Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Rośnie skuteczność

Z Andrzejem Liberadzkim , Prezesem Agencji Rozwoju Pomorza, rozmawia Dawid Piwowarczyk .

– Panie Prezesie, czy warto prowadzić działalność gospodarczą i być małym lub średnim pomorskim przedsiębiorcą?

– Warto i według mnie są na to dowody. W tej kategorii przedsiębiorczość uprawia bardzo znaczna grupa Pomorzan, która dodatkowo radzi sobie lepiej niż robią to w innych regionach kraju. Co dziesiąta osoba posiada własną firmę (druga pozycja w kraju). Przedsiębiorstwa z sektora MSP generują u nas 54% nakładów inwestycyjnych (średnia krajowa 45%). Najwięcej w kraju (12% pomorskich firm) prowadzi też badania związane ze swoją działalnością. Tak więc Pomorzanie, zakładając własne działalności, potwierdzają, że ich prowadzenie może być sensowne i opłacalne. Oczywiście z zastrzeżeniem, że znamy wszystkie bóle, jakie wciąż towarzyszą prowadzeniu biznesu w Polsce.

– A co decyduje o tym, że obecne warunki są mniej lub bardziej korzystne?

– Mamy okres wzrostu gospodarczego i ogólnie poprawę nastroju. Pojawiają się też coraz większe możliwości w związku z Unią Europejską. Stwarza ona wielką i unikalną szansę rozwoju MSP w Polsce. W latach 2007-2013 pomorscy przedsiębiorcy mogą aplikować o ponad 700 mln zł pomocy tylko z Regionalnego Programu Operacyjnego. Do tego dołożyć należy część z 27 mld zł z Programu Operacyjnego „Innowacyjna Gospodarka” na poziomie krajowym.

– Dotychczasowe opinie przedsiębiorców oceniające dostęp do środków unijnych dalekie są od zachwytu.

– Przedsiębiorcy mogą być zniechęceni, gdyż rzeczywiście system przekazywania im środków jest wciąż skomplikowany i zmienia się wolno. Niemniej, lata 2004-2006 pokazały, że mimo tych barier wnioski o dofinansowanie projektów MSP są składane, a pieniądze przyznawane. Tylko za pośrednictwem naszej Agencji firmy podpisały dotychczas umowy na około 190 mln zł. Owe 4000 wniosków, które do nas złożono, świadczą raczej o sporym zainteresowaniu. Z roku na rok obserwujemy jego wzrost. Jednocześnie, co ważniejsze, z terminu na termin rośnie skuteczność tych starań – mniej więcej co trzeci wniosek wchodził do realizacji i finansowania. Bardzo przydatne dla firm okazało się aplikowanie do przedakcesyjnego funduszu Phare. Był to poligon, na którym można się było wiele nauczyć.

– Czy jest szansa na uproszczenie systemu tak, by przedsiębiorcy uznali go za „strawny”?

– To pytanie przede wszystkim do instytucji rządowych. Jeżeli chodzi o budowanie systemu, to jak na razie nie mieliśmy wiele do powiedzenia, choć zgłaszaliśmy liczne praktyczne uwagi i poprawki. Różne konsultacje na linii z PARP okazywały się jednak fikcją. Jako Regionalna Instytucja Finansująca traktowani jesteśmy często jak chłopiec do bicia, a nie prawdziwy partner. Decyzje dotyczące wymagań, koniecznej dokumentacji, procedur i terminów rodzą się na poziomie krajowym. Umowy, które potem podpisujemy, tworzone są pod presją czasu i „świętości” misji, którą realizujemy. Nie mamy łatwo. Liczymy jednak, że w przyszłym okresie programowania będziemy mieli więcej do powiedzenia, zwłaszcza w ramach RPO. Za sposób podejścia do dystrybucji pieniędzy dla MSP innymi kanałami trudno mi ręczyć. Osobiście jestem umiarkowanym optymistą. Z drugiej strony, istnieje pewne ryzyko, że przeniesienie zbyt wielu decyzji na poziom regionalny zwiększy lokalne partykularyzmy. Potrzebny jest więc jakiś złoty środek.

– Czy system kontroli jest konieczny? Czy zdarzają się próby wyłudzania środków unijnych?

– Tak. W naszym RIF-ie wykryliśmy próbę wyłudzenia środków pomocowych w wysokości 800 tys. zł. Aczkolwiek trudno traktować jeden taki przypadek w ciągu 3 lat jako wystarczający pretekst do „usztywnienia” systemu poprzez przesadne kontrole.

– Panie Prezesie, czy zna Pan jakieś opracowanie, które szacowałoby koszty działania systemu i jego efektywność.

– Nie znam. Jest trochę za wcześnie. W latach 2004-2006 testowaliśmy system. Na ile jest efektywny, trudno mi powiedzieć. Mogę jednak podać dane z naszego RIF-u. Koszt funkcjonowania RIF w ARP S.A. (czyli na Pomorzu) w latach 2003-2006 w relacji do wielkości środków zakontraktowanych w tym czasie wyniósł 3,3%. Inny wskaźnik to średnioroczna „wydajność” kontraktowania przypadająca na jedną osobę zatrudnioną w naszym RIF – wynosi ona 3,1 mln zł. Na tej podstawie twierdzę, że pracujemy efektywnie.

– Panie Prezesie, czy dotychczasowe doświadczenia z wydatkowania środków unijnych nie świadczą o tym, że proporcje pomiędzy środkami kierowanymi do biznesu a przeznaczanymi na inne projekty są zachwiane, i że biznes jest tutaj pokrzywdzony?

– „Urzędowy” punkt widzenia Agencji, która odpowiedzialna jest za wspieranie pomorskich MSP jest taki, że dla MSP „zawsze jest za mało”. Środki na ten cel powinny być większe. Nie może istnieć dobry i zasobny region, w którym przedsiębiorczość będzie słaba. Ale wiadomo, że są też inwestycje infrastrukturalne czy rozwój zasobów ludzkich. Marszałek Województwa wie dobrze, że brak odpowiedniej infrastruktury – lokalnej i regionalnej – hamuje rozwój regionu. Aktywność gospodarcza zwykłych ludzi decyduje w ostateczności o wszystkim, a na Pomorzu szczególnie. Dlatego wciąż trwa dyskusja, czy środków na MSP w ramach RPO będzie wystarczająco dużo. Aktualnie przyznano na ten cel 21% całej puli.

– Ale nowoczesna gospodarka bardziej potrzebuje nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjno-informatycznej niż na przykład chodników czy ścieżek rowerowych.

– Jako przedstawiciel instytucji, która razem z PAIiIZ informuje oraz obsługuje inwestorów rozważających możliwość lokowania biznesu na Pomorzu, mamy świadomość, jak wiele inwestycji ucieka stąd ze względu na brak terenów, dróg czy planów zagospodarowania. Pomorskie i cała Polska są jeszcze na takim etapie, że infrastruktura długo będzie jednym z priorytetów. A ścieżki rowerowe, w których przoduje Gdańsk, niech powstają. Choć warto pamiętać, że niska jakość życia nie jest akurat głównym problemem Pomorza.

– A jak Pan ocenia propozycję, by duże firmy straciły możliwość aplikowania o środki pomocowe przeznaczone na wsparcie gospodarki?

– Jedna duża inwestycja zamyka szansę na uzyskanie dotacji dziesiątkom czy setkom drobnych firm. Duże, mocne przedsiębiorstwa mają zdecydowanie więcej możliwości samofinansowania. Nie można budować konkurencyjnej gospodarki bez silnego sektora MSP. Dobrym przykładem jest choćby Dania, która nie ma wielkiego przemysłu, a gospodarkę posiada świetną. Patrząc na to, jakie środki unijne trafiły do KGHM, należy protestować. Zresztą Unia Europejska dała już za to Polsce burę.

– Czy Pana zdaniem zdrowy jest podział na środki miękkie – trafiające na przykład na dofinansowanie szkoleń, doradztwa – i tak zwane twarde, z których można sfinansować zakup maszyn czy rozbudowę zakładu?

