobić jedną inwestycję, jedno zadanie, zamiast konsekwentnie realizować pewną wspólną wizję rozwoju.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Klastry gwarantem długotrwałego wzrostu gospodarczego

Dokładnie wtedy, kiedy Polska rozpoczynała proces uwalniania się od centralnie planowanej gospodarki, teoria klastrów zaczynała święcić pierwsze tryumfy. Opublikowana w 1990 roku „Konkurencyjna przewaga narodów” Michaela Portera ilustrowała możliwości lokalnych systemów innowacyjnych w globalizującej się dynamicznie gospodarce.

Pojęcie „klaster” nie ma jednoznacznej i ścisłej definicji. Klastry różnią się między sobą i często tych różnic jest więcej niż podobieństw. Na pewno jednak każdy klaster charakteryzuje jednolity i ograniczony obszar działania. W ten sposób, poruszając się według tej samej trajektorii rozwoju, członkowie klastra są ze sobą powiązani i wzajemnie na siebie oddziałują – mowa tu zarówno o współpracy, jak i o konkurencji – potrzebna jest bowiem równowaga pomiędzy tymi elementami. Kolejna ważna kwestia to koncentracja geograficzna. I tak na przykład najsławniejszy klaster na świecie – Dolina Krzemowa – to ponad 6000 firm na ponad 2000 km2. Dolina Krzemowa jest zresztą znakomitym przykładem tego, że klastry mogą być gwarancją długoterminowego wzrostu gospodarczego. Powstała ona na początku XIX wieku, a w ubiegłorocznej klasyfikacji „The Wall Street Journal” na najbardziej innowacyjne amerykańskie miasta aż dziesięć spośród pierwszej dwudziestki było właśnie z Doliny Krzemowej.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że Doliny Krzemowe mogą powstawać wszędzie, niezależnie od kontekstu. Pamiętny boom, który miał miejsce w latach 60. i 70., był bowiem efektem bardzo długiego procesu, zapoczątkowanego jeszcze pod koniec XIX wieku i związanego z rozwojem telegrafu, telefonu i radia. Swoją naukowo-technologiczną bazę miała tam wtedy również amerykańska marynarka wojenna. Sukces i sam rozwój Doliny Krzemowej był więc wynikiem dłuższego procesu rozwoju, modernizacji i innowacyjności całej Kalifornii.

Ponadto, dynamika rozwoju tego obszaru wynikała również z pojawienia się nowego zjawiska społecznego, nowego stylu życia związanego z rewolucją informatyczną. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że bogaci mieszkańcy San Francisco w wolne weekendy jeździli pracować do Doliny Krzemowej?

UE wobec klastrów

Jeśli chodzi o Unię Europejską, to od kilku lat klastry uważane są tu za jeden z podstawowych instrumentów mających służyć osiągnięciu ambitnych celów Strategii Lizbońskiej. Ma to być podstawa długotrwałego i zrównoważonego rozwoju.

Szczególne poparcie zyskuje ostatnio powstawanie klastrów innowacyjnych. Ten typ klastra polega na współpracy nie tylko firm i samorządów lokalnych. Dużą rolę odgrywają w nim również ośrodki akademickie oraz instytuty naukowe. Wspólne działania dotyczą więc przede wszystkim badań, rozwoju oraz innowacji. Jest to potencjalnie najmocniejszy typ klastra, gdyż bazuje na tak zwanym trójkącie wiedzy, który tworzą edukacja, badania i innowacje. To trwały typ rozwoju ekonomicznego, który jest obecnie silnie promowany w Unii Europejskiej, a w Stanach Zjednoczonych czy w Japonii święci sukcesy już od wielu lat. Umożliwia on stały przepływ środków finansowych, ludzi i pomysłów pomiędzy światem nauki i biznesu. Pozwala też na opracowanie i wykorzystanie długofalowych strategii rozwoju lokalnego i regionalnego. Nie zapomina się również o szkolnictwie wyższym, przez co wykwalifikowana siła robocza ma większe szanse na wyjście naprzeciw oczekiwaniom przyszłych pracodawców.

