Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Porozmawiaj, zanim zaczniesz wiercić!

Łukasz Jabłoński

wójt gminy Linia

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego i Radia Gdańsk.

Dwa lata temu, czy nawet rok temu o gazie łupkowym niewiele wiedziano. Nie było kogo prosić o pomoc, czy radę. Ciężar odpowiedzialności został zrzucony na nas, a w praktyce to oznaczało, że mała gmina ma się samodzielnie układać z wielkim światowym koncernem.

Leszek Szmidtke: Skutki wydobywania gazu łupkowego dla środowiska naturalnego nie są w pełni znane. Tymczasem wójt gminy Linia nie staje na czele protestujących, lecz współpracuje z firmą posiadającą koncesję.

Łukasz Jabłoński: Odpowiem równie przekornie: samorządowcy są przyzwyczajeni do podejmowania decyzji, nie mając pełnych danych. W tym przypadku rzeczywiście informacje nie były i nadal nie są wystarczające do zbudowania całego obrazu zysków i kosztów, a decyzje trzeba było podjąć. Dziś wiemy więcej, ale dwa lata temu byliśmy pozbawieni wiedzy o gazie łupkowym: jak wyglądają poszukiwania, wydobycie, a także jakie są zagrożenia i korzyści. Nie było żadnego wsparcia ze strony administracji państwowej.

Czyli nie wiedzieliście, co się kryje za tymi poszukiwaniami?

Od dawna na Kaszubach szuka się ropy i gazu, więc nie byliśmy zdziwieni, kiedy mniej więcej dwa lata temu otrzymaliśmy do zaopiniowania dokumenty związane z kolejnymi poszukiwaniami. Mając w pamięci wcześniejsze prace Geofizyki Toruń lub Kraków, spokojnie czekaliśmy. O innym charakterze poszukiwań dowiedzieliśmy się, kiedy odwiedził nas przedstawiciel Talisman Energy. Szczegółowo opowiedział najpierw władzom gminy, a później radnym, czego będą szukali i jak będą wyglądały prace. Nie ukrywał, że nastąpią pewne niedogodności, wynikające na przykład z ruchu ciężkich pojazdów.

Czy informował też o innych skutkach poszukiwań i późniejszej eksploatacji, a także możliwych zyskach dla gminy?

Na pierwszych spotkaniach nie było o tym mowy. Chyba dobrze się stało, że byliśmy jedną z pierwszych gmin, gdzie rozpoczęto poszukiwania, i emocje nie decydowały o naszej postawie. Zaraz po pierwszych spotkaniach z władzami gminy i radnymi doszło do spotkania z mieszkańcami Lewina. Jest to niewielka, licząca około 200 mieszkańców wieś. Firma przyjęła politykę dobrego sąsiedztwa i od samego początku konsekwentnie ją realizuje. Oprócz oficjalnego spotkania był też festyn, który Talisman Energy zorganizował dla mieszkańców wsi.

Wcześniejszym poszukiwaniom nie towarzyszyły ani spotkania, ani festyny, więc mogło się pojawić pytanie o powody takiego zachowania dużej zagranicznej firmy.

Mieszkańcy poznali powody na pierwszym spotkaniu. W czytelny sposób zaprezentowano cel poszukiwań, harmonogram prac oraz technologie, które będą stosowane. Ze spokojem przyjmowali oni prezentację. Dopiero kilka tygodni później zawiązało się stowarzyszenie Lewino­-Natura XXI. Początkowo miało zrzeszać przeciwników poszukiwań. Jednak z czasem stowarzyszenie zmieniło charakter i obecnie jego członkowie deklarują, że będzie patrzeć właścicielowi koncesji na ręce. Poruszamy się w delikatnej przestrzeni zasobów naturalnych, które są nieodnawialne, dlatego im więcej obserwatorów, tym lepiej. Stowarzyszenie zorganizowało swoje spotkanie, na które oprócz przedstawicieli firmy, mieszkańców naszej gminy i szefowej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku Hanny Dzikowskiej przybyli też przedstawiciele osób protestujących z gminy Sulęczyno i Stężyca. Byłem zaskoczony spokojnym i merytorycznym przebiegiem tego spotkania, bo wiedziałem, jak wyglądały wcześniejsze zgromadzenia w tamtych gminach i spodziewałem się czegoś podobnego. Pracownicy Talisman Energy odpowiadali na każde pytanie, a jeżeli nie potrafili rozwiać wątpliwości pytających, to obiecali uzupełnienie w późniejszym terminie.

