Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Potrzebujemy monitoringu rynku pracy

Ocena Regionalnego Planu na Rzecz Zatrudnienia

Zwalczanie skutków bezrobocia, które w Polsce, a w szczególności w województwach północnych i zachodnich, ma bardzo wysoki poziom, uznawane jest za priorytet praktycznie przez wszystkie szczeble władz rządowych i samorządowych. Priorytet ten znalazł odzwierciedlenie w zapisach ustawowych nakładających na samorząd wojewódzki obowiązek zdefiniowania i koordynacji regionalnej polityki rynku pracy i zasobów ludzkich. Narzędziem kształtowania tej polityki ma być Regionalny Plan Działań na Rzecz Zatrudnienia (RPD/Z). W swoich założeniach powinien on uwzględniać uwarunkowania zawarte w przynajmniej trzech dokumentach szczebla: unijnego, krajowego i regionalnego. Chodzi tu o Europejską Strategię Zatrudnienia, Krajowy Plan Działań na Rzecz Zatrudnienia i strategię rozwoju województwa.

Cele i budżet

Regionalny Plan Działań na Rzecz Zatrudnienia na rok 2005 dla województwa pomorskiego zawiera pięć celów. Opracował je Zespół Zadaniowy ds. RPD/Z, po szerokich konsultacjach społecznych i merytorycznych. Następnie Zarząd Województwa Pomorskiego, mocą uchwały , przyjął je jako cele regionalnej polityki rynku pracy.

6

Mimo, że wyznaczone cele formalnie mają równorzędny charakter, to wielkość środków przeznaczonych na realizację każdego z nich (Tabl. 1) wskazuje na różnice nie tylko specyfiki, ale i znaczenia. Aż 47 proc. ze 144,3 mln zł wydatków ujętych w RPD/Z na rok 2005 przypada na działania mające prowadzić do wzrostu aktywności zawodowej (cel 3). Około 40 proc. środków przeznacza się na rozwój przedsiębiorczości (cel 1). Udział pozostałych trzech celów w wydatkowanych środkach jest znacznie mniejszy. W grupie tej wyróżniają się działania służące rozwojowi zasobów ludzkich (cel 2) – zarezerwowano na nie 13 proc. środków. Pozostałe dwa cele, dotyczące wyrównywania szans grup znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji na rynku pracy (cel 4) i rozwoju instytucji rynku pracy (cel 5), mają znikome znaczenie w planowanych wydatkach (Tabl. 1).

Jak już wspomniano, RPD/Z uwzględnia priorytety zawarte w dokumentach nadrzędnych. Dzięki temu istnieje możliwość finansowania realizacji postawionych celów z różnych źródeł. Można je podzielić na trzy zasadnicze grupy: środki publiczne polskie, publiczne zagraniczne i prywatne. Udział pierwszej kategorii w wydatkach wynosi 46 proc., drugiej – 48 proc., a trzeciej – 7 proc. Wśród źródeł publicznych krajowych największe znaczenie mają fundusze pochodzące z budżetu samorządu województwa pomorskiego, a w kategorii publicznych źródeł zagranicznych dominują środki z Europejskiego Funduszu Społecznego.

Realizacja celów – działania

Układ planu ma charakter hierarchiczny. Realizacji wyznaczonych celów mają służyć działania, na które z kolei składają się konkretne przedsięwzięcia. Na przykład wzrost aktywności zawodowej ma być osiągnięty dzięki działaniom, takim jak: tworzenie i realizacja regionalnych programów aktywizacji zawodowej, aktywizacja zawodowa młodzieży, aktywizacja długotrwale bezrobotnych i pomoc w powrocie na rynek pracy itd.

Tablica 2. Cele i działania Regionalnego Planu Działań na Rzecz Zatrudnienia na rok 2005

1. Tworzenie warunków dla rozwoju gospodarczego i powstawania nowych miejsc pracy. Przedsiębiorczość.

1.1. Rozwój biznesowego wsparcia dla przedsiębiorstw

1.2. Rozbudowa systemu funduszy pożyczkowych i poręczeniowych

1.3. Wsparcie dla rozwoju mikroprzedsiębiorstw

1.4. Promowanie elastycznych form zatrudnienia

1.5. Wspieranie mobilności przestrzennej na rynku pracy

1.6. Wspieranie zastosowań gospodarki elektronicznej

1.7. Regionalne strategie innowacyjne i transfer wiedzy

2. Rozwój zasobów ludzkich w odniesieniu do wymagań rynku pracy

2.1. Doskonalenie systemu informacji o kształceniu ustawicznym

2.2. Wspieranie kształcenia na odległość w formach pozaszkolnych (e-learning)

2.3. Wzbogacanie oferty programowej kształcenia ustawicznego (np. poprzez tworzenie programów modułowych)

2.4. Zwiększenie dostępu do edukacji i promocja kształcenia przez całe życie (lifelong learning)

2.5. Rozwój kadr nowoczesnej gospodarki, w tym podwyższenie jakości edukacji stosownie do potrzeb rynku pracy

2.6. Programy stypendialne dla uczniów i studentów o utrudnionym starcie edukacyjnym

3. Wzrost aktywności zawodowej

3.1. Tworzenie i realizacja regionalnych programów aktywizacji zawodowej

3.2. Aktywizacja zawodowa młodzieży

3.3. Aktywizacja długotrwale bezrobotnych i pomoc w powrocie na rynek pracy

3.4. Reorientacja zawodowa osób zagrożonych procesami restrukturyzacyjnymi

3.5. Reorientacja i aktywizacja zawodowa osób odchodzących z rolnictwa i ludności wiejskiej

3.6. Aktywizacja osób w wieku powyżej 50 roku życia

3.7. Promocja legalnego zatrudnienia i legalnej pracy zarobkowej

4. Wyrównywanie szans

4.1. Promocja antydyskryminacyjnych przepisów prawa pracy

4.2. Integracja i reintegracja zawodowa kobiet

4.3. Integracja zawodowa i społeczna osób niepełnosprawnych

4.4. Wsparcie grup szczególnego ryzyka dla zwiększenia ich szans na zatrudnienie

4.5. Przeciwdziałanie marginalizacji społecznej w kontekście rynku pracy

5. Rozwój instytucji rynku pracy

5.1. Usprawnianie instrumentów rynku pracy

5.2. Usprawnienie instytucji rynku pracy

5.3. Rozwijanie usług poradnictwa zawodowego

5.4. Monitorowanie regionalnego rynku pracy (w tym uruchomienie badań zawodów deficytowych i nadwyżkowych oraz badań popytu na pracę)

5.5. Wdrażanie i rozwijanie systemu międzynarodowego pośrednictwa pracy EURES – Europejskie Służby Zatrudnienia

5.6. Dialog społeczny i partnerstwo lokalne

Źródło: Regionalny Plan Działań na Rzecz Zatrudnienia na rok 2005 dla województwa pomorskiego, WUP, Gdańsk 2005, s. 10.

Na każde z działań składają się przedsięwzięcia. Przykładem takiego przedsięwzięcia jest utworzenie Centrum Organizacji Lokalnej Przedsiębiorczości Społecznej w formie centrum szkoleniowego i realizowanie w jego ramach szkoleń i warsztatów dla długotrwale bezrobotnych. Jednym z efektów pierwszej fazy tego projektu ma być przygotowanie grupy osób do prowadzenia hotelu, stołówki, łaźni i pralni (przedsięwzięcie 3.3.5).

