Z Witoldem Namyślakiem , burmistrzem Lęborka, rozmawia Dawid Piwowarczyk .
– Panie burmistrzu, co z perspektywy Lęborka jest najistotniejszym zadaniem z zakresie rozwoju regionu?
– Dla nas najważniejsze jest przyspieszenie budowy drogi nr 6. Lębork potrzebuje szybkiego i wygodnego połączenia z Trójmiastem. Obecna droga przez Wejherowo, Redę i Rumię zaczyna powoli osiągać poziom maksymalnej przepustowości i przedłużanie decyzji o budowaniu nowej drogi szybkiego ruchu z Gdańska do Lęborka nie może już dłużej czekać. Oczywiście, cieszymy się z wielu dużych projektów, które ruszyły ostatnio w regionie, na przykład: Estakada Kwiatkowskiego w Gdyni oraz pomorski odcinek autostrady A1.
– Czy czuje się Pan mieszkańcem peryferii? Jaki ma to wpływ na Pana miasto i okoliczne tereny? Upatruje Pan w tym raczej zagrożenia, czy może widzi jakąś szansę?
– Wbrew opiniom wielu ludzi nie czujemy się peryferią, lecz rogatkami naszej wielkiej pomorskiej aglomeracji. Uważam, że nasza metropolia zaczyna się właśnie w Lęborku i poprzez małe Trójmiasto (Wejherowo, Redę, Rumię), Trójmiasto, Pruszcz Gdański ciągnie się aż do Tczewa. Wystarczy przejechać się właśnie krajową szóstką, a potem jedynką, żeby stwierdzić, że właściwie na całym tym obszarze mamy do czynienia ze zwartą zabudową. Nie ma już praktycznie pól i lasów, które jeszcze niedawno były głównym elementem krajobrazu, na przykład na odcinku Lębork-Luzino-Wejherowo. Na pewno nie uważamy się za prowincję i robimy wszystko, żeby nasze miasto korzystało w maksymalny sposób z położenia w obszarze aglomeracji.
– Jakie Pana zdaniem są przewagi regionu pomorskiego w toczącym się cały czas wyścigu regionów?
– Raczej nie będę tutaj oryginalny, gdy powiem, że na pewno gospodarka morska. To nasza regionalna specjalność i przewaga, jakiej nie mają inne regiony położone w głębi kraju. Na pewno też możemy liczyć na turystykę. Uważam, że warto mieć też na uwadze sektor paliwowy. Lotos już jest ważnym punktem na ekonomicznej mapie regionu, a budowa gazoportu oraz rozbudowa zbiorników jeszcze wzmocni rolę tego sektora.
– Gdy porównuje Pan Lębork i całe województwo pomorskie do innych miast i regionów w starej UE, czego im Pan zazdrości? Jakie mechanizmy chciałby Pan mieć również do swojej dyspozycji?
– Na pewno nie mówiłbym o zazdrości. Oczywiście oni mogli z wielu rzeczy korzystać na długo przed nami i teraz też już są dalej niż my. Jednak taki stan rzeczy ma też swoje dobre strony. Teraz to my mamy środki i możliwości finansowania niezbędnych zadań. A dzięki posiadanej wiedzy jesteśmy w stanie zrobić to szybciej i lepiej niż nasi zachodnioeuropejscy partnerzy. U nas już widać wiele pozytywnych efektów wstąpienia do Unii, a przecież proces ten cały czas się wzmaga i nabiera dynamizmu.
– Jak ocenia Pan wykorzystanie środków unijnych? Wydawane są optymalnie, czy też przy ich wydatkowaniu popełniliśmy jakieś błędy?
– Myślę, że zamiast mówić o błędach, lepiej powiedzieć o powszechnym niedosycie. Przygotowano dużo więcej projektów, niż można było zrealizować w obecnym okresie programowania i to mogło rodzić pewną frustrację. Jednak uważam, że środki, które pojawią się po nowym roku będą już na tyle duże, że uda nam się w nadchodzących latach zrealizować wszystkie niezbędne i ważne z punktu widzenia rozwoju Pomorza projekty. Ocenę tego, czy wydatkowanie było celowe i optymalne będziemy mogli stworzyć dopiero za 10-15 lat.
– Czy polityka regionalna powinna być tworzona oddolnie czy odgórnie?
– Uważam, że ani tak, ani tak. Doświadczenie uczy, że tutaj najważniejszy jest efekt synergii, bo ani same doły, ani sama góra nigdy nie będą miały pełnej i niezbędnej wiedzy i same nie zbudują optymalnego programu polityki regionalnej. Jeżeli jednak nie będą myślały w kategoriach ambicjonalno-emocjonalnych, lecz połączą swoje siły w celu zbudowania wspólnego dzieła, to efekt będzie na pewno zadawalający.
– Dziękuję za rozmowę.