Z Barbarą Kapica , Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kartuzach, rozmawia Dawid Piwowarczyk
Pani Dyrektor, z czego wynika niższa aktywność zawodowa mieszkańców Pomorza w stosunku do innych regionów Unii Europejskiej i innych polskich województw?
Szczerze przyznam, że nie wiem z czego to wynika. Jednym z powodów może być moim zdaniem to, że poza Trójmiastem i kilkoma innymi ośrodkami większość pomorskich powiatów ma charakter wiejski. A ludność obszarów wiejskich jest mniej aktywna zawodowo niż ludność miejska.
A może ten niski wskaźnik zawdzięczamy ułomnej statystyce, której część danych umyka, nie jest uwzględniana w publikowanych wynikach?
Niewątpliwie tak. Niestety nikt nie przeprowadził szczegółowych badań, które dokładnie określałyby na przykład zjawisko szarej strefy w naszym województwie czy powiecie kartuskim. Z opinii ludzi wynika jednak, że szara strefa funkcjonuje, jest całkiem spora i ma się dobrze. My jako urząd pracy mamy pewien ogląd sytuacji dzięki ewidencji bezrobotnych. Osoby są wykreślane z rejestru, poza oczywistą sytuacją podjęcia legalnej pracy, w przypadku nie zgłoszenia się na wezwanie urzędu. Ludzie nie zgłaszają się zasadniczo w dwóch przypadkach. Po pierwsze, gdy pracują w szarej strefie i po drugie, jeżeli wyjechali do pracy za granicę, nie informując o tym powiatowego urzędu pracy.
A czy takie czynniki, jak uwarunkowania etnicznokulturowe oraz historyczne mogą mieć wpływ na wskaźnik aktywności zawodowej?
Moim zdaniem nie do końca można tutaj szukać prostego przełożenia. Oczywiście w rodzinach, w których wszyscy mają pracę, wskaźnik aktywności osób młodych będzie większy. A z drugiej strony w przypadku rodzin, gdzie mamy do czynienia z trwałym bezrobociem, może występować bardzo negatywne zjawisko „dziedziczenia bezrobocia”. Ale czy można to w jakiś sposób powiązać na przykład z czynnikami wymienionymi w pytaniu, to trudno mi powiedzieć. Faktem jest jednak to, że Kaszubi zawsze należeli do ludzi pracowitych. I na pewno nie można powiedzieć, że są oni kulturowo mało aktywni.
A może kultywowanie w większym stopniu tradycyjnego modelu rodziny przekłada się na niższy poziom aktywności kobiet?
Myślę, że może się tak dziać. Choć nasze ostatnie doświadczenia pokazują, że aktywność zawodowa kobiet wzrasta, a w coraz większym stopniu mamy problem z mężczyznami, którzy „uciekają” nam ze statystyki. To mężczyźni częściej trafiają do szarej strefy lub wyjeżdżają do pracy za granicę. W tym drugim przypadku wiąże się to często z tym, że wielu Kaszubów ma rodziny za granicą, szczególnie w Niemczech. Duża część osób wyjeżdża tam do nielegalnej pracy. Znikają więc z naszej statystyki i nie są jednocześnie ujawniani w statystykach kraju, do którego jadą. Ale tak naprawdę nie mamy danych i może warto zastanowić się nad przeprowadzeniem badań, które powiększyłyby naszą wiedzę na temat rzeczywistego poziomu aktywności mieszkańców Pomorza.
Pani Dyrektor, czy nie ma Pani wrażenia, że ta bierność zaczyna być powoli większym problemem niż bezrobocie?
Nie. Nawet te osoby, które się wyrejestrowują, a tych mieliśmy w 2006 roku bardzo dużo, to nie są osoby rezygnujące z aktywności. Trudność polega na tym, że my wiemy tylko, ile osób jest zatrudnionych legalnie, a cała rzesza ludzi aktywnych zawodowo, ale pracujących nielegalnie, wymyka się naszym statystykom.
A czy urzędy pracy nie powinny też zająć się takimi nieaktywnymi ludźmi i zacząć „odzyskiwać” ich dla rynku pracy?
Być może tak. Ale musielibyśmy mieć odpowiednie możliwości i instrumenty. Na dzień dzisiejszy obowiązuje nas ustawa o promocji zatrudnienia i tam określone są nasze kompetencje na rynku pracy.
A czy jesteśmy w stanie w najbliższych latach awansować z ostatniego, niechlubnego miejsca w UE pod względem poziomu zatrudnienia?
Jak już wcześniej powiedziałam, wskaźnik jest tak niski w dużej mierze dlatego, że ułomna statystyka nie jest w stanie podać rzeczywistego poziomu aktywności zawodowej. Uważam, że jeżeli pójdziemy w kierunku zmniejszenia obciążeń pozapłacowych, to pracodawcy zaczną chętniej legalizować stanowiska pracy, a na to nałoży się dobra koniunktura. Tylko w ubiegłym roku z powodu niestawienia się do pracy musieliśmy wykreślić z naszej ewidencji aż 1700 osób. Jestem przekonana, że zdecydowana większość tych osób znalazła zatrudnienie, ale niestety ten fakt nie został odnotowany w oficjalnych statystykach.
Dziękuję za rozmowę.