Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Dynamiczny rozwój powiększa różnice

Z Romanem Chmielewskim , Radcą Ministra z Departamentu Polityki Regionalnej Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, rozmawia Dawid Piwowarczyk .

– Czy środki, które trafią do nas w kolejnym okresie programowania, będą dobrodziejstwem, czy przekleństwem dla polskich regionów?

– Jeżeli będziemy potrafili je dobrze spożytkować, to na pewno będą dobrodziejstwem. Po raz pierwszy do Polski może trafić tak wielkie dofinansowanie. Ale oczywiście trzeba to będzie rozsądnie i efektywnie wykorzystać. Mam nadzieję, że za kilka lat, bo oczywiście efekty pojawiają się w większym wymiarze dopiero po trzech, czterech latach, przełoży się to na sukces rozwojowy, podniesienie poziomu życia, zmniejszenie poziomu bezrobocia.

– Patrząc na środki unijne, można odnieść wrażenie, że one nas rozleniwiają, że są prawie jak opium dla XIX wiecznych Chin. Obecnie prawie nikt już nie potrafi mówić o innych sposobach kreowania i realizacji polityki regionalnej.

– Nie. Na pewno duża część inwestycji będzie planowana i finansowana przy wsparciu środków unijnych. Istnieje jednak wiele zadań, na realizację których musimy szukać własnych środków, ponieważ Unia ich nie finansuje. Przykładowo pomoc społeczna, budownictwo mieszkaniowe pozostają w wyłącznej kompetencji decyzyjnej i finansowej naszych władz. Tak więc nie możemy patrzeć na Unię jako na sposób na rozwiązanie wszystkich naszych problemów.

– Mówiąc o pomocy unijnej, według mnie, zapominamy o jednej z najważniejszych korzyści, jakie z niej mamy. Unia wymusza na nas planowanie. Czy potrafimy oderwać się od działania operacyjnego i planować, tworzyć, a następnie wdrażać spójne i sensowne strategie średnio i długookresowe? A może nasze strategie robimy po to tylko, by zadowolić Unię, a sami uważamy je za nic nie warte „papierzyska”?

– Teoretycznie w planowaniu powinniśmy być bardzo mocni. Warto przypomnieć, że cały poprzedni system był oparty na permanentnym planowaniu.

– Ale to było dosyć specyficzne planowanie…

– Na pewno Unia nauczyła nas nowoczesnego planowania. I to bardzo dobrze. Bo pamiętajmy, że na początku transformacji, po części jako odreagowanie poprzedniego systemu, dominowało przekonanie, że najlepsza polityka to brak polityki. U nas pod pojęciem gospodarki wolnorynkowej rozumiano pełną swobodę, brak jakichkolwiek ograniczeń i jakiejkolwiek interwencji państwa w rynek. Tymczasem w nowoczesnej polityce gospodarczej muszą istnieć strategie. Rząd musi wytyczać kierunki rozwoju, wspierać te procesy, które z punktu widzenia państwa są konieczne i korzystne. Pojedyncze przedsiębiorstwo może działać w kierunku maksymalizacji zysków, umacniania pozycji rynkowej, zwiększania przewagi konkurencyjnej. Firma nie musi liczyć się ze skutkami swojej działalności, nie musi myśleć o aspektach społecznych. To państwo musi dbać o wszystkich swoich obywateli, zapewnić im pewien standard, wznosić fundamenty, na których będzie można budować pomyślność państwa i obywateli nie tylko w krótkim, ale i średnim, i długim okresie.

– Czy potrafimy planować? Myśleć w dłuższej perspektywie czasowej? Czy nasze strategie są realne i będą realizowane? Czy to tylko coś, co musieliśmy zrobić, żeby zrobić „skok” na unijną kasę?

– Czy one są doskonałe? Na pewno nie, wciąż się uczymy. Plusem Unii jest jednak to, że narzuca nam pewne wymogi. Wiemy, co ma być w strategii, planie operacyjnym i wszystkie województwa, wypełniając to oczywiście swoją treścią determinowaną ich sytuacją społeczno-gospodarczą, muszą przygotować dokument zgodny z tym, czego oczekuje Bruksela. Ważne jest też to, że istnieją określone cele, do których muszą dążyć wszystkie unijne regiony, w tym polskie województwa.

– Czy patrząc na naszych regionalnych decydentów, uważa Pan, że rządzą nami ludzie mający wizję?

– Oczywiście nie znam wszystkich samorządowców, ani nawet strategii wojewódzkich, ale z tych dokumentów, które poznałem, mogę powiedzieć, że osoby, które je przygotowywały i zatwierdzały wiedzą, dokąd chcą dojść.

– Wracając do kwestii liczenia. Czy ministerstwo wie, jakie algorytmy powinny być stosowane do podziału środków unijnych? Czy możliwe jest salomonowe rozwiązanie?

– Trudno znaleźć dobry algorytm. Kiedyś poznałem Hiszpana, który był doradcą Słowenii. Pomimo, że mówimy tu o mniejszym i bardziej zasobnym kraju, to okazuje się, że również tam ciężko jest znaleźć właściwe rozwiązanie. I on powiedział, że po roku udało im się ustalić, jakie dane powinny być brane pod uwagę. W dalszym ciągu jednak są dalecy od przełożenia tego na język matematyczny – na algorytm. Tak więc mamy tu do czynienia z bardzo dużym problemem. W naszym przypadku musimy pogodzić indywidualne interesy 16 różnych województw.

– Na ile algorytmy będą wynikiem rzeczywistych badań i danych, a na ile politycznych przetargów?

– Trudno mi odpowiedzieć na takie pytanie. Moje dotychczasowe doświadczenie pokazuje jednak, że każde rozwiązanie poparte jest analizami, badaniami. W takiej dziedzinie jak polityka regionalna trudno o promowanie rozwiązań nieopartych na takich podstawach. Oczywiście, istnieją różne lobby polityczne i regionalne. Każde województwo stara się promować rozwiązania jak najbardziej korzystne dla siebie.

– Samo ministerstwo jest tworem stosunkowo młodym, powstało jednak w oparciu o doświadczenia i wiedzę innych jednostek. Czy badacie Państwo efekty i skuteczność wydatkowania środków pomocowych?

– Oczywiście analizy będą tutaj konieczne. Pamiętajmy jednak o tym, że pierwsze duże środki pojawiły się u nas dopiero po akcesji w 2004 roku. Tak więc uwzględniając okres wyboru projektów i ich realizacji, mamy jeszcze relatywnie mały materiał badawczy. Wcześniej mieliśmy oczywiście symulacje, które pokazywały zakładane efekty, jakie wywoła wstąpienie Polski do Unii Europejskiej i napływ środków pomocowych. Oczywiście badania w zakresie wydatkowania i oceny skuteczności pomocy będziemy robili. Wynika to, chociażby z obowiązków, jakie nakłada na nas Komisja Europejska.

– Kiedy możemy liczyć na pierwsze opracowania?

– Jak mówiłem cały czas badamy w Ministerstwie te sprawy i pierwsze opracowania już powstają. Całościowa ocena, uwzględniając okresy realizacji i rozliczania projektów, możliwa będzie za dwa, trzy lata.

– Przed zaangażowaniem się prywatnego inwestora w różne projekty przeprowadza się wiele wyliczeń. Inwestor chce wiedzieć, czy zarobi, jakie jest ryzyko, czy nie ma innych bardziej efektywnych sposobów zagospodarowania funduszy. Tymczasem w przypadku środków publicznych rzadko chcemy i potrafimy liczyć korzyści i straty, jakie przyniesie dany projekt. Dlaczego tak się dzieje?

– Opracowywane są studia wykonalności i oceniane wszystkie aspekty. Zazwyczaj w przypadku projektów publicznych bierze się też pod uwagę aspekty społeczne. Dla przykładu droga może być budowana nie dlatego, że mamy duży ruch, ale dlatego, że chcemy podnieść atrakcyjność regionu, przyciągnąć inwestorów i w konsekwencji spowodować wzrost wykorzystania danej drogi.

– Często jednak jest tak, że naszym działaniom brak zamysłu. Wystarczy popatrzeć na polską sieć autostrad. Kolejne odcinki zaczynają się i kończą w przysłowiowym polu. Autostrad nie mają dwa największe polskie miasta, od takich dróg odcięta jest cała Polska Północna i Wschodnia. Na świecie autostrady buduje się wokół dużych miast i od nich one odchodzą – u nas taka logika nie ma już zastosowania. To wszystko nie wskazuje na działania według sensownej i długofalowej wizji.

– Ja bym się z tym nie zgodził. Nasza sieć drogowa jest częścią ogólnej europejskiej sieci drogowej.

– Ale my nie jesteśmy ważnym i silnym elementem tej sieci. U nas dobre drogi to raczej miły i rzadki wyjątek, a nie reguła. Żaden ważny szlak międzynarodowy biegnący przez nasz kraj nie jest w całości przystosowany do europejskich standardów.

– Niestety, nie ustrzegliśmy się pewnych błędów. Niewątpliwym zaniedbaniem jest Warszawa, która niedługo będzie jedyną europejską stolicą bez dogodnych rozwiązań autostradowych. Myślę jednak, że w najbliższym okresie, w dużej mierze dzięki środkom unijnym, odczujemy w przypadku polskiej sieci drogowej znaczącą poprawę. Proszę też pamiętać o tym, że obecnie coraz większą rolę zaczyna odgrywać transport lotniczy. Praktycznie każda strategia wojewódzka zakłada budowę lub rozbudowę lokalnych lotnisk. To w połączeniu z europejska zasadą „otwartego nieba” powoduje, że polskie regiony są teraz coraz lepiej skomunikowane z najważniejszymi europejskimi centrami.

– Zgodzi się Pan jednak ze stwierdzeniem, że właśnie autostrady są jednym z najlepszych przykładów jak nie powinno się prowadzić polityki regionalnej. Praktycznie każda władza miała swoją wizję w tym zakresie, a nowe drogi w dalszym ciągu wolno powstają.

– Rzeczywiście w przypadku autostrad przez ostatnie kilkanaście lat mieliśmy do czynienia z co najmniej kilkoma wizjami. Raz stawiano na inwestorów prywatnych, innym razem to państwo miało budować ze środków własnych, stawiono też na partnerstwo publiczno-prywatne, pożyczano środki na te inwestycje z instytucji międzynarodowych. To wszystko nie pozwalało na prowadzenie efektywnej polityki w tym zakresie.

– Wracając do środków unijnych. Bruksela lansuje pogląd, że większe środki powinny iść na inwestycje miękkie. My tymczasem opowiadamy się za „pompowaniem” środków w inwestycje „twarde”, na przykład w infrastrukturę. Kto ma rację?

– Dlaczego my chcemy większego łożenia w infrastrukturę? Odpowiedź jest prosta: jesteśmy krajem zapóźnionym, mającym duże zaległości w zakresie podstawowej infrastruktury. Kolejnym problemem jest również to, że takie inwestycje są bardzo kosztowne i bardzo trudno, lub wręcz jest to niemożliwe, by środki na ich realizację wygospodarować z budżetu państwa, czy budżetów regionalnych.

– Może jednak w dzisiejszym świecie warto bardziej inwestować w infrastrukturę informatyczną i w samych ludzi. Czy ktoś to bada i szuka odpowiedzi na pytanie, co jest optymalne w zakresie wykorzystania środków pomocowych do niwelowania zapóźnień rozwojowych naszych regionów?

– Zgadzam się, że szans na dogonienie najlepszych europejskich regionów możemy szukać właśnie w nowych technologiach. Na pewno potrzebna jest jednak chociaż podstawowa twarda infrastruktura. Uważam, że te 2000 kilometrów autostrad i sieć dróg szybkiego ruchu, które planujemy, są konieczne, by stworzyć podstawowy szkielet transportowy naszego kraju.

– Zapewnia Pan, że nie będzie marnotrawstwa środków pomocowych?

– Myślę, że nam to nie grozi. Mamy zarówno krajowe, jak i unijne przepisy, które minimalizują prawdopodobieństwo wystąpienia nieprawidłowości. Unia ciągle analizuje informacje o wydatkowaniu środków pomocowych i tak modyfikuje swoje przepisy, by nie powtórzyła się sytuacja z lat osiemdziesiątych, gdy w takich krajach jak Grecja marnowano wiele milionów.

– Patrząc na nasze dotychczasowe doświadczenia, tempo wydatkowania puli pomocowej przyznanej nam na lata 2004-06, czy Ministerstwo Rozwoju Regionalnego robiło już kalkulacje, jakich środków nie uda nam się w całości wykorzystać? Ile milionów lub miliardów euro będziemy musieli zwrócić do Brukseli?

– Patrząc na dotychczasowe doświadczania z kontraktowaniem, chyba już wszystkie środki zostały zabukowane. Teraz ważne jest żeby dobrze i efektywnie je wydać. Mając na uwadze zasadę „n+2” nie widzimy obecnie zagrożenia, by jakieś środki musiały zostać zwrócone do unijnego budżetu.

– Mówiąc o kontraktowaniu, należy zastanowić się, dlaczego system nie wymusza efektywności. Beneficjent ma zakontraktowaną określoną kwotę i oszczędności nic mu nie dają. Może warto było pomyśleć o takim rozwiązaniu, że na przykład gmina, która wyda w stosunku do planów mniej środków, będzie mogła zachować i wydać na swoje potrzeby część z tej nadwyżki? Wtedy gospodarność byłaby premiowana.

– Wydaje mi się, że obecny system zapobiega marnotrawstwu. Zamówienia publiczne eliminują nieprawidłowości. Wygrywa tutaj najlepsza oferta.

– Wróćmy do polityki regionalnej. Jakie są szanse rozwojowe polskich województw?

– Nie można mówić o tym, że istnieje jedna szansa. Każde województwo jest na tyle różne od pozostałych, że właśnie konieczne jest opracowanie strategii, która zbada lokalne uwarunkowania i odnosząc je do warunków zewnętrznych, wskaże te czynniki, które dla danego województwa mogą być szansą na szybszy rozwój. Najważniejsze jest odpowiednie zdiagnozowanie nie tylko mocnych stron, ale i hamulców. Jeżeli województwo zidentyfikuje właściwie największe problemy i skieruje odpowiednie środki na ich eliminacje, to szanse na sukces będą zdecydowanie większe. Władza regionalna ma większą wiedzę i jest bliżej problemów, dlatego aż 1/3 środków wydawana ma być na szczeblu województw, a nie centralnie.

– Główną zasadą UE jest zasada delegacji. Decyzje mogą być przekazywane na wyższy stopień administracji tylko wtedy, gdy na niższym nie można podejmować ich efektywnie. Tymczasem u nas stara się – kosztem regionów – jak najwięcej decyzyjności zostawić na poziomie centralnym.

– W Unii nie ma w tym zakresie jednolitej polityki. Są kraje mniej i bardziej scentralizowane. Musimy pamiętać również o tym, że często podejmowanie decyzji musi być pozostawione na szczeblu wyższym. Regiony mają swoje cele, a państwo swoje. Polityka regionalna prowadzona centralnie nie może kierować się interesem tylko jednego regionu, czy grupy, lecz musi podejmować decyzje korzystne dla państwa jako całości. Dodatkowo myślę, że jesteśmy krajem, w którym decentralizacja poszła bardzo daleko.

– Czy polityka regionalna doprowadzi do zmniejszenia poziomu rozwoju pomiędzy naszymi regionami?