Ma to być metoda na zredukowanie tzw. europejskiego paradoksu, czyli dobrego poziomu badań podstawowych i niewielu innowacji. Z różnych przyczyn – bariery administracyjne, brak kapitału ryzyka, inna niż w USA „filozofia” biznesu – mamy w Europie problem, polegający na relatywnie słabej innowacyjności oraz niskim poziomie transferu technologii. Jest to jedno z głównych wyzwań stojących przed europejską gospodarką w następnych latach. Przecież właśnie dlatego narodził się pomysł powołania Europejskiego Instytutu Technologicznego. Idea klastrów miała duży wpływ na jego ostateczny kształt. Będzie się on składał z budowanych oddolnie Wspólnot Wiedzy i Innowacji – swoistych wirtualnych klastrów.

Wspieranie klastrów w Polsce – szczególnie istotne

W Polsce klastry powinny być wspierane szczególnie mocno. Przede wszystkim dlatego, że rządzą się prawami diametralnie różnymi od tych, które były obecne w naszym kraju przez dziesięciolecia komunizmu. Kapitał społeczny potrzebny do tworzenia klastrów był wtedy przez długi okres na poziomie zatrważająco niskim. Centralnie sterowana gospodarka była absolutnym zaprzeczeniem logiki klastrów – czyli regionalnej współpracy samorządów lokalnych z przemysłem czy centrami naukowymi lub ośrodkami akademickimi. Tego typu myślenie w zasadzie już się odrodziło, ale na pewno potrzebuje stałego wsparcia ze strony władz i administracji publicznej. Istotnym momentem była tutaj reforma administracyjna z 1999 roku, dzięki której regionalne strategie innowacji stały się fragmentem szerszych strategii rozwojowych opracowywanych przez samorządne regiony.

Lista barier do pokonania

Jest szereg elementów, które mogą sprawić, aby rozwój klastrów w Polsce stał się bardziej dynamiczny.

Największym utrudnieniem wydają mi się obecnie kwestie kulturowe – przedkładanie konkurencji nad współpracę, wynikające z niskiego poziomu zaufania. To jest poważna bariera rozwojowa dla klastrów. W klastrze chodzi bowiem o znalezienie i rozwiązanie problemów systemowych, usunięcie barier i przeszkód wykraczających poza jedną konkretną firmę. Mam tu na myśli zarówno system produkcyjny sensu stricto (rozwój nowych technologii, jakość surowców, efektywność kanałów dystrybucji), jak i nieco szerszą problematykę niezwiązaną bezpośrednio z perspektywą biznesową. Są to kwestie dotyczące polityki regionalnej, rozwoju infrastruktury czy systemu kształcenia. Do tak złożonych i szerokich problemów potrzebne jest złożone i kompleksowe podejście wykraczające poza doraźne korzyści poszczególnych uczestników klastra. Badania w krajach dobrze rozwiniętych wykazały, że sukces klastra jest wprost proporcjonalny do poziomu zaufania pomiędzy jego członkami. Tylko w konstruktywnej atmosferze jest możliwe zbudowanie długotrwałych planów działania przy współpracy wszystkich zainteresowanych stron.

Kolejna bariera rozwoju klastrów, którą trzeba będzie przezwyciężyć, to niechęć do aktywnego zaangażowania się w działalność organizacji pozarządowych i stowarzyszeń oraz słabość inicjatywy publicznej, aczkolwiek – szczególnie w ostatnich latach – widać już pewien postęp na tym polu. Tymczasem nie można przecież liczyć na szybki rozwój inicjatyw oddolnych, obywatelskich, jakimi są klastry, bez pełnego włączenia się trzeciego sektora.

Klastry innowacyjne napotykają jeszcze inną dodatkową barierę – brak nastawienia na badania i rozwój. Tak jednak, jak przed kilkunastu laty nastąpił boom edukacyjny, tak teraz można oczekiwać skokowego wzrostu zainteresowania i nakładów na BiR w Polsce.

Jak wspierać klastry w Polsce?

