Z Radomirem Matczakiem , Zastępcą dyrektora Departamentu Rozwoju Regionalnego i Przestrzennego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk
– Regionalny Program Operacyjny, czyli sposób wydawania unijnych pieniędzy w latach 2007-2013 na Pomorzu, obejmuje wiele dziedzin życia. Czy wśród nich są potrzeby małych ośrodków, rozwój lokalnych gospodarek?
– Tak, w RPO ulokowaliśmy to na dwóch poziomach. W jednym umieściliśmy 12 największych miast, w tym obszar metropolitalny. Drugi poziom obejmuje pozostałe miasta. Jednym z celów takiego podziału było wykluczenie konkurencji największych miast z tymi małymi. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego okresu programowania. Wtedy projekty z mniejszych ośrodków miały niewielkie szanse na wygraną, gdyż efektywność wydatkowania jest u nich zawsze mniejsza niż np. w Gdańsku czy Gdyni.
– Takich wniosków, które należałoby wyciągnąć ze ZPORR-u, jest na pewno więcej. Zastanawiające są choćby duże różnice pomiędzy samorządami w skuteczności zdobywania unijnych pieniędzy. Czy zostało to jakoś uwzględnione w programie na lata 2007-2013? – Nie ma takiej kategorii „obszary ubiegające się mało skutecznie o środki unijne”. Co nie oznacza, że ich naprawdę nie ma. Chociaż mamy największy w Polsce odsetek gmin, które otrzymały dofinansowanie z Unii Europejskiej na swoje projekty – 9 na 10 gmin skorzystało z tej możliwości – to jednak nie wszyscy te środki zdobyli. Jak wspomniałem, nie mogliśmy wprowadzić kategorii „obszary ubiegające się mało skutecznie o środki unijne”, zatem poradziliśmy sobie inaczej. Wskazaliśmy 43 gminy w województwie, które zostały określone jako „obszary słabe strukturalnie”. Uwzględniliśmy różne wskaźniki, jak na przykład wyższy niż średnia wojewódzka wskaźnik bezrobocia, dochody niższe niż ta średnia, a także większa liczba osób objętych pomocą społeczną. Te gminy mają liczne preferencje w poszczególnych częściach programu, na przykład jako jedyne mogą się ubiegać o środki na rozbudowę i modernizację sieci energetycznej.
– To chyba jeden z dylematów, które trzeba rozwiązać, tworząc taki program. Czy powinny być preferencje dla tych, którzy słabo wypadli? To w pewnym sensie karanie tych, którzy skutecznie zabiegali o unijne pieniądze. Nie mówiąc już, że pula dla tych „mało skutecznych” może być po prostu niewykorzystana.
– Częściowo się z tym zgadzam. Trzeba jednak pamiętać, że nasz program ma charakter regionalny i musimy spojrzeć na to z innej perspektywy. Szacowaliśmy, ile unijnych pieniędzy mamy szansę zdobyć w naszym województwie w latach 2007-2013. Przy dobrym scenariuszu to ponad 5 miliardów euro. Regionalna część jest warta 895 milionów euro, czyli niespełna 20 procent tego, co – miejmy nadzieję – do nas trafi.
– Tylko że przeważająca większość powędruje do największych samorządów, na największe projekty.
– I właśnie rolą programu regionalnego jest wsparcie tych słabszych, by nie dochodziło do coraz większego rozwarstwienia. Ten program ma charakter spójnościowy, podczas gdy w programach krajowych dominować będą projekty zorientowane na zwiększanie konkurencyjności. Program regionalny musi w dużo większym stopniu niż programy krajowe uwzględniać wewnętrzne zróżnicowanie danego województwa i powstrzymywać narastanie różnic. Dlatego obok takich elementów, jak innowacyjność, przedsiębiorczość, kompetencje mieszkańców, atrakcyjność osiedleńcza i turystyczna, mamy wsparcie dla obszarów przeżywających różne kłopoty. Regionalny Program Operacyjny we współpracy z Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz regionalnym komponentem Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki powinny sobie z tym poradzić.