– Doświadczenie uczy, że dynamiczny rozwój raczej powiększa, a nie eliminuje różnice rozwojowe. Często przywoływany przykład Irlandii jest tego dobrą ilustracją. U nich rozwój dotyczył głównie Dublina i jego okolic. Pozostała część kraju rozwijała się wolniej i w tym przypadku gonienie Unii jeszcze się nie zakończyło. Uważam, że w Polsce powinniśmy zadbać o to, żeby ten rozwój oparty był oczywiście jak wszędzie na lokomotywach rozwoju, ale żebyśmy jednocześnie nie dopuścili do powiększania się różnić w rozwoju polskich regionów. Nasze dotychczasowe badania pokazują, że udaje nam się unikać marginalizacji słabszych regionów.

– Jak wygląda kwestia relacji pomiędzy stolicą regionu, a pozostałymi obszarami?

– Tutaj też pojawiają się często problemy. W przypadku Warszawy wyraźnie widzimy, że brak tu mechanizmów przenoszenia pozytywnych tendencji na inne, szczególnie bardziej oddalone regiony Mazowsza. Obawiam się, że z podobnymi zjawiskami możemy mieć do czynienia w innych regionach.

– Jakie zauważa Pan najważniejsze zagrożenia dla rozwoju regionów?

– Oczywiście każdy ma swoją specyfikę. Ale według mnie dla każdego regionu najważniejsze jest właściwe wyszukanie słabości i ich szybka i skuteczna eliminacja. Zagrożeniem jest też możliwość tego, że regionom nie uda się efektywnie wydać tych środków pomocowych, które będą do nich teraz płynęły szerokim strumieniem.

– Jeżeli za kilka lat będziemy oceniali politykę regionalną, to myśli Pan, że będziemy zadowoleni z tego, co zrobiliśmy?

– Mam nadzieję, że tak. Uważam, że stoimy przed wielką szansą. Musimy jednak wiedzieć, czego chcemy i jak zamierzamy to osiągnąć. Musimy też pamiętać o tym, że weszliśmy to takiej organizacji, w której wygrywa ten, który umie negocjować, który ceni sobie konsensus.

– Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Spójność i konkurencyjność – czy można je połączyć?

Wystąpienie Komisarz ds. Polityki Regionalnej Komisji Europejskiej Profesor Danuty H ü bner na IV Kongresie Polskiego Forum Strategii Lizbońskiej [6 października 2006 – przyp. red]

Państwa Członkowskie ostatecznie zaakceptowały główny dokument programowy polityki, za którą odpowiadam w Komisji Europejskiej, Strategiczne Wytyczne dla Polityki Spójności na lata 2007-2013. To zamknęło ostatecznie cykl finansowy i legislacyjny przygotowań do uruchomienia nowej polityki regionalnej. W najbliższych miesiącach zostaną ostatecznie uzgodnione, w porozumieniu z Komisją, narodowe dokumenty programowe. Powinny one przełożyć na język strategii rozwojowych, planów operacyjnych i priorytetów reformę polityki regionalnej, która uczyniła z niej – jak powiedział […] Przewodniczący Barroso podczas swojego wystąpienia na otwarciu Open Days – najważniejszy wspólnotowy instrument realizacji agendy na rzecz wzrostu i zatrudnienia.

Łącznie z narodowym dofinansowaniem – publicznym i prywatnym – w ciągu okresu 2007-2013 Unia zainwestuje w gospodarkę europejską 500 mld euro, w tym pewnie co najmniej 80 mld euro to będą inwestycje w Polsce. To największy program inwestycyjny w powojennej Europie. Dlatego tak ważny jest związek między konkurencyjnością i spójnością. Cieszę się więc, że tematem dzisiejszego panelu jest relacja między konkurencyjnością i spójnością. Najpierw powiem kilka słów na temat obu tych pojęć widzianych przez pryzmat procesu lizbońskiego i polityki regionalnej. Następnie, chciałabym się odnieść do celów nowej polityki regionalnej i omówić te jej elementy, które uzasadniają tezę, że możliwe jest osiągnięcie większej spójności poprzez inwestowanie w konkurencyjność. Inwestowanie w trwałą spójność to w dzisiejszej Europie przede wszystkim inwestowanie w kapitał ludzki i innowacyjność. Dla mnie konkurencyjność to budowanie trwałej zdolności do wzrostu, zdolności do tworzenia nowych miejsc pracy, zdolności do zapewnienia korzystnego miejsca w nowym międzynarodowym podziale pracy. Spójność to praca na rzecz zapewnienia wszystkim szans udziału w efektach integracji europejskiej.

Tradycyjne, rozłączne traktowanie spójności i konkurencyjności przypomina trochę dyskusję o europejskim modelu społecznym, która toczyła się przez wiele lat własnym nurtem, rządziła się własnymi prawami i pomijała takie elementy jak wzrost gospodarczy, produktywność czy konkurencyjność. Dzisiaj jednak w coraz większym stopniu mamy świadomość, że dyskusja o modernizacji europejskiego modelu społecznego musi włączać ten model w rozważania nad produktywnością gospodarki.

Podobnie jest w przypadku polityki regionalnej. Działania nakierowane na spójność gospodarczą i społeczną były zawsze jej naturalnym elementem, którego nie wiązano jednak z logiką wzrostu gospodarczego i konkurencyjności, ale raczej z pojęciem sprawiedliwości społecznej. W ciągu ostatnich lat podejście to zaczęło się zmieniać, w miarę jak ewoluowało otoczenie, w którym działała polityka regionalna. Myślę tu przede wszystkim o postępującym procesie globalizacji oraz rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 roku.

Można powiedzieć, że tempo zmian, jak i ich charakter, w szczególności rozwój technologii informacyjnych i komunikacji sprawiły, że są one odczuwalne wszędzie, ale i zdolność reakcji nie jest tylko udziałem najbardziej rozwiniętych. Konieczne stało się więc znalezienie właściwej równowagi między gospodarczym, ekologicznym i społecznym wymiarem wzrostu gospodarczego, a właściwie zintegrowanie tych wymiarów. Po drugie bardzo wzrosła złożoność strategii rozwojowych, które muszą budować konkurencyjność opierającą się na trwałej zdolności szybkiej adaptacji do zmieniających się warunków, zdolności do zmiany. W warunkach bardzo szybko zmieniającego się świata wymaga to dobrej koordynacji i wykorzystania synergii pomiędzy różnymi politykami służącymi pobudzaniu wzrostu.

Te dwa wyzwania leżały u podstaw Strategii Lizbońskiej. Z jednej strony podjęła ona próbę połączenia celów gospodarczych, społecznych i związanych z ochroną środowiska, z drugiej próbowała nakreślić nowy podział ról między Wspólnotą i Państwami Członkowskimi.

Mamy dzisiaj wiele diagnoz pokazujących, dlaczego ta pierwsza próba nie okazała się w pełni skuteczna. Chciałabym zwrócić uwagę na przyczynę, która często jest w nich pomijana. Jak się wydaje, Strategia Lizbońska nie dostrzegła jednej z zasadniczych zmian, które dokonały się w ostatnich latach w gospodarce europejskiej (i nie tylko) – przeniesienia środka ciężkości rozwoju na szczebel regionalny i lokalny. Stało się to za sprawą wzrostu roli innowacji w napędzaniu rozwoju.

Właśnie dlatego istotne stały się lokalne zasoby, na których można oprzeć wzrost gospodarczy, tworzenie nowych miejsc pracy i budowanie konkurencyjności – takie jak innowacyjne małe i średnie przedsiębiorstwa, lokalne placówki naukowo-badawcze, uczelnie wyższe czy ośrodki transferu technologii. Łączyło się to ze zmianą paradygmatów w ekonomii – można tu przytoczyć charakterystyczną uwagę Michaela Portera, który w 2002 roku zauważył kluczowe znaczenie gospodarek regionalnych dla wzrostu gospodarczego w USA oraz stwierdził, że analiza regionalna powinna znaleźć się w centrum badań ekonomicznych i formułowania polityki gospodarczej.

Jeżeli popatrzymy teraz z tej perspektywy na redefinicję Strategii Lizbońskiej, której dokonała ostatnio Komisja Europejska, to jednym z jej najważniejszych elementów jest właśnie dostrzeżenie wymiaru regionalnego. Ma to konsekwencje dla relacji między konkurencyjnością i spójnością. Polityka regionalna – poprzez rządzący nią system zasad i reguł oraz koncentrację inwestycji – stwarza szanse na jak najpełniejsze wykorzystanie tych lokalnych i regionalnych zasobów wzrostu, które dziś przesądzają o produktywności gospodarki i umożliwiają wzmocnienie spójności społeczno-ekonomicznej całej Unii.

Można na to popatrzeć także poprzez zapisy traktatowe. Zgodnie z artykułem 158 Wspólnota powinna dążyć do zmniejszania dysproporcji w rozwoju pomiędzy poszczególnymi regionami. Zauważmy, że Traktat nie mówi tylko o dysproporcjach, ale i o zmniejszaniu różnic w poziomie rozwoju. Nowa polityka regionalna odczytuje to w ten sposób, że celem jej jest stałe działanie na rzecz zmniejszania różnic rozwojowych. To oznacza działanie na rzecz budowania potencjału rozwojowego gospodarek regionalnych zdolnego stawić czoła konkurencji. W tym ujęciu konkurencyjność i spójność zostają umieszczone na tej samej trajektorii i wzajemnie się wzmacniają. Nie osiągniemy spójności bez inwestowania w konkurencyjność, która dziś jest man-made i jest uwarunkowana zdolnością do innowacji.

Jakie były najważniejsze elementy obecnej reformy polityki regionalnej, które sprawiły, że tego rodzaju podejście stało się możliwe?

Po pierwsze, wprowadzenie do polityki po raz pierwszy podejścia strategicznego. Naszym celem stało się zintegrowanie strategii rozwojowych na szczeblu europejskim, krajowym, narodowym i lokalnym, wykorzystanie synergii tkwiących w wieloszczeblowym zarządzaniu polityką gospodarczą. Podejście to opiera się na wspomnianych już Strategicznych Wytycznych – przekładających cele nowej agendy na rzecz wzrostu i zatrudnienia na język polityki spójności oraz na pełnym włączeniu polityki regionalnej do procesu lizbońskiego.

Po drugie, zreformowaną politykę cechuje sektorowa i tematyczna koncentracja inwestycji na kluczowych czynnikach wzrostu – badaniach naukowych i rozwoju, innowacyjności, przedsiębiorczości czy kapitale ludzkim. Elementem tego podejścia jest także „earmarking”, który umieszcza innowacyjność w centrum regionalnych strategii rozwoju.

Czy ma to sens? […] W ramach Open Days w Brukseli, uczestniczyłam w seminarium, które zgromadziło szefów największych firm z sektora technologii informacyjnych i komunikacyjnych. Zapytałam o ich doświadczenia z rozmów na temat wdrażania innowacyjnych projektów opierających się na tego rodzaju technologiach z rządami krajowymi, regionalnymi i lokalnymi. W odpowiedzi usłyszałam, że – szczególnie w nowych państwach członkowskich – to właśnie administracja lokalna i regionalna, a nie krajowa, jest coraz bardziej atrakcyjnym partnerem w tym względzie.

Ale wróćmy do reformy polityki regionalnej. Trzeci element, o którym chciałam powiedzieć […] to wzmocniona zasada partnerstwa. Umożliwia ona udział we wdrażaniu polityki regionalnej nie tylko krajowej, regionalnej i lokalnej administracji, ale i wszystkim partnerom społecznym i gospodarczym, którzy reprezentują społeczeństwo obywatelskie. Powinno to prowadzić do mobilizacji wiedzy i ekspertyzy lokalnej na rzecz wzrostu i zatrudnienia. Mówiąc obrazowo, po pierwsze wołamy „wszystkie ręce na pokład”, a po drugie zachęcamy, by wszyscy wiosłowali w tym samym kierunku.

Ostatnia rzecz, o której chciałabym wspomnieć, to mobilizacja kapitału prywatnego, działanie polityki regionalnej jako katalizatora przyciągającego inwestycje z innych niż publiczne źródeł. W tym celu zwiększyliśmy znacznie możliwość współfinansowania inwestycji polityki regionalnej poprzez kapitał prywatny, a także, we współpracy z największymi europejskimi instytucjami finansowymi, uruchomiliśmy trzy nowe instrumenty – JASPERS, JEREMIE i JESSICA.

Na koniec kilka słów na temat tego, czego Unia może oczekiwać od inwestycji polityki regionalnej w biedniejszych regionach. Popatrzmy najpierw na szczebel makro – na potencjał wzrostu i konwergencji na szczeblu krajowym. Praktycznie wszystkie nowe Państwa Członkowskie począwszy od roku 2000 rosną w tempie znacznie szybszym niż przeciętna dla UE-27. Dla niektórych z nich tempo to jest dwu- lub trzykrotnie szybsze. Na szczeblu regionalnym jest podobnie – regiony z PKB na głowę mieszkańca poniżej 50% średniej rosną w tempie ponad dwukrotnie większym niż średnia dla 27 krajów Unii. To cecha procesu doganiania. By proces ten tworzył dziś trwałe zdolności rozwojowe, musi być oparty na inwestycjach tworzących zdolność do zmiany: edukację, innowacyjność, przedsiębiorczość. Mamy tysiące dobrych przykładów w Europie. Te biedniejsze regiony to mniej więcej 1/3 regionów Unii i 1/3 mieszkańców Unii. Ich udział w PKB jest ciągle niewielki, ale myślę, że dziś w warunkach gospodarki globalnej liczy się przede wszystkim dynamika zmiany, efekt motyla może wywołać wielką falę. Większe efekty mogą dzisiaj przynieść duże względne przyrosty od małego potencjału niż niskie przyrosty od wielkiego potencjału. To pokazuje, czego możemy oczekiwać od programu inwestycyjnego nowej polityki regionalnej, który będzie realizowany w latach 2007-2013.

Myślę więc, że nie musimy wybierać między Europą konkurencyjną i Europą spójną. Dzisiaj pojęć tych nie da się rozłączyć. W warunkach otwartej gospodarki, konkurencyjność i wzrost gospodarczy oparty na innowacyjności i zastosowaniu wiedzy są kluczem do osiągnięcia trwałej spójności.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Sukces rozwojowy województw

Jak to zmierzyć?

