Z Bogdanem Donke , Wiceprezesem Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, rozmawia Leszek Szmidtke , dziennikarz PPG i Radia Gdańsk.
Do zakończenia budowy autostrady A1 daleko. W przyszłym roku ruszą poważniejsze prace przy modernizacji krajowej „7” na odcinku Gdańsk – Warszawa. Niestety, pociągiem tej trasy nie pokonamy szybciej, bo linia kolejowa będzie również remontowana i ponoć do stolicy będziemy jechać przez Bydgoszcz aż siedem godzin. Kto do nas w przyszłym roku przyjedzie?
Tego bardzo się boję. Wprawdzie największy ruch turystyczny na całym świecie generują linie lotnicze. Jednak niemal każdy turysta przylatując, pierwsze kroki kieruje do wypożyczalni samochodów. Ponad 80% ruchu turystycznego już na miejscu ma charakter indywidualny i właśnie samochodowy.
Ale nim dojdziemy do tego, co się dzieje wewnątrz naszego regionu, nasuwa się pytanie: czym najczęściej docierają do nas turyści – samolotami, koleją, statkami czy samochodami?
Pomorze odbiega od wspomnianej średniej światowej. Wydaje mi się, że udział samolotów jest jeszcze stosunkowo niewielki. Również kolej nie przywozi tylu zagranicznych turystów, ile powinna. Nic dziwnego, skoro w tej chwili bezpośrednie połączenie z Gdańska jest tylko do Berlina. Tymczasem w wielu europejskich krajach połączenia kolejowe bardzo dynamicznie się rozwijają, co ma duży wpływ na ruch turystyczny. Być może planowane inwestycje na kilku liniach kolejowych spowodują wzrost za lat pięć, ale my mówimy o jutrze i pojutrze!
Dlaczego pomorska turystyka nie może tak długo czekać?
Komunikacja i transport są podstawą turystyki. Wspominałem o ruchu lotniczym, ale gdy już ludzie przylecą, to muszą się jakoś poruszać. Jeżeli nie ma dobrych dróg, jeżeli są potężne korki, to nie można liczyć na turystów. Wyjeżdżający na urlop nie chcą go spędzić w samochodach, w korkach. Oni przyjeżdżają po to, by poznać atrakcje. Kolejnym środkiem transportu słabo wykorzystanym są połączenia promowe. Mieliśmy kiedyś połączenia z Finlandią, Danią. Dzisiaj mamy tylko linie promowe do Szwecji. Rozwijają się one coraz bardziej, ale jest to tylko jeden kierunek. Przecież mówi się, że autostrada A1 ma łączyć nasze porty z południem Polski, z Czechami, Słowacją. Dlatego powinniśmy pokazywać nowe możliwości przewoźnikom promowym. Takie rozmowy toczą się już z armatorami, ale poziom regionalny to chyba za mało, by przekonać takich potentatów.
Czego turysta przybywający do Gdańska, na Kaszuby pragnie, czego potrzebuje? Czy wystarczy, że będzie mógł się sprawnie poruszać swoim lub wypożyczonym samochodem?
Gusta i oczekiwania turystów nieustannie się zmieniają. Coraz mniej jest przypadków dłuższych, np. dwutygodniowych, pobytów. Przyjazdy są częstsze, ale kilkudniowe. Dla nich właśnie przygotowuje się specjalne oferty – „city tours” i „city breaks”. W pierwszym przypadku tworzy się grupę z indywidualnych zwiedzających i autokarem obwozi się ich po najciekawszych miejscach Pomorza. Druga forma, gdzie sprawność i szybkość poruszania się ma również ogromne znaczenie, to kilkudniowe wycieczki tematyczne. Nie może być tak, że na dojazdy poświęca się więcej czasu niż na zwiedzanie, a kiedy w programie jest Malbork, Frombork i Pelplin, to niestety tak się dzieje. To zniechęca turystów.
Autostrada A1 czy droga ekspresowa do Warszawy tego akurat problemu nie rozwiązuje. Dla takiej formy pobytu i zwiedzania kluczowe są drogi regionalne, lokalne.
Oczywiście połączenia krajowe są niezwykle ważne, ale ogromne znaczenie mają też te miejscowe. W roku 2006 ponad 24% turystów w tzw. zagranicznej turystyce przyjazdowej negatywnie oceniła polski system komunikacyjny. To jest bardzo zły sygnał.
Przez nasz region, kraj przepływa fala modernizacji i nowych inwestycji na drogach, liniach kolejowych, lotniskach. W jakim stopniu zaspokajają one oczekiwania turystyki?
Mamy ogromne zapóźnienia, wiele lat nic się nie działo i musimy to ścierpieć. Wszystkie nowe trasy – zarówno projektowana obwodnica południowa, północna, tzw. Droga Kaszubska, jak i oczywiście autostrada czy modernizacja linii kolejowej do Warszawy – mają ogromne znaczenie. Podobnie jak to, co się dzieje na drogach o znaczeniu regionalnym i lokalnym. Tylko trzeba stworzyć alternatywę, coś, co częściowo zastąpi remontowane trasy. Jak wspominałem, coraz więcej turystów przyjeżdża na dwa, trzy dni i oni muszą się sprawnie poruszać. Cały nasz region jest bardzo atrakcyjny i trzeba stworzyć warunki, by szybko dotrzeć nawet do odległych zakątków. To, co mamy dzisiaj, ogranicza tzw. efektywność turystyczną. No i dlatego wśród najważniejszych zadań wymieniam sprawne poruszanie się po Trójmieście.