– W każdym spotkaniu z przedsiębiorcami powraca ten problem. Właściciele firm głośno domagają się zwiększania kwot na inwestycje. Polskie firmy są nie­doinwestowane, muszą więc poszukiwać źródeł finansowania, przy czym ponad 80% z nich wystrzega się brania kredytów. To zła sytuacja. Jestem za przesuwaniem środków zgodnie z sugestiami przedsiębiorców i ścisłym monitorowaniem skuteczności projektów miękkich, gdyż jest tu znaczne pole do marnotrawstwa. Niemniej, jeszcze w okresie funduszy Phare widać było, jak wiele przedsiębiorstw rozwija się dzięki nakładom na szkolenia, promocję, przygotowywanie planów rozwoju czy udział w wystawach.

– Przedsiębiorcy podnoszą niekiedy zarzut niejasności i braku przejrzystości procedur oceniających i kwalifikujących wnioski.

– Im większa komplikacja systemu, tym mniejsza przejrzystość oceny. Mówiliśmy o tym wcześniej. Oceny formalnej wniosków dokonują ludzie dobrze przygotowani. Zresztą jest ona z natury pozbawiona subiektywizmu. Części ekonomicznej oceny również nie da się oszukać. Gorzej bywa w zespołach oceniających stronę merytoryczną projektów. Tutaj brakuje ludzi dobrze znających się na poszczególnych branżach. Najtrudniejsze merytorycznie oceny (na przykład w SPO WKP) trafiały do PARP w Warszawie – taka była procedura. Struktura osobowa Komisji Oceny Projektów przy ZPORR (ciało regionalne powoływane przez Marszałka) wymaga w następnym okresie przemyślenia. Zastosujemy każde dobre rozwiązanie. Gdyby jednak jako miernik mijającego okresu programowania przyjąć liczbę odwołań czy pozwów sądowych kierowanych wobec naszego RIF, wyszłoby na 4+. Ich ilość jest znikoma. Wiem jednak, iż rzeczywistość jest bardziej złożona, zaś Agencja powinna być pełna pokory wobec własnej niedoskonałości.

– A może krokiem w dobrą stronę jest propozycja, żeby na początku składać tylko konspekt projektu, a wszelkie dokumenty już po uznaniu go za rokujący sukces?

– Jest taki pomysł i popieram go po głębszym przemyśleniu całej nowej procedury.

– Panie Prezesie, czy mamy na Pomorzu wdrożony program oceny efektywności już zrealizowanych inwestycji? Wiadomo, że nawet w przypadku projektów niekomercyjnych można ocenić ich pozytywne lub negatywne oddziaływanie.

– Jeśli mówi Pan o wnioskach naszych przedsiębiorców, to proszę powiedzieć, jak ocenić dziś tę masę 1200 realizowanych projektów? Jeśli zaś pyta Pan o owych kilkaset inwestycji samorządowych, to zapewne również jest to problem czasu na ich zbadanie. Myślę, że za wcześnie na odpowiedź. Agencja Rozwoju Pomorza S.A.

uruchomiła projekt Pomorskie Obserwatorium Gospodarcze, które dało nam szansę na podejście do tego tematu. Ankietę (bardzo zresztą obszerną) rejestrującą kondycję naszej przedsiębiorczości oddało około 2300 firm, a więc 41% wszystkich małych i średnich (poza mikro) działających w województwie. Pytamy tam również o pomoc unijną. Może czegoś się dowiemy?

– Czy nie jest tak, że środki unijne mogą nas rozleniwić? Że będziemy marnować szanse drzemiące gdzie indziej?

– To może ewentualnie dotyczyć instytucji otoczenia biznesu i ośrodków władzy decydujących o wspieraniu gospodarki. Przedsiębiorcom to jednak nie grozi. To ludzie aktywni i mocno stąpający po ziemi, a także obdarzeni instynktem sukcesu i woli osiągania zysku.

– Gdy się spotkamy za kilka lat, czy będziemy mogli powiedzieć, że udało się wyeliminować wady systemu dystrybucji środków pomocowych?

– Po pierwsze, w Unii istnieje konkurencja państw wykorzystujących pomoc. Po drugie, w Polsce jest opinia publiczna, która wymusi poprawę. Widzimy także, że firmy się uczą. Projekty są coraz lepsze. Ponadto coraz skuteczniej umiemy przekonywać do naszych racji (najlepszej dla Polski struktury pomocy czy trybu jej udzielania) Brukselę. Uważam, że będzie coraz lepiej. Nasz region wykorzysta szansę, którą stworzyło wejście do Unii. Już ją wykorzystuje.

– Dziękuję za rozmowę.

ppg3-2006_skutecznosc_tabela1

 

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Nie „ile”, ale „co” Unia daje Pomorzu?

W ramach Polityki Spójności realizowanej przez Unię Europejską do Polski trafiają fundusze na realizację określonych celów. Są one dystrybuowane przez Sektorowe Programy Operacyjne oraz Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego (ZPORR). Celem inwestycji realizowanych ze wsparciem środków unijnych, zgodnie z założeniem Polityki Spójności i odnowionej Strategii Lizbońskiej, jest budowanie konkurencyjności służącej wzrostowi gospodarczemu, wzrostowi zatrudnienia i spójności społecznej.Środki wykorzystywane w ramach ZPORR (zarządzane na szczeblu wojewódzkim) są najsprawniej wydawanymi środkami ze wszystkich programów operacyjnych. Obawy przed problemami z wykorzystaniem funduszy strukturalnych przez samorządy (na przykład zapewnienie wkładu własnego, przygotowanie projektów) nie sprawdziły się, a doświadczenia wręcz wskazały na lepszą efektywność absorpcji funduszy strukturalnych na szczeblu regionalnym niż centralnym.

Na koniec kwietnia 2006 roku wykorzystanie środków w ramach ZPORR było najwyższe spośród wszystkich Programów Operacyjnych. Wartość podpisanych umów o finansowanie osiągnęła 8,8 mld zł i przekroczyła 75,6% alokacji na cały okres programowania w latach 2004-2006. W tym samym okresie płatności dla beneficjentów wynosiły 14,5% środków przeznaczonych na ZPORR. Spośród 16 województw pomorskie osiągnęło najwyższy wskaźnik podpisanych umów w ramach ZPORR w stosunku do przyznanych środków – prawie 90%. Najwięcej środków zostało przeznaczonych na inwestycje w rozbudowę i modernizację infrastruktury.

W następnym okresie programowania środki unijne przeznaczone dla Polski będą kilka razy większe niż w latach 2004-2006. Dużo większa część tych środków będzie zarządzana przez samorządy wojewódzkie głównie w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych. Do Pomorza trafi prawie 900 mln euro w ramach RPO [1] oraz 350 mln euro z EFS. Dzięki decentralizacji programów operacyjnych samorząd wojewódzki będzie miał dużo większy wpływ na alokację środków unijnych zgodną z potrzebami regionu.

Wykorzystując środki w ramach ZPORR oraz Regionalnego Program Operacyjnego 2007-2013, samorząd województwa ma wpływ na zmniejszenie luki rozwojowej między Pomorzem a regionami bardziej rozwiniętymi, jak na przykład Mazowszem czy Śląskiem, oraz na konwergencję tego regionu w stosunku do UE 25. Najbardziej mierzalnymi i pożądanymi wskaźnikami rozwoju są wzrost PKB oraz wzrost zatrudnienia.

Wskaźnik PKB na mieszkańca w 2003 roku w województwie pomorskim wynosił 46,3% średniej UE 25 i był niższy niż średni poziom tego wskaźnika dla Polski. Stopa bezrobocia w Polsce jest najwyższa spośród wszystkich 25 państw Unii Europejskiej i na koniec kwietnia 2006 roku wynosiła 16,8%. Niestety województwo pomorskie nadal znajduje się w grupie regionów europejskich o najwyższym wskaźniku bezrobocia – mimo jego stosunkowo dynamicznemu spadkowi. Polityka Spójności jest więc nam bardzo potrzebna.