Odpowiedź na postawione w tytule pytanie – jak mierzyć sukces rozwojowy – wymaga najpierw zdefiniowania pojęcia sukcesu rozwojowego. O ile pojęcie sukcesu wydaje się być dość precyzyjne – oznacza ono pomyślny wynik jakiegoś przedsięwzięcia, bądź osiągnięcie zamierzonego celu – o tyle pojęcie rozwoju, w zależności od punktu widzenia, rozumiane może być bardzo różnie. Dla potrzeb oceny sukcesu rozwojowego przeprowadzonej przez IBnGR przyjęliśmy bardzo ogólną, ale zarazem łatwą w zastosowaniu i interpretacji, definicję rozwoju. Jest on rozumiany jako pozytywna zmiana – przejście ze stanu gorzej ocenianego, mniej pożądanego do stanu wyżej notowanego w hierarchii wartości i oczekiwań. Oczywiście otwartym pozostaje pytanie, czy członków poszczególnych społeczności regionalnych, często bardzo różnych pod względem doświadczeń historycznych i poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego, łączy ten sam system wartości i oczekiwań. Idąc krok dalej – czy dla różnych regionów można wskazać taki sam zestaw celów rozwoju. Krytyka takiego sposobu rozumowania jest w literaturze przedmiotu dość szeroko omówiona i uzasadniona. Uważamy jednak, że dla ograniczonego obszaru i czasu można wyznaczyć, przy pewnym poziomie uogólnienia, uniwersalne cele rozwoju. Jest to również warunek konieczny, aby prowadzić jakiekolwiek badania porównawcze, a ocena sukcesu rozwojowego niewątpliwe do tego nurtu się zalicza. Przyjmując, że rozwój jest procesem przebiegającym w czasie, konieczne jest także wyznaczenie okresu, dla którego analizowany będzie zakres, czy też tempo zmian. Dla oceny sukcesu rozwojowego polskich województw przyjęliśmy, jak nam się wydaje, najbardziej naturalny i oczywisty horyzont czasowy – lata 1999-2004. Jego początek wyznacza wprowadzenie reformy podziału terytorialnego kraju, w wyniku której utworzono nowe województwa, a koniec – rok dla którego dostępny jest szeroki wachlarz danych ilościowych pochodzących z systemu statystyki publicznej. Z uwagi na zróżnicowaną dostępność i cykl ukazywania się poszczególnych danych nie wszystkie zmienne dla roku początkowego i końcowego udało się zgromadzić właśnie dla dwóch wymienionych przekrojów czasowych. W pojedynczych przypadkach wykorzystano dane z sąsiednich lat, względem przekrojów czasowych 1999 i 2004. Należy mieć świadomość, że wybór horyzontu czasowego, z uwagi na zmienną dynamikę procesów rozwoju społeczno-gospodarczego, nie pozostaje bez wpływu na wynik analizy. Jednak w niewielu przypadkach, przynajmniej jeżeli chodzi o polskie regiony, można tak dobrać okres badania, aby był on zupełnie neutralny dla kształtu uzyskanych rezultatów.

Pomiar sukcesu rozwojowego wymaga, oprócz określenia horyzontu czasowego, przyjęcia metody pomiaru zmian, jakie nastąpiły w poszczególnych regionach. Najogólniej rzecz ujmując, zastosować można dwa podejścia – bezwzględne i względne. Pierwsze z nich polega na pomiarze przyrostu bezwzględnego, a więc różnicy pomiędzy wartościami mierzonej cechy w momencie końcowym i początkowym. Drugie podejście opiera się na pomiarze dynamiki – czyli ilorazu wartości cechy mierzonej w dwóch wymienionych momentach czasu. Dla oceny sukcesu rozwojowego polskich regionów przyjęto drugie podejście.

Obrazują je wskaźniki dynamiki skonstruowane w oparciu o dane dla początkowego i końcowego przekroju czasowego. Podejście to pozwala na ocenę i, co ważniejsze, porównanie zmian, jakie dokonały się w regionach przy uwzględnieniu poziomu wyjściowego badanych zjawisk. Sukces rozwojowy jest więc tożsamy z dynamiką badanych zjawisk mierzoną indeksem dynamiki.

Oprócz tego, że sukces rozwojowy rozumiany jest przez nas w kategoriach zmiany, jest postrzegany również kompleksowo. Analizując to zagadnienie, nie ograniczamy się jedynie do kwestii wzrostu gospodarczego. Sukces rozwojowy regionów nie byłby pełen, gdyby nie znajdował odzwierciedlenia w poprawie warunków życia, czy stanu zasobów ludzkich. Wobec tego analizą dynamiki objęto pięć grup zagadnień stanowiących naszym zdaniem istotę rozwoju społeczno-gospodarczego: gospodarkę, infrastrukturę techniczną, kapitał ludzki, warunki życia i funkcjonowanie samorządów.

Wybierając wymienione pięć grup wskaźników, dokonano jednocześnie gradacji znaczenia ich wpływu na kształtowanie sukcesu rozwojowego. Jest bowiem jasne, że znaczenie poszczególnych grup wskaźników nie jest równorzędne. Tym grupom przyporządkowano wagi, które uwzględnione zostały w konstrukcji wskaźników sukcesu rozwojowego. W każdej z grup wskaźników wyróżniono również podgrupy składające się najczęściej z około trzech wskaźników podstawowych. Przykładowo w ramach grupy wskaźników „gospodarka” wyróżniono podgrupy: „dynamika PKB”, „dynamika wydajności pracy”, „dynamika napływu kapitału zagranicznego”, „dynamika struktury gospodarki”, „dynamika aktywności zawodowej”, „dynamika warunków pracy”, „dynamika otoczenia biznesu”. Łącznie w celu oceny sukcesu rozwojowego w aspekcie gospodarczym posłużono się 18 wskaźnikami podstawowymi. Dla scharakteryzowania wszystkich pięciu aspektów wykorzystano łącznie 77 wskaźników podstawowych.

Przygotowany zestaw 77 wskaźników stanowił podstawę obliczenia 25 cząstkowych wskaźników syntetycznych – po jednym dla każdej z podgrup. Wykorzystując nowe dane, obliczono cząstkowe wskaźniki syntetyczne dla pięciu grup, a następnie na ich podstawie syntetyczny wskaźnik sukcesu rozwojowego. W procedurze obliczeń poszczególnych wskaźników wykorzystano więc metodę klasyfikacji pseudojednocechowej. Bezpośrednio konstrukcję wskaźników syntetycznych oparto na średniej ważonej. Do jej obliczenia wykorzystano wskaźniki podstawowe dynamiki w postaci standaryzowanej.

W odniesieniu do przyjętej metody zasadnym wydaje się podkreślenie dwóch kwestii. Pierwsza dotyczy relacji sukcesu rozumianego jako dynamika, a wzrostu wartości poszczególnych wskaźników. Otóż w zdecydowanej większości analizowanych wskaźników odnotowano realny przyrost ich wartości w skali kraju jak i wszystkich województw. W takim wypadku za sukces rozwojowy danego województwa uznawano wzrost wyższy od przeciętnej. Były jednak i takie wskaźniki jak np. frekwencja wyborcza, której poziom w badanym okresie spadł we wszystkich regionach. W tej sytuacji za sukces uznawano spadek niższy od przeciętnej.

Druga kwestia odnosi się do relacji pomiędzy dynamiką rozwoju a zmianami wartości poszczególnych wskaźników w układzie przestrzennym. Wysoka dynamika odnotowana w większości województw o niskim poziomie analizowanych wskaźników nie oznacza automatycznie zmniejszenia dystansu, jaki dzieli te regiony względem województw o wysokim poziomie rozwoju. Należy pamiętać, że 2% wartości dynamiki osiągniętej z poziomu hipotetycznych 100 pkt. rozwoju społeczno-gospodarczego, w kategorii przyrostu bezwzględnego znaczy więcej niż 3% dynamiki osiągniętej z poziomu 50 hipotetycznych punktów rozwoju. Może zatem mieć miejsce sytuacja, w której region o niskim poziomie rozwoju cechował się wyższą dynamiką, a mimo to różnica pomiędzy poziomem rozwoju tego regionu, a województwa wysoko rozwiniętego mierzona wartościami poszczególnych wskaźników wzrosła. Celem przedstawionego przez nas sposobu badania sukcesu rozwojowego nie jest jednak analiza dywergencji lub konwergencji w rozwoju województw, ale ukazanie zmian, jakie zaszły w poszczególnych regionach w odniesieniu do poziomu wyjściowego. Takie ujęcie zapewnia możliwość porównania skali tych zmian pomiędzy województwami silnymi i słabymi.

Na koniec warto wspomnieć o jeszcze dwóch kwestiach. Po pierwsze, województwa są jednostkami dużymi, przez co silnie wewnętrznie zróżnicowanymi. Również sukces rozwojowy, w większości przypadków nie jest udziałem całych regionów, a jedynie ich części. W związku z tym, oprócz oceny sukcesu rozwojowego na szczeblu województw, dokonano również pomocniczej oceny zróżnicowania w układzie podregionów. Pozwala ona na wskazanie, które obszary w poszczególnych województwach rozwijały się najbardziej dynamicznie. Analizy tego aspektu dokonano przy zastosowaniu metody wykorzystanej w ocenie województw. Użyto jedynie mniejszej liczby wskaźników – część z wybranych do analizy wskaźników dostępna była jedynie w układzie województw.

Po drugie, naszą intencją nie jest ocena funkcjonowania samorządu szczebla wojewódzkiego. W zasadniczej części analizy nie uwzględniono żadnych danych i informacji odnoszących się bezpośrednio do tego szczebla samorządu mogących stanowić podstawę oceny jego działalności. W ograniczonym, z uwagi na dostępność danych, zakresie przeanalizowano jedynie podstawowe finansowe aspekty funkcjonowania samorządów gminnych. Podkreślamy, że sukces rozwojowy jest efektem wysiłku całej społeczności regionalnej, a nie jedynie działań podejmowanych przez władze samorządowe. Oczywiście, działania te mogą sukcesowi rozwojowemu sprzyjać lub nie, natomiast nie mają tu decydującego wpływu. Niemniej wyniki przeprowadzonego przez nas badania adresowane są w dużej mierze właśnie do samorządów i mogą być pomocne w procesie programowania rozwoju regionalnego i lokalnego.

Osiem lat istnienia województw w obecnym kształcie, a co ważniejsze istnienia samorządu wojewódzkiego, jest okresem, który pozwala na kompleksowe opracowania uwzględniające dynamikę rozwoju społeczno-gospodarczego.

Polskie województwa 1999-2004: zwycięzcy i przegrani

Celem raportu „Sukces rozwojowy polskich województw” była ocena sukcesu rozwojowego województw w latach 1999-2004, a więc funkcjonowania województw w ramach nowego podziału administracyjnego kraju. Sukces rozwojowy został zdefiniowany w kategoriach zmiany, jaka dokonała się w badanym okresie w poszczególnych kategoriach, a nie w ujęciu osiągniętego stanu. Dlatego wyniki mogą zaskakiwać. Okazało się bowiem, że często zmiany następowały szybciej w regionach uznawanych za „słabsze”, niż w regionach uznawanych za „silniejsze”. Wynika to z faktu, że ten sam przyrost bezwzględny odnotowany w regionach o niskim poziomie rozwoju oznacza wyższą dynamikę rozwoju, niż w regionach o wysokim poziomie rozwoju. Te regiony, które miały niższy poziom wyjściowy rozwoju, zrobiły większy skok, bo było im łatwiej, te natomiast, których poziom rozwoju był wysoki, musiały wykonać często większy wysiłek, aby wykazać postęp.

Badając sukces rozwojowy województw, obok kategorii wzrostu gospodarczego, badano również rozwój infrastruktury technicznej, kapitału ludzkiego, poprawę warunków życia i zmiany w funkcjonowaniu samorządów gminnych.

Niekwestionowanym liderem rankingu zostało województwo mazowieckie. Swoją pozycję zawdzięcza dynamicznemu, najszybszemu w Polsce rozwojowi gospodarczemu, jak i najszybszemu rozwojowi kapitału ludzkiego. W regionie odnotowano najwyższą w kraju dynamikę PKB. Wysoka dynamika cechowała także wydajność pracy, napływ kapitału zagranicznego czy aktywność zawodową. Sukces na polu gospodarczym spowodował napływ ludności, a w ostatnich latach przyczynia się również do łagodzenia negatywnych trendów demograficznych. Czynniki te w połączeniu z dynamicznie rosnącym poziomem wiedzy i aktywności społecznej były przyczynami sukcesu regionu w zakresie kapitału ludzkiego. Województwo mazowieckie cechowało się również wysoką dynamiką rozwoju infrastruktury technicznej i warunków życia. Jedynie w zakresie funkcjonowania samorządów odnotowano bardzo małe, w porównaniu do innych województw, postępy.

Województwo podkarpackie uplasowało się na drugim miejscu pod względem sukcesu rozwojowego. Wysoką pozycję zawdzięcza dynamicznemu rozwojowi gospodarczemu oraz wysokiej dynamice rozwoju infrastruktury. Region był drugi w Polsce pod względem dynamiki PKB. Cechował się także zdecydowanie najwyższą dynamiką napływu inwestycji zagranicznych, które przyczyniły się do przyspieszenia restrukturyzacji gospodarki. Województwo podkarpackie było również obszarem dynamicznych zmian w zakresie rozwoju infrastruktury, w szczególności sieciowej (komunalnej) i ochrony środowiska. Znacznie wzrosła gęstość sieci kanalizacyjnej, a także odsetek ludności obsługiwanej przez oczyszczalnie ścieków. Zmiany w pozostałych aspektach sukcesu rozwojowego nie były już tak szybkie. W przypadku warunków życia i funkcjonowania samorządów dynamika zmian zbliżona była do przeciętnej. Stosunkowo nieduże zmiany odnotowano w przypadku kapitału ludzkiego.

Trzecie miejsce w rankingu sukcesu rozwojowego zajęło województwo małopolskie. O sukcesie tego regionu, podobnie jak w przypadku Mazowsza, zadecydowała wysoka dynamika rozwoju gospodarczego oraz kapitału ludzkiego. W rozwoju gospodarczym zaobserwowano dynamiczne przemiany struktury związane przede wszystkim z rozwojem sektora usług. Przyczyniły się one do zdecydowanej poprawy warunków pracy. W województwie bardzo dynamicznie rozwijał się również sektor otoczenia biznesu, który jest jednym z ważniejszych czynników kształtujących warunki gospodarowania. Czynnikami sukcesu w zakresie kapitału ludzkiego była najszybsza w Polsce poprawa sytuacji zdrowotnej, ponadprzeciętny wzrost poziomu wiedzy oraz stosunkowo wolny wzrost sfery wykluczenia społecznego. W zakresie poprawy warunków życia i funkcjonowania samorządów region cechował się dynamiką nieznacznie przekraczającą wartości przeciętne. Powolne zmiany miały natomiast miejsce w zakresie rozwoju infrastruktury technicznej.

Pierwszą czwórkę regionów o największej skali sukcesu rozwojowego zamyka województwo wielkopolskie. Na wysoką lokatę regionu złożyła się przede wszystkim wysoka dynamika warunków życia oraz infrastruktury technicznej. Województwo zalicza się do stosunkowo nielicznej grupy regionów, w której nie ubyło lekarzy. Zaobserwowano wręcz przyrost ich liczby. Był on najwyższy w kraju. Województwo cechowało się także bardzo wysoką, jak na polskie warunki, dynamiką wykrywalności przestępstw. Z kolei w zakresie infrastruktury technicznej cechą charakterystyczną regionu okazała się bardzo wysoka dynamika rozwoju infrastruktury transportu, w szczególności gęstości dróg publicznych o nawierzchni twardej. W przypadku pozostałych trzech aspektów sukcesu rozwojowego województwo wielkopolskie nie odbiegało w istotny sposób od przeciętnych wartości dynamiki. Cechowało się więc ono harmonijnym rozwojem.

