Buzek Jerzy

O autorze:

Dokładnie wtedy, kiedy Polska rozpoczynała proces uwalniania się od centralnie planowanej gospodarki, teoria klastrów zaczynała święcić pierwsze tryumfy. Opublikowana w 1990 roku "Konkurencyjna przewaga narodów" Michaela Portera ilustrowała możliwości lokalnych systemów innowacyjnych w globalizującej się dynamicznie gospodarce. Pojęcie "klaster" nie ma jednoznacznej i ścisłej definicji. Klastry różnią się między sobą i często tych różnic jest więcej niż podobieństw. Na pewno jednak każdy klaster charakteryzuje jednolity i ograniczony obszar działania. W ten sposób, poruszając się według tej samej trajektorii rozwoju, członkowie klastra są ze sobą powiązani i wzajemnie na siebie oddziałują - mowa tu zarówno o współpracy, jak i o konkurencji - potrzebna jest bowiem równowaga pomiędzy tymi elementami. Kolejna ważna kwestia to koncentracja geograficzna. I tak na przykład najsławniejszy klaster na świecie - Dolina Krzemowa - to ponad 6000 firm na ponad 2000 km2. Dolina Krzemowa jest zresztą znakomitym przykładem tego, że klastry mogą być gwarancją długoterminowego wzrostu gospodarczego. Powstała ona na początku XIX wieku, a w ubiegłorocznej klasyfikacji "The Wall Street Journal" na najbardziej innowacyjne amerykańskie miasta aż dziesięć spośród pierwszej dwudziestki było właśnie z Doliny Krzemowej. Myli się jednak ten, kto sądzi, że Doliny Krzemowe mogą powstawać wszędzie, niezależnie od kontekstu. Pamiętny boom, który miał miejsce w latach 60. i 70., był bowiem efektem bardzo długiego procesu, zapoczątkowanego jeszcze pod koniec XIX wieku i związanego z rozwojem telegrafu, telefonu i radia. Swoją naukowo-technologiczną bazę miała tam wtedy również amerykańska marynarka wojenna. Sukces i sam rozwój Doliny Krzemowej był więc wynikiem dłuższego procesu rozwoju, modernizacji i innowacyjności całej Kalifornii. Ponadto, dynamika rozwoju tego obszaru wynikała również z pojawienia się nowego zjawiska społecznego, nowego stylu życia związanego z rewolucją informatyczną. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że bogaci mieszkańcy San Francisco w wolne weekendy jeździli pracować do Doliny Krzemowej? UE wobec klastrów Jeśli chodzi o Unię Europejską, to od kilku lat klastry uważane są tu za jeden z podstawowych instrumentów mających służyć osiągnięciu ambitnych celów Strategii Lizbońskiej. Ma to być podstawa długotrwałego i zrównoważonego rozwoju. Szczególne poparcie zyskuje ostatnio powstawanie klastrów innowacyjnych. Ten typ klastra polega na współpracy nie tylko firm i samorządów lokalnych. Dużą rolę odgrywają w nim również ośrodki akademickie oraz instytuty naukowe. Wspólne działania dotyczą więc przede wszystkim badań, rozwoju oraz innowacji. Jest to potencjalnie najmocniejszy typ klastra, gdyż bazuje na tak zwanym trójkącie wiedzy, który tworzą edukacja, badania i innowacje. To trwały typ rozwoju ekonomicznego, który jest obecnie silnie promowany w Unii Europejskiej, a w Stanach Zjednoczonych czy w Japonii święci sukcesy już od wielu lat. Umożliwia on stały przepływ środków finansowych, ludzi i pomysłów pomiędzy światem nauki i biznesu. Pozwala też na opracowanie i wykorzystanie długofalowych strategii rozwoju lokalnego i regionalnego. Nie zapomina się również o szkolnictwie wyższym, przez co wykwalifikowana siła robocza ma większe szanse na wyjście naprzeciw oczekiwaniom przyszłych pracodawców. Ma to być metoda na zredukowanie tzw. europejskiego paradoksu, czyli dobrego poziomu badań podstawowych i niewielu innowacji. Z różnych przyczyn - bariery administracyjne, brak kapitału ryzyka, inna niż w USA "filozofia" biznesu - mamy w Europie problem, polegający na relatywnie słabej innowacyjności oraz niskim poziomie transferu technologii. Jest to jedno z głównych wyzwań