Dzięki środkom strukturalnym Samorząd Województwa Pomorskiego ma wpływ także na konwergencję wewnątrz regionu. Według danych z raportu IBnGR („Sukces rozwojowy polskich województw”) Pomorskie zalicza się do regionów o znacznej wewnętrznej rozpiętości rozwojowej. Na zróżnicowanie podregionów województwa pomorskiego najsilniej wpływa dynamika gospodarki, a ściślej dynamika PKB, wydajność pracy i warunki pracy. Najlepiej rozwijające się podregiony to podregion gdański i słupski. Martwi natomiast słaby poziom dynamiki gospodarki Trójmiasta, ponieważ to duże ośrodki miejskie powinny być główną siłą napędową zmian.

Od wysokości funduszy dostępnych dla Pomorza zależy ilość i wielkość wykonanych inwestycji. Jednakże procesy konwergencji zależą nie tylko od wysokości wydatkowanych funduszy, lecz od tego, na jakie cele zostaną one przeznaczone i jaki wpływ na rozwój regionu będą miały inwestycje realizowane za pomocą tych funduszy. Powinny one służyć do tworzenia podstaw dla rozwoju inicjatyw gospodarczych i społecznych w przyszłości.

Aby środki unijne przyniosły zakładany skutek, powinny być przeznaczone na inicjatywy zapewniające długofalowy rozwój regionu. Należy do nich przede wszystkim budowanie atrakcyjności inwestycyjnej Pomorza oraz inwestowanie w innowacje i kapitał ludzki. Pomorskie w rankingu atrakcyjności inwestycyjnej przygotowanym w czerwcu 2006 roku przez IBnGR zajęło dopiero 7. miejsce. Największą bolączką naszego regionu jest infrastruktura drogowa i komunikacyjna. Dotyczy to zarówno infrastruktury lokalnej, jak i tej o znaczeniu regionalnym.

Obecna komunikacja z Pomorzem po prostu utrudnia inwestorom lokalizowanie w tym regionie działalności. Brakuje nam autostrady, szybkiej kolei oraz większej ilości połączeń lotniczych. Trójmiasto powinno także wykorzystać atut nadmorskiego położenia i inwestować w infrastrukturę portową. Z odpowiednim zapleczem logistycznym region ten może stać się jednym z największych centrów handlu w Polsce, zdolnym do konkurowania na arenie międzynarodowej.

Potrzeby te zostały dostrzeżone i pierwsze inwestycje w infrastrukturę drogową oraz transportu publicznego zostały już rozpoczęte. Trójmiasto myśli także o budowie nowego portu lotniczego. Wykorzystanie środków strukturalnych na infrastrukturę transportową pozwoli otworzyć nasz region na świat i zbudować podstawy do jego długofalowej konkurencyjności. Im więcej otwartych „okien” dzięki funduszom unijnym, tym większa konkurencyjność Pomorza. Przyczyni się ona do napływu inwestycji krajo­wych i zagranicznych. Wzrost poziomu inwestycji nie jest celem samym w sobie, lecz prowadzi do ożywienia gospodarczego, lepszych warunków życia mieszkańców oraz spójności wewnętrznej i zewnętrznej regionu.

Jednocześnie z inwestycjami w infrastrukturę nasz region powinien wspierać sektor B+R. Służy on wzrostowi innowacyjności. Sektor ten w województwie pomorskim ma duży potencjał ze względu na dużą liczbę i różnorodność uczelni oraz ośrodków badawczych. Rozwój innowacyjności warunkuje szybszy rozwój gospodarczy i trwałą przewagę konkurencyjną regionu.

W następnej perspektywie finansowej na projekty łączące środowiska biznesowe i naukowe będzie przeznaczone więcej środków niż obecnie. Preferowanie tego typu współpracy nakazuje tym środowiskom podjęcie dialogu i inicjatywy. Prowadzi to do rozwoju innowacji, pokazuje wspólny dla tych grup obszar działalności służący interesom oraz rozwojowi gospodarki Pomorza. Takie działania umożliwią zmianę podejścia do badań naukowych, skłonią środowiska biznesowe do ich finansowania i wykorzystywania w przyszłości na większą skalę. Przyczynią się też do powstawania trwałej przewagi konkurencyjnej przedsiębiorstw i całego regionu. Ponadto wpłyną także na dostosowanie systemu szkolnictwa ponadgimnazjalnego do potrzeb gospodarki, co nie tylko przyczyni się do zmniejszenia bezrobocia, ale pozwoli przygotować, ukierunkować i zapewnić kapitał ludzki niezbędny do dalszego rozwoju.

Oprócz finansowania budowy podstaw konkurencyjności poprzez inwestycje w infrastrukturę i sferę naukowo-badawczą, fundusze strukturalne mają inne, nieindykatywne znaczenie. Przyczyniają się do tworzenia nowej „kultury gospodarczej”.

Dla regionu bardzo ważne jest nawiązywanie współpracy zarówno z partnerami zagranicznymi, jak i na poziomie lokalnym. Dotyczy to podmiotów gospodarczych oraz przedstawicieli władz regionalnych i lokalnych. Możliwości finansowania dużych przedsięwzięć wymuszają rozwój relacji między różnymi podmiotami oraz współpracy między miejskimi ośrodkami Trójmiasta. W celu stworzenia spójnych projektów powstają liczne konsorcja, platformy wymiany doświadczeń i informacji oraz inne formy współpracy różnych środowisk.

Władzom samorządowym przynależność Polski do Unii Europejskiej dała niespotykaną do tej pory możliwość zarządzania i kształtowania gospodarki na szczeblu lokalnym. Możliwości te pociągają za sobą zdecydowanie większą odpowiedzialność za wykorzystanie środków i za jakość zarządzania.

Cennym efektem wdrażania funduszy strukturalnych są także lepsze warunki do prowadzenia działalności gospodarczej. Przyczynia się do tego długofalowość myślenia i nauka wieloletniego planowania przez podmioty gospodarcze i samorządy. Sprzyja to większej przewidywalności otoczenia i stabilizacji prowadzenia działalności gospodarczej. Odczuwalna dla podmiotów gospodarczych może być też poprawa standardów administracyjnych.

Na całym Pomorzu wdrażanie Polityki Spójności ożywia wiarę w rozwój, przełamanie barier i wyzwala drzemiący potencjał. Jeśli fundusze unijne zostaną dobrze zainwestowane, Pomorze ma szansę na skok cywilizacyjny i mentalny. Fundusze europejskie, które ostatecznie trafią na Pomorze, staną się kołem zamachowym rozwoju naszego regionu. Ten wymiar wpływu środków europejskich ma dla Pomorza największe znaczenie.

Przypisy:

1 Agnieszka Kapciak, wstępny projekt Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego a SWW i NSRO 2007-2013 , Ministerstwo Rozwoju Regionalnego.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

MSP solą pomorskiej ziemi

Z Włodzimierzem Szordykowskim , Dyrektorem Pomorskiej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw, rozmawia Dawid Piwowarczyk .

– Panie Dyrektorze, czy pomorskie MSP mają możliwości dostępu do kapitału?

– Oczywiście możliwości są, ale jeżeli chcemy, by MSP rozwijały się jeszcze szybciej i decydowały o pozytywnej przemianie naszego regionu, musimy dołożyć starań, by nasze pomorskie przedsiębiorstwa miały te możliwości zdecydowanie większe.

– Czy zauważa Pan tutaj poprawę?

– Rzeczywiście, pojawiają się nowe inicjatywy z naszej strony oraz ze strony samorządów. Wciąż jednak uważam, że nie osiągnęliśmy masy krytycznej, która pozwalałaby nam powiedzieć, że w zakresie finansowania MSP mamy już w miarę dobry i efektywny system.

– A czy same firmy chcą zmian i się zmieniają?

