Z Maciejem Kobylińskim , prezydentem Słupska, rozmawia Dawid Piwowarczyk .
– Czy jako samorządowiec „z regionu” zauważa Pan istnienie pomorskiej polityki regionalnej?
– Tak. Co więcej muszę powiedzieć, że to, co robimy na Pomorzu jest dostrzegane i doceniane również z perspektywy Brukseli.
– Co z Pana punktu widzenia jest w niej dobre? A co należało by poprawić?
– W polityce regionalnej nie trzeba poprawiać wiele. Muszę pochwalić tutaj Urząd Marszałkowski i Marszałka osobiście – w przypadku Pomorza naprawdę widać wizję i konsekwencję w jej realizacji. Jeżeli miałbym zastrzeżenia do prowadzenia polityki regionalnej, to raczej dotyczyłaby ona decydentów z Warszawy.
– A co oni robią źle?
– Przede wszystkim dają nam za mało samodzielności. Polityka regionalna, jeżeli ma być maksymalnie efektywna i skuteczna, nie może być prowadzona odgórnie.
– Czy czuje się Pan mieszkańcem peryferii? Jaki ma to wpływ na Pana miasto i okoliczne tereny? Upatruje Pan w tym raczej zagrożenia, czy może widzi jakąś szansę?
– Nie czuję się mieszkańcem peryferii, chociaż w porównaniu z Gdańskiem i Warszawą jesteśmy peryferią. Należy pamiętać jednak o tym, że ze Słupska nam bliżej do Berlina niż do Warszawy. Jesteśmy dużym miastem z dobrze rozwiniętą infrastrukturą społeczną, gospodarczą, kulturalną etc. W związku z tym nie czujemy się peryferią. Nasza lokalizacja niesie oczywiście pewne zagrożenia. Problemem jest jednak głównie nasze „oddalenie” od Gdańska. U nas nie ma regionalnego programu trzeciego telewizji, gorzej odbiera radio.
– Panie Prezydencie mówi się o tym, że współczesne techniki są dużą szansą dla terenów położonych niecentralnie. Czy Słupskie i całe Pomorze wykorzystuje tę szansę?
– Rzeczywiście współczesne techniki pomagają w gonieniu potentatów. Słupsk już dawno dostrzegł szanse, jakie dają nowe techniki i stara się z nich intensywnie korzystać. Nasze działania są chyba wysoko oceniane. Obecnie zajmujemy na przykład pierwsze miejsce w rankingu Związku Powiatów Polskich oceniających powiaty grodzkie między innymi pod kątem wdrażania nowych technologii. Dla przykładu Warszawa – 11, Sopot – 24, Gdańsk – 40, Gdynia – 48. Staramy się też ciągle doskonalić. Dosłownie kilka dni temu uzyskaliśmy certyfikat ISO.
– Gdy porównuje Pan Słupsk i całe Pomorskie do innych miast i regionów w starej UE, czego im Pan zazdrości? Jakie mechanizmy chciałby Pan mieć również do swojej dyspozycji?
– Zazdroszczę przede wszystkim tego, że są tak długo w wolnej Europie, chciałbym mieć przede wszystkim ich narzędzia gospodarcze. Chciałbym, żeby polski samorządowiec miał większą szansę – jako to się dzieje w „starej Europie” – być bardziej menadżerem niż politykiem. Jeżeli patrzymy na nasze postrzeganie w Europie, to najlepszą rekomendacją są tutaj na przykład nagrody płynące do nas z Unii. Obecnie tylko Gdynia i Częstochowa mogą pochwalić się większym dorobkiem. Tak więc nie czuję wielkich kompleksów.
– A propos tej zazdrości, nie brakuje Panu społeczeństwa obywatelskiego?
– Oczywiście, że tak. Ale my rozwijamy społeczeństwo obywatelskie od niedawna. Widzę jednak, że robimy to szybko i skutecznie i nadrabiamy zaległości. Co najmniej raz w miesiącu jestem w Brukseli i widzę, że nie mamy powodów do kompleksów. Jesteśmy świetnie reprezentowani. Pomorzu dobry PR robi reprezentujący nasz region prof. Synak. Bardzo dużo dla poprawy naszego wizerunku – jako Polaków – robi też pani Hübner. Jej dobre przygotowanie merytoryczne w połączeniu ze znajomością kilku języków pokazuje, że my, Polacy, mamy wielu specjalistów na najwyższym poziomie.
– Jakie Pana zdaniem są przewagi regionu pomorskiego w toczącym się cały czas wyścigu regionów? Co zrobić, by być liderem?
– Jesteśmy na 5-6 miejscu w kraju i na razie musielibyśmy postarać się awansować do polskiej pierwszej trójki. A to będzie bardzo ciężkie. Po pierwsze Warszawa na pewno na długo pozostanie zdecydowanym liderem. Po drugie, z Wielkopolską czy Dolnym Śląskiem przegrywamy, ponieważ oni mają zdecydowanie lepsze położenie geogospodarcze oraz zdecydowanie lepsze skomunikowanie poprzez dużo bardziej wydajną sieć komunikacyjną z największymi europejskimi rynkami zbytu. Za najważniejszy argument uznałbym nasze nadmorskie położenie. Musimy stać się bałtyckim centrum i ostatnio zaczynam znowu patrzeć na morze jako na nasza szansę. Mam na myśli nie tylko akcent gospodarczy, ale i geograficzny. Pomorze jest jednym z najpiękniejszych, jeżeli nie najpiękniejszym, polskim województwem. Sprzyja nam też ciekawa historia. Powstał dzięki temu bardzo interesujący melanż, który należy wykorzystać. Na koniec – mamy przecież Kaszubów.
– Jak ocenia Pań wykorzystanie środków unijnych? Wydawane są optymalnie, czy też przy ich wydatkowaniu popełniliśmy jakieś błędy?
– Z naszych doświadczeń i statystyki wynika, że udało nam się wykorzystać wszystkie środki. Tutaj należy jednak uderzyć się w pierś, mamy niesamowicie skomplikowane procedury. Bruksela wymaga już bardzo wiele, a my na szczeblu krajowym staramy się jeszcze bardziej tę biurokrację rozbudowywać.
– Staramy się być w czymś pierwsi?
– Tak, ale akurat tutaj nie powinniśmy tym liderowaniem się cieszyć.
– Dziękuję za rozmowę.