Łącznie na cały RPD/Z na rok 2005 składa się 65 przedsięwzięć. Najwięcej – 39 proc. dotyczy celu trzeciego, a na cel drugi przypada 25 proc. ogółu przedsięwzięć. Natomiast najmniejszym udziałem w puli cechuje się cel czwarty dotyczący wyrównywania szans na rynku pracy. Ujęte w planie przedsięwzięcia mają bardzo zróżnicowany charakter. Część z nich polega na działaniach wyłącznie administracyjnych. Do tego typu przedsięwzięć zalicza się np. dokonanie podziału środków Funduszu Pracy przez WUP na rzecz samorządów powiatowych, które pozwolą na sfinansowanie programów promocji zatrudnienia, łagodzenia skutków bezrobocia i aktywizacji zawodowej. Niektóre przedsięwzięcia mają natomiast charakter infrastrukturalny – dotyczą np. tworzenia i bezpłatnego udostępniania stanowisk komputerowych z dostępem do Internetu czy prowadzenia stron internetowych o tematyce związanej z rynkiem pracy. Dużą grupę stanowią wszelkiego rodzaju szkolenia mające podnieść kwalifikacje zarówno przyszłych absolwentów, jak i bezrobotnych, w tym długotrwale pozostających bez pracy. Część przedsięwzięć skierowana jest natomiast do pracodawców, w szczególności do tych z sektora MSP. Polegają one na tworzeniu systemu wsparcia finansowego, podnoszeniu konkurencyjności MSP czy promowaniu elastycznych form zatrudnienia. W planie znajdują się także przedsięwzięcia, których związek z sytuacją panującą na lokalnych rynkach pracy ma charakter pośredni. Wymienić można tutaj dofinansowanie kolejowych przewozów pasażerskich.

Ilościowy wymiar efektów działań

Zawarte w RPD/Z działania mają przynieść rezultaty, które zostały opisane w ujęciu jakościowym, jak i ilościowym. Z uwagi na swój wymierny charakter szczególnie interesujące są rezultaty ilościowe. Pozwalają one, przynajmniej po części, na ocenę skuteczności wydatkowania przeznaczonych środków. Podobnie jak same działania, ich skutki również mają bardzo zróżnicowany charakter i znaczenie dla poprawy sytuacji na rynku pracy. Obok bardzo konkretnych przewidywanych rezultatów, takich jak: podjęcie zatrudnienia przez 1068 młodych osób w wyniku objęcia ich wsparciem w ramach programu „Młodzież przyszłością województwa pomorskiego EFS 2004-2005”, uruchomienie działalności w Pomorskim Inkubatorze Innowacji i Przedsiębiorczości przez 15 firm czy znalezienie sezonowej pracy za granicą przez ok. 10 tys. Osób, znalazły się efekty w postaci przygotowania 12 kart zagadnieniowych, 10 plansz edukacyjnych i 10 pakietów edukacyjnych na Targi Edukacyjne czy 5 tys. sztuk materiałów informacyjnych o usługach poradnictwa zawodowego. Są to skrajne przypadki. Większość planowanych rezultatów wiąże się z objęciem określonej grupy osób różnego rodzaju szkoleniami i poradnictwem zawodowym. Tego typu formami wsparcia przewiduje się objęcie ok. 15 tys. osób, w tym nie tylko poszukujących pracy, ale także nauczycieli prowadzących zajęcia z przedsiębiorczości (380 godzin konsultacji) i pracowników urzędów pracy (830 osób). Poza tym ok. 20 tys. osób ma zostać objętych informacją dotyczącą różnych aspektów rynku pracy. Beneficjentami działań mają być także przedsiębiorcy – ok. 200 firm ma zostać wspartych finansowo przez Pomorski Fundusz Pożyczkowy i gwarancje Pomorskiego Regionalnego Funduszu Poręczeń Kredytowych. Wśród przewidywanych efektów znajdują się również takie, których charakter można określić jako księgowy. Chodzi o wartości zakontraktowanych środków w ramach różnych innych projektów ujętych w planie (SPO Rozwój Zasobów Ludzkich czy wybrane komponenty ZPORR).

Czy ten plan jest dobry?

Na wstępie pragnę zastrzec, że nie chodzi o merytoryczną ocenę celów i działań przyjętych w planie. W zakresie ich ustalania dotrzymano standardów związanych z konsultacjami społecznymi i merytorycznymi. Polityczną odpowiedzialność za kształt celów i działań ponosi samorząd województwa, który zobowiązany jest definiować regionalną politykę wobec rynku pracy.

Najprostszą drogą do weryfikacji tego, czy plan jest dobry, jest stwierdzenie, czy udało się osiągnąć założone cele. W przypadku RPD/Z, mimo że okres objęty planem jeszcze się nie skończył, już wiadomo, że stwierdzenie tego faktu będzie niemożliwe do wykonania, gdyż założone cele de facto nie opisują stanów rynku pracy do jakich dążymy – nie są więc celami, a działaniami. I tak zamiast przykładowego celu, jakim mógłby być wzrost udziału województwa pomorskiego w PKB o 0,5 proc. w ciągu roku i utworzenie w tym okresie 5 tys. nowych miejsc pracy, figuruje sformułowanie „Tworzenie warunków dla rozwoju gospodarczego i powstawania nowych miejsc pracy”. Oczywiście można powiedzieć, że monitorowane będą skutki poszczególnych przedsięwzięć. Każde z nich posiada swoją kartę, na której wypisane zostały przewidywane efekty. Wprowadzenie takiej karty jest niewątpliwie krokiem w dobrym kierunku. Jednak proponowane działania i ich spodziewane efekty mają tak różny charakter, że trudno znaleźć dla nich wspólny mianownik. Część z przewidywanych „efektów” jest raczej kosztem funkcjonowania systemu instytucji rynku pracy. Trudno inaczej potraktować miesięczne informacje o rynku pracy województwa pomorskiego. Są one potrzebne tym instytucjom, natomiast same w sobie nie są remedium na bezrobocie. Na tym tle rodzi się wątpliwość bardziej ogólna – czy cel piąty, dotyczący rozwoju instytucji rynku pracy, jest autonomicznym celem polityki rynku pracy czy jedynie narzędziem do realizacji pozostałych czterech celów?

Z punktu widzenia sytuacji na rynku pracy również sam fakt zakontraktowania projektów trudno oceniać jako efekt. Jest on jedynie kosztem pewnych działań, które, miejmy nadzieję, przyniosą rzeczywiste korzyści poszukującym pracy. Za bardziej realne efekty, mające niewątpliwie pośredni wpływ na rynek pracy, uznać należy fakt objęcia różnymi formami szkoleń i poradnictwa pracy stosunkowo dużej grupy osób. Pamiętać jednak przy tym należy, że sam fakt objęcia kogoś szkoleniem, przynajmniej z dwóch powodów, nie oznacza automatycznego sukcesu. Po pierwsze, szkolenie może być nieadekwatne do potrzeb i możliwości beneficjentów. Po drugie, mogą oni nie mieć motywacji do podnoszenia kwalifikacji.