Ranking sukcesu rozwojowego zamyka województwo zachodniopomorskie. We wszystkich z pięciu analizowanych aspektów cechowało się ono bardzo niską dynamiką – w poszczególnych rankingach cząstkowych zajmowało miejsca od 13. do 16. Wyjątkiem było funkcjonowanie samorządów – pod tym względem region zajął 10. lokatę głównie dzięki najniższemu w kraju wzrostowi wydatków na administrację publiczną. Najniższą dynamikę odnotowano w zakresie rozwoju gospodarczego. Był to rezultat najniższej w kraju dynamiki PKB, najmniejszej poprawy warunków pracy i najwolniejszego rozwoju sfery otoczenia biznesu. Z kolei w przypadku warunków życia województwo zajęło 15. miejsce. O tak niskiej lokacie zadecydowała niska dynamika zamożności gospodarstw domowych, ich wyposażenia, a także niska dynamika rozwoju infrastruktury społecznej – szkolnictwa, kultury i bezpieczeństwa powszechnego.

Warto podkreślić, że tak naprawdę ranking sukcesu rozwojowego pokazuje nową mapę województw – nie ma tu ewidentnie „wygranych” i „przegranych”. Regiony zostały pogrupowane w cztery grupy. Wśród pięciu regionów, w których odnotowano najwyższą dynamikę rozwoju będącą wskaźnikiem skali sukcesu i jednocześnie wysoki poziom rozwoju znalazły się województwa: mazowieckie, małopolskie, wielkopolskie, sląskie i pomorskie. Noszą one miano regionów „silnych i dynamicznych”.

Na przeciwległym biegunie, wśród regionów „słabych i mało dynamicznych” znalazły się regiony: kujawsko-pomorskie, lubuskie i opolskie. Barierą utrudniającą szybki rozwój tych województw może być brak silnego ośrodka regionalnego.

Kategorię „silnych, ale mało dynamicznych” tworzą dwa województwa: dolnośląskie i zachodniopomorskie. Warto odnotować, że w regionach tych w badanym okresie w większym stopniu niż w innych skoncentrowane były negatywne skutki transformacji. Jak widać jednak z postępów czynionych w ostatnim okresie, szczególnie dolnośląskie przełamało tę niską dynamikę.

Wśród „słabych, ale dynamicznych” znalazło się najwięcej województw: lubelskie, łódzkie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie oraz warmińsko-mazurskie. Te regiony w badanym okresie charakteryzowały się niższym od przeciętnego poziomem rozwoju i równocześnie ponadprzeciętną dynamiką.

Województwo pomorskie na tle kraju – silni i dynamiczni?

Przyrodnicze, społeczne i historyczne uwarunkowania sprawiły, że województwo pomorskie zaliczane jest do grupy regionów, jak na polskie warunki wysoko rozwiniętych. Podstawowe dane gospodarcze odniesione do liczby mieszkańców plasują województwo na piątym miejscu w kraju pod względem wartości PKB (w latach 2002-2004), na czwartym w odniesieniu do wartości produkcji sprzedanej przemysłu, na piątym w zakresie nakładów inwestycyjnych. Pod względem wysokości przeciętnego wygodzenia brutto region zajmuje trzecie miejsce w kraju (2004). Porównując zatem pomorskie do pozostałych piętnastu województw, można stwierdzić, że jest ono silne, co potwierdzają także wyniki raportu dotyczącego sukcesu rozwojowego. Przy uwzględnieniu takich kryteriów, jak poziom rozwoju gospodarki, kapitału ludzkiego, warunków życia, infrastruktury, a także finansowych aspektów funkcjonowania samorządów gminnych, region znalazł się na szóstej pozycji wśród wszystkich polskich województw. Również szóstą lokatę zajął on w rankingu sukcesu rozwojowego opisującym nie stan, a dynamikę rozwoju społeczno-gospodarczego w latach 1999-2004 (rysunek 2).

Skoro województwo pomorskie można określić mianem „silnego i dynamicznego” do wyjaśnienia pozostaje kwestia znaku zapytania postawionego w tytule. Jak już zauważono, ocena poziomu i dynamiki rozwoju województwa pomorskiego dokonana została w odniesieniu do pozostałych regionów kraju. Na tym tle rodzi się zasadnicze pytanie – czy grupę referencyjną dla oceny zmian zachodzących w naszym regionie tworzy pozostałych piętnaście województw, czy jedynie województwa najsilniejsze, stanowiące dla Pomorza realną konkurencję w zakresie pozyskiwania inwestycji, produkcji i opanowywania rynków zbytu? Niewątpliwie myśląc o spojrzeniu w przyszłość, identyfikując mocne strony i szanse województwa, których świadomość ułatwi programowanie rozwoju regionalnego, skupić się należy na analizie zmian, jakie zaszły na Pomorzu i przekształceń mających miejsce w najsilniejszych regionach. W porównaniach pominąć można województwo mazowieckie – wydaje się, co sugeruje również rysunek 2, że w najbliższych latach pozostanie ono niedoścignione w wielu aspektach rozwoju społeczno-gospodarczego. Niewątpliwie do grupy referencyjnej zaliczyć można województwa: dolnośląskie, małopolskie, śląskie i wielkopolskie. Dołączyć do niej należy także województwo łódzkie, które między innymi dzięki postępom w budowie autostrad A-1 i A-2 polepsza swoją pozycję konkurencyjną, o czym świadczy rosnące zainteresowanie inwestorów zagranicznych.

Czy zatem w porównaniu do wybranych pięciu województw Pomorze nadal można uznać za dynamiczne? Formułując odpowiedź, warto przyjrzeć się dynamice zmian notowanych w poszczególnych aspektach sukcesu rozwojowego.

W zakresie dynamiki gospodarki województwo pomorskie zajęło dopiero trzynaste miejsce w kraju. Wśród województw z grupy referencyjnej zajęło ostatnią pozycję. Niewiele wyższą dynamiką cechowało się jedynie województwo dolnośląskie.

Przyczyną niewielkich postępów była przede wszystkim niska dynamika PKB oraz wydajności pracy. Należy przy tym zaznaczyć, że pozostałe pięć województw w tych aspektach cechowało się bardzo zróżnicowaną sytuacją. Jeszcze niższa dynamika PKB odnotowana została w dolnośląskim. Z kolei w odniesieniu do wydajności pracy rozpiętość dynamiki pięciu województw referencyjnych była wysoka. Województwo śląskie uplasowało się na drugiej pozycji w kraju, a łódzkie – na ostatniej. W stosunku do województw referencyjnych pomorskie cechowało się także najmniejszą dynamiką napływu inwestycji zagranicznych jak i poprawy warunków pracy.

Infrastruktura techniczna to kolejna dziedzina, w której województwo pomorskie, w latach 1999-2004 cechowało się bardzo niską dynamiką rozwoju. Wśród szesnastu województw zajęło dopiero piętnastą lokatę, a w grupie referencyjnej – piątą. Niższa dynamika odnotowana została jedynie w województwie dolnośląskim.

Województwo cechowało się najniższą dynamiką poprawy infrastruktury transportu. Nieco lepiej (na dwunastej pozycji w kraju i na piątej w grupie referencyjnej) oceniono zmiany w zakresie infrastruktury ochrony środowiska. Pomorskie ulokowało się najwyżej w zakresie zmian w infrastrukturze bytowej. Osiągnęło ósmą lokatę w kraju i drugą, po wielkopolskim, w grupie porównawczej.

W zakresie zmian kapitału ludzkiego województwo pomorskie cechowało się wyższą dynamiką, niż w poprzednio opisanych aspektach. Region zajął szóste miejsce w rankingu wszystkich województw i trzecie w grupie regionów referencyjnych.

Pozycję regionu wzmacniała najwyższa w kraju dynamika przedsiębiorczości oraz bardzo wysoka (trzecie miejsce wśród wszystkich województw i pierwsze w grupie referencyjnej) dynamika aktywności społecznej mierzona zmianami gęstości instytucji pozarządowych i odsetka członków tych organizacji w regionalnych społecznościach, a także zmianą frekwencji wyborczej.

Niska dynamika kapitału ludzkiego odnotowana została natomiast w odniesieniu do przemian demograficznych (jedenaste miejsce w kraju i przedostatnie w grupie referencyjnej) oraz szybki wzrost sfery wykluczenia społecznego (czternaste miejsce w kraju i piąte w grupie referencyjnej).

Warunki życia okazały się tym aspektem sukcesu rozwojowego, w którym województwo pomorskie osiągnęło najwyższą dynamikę, zostając liderem rankingu grupującego wszystkie regiony – tym samym zajęło również pierwszą lokatę wśród województw grupy referencyjnej. Ten sukces zawdzięcza ono bardzo dużym zmianom w zakresie zamożności gospodarstw domowych (drugie miejsce w kraju i pierwsze w grupie referencyjnej), najwyższej dynamice zasobów mieszkaniowych, jednej z najwyższych zmian w wyposażeniu gospodarstw domowych (trzecie miejsce w kraju i pierwsze w grupie referencyjnej), bardzo wysokiej dynamice infrastruktury kultury (drugie miejsce w kraju i w grupie referencyjnej) oraz bardzo wysokiej dynamice wykrywalności przestępstw (drugie miejsce w kraju i pierwsze w grupie referencyjnej).

Pozytywne zmiany w zasobach mieszkaniowych są odzwierciedleniem głównie bardzo wysokiej dynamiki liczby mieszkań oddanych do użytku oraz stosunkowo wysokiej dynamiki wydatków majątkowych z budżetów gminnych na gospodarkę mieszkaniową. Dynamiczne zmiany w zakresie zamożności gospodarstw domowych wynikają z najwyższej w kraju dynamiki przeciętnego wynagrodzenia brutto. Poprawa w zakresie wyposażenia gospodarstw domowych to rezultat m.in. najwyższego w kraju przyrostu gospodarstw domowych wyposażonych w samochód. Warto też odnotować najwyższy w kraju przyrost liczby miejsc w kinach stałych, bardzo wysoką dynamikę imprez kulturalnych oraz najwyższą w kraju dynamikę wykrywalności przestępstw.

Ostatnią opisywaną kategorią sukcesu rozwojowego jest funkcjonowanie samorządów. W tym aspekcie województwo pomorskie cechowało się ponadprzeciętną dynamiką. W skali kraju zajęło piąte miejsce. Województwa grupy referencyjnej również odnotowały wysoką dynamikę w omawianym aspekcie. W związku z tym w klasyfikacji tych regionów Pomorze znalazło się dopiero na czwartym miejscu. We wszystkich trzech aspektach funkcjonowania samorządów – dynamiki samodzielności dochodowej, nakładów inwestycyjnych i wydatków na administrację – województwo zajmuje właśnie czwartą pozycję na sześć ocenianych regionów.

Pozycja w syntetycznym rankingu sukcesu rozwojowego jest wypadkową lokat zajmowanych w omówionych powyżej rankingach cząstkowych. Jak wspomniano na wstępie, województwo pomorskie zajęło w nim szóste miejsce wśród wszystkich województw. Natomiast w grupie referencyjnej znalazło się na trzecim miejscu. Na końcową notę regionu wpływ miała pozycja lidera w zakresie dynamiki warunków życia, przeciętne lokaty w odniesieniu do dynamiki kapitału ludzkiego i funkcjonowania samorządów oraz niska dynamika gospodarki i rozwoju infrastruktury.

Wracając do postawionego pytania o siłę i dynamikę województwa pomorskiego w odniesieniu do grupy referencyjnej województw, można stwierdzić przynajmniej dwie kwestie. Po pierwsze, w grupie województw silnych pomorskie jest regionem raczej słabym. Na sześć regionów zajmuje piąte miejsce. Po drugie jest regionem o przeciętnej dla tej klasy województw dynamice rozwojowej. Ta konfiguracja pozwala sądzić, że o ile nie zajdą poważne zmiany, w przyszłości województwo pomorskie będzie raczej bronić swojej lokaty niż przesuwać się w górę rankingu rozwoju społeczno-gospodarczego. Nie jest to chyba scenariusz na miarę oczekiwań Pomorzan. Aby go uniknąć, konieczne jest wzmocnienie fundamentów – a więc gospodarki i infrastruktury oraz wykorzystanie atutu, jakim są warunki życia. Wydaje się, że to właśnie one przyciągają do regionu wielu nowych mieszkańców, co ma pozytywny wpływ na kształtowanie kapitału ludzkiego. W innym wypadku z coraz większym niepokojem będziemy zadawać sobie pytanie – jak długo można utrzymać wysoką dynamikę warunków życia przy niskiej dynamice gospodarki?

TABLICE

  1. Grupy i podgrupy wskaźników oraz ich znaczenie w ocenie sukcesu rozwojowego województw
  2. Dynamika rozwoju gospodarczego w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  3. Dynamika rozwoju infrastruktury w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  4. Dynamika rozwoju kapitału ludzkiego w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  5. Dynamika warunków życia w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004
  6. Dynamika funkcjonowania samorządów w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w Polsce w latach 1999-2004

01_t1

01_t2

01_t3

01_t4

01_t5

01_t6

RYSUNKI

  1. Syntetyczny wskaźnik sukcesu rozwojowego województw w latach 1999-2004
  2. Syntetyczny wskaźnik sukcesu rozwojowego województw w latach 1999-2004 na tle poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego w 1999 r.

01_1

01_2

 

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Trójmiasto – Kaliningrad: bipolarny europol?

Wśród szybko rozwijających się form współpracy i budowania nowych powiązań zapoczątkowanych przemianami politycznymi lat 90. XX wieku intensywnie zaczęły rozwijać się kontakty transgraniczne. Są one niezwykle ważne, gdyż zainicjowały przełamywanie wzajemnych barier i uprzedzeń. Stale tworzą też formalne i nieformalne kontakty międzyludzkie, zwłaszcza pomiędzy społecznościami lokalnymi. Wspólnemu dziedzictwu historycznemu towarzyszy często podobieństwo funkcjonalne i strukturalne obszarów, które rozpoczęły współpracę, stopniowe i powolne osłabianie efektu granic państwowych oraz aktywizacja ekonomiczna regionów przygranicznych. Kontakty transgraniczne pozwalają na przezwyciężanie barier i ograniczeń gospodarczych. Jest to widoczne także na granicach morskich.Jednym ze strategicznych celów rozwoju Polski jest aktywne otwarcie na Europę. Przestrzeń polska ma być konkurencyjna, innowacyjna i efektywna, czysta ekologicznie oraz zróżnicowana i zdecentralizowana w ramach unitarnego państwa demokratycznego. Polska może stać się ważnym ogniwem integrującym w naszej części kontynentu. W sensie gospodarczym i społecznym możemy stanowić ważny element stabilizujący sytuację w rozwijającej się wschodniej jego części oraz na styku bogatej i rozwiniętej społecznie, gospodarczo i technologicznie Europy Zachodniej i Północnej.

Inicjatywy współpracy na granicach naszego kraju rozwijają się na trzech poziomach: lokalnym, regionalnym i krajowym. Wykreowały się tam euroregiony oraz inne struktury współpracy transgranicznej (związki, stowarzyszenia). Wspólne programy infrastrukturalne, kulturalne, oświatowe i ekologiczne harmonizuje się z koncepcjami rozwoju przestrzennego danego terenu. W tej sytuacji coraz mniej zasadne staje się traktowanie krajowych systemów osadniczych jako układu zamkniętego. Dąży się do tego, aby krajowe systemy osadnicze weszły w układy podsystemów ponadkrajowych w taki sposób, by nie zostały zepchnięte na peryferia międzynarodowej przestrzeni gospodarczej.

