Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Dobry ekosystem receptą na innowacje

Michał Wroczyński

Michał Wroczyński

Prezes Zarządu, Samurai Labs

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego i Radia Gdańsk

Leszek Szmidtke: Fido Intelligence działa w Trójmieście i w Dolinie Krzemowej w Kalifornii. Firma innowacyjna, więc rozmowa przez ocean przy pomocy Skypa i chyba częste pytanie: skąd taki podział?

Michał Wroczyński: W Trójmieście jest wielu mądrych, pełnych pasji, twórczych i dobrze wykształconych młodych ludzi. Mimo to nie powstają u nas globalne wynalazki czy produkty. Dominują mniej lub bardziej udane próby kopiowania lub odtwarzania czegoś, co już w świecie istnieje. Takie tworzenie modelu w modelu. Nawet ciekawe polskie inicjatywy, jak Onet czy Gadu­‑gadu, są kopiami tego, co wcześniej powstało w Stanach Zjednoczonych. Nowatorskie koncepty rozwijają się w określonych warunkach. Dolina Krzemowa jest bardzo małym miejscem, porównywalnym z Warszawą, i jest to czwarta największa gospodarka świata. Co powoduje, że właśnie w tym miejscu firmy tak dynamicznie rozwijają się i ciągle przybywa nowych? Dlaczego tak wiele innowacyjnych pomysłów znajduje szybkie i racjonalne finansowanie, mentoring lub inną pomoc? Burton Lee, dziekan z Uniwersytetu Stanforda badający takie ekosystemy, również doradzający wielu rządom w Europie, m. in. Estonii, jeździ po świecie prezentując ten ekosystem, zwracając uwagę przede wszystkim na szybkość działania i specyficzną jedyną w swoim rodzaju kulturę porażki i wzajemnego zaufania.

Zarówno dla mnie jak i dla moich współpracowników niezwykłym doświadczeniem jest obecny w Dolinie kult porażki i wzajemne zaufanie. Niepowodzenie jest traktowane jako lekcja dużo ważniejsza niż sukces. Takiej kultury nie spotykamy za często w dużym biznesie. W krajach Unii Europejskiej nawet wsparcie dla przedsiębiorstw tak skonstruowano, że niepowodzenie jest karane.

Dolina Krzemowa jest taką mityczną krainą, którą chciałby mieć u siebie każdy kraj i region. Jednak nie ma sobie równych i mimo prób nie ma naśladowców.

Przed wiekami Grecja stworzyła podwaliny naszej cywilizacji i zadecydowało o tym wiele czynników połączonych w spójną całość. Często porównuje się specyficzne warunki panujące w Grecji i Dolinie Krzemowej – pojedyncze sadzonki nie przesądzają o wyglądzie ogrodu, decyduje cały ekosystem. W Polsce żyjemy w przekonaniu, że biznes ma charakter „gry o sumie zerowej” i żeby móc wygrać, ktoś inny musi przegrać. A w Dolinie Krzemowej ludzie dzielą się swoimi pomysłami wierząc, że dzięki temu wzrasta szansa na ich przeformułowanie, czy ewolucję, i wdrożenie, nie bojąc się kradzieży – co u nas niestety zdarza się dosyć często. Zarówno dla mnie jak i dla moich współpracowników niezwykłym doświadczeniem jest obecny w Dolinie kult porażki i wzajemne zaufanie. Niepowodzenie jest traktowane jako lekcja dużo ważniejsza niż sukces. Takiej kultury nie spotykamy za często w dużym biznesie. W krajach Unii Europejskiej nawet wsparcie dla przedsiębiorstw tak skonstruowano, że niepowodzenie jest karane. Co prawda, jest co raz więcej przykładów pomocy oferowanej firmom, także innowacyjnym, ale spora część tego wsparcia nie wyłamuje się ze schematów klasycznego biznesu. A przecież ruszając z nowym pomysłem, nie jestem w stanie powiedzieć, ilu ludziom zagwarantuję zatrudnienie w pierwszym, drugim roku i kolejnych latach.