– Już od kilkunastu lat wspieramy pomorskie rzemiosło i widzimy, jak diametralne zmiany zaszły w nim przez ten okres. Oczywiście w dalszym ciągu istnieje spora grupa firm, które zmieniają się w niewielkim stopniu. z drugiej jednak strony, ogromna ilość przedsiębiorstw ciągle się doskonali, z roku na rok jest większa i bardziej dynamiczna. Wiele z nich znalazło swoją niszę rynkową, by produkować i sprzedawać towary, które należą do najlepszych, najbardziej zaawansowanych na rynku.

– Jak można wspomagać takie pozytywne zjawiska?

– Jak w każdym genialnym projekcie za wszystkim stoi człowiek. Obserwując naszych członków, widzimy, że upór i zapał jednego człowieka decyduje o sukcesie w większym stopniu niż inne czynniki. Prawdą jest jednak, że potrzebne są czasami rozwiązania systemowe.

– Jak państwo może wspierać przedsiębiorczość?

– Odpowiem na to pytanie, pokazując sytuację branży samochodowej, bardzo licznie reprezentowanej w naszej izbie. Nikt nie zaprzeczy, że ostatnie piętnaście lat to okres niebywałych przeobrażeń w tej branży. Przeistoczenia systemu ekonomicznego w naszym kraju w połączeniu z bardzo szybkim postępem technologicznym (w tej branży szczególnie widocznym) spowodowały konieczność ciągłego doskonalenia się pomorskich firm tego sektora. Przedsiębiorstwa, które temu nie sprostały, były sukcesywnie wypierane z rynku. To dobry i charakterystyczny dla zdrowej ekonomii proces. Mamy tutaj jednak cały czas do czynienia z psuciem rynku. Obecne regulacje prawne powodują obniżanie stawek do poziomu, na którym uczciwie działające zakłady mają duże trudności z osiągnięciem rentowności. Jednocześnie system pozwala funkcjonować całkiem sporej szarej strefie. Tracą na tym zarówno uczciwe warsztaty, jak i samo państwo. Wolność gospodarcza nie powinna oznaczać anarchii i przyzwolenia na istnienie zjawisk patologicznych.

– I tutaj właśnie ujawnia się sens istnienia takich podmiotów, jak Państwa Izba.

– Oczywiście znamy swoją skalę i wiemy, że jesteśmy w stanie oddziaływać głównie na lokalne ośrodki władzy. Grupując ponad 2300 podmiotów, jesteśmy najliczniejszą tego tupu organizacją w regionie i jedną z najmocniejszych w kraju. Nieprzerwanie od ponad 60 lat staramy się wspierać naszych członków i podnosić konkurencyjność firm. Ale konieczne jest ciągłe zwiększanie potencjału organizacji pracodawców i przedsiębiorców tak, by nasz głos był słyszany i byśmy mieli realny wpływ na kształtowanie systemu. Jako przedsiębiorcy nie domagamy się szczególnego traktowania, żądamy jednak jasnych i stabilnych reguł. Małe i średnie firmy są filarem każdej zdrowej i dynamicznej gospodarki. Województwo pomorskie nie jest tutaj wyjątkiem. To właśnie MSP są największym pracodawcą. To dzięki takim firmom oraz ciężkiej pracy ich właścicieli Pomorskie z roku na rok staje się coraz silniejszym gospodarczo punktem na ekonomicznej mapie Europy.

– Panie Dyrektorze, jak Pan ocenia kwestie dostępności do wsparcia?

– Już na początku lat 90., korzystając z kontaktów z naszymi zachodnioeuropejskimi partnerami, zaczęliśmy organizować szkolenia dla pomorskich przedsiębiorców. Uzyskali oni możliwość zgłębienia wiedzy oraz porównania swoich osiągnięć z tymi, jakimi szczycą się ich koledzy na zachodzie Europy. Początkowo wielu z nich wątpiło w sens takiego wsparcia. Nasze wieloletnie działanie dowiodło jednak potrzeby i sensowności owego przedsięwzięcia.

– Na jaką pomoc mogą liczyć Wasi członkowie ze strony samej Izby?

– Oczywiście staramy się pokazać naszym członkom możliwości, jakie wynikają z członkowstwa w Unii Europejskiej. z jednej strony otwarcie gigantycznego rynku, z drugiej dużo większy niż przed akcesją strumień środków pomocowych sprawia, że pomorskie firmy stają przed niebywałą szansą. Ale czy tę szansę wykorzystają, zależy głównie od nich samych. Jako Izba nie zaniedbujemy też działań, które prowadzimy od lat – szkolimy głównie młode osoby w aż 35 zawodach. Prowadzimy egzaminy czeladnicze i mistrzowskie. Wypracowany w Polsce system kształcenia rzemieślniczego uważany jest za jeden z najbardziej wydajnych i efektywnych. Najlepszym dowodem na jego skuteczność jest fakt, że polscy rzemieślnicy są bardzo poszukiwani i bez trudu znajdują pracę w wielu krajach.

– Panie Dyrektorze, wracając do kwestii pomocy unijnej, jak ona jest oceniana przez Państwa członków?

– Środki unijne są niewątpliwie wielką szansą. Pierwsze lata pokazują jednak, że system jest niedopracowany. Przedsiębiorcy skarżą się na niejasne procedury, brak wystarczających informacji, zbyt długie okresy oczekiwania. Dla MSP dużym problemem jest też konieczność sfinansowania z własnych środków całej inwestycji, by dopiero po jej zakończeniu otrzymać dotację. Zważywszy na szczupłe zasoby finansowe pomorskich MSP, bardzo często uniemożliwia to aplikowanie o pomoc nawet na bardzo ciekawe projekty.

– Jak Pan ocenia proporcje pomiędzy środkami przeznaczonymi na szkolenia i na inwestycje?

– Nasi członkowie wyraźnie wskazują, że szkolenia i doradztwo są ważne i przydatne. Najczęściej jednak oczekują wsparcia projektów inwestycyjnych. Wzrost i unowocześnienie potencjału produkcyjnego jest obecnie dla pomorskich firm największym priorytetem.

– Obserwując obecne zmiany, uważa Pan, że możemy w następnych latach liczyć na znaczącą poprawę?

– Myślę, że tak. Takie działania, jak uruchomienie Pomorskiego Funduszu Poręczeń Kredytowych i Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego, powstawanie kolejnych inkubatorów przedsiębiorczości i centrów nowych technologii są niewątpliwie bardzo dobrymi inicjatywami, które muszą już wkrótce zaowocować. Mamy nadzieję, że napływ środków unijnych w kolejnym okresie programowania będzie zdecydowanie większy, a duży strumień funduszy popłynie zarówno do samych firm, jak i do podmiotów wspierających przedsiębiorców i przedsiębiorczość. Wsparcie to może pozwolić nam zniwelować lukę, która dzieli nas wciąż od państw wyżej rozwiniętych. Jeśli dołożymy do tego naszą przedsiębiorczość oraz kreatywność, to nasz kraj, a w szczególności Pomorze, czeka okres wysokiego rozwoju gospodarczego i szybkiego nadrabiania zaległości.

– Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wydać, ale efektywnie

Z Grażyną Zielińską , Wiceprezes Gdańskiego Związku Pracodawców, rozmawia Dawid Piwowarczyk .

– Pani Prezes, czy z perspektywy Gdańskiego Związku Pracodawców i jego członków obecny dostęp do finansowania dla pomorskich przedsiębiorstw jest zadowalający?

– Według opinii naszych członków dostęp ten jest niewystarczający. Sztywne procedury w bankach powodują, że małe firmy mają minimalne szanse na szybkie uzyskanie kredytu. Niezbyt przyjazne są także zbyt wygórowane wymagania w zakresie niezbędnej dokumentacji oraz zabezpieczeń. Przedsiębiorcy podnoszą zarzut, że procedury są bardzo sformalizowane, a banki patrzą tylko na dokumenty, ignorując otoczenie. Brakuje całościowego spojrzenia. Oczywiście są instytucje specjalizujące się w obsłudze MSP, ale przedsiębiorcy w dalszym ciągu uważają, że droga ta jest za długa i za trudna. To szczególnie istotne dla małych firm, które potrzebują szybkiego dofinansowania w celu przeprowadzenia krótkoterminowych, ale wysoko opłacalnych transakcji.