Do najbardziej wymiernych, planowanych efektów podjętych działań, z punktu widzenia poprawy sytuacji na rynku pracy, zaliczyć można wymienione już wcześniej uruchomienie działalności 15 firm w inkubatorze przedsiębiorczości, podjęcie stałego zatrudnienia przez ok. 2 tys. osób, a sezonowego za granicą przez ok. 10 tys. osób. Ocena stopnia realizacji jedynie tych działań nie będzie budzić wątpliwości. Tak więc rzetelna odpowiedź na zasadnicze pytanie – czy plan jest dobry czy też nie – w świetle przyjętego kryterium jest po prostu niemożliwa.

Wspólny mianownik – osoby podejmujące pracę

Ocena realizacji poszczególnych przedsięwzięć, działań, celów i w końcu całego RPD/Z byłaby realna, gdyby możliwie dużo planowanych efektów sprowadzonych zostało do kategorii liczby osób podejmujących pracę po ukończeniu danego działania. Teoretycznie można przyjąć, że taka ocena skuteczności jest możliwa na podstawie analizy zmian liczby bezrobotnych. Jest jednak oczywiste, że liczba bezrobotnych w niewielkim stopniu (nie wiemy dokładnie w jakim) zależy od realizacji nawet najlepszych planów na rzecz zatrudnienia. Realizacja tych planów jest jedynie próbą niwelowania skutków. Poziom bezrobocia kształtują przede wszystkim uwarunkowania makroekonomiczne i instytucjonalny kształt rynku pracy. Katalog zmian w tym zakresie niezbędny dla polepszenia sytuacji na rynku pracy jest powszechnie znany i w tym miejscu nie wymaga komentarza. Mimo to monitoring zawodowej aktywności beneficjentów poszczególnych działań, chociaż rodzi dodatkowe koszty, pozwoliłby na ocenę efektywności programu. Koszty te nie byłyby znowu tak wielkie – w końcu beneficjenci większości działań nie są osobami anonimowymi, a fakt podjęcia legalnego zatrudnienia i jego utrzymywania odnotowywany jest przez kilka różnych instytucji, w tym przez urzędy pracy. Takie rozwiązanie umożliwiłoby ocenę skuteczności poszczególnych przedsięwzięć i działań, pozwoliłoby na świadome kształtowanie narzędzi polityki rynku pracy przez skupienie się na tych najbardziej efektywnych. Umożliwiłoby także ocenę planów na rzecz zatrudnienia w kolejnych latach, całej polityki zatrudnienia i jej skuteczności w zwalczaniu bezrobocia, a także efektywności instytucji rynku pracy. Ocenie tej podlegałyby przede wszystkim rzeczywiste, a nie tylko biurokratyczne (liczba zakontraktowanych środków, wykonanych projektów) skutki szeroko rozumianej polityki rynku pracy. Dałoby to asumpt do rzeczowej dyskusji nad jej kształtem, mechanizmami i strukturą instytucjonalną.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Potrzebna mapa zawodów przyszłości

W województwie pomorskim istnieje potrzeba prognozowania tego, na jakie zawody oraz umiejętności będzie największe zapotrzebowanie w średnim i długim okresie. Przede wszystkim ludzie młodzi chcieliby wiedzieć, jakie profesje będą się cieszyć największym zainteresowaniem wśród pracodawców w regionie oraz, co może ważniejsze, jakie umiejętności powinni posiąść, aby w przyszłości odnaleźć się na rynku pracy. Aby podołać temu wyzwaniu województwo pomorskie powinno systematycznie tworzyć i aktualizować mapę zawodów przyszłości. Zawierałaby ona prognozy oparte na analizach trendów światowych, krajowych i regionalnych oraz przesłankach pochodzących bezpośrednio od przedsiębiorców, które pozwoliłyby młodym ludziom na tworzenie ścieżek kariery, w perspektywie 5-10 lat.Potrzeba tworzenia mapy zawodów przyszłości wynika między innymi z paradoksu, jaki możemy obecnie zaobserwować na rynku pracy. Województwo pomorskie charakteryzuje się dość wysoką na tle innych województw stopą bezrobocia – 21,3 procent.

3

Na 16 województw zajmujemy pod tym względem dalekie 10 miejsce. Równocześnie jednak możemy zaobserwować ogromny deficyt wykwalifikowanych pracowników w wielu zawodach. Przemysł oraz branża budowlana wychodzą ze stagnacji. Przedsiębiorstwa chcą zatrudniać fachowców, przede wszystkim spawaczy, murarzy, dekarzy, ale mało kto chce lub może podjąć się takiej pracy. Wielu fachowców w pogoni za lepszymi zarobkami wyjechało już na zachód. Jednocześnie ci, którzy zostali, nie mają odpowiednich kwalifikacji i albo nie są zatrudniani, albo jakość wykonywanej przez nich pracy jest niezadowalająca. Niestety na przekwalifikowanie i douczenie do zawodu tych ludzi potrzeba zwykle kilku lat. Moglibyśmy zmniejszyć ten problem właśnie poprzez tworzenie mapy zawodów przyszłości, która mogłaby się stać wiarygodnym drogowskazem ułatwiającym decyzje edukacyjne i szkoleniowe. Biorąc pod uwagę fakt, iż ludzie myślą racjonalnie, nikt nie zdecydowałby się na kształcenie w kierunku zawodu, który nie miałby przyszłości.

Specyficzne podejście Polaków do kształcenia i edukacji jest kolejnym argumentem potwierdzającym tezę o konieczności lepszej współpracy (także informacji) między oświatą i edukacją a pracodawcami. Większość społeczeństwa widzi w edukacji i podnoszeniu swoich kwalifikacji najlepszą, jeżeli nie jedyną drogę do dostatniego życia. Każdy młody człowiek, od momentu uzyskania pewnej świadomości, zadaje sobie pytanie – w jakim kierunku powinien się kształcić, aby w przyszłości znaleźć pracę, jaką drogę obrać, aby zapewnić sobie godne życie w przyszłości? Waga tego pytania jest często jeszcze bardziej doceniana przez rodziców. Już od najmłodszych lat życia posyłają oni swoje dzieci na dodatkowe zajęcia i wymagają od nich dobrych wyników w nauce. Panuje ogólne przekonanie, iż dobrze obrana ścieżka edukacji jest w stanie najlepiej sprostać wyzwaniu konkurencyjnego rynku pracy, czyli pozwala uniknąć bezrobocia i niskich płac.

Traktowanie edukacji i kształcenia jako remedium na mało przyjazny rynek pracy ma swoje poparcie w faktach.

4

Najwięcej bezrobotnych w województwie pomorskim jest w grupie z wykształceniem zasadniczym zawodowym (35,1 proc.) oraz gimnazjalnym i poniżej (34 proc.), a najmniej z wyższym (4,3 proc.).

Dodając do tego fakt, iż ludzie młodzi (do 34 lat) stanowią największy odsetek (51,4 proc.) zarejestrowanych bezrobotnych, planowanie przez nich kariery staje się poważnym wyzwaniem.

5

Pojawia się więc pytanie – skoro większość ludzi patrzy na problem pracy przez pryzmat wykształcenia, to co należy zrobić, aby ułatwić im wybór odpowiedniej ścieżki edukacji? Najlepiej skorzystać z doświadczeń innych regionów czy krajów, które w tej mierze podjęły już stosowne kroki.

