Ze Sławomirem Ziemianowiczem , Starostą Słupskim, rozmawia Dawid Piwowarczyk
Panie Starosto, czy w związku z poprawą sytuacji na rynku pracy możemy już mówić o tym, że udało się rozwiązać wszystkie istotne problemy lokalnego – słupskiego, a także całego pomorskiego rynku pracy?
Patrząc z perspektywy Słupska i regionu słupskiego, to jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Natomiast to, co się stało ostatnio – zmiany wynikające częściowo z emigracji, częściowo z ożywienia rynku pracy w postaci pojawienia się wielu nowych ofert pracy – spowodowało, że bezrobocie w obszarze naszego powiatowego urzędu pracy bardzo mocno spadło. Spadek o 5 tys. osób w tak krótkim okresie jest na pewno satysfakcjonujący. Bezrobocia na poziomie poniżej 20 tys. osób nie notowaliśmy bowiem od bardzo dawna.
A z czego wynika ten spadek?
Po pierwsze, jest bardzo dużo ofert pracy. Ludzie znajdują sobie pracę nawet bez pomocy i wsparcia urzędów pracy. By pokazać skalę zjawiska, powiem, że w najgorszych dla słupskiego rynku pracy miesiącach trafiało do urzędu 200- 300 ofert, teraz jest to średnio 800-900, a w rekordowym miesiącu wpłynęło ich ponad 1000. Doszło do tego, że coraz trudniej zatrudnić dobrego pracownika. Docierają do mnie sygnały od przedsiębiorców, że są oni gotowi zwiększać dynamicznie zatrudnienie, ale brakuje chętnych do pracy. Kolejnym czynnikiem jest poważny ubytek ludzi, szczególnie wśród młodych pracowników, powstały wskutek czasowych lub stałych wyjazdów do pracy za granicę. Następnym elementem jest to, że całkiem spora liczba osób zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy to osoby, które tak naprawdę nie są bezrobotne, a rejestrują się tylko po to, by uzyskać darmowe ubezpieczenie zdrowotne. W rzeczywistości są to osoby aktywne zawodowo zatrudnione w szarej strefie lub takie, które wyjechały za granicę. Bardzo często zdarza się, że w przypadku, gdy takiej osobie oferuje się zatrudnienie, ona bez zapoznania się z jego warunkami mówi, że nie jest zainteresowana pracą i prosi o wykreślenie z rejestru. Następnie po okresie 3 miesięcy ponownie wraca do urzędu i rejestruje się, by nabyć uprawnienia do ubezpieczenia.
A jak Pan Starosta jako pracodawca ocenia rynek pracy? Czy sektor publiczny także zatrudnia ludzi i przyczynia się tym samym do spadku bezrobocia?
Należy mieć świadomość tego, że sektor ten ma swoją dynamikę w zakresie zatrudniania. Jest ona wynikiem zmiany prawa albo ma charakter „wyborczy”. Jednak przez cały czas w sektorze publicznym istnieje popyt na osoby, które mają wiedzę oraz praktyczne umiejętności w zakresie pozyskiwania i rozliczania środków unijnych. Takich osób jest niestety niewiele i bardzo się one cenią. Na tym obszarze na pewno odbędą się ruchy kadrowe. Sporo osób potrzebnych też będzie w instytucjach otoczenia biznesu. Tam również trafią w najbliższych latach niemałe środki pomocowe i konieczne będzie zatrudnienie nowych osób, tak by absorpcja tych środków przebiegała sprawnie.
A jak się zmienia kwestia zatrudnienia „na czarno”?
My nie mamy żadnych narzędzi do pomiaru tego zjawiska. Natomiast moja opinia jest taka, że szara strefa nadal funkcjonuje, a usługi są tym sektorem, gdzie zjawisko to jest najbardziej rozpowszechnione.
A co jest z Pana punktu widzenia obecnie największym problemem na rynku pracy? Co by należało zmienić i w jakim kierunku, żeby sytuacja na słupskim rynku pracy uległa znaczącej poprawie?
Nie można tutaj przeprowadzić szybkiej zmiany. W Słupsku mamy bardzo niedobrą strukturę bezrobocia. Ponad 70% bezrobotnych to osoby z wykształceniem zawodowym i niższym. Znaczna część tych ludzi nie jest w stanie sprostać wymaganiom współczesnego rynku pracy. I tu czeka nas ciężka, mozolna, długotrwała i kosztowna praca u podstaw.
A propos środków, czy pomoc unijna może ułatwić kreowanie pozytywnych zjawisk na rynku pracy?
Jest taka szansa. Ale ci ludzie muszą chcieć. Muszą mieć atrakcyjne możliwości. Trzeba pracodawców bardziej zachęcać, tak by byli oni gotowi podejmować trud zatrudniania takich osób. Bowiem w przypadku takich pracowników trzeba będzie poza dostosowaniem zawodowym wykonać pracę w celu zmiany ich mentalności.
A czy myśli Pan, że jest szansa na znaczącą poprawę sytuacji osób wykluczonych, młodych, kobiet, osób starszych?
Szansa na znalezienie środków, by te grupy objąć pomocą, będzie większa. Natomiast to, czy będziemy potrafili po to sięgnąć, zależeć będzie od tego, jakie projekty będziemy w stanie przygotować. Ja wierzę w tę szansę, w to, że znajdą się mądrzy ludzie, którzy będą w stanie podjąć ten trud i skutecznie działać. Ale musimy mieć świadomość, że tu nie wystarczą już proste recepty. Same dotacje czy prace interwencyjne to już będzie za mało.
Dziękuję za rozmowę.