stojących przed europejską gospodarką w następnych latach. Przecież właśnie dlatego narodził się pomysł powołania Europejskiego Instytutu Technologicznego. Idea klastrów miała duży wpływ na jego ostateczny kształt. Będzie się on składał z budowanych oddolnie Wspólnot Wiedzy i Innowacji - swoistych wirtualnych klastrów. Wspieranie klastrów w Polsce - szczególnie istotne W Polsce klastry powinny być wspierane szczególnie mocno. Przede wszystkim dlatego, że rządzą się prawami diametralnie różnymi od tych, które były obecne w naszym kraju przez dziesięciolecia komunizmu. Kapitał społeczny potrzebny do tworzenia klastrów był wtedy przez długi okres na poziomie zatrważająco niskim. Centralnie sterowana gospodarka była absolutnym zaprzeczeniem logiki klastrów - czyli regionalnej współpracy samorządów lokalnych z przemysłem czy centrami naukowymi lub ośrodkami akademickimi. Tego typu myślenie w zasadzie już się odrodziło, ale na pewno potrzebuje stałego wsparcia ze strony władz i administracji publicznej. Istotnym momentem była tutaj reforma administracyjna z 1999 roku, dzięki której regionalne strategie innowacji stały się fragmentem szerszych strategii rozwojowych opracowywanych przez samorządne regiony. Lista barier do pokonania Jest szereg elementów, które mogą sprawić, aby rozwój klastrów w Polsce stał się bardziej dynamiczny. Największym utrudnieniem wydają mi się obecnie kwestie kulturowe - przedkładanie konkurencji nad współpracę, wynikające z niskiego poziomu zaufania. To jest poważna bariera rozwojowa dla klastrów. W klastrze chodzi bowiem o znalezienie i rozwiązanie problemów systemowych, usunięcie barier i przeszkód wykraczających poza jedną konkretną firmę. Mam tu na myśli zarówno system produkcyjny sensu stricto (rozwój nowych technologii, jakość surowców, efektywność kanałów dystrybucji), jak i nieco szerszą problematykę niezwiązaną bezpośrednio z perspektywą biznesową. Są to kwestie dotyczące polityki regionalnej, rozwoju infrastruktury czy systemu kształcenia. Do tak złożonych i szerokich problemów potrzebne jest złożone i kompleksowe podejście wykraczające poza doraźne korzyści poszczególnych uczestników klastra. Badania w krajach dobrze rozwiniętych wykazały, że sukces klastra jest wprost proporcjonalny do poziomu zaufania pomiędzy jego członkami. Tylko w konstruktywnej atmosferze jest możliwe zbudowanie długotrwałych planów działania przy współpracy wszystkich zainteresowanych stron. Kolejna bariera rozwoju klastrów, którą trzeba będzie przezwyciężyć, to niechęć do aktywnego zaangażowania się w działalność organizacji pozarządowych i stowarzyszeń oraz słabość inicjatywy publicznej, aczkolwiek - szczególnie w ostatnich latach - widać już pewien postęp na tym polu. Tymczasem nie można przecież liczyć na szybki rozwój inicjatyw oddolnych, obywatelskich, jakimi są klastry, bez pełnego włączenia się trzeciego sektora. Klastry innowacyjne napotykają jeszcze inną dodatkową barierę - brak nastawienia na badania i rozwój. Tak jednak, jak przed kilkunastu laty nastąpił boom edukacyjny, tak teraz można oczekiwać skokowego wzrostu zainteresowania i nakładów na BiR w Polsce. Jak wspierać klastry w Polsce? Jako polityk chciałbym na końcu jeszcze podkreślić konieczność zbudowania kompleksowej polityki wspierania klastrów na obszarze całego kraju. Oczywiste jest, że o ostatecznym sukcesie nie może zadecydować ani parlament w Warszawie, ani poszczególne rady miast. Nie ma mowy o żadnych subwencjach czy finansowej pomocy publicznej. Skuteczne mogą być tylko oddolne inicjatywy posiadające solidne poparcie szerokiej grupy partnerów i środowisk. Możliwe jest jednak stworzenie odpowiednich ram dla rozwoju klastrów poprzez skuteczne działania podejmowane przez struktury centralne i regionalne. O tym, jak ważne