Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Success story klastrów w Polsce – przykład Doliny Lotniczej

Klaster przemysłowy to przestrzennie skoncentrowana grupa przedsiębiorstw, instytucji i organizacji powiązanych siecią pionowych i poziomych zależności, często o charakterze nieformalnym, która poprzez skupienie szczególnych zasobów pozwala osiągnąć tym przedsiębiorstwom trwałą przewagę konkurencyjną. Taka sytuacja jest możliwa, gdy koncentracja specyficznych w danym sektorze zasobów i kompetencji osiągnie masę krytyczną, przy której klaster staje się atrakcyjnym ośrodkiem i przyciąga dalsze zasoby. Charakterystyczną cechą klastrów przemysłowych jest to, że przedsiębiorstwa w nich skupione konkurują ze sobą, ale jednocześnie współpracują w obszarach, w których możliwe jest wyzwolenie efektów synergicznych wspólnych działań. Warunki powstania innowacyjnego klastra

  • Musi wystąpić regionalna koncentracja danej branży. W przypadku Doliny Lotniczej jest to fakt, że 80% polskiego przemysłu lotniczego ulokowane jest w Polsce południowo-wschodniej z centrum w Rzeszowie.
  • Musi pojawić się zarodek, masa krytyczna, wokół której zacznie krystalizować się klaster. W przypadku Doliny Lotniczej była to największa środkowo-europejska firma lotnicza WSK „PZL-Rzeszów”, która po bardzo udanej prywatyzacji przeżywa niezwykły rozwój i która stała się animatorem klastra.
  • Konieczne jest pojawienie się przywództwa obdarzonego wizją i pasją, wykraczającą poza wąski interes jednej firmy czy korporacji. Przywództwo to musi w sposób naturalny zostać zaakceptowane przez środowisko.
  • Konieczne są silne więzi pomiędzy liderami firm wchodzących w skład klastra, oparte na szacunku, lojalności, a często przyjaźni.
  • Branża powinna być zrestrukturyzowana, w dużym stopniu sprywatyzowana, innowacyjna i w dobrej kondycji.
  • Rola branży musi zyskać uznanie i wsparcie władz lokalnych. Powinno to mieć odbicie w Regionalnej Strategii Innowacji zatwierdzonej przez władze samorządowe.
  • Konieczne jest istnienie sprawnych podmiotów sfery okołobiznesowej, które wspomagać będą rozwój klastra.
  • Niezbędne jest pozyskanie bazowego finansowania, umożliwiającego stworzenie struktury wspomagającej klastra oraz wsparcie codziennego funkcjonowania.

Korzyści i przewagi konkurencyjne

  • Większa wspólna efektywność.
  • Współzawodnictwo zamiast konkurencji.
  • Wyzwolenie znacznego potencjału innowacyjnego.
  • Dyfuzja know-how oraz rotacja kadr.
  • Przyciąganie nowych zasobów.
  • Tworzenie małych i średnich firm.
  • Skuteczny lobbing na rzecz branży.
  • Łatwiejsze wypracowanie strategii branży.
  • Silniejsza reprezentacja międzynarodowa.
  • Wspomagająca sieć dostawców usług i półwyrobów.
  • Lepszy podział kompetencji.
  • Życzliwe wsparcie branży przez środowiska lokalne.
  • Szybka adaptacja systemu edukacyjnego do potrzeb rynku.

Przepis na klaster

Niżej przedstawiono sposób, w jaki wykreowany został klaster Dolina Lotnicza. Opracowana przeze mnie koncepcja Doliny Lotniczej została zaakceptowana w kwietniu 2003 roku przez Zgromadzenie Założycielskie, składające się z szefów 18 przedsiębiorstw i instytucji związanych z lotnictwem. Od pierwszych dni swojego istnienia Dolina zapewniła sobie bazowe finansowanie. Otrzymała dotację w wysokości 300 000 USD od United Technologies, korporacji, która jest inwestorem strategicznym w WSK „PZL Rzeszów”. Dziś w 60% Dolina finansowana jest ze środków unijnych. W krótkim czasie Stowarzyszenie zostało zarejestrowane w sądzie, powołano biuro, zatrudniające dziś trzech pełnoetatowych pracowników. Pierwsze Walne Zgromadzenie Doliny Lotniczej zaakceptowało plan działań:

  • Zbudowanie profesjonalnego biura Doliny.
  • Opracowanie materiałów informacyjnych i marketingowych na temat Doliny i jej członków.
  • Zbudowanie planu pozyskiwania inwestorów dla Doliny.
  • Wypracowanie kontaktów na szczeblu regionalnym, krajowym i europejskim.
  • Wypracowanie planu adaptacji lokalnego szkolnictwa do potrzeb Doliny.
  • Stworzenie stałej platformy współpracy z nauką.

Osiągnięcia

Zasadność utworzenia jakiejkolwiek organizacji powinna być mierzona jej skutecznością, witalnością i rezultatami. Innowacyjny klaster przemysłowy Dolina Lotnicza po czterech latach funkcjonowania stał się organizacją rozpoznawalną nie tylko w regionie, ale również w kraju i za granicą. Do konkretnych osiągnięć Doliny należą:

  • Zbudowanie silnych i trwałych związków pomiędzy przedsiębiorstwami klastra.
  • Wzrost liczby przedsiębiorstw z 18 w 2004 roku do 56 dziś, zwiększenie liczby pracowników z 9000 do 20 000, a łącznej sprzedaży z 270 do 850 milionów dolarów. Jest to sprzedaż w 90% eksportowa.
  • Pozyskanie nowych inwestorów zagranicznych (Ladish, Remog, TW Metals, MTU).
  • Powołanie Aeronet „Dolina Lotnicza”, organizacji zrzeszającej firmy Doliny oraz sześć wyższych uczelni – politechniki: Rzeszowską, Warszawską, Łódzką, Lubelską i Śląską oraz Uniwersytet Rzeszowski. Aeronet jest „naukowym ramieniem” Doliny. Powołanie Aeronetu skutkowało uzyskaniem środków na budowę jednego z najnowocześniejszych materiałowych laboratoriów lotniczych w Europie, które kosztem 26 milionów PLN powstanie w Rzeszowie. Laboratorium pracować będzie na potrzeby firm Doliny.
  • Powołanie Centrum Kształcenia Operatorów CEKSO, organizacji zrzeszającej firmy Doliny oraz pięć technicznych szkół średnich regionu. Celem CEKSO jest transformacja profili edukacyjnych w sposób umożliwiający kształcenie tysiąca operatorów maszyn numerycznych i innych specjalistycznych urządzeń rocznie, co odpowiada potrzebom przedsiębiorstw Doliny.
  • Nadanie najwyższego priorytetu Dolinie Lotniczej w Regionalnej Strategii Innowacji województwa podkarpackiego.
  • Rozpropagowanie idei Doliny Lotniczej w kraju i za granicą (artykuł w „Financial Times”, prezentacja w Parlamencie Europejskim, uczestnictwo w Paris Air Show, liczne publikacje krajowe).
  • Nawiązanie współpracy z klastrami w Finlandii i Irlandii w ramach programu Interreg.
  • Współpraca z Rzeszowską Agencją Rozwoju Regionalnego przy utworzeniu Parku Naukowo- -Technologicznego; przygotowywany teren to 120 ha, wstępne finansowanie wynosi 40 milionów złotych.
  • Rozwój bazy lokalnych poddostawców, często firm rodzinnych ulokowanych w niewielkich miejscowościach Podkarpacia.

Te osiągnięcia, które miały miejsce w pierwszych czterech latach funkcjonowania klastra, dają podstawy do wielkiego optymizmu. Chcemy, aby Polska południowowschodnia stała się jednym z wiodących europejskich centrów lotniczych. Wyobraźmy sobie, jaka byłaby skala szans i postępu, gdyby udało się „sklonować” Dolinę w każdym województwie, a później mieć w Polsce 20 czy 30 takich witalnych, dynamicznych, innowacyjnych klastrów?

