Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.
Leszek Szmidtke: Z raportów przygotowanych m.in. przez Deloitte wynika, że Polska staje się coraz mniej atrakcyjna dla inwestorów. Dlaczego tak się dzieje i czy również sektor usług biznesowych znajduje się wśród branż mniej zainteresowanych naszym krajem?
Paweł Wojciechowski: Atrakcyjność kraju, który przyciąga inwestorów zagranicznych, jest sprawą bardzo złożoną. Są trzy główne siły napędowe: inwestorzy szukający surowców, inwestorzy szukający rynków i wreszcie inwestorzy poszukujący efektywności, zazwyczaj efektywności kosztowej: niskich płac przy względnie wysokiej jakości pracowników. Te dwie ostatnie siły napędowe decydowały dotychczas o atrakcyjności inwestycyjnej Polski. Są jeszcze inne elementy wpływające na decyzje inwestorów, na przykład rozwój infrastruktury, nie tylko drogowej lub kolejowej, ale także telekomunikacyjnej. Mimo widocznej poprawy nadal jest to nasza pięta achillesowa. Drugą poważną barierą jest jakość prawa. Niestety, pod tym względem w rankingach Banku Światowego Polska nadal znajduje się na odległych pozycjach. Jestem pewien, że uproszczenie prawa znacząco wzmocniłoby naszą atrakcyjność inwestycyjną.
To są czynniki wpływające na wszystkie inwestycje zagraniczne i decydujące o ich większym lub mniejszym napływie. Czy jednak usługi biznesowe podlegają tym samym procesom, co na przykład przemysł motoryzacyjny?
W Europie Zachodniej dominują inwestycje w sferze usług, w Polsce zaś przeważają te o charakterze produkcyjnym. Usługi biznesowe wiążą się z mniejszymi nakładami inwestycyjnymi, ale umożliwiają utworzenie dużej liczby dobrych miejsc pracy. Polska w ostatnich kilku latach wyraźnie postawiła na ściąganie inwestycji usługowych, zwłaszcza centrów usług wspólnych w sektorze BPO (Business Process Offshoring ). Osiedliły się one w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu. Nieco mniej firm tego typu trafiło do Trójmiasta, Poznania i Szczecina. Kryzys wyhamował wzrost kosztów pracy. Zachęcił duże korporacje do ich redukcji i przechodzenia na outsourcing w lokalizacjach, gdzie są one niższe. Wydaje mi się, że szanse w sektorze BPO wykorzystujemy bardzo dobrze, choć nadal istnieje duży potencjał wzrostu.
Minione lata to różne doświadczenia. Był okres dużego przyrostu firm offshoringowych, później pewne wyhamowanie. Chyba dzięki temu łatwiej zrozumieć, co najbardziej decyduje o atrakcyjności w tej branży.
Kiedy odwiedzałem jedną z firm w Bangalore w Indiach, dostałem książkę, w której znalazłem receptę na ich sukces: „Brains + low costs” , czyli niskie koszty odpowiednio wykwalifikowanych pracowników są podstawowym atutem w sektorze BPO.
W porównaniu z innymi krajami Europy Środkowo‑Wschodniej Polska ma wysokie koszty pracy.
W stosunku do Bułgarii czy Rumunii są one rzeczywiście wyższe, ale dużo niższe niż w krajach Europy Zachodniej. Ważnym czynnikiem jest również wielkość zasobów dobrze wykwalifikowanych, wykształconych i znających po kilka języków obcych pracowników. Firmy lokujące się w Polsce zwykle obsługują europejskich klientów i znajdują u nas ludzi z odpowiednimi kwalifikacjami językowymi.
Czy bliskość cywilizacyjna, kulturowa mają znaczenie?
Oczywiście tak, ale można też odwrócić rolę tych czynników. Gdy tworzy się centrum outsourcingowe na kilkaset czy nawet kilka tysięcy osób, dostępność do bazy kulturalnej i rekreacyjnej ma również istotne znaczenie. Jakość życia jest w wielu przypadkach atrakcyjnym dodatkiem do dobrych zarobków. Centra outsourcingowe w Bangalore otoczone są drutem kolczastym, co jest zrozumiałe ze względów bezpieczeństwa pracowników, ale na pewno nie podnosi ich jakości życia. W Polsce nie ma takich dysproporcji. Mamy zupełnie inną jakość życia – pracę dobrze harmonizującą z czasem wolnym.
Przy decyzji o lokalizacji inwestycji tak naprawdę liczy się pierwsze wrażenie. Dlatego tak ważną rolę odgrywa PAIiIZ i regionalne Centra Obsługi Inwestorów. Podczas przyjmowania zespołów szukających lokalizacji wręcz rytuałem jest zabieganie o to, aby w danym miejscu czuć było nie tylko motywację do pracy i profesjonalizm, lecz także przyjacielskie nastawienie. W Polsce te „miękkie” elementy są ciągle niedoceniane.