– A jak funkcjonuje pozabankowy system wsparcia?

– W Pomorskiem system ten jest dopiero rozbudowywany. Pomorski Fundusz Poręczeń Kredytowych działa dobrze i rozwija się, ale potrzebna jest jego dalsza modernizacja. Nie ma jeszcze instytucji wsparcia typu start-up. Co gorsza, nie jest to nawet ujęte w naszym programie regionalnym. Tymczasem choćby z projektu przygotowanego przez Agencję Rozwoju Pomorza wynika, że istnieje wiele osób mających dobre pomysły na biznes, ale ze względu na liczne przeciwności biurokratyczne nie może ich zrealizować. Wiemy, że ważne jest zarówno wsparcie edukacyjne, jak i praktyczne. To nie są duże inwestycje, ale bardzo często osoby te nie posiadają żadnej historii kredytowej, nie są w stanie przedstawić żadnej gwarancji i nie mogą liczyć na kredyt. Jedyną szansą są dla nich właśnie takie programy wsparcia. Ważne jest też, aby na kolejnych etapach swej działalności, gdy rynek potwierdzi zasadność i dochodowość ich modelu biznesowego, mogli liczyć na odpowiednie subwencje na poczet dalszego rozwoju. Jako dyrektor oddziału banku uważam, że również instytucje finansowe powinny być zainteresowane rozbudowaniem systemu wsparcia. Wraz ze swym rozwojem takie firmy będą dla banków coraz ciekawszym i atrakcyjniejszym klientem.

– A skąd ta restrykcyjność banków?

– Różnice wynikają z ich szerszego spojrzenia. Bank musi zagwarantować maksymalne bezpieczeństwo transakcji. Pożycza nie swoje pieniądze, lecz klientów, którzy powierzyli mu oszczędności w formie lokat.

– Pani Prezes, wszyscy mówią, że potrzebna jest zmiana, że trzeba wzmocnić instytucje okołobiznesowe. Może nie warto czekać, może sami zrzeszeni przedsiębiorcy (tak jak w GZP) powinni się zorganizować i zadbać o stworzenie takiego systemu?

– Rozmawialiśmy kiedyś na ten temat, ale pomorskie firmy nie mają wystarczających środków. Cały czas krąży też pomysł stworzenia regionalnego banku nastawionego na wsparcie lokalnego biznesu. W Polsce – inaczej niż na zachodzie Europy – nie funkcjonuje system poręczeń wystawianych przez takie organizacje, jak Gdański Związek Pracodawców czy Pomorska Izba Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Tymczasem na zachodzie system taki funkcjonuje od lat i dobrze spełnia swoją rolę. U nas się to zaniedbuje, idziemy raczej w kierunku zabezpieczeń na maszynach, halach.

– Coraz częściej pojawiają się opinie, że pomimo dużych pieniędzy trafiających do nas z Unii, nie są one efektywnie wydawane.

– Niestety takie opinie są częste. Według mnie ważne jest, aby środki te przyznawane były na poziomie regionów. Doświadczenia lat 2004-2006 pokazują, że centralne działania – z punktu widzenia firm – są mniej efektywne niż programy regionalne. Bardzo często w przypadku programów PARP-owskich przedsiębiorcy nie mieli nawet dostępu do informacji, gdzie popełnili błąd, co zdecydowało o tym, że ich projekty nie uzyskały akceptacji. Kolejnym problemem są „eksperci” oceniający wnioski. Do komisji trafiają urzędnicy, którzy nie mają żadnego doświadczenia w prowadzeniu firmy, a ich wiedza jest tylko książkowa. W takich komitetach potrzeba ludzi kompetentnych. I tutaj właśnie widzę miejsce dla banków. Instytucje te dysponują bowiem szerokim zapleczem analityków i specjalistów, którzy na co dzień mają do czynienia z MSP. Są oni w stanie szybko i prawidłowo ocenić dany projekt, określić jego zasadność i efektywność. Wielu przedsiębiorców rezygnuje ze składania wniosków ze względu na bardzo długi okres oczekiwania. Do tego dochodzi potrzeba wyłożenia własnych środków i tym samym malejąca opłacalność dotacji. Wydaje mi się, że w kolejnym okresie programowania wiele z tych problemów można zlikwidować.

– Jakie jeszcze zagrożenia widzi Pani w związku ze środkami unijnymi?

– Bardzo niepokoi mnie postawa typu: „pojawiają się środki unijne, więc musimy je wydać”. Nikt nie zastanawia się, jak zrobić to maksymalnie efektywnie. Dla mnie wydawanie funduszy unijnych jest tylko środkiem, a nie celem. Ważne jest to, co dzięki tym środkom uda nam się zmienić na lepsze. Interesuje mnie, jak dzięki dotacjom zmieni się obraz Pomorza, jak wysoko awansujemy cywilizacyjnie.

– Czy uważa Pani, że w zakresie środków mamy dobre proporcje pomiędzy środkami „twardymi” i „miękkimi”, między środkami na przedsiębiorczość a środkami na inne cele?

– Za mało pieniędzy idzie na wspieranie przedsiębiorstw. Co więcej, również w kolejnym okresie programowania środki miały wzrosnąć w niewielkim stopniu. A przekazanie około 5% na wsparcie przedsiębiorczości to o wiele za mało. Większość miała iść na inwestycje okołobiznesowe lub finansowanie inwestycji infrastrukturalnych. Na szczęście dzięki zjednoczeniu się – nie mającego precedensu w historii – wszystkich pomorskich organizacji grupujących przedsiębiorców udało nam się wywalczyć znaczący wzrost wydatków na wsparcie przedsiębiorców i przedsiębiorczości. Oczywiście sukces ten jest ważny, ale znamienite jest to, że w projekcie Regionalnego Programu Operacyjnego 2007-2013 ten priorytet traktowany był po macoszemu. Warto tutaj spojrzeć na przykład Wielkopolski. Tam przedsiębiorczość kwitnie i rozwija się dynamicznie nie tylko dzięki gospodarności, ale i pozytywnemu klimatowi tworzonemu przez władze samorządowe. Tamtejsze samorządy wiedzą, że MSP mogą być lokomotywą rozwojową, ale należy o nią dbać i ją „oliwić”. Tymczasem u nas w ramach regionalnego projektu chciano się skoncentrować na innych – nie mówię, że mniej ważnych – priorytetach.

– Coś jeszcze było „bolesne” dla przedsiębiorców w toku starania się o dofinansowanie?

– Kolejnym zarzutem ze strony przedsiębiorców było to, że za dużo środków przeznaczono na wsparcie otoczenia biznesowego. I to kosztem bezpośredniego wspierania biznesu. Dla przedsiębiorców ważne byłoby też istnienie firm konsultingowo-doradczych, które doradzałyby w zakresie optymalizacji modelu biznesowego i efektywnego aplikowania o środki unijne. Znam przykłady, gdy projekty przygotowywane były przez bardzo renomowane firmy doradcze, ale diametralnie różnie oceniane przez inne instytucje. Kolejnym zarzutem była ogromna ilość programów powodująca niemożność ogarnięcia wszystkich dostępnych możliwości wsparcia. Skomplikowane poszatkowanie i poszufladkowanie sprawiało, że osoba niezajmująca się zawodowo dotacjami nie była w stanie śledzić wszystkich adresowanych do niej programów wsparcia.

– Pani Prezes, czy oceniając dotychczasowe doświadczenia pierwszych lat wydawania środków unijnych nie warto by zablokować dostęp do dotacji unijnych dużym firmom?

– Tak. Zdecydowanie popieram ten postulat. Ogromna ilość pieniędzy poszła do dużych firm. Co gorsza, środki te zamiast służyć ich restrukturyzacji, przyczyniły się raczej do ich uśpienia i odwleczenia niezbędnych procesów podnoszenia konkurencyjności i innowacyjności. Za chwilę nie dostaną one kolejnego wsparcia, a na restrukturyzację będzie już za późno. Sytuacja ta zablokowała możliwość rozwoju wielu mniejszym, bardziej dynamicznym i perspektywicznym firmom.