W Polsce pokutuje przekonanie, że start -up to miniaturka dużej firmy. Tymczasem innowacyjność nie polega na poprawnym wykonywaniu biznesplanu, czy wypełnieniu skomplikowanego wniosku o dofinansowanie, ale na stworzeniu wyraźnej zmiany, zaproponowaniu tego, czego nie było wcześniej

Innowacje są tak nieprzewidywalną częścią gospodarki, że tradycyjnie rozumiany biznesplan nie ma tu zastosowania. W Dolinie Krzemowej nie stosuje się takich biznesplanów dla innowacyjnych start­‑upów. Braliśmy udział w badaniach „startupgenome” analizujących losy 3600 start­‑upów, oceniających m. in. dlaczego niektóre upadają. Okazało się, że jeżeli firma raz lub dwa razy nie skręci mocno z wcześniej obranej drogi, to raczej się nie rozwinie. Doskonałym przykładem jest YouTube. Początkowo miał to być serwis randkowy. Nie cieszył się dużym zainteresowaniem, ale ludzie umieszczali tam swoje filmy. Twórcy serwisu skręcili więc w tym kierunku i wygrali. W naszym, europejskim myśleniu trzeba przygotować plan na dwa lata do przodu i konsekwentnie go realizować. W Dolinie Krzemowej najważniejsza jest interakcja z odbiorcą, ciągłe szukanie i próbowanie. Innowacyjność startup­‑ów powinna między innymi polegać na olbrzymiej elastyczności. Na Pomorzu, czy szerzej w całej Polsce, pokutuje przekonanie, że start­‑up to miniaturka dużej firmy. Tymczasem innowacyjność nie polega na poprawnym wykonywaniu biznesplanu czy wypełnieniu skomplikowanego wniosku o dofinansowanie, ale na stworzeniu wyraźnej zmiany, zaproponowaniu tego, czego nie było wcześniej. Innowacyjne przedsięwzięcia powstają przede wszystkim wokół uczelni, tworzą je młodzi ludzie posiadający w sobie tą cudowną naiwność, że mogą zmienić świat (i przy okazji zostać milionerami). Motywacja finansowa była głównym bodźcem tylko w przypadku 7% start­‑up’ów (według badania „startupgenome”)! Dlatego to nie tradycyjna „kultura biznesowa” jest źródłem innowacji. Żeby zrozumieć, czym jest fenomen Doliny Krzemowej, warto tam po prostu pojechać i poznać ten specyficzny „mindset” – inny sposób myślenia. Dużo osób nam pomogło, więc czujemy się zobowiązani udzielać pomocy innym w stawianiu swoich pierwszych kroków w Kalifornii.

Fido Intelligence zawędrował tam po naukę?

W oparciu o swoje wieloletnie badania naukowe, z pogranicza lingwistyki, logiki czy matematyki tworzymy globalną technologię, która umożliwia głębsze rozumienie przez komputery tego, co napisał lub powiedział człowiek. W Polsce doskonale rozwija się część naukowa. Mamy świetny zespół ludzi młodych, „szalonych”, wykształconych na Politechnice Gdańskiej i Uniwersytecie Gdańskim, CERN-ie i innych europejskich uczelniach. Jednak działania, zamieniające naszą technologię w nowy, globalny standard prowadzimy w Dolinie Krzemowej. Tam nie ma sztywnej hierarchii na europejską modłę, łatwo trafić do decydentów i rozpocząć współpracę. Działa tutaj zasada „paying forward” – każdy coś wnosi do wspólnego systemu, nie patrząc tylko na swoje krótkoterminowe korzyści. Wszystko dzieje się 10 razy szybciej, np. rejestracja firmy to czas ok. 15 minut. Kwadrans zajęło nam też zainteresowanie naszą technologią i rozpoczęcie współpracy z najbardziej innowacyjną uczelnią – Stanford Univeristy.