Może jednak wpierw należało się spotkać z radnymi oraz mieszkańcami i porozmawiać o konsekwencjach poszukiwań?

I o czym byśmy rozmawiali? Przecież dwa lata temu, czy nawet rok temu o gazie łupkowym niewiele wiedziano. Nie było kogo prosić o pomoc, czy radę. Niedawno usłyszałem o powołaniu pełnomocnika rządu ds. gazu łupkowego, a przecież ktoś taki był wtedy najbardziej potrzebny. Dopiero teraz rząd pracuje nad ustawami i też o te dwa lata za późno. Ciężar odpowiedzialności został zrzucony na nas, a w praktyce to oznaczało, że mała gmina ma się samodzielnie układać z wielkim światowym koncernem.

Jednak w wielu miejscowościach na Kaszubach i Kociewiu dochodzi do protestów. Tam mieszkańcy wybrali inną drogę.

Lewino jest niewielką miejscowością, więc wszyscy się znają i co ważne, nie ma tam wielu domków letniskowych, których właściciele w gminie Sulęczyno oraz Stężyca są motorem protestów. Stali mieszkańcy zazwyczaj inaczej oceniają takie inwestycje i z myślą o następnych pokoleniach kalkulują, co zyskają, a co stracą. Dlatego każda zmiana w uprawach, pojawienie się jakiegoś wycieku, na pewno zostaną zauważone. Jest dużo plotek rozsiewanych przez przeciwników – z sąsiedniego Lewinka przyszło do mnie kilku właścicieli domków letniskowych z pytaniem, czy to prawda, że strefa ochronna wynosi cztery kilometry i z tego pasa wszyscy zostaną wysiedleni…

Wieża wiertnicza zniknęła z Lewina. Czy dziś nie macie poczucia, że na jakimś etapie firma poszukująca coś ukrywała, nie powiedziała całej prawdy o skutkach?

Moim zdaniem Talisman Energy grał od samego początku w otwarte karty. Byliśmy uprzedzani niemal o każdym kroku i takie zachowanie buduje wzajemne zaufanie. Prawie cały transport ciężkiego sprzętu odbywał się nocami. Zdarzały się przypadki, że ktoś czegoś nie wiedział, ale chyba wynikało to z oczekiwań, że przedstawiciele firmy będą chodzili od drzwi do drzwi i w każdym domostwie składali wyjaśnienia.

Czy mieszkańcy pozostałych sołectw też byli informowani?

Na tym etapie prac w bezpośredni sposób informowani byli wyłącznie mieszkańcy Lewina. Jednak wiadomości docierają również do innych sołectw poprzez radnych. Jeżeli dojdzie do wydobywania gazu, na pewno informacje, dotrą do mieszkańców całej gminy.

Cała gmina będzie miała korzyści z tytułu opłaty eksploatacyjnej, a także 2 proc. od wartości budowli – w tym całej sieci gazowej, która powstanie w przypadku wydobywania gazu z łupków. Opierając się na szacunkach wyliczyliśmy, że będzie to około 300 tys. zł rocznie z jednego odwiertu. O tym jednak zaczniemy rozmawiać, jeśli okaże się, że wydobycie jest opłacalne. Na razie patrzymy inwestorowi na ręce.

Jakie przewiduje się korzyści z sąsiedztwa wiertni?