Jak „sklonować” ten model?

  • Popularyzować ideę innowacyjnych klastrów przemysłowych.
  • Identyfikować potencjalne lokalizacje.
  • Identyfikować i inspirować potencjalnych liderów, zdolnych „pociągnąć” ideę.
  • Zapewnić podstawowe finansowanie, umożliwiające codzienne funkcjonowanie organizacji.
  • Stworzyć zachęty uatrakcyjniające posiadanie klastra.
  • Wpisać funkcjonowanie innowacyjnych klastrów przemysłowych w strategię rozwoju gospodarczego Polski i regionów.
  • Wykorzystać wsparcie unijne.

Klaster Dolina Lotnicza jest najprawdopodobniej pierwszym w pełni dojrzałym klastrem w Polsce, ale trzeba pamiętać, że koncepcja ta z powodzeniem funkcjonuje w Europie i na świecie od wielu lat. Dolina Lotnicza potwierdza jedynie, że instrument ten może być znakomicie wykorzystany w narodowej i regionalnej strategii gospodarczej.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Specjalizacja, etyka i obniżenie kosztów

Ze Zbigniewem Nowakiem , właścicielem Zakładów Mięsnych Nowak, prezesem Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP, współzałożycielem Klubu Dobrej Marki rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Po co wam klastry, skoro przedsiębiorcy są w pewnym sensie skazani na współpracę ze sobą, z administracją – zwłaszcza samorządową – a niekiedy też z naukowcami?

Zbigniew Nowak: Współpraca między przedsiębiorcami zawsze istniała, czy były klastry, czy ich nie było. Jednak gdy poznaliśmy, co kryje się pod tym pojęciem, zrozumieliśmy, że taka współpraca nie oznacza działania z doskoku, ale ma stały charakter, i to nie tylko między zaprzyjaźnionymi firmami. Zbiera się grupa zainteresowanych przedsiębiorców, naukowców, a także urzędników. Z ich wiedzy, doświadczenia oraz dyskusji wynika, w jakim kierunku należy podążać. Klaster żywnościowy istnieje ponad rok. To chyba wystarczająco dużo czasu, by wiedza i dyskusje zaczęły owocować. Wyszliśmy już poza sprawy ogólne. Są na przykład wspólne szkolenia i to przynosi rezultaty. Mamy też pomysły promujące pomorską żywność. Jeden z nich to powołanie Kapituły Smaku, której członkami będą współpracujący z nami naukowcy, ludzie mediów, kultury, samorządowcy. Musimy stworzyć taki sposób oceny, żeby konsument uwierzył w jego obiektywizm i wartość. Nie chcemy wyrabiać najtańszych produktów na rynku. Mamy zamiar wytwarzać jedzenie smaczne i dobrej jakości. W ramach klastra uczymy się też, jak otrzymywać dofinansowanie z pieniędzy unijnych. Promocja jest ważna, ale najważniejsza jest kooperacja między producentami, którzy często konkurują ze sobą, urzędnikami, no i musi się to odbywać przy wsparciu naukowców. Uczymy się współpracy i na tym etapie chyba to jest najważniejsze. To przyniesie inne efekty, między innymi obniżenie kosztów. Możemy na przykład razem kupować papier do drukarek fiskalnych, sprzęt komputerowy, oprogramowanie.

Wspomniał pan o współpracy firm, które też ze sobą konkurują. Gdzie jest granica między jednym i drugim?

Wydaje mi się, że każdy z partnerów szybko odkrywa, gdzie jest współpraca, a gdzie konkurencja. Poza tym tworzymy klaster, by walczyć z konkurencją, która próbuje nas wypchnąć z pomorskiego rynku. Od lat działamy w określonych segmentach rynku i klaster nam w tej specjalizacji pomaga. Dzięki niemu nasza oferta jest po prostu szersza, bogatsza, i to się klientowi podoba. Oczywiście każdy z nas, chcąc działać w takiej grupie, musi pójść na ustępstwa. Jeżeli kilka firm ma mieć wspólne cele, to muszą znaleźć konsensus. Powstaje przy tej okazji niepisany kodeks etyczny, który muszą respektować wszyscy tworzący klaster. Zatem specjalizacja zamiast konkurencji, etyka w postępowaniu i obniżenie kosztów dzięki współpracy. Jeśli firma będzie tych zasad przestrzegać, osiągnie konkretne korzyści. Samo przystąpienie do klastra nic nie da. Trzeba stosować zasady, które w nim obowiązują. Najważniejsze jest współdziałanie firm; dopiero wtedy można zapraszać naukowców i urzędników. Przykładem współpracy jest utworzenie klasy rzeźniczej w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego i Chemicznego w Gdańsku. Dzisiaj rzeźnik nie biega z zakrwawionym nożem, najczęściej jest operatorem maszyn wartych miliony złotych. Jednym z zadań klastra takiego jak nasz jest dbanie o kształcenie pracowników.

Przez rok tworzyliście klaster spożywczy, budowaliście struktury, wzajemne relacje, w tym zaufanie. Co dalej? Jakie będą następne kroki?

Głównym celem jest wspólna promocja naszych produktów. Niedawno na imprezie Bielkowskie Koźlaki wystąpiliśmy razem. Staliśmy obok siebie, w identycznych namiotach, tworzyliśmy miasteczko. Oczywiście każda firma ma swoje logo i po swojemu urządza stoisko. Dokonujemy wspólnych zakupów, ale nie ma obowiązku, żeby wszyscy członkowie klastra brali udział w każdym projekcie. Klaster pomaga, obsługuje taki zakup, ale finansują go wyłącznie uczestnicy projektu. Wspólnie utrzymujemy klaster, ponosimy koszty administracyjne, promocyjne, ale konkretne projekty są finansowane wyłącznie przez uczestników.

Członkowie klastra żywnościowego są zapewne przekonani do takiej formy działalności, ale jakich argumentów używa pan, rozmawiając z przedsiębiorcą, który ma wątpliwości?

Zastanawiam się, czy pozytywy płynące z uczestnictwa w klastrze są już mierzalne. Firmy, które stworzyły najpierw Klub Dobrej Marki, a teraz są członkami klastra żywnościowego, mają się dobrze. Gdy spotykają się marketingowcy z kilku czy kilkunastu firm, wymieniają się pomysłami i robią to jak sojusznicy, a nie konkurenci, to rodzą się ciekawsze rzeczy niż wtedy, gdy robi to pojedyncza firma. Warto też zwrócić uwagę, że urzędnicy bardziej się liczą z reprezentacją kilkunastu firm niż z jednym przedsiębiorstwem. Podobnie nasz udział we władzach Wojewódzkiej Izby Produktu Regionalnego wzmacnia naszą pozycję i wiarygodność. Jednym z celów klastra jest taka promocja, by produkty z Pomorza były znane poza naszym regionem. To jest zadanie dla przedsiębiorców oraz urzędników i na to oczywiście trzeba pieniędzy. Do tej pory firmy same wszystko finansowały i prowadziliśmy zbiórkę niemal jak do kapelusza. Myślę, że w latach 2007-2013 będziemy próbowali zdobyć pieniądze z programów unijnych. Współpraca coraz bardziej się rozwija, ale między przedsiębiorcami oraz urzędnikami jest wiele różnic. Na przykład finansowe decyzje zwykle podejmujemy błyskawicznie: dzisiaj postanawiamy, a jutro realizujemy. Urzędy zaś pracują inaczej, tam jest budżet, który planuje się z dużym wyprzedzeniem. W przypadku środków unijnych to się jeszcze wydłuża. Najpierw muszą być biznesplany, wnioski, później urzędnicy je rozpatrują, a pieniądze są zwracane po zakończeniu projektu.