W Polsce żyjemy w przekonaniu, że to wielkie koncerny są bardzo innowacyjne i przynoszą nam najnowocześniejsze rozwiązania. To błędne przekonanie! Duże firmy są głównie zainteresowane sprzedażą swoich produktów – i o ile dominują na rynku, nie zależy im na innowacyjności. „Wykradają” też najlepszych absolwentów, których potencjału nie są w stanie w pełni wykorzystać.

W polskich realiach wsparcie startujących firm, poza nielicznymi przypadkami, spoczywa na barkach instytucji samorządowych lub rządowych. Jak stworzyć warunki do rozwoju?

Wydaje się, że w Polsce w interesie publicznym jest stworzenie warunków dla młodych talentów, chcących zakładać start­‑upy. Muszą wierzyć, że w ten sposób mogą zmienić świat i odniosą większy sukces, niż w przypadku wyboru kariery w korporacji. W Polsce żyjemy w przekonaniu, że to wielkie koncerny są bardzo innowacyjne i przynoszą nam najnowocześniejsze rozwiązania. To błędne przekonanie! Duże firmy są głównie zainteresowane sprzedażą swoich produktów – i o ile dominują na rynku, nie zależy im na innowacyjności. „Wykradają” też najlepszych absolwentów, których potencjału nie są w stanie w pełni wykorzystać. Innowacje, na których powinno nam zależeć, są w start­‑upach. Właśnie tam studenci lub absolwenci przez kilka lat ciężko pracują, żeby ich marzenie stało się produktem, który odniesie międzynarodowy sukces. Nie jest to łatwe zadanie, bo dręczą ich wątpliwości, są potknięcia, ale cały czas jest mentalne i systemowe wsparcie: „nie przejmuj się, próbuj dalej”. Uważam, że właśnie tej kultury – zarówno w Polsce jak i całej Europie, bardzo brakuje.

Chcemy, dzięki pomocy wielu wspierających nas instytucji, zaszczepiać tą kulturę innowacji w Trójmieście. Będziemy dalej zapraszać wybitne osobistości z Krzemowej Doliny.Ci, którzy już u nas gościli, byli zachwyceni naszymi absolwentami, wysokim poziomem nauki, ale też pytali, dlaczego to u nas nie działa.

My też pytamy, dlaczego to u nas nie działa…

Ten nasz ekosystem, „ogród” w którym mają rosnąć innowacje, jest silnie ustrukturyzowany, dużo jest myślenia korporacyjnego, brakuje nam wzajemnego zaufania i gotowości, żeby działać niestandardowo. Dominuje też przekonanie, że najważniejsze jest to, jak najszybciej nauczyć start­‑upy biznesu. Wyobraźmy sobie metaforycznie młodych obiecujących artystów: na starcie każemy im się uczyć, jak się reklamuje sztukę, zakłada firmę, organizuje wystawy, rozlicza sprzedane dzieła. Nie dając im przestrzeni na to, by tworzyli i wypracowywali własny styl. Innowacji nie można się nauczyć – trzeba stworzyć kulturę, w której ona rośnie i się rozwija. Modele biznesowe przydają się później. Poza tym, specjalistów od biznesu jest dużo więcej niż innowatorów.

Jak mogą pomóc instytucje publiczne?

Mam inne pytanie: jaką innowację zaadaptowały trójmiejskie instytucje publiczne?

Nie znam takiego przypadku.

Dla firm startujących z oryginalnymi pomysłami duże znaczenie ma to, żeby szybko znaleźć pierwszego odbiorcę. Instytucje publiczne mogłyby pomóc, ale prawo o zamówieniach publicznych wyklucza takie inicjatywy. Start -upy nie mogą zostać same z ryzykiem.