– Uważa Pani, że w najbliższych latach w zakresie finansowania pomorskich MSP będziemy mieli do czynienia ze zdecydowaną poprawą?

– Tak. Głęboko wierzę, że będziemy świadkami wielu pozytywnych zmian. Mamy coraz lepszych i bardziej wyedukowanych przedsiębiorców, powstają nowe fundusze wsparcia. Jestem przekonana, że to wszystko spowoduje znaczącą poprawę i ułatwienie w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej.

– Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Wyciągamy rękę do najbardziej potrzebujących

Z Katarzyną Delankiewicz-Turzyńską , Prezes Pomorskiego Regionalnego Funduszu Poręczeniowego, rozmawia Dawid Piwowarczyk .

– Jak z perspektywy Funduszu wygląda kwestia zapewnienia źródeł finansowych dla pomorskich MSP? Sytuacja jest już zadowalająca?

– Nie powiedziałabym, że jest już dobrze. Wprawdzie jako fundusz notujemy znaczący przyrost wpływających do nas wniosków i jednocześnie same banki przekonały się do nas, ale patrząc z perspektywy MSP, sytuacja na pewno nie jest optymistyczna. Chociaż niewątpliwie nasz fundusz ułatwia małym i średnim pomorskim firmom dostęp do kredytów.

– Kto najbardziej potrzebuje Państwa pomocy?

– Oczywiście fundusz ten jest największą szansą dla tych, którzy nie mogą liczyć na przychylność banków. Mam tu na myśli takie MSP, które dopiero zaczynają działalność, nie mają wystarczającej historii kredytowej lub takie, które nie były w stanie przedstawić odpowiedniego zabezpieczenia.

– Czy oferta Funduszu jest już wystarczająco znana? Docieracie z nią do wszystkich zainteresowanych?

– Jak już wspomniałam, coraz lepiej współpracuje się nam z bankami. Po początkowym okresie nieufności przekonały się one, że jesteśmy podmiotem wiarygodnym, rzetelnym partnerem biznesowym. Owa dobra opinia to w dużej mierze zasługa naszych udziałowców, w szczególności tych największych, czyli samorządu oraz Banku Gospodarstwa Krajowego i Agencji Rozwoju Pomorza.

– Jakie kapitały są na ten moment w gestii Funduszu?

– Obecnie kapitał założycielski to już 16 mln zł. W naszej gestii są też kolejne dwa miliony, które pozyskaliśmy ze środków unijnych za pośrednictwem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

– Patrząc przez pryzmat Państwa kilkuletnich już doświadczeń, co obecnie jest największą barierą dla pomorskich MSP w dostępie do potrzebnych im kapitałów?

– Oceniam, że obecnie największym problemem są procedury banków. Są one zbyt sztywne i rygorystyczne. Banki zabezpieczają się na wszelkie możliwe sposoby, przez co koszt kapitału oferowanego przedsiębiorstwom nie tylko nie jest tańszy, ale drożeje. To szczególnie niekorzystna sytuacja właśnie dla małych i średnich firm. Problemem jest też to, że banki nie mają w swojej ofercie produktów adresowanych do młodych ludzi dopiero zaczynających prowadzenie własnej działalności gospodarczej.

– Ale to chyba problem nie tylko naszego kraju. Wszędzie na świecie osoba startująca w biznesie powinna raczej liczyć na siebie i rodzinę niż instytucje finansowe?

– Oczywiście fundusze własne są ważne, ale w takich społeczeństwach, jak nasze brak kapitałów jest bardzo często barierą nie do pokonania. Stąd też konieczność powoływania tego rodzaju fundacji czy funduszy pożyczkowych.

– Czy zdarza się, że musicie Państwo odsyłać ludzi, którzy mają bardzo dobre pomysły na biznes, ale nie mają odpowiedniego kapitału?

– Oczywiście nasza oferta to głownie poręczenia. Ale jak do tej pory, dzięki naszym osobistym kontaktom i wiedzy, nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji, w której nie potrafilibyśmy pomóc osobie z dobrym pomysłem na biznes. Zawsze staramy się pomóc.

– W jakiej formie?

– Dysponujemy szeroką wiedzą na temat różnego rodzaju sposobów wsparcia. Poczynając od dotacji, a na funduszu pożyczkowym i kredytach bankowych kończąc. Dzięki kilkuletniej współpracy z bankami jesteśmy w stanie szybko znaleźć instytucję finansową, która będzie gotowa wziąć na siebie większe ryzyko.

– Jak wygląda dostęp do Państwa oferty dla firm spoza aglomeracji?

– Przede wszystkim zależy nam na przedsiębiorstwach spoza Trójmiasta. Oczywiste jest, że firma z Gdyni czy Gdańska ma do nas lepszy dostęp. Staramy się jednak, żeby nasza oferta trafiała do każdego pomorskiego przedsiębiorstwa. Najlepszym dowodem naszego sukcesu jest to, że mamy klientów z Człuchowa, Chojnic czy Brus. Dzięki współpracy z bankami klient ma nawet możliwość podpisywania korespondencyjnie umowy. Mamy sporo punktów konsultacyjnych, współpracujemy z instytucjami otoczenia biznesu. Klient może do nas trafić na wiele różnych sposobów.

– Co zdaniem Pani Prezes należy jeszcze zmienić, żeby poziom wsparcia MSP był zadowalający?

– Jest strategia, zgodnie z którą mają być wzmacniane już działające instytucje otoczenia biznesu, a także tworzone nowe. Mają powstać fundusze venture capital, seed capital oraz zorientowane na finansowanie rozwoju i badań. Oczywiście bardzo ważne będzie dalsze wzmacnianie kapitałowe funduszy poręczeniowych i pożyczkowych. Jako fundusz działamy cały czas na granicy. Liczba udzielanych poręczeń w stosunku do naszych kapitałów zbliża się już do takiego poziomu, który może zmusić nas do czasowego zawieszenia udzielania nowych poręczeń.

– Czy to realna groźba?

– Już raz w tym roku byliśmy bardzo blisko tej granicy. Gdyby nie interwencja Marszałka i dokapitalizowanie nas kwotą 2 mln zł, musielibyśmy odprawiać klientów z kwitkiem.

– Na jak długo wystarczą te dwa miliony?

– Dwa tygodnie, miesiąc. Jednostkowo możemy poręczyć kwotę 450 tys. zł, więc wystarczy tylko pięć umów, by wykorzystać te środki.

– A klienci do was wracają?

– Bardzo często tak. Nierzadko klienci dają pod zabezpieczenie towar, na co banki niechętnie się godzą. Banki Spółdzielcze bez naszego poręczenia nigdy nie zdecydowałyby się na kredytowanie.

– Na co przedsiębiorcy przeznaczają środki, które pozyskują dzięki kredytom uzyskanym z Państwa poręczeniem?

– Najczęściej na uwolnienie środków obrotowych. Coraz więcej jest jednak przypadków, gdy środki służą do sfinansowania zakupów nowej maszyny. Kredyty stanowią też często wkład własny pod dotacje unijne.

– A jak klienci patrzą na kwestie środków unijnych?

– Z tego, co słyszymy od przedsiębiorców, jest tutaj bardzo wiele problemów. Jednym z nich jest konieczność wyłożenia całej kwoty i czekania na zwrot kosztów dopiero po zakończeniu inwestycji. Kolejnymi problemami są nieregularność i opóźnienia w wypłacie dotacji. Odstrasza też gigantyczna biurokracja. Dużo osób narzeka ale ci, którzy złożyli wnioski, uzyskali akceptację i udało im się pomyślnie rozliczyć, są zadowoleni.

– Czy myśli Pani, że jak spotkamy się za trzy, pięć lat, będziemy mogli powiedzieć, że system wsparcia pomorskiego biznesu funkcjonuje już dobrze?

– Myślę, że zawsze będzie coś do zrobienia. Za kilka lat będziemy na innym poziomie i potrzeby będą inne. Ale jestem optymistką i uważam, że ten system będzie zdecydowanie bardziej rozbudowany. Będzie oferował o wiele więcej i mógł zadowolić prawie wszystkich przedsiębiorców poszukujących wsparcia.