Mówiliśmy już o przedsiębiorcach, urzędnikach i administracji samorządowej. Trzecim wierzchołkiem tego trójkąta są naukowcy.

Jeśli ktoś chce się rozwijać, musi zrozumieć, że obecność nauki i naukowców jest konieczna. Sam przez trzy lata byłem asystentem w Wyższej Szkole Morskiej, więc rozumiem rolę środowisk akademickich w nowoczesnej gospodarce. Żeby taki klaster jak nasz spełniał swoje zadanie, potrzebni są naukowcy nie tylko od przemysłu spożywczego, ale również od zarządzania i marketingu, informatycy. Nie wystarczy wymyślać nowe produkty, trzeba również usprawniać komunikację między firmami. Dzięki podpisanej z Politechniką Gdańską umowie prace magisterska i doktorska na tej uczelni będą poświęcone procesom produkcyjnym w mojej firmie.

Czy naukowcy przekonali się, że warto wyjść poza swoje gabinety i laboratoria?

Nie dość, że współpracują z nami od ponad roku, to również oddają nam swoje patenty. Rolą naukowców jest wyprzedzanie i przewidywanie tego, co się będzie działo, co będzie na naszych stołach w przyszłości. Niedawno uczestniczyłem w konferencji poświęconej żywności genetycznie zmodyfikowanej. W Stanach Zjednoczonych wejście takich produktów na rynek spowodowało znaczny spadek cen. Musimy sobie odpowiedzieć, czy chcemy iść taką drogą. Czy będziemy walczyć o jak najtańszy produkt, czy też pozostaniemy przy naszej żywności, wytwarzanej z naturalnych składników? Współpracuje z nami kilkunastu naukowców z różnych dziedzin. Mają dużo interesujących pomysłów. Część z nich na pewno zostanie wdrożona. Wzmocni to naukowców, ale przede wszystkim nas, przedsiębiorców. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy samotną wyspą. Jest olbrzymia konkurencja zachodnich koncernów, które chcą wprowadzić na nasz rynek swoje produkty. Są świetnie opakowane i dobrze smakują – to ich plus, ale pamiętajmy jednocześnie, że ich producenci ogłaszają na przykład przetarg na daną kiełbasę, w danym segmencie. Produkt na spełniać określone warunki chemiczne, czyli ma zawierać ustaloną ilość białka, wody i innych składników. Zwykle nie ma większego znaczenia, jakie to będzie białko, jakie składniki. Ważne, by kiełbasa spełniała normę i ładnie wyglądała, no i by była jak najtańsza. Takie produkty zalewają rynek. Na takim rynku nie mamy szansy i dlatego powinniśmy szukać niszy. Musimy trafiać do konsumenta, który ceni sobie także inne cechy żywności niż niska cena.

Czy właśnie do realizacji tego celu jest potrzebny klaster?

Tak. Doskonałym przykładem jest tu szynka parmeńska. W tym regionie jest 60 zakładów obok siebie i wszystkie produkują to samo. Szynka jest pieczętowana przez specjalną komisję. Kontroluje się hodowlę trzody, ubój, produkcję. Wszystko dlatego, by szynka parmeńska była pożądanej jakości. Ona jest znacznie droższa niż dostępna w hipermarketach zwykła szynka produkowana z trzody chlewnej hodowanej w duńskich chlewniach. Ten smak ma być niepowtarzalny, specyficzny i znany na całym świecie. Również duńscy producenci wieprzowiny wspierani przez rząd i naukowców stworzyli światową markę. Nie oceniając jej smaku, trzeba przyznać, że cenowo jest bardzo konkurencyjna. W jednym i drugim przypadku takie efekty zostały osiągnięte dzięki współpracy producentów, administracji oraz naukowców. My też marzymy o takim efekcie. Niech hasło „Żywność z Pomorza” będzie znane nie tylko mieszkańcom Kolbud, Gdańska czy Sopotu. Chcemy, żeby w Mediolanie wiedzieli, że to dobra żywność, i gdzie leży nasz region. To jest nasz cel. Może bardzo ambitny, ale jak sobie nie postawimy ambitnych celów, to nic nie zyskamy.

Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Klaster pozwala nam przełożyć wiedzę na konkretne produkty

Z Janem Ramzą , Dyrektorem Departamentu Badań i Rozwoju JB Chemia, Polpharma Group, rozmawia Leszek Szmidtke

Leszek Szmidtke: Wydawało mi się, że klaster ma być szansą dla małych i średnich przedsiębiorstw. Po co klaster tak dużej firmie jak Polpharma?
Jan Ramza: Jesteśmy skazani na ciągły rozwój, zarówno poprzez unowocześnianie technologii wytwarzania, zwiększanie efektywności przez innowacyjność, jak i ciągłe wprowadzanie do naszego portfela nowych produktów. Chyba żadna firma farmaceutyczna na świecie nie jest w stanie sama poradzić sobie z całym procesem rozwojowym. Dlatego już od wielu lat współpracujemy z zewnętrznymi ośrodkami naukowymi i oczywiście z mniejszymi firmami, które na różnych etapach badań i produkcji nas wspierają. Są to przedsiębiorstwa wyspecjalizowane w technologii chemicznej. To zwiększa efektywność naszej pracy.