– Domyślam się, że wcześniej dokonaliście szczegółowej analizy wskaźników z całego województwa i można teraz precyzyjnie określić, dlaczego niektóre subregiony, miasta powiatowe czy niekiedy gminy rozwijają się dużo lepiej, inne zaś słabo?
– Między subregionami, czyli grupami powiatów, nie narastają różnice. Trójmiasto ma oczywiście dominującą pozycję, ale już się nie oddala od reszty, jak to miało miejsce kilka lat temu. Trudno powiedzieć, czy to dobrze, czy źle, ale tak właśnie jest. Natomiast wewnątrz subregionów widać, jak duże znaczenie ma peryferyjne położenie. Spośród tych 43 gmin wskazanych jako obszary słabe strukturalnie prawie wszystkie są położone na granicach województwa. To ma wpływ zarówno na poziom zatrudnienia, wykształcenia, jak i na jakość życia. Często nie ma tam żadnego miasta, które by było lokomotywą. Przykładem jest Bytów, który w przeciwieństwie do Człuchowa i Chojnic nie jest lokalnym biegunem wzrostu. Podobną sytuację mamy w Nowym Dworze Gdańskim.
– Tej tezie przeczy jednak Kwidzyn, wspomniane Chojnice, Człuchów. Nowy Dwór położony blisko Gdańska, doskonale skomunikowany, nie potrafi wykorzystać swoich atutów. – Rzeczywiście Nowy Dwór Gdański to jedyne miasto położone w bezpośrednim sąsiedztwie aglomeracji, które nie potrafi wykorzystać możliwości, jakie daje dobra lokalizacja. Kwidzyn, Człuchów, Chojnice przeczą również tej tezie, chociaż niestety gminy sąsiadujące z tymi miastami już mocno odstają. Te miasta są lokalnymi biegunami wzrostu, ale ich siła oddziaływania nie jest jeszcze duża.
– Te lokalne bieguny chyba dużo bardziej wysysają najbliższe otoczenie niż na przykład aglomeracje. Miasta i gminy obok Trójmiasta korzystają z tego sąsiedztwa, gminy graniczące choćby z Kwidzynem już nie. Czy w RPO są na to jakieś recepty?
– Kilka przykładów. Wspieranie inwestycji w małych firmach, w mikroprzedsiębiorstwach, będzie aktywniejsze na obszarach odległych od Gdańska i Gdyni, a zwłaszcza na wspomnianych obszarach słabych strukturalnie. Projekt związany z dostępem do szerokopasmowego internetu będzie przede wszystkim realizowany poza dużymi miastami. Tak samo rozwój dróg i kolei zostanie wsparty przez program regionalny głównie na terenach pozaaglomeracyjnych. Chcemy w ten sposób poprawić dostęp do rynków pracy, edukacji, obszarów atrakcyjnych turystycznie, cennych przyrodniczo. Celem jest wzmocnienie roli miast powiatowych, by właśnie pełniły rolę lokalnego bieguna wzrostu lub – jak w przypadku Kwidzyna – nawet subregionalnego. Kluczem do sukcesu na obszarach wiejskich jest dobrze sprofilowana i zaadresowana pomoc publiczna w ośrodkach, które mają ciągnąć cały powiat czy dany obszar. Nie rozwiążemy problemu obszarów wiejskich, inwestując wyłącznie w wieś.
– Naszą rozmowę zdominowała infrastruktura. Jednak to nie jedyny filar tworzenia i wsparcia lokalnych biegunów wzrostu. Sporo pieniędzy otrzymają przedsiębiorstwa, i to nie tylko z programu regionalnego. Niezwykle istotną częścią ma być Europejski Fundusz Społeczny.