W Irlandii grupa ekspercka co roku opracowuje raport pt. Zapotrzebowanie na umiejętności w przyszłości – prognozę na temat tego, jakie umiejętności czy wykształcenie będą potrzebne za 5-10 lat. Jest to niejako mapa zawodów przyszłości, która pozwala młodym ludziom odpowiednio zaprogramować swoją karierę, tak aby wchodząc w dorosłe życie, znaleźli odpowiednią pracę. Składa się ona z ogólnej analizy rynku pracy, poprzez którą autorzy starają się pokazać główne trendy, jakie mogą zaistnieć na tym rynku. Następnie zamieszczane są opisy konkretnych zawodów, które najprawdopodobniej będą charakteryzować się wzrostem zapotrzebowania na nowych pracowników. Każdy z tych opisów powinien zawierać szczegółowe rekomendacje dotyczące edukacji i umiejętności, jakie dana osoba powinna posiadać, aby efektywnie pracować w tym zawodzie. Najlepiej zarysować ścieżkę kariery poprzez wytyczanie profili edukacji. Prognoza mogłaby zawierać również rekomendacje dotyczące przeciwdziałania bezrobociu dla jednostek administracji regionalnej oraz wpływ podejmowanych i podjętych już działań na zmiany zachodzące na rynku pracy.

Stworzenie mapy zawodów przyszłości będzie miało pozytywny wydźwięk w gospodarce, gdyż korzystając z lepiej wykwalifikowanych fachowców, przedsiębiorstwa stają się bardziej konkurencyjne. Równocześnie tworzy się lepsza jakość życia, gdyż usługi czy produkty oferowane na rynku są dużo wyższej klasy, ze względu na lepiej wykwalifikowaną i bardziej efektywną siłę roboczą. Jest to jeden ze sposobów na zapobieżenie emigrowaniu wykwalifikowanych fachowców oraz ludzi młodych, którzy ukończyli prestiżowe uczelnie z dobrymi wynikami i nie mogą znaleźć pracy w regionie.

Tworzenie mapy zawodów przyszłości powinno być jednym z zadań administracji publicznej na szczeblu regionalnym. Tego typu prognozy warto tworzyć we współpracy z regionalnymi przedsiębiorcami i stowarzyszeniami przedsiębiorców. Pracodawcy najlepiej potrafią określić, jakie kwalifikacje u potencjalnych pracowników cenią sobie najbardziej. Na podstawie długoterminowych planów rozwoju swoich przedsiębiorstw oraz własnej oceny będą w stanie określić, jaki profil pracownika będzie ich najbardziej interesował w przyszłości. Przedsiębiorcy na pewno chętnie podejmą się tego typu prognozowania, gdyż w ich interesie leży możliwość pozyskiwania wykwalifikowanej siły roboczej. Przy tworzeniu tego typu mapy zapotrzebowania na umiejętności w przyszłości należałoby również uwzględnić współpracę z jednostkami pozarządowymi. Mogłyby one przygotowywać konkretne analizy i badania oraz prognozować trendy w poszczególnych branżach mających największe znaczenie dla regionu, co pozwoliłoby na dokładniejsze zbadanie potrzeb rynku. Nie można również zapomnieć o nauce. Przedstawiciele oświaty i szkolnictwa wyższego powinni aktywnie uczestniczyć w debacie na temat zawodów przyszłości. Równocześnie staliby się oni realizatorami przygotowywanych rekomendacji w jednostkach, które reprezentują. Tego typu mapy powinny być w dużej mierze wykorzystywane przy tworzeniu programów nauczania oraz mieć wpływ na ilość miejsc na konkretnych profilach nauczania. Analiza, która powstawałaby przy współpracy administracji regionalnej, biznesu, organizacji pozarządowych i nauki powinna być ogólnodostępna dla wszystkich zainteresowanych i odpowiednio promowana w mediach lokalnych. Jeżeli udałoby się sporządzać co roku mapę zawodów przyszłości, która pokazywałaby trendy w średnim (5lat) i długim (10lat) okresie, to udałoby się stworzyć przewagę konkurencyjną województwa pomorskiego i regionalnych przedsiębiorstw oraz podnieść jakość życia i zapewnić szczególnie ludziom młodym skuteczne planowanie swoich ścieżek kariery, które wiodłyby do zdecydowanie pewniejszej pracy oraz godnego życia w przyszłości.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Emigrant – obywatel marnotrawny?

Czy i dlaczego powinniśmy interesować się emigrantami? Emigrant nie płaci podatków, nie interesuje się becikowym i już na pewno nie pragnie skrócenia roku szkolnego o dwa tygodnie. Jedyne, co interesuje emigranta to temat tabu: temat pracy. Z punktu widzenia polityków, jest więc chyba obywatelem „niewygodnym”.

Kiedy Ania – lat 21 – bierze do ręki gazetę, nie może uspokoić się jeszcze ponad godzinę. Jest studentką administracji na Uniwersytecie Gdańskim. Studiuje dziennie, więc na razie może tylko pomarzyć o płatnym stażu lub pracy na pół etatu w wymarzonym zawodzie. Codziennie rano przegląda gazetę. Wie, że jedyna praca, jaką mogą zaoferować jej agencje pośrednictwa pracy, to praca w hipermarkecie lub w drukarni. Gdy będzie miała trochę szczęścia, to załapie się na stanowisko hostessy. Ubierze się ciepło, by nie zamarznąć przy lodówkach, wyładowanych jogurtami. Potrzebuje pieniędzy na mieszkanie, które wynajmuje z chłopakiem i na angielski. Jest tuż przed egzaminem Advance. Nie może teraz rzucić kursu. Może wyjedzie. Do Londynu? Dublina? Gdziekolwiek. Znajomi byli. Będzie ciężko, ale da sobie radę. Przywiezie pieniądze na pół roku życia w Gdańsku.

Może gdyby decydenci zdawali sobie sprawę z dylematów studenckiego życia, nie próbowaliby mamić oczu narodu 1000 złotych dla młodych matek. Młodzi, wykształceni ludzie pragną przede wszystkim pracować. Kształcą się latami, by pracować w swoim zawodzie i żyć godnie. Młodzi ludzie wiedzą, że w Polsce jest niemal 3 mln oficjalnych bezrobotnych. Młodzi ludzie czują to bezrobocie w pogardliwym spojrzeniu pracodawców, odganiających się od nadgorliwych pracoholików. Młodzi ludzie marzą, że zagranicą jest lepszy świat. Kraina czarów, gdzie jest praca i jest godnie opłacana. I wyjeżdżają.

Tomek – lat 23 – mieszka niedaleko Gdańska. Jego ojciec jest wiceprezydentem. Tomek jest dobrym uczniem. Nie ma zbyt wielu znajomych. Wszyscy nieco zbyt uważnie patrzą mu na ręce. Tomek był już na kilku praktykach. Pewnie takich, w których załatwieniu pomógł mu wszechmogący w województwie pomorskim tata. Tomek jest zdolny. Wie o tym Tomek, i poza tym już chyba nikt. Tomek wyjeżdża do Dublina. Po co, dziwi się ojciec. Tomek musi, musi choć raz zdobyć coś sam, być z czegoś dumny, zarobić pieniądze. Sam, sam, sam…

W tym roku w ramach „Work and Travel” wyjedzie około 2500 osób. Studenci mają także do wyboru programy wymiany z uczelniami na całym świecie. Pół roku np. w Szwecji to niezapomniane doświadczenie. Można zobaczyć w mikroskali, jak funkcjonuje gospodarka jednego z najlepiej rozwiniętych państw w Europie. Młodzi ludzie zrobią wszystko, żeby zakwalifikować się do takiego programu. Wiedzą, że okazja jest niepowtarzalna. Często pragną sprawdzić swoje umiejętności w zupełnie nowych, czasem wrogich warunkach. Wiele razy słyszałam mrożące krew w żyłach opowieści o ludziach koczujących na Victoria Station, bez środków do życia, mieszkania i pracy. A jednak jechali. Student XXI wieku jest przygotowany na obóz przetrwania w każdej sytuacji. Umie się dostosować, przekwalifikować, walczyć. Umie, jeśli da mu się szanse – większe niż w pesymistycznym, przesiąkniętym marazmem świecie Pomorza.

