Mielnik Konrad

O autorze:

Kultura, wbrew pozorom, nie jest wcale tak prosta i jednoznaczna, jak można by wywnioskować na podstawie liczby osób mieniących się być specjalistami w tej dziedzinie. Z jednej strony kultura to w pewnym sensie ogólnik - całokształt materialnego i duchowego dorobku ludzkości. Z drugiej strony możemy przecież mówić o konkretach, bo kultura to i obycie, ogłada, stopień doskonałości, ale i kultura ludowa, narodowa, muzyczna etc. Jedno jest pewne, mówiąc o kulturze, mamy do czynienia z pojęciem dość abstrakcyjnym. Czyż jednak jest to tylko i wyłącznie abstrakcja? Istnieją przecież teatry, opery, filharmonie, muzea, galerie. Ktoś pisze książki, ktoś je wydaje, a skoro zachodzi taki proces, to również ktoś je czyta. Nieco naokoło zmierzam do stwierdzenia, które przed laty wywołało właśnie w kręgach kulturalnych wiele naprawdę ostrych słów pod moim adresem. Mamy jednak inne czasy, inną świadomość i myślę, że tym razem będzie łagodniej. Pomijając bowiem wszelkie nieuchwytne, niematerialne właściwości kultury i to zarówno tzw. kultury wysokiej, jak i masowej, mamy do czynienia z produktem - a nawet brutalniej mówiąc - towarem. Nie do że istnieje, a po drugie odczuwać potrzebę jej słuchania. I tu już jest niezbędna edukacja. Nie zamierzam teraz wypowiadać się na temat pomorskich instytucji kultury. One po prostu i na szczęście są, działają. Jest także wiele innych inicjatyw mniej lub bardziej godnych uwagi. Czy jest to jednak właściwa edukacja? Jak to wygląda w szkole, obok szkoły, w domu, w mediach, których rola w edukacji kulturalnej jest ogromna? Pójdźmy dalej - jeśli edukacja kulturalna istnieje, to w jaki sposób jest prowadzona? Zachęca czy raczej zniechęca? Czy potrafimy mówić o kulturze w sposób jasny? Czy oceniamy - o ile w ogóle oceniamy - wydarzenia kulturalne w sposób zrozumiały i co ważne kompetentny? Od tego trzeba zacząć. To oczywiście gdzieś jest, funkcjonuje, ale czasem wydaje mi się, że kiedyś funkcjonowało lepiej. Niektórzy twierdzą, że żyjemy w miejscu, które z racji swojej historii i położenia, zasługuje na wyższy niż można zaobserwować poziom świadomości kulturalnej. Można to zmienić właśnie poprzez edukację. Prawidłowo prowadzona wytworzy z jednej strony potrzebę uczestnictwa w kulturze z czasem coraz większego formatu, z drugiej zaś potrzebę jej tworzenia. końca może takim samym jak gwóźdź czy ziemniaki, ale jednak towarem; a skoro jest to towar, to musi być również podaż i popyt. Brzmi to obrazoburczo? Niekoniecznie. Kiedyś w muzyce był popyt na symfonie, kompozytorzy tworzyli i wydawali je tuzinami. Większości nazwisk ani utworów nikt już nie pamięta. Mamy jednak dzięki temu popytowi symfonie Mozarta czy Beethovena. Krótko mówiąc, dzieła te wytrzymały próbę czasu. Weszły do tzw. kanonu, stały się tradycją. Tak jest w każdej dziedzinie szeroko rozumianej kultury - bez jej wartościowania i podziałów na mniej lub bardziej elitarną. Różnica miedzy typowym towarem a kulturą jednak istnieje. Ten pierwszy wystarczy wypromować, zrobić dobrą kampanię reklamową i mniej lub bardziej potrzebny nam przedmiot trafia do naszych rąk. Często zresztą jest to wytwór współczesnej kultury. Dziś masowej, a jutro być może elitarnej. To już jednak kwestia smaku, oceny fachowców, ponadczasowości właśnie i w ogóle temat do osobnych rozważań. Co jednak zrobić z Beethovenem? Żeby słuchać jego muzyki trzeba po pierwsze wiedzieć, że istnieje, a po drugie odczuwać potrzebę jej słuchania. I tu już jest niezbędna edukacja. Nie zamierzam teraz wypowiadać się na temat pomorskich instytucji kultury. One po prostu i na szczęście są, działają. Jest także wiele innych inicjatyw mniej lub bardziej godnych uwagi. Czy jest to jednak właściwa edukacja? Jak to wygląda w szkole, obok szkoły, w domu, w mediach, których rola w edukacji kulturalnej jest ogromna? Pójdźmy dalej - jeśli edukacja kulturalna istnieje, to w jaki sposób jest prowadzona? Zachęca czy raczej zniechęca? Czy potrafimy mówić o kulturze w sposób jasny? Czy oceniamy - o ile w ogóle oceniamy - wydarzenia kulturalne w sposób zrozumiały i co ważne kompetentny? Od tego trzeba zacząć. To oczywiście gdzieś jest, funkcjonuje, ale czasem wydaje mi się, że kiedyś funkcjonowało lepiej. Niektórzy twierdzą, że żyjemy w miejscu, które z racji swojej historii i położenia, zasługuje na wyższy niż można zaobserwować poziom świadomości kulturalnej. Można to zmienić właśnie poprzez edukację. Prawidłowo prowadzona wytworzy z jednej strony potrzebę uczestnictwa w kulturze z czasem coraz większego formatu, z drugiej zaś potrzebę jej tworzenia.

Skip to content