Ja znam kilka przykładów: Gdański Park Naukowo­‑Technologiczny, Pomorski Park Naukowo­‑Technologiczny czy investGDA. Na różne sposoby wspierają młode start­‑upy. Dla startujących z oryginalnymi pomysłami firm duże znaczenie ma to, żeby szybko znaleźć pierwszego odbiorcę. Instytucje publiczne mogłyby pomóc, ale często prawo o zamówieniach publicznych wyklucza takie inicjatywy. Start­‑upy nie mogą zostać same z ryzykiem. Trzeba się nim podzielić i na przykład miasto mogłoby utworzyć jakiś mały budżet przeznaczony na współpracę z małymi firmami. Może na początek z kilkoma, które zaoferują jakiś produkt za 10–20 procent ceny rynkowej. Nawet jeśli powiedzie się tylko jednej z nich, to i tak będzie to duży zysk. Zgoda na dzielenie się ryzykiem ma ogromne znaczenie dla młodych ludzi i w przyszłości o takich rozwiązaniach trzeba pomyśleć. Parki technologiczne są elementem takiego ekosystemu, bo potrafią wspierać startujących. Kolejnym elementem są fundusze inwestycyjne typu seed. Niestety, w Polsce zasady współpracy z tą formą kapitału na starcie ograniczają start­‑up, gdyż często fundusze te oczekują nawet połowy udziałów w przedsięwzięciu. Dla porównania – w Dolinie Krzemowej jest to zazwyczaj 10 procent. Kiedy za pieniądze funduszu można już przeprowadzić badania, stworzyć prototyp i chce się całość wyskalować, żeby trafić w rynek, potrzebne są duże nakłady. Jeśli fundusz wcześniej zażyczył sobie prawie połowy udziałów, to dofinansowanie powoduje utratę kontroli przez założycieli i to ludzie od finansów zaczynają prowadzić firmę – pojawia się konflikt…

Jak powinna wyglądać pomoc publiczna? W jakim kierunku regionalne, lokalne samorządy powinny zmierzać?

Może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale pieniądze są w tym całym systemie wtórne. W Dolinie Krzemowej nie ma pieniędzy państwowych. Najważniejsze wydaje się zrozumienie i zaimplementowanie elementów tej otwartej kultury innowacji. Do tego musi jednak powstać cały złożony ekosystem. Należy zacząć od uczelni, gdyż tam powinny rodzić się innowacje. Kolejnym elementem jest finansowanie, czyli wspomniane fundusze. Trzeba ograniczyć ich apetyt. Właścicielami firmy nie mogą być księgowi wskazani przez fundusz. Potrzebne też jest wsparcie, kibicowanie takim przedsięwzięciom. To też strategiczne decyzje, w jakim kierunku młodzi ludzie mają się kształcić, czy po zakończeniu studiów mają być dobrymi pracownikami dużych korporacji, czy decydować się na samodzielność i to samodzielność innowacyjną. Moim zdaniem wybór jest oczywisty i na dowód kolejny przykład z USA: start­‑upy stworzyły 3 mln miejsc pracy! Dlatego jest to też kwestia wyboru między wspieraniem tradycyjnej gospodarki a zaangażowaniem się w stworzenie całego systemu wspierania małych, innowacyjnych firm. Jeżeli uda się zbudować ekosystem podobny do tego w Dolinie Krzemowej, będziemy mieli nie tylko trójmiejskie, ale i globalne sukcesy szybciej niż myślimy!

Dziękuję za rozmowę.

Michał Wroczyński

O autorze:

Michał Wroczyński

Michał Wroczyński – lekarz, terapeuta, kognitywista i futurolog. Od ponad 15 lat tworzy systemy sztucznej inteligencji oraz rozumienia języka naturalnego. Twórca czterech start‑up’ów, w tym laboratorium sztucznej inteligencji Samurai Labs, które zajmuje się wykrywaniem i przeciwdziałaniem przemocy w internecie. Swój czas dzieli na dwa domy – w Trójmieście i w San Francisco.

Dodaj komentarz

Skip to content