Szlendak Tomasz

O autorze:

Socjologowie przypatrujący się społecznemu tyglowi widzą jedynie drobne zwiastuny tego, co w zakresie wartości nowe. Czasem dostrzegają zjawiska ekstremalne, innym razem najzupełniej przypadkowo widoczne. Dlatego nie są w stanie dokładnie przewidzieć, co się stanie, jakie wartości i jakie normy obowiązywać będą w przyszłości. Spróbujmy jednak, mimo tych zastrzeżeń, to uczynić i przewidzieć, co stanie się z wartościami za lat dwadzieścia.   Konsumpcja ponad wszystko Ziścić się może hiperkonsumpcyjny scenariusz przyszłości, wszak już teraz toniemy w konsumpcyjnym stylu życia po uszy. Wartościami w tym świecie będą zabawa, przyjemność, komunikacja dla komunikacji, płytka towarzyskość, samorealizacja. Nastąpi ekspansja wartości „autohedonistycznych”, co oznacza, że niepodzielnie zapanuje jednostka i jej pragnienia, do których wszystko elastycznie będzie musiało się dostosować. Jednostki będą non stop dostępne on­‑line i będą budować własną tożsamość poprzez drobne akty kreacji w sieciach wszelkiego typu. W kulturze hiperkonsumpcji konserwa zawierająca tradycyjne wartości może się szybko rozszczelnić. Obyczaje ulegną większej liberalizacji, coraz luźniejsza będzie kontrola nad czyimkolwiek życiem intymnym i prywatnym (no, może poza politykami…). Ludzie odchodzić będą od tradycyjnych form życia, od patriarchalizmu stosunków w domu i w pracy oraz od wartości religijnych, które regulowałyby codzienne postępowanie w związkach, zabawie czy wychowaniu dzieci. Zarządzać naszym życiem będą pospołu moda i konsumpcyjna wolność wyboru, które staną się jedynymi ideologiami, których będzie się zażarcie bronić. Skąd zatem będą się brały wartości? Być może wartościami będą uwodzić nas firmy, wartości będą towarem, sprzedawanym w atrakcyjnych pakietach w formie instant, gotowej do realizacji tuż po rozpakowaniu.
W kulturze hiperkonsumpcji będzie się bardzo liczyć praca, i to nie tyle jako dostarczyciel pieniędzy, ile najgłówniejszy budulec tożsamości. Praca będzie wartością nadrzędną, a miejsce pracy stanie się miejscem życia, zwłaszcza że pracę będzie można wykonywać praktycznie wszędzie.
W kulturze hiperkonsumpcji będzie się bardzo liczyć praca, i to nie tyle jako dostarczyciel pieniędzy, ile najgłówniejszy budulec tożsamości. Praca będzie wartością nadrzędną, a miejsce pracy stanie się miejscem życia, zwłaszcza że pracę będzie można wykonywać praktycznie wszędzie. Styl życia skupiony będzie wokół pracy, zwłaszcza w rozkwitających usługach niematerialnych.   Kultura i komunikacja Wartością w przyszłości może się stać bezkonfliktowa, niekonfrontacyjna postawa wobec innych ludzi, choć przyjaźń i miłość jako wartości mogą odejść do lamusa, ponieważ poważne zaangażowanie emocjonalne bywa bolesne i trudne, ponieważ emocje bolą, zaangażowanie boli. Zamiast rozwijania głębokich przyjaźni ludzie zainwestują w samorozwój, w siebie, ustawiczna edukacja będzie wartością. W efekcie więzi między ludźmi staną się płytkie, ale za to będą liczne i łatwiej zawiązywane niż dziś. Wartością będzie komunikowanie SIĘ , niekoniecznie komunikowanie CZEGOŚ. Kultura się rozproszy i zamiast niej nastanie federacja subkultur. Dzięki ekspansji internetu już dzisiaj konsumowanie kultury coraz mocniej różnicuje ludzi, coraz wyraźniej odczuwalny jest brak kanonu kulturowego, który łączyłby wszystkich. W sieci obowiązuje zasada 98 procent, która mówi, że większość – najdziwaczniejszych nawet – produkcji kulturowych znajdzie swoich fanów i użytkowników. Nastąpi tym sposobem szersza i głębsza eskapada w kierunku zachowań i gron neoplemiennych: miłośników kolejnych klonów anime, kolejnych „Gwiezdnych wojen”, neorycerstwa etc.
Jedni z coraz większą trudnością komunikować się będą z drugimi. Dlatego kultura przyszłości to kultura przeszukiwaczy, wyszukiwaczy, łączników, translatorów, przewodników, net -kreatorów. Coraz trudniej będzie o bezpośredni dialog, o porozumienie, dlatego stanie się ono wartością.
