Na czym polega idea unii bankowej? Powstała ona z potrzeby uzupełnienia jednolitego rynku finansowego UE o ściślejszy nadzór nad jego bezpieczeństwem i przeniesienia kontroli ze szczebla narodowego na poziom europejski. Nadzór to na razie jeden z filarów zacieśniającej się integracji fiskalnej Europy. Drugim, niezwykle ważnym elementem, jest tzw. resolution fund , czyli fundusz, którego środki przeznaczane byłyby na „amortyzowanie” bankructw tych banków, które są dzisiaj „zbyt duże, by upaść”. Celem takiego rozwiązania jest zapobieganie moralnemu hazardowi, uprawianemu dziś przez europejskich bankierów. Utworzenieresolution fund oznacza też de facto nowe opodatkowanie banków. Trzecim filarem są wspólne gwarancje depozytów.
Unia bankowa oznacza nowy ład instytucjonalny w Unii Europejskiej, budowany w trosce o wzrost stabilności systemu finansowego w krajach należących do strefy euro. Polska powinna być z oczywistych powodów zainteresowana wzrostem bezpieczeństwa finansowego strefy euro. Nie powinniśmy jednak ukrywać swojego rozczarowania, ponieważ nowa architektura sieci bezpieczeństwa finansowego w UE nie obejmuje całego jednolitego rynku finansowego, lecz jedynie jego część. Solidarne, europejskie podejście w celu wzrostu stabilności strefy euro powinno prowadzić przez wzrost stabilności całego europejskiego jednolitego rynku finansowego. Inaczej mówiąc, jeśli nowy ład instytucjonalny powodowałby wzrost stabilności europejskiego jednolitego rynku finansowego, to wówczas automatycznie również rosłoby bezpieczeństwo finansowe Eurolandu.
Niestety, zwyciężyła koncepcja odwrotna. Politycy europejscy przerazili się wizją rozpadu strefy euro i de facto zdecydowali się na integrację polityczną części UE.
Obecna koncepcja przyspieszonej integracji Eurolandu wynika w niewielkim stopniu z nadziei na dodatkowe korzyści ekonomiczne, lecz stanowi reakcję na zagrożenie dla stabilności strefy euro. Determinacja polityczna w tym zakresie wydaje się być wysoka, ponieważ panuje przekonanie, że alternatywą dla przyspieszonej integracji jest rozpad strefy euro.
Unia bankowa jest częścią programu procesu integracji politycznej, gospodarczej i walutowej i nie stanowi wyodrębnionego projektu dotyczącego wyłącznie europejskiego sektora bankowego. Utworzenie unii bankowej wiąże się z istotnymi implikacjami fiskalnymi i gospodarczymi, nie można ich zatem rozpatrywać oddzielnie. Odpowiedź na pytanie o korzyści i ryzyko związane z ewentualnym uczestnictwem w unii bankowej nie może abstrahować od konsekwencji wyłączenia się z procesu integracji gospodarczej. Warto w tym miejscu odnotować, że obecna koncepcja przyspieszonej integracji Eurolandu wynika w niewielkim stopniu z nadziei na dodatkowe korzyści ekonomiczne, lecz stanowi reakcję na zagrożenie dla stabilności strefy euro. Determinacja polityczna w zakresie przyspieszenia działań na rzecz faktycznej unii gospodarczej i walutowej wydaje się być wysoka, ponieważ panuje powszechne przekonanie, że alternatywą dla przyspieszonej integracji jest rozpad strefy euro.
W celu realizacji tego zadania Rada Europejska zwróciła się w czerwcu 2012 do przewodniczącego Hermana Van Rompuya, aby we współpracy z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, prezesem Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi oraz przewodniczącym Eurogrupy Jean-Claude Junckerem przygotował harmonogram działań prowadzących do faktycznej unii gospodarczej i walutowej. W rezultacie 5 grudnia 2012 został opublikowany raport W kierunku faktycznej unii gospodarczej i walutowej. Raport koncentruje się na państwach członkowskich strefy euro, co wynika z rozmiarów wewnętrznych i zewnętrznych wyzwań stojących przed Eurolandem. Skutki realizacji zawartego w raporcie planu dotyczyć będą wszystkich krajów UE.
