Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Małe gminy doszły do ściany

Błażej Konkol

wójt gminy Trąbki Wielkie i prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Gmin Wiejskich

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz Pomorskiego Przeglądu Gospodarczego i Radia Gdańsk.

Leszek Szmidtke: Rząd ma oszczędzać, a samorządy nie muszą?

Błażej Konkol: Samorządy liczą swoje dochody i wydatki z ołówkiem w ręku. Uprzedzając pytanie, od razu wyjaśnię, że jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Inna kwestią jest to, że w niektórych gminach dochód na jednego mieszkańca nie przekracza 500 złotych, a w innych sięga kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Wejście w życie reguły wydatkowej zablokuje inwestycje w większości gmin wiejskich i doprowadzi do osobliwych sytuacji: do 31 grudnia 2013 r. gmina, osiągając blisko 60-procentowy poziom zadłużenia, będzie funkcjonowała zgodnie z przepisami, ale już 1 stycznia 2014 r. złamie prawo.

Minister Jacek Rostowski ograniczenia w wysokości zadłużania samorządów tłumaczył trudnym do oszacowania poziomem długu samorządów.

B.K.: Pan minister jest w błędzie. Wszystko można policzyć. Nawet jeżeli uwzględnimy kredyty brane przez samorządowe spółki, to wiadomo, jaki jest poziom zadłużenia, bo przecież banki wymagają gwarancji. Natomiast wejście w życie reguły wydatkowej zablokuje inwestycje w większości gmin wiejskich i doprowadzi do osobliwych sytuacji: do 31 grudnia 2013 r. gmina, osiągając blisko 60-procentowy poziom zadłużenia, będzie funkcjonowała zgodnie z przepisami, ale już 1 stycznia 2014 r. złamie prawo. Czy premier planuje wprowadzanie zarządu komisarycznego w takich gminach?

ppg-4-2011_budzetowa_posucha

Obawiam się, że to nie koniec. Gmina Bytów, budując salę gimnastyczną w jednej z miejscowości, ostatecznie nie dostała zwrotu z UE. Raczej spłaci kredyt, bo ma dochody. Jaki będzie los biednej gminy wiejskiej?

B.K.: Większość gmin wiejskich nie poradzi sobie w takiej sytuacji. Budżety są sztywne, gdyż w przeważającej większości składają się z trzech kosztownych pozycji: oświaty, pomocy społecznej i administracji. Rząd zleca nam kolejne zadanie, czyli reformę oświaty, polegającą na uruchamianiu przedszkoli i żłobków. Chwilę później jest kolejna podwyżka dla nauczycieli. Do tego dochodzi niż demograficzny powodujący, że w oddziałach mamy obecnie po 15–18 uczniów. Rząd wypłaca nam subwencję liczoną na jednego ucznia. Tymczasem wcześniejsze kalkulacje, np. związane z kosztami, liczbą i wynagrodzeniem nauczycieli oszacowano na poziomie 20–25 uczniów. Różnicę musimy dołożyć z naszych niewielkich dochodów własnych. W naszym województwie poziom subwencji jest wystarczający tylko dla około 20 gmin miejskich i wiejskich. Natomiast w wielu gminach otrzymywane od rządu pieniądze nie wystarczają nawet na wynagrodzenia pracowników oświaty. MEN oblicza subwencję wg 40 różnych kryteriów i chyba nikt nie potrafi wytłumaczyć tej konstrukcji.

Jak te 20 gmin utrzymuje oświatę, nie przekraczając subwencji?

B.K.: Odpowiednio skonstruowały sieć szkolną, ale chyba decydująca jest renta położenia i stabilna liczba dzieci i młodzieży uczęszczających do szkół. Jednak pogłębiający się niż demograficzny będzie najprawdopodobniej zauważalny także w tych gminach.

Szkoły społeczne są dla samorządów tańsze w utrzymaniu. Może właśnie tu należałoby szukać oszczędności?

B.K.: Takie przypadki można już zauważyć na terenie naszego województwa i spodziewam się, że ich liczba wzrośnie. Mamy niepubliczne przedszkola, więc prawdopodobnie będzie rosła liczba szkół o podobnym charakterze. Karta nauczyciela jest kosztowna, trzeba więc szukać sposobów na omijanie jej zapisów. Tylko że w ten sposób rząd wpędza nas w sytuację konfliktową.

Jakie oszczędności można jeszcze poczynić?