Cała gmina będzie miała korzyści z tytułu opłaty eksploatacyjnej, a także 2 proc. od wartości budowli – w tym całej sieci gazowej, która powstanie w przypadku wydobywania gazu z łupków. Opierając się na szacunkach wyliczyliśmy, że będzie to około 300 tys. zł rocznie z jednego odwiertu. Tak będzie kiedy zacznie się eksploatacja. W tej chwili nawet trudno nam zarzucić, że zostaliśmy kupieni. Talisman Energy sfinansował wspomniany festyn dla mieszkańców Lewina, a dodatkowo przekazał 20 tys. zł w ubiegłym roku, a także taką samą kwotę w tym, na prace archeologiczne na cmentarzysku kurhanowym w Lewinie. Być może firma dołoży się do budowy boiska oraz modernizacji punktu uzdatniania wody. Przyglądamy się też drodze do sołectwa i jeżeli pojawią się ślady dewastacji spowodowanej przez ciężki sprzęt, to Talisman jest zobowiązany do naprawy. Hasło „dobre sąsiedztwo”, którym posługuje się kanadyjski koncern, nie jest puste i nawet jeżeli nie dojdzie do eksploatacji złóż pod naszą gminą, to pozostanie dobre wrażenie. Natomiast jeśli okaże się, że wydobycie jest opłacalne, zaczniemy rozmawiać o nowym etapie współpracy.

Jak na to patrzą mieszkańcy sąsiednich sołectw?

Mieszkańcy innych miejscowości w naszej gminie nie domagają się poszukiwania u siebie gazu łupkowego. Natomiast w sąsiednim Pobłociu w szkole, do której uczęszczają dzieci z Lewina, doszło do spotkania z rodzicami i przedstawiciel firmy objaśnił im tajniki poszukiwań.

Zużycie wody i zagospodarowanie tzw. płuczki nie budziło niepokoju?

O wodzie długo dyskutowaliśmy na dwóch spotkaniach, m.in. na zorganizowanym przez Lewino – Natura XXI. Pojawiły się trzy wątpliwości: skażenie wód gruntowych, wyczerpanie zasobów wody pitnej na Kaszubach i niepłacenie za zużytą wodę. Zarówno przedstawiciele Talismana, jak i dyrektor Hanna Dzikowska wyjaśnili, że od dziesiątków lat prowadzone są w Polsce odwierty poszukiwawcze ropy oraz gazu i nie zdarzyło się zanieczyszczenie wód głębinowych. Technologia poszukiwań gazu łupkowego i konwencjonalnego na początkowym etapie jest taka sama, gdyż dopiero później dochodzą odwierty poziome. Zużycie wody, nawet przy szczelinowaniu hydraulicznym, nie jest tak duże, jak się nam wydaje. Wreszcie ostatni zarzut, czyli niepłacenie za wodę, jest nieprawdziwy, gdyż każda studnia głębinowa jest opomiarowana i firma wnosi opłaty za zużytą wodę.

Czego zabrakło w gminach, w których dochodzi do protestów?

Moim zdaniem trzech rzeczy: zaufania, dobrej woli i zdrowego rozsądku każdej ze stron. Na spotkaniu zorganizowanym przez Lewino – Natura XXI byli reprezentanci protestujących z gminy Stężyca oraz Sulęczyno oraz firmy poszukującej gaz na naszym terenie. Wszyscy rozmawiali spokojnie i na temat. Nie było emocji utrudniających dialog.

Kolejność zdarzeń, czyli w dużym stopniu zachowanie koncesjonariusza ma decydujące znaczenie – najpierw rozmowy, a dopiero później ciężki sprzęt!

Jest jednak kilka różnic, a najważniejszą jest chyba kolejność: najpierw rozmowy, a dopiero później ciężki sprzęt. No i żyjące w dużym stopniu z turystyki gminy Stężyca oraz Sulęczyno mają teoretycznie więcej do stracenia.

Tak, ale chyba kolejność zdarzeń, czyli w dużym stopniu zachowanie koncesjonariusza, miało decydujące znaczenie. Po takim falstarcie i wmieszaniu się ludzi niebędących mieszkańcami trudno później spokojnie rozmawiać.

Dziękuję za rozmowę.

O autorze:

Łukasz Jabłoński

Łukasz Jabłoński – wójt gminy Linia, absolwent Uniwersytetu Katolickiego Stanisława Wyszyńskiego w Warszawie na kierunku teologia ogólna. Ojciec trójki dzieci.

Dodaj komentarz

Skip to content