Uzasadnieniem konieczności utworzenia faktycznej unii gospodarczej i walutowej jest konieczność stabilizacji gospodarek i systemów bankowych, ochrona obywateli przed skutkami niewłaściwych polityk gospodarczych i budżetowych, a także zapewnienie wysokiego poziomu wzrostu gospodarczego i dobrobytu społecznego. W dokumencie podkreśla się również, że bardziej zintegrowana UGW zabezpieczałaby państwa Eurolandu przed zewnętrznymi wstrząsami gospodarczymi i wzmacniałaby pozycję Europy w procesie globalizacji.
Uzasadnienie to nie wydaje się być przekonywujące. Świadczy o tym brak determinacji lub/i siły do likwidacji rzeczywistych źródeł przedłużającego się kryzysu zaufania, głównie hazardu moralnego w wykonaniu instytucji finansowych „zbyt dużych, aby upaść” oraz populistycznych polityków.
Istnieje duże ryzyko, że kraje UE nie będą w stanie osiągnąć porozumienia w zakresie resolution fund, czyli nie „dogadają się”, kto i ile będzie płacić na fundusz przeznaczony na cywilizowane bankructwa banków o znaczeniu systemowym, czyli zbyt dużych, aby upaść.
Wysoce prawdopodobny scenariusz realizacji unii bankowej ograniczy się do centralizacji kompetencji nadzorczych i regulacyjnych na szczeblu federalnym, natomiast kwestia odpowiedzialności finansowej za ułomny nadzór, błędne regulacje i decyzje pozostanie na szczeblu narodowym. Inaczej mówiąc, istnieje duże ryzyko, że kraje UE nie będą w stanie osiągnąć porozumienia w zakresie resolution fund , czyli nie „dogadają się”, kto i ile będzie płacić na fundusz przeznaczony na cywilizowane bankructwa banków o znaczeniu systemowym, czyli zbyt dużych, aby upaść.
Chciałbym się mylić, bo oznaczałoby to de facto konstrukcję unii bankowej, która powodowałaby przeniesienie hazardu moralnego na szczebel federalny i odraczała w czasie ryzyko katastrofy, ale na znacznie większą skalę. Jeśli zamiast resolution fund pozostałby na szczeblu federalnym jedynie Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, którego misją nie jest umożliwienie upadłości, lecz przeciwnie – wspieranie banków kreujących (tworzących) ryzyko systemowe, to konstrukcja unii bankowej powielałaby błędy systemu centralnego planowania i w krótkim okresie zastąpiłaby gospodarkę rynkową przez system oparty na cenach urzędowych.
Polska, wstępując dziś do unii bankowej, znalazłaby się w paradoksalnej sytuacji. Przekazałaby kompetencje nadzorcze na szczebel federalny, nie miałaby jednak dostępu do funduszy federalnych w sytuacji kryzysowej.
Nie wnikając w szczegóły, mamy obecnie sytuację, w której narasta ryzyko błędnej konstrukcji budowanej sieci bezpieczeństwa finansowego, która nie pozwala z optymizmem patrzeć na dalszy rozwój gospodarczy Eurolandu. Z drugiej strony, procesy integracji gospodarczej i politycznej uległy nasileniu. Polska, wstępując dziś do unii bankowej, znalazłaby się w paradoksalnej sytuacji. Przekazałaby kompetencje nadzorcze na szczebel federalny, nie miałaby jednak dostępu do funduszy federalnych w sytuacji kryzysowej, być może wywołanej niekompetencją federalnych organów nadzorczych. Fundusze federalne (EMS, dotacje EBC) wzmacniałyby w krótkim i średnim horyzoncie czasowym wiarygodność systemów bankowych w krajach Eurolandu, ale nie w krajach członkowskich UE spoza strefy euro.
W dłuższym okresie, bez rozwiązań przywracających dyscyplinę rynkową – np. bez funduszy typu resolution fund , wiarygodność Eurolandu spadnie, a tempo wzrostu gospodarczego będzie podobne do Japonii w ostatnich dwudziestu latach, tzn. oscylujące wokół zera. Wiara polityków europejskich w zastąpienie dyscypliny rynkowej przez administracyjne zakazy wydaje się dziś nie do podważenia.