B.K.: W małych gminach wydatki są już tak poprzycinane, że chyba doszliśmy do ściany. Ponadto ustawodawca wyznacza nam kolejne zadania i nawet już nie wspominam, że nie towarzyszą im pieniądze, a do ich realizacji potrzebujemy urzędników, co również generuje koszty. Mało tego – zadania muszą być wykonywane na odpowiednim poziomie jakościowym, bo jeżeli sprawa w urzędzie nie zostanie załatwiona, to obywatel może domagać się odszkodowania. Dla małej gminy kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania jest już poważnym problemem. Kolejną sprawą jest scedowanie na najniższy poziom samorządów kwestii rodzin zastępczych czy opiekunów rodziny. Do tej pory zajmowały się tym powiaty. No i wreszcie decyzja rządu zmniejszająca wysokość dofinansowania dla pomocy społecznej o 20%. Ponieważ co jakiś czas jesteśmy zaskakiwani takimi decyzjami, więc nie będziemy wpisywać do budżetu zadań inwestycyjnych, skoro nie wiemy, czego można się spodziewać.

Może wyjściem jest współpraca kilku sąsiadujących gmin?

B.K.: Nie możemy stworzyć, przykładowo, wspólnej administracji dla szkół w kilku gminach. Ustawa zobowiązuje nas do tworzenia oddzielnych administracji dla każdej placówki.

A związki komunalne?

B.K.: Dla samorządów jest to mniej interesująca oferta, może bardziej dla spółek gminnych.

Następna unijna perspektywa będzie korzystna dla bogatych samorządów, szczególnie dużych miast, gmin położonych w pobliżu aglomeracji lub mających dużych płatników podatków. Osiągając wysokie dochody, będą mogły korzystać z unijnego dofinansowania, natomiast dla małych i biednych samorządów unijne pieniądze będą niedostępne

Od przyszłego roku strumień unijnych pieniędzy zacznie się kurczyć. Nie będzie nowych inwestycji i przez kilka lat samorządy będą miały szansę, by uporządkować swoje finanse oraz zorientować się, jaki będzie wzrost kosztów.

B.K.: Funkcjonowanie sporej części nowych inwestycji nie będzie się bilansowało i prawdopodobnie okaże się konieczne dokładanie do nich. Trzeba też będzie spłacić zaciągnięte kredyty. Obawiam się, że następna unijna perspektywa okaże się korzystna dla bogatych samorządów, szczególnie dużych miast, gmin położonych w pobliżu aglomeracji lub mających dużych płatników podatków. Osiągając wysokie dochody, będą mogły korzystać z unijnego dofinansowania, natomiast dla małych i biednych samorządów unijne pieniądze będą niedostępne. Takie lizanie cukierka przez szybę.

Najprawdopodobniej potrzebny będzie też większy wkład własny. O ile dotacji nie zastąpią pożyczki.

B.K.: Wiele wskazuje na to, że dotacji będzie mało. Jednak wydaje mi się, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rząd dofinansował w formie dotacji te zadania, które są zobowiązaniami wobec Unii Europejskiej. Przede wszystkim chodzi o gospodarkę wodno­‑ściekową oraz odnawialne źródła energii.

Czy wszystkie samorządy powinny mieć taką samą granicę zadłużenia?

B.K.: Każdy samorząd ma inne możliwości zaciągania i spłaty kredytów. Obecny próg 60% też jest umowny. Wiele gmin stać na spłatę większego zadłużenia. Dlatego ustalanie indywidualnego wskaźnika dla samorządów ma sens, ale nie na takim poziomie, jaki wyznaczyło Ministerstwo Finansów. Deficyt na poziomie 4% w 2014 r. i tylko 1% rok później skutecznie zatrzyma inwestycje.

Czy partnerstwo publiczno­‑prywatne pomoże w realizacji nowych inwestycji lub zadań JST?

B.K.: Spodziewałem się, że ten rząd lepiej zrozumie potrzeby samorządów i stworzy odpowiednie warunki do rozwoju PPP. Dobre narzędzie do pracy w najbliższych latach dostałyby nie tylko gminy, ale szczególnie powiaty, które są pozbawione dochodów własnych. Niestety wpisanie partnerstwa do długu zawraca nas na start. Gminy wiejskie o małych dochodach i tak rzadko mogłyby korzystać z takiego rozwiązania. Chyba że kilka gmin wiejskich występowałoby razem. Wtedy wspólnie z prywatną firmą można realizować inwestycje, czy też, na przykład, prowadzić gospodarkę wodno­‑ściekową.

Obecne prawo i atmosfera towarzysząca współpracy z prywatnymi firmami powodują, że samorządowcy boją się partnerstwa publiczno- -prywatnego. Potrzeba dużej przejrzystości i zaufania. Bardzo łatwo nieustannymi kontrolami zniechęcić obie strony do współpracy.

Czy będą powstawać firmy świadczące takie usługi?