Ania – lat 28 – pracuje w sklepie spożywczym na pół etatu. Drugie pół etatu zarezerwowane jest na pracę w solarium. Co drugi czwartek Ania zastępuje koleżankę w nadmorskim barze. W weekendy pomaga sprzątać w hotelu. W wolnych chwilach, a więc takich, które zdarzają się w Wigilię Bożego Narodzenia, Ania przygotowuje się do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. W wyjeździe, planowanym od dawna, finansowo pomogą Ani rodzice. Ania i rodzice zdają sobie sprawę z tego, że życie na czterech etatach jest niemożliwe. Ania cieszy się, że do tej pory nie miała czasu na znalezienie partnera, gdyż na pewno utrudniłoby to decyzję o wyjeździe.

W Polsce jest coraz więcej ludzi, którzy oficjalnie pracują na kilku etatach. Nie chcą, ale muszą. Zarabiają na mieszkanie, samochód, podręczniki dla dziecka. Coraz częściej zapominają, po co i dla kogo pracują, gdyż nie mają czasu na rodzinne spotkania. Czasem nawet jeden etat wystarcza, by wykończyć młodego Polaka. Mobbing spotyka ich coraz częściej. Pracuje się szybko i za marne pieniądze. Pracodawcy nie szanują swojego pracownika. Nie muszą. Wiedzą, że przyjdzie następny.

Kasia – lat 32 – od dawna pracuje w drukarni. Ma dziecko. Sama je wychowuje. Pracuje „na czarno”. Wie, że na razie nie może liczyć na nic więcej. Szef ma problemy finansowe. Kasia martwi się, że nie płaci składek. Nie stać jej na prywatny fundusz emerytalny. Myśli o wyjeździe do Szwecji. Ma tam kuzynkę. Pracowałaby tam poniżej swoich kwalifikacji jako hotelowa pokojówka. Nie musiałaby się martwić o przyszłość swojego dziecka i swoją. – „Chyba się zdecyduję” – mówi.

Coraz więcej wykształconych ludzi jest gotowych poświęcić swoje ambicje zawodowe i dumę na rzecz większych pieniędzy. Studenci ostatnich lat, zamiast szukać staży i praktyk, zmywają naczynia w londyńskich pubach. Nie chcą w Polsce pracować za darmo. Czują, że i po stażu nie dostaną dobrze płatnej pracy. Nie mają znajomości. Boją się o swoją przyszłość. Wyjazd za granicę jest dla nich ucieczką przed samym sobą. Przed koniecznością walki o pracę za 700 zł miesięcznie. Ucieczka jest odłożeniem problemów na później. Mają nadzieję, że wrócą mądrzejsi, bardziej zdystansowani, uzbrojeni do walki bez taryfy ulgowej.

Tomek – lat 20 – jest studentem prawa. Na prawie ma wielu kolegów. Ci koledzy nie za bardzo lubią się uczyć. Lubią za to nocne imprezy w sopockich klubach. Jeden z nich jest barmanem. Zorganizował sobie wakacyjny wyjazd do pracy w Londynie. Namawiał kolegów. Tomek też pojechał. Przecież nie będzie sam po klubach chodził.

Co pewien czas obserwujemy na naszych pomorskich uczelniach różne mody. Obecnie, na ostatnich latach studiów najmodniejsze stało się wykonywanie ciekawych prac, poznawanie fascynujących ludzi, „lansowanie się” w najmodniejszych klubach i wyjeżdżanie za granicę, w celach bynajmniej nie wypoczynkowych. Najbardziej „trendy” bez wątpienia są wyjazdy do Stanów Zjednoczonych, krajów skandynawskich i krajów latynoskich. Wyjeżdża się samemu lub ze znajomymi. Na trzy miesiące lub na rok. Szczegóły są z reguły bez znaczenia. Najważniejsze jest to, by pojechać, zobaczyć i wrócić. Można się wtedy chwalić i puszyć jak paw, bo przeżyło się coś wyjątkowego. A to zawsze jest „trendy”.

Paweł – lat 25 – stał na oliwskim przystanku o 4 rano. Czekał na autobus. Po kilku minutach czekania podeszło do niego dwóch młodzieńców w czarnych dresach z białymi paskami. Najpierw uderzyli go w nos, potem Paweł już nic nie pamiętał. Doznał poważnego urazu głowy. Paweł jest kelnerem, mieszka samotnie i ma kota. Dodatkowo jest także homoseksualistą. Po tym wypadku Paweł spakował się i pojechał do Belgii.

Można dyskutować, czy okrzyki podczas pochodu równości: „geje do gazu” albo „zrobimy z wami, co Hitler z Żydami”, ilustrują głupotę krzyczących czy też są obrazem stanu polskiej tolerancji. Jednak homoseksualiści, a także wszyscy Ci, którzy pragną żyć inaczej, wiedzą już od dawna, że w Polsce – to nie łatwe. Homoseksualiści często w wyniku manifestowania swojej orientacji seksualnej tracą kontakt z rodziną, a nawet pracę. „Zakaz pochodów to kropka nad i” – mówią, coraz częściej szykując się do wyjazdu. Wiedzą, że w Polsce jeszcze długo nie będzie równości. Pewnie mają rację, bo żeby być tolerancyjnym wobec innych, trzeba najpierw zaakceptować siebie. A to widać trudne w kraju pełnym zakompleksionych, niedowartościowanych ludzi.

Paulina – lat 25 – do Londynu jeździła w każde studenckie wakacje. W Polsce tęskniła za Londynem, w Londynie za Polską. Po studiach prawniczych przyjaciele zaczęli szukać pracy. Posypały się śluby. Ania nie miała ani pracy, ani ślubu. Pojechała tam, gdzie było jej zawsze najlepiej – do Londynu. Znalazła tam i pracę i narzeczonego. I została.

