Categories
Pomorski Przegląd Gospodarczy

Polska potrzebuje jednolitej strategii

Andrzej Kanthak

Były Prezes PAIiIZ, Prezes ABC Consulting Gdańsk

Tematyka związana z pozyskiwaniem, obsługą oraz korzyściami wynikającymi z inwestycji zagranicznych dla kraju bądź w mniejszej skali – dla województwa jest niezwykle ciekawa, ale również bardzo złożona. Na jakich inwestorach powinno nam szczególnie zależeć? Co zrobić, żeby to właśnie nasz kraj czy region chcieli wybrać jako lokalizację dla swojej działalności? Jak wykorzystać fakt obecności poważnych inwestycji na naszym rynku? Odpowiedzi na te pytania przeważnie już istnieją, dużo trudniej z wprowadzeniem w życie rekomendacji i rozwiązań, które pozwoliłyby mówić o rzeczywistym sukcesie w przekonywaniu inwestorów zagranicznych do lokowania inwestycji w naszym kraju. Taka teza może wywołać wzburzenie, zwłaszcza tych, którzy obserwują wzrastającą z roku na rok wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) w Polsce.W roku 2006 osiągnęła ona rekordową wartość blisko 15 miliardów euro. Ale zastanówmy się, jak mogłaby wzrosnąć ta liczba, gdyby pokusić się o wypracowanie i wdrożenie jednolitej strategii przyciągania BIZ, strategii, której jako jedno z niewielu państw w Europie i na świecie nie posiadamy! Marketing inwestycyjny to u nas pojęcie albo w ogóle nieznane, albo rozumiane dość nietrafnie jako rozproszone działania promocyjne prowadzone podczas konferencji i wyjazdów zagranicznych przedstawicieli administracji rządowej.

Moje ostatnie doświadczenia dotyczą kwestii inwestycji zagranicznych w skali kraju. Wynika z nich jasno, że możliwości wpływu na inwestorów z poziomu regionalnego, bez wsparcia z centrum, są nieco ograniczone. Dlatego też – oprócz sugestii dotyczących działań, które mimo wszystko należy podejmować na poziomie regionu w sytuacji braku rozwiązań systemowych – spróbuję w zarysie pokazać, w jaki sposób do tematyki BIZ podejść kompleksowo i profesjonalnie z poziomu centralnego. Od tego w dużej mierze będą zależały sukcesy w regionach.

Strategia

Strategia przede wszystkim. Zanim zaczniemy cokolwiek robić, powinniśmy zastanowić się, co chcemy osiągnąć i jak mamy dążyć do realizacji tych celów. Ostatnio wiele się mówi o konieczności wspierania i przyciągania inwestycji zaawansowanych technologicznie, które mają być jednym z filarów gospodarki opartej na wiedzy. Wskazują na to różne analizy i raporty, program operacyjny „Innowacyjna Gospodarka”, a także liczni eksperci polscy i zagraniczni. W zupełności podzielam ten pogląd, ale co z niego wynika? Pokusiłbym się o stwierdzenie, że niewiele. Czy wiemy, o jakie sektory nam chodzi? W jakich obszarach mamy szanse realnie konkurować z innymi krajami? W jakich krajach powinniśmy poszukiwać inwestorów lub o których konkretnie inwestorów chcemy walczyć? Czesi na przykład nie oferują już zachęt inwestycyjnych każdemu inwestorowi, który chce rozwinąć u nich działalność na dużą skalę. Szukają wartości dodanej dla gospodarki i koncentrują wysiłki wyłącznie na kilku wybranych sektorach, na których rozwoju najbardziej im zależy. Brytyjczycy poszli jeszcze dalej. Opracowali listę konkretnych firm, których inwestycje pragną mieć w swoim kraju i głównie na tych firmach skupiają swoje działania. I jednym, i drugim zależy na inwestycjach zaawansowanych technologicznie. A teraz proszę porównać te trzy tak bardzo różne podejścia. Pomimo wyraźnej poprawy mamy w tej mierze szczególnie dużo do zrobienia. W skumulowanej wartości inwestycji zagranicznych na koniec 2005 roku (75,7 mld euro) zaledwie 4,2% stanowiły inwestycje w branże wysokich technologii, a aż 79,4% inwestycje w branże niskich i średnio niskich.