Skoro to jest wasza codzienność i aby się utrzymać na rynku, po prostu musicie tak postępować, może klaster nie jest wam potrzebny?
Na bardzo konkurencyjnym rynku nowych technologii farmaceutycznych jednym ze sposobów walki z wielkimi koncernami jest biotechnologia. To już nie jest czysta chemia, lecz wytwarzanie produktów oparte na procesach biotransformacji, fermentacji, z wykorzystaniem enzymów i czasami całych organizmów. To są kierunki wiedzy, które nawet w takiej firmie jak Polpharma nie są jeszcze rozwinięte. Wiemy, jakie produkty chcemy otrzymać, i próbujemy znaleźć najbardziej dla nas interesujące obszary rynku. Natomiast w kraju jest kilka ośrodków naukowych, które dysponują dużym dorobkiem i wiedzą na ten temat. Powstały nawet firmy, które poruszają się w tym obszarze. Klaster jest formą takiego zorganizowania wiedzy, by później można ją było przełożyć na konkretne produkty. Trzeba jednak zapewnić właściwą jakość działania, odpowiednią jakość gotowego produktu, a także przygotować stosowną dokumentację. W przemyśle farmaceutycznym dokumentacja produkcyjna i jakościowa jest dziedziną, która pochłania wiele czasu i pieniędzy. W przyszłości trzeba będzie na to przeznaczać jeszcze więcej funduszy, bo produkty biotechnologiczne są zazwyczaj bardziej skomplikowane, jeżeli chodzi o strukturę, niż produkty syntezy chemicznej. To wszystko będzie potrzebne do rejestracji nowych leków.
Zbieracie firmy, środowiska naukowe, natomiast klastry mają jeszcze jeden element – administrację.
Potrzebna jest platforma do wymiany tej wiedzy, do komunikacji. Sama wiedza nie przeradza się w działania aplikacyjne bez wymiany informacji, kontaktów między ludźmi. Tutaj na pewno jest miejsce dla sprawnej administracji. Firmy takie jak Polpharma powinny umieć określić swoje potrzeby. One może nawet jeszcze nie zostały uświadomione. To także miejsce dla propozycji środowisk naukowych. Wspólna praca może takie pomysły przeobrazić w realne projekty, a potem nawet w produkty. Firmy takie jak nasza mają instrumenty, by ocenić szanse takiego pomysłu na rynku, są w stanie policzyć koszty wdrożenia i przyszłe zyski. Dopiero zestawienie tego wszystkiego z analizą ryzyka stwarza rzeczywisty projekt. Ważnym zadaniem środowisk naukowych jest przygotowanie odpowiednich kadr, które trafią do przemysłu i będą w stanie te nowe pomysły zaadaptować do potrzeb rynku.
Dotyczy to wyłącznie szkolnictwa wyższego?
Wszędzie są potrzebne dobrze wykwalifikowane kadry. Jeżeli mówimy o biotechnologii, o klastrze biotechnologicznym, to jest to wiedza na bardzo wysokim poziomie, dalece specjalistyczna. Tylko taki poziom kształcenia pozwoli nam w przyszłości realizować podobne przedsięwzięcia.
Władzom uczelni trudno otwierać kierunki, które nie są nawet właściwie zidentyfikowane. Czy poprzez klaster będziecie chcieli jakoś wpływać na modyfikowanie kierunków kształcenia?
Potrzeby się rodzą zarówno po stronie akademickiej, jak i naszej. Przecież naukowcy wiedzą najlepiej, co dzieje się na świecie w poszczególnych dziedzinach. Ale my też dysponujemy wiedzą i kiedy się spotykamy, często pada pytanie, czy możemy coś doradzić w zmianach kierunków kształcenia. Oczywiście mamy swoje przemyślenia, sugestie, i przekazujemy je.
W innych częściach gospodarki współpraca ze środowiskami naukowymi nie układała się najlepiej. Jak poprawić te relacje?
To, że u nas taka współpraca dobrze się układa, nie oznacza, że nie może być lepiej. Mamy nawet fundację, która wspiera prace naukowe, kształcenie młodych ludzi poprzez stypendia. Chcę podkreślić, że nie ma to związku z naszą bieżąca produkcją. Jeżeli zaś chodzi o badania dotyczące produkcji, to znanym nam środowiskom naukowym oferujemy współpracę i są to zwykłe umowy dotyczące wykonania badań naukowych. Te zadania są finansowane z innego źródła. Najlepszymi przykładami takiej współpracy jest wdrożenie do produkcji w Polpharmie leków z grupy tzw. bisfosfonianów przeciwko osteoporozie. Opatentowana technologia została opracowana we współpracy z Politechniką Gdańską. Kolejnym przykładem jest polska odmiana Viagry. Opracowana przez naszych naukowców oraz Instytut Farmaceutyczny w Warszawie pozwala produkować ten lek, nie naruszając patentów oryginału. Wymieniłem dwa przykłady, ale produktów będących owocem współpracy z zewnętrznymi środowiskami naukowymi jest dużo więcej. Natomiast klaster ma być narzędziem, które ma pomóc naszej firmie otworzyć się na nową grupę produktów biotechnologicznych.
Czy ten biotechnologiczny klaster nabiera już jakiegoś konkretnego kształtu?
Jesteśmy jeszcze na etapie formowania, dobierania partnerów i wybierania projektów, szukamy też wzorców. Jest na świecie kilka przykładów, które wytyczają kierunki rozwoju, odnoszą nawet sukcesy. Podpatrujemy także inne branże. Niedawno mieliśmy spotkanie w Finlandii. Obejrzeliśmy tamtejszy park naukowo-technologiczny, rozmawialiśmy z jego twórcami i użytkownikami. Chociaż ich celem jest rozwój telefonii komórkowej, to jednak pewne rozwiązania mają charakter uniwersalny. Podobne struktury działają w Stanach Zjednoczonych i Francji, powstają tam ciekawe pomysły, nawet wynalazki. Wtedy zawsze się znajdzie duży partner, który pomoże to skomercjalizować. Chodzi nie tylko o techniczne wdrożenie, ale również sprzedaż na rynku. W farmacji także trudno coś sprzedać bez odpowiedniego marketingu.
Czy są jakieś ramy czasowe, jakie dajecie sobie na rozwinięcie skrzydeł?
Ten pomysł nie jest jeszcze tak zaawansowany. Oczywiście z naszego punktu widzenia czas jest bardzo cenny. Każdy nowy produkt powinien być wdrażany najszybciej, jak to możliwe, kiedy tylko patenty na to pozwalają. Podobnie jest z barierami – jeszcze ich nie ma, ale jestem pewien, że pojawią się na dalszych etapach rozwoju. Szczególnie gdy trzeba będzie prowadzić badania, a także później, podczas procesu wdrażania nowych produktów. Opracowanie metod analitycznych do kontroli produktów farmaceutycznych, nawet tych chemicznych, jest dziedziną wiedzy, która tylko częściowo funkcjonuje na uczelniach. Trzeba najpierw udowodnić, że konkretna metoda analityczna jest odpowiednia dla danego produktu, na przykład pokazuje wszystkie możliwe zanieczyszczenia. Wiadomo, że tego typu analizy są bardziej skomplikowane dla produktów biotechnologicznych niż dla chemicznych. Ja nawet nie wiem jeszcze, jak będziemy tych ludzi kształcić.
Czyli wasz klaster nie będzie miał regionalnego charakteru. Będziecie po prostu szukali specjalistów niemal na całym świecie?
Oczywiście, chociaż najlepiej byłoby, gdyby odpowiedni specjaliści znaleźli się w naszym regionie. Jednak decydować będzie wiedza, kompetencje, doświadczenie, a nie pochodzenie czy miejsce zamieszkania.
Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Jakie korzyści dla przedsiębiorstw?

Współpraca konkurentów nigdy nie była i nie będzie procesem łatwym. Z przyczyn czysto biznesowych przedsiębiorcy z branży to konkurenci. Mimo to coraz częściej mówi się o realnych korzyściach płynących ze współpracy pomiędzy firmami działającymi w tej samej branży na wspólnym rynku.

W Polsce w każdym województwie można znaleźć grupę przedsiębiorstw, które wspólnie próbują działać jako klaster. Regionalna bliskość podmiotów prowadzących działalność w klastrze wpływa na efektywność i pewną łatwość w kooperacji. Koncentracja geograficzna, którą bardzo często można identyfikować z regionem, wpływa na niższe koszty logistyczne (transport), komunikacyjne itd. Podmioty te wymieniają się wiedzą, informacjami nt. dostawców, organizują wspólne działania promocyjne. Dzięki bliskości na co dzień uczą się od siebie i komunikują, co zwiększa ich konkurencyjność i innowacyjność.Efekty synergii zachodzące w klastrach to m.in.:

  • wymiana i przenikanie wiedzy,
  • mobilność pracowników,
  • zwiększenie produktywności poprzez koncentrację zasobów,
  • zwiększenie zdolności do absorpcji innowacji,
  • dzięki rozpoznawalności zdolność do przyciągania ludzi, instytucji, nowych przedsiębiorców.

W procesie kooperacji firm można odnaleźć jeszcze jeden ważny element. Powstające w całej Polsce struktury mają na celu zwiększenie rozpoznawalności i identyfikowalności danej branży z danym regionem. Innymi słowy, inicjatywy klastrowe to wspólne marki, dzięki którym zyskują także regiony. Ze względu na bliskość terytorialną motyw regionu jest bardzo intensywnie podkreślany przez inicjatywy klastrowe. Region kojarzony jest z konkretnym wypromowanym produktem lub skupiskiem przedsiębiorstw danej branży. A to przyciąga kolejne firmy, ludzi i instytucje.

Podczas spotkań z przedsiębiorcami, warsztatów, szkoleń najwięcej i chyba najłatwiej mówi się o barierach we współpracy. Jednak tym razem przyjrzyjmy się kilku wschodzącym inicjatywom klastrowym pod kątem tego, jakie korzyści otrzymują firmy z przynależności do nich. Inicjatywy skupiają się na różnych celach, tym samym oczekuje się od nich innych profitów płynących ze współpracy. Czasem współpraca zawiązuje się wokół zagadnień B+R, a niekiedy chodzi głównie o nawiązanie nieformalnych więzi pomiędzy uczestnikami.