Problem w tym, że jedni z coraz większą trudnością komunikować się będą z drugimi. Dlatego kultura przyszłości to kultura przeszukiwaczy, wyszukiwaczy, łączników, translatorów, przewodników, net­‑kreatorów, których zadaniem jest już dzisiaj budowanie więzi i przekazywanie (a po drodze modyfikowanie) informacji. Innymi słowy, coraz trudniej będzie o bezpośredni dialog, o porozumienie, dlatego stanie się ono wartością, tak jak wartościowi – w sensie dosłownym – będą ludzie, którzy są translatorami, tłumaczami z kultury na kulturę, odpowiedzialnymi za dialog. Za dwadzieścia lat kontakty międzyludzkie będą miały coraz bardziej flirtowy charakter. W życiu społecznym staramy się non stop „podrywać” i jesteśmy „podrywani”. Liczba niezbędnych do pracy i życia kontaktów społecznych uzależniona jest, jak nigdy, od naszej atrakcyjności. Dlatego kultura przyszłości to kultura szybkich zderzeń ludzi z ludźmi, ludzi z przedmiotami coraz częściej funkcjonującymi jak ludzie (np. systemami elektronicznymi chroniącymi dostęp do jakichś zasobów, które nas interesują) i ludzi z ideami. Z każdym z tych obiektów człowiek będzie musiał odbyć rodzaj flirtu – zarzucić sieć, zaciekawić sobą, pouwodzić, rozszyfrować. To jednak na dłuższą metę męczące. Flirt non stop jako rodzaj notorycznego i ustawicznego funkcjonowania społecznego zniosą tylko nastolatki. I tak trwałe związki staną się wartością, będą kojarzone z komfortem i spokojem. Jak grzyby po deszczu powstawać mogą społeczne kręgi dostarczające sobie opieki i przyjaźni.
Żeby funkcjonować w zawodzie, ujawniamy się w sieci. Budowanie tożsamości poza nią – poza Facebookami, naszymi -klasami i Golden -line’ami – jest niemal niemożliwe. Od tego wszystkiego będziemy mieli ochotę w przyszłości uciec.
Społeczeństwo postprywatne Za lat dwadzieścia ludzie mogą mieć dosyć technologii informacyjnych, które dziś ułatwiają nam życie. Mogą pragnąć od nich uciec, choćby na chwilę. Stajemy się coraz mocniej uzależnieni od tych technologii. Już dzisiaj drogę wskazuje nam Google Maps, informacje wyszukuje google.com, dzielone z innymi dokumenty kreujemy w Google Apps. Telefon komórkowy trzyma nas na niewidzialnej smyczy i uzależnia, a karta płatnicza zdradza, gdzie aktualnie jesteśmy. Nasze codzienne ruchy są śledzone, spisywanie i archiwizowane. Żeby funkcjonować w zawodzie, ujawniamy się w sieci. Budowanie tożsamości poza nią – poza Facebookami, naszymi­‑klasami i Golden­‑line’ami – jest niemal niemożliwe. Nasze emocje wyzwala i od razu zaspokaja przemysł emocjonalny. Od tego wszystkiego będziemy mieli ochotę w przyszłości uciec. Niefigurowanie w sieci, bycie niedostępnym dla technologii komunikacyjnych, „oderwanie się” może stać się wartością. Urwanie się z sieciowej smyczy, wolność od rygorów i nadzoru cyfrowego, od bezpośredniego nadzoru, zlecanego coraz częściej nie przez państwo i jego aparat, lecz przez globalne korporacje, ucieczka od cyfrowego korporacyjnego oka – to kierunek przyszłości. Inaczej mówiąc, społeczeństwo przyszłości może być społeczeństwem postprywatnym. W takim typie społeczeństwa zaczyna się ustawicznie monitorować wszelkie ludzkie działania w celu wyłapania pośród nich poczynań mogących przynieść jakąkolwiek ujmę czy szkodę innym. Jesteśmy i będziemy coraz bardziej wystawieni na cyber­‑oko, które w każdej godzinie podgląda nasze poczynania. W sieci są one monitorowane, agregowane i typologizowane przez różne centra zarządzania informacją. Te informacje wykorzystywane są przeciwko nam przez rozmaite agendy: koncerny, polityków, urzędy, instytucje parapolicyjne i kontrolne. Ucieczka od tej kontroli stanie się potrzebą, a bycie od niej wolnym – choćby na chwilę – wartością. Żeby spędzić czas wolny od cyber­‑oka, będziemy najpierw musieli wszelakie cyber- i siecio­‑smycze zostawić w depozycie. Taki depozyt na siecio­‑smycze będzie zarządzać naszymi kartami kredytowymi i kartami dostępu, loginami, hasłami, elektronicznymi kontami bankowymi, pocztą elektroniczną, nagrywaniem ulubionych sitcomów na twarde czy miękkie dyski, pen­‑drive’ami albo ich przyszłymi modyfikacjami, naszymi awatarami pozostawionymi na istotnych dla nas forach. Słowem, depozyt na siecio­‑smycze będzie pod naszą nieobecność zarządzał naszym byciem on-line. Depozyt na siecio­‑smycze będzie udawał, że jesteśmy obecni, a nas tymczasem nie będzie.

Skip to content