Może warto byłoby bardziej skonkretyzować nasze dążenia i plany w zakresie przyciągania BIZ? Istnieje przecież wiele aktualnych analiz, chociażby tych przeprowadzonych w ramach programowania na potrzeby podziału funduszy strukturalnych, które trafnie wskazują na słabe i mocne strony oraz szanse i zagrożenia dla naszej gospodarki zarówno w skali kraju, jak i regionu. Należy zastanowić się na przykład, jakiego typu inwestycje pomogą skutecznie wykorzystać potencjał związany z wykwalifikowaną siłą roboczą w jednym regionie, czy dać szanse rozwoju małym firmom lokalnym jako podwykonawcom lub kooperantom w innym województwie. Jest też dość dobre rozeznanie co do sektorów przemysłu, które powinniśmy rozwijać, oraz potencjału naukowego naszych uczelni i ośrodków badawczych, który warto wykorzystać. Trzeba uzupełnić te materiały i przygotować kilkuletnią kompleksową strategię przyciągania inwestycji ze wskazaniem kierunków i instrumentów, które pozwolą najpierw trafnie wyznaczyć konkretne cele, a następnie skutecznie do nich zmierzać.

Chociaż wspomniałem, że takie działania czy propozycje rozwiązań systemowych powinny być koordynowane z centrum, nie możemy na poziomie regionu ograniczyć się do biernego oczekiwania. Zarówno Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, jak i Uniwersytet Gdański, a także Agencja Rozwoju Pomorza, Urząd Marszałkowski oraz inne działające na terenie województwa instytucje i organizacje mają aktualną wiedzę na temat obszarów, których rozwój trzeba wspierać właśnie poprzez inwestycje zagraniczne. Pomorskie, tak jak większość regionów, ma swoich reprezentantów w Brukseli oraz liczne kontakty z innymi regionami w Europie i na świecie. Są to niezwykle cenne źródła informacji na temat potrzeb i zainteresowań dużych firm poszukujących możliwości rozwoju na nowych rynkach. Dzięki takim kontaktom możemy nawiązać współpracę z przedstawicielami przemysłu czy organizacji zajmujących się promocją eksportu i inwestycji, zachęcając ich do odwiedzenia naszego regionu i zainteresowania się bliżej naszą ofertą dla inwestorów. Musimy jednak pamiętać, aby najpierw dobrze ją przygotować, oczywiście w ramach możliwości, które mamy na poziomie województwa.

Instrumenty

Z moich rozmów z przedstawicielami biznesu wynika, że ich ostateczna decyzja o wyborze lokalizacji zależy od wielu czynników, które leżą właśnie w zakresie kompetencji władz regionalnych i lokalnych. Dlatego jeśli chcemy mieć dobrze przygotowany pakiet zachęt dla inwestorów – zarówno w skali kraju, jak i województwa – musimy przede wszystkim uważnie słuchać, jakie naprawdę są ich oczekiwania, analizować ich potrzeby, działania oraz wcześniejsze decyzje inwestycyjne. W tym celu można wykorzystać istniejącą wiedzę zebraną w licznych opracowaniach krajowych i zagranicznych.

Oczywistym polem działania dla samorządu w tym zakresie jest rozwój infrastruktury technicznej, opracowanie i realizacja planów rozwoju lokalnego i regionalnego czy stworzenie sprawnego systemu i zapewnienie profesjonalnej obsługi inwestora. Do tego dochodzą jeszcze ulgi i zwolnienia podatkowe, ale nie przeceniałbym ich znaczenia, zwłaszcza dla dużych inwestycji. Na poziomie lokalnym i regionalnym najłatwiej jest też przygotować aktualne i ciekawe materiały informacyjne i promocyjne, z których inwestor często po raz pierwszy dowiaduje się o regionie i na ich podstawie wyrabia sobie wstępny pogląd na temat tego, czego może w danym miejscu oczekiwać. To są obszary, na które my w regionie mamy realny wpływ.

Nie zbudujemy sami sieci dróg ekspresowych i autostrad, które przyciągają inwestycje na Śląsk. Nie zmienimy też naszego położenia geograficznego, które daje pewną przewagę województwom leżącym na południu Polski, zapewniając łatwy dostęp do innych ważnych rynków zbytu w ramach Unii Europejskiej. Mamy za to inne atuty, takie jak dostęp do morza czy rozwinięty przemysł stoczniowy, które powinniśmy wykorzystywać. Spróbujmy też dołożyć wszelkich starań, aby to, co rzeczywiście od nas zależy, było na najwyższym poziomie, tak abyśmy znaleźli się na przykład w pierwszej trójce, jeśli chodzi o najlepszy klimat inwestycyjny i otwartość władz lokalnych i regionalnych na pojawiających się u nas inwestorów.