Młodzi, ambitni będą długo jeszcze wyjeżdżać „na saksy”. Niektórzy będą wracać. Szczególnie ci, przywiązani do polskiej tradycji i ci wrażliwsi, tęskniący za rodziną i przyjaciółmi. Każda historia takiego emigranta warta jest naszej uwagi. Warto przy jej słuchaniu zastanowić się też, co trzeba zrobić, żeby zostali. Żeby dla Polski i jej poszczególnych regionów kształtowali lepszą przyszłość. Na pewno podstawowym problemem jest ogromne bezrobocie. Nie możemy jednak zapominać, że bezrobocie to nie tylko całkowity brak pracy, ale to też praca upokarzająca człowieka, nie dająca mu możliwości utrzymania rodziny i przyzwoitego statusu życia. Trzeba też dać młodym ludziom sposobność sprawdzenia się, możliwość rozwoju i rozwinięcia twórczej inicjatywy, w czym często przeszkadza zbyt zbiurokratyzowana administracja. Warto też pomyśleć o tych, którzy wyjechali i wrócili. Bo to oni mogą stać się inicjatorami nowych rozwiązań. Często tacy „nawróceni” obywatele nie mogą pogodzić się z niskimi płacami, gdyż ciągle mają w pamięci wysokie zarobki w krajach, do których emigrowali. Jednak pewną nagrodą jest czerpanie satysfakcji z wykonywania wymarzonego zawodu. Warto też pomyśleć o lepszej pracy dla dorabiających studentów. Gdyż choć trudno w to czasem uwierzyć, studenci to nie jest tania siła robocza, lecz przyszli magistrowie i inżynierowie, którzy zagranicą zarabialiby trzy razy tyle.

Na końcu dodam od siebie, że w Londynie spędziłam pół roku. Nigdy nie zapomnę uczucia rosnącej adrenaliny, gdy pierwszy raz wysiadłam na Victoria Station. Potem była już tylko praca. Dwanaście godzin na dobę, codziennie – siedem dni w tygodniu. Przetrwałam londyński obóz przeżycia i uważam, że było warto. Choćby po to, by przez chwilę poczuć się jak przeciętny Londyńczyk, by na te pół roku zmienić tożsamość, a nocą oglądać najdziksze, nikomu nieznane zakamarki londyńskiego świata. Warto było też dlatego, że wróciłam do Polski bogatsza o wiele doświadczeń. Łatwiej podejmuję decyzje, jestem pewniejsza siebie. Znam swoją wartość na polskim rynku pracy i nie obawiam się podejmować kolejnych zawodowych wyzwań, nawet jeśli nie wszystkie zakończą się sukcesem.

Mogę mieć tylko nadzieję, że w przyszłości mnie i moim znajomym – emigrantom, stworzy się warunki godnej pracy, za godne pieniądze, tu – na Pomorzu, w Polsce i nie będziemy już musieli marzyć o pracy w kuchni w londyńskim barze.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Świadomość, determinacja i kwalifikacje

Jestem magistrem socjologii Uniwersytetu Gdańskiego, od czterech lat pracuję w Warszawie jako konsultant ds. public relations. W Gdańsku mieszkałam przez pięć lat, stąd rynek pracy Trójmiasta i Pomorza jest mi znany głównie z moich własnych doświadczeń, jak też doświadczeń moich rówieśników. Podczas studiów próbowałam już szukać pierwszej poważniejszej pracy, ponieważ zajęć na uczelni nie mieliśmy znowu tak wiele, a prace dorywcze, dzięki którym opłacałam sobie naukę języków obcych czy udział w szkoleniach dla studentów, nie dawały żadnego konkretnego doświadczenia. Bo dla którego pracodawcy istotnym doświadczeniem zawodowym osoby z wyższym wykształceniem będzie sprzątanie biur czy też przeprowadzanie ankiet? Jednak nie było łatwo – ponieważ po ukończeniu studiów chciałam zostać dziennikarzem, próbowałam zatrudnić się w trójmiejskich redakcjach prasowych. W jednej mi odmówiono, argumentując, że skoro jestem na pierwszym roku, nie będę w stanie pogodzić pracy z nauką. W drugiej przepracowałam pół roku i mimo, że słyszałam, że jestem dobra, nie pozwolono mi pracować w niepełnym wymiarze godzin – dziennikarze musieli być tak samo dyspozycyjni jak etatowi pracownicy i nieważne było to, że na trzecim roku studiów miałam mieć bardzo mało zajęć, a w związku z tym byłabym w stanie więcej pracować. Zostać nie mogłam. W każdym razie zawód dziennikarza poznałam na tyle, że nie chciałam już go więcej wykonywać. W taki sposób pierwsze doświadczenie zawodowe okazało się dla mnie cenną lekcją, ale też zwiastowało paradoks, na który natknęłam się, szukając pracy: pracodawcy oczekiwali doświadczenia zawodowego, jednak rzadko który z nich chciał zatrudniać studentów, dając im możliwość zdobycia tego doświadczenia.

Stwierdziłam zatem, że poważniejszą pracę podejmę, jeśli trafi mi się dobra propozycja, i postanowiłam skoncentrować się na nauce. Po pierwsze – języki obce. Ponieważ uczelnia zapewniała tylko jeden lektorat, kontynuowałam naukę języków na kursach. Najpierw angielski, potem niemiecki, obydwa kursy zakończone zdaniem certyfikatów. Samo ubieganie się o staż w konkursie „Grasz o Staż” pokazało, jak wiele te certyfikaty mi dały – biorąc udział w konkursie po raz pierwszy, nie dysponowałam jeszcze żadnym z nich i nie przeszłam do kolejnego etapu. Ubiegając się o staż po raz drugi, miałam już certyfikat z angielskiego, i to stanowiło istotną różnicę. Staż, wygrany w prestiżowym ogólnopolskim konkursie, do tej pory stanowi ważny punkt w moim CV. Sądzę jednak, że nie mniej wartościowe są „zwykłe” staże uczelniane, odbyte w renomowanych firmach. To, co się bardzo przydaje, to na pewno działalność w organizacjach wszelkiego rodzaju, a zwłaszcza w takich, których profil jest zgodny z zainteresowaniami zawodowymi – jest to niezła szkoła pracy zespołowej. W późniejszym życiu zawodowym przydaje się bardzo, bo na uczelni pracy zespołowej jest raczej jak na lekarstwo.

Kolejną ważną rzeczą były szkolenia zawodowe dla studentów. Sama uczestniczyłam w warsztatach organizowanych przez Biuro Karier UG. Wykonując różnorodne ćwiczenia, poznawaliśmy nasze mocne i słabe strony, sprawdzaliśmy też nasze umiejętności pod kątem przyszłej pracy. Jedno z zadań pokazało, że mam predyspozycje do pracy w biznesie, ale równie silne uzdolnienia tak do pracy naukowej, jak i artystyczne. Teraz, po pięciu latach mogę stwierdzić, że wszystko się sprawdziło – pracuję w sektorze usług dla biznesu – public relations, gdzie poza zawodową dokładnością niezbędna jest również kreatywność i wyobraźnia. Poza tym piszę doktorat.

Równie liczące się szkolenia – zwłaszcza pod kątem przyszłej pracy w biznesie – organizuje AIESEC. Mają one taką samą formę jak w firmach i prowadzone są przez doświadczonych specjalistów. Nie zdecydowałam się jednak, wbrew powszechnej modzie, na podjęcie studiów podyplomowych. Chociaż po przygodzie z dziennikarstwem zainteresowałam się public relations i miałam pomysł, aby wziąć udział w studiach bardzo dobrze prowadzonych przez Politechnikę Gdańską – postanowiłam jednak zaczekać z dalszą nauką do momentu podjęcia pracy zawodowej, tak aby nie studiować czegoś, co nie wiązałoby się z moją dalszą pracą.