Badania i rozwój

W województwie zachodniopomorskim w ramach projektu „Regionalny System Innowacji” została powołana do życia inicjatywa klastrowa „Zielona chemia”, nad którą patronat honorowy objął Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego. Członkami klastra są podmioty działające w szeroko pojętej branży chemicznej, a opiekunem grupy jest przedstawiciel Politechniki Szczecińskiej.

Obecnie klaster działa na rzecz integracji środowiska i przyciągnięcia nowych podmiotów. Dużym sukcesem są cotygodniowe spotkania o charakterze otwartym, podczas których omawia się między innymi przyszłe działania, weryfikuje strategię oraz możliwości pozyskiwania finansowania w nowym okresie 2007-2013. Działania przewidziane na rok 2008 są ściśle związane z promocją, wspólnymi wyjazdami na targi i wizytami w klastrach za granicą.

Duża część realizowanych zadań związana jest z rozwojem technologicznym branży chemicznej. Prowadzenie badań naukowych w tej dziedzinie, pozyskiwanie nowych technologii oraz stworzenie centrum badawczo-rozwojowego na potrzeby klastra to główne wyzwania tej inicjatywy. Organizowane spotkania, seminaria i konferencje służą nawiązaniu dialogu i zwiększeniu umiejętności współpracy sektora biznesowego z naukowym. Istotnym wydarzeniem dla współpracy firm i nauki było podpisane listu intencyjnego przez firmy oraz Politechnikę Szczecińską. W tym wypadku trudno jeszcze mówić o wymiernych korzyściach dla firm, ale nawiązanie współpracy z jednostkami naukowobadawczymi z pewnością przyniesie takowe.

Specjalizacja i dostęp do kadr

Inna inicjatywa klastrowa, „Informatyka Podkarpacka”, powstała w rezultacie projektu prowadzonego przez Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie w 2006 r. Obecnie w klastrze zrzeszonych jest ponad 30 podmiotów. Jakie realne korzyści daje im współpraca w ramach klastra?

Z dostępnych informacji o tej inicjatywie szczególnie podkreśla się znaczenie integracji i budowania wzajemnego zaufania. Nieformalne interakcje, które powstają podczas spotkań, wpływają na zwiększoną czujność w obszarze jakości oferowanych innym podmiotom rozwiązań. Członkowie klastra świadomi są faktu, że ich oferta nie zawsze w 100% spełnia oczekiwania klienta. Jednym z pomysłów jest wzajemne uzupełnianie ofert członków klastra.

Dużym sukcesem inicjatywy jest wspólny projekt z WSIiZ w Rzeszowie, w ramach którego firmy zrzeszone w klastrze przyjmują absolwentów na staże. Koszt tych staży jest refinansowany w ramach projektu finansowanego z Unii Europejskiej. Firmy, które są zaangażowane w to działanie i przyjęły młodych pracowników, mają świetną okazję, aby zweryfikować ich wiedzę teoretyczną i precyzyjniej ukierunkować niedoświadczone jeszcze osoby. Jednak „Informatyka Podkarpacka” prowadzi działania nie tylko na poziomie szkolnictwa wyższego. Inicjatywa objęła też patronatem Szkołę Matematyczno-Informatyczną działającą przy Liceum Ogólnokształcącym WSIiZ. Podmioty funkcjonujące w ramach klastra kształcą pod kątem swojej branży wykwalifikowanych pracowników, którzy będą spełniać ich wymagania w przyszłości.

Wspólna strategia, kadra i kontakty biznesowe

Latem 2007 r. zawiązana została inicjatywa „Klaster Poligraficzno-Reklamowy w Lesznie”, która skupia obecnie 20 mikrofirm i małych firm poligraficzno-reklamowych. List intencyjny podpisany został również przez przedstawicieli Instytutu Poligrafii Politechniki Warszawskiej, Centralnego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Poligraficznego, Poznańskiego Parku Naukowo-Technologicznego oraz Zespołu Szkół Elektroniczno-Telekomunikacyjnych, a także Prezydenta Miasta Leszna oraz starostę leszczyńskiego. W rozwój inicjatywy zaangażowane są również instytucje: Centrum Innowacji i Transferu Technologii, Regionalna Izba Przemysłowo-Handlowa w Lesznie, Stowarzyszenie Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatelskich PISOP.

W klastrze uczestniczą także: Instytut Poligraficzny Politechniki Warszawskiej oraz Centralny Ośrodek Badawczo- Rozwojowy Przemysłu Poligraficznego. Instytucje te podjęły decyzję o realizacji projektu badawczego, którego celem jest stworzenie strategii rozwoju technologicznego oraz wspólnego kierunku rozwoju firm klastrowych. Instytucje te mają również wesprzeć klaster w zakresie szkolenia i podnoszenia kwalifikacji pracowników firm zrzeszonych w klastrze. Co więcej, lokalny Zespół Szkół Elektroniczno-Telekomunikacyjnych planuje uruchomić klasy o profilu technicznym pod kątem potrzeb tej właśnie branży. Program szkoły ma powstać we współpracy z Centralnym Ośrodkiem Badawczo-Rozwojowym Przemysłu Poligraficznego.

Obecnie inicjatywa ta przyjęła formę prawną stowarzyszenia, jednak należy zaznaczyć, że nadanie inicjatywie formalnej struktury nie było jej priorytetem. Prace nad odpowiednim statutem odbywały się w powolnym tempie, podczas codziennej współpracy przedsiębiorstw. Pierwszym niezbędnym działaniem inicjatywy była integracja.

Najważniejsze cele Klastra Poligraficzno-Reklamowego w Lesznie:

  • współpraca wewnątrzklastrowa, czyli tworzenie i rozwijanie sieci powiązań biznesowych pomiędzy firmami branży poligraficznej i/lub reklamowej oraz specjalistycznymi firmami
  • stymulacja rozwoju poprzez wprowadzanie w firmachinnowacyjnych rozwiązań technologicznych i organizacyjnych
  • powiększenie rynku poprzez rozszerzenie oferty, promocję klastra, internalizację rynku kapitał ludzki, czyli dostosowanie oferty edukacyjnej,
  • podniesienie kwalifikacji osób pracujących w branży poligraficzno-reklamowej, zwiększenie zatrudnienia

Źródło: Biuletyn informacyjny „Klaster Poligraficzno–Reklamowy w Lesznie”, nr1/1/2007.

Proces ten odbył się poprzez systematyczne spotkania w siedzibach poszczególnych firm klastrowych. Pozwoliło to firmom poznać się, a także zaznajomić ze wzajemną ofertą, stosowanymi technologiami i pozostałymi zasobami. Było to szczególnie cenne, gdyż przełożyło się na nawiązanie kontaktów biznesowych. Obecnie firmy te coraz częściej korzystają z wyspecjalizowanych usług oferowanych przez inne przedsiębiorstwa klastrowe na zasadzie podwykonawstwa.

Przezwyciężenie bariery mentalnej w obszarze współpracy z konkurentami położyło również kres niepokojącemu zjawisku podbierania sobie nawzajem pracowników. Obecnie zamiast niego funkcjonuje praktyka „użyczania” specjalistów na przejrzystych zasadach ustalonych przez zainteresowane firmy.

Co więcej, składających zamówienie w firmach- -uczestnikach klastra zaskoczy mała naklejka na opakowaniach zbiorczych z logiem klastra i napisem „Klaster poligraficzno-reklamowy w Lesznie”. To całkiem dobry początek tworzenia i promowania wspólnej marki. Inicjatywa ta nie jest finansowana w żadnym stopniu z pieniędzy zewnętrznych. To właśnie firmy klastrowe poprzez zaangażowanie własnego czasu i pieniędzy organizują wszystkie te działania. Ale poszukują też wsparcia zewnętrznego. W tym celu podjęto próbę pozyskania finansowania w ramach konkursu PARP „Wsparcie na rozwój klastra”, która się jednak nie powiodła. Niemniej Cezary Główka – prezes klastra – powiedział: „Pomimo pierwszego niepowodzenia nie składamy broni. Jesteśmy zdecydowani kontynuować podjęte tematy, gdyż odczuwamy już korzyści płynące ze współpracy klastrowej”.

