Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wiedza – czy do pracy klucz?

Marta Abel

Studentka polonistyki i socjologii, Uniwersytet Gdański

W pierwszym półroczu 2006 roku Pomorzanin odetchnął z ulgą. Bezrobocie spadło. 30 czerwca 2006 roku w Gdańsku wynosiło według Powiatowego Urzędu Pracy 7,7 %. Siedmiu na stu mieszkańców Gdańska bezskutecznie poszukiwało pracy. Tego samego dnia w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gdańsku 18 309 osób oficjalnie uznano za bezrobotne. W tym samych czasie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego studiowało ponad 5000 studentów. Około 1000 opuściło wtedy mury uczelni. Ilu z nich dołączyło do grona 18 309 pechowców?

O absolwencie, który nie chciał zostać spawaczem

Iwona, lat 26 – magister prawa Uniwersytetu Gdańskiego: Studia prawnicze nie sprawiały mi trudności. Nie chciałam jednak robić aplikacji. Każde studenckie wakacje spędzałam za granicą. Lubiłam te wyjazdy coraz bardziej. Po studiach zostałam w Wielkiej Brytanii. Nie pracuję w zawodzie. I co z tego? W Polsce niewielu moich znajomych pracuje.

W czerwcu 2006 roku do Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku wpłynęło 1185 ofert pracy. Wśród najbardziej poszukiwanych zawodów znalazły się: fryzjer, kierowca, stolarz, ślusarz, tokarz, budowlaniec i kucharz. Najwięcej nowych miejsc pracy stworzyły ogromne zakłady stoczniowe i przemysłowe. Dobrze wykwalifikowany robotnik otrzymywał dziennie kilka ofert pracy. Marzenie niejednego studenta.

Ania, lat 25: Skończyłam anglistykę na Uniwersytecie Gdańskim. Miesiąc po otrzymaniu dyplomu koleżanka zaproponowała mi pracę sekretarki w znajomej firmie. Zarabiam niewiele – „na rękę” 1200 zł, ale praca jest stabilna. Dorabiam, ucząc dzieci języka angielskiego w szkole językowej. Chciałam zostać tłumaczem, ale nie wyszło. Trudno.

O absolwencie, który chciał zostać specjalistą

Niejeden student wie, jak dobrze teraz być informatykiem. Albo chociaż kierownikiem budowy. Wtedy już nawet nie trzeba spawaczom zazdrościć. Niestety nie każdy z nas skończy takie studia. Ba, nie każdy z nas skończy studia, które nawet jemu samemu będą się podobały. Dyplom wyższej uczelni to jednak nie koniec drogi. To dopiero początek.

Pod koniec 2003 roku o jedną ofertę pracy walczyło 150 osób. W czerwcu 2006 roku już tylko 4 osoby. Zatem jest o co walczyć. Żeby jednak przystąpić do gry, trzeba wiedzieć, o co i dlaczego się walczy. Młodzi ludzie często nie wiedzą, co chcą robić. Wybieramy studia mając 19 lat. A mając naście lat niewiele się wie, niewiele się rozumie. Dziś są jednak możliwości, o których nie można zapominać. Podczas studiów można przecież pracować. Nawet najgłupsza praca dostarcza nam wiedzy o sobie, o naszych możliwościach i umiejętnościach. Podczas studiów można zacząć studiować na drugim kierunku. Można udzielać się w kołach naukowych. Można wyjeżdżać za granicę. Globalny rynek pracy kusi i oferuje nam możliwości rozwoju. To, co zrobimy podczas studiów, to droga do poznania tego, co chcemy robić w przyszłości.

Tomek, lat 27: Skończyłem Wydział Zarządzania na Uniwersytecie Gdańskim. Pracowałem od trzeciego roku studiów. Odbyłem staż w banku. Wyjechałem na płatne praktyki do dużej firmy consultingowej w Irlandii. Dziś pracuję jako doradca klienta w dużym banku. To, co wypracuję, otrzymuję w postaci premii. Lubię to, co robię.

Za granicą rynek całkowicie otworzył się na specjalistów. Gospodarki zachodnie wydają miliardy dolarów na kształcenie absolwentów. My często sami inwestujemy pieniądze i czas w samorozwój. I każdy z nas ma pełne prawo oczekiwać, że to, co zainwestował odbierze z nawiązką. Nie można jednak oczekiwać, że ktoś da nam to za darmo. Na świecie już w tej chwili są zawody deficytowe, jak np. w branży IT czy służbie zdrowia. Ale tak naprawdę w każdej dziedzinie za dobrych specjalistów się płaci. A specjalista to ten, który zainwestował w swoją edukację, który ma bogate doświadczenie zawodowe, który wie, do czego dąży i nie boi się ryzykować. A przede wszystkim, nie boi się pytać. Bo potencjalny specjalista dopiero się uczy. I sam sobie musi okazać trochę cierpliwości. Oczywiście na trójmiejskim rynku pracy wciąż liczy się szczęście. Nie każdy je ma. Czasami poświęcamy wiele lat pracy na zdobycie doświadczenia, zanim otrzymamy należne nam wynagrodzenie. Nasza gospodarka dopiero dorasta do odpowiedniej nobilitacji specjalistów. Uczy się, że kapitał ludzki jest bezcenny i że to on jest jedynym wykładnikiem sukcesu firmy. My – młodzi absolwenci także dopiero dorastamy do konieczności zmierzenia się z rosnącą konkurencją i spełnienia oczekiwań pracodawców. Powolutku zdajemy sobie sprawę z tego, że ukończone studia wyższe to początek kształtowania swoich kompetencji zawodowych. Młody absolwent musi także zmierzyć się z kulturą nieustannych zmian. Brak stabilności zawodowej to znak naszych czasów. Nawet ogromna firma nie zapewni nam gwarancji istnienia naszego stanowiska przez następnych kilka lat. Od samego początku musimy być gotowi do przekwalifikowania się, zmiany pracy, podjęcia ryzyka. Ciągle też trzeba pamiętać, że to my sami kształtujemy swoją karierę zawodową. Trzeba więc pilnować tego, by na ile to możliwe, żyć w zgodzie ze sobą. I dążyć do realizacji wyznaczonej przez siebie ścieżki zawodowej. Nikt nie zostanie specjalistą, nienawidząc tego, co robi. Bo każda kariera zawodowa wymaga zaangażowania. Nie bójmy się dążyć do robienia tego, co lubimy. Trójmiejski rynek pracy otworzył się na absolwentów. Cała reszta zależy już tylko od nas!

O autorze:

Marta Abel

Dodaj komentarz

Skip to content