Po przeciwległych stronach Zatoki Gdańskiej położone są dwa układy osadnicze. Po zachodniej stronie kształtująca się metropolia trójmiejska, po wschodniej metropolia kaliningradu. Zatoka Gdańska i związany z nią Zalew Wiślany (wraz z sąsiednim terenem lądowym) stanowi granicę państwową pomiędzy Obwodem Kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej i Rzeczpospolitą Polską. Oba kształtujące się nad Zatoką Gdańską ośrodki przez ponad pięćdziesiąt lat, pomimo dzielących ich zaledwie 160 km, nie utrzymywały kontaktów.

Poszerzenie Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku spowodowało, że Bałtyk stał się morzem wewnętrznym Unii. Bliskość geograficzna, nadmorskie położenie, relatywnie niezła infrastruktura komunikacyjna, rozwój przejść granicznych zarówno lądowych, jak i morskich to przesłanki wskazujące na szczególne możliwości rozwoju współpracy transgranicznej pomiędzy północno-wschodnimi województwami Rzeczpospolitej Polskiej i Obwodem Kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej. Do niedawna czynnikiem sprzyjającym był korzystny rozwój kontaktów na szczeblu rządowym pomiędzy oboma krajami. Należy mieć nadzieję, że występujące w ostatnim czasie napięcia będą sukcesywnie zastępowane przez konstruktywną dla obu stron współpracę.

Od 1991 roku, gdy podpisano pierwsze porozumienia, rozpoczęła się współpraca nie tylko na płaszczyźnie oficjalnej, ale i poza nią. Zaktywowały się bowiem poszczególne gminy i miasta, przedsiębiorstwa i organizacje pozarządowe.

Kształtująca się metropolia trójmiejska zdeterminowana jest dwoma czynnikami decydującymi o jej rozwoju. Czynnikiem geograficznym wynikającym z nadmorskiego położenia i czynnikiem historycznym względnie niezależnego rozwoju trzech dużych miast tworzących jądro metropolii: Gdańska – historycznego centralnego ośrodka Pomorza, Gdyni – młodego miasta powstałego w 1926 roku jako zaplecza portu będącego konkurencją dla zdominowanego przez Niemców Gdańska i Sopotu – kameralnego kurortu powstałego na przełomie XIX i XX wieku. Ta trójczłonowa struktura osadnicza tworzy związek funkcjonalny określany jako Trójmiasto. Po Drugiej Wojnie Światowej koneksje między trzema miastami leżącymi nad brzegami Zatoki Gdańskiej stały się bardzo ścisłe, tworząc faktycznie metropolię trójmiejską, która w miarę rozwoju gospodarczego Wybrzeża rozszerzyła się o sąsiednie miasta. Obecnie układ silnie zintegrowany obejmuje siedem miast: Gdańsk, Gdynię, Sopot, Rumię, Redę, Wejherowo i Pruszcz Gdański. W szerszym pojęciu do regionu metropolitalnego należy także funkcjonalnie Elbląg, bezpośredni sąsiad Kaliningradu.

Pozycja Kaliningradu jest unikatowa pod względem historycznym, ekonomicznym i geopolitycznym. Ta dawna część Prus Wschodnich zlokalizowana jest 600 km od Rosji (do której dzisiaj należy). Z drugiej strony Obwód położony jest stosunkowo niedaleko od wysoko rozwiniętych regionów Europy Zachodniej. Rozpad ZSRR sprawił, że region, który przez dziesięciolecia był zamkniętą bazą wojskową i do roku 1991 pozostawał całkowicie odizolowany od Zachodu, ponownie znalazł się w centrum dyskusji europejskich. Po odzyskaniu niepodległości przez Litwę obwód został nadbałtycką eksklawą. Po rozszerzeniu Unii Europejskiej i NATO w kierunku wschodnim eksklawa kaliningradzka stała się „rosyjskim oknem w Unii Europejskiej”.

Metropolia Kaliningradu zdeterminowana została czynnikami geograficznymi, historycznymi i geopolitycznymi, jednak znacznie różniącymi się od tych, które cechują Trójmiasto. Najważniejszym miastem Obwodu jest Kaliningrad, w którym koncentruje się 46% ludności i 60% potencjału przemysłowego. Kaliningrad to ponad czterystutysięczne stare, historyczne miasto usytuowane nad Pregołą w pobliżu jej ujścia do Zalewu Wiślanego. Jest dawną stolicą Prus Wschodnich, zniszczoną w końcu Drugiej Wojny Światowej, przekazaną ZSRR na mocy postanowień konferencji poczdamskiej.

W skład liczącej 650 tysięcy mieszkańców aglomeracji kaliningradzkiej wchodzą także miasta przemysłowe: Czerniachowsk, Sowieck, miasta portowe: Bałtyjsk i Swietły, kurorty: Swietłogorsk i Zielenogradsk oraz Polesk i Gusiew.

Obecne przemiany zachodzące nad Pregołą napawają sporą nadzieją, w mniejszym stopniu niepokojem. Współczesny, należący do Rosji Kaliningrad znajduje się w stanie ciągłych przemian prawie we wszystkich dziedzinach życia. Odcięty przez dziesięciolecia od świata energicznie nadrabia obecnie dotychczasowe zaniedbania gospodarcze i kulturalne. Próba odcięcia miasta od jego przeszłości zakończyła się niepowodzeniem. Na naszych oczach powraca ono do swoich korzeni, chociaż o odmiennym rodowodzie państwowym i etnicznym. W przeszłości Królewiec zajmował ważne miejsce w dziejach kultury polskiej.

Wobec zachodzących w Polsce przemian gospodarczych politycznych i społecznych oraz postępującego procesu integrowania z gospodarką europejską i światową, polityka regionalna nabiera nowego wymiaru. Wyraża się to w nowoczesnym, zintegrowanym podejściu do rozwoju regionalnego. Jedną z podstawowych cech tego podejścia jest mobilizowanie potencjału gospodarczego, naukowego i kulturalnego poprzez współpracę, dialog i koordynację działań różnych aktorów sceny regionalnej (integracja wewnętrzna) i międzynarodowej (integracja zewnętrzna). Prowadzi to do powstawania złożonych układów sieciowych.

Bardzo ważnym zjawiskiem wzbogacającym efektywną gospodarkę regionalną jest proces metropolizacji, który dokonuje się również poprzez tworzenie sieci współpracy i współzależności. Na proces ten składają się instytucje i zachodzące pomiędzy nimi relacje społeczne, gospodarcze (formalne oraz nieformalne), które przybierają różnorodne formy: porozumień partnerskich, aliansów technologicznych, finansowych i handlowych. Taka różnorodność podmiotów, dziedzin, poziomów i kierunków wzajemnych oddziaływań tworzy tak zwaną gęstość instytucjonalną, wyrażającą się nie tyle w liczbie organizacji, co w intensywności i jakości powiązań między nimi. To właśnie instytucje i generowane przez nie zdarzenia są węzłami w strukturze sieciowej będącej podstawą tworzenia i funkcjonowania metropolii.

Nowa sytuacja geopolityczna stworzyła dobre warunki do kształtowania zrębów nowej metropolii skupionej wokół Zatoki Gdańskiej. Głównymi ośrodkami tej bicentrycznej metropolii byłyby: Kaliningrad i Trójmiasto. Metropolie według A. Kuklińskiego powinny być zakorzenione w otaczającym je regionie; zintegrowane wewnętrznie w aspekcie społecznym, gospodarczym, politycznym i kulturowym, a jednocześnie powinny dynamizować i rozwijać układy powiązań zewnętrznych, otwierając nowe pola współpracy i konkurencji, między innymi w ramach procesów integracji europejskiej. Efektywność takich metropolitalnych sieci zależy w dużej mierze od stopnia ich komunikatywności – przepływu informacji, jak również od spójności, to znaczy stopnia wspólnoty interesów całej sieci i jej elementów.

Metropolie, zgodnie z wieloma definicjami, to aglomeracje miejskie liczące co najmniej pół miliona mieszkańców. Najważniejsze cechy miasta-metropolii zestawione zostały przez Jałowieckiego (ramka na następnej stronie).

Wstępne badania wykazują, że znaczna część przedstawionych cech spełniana już jest przez Trójmiasto, nieco mniejsza przez Kaliningrad.

Analizy przeprowadzone przez Kucińskiego, Kudłacza, Markowskiego i Ziobrowskiego wskazują na możliwość i potrzebę zintegrowania polskich aglomeracji w odpowiednio ukształtowane układy bipolarne. Leży to także w interesie Unii Europejskiej, której potrzebne są nowe regiony wzrostu, dające jednocześnie możliwość ekspansji na wschód. Jednym ze sposobów pokonywania problemów rozwoju dużych miast jest zmiana struktury przemysłu oraz struktury funkcjonalnej. Mowa o problemach związanych ze zmianą tradycyjnych czynników lokalizacji wykształconych w historycznym procesie rozwoju i przejścia do nowoczesnych czynników lokalizacyjnych wyższego rzędu („miękkich”), dotyczących społecznych i psychicznych cech kapitału ludzkiego, otoczenia biznesu, klimatu przedsiębiorczości i innowacyjności. Jednym z narzędzi rewitalizacji tych miast jest zmiana układu ich powiązań i pozycji przestrzennych oraz roli w systemie osadniczym. Rozwinięciem tego kierunku jest tworzenie układów bipolarnych i nadanie priorytetu powiązaniom z drugim miastem. Warunkiem działania takiego systemu jest wyzbycie się wzajemnych animozji i dążenia do dominacji przez lokalne społeczności, instytucje, podmioty gospodarcze i władze publiczne.

Działalność usługowa instytucji, podmiotów gospodarczych i urządzeń technicznych znajdujących się w jednej aglomeracji pozwoli na bardziej racjonalny przebieg procesów w drugim mieście.

Specjalizacja i kooperacja w zakresie produkcji przemysłowej umożliwi lepsze wykorzystanie istniejących zasobów majątku trwałego, kapitału ludzkiego oraz zwiększenie innowacyjności i konkurencyjności przemysłu zlokalizowanego w obu miastach. Jednocześnie powstaną warunki do lokalizacji nowych rodzajów wytwórczości i restrukturyzacji przemysłu.

Integracja aglomeracji w formie układów bipolarnych może też być czynnikiem hamującym procesy dezurbanizacji, których skutkiem jest pogarszanie się substancji mieszkalnej i infrastruktury, ujemny przyrost naturalny, relatywnie niskie dodatnie saldo migracji oraz postępująca depopulacja i pogarszanie się struktury demograficznej.

W proponowanym układzie bipolarnym polem korzystnej współpracy może być także turystyka.

Regiony zintegrowane powinny być silniejszymi ośrodkami innowacji niż prosta suma potencjałów miast je tworzących, i to nie tylko w skali krajowej, ale i bałtyckiej. Korzyść układu bipolarnego wynika z synergii zasobów, polegającej na wspólnym użytkowaniu infrastruktury, generowaniu wielkiego rynku, szybszej cyrkulacji kapitału, zasobów ludzkich, informacji i produktów uzależnionego od stopnia wykształcenia, rozwinięcia i jakości infrastruktury.

Stworzenie zintegrowanego regionu metropolitalnego jest przedsięwzięciem kosztownym, skomplikowanym i długotrwałym. W tworzeniu jego infrastruktury technicznej rolę inspirującą i koordynującą powinny odgrywać państwa, a także samorządy oraz kapitał prywatny zarówno krajowy, jak i zagraniczny.

Pierwszym etapem tworzenia infrastrukturalnych przesłanek rozwoju bipolarnego regionu metropolitalnego i budowania jego konkurencyjności jest wiązka łącząca oba rdzenie urządzeń transportowych i komunikacyjnych.

Perspektywy rozwoju układu bipolarnego Trójmiasto-Kaliningrad

W roku 2007, poza istniejącymi dotychczas połączeniami drogowymi i kolejowymi łączącymi Gdańsk i Kaliningrad, ma zostać uruchomiona droga ekspresowa Gdańsk-Kaliningrad będąca częścią Pan-Europejskiego Korytarza nr I A Ryga-Kaliningrad-Gdańsk.

Decyzja o modernizacji polskiej części międzynarodowego korytarza transportowego I-A zapadła w roku 2000. Fragment drogi krajowej nr 22 biegnący tym korytarzem na odcinku Elbląg-Chruściel-Grzechotki został włączony do rządowego programu dostosowania polskiej sieci drogowej do norm europejskich. Na całym odcinku Gdańsk-Elbląg- przejście graniczne Mamonowo-Grzechotki o długości 114 km zaplanowano wzmocnienie nawierzchni (przy wykorzystaniu funduszy ISPA).

Już w 1997 roku odbudowano na drodze krajowej nr 22 liczący 222 metry most na rzece Omaza w pobliżu Grzechotek. Pozostałe dwa mosty odbudowano w roku 2004. Korytarz I A stanowi także część Via Hanseatiki – potencjalnego korytarza rozwojowego, który ma wewnętrznie integrować, poprawiać powiązania funkcjonalne, stymulować współpracę wytyczoną przez projekt tak zwanego Łuku Południowego Bałtyku. Dodatkowo rysują się możliwości uruchomienia połączeń drogą morską przy pomocy statków białej floty, promów oraz szybkich wodolotów. Dotyczy to także połączeń drogą wodną przez Zalew Wiślany. Do rozwiązania pozostał jeszcze problem otwarcia Cieśniny Piławskiej dla statków bander trzecich płynących do Elbląga.

Ze względu na intensywny rozwój ruchu granicznego pomiędzy Obwodem Kaliningradzkim a Polską, który przekroczył w roku 2005 ponad 3,8 miliona osób, plany zakładają dalszą modernizację przejść granicznych i to zarówno lądowych, jak i morskich. W celu rozwiązania problemów infrastruktury granicznej i współpracy transgranicznej następuje koordynacja gospodarowania środkami z PHARE, TACIS i Interreg III B.

Potencjalne płaszczyzny dalszego współdziałania związanego z koncepcją rozwoju układu bipolarnego i wzmocnieniem efektu synergii dotyczyć mogą takich dziedzin, jak: gospodarka morska, przemysł, handel, nauka, kultura, turystyka, ekologia, organizacje pozarządowe.