Konkluzje

Inicjatywy klastrowe wyznaczają sobie różne cele i kierunki rozwoju. Niektóre skupiają się na działalności B+R, inne na specjalizacji i dostępie do kadr, jeszcze inne na wspólnej strategii rozwoju i bieżących kontaktach biznesowych. Oczywiście każda z inicjatyw może realizować każdy z tych punktów w dowolnej konfiguracji. Niemniej jednak do każdej z wymienionych w tym artykule inicjatyw przedsiębiorcy wnieśli swój czas i pieniądze, otrzymując szereg korzyści. Niezależnie od tego, jakie one były, współpraca pozytywnie wpłynęła na działalność tych przedsiębiorstw. Warto również zwrócić uwagę, że wymienione inicjatywy klastrowe działają nie dłużej niż półtora roku, a ich uczestnicy już jednoznacznie deklarują, że korzyści przewyższyły koszty, a także pozwoliły przezwyciężyć bariery i obawy przed współpracą z konkurentami. Jest to na pewno wycinkowe spojrzenie na efekty współpracy w ramach klastra, ale dobrze jest wiedzieć, że niektórym udaje się przełamywać bariery we współpracy i wspólnymi siłami podejmować działania, na które pojedyncza firma nie mogłaby sobie pozwolić.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Co Pomorskie może zyskać dzięki klastrom?

W zasadzie klastry w Pomorskiem nowością nie są – i nie jest to żaden ewenement wśród regionów. Już w średniowieczu była tutaj Hanza. A jeśli nie sięgać tak daleko w przeszłość, to można przypomnieć chociażby klaster portowo-przemysłowy lub stoczniowy z czasów gospodarki socjalistycznej1. Wszystko to w zgodzie z klasyczną definicją, według której klastrem jest znajdująca się w sąsiedztwie grupa przedsiębiorstw i powiązanych z nimi instytucji zajmujących się określoną dziedziną, połączona podobieństwami i wzajemnie się uzupełniająca, a jego geograficzny zasięg może obejmować miasto, region, cały kraj lub grupę krajów sąsiadujących2. Oczywiście współczesne klastry, w zakresie funkcjonowania, istotnie różnią się od tych przywołanych na wstępie. Jednak wszystkie, zarówno odległe w czasie, jak i dzisiejsze, łączą te same główne założenia.Z jednej strony klastry w Pomorskiem nie są wynalazkiem ostatnich kilku lat, z drugiej natomiast, co wynika z przytoczonej wyżej definicji, nie są ograniczone przestrzenią zbliżoną do powierzchni regionu. Mogą przecież funkcjonować na obszarze znacznie mniejszym – w jednym mieście, ale też na obszarze większym – dwóch lub większej liczby regionów, a także znacznie większym – całego kraju lub nawet grupy krajów sąsiadujących.

O ile jednak klaster nie jest żadnym nowym zjawiskiem gospodarczym, o tyle współcześnie rozumienie tego pojęcia jest tak zaawansowane, że w województwie pomorskim trudno jednoznacznie je wskazać. Chociaż niewykluczone, że któreś z podjętych już prób utworzenia klastra w naszym regionie doprowadzą do jego powstania.

Jednocześnie, mimo niewielkich ograniczeń przestrzennych, i to zarówno od dołu, jak i od góry, wynikających z definicji klastra, rozwija się on najczęściej na obszarze jednego regionu. Tak więc poziom regionalny jest zazwyczaj najodpowiedniejszy do inicjowania, kształtowania i analizowania tego zjawiska.

Powyższe założenia, odnoszące się do istnienia pewnej ciągłości powiązań pomiędzy podmiotami funkcjonującymi w gospodarce, a także to, że owe powiązania zachodzą na ograniczonym obszarze: od pojedynczego miasta po grupę sąsiadujących krajów, niech będą punktem wyjścia do rozważań nad tym, co pojedynczy region – Pomorskie – może zyskać dzięki klastrom.

Przychody z podatków i działalność społeczna

Przedsiębiorstwa powiązane wspólnym klastrem znacznie skuteczniej mogą dokonywać ekspansji eksportowej – i to zarówno do sąsiednich regionów, jak i do innych krajów. Wynika to przede wszystkim z tego, że wytwarzany przez nie produkt jest zazwyczaj konkurencyjny ze względu na wysoką jakość, zaawansowanie technologiczne i cenę. Ponadto przedsiębiorstwa w klastrze nie walczą pomiędzy sobą o odbiorców, natomiast wspierają się wzajemnie w zdobywaniu nowych rynków. Poprzez wzajemne powiązania zmniejszają też ryzyko nieuczciwej konkurencji. Podmioty powiązane we wspólnym klastrze nie będą jej raczej stosować, a podmioty znajdujące się poza klastrem są najczęściej zbyt słabe, aby tą drogą zbudować sobie pozycję. To wszystko sprawia, że przedsiębiorstwa działające w klastrze generują większe obroty i zyski. To z kolei przekłada się na wielkość płaconych przez nie podatków. Jest to pierwsza korzyść regionu. Druga wynika z tego, że niejednokrotnie przedsiębiorstwa mające dobre wyniki finansowe przekazują część zysków na działalność sportową, kulturową lub społeczną – np. sponsorują miejscową drużynę koszykówki, pokrywają koszty koncertów, wspierają domy dziecka. Tym samym niejako odciążają w pewnych zadaniach budżet samorządu i pozwalają na realizację celów, które z różnych względów są niedofinansowane.

Przywiązanie firm do regionu

Część współczesnych przedsiębiorstw, w tym te, które są obecne w województwie pomorskim, nie jest zdeterminowana, aby na stałe prowadzić działalność w tym samym miejscu. Jeżeli koszty ich funkcjonowania, głównie za sprawą żądań płacowych, będą rosły, to przeniosą swoją produkcję do innych krajów – np. na Ukrainę. Wcześniejsze związanie takiego przedsiębiorstwa klastrem może być czynnikiem, który zmniejszy atrakcyjność zmiany miejsca działania. Trzeba tu jednak podkreślić, że nie każde przedsiębiorstwo, ze względu na swoją wielkość, specyfikę produkcji i jej organizację, jest zainteresowane przynależnością do klastra. Tym samym nie jest to narzędzie, które będzie mogło zabezpieczyć region przed ucieczką wszystkich przedsiębiorstw. Natomiast niewątpliwie będzie ono mogło ograniczyć to zjawisko.

Regionalna marka i promocja regionu

Wielką szansą regionu, która wynika z powstania na jego terytorium klastrów, jest jego promocja. Kalifornia, a już w szczególności owe 300 mil kwadratowych powierzchni pomiędzy Palo Alto i San Jose ze swoją Doliną Krzemową, Blekinge w Szwecji z Telecom City czy Oyonnax we wschodniej Francji z Plastikową Doliną nie byłyby tak znane, gdyby nie klastry funkcjonujące na ich terenie.

Ale promocją dla regionu jest też wykreowanie i wypromowanie w ramach klastra regionalnej marki. Jednak dotyczyć to może niemal wyłącznie klastrów, które z różnych przyczyn mogły się ukształtować tylko na danym obszarze. Niewątpliwie w województwie pomorskim może to być bursztyniarstwo. Zresztą projekt w tym zakresie pod nazwą Bursztynowa Delta jest już realizowany. Klaster, może o zasięgu nie tylko województwa pomorskiego, ale też zachodniopomorskiego, mógłby połączyć rybołówstwo z przetwórstwem rybnym, a także wsparciem instytucji badawczych. Mógłby też powstać klaster przemysłu stoczniowego obejmujący przede wszystkim producentów małych jednostek. Regionalną markę można by wykreować w klastrze producentów żywności – co zresztą próbuje się robić za pomocą inicjatywy Żywność z Pomorza.