mogą być działania polityczne dla rozwoju klastrów, może świadczyć choćby przypadek Doliny Krzemowej, który ponownie tu przytoczę. Jeszcze w 2002 roku odeszło stamtąd 10% pracowników. Przez pięć kolejnych lat co miesiąc odchodziły setki informatyków i inżynierów. W tym roku trend się odwrócił - dzięki innowacyjnym technologiom ekologicznym Dolina Krzemowa przeżywa teraz swoją drugą młodość. Inwestycje i zatrudnienie rosną w zawrotnym tempie. Przedsiębiorcy mówią, że jedynym problemem jest brak mocy produkcyjnych. Nietrudno odgadnąć, że ekologiczny boom kalifornijski jest wynikiem konsekwentnie realizowanej polityki gubernatora Schwarzeneggera, dla którego troska o środowisko to prawdziwe oczko w głowie. Od momentu objęcia urzędu ten były aktor za swoją misję uznał walkę z ociepleniem klimatu. Wiążę się to nie tylko z konkretnymi inicjatywami legislacyjnymi mającymi na celu redukcję emisji dwutlenku węgla, ale również z promowaniem nowego podejścia i wytwarzaniem nowej atmosfery wokół czystych technologii. To przykład zdrowego i racjonalnego nakręcania koniunktury. W uzupełnieniu do tak kompleksowych strategii nie można zapominać o bardziej szczegółowych zadaniach, takich jak choćby stworzenie mapy klastrów polskich i unijnych w celu uniknięcia fragmentaryzacji i rozproszenia środków oraz zapewnienia masy krytycznej - koniecznej, jeżeli mamy być konkurencyjni na skalę światową. Zadaniem polityków powinno być również promowanie idei sieci i współpracy przedsiębiorstw oraz innych potencjalnych udziałowców klastrów, a także ułatwianie i upraszczanie dostępu do źródeł finansowania, szczególnie w ramach kapitału wysokiego ryzyka. W tym obszarze należy ułatwiać powstawanie partnerstw publiczno-prywatnych - również z wykorzystaniem wiedzy i doświadczenia instytucji finansowych, takich jak Europejski Bank Inwestycyjny. Powstałe w Warszawie w listopadzie bieżącego roku Centrum Partnerstwa Publiczno-Prywatnego, które gorąco promuje, może radykalnie wesprzeć te działania. Władze regionalne powinny również włączać działalność klastrów w regionalne strategie rozwoju i uzyskiwać synergię z innymi przedsięwzięciami, czasami pozornie niezwiązanymi, jak choćby procesy rewitalizacyjne. Warte uwagi w perspektywie średnio- i długookresowej jest innowacyjne wykorzystanie funduszy strukturalnych, zwłaszcza dlatego, że unijny budżet przeznaczany na podnoszenie konkurencyjności będzie w następnych latach dynamicznie zwiększany. Warto uświadomić sobie, że "lizbonizacja" budżetu UE to nie chwilowy kaprys, ale odpowiedź na wyzwania stawiane Europie przez kraje rozwijające się, takie jak Chiny czy Indie. Bez stałego i silnego nacisku na innowacyjność szanse rozwoju klastrów oraz szanse szybkiego i trwałego wzrostu staną w Polsce pod dużym znakiem zapytania.

O autorze:

Na świecie i w Europie szaleje kryzys, u nas tylko spowolnienie. Nieoczekiwanie, z miesiąca na miesiąc, staliśmy się niemal najlepsi na kontynencie. Niektórych rozpiera duma. Niesłusznie. Dla ludzi tracących firmy lub idących na bruk nie ma znaczenia, że inni "statystycznie" mają jeszcze gorzej. Upadłość firmy jest dramatem, a bezrobocie - tragedią. Tak więc i u nas pytanie, jak wyjść z dołka, jest ważne. Nie można zbytnio się zadłużać, bo to dług na koszt naszych dzieci. Łotwa i Węgry zapadły się właśnie na długu i deficycie. Trzeba jednak gdzieniegdzie mądrze pomóc, aby uratować niezłą firmę, jedyną żywicielkę miasta czy subregionu. Nie można też na przykład dopuścić, aby najlepsza firma w sieci General Motors, gliwicki Opel, miała kłopoty tylko dlatego, że Niemcy i Hiszpanie zasilą potężnie swój przemysł samochodowy, a my nie. To byłby ekonomiczny nonsens. Najważniejsze jest więc, by Unia Europejska miała wspólny, mądry plan. Trzeba na potęgę inwestować, wykorzystując