Dunajewski Waldemar

O autorze:

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk. Leszek Szmidtke: Kryzys już dotyka energetykę elektryczną, ciepłownictwo od dawna walczy z malejącym zapotrzebowaniem, a Pan chce budować elektrociepłownie. Waldemar Dunajewski: Elektrownie, a nie elektrociepłownie, i nie nasza firma, lecz nasz największy udziałowiec – Electricité de France. Ciepłownictwo niemal w całej Polsce od 10 lat walczy o utrzymanie rynku. Jak porównuję dane sprzed 10 lat z dzisiejszymi, to ci sami odbiorcy przy podobnych zewnętrznych temperaturach zużywają około 40% mniej ciepła. To efekt opomiarowania, lepszej izolacji, generalnie bardziej energooszczędnego budownictwa. Dla gospodarki to korzystne, dla nas nie. Żeby utrzymać rentowność, musimy do tej samej infrastruktury wytwórczej i dystrybucyjnej przyłączać nowych odbiorców. Zakładamy, że 2009 będzie rokiem, w którym odbijemy się od dna. Inaczej wygląda sytuacja na rynku energii elektrycznej. Jeszcze pół roku temu można się było spodziewać, że w ciągu 3–4 lat Polsce grozi wręcz zapaść energetyczna. Wzrost gospodarczy powodował, że co roku zużycie energii elektrycznej rosło o 3%. Trzeba też wspomnieć o podeszłym wieku polskich elektrowni, prawie połowa ma ponad 35 lat. Czas ich normalnej pracy to zwykle 40 lat. Żywotność bloków energetycznych można o kilka lat przedłużyć, ale raczej należy myśleć o nowych inwestycjach. L.S.: Jednak kryzys, podobnie jak hossa, ma swój początek i koniec. Te problemy zostały tylko odsunięte i Polska stanie przed nimi za kilka lat. W.D.: Rzeczywiście, kryzys nieco odsunął kłopoty. W styczniu tego roku zużycie energii elektrycznej było o 5% niższe niż w styczniu 2008. Tymczasem zakładano, że będzie o 3% wyższe. Jednak procesów inwestycyjnych w polskiej elektroenergetyce nie można zatrzymywać. Od pierwszych planów, od przyjęcia koncepcji, do uruchomienia pierwszych bloków dużej mocy upływa 7 lat w elektrowniach konwencjonalnych, a w jądrowych 12 czy nawet 15 lat. Kryzys ma więcej pozytywnych stron: łatwiej i taniej się buduje. Koszt budowy bloku o mocy 900 MW, do którego się przymierzamy, wcześniej szacowaliśmy na 8 miliardów złotych. Teraz inwestycja może być tańsza o blisko 10%, czyli 800 milionów złotych. Inwestowanie w energetykę w czasie kryzysu jest również bardzo korzystne dla gospodarki, gdyż ją pobudza. L.S.: Wróćmy do planów Electricité de France. Kiedy zaczęło się planowanie nowych elektrowni na Pomorzu? W.D.: W 2006 roku rozpoczęto pierwsze przygotowania. W tej chwili EdF przygotowuje do uruchomienia blok dużej mocy w elektrowni w Rybniku. Ponadto analizowane są w naszym regionie dwie inwestycje. Mamy już pełnomocnictwa Electricité de France. Jedna z inwestycji ma powstać na terenie gdańskiego portu; będzie to elektrownia węglowa, korzystająca z najnowszych dostępnych na świecie technologii. Chcemy ją ulokować w porcie, ażeby można było wykorzystać instalacje portowe i swobodny dostęp do dużej ilości wody chłodzącej. Spore znaczenie ma też możliwość wyprowadzenia energii do oddalonej o 4 kilometry stacji nieopodal rafinerii Gdańsk Błonie. Na północ od Warszawy są tylko dwie elektrownie systemowe: Dolna Odra koło Szczecina oraz Ostrołęka. Nasze dwie elektrociepłownie dają 350 MW energii elektrycznej. Taka inwestycja znacząco poprawiłaby bilans energetyczny w tej części naszego kraju. L.S.: Energa wspólnie z Grupą Lotos chcą budować elektrownię gazową, a właściciel Elektrociepłowni Wybrzeże najprawdopodobniej będzie głównym budowniczym elektrowni jądrowej – jeśli