Jako polityk chciałbym na końcu jeszcze podkreślić konieczność zbudowania kompleksowej polityki wspierania klastrów na obszarze całego kraju. Oczywiste jest, że o ostatecznym sukcesie nie może zadecydować ani parlament w Warszawie, ani poszczególne rady miast. Nie ma mowy o żadnych subwencjach czy finansowej pomocy publicznej. Skuteczne mogą być tylko oddolne inicjatywy posiadające solidne poparcie szerokiej grupy partnerów i środowisk. Możliwe jest jednak stworzenie odpowiednich ram dla rozwoju klastrów poprzez skuteczne działania podejmowane przez struktury centralne i regionalne.

O tym, jak ważne mogą być działania polityczne dla rozwoju klastrów, może świadczyć choćby przypadek Doliny Krzemowej, który ponownie tu przytoczę. Jeszcze w 2002 roku odeszło stamtąd 10% pracowników. Przez pięć kolejnych lat co miesiąc odchodziły setki informatyków i inżynierów. W tym roku trend się odwrócił – dzięki innowacyjnym technologiom ekologicznym Dolina Krzemowa przeżywa teraz swoją drugą młodość. Inwestycje i zatrudnienie rosną w zawrotnym tempie. Przedsiębiorcy mówią, że jedynym problemem jest brak mocy produkcyjnych.

Nietrudno odgadnąć, że ekologiczny boom kalifornijski jest wynikiem konsekwentnie realizowanej polityki gubernatora Schwarzeneggera, dla którego troska o środowisko to prawdziwe oczko w głowie. Od momentu objęcia urzędu ten były aktor za swoją misję uznał walkę z ociepleniem klimatu. Wiążę się to nie tylko z konkretnymi inicjatywami legislacyjnymi mającymi na celu redukcję emisji dwutlenku węgla, ale również z promowaniem nowego podejścia i wytwarzaniem nowej atmosfery wokół czystych technologii. To przykład zdrowego i racjonalnego nakręcania koniunktury.

W uzupełnieniu do tak kompleksowych strategii nie można zapominać o bardziej szczegółowych zadaniach, takich jak choćby stworzenie mapy klastrów polskich i unijnych w celu uniknięcia fragmentaryzacji i rozproszenia środków oraz zapewnienia masy krytycznej – koniecznej, jeżeli mamy być konkurencyjni na skalę światową.

Zadaniem polityków powinno być również promowanie idei sieci i współpracy przedsiębiorstw oraz innych potencjalnych udziałowców klastrów, a także ułatwianie i upraszczanie dostępu do źródeł finansowania, szczególnie w ramach kapitału wysokiego ryzyka. W tym obszarze należy ułatwiać powstawanie partnerstw publiczno-prywatnych – również z wykorzystaniem wiedzy i doświadczenia instytucji finansowych, takich jak Europejski Bank Inwestycyjny. Powstałe w Warszawie w listopadzie bieżącego roku Centrum Partnerstwa Publiczno-Prywatnego, które gorąco promuje, może radykalnie wesprzeć te działania.

Władze regionalne powinny również włączać działalność klastrów w regionalne strategie rozwoju i uzyskiwać synergię z innymi przedsięwzięciami, czasami pozornie niezwiązanymi, jak choćby procesy rewitalizacyjne. Warte uwagi w perspektywie średnio- i długookresowej jest innowacyjne wykorzystanie funduszy strukturalnych, zwłaszcza dlatego, że unijny budżet przeznaczany na podnoszenie konkurencyjności będzie w następnych latach dynamicznie zwiększany.