Korzyści w pozostałych dziedzinach – lepsze szkolnictwo i B+R

Klastry działające w danym regionie nie tylko wykorzystują potencjał jednostek badawczych, ale też generują ich rozwój. Dzieje się to za sprawą zgłaszania zapotrzebowania na konkretne rozwiązania technologiczne lub ekspertyzy. Korzyści jednostek badawczych są w tym wypadku dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, kadra naukowa zyskuje nowe doświadczenia, a po drugie, jednostki badawcze otrzymują dodatkowe źródło finansowania. Ponadto działalność klastrów w danym regionie wymusza zmiany w szkolnictwie, tak aby część absolwentów posiadała oczekiwany przez przedsiębiorstwa tam skupione zasób wiedzy i umiejętności. Tak zreformowane szkolnictwo nie ma problemów z naborem uczniów lub studentów. Bardzo szybko zauważają oni, że specjaliści w danej dziedzinie są poszukiwani przez przedsiębiorstwa z danego regionu, dlatego chcą kształcić się w tym kierunku. Taka poprawa funkcjonowania szkolnictwa oraz rozwój jednostek badawczych są dla regionu bezspornie korzystne. W dłuższej perspektywie powoduje to wygenerowanie korzyści w dziedzinach niezwiązanych bezpośrednio z tymi, które były impulsem rozwoju.

Lepsza współpraca biznesu z władzami regionu

Przedsiębiorstwa tworzące klaster z zasady znacznie lepiej potrafią współpracować z władzami samorządowymi. Ponieważ są wzajemnie powiązane, reprezentują jedno uzgodnione stanowisko. Potrafią też wyraźnie określać swoje potrzeby i oczekiwania. Ułatwia to też zdecydowanie zadanie władzom sprawującym pieczę nad obszarem, na którym funkcjonuje klaster. Niemniej jednak może to być też źródłem trudności, jeśli przedsiębiorstwa stworzą wspólny front nacisku na władzę w celu uzyskania zbyt daleko idących ustępstw.

Ryzyko specjalizacji?

Trzeba też podkreślić, że w wyniku rozwinięcia się określonego klastra w danym regionie dochodzi do wyspecjalizowania się tego obszaru w konkretnej działalności. Dlatego kryzys przedsiębiorstw tworzących dany klaster, spowodowany np. gwałtownym nasileniem się konkurencji z innych państw lub upadkiem branży w wyniku wejścia na rynek nowych technologii, spowoduje w efekcie kryzys regionu. Jest to jednak ryzyko wtórne, wynikające z tego, że wcześniej nastąpił rozwój danej działalności. Nie może być więc traktowane jako wyznacznik ograniczający ów rozwój, natomiast powinno być brane pod uwagę jako zagrożenie trwałości tego rozwoju. W związku z tym, wraz z zachodzącą specjalizacją produkcyjną danego regionu, należy podjąć stosowne zabezpieczenia. W tym kontekście województwo pomorskie dalekie jest od takiego niebezpieczeństwa. Niemniej jednak kryzys może dotknąć także klaster w jego początkowej fazie rozwoju. Chociaż nie przełoży się to na recesję w całym regionie, to wraz z kłopotami, a nawet bankructwem przedsiębiorstw działających w określonej branży, on także poniesie straty.

Istotny impuls do rozwoju

Jeśli jednak klaster w danym regionie odniesie sukces, to jest on wyraźnym impulsem do rozwoju. Sukces Doliny Krzemowej spowodował, że w krótkim czasie typowo rolniczy obszar w północnej części Doliny Santa Clara, o nie najlepszych warunkach naturalnych z powodu niewielkiej ilości opadów, stał się miejscem, w którym każdy fragment ziemi kosztuje nieporównywalnie więcej niż wtedy, gdy uprawiano na nim pomarańcze, brzoskwinie czy karczochy. Czasami, przy odrobinie szczęścia, można z na pozór niewielkiego potencjału wykreować mądrymi decyzjami i ciężką pracą olbrzymie korzyści. Sukces na miarę Kalifornii jest niemalże nieosiągalny – nie tylko dla województwa pomorskiego, ale także dla innych regionów. Jednak zarówno ten przykład, jak i wiele innych, w tym bliższych geograficznie, wyraźnie pokazuje, że należy do niego dążyć, wykorzystując posiadane atuty i nadarzające się okazje. Klastry są szansą na rozwój nie tylko przedsiębiorstw, ale też regionów, w których działają.

1. Por. M. Dutkowski, Klastry w rozwoju regionalnym , [w:] T. Czyż, H. Rogacki (red.), Współczesne problemy i koncepcje teoretyczne badań przestrzenno-ekonomicznych, Biuletyn KPZK PAN, z. 219,Warszawa 2005, s. 57-73. 2. M.E. Porter, Porter o konkurencji , PWE, Warszawa 2001.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Poprzez klastry będziemy wspierać innowacje

Z Włodzimierzem Szordykowskim , Dyrektorem Departamentu Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Przedsiębiorcy zainteresowani budową klastrów wiedzą, że administracja jest im bardzo potrzebna, ale czasami można odnieść wrażenie, że wyłącznie do przekazywania unijnych pieniędzy.

Włodzimierz Szordykowski: Doskonale rozumiem wątpliwości przedsiębiorców, długi czas pracowałem w tym środowisku, w Pomorskiej Izbie Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Właściciele firm, podobnie jak samorządowcy, muszą się zastanowić, jak wzmacniać konkurencyjność lokalnej gospodarki. Wniosek nasuwa się jeden: potrzebne jest współdziałanie. Musimy lepiej wykorzystać potencjał naszego regionu. Poprzez tworzenie klastrów nie tylko pokazujemy, jak bardzo potrzebne jest to narzędzie w przedsiębiorstwach. Za tym oczywiście pójdzie wsparcie finansowe. Regionalny Program Operacyjny przewiduje środki na innowacje. Naszą konkurencyjność będziemy podnosić właśnie poprzez wzrost innowacyjności firm. Z mojego doświadczenia wynika, że przedsiębiorcy są dużymi indywidualistami. Niechętnie współpracują z firmami o podobnym charakterze zlokalizowanymi w naszym regionie. Bardzo nam brakuje wzajemnego zaufania. Trzeba chcieć współpracować, i to chyba pierwszy warunek. Współdziałanie otwiera nowe możliwości, szczególnie gdy mówimy o innowacjach. Przecież to nie są wyłącznie nowe technologie, ale też zmiana sposobu myślenia, działania, zarządzania.

Tylko nadal nie wiemy, na czym ma polegać rola administracji. Oczywiście środki unijne zostawmy na razie z boku.

Jednym z pomysłów administracji samorządowej, marszałka, jest powołanie Pomorskiego Centrum Innowacji. Chcemy w ten sposób ułatwić przedsiębiorcom dotarcie do najnowszych technologii. Ma też to być miejsce ich spotkań, rozmów, szkoleń. To będzie przedsięwzięcie komercyjne, więc Centrum będzie musiało na siebie zarobić, wykazać się pomysłowością i skutecznością.

Jakie będą środki na wspieranie inicjatyw klastrowych i innowacyjności w najbliższych latach?