Kończyłam studia w 2001 r., mając bardzo wyraźnie sprecyzowany pomysł dotyczący obszaru, w którym chciałam się rozwijać: zarządzanie zasobami ludzkimi, public relations lub badania rynku. Trwała już recesja, więc zaczęłam szukać pracy stosunkowo wcześnie. Nie tylko w Trójmieście, gdzie prasa pełna była głównie ofert dla specjalistów i menedżerów z co najmniej dwuletnim doświadczeniem. Szukałam pracy również w Warszawie – ponieważ było tam więcej firm zatrudniających osoby bez większego doświadczenia zawodowego. Metodą, z której korzystałam najczęściej, było wysyłanie podań bezpośrednio do szefów firm lub działów personalnych – ze 120 podań odbyłam jakieś 10 rozmów, aby w końcu otrzymać propozycję odbycia praktyki w agencji public relations w Warszawie. Po miesiącu praktyka przerodziła się w moją pierwszą stałą pracę. Było jasne, że zostanę tam dłużej.

Najbardziej zaskoczyło mnie to, że ludzie z Warszawy, których spotykałam, rzadko kiedy mieli dokumenty dorównujące moim pod względem znajomości języków, ilości odbytych szkoleń, praktyk czy działalności w organizacjach pozarządowych (co zaprocentowało zresztą nie tylko przy szukaniu pierwszej pracy, ale również podczas kolejnych zmian pracy). A przecież ciekawych możliwości było o wiele więcej niż w Gdańsku. Natomiast, co jest bardzo charakterystyczne, wiele osób studiujących w Warszawie kończyło dwa kierunki studiów równocześnie, zaś w Trójmieście rzadko kto decydował się na taki krok.

Tymczasem wielu moich rówieśników ze studiów nie miało pracy w ogóle, szukało jej miesiącami lub zadowalało się zajęciami będącymi dużo poniżej ich kwalifikacji. Ci, którzy nie mieli bladego pojęcia, co ich interesuje pod kątem zawodowym – skazywali się na długie poszukiwania. Z kolei – również na przykładzie moich znajomych – zauważyłam inną ciekawą tendencję – do Trójmiasta zaczęły przyjeżdżać co bardziej przebojowe osoby z wykształceniem zawodowym lub średnim z regionów takich jak Warmia i Mazury – głównie dlatego, że zaczęły tutaj powstawać galerie handlowe z licznymi butikami, gdzie można było dostać pracę lepiej płatną niż praca na podobnym stanowisku na przykład w Olsztynie.

Z kolei co bardziej przebojowe osoby z wykształceniem wyższym wyjeżdżały do Warszawy. Z mojego roku było to raptem kilka osób, które nie tylko miały najwyższe średnie, ale też dosyć wcześnie wiedziały, jakie mają predyspozycje i jaką pracę chcą wykonywać. To one właśnie trafiły do biznesu. Z takich ludzi składa się też Stowarzyszenie Loża Trójmiasto w Warszawie. Wielu z nich pracuje, aby zdobyć doświadczenie zawodowe pozwalające na powrót do Trójmiasta i podjęcie tutaj pracy. Kilku osobom już się to udało.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Czy znasz tajniki rekrutacji?

Matura, studia, życie – tak brzmi przewodnie hasło jednego z polskich czasopism edukacyjnych. Dla wielu osób studia stanowią okres, w którym uczą się samodzielności, rozpoczynają życie na własną rękę, choć często jest to ręka zaopatrzona w pieniądze rodziców.

Okres studiów kiedyś jednak się kończy i wówczas przychodzi czas na poszukiwanie pracy, choć wielu studentów robi to już wcześniej, dążąc do jak najszybszego osiągnięcia pełnej samodzielności. Niezależnie jednak od tego, kiedy to się stanie, stanie się to na pewno.

Praca stanowi pewne wyzwanie dla każdego, zwłaszcza gdy jest to pierwsza praca, kiedy to następuje zderzenie wiedzy akademickiej z praktyką, zderzenie własnych wyobrażeń z rzeczywistością.

Pierwszym krokiem do podjęcia pracy jest jej znalezienie. Wielu twierdzi, że proces poszukiwania zajęcia oznacza pracę na pełnym etacie, trzeba bowiem na niego poświęcić co najmniej 8 godzin dziennie. Najważniejsze – to znaleźć odpowiednie oferty pracy, później wystarczy tylko przygotować właściwe dokumenty, złożyć je u potencjalnego pracodawcy, a potem czekać na zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną.

Celem przeprowadzonego przez KN „Lider” badania było sprawdzenie, czy studenci wiedzą: jak napisać poprawne CV i list motywacyjny, co zrobić bym to właśnie „ja” został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną, a jeśli już tak się stanie, na co zwrócić szczególną uwagę podczas takiej rozmowy.

2

Badanie oparte na kwestionariuszu ankietowym przeprowadzono w dniach 12-20 października 2005 r. na grupie 235 studentów studiów dziennych Uniwersytetu Gdańskiego z sześciu wydziałów: Filologiczno-Historycznego, Prawa i Administracji, Nauk Społecznych, Matematyki, Fizyki i Informatyki, Zarządzania i Marketingu oraz Ekonomicznego.

Blisko 59 procent studentów uważa, że wiedza na temat rekrutacji może okazać się przydatną w czasie poszukiwania pracy. Wielu z nich tę wiedzę nabywało lub weryfikowało w sposób praktyczny. W czasie studiów studenci starają się o najróżniejsze stanowiska – od pracy fizycznej w centrach handlowych po stanowiska menedżerskie. Wielu z nich pracuje lub pracowało jako sprzedawca, telemarketer bądź też jako kelner lub barman, mimo iż zawody te nie mają wiele wspólnego z profilem ich studiów. Jednak część studentów wybiera posady zgodne z ich kwalifikacjami – sytuacja ta dotyczy przede wszystkim studentów ekonomii i zarządzania. Zostają oni bowiem asystentami w firmach finansowych, ubezpieczeniowych bądź też transportowych.

Podstawowe źródła informacji na temat rynku pracy, z których korzystali badani studenci przedstawia Rysunek 1. Tylko pojedyncze osoby szukały innych sposobów zdobycia wiedzy na temat zapotrzebowania na rynku pracy – korzystali oni z usług Urzędu Pracy lub uczestniczyli w Targach Pracy. Zaledwie 11,5 procent studentów zwróciło się po taką pomoc do Biura Karier (wyjątkiem wydają się być studenci Wydziału Ekonomicznego – 24 proc.) – szukali tam przede wszystkim informacji na temat możliwości odbycia praktyk lub znalezienia pracy. Tylko 1 osoba spośród 235 zamieściła swoje CV w bazie Biura Karier.

Badanie miało na celu sprawdzenie nie tylko aktywności studentów na rynku pracy, ale również podstaw teoretycznych wiedzy na temat rekrutacji, które powinien – jak się wydaje – posiadać każdy startujący w samodzielne życie. Umiejętnością poprawnego napisania listu motywacyjnego i CV mogło pochwalić się średnio 75 procent studentów.

Zaskakujące okazały się definicje „komunikacji niewerbalnej”, o które poproszono w ankiecie. Pojęcie to poprawnie zdefiniowało 74 procent studentów Wydziału Ekonomicznego wobec 55 procent studentów Wydziału Filologiczno-Historycznego. Oznaczać to może, iż studenci nie zdają sobie sprawy ze znaczenia takiego środka przekazu informacji jak mowa ciała bądź też nie potrafią go zdefiniować.