Warto uświadomić sobie, że „lizbonizacja” budżetu UE to nie chwilowy kaprys, ale odpowiedź na wyzwania stawiane Europie przez kraje rozwijające się, takie jak Chiny czy Indie. Bez stałego i silnego nacisku na innowacyjność szanse rozwoju klastrów oraz szanse szybkiego i trwałego wzrostu staną w Polsce pod dużym znakiem zapytania.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Klastry dla rozwoju Pomorza – mity, wyzwania i rekomendacje

Klastry zostały zdefiniowane przez naukowców jako bieguny rozwoju gospodarczego, innowacyjności i konkurencyjności. Z czasem stały się mantrą polityków oraz zaczęły budzić zainteresowanie środowisk gospodarczych i otoczenia biznesu – często dlatego, że na ich rozwój mają być przeznaczane środki publiczne. W skrajnych przypadkach mówi się o zakładaniu klastrów w formie stowarzyszenia lub spółki po to, żeby łatwiej pozyskać fundusze unijne. Ideał sięgnął bruku! Warto więc przypomnieć podstawowe założenia koncepcji klastrów i wykorzystania ich do realizacji polityki rozwoju gospodarczego, która może i powinna być zastosowana także w naszym regionie.

Klastry, czyli co?

Klastry są definiowane jako skupiska przedsiębiorstw i innych podmiotów z określonych, powiązanych ze sobą branż, charakteryzujące się intensywnymi interakcjami pomiędzy firmami, sektorem B+R i edukacji, instytucjami otoczenia biznesu oraz administracją. Dla tak rozumianych klastrów kluczową rolę odgrywają trzy elementy: koncentracja podmiotów z danej dziedziny gospodarki na danym obszarze, zapewniająca odpowiednią masę krytyczną, konkurencja, która wymusza wprowadzanie coraz to nowszych, lepszych i bardziej efektywnych produktów i usług oraz interakcje pomiędzy różnymi podmiotami, które dają możliwość generowania efektów synergii z korzyścią dla wszystkich stron. Należy wyraźnie podkreślić, że wszystkie te trzy czynniki łącznie są warunkiem powstania i rozwoju konkurencyjnych w skali globalnej klastrów.

Klaster nie jest więc organizacją zrzeszającą kilka lub kilkanaście podmiotów – przedsiębiorstw i innych instytucji. Nie jest także zinstytucjonalizowaną formą współpracy wszystkich ze wszystkimi, jakkolwiek współpraca odgrywa ważną rolę w jego rozwoju. Klaster to po prostu pewien system – fragment gospodarki – obejmujący przedsiębiorstwa z danej dziedziny i podmioty z nimi powiązane, pomiędzy którymi zachodzą intensywne interakcje tworzące efekty synergii. Rozwój klastra może być wspierany poprzez różnego rodzaju organizacje czy inicjatywy klastrowe, których nie należy jednak utożsamiać z klastrem jako takim. Tak jak regionu pomorskiego nie można utożsamiać z Urzędem Marszałkowskim, który jest organizacją mającą na celu stymulowanie jego rozwoju.

Klastry są fenomenem naturalnym

O tym, że klastry są istotnym i rzeczywistym elementem gospodarek regionalnych, krajowych i międzynarodowej, dobitnie świadczą takie przykłady jak: Dolina Krzemowa w Kalifornii, Hollywood, londyńskie City, skupisko biotechnologii w Cambridge, włoskie Manzano czy Sialkot w Pakistanie. Oczywiście różna jest zarówno ich skala, jak i profil działalności (od wysokich technologii po branże tradycyjne). Jest jednak coś, co łączy te klastry – to niewątpliwie ich międzynarodowa konkurencyjność mierzona wielkością eksportu.

Istotą klastrów, które odniosły sukces i na które tak często się powołujemy, jest to, że na danym obszarze wykształciły się relatywnie lepsze warunki do rozwoju danej działalności niż gdzie indziej. Umożliwiło to przedsiębiorstwom z tych regionów skuteczną konkurencję na rynkach międzynarodowych.

Impulsy prowadzące do wykształcenia się korzystniejszych, w stosunku do innych lokalizacji, warunków rozwoju są różne. Mogą być nimi zasoby naturalne, dostęp do specyficznej wiedzy/technologii (np. silny ośrodek naukowy) czy kapitału ludzkiego, specyficzny lub wyrafinowany popyt (często oparty na zamówieniach publicznych, np. w sektorze zbrojeniowym), tradycje, a także bezpośrednio polityka publiczna (np. poprzez lokalizację specjalnych stref ekonomicznych i przyciąganie inwestorów czy decyzje o rozmieszczeniu strategicznych dla państwa przedsiębiorstw, czego przykładem może być lokalizacja COP w dwudziestoleciu międzywojennym w Polsce).

