Białk Jarosław

O autorze:

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk. Leszek Szmidtke: Gminy Gniewino i Krokowa mogą się pochwalić licznymi źródłami energii, a ich lista nie jest jeszcze zamknięta. Jarosław Białk: Mamy na naszym terenie małe elektrownie wodne, mamy również gaz odpadowy z wydobywanej ropy, wykorzystywany w niemal całej gminie. Nie są to jednak duże złoża i dlatego jesteśmy podłączeni do ogólnej sieci. Zbigniew Walczak: W gminie Gniewino przede wszystkim mamy elektrownię szczytowo-pompową. Nieopodal jest farma wiatraków i przygotowaliśmy jeszcze dwie lokalizacje możliwe dla tego typu przedsięwzięć. Zatem wykorzystujemy dwa źródła: wodę i wiatr. L.S.: Niedługo może być trzecie źródło. Z.W.: Jesteśmy gotowi do rozmów o lokalizacji elektrowni jądrowej. Od samego początku informowaliśmy marszałka Kozłowskiego, że nie ma znaczenia, na terenie której gminy powstanie elektrownia. Poza tym nie wiadomo, czy stanie w naszym regionie. Przecież wielkopolskie gminy też starają się o taką inwestycję. Proszę się nie dziwić, tu chodzi o miliardy złotych. L.S.: Obie gminy stawiają na turystykę, a mimo to różnicie się w podejściu do niektórych źródeł, na przykład do farm wiatrowych. Z.W.: Nie różnimy się aż tak bardzo. Inne jest położenie gminy Krokowa, a inne gminy Gniewino. Siłownie wiatrowe muszą się wkomponować w krajobraz. Meble w domu stają w wybranych miejscach, gdyż muszą współgrać z przestrzenią. Wiatraki muszą stać w miejscach o stałych i silnych prądach powietrznych.
W powrocie do koncepcji budowy elektrowni jądrowej nad Jeziorem Żarnowieckim nie upatrujemy wyłącznie korzyści finansowych. Musimy rozwijać różne gałęzie dające gminie i jej mieszkańcom dochód, między innymi infrastrukturę turystyczną. Przy okazji takiej inwestycji rozwija się również pozostała infrastruktura: drogi, szkoły.
L.S.: Inwestor chcący postawić taką farmę nie zaprząta sobie głowy walorami krajobrazu i tym, jak na niego wpłynie kilkanaście czy kilkadziesiąt wiatraków. Z.W.: Każdy ma prawo do wyboru miejsca, które mu najbardziej odpowiada. Jednak wójt, rada gminy czy lokalna społeczność decyduje o akceptacji lub odrzuceniu danej lokalizacji. Oczywiście na energetyce wiatrowej można zarobić, chociaż nie wpływy decydowały o wyrażeniu przez nas zgody na budowę farmy. Jesteśmy gminą, która odprowadza pieniądze do budżetu państwa. Zatem im większe mamy wpływy podatkowe, tym więcej oddajemy. Dlatego w powrocie do koncepcji budowy elektrowni jądrowej nad Jeziorem Żarnowieckim nie upatrujemy wyłącznie korzyści finansowych. Musimy rozwijać różne gałęzie dające gminie i jej mieszkańcom dochód, między innymi infrastrukturę turystyczną. Przy okazji takiej inwestycji rozwija się również pozostała infrastruktura: drogi, szkoły . J.B.: Zastanawialiśmy się długo nad zezwoleniem na budowę elektrowni wiatrowych na terenie gminy Krokowa. Dotyczyło to zarówno obszaru samej gminy, jak i terenów od strony morza. Zleciliśmy badania specjalistycznym firmom, które po analizie różnych czynników stwierdziły, że może jedno, w najlepszym wypadku dwa miejsca nadają się na tego typu inwestycje. Kolejnym czynnikiem jest rozwój turystyki i nasze starania, by nie tylko tereny nadmorskie cieszyły się zainteresowaniem odwiedzających naszą gminę. Dlatego celowo ograniczamy rozwój urbanistyczny takich miejscowości jak Biała Góra, Dębki czy Karwieńskie Błota, żeby ruch turystyczny przesunąć w głąb lądu. Od kilku lat rozmawiamy też z władzami gminy Gniewino o Jeziorze Żarnowieckim. Mamy gotowe projekty, niektóre już są realizowane, a na inne staramy się zdobyć potrzebne środki – między innymi z Unii Europejskiej. Naszym celem jest stworzenie takich warunków, żeby jak najwięcej naszych mieszkańców mogło czerpać korzyści z turystyki. Kiedy pytamy ich, co sądzą o postawieniu wiatraków, zwykle odpowiadają, że to nie będzie korzystne. Za taką inwestycją opowiedzieli się natomiast mieszkańcy kilku miejscowości, które jednak nie spełniają warunków inwestorów. My wiemy, jakie są korzyści, ale też jakie kłopoty wiążą się z powstaniem takich farm. Widzimy to w sąsiednich gminach: Gniewino oraz Puck.