Czyli nie tylko „twarde” argumenty natury ekonomicznej mają znaczenie, ale również „miękkie”, związane właśnie z jakością życia, jakąś sympatią do danego miejsca?
Pracując w PAIiIZ, wielokrotnie przekonałem się, że często decydowały właśnie „miękkie” czynniki. W dużych światowych koncernach z sektora BPO pracują osoby zajmujące się szukaniem lokalizacji dla kolejnych oddziałów firmy. Nie mają one zbyt wiele czasu i tak naprawdę liczy się pierwsze wrażenie. Dlatego tak ważną rolę odgrywa Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz regionalne Centra Obsługi Inwestorów jako punkty kontaktowe. Podczas przyjmowania zespołów szukających lokalizacji wręcz rytuałem jest zabieganie o to, aby w danym miejscu czuć było nie tylko motywację do pracy i profesjonalizm, lecz także przyjacielskie nastawienie. W Polsce te „miękkie” elementy są jeszcze ciągle niedoceniane.
Jak skutecznie ściągać takich inwestorów? Co może zrobić administracja rządowa?
Musimy upraszczać prawo tak, żeby było bardziej przyjazne dla przedsiębiorców. Nie ma w tym przypadku znaczenia, czy są to inwestorzy polscy czy zagraniczni. Nieprzejrzyste prawo i wynikająca z tego nadmierna biurokracja oraz brak pewności gospodarczej mogą być barierą wzrostu. To jest fundament i od niego w dużym stopniu zależy, czy w różnych rankingach tworzonych przez firmy konsultingowe lub Bank Światowy Polska będzie wędrowała w górę czy w dół. Dla inwestorów takie rankingi mają znaczenie. Wiele krajów, promując się w folderach, eksponuje swoją wysoką pozycję w różnych zestawieniach. Singapur na przykład powołuje się na kilka ważnych rankingów, w których jest w ścisłej czołówce. Przedsiębiorcy nie mają czasu na wnikliwe analizy, dlatego rankingi mają tak duże znaczenie. Nieprzejrzyste prawo zwiększa ryzyko inwestorów. Inwestorzy reprezentujący wysokie technologie, bardziej wyspecjalizowane usługi biznesowe, szczegółowo analizują te ryzyka. Pytają na przykład, jak wyglądają regulacje związane z prawem patentowym, jak można przetwarzać dane osobowe dla celów outsourcingowych i jak je następnie przenosić w operacjach na całym świecie.
A zagraniczna promocja kraju i promocja regionów?
Z jednej strony Polska wciąż jest krajem nieodkrytym przez inwestorów. Nie mamy też reputacji porównywalnej z krajami intensywnie się promującymi i mogącymi wykazać się wysokimi pozycjami w rankingach. Z drugiej strony większość znanych mi firm zagranicznych, które osiedliły się w naszym kraju, jest zadowolona ze swojej inwestycji. Nie z tego powodu, że mamy dobre prawo czy drogi, ale przede wszystkim dlatego, że mamy chłonny rynek i wykwalifikowanych, zmotywowanych pracowników.
Opieka poinwestycyjna przynosi dobre efekty w późniejszych działaniach promocyjnych, szczególnie gdy opiera się na współpracy z izbami gospodarczymi. Takie działania niewiele kosztują, a dają doskonałe efekty. Nieoceniona jest opinia kolegi z branży o udanej inwestycji w Polsce. Koncentrowanie się na szukaniu nowych inwestorów i zapominanie o „starych” zmniejsza efektywność działań promocyjnych.
Jednak od przedstawicieli firm z sektora usług biznesowych działających w naszym regionie słyszałem narzekania na pozostawienie ich bez wsparcia. Mogli liczyć na pomoc do chwili, w której się osiedlili. Później przestały się nimi interesować samorządy i rządowe agencje.
Zanim odszedłem z PAIiIZ, starałem się, aby priorytetowym elementem promocji była opieka poinwestycyjna. Uważam, że przynosi to dobre efekty w późniejszych działaniach promocyjnych, szczególnie gdy opiera się na współpracy z izbami gospodarczymi, zwłaszcza bilateralnymi. Takie działania niewiele kosztują, a dają doskonałe efekty. Nieoceniona jest opinia kolegi z branży o udanej inwestycji w Polsce. Koncentrowanie się na szukaniu nowych inwestorów i zapominanie o „starych” zmniejsza efektywność działań promocyjnych. Prawdziwym ciosem dla reputacji kraju jako miejsca lokowania inwestycji są delokalizacje całych zakładów pracy. Dlatego warto „dopieszczać” obecnych już w Polsce inwestorów zagranicznych. Sporo przestrzeni w tej kwestii oferuje współpraca Agencji z izbami bilateralnymi.