– Mówiąc właśnie o kapitale ludzkim w ujęciu regionalnym, zaryzykuję tezę, że sukces tego przedsięwzięcia, komponentu regionalnego Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, jest nawet ważniejszy niż Regionalny Program Operacyjny. Zazwyczaj koncentrujemy się na wsparciu przedsiębiorstw i tworzeniu infrastruktury, zapominając o kapitale ludzkim. A to właśnie on jest fundamentem, na którym powinniśmy budować spójność naszego regionu i naszą konkurencyjność. Ten program także przewiduje preferencje dla wzmacniania obszarów słabszych. Zatem również jest bardziej programem spójnościowym niż prokonkurencyjnym. Czas więc przestać traktować Europejski Fundusz Społeczny jako zło konieczne, z przeświadczeniem, że jakoś trzeba te pieniądze wydać. Myślę, że Powiatowe Programy na Rzecz Spójności Społecznej i Zatrudnienia przyniosą wymierne efekty i uda się zrealizować projekty, które są potrzebne, zwłaszcza w niektórych częściach województwa.
– W przypadku każdej z tych trzech części bardzo ważne będzie wykonanie i jestem pewien, że samorządy dobrze sobie poradzą z infrastrukturą, przedsiębiorcy również staną na wysokości zadania. Jedynie realizacja Kapitału Ludzkiego budzi wątpliwości.
– Niestety, zdarzają się przypadki bezsensownego wydawania pieniędzy z Europejskiego Funduszu Społecznego i mamy świadomość, że nie unikniemy tego w przyszłości. Różnica, która – mam nadzieję – pomoże nam uniknąć wielu dotychczasowych błędów, polega na tym, że do tej pory był to program krajowy, a teraz mamy swoją część regionalną i z wkładem własnym jest to 375 milionów euro. Oprócz tego, że mamy określone cele regionalne, przygotowaliśmy również priorytety powiatowe. Sensowne wykorzystanie tych środków będzie w dużym stopniu zależało od tego, jak sobie poradzą poszczególne powiaty z najważniejszymi wyzwaniami. Zostały też przygotowane narzędzia, dzięki którym chcemy się zabezpieczyć przed niekorzystnymi zjawiskami. Powstanie na przykład jeden regionalny system stypendialny.
Kolejna rzecz, środki Europejskiego Funduszu Społecznego mogą być częściej wydawane na uzupełnienie tzw. działań miękkich działaniami twardymi, stricte inwestycyjnymi. Jeżeli na przykład mamy ciekawy pomysł związany z kształceniem ustawicznym, to możemy także sfinansować modernizację lub nawet budowę warsztatów, w których będzie się odbywała praktyczna część przygotowania do nowego zawodu. Jest też szansa, że dystrybucja środków dla tych, którzy się uczą, będzie efektywniejsza, a pieniądze przepływające w przyszłości przez Powiatowe Urzędy Pracy będą lepiej wydawane. Rośnie też świadomość wagi tych środków i powstają coraz ciekawsze pomysły. Kluczem do sukcesu będzie postawa lokalnych samorządów oraz organizacji pozarządowych. Może te ostatnie, dzięki pieniądzom z Europejskiego Funduszu Społecznego, przejmą część zadań, którymi dziś zajmuje się administracja rządowa i samorządowa. Mam na myśli głównie wspieranie przedsiębiorczości i innowacyjności. Jest jeszcze jeden powód, który pozwala spoglądać z pewnym optymizmem w przyszłość. Liczba pomysłów na projekty, a także ich jakość, jest dużo większa i lepsza niż się spodziewaliśmy.
– Czy w RPO jest miejsce na rozwijanie przedsiębiorczości, zachęcanie do innowacyjności poza największymi miastami?
– Już wspominałem o wspieraniu mikroprzedsiębiorstw poza Trójmiastem. Podobnie będzie wspomagane szkolnictwo wyższe. Również innowacyjne projekty, jak choćby inkubatory przedsiębiorczości, mogą być realizowane poza aglomeracjami. Zarezerwowane zostały także pieniądze na tworzenie i działalność regionalnych lub subregionalnych klastrów. Nie widać natomiast dużego zainteresowania środkami z RPO na wspieranie innowacyjności poza największymi miastami.
– Dziękuję za rozmowę.