  • Dalszy rozwój powiązań transportowych i komunikacyjnych, w tym rozwój szybkich połączeń drogowych, kolejowych, morskich, wykorzystanie lotniska w Rębiechowie, współdziałanie specjalistycznych terminali i portów morskich, ewentualne doprowadzenie szerokiego toru z Bogaczewa pod Elblągiem do nowego trójmiejskiego centrum logistycznego.
  • Kształtowanie pasma bądź strefy aktywności przedsiębiorczości wzdłuż międzynarodowego korytarza transportowego Via Hanseatica pomiędzy Trójmiastem a Kaliningradem (od budowanego przejścia granicznego Grzechotki-Mamonowo II wzdłuż drogi krajowej nr 22).
  • Rozwój sektora usług międzynarodowych, na przykład centrów kongresowych, wyposażonych w odpowiednie zaplecze logistyczne i hotelowe.
  • Kooperacja przedsiębiorstw gospodarki morskiej – stoczni (budowa wież wiertniczych dla podmorskiego wydobywania ropy naftowej), portów, armatorów – organizowanie wspólnych połączeń żeglugowych, rybołówstwo i przetwórstwo rybne.
  • Rozwój małej i średniej przedsiębiorczości, w tym rozwój sektora gospodarki żywnościowej.
  • Współpraca w dziedzinie rolnictwa, w szczególności melioracji i szkolenia rolników indywidualnych.
  • Rozwój infrastruktury i otoczenia biznesu w tym uruchomienie współpracy sektora bankowego i ubezpieczeniowego. Tworzenie regionalnych oddziałów banków, izb przemysłowo-handlowych.
  • Otwarcie na kadry specjalistów międzynarodowych – kontynuacja tradycji otwartości hanzeatyckich miast portowych.
  • Zaopatrzenie w energię, alternatywne źródła energii. Współpraca w budowie drugiego bloku elektrociepłowni TEC 2 w Kaliningradzie, kooperacja w ramach Bałtyckiego Pierścienia Energetycznego, przetwarzanie ropy naftowej wydobywanej w Obwodzie Kaliningradzkim na lądzie i na szelfie w rafinerii gdańskiej dostarczanej drogą morską do Portu Północnego w Gdańsku.
  • Współpraca naukowa instytutów naukowo-badawczych (na przykład Instytut Morski, Morski Instytut Rybacki), uniwersytetów, uczelni technicznych, akademii morskich, uczelni artystycznych, współpraca uczelni prywatnych reprezentujących wiele różnych dziedzin nauki. Staże naukowe, wymiana studentów i doświadczeń naukowych, wspólne prace badawcze czy wydawnictwa. Współpraca w dziedzinie nowych technologii, informatyki, biotechnologii i innych dyscyplinach badawczych. Niezbędne jest włączenie do działania Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego.
  • Współpraca instytucji kultury – telewizji, prasy, wydawnictw, galerii, wymiana teatralna (filharmonie, opery, orkiestry, zespoły muzyczne), wspieranie edukacji kulturalnej, rozwój festiwali o randze bałtyckiej i europejskiej. Szczególna rola Nadbałtyckiego Centrum Kultury z Gdańska.
  • Ochrona i rewaloryzacja dziedzictwa kulturowego, wykorzystanie doświadczeń z odbudowy starego miasta w Gdańsku i Elblągu do rewaloryzacji Kaliningradu i Bałtyjska, wspólne ratowanie ruin zamków i kościołów krzyżackich, pałaców i zespołów parkowych, a także unikatowych przykładów budownictwa. Nadawanie im nowych funkcji, odnowa i rewitalizacja urbanistyczna, rewitalizacja obiektów poprzemysłowych.
  • Kooperacja rzemiosła artystycznego związanego z obróbką, oprawą, przetwarzaniem i promocją bursztynu, ceramiką dekoracyjną, szkłem artystycznym, witrażami.
  • Ochrona i racjonalne kształtowanie środowiska przyrodniczego. Szczególnie dotyczy to Morza Bałtyckiego, Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego. Utworzenie zgodnie z zaleceniami BSPA (Obszarów Chronionych Morza Bałtyckiego) transgranicznego obszaru chronionego „Zalew Wiślany”. Budowa oczyszczalni ścieków dla Kaliningradu i wszystkich miejscowości (polskich i rosyjskich) w zlewni Zalewu Wiślanego. W części lądowej koordynowanie procesów społeczno-gospodarczych zgodnie z zasadami ekorozwoju.
  • Rozwój i promowanie turystyki – wspólne trasy turystyczne (lądowo-wodne lub morskie), szlaki śródlądowe z Gdańska do Kaliningradu przez Elbląg i Malbork. Trasy rowerowe na całej Mierzei Wiślanej, trasy lądowo-morskie z Gdańska do Kaliningradu i dalej drogą morską do Helu i stamtąd do Gdańska. Rejsy szlakiem miast hanzeatyckich, Rozwój sieci marin i turystyki żeglarskiej na Zatoce Gdańskiej i Zalewie Wiślanym. Promocja wspólnych szlaków dziedzictwa kulturowego, promocja marek turystycznych.
  • Organizowanie igrzysk młodzieżowych, regat żeglarskich na całej Zatoce Gdańskiej i Zalewie Wiślanym, współdziałanie klubów sportowych.
  • Wspólna organizacja zlotów żaglowców (na przykład „Cutty Sark”), festiwali żeglarskich oraz innych przeglądów bałtyckich i europejskich.
  • Zintensyfikowanie współpracy Euroregionu Bałtyk przez zwiększenie środków na wspólne inicjatywy i projekty.
  • Rozwijanie inicjatyw samorządowych – dalszy rozwój procesów demokratyzacji, kształtowania świadomości ekologicznej i cywilizacyjnej regionu.
  • Współpraca organizacji pozarządowych w kształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego.

Wydaje się, że lokalizacja bazy morskiej rosyjskiej floty bałtyckiej w Bałtyjsku i utworzenie bazy floty NATO w Gdyni może stwarzać pewne obawy. Jednak dobre stosunki polityczne i brak zewnętrznego wroga na Bałtyku pozwala sądzić, że współpracujące ze sobą floty i bazy morskie mogą być ważnym czynnikiem stabilizacji bałtyckiej. Możliwe jest także przeprowadzanie w stoczniach Gdyni remontów jednostek rosyjskich.

Strona polska popiera wszelkie działania zmierzające do likwidacji barier gospodarczych i cywilizacyjnych pomiędzy obwodem kaliningradzkim a państwami regionu. Olbrzymie dysproporcje pomiędzy przylegającymi do siebie obszarami mogą być przyczyną wielu negatywnych zjawisk, a tym samym wpływać na obniżenie poziomu bezpieczeństwa.

Według ekspertów kaliningradzkich główne problemy utrudniające współpracę to:

  • niestabilność ustawodawstwa federalnego i jego rozbieżność w stosunku do interesów i oczekiwań władz regionalnych,
  • słabość budżetu regionalnego,
  • zespolenie administracji państwowej i sfery politycznej.

Do listy tej należałoby jeszcze dodać:

  • odmienne kierunki integracji regionalnej, mogące rodzić napięcia na płaszczyźnie politycznej,
  • różnice w poziomie życia po obu stronach granicy i nasilające się zjawiska patologiczne związane ze współpracą międzynarodową,
  • odmienne doświadczenia historyczne i związana z tym mentalność oraz systemy wartości społecznych i regionalnych,
  • niewspółmiernie duża rola administracji,
  • niski poziom bezpieczeństwa obrotu gospodarczego,
  • wzrastająca, ale nadal zbyt mała liczba przejść granicznych, niska ich przepustowość i słaba infrastruktura drogowa.

Czynnikiem sprzyjającym współpracy regionalnej Trójmiasta i Kaliningradu jest eksklawowy charakter obwodu i stosunkowo szybkie tempo prywatyzacji w Rosji. Przez Trójmiasto mogą być przenoszone do Kaliningradu (i dalej na Wschód) innowacje oraz impulsy rozwojowe.

Bipolarny układ Trójmiasto – Kaliningrad może w przyszłości stać się bałtyckim europolem. Rozwój tego układu osadniczego przyczyni się do stabilnego i zrównoważonego rozwoju sieci miast położonych wokół południowego Bałtyku.

Powstanie układu bipolarnego nad Zatoką Gdańską jest możliwe przy założeniu dalszego rozwoju dobrych relacji pomiędzy Unią Europejską i Rosją. Zależy to także od tego, czy Kaliningrad i Trójmiasto potrafią wykorzystać nową sprzyjającą sytuację geopolityczną w Europie Bałtyckiej, przede wszystkim atuty geograficzne – bliskość sąsiada, wspólny Zalew Wiślany, wspólną Mierzeję Wiślaną, wzajemne powiązania województw północno-wschodnich.

Jest to jednak proces skomplikowany i długotrwały. Transgraniczne położenie regionów pomorskiego i Obwodu Kaliningradzkiego (w tym szczególnie ich centrów metropolitalnych) stanowi wielką szansę bałtycką i europejską dla tych obszarów.

Misja Metropolii Trójmiejskiej i Kaliningradzkiej ma charakter międzynarodowy o wysokiej konotacji równowagi i bezpieczeństwa europejskiego. Proces włączania Obwodu Kaliningradzkiego w sferę kooperacji europejskiej może stanowić najistotniejszy wkład Polski w budowanie nowego porządku europejskiego.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Polaryzacja Pomorza

Polaryzacja jako konsekwencja transformacji ustrojowej

Transformacja ustrojowa w Polsce doprowadziła do głębokich przemian społeczno-gospodarczych. Przemiany te, oprócz strukturalnego, kulturowego i technologicznego charakteru, miały również swój wymiar przestrzenny. Przeobrażenia przestrzenne nie cechowały się oczywiście aż tak dużą dynamiką, jak pozostałe z wymienionych aspektów transformacji. Niemniej w przypadku kilku regionów spełniły dość istotną rolę. Warto tu zwrócić uwagę na okresowy spadek znaczenia takich ośrodków, jak Łódź czy konurbacja katowicka, wywołany restrukturyzacją najważniejszych dla tych obszarów branż przemysłu. W przypadku większości dużych miast odnotowano jednak pozytywne, szybsze i głębsze przemiany niż na otaczających je obszarach. Były one rezultatem aktywizacji mechanizmów rynkowych, których działalnie, w szczególności po dekadach gospodarki centralnie planowanej, doprowadzić musiało do wzrostu zróżnicowań w poziomie rozwoju dużych miast i pozostałych regionów. Działo się tak przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze, to właśnie największe miasta odziedziczyły po okresie państwowo-monopolistycznego modelu zarządzania najbardziej zróżnicowane oraz relatywnie nowoczesne struktury społeczne i gospodarcze, łatwiej dostosowujące się do głębokich zmian okresu transformacji. Innowacje technologiczne i organizacyjne, jakie pojawiły się w tym okresie, były w pierwszym rzędzie przyswajane przez społeczności dużych miast. Wyższa pozycja w łańcuchu dyfuzji innowacji pozwalała na zdystansowanie w rozwoju pozostałych obszarów. Po drugie, duże miasta pozwalały na zdyskontowanie korzyści skali. Wykorzystali to na przykład zagraniczni inwestorzy, dla których najszybszą drogą do zaistnienia na polskim rynku było w pierwszym rzędzie rozwijanie działalności w największych miastach. Po trzecie zaś, dzięki zbiorowemu korzystaniu z infrastruktury, rynku pracy, rynku poddostawców, umożliwiały one również czerpanie profitów z korzyści aglomeracji.Uprzywilejowaną pozycję dużych miast w zakresie rozwoju społeczno-gospodarczego w stosunku do pozostałych obszarów kraju w sposób bezpośredni potwierdzają badania B. Domańskiego dotyczące kapitału zagranicznego w polskim przemyśle. Do takich wniosków prowadzą także rozważania T. Czyż i Z. Rykiela, próbujące w syntetyczny sposób opisać przestrzenne skutki transformacji ustrojowej (Rykiel, 1998; Czyż, 2001).

Duże miasto jako centrum regionu

Powyżej stwierdzono, że beneficjentami transformacji ustrojowej były przede wszystkim duże miasta. Mimo iż pojęcie to jest powszechnie znane i intuicyjnie rozumiane, warto na chwilę się przy nim zatrzymać i doprecyzować pewne kwestie. Otóż prawne ramy funkcjonowania administracji samorządowej powodują, że miasta postrzegane są w kategoriach obszaru o ściśle określonych granicach administracyjnych. Granice te w jednoznaczny sposób oddzielają od siebie poszczególne miasta i leżące na ich obrzeżach tereny wiejskie. O ile tak wyraziste kryterium odzwierciedla rozgraniczenie kompetencji poszczególnych samorządów, o tyle nie oddaje zasięgu funkcjonalnych powiązań miasta, szczególnie dużego, wykraczającego z reguły poza granice administracyjne. Powiązania te uwidaczniają się najwyraźniej w dojazdach do pracy oraz korzystaniu z wszelkiego rodzaju usług oferowanych w miastach. W okresie transformacji ustrojowej, w wyniku rosnącego strumienia migracji z dużych miast do strefy podmiejskiej, powiązania o których mowa uległy nasileniu. Można zatem założyć, że duże polskie miasto okresu transformacji przestało ograniczać się do obszaru administracyjnego i w zakresie rzeczywistych powiązań społeczno-gospodarczych objęło sąsiednie obszary. Konstatacja ta jest niezwykle ważna z punktu widzenia oceny polaryzacji rozwoju regionów, w tym województwa pomorskiego. Pozwala ona na prawidłowe określenie obszaru uznawanego za centrum regionu. W przypadku województwa pomorskiego nie jest nim na pewno sam Gdańsk, ani nawet Trójmiasto. Za takie centrum uznać można aglomerację Trójmiasta obejmującą również sąsiednie miasta i gminy wiejskie (rys. 1). W przedstawionych granicach jest to obszar zamieszkiwany przez około 1080 tys. osób, czyli mniej więcej 50% ludności województwa. Ocena polaryzacji rozwoju Pomorza dokonana została w odniesieniu do dwóch jednostek przestrzennych – aglomeracji Trójmiasta i pozostałego obszaru regionu. Polaryzacja jest w tym wypadku rozumiana jako wzrost różnic w poziomach analizowanych wskaźników dzielących dwa wymienione obszary. To właśnie poziom badanych wskaźników w danym momencie czasu w najlepszy sposób obrazuje efekty rozwoju. Zmiany ich wartości, a tym samym zmiany różnicy pomiędzy poziomami w układzie aglomeracja-pozostały obszar regionu, najlepiej odzwierciedlają skalę polaryzacji rozwoju. Dla oceny tej skali w województwie pomorskim dokonano porównań z pięcioma innymi regionami, których ośrodkami są duże aglomeracje. Zaliczono do nich województwa: dolnośląskie, łódzkie, małopolskie, śląskie i wielkopolskie. Pominięto województwo mazowieckie, w którym skala zróżnicowań była w badanym okresie zdecydowanie wyższa.

Zarówno przyjęte granice aglomeracji Trójmiasta, jak i pozostałych pięciu ośrodków opierają się na przebiegu granic gmin. Dzięki temu dosyć dokładnie udało się określić zasięg silnego oddziaływania dużych miast na otaczające obszary. Przyjęcie szczebla gminnego jako podstawowego układu odniesienia ma jednak bardzo poważne implikacje dla doboru analizowanych cech rozwoju społeczno-gospodarczego. Zasób dostępnych danych w systemie statystyki publicznej odnoszący się do tego szczebla administracji nie odpowiada potrzebom badawczym, szczególnie w odniesieniu do zagadnień gospodarczych. Z tego powodu analizie nie poddano tak powszechnie stosowanych wskaźników, jak na przykład poziom PKB na mieszkańca, wartość produkcji sprzedanej przemysłu czy poziom przeciętnego wynagrodzenia. Niemniej udało się stworzyć zestaw cech reprezentujących uwarunkowania i czynniki aktywizacji rozwoju społeczno-gospodarczego w okresie transformacji ustrojowej. W niniejszym opracowaniu zaprezentowano wyniki analiz części z nich (tabl. 1).

Zmiany w poziomie rozwoju pomiędzy aglomeracją Trójmiasta a pozostałym obszarem Pomorza

Wzrost różnic pomiędzy poziomem rozwoju aglomeracji Trójmiasta a pozostałego obszaru województwa pomorskiego odnotowano w przypadku pięciu z dziewięciu analizowanych wskaźników (tabl. 2). W okresie lat 1999-2003 wzrosły one w odniesieniu do wskaźników: salda migracji, liczby mieszkań, udziału pracujących w usługach, gęstości instytucji otoczenia biznesu (podmioty z sekcji J i K PKD), oraz poziomu przedsiębiorczości (zakłady osób fizycznych). W pozostałych czterech przypadkach różnice w poziomie wskaźników, dzielące aglomeracje Trójmiasta i pozostały obszar województwa, uległy zmniejszeniu.