– Dziękuję za rozmowę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Banki doceniają MSP

Z Piotrem Nowakiem , pracownikiem Gdańskiej Akademii Bankowej, rozmawia Dawid Piwowarczyk .

– Jakim klientem są dla banków MSP?

– Na pierwszy rzut oka wydaje się, że MSP mają niższy potencjał dochodowy dla banków niż przedsiębiorstwa duże. Zazwyczaj bowiem z mniejszymi obrotami klientów wiąże się mniejsze zapotrzebowanie na usługi finansowe. W rzeczywistości jednak MSP są bardzo istotnym segmentem rynku. Liczba dużych przedsiębiorstw jest bardzo ograniczona. W zależności od przyjętych przez bank kryteriów do klientów dużych w naszym województwie zalicza się od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu przedsiębiorstw. Im większą sieć oddziałów ma bank, tym mniejsze firmy zalicza do segmentu dużych i średnich. Największe firmy są zazwyczaj obsługiwane nie przez regionalne centra korporacyjne, lecz przez wyspecjalizowane komórki z central banków. Dla porównania sektor MSP w województwie to około 220 tys. podmiotów, z których kilkaset to dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwa średnie. Są one cenne dla banków, gdyż pozwalają im szybko zwiększać przychody. Z pewnością możemy też mówić o kolejnych kilku tysiącach stabilnie rozwijających się przedsiębiorstwach z segmentu MSP, o współpracę z którymi banki intensywnie zabiegają. Zdecydowana większość MSP to jednak mikroprzedsiębiorstwa i przedsiębiorstwa małe. Zgłaszają one niewielkie zapotrzebowanie na kompleksową obsługę finansową. Stąd też większość małych przedsiębiorstw obsługiwanych jest na zasadach zbliżonych do segmentu osób fizycznych. Oferowane są im proste pakiety kilkunastu czy kilkudziesięciu produktów, które pozwalają bankom redukować relatywnie wysokie koszty obsługi.

– MSP to dobrzy klienci?

– MSP są klientami bardziej lojalnymi niż duże przedsiębiorstwa, które z reguły korzystają z usług kilku banków jednocześnie. Lojalność zaś pozwala zwiększać sprzedaż wiązaną. Dla przykładu MSP korzystające z niewielkiego kredytu obrotowego, powiedzmy milion złotych, i dokonujące jednocześnie znacznych obrotów walutowych może wygenerować dla banku o wiele większy dochód niż duża firma wykorzystująca jedynie linię kredytową rzędu 10 mln zł. Zwróćmy też uwagę na fakt, że z punktu widzenia ryzyka kredytowego banku lepszy jest portfel składający się z kilku MSP z różnych branż niż finansowanie jednego bardzo dużego przedsiębiorstwa. Warto wspomnieć też o nasyceniu usługami bankowymi w segmencie dużych przedsiębiorstw. Prowadziło to w ostatnich latach do spadku marż oraz wzrostu kosztów marketingowych. Spowodowało też ograniczenie działalności w segmencie największych przedsiębiorstw przez kilka banków zagranicznych. Rynek MSP jest dla banków łatwiejszy. Zwłaszcza dla banków posiadających rozbudowaną sieć oddziałów. Pozwala osiągać wyższe marże, a co najważniejsze – będzie posiadał większy potencjał dochodowy w przyszłości. Zainteresowanie sektorem MSP bierze się również z ich rosnącej roli w naszej gospodarce, a także z licznych działań państwa oraz programów Unii Europejskiej wspierających ten segment rynku (na przykład funduszów poręczeniowych i pożyczkowych, projektów wspierających konkretne regiony czy grupy zawodowe). MSP są bardziej dynamiczne, szybciej reagują na zmiany oczekiwań klientów, a więc w gospodarce rynkowej powinny działać efektywniej niż ociężałe molochy. Stąd też przekonanie, że MSP będą dla banków atrakcyjnymi kredytobiorcami. Pamiętajmy też, że postępująca integracja z Unią Europejską przekłada się na wzrost liczby MSP z udziałem kapitału zagranicznego. Mają one zazwyczaj większe zapotrzebowanie na usługi finansowe oraz korzystają ze wsparcia właścicieli przy aranżowaniu finansowania bankowego.

– Czy to oznacza, że MSP stają się najważniejszymi klientami?

– Myślę, że to zbyt śmiałe stwierdzenie. Z pewnością MSP nigdy dotąd nie mogły liczyć na tak szeroki zakres obsługi bankowej oraz konkurencję jakościową. Pamiętajmy jednak, że to bankowość detaliczna (a w szczególności kredyty mieszkaniowe) przeżyły w ostatnim okresie najbardziej dynamiczny wzrost. Ta hossa finansowania nieruchomości nie może jednak trwać wiecznie. Patrząc dalekowzrocznie, banki starają się pozyskać najbardziej dochodowych i najmniej ryzykownych klientów w każdym segmencie rynku. Również w uznawanym za coraz atrakcyjniejszy segmencie MSP. Od wielkości przedsiębiorstwa ważniejsza jest możliwość jego kompleksowej obsługi oraz stabilne perspektywy rozwoju. Rozbudowa sieci oddziałów detalicznych umożliwia bankom lepszą penetrację rynku MSP, a szczególnie mikroprzedsiębiorstw.

– Wspomniał Pan szeroki zakres usług oraz konkurencję jakościową. A co z konkurencją cenową?

– Cena obsługi bankowej zależy od kosztów i poziomu ryzyka. Im bardziej kosztowna operacja, im wyższe ryzyko, tym wyższa marża czy prowizja banku. Na ceny wpływ mają również wypracowane latami standardy rynkowe. Będąc w Unii Europejskiej, możemy liczyć na stopniowe dochodzenie do unijnego poziomu cen obsługi bankowej. Jednak pewne zróżnicowania pozostaną. Banki kalkulują dochodowość współpracy z klientem kompleksowo, sumując wszystkie przychody i koszty. Stąd też klient lojalny, korzystający z wielu produktów powinien negocjować redukcje poszczególnych opłat. Powinien też sprawdzać ceny konkurencji. Szczególną uwagę warto zwracać na transakcje walutowe, które są bardzo trudne do negocjacji przy nieposiadaniu kont w różnych bankach. By sprawdzić elastyczność cenową banku przy kredycie, warto rozmawiać o kilku różnych strukturach transakcji (różne okresy finansowania, różne zabezpieczenia). Inaczej mówiąc, potrzebna jest partnerska współpraca, jednak bez nadmiernego uzależnienia i nie bez kontroli kosztów ze strony przedsiębiorcy.

– Czy polski system bankowy jest przygotowany do sprawnego obsługiwania MSP ?