Przeważająca większość osób, z którymi rozmawiamy, nie boi się elektrowni atomowej na naszym terenie. Oczywiście Czarnobyl zrobił swoje. Jednak technologie i świadomość ludzi się zmieniają.
L.S.: Jeżeli nad Jeziorem Żarnowieckim dojdzie do budowy elektrowni jądrowej, mieszkańcy też będą się obawiali, że turyści przestaną przyjeżdżać. J.B.: Podróżując po krajach Europy, co rusz natykamy się na elektrownie jądrowe. Szczególnie gęsto usiana jest nimi Francja. Co ciekawe, w tym kraju turystyka rozwija się wyjątkowo dynamicznie. Takie obiekty nie psują krajobrazu, nie zniechęcają też turystów do odwiedzania tych terenów. Jeżeli nowa elektrownia zostanie ulokowana w miejscu, w którym miała stanąć poprzednia, to nie będzie prawie widoczna. Wprawdzie nie robiliśmy jakiegoś sondażu, ale rozmawiamy z mieszkańcami i pytamy, co sądzą o takim pomyśle. Przeważająca większość odpowiada, że nie boi się elektrowni atomowej na naszym terenie. Oczywiście Czarnobyl zrobił swoje. Jednak technologie i świadomość ludzi się zmieniają. Jeden z moich znajomych pochodzący z Żarnowca mieszka dziś w Finlandii. Pracuje w miejscowości, w której jest elektrownia atomowa z reaktorem, który miał być zainstalowany w Żarnowcu. Opowiada, że tamtejsi mieszkańcy nie boją się takiego sąsiedztwa, a reaktor pracuje bezawaryjnie . L.S.: Jednak akceptacja mieszkańców i samorządów ma swoją cenę i podejrzewam, że we wstępnych rozmowach sygnalizowaliście, jakie są oczekiwania. J.B.: Takich rozmów jeszcze nie było. Wójtowie gmin Gniewino i Krokowa tylko raz spotkali się w tej sprawie z marszałkiem Janem Kozłowskim. Dopiero kiedy będzie sygnał z Warszawy o wyborze tego miejsca, będziemy mogli przedstawić nasze oczekiwania. Elektrowni wartej kilkanaście miliardów złotych muszą towarzyszyć dodatkowe inwestycje, także w lokalną infrastrukturę. L.S.: Ale jakąś wstępną listę oczekiwań zapewne przygotowaliście? Z.W.: Mniej więcej wiemy, o co będziemy się starali. Gminy mają strategie rozwoju, mamy jakieś wstępne porozumienia i zamierzamy walczyć o wspólne cele. Liczymy na poprawę sieci komunikacyjnej, zarówno drogowej, jak i kolejowej. Dla rozwoju turystyki bardzo ważna jest droga wodna, dzięki której będzie można przepłynąć z morza na Jezioro Żarnowieckie. Nie jesteśmy pazerni, ale chyba każdy duży inwestor chce mieć dobre kontakty z lokalną społecznością. Takie inwestycje też mogą być atrakcją turystyczną. Wieża widokowa „Kaszubskie oko” nigdy by nie powstała, gdyby nie istniejący zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej. L.S.: Na terenach obu gmin jest specjalna strefa ekonomiczna. Czy działające tam firmy narzekają na deficyt energii elektrycznej, który jest już odczuwalny w całym regionie? Z.W.: Tych przedsiębiorstw nie jest aż tak dużo, żeby były problemy z energią elektryczną. W czasie kryzysu zapotrzebowanie jest mniejsze, ale kryzys też się kiedyś skończy i jeżeli nie będzie nowych źródeł, to rzeczywiście mogą pojawić się kłopoty z zasilaniem. L.S.: Powstanie takiej elektrowni spowoduje napływ nowych mieszkańców. Uwzględniacie to w swoich kalkulacjach? J.B.: Zaczynamy o tym rozmawiać, gdyż inwestycje towarzyszące budowie elektrowni powinny przewidzieć, że będzie pracowało w tym miejscu kilka tysięcy ludzi, a później kilkaset osób już w czasie normalnej eksploatacji. Czyli potrzebujemy więcej miejsc w szkołach, ośrodkach zdrowia, więcej nowych domów, mieszkań itd. Pracownikami elektrowni będą ludzie wysoko wykwalifikowani, z dużymi oczekiwaniami, ale też dobrze zarabiający. L.S.: Czyli gminom taka inwestycja się po prostu opłaca. Z.W.: Tak, i dlatego samorządy w wielu krajach bardzo się starają o takie inwestycje. To będzie korzystne dla naszych gmin, ale też dla całego regionu. L.S.: Dziękuję za rozmowę.

Skip to content