A może już teraz należy myśleć o stworzeniu takiego systemu komunikacyjnego, który nie tylko mieszkańców, ale także turystów będzie zachęcał do poruszania się komunikacją miejską. Niech swoje samochody zostawiają na hotelowych parkingach i podróżują po Gdańsku, Gdyni, Sopocie autobusami, tramwajami, SKM?
To jest możliwe, gdy aglomeracja ma charakter jednolity. Kolejną barierą jest geografia. Nasza aglomeracja jest długa, rozciągnięta. Od Wejherowa do Pruszcza są ogromne odległości. A poza tym turyści zwykle nie chcą się rozstawać ze swoim samochodem. Tym bardziej, że nie ma u nas jednolitego systemu komunikacji miejskiej z dogodnie położonymi i strzeżonymi parkingami. Szczególnie dotyczy to autobusów, i muszę przy tej okazji powiedzieć, że międzynarodowy dworzec autobusowy trzeba szybko poprawić. To jeden z ważnych problemów do rozwiązania, a autobusami przyjeżdża do nas wielu zwiedzających.
Szybka Kolej Miejska może być przydatna dla turystów?
SKM spełnia trochę rolę metra. Jednak droga do dużej przydatności dla ruchu turystycznego jest daleka. Dobrze, że jest coraz więcej inicjatyw poprawiających zarówno użyteczność, jak i wizerunek – można już na przykład przewozić rowery. Oczywiście najważniejszy jest jeden bilet na całą aglomerację. Od lat domagaliśmy się, by wreszcie zreformować naszą komunikację. Niestety, jest to dosyć duży koszt i to mnie martwi. W miastach europejskich takie podróżowanie nie jest tak dużym wydatkiem, jak prawdopodobnie będzie u nas. Zastanawiam się, czy to nie będzie barierą.
Wyprawy turystyczne mają zwykle charakter rodzinny…
No właśnie, i zawsze będzie to przeliczane razy dwa, trzy lub cztery. Szybko pojawi się granica opłacalności i samochód zwycięży. A powinno być odwrotnie, komunikacja miejska ma być korzystniejsza cenowo. Warto nią podróżować ze względu na cenę, a nie tylko z powodu przebudowy jakiegoś skrzyżowania czy odcinka drogi; musi też być szybka. W turystyce cena jest nadal jednym z ważniejszych kryteriów.
Od czasu do czasu pojawiają się nowe pomysły komunikacyjne. W ubiegłym roku był nim tramwaj wodny z Gdyni oraz Gdańska do Helu i Jastarni. To połączenie ma dwie ważne cechy: atrakcja turystyczna i równocześnie normalna komunikacja. Może macie jakieś podpowiedzi nowych pomysłów?
Skutki tej propozycji chyba zaskoczyły pomysłodawców i też potwierdzają, jak ważna jest dostępność komunikacyjna i jak ogromne znaczenie ma cena. To jest również sygnał dla turystów, że władze samorządowe przykładają dużą wagę do tego, by oni się dobrze w naszym regionie czuli. Moim marzeniem są inne tramwaje wodne, kursujące po kanałach w Gdańsku; pokazujące atrakcyjność tego miasta, to, że ma morski charakter. Niedawno Gdańska Organizacja Turystyczna była organizatorem takiego rejsu, podczas którego pokazywaliśmy nasze miasto od strony wody. Na statku byli radni, przedstawiciele branży turystycznej i zobaczyli piękno Gdańska. Dlatego powinniśmy wykorzystać tę szansę i uruchomić komunikacje wodną tak jak w Kopenhadze czy Paryżu. Żałuję, że nie mam takich pieniędzy, by stworzyć flotę statków kursujących po Motławie, kanale Motławy i dopływach. To może być jedna z większych atrakcji Gdańska.
Wspominał Pan o połączeniach promowych do Szwecji. Czy nie powinniśmy zadbać o regularne rejsy do Obwodu Kaliningradzkiego?
Powinniśmy, tym bardziej, że coraz więcej Rosjan tam przyjeżdża odpoczywać. Szczególnie upodobali sobie tzw. Kosę Kurską i myślę, że gdyby była szansa porozumienia i stworzenia połączenia dla takich turystów z Gdańskiem, z całym Trójmiastem, to byłby wielki sukces. Wielu naszych turystów też tam chętnie by się wybrało. Wiem, że są chętni i były nawet próby, by takie połączenia stworzyć. Niestety, chyba na poziomie miast czy regionów tego załatwić się nie da. To już zależy od naszych rządów.
Wniosek z tej rozmowy jest oczywisty: turystyka zależy od komunikacji.
Tak, i jeszcze raz powtórzę, że dostępność komunikacyjna jest podstawą rozwoju turystyki. Można wpisywać sobie w strategie różne cele i zamiary, ale jeżeli zabraknie sprawnych połączeń drogowych, kolejowych, lotniczych czy morskich, będą to tylko marzenia.