Kwestie, o których wspomniałem, są oczywiście bardzo ważne, ale głównie po podjęciu przez inwestora decyzji o wyborze danego rynku. Proces, który poprzedza podjęcie takiej decyzji, zwłaszcza gdy mówimy o dużych inwestycjach wartości kilku czy kilkudziesięciu milionów euro, to analiza potencjalnych lokalizacji i negocjacje. Często powoduje to ostrą rywalizację pomiędzy kilkoma krajami, jeśli stawka jest naprawdę wysoka. Wtedy liczy się szybkość dotarcia do inwestora, sprawność i profesjonalizm przedstawicieli danego kraju w trakcie prowadzenia rozmów oraz elastyczność, jeśli chodzi o dostosowanie się do różnorodnych wymogów i potrzeb przed i po podjęciu decyzji o inwestycji. Dlatego musimy wreszcie zbudować efektywny system przyciągania inwestycji w skali kraju, który pozwoli szybko i elastycznie reagować na każdym z wyżej wymienionych etapów i który działania regionalne będą spójnie uzupełniały.

Kluczowym elementem takiego systemu powinna być apolityczna, niezależna i profesjonalna agencja z siecią oddziałów zagranicznych oraz przedstawicielstw w poszczególnych województwach. Agencja taka miałaby silny wpływ na wypracowanie strategii przyciągania inwestycji, a po jej przyjęciu przez rząd mogłaby się zająć jej wdrażaniem. Byłaby też rozliczana z efektów swojej pracy. Przygotowania do takich zadań rozpoczęliśmy w Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ), gdy stanąłem na czele jej zarządu w czerwcu ubiegłego roku. Niestety, z wielu różnych powodów nie są one kontynuowane.

Szczegółowe omówienie elementów, które powinny być integralną częścią efektywnego systemu przyciągania inwestycji, nie jest tematem tego artykułu, ale – jak już wspomniałem – nie mogę pominąć pewnych kwestii, które od dawna powinny być rozwiązane i uregulowane.

Oprócz licznych problemów ze statusem prawnym Agencji w jej obecnej formie, z zakresem zadań, niedostosowaną do rosnących potrzeb inwestorów strukturą wewnętrzną, nasuwa się pytanie o efektywność jej działalności. Jak zauważono w raporcie przygotowanym pod koniec ubiegłego roku przez IBnGR, trudno jest obecnie ocenić jakość i przydatność prowadzonych przez Agencję działań. W przeciwieństwie do podobnych instytucji w Czechach czy Wielkiej Brytanii, PAIiIZ nie realizuje rządowej strategii przyciągania BIZ (w istocie rząd do dziś nie dopracował się takiej strategii), w związku z czym nie ma też mierzalnych celów, na podstawie których można by rzetelnie ocenić efekty pracy Agencji. Wiemy, że co roku obsługuje ona pewną liczbę (około czterdziestu) dużych projektów, nie wiemy jednak, jaki był jej udział w pozyskaniu inwestorów, do których projekty te należą. Powinniśmy to wiedzieć, i to z wielu powodów. Chociażby dlatego, żeby efektywnie planować kolejne działania w zakresie pozyskiwania BIZ zarówno w skali kraju, jak i w regionie. Jak już wspomniałem, nie osiągniemy sukcesu w tej dziedzinie bez wypracowania strategii i koordynacji z centrum. I mam nadzieję, że również dla dobra poszczególnych regionów obecna sytuacja ulegnie w najbliższej przyszłości radykalnej zmianie.

Partnerstwo i współpraca

Podobnie jak w piłce nożnej, w pozyskiwaniu BIZ liczy się przede wszystkim gra zespołowa. Rząd, agencje rządowe, przedstawicielstwa zagraniczne, regiony i wiele innych pośrednio zaangażowanych w ten proces podmiotów – wszyscy gramy do jednej bramki. To, że Polska będzie jeszcze przez jakiś czas interesującym rynkiem dla inwestorów zagranicznych, jest raczej pewne. Ale to, czy będziemy w stanie pozyskać tych, których najbardziej chcielibyśmy u nas widzieć, czy nasza oferta będzie lepsza od czeskiej, bułgarskiej czy ukraińskiej, zależy w dużej mierze od tego, jak ją przygotujemy, oraz czy odpowiednio wcześnie i właściwie zadziała efekt naczyń połączonych. Silna organizacja centralna powinna kreować wizerunek Polski na rynku międzynarodowym i docierać do najbardziej pożądanych przez nas inwestorów. Te działania muszą być dodatkowo wspierane przez regiony, a jednocześnie regularnie wzmacniane przez przedstawicielstwa zagraniczne. Bez takiej współpracy nie możemy liczyć na rzeczywisty sukces. Zarówno w skali kraju, jak i naszego województwa.

O autorze:

Andrzej Kanthak

Dodaj komentarz

Skip to content