Ocenę skali zmian w zróżnicowaniach wewnątrzregionalnych umożliwia porównanie procesów polaryzacji w województwie pomorskim ze zmianami, jakie zaszły w wybranych pięciu województwach. O skali zmian na Pomorzu w odniesieniu do tych właśnie regionów informuje lokata województwa pomorskiego. Najwyższy wzrost zróżnicowania w stosunku do grupy porównawczej odnotowano w przypadku salda migracji (tabl. 2). Był on rezultatem wyraźnego wzrostu wartości omawianego wskaźnika w aglomeracji Trójmiasta. Na pozostałym obszarze saldo migracji nie uległo zmianom, pozostając wyraźnie ujemne. Analiza zmian w czasie wskazuje, że wyraźny wzrost zróżnicowań salda migracji nastąpił w drugiej połowie badanej dekady (rys. 2). W tym czasie odnotowano nie tylko wyraźny wzrost migracji do aglomeracji Trójmiasta, ale również jego spadek na pozostałych obszarach województwa. Warto podkreślić, iż dodatnie saldo obserwowane w całej aglomeracji Trójmiasta odnotowano w sytuacji, w której ujemne wartości tego wskaźnika cechowały największe miasto – Gdańsk. Zestawienie tych dwóch faktów wskazuje na intensywne procesy suburbanizacji, których podstawowym mechanizmem jest migracja mieszkańców z miast centralnych na obrzeża aglomeracji.

Wysoki wzrost zróżnicowań w układzie aglomeracja Trójmiasta-pozostały obszar województwa odnotowano również w przypadku odsetku pracujących w usługach. Co prawda jego wzrost nastąpił w obydwu obszarach, jednak był wyraźnie wyższy w aglomeracji Trójmiasta (tabl. 2). W całej badanej dekadzie wzrost ten był mniej więcej równomierny.

Wyraźny wzrost zróżnicowań cechował także liczbę zakładów osób fizycznych na 1000 mieszkańców. Wskaźnik ten ukazuje zmiany w poziomie przedsiębiorczości, który jest z kolei ważną składową oceny klimatu społecznego. Poziom przedsiębiorczości wzrósł zarówno w aglomeracji Trójmiasta, jaki i poza nią. Był on wyraźnie wyższy w centrum regionu. W badanym okresie aglomeracja Trójmiasta pod względem poziomu przedsiębiorczości znacznie zmniejszyła dystans do ośrodka poznańskiego i prawie zrównała się z aglomeracją Krakowa (rys. 3). Znaczny wzrost, jak na obszary położone poza dużymi miastami, odnotowała również pozostała część województwa pomorskiego. Już w 1997 roku wyprzedziła ona pod względem poziomu przedsiębiorczości położone poza zasięgiem aglomeracji Krakowa obszary małopolskie i prawie zrównała się z Wielkopolską.

Jak już wspomniano, odnośnie zróżnicowań wartości pomiędzy aglomeracją Trójmiasta a resztą województwa odnotowano spadek czterech wskaźników. Na tle pozostałych pięciu województw spadek ten w zakresie wszystkich wskaźników był wyraźny. Dotyczył on w szczególności odsetku ludności obsługiwanej przez oczyszczalnie ścieków. Aglomeracja Trójmiasta cechowała się wysokim odsetkiem obsługiwanej ludności już w 1994 roku, a więc na początku badanego okresu. W ciągu dekady odnotowano dalszy wzrost, który siłą rzeczy nie mógł być zbyt duży. Wyraźny rozwój systemów oczyszczania ścieków odnotowano natomiast na pozostałych obszarach województwa. Nastąpił on już w pierwszej połowie omawianej dekady. Szybka poprawa stanu wód powierzchniowych była niezbędnym warunkiem rozwoju turystyki, która w województwie pomorskim w tym okresie zaczęła nabierać znaczenia jako istotna gałąź gospodarki.

Zróżnicowanie pomiędzy aglomeracją Trójmiasta a pozostałym obszarem województwa zniwelowane zostało w przypadku nakładów inwestycyjnych samorządów gminnych. Nie był to jednak tylko efekt wyższego ich wzrostu poza aglomeracją. Po części wynikał ze zmian ustroju samorządowego. Rosnąca liczba obowiązków nakładanych na samorządy odczuwalna szczególnie w przypadku miast (które oprócz funkcji przypisanych do poziomu gminy zaczęły również wypełniać zadania powiatów) nałożyła się na ograniczone dochody wynikające z recesji gospodarczej, mającej miejsce w końcu badanej dekady. W efekcie samorządy dużych miast musiały ograniczyć skalę inwestycji. Również w przypadku gęstości instytucji pozarządowych odnotowano spadek zróżnicowań pomiędzy Trójmiastem i pozostałym obszarem województwa pomorskiego. Następował on sukcesywnie przez całą badaną dekadę. W latach 2001-2003 spadkowi temu sprzyjało osłabienie wzrostu wartości analizowanego wskaźnika, które wyraźniej zaznaczyło się w aglomeracji Trójmiasta (rys. 4). Pozostały obszar regionu na tle innych, podobnych obszarów cechował się wysokim przyrostem gęstości instytucji pozarządowych.

Wnioski

Przedstawiona powyżej analiza zmian skali zróżnicowań w województwie pomorskim wskazuje, że polaryzacja rozwoju dotyczyła jedynie wybranych aspektów rozwoju społeczno-gospodarczego. W szczególności cechowała ona procesy rozwoju zorientowane rynkowo. W przypadkach, gdzie istotną rolę odgrywały korzyści skali i aglomeracji, obserwowano wyraźny wzrost zróżnicowań rozwoju pomiędzy aglomeracją Trójmiasta a pozostałym obszarem województwa. W innych aspektach, których rozwój w dużej mierze zależał od aktywności lokalnych samorządów, zróżnicowania nie rosły, a często nawet spadały. Dobrym przykładem jest tu rozwój systemów oczyszczania ścieków czy przekształcenia w szkolnictwie prowadzące do wzrostu odsetku absolwentów szkół maturalnych.

W kontekście zróżnicowań rozwoju, ich wzrostu bądź spadku, bardzo często pojawia się kwestia wartościowania tego procesu. Z reguły wzrost zróżnicowań przestrzennych uważa się za niepożądany, bo jest on jednym ze źródeł wzrostu dysproporcji społecznych. Z drugiej strony każdy spadek tego zróżnicowania nie może być na zasadzie odwrotności oceniany pozytywnie. Trudno bowiem za pozytywne uznać zjawisko spadku zróżnicowań wynikające ze stagnacji ośrodka regionalnego. W województwie pomorskim tego typu spadek odnotowano do pewnego stopnia w przypadku odsetku osób obsługiwanych przez oczyszczalnie ścieków i liczby absolwentów szkół maturalnych. Pamiętać należy, iż aglomeracja Trójmiasta już na początku badanego okresu cechowała się, jak na polskie standardy, bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturą ochrony środowiska. Z kolei spadek zróżnicowań w poziomie nakładów inwestycyjnych samorządów gminnych oraz w zakresie aktywności samorządowej był efektem bardzo pozytywnych zmian (zwłaszcza w porównaniu do innych regionów), jakie zaszły poza aglomeracją Trójmiasta.

Posiłkując się tą samą zasadą, nie każdy wzrost zróżnicowań w rozwoju regionów należy uważać za negatywny. Jeżeli obszary położone poza zasięgiem oddziaływania ośrodka regionalnego rozwijają się nie gorzej niż inne podobne jednostki, a mimo to zróżnicowania rosną, świadczy to jedynie o wysokiej dynamice ośrodka. Przykładem może tu być rozwój przedsiębiorczości w województwie pomorskim. Zróżnicowania w jej poziomie w ciągu badanej dekady wzrosły, mimo że zmiany, jakie w tym okresie odnotowano poza aglomeracją Trójmiasta w porównaniu z innymi podobnymi obszarami, były duże. Suma sumarum wzrost przedsiębiorczości w aglomeracji Trójmiasta był najwyższy w grupie porównywanych województw. Zwyżka zróżnicowań była więc efektem sukcesu Trójmiasta, a nie powolnego rozwoju pozostałego obszaru regionu.

Podsumowując powyższą analizę, można zatem sformułować przynajmniej dwa ogólne wnioski. Po pierwsze, rozwój nie musi oznaczać polaryzacji. Są oczywiście dziedziny bardziej podatne na ten proces, niemniej nie dotyczy on wszystkich aspektów rozwoju społeczno-gospodarczego. Po drugie, polaryzacji nie można jednoznacznie oceniać jako zjawiska negatywnego, szczególnie kiedy jest to efekt dynamicznego rozwoju ośrodka regionalnego. Poza tym polaryzacja rozwoju w okresie transformacji ustrojowej była również objawem umacniania się gospodarki rynkowej i dostosowania lokalizacji działalności gospodarczej do jej praw.

TABLICE

  1. Warunki i czynniki rozwoju społeczno-gospodarczego Polski w okresie transformacji ustrojowej
  2. Zmiany w poziomie wybranych wskaźników rozwoju społeczno-gospodarczego aglomeracji Trójmiasta i pozostałego obszaru województwa pomorskiego w okresie lat 1994-2003

RYSUNKI

  1. Aglomeracja Trójmiasta jako centrum rozwoju społeczno-gospodarczego województwa pomorskiego
  2. Saldo migracji w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w latach 1994-2003
  3. Liczba zakładów osób fizycznych w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w latach 1994-2003
  4. Liczba fundacji, stowarzyszeń i organizacji społecznych w województwie pomorskim na tle wybranych regionów w latach 1994-2003

18_1

18_2

 

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Potencjał różnorodności

Z Radomirem Matczakiem , zastępcą dyrektora Departamentu Rozwoju Regionalnego i Przestrzennego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego rozmawia Dawid Piwowarczyk.

– Czy w świetle zgromadzonej przez Państwa wiedzy w toku obecnego okresu programowania i przygotowań do alokacji środków unijnych w latach 2007-2013, możecie potwierdzić istnienie metropolii pomorskiej?

– Metropolia to ciągle bardzo duże słowo. Ale na pewno istnieje pewien potencjał, czyli silny, decydujący o rozwoju regionu układ miejski – „lokomotywa przemian”. Nie na tyle jednak silna, by ciągnąć wagoniki tak szybko, jak byśmy chcieli. Widać to zarówno w aspekcie krajowym, bałtyckim, jak i europejskim.

– A jaką rolę w kształtowaniu i wzmacnianiu siły aglomeracji odgrywają Państwa działania?

– Regionalny Program Operacyjny powstaje między innymi po to, żeby uzupełnić i wzmocnić pozytywne procesy metropolizacji, skupiając się na dwóch wątkach: efektywnym transporcie zbiorowym oraz rewitalizacji powiązanej z lokalizowaniem dużych punktowych inwestycji o pokaźnym potencjalnie i pozytywnym oddziaływaniu na pozycję konkurencyjną metropolii.

– A dlaczego ta nasza lokomotywa jest taka słaba?

– Powiedziałbym raczej, że nie jest tak silna, jak powinna być. Wynika to na pewno z kilku czynników. Jedni wskazują, że najważniejszą barierą jest tutaj słaba dostępność komunikacyjna metropolii i regionu. I pewnie częściowo mają rację. Inni wytykają małą – w porównaniu na przykład do Mazowsza czy województw południowej Polski – chłonność rynku regionalnego. Mówi się też, że to nie my rozwijamy się wolno, tylko inni rosną szybciej. Takie ośrodki, jak Tallin, Ryga czy Region Oresund (Kopenhaga-Malmo) są naszymi poważnymi konkurentami. Na ich tle wypadamy raczej blado.

– Co należy zrobić, żeby metropolia stała się katalizatorem rozwoju regionu?

– Należy niewątpliwie poprawić powiązania transportowe i gospodarcze z resztą kraju i z innymi regionami bałtyckimi. Przypisujemy sobie miano polskiego lidera w zakresie współpracy bałtyckiej. Istnieje u nas sporo instytucji, są kontakty, ale nie przekłada się to na razie na sukces gospodarczy, choćby w dziedzinie innowacji. Ważne jest też, by silniej zakorzenić metropolię w województwie. Zupełnie zbędne są antagonistyczne przesłanki oraz podkreślanie silnego podziału na metropolię i pozostałą cześć województwa. Pod tym względem potrzebna jest nam silna współpraca, gdyż da się ona przeliczyć na wymierne korzyści. Nie mniej istotne są też profity niemierzalne, takie jak dobry wizerunek w oczach potencjalnych inwestorów.

– A może tak powinno być. Może metropolię powinno się traktować inaczej niż region? Może inne prędkości dla tych dwóch części województwa per saldo byłyby korzystniejsze?

– Prędkość czyli dynamika zmian powinna być zbliżona, choć punkty startu są oczywiście różnie położone. Należy niewątpliwie uwzględnić wewnętrzny potencjał różnych części regionu i dopasowywać do niego ścieżkę rozwojową. Metropolia jako lokomotywa powinna mieć inaczej sformułowane cele i dążenia; inne części regionu – jako wagony naszego regionalnego pociągu – muszą podążać w jasno określonym kierunku, ale nie pod prąd i wbrew metropolii. Dobre relacje są tu więc kluczowe. Sztuczne odrywanie metropolii od reszty regionu nie ma uzasadnienia, jeśli zdać sobie sprawę, że to właśnie na wielkim miejskim obszarze powstaje około połowa PKB regionu, że znajduje się tam największy rynek pracy. Narazie stosunki metropolia-region są, co najwyżej, poprawne.

– Skąd te antagonizmy? Metropolia jest samolubna i zawłaszcza to, co powinien otrzymać region? Czy może region ma nieuzasadnione żądania?

– Przyczyny są różne. Antagonizmy powodują między innymi spory przy podziale środków unijnych. Często są one wynikiem stosowania pewnych zabiegów socjotechnicznych. Dla przykładu, jeżeli spojrzeć na rozdział środków unijnych tylko przez pryzmat kwot bezwzględnych, zawsze będzie można stawiać tezę, że Trójmiasto konsumuje gigantyczne – w stosunku do innych części regionu – środki pomocowe. Jeżeli jednak przyjmiemy bardziej adekwatne wskaźniki, takie jak: pomoc na mieszkańca, pracującego lub na przedsiębiorstwo, okaże się, że metropolia nie jest faworyzowana. Czasami antagonizmy wynikają też z faktu lokalizacji w mieście centralnym większości ośrodków decyzyjnych. Rodzi to bowiem przeświadczenie, że w miejscu występowania takich ośrodków, lokuje się wszystkie ważne inwestycje. Tymczasem powinniśmy być świadomi, że efektywne projekty inwestycyjne w metropolii pozytywnie oddziałują na sytuację w całym regionie, są realizowane z korzyścią dla wszystkich Pomorzan.

– Ale faktem jest, że niektóre części województwa mają inne, czasami nawet sprzeczne w stosunku do aglomeracji potrzeby i priorytety.