Potwierdzeniem tego, że koncentracja określonych branż jest zjawiskiem naturalnym w każdej gospodarce, jest chociażby rozmieszczenie przemysłu w Polsce. Przemysł lotniczy jest zlokalizowany w Polsce południowo-wschodniej, silna koncentracja branży mleczarskiej występuje w jej północno-wschodniej części, a przemysłu meblarskiego w Wielkopolsce. Z kolei przedsiębiorstwa z branż wysokich technologii skupiają się wokół największych aglomeracji, gdzie zlokalizowane są ośrodki naukowe zapewniające podaż wykwalifikowanego personelu i wiedzy.

Przykłady takich specjalizacji o różnej skali i potencjale rozwojowym można oczywiście mnożyć. Rodzi się więc pytanie nie o to, czy na danym obszarze znajdują się klastry, ale raczej w jakich dziedzinach one występują lub mogą wystąpić. Odpowiedź na to pytanie jest tak naprawdę wskazaniem obszarów gospodarki, w których dany region posiada lepsze warunki i wyższy potencjał konkurencyjny niż inne lokalizacje. I właśnie na bazie tych specjalizacji można i trzeba (!) budować bogactwo regionu.

Wspierać czy nie wspierać?

Fenomen klastrów, a w szczególności sukcesy najbardziej znanych klastrów na świecie, sprawiły, że coraz więcej państw i regionów stara się wspierać ich rozwój na własnym obszarze. Polityka stymulowania rozwoju klastrów może mieć różny charakter. Z jednej strony może przybierać formę wsparcia finansowego – począwszy od stymulowania współpracy pomiędzy różnymi podmiotami (granty na sieciowanie), zapewnienia usług informacyjnych, doradczych, szkoleniowych, promocji dla podmiotów z danego klastra, po finansowanie badań naukowych i prac badawczo-rozwojowych. Z drugiej strony polityka klastrowa może przejawiać się w pełniejszej koordynacji dotychczasowych polityk w zakresie edukacji, infrastruktury, promocji itp. i ukierunkowaniu ich na rozwój zidentyfikowanych klastrów.

Ocena efektywności polityki publicznej w zakresie wspierania klastrów jest niewątpliwie trudna, a wnioski płynące z doświadczeń różnych krajów nie są jednoznaczne. Dotychczasowe doświadczenia pozwalają jednak na wskazanie kilku warunków, których spełnienie wydaje się konieczne, aby polityka klastrowa mogła przynieść oczekiwane efekty.

Po pierwsze, polityka taka musi być selektywna, co oznacza, że dany region powinien dokonać wyboru, w jakich obszarach ma szanse być konkurencyjny, i na nich skoncentrować wsparcie publiczne. Jeszcze żadne państwo czy region nie było i nie jest konkurencyjne we wszystkich dziedzinach gospodarki.

Po drugie, polityka klastrowa musi być ukierunkowana na wspieranie najlepszych, tj. poprawę tych obszarów (klastrów), które mają rzeczywisty potencjał do utrzymania konkurencyjności międzynarodowej bądź uzyskania jej w przyszłości.

Po trzecie wreszcie, polityka publiczna mająca na celu stymulowanie rozwoju klastrów musi prowadzić do wygenerowania takiego środowiska gospodarczego, w którym wszystkie trzy kluczowe dla rozwoju klastrów elementy (masa krytyczna, środowisko konkurencyjne oraz interakcje pomiędzy aktorami) będą obecne.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Niewątpliwie z polityką klastrową, jak zresztą z każdą interwencją publiczną, wiąże się szereg zagrożeń. Warto to podkreślić zwłaszcza dziś, kiedy to mamy do czynienia ze zjawiskiem swoistej „klastromanii”, gdzie tzw. klastry (tj. różnego rodzaju organizacje używające tej nazwy) powstają jak grzyby po deszczu, głównie po to, aby sięgnąć po publiczne pieniądze.