Wyniki niniejszej analizy wskazują na potrzebę edukacji studentów w zakresie rekrutacji. Oczywiście najlepszą metodą nauki jest zdobycie doświadczenia, zwłaszcza tego dotyczącego rozmowy kwalifikacyjnej czy innych form bezpośredniego kontaktu potencjalnych pracodawców i pracowników. Jednakże nawet dla tych, którzy takie doświadczenia mają już za sobą, znajomość podstawowych reguł może okazać się pomocna w uświadomieniu sobie popełnionych błędów czy też przyczynić się do zredukowania poziomu stresu towarzyszącego takim sytuacjom.

Edukacja taka mogłaby również pomóc w zainteresowaniu się samym sobą. Analiza własnych dokonań, umiejętności i predyspozycji, przeprowadzona dużo wcześniej niż będzie to konieczne przy pisaniu CV, może wskazać, co jeszcze trzeba zrobić, w jaki sposób podnieść swoje kwalifikacje, by otrzymać wymarzoną pracę.

Kategorie
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Studenci Prawa o rynku pracy

Najcenniejszą wiedzą dla osób wkraczających na rynek jest znajomość konkurencji. Pozwala ona zaplanować strategię, przedstawić lepszą ofertę, a w konsekwencji odnieść sukces. Rynek pracy rządzi się tą samą zasadą, z tym że oferowanym „produktem” jest nasza wiedza i doświadczenie.Tylko skąd wziąć wskazane informacje? Odpowiedź znajdziemy bliżej niż mogłoby się to wydawać. Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa – ELSA Poland od sześciu lat przeprowadza ogólnopolskie badania rynku studentów prawa. Od 2003 roku badania współtworzy międzynarodowa grupa badawcza Ipsos. Celem badań jest: odzwierciedlenie oczekiwań studentów względem przyszłych pracodawców, wskazanie, jakie cechy mają istotny wpływ na sukces zawodowy, a także przedstawienie zamierzeń i planów respondentów. W roku 2004 w badaniu wzięło udział 1123 studentów dziennych studiów prawniczych z 14 ośrodków akademickich (Białystok, Gdańsk, Kraków, Lublin, Poznań, Rzeszów, Toruń, Warszawa, Katowice, Łódź, Wrocław, Szczecin, Olsztyn, Słubice).

Respondenci – studenci III-V roku prawa poproszeni zostali o odpowiedź na kilkadziesiąt pytań różnego typu. Niektóre wymagały wyłącznie wybrania jednej – kilku opcji, inne zmuszały do szerszej wypowiedzi. Dokładna ich analiza dostarczyć może bezcennych wskazówek, jak odnaleźć się na rynku pracy. Część opracowania, siłą rzeczy, skierowana jest do studentów wydziałów prawa i administracji, jednakże większość można uogólnić i odnieść do studentów jako grupy wkraczającej na rynek pracy. Jest to o tyle ważne, że dzięki poznaniu potencjalnej konkurencji, zyskuje się nad nią przewagę.

Studenci poproszeni o wytypowanie czynników decydujących o znalezieniu pracy wskazali kolejno na: wysokie kwalifikacje (71 proc. uważa ten czynnik za decydujący, wzrost względem roku 2003 o 20 pkt proc.), nieformalne układy (aż 56 proc., spadek o 1 pkt proc.), doświadczenie (55 proc., wzrost o 13 pkt proc.). Kolejne ważne cechy to: znajomość języków, umiejętność zaprezentowania się pracodawcy (wzrost z 22 proc. na 34 proc.), ukończenie dobrej uczelni (spadek z 31 proc. na 17 proc.). Za mało ważne czynniki studenci uznali: wygląd (8 proc.), pracę społeczną w czasie studiów (spadek z 17 proc. na 3 proc.) oraz wysoką średnią ocen (ten czynnik za istotny uznało jedynie 3 proc. respondentów).

Prawie połowa ankietowanych jako najważniejsze kryterium wyboru przyszłej pracy wskazała wysokość wynagrodzenia. Nieco mniej uznało za najistotniejsze: gwarancje zatrudnienia, możliwości awansu czy dalszej edukacji, pracę w gronie specjalistów oraz atmosferę. Mniejsze znaczenie dla respondentów mają: obszar działania przedsiębiorstwa, jego marka, miejscowość pracy, a nawet gwarantowane świadczenia socjalne. Większość respondentów (51 proc.) pytanych o wysokość wynagrodzenia brutto zaraz po studiach wskazała na przedział 1001-2000 zł, ponad jedna czwarta zgodziłaby się na pensję brutto w wysokości 2001-3000 zł. Wiedza o preferencjach zarobkowych naszych konkurentów ułatwia odpowiedź na pytanie o nasze oczekiwania w tej materii, bez narażania się na uznanie tych oczekiwań, przez osoby przeprowadzające rekrutację, za wygórowane lub zaniżone.

Interesujące wydają się odpowiedzi na pytania o największe atuty oraz słabości studentów jako osób poszukujących pracy. W pierwszej grupie wymieniono kolejno: pracowitość i odpowiedzialność (za swój atut uważa je aż 80 proc. ankietowanych), łatwość nawiązywania kontaktów, znajomość języków obcych (z roku na rok coraz więcej respondentów uważa znajomość języków obcych za swój atut), wykształcenie dodatkowe, fakultety, szkolenia (w przeciwieństwie do znajomości języków obcych, coraz mniej studentów uznaje to za swoją dobrą stronę). Najmniej ankietowanych uznało za swój atut umiejętność autoprezentacji oraz doświadczenie zawodowe (tylko 14 proc., przy 40 proc. w roku 2003). Nic więc dziwnego, że aż 39 proc. ankietowanych uważa brak doświadczenia za swoją największą słabość. Kolejne wskazywane słabe strony to: znajomość języków obcych (20 proc., spadek z 55 proc.), niewielkie umiejętności autoprezentacji, brak wiedzy teoretycznej, trudności w nawiązywaniu kontaktów oraz brak zapału do pracy. Znając słabości rywali, łatwiej jest wyeksponować swoje zalety i zająć wyższą pozycję w rankingu kandydatów.

Na koniec warto wskazać źródła informacji o rynku pracy, z których korzystają studenci. Najwięcej osób czerpie informacje z internetu (72 proc.), drugim źródłem wiadomości o rynku pracy jest prasa (głównie gazety ogólnopolskie), kolejnymi: uczelnia, telewizja, radio. Najmniej osób korzysta z prasy lokalnej. Może zatem należy zainteresować się akademickimi biurami karier oraz ogłoszeniami zamieszczanymi w prasie lokalnej, skoro korzysta z nich stosunkowo najmniej osób?

Podsumowując, przedstawione powyżej informacje są odzwierciedleniem tendencji występujących w środowisku studentów prawa, ale nie tylko. Jak można je wykorzystać, wkraczając na rynek pracy? Studenci analizując czynniki wskazane jako decydujące o znalezieniu pracy, mogą stwierdzić, jakie działania należy podjąć celem zwiększenia swoich szans w oczach pracodawcy. Informacje o kryteriach wyboru pracodawcy i oczekiwanym wynagrodzeniu, a nade wszystko o atutach i słabościach ankietowanych tworzą obraz studentów, czyli naszej przyszłej konkurencji. Dzięki poznaniu jej cech, stajemy o krok przed nią, a w procesie rekrutacyjnym o to przecież chodzi.

Skip to content