B.K.: Takich operatorów już można znaleźć, ale gdyby powstały odpowiednie warunki, na pewno byłoby ich więcej. Obecne prawo i atmosfera towarzysząca współpracy z prywatnymi firmami powodują, że samorządowcy boją się takiego partnerstwa. Potrzeba dużej przejrzystości i zaufania. Bardzo łatwo nieustannymi kontrolami zniechęcić obie strony do współpracy.

Na jakie inwestycje najczęściej przeznaczają pieniądze gminy wiejskie?

B.K.: Pieniądze unijne decydują o charakterze inwestycji, gdyż nie na wszystko można otrzymać dofinansowanie. Dominują przedsięwzięcia o charakterze sanitarnym i budowa dróg. Warto przypomnieć tzw. schetynówki, które okazały się atrakcyjnym rozwiązaniem dla gmin wiejskich. W ostatnich latach dużym zainteresowaniem cieszyły się pieniądze kierowane na rozwój kapitału ludzkiego. Ciekawy jest też program Lider Plus.

Znam niewiele przypadków inwestycji w naszym regionie, które będą przynosić gminom bezpośredni dochód.

B.K.: Rzeczywiście, najwięcej jest inwestycji, które później będą wymagały utrzymywania. Kolejne kosztotwórcze przedsięwzięcia spotęgują zagrożenie dla samorządowych finansów, szczególnie w przypadku biedniejszych gmin.

Problem tym większy, że powoli wysycha źródełko w postaci komunalnych nieruchomości lub spółek, które można sprzedać.

B.K.: Trzeba szukać nowych źródeł dochodów. Może za jakiś czas będzie to gaz łupkowy, może usadowienie na swoim terenie odnawialnych źródeł energii – szczególnie elektrowni wiatrowych. Nie sądzę, żeby w grę wchodziło podniesienie podatków.

Może zatem warto sięgnąć po narzędzia stosowane w biznesie, zarówno szukając oszczędności, jak i dodatkowych pieniędzy?

B.K.: To są dwa różne światy. Firmy mają przynosić zysk, a samorządy zaspokajać podstawowe potrzeby lokalnych społeczności. Gmina powinna tworzyć warunki do rozwoju firm. Natomiast nie ulega żadnej wątpliwości, że potrzebujemy płaszczyzny współdziałania między samorządami i biznesem, żeby realizować nałożone na nas zadania.

Tych zadań przybywa i czasami dowiadujecie się, że nieoczekiwanie coś przybyło albo że równie nieoczekiwanie ubyło pieniędzy.

B.K.: Bardzo brakuje nam stabilizacji. Potrzebujemy jej, żeby wybiegać dalej w przyszłość. Coraz mniej pieniędzy będziemy mogli przeznaczać na inwestycje. Nie tylko ze względu na niższy próg zadłużenia, ale również z powodu wzrostu kosztów utrzymania. Trzeba będzie wytłumaczyć mieszkańcom, że w tej kadencji zbudujemy tylko kilka kilometrów drogi, w następnej wybudujemy nową oczyszczalnię, a później kanalizację w kolejnej wsi, bo na więcej nas nie stać.

Z takimi zapowiedziami wyborów Pan nie wygra.

B.K.: Wiem, że takie podejście nie będzie dobrze przyjmowane, szczególnie na początku. Niestety, biedne gminy wiejskie staną przed koniecznością takiego planowania, jeżeli nie zostanie inaczej rozwiązana sprawa zadłużenia i wprowadzenia unijnych pożyczek zamiast dofinansowania. Na tym nie koniec. Społeczeństwo stanie przed wyborem, czy zgodzi się na przykład na wydobycie gazu łupkowego, wybudowanie biogazowni lub ustawienie farm wiatrowych, żeby żyć na nieco wyższym poziomie, czy też nie będzie chciało takich inwestycji i zaakceptuje brak pieniędzy na nowe drogi, szkoły itd. Nie kryję, że jestem zwolennikiem poszukiwania nowych źródeł dochodów, które uniezależnią samorządy od kolejnych pomysłów ministrów finansów. Jestem też zwolennikiem budżetu zadaniowego, bo to pozwoli na bardziej racjonalną gospodarkę środkami, którymi dysponujemy. Lista potrzebnych działań jest długa i niestety rząd nie kwapi się do zmian, które pomogą w lepszym zarządzaniu. Dla gmin wiejskich, zazwyczaj biedniejszych, jest to bardzo niebezpieczne. Mam jednak nadzieję, że zmieni się to w najbliższej przyszłości

Dziękuję za rozmowę.

O autorze:

Błażej Konkol

Błażej Konkol – urodził się w 1968 roku, z wykształcenia jest ekonomistą. Zasiada na stanowisku wójta Gminy Trąbki Wielkie od 1999 r. Jest też przewodniczącym Pomorskiego Stowarzyszenia Gmin Wiejskich oraz członkiem Związku Gmin Wiejskich RP.

Dodaj komentarz

Skip to content