Zjawisko to rodzi wiele rodzajów ryzyka mogących prowadzić do nieefektywnego wykorzystania środków publicznych. Po pierwsze, istnieje ryzyko ich błędnej alokacji, tj. ukierunkowania wsparcia nie na te dziedziny, w których dany region ma rzeczywiste przewagi konkurencyjne (lub realną szansę na ich osiągnięcie w przyszłości). W konsekwencji może to prowadzić do dotowania branż, które i tak będą przegrywać konkurencję z innymi regionami.

Po drugie, istnieje ryzyko rozproszenia środków (zawsze ograniczonych), czyli rozdania ich wszystkim w małej ilości, ale po równo. W ten sposób można nigdy nie wygenerować odpowiedniej masy krytycznej dla rozwoju konkurencyjnych klastrów lub proces ten będzie wolniejszy. Niestety, jest to sytuacja prawdopodobna, gdyż decydenci w danym regionie często obawiają się ryzyka wyboru priorytetu, na który miałyby zostać skierowane środki publiczne.

Po trzecie wreszcie, w sytuacji masowego rozmnożenia się różnych organizacji podających się za klastry istnieje realne ryzyko wydatkowania środków publicznych nie tyle na rozwój klastrów, ile na finansowanie żywota tego typu podmiotów.

Wybór kluczowych klastrów w konkursach!

Biorąc pod uwagę powyższe uwarunkowania i mając na względzie jak najefektywniejsze wykorzystanie środków z funduszy strukturalnych na lata 2007-2013, opracowaliśmy następujący kształt polityki stymulowania rozwoju klastrów w województwie pomorskim.

Po pierwsze, proponujemy oparcie polityki klastrowej na trzech filarach, tj. wsparciu:

  • kluczowych klastrów – klastrów o wysokim potencjalne konkurencyjnym, które będą lokomotywami rozwoju gospodarki regionalnej;
  • klastrów lokalnych/subregionalncyh – lokalnych ośrodków rozwoju, które nie są dominujące z punktu widzenia rozwoju całego regionu, ale są kluczowe dla danego powiatu czy grupy powiatów;
  • sieci technologicznych (klastrów embrionalnych), tj. obszarów, w których obecnie region nie ma istotnego potencjału gospodarczego, ale istniejący potencjał naukowy i potencjalne zaplecze biznesowe dają szanse na wygenerowanie przewagi konkurencyjnej w przyszłości.

Po drugie, proponujemy koncentrację wsparcia publicznego na najważniejszych z punktu widzenia rozwoju regionu klastrach kluczowych (zakładamy, że takich klastrów będzie maksymalnie sześć). Podmioty z tych klastrów powinny uzyskać preferencje przy ubieganiu się o projekty realizowane z funduszy strukturalnych, w szczególności Regionalnego Programu Operacyjnego oraz regionalnego komponentu Programu Operacyjnego „Kapitał Ludzki”.

Po trzecie, proponujemy wybór klastrów w drodze konkursu, w ramach którego oceniane byłyby następujące elementy: istniejący potencjał konkurencyjny klastra (udział w gospodarce, dynamika, eksport), budowa partnerstwa pomiędzy wszystkimi kluczowymi aktorami z danej dziedziny oraz realność wizji i strategii rozwoju klastra w przyszłości, w tym korzyści z rozwoju klastra dla regionu. Procedura konkursowa pozwoli na dokonanie selekcji najbardziej obiecujących i aktywnych klastrów oraz uczyni ten proces obiektywnym i transparentnym.

Czy chcemy być liderami?