– Oczywiście trudno nie zrozumieć tego, że ośrodki peryferyjne, jak na przykład Bytów, szukają swojego sposobu na rozwój. Ale i w tym przypadku szansa na sukces drzemie według mnie przede wszystkim w aglomeracji. Jeżeli ośrodek ten poprawi swą komunikację z Trójmiastem, jest to dla niego duża szansa na ograniczenie jednego z najważniejszych negatywnych zjawisk – bezrobocia. To aglomeracja jest obecnie największym „konsumentem” pracy. Tak więc można powiedzieć, iż w dużej mierze pozorne antagonizmy nie wynikają z faktów, lecz chęci wymuszania silniejszego akcentowania funkcji wyrównawczej polityki regionalnej.

– Mamy kierować środki głównie dla biedniejszych?

– Jako region i kraj nie mamy jeszcze dużego doświadczenia w zarządzaniu dużymi strumieniami finansowymi wspierającymi strukturalne zmiany społeczno-gospodarcze. Patrząc jednak na praktykę innych, dochodzimy do wniosku, że nie da się wygenerować silnych impulsów rozwojowych bez stawiania na liderów. W Pomorskiem takim liderem jest niewątpliwe metropolia. Oczywiście ważne jest też to, aby w sposób bardzo umiejętny i ukierunkowany prowadzić działania wzmacniające potencjał innych części regionu. Gdy zaś rozpocznie się ten proces, nie wolno zapomnieć o dobrze rozumianej współpracy między danymi obszarami.

– Przykład Irlandii – niewątpliwego wygranego członka Unii Europejskiej – pokazuje jednak, że sukces jest tam głównie osiągnięciem Dublina. Tymczasem regiony peryferyjne tego kraju są często na niewiele wyższym poziomie rozwoju niż były kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wcześniej. Może peryferie już na starcie skazane są na porażkę?

– Na porażkę na pewno nie. Skazane są – zresztą tak jak metropolia – na szukanie swej specyficznej drogi rozwojowej. Co innego jest dobre dla metropolii, co innego dla średniego ośrodka miejskiego, co innego wreszcie dla miasta świadczącego usługi zwłaszcza na rzecz rolnictwa czy turystyki. Nie ma jednej wspólnej recepty. Mądra władza potrafi znaleźć działanie optymalne dla siebie. Przykład Chojnic, Człuchowa czy Kwidzyna pokazuje, że nawet peryferyjne – z punktu widzenia układu przestrzennego regionu – ośrodki mogą znaleźć sposoby na przełamanie problemów i wykorzystać swoje szanse. Miasta te pewnie nigdy nie dogonią metropolii, ale będą w stanie osiągnąć takie tempo i poziom rozwoju, które pozwolą im ugruntować wysoką atrakcyjność i konkurencyjną pozycję na mapie Pomorza.

– Czy RPO pozwoli na zacieśnienie więzi pomiędzy metropolią i pozostałą częścią województwa? Czy też dysproporcje te będą się pogłębiały?

– Od pewnego czasu ciężko jest obronić tezę, że dysproporcje pomiędzy poszczególnymi częściami regionu się powiększają. Oczywiście rozwarstwienie istnieje, ale w ostatnich latach raczej nie obserwujemy ich zwiększenia. RPO to nie jedyne narzędzie wpływające na sytuację w regionie. Wydaje się, że środki trafiające do województwa w ramach krajowych programów operacyjnych będą miały porównywalny, jeżeli nie większy wpływ na sytuację. Niewątpliwie jednak nasz program próbuje godzić dwa wyzwania. Z jednej strony, podnoszenia atrakcyjności głównych ośrodków miejskich i usprawniania powiązań miedzy nimi, z drugiej, przełamywania podstawowych barier rozwojowych na obszarach strukturalnie słabych.

– Co będzie szczególnie premiowane?

– Stawiany na partnerstwo. Projekty realizowane we współpracy są korzystniejsze. Gminy nie powinny „zamykać się w sobie”, skupiać się wyłącznie na swoich wewnętrznych problemach. Rozwiązanie jakiegoś dylematu leży często poza ich granicami administracyjnymi. Bardziej efektywne i przynoszące większe korzyści są projekty ponadlokalne, realizowane w ramach partnerstwa kilku podmiotów. Dotyczy to zarówno dostępności do terenów inwestycyjnych, sieci transportowej i teleinformatycznej, jak i kwestii zagospodarowania odpadów czy działań promocyjnych pod kątem turystów i inwestorów.

– Czy istnieje obserwowane w niektórych krajach ryzyko, że metropolia będzie rozlewać się w sposób niekontrolowany na obszary przyległe? I że rozlew ten przynosić będzie straty zamiast korzyści?

– Takie zjawisko już obserwujemy i – co ciekawe – nie tylko w Trójmieście, ale i w innych mniejszych ośrodkach na terenie województwa. Nie przeceniałbym jednak roli RPO w tym temacie. To raczej dokumenty planistyczne gmin są narzędziami, które przy rozsądnym stosowaniu powinny okiełznać te zjawiska i nadać im pożądany kierunek.

– Wybiegając w przyszłość, jak Pana zdaniem będzie wyglądało Pomorze około 2013 roku, na koniec pierwszego pełnego okresu, w którym będziemy mieli dzięki Unii Europejskiej duże środki na realizowanie polityki regionalnej? Czy zmiany pójdą w kierunku, który teraz planujemy?

– Trudno to oczywiście przewidzieć. Pokuszę się więc bardziej o pewną wizję. Wyobrażam sobie, że Pomorskie mogłoby się stać trzecim regionem w kraju jeżeli chodzi o efektywność gospodarki, w tym między innymi wartość produkcji i usług o wysokiej wartości dodanej, aktywność, otwartość i kreatywność obywateli, zdolność przyciągania turystów i inwestorów.

– Rozumiem, że poza zasięgiem jest Mazowsze. Kogo zatem uda się nam dogonić, a z kim jeszcze będziemy przegrywać?

– Województwo, na terenie którego leży stolica, będąca jednocześnie największą polską metropolią, jest chyba poza naszym zasięgiem. Raczej też, ze względu na posiadany obecnie potencjał – demograficzny i gospodarczy – pozycję wicelidera obroni Śląsk. Pozostałe regiony są w naszym zasięgu. Może to jednak zająć więcej czasu niż 7 lat. Ryzyko jest wielkie, nie działamy bowiem w próżni. Kluczowy będzie czynnik ludzki. Ważne jest, kto tu będzie mieszkał, kto wróci, kto nie wyjedzie, kto będzie generował miejsca pracy, kto prowadził proces edukacji, jaki będzie poziom ofert na rynku pracy, jaka innowacyjność i przedsiębiorczość Pomorzan. Ludzie będą głównym miernikiem sukcesu i to pomimo ciągłych braków w zakresie infrastruktury.

– Czy nie będzie tak, że środki przeznaczymy głównie na podniesienie poziomu życia, regionu i metropolii, a nie na podniesienie atrakcyjności regionu?

– Takie ryzyko istnieje, ale na szczęście są tutaj pewne bezpieczniki. I to zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym. Unia wymusza na krajach o takim poziomie rozwoju, jak my alokację dużej części środków pomocowych na realizację Strategii Lizbońskiej. Polska zobowiązała się do wydatków na poziomie 60%. W naszym RPO staramy się ograniczyć ryzyko zbyt prosocjalnego ukierunkowania środków. Mamy cztery cele, na które wydatkowane będzie 1,2 miliarda euro. Na cel pierwszy – podnoszenie konkurencyjności i innowacyjności gospodarki opartej na wiedzy – kierujemy 28% środków. Na cel drugi – wzmocnienie głównych ośrodków miejskich i powiązań między nimi – zamierzamy przeznaczyć 35% środków. Trzeci cel – umiejętne wykorzystanie potencjału środowiskowego, kulturowego, turystycznego i podnoszenie jakości życia (cel najbardziej prospołeczny) – pochłonie około 16% środków. Z kolei na cel czwarty – łamanie barier (głównie na terenach pozamiejskich) – planujemy przeznaczyć 18%.

– A jakie są szanse naszej aglomeracji na zdobycie pozycji lidera w basenie Morza Bałtyckiego?

– Potencjał mamy duży, ale na razie go nie wykorzystujemy. Jesteśmy krajowym liderem współpracy w tym obszarze – tutaj mamy lub jeszcze do niedawna mieliśmy siedziby wielu organizacji bałtyckich, na przykład Związek Miast Bałtyckich, BSSSC, VASAB, BARDI. Pomorskie instytucje samorządowe i pozarządowe są najliczniej w Polsce reprezentowane w wielu projektach współpracy bałtyckiej w ramach programu INTERREG III B obejmującego cały Region Bałtycki. W Pomorskiem ulokowany też zostanie Sekretariat Europejskiej Współpracy Terytorialnej dla Obszaru Południowego Bałtyku z budżetem na poziomie około 50 milionów euro. To wszystko jak dotąd nie przekłada się jednak na efekty gospodarcze. Musimy pamiętać, że region bałtycki to europejski lider w zakresie realizacji Strategii Lizbońskiej. Ale to niestety nie nasza zasługa. Przodują tutaj Szwecja, Finlandia, Dania i Estonia. Wzorce zatem są – w gospodarce, nauce, działaniach innowacyjnych, efektywnej administracji, rozwiązywaniu problemów rynku pracy. Natomiast u nas pokutuje jeszcze bardzo wąskie spojrzenie, ograniczające się do traktowania Bałtyku jako akwenu generującego przepływy transportowe. Poza tym, musimy bacznie przypatrywać się i aktywnie uczestniczyć we wszystkich inicjatywach mających wpływ na kształtowanie sytuacji w Kaliningradzie. Nie jest to oczywiście czynnik najważniejszy dla rozwoju naszej aglomeracji, jednak jego lekceważenie może odbić się negatywnie na rozwoju metropolii trójmiejskiej. Ważne jest też pogłębianie i zacieśnianie kontaktów z innymi metropoliami: Sztokholmem, Helsinkami, Tallinem, Petersburgiem czy Kopenhagą. Szczególnie w kierunku Zatoki Fińskiej (Helsinki-Tallin-Petersburg) robimy według mnie zbyt mało. Petersburg jest największą metropolią w Regionie Bałtyckim, przeżywającą obecnie silny rozwój. Znajduje się tam zarówno potencjał ludzki, jaki i gospodarczy, tam również zaczyna się koncentrować transport.

– Która oś komunikacyjna jest najważniejsza dla rozwoju naszej metropolii? Wschód-zachód czy północ-południe?

– Najważniejsza jest dostępność. W przypadku metropolii coraz większe znaczenie zaczyna też odgrywać bliskość transportu lotniczego. Nie ma metropolii pozbawionych dostępności z każdego kierunku. Oczywiście Trójmiasto ma pewną specyfikę. Jeżeli chodzi o przepływy towarów, najważniejszy jest niewątpliwe kierunek północ-południe. Jeśli mowa o funkcjach metropolitalnych, z pewnością rośnie znaczenie dostępności lotniczej, i to z każdego kierunku (także ze wschodu). Jeżeli zaś rozpatrywać kwestię rozwoju regionu, obie osie (północ-południe oraz wschód-zachód) są równie ważne. Efektywne, szybkie i wbudowane w lokalne uwarunkowania połączenie Słupska i Trójmiasta stworzy dobrą podstawę dla pokonania zapaści, która dosięgła zachodnich rejonów naszego województwa.

– Czy dla osiągnięcia sukcesu naszej metropolii nie jest konieczne osłabienie pozycji Warszawy? Czy dla dobra rozwoju całego kraju państwo nie powinno wzmacniać takich ośrodków, jak metropolia trójmiejska, i to nawet kosztem potencjału stolicy?

– Nie myślałbym tu o jakichś arbitralnych działaniach. Uważam, że mamy naprawdę bardzo dobrą sytuację w Polsce. Charakteryzuje nas bowiem zrównoważona struktura sieci osadniczej. Jako jeden z nielicznych krajów unijnych, notujemy relatywnie małą dominację stolicy nad pozostałą częścią kraju. Tak więc skupiłbym się raczej nad rozwojem naszej metropolii, opartym na przykład na doświadczeniach wrocławskich. Warto się też zastanowić, jak konstruktywnie wykorzystać fakt istnienia na Pomorzu jeszcze jednej metropolii – Szczecina.

– Jeżeli Szczecin można uznać za metropolię?

– Jeżeli tym mianem określamy Białystok, Rzeszów czy Lublin, to niewątpliwie i Szczecin na taką nazwę zasługuje. Oczywiście w skali europejskiej czy ogólno¬światowej nie jest to potentat. Musimy natomiast powiedzieć jasno – wbrew dość powszechnym sądom w interesie potężnego Trójmiasta leży silny Szczecin.

– Czy przyczyną słabości naszej lokomotywy nie jest to, że Trójmiasto nie potrafi znaleźć swojego sposobu na sukces? Że nie wiemy, co ma być tym czynnikiem, który będzie nas wyróżniał, który będzie decydował o naszej przewadze w stosunku do innych polskich, bałtyckich metropolii? Wrocław ma usługi bankowe i (w ostatnim czasie) duże inwestycje w nowe technologie, Kraków ma turystykę i naukę, a my?

– Niewątpliwie mamy branże, w których możemy być liderem. Myślę na przykład o logistyce. Dwa terminale kontenerowe w Gdyni i powstający duży terminal w Gdańsku powinny już niedługo przynieść wymierne efekty. Inną niszą mogą być produkcja i usługi o dużej wartości dodanej, na przykład w branżach informatycznych czy w elektrotechnice. Mamy tu już pierwsze osiągnięcia. Czarnym koniem może stać się niedługo przemysł drzewny i meblarski. Ważny jest też sektor środków transportu wodnego. Mam tu na myśli małe i średnie, za to w wysokim stopniu innowacyjne i proeksportowe firmy, choćby w segmencie produkcji jachtów. Uważam, że duży potencjał stwarza turystyka kwalifikowana. Celem jest tutaj osiągnięcie pozycji lidera lub wicelidera w kraju. Ale należy raczej patrzeć przez pryzmat osiąganych dochodów, a nie liczby turystów. Ujmując rzec nieco inaczej, muszę się z Panem zgodzić, że wizerunek naszej aglomeracji nie jest silny i tak wyrazisty, jak innych polskich metropolii. Musimy wykreować jasny, klarowny przekaz. Wyraźnie sprecyzować, jakich inwestorów szukamy. Najgorszy jest sposób myślenia zakładający przyjęcie każdego, kto tylko się zgłosi. Musimy mieć wizję i pokazywać na zewnątrz, kogo tutaj oczekujemy.

– Czy przyczyną słabości naszej metropolii nie jest przypadkiem jej rozczłonkowanie na kilka podmiotów, ośrodków decyzyjnych, zamiast stanowienie monolitu?

– Myślę, że to raczej dobra wymówka. Faktem jest, iż nie zawsze ułatwia to realizacje działań. Ale taki układ to też wiele korzyści. Tego rodzaju policentryzm może generować pozytywne sygnały i tylko od nas zależy, czy będziemy potrafili je dostrzec i wykorzystać dla regionu. Owa różnorodność w polskich warunkach może być dodatkowo przeszkodą dla niektórych inwestycji i mieszkańców. Powinniśmy to jednak traktować jako szansę na nowatorskie rozwiązywanie problemów i wykorzystywanie wielu okazji, które się pojawiają. Uczmy się współpracować i scalać pewne działania. Może właśnie na tym warto zbudować swój atut?

– Dziękuję za rozmowę.

Skip to content