Jak skuteczne są PAIiIZ oraz liczne odpowiedniki samorządowe w poszukiwaniu inwestorów offshoringowych?
Z punktu widzenia inwestora ważna jest konkurencja różnych miast. W innych krajach taka wewnętrzna konkurencja jest dużo ostrzejsza niż w Polsce. Na poziomie krajowym nie jest to szczególnie istotne, ale dla samorządów, a tym bardziej dla inwestora, ma ogromne znaczenie. Agencja, moim zdaniem, dobrze się wywiązuje z roli arbitra między miastami i regionami. Mamy rozsiane po kraju strefy ekonomiczne, samorządy terytorialne oraz samorządy gospodarcze, również dysponujące środkami na promocję. Jest wreszcie w miarę zobiektywizowany proces wyboru lokalizacji pod inwestycje. Ten proces został oddzielony od bezpośredniej opieki nad inwestorem. Dzięki temu unikamy sytuacji, w której jedna strefa czy też jeden samorząd jest bardziej uprzywilejowany i tam najczęściej trafiają inwestorzy.
Czy Agencja ma wystarczające środki na te cele?
Uważam, że w całym systemie środków jest dużo. Niestety, są one bardzo rozproszone w administracji publicznej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest na czwartym miejscu wśród ministerstw dysponujących pieniędzmi na zagraniczną promocję kraju. Dodatkowe fundusze na promocję mają zarówno inne resorty, jak i samorządy terytorialne oraz specjalne strefy ekonomiczne. Z tym połączone jest zróżnicowanie kompetencji, i to na wielu płaszczyznach: stref, samorządów, ministerstw, agencji etc. To wymaga innego ułożenia całego systemu.
Interesująca nas branża BPO jest bardzo zróżnicowana, ale są tam kąski bardziej smakowite; o kogo powinniśmy jako kraj, regiony, strefy ekonomiczne zabiegać najbardziej?
Oczywiście o takie inwestycje, które mają największą wartość dodaną, czyli są najbardziej zaawansowane technologicznie. Zatem powinniśmy przykładać większą wagę do centrów księgowych niż call center, ale największe znaczenie mają centra badawczo-rozwojowe.
W jaki sposób można skutecznie zabiegać o usługi biznesowe o charakterze badawczo-rozwojowym?
Czynnikiem przyciągającym firmy mocno zaawansowane technologicznie jest dobra współpraca między już działającymi inwestorami a wyższymi uczelniami. Nie chodzi o absolwentów dobrze przygotowanych do pracy w takich centrach, chociaż to też jest bardzo ważne, ale o wdrożenia. Świat nauki musi współpracować z gospodarką, wykazywać inicjatywę i staranie przygotowywać innowacyjne produkty. Z jednej strony należy rozumieć potrzeby biznesu i ważnym zadaniem jest wspieranie kierunków zamawianych, porozumień firm z uczelniami. Z drugiej strony rozwój takich firm będzie się opierał na zapleczu w postaci uczelnianych ośrodków naukowych i wciąganiu ich do gospodarki. Niestety, ciągle jeszcze ta współpraca nie układa się tak, jak powinna. Uczelnie są gotowe, ale oczekują finansowania badań i procedur wdrożeniowych przez firmy. Bez dobrej współpracy uczelni z firmami trudno mówić o ściąganiu offshoringu z najwyższej półki.
Jak będzie wyglądał rynek offshoringu za dziesięć lat i jak Polska wykorzysta swój potencjał?
Firmy tego sektora szukają jakości. Nie można jednak zapominać, że jakość powiązana jest z infrastrukturą techniczną, prawną, że liczą się wspomniane czynniki „twarde” i „miękkie”. Musimy też pamiętać, że ten biznes łatwo wchodzi, ale równie łatwo może opuścić nasz kraj i na przykład osiedlić się u sąsiadów. Najgorszym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłby tzw. drenaż mózgów, czyli odejście pracowników w ramach tej samej korporacji do innych lokalizacji. Dlatego należy tworzyć warunki zachęcające ich do pozostania jak najdłużej w obecnej firmie. W odniesieniu do sektora BPO duże znaczenie ma ilość i jakość powierzchni biurowej i z takim ograniczeniem jeszcze kilka lat temu borykała się Polska. Inwestor w ciągu najwyżej pół roku musi mieć budynek co najmniej klasy B. Te argumenty mają duże znaczenie dziś, ale tak samo będzie za dziesięć lat. Jesteśmy na początku drogi i przyciąganie usług biznesowych na szeroką skalę wymaga wielu starań. Musimy osiągnąć masę krytyczną w ilości i jakości inwestorów, żeby Polska pozostała dla nich atrakcyjna w sektorze BPO. Kraków jest już znany, sytuuje się wysoko w wielu rankingach, podobnie jak Warszawa i Wrocław. Trójmiasto ma pewien dystans do nadrobienia.
Dziękuję za rozmowę.