– Jak najbardziej tak. Banki wydzielają specjalne centra obsługi, oferują pakiety produktów, upraszczają procedury kredytowe. Wszystko po to, by pozyskać jak najbardziej dochodowych klientów i utrzymać ich. A utrzymać można tylko zadowolonego klienta. Oferuje się więc coraz powszechniej doradztwo i opiekę doświadczonego pracownika banku. Nie można jednak oczekiwać rewolucji na rynku. Pamiętajmy, że banki stosują zróżnicowane kryteria oceny zdolności kredytowej oraz minimalnej dochodowości. Prowadzą też różne strategie marketingowe w różnych okresach. MSP muszą być zatem bardzo cierpliwe i sprawdzać oferty wielu banków. Warto wspomnieć też podstawową zasadę kredytową mówiącą, że jeśli bankowiec nie zaryzykowałby pożyczenia swoich prywatnych pieniędzy klientowi, nie powinien udzielać mu również kredytu bankowego. Szefowie MSP niekiedy zapominają o tym i domagają się finansowania, zamiast spytać, jak zmienić strukturę kredytu, by bank był nimi zainteresowany. Z pewnością MSP i banki muszą więcej ze sobą rozmawiać, by unikać rozczarowań. Niekiedy oddział banku nie może podjąć się finansowania z powodu prowadzonej przez bank polityki kredytowej. Dla przykładu, kilka lat temu mieliśmy okres redukowania przez większość banków portfeli kredytowych w budownictwie, mieliśmy też okres zwiększonych restrykcji w finansowaniu leasingu. Przedsiębiorca musi przekonać do swojej firmy bank, przedstawić wiarygodne dane finansowe i prognozy, zaangażować odpowiedni poziom środków własnych. Nie można oczekiwać, że sam genialny pomysł na biznes wystarczy. Potrzebni są też ludzie będący w stanie go zrealizować. Przedsiębiorcy muszą się liczyć z brakiem możliwości finansowania zewnętrznego w bankach, gdy nie mają zupełnie środków własnych i zabezpieczeń. Pamiętajmy, że banki finansują akcje kredytową w około 80%-90% ze środków przyjętych od deponentów. Niemożliwe jest przecież swobodne dysponowanie środkami deponentów – prawo bankowe zasadniczo zakazuje finansowania przedsiębiorców niemających zdolności kredytowej. Przedsiębiorcy powinni unikać rozumowania, że „bank musi ryzykować, bo za ryzyko bierze marżę kredytową i prowizję przygotowawczą”. Podstawowym obowiązkiem banku jest zwrot środków deponentom oraz wypłacenie im odsetek.

– Jakie są, poza środkami własnymi i kredytami bankowymi, inne sensowne alternatywy dla finansowania MSP?

– Z pewnością bardziej dostępny jest leasing. Zdolność kredytowa przy leasingu, czyli tak zwana zdolność leasingowa, kalkulowana jest według mniej restrykcyjnych zasad. Sam przedmiot leasingu jest wystarczającym zabezpieczeniem. Wciąż w zbyt małym stopniu wykorzystane są przez MSP fundusze poręczeniowe i pożyczkowe. Warto przypomnieć, że w naszym województwie działa z dużymi sukcesami Pomorski Regionalny Fundusz Poręczeń Kredytowych. W zależności od rozmiarów działalności MSP mogą też korzystać z faktoringu. Cena tej formy finansowania może być jednak wysoka, warto więc od razu negocjować z bankiem równolegle kredyt obrotowy zabezpieczony między innymi należnościami. Warto śledzić działania Urzędu Marszałkowskiego oraz władz poszczególnych miast województwa. Myślę, że zaowocują one wkrótce kolejnymi projektami wspierającymi w szczególności mikroprzedsiębiorstwa.

– Czym różni się oferta produktowa adresowana do MSP i innych podmiotów ?

– Liczba produktów oferowanych MSP musi być uboższa. Nie znajdzie uzasadnienia ekonomicznego zaproponowanie małej firmie produktów wymagających ponoszenia przez bank i klienta znacznych kosztów (sekurytyzacja, cash pooling, niektóre produkty zabezpieczające). Wiele produktów jest z reguły dostępnych (na przykład faktoring czy polecenie zapłaty), jednak MSP nie spełniają warunku tak zwanej masy krytycznej, czyli nie pozwalają bankowi osiągnąć progu rentowności, co może być rozwiązane jedynie odpowiednio wysokim poziomem opłat. Coraz więcej produktów oferowanych kilka lat temu jedynie największym klientom obecnie oferuje się również przedsiębiorstwom średnim. W uzasadnionych przypadkach każdy produkt oferowany przedsiębiorcom dużym może być również oferowany MSP. Przy małej skali operacji barierą będzie jednak cena.

– Czy banki powinny w swojej ofercie dla MSP uwzględniać inne produkty, takie jak pomoc marketingowa, księgowa, konsulting?

– Banki oferują wsparcie doradców bankowych. Problem w tym, że doradcy mają najczęściej równocześnie doradzać i sprzedawać. MSP powinny więc korzystać z doradztwa kilku banków i porównywać oferty. Nie wydaje mi się jednak, aby banki były przygotowane do doradzania w zakresie na przykład marketingu i rachunkowości. Niewykorzystany potencjał można natomiast dostrzec w doradztwie w zakresie ryzyka kredytowego. Skoro bank analizuje wniosek kredytowy klienta, warto, by podzielił się swymi spostrzeżeniami na temat sytuacji branży, konkurencyjności produktu, struktury przedsiębiorstwa, kadry kierowniczej, sytuacji finansowej. Są to bardzo delikatne dla przedsiębiorcy tematy. Wnioskując o kredyt, przedsiębiorca stara się przedstawić swoja firmę w jak najlepszym świetle i często zamiast słuchać uwag bankowca, przekonuje do swoich ocen. Dlatego też potrzebni są doradcy, którzy będą w stanie podpowiedzieć przedsiębiorcy, co zmienić w firmie, by podnieść jej zdolność kredytową lub dzięki obniżeniu ryzyka obniżyć koszty finansowania. Przedsiębiorcom opłaci się słuchać tych rad.

– W jaki sposób można rozwiązać kwestie trudnej wyceny MSP i braku zabezpieczeń z ich strony?

– Finansowanie przedsiębiorstw bez zabezpieczeń w ogóle zdarza się niezmiernie rzadko i dotyczy bardzo wąskiej grupy przedsiębiorców o wyjątkowo dobrej sytuacji finansowej, działających w bezpiecznych branżach. Zasadniczo też takie finansowanie udzielane jest na krótkie okresy, zazwyczaj do 1 roku. Tak więc przyjmijmy, że zabezpieczenia są niezbędne i przedsiębiorca nie zapewniwszy ich, nie powinien oczekiwać od banku finansowania stu procent przedsięwzięcia. Nie ma cudownych rozwiązań. Konieczne jest albo bardzo powolne rozwijanie biznesu bez kredytu (aż do wypracowania niezbędnego minimum kapitału własnego, by zaciągnąć kredyt), albo podzielenie się własnością przedsiębiorstwa i na przykład wprowadzenie nowych udziałowców. Może to być chociażby fundusz venture capital. Jednak to rozwiązanie dotyczy zazwyczaj większych przedsiębiorstw, gdyż wspomniane fundusze zainteresowane są większymi transakcjami. Pojawiło się na rynku kilka mniejszych funduszy inwestycyjnych, jednak obawiam się, że ich wymagania co do stopy zwrotu z inwestycji są tak duże, że jedynie niewielka grupa bardzo rentownych MSP mogłaby zaprosić je do współpracy.

– Czy państwo i jego organy powinno angażować się w poszerzanie oferty bankowej adresowanej do MSP?

– Zdecydowanie nie. Nie da się dekretami narzucić dochodowości współpracy. Państwo robi dużo. Jest wiele działań skierowanych na wspieranie MSP. Warto wspomnieć o rządowych funduszach poręczeniowych obsługiwanych przez BGK: Krajowym Funduszu Poręczeń Kredytowych oraz Funduszu Poręczeń Unijnych. Bardzo aktywne są władze regionalne i samorządy. Myślę, że zamiast poszerzania oferty bankowej, lepiej wspierać rozwój bezpłatnego dostępu do Internetu na wsiach, w środowiskach bezrobotnych oraz dla osób rozpoczynających działalność. Nie można oczekiwać od ludzi przedsiębiorczości, gdy nie mają dostępu do podstawowych informacji.

– Jaka może być tutaj rola Banku Centralnego?

– Dbałość o stabilny pieniądz jest podstawowym zadaniem Banku Centralnego określonym w konstytucji oraz ustawie o NBP. Stabilny pieniądz jest fundamentem rozwoju gospodarczego i rozwoju przedsiębiorczości. Ale są też i inne zadania realizowane przez Bank Centralny, które na co dzień poprawiają warunki funkcjonowania MSP. Pamiętajmy na przykład, że NBP organizuje system płatniczy i to dzięki niemu mamy w Polsce jeden z najnowocześniejszych i najszybszych systemów rozliczeniowych na świecie. Oczywiście nie można nie wspomnieć działań i osiągnięć Krajowej Izby Rozliczeniowej S.A. w tym zakresie.

– Dziękuję za rozmowę.

Skip to content