oczywiście powstanie ona w naszym regionie. To może pokrzyżować wasze plany. W.D.: Od ponad 20 lat słyszę zapowiedzi budowy dużych elektrowni w naszym regionie. Do tej pory żadna nie została nawet rozpoczęta. Oczywiście dobrze, że są takie inicjatywy. Jednak wybudowanie tylu elektrowni wydaje mi się mało prawdopodobne. L.S.: Chętnych przybywa. Nie tylko nad Jeziorem Żarnowieckim czy w Klempiczu może powstać taka elektrownia. W.D.: To dobrze, bo przestajemy się bać takich inwestycji. We Francji trwają intensywne starania, żeby na terenie takiej czy innej gminy wybudować właśnie elektrownię atomową. Lista jest dłuższa niż pan wymienił, bo oprócz elektrowni jądrowej w Żarnowcu są i inne pomysły. W Opaleniu szwedzki Vattenfall chce budować elektrownię węglową. My myślimy o bloku węglowym w porcie gdańskim, a w Gdyni o bloku 100 MW o charakterze szczytowo-interwencyjnym. Grupa Lotos ma zamiar postawić niewielką elektrownię gazową, ale czy to wszystko powstanie w ciągu najbliższych 20 lat? Znam pięć miejsc, w których może powstać elektrownia jądrowa – i to nie koniec. Opalenie nie jest jedynym miejscem, gdzie Vattenfall może postawić bloki energetyczne. Nasze lokalizacje też nie są pewne, gdyż jest wielu przeciwników budowania elektrowni węglowej w porcie. Elektrownia gazowa natomiast musi mieć zapewniony gaz, a bałtyckie złoża raczej nie dają gwarancji dostaw odpowiedniej wielkości. Każda z tych inicjatyw opatrzona jest więc znakami zapytania. L.S.: Mówi Pan wyłącznie o budowaniu elektrowni, tymczasem polityka Unii Europejskiej preferuje łączenie produkcji energii elektrycznej i cieplnej. W.D.: Z planowanej elektrowni w gdańskim porcie można będzie pobierać ciepło, ale nie wiadomo, czy to się opłaci, gdyż wtedy spada moc elektryczna. Zazwyczaj dużych elektrowni systemowych nie obciąża się produkcją ciepła. Istniejące elektrociepłownie w Gdańsku i Gdyni są tak zlokalizowane i mają tak dużą produkcję ciepła, że zaspokaja to obecne i przyszłe potrzeby. Tym bardziej że do 2015 roku zostaną wyłączone z użytku dwa bloki węglowe, zastąpimy je jednym tzw. kombiblokiem gazowym. Reszta będzie się nadal opierała na węglu, którego ceny są bardziej przewidywalne niż gazu. Musimy jednak dążyć do dywersyfikacji, gdyż to nam zapewnia większe bezpieczeństwo. L.S.: Za produkcją energii w procesach kogeneracyjnych przemawiają jeszcze inne argumenty, na przykład zwolnienie z opłat za emitowanie CO2. W.D.: Tak, i dlatego istniejące bloki w naszych elektrociepłowniach będą modernizowane z myślą o takich wymogach. Jednak żeby produkować ciepło, inwestycja, którą planujemy w gdańskim porcie, musiałaby mieć odpowiedni rynek. Duże znaczenie ma też odległość przesyłu, a istniejąca już infrastruktura w postaci systemu pierścieniowego została zbudowana wokół istniejącej w Gdańsku elektrociepłowni. Żeby planowana elektrownia mogła produkować ciepło, trzeba by położyć dodatkowe rurociągi o dużych średnicach. Po drodze jest do pokonania woda, w sumie przedsięwzięcie jest nieopłacalne. Tym bardziej, że produkcja energii elektrycznej daje większe dochody. L.S.: W dokumentach Komisji Europejskiej możemy przeczytać, że w kogeneracji jest olbrzymi potencjał, zaoszczędzi się miliony ton węgla i będzie dużo mniejsza emisja CO2. W.D.: To wszystko prawda i my w kogeneracji produkujemy 90% energii cieplnej. Dzięki temu, mimo dużej odległości od kopalń, mamy w Trójmieście jedne z niższych cen w Polsce. Dodatkowo, zgodnie z dyrektywą Komisji Europejskiej, mamy tzw. czerwone świadectwa promujące kogenerację.