Pieniądze są, cały Priorytet 1 RPO. Na Regionalną Sieć Rozwiązań Innowacyjnych mamy 74 miliony euro, a na wspieranie innowacyjnych rozwiązań w małych i średnich przedsiębiorstwach przeznaczono 56 milionów euro. Generalnie na takie cele zaplanowano 309 milionów euro na lata 2007-2013. To dużo, chociaż potrzeby są większe i te pieniądze nie pozwolą rozwiązać wszystkich problemów. Dlatego zastanawiamy się, jak je najlepiej wykorzystać. Klastry jako wsparcie innowacji są wymieniane jako działania zespołowe, grupowe. Na co dokładnie zostaną przeznaczone te pieniądze, jeszcze nie wiadomo. To będzie zależało od przedsiębiorców. Oni będą przygotowywać projekty, przedstawiać pomysły. To oni muszą wiedzieć, jak te pieniądze zainwestować, by podnieść swoją konkurencyjność, utrzymać się na rynku.

Jednak władze regionalne mogą właśnie w takim przypadku decydować, co jest bardziej pożądane. Czy większe będzie wsparcie dla rozwoju firm tzw. wysokich technologii? Czy bardziej będą wspierane klastry przedsiębiorstw branży chemicznej, ewentualnie wielkie firmy przetwórstwa mięsnego?

Częściowa selekcja już została zrobiona i środki zostaną ukierunkowane na małe i średnie przedsiębiorstwa, czyli 99% firm w naszym regionie może się ubiegać o te pieniądze. Z tego 95% ma do 9 zatrudnionych, czyli są to mikroprzedsiębiorstwa.

Właśnie takie firmy mają tworzyć klastry. Czy z perspektywy Urzędu Marszałkowskiego widać rosnące zainteresowanie wspólnymi projektami, wykorzystywaniem tego narzędzia, jakim jest właśnie klaster?

Od kilku lat przygotowywaliśmy się do tego, a pomorskie uczelnie oraz instytuty, na przykład Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową czy Politechnika Gdańska, stworzyły zespoły badawcze i pracowały nad projektami. Angażowały się w to również inne instytucje, jak Gdański Związek Pracodawców, Pomorska Izba Rzemieślnicza Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Budowano tam strategie branżowe, ale niestety odzew jest niewielki. Ciągle za mało przedsiębiorców widzi korzyści, jakie płyną z klastrów.

Czyli potrzebne są dobre przykłady. Gdy przedsiębiorcy zobaczą, że to się udaje, że to jest skuteczne narzędzie, będą chętniej współpracować?

Właśnie dążymy do tego, żeby był dobry wzór do naśladowania. Bardzo nam zależy, by środowiska przedsiębiorców, naukowców oraz urzędnicy ściśle ze sobą współpracowali. To jest mocno wspierane przez Unię Europejską. W Strategii Lizbońskiej zapisano, że możemy podnosić konkurencyjność krajów Unii, w tym Polski, tylko poprzez wiedzę. Konkurowanie niskimi cenami nie ma przyszłości. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie produkował taniej. Dlatego bardzo liczymy na wsparcie środowisk naukowych. Ich pomysły, odkrycia powinny być zachętą dla przedsiębiorców. Wspólnie z Politechniką, Uniwersytetem, Akademią Medyczną przygotowujemy projekt, którego celem jest rozwój biotechnologii.

Skoro ta współpraca nie jest czymś normalnym, naturalnym, to czy pieniądze z Unii Europejskiej wystarczą, by to zmienić?

Zmienić się muszą i przedsiębiorcy, i uczelnie. Przeszkodą jest na przykład droga rozwoju naukowego, awanse, to, co jest oceniane jako dorobek naukowy. Do tej pory dokonania, które znajdowały zastosowanie w gospodarce, nie były zaliczane do osiągnięć, do naukowego dorobku. Traktowano je, i nadal się traktuje, jako działalność komercyjną, a nie naukową. Jednak ten problem musi rozwiązać samo środowisko naukowe, a to, być może, wymaga zmiany całego systemu. Skoro mówimy o konkurencyjności przedsiębiorstw, to powinna być też konkurencyjność uczelni. Przecież muszą być efekty pracy naukowej, na to między innymi idą pieniądze z naszych podatków.

Samorządy powiatowe mają duży wpływ na kształt i poziom szkolnictwa średniego, ponadgimnazjalnego. Czy w powstających klastrach pojawiają się jakieś oczekiwania dotyczące poziomu i kierunków kształcenia?

Sygnały są i głownie dotyczą szkolnictwa zawodowego. Trzeba położyć większy nacisk na praktykę, za dużo teorii wkładamy do głów uczącej się młodzieży. Podobnie większy nacisk należy kłaść na współpracę. Praca zespołowa to ciągle nasz słaby punkt. Dlatego w Pomorskim Centrum Innowacji chcemy na to zwracać szczególną uwagę. Do szkół w pomorskich gminach będziemy wysyłać innowacyjny autobus, aby pokazywać możliwości nowoczesnej gospodarki. Myślimy też o nauczycielach przedsiębiorczości w szkołach. Chcemy pomagać w ich kształceniu i podnoszeniu kwalifikacji. Mają nie tylko przekazywać wiedzę, ale również zarażać uczniów przedsiębiorczością. Tego przedmiotu nie może nauczać ktoś, kto sam nie jest przedsiębiorczy.

Przedsiębiorczość w szkole to nie jedyne, co można, co należy wesprzeć.

Przedsiębiorcy coraz częściej angażują się w kształcenie siebie i swoich pracowników. Dualny system szkolnictwa zawodowego, w którym teoria jest w szkołach, a praktyka w firmach, jest chyba najlepszym rozwiązaniem. Tak samo powinno być w technikach. Coraz większą wagę przywiązują do kształcenia rzemieślnicze cechy w pomorskich miastach, również firmy zaczynają dla siebie szkolić ludzi.

To jest przestrzeń dla klastrów?

Jak najbardziej. Łatwiej wspólnie coś takiego robić. Zwłaszcza że kadry trzeba też przygotowywać z myślą o przyszłości. Nie możemy się ograniczać do tego, co jest dzisiaj. Warsztaty szkolne nie mają pieniędzy na nowoczesny sprzęt, urządzenia. W firmach mamy często najnowsze technologie.

Żeby przygotowywać szkolnictwo do potrzeb rynku, proponować i wytyczać kierunki rozwoju, trzeba wiedzieć, co się dzieje, gdzie powstają klastry, inicjatywy klastrowe.

Jeden z zapisów w strategii naszego województwa mówi o wspieraniu przedsiębiorczości opartej na lokalnych surowcach. Takim surowcem jest bursztyn. Mamy prężne środowisko przedsiębiorców związanych z bursztynem i oni też tworzą klaster. Coraz intensywniej rozwija się klaster spożywczy. W tej chwili koncentruje się na promocji pomorskiej żywności, na przygotowaniu oferty eksportowej. Branża budowlana również tworzy klaster „Budownictwo Pasywne”. Firmy z branży stolarskiej także się przymierzają do stworzenia klastra. Celem jest też przygotowanie dobrej oferty eksportowej.

Kilka miesięcy temu powołano klaster energetyczny.

Nasz region jest uzależniony od dostaw energii i dlatego powinniśmy poszukiwać nowych źródeł oraz efektywniej wykorzystywać to, co mamy.

Gdzie władze samorządowe szukają wzorców, dobrych przykładów?

Przy tak szybko rozwijającej się gospodarce trudno dzisiaj powiedzieć, kto jest najlepszy. Przy tworzeniu Pomorskiego Centrum Innowacji korzystamy z wzorców fińskich. Finlandia po załamaniu się rynku rosyjskiego przeżywała głęboki kryzys. Udało im się z tego wyjść i dzisiaj, jeżeli chodzi o nowe technologie czy dochód na jednego mieszkańca, jest to kraj wiodący. Zaprosiliśmy fińskiego eksperta do współpracy i próbujemy zaadaptować tamtejszy model do naszych warunków. Czy jest to model najlepszy? To się okaże. Inni też nie śpią.

Dziękuję za rozmowę.

Skip to content