fundusze strukturalne oraz kredyty z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i z Banku Światowego. I nie panikować, a reagować szybko i skutecznie, gdy naprawdę jest to niezbędne. To zapewne mniej więcej wiadomo niemal wszystkim. Autorzy tekstów i eksperci z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową opiszą to profesjonalnie i szczegółowo. Warto jednak zadać sobie całkiem nowe, niespotykane pytania: czy w czasach kryzysu jest czas na innowacje, na gospodarkę opartą na wiedzy? Czy kryzys jest dobrym okresem na tworzenie nowych technologii i czego najpierw powinny one dotyczyć? Czy wejście w modernizację i w najnowsze rozwiązania technologiczne, organizacyjne i finansowe jest sposobem na wyjście z dołka?   Na kłopoty – nowe technologie Jesteśmy w recesji, ale Unia i nasz kraj cierpią na wspólne słabości, niezależne przecież od kryzysu. Nie jesteśmy wystarczająco innowacyjni, jeśli porównać europejską gospodarkę z amerykańską lub z tą najlepszą pod tym względem - japońską. To oznacza brak konkurencyjności Unii (i Polski!) w wielu sektorach globalnej dzisiaj gospodarki, grozi upadkiem firm, bezrobociem, zahamowaniem rozwoju. Kryzys jedynie wzmacnia te tendencje. Równocześnie cierpimy na brak energii, obawiamy się zakręcenia kurków z gazem lub z ropą, a ceny obu tych surowców są ponad dwukrotnie wyższe niż kilka lat temu! Musimy także znacząco ograniczyć emisje CO2, co uderzy finansowo w energetykę, a potem w cały przemysł i gospodarkę, w codzienne koszty utrzymania. Wiadomo - bezpieczeństwo i ochrona środowiska sporo kosztują, ale my przecież chcemy być konkurencyjni, chcemy wygrać naszą Strategię Lizbońską! Jedynym sposobem na rozwiązanie tego węzła gordyjskiego trzech wyzwań: bezpieczeństwo - ekologia - konkurencyjność są nowe technologie. Kiedyś odsiarczanie spalin (wyeliminowanie tzw. "kwaśnych deszczy") w elektrowniach węglowych zwiększało ceny prądu o ok. 50%. Dziś, dzięki supertechnologiom są to marginalne koszty - 5% (tak mówią energetycy). Podobnie musi być i będzie ze stającymi dziś przed nami wyzwaniami technologicznymi. Musimy zmodernizować polską energetykę. 4% naszych bloków węglowych wymaga szybkiej przebudowy, bo po kilkudziesięciu latach ciągłej eksploatacji zaczynają się sypać. Gdy wymienimy je na bloki najnowocześniejsze, sprawność podskoczy z obecnych ok. 35% na niemal 50%, zaś emisja CO2 spadnie o 1/3. Na tą operację dostaliśmy z Unii spory zastrzyk finansowy: 60 mld euro. Postawić trzeba także na technologie całkowicie eliminujące emisję CO2, czyli wychwytywanie i składowanie tego gazu. Jeśli Elektrownia Bełchatów i Południowy Koncern Energetyczny z Zakładami Azotowymi w Kędzierzynie postawią na te rozwiązania i szybko przystąpią do działań, to mamy szanse nawet na 1 mld euro dofinansowania dla każdej z tych instalacji. Energetyka odnawialna ma także przed sobą wielką przyszłość. W Polsce musimy dojść do pokrycia nią 15% zapotrzebowania na energię. Energia zdobywana tą drogą jest jednak ciągle jeszcze bardzo droga i jedynie nowe rozwiązania technologiczne mogą radykalnie zmienić tę sytuację. Najważniejsze jest oszczędzanie energii i podnoszenie sprawności urządzeń na każdym kroku - nie tylko w przemyśle. Trzeba zmienić nasze przyzwyczajenia i filozofię życia. Wtedy cały problem stanie się prosty, a nasze cele - osiągalne. Zgadzam się z tymi, którzy proponują raczej wielki narodowy program oszczędzania energii niż budowę elektrowni atomowych. Skoro z dwóch takich elektrowni chcemy produkować 15% potrzebnego nam prądu, a tyle samo moglibyśmy po prostu zaoszczędzić, to sprawa jest oczywista. Tylko rząd RP, dysponujący wszystkimi danymi, może w tej sprawie podjąć racjonalne decyzje. Nie zmienia to faktu, że do energetyki nuklearnej warto podejść poważnie. Na naszą pierwszą nuklearną inwestycję czeka doskonale wybrane przed ponad trzydziestu laty miejsce: Żarnowiec. Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna zadbała o to, aby miejsce pod inwestycję było dobrze przygotowane, zarówno pod względem technicznym, administracyjnym i własnościowym (niemal wszędzie na świecie inwestycje nuklearne mają status własności państwowej!), jak i świadomości mieszkańców okolicznych gmin, że elektrownia nie jest dla nich zagrożeniem, ale szansą - na dobrą pracę, bogactwo inwestycji komunalnych, kontakt ze światem.   Czas gospodarki wiedzy Specjalne Strefy Ekonomiczne uzyskały prawo działania w Polsce po wejściu do Unii tylko pod warunkiem, że będą w nich lokowane przedsiębiorstwa innowacyjne, a wyroby produkowane będą według najwyższych standardów i najnowszych technologii. I tak dochodzimy do drugiego problemu zawartego w pytaniach postawionych wyżej - problemu gospodarki opartej na wiedzy. Właśnie teraz jest najlepszy czas, aby stawiać na gospodarkę opartą na wiedzy. Konkurencyjność można uzyskać tylko dzięki potędze naszych umysłów i nowatorstwie rozwiązań. Mamy przecież do czynienia z dumpingiem socjalnym i ekonomicznym Dalekiego Wschodu, mamy do pokonania od dawna najlepszych Japończyków czy Amerykanów. Mamy ogromne środki z programów "Innowacyjna gospodarka", "Kapitał ludzki" czy z regionalnych programów operacyjnych. Naszym problemem powinno być nie to, czy wydamy te pieniądze, ale na co. Można je zwyczajnie przejeść (to też jest oczywiście coś pozytywnego) albo zainwestować w rozwój. Nie trzeba tłumaczyć, co jest lepsze, wystarczy wziąć przykład z Finów. Programy unijne na nowoczesną, zmodernizowaną energetykę sypią się jak grzyby po deszczu. 7. Program Ramowy Badań i Nowych Technologii UE od dwóch lat, po raz pierwszy w historii, zawiera priorytet „Energia”. Stworzono program europejski dla małych i średnich przedsiębiorstw, którego niemal połowa poświęcona jest "inteligentnej energii dla Europy". Ponadto uruchamiamy Strategiczny Program Technologii Energetycznych, pierwszy na tą skalę w Europie program integrujący sektor publiczny, przemysłowy i naukowy w inwestowaniu (a nie samych badaniach) w najlepsze światowe technologie. Wreszcie, w ramach Europejskiego Instytutu Technologicznego powstaje pierwsza Wspólnota Wiedzy i Innowacji w dziedzinie - a jakże - Zrównoważona Energia. Polsko - niemiecka współpraca w tym ostatnim przedsięwzięciu będzie miała szerokie pole do popisu. Niezależnie od koniunktury energia jest najbardziej potrzebna – także w kryzysie. Dlatego energetyka jest dźwignią rozwoju. Kolejnym niezbędnym elementem jest innowacyjność, bo bez niej nie wygramy europejskiego i światowego wyścigu. Rynek jest obecnie chłonny i pełen zachęt zarówno pod względem inicjatyw energetycznych, jak i innowacyjnych. Na szczęście pomyśleliśmy o takich inwestycjach wcześniej. Polskie Klastry Innowacyjne powstają od kilku lat. Pierwszy był powstały w 2005 roku Śląski Innowacyjny Klaster Czystych Technologii Węglowych. Dzisiaj przekształca się on w Narodowe Centrum Czystych Technologii Węglowych Katowice - Zabrze - Mikołów oraz daje zaczyn dla współpracy polsko - niemieckiej w ramach Europejskiego Instytutu Technologicznego. Krakowska AGH i Politechnika Śląska w Gliwicach mają tutaj wiodącą rolę do spełnienia. Drugi był Pomorski Klaster Zielonej Energii, zlokalizowany w Parku Naukowo - Technologicznym w Gdańsku, a zajmujący się tym, co najbardziej przyszłościowe: energią odnawialną i sprawnością energetyczną. W miesiącach światowego kryzysu (u nas na szczęście tylko spowolnienia) warto pomyśleć o tym, że ten zły czas minie. Minie szybciej, gdy zainwestujemy w to, co jest zawsze potrzebne, a nawet modne: w energetykę i w nowoczesność.

Skip to content