W Polsce mamy co najmniej 50 miast, w których istnieją duże systemy ciepłownicze, a nie produkuje się ciepła w kogeneracji. W naszym regionie między innymi Słupsk, Koszalin czy Wejherowo są w takiej sytuacji. Dlatego dobrze, że Unia Europejska wprowadza mechanizmy promujące rozwiązania oparte na kogeneracji.
L.S.: Czy w takim razie potencjał, jaki według Komisji Europejskiej ma spoczywać w kogeneracji, nie jest przeszacowany? W.D.: Ten potencjał istnieje! W Polsce mamy co najmniej 50 miast, w których działają duże systemy ciepłownicze, a nie produkuje się ciepła w kogeneracji. W naszym regionie między innymi Słupsk, Koszalin czy Wejherowo są w takiej sytuacji. Dlatego dobrze, że Unia Europejska wprowadza mechanizmy promujące takie rozwiązania. Wspomniana wymiana dwóch najstarszych bloków węglowych w 2015 roku i zastąpienie ich gazowym kombiblokiem pozwoli na zwiększenie produkcji energii elektrycznej. Obecnie typowy blok ma 50 MW energii elektrycznej i 105 MW mocy termicznej. W kombibloku mamy 105 MW mocy cieplnej i 180 MW elektrycznej . L.S.: Wspomniane rozwiązanie zmusza Elektrociepłownie Wybrzeże do zapewnienia sobie nowego źródła surowca – gazu, a planowane powstanie elektrowni węglowej oznacza zwiększenie dostaw węgla. Macie też wykorzystywać biomasę. W.D.: W Gdańsku i w Gdyni uruchomiliśmy w ubiegłym roku instalację, dzięki której możemy wykorzystywać biomasę. Natomiast węgla w Polsce od niedawna brakuje. W 2008 roku sprowadziliśmy do naszego kraju około 10 milionów ton węgla, eksport wynosił 8 milionów węgla koksującego. W tym roku planujemy, że proporcje spalanego węgla z importu i z polskich kopalń będą równe. Węgiel sprowadzany z zagranicy często nie w pełni odpowiada potrzebom, ale nie mamy innego wyjścia. W ubiegłym roku prawie połowa elektrowni i elektrociepłowni nie mogła utrzymać odpowiedniego poziomu zapasów strategicznych. L.S.: Jak można się przygotować do mocno zróżnicowanej jakości węgla w tak długim okresie eksploatacji kotłów? W.D.: Właśnie chcemy dostosować projektowane elektrownie do różnych gatunków węgla. Przewidywany czas eksploatacji wynosi 40 lat, więc różne mogą być źródła zaopatrzenia. Ulokowanie elektrowni w porcie umożliwia sprawne dostarczanie węgla transportowanego drogą morską, czyli importowanego. L.S.: Plany dotyczące energetyki elektrycznej już znamy. A czy wytworzone przez Was ciepło zostanie w Trójmieście, czy też Elektrociepłownie Wybrzeże będą szukały nowych odbiorców w innych miastach? W.D.: Mamy 68% akcji Energetyki Toruńskiej i tam również będziemy ponosić nakłady, gdyż to rynek porównywalny do Gdyni. Będziemy tam także inwestować w kogenerację. Mamy 20% akcji w dużej systemowej elektrowni w Rybniku, ale nasza działalność podporządkowana będzie planom koncernu Electricité do France. Nasz główny udziałowiec koncentruje się na produkcji energii elektrycznej i nasze plany dostosowujemy do strategii EdF. W najbliższym czasie nie będziemy wchodzić z energetyką cieplną na nowe rynki, w innych miastach. L.S.: Dziękuję za rozmowę.

Skip to content