Podsumowując, z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że klastry są realną częścią współczesnej gospodarki, a ich funkcjonowanie prowadzi do szybkiego rozwoju gospodarczego danego regionu. Jeżeli myślimy o wspieraniu rozwoju klastrów na Pomorzu, powinniśmy niewątpliwie wziąć pod uwagę ryzyka, jakie taka polityka ze sobą niesie, i tak ukierunkować wsparcie, aby w największym możliwym stopniu ograniczyć te ryzyka. Największym jednak wyzwaniem, jakie stoi przed polityką regionalną, jest niewątpliwie odpowiedź na pytanie, czy chcemy być liderami w niektórych dziedzinach gospodarki, czy tylko przeciętniakami. Czy stać nas na wybór priorytetów i konsekwentne ukierunkowanie dostępnych zasobów na ich rozwój? Czy może zwycięży często dominujące w Polsce podejście, żeby dać wszystkim mało, ale po równo?

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Klastry – tarcza i miecz dla pomorskich przedsiębiorstw

Drodzy Czytelnicy

W dobie coraz bardziej globalizującego się świata rozwój gospodarczy naszego regionu zależy w dużej mierze od jego konkurencyjności na arenie międzynarodowej. Jak w takim razie zapewnić ową konkurencyjność Pomorzu?

Wydaje się, że najlepszym do tego narzędziem są klastry. Dzięki synergii i interakcji tworzą dodatkowy potencjał konkurencyjności. Synergia pozwala pozyskiwać taniej różne wartości potrzebne do konkurencyjności. Interakcje przyśpieszają powstawanie innowacji, które również warunkują konkurencyjność. Klastry są mechanizmem pozwalającym na jej nieustanny wzrost w długim okresie. Mogą one więc pełnić dwojaką funkcję dla pomorskich przedsiębiorstw: stać się dla nich, po pierwsze, tarczą – ochroną w czasie dekoniunktury, po drugie, mieczem – narzędziem ekspansji na rynki międzynarodowe. Jeżeli pomorskie przedsiębiorstwa nie zbudują synergii i interakcji, nie tylko między sobą, ale i światem nauki oraz administracją, to trudniej im będzie wejść na drogę konkurowania jakością i stać się innowatorami, a w efekcie nie będą konkurencyjne w przyszłości. Przy czym, ze względu na bardzo dobry stan koniunktury, nadszedł właśnie moment na tego typu działania. To teraz pomorskie firmy powinny przygotowywać się na odwrócenie cyklu koniunkturalnego, które niechybnie nastąpi. W przeciwnym razie jest duże prawdopodobieństwo, że część z nich nie utrzyma się na rynku. Niemniej jednak podejście klastrowe napotyka szereg barier, z których największą jest niski poziom kapitału społecznego – ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, brakuje zaufania, trudno więc podejmować decyzje co do wspólnego działania o charakterze biznesowym.

W związku z tym zdecydowaliśmy się poświęcić niniejsze wydanie „Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego” właśnie tematyce klastrów. Rozpoczynamy od bliższego przyjrzenia się zjawisku klastrów, w celu określenia ich znaczenia dla gospodarki regionu oraz wskazania odpowiednich rekomendacji dla ich wspierania. Potem przechodzimy do szerszego ogólnopolskiego i międzynarodowego wymiaru, aby lepiej zrozumieć ich znaczenie w tym właśnie kontekście. Następnie zamieszczamy wypowiedzi przedstawicieli pomorskiej administracji i nauki jako niezbędnych uczestników procesu klastrowania. Kolejno pokazujemy, jakie korzyści oferują klastry dla regionu oraz samych przedsiębiorstw. Przy czym te drugie podpieramy przykładami z zainicjowanych już działań klastrowych. Dalej omawiamy bariery, zidentyfikowane także na podstawie praktycznych doświadczeń. Wreszcie przedstawiamy zarys struktury pomorskiej gospodarki, aby określić potencjalny punkt wyjścia dla przyszłych działań klastrowych.

Mam nadzieję, że niniejsze wydanie „Przeglądu” przyczyni się do lepszego zrozumienia problematyki klastrów oraz pozwoli wzajemnie poznać opinie i zbliżyć głównych aktorów tego zjawiska na Pomorzu. Liczę również, że będzie to swoiste kompendium dla inicjatorów działań klastrowych, pokazujące korzyści, narzędzia oraz możliwe formy działania w ramach klastrów.

Skip to content